Dróżka w lesie

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by OP Garruch Czw Paź 13, 2016 8:37 pm

Na prawdę uważała, że skoro go zraniła, to ten zapomni o niej? Na prawdę uważała, że skoro kochała innego to on od tak porzuci wszystko co do niej czuł?
Oczywiście przełknął już całą gorycz, a pod swoim płaszczem schował uczucia, które zamierzał już pozostawić dla siebie.
-Lubię się chować po lasach...
W całej tej masakrze dookoła, on akurat odnalazł w sobie krztyny żartu, aby tylko zakryć prawdziwe jego intencje. Nawet sobie nie zdawała sprawę z tego, że Garruch przechodził, albo przejeżdżał obok lasu za którym było stare domostwo Sharpów zdecydowanie częściej niżby mogła przewidzieć. Skąd on mógłby wiedzieć, że ona tam nie mieszka? Nigdy nie mówiła, że się przeprowadziła... A on jak widać pewnego wieczoru akurat uratował ją. W sumie łowca spłacił stary dług pomocy jej. Nie czuł się jednak jakby ona była mu coś winna, albo tym bardziej on jej.
Niedługo później z gonitwy za wampirami wrócił wielki kot, a Garruch już zatamował krwotok z ręki, wypijając z menzurki odrobinę zachowanej krwi. Była to z pewnością krew wampira B... Skąd on ją brał? Ahh... wszystkiego nie można zdradzać.
-A to mój futrzak. Ona Cie wypatrzyła pierwsza. Ma na imię Tośka...
Nie ma to jak bardzo płynne przejście na inne tematy.
-Dasz radę się podnieść?- Garruch jeszcze jej nie pomagał wstać. Może warto będzie jej dać więcej czasu? Potem ją po prostu odprowadzi i pójdzie w swoją stronę.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Yuki Pią Paź 14, 2016 7:59 pm

Właściwie to nie wiedziała, czego mogłaby się po nim spodziewać, dlatego też dość mocno się zdziwiła jego pojawieniem się oraz ratunkiem, jaki jej udzielił. Rzecz jasna ją to ucieszyło, bo możliwe, że ich wzajemne stosunki nie były całkiem pogrzebane, jak sądziła. Co jednak nie zmieniało faktu, że nadal była dość mocno niepewna tego, co właściwie między nimi jest. Może nie było nic, a może wiele.
Jego żartu nie skomentowała, zresztą nadal dochodziła do siebie. Rana już tak nie piekła i nie rwała, choć zdawała sobie sprawę z tego, potrzebowała nieco więcej czasu, aby dojść do siebie. Nie było to jednak nic, z czym nie mogłaby sobie poradzić. Usiadła, przyglądając się najpierw sobie, a potem okolicy. Kilka trupów nieźle załatwionych, reszta musiała uciec. Po chwili pojawił się także wielki kot. Gabriel zresztą zaraz wyjaśnił co i jak.
- Ciekawe imię... - jęknęła, gdy próbowała się podnieść.
Jej ubranie było w opłakanym stanie, potargane odsłaniało więcej niż by tego chciała, do tego zakrwawione podobnie jak ona sama. Większość mniejszych raz zagoiła się błyskawicznie, pozostawiając jedynie krwawe ślady, z poważniejszymi obrażeniami jej zdolność regeneracji poradzi sobie w najbliższym czasie.
Wstała, choć zachwiała się na nogach, mimo wszystko zacisnęła zęby i wyprostowała się. Wyglądała raczej jak blondwłosa zbieranina nieszczęść, niż jak dumna wampirzyca szlachetnej krwi, ale tak to już jest, gdy grupa oszalałych bestii cie sponiewiera.
- Dziękuję Gabrielu za ratunek. Jestem ci wdzięczna. - spojrzała na niego i zagryzła wargę trochę niepewna. - Nie spodziewałabym się ciebie, ale najwidoczniej tak musiało być.
Zachwiała się i oparła o drzewo. Przymknęła na moment oczy. Powinna stać wyprostowana i iść, a okazywanie słabości przy łowcy było ryzykowne, ale to był przecież Gabriel, a Yuki chcąc czy nie chcąc jednak w pewien sposób mu ufała i traktowała w sposób specyficzny i bliski. Choć raczej nie okazywała tego otwarcie.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by OP Garruch Sob Paź 15, 2016 5:09 am

Tośka zbliżyła się do kobiety i lekko zakręciła łbem węsząc. Chwilę później jej wygląd pyska przypominał uśmiech z rozdziawioną paszczą, ale jedynie chciała lepiej poczuć zapach kobiety, a następnie się odwróciła i odeszła w krzaki. Garruch akurat nie wybierał jej imienia. Było po prostu pomiędzy nimi coś, że po prostu wiedział... Dziwne to było i ciężkie do wytłumaczenia, ale zarazem dziwnym też było, iż człowiek żył już ponad trzysta lat, prawda?
Jak uparcie zaczęła się podnosić, dopiero wtedy podał jej ramię, aby przynajmniej stanęła... Niedługo po wyprostowaniu się, znów musiała 'opaść' na pobliskie drzewo. No cóż, Potrzebowała odpoczynku, snu i kąpieli.
Co do jej ubrania-chociażby zerwali z niej calusieńkie to Garruch nie zareagowałby przesadnie na jej nagość. Miał zupełnie inne postrzeganie tej sfery o czym Yuki akurat zdążyła się już dowiedzieć. Zapewne zarzuciłby jej swój płaszcz na ramiona, gdyby nie był taki ciężki i wielki... Wybrudzenie go oznaczałoby, że musiałby czekać, aż wypiorą go służki, a Garruch akurat nie zamierzał zostawać w posiadłości. Nie zamierzał nawet do niej zawitać.
Czy jego zachowanie się wobec Yuki zmieniło? Niekoniecznie, ale z pewnością unikał jej wzroku, jakby miało mu to przysporzyć pewnego rodzaju kłopoty.
No dobra... To co można zrobić ze słabą kobietą, która ledwie stoi?
Protesty są bezcelowe- Garruch i tak weźmie ją na ręce(co już właśnie uczyni) i zaniesie ją do posiadłości gdzie służba się już nią zajmie. Czy zamierzał odpowiedzieć na podzięki? Nie, po prostu lekko kiwnął głową patrząc hen przed siebie. Ciekawe jaki zapach miałby, gdyby sam nie miał na sobie większych, bądź mniejszych plam po krwi wampirzej. Niemniej jednak w smrodzie krwi E będzie trzeba jakoś przeżyć. Czas powiedzieć kobiecie jakie ma plany, prawda?
-Zaniosę Cie do posiadłości, tam już zajmie się Tobą służba.
I tyle? Najwidoczniej. Czy chciał, czy nie... Przebywanie przy Yuki było pewnego rodzaju torturą, ponieważ musiał hamować się pod każdym względem i każdym uczuciem, dlatego też wydawał się nieco drętwy...
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Yuki Sob Paź 15, 2016 8:53 am

Chyba nie powinna naciskać na niego i próbować wyciągnąć coś sensownego. Był sztywny i niedostępny, bardziej niż zwykle, ale nie miała się czemu dziwić, nie po tym, co się zdarzyło. Mimo wszystko jej pomógł i nadal okazywał chęć pomocy, choć rzecz jasna na swój sposób. Nie próbowała nawet pojąć jego zachowania i tego, co mógł myśleć, choć mogłaby przecież dostać się do jego głowy, szanowała jednak jego prywatność to raz, a po drugie i tak nie miała siły na nic więcej, poza staniem, które i tak przychodziło jej z trudem.
Zastanawiała się właśnie nad tym, czy będzie w stanie iść, jak tylko nieco odsapnie, ale nawet nie zdążyła głębiej rozwinąć tej myśli, gdy mężczyzna wziął ją na ręce. Jęknęła zaskoczona i trochę z bólu, ponieważ nagły ruch nadszarpnął jej rany, które i tak już nie wyglądały źle, ale dawały o sobie znać. Oplotła rękami jego szyję, co z boku mogło wyglądać co najmniej dziwnie, jakby byli parą kochanków, choć sytuacja była diametralnie inna. Yuki po prostu nie miała siły, żeby iść. Oparła głowę na jego ramieniu, poddając się całkowicie.
- Zgoda... - odparła cicho.
Właściwie nie miała już nic więcej do powiedzenia w tym temacie. Była zbyt zmęczona i obolała, a do tego z powodu ran i utraty krwi, jej zmysły zaczynały działać na zwiększonych obrotach, a bliskość Gabriela tylko to podsycała. W odróżnieniu jednak od poziomów E, nie była bestią, która rzuca się i atakuje wszystko co popadnie.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by OP Garruch Sob Paź 15, 2016 6:26 pm

Co ona wiedziała o działaniu na większych obrotach... To ona była ranna i to ona była posiadaczką krwi, którą uwielbiał nie tylko z powodu jej czystości, ale również 'była' wtedy kiedy najbardziej tego potrzebował. Tego się nie zapomina. Ten zapach... już czuł jej smak w ustach. Garruch był zmuszony ugryźć się w wargę co mogłoby wyglądać jakby było mu ciężko... I cholera było! Potrzebował na prawdę dużo siły woli, aby nie poddać się własnym rządzą. Dlatego też przez dłuższy czas nic nie mówił. Po prostu starał się oddychać ustami, aby nie czuć tak mocno jej krwi.
Teraz droga wydawała się daleka, a zadanie niemalże niemożliwe.
Nie. Nie czas na słabości!
-Nie mam do Ciebie o nic żalu. Serce nie sługa...-Rzekł krótko, aby przerwać ciszę i zając mózg czym innym niż myślach o krwi i chęci wręcz zagryzienia Yuki. Nawet nie wiedziała, że był na skraju swojej wytrzymałości. Jednak mózg poróżnił się z sercem, które zakazało definitywnie chociażby myśleć już więcej o zwykłym spuszczeniu z kobiety krwi i pozostawieniu jej własnemu losowi...
Niemniej jednak ciągle jego myśli wracały do tego zapachu, który bez przerwy atakował jego nozdrza.
Westchnął w pewnym momencie i przyśpieszył kroku co było oczywiście wyczuwalne.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Yuki Nie Paź 16, 2016 10:55 am

Czasami można byłoby zastanawiać się nad tym, kto tu jest wampirem żądnym krwi. Gabriel, choć był człowiekiem, w tak dużym stopniu upodobnił się do krwiopijców, że można byłoby mieć wątpliwości, ile jeszcze pozostało w nim z rasy ludzkiej. Yuki osłabiona i zdezorientowana nie od razu zorientowała się w tym, że coś jest nie tak. Skupiła się tylko na tym, by zachować trzeźwość umysłu, a jej myśli wirowały również wokół niedawnego zdarzenia i dzikiego ataku. Poddała się monotonnemu bujaniu, jakie towarzyszyło kolejnym krokom łowcy, trzymającego Yuki na rekach i idącego z nią przez las.
- Wybacz mi Gabrielu, nie chciałam cię zranić. Nigdy nikogo nie chciałam zranić.
Sama nie wiedziała czy chce wybaczenia od Gabriela czy raczej wybaczenia w ogóle, za wszystkie popełnione błędy i przewinienia, a wbrew pozorom miała ich sporo na sumieniu. Oparła policzek na ramieniu mężczyzny i co chwile przymykała oczy, ale gdy przyspieszył, definitywnie je otworzyła i odchyliła głowę. Wyczuła jego zdenerwowanie i zmianę nastroju.
- Co się dzieje? Wszystko w porządku?
Spojrzała na niego szkarłatnymi oczami. Była głodna i łaknęła krwi, ale miała w sobie wiele samozaparcia wypracowanego przez lata, dzięki czemu potrafiła ten głód stłumić, co jednak nie oznaczało, że była całkowicie obojętna na zakusy. Odczuwała je oczywiście, ale widać nie ona jedyna. Prawie zapomniała o tym, że przecież łowca był o tyle specyficznym człowiekiem, że sam również nie raz żywił się krwią, choć przede wszystkim wampirzą.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by OP Garruch Pon Paź 17, 2016 5:51 am

To chyba jasne, że miał problem z krwią. Sama kiedyś stwierdziła, iż jest ona niebezpieczna w pewnym stopniu dla niego. Teraz czuł niemały dyskomfort i chęć zatopienia kłów w jej szyi... Głód i rozproszenie~ Da radę. Na szczęście w swojej piersiówce miał jeszcze trochę krwi B. Jeśli ją doniesie to zapewne osuszy ją jednym przychyleniem.
-Rzadko jest tak jakbyśmy chcieli. Zapomnij o tej sprawie. Nie było tematu...
Garruch wydawał się zbywać całość sprawy, aby po prostu jeszcze dodatkowo nie rozdrapywała ran. Nie obchodziły go intencje i tak samo było z tym łowcą którego pokochała. Po prostu zrozumiał, że Yuki nigdy nie stanie się dla niego kimś bliższym i tyle. Czy to oznaczało, że skoro nie będą razem to nie może jej od czasu do czasu pomóc? Po prostu zmieniło się tyle, iż nie postrzega już jej jako 'obiektu pożądania'. Patrząc na to z perspektywy czasu... I tak głupio postąpił. Powinien jej nic nie mówić.
I tak jakoś zajmował swoje myślenie, aż Yuki nie wróciła z tym gorszym tematem.
-No wiesz, zerwało Ci połowę ubrania, a ja jestem samotny... Nie martw się. Jakoś się powstrzymam...
No a jak! Trzeba być twardzielem, zażartować po swojemu (chociażby bardzo głupio-zważając na jego rozkojarzenie) i potem zapewnić, że nic się nie stanie. Nie będzie przecież jej straszyć, że jego słabością był tak mocny zapach krwi... Trzeba jednak sprostować, że krew ludzka była dla niego zbędna i nie pijał jej. Co innego jeśli pił gorzką krew krwi E, która była mocno zmieszana z ludzką krwią.
Garruch mimo wszystko kontynuował podróż, która przebiegała teraz dobre dwa razy szybciej niż poprzednio.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Yuki Sro Paź 19, 2016 5:46 pm

Ciężko jest zapomnieć o tak wielu rzeczach, a Yuki w obecnej chwili nie miała siły na nic innego, jak tylko myślenie, a raczej "wolne myślenie", ponieważ w jej głowie myśli płynęły wolnym strumieniem niczym nieskrępowane. Teraz jednak skupiła się na postaci mężczyzny, który pod maską spokoju i rozluźnienia skrywał sporo i nie chciał tego ujawniać. Wampirzyca oczywiście wiedziała dlaczego, nie była jednak pewna czy naciskać czy jednak odpuścić.
Puściła jedna dłoń trzymającą Gabriela za kark i przyłożyła dłoń do jego szorstkiego policzka.
- Będzie dobrze - powiedziała spokojnie, wkładając w swój głos jak najwięcej łagodnego uczucia.
Poznała Gabriela już trochę i wiedziała, że do spraw cielesnych nie przywiązywał większej wagi, a przynajmniej dobrze to ukrywał, sama nie mogła mieć pewności, w każdym razie jego uwaga wydawała się być... sztuczna. Być przykryciem dla czegoś innego.
- To moja krew prawda?
Wiedziała o jego słabości do krwi wampirzej, on nawet tego nie ukrywał, kiedyś nawet oddała mu nieco własnej posoki. Czy to go przypadkiem nie wyniszczało? Wciąż powtarzał, że picie wampirzej krwi nic mu nie robi, ale przecież Yu tyle razy słyszała o ludziach, którzy zwyczajnie w końcu popadali w szaleństwo. Może nie wszyscy, ale zdecydowanie na każdym w jakiś sposób się to odbijało.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by OP Garruch Sro Paź 19, 2016 9:26 pm

Będzie dobrze. Na prawdę? To raczej już nie aktualne. Może być co najwyżej neutralnie, albo "jak zwykle". Eh, z czym to się człowiek musi borykać przez życie...
Oh... i gdyby ona wiedziała co robił z taką Anną jakiś czas temu... Od razu wiedziałaby jakie ma nastawienie do spraw cielesnych. Nie szukał bliskości z innymi, a co dopiero cielesnych uciech. Był zabójcą... mordercą, który potrafił wybić całą gromadę wampirów wręcz z uśmiechem na twarzy. Gdzie w tym wszystkim jego uczucia, albo chociaż sumienie?! Po prawdzie jeśli zabijanie innych było uznawane za bycie złym- to on wcale nie chciał być dobry. Adrenalina walki i samo zabójstwo wampira stało się nie tyle koniecznością co przyjemnością. Robiąc to od dwustu lat chyba można polubić swoje zadanie, aby nie męczyć się kolejne stulecie, prawda? A jednak Yuki wzbudzała w nim coś co musiał teraz trzymać dla siebie. Dlatego też ze zgorzkniałą miną rzekł na odczepne.
-Chyba masz rację...
Łagodny głos mu nie pomoże, ani tez nie załagodzi sytuacji. Co prawda to prawda-wbiła mu sztylet między żebra i teraz chciałaby załagodzić sytuację. Garruch się jednak na swój sposób wykaraskał z tej rany i postanowił trzymać dystans, nie reagować na 'dziwne'(bo teraz było to dziwne) objęcia, dotknięcia i inne rzeczy, które wymyśli sobie kobieta. Nie zareagował więc na dotyk jego twarzy, po prostu szedł hardo przed siebie.
-Nie tyle Twoja krew co po prostu krew czysta... Tak jak wampir krwi D kiedy jest głodny i nie przyjmuje sztucznej krwi.... Kiedy wyczuje krew człowieka, od razu chce go zaatakować. I tak oto po dwustu latach łowca jest niemalże taki jak jego ofiary. Ironiczne, nie sądzisz?
No może nie zarżnąłby jej tutaj na miejscu za sam zapach, jednak jeśli zamierzałaby mu oddać od tak krew to nie potrafiłby się powstrzymać... Dopóki jednak nie spróbuje tej 'dobroci' to będzie bezpieczna...
Pokonali już około połowę odległości do rezydencji. So far, so good.
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Yuki Pon Paź 24, 2016 5:53 pm

No i co ona miała z nim zrobić? Nie potrafiła go rozgryźć, a jego intencje były dla niej tajemnicą. Z jednej strony Gabriel w pewien sposób był jej bliski, z drugiej było czuć wyraźny dystans i czasem się go obawiała. Tak jak teraz. Była osłabiona i niewiele mogłaby zrobić i poniekąd była zdana na jego łaskę. Pomagał jej, ale nadal było to dla niej mocno niejasne.
W końcu jednak przyznał jej w czymś rację i postanowił powiedzieć jasno co jest grane. Poniekąd właśnie tego się obawiała. Picie wampirzej krwi mimo wszystko się na nim odbiło i nie był w stanie temu zaprzeczyć. Nadal był człowiekiem, ale sporo było w nim teraz z pierwotnych instynktów typowych dla wampirów. Yuki zagryzła wargę nieco zmartwiona.
- Jeżeli sprawia ci to trudność, to postaw mnie na nogi. Do mojego domu już niedaleko, dojdę sama i po drodze nic mi się już nie może stać.
Nie będzie go przecież dręczyć niepotrzebnie, bo to mija się z celem. Widziała, że mu ciężko, zresztą nie tylko ze względu na krew, ale w ogóle. Nie musiał dla niej niczego robić, a ona nie powinna od niego niczego oczekiwać. Uratował ją. Więcej nie musiał robić.
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by OP Garruch Czw Paź 27, 2016 5:32 am

Nie musiał? Odpłacał jej jedynie za to jaka była dla niego w chwili, kiedy najbardziej tego potrzebował. Tu nie chodziło o coś tak błahego jak sympatia. Znacznie bardziej liczyło się to, że z jednej strony spłacał dług(ukryty motyw), a z drugiej był zdolny do przebaczenia i wysiłku za jedną dość lubianą mu personę... Nie musiał nawet patrzeć, ale czuł chwilowe zesztywnienie Yuki. Zaczęła odczuwać niepokój? To było przykre. Na prawdę myślała, że jakaś przedziwna siła zawładnie jego umysłem i rzuci się na nią? Garruch znał swoje ograniczenia i słabości. Gdyby miał narazić ją na większe niebezpieczeństwo to albo wymyśliłby inny środek transportu, albo po prostu nie niósłby kobiety w ogóle.
-Będzie dobrze. Poradzę sobie...
Od razu można było usłyszeć w jego głosie rozczarowanie. Wcale nie zamierzał się z tym kryć, że mu przykro. Czasami tak było. Czasami wcale nie chciał wyglądać w oczach innych (nawet wampirów) jako wielkie zagrożenie.
Potem nastała długo cisza. Z pewnością Yuki nie chciała mówić w ogóle już, albo była za bardzo zmęczona. Garruch był rozproszony krwią i pewnie większa część jego myśli kręciła się wokół krwi, ale bądźmy szczerzy- ani razu nie pochylił się, nie otworzył mordy, aby chociażby spróbować ja ugryźć. Potrafił trzymać się na wodzy i to się liczyło.
Po chwili już w oddali widać było posiadłość jej rodziny. Zostało co najwyżej sto metrów...
OP Garruch

OP Garruch

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Czerwone oczka, spiłowane ząbki(kły pozostawione), tatuaż na karku
Zawód : Łowca/Staromodny inkwizytor
Magia : Poszukaj ._.


https://vampireknight.forumpl.net/t1166-garruch

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Yuki Nie Paź 30, 2016 5:30 pm

I co miała z nim zrobić? Był dosyć upartym człowiekiem, a że uparł się, że doniesie Yuki na miejsce, to widocznie zamierzał to zrobić. Mogłaby się sprzeciwiać, ale czy to by coś dało? Zresztą sama nie była w najlepszej formie, więc też niewiele mogła zrobić. Czy doszłaby o własnych siłach do posiadłości? Pewnie by doszła. Po drodze przewracając się kilka razy. Co najmniej. Ale doszłaby.
Więcej się nie odzywała, jedynie uważnie obserwowała mężczyznę, który stawiał krok za krokiem, coraz bardziej przybliżając ich do celu tej dość dramatycznej i mało przyjemniej wyprawy.

z/t x2
Yuki

Yuki

Krew : Szlachetna
Zawód : Lekarz
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa Vergil
Moce : Władza nad wodą, telepatia, telekineza, leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t164-yuki https://vampireknight.forumpl.net/t214-yuki

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Gość Sob Lut 18, 2017 8:14 pm

Nie spodziewał się tak silnego mrozu, więc ta kurtka którą miał na sobie nie stanowiła zbyt dobrej ochrony przed zimnem. Chociaż bardziej cierpiał z powodu ostatniego wydarzenia, właściwie to przez nie teraz chodził zmarznięty po dworze. Wciąż płakał, a zmarznięta buźka wcale nie ułatwiała niczego. Gdzieś w głębi siebie próbował rozumieć całą sytuacją z domu... zachowanie Red'a przy Shiro. Może przez te kocie DNA? Nie, nie możliwe. Miał też nadzieję, że po drodze spotka Xin'a... bo tak pragnął ujrzeć znowu wilcze oblicze oraz uwierzyć, iż Los ponownie nie zaczynał się bawić Bogu winnym wampirkiem. Opatulił się bardziej ramionkami, brodząc przez ten śnieg zmęczonymi nogami. Ileż już oddalił się od domu? Nieważne. Fabio musiał jednak troszkę odpocząć, nabrać tchu i jakoś zaczerpnąć powietrze bo ciężko oddychać, gdy nadal się łka.
Oparł się o najmniej ośnieżony konar drzewa, by za chwilę pod nim przykucnąć. Obejmował swoje skulone nogi przy sobie, ukrywając pyszczek przy kolankach. Dłonie zbyt zmarznięte więc czuł w nich okropny ból, nie mówiąc już o reszcie ciała. Nie był z wampirkiem najlepiej, w końcu osłabiony wcześniej przez własną moc, przez emocje, a teraz mróz. Chociaż jeśli zaś miał zostać sam, nie lepiej zamarznąć? Nie będzie już tak szczęśliwy, więc nie ma sensu już ciągnąć cokolwiek. Nawet nie spojrzał w przestrzeń by dostrzec opadające płatki śniegu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Gość Sob Lut 18, 2017 10:28 pm

- Kurwa... - warknął pod nosem, wciskając poranione dłonie głębiej w kieszenie kurtki. - Łaski bez paniczu... Jak nie chcesz, to nie łudź się nawet, że pozwolę Ci się chociaż zobaczyć... Prędzej wydłubię Ci oczy! - warczał wciąż na Bliźniaka, patrząc się w kierunku, który zbliżyłby go do miasta. Śladów już widać nie było, mocny śnieg już począł je zakrywać. Zresztą Norwegowi nawet nie widziało się wracać póki co, chociażby miał zamarznąć to emocje zbyt nim ponosiły, by pozostać chociaż na chwilę w mieszkaniu, tym bardziej z Bratem!
Jednak takie... Spacery przynoszą bardzo ciekawe spotkania. Właśnie takie... Jak to, które teraz wystąpi? W końcu las niby jak las, oczywiście w Norwegii ładniejszy, lecz w każdym lesie drzewa wyglądają podobnie, w tym wyjątkowo, a zwłaszcza, gdy idzie się niby nieskończoną drogą w jego głąb! Już tak się napatrzył na takie same drzewa, że prawie nie zauważył drobnej postaci, która pod jednym z drzew się znajdowała. Ba! Nawet przeszedł kilka kroków, nim zorientował się, że ktoś się tam znajduje! Na szczęście tej osoby obrócił się, upewniając czy nie było to przywidzenie albo jakaś zjawa, która nawiedza las. Postać ta wydawała się materialna, na dodatek pachniała znajomo. Czy duchy pachną?
- Hej. - mruknie, podchodząc do nieznajomego pod drzewem. - Żywy jeszcze czy już trup? - burknie do siebie, szturchając czubkiem ciemnych butów osobnika, mrużąc odrobinę oczy. Przynajmniej wiadomo, że to nie duch~ Acz nerwowe tło nie współpracowało póki co z oczekiwaniem i dosłownie po kilku sekundach uderzył ręką w drzewo, zrzucając z niższych  gałęzi śnieg na ziemię. - Jesteś żywy czy już umarłeś? - zapyta ponownie, pochylając się powoli nad  osobnikiem. Z bliska pachniał jeszcze intensywniej i jeszcze bardziej znajomo!
- Kim ty jes... - mruknie, wyciągając dosyć lekko (a przynajmniej tak starał się robić) głowę, która ukrywała się przy kolanach. Jednak jego chłodne, błękitne oczy powoli się rozszerzyły widząc tak znajomą twarz! Nawet jeżeli imię nie mogło wyjść w pełni z umysłu Norwega, to go znał! - F... Fa... Fabio! Fabio, co ty tu robisz w taką śnieżycę? - otrzepał drobnego wampirka ze śniegu, który pewnie już zaczynał przykrywać jego ubranka. Co on tu robi? Przecież... To nie logiczne. Chociaż... Nic się nie zmienił. To oczywiste, w końcu to wampir, acz... Dalej miał w sobie to coś, co wtedy... W tym lesie. Tylko tym razem to Ragnar go zauważył, w odróżnieniu od poprzedniego razu. No i nie było tu w okolicy jeziora... Chyba.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Gość Sob Lut 18, 2017 11:34 pm

A wampirek nadal siedział pod drzewem. Właściwie śnieg już okrył ubranko jak i włosy, chociaż fiolet z bielą komponował się ładnie, to jednak fakt zamarznięcia nie był niczym pozytywnym ani godnym podziwu. Zmęczony już był płaczem, więc tylko siedział i mając zamknięte oczka, myślał o tym co się stanie. Całkowicie jakby wyłączył się z tego świata, zakopując się we własnych smutnych, wręcz depresyjnych myślach. Można śmiałoby rzec, że niewiele by brakło a wampirek zasnąłby co mogłoby nie być ani odrobinę dobre dla niego. Silny mróz, zła kondycja fizyczna jak i psychiczna mogłaby sprowadzić poważne problemy! Szczęście w nieszczęściu, że ktoś nadchodził. Fabio co prawda nie reagował, tylko skulił się bardziej, nie chcąc nic robić. Może ten osobnik przejdzie dalej? zacisnął mocniej powieki jak i usta, kuląc się tak, jakby chciał by nie było go widać! Niestety... ten ktoś podszedł. Wyczuwał dość nerwową aurę, jakby ta osoba miała zamiar wybuchnąć! Ale... ale ten głos... znajomy? Ciężko było umęczoną główkę podnieść, więc tylko słuchał, czując chwilę później jak czubek buta szturcha jego ciałko. Dopiero gdy uderzył pięścią w drzewo, ten zapiszczał odruchowo. Więc tym bardziej blondyn mógł zauważyć iż ta mała osóbka żyje. Nie odpowiadał póki ten nie zmusił do podniesienia główki, wampirek więc posłusznie uniósł ten swój łebek by wbić załzawione oczka w twarz... Norwega! Zaskoczony mocno, przyglądał się w zaciekawieniu na mężczyznę - Równie dobrze mogę Cię zapytać o to samo, Ragnarze. - odezwał się ledwo słyszalnie, chociaż mimo to, uśmiechnął się lekko. Taki smutny, lecz szczery uśmiech. Może śnił? Sam już nie wiedział co było prawdą, a co nie. Widok tulącego się Red'a do Shiro zbyt mocno się na nim odbił. Lecz po czasie zaczynał jakby odrobinę oprzytomniać, a Ragnar w tym samym czasie otrzepywał z niego śnieg. Jeśli ten pozwoli, wampirek przytrzyma się go by móc wstać na chwiejące się nogi - Zimno mi. - burknął pod noskiem, przytrzymując się kurtki wampira. Opadł właściwie na niego, tuląc się do materiału odzienia, był taki... taki miękki!
- Twoje dłonie... krwawiły... - nim skończył zaś zamknął swoje ślepka, by całkiem opaść na niego i jeśli Ragnar nic nie uczyni w tym wypadku, ten zaś się osunie by upaść na śnieg. Jak widać wszystko miało wpływ... nie mógł ustać na nogach, dlatego omdlenie było murowane. Nawet nie miał kiedy porozmawiać z dawnym wygodnym znajomym... ach te wspomnienia, jakże były one przyjemne.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Gość Nie Lut 19, 2017 3:01 pm

Czemu on tu był? Jeszcze pozostawi to bez konkretnej odpowiedzi, ale coś musi mu powiedzieć, tylko co?
- Wyszedłem na spacer... - burknął w odpowiedzi. Spacer w śnieżycę wydaje się chyba idealny, nieprawdaż? Ale on to przecież Norweg! Może tak jakoś wytłumaczy ten genialny pomysł? - Ale co ty tutaj robisz? To raczej nie jest miejsce dla... No wiesz... Takich osóbek jak ty, tym bardziej w taką pogodę i o tej porze. - pomógł mu oczywiście podnieść się na równe nogi, obejmując dłonie poranionymi dłońmi. - Nie no, co ty nie powiesz? Przecież tutaj jak lato normalnie... - rzeknie sarkastycznie, gdy ten powiedział, że mu zimno. To przecież oczywiste! Ragnar może jeszcze lepiej znosi takie temperatury, ale Fabio? To może być dla niego kompletnie nie ten klimat.
- Wypadek przy pracy... - mruknął à propos dłoni, które wampir niestety zauważył. Tego tematu ciągnąć nie chce, to już... Sprawy jego, tylko jego czemu coś takiego się dzieje. Jednak czuć było jak drobny wampir jest słaby w tej chwili, a Norweg wciąż trzymał go w ramionach, nie pozwalając na padnięcie w zimny śnieg.
- I po co Ci to było? - mruknie cicho, starając się zrzucić z siebie kurtkę. - Jeżeli chciałeś umrzeć, to łatwiej byłoby się chyba samemu zabić niż męczyć tylko ciało... - ubrał na drobne ciało Fioletowego swoją kurtkę, opatulając go szczelnie i biorąc na ręce. - Teraz będę musiał się Tobą zająć... Masz szczęście, że Cię polubiłem. - wymamrotał dalej, robiąc powoli kroki wzdłuż drogi. Naprawdę miał szczęście, humorek Raga za różowy teraz nie jest, ale jednak pomaga, chociaż czy z faktycznej dobroci serca? Chyba powoli ją zatracał, ale resztka nie pozwoliła na pozostawienie mężczyzny w tej zamieci. Jedynie później weźmie sobie jakąś zapłatę.
- Więc. - spojrzał się kątem oka na niego. - Zapewne nie będziesz wracać do domu, nie? Jakoś się Tobą muszę zająć... - westchnie cicho po tych słowach, poprawiając go sobie na rękach. - Chyba że chcesz, żebym zostawił Cię gdzieś w krzakach albo sam zabił, hm? - uśmiechnął się lekko, ukazując białe zęby. Spokojne oblicze chyba mu pasowało, nie pokazywał dzięki niemu myśli, które chodzą mu w tej zepsutej do rdzenia głowie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Gość Nie Lut 19, 2017 3:41 pm

Na spacer w tak silny mróz? Gdyby Fabio nie był w tak opłakanym stanie, zapewne popukałby go w czoło, chociaż... czy sam nie był lepszy? Także opuścił przytulny dom na tak morderczą pogodę, więc nie ma prawa pouczać innych. Ale właśnie to cały Fabio, martwi się o innych, a nie o siebie - Ta zima nie jest... normalna. - taki senny głosik wyrywał się z ust wampirka. Przyjemnie było spojrzeć na znajomą twarz. Chociaż niewiele znał Norweskiego wampira, to jednak niewielka radość pojawiła się w środku. Tylko szkoda, że ból nadal pozostawał - Nie żartuj sobie, Ragnar... To nie jest dobry moment. - piśnie, przecierając ślepka dłońmi. To zimno było zbyt dokuczliwe, poza tym nadal przeżywał dziwną sytuację w domu. Troszkę minie nim zechce tam wrócić, zapewne z dzień lub dwa. Nadal kocha Red'a ale emocje czynią swoje, więc musi pewny okres przeczekać by nie doszło do czegoś gorszego.
Wypadek przy pracy? Fabio przyjrzał się krwawym śladom oraz zapewne poparzeniom. Pozostawił obie poranione dłonie i wyszedł na spacer? Uniósł oczy na twarz wampira, chcąc doszukać się czegokolwiek. Może coś go gryzło?
- Trzeba je opatrzyć i wyleczyć, ale.. przykro mi... moja moc wyssała ze mnie za dużo energii. Teraz CI nie pomogę... - zaś się głos łamał, na samo wspomnienie o tym zdradzieckim kocie, któremu pomógł. Całą swoją siłę przelał na kogoś tak niewdzięcznego, gdy stała tutaj osoba, która naprawdę zasługiwała na pomoc - a przynajmniej w mniemaniu wampirka.
Fabio nie spotkał się ze śniegiem, dzięki pomocy blondyna. Trzymany za ramiona, chwiał się jedynie, czując jak nogi tracą już na sile. Raczej nie będzie w stanie już postawić kroku, a co dopiero iść czy ustać. Chciał zaprotestować gdy Rag ściągnął z siebie swoją kurtkę bo przecież teraz jemu będzie zimno... - Co Ty robisz... Nie ściągaj... kurtki. - nie miał siły jednak zatrzymać wampira, który to już opatulił mniejsze ciałko. Zimno już tak nie dręczyło, ale mimo wszystko nadal przeszywał go wewnętrzny chłód. I z drugiej strony... jakoś tak odruchowo wtulił twarzyczkę do ciała blondyna, zamykając umęczone oczy - Nie chcę umierać... jeszcze nie... - bardziej załkał niż powiedział normalnie, Ragnar raczej nie miał dobrego wyczucia czasu ze słowami, Fabio wciąż pozostawał załamany i każde smutne słowo będzie powodowało płacz... No i to zmęczenie - także robiło swoje - Nie chcę sprawiać problemów. - dodał jeszcze ciszej, mocząc łezkami ubranie Norwega. Nie chciał, ale łzy same szły... Ciężko zatamować ten oczny kranik!
Pokręcił głową odnośnie powrotu do domu, a na dalsze słowa... Zabić? Żarty? Gdyby miał lepszy humor, zapewne palnąłby ripostą al'a on, ale nie teraz! Ragnar zamiast odzywki, usłyszał płacz! Taki głośny, żałosny jęk jakby właśnie powiedział mu najbardziej przykrą rzecz na świecie - Nie zabijaj mnie! - mimo pisku, nie wiercił się. Było zbyt dobrze w ramionach, cóż... Cały Fabio, mimo załamania od męskiej klaty, którą dawno temu zdążył wymacać, się nie oderwie - Chcę kakałko. - wypalił nagle, zaś wciskają nosa w jego ramię. Niech już sobie gdzieś dojdą gdzie jest ciepło, przytulnie i od groma miękkich kocyków.
Dlatego też dobry Ragnar o walecznym sercu zabrał konającego wampirka do swojego cudownego domu z również przecudowną piwnicą w której jest łóżko oraz biedne tulipanowe świeczniki.

z/t x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Esmeralda Sro Mar 15, 2017 9:18 pm

Gdyby streścić dzisiejszy dzisiejszy dzień, można go uznać za pasmo niepowodzeń i smutków. Nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów, ani tym bardziej wyobrazić sobie jak teraz będzie wyglądało teraz jej marne życie. Wszystko co do tej pory posiadała rozsypało się w pył, pozostawiając jedynie wspomnienie ulatującego szczęścia. Nie rozumiała… po prostu nie potrafiła znaleźć dobrego wytłumaczenia. Była kiepskim adwokatem, lecz nawet w tej sytuacji wiedziała, że tylko i wyłącznie ona sama była winna całego zajścia. Gardził nią, ale czy nienawidził? Płomiennowłosa zbiegła ze schodów przeskakując je co kilka stopni. Chciała uciec stąd jak najdalej, zostawiając za sobą wszystko co mogło przypominać policjanta. Nic już nie będzie takie samo, bowiem nie jest w stanie całkowicie odciąć się od przeszłości. Nie od razu.
Mroźne powietrze uderzyło ją gdy tylko otworzyła drzwi i wybiegła z apartamentowca. Czuła drżenie rąk, które stopniowo opanowywało całą jej sylwetkę. Nie rozpłacze się tutaj pod jego domem. Czy stał pod oknem? Nie, nie będzie tego sprawdzać. Ostatnim co chciała dziś zobaczyć było pogardliwe spojrzenie jego stalowych oczu. Zimnych jak lód i już niestety nie osiągalnych. Esmeralda ominęła swój samochód i wciąż znajdując się w czymś w rodzaju szoku, podążyła ulicą nie do końca wiedząc dokąd idzie. W końcu skręciła w jakąś ciemną uliczkę i oparła się plecami o zimną betonową ścianę.
Ukryła twarz w dłoniach uwalniając w końcu natłok negatywnych emocji. Tam nikt nie mógł jej zobaczyć. Była sama, pozostawiona w pancerzu, który z każdą chwilą coraz bardziej odsłaniał ukrytą głęboko wrażliwość. Miała ochotę krzyknąć, rozwalić coś, albo przewrócić. Zamiast tego uderzyła pięścią o ścianę, czując jak ból rozchodzi się po całej dłoni. Bezradność potrafi wyswobodzić największe demony, ale co jej w tej chwili zostało?
Płatki śniegu wirowały w powietrzu tworząc swój mały żałobny pokaz. Chłód to samotność i śmierć. Przyjaciel tych, którzy chcą być zapomniani.
Wibracja w telefonie… czyżby napisał? Przemyślał?
Płomiennowłosa sięgnęła do kieszeni płaszcza by wyciągnąć telefon.
- Co? - podniosła wzrok i zaczęła się rozglądać. Widać rozstanie nie było jej jedynym problemem, a wszystkie demony przeszłości raczyły ujawnić się w tym samym momencie. Bez zastanowienia wybrała numer taksówki i kiedy przyjechał kazała się przewieść do domu niani.

~~

- Na pewno nie zostaniesz? Kiepsko wyglądasz? - Nancy była idealną opiekunką do dziecka i rzadko kiedy interesowała się prywatnym życiem Esmeraldy. Obie kobiety łączyła swoista umowa dzięki której długa współpraca miała szansę prosperować jak powinna.
- Tak, dzięki. Ally była grzeczna? - Czerwonowłosa uśmiechnęła się do córki i naciągnęła na jej głowę czapkę. Mała rzadko kiedy była kapryśna, niemniej podły humor Esmeraldy najwidoczniej udzielił się również i jej.
- Świetnie się dziś bawiłyśmy, prawda Ally? - kobieta miała świetne podejście do dzieci, ale grymas z twarzy dziewczynki nie zniknął. Esmeralda pożegnała się więc z opiekunką i tą samą taksówką postanowiła wrócić do domu. Nie miała sił na prowadzenie auta i choć momentami trudno ją posądzić o odpowiedzialność, również i jej zdarzały się tego typu przebłyski. Powoli zapadał zmrok, kiedy kierowca wjechał na jedną z leśnych dróg. Śnieg leżący grubą warstwą na ziemi idealnie odbijał światło wschodzącego księżyca.
- Proszę Pani, niestety nie wjadę dalej. Nie ma tu asfaltówki, a ta droga jest całkowicie nieprzejezdna. Mogę odprowadzić pieszo pod sam dom. - zaoferował się mężczyzna. To miło z jego strony, jednak lekarka nie potrzebowała męskiego towarzystwa.
- Nie, w porządku. Widzę już stąd swój dom. Proszę. - zapłaciła kierowcy i wysiadła z samochodu zatrzaskując drzwi. Wielokrotnie pokonywała tę trasę, kiedy podczas wieczornych bądź porannych ćwiczeń biegała po lesie. Znała go jak własną kieszeń, dlatego pokonanie kilkudziesięciu metrów nie sprawi, że spadnie jej z głowy korona. Kierowca odjechał zabierając ze sobą światło reflektorów.
- No maleńka, wracamy do domku. Zimno, co? - przytuliła do siebie małą i tonąc w śnieżnych zaspach skierowała się w znanym sobie kierunku. Dziś musiała ukryć w sobie swój żal i powstrzymać pękanie ochronnej warstwy. Robiła to jednak tylko i wyłącznie dla Ally.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Shiro Fuyuki Sro Mar 15, 2017 10:29 pm


Powiedzmy sobie wprost - w tym właśnie okresie los nie był zbyt łaskawy dla pewnej, rudowłosej kobiety. Najpierw nieprzyjemne spotkanie z ukochanym, potem dziwne wiadomości... Dość sporo, co nie? Nawet jeśli na tyle nie wyglądało to.
Wracając jednak do aktualnej sytuacji...
Spokój był - do pewnego momentu, gdy na horyzoncie pojawił się mężczyzna... Cóż, nic dziwnego, prawda? Od to jeden z wielu, jacy istnieli na tym świecie, a że tutaj się pojawił, to cóż, każdemu można.
Powoli, zbliżał się do kobiety... Mijał ją... Podejrzany? Nie? Wydawało się, że miał coś niepokojącego w sobie, ale minął ją bez słowa...
Po czym nagle wymierzył w jej prawy bok ostrze noża, z wyraźną chęcią ataku.
Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Esmeralda Sro Mar 15, 2017 10:54 pm

Majacząca w oddali sylwetka zaniepokoiła łowczynię. Dyskretnie przyglądała się przybyszowi, próbując wychwycić choć jeden niewłaściwy ruch z jego strony. W normalnych warunkach pojawienie się kogoś w lesie nie wzbudzało większych emocji. Zawsze mógł być to jakiś sportowiec albo grzybiarz. Ale wieczorem? Zimną?
Esmeralda nie była szczególnie towarzyska jeśli chodzi o sąsiadów, jednak większość z nich kojarzyła chociażby z widzenia. Tego typa widziała po raz pierwszy, lecz warunki nie sprzyjały by jakoś szczególnie mogła mu się przyjrzeć. Jakieś przeczucie mówiło, żeby zejść mu z drogi… Trzymać się z dala, bowiem nie była tutaj sama. Ally bawiła się jej włosami, które opadały na ramię zaplecione w luźny warkocz.
Obawy okazały się uzasadnione, bowiem w dłoni nieznajomego błysnęło ostrze, które wymierzył w bok kobiety. Lekarka instynktownie próbowała uskoczyć z drogi ataku, odruchowo osłaniając przed nim swoją córkę. Bez względu na to czy udało się zaoszczędzić ran czy nie, Esmeralda odszukała kaburę z której natychmiast wyciągnęła broń.
- Nie chcemy kłopotów. Odejdź, to nic Ci się nie stanie. - powiedziała, mierząc do typa z pistoletu. Ally tymczasem się rozpłakała nie wiedząc co się dzieje. Nie reagowała już nawet na próby uspokojenia.
- Odejdź. - powtórzyła. Ledwo ugryzła się w język by nie rzucić kąśliwej wiązanki. Była jednak świadoma tego, że każda prowokacja może przynieść niebezpieczne konsekwencje dla jej dziecka. Co miała? Małą w szelkach przymocowanych do swojego ciała, broń i magię. A on? Nóż i… no właśnie. Był dla niej jedną wielką niewiadomą, lecz jednego nie można mu było odmówić – normalny to on nie był!
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Shiro Fuyuki Czw Mar 16, 2017 8:52 pm

Człowiek-zagadka nie zamierzał jednak odpuścić. Warknął cicho, widząc, jak kobieta zaczęła mu się opierać - nie można było przecież dziwić się tej oto reakcji... Albo i można? Kij to tam wie.
Już ruszył na nią, gdy nagle zatrzymał się gwałtownie. Spojrzał na nią, a w jego oczach  pojawiło się szaleństwo. I czerwone ślepia. To właśnie potwierdziło nieznaną wcześniej rasę - wampir.
- Już po tobie, szmato - odezwał się do niej. - Po tobie... - powtórzył, a każde jego słowo było przesycone pogardą wymieszaną z nienawiścią.
- Pożałujesz.... Pożałujesz wszystkiego, durna kobieto... - wymruczał jeszcze. - I nic z tym nie zrobisz...
Zamachnął ostrzem, celując w jej prawą nogę. Wypuścił go z rąk, po czym rozpłynął się w powietrzu, jedynie pozostawiając po sobie niewypowiedzianą do końca groźbę...

z/t wszyscy


Shiro Fuyuki

Shiro Fuyuki

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Kocie uszy, które zastąpiły ludzkie, ogon, pazury zamiast paznokci, żółte oczy zmieniające swój odcień w zależności od padającego światła.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Pan: Chyba brak(?) | Służka: Laurie ♥
Moce : Sen, Szafirowy ogień, Ostatnia wola


https://vampireknight.forumpl.net/t1865-shiro-fuyuki#39065 https://vampireknight.forumpl.net/t1920-shiro-fuyuki#41130 https://vampireknight.forumpl.net/t3292-pokoj-shiro-i-naissankariego#70977

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Yvelin Nie Cze 04, 2017 9:51 pm

Wypadało od czasu do czasu zainteresować się resztą rodziny. Na przykład rodzicielką, w końcu była samotna, małżeństwo z Ringo, chyba, że już pojawił się ktoś nowy, w każdym razie, nie służyło jej zbyt dobrze... Warto było sprawdzić jak się trzyma. W sumie nie dała jej znać, że ma zamiar wpaść do posiadłości, ale nawet jakby miała jej nie zastać, to zobaczy jak się mają sprawy w rodzinnym domu. Obiecała matce, że się zajmie całym przybytkiem pod jej nieobecność. Co prawda, ostatnia jej kilkudniowa wizyta skończyła się dość drastycznie, mianowicie zakopaniem żywcem, ale nie może wiecznie unikać tego miejsca. Drugi raz nie skończy się tak samo. Jeżeli Dastan postanowi się jej pozbyć, będzie chyba mniej wymyślny i od razu się na nią rzuci... Na samą myśl, aż zadrżała, jego wizerunek bardzo źle się jej kojarzył. Nie była pewna jak zareaguje jak się jeszcze z nim kiedyś spotka. Miała więc nadzieję, że nie wpadł na ten sam pomysł i nie ma zamiaru wpaść z wizytą jak ona.
To może jednak był zły pomysł? Cholera, ale jak już się zdecydowała to trzeba odbębnić tą wizytę. Zatrzymała taksówkę znacznie wcześniej niż zamierzała, przejdzie się, to jej dobrze zrobi i da jej jeszcze chwilę na zastanowienie się. Noc dopiero się zaczęła, miała czas na takie bezsensowne przechadzki, ostatnio miała aż za dużo czasu. Odcięła się od niektórych osób i spraw, więc nie zostało jej nic innego jak spacerowanie. Zapłaciła taksówkarzowi i wysiadła, trzasnęła za sobą drzwiami i powolnym, leniwym krokiem zmierzała w stronę swojego przeznaczenia. Tylko czy było to rozsądne, ostatnio w tej okolicy, brat próbował ją zabić, później teściu prawie ją przejechał, a o całej reszcie lepiej nie wspominać.
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Samael Nie Cze 04, 2017 10:11 pm

Jego auto toczyło się cholernie powoli po leśnej drodze. Było cholernie ciemno a nie miał zamiaru wpieprzyć się na drzewo albo rąbnąć w jakieś przebiegające zwierze i zeskrobywać je później z maski. Za uszkodzenie drogiej fury dostałby jeszcze opierdol od ojca i skończyłoby się kolejną awanturą. Tak więc, z włączonymi światłami sunął leniwie. Z otwartych szeroko okien, do wnętrza dochodził go zapach lasu, liści, igliwia, kwiatów. Wiosna w pełni. Nawet ptaki były ekstremalnie pobudzone pomimo późnej pory. Wszystko szukało sobie partnera, taki okres roku. W pary łączyli się ludzie, zwierzęta... Nawet on miał na dziś pewne plany i uroczą prawniczką. Zostały jednak dość brutalne przerwane na przedbiegach, także nie zdążył zaspokoić swojego pragnienia. W żaden sposób.
Wtem do jego nozdrzy dotarł zapach słodkich perfum. Jak zwykle, to właśnie one jako pierwsze zwracały na siebie uwagę. Całą resztą zwęszył dopiero kilkanaście metrów dalej. Kobieta. Wampir. Wysoko urodzona choć nie potrafił stwierdzić poziomu jej krwi dokładnie. Jej trop mieszał się z leśnym powietrzem skutecznie utrudniając mu identyfikację. Ponure ślepia zwęziły się. Zgasił lampy i starając się kierować wzrokiem oraz węchem toczył auto wzdłuż drogi. Wyłączył silnik i wyszedł na zewnątrz prostując kości jak drapieżny kocur. Uśmiechnął się do siebie - Może ta noc nie będzie jednak taka zła.
Sprawdził po omacku położenie swojej podręcznej broni, którą miał w pogotowiu i już pieszo ruszył w stronę wyczuwanej w odległości kilkudziesięciu metrów wampirzycy. Jeżeli wszystko pójdzie po jego myśli nie dość, że otrzyma porządny posiłek, ale i ulży sobie w inny sposób. Oblizał się paskudnie i niczym upiorny cień zbliżał się do ofiary. W ostatniej chwili postanowił zajść jej drogę i trzymając się zawietrznej by go nie wyczuła zrobił ostrożne koło w zaroślach między drzewami. Pojawił się więc przed znikąd.
- Droga dalej zamknięta. - urwał i wlepił szkarłatne ślepia w twarz blondynki - Panienko... - dodał i spostrzegł, że jego serce bije bardzo szybko. Zupełnie jak wtedy gdy miewał napady szału i niekontrolowanej agresji. Cóż mogło wywołać taką ekscytację? Bo chyba nie zwykły napad na przypadkową ofiarę. Zdaje się, że jego ciało reagowało na coś, czego on jeszcze w ciemnościach nie zauważył.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Yvelin Nie Cze 04, 2017 10:43 pm

Spacer wydawał się dobrym pomysłem, z początku był bardzo przyjemny i odprężający, cisza i spokój, wiosenne powietrze, zapach lasu. Pomimo nieciekawych przeżyć związanych z tą okolicą, wyciszyła się. Powoli szła przed siebie, nie wiedząc, że czai się na nią wygłodniały wampir. Nieświadoma zagrożenia rozluźniła się i straciła na moment czujność. Większość ludzi i wampirów bawiła się w mieście, tam najłatwiej zapolować na ofiarę. Nie trzeba brać pierwszego lepszego człowieka, można przebierać i wybierać. Totalna dowolność. Samochodu nie usłyszała, zatrzymał się za daleko, nie wyczuła też jego zapachu. Nie ma co się temu dziwić, Samael zawsze był bardzo sprytny i przebiegły, jakby dał się tak po prostu wyczuć i złapać, byłaby tym wiele zaskoczona, a tak kierowała się wprost w jego łapska. O tym jednak zorientowała się za późno. Wyłonił się z mroku, jego sylwetka otoczona cieniem ledwo była widoczna. Blondynka instynktownie cofnęła się o krok. A jednak, przygody nie dają za wygraną, pech się za nią ciągnie i nie chce odpuścić. Zirytowała się, trzeba było nie wysiadać z taksówki, co ją podkusiło aby samotnie przemierzać ten cholerny las?! Stanęła osłupiała, nie z powodu słów napastnika, a jego głosu. Zamarła, czuła jak nogi zaczynają jej drętwieć, nie mogła się ruszyć z miejsca. Oczy w zaskoczeniu zrobiły większe. Za wszelką cenę chciała dostrzec jego twarz, upewnić się, bo może się przesłyszała. Usta rozchyliła jakby chciała coś wiedzieć, ale milczała. Była w głębokim szoku. I co ona miała teraz zrobić? Uciekać? Przywitać się? Każda z tych opcji wydawała się jej głupia. Zwłaszcza po tym co zobaczyła we wspomnieniach Kaina. Była świadoma swojej winy, od jakiegoś czasu wiedziała, że zniknięcie jej narzeczonego wiązało się z jej zdradą z teściową. Spięła się, czuła, że to nie skończy się dobrze. W końcu zdecydowała się na ruch, nie ucieknie, to bez sensu. I tak kiedyś by na siebie wpadli. Przechyliła się nieco w jego stronę i delikatnie pociągnęła nosem, chciała poczuć jego zapach, zwłaszcza, że zawsze go lubiła. Nawet wtedy kiedy jeszcze byli na wojenne ścieżce i chyba do niej wrócili.
- Sam...- Jej głos był cichy, ale spokojny i opanowany, zadbała o to aby nie zadrżał. Nie pokaże, że zagościł w niej niepokój. Wyprostowała się wciąż wpatrując się w jego sylwetkę.
- Nie spodziewałam się, że tu wrócisz. - Na bank nie będzie to miłe spotkanie. Wiedziała jaki ma charakter, wiedziała też, że jej nie odpuści. Walka z nim jest bez większego sensu, jest silnym wampirem i z tego co miła okazję widzieć, moce miał dobre. Nie ma się jednak co temu dziwić, nie pochodził z byle jakiego rodu. Ona może też nie, ale pech chciał, że moce ma po matce, a to wyjątkowo wrażliwa i dobra istota. Uciekać nie będzie, mimo wszystko jest na to zbyt dumna.
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Samael Nie Cze 04, 2017 11:06 pm

Posiadał wszystkie cechy pozwalające być idealnym drapieżnikiem. Wyostrzony wzrok i słuch. Węch niczym u psa myśliwskiego. Do tego prawdziwy zmysł zabójcy pozwalający mu niemal bezszelestnie i pozostając niewykrytym zbliżyć się do upatrzonej ofiary. Trzymając się cieni, unikając wiatru mogącego ponieść jego zapach w nieodpowiednią stronę. Dlaczego więc miast zaatakować i cieszyć się łatwą zdobyczą, po prostu wyszedł i dał się zobaczyć? W dodatku nie mając wyciągniętej broni? Cóż, może to nieco dziwne, ale z tego samego powodu uznawany był za niezrównoważonego i niebezpiecznego dla otoczenia. Był po prostu psychopatą, który uwielbiał patrzeć na strach i niepewność w oczach, wzbudzać przerażenie i pławić się w nim. Wiele się w nim przez te wszystkie lata zmieniło. Daleko było mu do rozchwianego, buntowniczego nastolatka ze skłonnościami do przemocy. Teraz był... kimś innym. Mogła go nie rozpoznać nie tylko wizualnie, ale i wewnętrznie. Delektował się chwilami takimi jak ta, wzbudzaniem lęku, wywoływaniem cierpienia. I wszystkim tym cieszył się w ciszy, z sadystyczną satysfakcją. Czy jego była narzeczona się zmieniła? Wątpliwe by dowiedział się tego podczas tego spotkania.
- Tak witasz się z kimś kogo miałaś poślubić? - wszystko już do niego dotarło. Te włosy, znajomy zapach, który wcześniej przytłumiony, teraz czuł bardzo wyraźnie. No i głos, którego nigdy nie zapomni. Nie zapomni tego jak mówiła mu, że... - Nic? Żadnego całusa? Uścisku? - mówił wyjątkowo spokojnie i z opanowaniem. Przechylił nieco głowę przyglądając się jej sylwetce w ciemności.
Och, naprawdę nie spodziewała się, ze wróci? Myślała, że będą trzymać go w zamknięciu przez wieczność dzięki czemu ona będzie zasypiać spokojna o swoje życie? Można by nazwać to naiwnością choć to byłoby duże uproszczenie.
Powolnym krokiem zbliżył się do niej na wyciągnięcie ręki. Sięgnął w kierunku jej twarzy, przejechał zewnętrzną stroną dłoni po jej policzku. Czule, pieszczotliwie.
- Nie tęskniłaś za mną? - wplótł szponiaste palce w jej jasne włosy i niespiesznie acz stanowczo zaczął je zaciskać - Kochanie? - warknął nagle i wpił się mocno w jej usta. Nie był to jednak przyjemny pocałunek - kąsał i gryzł jej wargi oraz język tak zajadle i boleśnie, że minęła zaledwie sekunda tych pieszczot by z jej ust zaczęła wylewać się krew. Wolną ręką sięgnął za plecy i z pokrowca, starając się zrobić to niepostrzeżenie wysunął ogromny, myśliwski nóż.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 3 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach