Komnata Samaela [II piętro]
Vampire Knight :: Poza Miastem :: Lasy :: Zamczysko Asmodey
Strona 3 z 3
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Re: Komnata Samaela [II piętro]
Żeby nazwać tą przedziwaczną, fałszywą i podłą kobietę "Panią" musieliby ją zmuszać przez 15 lat, napieprzając pasami po plecach, będąc przykuta do kajdan najciemniejszych i najwilgotniejszych lochów, śpiąc tak z dwudziestoma pijaczynami wokół w celi 4x4. Czy dość jasno wyraziłam się na temat tego jak bardzo Cynthia nie trawi tej baby? Za dużo widziała, za dużo przeżyła, swoje dostała za wspomnienia Samaela. Może i nie była cudownie wychowana, może maniery księżniczki dworu zniknęły, może i wychowywała się sama, ale przeżyła, mimo iż wampirze życie bez wampirzego majątku nie było proste. Zaczynała od poziomu -1 więc skąd ta pusta lala z kasą która wypada jej z za małych stringów mogła w ogóle myśleć o niej w ten sposób. Ale to Cynthia postanowiła jako pierwsza olać wszelkie jej słowa kierowane w jej kierunku. Nie odpowiadała, słyszała, rozumiała, odpowiadała tylko złowieszczym uśmiechem. Na wszelkie słowa Samaela też nie reagowała, musiała się w końcu odłączyć od tej przedziwacznej rozmowy. Doskonale różowowłosa wiedziała, że ona i tak i tak będzie przebywać w zamku, gościć Samaela, robiąc z nim rzeczy, które w jej sypialni z Kainem w życiu nie miały miejsca, dlaczego? Bo przede wszystkim Coco nie kochała go dla pieniędzy, a jest różnica między seksem z premedytacją czy bez niej. Co nie? Ale koniec pieprzenia o tych ekscesach.
Drgnęła dopiero kiedy czarnowłosy ryknął z ogromną pasją na cały zamek. Cofnęła się, dając w końcu mu dojść do słowa. Przecież to nie była marionetka, a właśnie tak o chłopaka się kłóciły. Słowa czarnowłosego w ogóle nie dochodziły do Cocoro. Demon przyćmił wszelką jego istotę, sprawił, że dla Cynthii rozpłynął się w powietrzu. Swoimi oczyma i polem elektromagnetycznym które wytwarzała czuła tylko swojego wroga numer jeden. Przemiana nie była całkowita, bowiem pojawił się tylko ogon, kostne pazury zamiast palców, mgliste oczy i włosy, które nie unosiły się naturalnie w powietrzu.
I co dalej? Po JEJ ostatnich słowach, wyskoczyła wręcz zza Samaela, wybacz skarbie, nie miałaś czasu na reakcję. A nawet jeśli by miała, umiejętność elektrolokacji Cynthii wyczuje ruch w tej samej sekundzie. Celem było znalezienie się za Omitsu i przyduszenie jej długim ogonem, owijając go kilka razy wokół szyi. Nie może od tego uciec. Ostry jak skalpel pazur kostny wił się koło jej policzka. Tajemniczym głosem wysyczała jej kilka słów do ucha. - Skoro jedną żonę mu już odebrałaś, z kolejną masz zamiar zrobić to samo? - Długi, niezbyt przyjemny głos zabrzmiał w jej uchu kilkakrotnie, dziwne echo odbijało się od ścianek jej pustego łba. Na pożegnanie zaśmiała się jeszcze lekceważoco wprost do jej ucha a po całym tym przedziwacznym akcie puści ją z objęć ogona i odsunie się na metr od niej. Po czym pokaże jej pazurem jak Samael drogę do drzwi, była między młotem a kowadłem. Raz się żyje, a raz nie, trudno.
____
Po całej awanturze Coco całkowicie przemieni się w Ishtar, demonica zapanuje nad jej ciałem i rozwścieczona ucieknie z zamczyska. Wymieniła się tylko mglistym spojrzeniem z Samaelem, wróci, na pewno.
z/t
Drgnęła dopiero kiedy czarnowłosy ryknął z ogromną pasją na cały zamek. Cofnęła się, dając w końcu mu dojść do słowa. Przecież to nie była marionetka, a właśnie tak o chłopaka się kłóciły. Słowa czarnowłosego w ogóle nie dochodziły do Cocoro. Demon przyćmił wszelką jego istotę, sprawił, że dla Cynthii rozpłynął się w powietrzu. Swoimi oczyma i polem elektromagnetycznym które wytwarzała czuła tylko swojego wroga numer jeden. Przemiana nie była całkowita, bowiem pojawił się tylko ogon, kostne pazury zamiast palców, mgliste oczy i włosy, które nie unosiły się naturalnie w powietrzu.
I co dalej? Po JEJ ostatnich słowach, wyskoczyła wręcz zza Samaela, wybacz skarbie, nie miałaś czasu na reakcję. A nawet jeśli by miała, umiejętność elektrolokacji Cynthii wyczuje ruch w tej samej sekundzie. Celem było znalezienie się za Omitsu i przyduszenie jej długim ogonem, owijając go kilka razy wokół szyi. Nie może od tego uciec. Ostry jak skalpel pazur kostny wił się koło jej policzka. Tajemniczym głosem wysyczała jej kilka słów do ucha. - Skoro jedną żonę mu już odebrałaś, z kolejną masz zamiar zrobić to samo? - Długi, niezbyt przyjemny głos zabrzmiał w jej uchu kilkakrotnie, dziwne echo odbijało się od ścianek jej pustego łba. Na pożegnanie zaśmiała się jeszcze lekceważoco wprost do jej ucha a po całym tym przedziwacznym akcie puści ją z objęć ogona i odsunie się na metr od niej. Po czym pokaże jej pazurem jak Samael drogę do drzwi, była między młotem a kowadłem. Raz się żyje, a raz nie, trudno.
____
Po całej awanturze Coco całkowicie przemieni się w Ishtar, demonica zapanuje nad jej ciałem i rozwścieczona ucieknie z zamczyska. Wymieniła się tylko mglistym spojrzeniem z Samaelem, wróci, na pewno.
z/t
Ostatnio zmieniony przez Cocoro dnia Sro Sty 31, 2018 10:45 pm, w całości zmieniany 1 raz
- Gość
- Gość
Re: Komnata Samaela [II piętro]
Mało kiedy zdarza się że całe życie jednostki usłane jest tylko i wyłącznie różami. Każdy ma w swoim życiu wzloty i upadki choć bywa, że tych drugich jest znacznie więcej. Oczywistym jest, że nikt nikogo nie ma prawa z góry oceniać i to jak zareagowała na wszystko Omi nie było porządku ale proszę Was… nie ma osoby, która w takich okolicznościach zachowałaby się inaczej. Mało tego, cała rzesza posunęłaby się o wiele dalej. Podpalony hotel i tak karygodne zachowanie zasługiwało na ostre słowa a trzeba przyznać, że babeczka o różowych włosach i tak włączyła hamulce.
Powinno jej być przykro, że jej jedyny syn zamiast stanąć w obronie matki, wszedł w komitywę z niebieskowłosą. Ciągłe tłumaczenie na dłuższą metę nie miało sensu ale w jej mniemaniu zaślepiony złością nie mógł logicznie myśleć. Z każdą chwilą Omi utwierdzała się w przekonaniu, że trzeba to wszystko skończyć nim Sam doprowadzi tą rodzinę na skraj rozpadu. Jego czyny dyktowane całkowitym brakiem rozsądku sprawiały, że posuwał się coraz dalej. Kiedyś mógł nadejść dzień kiedy zrobi o jeden krok za dużo i co wtedy? Ojciec nie miał wyrzutów sumienia aby umieścić go na długi czas w ciemnych lochach. Co zrobi kiedy dowie się o kolejnym wybryku i tym całym zajściu na terenie zamku?
Atmosfera w komnacie zaczęła robić się coraz gęstsza nie tylko ze względu na całe zajście i to co działo się między obecną trójką ale także przez dym, który kłębił się intensywnie pod sufitem. Gdzieś w oddali słuchać było czyjeś pospieszne kroki. Nadciągająca osoba z pewnością nie była sama. Najprawdopodobniej służka odnalazła kogoś do pomocy i obsługi gaśnicy bo bez tego się raczej nie obejdzie. W każdej chwili mogło dojść do zajęcia się ciężkich zasłon a nawet posłania i łóżka.
Zdeterminowana do działania Cynthia w głębokim poważaniu miała nakaz zachowania wszelkiego spokoju. Wyraźnie rozeźlona ominęła młodego mężczyznę dążąc do swojego celu nr jeden-Omi. Najwyraźniej zapomniała, że jeszcze chwilę temu przyparła ją do muru gdyż teraz za wszelką cenę chciała znaleźć się ze jej plecami ale omińmy ten drobny szczegół pozwalając młodszej wampirzycy na atak. A ten odbył się, owszem. Po części dzięki jej małej umiejętności i dlatego, że sama Omi na niego pozwoliła. Powód był banalnie prosty. Matka Sama chciała żeby małolata ucierpiała od własnego miecza, którym macha bez opamiętania. Chciała przydusić i nieco oszołomić Omi? Proszę bardzo. Z tym, że identyczny ból odczuł sam oprawca. Nic dziwnego, że zaatakowana nie poczyniła żadnych ruchów by się bronić. Cierpliwie czekała na dalsze kroki. Przez działanie niepozornej mocy, Coco czuła dokładnie taki sam ból, który zadawała. Wszystko wracało do niej jak w lustrzanym odbiciu. Ta sama rana, którą zrobiła na policzku czysto krwistej pojawiła się na jej bladym licu. Gdy tylko zdecydowała się odsunąć na bezpieczną odległość Omi starła krople krwi, która powoli płynęła po skórze w kierunku szyi. Oblizując ją rzuciła na pożegnanie jedno krótkie zdanie.
Ty nigdy nie będziesz jego żoną.
I nic nie zdenerwowałoby Coco bardziej niż prawda prosto w oczy. Bo choćby stawała na rzęsach i tak nigdy nie poślubi Sama. Kobieta skierowała się do wyjścia mijając bokiem służącego i służkę.
Zgaście to.
Szepnęła jedynie wychodząc na korytarz. Niedługo później po pożarze został jedynie zwęglony w połowie fotel i uchylone okno żeby przewietrzyć pomieszczenie. Ach no i brudny sufit, który należy doczyścić. Dlaczego sprowokowana Omi nie rzuciła się młodej do gardła? Chyba nie chciała sobie brudzić jej krwią rąk. Jeszcze tak nisko nie upadła. Wolała zrobić to inaczej, w swoim stylu, który mógł przewidzieć ktoś kto ją dobrze zna…
z/t
Powinno jej być przykro, że jej jedyny syn zamiast stanąć w obronie matki, wszedł w komitywę z niebieskowłosą. Ciągłe tłumaczenie na dłuższą metę nie miało sensu ale w jej mniemaniu zaślepiony złością nie mógł logicznie myśleć. Z każdą chwilą Omi utwierdzała się w przekonaniu, że trzeba to wszystko skończyć nim Sam doprowadzi tą rodzinę na skraj rozpadu. Jego czyny dyktowane całkowitym brakiem rozsądku sprawiały, że posuwał się coraz dalej. Kiedyś mógł nadejść dzień kiedy zrobi o jeden krok za dużo i co wtedy? Ojciec nie miał wyrzutów sumienia aby umieścić go na długi czas w ciemnych lochach. Co zrobi kiedy dowie się o kolejnym wybryku i tym całym zajściu na terenie zamku?
Atmosfera w komnacie zaczęła robić się coraz gęstsza nie tylko ze względu na całe zajście i to co działo się między obecną trójką ale także przez dym, który kłębił się intensywnie pod sufitem. Gdzieś w oddali słuchać było czyjeś pospieszne kroki. Nadciągająca osoba z pewnością nie była sama. Najprawdopodobniej służka odnalazła kogoś do pomocy i obsługi gaśnicy bo bez tego się raczej nie obejdzie. W każdej chwili mogło dojść do zajęcia się ciężkich zasłon a nawet posłania i łóżka.
Zdeterminowana do działania Cynthia w głębokim poważaniu miała nakaz zachowania wszelkiego spokoju. Wyraźnie rozeźlona ominęła młodego mężczyznę dążąc do swojego celu nr jeden-Omi. Najwyraźniej zapomniała, że jeszcze chwilę temu przyparła ją do muru gdyż teraz za wszelką cenę chciała znaleźć się ze jej plecami ale omińmy ten drobny szczegół pozwalając młodszej wampirzycy na atak. A ten odbył się, owszem. Po części dzięki jej małej umiejętności i dlatego, że sama Omi na niego pozwoliła. Powód był banalnie prosty. Matka Sama chciała żeby małolata ucierpiała od własnego miecza, którym macha bez opamiętania. Chciała przydusić i nieco oszołomić Omi? Proszę bardzo. Z tym, że identyczny ból odczuł sam oprawca. Nic dziwnego, że zaatakowana nie poczyniła żadnych ruchów by się bronić. Cierpliwie czekała na dalsze kroki. Przez działanie niepozornej mocy, Coco czuła dokładnie taki sam ból, który zadawała. Wszystko wracało do niej jak w lustrzanym odbiciu. Ta sama rana, którą zrobiła na policzku czysto krwistej pojawiła się na jej bladym licu. Gdy tylko zdecydowała się odsunąć na bezpieczną odległość Omi starła krople krwi, która powoli płynęła po skórze w kierunku szyi. Oblizując ją rzuciła na pożegnanie jedno krótkie zdanie.
Ty nigdy nie będziesz jego żoną.
I nic nie zdenerwowałoby Coco bardziej niż prawda prosto w oczy. Bo choćby stawała na rzęsach i tak nigdy nie poślubi Sama. Kobieta skierowała się do wyjścia mijając bokiem służącego i służkę.
Zgaście to.
Szepnęła jedynie wychodząc na korytarz. Niedługo później po pożarze został jedynie zwęglony w połowie fotel i uchylone okno żeby przewietrzyć pomieszczenie. Ach no i brudny sufit, który należy doczyścić. Dlaczego sprowokowana Omi nie rzuciła się młodej do gardła? Chyba nie chciała sobie brudzić jej krwią rąk. Jeszcze tak nisko nie upadła. Wolała zrobić to inaczej, w swoim stylu, który mógł przewidzieć ktoś kto ją dobrze zna…
z/t
- Omitsu
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność
Re: Komnata Samaela [II piętro]
Co sie tu odjebało to on nawet nie... Miało być fajnie, dobry seks z nową dupeczką na odreagowanie ostatnich wydarzeń, no nie mogło być lepiej. Podpalił mamuśce hotel, zdobył serce wrednej suki, cóż, scenariusz filmu. Tylko jak zwykle w jego przypadku wszystko musiało iść się jebać. Pożar niewiele zrobił, on sam został postrzelony, było mnóstwo świadków także matka dowiedziała się o wszystkim w przeciągu minut. Nie byłoby w tym nic takiego, w końcu chciał żeby wiedziała o tym co zrobił. Problem polegał na tym, że wbiła mu do komnaty jak do siebie rozpierdoliła cały nastrój, sprowokowała kłótnię, która mało nie przerodziła się w bójkę... A szkoda gadać, szkoda strzępić ryj, naprawdę...
Po całej awanturze poczuł się nagle... słabo. Utrata krwi, ponowne użycie mocy, tym razem niekontrolowane. Musiał się napić i to szybko.
[z/t]
Po całej awanturze poczuł się nagle... słabo. Utrata krwi, ponowne użycie mocy, tym razem niekontrolowane. Musiał się napić i to szybko.
[z/t]
- Samael
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.
Re: Komnata Samaela [II piętro]
Wziął ze sobą tylko aparat i napaloną, jak myślał, Veinę. Poprowadził kochankę najpierw z podziemnego parkingu na parter a następnie masywnymi schodami na drugie piętro. Po drodze udało się mu zahaczyć pokojówkę, która wydawała się w ogóle nieporuszona widokiem czarnowłosej wampirzycy zakrywającej obfity biust jedynie skórzaną kurtką, która, co trzeba dodać, i tak miała z tym spore problemy. Była przyzwyczajona do podobnych widoków i pana przyprowadzającego najróżniejsze kobiety do zamku, albo po prostu nauczono ją, że cokolwiek się tu nie dzieje nie powinno jej to interesować o ile nie należy do zakresu jej obowiązków. Bez względu na to czy chodziło o jedno czy drugie posłusznie kiwnęła głową i udała się gdzie trzeba aby dostarczyć do wskazanej komnaty wino i kieliszki.
Tymczasem smok teatralnym gestem rozwarł wrota do swojej jamy i zaprosił szlachetną do środka.
- Zapraszam. - rzucił jeszcze i wszedł za nią. Niekwestionowanym pozytywem przepuszczania kobiet przez drzwi było to, że można było bezczelnie gapić się na ich tyłek przez dobrą chwilę, co oczywiście młody Asmodey uczynił bez krępacji czy zażenowania. Trudno się pozbyć starych nawyków.
- Rozgość się. Zanim będzie wino zdążę zgrać zdjęcia z karty pamięci. - usiadł za biurkiem gdzie leżał laptop, do którego podłączył kilka rzeczy. Żółw w terrarium ciekawie wysunął głowę ze skorupy i zaczął przyglądać się temu co się dzieje w pokoju. Pewnie liczył, że ktoś wrzuci mu jakiś smakołyk do jedzenia.
Pukanie do drzwi, krótka komenda Samaela i wino w kubełku z lodem oraz kieliszkami już były do ich dyspozycji.
- Za co się napijemy? - rzucił podczas napełniania ich kieliszków czerwonym winem. Kiedy to robił komunikat na pulpicie komputera dał znać, że przerzucanie danych zostało zakończone.
- Na ekranie to też nie to samo co fizyczne zdjęcie ale nie będę się teraz bawił w wywoływanie. - parę kliknięć i wyświetliła się ona, półnaga na motocyklu. Chciał obejrzeć je wszystkie po kolei więc najpierw było to wykonane jako pierwsze.
- I jak? - z cwanym uśmieszkiem upił łyk wina jednak jego ślepia z ciekawością śledziły to co robi czarnowłosa i jak zareaguje na efekty ich współpracy. On osobiście był przekonany, że jak na warunki oraz brak przygotowania wyszło fenomenalnie.
Tymczasem smok teatralnym gestem rozwarł wrota do swojej jamy i zaprosił szlachetną do środka.
- Zapraszam. - rzucił jeszcze i wszedł za nią. Niekwestionowanym pozytywem przepuszczania kobiet przez drzwi było to, że można było bezczelnie gapić się na ich tyłek przez dobrą chwilę, co oczywiście młody Asmodey uczynił bez krępacji czy zażenowania. Trudno się pozbyć starych nawyków.
- Rozgość się. Zanim będzie wino zdążę zgrać zdjęcia z karty pamięci. - usiadł za biurkiem gdzie leżał laptop, do którego podłączył kilka rzeczy. Żółw w terrarium ciekawie wysunął głowę ze skorupy i zaczął przyglądać się temu co się dzieje w pokoju. Pewnie liczył, że ktoś wrzuci mu jakiś smakołyk do jedzenia.
Pukanie do drzwi, krótka komenda Samaela i wino w kubełku z lodem oraz kieliszkami już były do ich dyspozycji.
- Za co się napijemy? - rzucił podczas napełniania ich kieliszków czerwonym winem. Kiedy to robił komunikat na pulpicie komputera dał znać, że przerzucanie danych zostało zakończone.
- Na ekranie to też nie to samo co fizyczne zdjęcie ale nie będę się teraz bawił w wywoływanie. - parę kliknięć i wyświetliła się ona, półnaga na motocyklu. Chciał obejrzeć je wszystkie po kolei więc najpierw było to wykonane jako pierwsze.
- I jak? - z cwanym uśmieszkiem upił łyk wina jednak jego ślepia z ciekawością śledziły to co robi czarnowłosa i jak zareaguje na efekty ich współpracy. On osobiście był przekonany, że jak na warunki oraz brak przygotowania wyszło fenomenalnie.
- Samael
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.
Re: Komnata Samaela [II piętro]
Wampirzyca bez najmniejszych oznak żenady udała się za Samaelem do sypialni, co z resztą sama zarządziła jeszcze chwilę w podziemiach zamczyska. Widok służby również nie zrobił na niej wrażenia. Pewnie wielokrotnie widywali kobiety, które wampir tutaj zapraszał w wiadomym celu. Jednak różnica polegała na tym, że jeśli ona była dla niego zdobyczą, tak samo działało to w drugą stronę; czarnowłosa oddawała się w zamian za dokładnie to samo, a taki układ był chyba najlepszy. Każdy mógł spełnić swoje egoistyczne potrzeby zdobycia drugiej osoby, a Veina właśnie tego w tej chwili potrzebowała. Po wejściu do pokoju, w pierwszej kolejności zrzuciła szpilki bo niepotrzebnie męczyły jej nagie stopy, a następnie zgodnie ze swoją ciekawością eksplorowała pokój Samaela. Oczywiście zdziwił ją widok żółwia, bo naprawdę nie sądziła że wampir byłby w stanie zachować przy życiu nawet najmniejszą istotę, najwyraźniej było zupełnie inaczej bo ten maluch wyglądał na całkiem zadowolonego.
- Odbitki przyniesiesz później, teraz wystarczy mi widok na ekranie bo nie chcę długo czekać. - odpowiedziała w gorącej wodzie kąpana kobieta. Co jakiś czas poprawiała kurtkę, która poza tym że bardzo jej się podobała a Veina wyglądała w niej świetnie, choć starała się zakryć nagi biust, ale potrzebowała drobnej pomocy. Gdy tylko zdjęcia zostały zgrane na laptopa, Vei stanęła za wampirem. Łokcie oparła na jego ramionach, a dłonie splotła na torsie. Nachylona nad mężczyzną, miała świetny widok na swoją osobę na fenomenalnych zdjęciach. Dość długo przyglądała się każdej fotografii, studiując detale i sposób w jaki kochanek uchwycił jej osobę.
- Cholera, teraz sama mam ochotę siebie przelecieć. - powiedziała po dłuższej chwili milczenia, a towarzyszył temu perlisty śmiech zadowolenia. - Jeśli to jest tylko próba Twoich umiejętności to nie mogę doczekać się właściwego pokazu. Uwielbiam perspektywę, której użyłeś do tego zdjęcia. - dodała, wskazując na jedno ze zdjęć. Na szczęście Samael nie zawiódł jej oczekiwań i Vei była w pełni zadowolona z tego co właśnie zobaczyła. Nawet jeśli wcześniej nie dowierzała jego umiejętnościom, teraz z pewnością wszelkie wątpliwości zniknęły w mgnieniu oka.
- Możemy wypić za spotkanie, Twój talent, moją karierę, za ten wieczór. Za nas. - powiedziała odbierając chwilę później kieliszek wypełniony winem; to był jej ulubiony alkohol, zawsze pozytywnie nastrajał. Upiła od razu połowę ilości i odstawiła szkło na blat. Przeciągnęła się leniwie, ostatni raz rzucając okiem na ogólny wystrój sypialni. Wtedy podeszła do wampira, a właściwie chwytając rąbek jego koszuli przyciągnęła do siebie, zagryzając karminową wargę.
- Zasłużyliśmy na nagrodę, strigoi. - bo przecież właśnie na to czekali. Dlatego Vei niespiesznie złączyła ich usta i języki w długim, wyjątkowo namiętnym pocałunku.
- Ostatni moment by mnie powstrzymać. - wyszeptała, jednak była to jedynie prosta zaczepka, bo widząc gorący wzrok wampira omiatający jej nagie ciało, wiedziała że nie może się doczekać aż znowu ją posiądzie. Veina nie wątpiła, że nie będzie się długo opierał, nawet kurtuazyjnie. Mieli całą noc, a to oznaczało istne szaleństwo zmysłów.
- Odbitki przyniesiesz później, teraz wystarczy mi widok na ekranie bo nie chcę długo czekać. - odpowiedziała w gorącej wodzie kąpana kobieta. Co jakiś czas poprawiała kurtkę, która poza tym że bardzo jej się podobała a Veina wyglądała w niej świetnie, choć starała się zakryć nagi biust, ale potrzebowała drobnej pomocy. Gdy tylko zdjęcia zostały zgrane na laptopa, Vei stanęła za wampirem. Łokcie oparła na jego ramionach, a dłonie splotła na torsie. Nachylona nad mężczyzną, miała świetny widok na swoją osobę na fenomenalnych zdjęciach. Dość długo przyglądała się każdej fotografii, studiując detale i sposób w jaki kochanek uchwycił jej osobę.
- Cholera, teraz sama mam ochotę siebie przelecieć. - powiedziała po dłuższej chwili milczenia, a towarzyszył temu perlisty śmiech zadowolenia. - Jeśli to jest tylko próba Twoich umiejętności to nie mogę doczekać się właściwego pokazu. Uwielbiam perspektywę, której użyłeś do tego zdjęcia. - dodała, wskazując na jedno ze zdjęć. Na szczęście Samael nie zawiódł jej oczekiwań i Vei była w pełni zadowolona z tego co właśnie zobaczyła. Nawet jeśli wcześniej nie dowierzała jego umiejętnościom, teraz z pewnością wszelkie wątpliwości zniknęły w mgnieniu oka.
- Możemy wypić za spotkanie, Twój talent, moją karierę, za ten wieczór. Za nas. - powiedziała odbierając chwilę później kieliszek wypełniony winem; to był jej ulubiony alkohol, zawsze pozytywnie nastrajał. Upiła od razu połowę ilości i odstawiła szkło na blat. Przeciągnęła się leniwie, ostatni raz rzucając okiem na ogólny wystrój sypialni. Wtedy podeszła do wampira, a właściwie chwytając rąbek jego koszuli przyciągnęła do siebie, zagryzając karminową wargę.
- Zasłużyliśmy na nagrodę, strigoi. - bo przecież właśnie na to czekali. Dlatego Vei niespiesznie złączyła ich usta i języki w długim, wyjątkowo namiętnym pocałunku.
- Ostatni moment by mnie powstrzymać. - wyszeptała, jednak była to jedynie prosta zaczepka, bo widząc gorący wzrok wampira omiatający jej nagie ciało, wiedziała że nie może się doczekać aż znowu ją posiądzie. Veina nie wątpiła, że nie będzie się długo opierał, nawet kurtuazyjnie. Mieli całą noc, a to oznaczało istne szaleństwo zmysłów.
- Veina
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak
Re: Komnata Samaela [II piętro]
Dawniej zdarzało mu się przyprowadzać dziewczyny czy też kochanki do swojej komnaty nawet często. Służący byli do tego przyzwyczajeni po za tym doskonale wiedzieli, że służąc u Asmodeyów nie zadaje się pytań ani nie wtyka nosa w nieswoje sprawy. Potem zaprzestał tego zwyczaju z pewnego różowego, hałaśliwego i pozbawionego wyczucia czasu powodu. Matka miała tendencję do tego by bez pukania pakować się do jego pokoju i wszczynać awanturę. Tak było chyba ostatnim razem kiedy był tutaj z byłą już dziewczyną. Omitsu strasznie jej nie lubiła i robiła co mogła aby im przeszkodzić i zepsuć nastrój. Każda wizyta w zamku kończyła się nagłym pojawieniem się różowego terroru i krzykami. Dzisiaj jednak zamek był pusty a starzy nie wrócą zbyt szybko. Nikt więc nie powinien mu tym razem przeszkodzić.
Skoro temat zwierząt już został poruszony to należało dodać, że Samael miał cały zwierzyniec. Bestia, która pożarła jakiś czas wcześniej nieszczęsnego Stefana to nikt inny jak jego krokodyl Jeffrey. Żółwia Torpedo wampirzyca właśnie zobaczyła a gdzieś po pokoju powinna kręcić się jeszcze luzem puszczona iguana. W stajni oprócz koni znajdowała również Chow-Chow czyli wyjątkowo majestatyczna lama.
Milusińskich posiadał więc całkiem sporą gromadkę i o dziwo żaden jeszcze nie zdechł. O wszystkie dbał a kiedy go nie było zajmowała się nimi służba. Zwierzakom żyło się tutaj całkiem dobrze.
- Więc wywołały w nas podobną reakcję. - wyszczerzył się na jej słowa o chęci przelecenia samej siebie. Zdjęcia wyszły wyjątkowo dobrze mimo niedoboru przygotowania i rekwizytów. Udało mu się wycisnąć z tej próbnej sesji ile tylko się dało i dzięki pomocy wspaniałej modelki mogli teraz cieszyć oczy cudownymi obrazami.
- Kierują myśli na jeden tor. - zaśmiał się. Gdyby nie fakt, że miał ją okrytą tylko kurtką, tu i teraz pewnie fotografie rozpalałyby go bardziej. Czemu jednak jarać się zdjęciem skoro ma się żywą modelkę na wyciągnięcie ręki.
- Zwłaszcza to. Wydaje mi się najlepsze. - wskazał na ujęcie gdzie leżała na motocyklu z nagimi piersiami i palcami wplecionymi w kruczoczarne loki.
Nie pozostało nic innego jak tylko wywołać te cuda i dołączyć do swojej prywatnej kolekcji. Oczywiście kopie otrzyma również Veina, nie miałby serca odmówić jej posiadania tych fotek. Z resztą wątpił by przyjęła jakąkolwiek formę odmowy.
W geście toastu uniósł kieliszek po czym przechylił i wypił całą jego zawartość jednym haustem. Był spragniony po za tym widać było, że śpieszno było mu do czego innego. Odstawił szkło i zwrócił się w kierunku kochanki akurat w momencie gdy pochwyciła jego ciuch i złączyła ich usta w namiętnym pocałunku.
Smok odpowiedział bez wahania wpijając się w jej słodkie usta i zapraszając jej język do wspólnego tańca, jednocześnie obłapiając ją łapskami bez żadnego zażenowania. Złapał ją za pośladek z siłą jakby nie chciał by mu czasem uciekła, palce drugiej ręki wplótł w tym czasie w jej bujne włosy.
- Ostatni moment by uciec. - wyszczerzył się drapieżnie błyskając kłami po czym pchnął kobietę w kierunku swego łoża. Sam niecierpliwym szarpnięciem pozbył się swojej koszulki obnażając nagi, wytatuowany tors.
- Musisz teraz wziąć odpowiedzialność za to co zrobiłaś tą sesją. Kusiłaś, uwodziłaś... - podchodził powolnym krokiem nie tracąc wyszczerzu nawet na chwilę. Widać było, że znów jest w swoim żywiole..
Skoro temat zwierząt już został poruszony to należało dodać, że Samael miał cały zwierzyniec. Bestia, która pożarła jakiś czas wcześniej nieszczęsnego Stefana to nikt inny jak jego krokodyl Jeffrey. Żółwia Torpedo wampirzyca właśnie zobaczyła a gdzieś po pokoju powinna kręcić się jeszcze luzem puszczona iguana. W stajni oprócz koni znajdowała również Chow-Chow czyli wyjątkowo majestatyczna lama.
Milusińskich posiadał więc całkiem sporą gromadkę i o dziwo żaden jeszcze nie zdechł. O wszystkie dbał a kiedy go nie było zajmowała się nimi służba. Zwierzakom żyło się tutaj całkiem dobrze.
- Więc wywołały w nas podobną reakcję. - wyszczerzył się na jej słowa o chęci przelecenia samej siebie. Zdjęcia wyszły wyjątkowo dobrze mimo niedoboru przygotowania i rekwizytów. Udało mu się wycisnąć z tej próbnej sesji ile tylko się dało i dzięki pomocy wspaniałej modelki mogli teraz cieszyć oczy cudownymi obrazami.
- Kierują myśli na jeden tor. - zaśmiał się. Gdyby nie fakt, że miał ją okrytą tylko kurtką, tu i teraz pewnie fotografie rozpalałyby go bardziej. Czemu jednak jarać się zdjęciem skoro ma się żywą modelkę na wyciągnięcie ręki.
- Zwłaszcza to. Wydaje mi się najlepsze. - wskazał na ujęcie gdzie leżała na motocyklu z nagimi piersiami i palcami wplecionymi w kruczoczarne loki.
Nie pozostało nic innego jak tylko wywołać te cuda i dołączyć do swojej prywatnej kolekcji. Oczywiście kopie otrzyma również Veina, nie miałby serca odmówić jej posiadania tych fotek. Z resztą wątpił by przyjęła jakąkolwiek formę odmowy.
W geście toastu uniósł kieliszek po czym przechylił i wypił całą jego zawartość jednym haustem. Był spragniony po za tym widać było, że śpieszno było mu do czego innego. Odstawił szkło i zwrócił się w kierunku kochanki akurat w momencie gdy pochwyciła jego ciuch i złączyła ich usta w namiętnym pocałunku.
Smok odpowiedział bez wahania wpijając się w jej słodkie usta i zapraszając jej język do wspólnego tańca, jednocześnie obłapiając ją łapskami bez żadnego zażenowania. Złapał ją za pośladek z siłą jakby nie chciał by mu czasem uciekła, palce drugiej ręki wplótł w tym czasie w jej bujne włosy.
- Ostatni moment by uciec. - wyszczerzył się drapieżnie błyskając kłami po czym pchnął kobietę w kierunku swego łoża. Sam niecierpliwym szarpnięciem pozbył się swojej koszulki obnażając nagi, wytatuowany tors.
- Musisz teraz wziąć odpowiedzialność za to co zrobiłaś tą sesją. Kusiłaś, uwodziłaś... - podchodził powolnym krokiem nie tracąc wyszczerzu nawet na chwilę. Widać było, że znów jest w swoim żywiole..
- Samael
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.
Re: Komnata Samaela [II piętro]
Właściwie to wahała się czy dobrym pomysłem byłoby powiększenie jednej z fotografii i powieszenie jej na ścianie; może nie w salonie, ale chociaż w sypialni - tam przecież znajdowała się tylko ona i nieliczni wybrańcy, więc mogła to zrobić dla własnej przyjemności. Tak, będzie to musiała to poważnie rozważyć; kiedyś miała portrety własnej osoby w każdej posiadłości, jednak podczas burzliwego życia niestety wszystkie zaginęły, może jeden znalazłby się gdzieś w fińskiej posiadłości przyjaciela.
- O to w nich chodziło. Miały być peanem na moją cześć, dlatego patrząc na zdjęcia ma się widzieć tylko moje piękno. - dodała, była wyraźnie zadowolona że właśnie takie zadanie spełniały, a kobieta mogła z satysfakcją podziwiać swoją urodę. Można mówić wiele, ale jednak zabiegi z dziewiczej krwi przez tyle lat dawały rewelacyjne metody; choć okupione wysiłkiem i pięknym rozdziałem w historii, Veina nie żałowała ani jednego poderżniętego gardła i buntu wieśniaków, nawet zamurowania żywcem.
Sesja była świetnym preludium do największej przyjemności tego wieczoru, na którą tak oboje z wytęsknieniem czekali. Szlachetna krew niespodziewanie zwiększyła jej i tak duże libido, dlatego Veina od dłuższego czasu pozostawała niezaspokojona; miała nadzieję, że choć dzisiaj Samael podaruje jej przyjemność która uspokoi gorącą krew wampirzycy do następnego razu.
Po wypiciu lampki wina i odstawieniu kieliszka w bezpieczne miejsce, czarnowłosa mogła przejść do rytuału zaspokojenia. Gdy wampir pchnął ją w stronę łóżka, Vei pokazała swoje perłowe kły i syknęła głośno niczym głodne zwierzę.
- Kusiłam, uwodziłam. Co z tym zrobisz? - zapytała retorycznie, wchodząc na łóżko. Tym razem również chwyciła wampira za koszulę, by szybko znalazł się na niej, ograniczając swobodę ruchów własnym ciężarem ciała, które mogła ponownie zacząć badań dłońmi, gdy tylko Samael zdjął szybko koszulę. Vei zdążyła tylko zdjąć spódnicę, przez co na łożu leżała ubrana jedynie w koronowy materiał fig i skórzaną kurtkę należącą do wampira, dokładnie tak samo jak jeszcze chwilę w podziemiach. Teraz gdy zwabiła już wampira, znów rozpoczęła gorący pocałunek, do którego włączyła język i podgryzanie warg, dość bolesne więc z pewnością zostało uronionych kilka kropel krwi. W tym samym czasie Veina szybko dłońmi znalazła pasek spodni kochanka i poczęła gwałtownymi ruchami odpinać go, by choć zsunąć spodnie. Gdy to się stało, od razu położyła dłoń na dużym wybrzuszeniu jego bokserek, by bezpardonowo dotykać i trzymać jego przyrodzenie, sprawdzając czy był już w nastroju na dalsze poczynania wampirzycy.
- Połóż się. - szybko rozkazała zmienić pozycję, by mężczyzna położył się na plecach a czarnowłosa mogła dać wyraz swojemu pragnieniu i potrzebom, które Samael musiał spełnić tej nocy.
- O to w nich chodziło. Miały być peanem na moją cześć, dlatego patrząc na zdjęcia ma się widzieć tylko moje piękno. - dodała, była wyraźnie zadowolona że właśnie takie zadanie spełniały, a kobieta mogła z satysfakcją podziwiać swoją urodę. Można mówić wiele, ale jednak zabiegi z dziewiczej krwi przez tyle lat dawały rewelacyjne metody; choć okupione wysiłkiem i pięknym rozdziałem w historii, Veina nie żałowała ani jednego poderżniętego gardła i buntu wieśniaków, nawet zamurowania żywcem.
Sesja była świetnym preludium do największej przyjemności tego wieczoru, na którą tak oboje z wytęsknieniem czekali. Szlachetna krew niespodziewanie zwiększyła jej i tak duże libido, dlatego Veina od dłuższego czasu pozostawała niezaspokojona; miała nadzieję, że choć dzisiaj Samael podaruje jej przyjemność która uspokoi gorącą krew wampirzycy do następnego razu.
Po wypiciu lampki wina i odstawieniu kieliszka w bezpieczne miejsce, czarnowłosa mogła przejść do rytuału zaspokojenia. Gdy wampir pchnął ją w stronę łóżka, Vei pokazała swoje perłowe kły i syknęła głośno niczym głodne zwierzę.
- Kusiłam, uwodziłam. Co z tym zrobisz? - zapytała retorycznie, wchodząc na łóżko. Tym razem również chwyciła wampira za koszulę, by szybko znalazł się na niej, ograniczając swobodę ruchów własnym ciężarem ciała, które mogła ponownie zacząć badań dłońmi, gdy tylko Samael zdjął szybko koszulę. Vei zdążyła tylko zdjąć spódnicę, przez co na łożu leżała ubrana jedynie w koronowy materiał fig i skórzaną kurtkę należącą do wampira, dokładnie tak samo jak jeszcze chwilę w podziemiach. Teraz gdy zwabiła już wampira, znów rozpoczęła gorący pocałunek, do którego włączyła język i podgryzanie warg, dość bolesne więc z pewnością zostało uronionych kilka kropel krwi. W tym samym czasie Veina szybko dłońmi znalazła pasek spodni kochanka i poczęła gwałtownymi ruchami odpinać go, by choć zsunąć spodnie. Gdy to się stało, od razu położyła dłoń na dużym wybrzuszeniu jego bokserek, by bezpardonowo dotykać i trzymać jego przyrodzenie, sprawdzając czy był już w nastroju na dalsze poczynania wampirzycy.
- Połóż się. - szybko rozkazała zmienić pozycję, by mężczyzna położył się na plecach a czarnowłosa mogła dać wyraz swojemu pragnieniu i potrzebom, które Samael musiał spełnić tej nocy.
- Veina
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak
Re: Komnata Samaela [II piętro]
Na syknięcie kobiety odpowiedział tylko krótkim warknięciem i obnażeniem kłów. Pokazywała mu pazury już na samym początku jednak musiała mieć też ciągle z tyłu głowy z kim właśnie idzie do łóżka. Nie był to jeden z łatwych kochanków, którzy doszczętnie oczarowani idealną urodą i seksapilem poddawali się jej woli niczym plastelina gotowa do ulepienia. Wszystko byle tylko zakosztować odrobiny tej słodyczy. Smok był kochankiem zupełnie innego typu, który z błyskiem w oku i zaciekłością godną dzikiego zwierzęcia będzie walczył o swoje nawet kosztem realnego skrzywdzenia drugiej osoby. Kiedy rozpali się już w nim żądze i doprowadzi do stanu kiedy przestaje myśleć o czymś innym niż zaspokojenia swoich pragnień trzeba się liczyć, że zawsze może pójść to w niewłaściwym kierunku. Chociaż niektóre kobiety właśnie najbardziej podnieca. Ta niewiadoma i dreszczyk emocji związany z niepewnością podczas obcowania z napaloną bestią. Veina należała do tych, które też lubią pokazać kto tu rządzi dlatego takie zderzenie się dwóch osobowości w kłębowisku pościeli może być wyjątkowo interesujące.
Upadł na kochankę i z płonącymi żarem oczami spojrzał na nią z góry.
- Co zrobię? Będę Cię miał. - syknął i wpił się w namiętne usta czarnowłosej, której również nie szczędził ugryzień przez oboje już po chwili takiego całowania mieli usta całe ich wymieszanej krwi. Młody smok z diabelską uciechą oblizał się a gadziego jęzora kilka kropel kapnęło na nieskazitelną twarz szlachetnej leżącej pod nim. Opierał się na jednej ręce natomiast druga bezczelnie wsunęła się pod materiał jej koronek. Jak widać ona pomyślała o tym samym i gdy tylko spodnie spadły z jego tyłka zaczęła obmacywać jego przyrodzenie, które wyraźnie rysowało się pod bokserkami. Pod jej dłonią wręcz pulsował nabrzmiały i twardy taran gotowy aby wyrwać się na wolność i wbić się w jakieś przytulne i cieplutkie miejsce.
- Będę Cię miał i będę Cię brał. Ile tylko się da i gdzie tylko się da. Będę wszędzie aż sama zaczniesz prosić bym już przestał. - wycharczał ostatkiem sił panując aby nie zatracić całkiem zdolności mowy na rzecz dzikiego, prymitywnego powarkiwania.
Usłyszał prośbę o zmianę pozycji a raczej rozkaz co wzbudziło w nim natychmiastową reakcję negatywną. Zmrużył swoje piekielne ślepia po czym wgryzł się mocno w zgrabną szyję kochanki a następnie powoli przeturlał na plecy, brutalnie ciągnąc ją za sobą tak aby ostatecznie to ona leżała na nim. Musiała to zrobić biorąc pod uwagę wielkie zębiska wbite w jej ciało, które przy stawianiu oporu mogłyby bardzo paskudnie poharatać łabędzią szyję. Dopiero gdy odwrócili się rolami puścił ją po czym uśmiechnął się do niej po swojemu z paszczą ociekającą jej własną krwią. Strzelił jej na koniec jeszcze srogiego klapsa w tyłek aż dźwięk rozszedł się hukiem po komnacie a na pośladku odbiła się na czerwono jego dłoń. To nie ostatni ślad jaki jej dzisiaj zrobi. Zapewne.
- I czego teraz sobie życzysz? - głos miał już zmieniony przez zebrane pożądanie i wrodzoną dzikość, która została właśnie puszczona luzem na wolność.
Upadł na kochankę i z płonącymi żarem oczami spojrzał na nią z góry.
- Co zrobię? Będę Cię miał. - syknął i wpił się w namiętne usta czarnowłosej, której również nie szczędził ugryzień przez oboje już po chwili takiego całowania mieli usta całe ich wymieszanej krwi. Młody smok z diabelską uciechą oblizał się a gadziego jęzora kilka kropel kapnęło na nieskazitelną twarz szlachetnej leżącej pod nim. Opierał się na jednej ręce natomiast druga bezczelnie wsunęła się pod materiał jej koronek. Jak widać ona pomyślała o tym samym i gdy tylko spodnie spadły z jego tyłka zaczęła obmacywać jego przyrodzenie, które wyraźnie rysowało się pod bokserkami. Pod jej dłonią wręcz pulsował nabrzmiały i twardy taran gotowy aby wyrwać się na wolność i wbić się w jakieś przytulne i cieplutkie miejsce.
- Będę Cię miał i będę Cię brał. Ile tylko się da i gdzie tylko się da. Będę wszędzie aż sama zaczniesz prosić bym już przestał. - wycharczał ostatkiem sił panując aby nie zatracić całkiem zdolności mowy na rzecz dzikiego, prymitywnego powarkiwania.
Usłyszał prośbę o zmianę pozycji a raczej rozkaz co wzbudziło w nim natychmiastową reakcję negatywną. Zmrużył swoje piekielne ślepia po czym wgryzł się mocno w zgrabną szyję kochanki a następnie powoli przeturlał na plecy, brutalnie ciągnąc ją za sobą tak aby ostatecznie to ona leżała na nim. Musiała to zrobić biorąc pod uwagę wielkie zębiska wbite w jej ciało, które przy stawianiu oporu mogłyby bardzo paskudnie poharatać łabędzią szyję. Dopiero gdy odwrócili się rolami puścił ją po czym uśmiechnął się do niej po swojemu z paszczą ociekającą jej własną krwią. Strzelił jej na koniec jeszcze srogiego klapsa w tyłek aż dźwięk rozszedł się hukiem po komnacie a na pośladku odbiła się na czerwono jego dłoń. To nie ostatni ślad jaki jej dzisiaj zrobi. Zapewne.
- I czego teraz sobie życzysz? - głos miał już zmieniony przez zebrane pożądanie i wrodzoną dzikość, która została właśnie puszczona luzem na wolność.
- Samael
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.
Re: Komnata Samaela [II piętro]
- Spoiler:
Nie trudno było zauważyć, że i wampirzyca w tej chwili kierowała się tylko własnym pożądaniem i pragnieniem ciała kochanka, a zwierzęce instynkty były teraz widoczne gołym okiem. Oczy już dawno zmieniły kolor na głębi szkarłat, który tak samo zdobił jej usta, wypełnione zmieszaną krwią własną i kochanka. W tym ferworze zdążyła jedynie niedbale oblizać wargi, by posoka przestała kapać, jednak słodki smak Samaela wciąż czuła bardzo mocno; był to jednak dopiero początek tego krwawego rytuały, bo Vei oczekiwała wyjątkowo brutalnego starcia namiętności i nie z pewnością nie przyjmie odmowy. Wampir wiedział już co najbardziej lubiła kobieta, toteż to silne ugryzienie, które zmusiło ją do zmiany pozycji jedynie jeszcze bardziej wzmogło jej pragnienie na ciało mężczyzny, w dwojaki sposób. Na jego słowa jedynie uśmiechnęła się drapieżnie mając nadzieję że dotrzyma słowa. Eksponowała kły i przyglądała się zakrwawionym ustom kochanka, w które po chwili wpiła się, smakując własnej krwi. Całowała go namiętnie i pożądliwie, a silny klaps w pośladek sprawił jej ból którego tak pragnęła, poza tym uwielbiała ten dźwięk. Bolącą szyję zignorowała, czując że Sam nie oderwał ani kawałka ciała, a to jedynie potęgowało dreszcz pożądania, który czuła już wzdłuż kręgosłupa. Mruczała gardłowo a jej oddech drżał; po chwili oderwała się od warg mężczyzny i jeszcze przez sekundę znajdując się na nim, odparła:
- Jeśli czegoś sobie życzę, od razu to biorę. - by podnieść się na kolana i zdjąć skórzaną kurtkę, która niedbale rzuciła gdzieś za siebie, tym samym obnażając krągłe i jędrne piersi, których sutki bezwstydnie sterczały twarde od podniecenia.
Znajdując się w klęku, Veina szybko cofnęła się na koniec łóżka by dłońmi wręcz zedrzeć bokserki mężczyzny. Jej oczom od razu ukazał się sztywny członek, podniesiony i gotowy. To spotkało się z zadowoleniem kobiety, która musiała mieć pewność że jest już odpowiednio przygotowany by dać jej upragnioną rozkosz. Ze wzrokiem kompletnie zamglonym przez pożądanie, ujęła penisa w dłoń i poczęła stanowczym ruchem przesuwać ją w górę i dół, po całej długości. Czuła to pulsowanie gorąca, które sprawiało jej ogromną satysfakcję. Pamiętała jak poprzednim razem Samael sprawił jej ogromną rozkosz swoim rozdwojonym językiem między udami kobiety, tym razem to ona postanowiła doprowadzić go na skraj wytrzymałości, by następnie wziąć wszystko czego chciała. Po przerzuceniu niesfornych loków na lewe ramię, powoli zbliżyła się twarzą do krocza i wzięła nabrzmiałego członka do ust. Był zbyt duży, by mogła choć próbować zmieścić całego, dlatego rytmicznie ruszając głową pochłaniała tyle ile była w stanie. Ciepłe usta ssały całą jego twardość, naznaczając strużkami śliny, które łączyły członka z jej wargami, gdy Vei wyjmowała go na chwilę, by od nowa zacząć lizać i pieścić z całą daną jej namiętnością. W międzyczasie gdy tylko pozwalała jej na to pozycja, spoglądała na twarz kochanka chcąc widzieć jego szał zmysłów i samej pokazać jak bardzo zwierzęce pożądanie odebrało jej wszelkie hamulce. W chwili odpoczynku, umieściła penisa między jędrnymi piersiami i poczęła torturować go poprzez intensywne pocieranie, tak samo samym biustem jak i twardymi, sterczącymi sutkami. To jak bardzo był twardy, duży i nabrzmiały sprawiło, że zapragnęła go ponownie w swoich ustach, na początek. Rozpoczynając jeszcze raz pieszczoty oralne, ssała jego końcówkę, dodatkowo pomagając sobie smukłymi palcami. Mogłaby to robić jeszcze dłużej gdyby nie oszałamiające pragnienie, by jak najszybciej znalazł się w jej ciasnej wilgoci. Nie tylko jej usta pragnęły twardego członka, więc Veina jeszcze chwilę kontynuowała tę zabawę, chcąc tak samo doprowadzić kochanka na skraj wytrzymałości. Na ten sam na którym obecnie znajdowała się ona.
- Veina
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak
Re: Komnata Samaela [II piętro]
- Spoiler:
- Starcie dwóch dzikich temperamentów nie znoszących kompromisów musiało skończyć się krwawo i boleśnie. W ten wyjątkowo przyjemny sposób. Pierwsze krople krwi, którymi ociekały ich spragnione siebie usta oraz znaczące niewielkimi plamkami pościel, były tylko zwiastunem burzy, która miała dopiero nadejść. Gdy w szale namiętności opadną resztki samokontroli szkarłat będzie dominującym kolorem scenerii.
Gdy tylko kurtka skrywająca ciało kochanki pofrunęła gdzieś wgłąb pokoju, ujął obie piersi, których zapragnął już podczas robienia zdjęć w garażu. Miał zamiar dosięgnąć ich ustami aby je pieścić na zmianę z drapieżnym podgryzaniem jednakże szybko cudowny biust został mu odebrany. Wyraźnie się skrzywił nie mogąc już dosięgnąć kobiety lecz gdy tylko pozbyła się jego bokserek i uchwyciła sztywnego i gotowego na nią członka w dłoń zapomniał o wszystkim. Mogła wyraźnie poczuć jak bardzo spragniony jest aby wreszcie ją mieć i posiąść ją tak jak lubił najbardziej - mocno i brutalnie.
Smok wyraźnie zamruczał z przyjemności gdy kochanka poczęła pieścić go oralnie z zaangażowaniem i namiętnością, która wywoływała w nim jeszcze większą potrzebę posiadania jej tu i teraz. Nie mogąc pozostać w pozycji uniemożliwiającej mu jakiekolwiek działanie, zwinnie podniósł się na kolana, dumnie górując teraz nad pozostającą na czworakach kobietą. Aby choć odrobinę dać upust swojej żądzy całkowitego zdominowania kochanki pochylił się bardziej w jej kierunku i zaserwował kolejnego, mocarnego klapsa w jędrne pośladki. Wyszczerzył się do niej szeroko i z bijącą z oczu satysfakcją przyjął umiejscowienie jego penisa między piersiami, które nie tak dawno temu umknęły jego łapskom. Do jej masowania i pocierania twardymi sutkami dołączył ruchy swoich bioder niejako samemu penetrując ciasną przestrzeń w jakiej go zamknęła. Zawsze chciał to zrobić a teraz dodatkowo spełniał swoją wcześniejszą obietnicę, że będzie miała go gdzie się tylko da.
Widział na jej twarzy, że zapragnęła ponownie wziąć go w usta tak samo jak on w tej chwili pragnął znaleźć się między jej zgrabnymi nogami. Mruknął rozkosznie czując jej język i gorący oddech na wiecznie czującym niedosyt członku a na twarzy wymalowane miał jednocześnie zadowolenie jak i pragnienie jeszcze więcej. Nachylił się, nie bacząc, że przez ten ruch znalazł się w jej ustach głębiej niż kiedykolwiek do tej pory, i sięgnął do koronkowego materiału opinającego tyłek Veiny. Wsunął pod niego łapę i bezpardonowo złapał za wilgotne krocze, które natychmiast zaczął mocno stymulować okrężnymi ruchami. Chciał czuć jak jest mokra i słyszeć soki pod wpływem jego działań. Szybko wsunął w rozpalone wnętrze kochanki dwa palce aby agresywnie je penetrować dając upust żądzy, sprawiając rozkosz kochance i jednocześnie przygotować na to co nieuchronnie się zbliżało.
Gdy skończył się zabawiać wyprostował się i wychwytując spojrzenie kochanki zaczął oblizywać swoje ociekające jej wilgocią palce.
- Smakujesz tak dobrze jak zapamiętałem. - wycharczał szczerząc się drapieżnie. Mokrymi palcami dotknął namiętnych ust Veiny i pozostawił na nich lśniący ślad. Pochwycił zdecydowanym ruchem jej ciemne loki i mocnym ruchem przyciągnął do siebie aby raz jeszcze pocałować. Namiętnie wpił się w jej wargi i zachłannie zlizywał z nich wszystko co chwilę temu sam na nich pozostawił.
- Może jeszcze lepiej. - sapnął ściskając brutalnie jej pośladki i zapraszając jej język do wspólnego tańca.
W końcu pazurami szarpnął koronki aby całkowicie się ich pozbyć i jeżeli Vei sama nie pomoże mu ich zdjąć to mogła być pewna, że po prostu je rozerwie na strzępy.
- A teraz jesteś moja. - ponownie pchnął ją na łóżko i tylko od niej zależało w jaki sposób ułoży się nim Samael ją dopadnie.
- Samael
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.
Re: Komnata Samaela [II piętro]
- Spoiler:
Wampirzyca ze zwierzęcą pasją oddawała się mężczyźnie, chcąc zaznać dzisiejszej nocy ekstazy, która zaspokoi ją na długo i choć na chwilę odbierze zmysły oraz panowanie umysłu.
Nawet na chwilę nie przerwała pieszczot oralnych, którymi z ogromną żarliwością obdarzała nabrzmiały członek kochanka. To jak był gruby i sztywny wprawiało jej ciało w podniecenie na myśl o przyjęciu go w sobie, w tej ciepłej wilgotności, mającej zapewnić obojgu ostateczną przyjemność. Gdy Samael zmieniał pozycję, Vei nie przestała ssać penisa nawet gdy wszedł dużo głębiej w między jej wargi. Rytmiczne ruchy głowy nie ustały, a jej język dodatkowo dodawał kolejnych pieszczot. Gdy poczuła mocne uderzenie w pośladek, jęknęła i tylko na chwilę wyjęła członek rozpychający jej usta, by powiedzieć:
- Bij. - z jego perspektywy musiało to wyglądać niesamowicie. Rozpalona Veina z penisem wampira w ręce, w dodatku prosząca by bił ją częściej i mocniej; w tej chwili jej pragnienie i pasja którym się oddała, chciały by wampirzyca była traktowana jak suka.
Jeszcze chwilę obdarzała członek pieszczotami, jednocześnie wbijając paznokcie w jeden pośladek kochanka, by jak najbliżej przytrzymać jego krocze przy twarzy. Natomiast gdy tylko poczuła jak Samael stymulować jej krocze, penisa w ustach zastąpiły jęki, musiała go wyjąć bo brutalna przyjemność którą jej dawał nie pozostawiła na nic innego miejsce, jak na umiarkowanie jęki przyjemności. Czując palce w swoim mokrym wnętrzu, podniosła się na kolana by złączyć w pocałunku ich usta. Przez gwałtowne ruchy palców mężczyzny, Vei wręcz słyszała wilgotność jaką miała między nogami. Z rozkoszą też oblizała palce wampira, naznaczone jej sokami. Gdy ponownie rozpoczęli gorący pocałunek z językami, na ich ustach wymieszały się wszystkie smaki wilgotności i krwi. Czarnowłosa nie mogła dłużej czekać.
- Byłam już mokra gdy robiłeś zdjęcia. - wyszeptała drżącym głosem i ugryzła jego wargę, by kolejne krople krwi spłynęły do jej ust. Ostatnia część ubrania, czyli cienki materiał majtek szybko przestał być przeszkodą, a ponieważ wampir sam go zdejmował, nie zostało z nich nic poza bezużytecznym strzępem. Pchnięta na łóżko kobieta, wydała z siebie syknięcie głodnego zwierzęcia, obnażającego kły. Jednak miast atakować, chciała poddać się pożądaniu zarówno swojemu jak i Samaela. Dlatego zdecydowała się położyć na plecach. Gdy wampir znajdował się u jej stóp, powoli rozchyliła nogi ukazując lśniącą od wilgoci szparkę. Teraz kochanek miał do niej całkowity dostęp, zarówno do krocza jak i jędrnych piersi, których sztywne sutki Veina teraz pieściła smukłymi palcami, przygryzając wargę w oczekiwaniu na brutalne wdarcie się jego członka w jej wnętrze. Słowa w tej chwili były zbędne, jednak wampir mógł być pewien, że to jedynie preludium do ekstazy, tylko pierwsza pozycja w której kobieta podda się ciężarowi jego ciała. Dotykając jędrnych ud i palcami podrażniając szparkę, zapraszała kochanka do brutalnego połączenia dwóch ciał w imię ostatecznej przyjemności.
- Veina
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak
Re: Komnata Samaela [II piętro]
- Spoiler:
- Samael uwielbiał kiedy jego kochanka była podniecona do tak szaleńczego stopnia by prosić o zadawanie bólu i traktowanie jak sukę. Jarało go słuchanie tych wszystkich rzeczy wydobywających się z ich ust pomiędzy westchnięciami i jękami rozkoszy. Musiał przyznać, że gdy był z Veiną sprawiało mu to jeszcze większą satysfakcję i doprowadzało na skraj wytrzymałości. Kobieta o tak idealnej twarzy i posągowym ciele oddająca mu się w całości. Łechtało to mile jego i tak już bardzo napompowane ego choć jednocześnie uważał, że kto jeśli nie on, zasługiwał na to aby czerpać z tej słodyczy. Patrząc na to z tej perspektywy, Veina nie mogła znaleźć dla siebie lepszego kochanka niż Asmodey więc oboje byli zadowoleni z takiego obrotu spraw. On miał ją, ona jego, oboje kończyli zaspokojeni i szczęśliwi. Ale to będzie dopiero finałowa scena tego spotkania a przed nimi jeszcze wiele, bardzo przyjemnych aktów nim do niej dotrą.
Nie ukrywaną nawet satysfakcją przyglądał się jak zlizywała z jego palców swoje własne soki a kiedy skończyła ochoczo wpił się w jej usta spijając z nich resztki najintymniejszego z jej smaków. Być może nawet jego ulubionego. W końcu był totalnym perwersem.
Pchnięta ponownie na łóżko kochanka położyła się na plecach i powoli rozchyliła przed nim nogi niczym odsłaniając kurtynę. Wtedy ujrzał oraz natychmiast poczuł gorącą i lśniącą od wilgoci szparkę wampirzycy, która zadziałała na niego niczym magnes ściągając do siebie natychmiast. Jego rozdwojony jęzor prześliznął się zwinnie między jej mokrymi, różowymi płatkami i podrażnił łechtaczkę. Następnie nieco niecierpliwie podążył przez jej podbrzusze i płaski brzuch do od tak dawna upragnionych piersi szlachetnej. Kusiła go nimi z premedytacją od dawna i wreszcie się ich doczekał. Gdy tylko znalazły się w jego zasięgu pochylił się i przyssał mocno do lewej, drugą ściskając w dłoni i drażniąc kciukiem sterczący sutek. Następnie bezceremonialnie ugryzł pieszczony przed chwilą biust. Lokując się zgrabnie między jej udami pozostajał na kolanach. Jego sterczący członek mocno ocierał się o jej krocze przez cały ten czas, a teraz z mocą tarana wdzierającego się do bram miasta wbił się w jej gorące wnętrze. Zamruczał głośno i z wyraźną satysfakcją kiedy poczuł jak ciasne i mokre wnętrze otula go w całości. Wreszcie ją miał i tam był.
Nie był delikatny. Gdy tylko zmieścił swojego nabrzmiałego penisa na tyle na ile szparka wampirzycy była w stanie go przyjąć, rozpoczął gwałtowną penetrację. Rozpychał się, walczył o miejsce aż dało się słyszeć ten rozkoszny dla uszu mlaszczący, mokry odgłos towarzyszący mocnemu zbliżeniu.
- To dopiero początek. - wycharczał groźbę a może obietnice. Wyszczerzył się i nachylił aby ponownie pocałować z całą swą dziką namiętnością i pragnieniem usta kochanki. Gdy się wyprostował wlepił wzrok w duże piersi, które rytmicznie podskakiwały pod wpływem jego mocnych pchnięć.
- Teraz podobają mi się chyba jeszcze bardziej. Skaczące kiedy Cię biorę. - zaśmiał się krótko szczerząc zębiska i jakby na potwierdzenie swych słów ujął jedną pierś aby maltretować ją niedelikatnym obmacywaniem oraz przyspieszył ruchy swych bioder.
- Samael
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.
Re: Komnata Samaela [II piętro]
- Spoiler:
Wampirzyca wiedziała, że pragnąc zaspokoić swoje najbardziej palące i perwersyjne potrzeby powinna udać się do Samaela. Sam był zawsze chętny, by posiąść ciało Veiny a i potrafił dokładnie wyczuć czego kochanka w danej chwili potrzebuje. Dlatego czarnowłosa cieszyła się z wydarzeń dzisiejszego wieczoru, bo był on bardzo udany dla obojga. Wszystko co w tej chwili robili było niesamowite, pełne pasji i uwielbienia dla własnych ciał, idealne zgranie dwojga brutalnych wampirów mogło skoczyć się tylko ekstazą.
Widząc jak mężczyzna znajduje się między jej udami i powoli zaznacza drogę od wilgotnej szparki do piersi, przygryzła wargę, czekając aż posiądzie ją w pełni. Delikatnym jęknięciem zareagowała na podrażnienie łechtaczki przez rozdwojony język; zadrżała gdy zaczął ssać sutek i mocno pieścić duże piersi. Były idealnie okrągłe, a ich twarde sutki sterczały bezwstydnie jakby czekając na danie im rozkoszy przez usta wampira. Vei uwielbiała swoje piersi i zawsze z ogromną satysfakcją cieszyła się gdy Samael poświęcał im tyle czasu; nawet jego ugryzienia choć sprawiały ból były wspaniałe i przyprawiały kobietę o szybszy oddech. Połączenie bólu i pożądania rozpalało wampirzycę, która tak bardzo pragnęła ciała kochanka; była w stanie zgodzić się na wszystko by doprowadzić swoje ciało do punktu kulminacyjnego rozkoszy. Nie chciała jednak by nadeszło to zbyt wcześnie. Pierw musiała spróbować jego ciała na wszystkie sposoby i dać się posiąść jak tylko tego Samael pragnął. Teraz rozchyliła przed nim uda, by wreszcie wziąć go w siebie. Gdy z mocnym pchnięciem wszedł w jej mokre i gorące wnętrze, jęknęła przeciągle dając upust rozkoszy od której drżało całe jej ciało. Przyjęła całego nabrzmiałego penisa, który rozpychał się w jej ciasnym wnętrzu, powodując kolejne spazmy przyjemności. Vei nogami zgiętymi w kolanach zamknęła biodra kochanka w uścisku, pozwalając tym by wszedł w słodką wilgoć jeszcze głębiej. Jego słowa wywołały na twarzy kobiety szeroki uśmiech, bo teraz pragnęła tylko tego by ją brał. Faktycznie pod silnymi uderzeniami jego bioder dało się słyszeć charakterystyczny odgłos, gdy gruby członek mocno wbijał się w jej szparkę oraz dalej w gorące i mokre wnętrze, a piersi podskakiwały rytmicznie jakby posuwane z równą zaciekłością. Veina przez cały czas patrzyła na twarz kochana, nie tłumiąc także jęku rozkoszy który rozbrzmiewał w sypialni, a zapewne i dalej. Kilka razy wyjęczała jego imię, prosząc by nie przestawał. Ten sztywny członek wbijający się cały czas na nowo w wąską szparkę czarnowłosej, stanowił dla niej półmetek spełnienia, którego dzisiaj oczekiwała.
- Bierz mnie mocniej i nie przestawaj. - powiedziała, gdy tylko mężczyzna przyspieszył ruchy bioder, a penis wchodził w mokre wnętrze szybciej i głębiej. Veina jęczała głośno bo nie mogła tłumić w sobie tej rozkoszy, a myśl że służba wszystko słyszała była bardzo podniecająca. Teraz nie mogła znieść bezczynności, bo w tej pozycji niestety niewiele mogła zdziałać. Wiedziona pragnieniem ostrego seksu bez zahamowań i przyjemności balansujące na skraju wytrzymałości, szybko podniosła się i ugryzła mężczyznę w szyję. Jej pozycja umożliwiała dalsze rozpychanie się penisa w szparce, tymczasem kobieta z zachłannością piła krew kochanka. Gorąca ciesz wypełniła jej usta, a Veina połykała ją z zachłannością. Nie trwało to długo bo nie chciała odbierać kochankowi sił na resztę nocy, jednak wypiła wystarczająco dużo by posmakować jego szlachetnej krwi, która teraz strumieniem wlała się do jej gardła. Vei zrobiła to agresywnie, więc posoka z pewnością naznaczyła już pościel, ale i jej ciało. Struga krwi spływała po jej brodzie i szyi, by następnie splamić nagie piersi. Po oderwaniu się od szyi mężczyzny, wampirzyca pchnęła mocno Samaela zmuszając do położenia się pod nią, jej gesty i siła z jaką to robiła świadczyły o niemożliwości sprzeciwu. Teraz ona znajdowała się na górze, a wampir miał piękny ogląd na rozpalone ciało kochanki, oblane jego własną krwią. Veina złapała mężczyznę za gardło jako punkt podparcia i rozpoczęła szybką penetrację. Wysoko unosiła biodra, by zaraz opaść na całą długość nabrzmiałego członka i pochłonąć w mokre wnętrze jej ciasnej szparki.
- Teraz ja rżnę Ciebie. - wypowiedziała krótkie zdanie, bo tylko tyle była w stanie. Połączenie szlachetnej krwi kochanka i zwierzęcy seks sprawiły, że Veina wręcz oszalała z ekstazy i pożądania. Jej ciało w niewyobrażalny sposób znosiło ilość bodźców i kumulację przyjemności. Czarnowłosa miała głowę odchyloną do tyłu, a z jej ust cały czas wydobywały się przeciągłe jęki rozkoszy.
- Veina
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak
Re: Komnata Samaela [II piętro]
- Spoiler:
- Nie od dziś wiadomo, że Veina była totalnie w guście Samaela. Stylem ubioru, charakterem i co najważniejsze swoim boskim ciałem, które często zdarzało mu się pożerać wzrokiem nawet kiedy niewinnie ze sobą rozmawiali. Jarały go kobiety z temperamentem, wiedzące czego chcą i nie mające oporu aby po to sięgnąć. Mieszanka jaką wampirzyca sobą reprezentowała wywoływała w nim sporo sprośnych myśli, które bezwstydnie wyrażał na głos kiedy miał ku temu okazje. Wiedział, że czarnowłosa się nie obrazi bo nawet jeżeli komplementował ją w często wulgarny i bezpośredni sposób, to nadal były komplementy. A ona uwielbiała gdy faceci ją podziwiają, zdążył już ją na tyle poznać by to wiedzieć. Po za tym chyba to właśnie w nim lubiła. Brak owijania w bawełnę i nieśmiałego kluczenia naokoło aby ubrać myśl w ładne słowa. Kiedy mówił, że ma ochotę ją zerżnąć jak sukę to mówił dokładnie to co chodziło mu po głowie. Tylko tyle i aż tyle. Nie żeby nie potrafił inaczej kiedy musiał zachować się jakoś w miarę przyzwoicie. Z Veiną znali się jednak dość dobrze i dogadywali się całkiem nieźle więc czemu nie miałby być po prostu szczery? Nawet jeśli miałoby to być wulgarne i nie do przyjęcia w miejscu publicznym. Tutaj byli sami, tylko we dwoje i mogli nie tylko bluzgać do woli ale i poddać się namiętności i zwierzęcej żądzy.
Chociaż brał ją mocno i bezlitośnie rozpychał się w jej ciasnym wnętrzu nie miał zamiaru kończyć ich zbliżenia szybko. Zgodnie z tym co obiecał, chciał brać ją całą noc, tak długo aż opadną z sił. I chociaż niesamowicie przyjemne uczucie otulenia przez ciasną wilgoć krzyczało wręcz aby nie wstrzymywał się i po prostu zalał je swoim gorącym strumieniem był dzielny i nie poddawał się zatraceniu. Ugryzienie przyjął głośnym syknięciem i odruchowym złapaniem kobiety za włosy w celu odciągnięcia od swej szyi jednak skończyło się tylko na jednorazowym szarpnięciu. Mimo ukąszenia nie przerwał mocnej penetracji nawet na moment a pod tym kątem było mu jeszcze ciaśniej i przyjemniej. Nim się jednak zorientował wylądował ponownie na plecach przez co prawdziwie szczeknął kłapiąc paszczęką jednakże pierwszy ruch kobiecych bioder skutecznie odwrócił jego uwagę. No i piersi, nie można zapomnieć o piersiach.
- Jeśli chcesz ujeżdżać smoka... - zaczął charkotliwym głosem przerywanym sapnięciami rozkoszy.
- Musisz to robić mocniej. I szybciej. - wyszczerzył się szeroko po czym strzelił czarnowłosej siarczystego klapsa w pośladki.
Nie znosząc leżenia bezczynnie po prosty podniósł się do siadu by jednym łapskiem bezlitośnie wbić szpony w tyłek kochanki, drugim z podobnym brakiem delikatności uchwycić jedną z piersi.
- No pokaż na co Cię stać. Wiem, że to ciało nie jest tylko do oglądania - ukąsił jej sterczący sutek i pociągnął go zębami po czym przyssał się do niego by na zmianę go ssać, gryźć i lizać. Tym sposobem z całkowicie biernej pozycji przeszedł do wyjątkowej aktywności w kwestii maltretowania pośladków oraz piersi swej kochanki, co jednak, jak wiedział, zupełnie jej nie przeszkadzało a wręcz przeciwnie. Lubiła to kiedy tak okładał jej pośladki sprawiając, ze staję się czerwone i rozkoszowała się uwielbieniem jakie okazywał dorodnemu biustowi.
- A gdy skończysz mnie ujeżdżać... - przeniósł łapsko z jej tyłka na włosy, które złapał z całą stanowczością by przyciągnąć jej twarz do swojej i ukąsić w wargi w dzikim pocałunku.
- Zejdziesz na czworaka i wypniesz ten wielki tyłek jak grzeczna suka. - wyszczerzył się tuż przy jej ustach, które polizał.
- Samael
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.
Re: Komnata Samaela [II piętro]
- Spoiler:
Czarnowłosa opętana przyjemnością w ogóle przestała kontrolować odruchy swojego ciała, dlatego jęki niosły się daleko w zamczysko. Teraz najważniejsze było jej spełnienie, które miał przynieść jej Samael, za sprawą swojego grubego członka który bezlitośnie penetrował jej wilgotną szparkę. Gorące wnętrze pochłaniało go z rozkoszą. Veina unosiła biodra wysoko, przez co cały moment wejścia nabrzmiałego penisa w szparkę był świetnie widoczny dla obojga. Nie była to ostatnia pozycja, co do tego nie było najmniejszych wątpliwości. Czarnowłosa chciała zostać wzięta na wszystkie możliwe sposoby, a wampir nie mógł odmówić. Z resztą i tak by tego nie zrobił, bo póki co oboje doświadczali niesamowitości zgrania osobowości i ciał. Pozwalała mu na to wszystko tylko dla własnej przyjemności, teraz chciała być traktowana jak tania suka chociaż w normalnych okolicznościach by mu na to nie pozwoliła. Potrafiła kontrolować i egzekwować to jak się do niej odnoszono i ją traktowano. Tylko wtedy gdy sama tego pragnęła, dawała się rżnąc i torturować. Na szczęście Samael potrafił znaleźć granicę i wykorzystywać to pole, które zostało mu dane. Dzięki temu teraz oboje jęczeli z rozkoszy.
- Nie robię się mokra od gadania. - warknęła czarnowłosa. Dwoma palcami zgarnęła niewielką ilość ich połączonych soków, które skapywały po udzie i liznęła koniuszkiem języka, by następnie oba włożyć głęboko do ust Samaela. Uśmiechnęła się drapieżnie i kontynuowała ujeżdżanie smoczego penisa. Choć pragnęła by wlał w nią gorącą spermę, musiała poczekać na to ostateczne spełnienie bo teraz rozkosz czuła od szparki przez cały kręgosłup, a z tego nie mogła zrezygnować.
Kontynuując agresywne nabijanie się na penisa, jednocześnie położyła się na kochanku i zaczęła lizać jego wytatuowany tors, okazjonalnie podgryzając sutki. W tym samym czasie otrzymała serię siarczystych klapsów, które zaczerwieniły jej jędrny tyłek. Wtedy Vei syczała i pokazywała kły, jednak był to wyraz pragnienia czy maltretował jej ciało jeszcze mocniej. Wciąż miała w ustach posmak jego krwi, więc bez wątpienia pragnęła zadawać i otrzymywać ból.
Gdy gryzł i szarpał jej biust, z ust wampirzycy wydobywały się jęki, które niejednokrotnie można było pomylić z krzykiem bólu, jednak właśnie tak najbardziej chciała być brana Vei - z kompletną mieszanką na pozór przeciwstawnych działań.
Bardzo podobał jej się rozkaz wydany przez Samaela. Wydany w sam raz, bo kochankowie nie mogli pozostać zbyt długo w jednej pozycji, mieli przed sobą jeszcze kilka godzin ostrego seksu i musieli w pełni to wykorzystać. Dlatego Veina w pewnej chwili przerwała i zeszła z mężczyzny, jednym długim pociągnięciem języka zlizała niewielką ilość soków z twardego penisa i odwróciła się tyłem do wampira.
- Zerżniesz mnie jak chciwą sukę? - zapytała, kładąc tułów na pościeli, tak by jedynie tyłek był maksymalnie wypięty. Z perspektywy Samaela był pięknie widoczny, okrągłe i czerwone od uderzeń pośladki, a między nimi lśniąca szparka pełna soków obojga wampirów. Liczyła, że będzie to niesamowite spełnienie które wypełni całe jej mokre wnętrze. Chciała by zrobił to mocno i boleśnie, sprawiając by krzyczała i jęczała do bólu gardła. Teraz wampirzyc czekała z wypiętym tyłkiem, aż mężczyzna ponownie wbije się w szparkę i da jej rozkosz.
- Veina
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak
Re: Komnata Samaela [II piętro]
- Spoiler:
- Niezależnie od tego jakie mieli powody aby rzucić się na siebie w porywie żądzy oraz godzić się na tak przedmiotowe traktowanie, którego w normalnych okolicznościach by nie znieśli, liczyło się tylko to, że oboje byli zadowoleni. Gdyby choć jedno z nich stwierdziło, że coś mu nie odpowiada, pewnie w ogóle nie doszłoby do tego, że wylądowali w jego łóżku. Wampir dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że za oddaniem się mu przez Veinę kryła się tylko potrzeba fizycznego zaspokojenia. Nie miał nic przeciwko temu dopóki dzięki temu mógł również zaspokoić i siebie poprzez posiadanie jej ciała. Wiedział też, że poza sytuacjami kiedy się pieprzyli w życiu nie pozwoliłaby się traktować tak przedmiotowo ani jemu ani nikomu innemu. To chyba tylko bardziej go podniecało. Ta świadomość, że przez ten krótki moment nie tylko ją miał ale mógł mówić i robić rzeczy jakie dla innych pozostawały tylko w sferze fantazji.
Odmówić seksu zdarzyło mu się tylko raz, kiedy kobieta nie potrafiła się zdecydować czego od niego chce. Najpierw go kusiła i wabiła wizją całkowitego oddania się i zostania zdominowaną przez napalonego wampira, potem zaś zaczęła zmieniać reguły gry już w trakcie zabawy. Chociaż zapewniała, że chce być traktowana jak podła szmata, kiedy Asmodey przeszedł do rzeczy nagle zmieniła zdanie. Nienawidził kiedy jakaś laska najpierw bardzo chce czegoś takiego doświadczyć a gdy już to się dzieje nagle się rozmyśla z takiego czy innego powodu. Na szczęście dzisiaj mógł pewien, że jego kochanka dobrze wie czego chce i czego od niego oczekuje. Także nie mogło być mowy aby dzisiejsza noc skończyła się inaczej jak tylko satysfakcją ich obojga.
Palce naznaczone sokami wampirzycy, smok oblizał bez większego zahamowania. Robił to nadal, nawet wtedy gdy włożyła je do jego ust. Spijał z nich ten słodki nektar do czasu gdy czarnowłosa zsunęła się z niego a cieniutka stróżka wilgoci podążająca od sterczącego penisa do jej krocza podkreślała jak intensywnie go ujeżdżała. Mruknął cicho po raz kolejny czując ciepły język na swoim sprzęcie i niecierpliwie czekał aż kochanka zmieni pozycję na tą jaką przed chwilą zarządził.
Gdy tylko objawił mu się rozkosznie wypięty tyłek wampirzycy sapnął z niekrytym podziwem i szybko do niego dopadł. Łapskami rozchylił jędrne pośladki jeszcze bardziej i nachylił się do nich aby swym wiecznie spragnionym jej smaku prześliznąć się między rozpalonymi płatkami jej szparki. Nie zatrzymał się jednak a ślad śliny po jego liźnięciu prowadził aż między półdupki gdzie zatrzymał się chwilę dłużej aby końcówkami jęzora połechtać też jej drugą dziurkę. Zaśmiał się krótko sam do siebie na myśl o reakcji kobiety kiedy tak żywo zainteresował się tym obszarem. Jeszcze nigdy przez niego nie zwiedzonym, ale jeszcze wszystko może być przed nimi. O ile oczywiście Veina chciałaby go poczuć również tam, bo nie wszystkie kobiety lubią gdy facet dobiera się do tych rejonów.
- Skoro jesteś taka chciwa... Zerżnę Cię jak sukę aż będziesz jęczała jak tania dziwka. - wgryzł się w jeden z jędrnych pośladków zostawiając na nim wyraźny ślad swoich zębisk i pijąc z niego krew. Tylko odrobinę aby poczuć choć jej smak w gardle. Następnie strzelił kochance kolejną serię klapsów po czym z mocą tarana wszedł w nią głęboko, mocno napierając na nią biodrami. Nie oszczędzał ani siebie ani jej, rozpychając się w ciasnej szparce z pasją dzikiego zwierzęcia. Sapnął ponownie czując to cudowne uczucie gdy jego twardy penis otulało jej gorące, wilgotne wnętrze, aż smagnął raz jeszcze wypięte krągłości szlachetnej.
- Długo na to czekałem. - warknął po czym zatopił swoje szpony w wygiętych plecach kochanki i przeciągnął nimi po niemal całej ich długości, pozostawiając na gładkiej skórze cztery, krwawe szramy. Schwycił jej bujne loki w garść i szarpnął w swoją stronę by zmusić kobietę do podniesienia ciała ze skołtunionej i splamionej ich krwią pościeli.
- Samael
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.
Re: Komnata Samaela [II piętro]
- Spoiler:
- Nie mogła spodziewać się lepszej nocy, a Samael tylko utwierdził ją w przekonaniu, że zależy mu także na przyjemności kobiety. I tym razem nie wahała się ani sekundy, słysząc rozkaz wampira od razu ustawiła się w odpowiedniej pozycji, o której sama wcześniej myślała. W tej chwili pozwoli mężczyźnie na wszystko, jeśli tylko ma to jeszcze bardziej wzmocnić rozkosz odczuwaną teraz przez Vei. Była trochę zniecierpliwiona gdy nie poczuła od razu jak nabrzmiałego członka, jednak została mile zaskoczona gdy ponownie poczuła język kochanka na swojej wilgotnej szparce i nieco wyżej. Jego rozdwojony język dawał przyjemność bez względu na miejsce, także Vei jęknęła przeciągle gdy tylko ponownie go poczuła. Jednak jak dało się zauważyć, jej rozpalone ciało drżało z podniecenia i chciała otrzymać to co tak przeciągał wampir. Ugryzienie w pośladek było prawdziwą niespodzianką, dlatego Veina wręcz krzyknęła z powodu niespodziewanego bólu; do tej pory jej zgrabny tyłeczek otrzymywał tylko siarczyste uderzenia. Ugryzienie choć zaskakujące, finalnie okazało się nawet przyjemne. Czarnowłosa była już gryziona praktycznie w każdą część ciała i w każdym zakamarku; z wielkim podnieceniem wspominała każde ugryzienie w udo, by przebić się do tętnicy udowej. Uwielbiała to robić swoi kochankom bo nie dość, że mogła spróbować krwi to przy twarzy zawsze znajdował się wtedy sztywny penis, a to już niesamowicie podniecało kobietę.
Teraz jednak wreszcie doczekała się Samaela ponownie w środku. Z impetem wdarł się w jej wilgotny środek i posuwał z ogromną pasją. Veina jęczała głośno, jednak nie zagłuszyła tego słodkiego dźwięku podbrzusza obijającego się o jej wypięty tyłeczek. Za każdym razem gdy wchodził, kobietę przeszywała nowa fala rozkoszy, czarnulka nie wiedziała jak długo jeszcze wytrzyma bo skumulowana w niej rozkosz chciała już od dłuższej chwili znaleźć ujście.
- Skończ we mnie i nie wychodź od razu. - wyjęczała swoje życzenie, wciąż będąc mocno posuwaną przez wampira. Veina miała takie drobne upodobanie, by po strumieniu gorącej spermy, którą przyjmie jej szparka, nabrzmiały członek jeszcze chwilę został w jej mokrym wnętrzu. Ale teraz przyjemność, którą odczuwała w momencie gdy gruby członek wdzierał się w jej mokrą i gorącą szparkę, stała się wręcz nie do zniesienia. Veina kilkukrotnie wyjęczała, by Samael nie przestawał a wręcz robił to mocniej, bo kobieta znajdowała się w przedsionku orgazmu. Z jej ust dobył się krzyk, gdy szpony mężczyzny przeorały jej plecy przez całą długość, jednak i to nie powstrzymało jej przed tylnymi ruchami bioder, by wyjść na przeciw mężczyźnie z jego sztywnym penisem. Wnet pociągnięta za włosy, podniosła ciało i krwawiącymi plecami dotknęła wytatuowanego torsu mężczyzny. Nie chciała by przestawał, jednak wiedziała że już długo nie wytrzyma, co z pewnością Sam zdążył zauważyć po reakcjach jej ciała. Mocno chwyciła jego dłonie i położyła na swoim piersiach, by przysunąć swoje ciało do jego jeszcze bardziej.
- Veina
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak
Re: Komnata Samaela [II piętro]
- Spoiler:
- Wreszcie po przerobieniu kilku pozycji, wielu pocałunkach, ugryzieniach i klapsach, miał Veinę dokładnie tak jak lubił najbardziej. Ze zgrabnym tyłkiem wypiętym w jego stronę i niecierpliwie oczekującym aż wciśnie się w jej rozpaloną szparkę. Chociaż przed samym wejściem nie mógł się powstrzymać przed ówczesnym polizaniem cipki raz jeszcze a także obdarowaniem jędrnego pośladka ukąszeniem, dość szybko zabrał się do rzeczy. Wszak oboje czekali na to bardzo długo a pożądanie sięgało zenitu. Obawiał się, że długo tak nie wytrzyma i po prostu zaleje kochankę obfitym wytryskiem. Ściskając i rozchylając oba pośladki brał kobietę z dziką pasją. Był zachwycony tym jak zachłannie jej wnętrze przyjmowało go w sobie, jak obejmowało go swoimi rozkosznie wilgotnymi objęciami. Rozpychał się w nim więc bez opamiętania, obijając się przy tym rytmicznie podbrzuszem o kobiecy tyłek.
Gdy sięgnął po czarne włosy wampirzycy i zmusił do wyprostowania się sapnął głośno i szybko schwycił jej duże piersi w swe chciwe dłonie. Obmacywał je mocno, upajając się posiadaniem ich i jednoczesnym posuwaniem ich jęczącej właścicielki.
- Skoro tak... - sapnął w odpowiedzi na jej żądanie w przerwie między łapaniem szybkich oddechów po czym, choć wydawało się to możliwe, przyspieszył i zwiększył intensywność ruchów swoich bioder. Brał ją mocno i brutalnie, drażnił sutki oraz wgryzł się w wyeksponowaną łabędzią szyję. Wszystko po to aby po kilku przepełnionych jękami rozkoszy i wilgotnymi odgłosami penetracji chwilach dojść. Nie przerywał rozpychania się w szparce póki nie poczuł, że wydał z siebie ostatnią kroplę a ona wypełniona była jego gorącą spermą. Zgodnie z jej życzeniem nie wychodził a jego nabrzmiały i pulsujący penis wcale nie malał mimo przeżytego właśnie orgazmu. Smok wypuścił kochankę z objęć i wyszczerzył się szeroko z zadowoleniem.
- Masz dosyć? - zaśmiał się krótko i przysiadł na łóżku. Siedział wyraźnie zmęczony ale i zadowolony a jego penis wciąż bezwstydnie i prowokująco sterczał na baczność.
Rozpalony wzrok szlachetnego błądził po nagim ciele Veiny, po jej nogach, pośladkach ze śladami klapsów i jego zębów, cudownych piersiach i pięknej twarzy. Na niej konkretnie spodziewał się wyczytać co chodzi po głowie czarnowłosej. Wiedział, że była z ich seksu równie zadowolona jak on, ciekawiło go tylko czy ma zamiar zakończyć tę noc w ten sposób czy może ma jeszcze jakieś plany. Jeśli o niego chodziło... Cóż był wiecznie napaloną bestią. Mógłby ją pieprzyć do samego rana. Nie zmusi jej jednak do niczego jeżeli sama tego nie zapragnie. Orgazm był intensywny i długo wyczekiwany, może odebrał jej już wszystkie siły i zaspokoił na tyle by odebrać chęci na więcej zabawy?
- Pić? - zapytał po czym opuścił nogi na podłogę i ruszył w stronę stolika gdzie zostało wino i kieliszki. Kiedy szedł, przez tę chwilę mogła zobaczyć nowy, nieco nie pasujący do reszty tatuaż na jego plecach. Tajemniczy krąg wyglądający na okultystyczny. Duży, zajmujący całe łopatki i sięgający od karku aż po środek pleców. Był krwistoczerwony podczas gdy jego wszystkie pozostałe dziary były czarne. Wampir polał trunku do obu kieliszków i wrócił do kobiety wręczając jej jeden z nich. Swój opróżnił haustem w ogóle nic sobie nie robiąc z tym, że majta sterczącą lancą na prawo i lewo przy każdym kroku.
- Samael
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.
Re: Komnata Samaela [II piętro]
- Spoiler:
- Noc potoczyła się dokładnie tak jak chciała czarnowłosa, a Samael traktując ciało kobiety tak jak tego pragnęła, dał jej wspaniałą rozkosz przeszywającą ciało na wskroś. Oczywiście wciąż była otwarta na kontynuowanie tej szaleńczej bitwy zmysłów, bo przecież choć pierwszy orgazm był niesamowicie intensywny, najwyraźniej oboje mieli jeszcze siłę na wiele więcej. Fakt, że Veina chciała skończyć pierwszą część świadczył jedynie o tym, że ostry seks zapewnił jej odpowiednią rozkosz i doprowadził do orgazmu. Nie mogło stać się inaczej, Veina czując jak nabrzmiały penis kochanka zanurza się w jej mokrej cipce stanęła na skraju szaleństwa; oczy kompletnie zamglone przez rozkosz, głośne jęki i spazmy przechodzące przez ciało musiały znaleźć ujście. Przyjmowała go całego i pochłaniała przyjemność którą jej dawał, twardy członek utorował sobie drogę do gorącej wilgotności wampirzycy, a ona pragnęła go całego i w sobie na zawsze. To z jaką siłą Samael uderzał podbrzuszem w jej wypięty tyłeczek było niepojęte, ale wampirzyca słysząc ten wspaniały odgłos obijanych ciał i zanurzającego się w niej członka nie myślała o tym, pragnąc jedynie by dawał jej rozkosz jeszcze wiele godzin. Wkrótce sama chciała skończyć tę część, by zebrać siły na dalszą zabawę. Osiągając szczyt wydobyła z siebie przeciągłe jęknięcie, powstrzymywane na końcu poprzez przygryzienie wargi. Unosząc głowę do góry rozchyliła usta i zamknęła oczy, by móc pełniej poczuć gorący strumień spermy w ciasnej szparce. Połączone soki kochanków spływały drobnym strumieniem z cipki na uda, a gorące ciało kobiety było poruszane przez ostatnie spazmy. Uwielbiała czuć w sobie twardego penisa jeszcze długą chwilę po orgazmie, dlatego rozkoszowała się tym uczuciem, dopiero po kilku minutach pozwalając wysunąć go ze szparki. Wampirzyca ułożyła się wygodnie na plecach, zaciskając uda by umożliwić rozkoszy równomiernie rozejść się po rozpalonym ciele, Veina przygryzła wargę mrucząc z zadowolenia. Gdy cała rozkosz znalazła ujście, musiała przeciągnąć się niczym kocica.
- To dobry początek. - powiedziała i zaśmiała się perliście, Samaelowi zostawiając do ocenienia czy był to jedynie żart czy stwierdzenie faktu. - Nalej mi kieliszek. - dodała, nie ruszając się nawet o milimetr z wygodnej pościeli. Wszystkie rany na jej ciele zdążyły się już z powodzeniem zagoić, dlatego nie dodawała jeszcze więcej krwi do i tak porządnie splamionych pieleszy.
Gdy wampir nalewał wina dla obojga, kobieta nie mogła nie zwrócić uwagi na nowy tatuaż wampira. Pewnie nie było to nic specjalnego, jednak ten znacznie różnił się od pozostałych, nie był też tak oczywisty, a jego symbolika pozostawała dla Vei zagadką.
- Co to za nowy nabytek? Wygląda jak znakowanie. - zagaiła z ciekawości, wciąż bezwstydnie leżąc na łóżku; nagie ciało powoli stygło, jednak ostatnie oznaki podniecenia wciąż się utrzymywały, w postaci choćby twardych sutków. Veina nie potrzebowała się zakrywać, chciała poczuć nieco chłodu na gorącym ciele a i dać wampirowi na czym zawiesić oko.
- Chyba, że to część magii powodującej dziesięciogodzinny wzwód. - dodała z rozbawieniem, bo nie mogło jej umknąć, że członek kochanka wciąż dumnie sterczał w jej stronę. Był to bardzo obiecujący znak. Veina nie miałaby nic przeciwko gdyby Samael kontynuował adorowanie jej osoby, zwłaszcza w taki sposób. Odbierając od wampira kieliszek z wina, poklepała obok siebie miejsce, wskazując by położył się obok niej i chwilę odpoczął. Wino było wspaniałe, a kobieta mogła zgasić pragnienie dręczące od dawna.
- Veina
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak
Re: Komnata Samaela [II piętro]
Młody Asmodey nie miał powodu do narzekania. Tej nocy spełnił się jako fotograf oraz udało mu się uwieść Veinę i zaciągnąć ją do łóżka. A może to ona uwiodła jego? Szczerze mówiąc nie robiło mu to najmniejszej różnicy bo ważny był efekt a ten był bardziej niż zadowalający. Ich zbliżenie było długie, krwawe i pełne pasji choć chyba oboje nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Jeśli chodzi o seks to Samael był prawdziwym zwierzem i nigdy nie miał dosyć, zwłaszcza kiedy był tak zadowolony jak dzisiaj. Traktował więc ich dojście jako chwilową przerwę i moment na złapanie oddechu.
Paradując nago po komnacie i nic sobie nie robiąc ze sterczącej wciąż na baczność męskości rozlał wino do szkła i powrócił do łóżka aby wręczyć jeden kieliszek kochance.
- W pewnym sensie to jest znakowanie. - szlachetny skrzywił się wyraźnie i wgramolił się na łóżko. Gdy tylko wspomniała o nowym tatuażu od razu usłyszał bębny, bluźniercze zaśpiewy i niewyobrażalny ból jakie towarzyszyły temu znakowaniu.
- Jeśli w tym wzwodzie jest jakaś magia to raczej Twoja sprawka. - odpowiedział żartem na żart i rozwiał tym samym ciemne chmury jakie już zaczynały gromadzić się w okół. To nie był czas ani miejsce żeby rozpamiętywać okropności jakie przeżył w głębokich lochach Poenari. Miał tu piękną kobietę, dobre wino i wygodne łóżko, po co zaprzątać sobie głowę nieprzyjemnymi rzeczami? Lepiej skupić się na tym co tu i teraz a to było bardzo obiecujące.
- To co? Za wyśmienity początek i jeszcze lepszy ciąg dalszy? - błysnął kłami w uśmiechu i stuknął swoim kieliszkiem o jej zapraszając do toastu. Upił sporego łyka swojego trunku po czym bez zahamowań pocałował wampirzycę w jej ponętne usta. Palce ręki, na której łokciu się opierał wplótł w ciemne loki kobiety a drugą przejechał po wewnętrznej stronie jej uda gładząc je wymownie.
- Masz potencjał na świetną polityczkę. - mruknął tuż przy jej ustach, które po chwili ugryzł zaczepnie by raz jeszcze uronić odrobinę jej słodkiej krwi. Zlizał wszystko swym jęzorem po czym napił się wina aby wymieszać z nim ten rozkoszny smak.
Opróżnione szkło odstawił na nocną szafkę po czym zaległ na plecach i przeciągnął się mocno niczym stary kocur.
Paradując nago po komnacie i nic sobie nie robiąc ze sterczącej wciąż na baczność męskości rozlał wino do szkła i powrócił do łóżka aby wręczyć jeden kieliszek kochance.
- W pewnym sensie to jest znakowanie. - szlachetny skrzywił się wyraźnie i wgramolił się na łóżko. Gdy tylko wspomniała o nowym tatuażu od razu usłyszał bębny, bluźniercze zaśpiewy i niewyobrażalny ból jakie towarzyszyły temu znakowaniu.
- Jeśli w tym wzwodzie jest jakaś magia to raczej Twoja sprawka. - odpowiedział żartem na żart i rozwiał tym samym ciemne chmury jakie już zaczynały gromadzić się w okół. To nie był czas ani miejsce żeby rozpamiętywać okropności jakie przeżył w głębokich lochach Poenari. Miał tu piękną kobietę, dobre wino i wygodne łóżko, po co zaprzątać sobie głowę nieprzyjemnymi rzeczami? Lepiej skupić się na tym co tu i teraz a to było bardzo obiecujące.
- To co? Za wyśmienity początek i jeszcze lepszy ciąg dalszy? - błysnął kłami w uśmiechu i stuknął swoim kieliszkiem o jej zapraszając do toastu. Upił sporego łyka swojego trunku po czym bez zahamowań pocałował wampirzycę w jej ponętne usta. Palce ręki, na której łokciu się opierał wplótł w ciemne loki kobiety a drugą przejechał po wewnętrznej stronie jej uda gładząc je wymownie.
- Masz potencjał na świetną polityczkę. - mruknął tuż przy jej ustach, które po chwili ugryzł zaczepnie by raz jeszcze uronić odrobinę jej słodkiej krwi. Zlizał wszystko swym jęzorem po czym napił się wina aby wymieszać z nim ten rozkoszny smak.
Opróżnione szkło odstawił na nocną szafkę po czym zaległ na plecach i przeciągnął się mocno niczym stary kocur.
- Samael
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.
Re: Komnata Samaela [II piętro]
Wampirzyca jeszcze przez długi czas nie miała zamiaru wstawać z wybitnie wyjątkowego łóżka. Przeżywszy wspaniały orgazm, jej ciało trwało w stanie delikatnego podniecenia oczekującego na kolejne bodźce, ale jednocześnie odpoczywało i rozkoszowało się zimnem pościeli. Stygnące ciało ulokowało tuż obok kochanka, który od razu wręczył jej wino - zupełnie jakby ją idealnie znał i wiedział że go potrzebowała, jego smak wspaniale łączył się z krwią kochanków którą wciąż miała na ustach.
- Tak, za ten wieczór. I za to, że rodziców nie ma w domu. - odpowiedziała i zaśmiała się perliście, bo specjalnie chciała by zabrzmiało to tak jakby byli studentami kryjącymi się przed rodziną, by choć na chwilę zażyć prywatności. Wampirzyca od razu wypiła cały kieliszek wina i odstawiła szkło na mebel, by przypadkiem nie zbić tak kunsztownej roboty. Przeciągnęła się niczym kocica i położyła na Samaelu. A tak dokładnie to oparła brodę na dłoniach, które znów ulokowała na jego wytatuowanym torsie. Teraz gdy ich nagie ciała były znów tak blisko, było jej bardzo wygodnie więc pewnie było że niezrzucona jeszcze długo nie zmieni pozycji. Przez dłuższe zamyślenie, chwilę wodziła palcem po tatuażach które miała tuż przed twarzą, jednak uwaga wampira wyrwała ją z tego bujania w obłokach. Kobieta zaśmiała się, choć wiedziała że odpowiedź nie mogła być inna; dobrze oceniała swoje umiejętności, a Samael po tym wieczorze poważnie by zgrzeszył próbując zaprzeczyć.
- Jeśli masz jeszcze na coś ochotę, wystarczy powiedzieć. - dodała, jednocześnie przenosząc dłoń na krocze kochanka, by tylko dowiedzieć się że wciąż był w pełni przygotowany do dalszych ekscesów co wprawiało Vi w pełny podziw. Czarnowłosej tak bardzo podobał się pocałunek mężczyzny, że postanowiła go kontynuować. Dłoń na udzie sprawiła u niej delikatną gęsią skórkę, oczywiście jako przyjemność, bo dotyk wampira nie mógł wywołać innej reakcji. Veina zbliżyła się do twarzy kochanka i wciąż się na nim znajdującej, kontynuowała ten wspaniały pocałunek. Delikatniejszy jednak równie namiętny, nie tak zwierzęcy i krwawy jak wcześniej, ten był znacznie bardziej wyważony i skupiał się na samym przeżyciu by znów posmakować jego ust i zapamiętać dokładnie jak kochanek całuje.
- Tak, za ten wieczór. I za to, że rodziców nie ma w domu. - odpowiedziała i zaśmiała się perliście, bo specjalnie chciała by zabrzmiało to tak jakby byli studentami kryjącymi się przed rodziną, by choć na chwilę zażyć prywatności. Wampirzyca od razu wypiła cały kieliszek wina i odstawiła szkło na mebel, by przypadkiem nie zbić tak kunsztownej roboty. Przeciągnęła się niczym kocica i położyła na Samaelu. A tak dokładnie to oparła brodę na dłoniach, które znów ulokowała na jego wytatuowanym torsie. Teraz gdy ich nagie ciała były znów tak blisko, było jej bardzo wygodnie więc pewnie było że niezrzucona jeszcze długo nie zmieni pozycji. Przez dłuższe zamyślenie, chwilę wodziła palcem po tatuażach które miała tuż przed twarzą, jednak uwaga wampira wyrwała ją z tego bujania w obłokach. Kobieta zaśmiała się, choć wiedziała że odpowiedź nie mogła być inna; dobrze oceniała swoje umiejętności, a Samael po tym wieczorze poważnie by zgrzeszył próbując zaprzeczyć.
- Jeśli masz jeszcze na coś ochotę, wystarczy powiedzieć. - dodała, jednocześnie przenosząc dłoń na krocze kochanka, by tylko dowiedzieć się że wciąż był w pełni przygotowany do dalszych ekscesów co wprawiało Vi w pełny podziw. Czarnowłosej tak bardzo podobał się pocałunek mężczyzny, że postanowiła go kontynuować. Dłoń na udzie sprawiła u niej delikatną gęsią skórkę, oczywiście jako przyjemność, bo dotyk wampira nie mógł wywołać innej reakcji. Veina zbliżyła się do twarzy kochanka i wciąż się na nim znajdującej, kontynuowała ten wspaniały pocałunek. Delikatniejszy jednak równie namiętny, nie tak zwierzęcy i krwawy jak wcześniej, ten był znacznie bardziej wyważony i skupiał się na samym przeżyciu by znów posmakować jego ust i zapamiętać dokładnie jak kochanek całuje.
- Veina
- Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Similar topics
» [I piętro] Komnata Samaela
» Komnata Kaina [II PIĘTRO]
» Komnata Smoka - II piętro
» Komnata Yvelin [II PIĘTRO]
» KOMNATA CHIMERY [II PIĘTRO]
» Komnata Kaina [II PIĘTRO]
» Komnata Smoka - II piętro
» Komnata Yvelin [II PIĘTRO]
» KOMNATA CHIMERY [II PIĘTRO]
Vampire Knight :: Poza Miastem :: Lasy :: Zamczysko Asmodey
Strona 3 z 3
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|