Gabinet Psychoterapii i Biuro

Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Iudex Sro Lut 06, 2019 7:03 pm

Gabinet Psychoterapii i Biuro 0426bf70dd25c8f9f4746319bdf63fbe

Pacjenci przekierowani do gabinetu wchodzą do drzwi na prawo od recepcji. Tam znajduje się luksusowo wyposażone i przestronne miejsce. Tak jak recepcja jest ono wypełnione miodowym światłem kilku lamp, których jasność można swobodnie regulować.
Kanapa, leżanka, dwa fotele, stoliki na kawę przy każdym stanowisku. Różni klienci preferują różny styl i typ terapii - dla każdego coś dobrego.
Na końcu pokoju znajduje się gabinetowe biurko z komputerem, a za nim ściana z rekomendacjami od różnych placówek i drzwiami, które według planów budynku prowadzą absolutnie donikąd.
Minusem miejsca jest ściana pokryta oknami wychodzącymi na cmentarz i opuszczoną kapliczkę w tle, niestety tego zmienić się już nie da. Są one zawsze są zamknięte i dość mocno izolowane, a za dnia przysłaniane, w końcu wampiry źle reagują na oświetlenie. W kościele przeważnie przebywa Walter gotowy ochronić swojego chlebodawcę przed pacjentem lub intruzami.
W kominku zawsze pali się drewno o przyjemnym zapachu, ale temperatura pomieszczenia nie przekracza neutralnych 20-21 stopni, by ci wrażliwi na ciepło lub mrozy nie czuli dyskomfortu.
Brak zegarków, wieczny półmrok i luksusowe wnętrze dają poczucie zagubienia w nurcie czasu oraz tak ważne dla szczerej i otwartej rozmowy bezpieczeństwo.
W środku można poprosić o wszystko - od kawy, herbaty, whisky, wina, tabletek krwi lub nawet ich prawdziwego odpowiednika.
Wszystkie dodatki są już w cenie, a czas spotkania zależy od tego kiedy Iudex uzna, że skończyć się ono powinno.
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Iudex Wto Lut 12, 2019 2:14 am

Po zostawieniu uchylonych drzwi Iudex otworzył skrzynkę, która mieściła się na jego biurku i wyciągnął z niej małą strzykawkę pełną krwi. Aby uniknąć ekscesów i napadu głodu wbił ją sobie w szyję i wstrzyknął całą zawartość. Nie przepadał za tym sposobem spożywania swoich posiłków, ale gość mógł wejść w każdej chwili.  
Po chwili usiadł na fotelu czytając jeszcze raz formularz Yimy oraz notatki uzupełniające recepcjonistki.
Musiał przyznać, że o ile ślepota uwalniała jego umysł od zbędnych przyziemnych problemów i pozwalała zobaczyć to, co ukryte przed innymi tak był zdany na innych jeśli chodzi o decyfrowanie pisma i jego charakteru.
Asystentka napisała tylko, że zapach i ubrania nie wskazują na wysoki status społeczny. O ile wampir nie oceniał po wyglądzie, tak wiedza o statusie społecznym czy tym w jaki sposób można skontaktować się z kimś mówiła o nim znacznie więcej. Poczta sugerowała, że albo jest zbyt biedny na własny telefon albo ukrywa się przed kimś, może że to jeden z tych tradycjonalistów nieprzystosowanych do korzystania z dobrodziejstw technologii. Zapach i ubrania właściwie tylko utwierdzały w jednym z dwóch pierwszych wniosków.
Tak więc jest to trochę niezręczny, prawdopodobnie biedny i  sądząc po tym jak nierówne litery kreślił - niewyedukowany osobnik. Wzrost i głos sugerowały, że jest dzieckiem, co zdecydowanie zainteresowało Iudexa. Uwielbiał tak dzieci, jak one jego.
Nim pacjent przyszedł nakazał przygotować koktajl z mocno rozcieńczonej ludzką swojej krwi. Wystarczyło jej tyle, by trochę się zrelaksował.

- Cieszę się, że jednak się zdecydowałeś. To duży krok w dobrą stronę. – Powiedział słysząc cichy stukot butów przekraczających próg. Komplementy i wsparcie od samego początku budowały relację zaufania i pomagały przełamać atmosferę alienacji.
- Zamknij proszę drzwi i połóż się lub usiądź tam, gdzie ci wygodnie. W kielichu znajdziesz coś na złagodzenie nerwów i zaspokojenie głodu. Nim zapytasz, tak jest to darmowy poczęstunek.

Iudex był bardzo spokojny i ruszał się bardzo spokojnie. Gdy w końcu chłopak znajdzie swoje miejsce zasiądzie obok. Dla niego nie miało to co prawda znaczenia, słyszał przecież i z drugiego końca pokoju – to jednak spowodowałoby powstawanie bariery.

- Chciałeś porozmawiać ze specjalistą. Powiedz mi proszę coś o sobie i pytaj mnie jeśli tylko tego potrzebujesz. – oparł się wygodnie na fotelu trzymając jedną dłoń na kolanie, a drugą na małym urządzeniu. Wyglądało ono jak telefon, ale zamiast wyświetlacza miało małe guzki zapisywał na nim przebieg spotkania sunąc palcami bardzo szybko. Był już nawykły do tej technologii.
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Gość Wto Lut 12, 2019 6:39 pm

Nieśmiało otworzyły się drzwi do gabinetu, w progu stanął pacjent o miniaturowej postaci. Omotany szalikiem wreszcie zdecydował się zdjąć z siebie wierzchnie ubranie. Ocieplił się na tyle, by nie trząść się z zimna i nie musieć nosić na sobie kurtki. Zresztą miał się rozgościć, zamknąć drzwi za sobą i znaleźć dogodną pozycję do rozmów. Ale Białowłosy od razu nie spełnił poleceń lekarza.
Yima patrzył się na maskę, w którą okuty był doktor. Nie widać było żadnych otworów na oczy, a wielka i smukła sylwetka mocno działała na wyobraźnię. Cała tajemniczość Specjalisty kontrastowała z przemiłej w barwie głosem częstującym gościnnością i otwartością na wszelkie problemy. Wreszcie ocknął się z zamyślenia połączonym z patrzeniem się jak sroka w gnat w lekarza, a później cicho powiedział:
-Przepraszam...
I postąpił tak jak mu przykazano. Musiał przeprosić, jakoś intuicja podpowiadała mu, że mimo ślepoty lekarza mógł czuć na sobie dość wścibski wzrok Małego. Nie taki był zamiar, nie chciał bombardować spojrzeniem. Po prostu... tak rzadko widywał się z kimkolwiek, że stracił pewne wyuczone nawyki czy postępowania. Przynajmniej tyle, iż zreflektował się szybko z przeprosinami. Niebawem został uraczony nie tylko możliwością zajęcia szezlonga lub fotelu (usiadł na samym krańcu fotela przed biurkiem doktora - nie opierał się w ogóle plecami o oparcie), to jeszcze został poczęstowany krwią. Rozpuszczoną, ale krwią. Rozumiał gest pojednawczy Szlachetnego, jednak krytyczna samoocena nie pozwalała mu na ten rarytas przed obowiązkami. W tym przypadku spowiedź.
-Na razie podziękuję.
Skłonił się grzecznie, choć na moment nie mógł oderwać spojrzenia od naczynia. Ostatecznie nie zdecydował się przełamać i wypić podarunek. Choć był naprawdę głodny, nie chciał być postrzegany tylko jako ubogi wampir, który szukał sposobu na pożywienie się. Owszem, status społeczny był wyraźnie nie do ukrycia, o tyle edukacja wiązała się z dziecięcą motoryką. Małe palce gorzej chwytały długopis i prowadziły szlak pisma. Zaburzenie w piśmiennictwie mogły też wynikać z osłabienia albo bardzo długiej przerwy od sporządzania jakichkolwiek notatek.
Nadszedł czas na pierwsze ogólne rysy zagadnienia i swojej osoby. Jako istota mocno skryta rzeczywiście miał obawy przed otworzeniem się przed panem Kochem. Ale nie po to zajmuje czas i miejsce, by zrezygnować z być może ostatniej szansy na wyleczenie swej zbłąkanej duszy.
-Jak już Pan wie, nazywam się Yima Mikyu -utkwił uważnie oko na masce na obliczu Specjalisty- Dbam o przybytek mojego Pana, który zginął z rąk łowców sto dziewięćdziesiąt cztery lata temu. To właśnie między innymi o Nim chciałem porozmawiać.
Siedział dalej na samym krańcu wygodnego fotela, nie mógł odważyć się na pełne korzystanie z mebla. Nie czuł się godny, by to zrobić. Ogólnie było mu coraz ciężej na duszy, ale nawet nie ze względu na niski status społeczny, a przez to, jak bardzo jest oddany idei, którą wielbił jego Pan. Była ona bardzo specyficzna, lecz w tymże duchu dorastał w samotności nie mając dotąd odwagi ani sposobności na skonfrontowanie chwilowych słabości. Te słabości to myśli o wolności, o ucieczce od trudu, jaki dźwigał sam przez całe swoje życie. Był istotą dość honorową, by nie wybierać najprostszych rozwiązań. Ale co, jeśli przez te dwieście lat kroczył błędną ścieżką?
Wreszcie więc zadał pierwsze, nurtujące go pytania.
-Jeśli czynię coś w imię Pana, kiedy mogę odmówić Mu posłuszeństwo? Jakie granice muszą być przekroczone? Co, jeśli popełniam grzechy nie wiedząc o nich przez pryzmat wierności memu Panu?
Uciekł wzrokiem na buty, nawet jeśli wiedział, że Psycholog nie wwiercał się w niego spojrzeniem. Czy to były głupie dylematy? Dla Yimy nie, dotyczyły czegoś ważnego w marnej egzystencji. Zgryzota mocno odbijała piętno na małym ciele pacjenta, ale i na duszy, która wiała pustką. Może na poprawę było już za późno?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Iudex Czw Lut 14, 2019 2:46 am

Poczucie niepokoju, które wszyscy czuli będąc wokoło niego było zupełnie naturalne. Nawet, gdy żył jeszcze wśród swoich wszyscy oni byli owiani tajemnicą. Nie dzielili się wiedzą, nie pomagali sobie bardziej niż było to stosowne. Ci mieszkańcy zamku, którzy nigdy nie zostali obdarowani darem ślepoty bali się tych widzących więcej. Przepraszam było nazbyt częstą reakcją, zwłaszcza gdy ktoś próbował odgadnąć co dzieje się za maską lub użyć swoich mocy by wybadać jego umysł. Rzadko kiedy było to miłe doświadczenie dla innych.
- Nie ma problemu. – Odpowiedział uprzejmie, jednak z dużym opóźnieniem czymś co można by uznać za niezręcznie długą pauzę. – Pij, gdy tylko będziesz spragniony. Kielich nigdzie się nie rusza.
Ton głosu miał taki, że ciężko było uznać czy jego szklanki rzeczywiście uciekają spod rąk czy był to bardzo nieśmieszny żart.

W końcu przeszli do meritum. Chłopak jak na swoją skrytość najwidoczniej bardzo potrzebował się otworzyć. Szlachetny od razu zauważył to, jak bardzo ubodła młodzika śmierć. To jak mocny nacisk kładł na słowa „pana” i „nim”. Dziwne było to jak krótko go znał, a jak mocno był mu poświęcony. Dba o jego dom tak długo po zaledwie marnych 3% czasu spędzonych z nim? Dlaczego nadal był dzieckiem, czemu pachniał tak jak wszystkie dzieci? Mutacja, a może zablokował się na tym pacholęcym etapie z jakiegoś konkretnego powodu? Pytań było bardzo dużo, odpowiedzi na pytania chłopaka były trywialne, ale nie były podstawą problemu. Dawały jednak dobry pogląd na to co leży u podstaw. Yima wydawał się bardzo kruchy i delikatny psychicznie. Aby mu pomóc należało ostrożnie dobierać słowa… nie chciał dorzucać go do swojego stosu niepowodzeń trzymanych w piwnicy.
- Yima. – zaczął po dłuższym milczeniu. Potrzebował czas na przetworzenie wszystkiego. – Musimy trochę zwolnić. Nim dam radę odpowiedzieć na te pytania, musimy się lepiej poznać. Konkluzje tej wagi wymagają czasu.
Wampir wstał i podszedł do niego, tylko po to by oprzeć rękę na jego ramieniu i czule je ścisnąć. Nie było ku temu innego powodu jak własna ciekawość i potrzeba. Chcąc nie chcąc wszystko w Yimie wskazywało na to, że dzieckiem jest tak fizycznie jak i emocjonalnie. Życie na pewno go czegoś nauczyło, ale nie poradzenia sobie ze stratą ani niezależnością.
- Czasem wymaga to wielu sesji, ale jeśli mam ci pomóc zaufaj mi i pozwól przejąć stery. – Puścił jego ramię i usiadł bliżej. Jego głos stał się znacznie cieplejszy. Iudex naprawdę chciał mu pomóc, lubił tego typu małe wyzwania. Z resztą miał nadzieję, że uda mu się to zrobić na więcej sposobów niż tylko ten jeden.
- Musimy zacząć od początku, od tego byś powiedział mi kim był twój Pan? W co wierzył i czego cię nauczył? Musiał być potężny, skoro obdarzasz takim szacunkiem go i jego terytorium.
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Gość Sob Lut 16, 2019 3:39 pm

Niezręczna pauza rzucała się w uszy i budowała odrobinę nerwowe napięcie. Może to przewrażliwienie, aczkolwiek nie chciałby już w pierwszym dniu terapii zrazić do siebie lekarza. W jakikolwiek sposób. I tak już mu zawrócił zamaskowaną głowę swoją osobą, i choć zajmował się różnymi pacjentami, to Yima był wdzięczny za przyjęcie go od ręki. A nie musiał, to była tylko i wyłącznie dobra wola Prowadzącego.
Niespecjalnie wiedział, czy swoje rozterki w jakiś sposób poruszą lekarzem, czy nie odprawi go z kwitkiem. Ale zdał sobie sprawę, że miał do czynienia ze specjalistą w każdej dziedzinie. Nie tylko słowa, lecz gesty i mowa ciała Psychiatry wpłynęły na to, że mimo takiego prędkiego przejścia do meritum udało się pacjenta uspokoić. Uniósł główkę do góry i utkwił fiołkowe oczko w osobie Pana Kocha. Był bardzo ciepły jak na kogoś, kto mógł mieć do czynienia z dziesiątkami tysięcy wariatów i w zasadzie nic nie mogło go już zaskoczyć. Stąd dość pokojowo Yima przyjął do wiadomości, że za szybko chciał znać odpowiedzi na ważne dla niego pytania. Zrozumiał, że Psycholog musiał poznać jego historię, by móc poznać wagę problemu służebności aż do skrajności. Aby terapia pomogła, rzeczywiście musi bardziej zaufać Szlachetnemu i podążyć wyznaczonymi przez niego ścieżkami.
-D-Dobrze, proszę Pana...
Wydukał z siebie, gdy poczuł na sobie rękę Doktora. Odruchowo trochę cofnął się, co mogło znaczyć, że tego typu czułości nie były dla niego codziennością. Po dwóch mocniejszych wdechach postarał się rozluźnić i posłuchać uważnie poleceń Terapeuty. Przysiadł się bliżej petenta, który palcami przywarł mocniej do siedziska fotela. A to dlatego, że forma pytań wskazywała na coś przeszłego. W sensie egzystencję jego Pana. I o ile to zrozumiałe, bo nie żyje fizycznie, to tak mocno oddziaływał przez te lata i wciąż na jedynego wyznawcę, że mimo zgładzenia przez łowców Yima ciągle czuje Jego obecność.
-Moim Panem był... znaczy jest...!
Poprawił się dość nerwowo, namacalnie bał się gniewu Pana, bo aż przeszły go dreszcze z góry na dół. Spuścił przy tym głowę i tłumaczył odrobinę ciszej:
-Mój Pan nazywa się Fukushu. Każe mówić o sobie Bóstwo Zemsty. Wierzy, że zemsta jest potrzebna do wykrzesania z siebie wszystkich swoich możliwości, potencjału... a jeżeli ten ktoś nie umie sam dokonać zemsty, to Pan mści się w imieniu tej osoby pod warunkiem przelania części swojej krwi na Jego cześć. Uczy mnie, jak wypełniać Jego zasady, jak być Jego wyznawcą, jak mścić się w imię tych, którzy nie mogą.
Mówił takim głosem, jakby rzeczywiście całe życie podążał tymi wytycznymi i dążył do bycia doskonałym wyznawcą. Ale od kiedy powodziło się coraz gorzej, kaplica upadała, nie było już innych wiernych prócz Yimy, brakowało paliwa i wkradały się wątpliwości.
-Darzę Go szacunkiem, bo uratował mnie od śmierci. Jestem Mu winny swoje życie. Nawet jeśli...
Tu ugryzł się w język, ponownie przebiegł po nim dreszcz, ale różnił się od poprzedniego. Ten przypominał bardziej ingerencję kogoś obcego niż własnego organizmu. Nerwowo też przyciskał paluszki do fotela, aż posiniały mu opuszki. Tak jakby ktoś czuwał, by nie powiedzieć zbyt wiele złego na temat omawianej osoby.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Iudex Sob Mar 02, 2019 7:58 pm

- Więc został zamordowany, ale nadal jest? - Spytał chłopaka z lekkim niedowierzaniem w głosie. - Widzisz go i słyszysz, czy to bardziej metafizyczne?
Iudex pierwsze słyszał o tym Fukushu. Z treściwego opowiadania Yimy brzmiał jak samozwańczy kapłan bóg, których Iudex widział wielu w swoim życiu. Najgorsze jest jednak to, że biedy chłopiec nie zdając sobie z tego sprawy stał się zupełnie zindoktrynowany. Zamiast prowadzić swoje życie żył za kogoś, kto dawno zabawiał się poza tym światem.
- Yima. - Zaczął podsuwając mu kieliszek swojej krwi (rozcieńczonej z inną krwią) długim, bladym jak tynkowana ściana palcem. - Pewien mądry człowiek powiedział kiedyś „pamiętajmy o zmarłych, lecz walczmy za żywych”. Jesteś dobrym kapłanem swego pana, wypełniasz jego nauki... robisz to od samego początku.
Iudex przysiadł na krańcu krzesła i splótł ręce, kładąc sobie na nich głowę. Teraz przyszedł czas na dobre słowo. Chłopak wydawał się dobry i zalęknięty, nie żądny zemsty i krwi, jak bóg o którym opowiadał.
- Ale czas byś zrobił coś dla siebie. Przyjście do mnie było najlepszą decyzją i bardzo dobrym pierwszym krokiem. Wychodzisz i szukasz. Wiele wierzeń twierdzi, że boga nosi się nie w bogatym domu, a bogatym wnętrzu. - Mówiąc to wystawił palec wskazując na miejsce gdzie powinno być u niego serce. - Nosząc te ideały i wierząc w nie nadal, ale mając własne życie jesteś w stanie je realizować. Nie jesteś księgą, a istotą czującą – to też nie traktuj się jak przedmiot.
Ci klienci byli najtragiczniejsi. Omotani przez innych, wplątani w przypadkową sieć powiązań, z którą nie mają nic wspólnego. Dzieci urzekały go właśnie dlatego, nie mając siły i będąc tak podatne stawały się nazbyt często częścią gier dorosłych, którzy traktowali je niczym pionki. Yima mimo wieku był i zachowywał się jak dziecko, któremu nikt nie wyjaśnił że można inaczej. Nie zaspokoił jego potrzeby cierpienia i żałoby. Biedny robił to po cichu i zupełnej samotności.
- Yima walcz za żywych, wprowadź nauki pana w życie... - Zatrzymał się w pół zdania, zaczął się ekscytować, a to nigdy nie było zbyt dobre. Zbyt łapczywie chciał wziąć go pod swoje skrzydła, a to nie był chłopiec a dojrzała istota.
- Powiedz mi w ogóle co TY chciałbyś zrobić, czego tobie potrzeba. - Zaczął od czapy, ale było to bardzo ważne pytanie, głównie dla Yimy. - Nie mówię tu o twoim mistrzu ani jego domu, a tobie. Czego chciałbyś w życiu?
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Gość Nie Mar 03, 2019 11:45 am

Skinął ostrożnie główką, choć przypomniawszy sobie, że Terapeuta jest niewidomy, zaraz dopowiedział:
-Hai. Zamordowany, ale On... On tu jest.
W tym samym momencie, gdy Iudex zaczynał nie dowierzać, mógł wyczuć obcą aurę jakby tuż za plecami Małego. Ściśle przyssaną przez prawie dwieście lat do swego jedynego żywiciela. Zaczynała w trakcie sesji przesłaniać nikłą, słabą, zagubioną duszę Mikyu swym ciężarem. Najwyraźniej Fukushu nie chciał dopuścić, aby stracił kontakt ze swoim wiernym.
Yima słuchał Prowadzącego, jednocześnie przyglądał się kieliszkowi z krwią, która była potrzebna dla jego znędzniałego ciałka. Ale nie na długo. Pilnie obserwował gesty pana Kocha, który starał się go sprowadzić na właściwą drogę. Jak walczyć za żywych pamiętając o zmarłych? Jedyną istotą, jaką znał, był właśnie Fukushu. Właściwie jest. Nie umiał rzeczywiście pogodzić się z Jego śmiercią, nie był nauczony wierzyć inaczej niż przez oddanie swego życia na każde skinienie Pana. A że był przy młodym odkąd pamiętał...
Dlatego nie mógł zrozumieć, jak mógł uczynić coś dla siebie. Nie potrafił rozdzielić swej egzystencji, swej osobowości od wielkiego kultu zmarłemu. Coraz większe zmieszanie, niezrozumienie malowało się na drobnej buźce chłopca, co dało się wyczuć w lekkim drżeniu zaciśniętych piąstek. Naprawdę chciałby zrozumieć, jak można żyć i jednocześnie wielbić Fukushu. Przyglądał się, jak wielki palec Doktora styknął się z klatką piersiową Białowłosego, który lekko rozdziabił ustka. Te nauki wyglądały tak odmiennie od tego, co wpajało mu bóstwo, a jednak... jakby były mu bliższe. Nie mógł pojąć, dlaczego. Bóstwu niekoniecznie zależało na tym, by sługa mógł mieć swobodę. Mógł myśleć o czymś innym, lubić kogoś, a tym bardziej wierzyć w kogoś innego.
Ostrożnie wreszcie zaczął pić z naczynia, co w wykonaniu chłopca prezentowało się bez ukazywania kłów, bez nawet przytykania naczynia do ust. Jedynie przez dotyk. Trzymając dwoma drobnymi rączkami za szkliwo trunek obniżał lustro, aż do dna. Przypuszczał, że będzie ciężko na psychoterapii, ale nie żałował próby. Dzięki kilku zdaniom Szlachetnego zrozumiał, że... że nie potrafił odpowiedzieć na postawione pytania.
-Tak bez Niego... i Jego świątyni? -wydukał z siebie będąc roztrzęsiony- ...N-nie wiem... nie wiem...
Opatulił się rękoma i spuścił wzrok. Był niewątpliwie przybity i zbity z tropu, a na pewno mocno skołowany i podatny na wpływ Fukushu, który w obecności Terapeuty chciał pokazać, żeby nie mieszał się do nie jego spraw. Cichy jęk wydany z usteczek Yimy zdradzał, że Upiór dręczył go, właśnie w tej chwili. Lewe oko paliło od środka i od zewnątrz, jakby ktoś wwiercał rozżarzony pręt do oczodołu chłopca. Nie żalił się jednak na głos, był zbyt przerażony i będąc dosłownie w zasięgu ręki Iudexa... nie chciał, by... właśnie! To może być to! Chcieć uniknąć dla Specjalisty katorgi podobnej lub gorszej, jaka jest wyrządzana chłopcu.
-Nie chcę, by Pan poczuł Jego gniew.
Tak jak Mikyu teraz czuł. Mocniej oparł się o fotel z ubytku sił. Gdyby nie poprzedni kieliszek z krwią, mógłby zasłabnąć do utraty przytomności.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Iudex Sro Mar 06, 2019 6:28 pm

- W to akurat wierzę. Nieobce mi są immaterium i „metafizyczny” świat. - To ostatnie słowo wypowiedział z dozą pogardy. To co potrafiły wampiry i ci tak zwani czarodzieje było tak samo fizyczne jak wszystkie meble.
Gdy tylko wyczuł aurę użył swoich własnych zdolności, aby lepiej ocenić zdolności stojącego przed nim chłopca. Ochronny bąbel, który chłopak wokół siebie roztoczył dało się wyczuć nawet i bez tego, dość oczywisty wybór zdolności dla kogoś tak zachowawczego i w istocie słabego, ochronić się za wszelką cenę. Jednak ta druga rzecz była znacznie ciekawsza.
Rzadko spotykał się z opętaniem, przeważnie było ono skutkiem cudzej głupoty. Tutaj jednak wyczuwał dość potężną siłę przytwierdzoną do chłopca, nazbyt potężną i zdecydowanie przytłaczającą Yimę. Iudex poruszył lekko ręką, jakby strzepując kurz, chłopiec był otoczony przez coś co zdawało się esencją kogoś zupełnie innego. Czyżby biedny Fukushu w ostatniej chwili był tak mściwy, że przywiązał się do niego w poszukiwaniu zemsty? Czy raczej po prostu bał się wejść w nieznane i stracić obecne życie. Jeśli to drugie, to zdecydowanie kiepski był z niego duchowy przewodnik.
- Każde bóstwo dało swoim poplecznikom wolną wolę. Bez tego nie byłoby wiary i wyznawców, a bezmyślność i niewolnictwo. - Odparł słuchając wątpliwości młodego. - I nie, nie bez Niego i świątyni. One zawsze będą w tobie, będą częścią ciebie i twojego codziennego życia. Porównaj to do statku: najbezpieczniejszy jest w porcie, ale nie do tego został stworzony, a wiara będzie wiatrem w twoich żaglach. W porcie nigdy nie poczujesz prawdziwego powiewu, ale zawsze możesz do niego wrócić naprawić swoją łódź.
Coraz bardziej był przekonany, że druga teoria dotycząca Fukushu była prawdziwa. Był słabą istotą z manią wielkości. Bał się opuszczenia przez swego jedynego akolity, tak bardzo że po śmierci uczepił się go jak rzep, albo ta upierdliwa piosenka w radiu.
I teraz też walczył, co dało się wyczuć przez ciche stękanie. Tak więc bożek wiedział o nim, a on wiedział o nim. Aby dać odpocząć chłopcu wyłączył swoją zdolność wejrzenia, jeśli Fu czuł jego uporczywe spojrzenie było ono na pewno stresujące, a nie mógł pozwolić by odbiło się to negatywnie na jego małym pacjencie.
Póki co próbował jeszcze wypracować z nimi pewnego rodzaju konsensus, przynajmniej do czasu aż Ślepiec nie znajdzie sposobu na nauczenie malucha przejęcia sterów nad swoim wewnętrznym demonem.
- Nie bój się, odpocznij. - Powiedział łapiąc go za ramię i wysyłając szybką wiadomość o przyniesieniu dodatkowego napitku dla pacjenta. Chwilę później kobieta z recepcji przyniosła kolejny kielich i uciekła zaraz szczelnie zamykając drzwi.
- Napij się, widzę że bardzo cię to stresuje... - z troską mówił do chłopca zastanawiając się nad dobrym rozwiązaniem tej sytuacji.
I w końcu przyszło ono, dość oczywiste i proste, ale była duża szansa że mało rozgarnięty i próżny duch nie zorientuje się w tym fortelu.
- Próbowałeś może spisać księgę? - Zadał pytanie jakby właśnie pytał o pogodę. - Może właśnie to sprawi, że poczujesz się lepiej? Spisanie wszystkich nauk, mądrości i przeżyć związanych z lordem Fukushu. Tego jak rozumiesz jego święte nauki i jak kazał wcielać je w życie.
Fortel był prosty. Spisanie księgi pochwalnej z jednej strony byłoby tym co każdy z bożków zwieńczeniem jego dzieła i unieśmiertelnieniem go. Z drugiej strony zamknięcie ostatniego rozdziału byłoby też zamknięciem rozdziału dla Yimy, który mógłby dzięki temu nabrać dystansu i perspektywy. Zrobiłby coś dla siebie i niego, gdy Iudex będzie mieć czas na opracowanie treningu kontroli. Skoro teraz dziki duch tak zuchwale jest w stanie wymęczyć chłopca trudno powiedzieć czy kiedyś go nie zabije.
Bądź co bądź psychoterapeuta łatwo walki o duszę tego dziecka nie odpuści. W jego głowie rodziły się wielkie plany dotyczące ich wspólnej przyszłości. Duszek zemsty był w tych planach nie był niczym więcej jak narzędziem, którego moc można wykorzystać bardzo kreatywnie.
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Gość Sro Mar 13, 2019 7:40 pm

Pan Koch musiał być świadkiem wielu niewyjaśnionych zjawisk, skomplikowanych przypadków, skoro z takim spokojem rozmawiał z osobą borykającą się z obcą mocą w swoim ciele przez prawie całe swoje życie. Niczym pasożyt rozpanoszył się w lewym oku i silnie wpływał na myślenie. Nawet przez ochronną tarczę przenikały fluidy, które mocno struły normalny porządek życia Maluczkiego.
Beztwarzowy nie miał wielkiej trudności wniknąć i przeanalizować sytuację. Musiał dobrać jedynie odpowiednie narzędzia, by rozdzielić żerujący, niematerialny byt od prawidłowej egzystencji Yimy. -Chyba wiem, co Pan chce przez to powiedzieć, jednak... jednak nie umiem tak tego odnieść do mego Pana. On jest mi wszystkim, czego doświadczyłem. Statkiem, portem, wodą, kapitanem, krzykliwą mewą... wszystkim.
Zdenerwowanie i pogubienie się pacjenta było na tyle wyraźne, że zarządzono chwilę relaksu. Lekarz "przyglądał się", wspierał gestem, słowem i napojem (ale z tego ostatniego nie skorzystał wyraźnie krępując się), chłopiec powolutku zbierał moc, by iść dalej głąb terapii i poznać pierwsze sposoby radzenia sobie z poprawą jakości życia. Musiał poważnie podejść do rehabilitacji, pomysł Specjalisty był całkiem nietypowy, ale chętnie powziął myśl o sporządzeniu księgi. Były jednak pewne problemy, ale dla zdeterminowanego wampira nie ma rzeczy niemożliwych.
-Nie, nigdy -zaprzeczył lekkim kręceniem głowy i dodał ochoczo- Spróbowałbym, nie mniej nie mam u siebie warunków, ani niczego do pisania. Może... może mógłbym w zamian za użyczenie cichego kąta i notesu pomóc Panu w czymś? Coś przynosić, sprzątać... cokolwiek?
A czegoż mógłby chcieć Pan wielu nauk psychologicznych od bardzo ubogiego chłopaka? Naprawdę byłby gotów podjąć pierwsze próby okiełznania demona, potrzebował sposobności i środków oraz na początek lepszego nadzoru.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Iudex Czw Mar 14, 2019 3:04 am

Przypadki opętania były dość rzadkie, Yima tym bardziej był jeszcze bardziej specyficznym obiektem. Nawet gdyby go to podekscytowało lub przerażało nie mógł tego okazać chłopakowi. Zachowanie spokoju i bezruch były jego bezwarunkową reakcją na niespotykane sytuacje, właśnie po to by nie stresować klientów. Miał być profesjonalistą i pomagać z problemami – nie, mieć problemy.
W odpowiedzi na słowa chłopaka przyłożył zgięty palec do miejsca, gdzie prawdopodobnie były jego usta i ruszył ramionami. Gdyby nie ciche mruknięcie można by pomyśleć, że kaszlnął. Był to jednak lekki i szczery chichot na słowa „krzykliwa mewa”. Idealne odwzorowanie tego, jak widział w tej alegorii Fukushu – małą krzykliwą mewę, która pozwala sobie na zbyt wiele.
Zawsze mogło się okazać że dusza była znacznie silniejsza niż. Że ten religijny watażka sprawi mu nie lada kłopot. Póki co jednak nie dał mu ku temu powodów, a gloryfikowanie przeciwników często kończyło się tylko dodatkowymi problemami – duchy, zwłaszcza przeróżne bożki czerpały moc właśnie z wiary innych o ich potędze. Nie miał zamiaru go wspierać.
- Zapraszam, na pewno gdzieś tu leży jakiś laptop, chyba że wolisz bardziej staromodne metody pisania. - Odpowiedział bez wahania. Wyciągnięcie chłopaka z świątyni było jedną z rzeczy, którą i tak miał w planach. - Cały budynek należy do mnie, kątów ci tu więc dostatek. Dawaj tylko znać komuś z obsługi, gdy wpadniesz. Dzielnica jest, jaka jest i niektórzy bywalcy bywają dość nerwowi.
Wyciągnął rękę w jego stronę by ją uścisnąć. Jak najszybciej przypieczętować umowę i nie dać chłopakowi czasu na to by się rozmyślić. Miał jednak problem ze swoją częścią tej umowy. Wiedział że musi poprosić o coś w zamian. Nic nie potrzebował. Wszyscy zajmowali się tym, czym on sam nie mógł.
Udostępnienie chłopakowi części kamienicy było zwyczajnie częścią leczenia. Z drugiej strony jeśli czuł, że jest to w pewnym sensie przysługa zrobiłby mu tylko krzywdę odrzucając propozycję.
- W zamian zabierzesz mnie do swojej świątyni, chciałbym poznać to miejsce… no i raz na jakiś czas będziemy uprawiać spacery. Ani ja ani moi wspólnicy nie znamy tu nikogo ani niczego i chciałbym poznać ciekawe miejsca. Można powiedzieć, że przyjechałem tu zupełnie na ślepo.
Znowu zaśmiał się lekko, tym razem z własnego żartu. Lubił sobie z tego dowcipkować, zwłaszcza że nigdy nie traktował tego jak kalectwo. Wręcz przeciwnie, był błogosławiony darem dostrzegania tego, co niewidoczne.
Wiedział, że z pozoru prosta prośba nie będzie tak łatwa dla Yimy. Rzadko wychodził i spotykał się z ludźmi, a teraz był bądź co bądź zobowiązany do tego by szukać czegoś co zainteresuje Iudexa choćby przelotnie.
- Dobrze, skoro to mamy już ustalone… Po prostu daj znać Elfie, wybierze jeden z pokojów, w którym będziesz przebywać. - Usiadł znowu na fotelu. Dziecięca fizyczność chłopaka mieszała mu w głowie. Zbyt mocno chciał się do niego zbliżyć, a wiedział że nie powinien. Chciał wrócić do rozmowy, jednak nie był pewien tego kiedy pasażer na gapę w oku podsłuchuje i co dokładnie wie. Jeśli czytał mu w myślach nie było najmniejszej szansy na to, by od tak zacząć uczyć go panowania nad swoimi umiejętnościami, nie bez wstępnego przygotowania. Prostsze byłoby wyrwać z Yimy ducha. Wolał jednak spróbować czegoś nowego – podporządkowania. Teraz był na to zbyt słaby, ale umysł dało się trenować tak samo jak ciało i to trzeba było zrobić. Zabić osobowość Fukushu i zmusić go do podporządkowania się chłopcu, o anielskim głosie.
- Odpowiadając na twoje pytania: grzechy popełniamy jedynie świadomie. I świadome życie pozwala na określenie co wolno, a czego nie wypada robić. Jako wampiry, jesteśmy siłą natury z wolną wolą i rozumem. To daje nam siłę, z której musimy rozważnie korzystać. Poddaństwo i uległość to czasem lepszy wybór… nikt jednak nie powinien zmuszać cię do popełniania czynów, które godzą w to kim jesteś w istocie.
Miał nadzieję, że wyłożył mu to w sposób dość sprawny i relatywnie prosty. Nie było prostego sposobu na wyłożenie etyki i moralności.
- Pożądanie potrafi być bardzo przyjemne, ale zupełnie pozbawione kontroli i skierowane w złą stronę sprawia, że cierpimy my i inni. To samo z zemstą. Ocena co jest dla nas właściwe należy w gruncie do nas, ale dobrze czasem zaczerpnąć opinii innych. Niestety niewiele istnień posiada dar autorefleksji doskonałej. Więc jeśli masz więcej pytań, pytaj.
Urwał tutaj wykład. Musiał pozwolić mu to przetrawić, a objawienia tego typu dla umysłu tak zanieczyszczonego cudzym brudem wcale łatwo nie docierały. Wszystko przyjdzie z czasem.
- Skupmy się na twojej historii. Biorąc pod uwagę ile masz lat i kiedy umarł twój pan byłeś jeszcze dzieckiem, prawda? Kto cię tedy wychowywał?
W historii wszystkich istot kryły się przeważnie informacje o tym kim są. To ona kształtowała całe charakter i światopogląd. Rozumiejąc to Iudex mógł uważniej dobierać słowa, które w pełni dotrą do małego akolity.
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Gość Pon Mar 25, 2019 6:09 pm

Oh, jak dobrze, znajdzie się kąt dla spisywania dziejów Bóstwa. Wahał się między laptopem a notatkami na papierze, lecz zważywszy na dzisiejsze możliwości lepiej będzie mu przekazać wiedzę o jego Panu poprzez to medium. Popularne u młodzieży i dorosłych. Internet roześle dość szybko spisane wnioski i życiorys Fukushu. Warunek był jednak taki, że miał stać się przewodnikiem po Yokohamie. On? Jak on też... nie za bardzo znał Yokohamę. Unikał tłumnych miejsc, nie mniej na samym początku mógłby poprowadzić pana Artoriasa po cichych zakątkach, a tych znał całkiem sporo.
-Dobrze, proszę Pana.
Uścisnął małą rączką dłoń Lekarza i spoglądał ufnie jednym oczkiem koloru fiołków na Beztwarzowca. Przypieczętowali umowę, która wymagała dodatkowych walk z fobią, lecz jeśli tylko w ten sposób mógł sprostać oczekiwaniom i uzyskać narzędzie do spisywania dziejów o Lordzie, to da radę. Musi dać radę.
Im dłużej przysłuchiwał się wyjaśnieniom co do grzechu i tego, że każdy wampir powinien mieć wolną wolę, Yima zmieszał się. Doskonale zdawał sobie sprawę, iż jego wola była stale kontrolowana i naginana pod wolę Bóstwa. Niby od zawsze żył u boku Fukushu, jednak miał w sobie dużo pierwiastka dobroci, które potrafiło ocenić to, iż właśnie jest ograniczany. Może nie zniewolony, indoktrynacja robiła swoje, ale coś przeczuwał, iż jest nie tak. Iudex poruszył więc bardzo dobrą kwestię czy byłby w stanie rozróżnić moment, kiedy to Yima decydował o czymś czy już jego Pan. Przyjście do gabinetu Kocha było faktycznie inicjatywą chłopca, lecz czy odmówienie upragnionego posiłku już nie? Ciało domagało się regeneracji, a być może Bóstwo nie chciało, by dostatek i dobrobyt był kojarzony z ów placówką. Tu granica była cienka.
Odpowiedzi na pierwsze pytania dziecka zostały omówione, ale żeby Psycholog poznał lepiej pacjenta, cofnął się wstecz do niemal samego początku egzystencji Elfa. Ten ostrożnie nasłuchiwał i przez moment milczał. Dawno nie uzewnętrzniał się przed kimkolwiek, o ile w ogóle miał okazję. Po chwili zastoju wreszcie rzekł:
-Hai. Wtedy, kiedy umarł mój Pan i moja mama, miałem cztery lata i byłem zdany na siebie -cicho westchnął i mocniej zacisnął dziecięce rączki na kolanach- Jak jeszcze wiara w Fukushu nie umarła w innych wyznawcach, poprzez wypełnianie ich próśb mogłem pożywić się ich krwią. Tak było do ósmych urodzin. Później... później nie umiem dokładnie rozdzielić lat, co kiedy robiłem... Zlewały się ze sobą, tonęły w czczeniu Fukushu... I... i tak... do dziś... choć też myślę... że mama... mama czuwa nade mną... od początku...
Osłabnął na tyle, że dość łapczywie pochwycił rączkami za szkliwo z krwią, którą wcześniej przyniosła służąca. Nie był przyzwyczajony do tak długich rozmów, poza tym działania jego Pana doskwierały coraz bardziej. Był do tej pory cicho, nasłuchiwał, próbował odgadnąć tok rozumowania Szlachetnego, który w jakiś sposób zaczął pozytywnie wpływać na jego jedynego wyznawcę. Czuł się zagrożony. Musiał wreszcie dać o sobie znać, żeby i pan Koch poznał moc Pana Zemsty. Może nawet i z niego uczynił swego gorliwego wyznawcę?
Heh próżny demon.
Nagłe zesztywnienie i napięcie ciała dziecka zwiastowało, że coś było nie tak. Słowa to potwierdzały.
-Muszę wracać... -ostrożnie przesunął się na skraj mebla z zamiarem zsunięcia się z fotela- Pan wzywa...
Wyszeptał bojaźliwie, dało się usłyszeć nierówny oddech dziecka. Oko bolało coraz bardziej, aż aura chłopca gwałtownie skurczyła się nie mogąc przebić się przez tę mroczną, która wypełzywała przez rozkrwawione oko. Yima resztką samokontroli przycisnął rączkami otwartą ranę na oku, żeby zły duch został w ciele białowłosego, a nie wyrządził krzywdy rozmówcy. Kilka sekund później obie ręce tonęły w posoce. Skulił się w sobie i szeptał jak do modlitwy:
-Proszę... proszę o Panie... wrócę do świątyni, ale nie gniewaj się na Pana Kocha...
Na nic prośby, chciał wybić z głowy Yimie, że w jakikolwiek sposób wyzwoli się od Fukushu. Ponosił karę za to, że przyszło mu do głowy próby oddalenia się od Bóstwa.
-Przestań... proszę...
Mocno zakręciło mu się w głowie od utraty krwi. Zresztą rana była gorsza. Jakby ciągle pulsowała od wwiercenia rozgrzanego, metalowego pręta. Gdy Terapeuta był obok, to zdesperowany padł u jego nóg i kulił się u stóp opatulając małymi rączkami nogi smukłego wampira. Tak namacalnego lęku i chęci poszukiwania pomocy u pacjenta mogło być równie rzadkie co opętanie. Jednocześnie wstyd ze swojej słabości nie pozwalał na uniesienie główki. I tak miał ją brudną od ściekającej krwi.

....
Ze względu na długą nieobecność gracza, Yima opuszcza temat.


Ostatnio zmieniony przez Yima dnia Czw Cze 20, 2019 6:54 pm, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : Ze względu na długą nieobecność gracza, Yima opuszcza temat.)
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Nadia Sro Sie 28, 2019 10:30 pm

Jeden czysty strzał. Kula przeszyła mężczyznę, którego martwe ciało legło na kilku pierwszych schodach. Ten obraz był tak czysty i wyraźny jak najlepsza fotografia robiona nie byle jaką lustrzanką. Wystarczyło zamknąć oczy żeby wszystko wróciło.
Uciekająca z miejsca zbrodni kobieta jeszcze nie wiedziała czy postępuje słusznie, czy to największy błąd jej życia. Błędem było pójście kilka lat temu do starego szpitala, w którym przez przypadek natknęła się na tego blondyna. Dokładnie tego samego, który okłamał ją, porzucił, a na końcu chciał sam wymierzyć sprawiedliwość. Litry wódy i narkotyki na całe szczęście wyniszczyły jego organizm do tego stopnia, że w kluczowym momencie zabrakło mu refleksu. Ułamek sekundy – tyle dzieliło ją dziś od tego żeby zamienić się w garść pyłu. Na samą myśl przez ciało przechodziły ją dreszcze.
Co właściwie zrobiła później? Wsiadła do auta i odjechała z piskiem opon przed siebie, byle dalej, byle szybciej. Przez dobry kwadrans krążyła po mało ruchliwych uliczkach aż w końcu zajechała na żwirowe pobocze i wygooglowała potrzebny jej adres. Wrzuciła to na mapę i ruszyła w ponowną drogę. Przez ten cały czas w jej głowie panowała totalna pustka. Jakby ktoś wykasował jej nie tylko wspomnienia ale i każde, nawet najsubtelniejsze uczucie.
Nie do końca pamiętała jak zaparkowała pod gabinetem i w jaki sposób znalazła się pod drzwiami. Wiedziała tylko, że to jedyna osoba, do której może teraz się zwrócić.
Drzwi, recepcja, kolejne drzwi... miała szczęście, ponoć zastała terapeutę u siebie. Zapukała, trochę za cicho i niepewnie. Powinna poczekać na standardowe ‘proszę’ ale nie zrobiła tego. Oplotła palce na klamce, nacisnęła ją i weszła do środka. Wśliznęła się niczym złodziej, pozwalając żeby drewniane skrzydło zamknęło się za jej plecami z cichym plaśnięciem.
Omiatając dość pobieżnie pomieszczenie wzrokiem, w końcu utkwiła je w głównym punkcie zainteresowania. Siedział za biurkiem, zupełnie nieświadomy tego, z czym tu przychodzi. Nieświadoma kilku małych kropelek krwi na własnym ubraniu, rozsunęła czarną bluzę i rzuciła ją na podłogę. Gorąco, to chyba nie jest normalne? Czuła, że adrenalina właśnie leci na łeb na szyję a to oznacza, że lada chwila przyjdzie jej się zmierzyć z nawałnicą niewyobrażalnej fali emocji. To co zrobiła było straszne ale jeszcze gorszą rzecz popełnił Rav unosząc na nią broń. Zranił ją. Mocno. Ale już nigdy tego nie zrobi. A dowodem na to jest pewnie podjeżdżający pod blok prokurator.
W końcu ruszyła przed siebie. Półmrok i rozpalony kominek... w innych okolicznościach doceniłaby starania doktora. Dzisiaj mało do niej docierało...
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Iudex Wto Wrz 03, 2019 10:00 pm

Zamaskowany wampir siedział rozmyślając mocno nad klientem, tak długo że nie zauważył iż ten znikł i to pewnie już jakąś dobrą chwilę temu. Wzruszył tylko ramionami wiedząc, że sprawę i tak będzie kontynuwać. Mieli przeto wieczność na to, by naprawić małego Yimę.
Zrobił się jednak bardzo głodny, a w powietrzu nadal unosił się zapach krwi. Zapewne dzieciak nie wypił podarowanego napoju. Iudex zasłonił rolety okna i nacisnął palcami na zaciski maski, które puściły z cichym kliknięciem. Dawno nie miał okazji pić po prostu. Nim jednak zdążył odchylić ją mocniej usłyszał krzyk i otwieranie zamka.
- Przepraszam! Ale nie mogłam... - Powiedziała recepcjonistka zawiedziona stając między nią a nim. Iudex jednak powstrzymał ją ręką i dało się słyszeć lekkie westchnięcie. Zapach, który wkroczył do pokoju znał dobrze i nie musiał się go obawiać. Było z nim jednak coś nie tak, a spojrzenie setek oczu tylko potwierdziło obawy. Popełniła głupotę, od której próbował ją odwieść.
- Nadia, miło znowu spotkać. Chyba mamy o czym porozmawiać... - Ech, gdyby ludzie słuchali go chociaż w połowie tak dobrze, jak powinni. Nie odwracając się nawet w stronę dziewczyny z recepcji skłonił rękę w jej stronę.

Mimo, że wyglądał podobnie Nadia mogła poczuć że atmosfera wokół Iudexa była trochę inna. Zmienił się jego zapach, był poważniejszy i obcy niż ostatnio. Klanowa przemiana dawała mu większą moc, wraz z odebraniem mu kolejnej części człowieczeństwa, łączącej go ze światem. Ciężko uwierzyć, że był dopiero w połowie drogi ku prawdziwej „dojrzałej” formie swojego klanu.

- Przynieś mi strzykawkę, a naszemu gościowi lekarstwo, o tym co się stało jeszcze pomówimy. - W jego głosie, jak zwykle nie dało się wyczuć emocji, ale wiadome było że konsekwencje tej akcji nie przejdą mimochodem.
Chwilę odczekał w milczeniu siadając na fotelu i łapiąc swoje urządzonko do komunikacji ze światem machając szybko palcem odczytując i zapisując Braillem. Nie ruszał tematu, póki pacjentce nie zostanie podane lekarstwo. Jego krew uspokoi ją trochę i wyciszy kotłujące się myśli. Histeria poprzedzana z apatią była czymś z czym zawsze miał realny problem sobie poradzić, zwłaszcza u osobników, którzy mogą wtedy użyć jednej mocy za dużo i rozsmarować go po ścianie.

- Jak się czujesz? Nie widzieliśmy się jakiś czas i – pij – byłem ciekawy jak postępy. - Zaczął bardzo spokojnym i przyjaznym tonem, by ją uspokoić i przy tym wręczył jej pucharek krwi z nadzieją, że stara sztuczka zadziała i dziewczyna wykona polecenie bezwiednie.

Póki co wolał udawać, że nie czuje zapachu krwi i nie wyczuwa gęstniejącej atmosfery. Sama musiała się przed nim otworzyć w tej sprawie i zapewne wielu innych. Jedyną nadzieję jaką miał, to to że jej akcje nie zmuszą go do wybierania pomiędzy członkiem rady, a terapeutą.
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Nadia Sro Wrz 04, 2019 10:23 pm

Początkowe zdziwienie recepcjonistki  szybko przerodziło się w ogromne zakłopotanie i brak pomysłu na reakcję. Jak powstrzymać zdeterminowaną pacjentkę przed wtargnięciem bez umówionej wizyty? W niektórych przypadkach podobna gimnastyka nie ma szans na powodzenie. Zwłaszcza gdy ów pacjentka jest lekko pobrudzoną krwią. Lepiej mieć się na baczności. W gabinetach podobnych temu nie leczą się osoby zdrowe psychicznie. Warto o tym pamiętać na przyszłość, prawda?
Na szczęście i dla pracownicy i dla samej zainteresowanej, szef był wolny. Po chwili drzwi za plecami blondynki zatrzasnęły się i zostali sami. To dobrze? Źle? W końcu sama tu przyszła…
- Nawet nie wiesz jak duże mogę mieć kłopoty - odparła nieco zachrypniętym głosem dopiero teraz dochodząc do wniosku, że na dobrą sprawę ten facet wcale nie musi jej wysłuchiwać. Może ma inne, ważniejsze sprawy od przyswajania historyjki o tym, w jak głębokim bagnie tkwi Nadia. Do tej pory odbyli wspólnie tylko jeden seans ale to jej zupełnie wystarczyło żeby obdarzyć terapeutę niewytłumaczalnym zaufaniem. Jako pierwszy wysłuchał jej i porozmawiał o dręczących ją problemach. W swoim kopniętym życiu ostatnimi czasy miała tak wiele pogmatwanych spraw, że tak prosta rzecz jak wymiana poglądów z drugą osobą, sprawiła jej nie tylko ulgę ale i poprawę nastroju.
Z perspektywy przeciętnego szaraka był  to tylko dialog.
Kielich z krwią? Trucizną? Narkotykiem? Będąc tak zaaferowaną tym do czego doszło,  naprawdę ostatnią rzeczą, o której teraz myślała, było sprawdzanie zawartości naczyń podstawianych jej pod nos. Trochę w zwolnionym tempie, trochę z nieobecnym spojrzeniem, usiadła w końcu w dużym fotelu obejmując jednocześnie naczynie. Piła zachłannie a jej oczy szybciej niż zwykle przybrały barwę ciemnego szkarłatu.  Wierzchem dłoni otarła cienką stróżkę, która jakimś cudem umknęła z lewego kącika ust.
Straciła ni tylko na ostrożności. Była delikatnie roztrzęsiona i z poczucia strachu wpadała w stan kompletnego braku zainteresowania tym do czego doszło.
To zaraz minie, tylko musi się uspokoić.
– Czuje się dobrze. Czego nie można powiedzieć o moim kochanym chłopcu z Rosji – – zaczęła podejrzanie otwarcie w zaskakująco szybkim tempie dochodząc do sedna sprawy. Najwyraźniej chciała mieć to za sobą. Wyrzucić grzech jak na spowiedzi i czekać na osąd, który prędzej czy później nadejdzie. Zabiła człowieka, byłego łowcę. Co na to wszystko Rada, co na to Hiro? Istniało spore prawdopodobieństwo, że lada dzień napotka na swej drodze hycla. Może nawet tego samego co ostatnim razem? Powinna czekać, a może uciekać, pakować rzeczy w pośpiechu i lecieć pierwszym możliwym lotem daleko stąd. Gdzieś, gdzie macki tego szlachetniaka nie sięgają. Jeżeli takie miejsce istnieje…
– Chciałabym się napić czegoś mocnego. Masz? – masując palcami prawą skroń, musiała na chwilę przymknąć oczy. Może to dziwne, może nie ale przez moment zrobiło jej się słabo, jakby całe pomieszczenie wykonało salto w powietrzu. To z nerwów i stresu. Na pewno…
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Iudex Sob Wrz 14, 2019 6:34 pm

Iudex nigdy nie brał pacjentów za zdrowych ani poczytalnych. Inną sprawą było, że na swoim terenie Iudex miał ogromną przewagę w porównaniu z losowymi spotkaniami – wiedział gdzie co stoi. No i przeważnie wystarczyłoby jedno zdjęcie maski, aby agresja zamieniła się w panikę. Mało kto dał radę patrzeć na „pływającą” twarz pełną witek i oczu bez przynajmniej chwilowego szoku.
- Cieszę się, że przyszłaś tu od razu. Cokolwiek się nie stało, da się odkręcić lub zatuszować. - Odpowiedział szybko wyciągając rękę w jej stronę.
Zastanawiał się tylko co mogła zrobić. Zabiła kogoś z rodziny Hiro? Wysadziła sierociniec? Raczej nie. Nadia była zbyt subtelna na takie ekscesy i stupor w jakim była wskazywał na bardziej emocjonalną reakcję.
- Obawiam się, że musisz rozwinąć trochę tę myśl. Chłopak z Rosji? Mąż, kochanek?
Przechylił lekko głowę, jak pies próbujący zrozumieć co się do niego mówi. Ostatnia rozmowa dotyczyła dziecka, obecna jakiegoś bezimiennego. Długo siedział w milczeniu trawiąc informacje. Śmierdziała krwią wampira, niższego rzędu wampira, przyszła tu zaaferowana i na granicy histerii, potrzebowała mocnego alkoholu.
- Coś na pewno się znajdzie. Wódka? Whisky? - Spytał najpierw szybko wysyłając prośbę do recepcji o jakikolwiek z alkoholi nie zostanie poproszony, nawet spirytus czy metanol leżą gdzieś w barku na „specjalne okazje”.
- Wracasz od niego? Opowiedz mi o tym co się stało i gdzie.
Jeśli go zraniła, albo zabiła nie widział problemu. Nie jest to pierwszy raz kiedy wampir niższego stanu zostanie rozerwany na strzępy przez szlachetnego. Schwarzwald sam nigdy tego nie robił, jednak widział i czasem popierał epizodyczne wybuchy agresji u innych.
Pomoc w tym wypadku będzie prawdopodobnie znacznie prostsza niż mogło by się wydawać. Prawna jak i psychologiczna. Musiał najpierw jednak wiedzieć cokolwiek więcej, bo na swoich domysłach, jakby nie podpartych doświadczeniem nic nie wskóra.

Chwilę później do pokoju przyszła dziewczyna ze strzykawką napełnioną krwią i szklanką oraz butelką. Iudex nie miał wątpliwości, że na jednym drinku się nie skończy.
Dziewczyna stanęła obok niego, unikając wzroku Nadii i szybkim ruchem wbiła się w gardło swojego szefa wstrzykując mu posiłek wprost do gardła. Zamaskowany wampir drgnął lekko i dało się dostrzec jak gardło podnosi się i opada, gdy przełknął. Wyciągając strzykawkę dziewczyna uśmiechnęła się tylko blado do Nadii i przeprosiła skłonieniem głowy.
Niecałe parę godzin temu ubierała go i widziała jak się zmienił. Wizja nowej kary była przerażająca, jak nigdy. Zwłaszcza, że odkąd tylko weszła w pole działania jego oczu czuła, jak wszystkie skupiły się na niej rozbierając ją na czynniki pierwsze.

Tuż po cichym cyknięciu drzwi Iudex wstał i podszedł do Nadii. Położył jej rękę na ramieniu i lekko je ścisnął. Było to takie nieme powiedzenie „jestem tu i ci pomogę”. Wiedział, że kobieta lubi dotyk i kontakt fizyczny w ogóle. Zwłaszcza w momentach, w których była zupełnie „naga i bezbronna” - mówiąc metaforycznie, choć nie wykluczał że w innych wypadkach również.
- Napij się i mów kiedy tylko poczujesz, że jesteś gotowa.
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Nadia Nie Wrz 15, 2019 5:58 pm

Jego radość i entuzjazm z zaufania jakim go darzyła, niewątpliwie szybko znikną kiedy tylko powoli i spokojnie opowie co się stało i jak do tego doszło. Wypuszczenie łowczych psów w jej poszukiwaniu to tylko kwestia czasu. Wątpliwa kwestia aby przewodniczący machnął ręką na skrzywdzoną, niewinną owieczkę, którą tak naprawdę zabiłby pierwszy gdyby tylko miał ku temu sposobność. Ale realia były takie, że prawo w tym mieście nie tyczyło się wszystkich w równym stopniu i mając tego świadomość, trzeba było uciekać gdzie pieprz rośnie. Zamiast tego, w szoku i oszołomieniu, Nadia przyjechała tutaj nie będąc zupełnie świadoma podejmowanych kroków. Najlepszym wyjściem była ucieczka tylko dlaczego właśnie nie kupuje ostatniego wolnego biletu gdzieś na stary kontynent? No czemu?
– Może być ciężko. Był taki jeden co wskrzeszał zmarłych ale to było ponad dwa tysiące lat temu i nie skończyło się to dla niego dobrze - przełknęła nerwowo ślinę nie do końca mając pewność, czy znowu nie zrobiłaby tego samego. Pewnie, zrobiłaby ale w bardziej wyszukany sposób. Taki, żeby każda mijająca sekunda bólu zdawała się być wiecznością. Jeszcze nie miała pomysłu, planu ale od czego jest internet. Tam można znaleźć nawet najbardziej wyszukane formy tortur z ubiegłych stuleci.
– Przemieniłam łowcę, miałam z nim dziecko, które porwał Hiro. Przez ten cały czas sądziłam, że zabrał też Aristova  a on… po prostu uciekł. Jak tchórz, rozumiesz? - jej ton głosu niespodziewanie przybrał oskarżycielski wydźwięk. Zupełnie jakby Iude maczał w tym palce i miał coś w wspólnego z tą całą, zawiłą sytuacją. Nie, to nie tak, że to była jego wina.
Nadia zwolniła bo takie nakręcanie spirali doprowadzi do wybuchu żalu i lamentu, a teraz, kiedy jest już po wszystkim, a koniec jednych problemów jest początkiem innych, to nie miało sensu.
Tylko spokój Cię ratuje.
– Cokolwiek - powiedziała z o wiele większą pokorą niż do tej pory. Nie przyszła tutaj żaby podnosić głos i pokazywać swoje nerwy. Sądziła, że okres kiedy była porywcza i wybuchowa ma już za sobą. Jak widać nie do końca. Coś tam jeszcze zostało z dawnej furiatki.
– Od niego? Można tak powiedzieć - odetchnęła przymykając oczy. Dopiero gdy zwiesiła blond czuprynę i przyjrzała się własnemu ubraniu, dostrzegła rozbryzg krwi, na który znacznie się skrzywiła. Najchętniej zrzuciłaby z siebie te łachy i pozwijane umieściła w kominku. Brzydziła się Rava i wszystkiego co z nim związane.
Proceder dokarmiania, który złączył się z wniesieniem do salki alkoholu, nie był dla dziewczyny tak przerażający jak za pierwszy razem. Zniosła go bez pytań a nawet odwróciła wzrok nie chcąc peszyć w żadnym stopniu asystentki terapeuty, która i tak łatwo z nim pewnie nie miała. Wszystko odbyło się szybko i sprawnie na tyle, że po chwili znów zostali sami. Moment ciszy, kilka zbędnych wdechów i było lepiej.
Szklankę i butelkę obsłużyła sama. Nalała mniej więcej połowę i wypiła spory łyk krzywiąc się mimowolnie. Nie było ani chłodne, ani słabe. Dobrze, tego potrzebowała równie mocno co wsparcia drugiej osoby. To tego jej niezmiernie brakowało przez ostatni czas. Nigdy nie lubiła żyć w samotności dźwigając na własnych barkach wszystkie problemy. Owszem, wszystkie męskie zajęcia w domu jeśli o to chodzi, były załatwiane przez Leo ale służba to nie to samo. W tej relacji to zawsze ona była górą i jej zdanie liczył się najbardziej.  
-Przepraszam, że tak wpadłam. Powinnam zadzwonić i uprzedzić ale… - ruszyła bezwiednie barkami nie wiedząc jak ma się usprawiedliwić.
-Nie wiedziałam co mam robić. Tylko Ty przyszedłeś mi do głowy. - przyłożyła swoją dłoń do jego gdy zapadła cisza. Tak samo jak ona lubiła dotyk, tak samo on go nie znosił. Poświęcał się dla niej? Możliwe, że miał w tym cel.
Zgodnie z instrukcją upiła kolejnego łyka, który wszedł już lepiej i zaczęła.
– Dzisiaj wieczorem odebrałam klucze od poprzednich lokatorów apartamentu w mieście, który wcześniej należał do Kruka, to znaczy przed jego rzekomym uprowadzeniem. I nagle, po kilku latach, zjawił się jakby nigdy nic sprzedając mi bajeczkę o tym jak to wiele przeszedł, jak cierpiał, jak łowcy zmienili go znów w człowieka. A ja wszystko łyknęłam jak jakiś młody pelikan - przygryzła wargę nie mogąc uwierzyć we własną naiwność. Do czego doszło żeby przyjmowała do siebie takie bajki i bzdury.
– Przywiozłam go do własnego domu, porozmawialiśmy chwilę i wyszliśmy na miasto żeby się zabawić. Nagle coś mu odwaliło i zaczął do mnie celować. Powiedział, że nie może mi pozwolić krzywdzić innych ludzi, czy coś w tym stylu. Wycelował prosto między oczy ale byłam pierwsza, szybsza… koniec. - zakręciła zawartością szklaneczki i wypiła resztę na raz. Teraz wszystko było jasne? Nie dość, że Kruk miał do czynienia z łowcami, to jeszcze przewinął się przez łapy Hiro, który cholera wie, czego od niego chciał. Jeśli i jedna i druga strona upomni się o nieboszczyka, to Nadia ma przechlapane podwójnie.
Jakby tego było mało, w kieszeni blondynki zawibrował telefon. Odruchowo wyciągnęła aparat i odczytała wiadomość.
– Teraz to już nie mam gdzie wracać…  - urwała wyobrażając sobie, co powie przewodniczący kiedy tylko dowie się, że na podwórku nieprzychylnej sobie wampirzycy, zaparkowała właśnie amfibia wyposażona jak na wojnę. Właśnie tak Nadia wydała jakiś czas temu swój cały spadek po krewnym. Zainwestowała wszystko w broń ale o tym cholernym czołgu zupełnie zapomniała. Aż do dziś, kiedy dostawca postanowił wypełnić umowę i dowieźć sprzęt pod same drzwi szlachetnej.
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Iudex Nie Wrz 22, 2019 6:00 am

- Niestety teraz nie znam nikogo z takimi mocami. Przeważnie kosztują dużo więcej niż można poświęcić. Śmierć to kapryśna dama. - Wzruszył ramionami nie do końca chyba łapiąc dowcip. Był zbyt zajęty myśleniem o tym jak wykorzystać jakoś tę sytuację. Dawno nie wywoływał duchów ani żaden do niego nie wpadł. Iudex był gotowy choćby po spotkaniu spróbować przyzwać sobie ów byłego łowcę i dowiedzieć się czegoś więcej o Nadii. Oczywiście wolał jej tego nie mówić, ale zaczerpnięcie informacji i to u źródła zawsze było dobrym planem i mogło poszerzyć trochę jego punkt widzenia na sprawę.

Był trochę zawiedziony tym co usłyszał. Miał nadzieję na naprawdę niezwykłą historię i coś nad czym pracować nie miał jeszcze okazji. Niestety, kolejna ofiara swoich własnych uczuć i mieszania w swoje sprawy niestabilnego człowieka. Nadia nie była jedyną. Mimo tego jej podobni byli niesamowicie trudni do wyleczenia ze swoich przekonań. Ludzie mogli mówić i nawet płakać, ale większość była tylko siłą roboczą i posiłkiem. Przywiązanie się do śmiertelników, którzy niechybnie umrą lub oszaleją było po prostu masochizmem. Czekała ich długa praca, która wymagała delikatnego przewartościowania całego systemu moralnego.
Iudex sam nie do końca rozumiał tego co się dzieje w ich świecie. Zasady były często niejasne, ludzie i wampiry zamiast wzajemnie się wymordować albo dojrzeć do współpracy prowadzili politykę.
- Nie ma problemu. Nie mam ostatnio wielu pacjentów, po prostu pamiętaj by następnym razem uprzedzić. - Pouczył ją lekko i nonszalancko, jakby rozmawiał o pogodzie. Co prawda, nie pochwalał tej praktyki i nie lubił wizyt bez zapowiedzi, ale zdarzało się to częściej niż mogło by się wydawać. Nawykał powoli do bycia zaskakiwanym.

Słuchał jej pilnie w bezruchu, brzmiało to wyjątkowo dziwnie. O ile akcje „Kruka” były wcale standardowe, to ona relacjonowała mu czyny, ale brak im było kontekstu. Czemu poszła z nim na randkę, skoro nim tak gardziła?
- Czyli najbardziej boli cię to, że nie było go przy tobie? Wydaje się, że jak na człowieka, a do tego łowcę darzyłaś go dużym zaufaniem i estymą. - Pogładził jej twarz z wyuczoną czułością. - Byłaś zła, bo zawiódł cię i zachowywał się jak twój ojciec? Zamiast pomóc i zainteresować się – uciekł? Dlatego zgodziłaś się z nim umówić?
Mocne pytania i duża bezpośredniość? Prawdopodobnie. Ale bez zdania sobie sprawy z tego po co robi rzeczy nie miała szansy sobie pomóc. Nie przejmował się jej wybuchami żalu czy agresji w jego stronę. Zdarzało się, że był atakowany, a gabinety nierzadko musiał oddawać do remontu. Zawodowe ryzyko – zwłaszcza gdy klientelą są wampiry i łowcy.
- A co do jego śmierci to nie powinnaś się przejmować. Zwykła samoobrona. Chciał uśpić twoją czujność i potem zabić. Próbował wykorzystać twoje emocje. Dobrze, że twoje instynkty nie są uśpione – to potężny atut i jestem dumny. Zbyt wielu naszych pobratymców zapomina, że udawanie kogoś innego i hamowanie popędów to domena ludzka.
Chciał ją jakoś uspokoić i umocnić jej wiarę w słuszność decyzji jakie popełniła. O ile nie mógł potwierdzić jej wersji wydarzeń nie wydawała się zdolna do kłamstwa, przynajmniej nie w tej chwili.
Jedną z rzeczy, których Iudex był ciekawy, to dziecka, które wydała ta para. Rzadko kiedy łowca i szlachetny wampir tworzą potomstwo. A już w ogóle nie słyszał nigdy o próbach przebadania go i jego możliwości. Mimo tego, że chciał pomóc Nadii – dziecko tego typu mogło być bardzo cenne dla jego sprawy.
Z przemyśleń wyrwały go jej słowa. Brzmiały dramatycznie, ale z drugiej strony była nadal załamana.
- Hm, ktoś go znalazł? To nadal nie jest problem, co najwyżej łowcy będą źli. Ale oni zawsze lubią dramatyzować. Daj im prezent na otarcie łez i zapomną. Jeśli chcesz możesz przenocować w jednym z pokoi na górze. Nie jestem pewien co do ich wystroju, ale na pewno mają jakieś łóżka. Powinnaś się też przebrać. Mamy na pewno jakieś ubrania na zmianę, może nie najładniejsze ale przynajmniej nie są brudne od krwi.
Iudex

Iudex

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Maska na twarzy
Zawód : Psychoanalityk, trener
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4061-iudex-schwarzwald#89688 https://vampireknight.forumpl.net/t4065-iudex-schwarzwald

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Nadia Wto Wrz 24, 2019 3:29 pm

Cofnąć to co zrobiła i sprawić żeby ten wstrętny złamas znów chodził po ziemi? Nigdy. Za żadne skarby świata. To co go spotkało było sprawiedliwe. Szkoda tylko, że nie cierpiał, bo cierpieć powinien. Zasłużył sobie na najgorsze, a kulka w łeb była niczym błogosławieństwo. To już temat zamknięty. Nie było już ani Kruka ani jego kłamstw. Jedyny problem polegał na tym, że komuś mogło się nie spodobać, w jaki sposób truchło zostało porzucone w mieszkalnej dzielnicy. Fakt, wyszło fatalnie a ona działała w szoku i stresie. Powinna chociaż spróbować go obezwładnić, wywieźć i dobić gdzieś w ciemnym lesie gdzie prędzej rozszarpią go lisy niż ktokolwiek znajdzie. Ale tak się nie stało a sam terapeuta uświadomił jej coś, o czym zupełnie zapomniała. Przecież działała w samoobronie. To banalne zdanie zmieniało wszystko, a jedyną kwestią, która mogła budzić wątpliwości był całkowity brak świadków. Nikt nie widział co zaszło, nikt nie widział kto pierwszy uniósł broń, a kto pierwszy oddał strzał. Słowo przeciwko słowu.
Ciężka sytuacja.
– Boli mnie kłamstwo i zdrada. – podsumowała całość poczynań byłego. Opowieść była zawiła i pełna niejasności ale zagłębienie się w szczegółach mogło jeszcze bardziej poruszyć i tak już wyprowadzoną z równowagi kobietę. Z pewnością lepiej dla niej żeby Iude znał cały przebieg zdarzenia od początku do końca ale jeśli zacznie to znowu wałkować to albo się wścieknie albo rozklei.
Następne zdanie poprzedziło płytkie westchnięcie i kolejny łyk trunku o nazwie, która nie mówiła jej kompletnie nic. – Zabrałam go do siebie bo uwierzyłam w kłamstwa. Jak było naprawdę, powiedział dopiero celując mi między oczy. – uśmiechnęła się niemrawo będąc już w tym stanie, kiedy większość rzeczy przestaje znacznie przeszkadzać. I jak tu nie uciekać w używki mając na głowie same problemy. – Byłam tak głupia, że chciałam zniszczyć zamek Hiro bo sądziłam, że więzi i dziecko i jego... a on balował nie wiadomo gdzie. Nie mogę wyjść z podziwu dla własnej głupoty – nie było w mieście bardziej naiwnej kobiety. Była o tym przekonana.
– To stało się na klatce schodowej jednego z bloków. To, że ktoś go znajdzie to kwestia minut. Zresztą jestem pewna, że już ktoś to zrobił. – blok nie wyglądał na najnowszy a osiedle na najbogatsze w okolicy ale po ilości okien, w których było widać światło, był zamieszkały. W Yokohamie miały miejsce większe tragedie i o ile lokalna policja uzna zwłoki za ofiarę porachunków, anonima, tak Hiro lub Oświata mogą się czepiać. Lepiej żeby nie ale ze szczęściem Nadii, mogło być różnie.
– Hm? Na górze są pokoje? Jasne. Wolę zostać tu niż wrócić do domu. – spojrzała na swoją bluzkę, która faktycznie wymagała prania a jeszcze bardziej pasowała do kosza ma śmieci. Gdyby tak wyrzucić całą broń i spalić ciuchy to czy ktoś udowodni jej zabójstwo?
– Mogę zabrać butelkę? – pytanie nie na poziomie ani kobiety, ani szlachetnego ale są takie sytuacje kiedy niewiele wypada.
– Pójdziesz ze mną? – zapytała zbolałym głosem jakby prosiła o coś bardzo poważnego. W gruncie rzeczy wcale nie chodziło o wskazanie drogi czy podanie wszystkiego na tacy. Nie chciała być sama, to proste.
Tyle.

-----
Każda gościna się kiedyś kończy więc i Nadia kolejnego dnia pojechała do siebie.

Zt
Nadia

Nadia

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Dobrze ukryte
Zawód : Dziennikarka/Fotograf
Pan/i | Sługa : Leo
Moce : Telekineza, blokada umysłu, "pan i sługa", polimorfia


https://vampireknight.forumpl.net/t1620-nadia-morita#33585 https://vampireknight.forumpl.net/t1627-nadia#33681

Powrót do góry Go down

Gabinet Psychoterapii i Biuro Empty Re: Gabinet Psychoterapii i Biuro

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach