Salon [Parter]

Strona 9 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Next

Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Czw Kwi 02, 2015 8:47 am

Punktem ugoszczenia był salon. Przez ponure i mroczne korytarze, na ich szczęście puste, dotarli do również niezbyt łagodnego salonu. Nadal znajdował się on w klimacie reszty, zamku lecz na potulność jeśli chodzi o meble, kominek i tak dalej, nie należało narzekać. I mimo swojej ogromnej radości powrotu, zaś odczuł potężną samotność. Przecież został porzucony. Hiro już całkowicie o nim zapomniał, nawet nie odwiedzał i nie przejmował się lisim istnieniem. Minka lisa szybko przyjęła nieco przygnębiony wyraz.
- Nikogo nie spotkaliśmy. Całe szczęście... - uśmiechnął się nikle do gościa, siadając wygodnie na miękkiej kanapie. Właściwie rozłożył się na niej. Loki miał oczywiście miejsce i oczywiście znajdowały się tutaj także inna kanapa oraz fotele. Ma wybór miejsca. I dzięki zapalonej dużej lampie, w pokoju panował miły dla oka półmrok.
- Dlaczego mówiłeś, że jak w horrorze? - odezwał się do Lokiego i dodałby coś jeszcze ale szybko wyprzedził go jego własny żołądek. Zaczęło w nim burczeć! No tak. Nie jadł od paru dni porządnego posiłku. Musiał opuszczać schronienie żeby udać się na polowanie. Dlatego Loki spotkał w lesie Lisa. Był na polowaniu na króliki. Niestety nie spotkał żadnego. Przełknął ślinę, starając się nie myśleć o męczącym głodzie.
- Shiki nie będzie zły, że tutaj jesteś? - naiwne pytanie ale każde dobre na zakłócenie sygnałów głodu. Właściwie już czuł się niedobrze, pojawił się obrzęk w przełyku, dając znać o mdłościach. Może jak Loki zacznie mówić do Lisa, to wszystko się uspokoi? Skulił się na kanapie, nerwowo patrząc na przybysza jakiego sam zaprosił. Nie chciał go zjadać ale jego lisio - wampirza natura widziała w nim posiłek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Czw Kwi 02, 2015 3:06 pm

Chłopak rozglądał się po wnętrzu z lekkim uśmiechem, było tu klimatycznie, ale podobało mu się to, tak niecodziennie. Więc tak mieszkał liskowaty wampir, zamek był duży i Loki był pewien, że sam by się tu bardziej niż na sto procent zgubił, na szczęście Akumu był dobrym przewodnikiem. Dotarli do salonu, który Lokiemu przypadł do gustu przez ten półmrok. Wydawało się przez to trochę przytulniejsze, z resztą szybko adaptował się do nowych warunków. Zauważył, że Akumu jest przygnębiony i spojrzał na niego ciekawsko. No tak w tak dużym zamku można było się poczuć trochę samotnie.
-A co by było gdybyśmy kogoś spotkali? Inni nie lubią gości? Szkoda...
Zapytał zaciekawiony słowami wampirka, czyli nie miał co liczyć na poznanie jakiś znajomych lisa, no trudno, zawsze mogą po prostu spędzić razem czas nie przejmując się innymi. Uśmiechnął się wesoło na pytanie lisa i usiadł sobie na fotelu najbliżej Akumu
-Bo w horrorach wampiry mieszkają w takich dużych klimatycznych zamkach, to robi niezłe wrażenie. Ten zamek jest wielki, ale i piękny na swój sposób, widać, ze ma swoje lata. Dziś nie zostało zbyt wiele takich miejsc, zostały zaniedbane i zniszczone, niektóre z nich można zobaczyć tylko właśnie w jakiś horrorach.
Wyjaśnił tak jak potrafił, a po chwili usłyszał głośne burczenie od strony lisowatego stworzenia i zaśmiał się wesoło, przekręcił głowę jak zwierzak na bok
-Rany, ale ty jesteś słodki Akumu.
Chichotał cicho, naprawdę wyglądał teraz słodziutko, taki biedny lisek, widział jak się skulił i zrobiło mu się naprawdę żal tego zagłodzonego stworzenia, na dodatek ten chyba próbował odwrócić jego uwagę od tego zadając mu kolejne pytanie
-Nie wiem, może być, chciał abym nie wychodził wieczorem, ale nie było go już tak długo, sam jest temu winny!
Odpowiedział z nutą oskarżenia, bardzo lubił Shikiego, ale nie było go zbyt długo, żeby Loki mógł dalej siedzieć bezczynnie w Akademii, chciał się trochę pobawić, poznać kogoś, a nie siedzieć ciągle sam, ludzie się nie interesowali za bardzo rudym chłopaczkiem, wręcz olewali go na potęgę. Po chwili jednak spojrzał na Akumu łagodnie
-Akumu, jak jesteś głodny to nie musisz się krepować, Shiki kiedyś pił moją krew, więc wiem jak to wygląda, nie chcę żebyś się przy mnie męczył.
Stwierdził szczerze już właściwie siedząc w kucki na oparciu Akumowej kanapy
-Tylko proszę bądź ostrożny, żebyś mi czegoś nie połamał, nie jestem tak silny jak wy.
Poprosił cichutko, ale wiedział, ze lisek i tak go usłyszy, może to było ryzykowne, ale miał nadzieję, że jednak uda mu się pomóc stworzeniu i nie skończyć jako nieprzytomny ,albo co gorsza martwy. Jednak miał zbyt dobre serce by zostawić tak liska męczącego się, w końcu sam był trochę winny tego, że wzbudzał głód w nim, był na pewno dobrze pachnącym kąskiem dla takiego wampirzego stworzenia
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Pią Kwi 03, 2015 11:19 pm

- Są dość... niegościnni. Ale myślę, że stwórca nic by Ci nie zrobił. - naiwne wampirzątko z lisa. Ale co zrobić? Tęsknił za Hiro, lecz on za nim najwidoczniej już nie. Nawet Roksana przepadła gdzieś bez słowa, opuszczając Akumu i zapominając. Aż się serce mu krajało na samą myśl o samotności. Loki może by go zrozumiał i przygarnął, jeśli miałby miejsce?
Obejrzał się po salonie, jak usłyszał o horrorze. Faktycznie zamek robi ogromne wrażenie, w dodatku jego mieszkańcy są naprawdę ekscentryczni oraz niebezpieczni. Można byłoby tutaj kręcić wspaniałe horrory! Ale nie dla Akumu takie myśli. Jest tylko wampirem z wykasowaną pamięcią. No i bardzo głodnym, co zresztą dało się usłyszeć oraz zauważyć.
Wielokrotnie zamrugał słysząc o swojej słodyczy. Rzadko kto ostatnio cokolwiek powiedział coś miłego! I to przy lisim głodzie.
- Może nie powinieneś ze mną przychodzić. Teraz pewnie się martwi. - odparł cichutko, patrząc niepewnie na swojego gościa. Zmienił on za chwilę siedzisko, będąc blisko Akumu. Aż ślepka szerzej otworzył, widząc co ten wyprawia. I chętny na oddanie krwi?
- Jesteś tego pewny? - Spytał, lecz nie czekał na odpowiedź. Przysunął się bliżej do Lokiego, kładąc dłonie na jego ramionach. Ludzkie, wiotkie ramiona. Akumu oblizał usta i przystawił je do szyi chłopaka. Przejechał po nich ciepłym językiem i wgryzł się ostrożnie, sącząc pierwsze krople krwi. Co prawda potrzebował jeszcze stałego pożywienia, ale da się temu zaradzić. Najważniejsze, że zaspokoi swój wampirzy głód na krew.
Picie krwi nie trwało zbyt długo. Oderwał się od Lokiego, pozostawiając po sobie tylko dwie rany, które już nie krwawiły. Także nie upił zbyt dużo. Nie chciał go krzywdzić. I czy skorzystał z możliwości dotknięcia lisich uszów? W końcu Akumu znalazł się tak blisko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Nie Kwi 05, 2015 8:35 pm

Loki był zawsze gościnnym stworzeniem więc nie bardzo rozumiał tych którzy chcieli trzymać zawsze wszystkich na odległość, może nie lubił zbyt dużo towarzystwa, ale przywitać się z kimś mógł zawsze prawda? Loki też był dosyć naiwny, więc nie myślał o tym, że stwórca Akumu może mu coś zrobić, wręcz na odwrót zastanawiał się jaki jest pan liska.
-To znaczy, że twój stwórca gdzieś tu jest? Może go poszukamy? Albo byłby zły, że mu przeszkadzamy? ciekawy jestem jaki jest twój pan. Ja nawet nie wiem czy bym swojego znalazł, nie wiem gdzie mógł pójść.
Był bardzo ciekawski i entuzjastyczny, gdyby mógł poznać stwórcę Akumu pewnie by się cieszył, nawet jeśli to było niebezpieczne to chciałby spróbować, ale czy Akumu będzie chciał się spotkać z kimś kto już nie zwracał na niego uwagi tak jak dawniej? W sumie mógł się z tym źle czuć, ale może gdyby przyszedł z Lokim to by sobie przypomniał choć na chwilę o swoim podopiecznym.
-Może by się martwił, ale nawet nie wie że tu jestem, więc jest dobrze.
Był dosyć pewny siebie mimo bycia w towarzystwie wampira. Ale wątpił by Shiki się martwił o rudzielca, kiedy nie widział się z nim tak długo to równie dobrze mógł już do niego nie wrócić, może nawet byłoby lepiej dla Lokiego znaleźć sobie nowe miejsce dla siebie. Chłopak zdołał już polubić liska, naprawdę był miły, nawet martwił się o Lokiego. Uśmiechnął się lekko na pytanie lisa i skinął twierdząco łebkiem, to racja był dosyć delikatny jak dla wampirzego stworzenia, ale Akumu i tak był dosyć delikatny. Chłopak pozwolił sobie wtulić się w liska kiedy ten pił jego krew, przez to nie skupiał się na bólu choć on nie był tak mocny jak kiedy posilał się na chłopaku jego pan. Poczekał aż ten skończy i spojrzał na niego wesoło
-I co jestem smaczny?
Zapytał wesoło jakby pytał czy Akumu smakują słodycze, przy okazji palcem delikatnie starł z jego brody kropelkę krwi i sam ją zlizał.
-Hmm... wiesz jesteś naprawdę fajny, swoją drogą wyglądasz z tymi uszkami tak uroczo, u mnie w świątyni były lisy to odważniejsze przychodziły by drapać ja za uszami. To naprawdę takie przyjemne?
Nie czekając na odpowiedź spróbował pieszczoty na wampirku ciekawy jak zareaguje, uszka też miał mięciutkie, a skórka tutaj była taka delikatna. Może akurat mu się spodoba? Miał przynajmniej taką nadzieję.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Pon Kwi 06, 2015 8:47 pm

- Jego tutaj nie ma. - odparł smutnie, wzruszając ramionami. Hiro i tak nie przybyłby do swojego podopiecznego. Ileż razy przebywali w zamku o tym samym czasie? Ileż razy Akumu przychodził do laboratorium żeby za chwile zostać odprawionym z kwitkiem? Najwidoczniej znudził się nawet Roksanie oraz Lotte, acz za tą ostatnią nie tęsknił wcale. Wampirzyca miała skłonności do znęcania się nad wampirzym lisem.
Skoro tak Loki stawia sytuację, Lis nie zamierzał dłużej tego ciągnąć. Shiki zresztą także powinien bardziej pilnować rudego chłopaka, Wiadomo w czyje ręce wpadnie? Mało chodzi tutaj szalonych wampirów? Miał na tyle szczęście, że spotkał Akumu, a jemu było daleko do bycia chodzącym złem. Był raczej zagubiony, nic poza tym.
Człowieczek wykorzystał picie krwi ze strony wampira. Wtulił się! Co prawda Lisowi nic, a nic to nie przeszkodziło, lecz czy nie za blisko podchodził? Co jak co, ale Akumu nadal jest wampirem, mało się znają i nie wiadomo jak uroczy może być, nadal może Loki wykonać zły ruch. Nie żebym straszył, po prostu Aku jest jak zwierzę.
Po skończeniu aktu nie było widać, że Loki jest w złym stanie albo nagle się przestraszył zachowania nowego znajomego. Odważył się nawet zetrzeć krew z lisiej brody.
- Słodka. Można się od Ciebie uzależnić. I Ty też lubisz krew? - no ta, bo chłopak przecież swoją zlizał! Ludzie coraz bardziej go zaskakiwali...
- Mieszkasz w świątyni? - a to nowość! I jeszcze dowiedział się, że często wpuszczano lisy. Ale nie chyba takie jak Aku? Lecz chyba nie o to dokładniej chodziło. Uszy! To był temat przewodni. Dotknął palcami ucha, później zjechał powoli za nie.
- Działa uspokajająco. Roksana często drapała mnie za uchem. - aż westchnął ciężko, zdając sobie sprawę iż Lisa wszyscy już opuścili. Gdyby nie Loki, wiadomo co teraz by się z nim stało? Wróciłby w ogóle do domu? Ktoś by się zagubionym Lisem przejął? Ułożył dłoń z powrotem na kanapę, milcząc.
- Może lepiej jakbym w ogóle tutaj nie wrócił? - odezwa się nagle, patrząc też na Lokiego jakby byłby wstanie mu odpowiedzieć. A może też coś ciekawego doradzi?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Pon Kwi 06, 2015 9:39 pm

Na słowa lisa Loki zrobił smutną minę, czyli jednak nie było tu opiekuna jego nowego znajomego, to chyba faktycznie pozostali sami. Może i Loki postępował dosyć śmiało, może nawet trochę zbyt śmiało, ale może chciał trochę pocieszyć wampirzego lisa? Nawet jeśli ten był pół-zwierzakiem to Loki miał nadzieję, że zrozumie. Był człowiekiem, a Akumu wampirzym eksperymentem, ale obaj najwyraźniej mieli tylko siebie. Na pytanie czy też lubi krew uśmiechnął się lekko
-Czy lubię, nie mogę powiedzieć żebym nie lubił, choć pewnie dla mnie smakuje zupełnie inaczej niż dla ciebie. Ale cieszę się jak ci tak smakuje.
Szczerze wyznał swoje zdanie, czasem jak przekombinował w swoich wygłupach to zdarzało mu się zranić wtedy nie raz posmakował własnej krwi, nie przeszkadzał mu jej żelazisty posmak, a i nie miał problemu z tym by podzielić się nią z lisim wampirem, pytanie tylko czy zapach jego krwi nie przyciągnie innych domowników, bo to może być bardziej niebezpieczne niż sam Akumu.
-Tak, pochodzę z Kyoto, to miasto położone na południu trzeba tam jechać pociągiem i jest tam o wiele cieplej niż tutaj. Mieszkam tam z tatą w świątyni, ludzie tam chodzą modlić się do boga obfitości. Tata opowiadał mi jak lisy pojawiły się w świątyni, ponoć kiedyś były strasznie psotne i szkodziły ludziom na potęgę, dopóki nasz bóg się nie zdenerwował i postanowił dać im wybór. Albo miały odejść z miasta by ludzie mogli mieć trochę spokoju, albo mogły zostać, ale wtedy musiały pomóc bóstwu. Nasz bóg najbardziej znany jest jako Inari, ale w różnych miejscach ma jeszcze inne imiona. Z opowieści wydaje się być dosyć surowy ale i dobry. Lisy które mieszkają przy świątyni mają spokój i jedzą to co przyniosą ludzie, więc chyba maja się dobrze. Choć takiego jak ty spotkałem pierwszy raz, ciekawe co by tata powiedział jakby cię zobaczył...
Rozgadał się o swoim domu trochę, no ale skoro lis już zwrócił na to uwagę, pytanie ostatnie było rzecz jasna tylko retoryczne, nie miał pojęcia jak mógłby zareagować rodzic, ale może nie byłby zły? W końcu wampirek nie wydawał się złym stworzeniem, może i miał instynkt, ale nie zrobił póki co większej krzywdy chłopakowi. Loki zauważył, że lisek znów jest przygnębiony, trochę to chłpaka zasmuciło
-Domyślam się, że już tego nie robi, przykro mi nie wiedziałem, że sprawię ci tym przykrość, mogłem nie pytać.
Powiedział to przepraszającym tonem patrząc jak wampirek siedzi najwyraźniej załamany, ale myślał też o tym co mógłby dla niego zrobić. Był tutaj tylko uczniem chodzącym do Akademii, ale może właśnie w niej by się znalazło miejsce dla wampira? choć czy aby lisek nie wywoła zbyt dużego zamieszania swoim nietypowym wyglądem? choć już i tak wszyscy wiedzieli o wampirach. albo co by było może korzystniejsze, Loki może wynajmie jakąś stancję?
-Wiesz Akumu, ja na razie mieszkam w akademiku, ale może mógłbym się przenieść gdzieś do miasta, chciałbyś wtedy zamieszkać ze mną? Wtedy ani ty, ani ja nie bylibyśmy sami, no i mógłbym cię oprowadzić po różnych miejscach, może wtedy się nie będziesz tak gubić.
Pytanie na razie było dosyć luźne, ale był ciekawy czy choć trochę poprawi humor liska, na prawdę nie chciał aby ten się smucił, choć wiedział doskonale jak to jest być samemu, odkąd był w tym mieście był samotny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Sob Kwi 11, 2015 1:57 pm

Z całą pewnością krew dla człowieka miła całkiem inny smak niż dla wampira. Akumu co prawda nie pamiętał zbyt wiele o ludziach, prócz tego że bywają słabsi i są nie zawsze w stanie pokonać wampira.
Wysłuchał do końca chłopaka, dowiadując się całkiem ciekawych rzeczy. Skąd pochodził, wierzenia. I nawet coś o lisach! Aczkolwiek Akumu nie uważał się całkowicie za lisa, raczej za dziwną mieszankę albo i nowy gatunek! Co do ojca. Co by powiedział? Przeczesał swój lisi łeb, spojrzawszy na bok.
- Chciałbym poznać Twojego ojca. Żyje? - oby tylko nie uraził pytaniem Lokiego! Wprawdzie nie wiedział czy powinien tak pytać, ale ciekawość zrobiła swoje. Miejmy nadzieję, że jednak gość Lisa zrozumie i się jednak nie obrazi.
- Nie, nie przejmuj się. Tak to już bywa. Właściwie przyzwyczaiłem się, że wszyscy w tym zamku już mnie opuścili. - odparł, wzruszając ramionami. Najwidoczniej był chwilową zabawką. A teraz porzucony w kąt, miał się zakurzyć i pozostać zapomniany. Jednakże propozycja Lokiego wydała się całkiem sensowna, w dodatku ożywiła nieco lisa! Fioletowe oczyska otworzyły się szerzej, zdradzając nadzieję oraz zainteresowanie.
- A nie mógłbyś zabrać mnie już do akademika? Nie wadziłbym nikomu... - zgodzi się? Akumu aż zacisnął dłonie w pięści, uszy postawił sztywno. Nawet ogon lekko się poruszył w podekscytowaniu! Byłoby całkiem zabawnie ukrywać się w szkolnym pokoiku. A Loki miałby całkiem nietypową tajemnicę. Ale warunek - Musi chłopak się zgodzić, inaczej nici ze wszystkiego, no i sam Lis się wtedy uspokoi, nie robiąc sobie daremnej nadziej na poprawę chociaż odrobinę swojego losu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Sob Kwi 11, 2015 2:54 pm

No cóż Akumu był właściwie nowym gatunkiem, ale Lokiemu bardziej się kojarzył ze zwierzaczkiem niż z normalnym człowiekiem, może dlatego, że reagował tak jak zwierzak? Smucił się, że został odrzucony, ale i cieszył z różnych drobnostek, chłopak z rozbawieniem patrzył na to jak ten rusza swoimi lisimi atrybutami, te zdecydowanie zdradzały aktualne odczucia stworzenia zupełnie jak w wypadku lisów które znał. Ale wracając do tematu i pytania Akumu, Loki się nie obraził, właściwie nie widział powodu do tego, uśmiechnął się łagodnie do niego.
-Ohh no żyje, żyje. I z tego co wiem ma mnóstwo pracy, bo dawno nie dawał o sobie znać. Jest strasznie surowy jeśli chodzi o obowiązki. Ale myślę, że można by spróbować za jakiś czas go odwiedzić.
Chłopak bardziej myślał na głos niż tworzył zdania które by miały szczególnie spójny sens. Za to fakt, że Aku się pogodził z byciem porzuconym trochę zastanawiało Lokiego. Naprawdę nikt nie chciał choćby pogadać czy pobawić się z lisim wampirem? Czyli wychodziło na to, że wampiry nawet jeśli żyły o wiele dłużej od ludzi to zachowywały się niemal tak samo jak i ludzie, nic więc nie zmieniało to czy się było wampirem czy człowiekiem. Za to pomysł przemycenia liska do akademika była dosyć ryzykowna, co i ciekawa.
-To dosyć ryzykowne, jak nas złapią razem w dziennym akademiku to znów będę wzywany na dywanik do dyrektora... Ale jak nikt nas nie przyłapie to by było fajnie, właściwie nie mam współlokatora, więc miałbyś łóżko dla siebie. Tylko jak cię tam zabrać, żeby nikt nie zauważył, wiesz trochę jednak rzucasz się po oczach z tym ogonkiem.
To "znów" sugerowało, że już nie raz wpadł w kłopoty, więc to stanowiło najmniejszy problem z tego wszystkiego. Jednak zastanawiał się jak by wyglądało takie mieszkanie z Akumu w akademiku, ludzie mogliby się zdziwić widząc człowieka o zwierzęcych dodatkach, więc nie mogą ich zobaczyć, ale zawsze było ryzyko, że ktoś to odkryje nawet gdy chłopak by je schował, Loki uśmiechnął się wesoło
-Bez ryzyka nie ma zabawy, trzeba spróbować.
Właściwie to przyprowadzając wampira pół lisa do swojego pokoju złamie ile zasad regulaminu? Po pierwsze nie powinien przyprowadzać wampira, a także nie można było trzymać zwierzaków, ale Akumu był takowym tylko w połowie, więc to się liczy czy nie? Bawiło go takie rozmyślanie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Sob Kwi 11, 2015 3:20 pm

Spotkanie nowej osoby, która bywa surowa wydaje się ciekawym doświadczeniem. Z reguły takie osoby dużo wiedza, umieją dać radę ale jednocześnie trzymają w ryzach wszystkich. Dlatego tym bardziej musi spotkać i zobaczyć dom oraz świątynię! Może wezmą go za bóstwo? Aż zachichotał cicho, nie zdradzając się jednak.
- Mógłbyś mnie zabrać i przekonalibyśmy się jakby mnie potraktowano. - Odrzekł, będąc nieco rozmarzonym na wizję lepszego życia. Byłby brany pod uwagę, każdy by o nim pamiętał i przede wszystkim nie czułby się samotny. Bo co jeśli i Loki zapomni o lisie? Na razie oczywiście się nie zapowiadało żeby Loki mógł zapomnieć o swoim nowym, nietypowym kumplu. W dodatku zgodził się na wzięcie go do Akademii! To już ożywiło Lisa na dobre. Wstał gwałtownie żeby przybliżyć się do rudego chłopaka. Wlepiał swoje oczęta w jego, kładąc dłonie na ramionach.
- Kiedy? Teraz mnie już zabierzesz? Jestem grzeczny, nie będę rzucał się nikomu w oczy! - co prawda nie mówił nic o wychodzeniu z pokoju, ale przecież to nie jest ważne! I chyba zapomniał iż Loki mówił coś o problemach. Po prostu Akumu aż za bardzo się ucieszył, że może w końcu ktoś na niego zwróci uwagę. Odsunie się jeśli Loki sobie tego zażyczy, ba, nawet jak się zgodzi żeby iść teraz Akumu się szybko uszykuje. Chyba, że jednak za wcześnie na wzięcie wampirzego lisa już teraz, w tej chwili. Wiadomo iż bycie w gorącej wodzie kąpanym nie idzie w parze ze zdrowym rozsądkiem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Sob Kwi 11, 2015 9:50 pm

Loki widział, że wizja odwiedzenia świątyni wyraźnie się spodobała, Loki też już pomyślał co mogą stwierdzić ludzie ze świątyni. Raczej nikt z nich nie miał pojęcia o wampirach w Yokohamie, a tu by przyszedł taki jeszcze bardziej nietypowy wampirek co to wygląda niczym postać z legend, dobrze jeśli go wezmą za posłannika bóstwa, gorzej by było gdyby go wzięli za dzikiego youkai, bo wtedy mogą się też lisowatego wystraszyć, co w sumie też by było ciekawą reakcją, Loki uśmiechnął się szerzej słysząc chichot Aku.
-Dobrze to jak będę wracał do domu to cię zabiorę, mam tylko nadzieję, że nikt nie dostanie zawału.
Zaczął się śmiać rozbawiony, już nie raz na Lokiego inni kapłani warczeli za straszenie, a tu teraz przyprowadzi takiego sobie kumpla... przecież to nic dziwnego mieć za znajomego chłopaka o białym puchatym ogonie i uszkach lisa, nie to najnormalniejsze na świecie.
No i jak się dowiedział, że Loki go zabierze to tym bardziej wyglądał jak zwierzak, brakowało tylko by zaczął biegać po pokoju i chcieć się bawić, coś się Lokiemu zdawało, że lisek będzie przy nim skakać w drodze do Akademii. Pogłaskał ucieszonego lisa i zrobił poważniejszą minkę
-Spokojnie Akumu, co nagle to po diable, może najpierw pozbieraj jak masz swoje rzeczy, no i będziesz musiał uważać by cię prefekci nie złapali, zrozumiano?
Ostatnie powiedział dosyć poważnie patrząc w podekscytowane lisie oczy, nie miał nic przeciw wychodzeniu z jego pokoju, no ale nie mógł być przyłapany przez pewno osoby, przynajmniej miło by było gdyby ich nikt nie złapał tak od razu na wstępie, jeśli Akumu potwierdzi, że rozumie to Loki poczeka ,aż ten się pozbiera. Akurat chłopak był trochę w gorącej wodzie kąpany, więc spontaniczne zabranie stąd lisa nie było dla niego niczym dziwnym, nie raz robił coś z nikłą dozą zdrowego rozsądku, szczególnie jak i jemu się jakiś pomysł spodobał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Pon Kwi 13, 2015 8:14 pm

- Nikt nie dostanie zawału. Założę kaptur na głowę i może nikt nie zauważy! - plany planami, lecz pierw musi się stąd wyrwać. W końcu może do biednego lisa los się uśmiechnie i nie skaże na samotną tułaczkę po zamku. Miał już dość bycia stworzeniem na uboczu, potrzebował uwagi, zrozumienia i przede wszystkim ciepła. Hiro już jej nie okazywał. Zajął się tą swoją Lasair... A Roksana opuściła zamek pozostawiając Akumu samego sobie, chociaż obiecywała, że i jego zabierze. Przeliczył się najwidoczniej... Oby teraz Loki nie okazał się podobnym osobnikiem, bo biedna hybryda stanowczo zrazi się do innych i raczej już tak ufny nie będzie, jak teraz.
Owszem, miał przeogromną ochotę skakać w okół kanapy, ba, nawet i wskoczyć na Lokiego, lecz dłoń chłopaka szybko go powstrzymała, Najwidoczniej młody lubił towarzystwo zwierząt, skoro tak chętnie dotykał wampirzo - lisiego łba i pomyśleć, że do zwierzaka jest strasznie mu blisko, niż mogłoby się to wydawać.
- Prefekci? A kto to? - Warto wiedzieć o kim mowa. I jeśli Loki zechciał wyjaśnić, Akumu posłucha po czym czmychnie do swojego pokoju po swoje rzeczy. Nie miał ich za dużo. Zaledwie parę kimon, które i tak niechętnie nosił. Loki się przekona niebawem w czym Aku jest najwygodniej. Ale o tym przekona się będąc już w pokoju, toć Lis uwielbia czuć się jak u siebie, a wtedy odbiera ową zgodę aż nadto niż powinien. Gdzie zapakował ubrania? Trzymał je w rękach, pakować się przecież nie umiał.
- To idziemy? - spytał z nieukrywaną nadzieją w głosie. Wprawdzie nie umiał szczerze się nie odezwać, przecież wiadomo, że zwierzęta są najszczersze, co oznacza iż tyczy się to także lisiego wampira.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Pon Kwi 13, 2015 8:54 pm

Kaptur był dobrym pomysłem, o ile stojące bacznie uszka nie zaczęłyby pod tym kapturem harcować, bo to by pewnie mogło zwrócić pewną uwagę, ale i tak to mogłoby być pomocne. Więc teraz przynajmniej były jakieś weselsze wglądy na przyszłość, również Loki miał już dosyć błąkania się po szkole niczym upiór przez nikogo nie zauważany, mimo swojej czerwonej czupryny, a może to właśnie przez nią? Ludzie mówili, że rudy to ponoć kolor demonów, ale na ile Loki mógł wyglądać na demona? wszak tak czy inaczej był ignorowany przez ogół tutejszego społeczeństwa. A teraz miał przynajmniej kumpla, może nietypowego, ale to Lokiemu nie przeszkadzało w zupełności, ba nawet mu się podobał taki lisi kolega.
Jak najbardziej Loki lubił zwierzaki, szczególnie te niezupełnie oswojone, były jego zdaniem zabawniejsze od tych wyleniałych kanapowców z domu niektórych ludzi, a Akumu z pewnością był energicznym stworzonkiem.
-Prefekci pilnują żeby nie łamać regulaminu w Akademii, na uczelni są dwa Akademiki, ten w którym ja jestem mieszkają ludzie i mamy czarne mundurki, w drugim mieszkają wampiry, a przynajmniej tak mi powiedział Shiki i oni mają białe mundurki, a prefekci są wybierani z obu grup i wtedy noszą na ramieniu dodatkowo taki biały pasek z czerwonym symbolem. Jak cię zobaczą to będziemy mieć kłopoty więc staraj się ich unikać.
Wyjaśnił mu tak jak mógł na razie i poczekał, aż liskowaty się pozbiera, co prawda nie spodziewał się, że Akumu będzie tachać Kimona w łapkach i zaśmiał się wesoło widząc
-Nie masz jakiejś torby, łatwiej by ci było to nieść.
Pogrzebał trochę w swoich kieszeniach i wyciągnął z niech swoją chustkę w karpie Koi po czym pomógł lisowi zapakować w nią kimona, teraz mógł je nieść w jednej łapce w niby tobołku. Po tym Loki wyjrzał z salonu i spojrzał na Akumu
-Możemy iść, tylko musisz mnie stąd wyprowadzić, bo sam się tu zgubię.
Poprosił wesoło i dopiero na kiedy wyjdą z zamku Loki będzie robił za przewodnika.

ZTx2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Czw Kwi 16, 2015 10:20 am

Uprzejmość od strony Kanibala powinna wydawać się podejrzana. Rzadko kiedy bywał miły dla gości, nawet tych, którzy coś dla niego znaczyli. Emmanuel naprawdę otrzymał dobry los skoro stwór od razu nie rzucił mu się do gardła w celu wypicia krwi czy pożarcia. Można rzec, że wypicie krwi ofiary nieco uspokoiło najgorsze głody, lecz całkowicie nie wyzbyło. Emm na pewno o tym wiedział i także to, iż bestia z trudem walczy o opanowanie.
Jeśli miał jakieś pytania w drodze do salonu, uraczy go odpowiedzią dość mało długą. Nie miał ochoty chwilowo na pogaduszki, skupiał się na aurach wampirów i to kogo mogą zastać. Spotkanie oko w oko na przykład z Gabriellą mogło równać się nerwami od strony olbrzyma, a sama szlachetna byłaby w siódmym niebie widząc Emmanuela. Z całą pewnością musiałby ją poznać, wszak to matka Kanibala i zapewne samego gościa. Także bywał tutaj ich ojciec, ale on na szczęście poza zamkiem.
- Głodujesz? Chcesz krwi czy coś podobnego?
Zapytał wpuszczając gościa do salonu. Niech korzysta z kanap i z czego chciał, sam Wampir podszedł do kominka żeby rozpalić ogień. Po ciemku siedzieć nie chciał, a światło elektryczne zwyczajnie go drażniło. Ze świecami za dużo roboty.
- Gdzie Cię nosiło, gdy znalazłeś się poza miastem?
Następne pytanie! Odwrócił się przodem do Emm'a zakładając ręce na klatce piersiowej. Wyglądało bardziej na przesłuchanie niż zwykłą rozmowę po latach, ale spokojnie, tak to tylko wyglądało. Naprawdę zainteresował się losem dawnego znajomego, który o dziwo pamiętał o starym kanibalu jakiego maniery się mimo wszystko pogorszyły. Zrobił się bardziej dziki, zwierzęcy. Możliwe, iż przez brak spokoju we własnym kącie. Stanowczo za dużo jak na jego kruchą psychikę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Emmanuel Czw Kwi 16, 2015 10:47 am

Emmanuel podążał za swoim Gospodarzem okazując mu szacunek milczeniem. Mieli porozmawiać w salonie toteż tam będzie dręczył Testamenta rozmową. Na razie ograniczył się do nucenia pod nosem melodii. Gdy dotarli na miejsce Emmanuel usiadł w fotelu. Jak większość rzeczy w tym zamku był dość stary i wysłużony, lecz dzięki temu dla Emmana wygodniejszy.
- Z chęcią się napiję krwi, tabletek... czegokolwiek. - stwierdził patrząc na plecy wielkoluda rozpalającego kominek. Tak, brat mógłby się wziąć za siebie. Z pomocą ćwiczeń fizycznych stałby się wprawdzie jeszcze niebezpieczniejszy dla innych, ale także zdyscyplinowałby swoje ciało. Ma posturę i postawę wojownika. To miało swój urok, przynajmniej w oczach drugiego wampira. Człowiek zapewne byłby przerażony. Zwłaszcza zwykły ledwo wtajemniczony człowiek. Gdy Testament się obrócił Emman ponownie się uśmiechnął.
- Za dużo by opowiedzieć wszystko, o niektórych rzeczach zresztą mówić nie mogę. Zwiedziłem nieco szerzej Japonię, byłem też w krajach tak zwanego Beneluksu i w Anglii. Skakałem z miejsca na miejsce każde czyniąc sobie domem mimo, iż żadne nim faktycznie nie było. O kilkudniowych wypadach do innych krajów w ogóle nie wspominam bo było ich wiele i nawet nie wszystkie pamiętam. W każdym razie mam się dobrze i mam zamiar pozostać w Yokohamie i jej okolicach na bardzo długo. - stwierdził spoglądając na konie na rozpalający się kominek po czym kontynuował.
- Nie próżnowałem i o nieco osiągnąłem. Badałem też sprawę Twojego głodu i jest genetyczną chorobą. Kuracji genowej nie ma, jak na razie, więc pozostaje jedynie samokontrola choć wiem, że bywa to trudne i czasem nawet niemożliwe. Domyślam się jak trudne dla Ciebie jest zachowywanie resztek człowieczeństwa. Cieszę się, że nadal Ci się to udaje i życzę Ci by zawsze tak było. - głos Emmanuela był jak zwykle ciepły. Faktycznie życzył Testamentowi dobrze choć był ludobójcą. U niego jednak choć częściowo było to usprawiedliwione. Emman podparł głowę dłonią, a w jego oczach pojawiła się ekscytacja, czy może zaciekawienie...
- A jak u Ciebie? Porzuciłeś Nadirę, czy może ona Ciebie zostawiła. Żyjesz z niejaką Hachiko i masz nawet dzieci! W przeciwieństwie do mnie. Są to jednak suche i krótkie fakty z drugiej ręki. Co u Ciebie się działo? - przyszła kolej pytań na Emmanuela. Jeśli Testament będzie chciał rozwinięcia, któregoś z podjętych wcześniej tematów zapyta bardziej szczegółowo. Natomiast co do zapachu wampirów... Żadnego Emmanuel nie rozpoznawał. Oczywiście gdyby zobaczył matkę czy ojca wiedziałby kim są. Jednakże zapach... Wampiry mają dobry węch, ale nie są psami. Poza tym po tak wielu latach nawet pies by zapomniał czyjegoś zapachu. Toteż Emman był jedynie świadomy, przebywa tu więcej wampirów, nie miał pojęcia, że większość z nich to jego ród.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Czw Kwi 16, 2015 3:04 pm

Tabletek krwi raczej pod dostatkiem nie jest, w końcu w zamku chyba nikt ich nie spożywa. Sam Kanibal nie może ich brać bo zaczyna go po nich mdlić. Dlatego uraczy ich krwią. Jakiego pochodzenia? Niech Emmanuel lepiej nie wie.
- W porządku.
Odparł telepatycznie przekazując jeden ze służek, dokładniej czerwonowłosej Succubus aby przyniosła dwa duże puchary i kilka worków z krwią. Sam też chętnie spożyje odrobinę posoki. Nigdy nie miał jej dość.
Z całą pewnością gdyby wziąłby się za siebie, stworzyłby z siebie jeszcze większą potęgę niż jest teraz. Ale raczej nie przeszkadzała już mu taka postura, właściwie przyzwyczaił się do niej i ciężko byłoby ją zgubić. Nie mniej jednak Kanibal posiadał mięśnie, nie był tylko pulchnym wampirem.
Emmanuel jako obieżyświat? Ciekawe po co tak zwiedzał. Szukał czegoś? A może ulepszał swoją osobowość? W końcu minęło tyle lat... Dodał też, że zajął się sprawą głodu. Westchnął ciężko, unosząc kącik ust. Wielokrotnie tracił nad sobą panowanie w taki sposób, ze przez parę dni musiał siedzieć w zamknięciu aby dojść do siebie. Nie docierało do niego wtedy nic. Nie kojarzył nikogo, wszystko było wrogie i celem do zabicia. Na razie jest spokój...
- Też mam nadzieję, że jednak mój szczątkowy rozum nie zaniknie. Aczkolwiek nie ukrywam, że bywają momenty przy których wiem iż jest coraz gorzej. Mieszka u mnie medyk przyjaciel, który sądzi, że utrata kontroli na stałe może okazać się kwestią czasu oraz zaniedbania. Dlatego nie staram się też o tym zbytnio myśleć i chyba to mi właśnie pomaga. Brak świadomości.
Zapewne Emmanuel wyciągnie kilka słów dotyczące głodu. Kanibal już zdążył się przyzwyczaić do swoich napadów, a w razie czego zawsze mógł liczyć na owego Hiro o którym wspomniał jako o medyku.
- Ileż musiałbym Ci opowiedzieć. Naprawdę wiele wydarzyło się przez ten czas.
Po tych słowach przejechał palcami po obroży z ćwiekami, jaką nadal miał na karku. Prezent od łowców wampirów... Obroża mająca niwelować napady szału wampira do najniższego poziomu rażąc wampirze ciało silną dawką elektryczności i stąd ten spokój! Właściwie zdążył się nieco uodpornić na elektryczność lecz nie całkowicie. Nie raz zdarzało się kończyć z porażonymi wnętrznościami oraz poparzonym silnie ciałem.
Miał także pana. Łowca Gerard Trizgane mający za cel oswoić bestię i uczynić swoim pomocnikiem, nadał nawet zakaz atakowania ludzi... Jak widać Kanibal nie mógł dotrzymać słowa i atakuje ludzi nadal. Po prostu nie potrafi powstrzymać swoich zapędów do ludzkiej krwi oraz mięsa.
- Nadira sama odeszła. A Hachiko... No cóż, nie dogaduję się z tą wampirzycą. Może czas zaprzestać bawić się w kochanka? Radziłem sobie i bez całych zabaw w miłości.
Wzruszył ramionami, krzywiąc nieznacznie. Nie chciało mu się myśleć o związku, ani tym bardziej, że musiał włożyć jakiś wkład. Męcząca sprawa, a bestia męczyć się nie lubi. Tymczasem do salonu wstąpiła Succubus. Niosła na tacy dwa kielichy oraz parę worków z czerwoną posoką. Postawiła wszystko na stoliku po czym dwa woreczki rozlała do naczyń. Grzecznie oddała ukłon po czym wyszła z pokoju. Wampir wreszcie spoczął w fotelu, sięgając po kielich. Szybko opróżnił jego zawartość nie bawiąc się w degustację. Ludzka krew... Świeża dość. Prychnął pod nosem mając na twarzy leniwy uśmieszek.
- Masz się gdzie podziać, przyjacielu?
Odezwał się nagle, zerkając na Emmanuela nieco tajemniczo. Jakby właśnie jego krew niebawem miała się przelać do kielicha. Acz mogło się tylko tak wydawać, w końcu Kanibal już tak ma!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Emmanuel Pią Kwi 17, 2015 12:06 am

Emanuel słuchał z uwagą słów swego brata. Dobrze, że ten choć trochę zajmował się swą chorobą i w jakiś sposób ją zaakceptował. Wielka szkoda jednak, że mimo to go wyniszcza. To co jest najbardziej przerażające w Testamencie to fakt, iż żal o brak panowania nad sobą podczas ataków głodu jest szczery. Temu wielkoludowi naprawdę można współczuć, lecz któż inny mu uwierzy? Większość uzna to wszystko za zwykłe usprawiedliwienie. Zło oczywiście w nim tkwi, lecz bardzo wiele rzeczy wpłynęło na to, że wykiełkowało. Co więcej choroba właśnie jest chyba najgorszym ze wszystkiego co pchnęło Testamenta na drogę śmierci i zniszczenia. Gdy Emmanuel odebrał kielich od służebnicy Testaenta podziękował grzecznie skinieniem głowy i uprzejmym uśmiechem.
- Demonice… Czarujące dosłownie i w przenośni. – stwierdziło niejako do siebie, ale tak by Tes mógł go usłyszeć, a być może i wychodząca już służka.
- Zaniedbanie właśnie. Nie mówię, że musisz myśleć wciąż o chorobie, ale trzeba brać pod uwagę wszystkie opcje. Nie myślałeś może o ćwiczeniach itp.? Łatwiej byłoby Ci walczyć z innymi wampirami, a ponadto sądzę, że mogłoby mieć to dobroczynny wpływ na Twój stan. Nie nalegam, rozważ jedynie. – rzekł z uśmiechem pozwalając Testamentowi kontynuować choć jak na razie niewiele więcej Tes miał do opowiedzenia. Będzie czas, a z pewnością było wiele. Obroża oczywiście nie uszła uwadze Emmanuela, już tym bardziej, że przyozdobiony nią Wampir sam na nią, celowo bądź nie, wskazał. Ciekawiło go jej geneza, ale uznał, że zaczeka z tym pytaniem. To przecież nie przesłuchanie, a on jeśli będzie chciał sam może później poruszy temat. Emmanuel spróbował krwi. Ewidentnie ludzka. Zapewne zresztą spuszczona z człowieka co do kropli, ale cóż zrobić. Teraz biedakowi nie można już pomóc. Wobec tego blondyn ponownie wziął łyk z kielicha obserwując jak jego brat opróżnia swój na raz. Zabawne, że mimo wielu podobieństw tak mocno się różnili. Na krótkiej opowieści o Nadirze i Hachiko Emman się nie zatrzymał. Westchnął jedynie cicho. Nie chciał drażnić olbrzyma, a tematy miłości, zwłaszcza niezbyt udanych są męczące dla każdego. Gdy Testament zadał nagłe pytanie swemu gościowi ten właśnie sączył kolejną porcję krwi. W niemal identyczny sposób zerknął na Testamenta swoimi ślepiami po czym obrócił całą głowę w jego stronę. Wprawdzie zamierzał nająć sobie jakiś hotel na razie lub podnająć mieszkanie… ale Testament nie musi o tym wiedzieć, zwłaszcza iż jeśli będzie to możliwe wolałby być w pobliżu Wielkoluda.
- Jeszcze o tym nie myślałem szczerze mówiąc. Niedawno przybyłem i własnego kąta, ani za wielu znajomych w tej chwili nie mam. – nawet nie było to do końca kłamstwo, zwłaszcza druga część. Wprawdzie ludzie Emmanuela załatwili już kilka miejscówek na wszelki wypadek, niemniej wystarczy jeden telefon by je odwołać w razie czego. Kto bogatemu zabroni?
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Pią Kwi 17, 2015 9:41 am

Na komplement służka zareagowała cwanym uśmiechem, jaki posłała z nad ramienia Emmanuelowi. Kanibal zmrużył tylko ślepia, przyglądając się odchodzącej kobiecie. Ileż razy to od niej musiał kosztować krwi... Tego już nie liczył. W każdym razie ponownie zostali sami i mogli kontynuować swoją rozmowę przy kielichu świeżej krwi z człowieka.
Nie mogło się przecież obyć bez małej uwagi oraz porady Emmanuela, wszakże to medyk który miał okazję leczyć Kanibala. Spodziewał się tego, dlatego też reakcja wampira była jak najmniej nerwowa.
- Nie mam ochoty zadręczać się ćwiczeniami. Doprowadzają mnie one do szału.
I piekielnego zmęczenia! Ale tego już nie dodał. Emm co prawda nie będzie się chyba upierał przy swoim, jedynie zaproponował, acz Olbrzym ciągnąć tego nie zamierzał i ewidentnie było to widać.
Także wdzięczny był za nie ciągnięcie języka odnośnie wampirzyc. Tematy związków męczyły wampira. Wolałby opowiedzieć ileż to razy miał okazję do ataków na uczniaków Akademii, dobrania się do jednej z łowczyń, która to została jego służką i nawet powiązania ze sławą Fumą Ikedą! Naprawdę w życiu wampira wiele się działo. A Emmanuel miałby o czym słuchać.
- Zawsze możesz skorzystać z jednego pokoi gościnnych, jeśli oczywiście masz na to ochotę.
Obojętna propozycja, być może trochę nieśmiała. Bardzo rzadko proponował komuś bezpieczny nocleg. Z reguły dla takiego nagłego mieszkańca zawsze kończyło się wysuszeniem z krwi. Emmanuela być może także będzie to czekało? Kanibal ma dziwaczne zwyczajne odbierania zapłaty za mieszkanie i to w postaci posoki. Bo na co mu pieniądze, jak ich ma w burd?
- Nigdy wcześniej nie miałeś gadzich oczu... Soczewki czy zabawiałeś się genetyką?
Wskazał dłonią na twarz Emmanuela, po czym oblizał brzeg kielicha z resztek krwi. Oczywiście ponownie sięgnął do krwi, lecz nie bawił się w naczynia. Rozerwał worek kłami i wycisnął zawartość prosto do gardła. Jak wiadomo łeb musiał przechylić. I lepiej żeby Emmanuel w tym czasie poczekał z odpowiedzią. Kanibal nie słucha gdy się pożywia. Dopiero jak skończył, a pustą folię zgniótł w pięści, mógł coś rzec.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Emmanuel Pią Kwi 17, 2015 11:11 am

Zmilczał kwestię ćwiczeń i szaleństwa. Już dawnymi czasy było wiadome, że dyscyplina jest Testamentowi obca niczym mnichowi z powołania choroba weneryczna. Ćwiczenia natomiast wymagają ścisłej dyscypliny. O tym jak szybko nieszczęśnik się męczy Emman nawet nie miał możliwości się domyśleć. Kanibal zaproponował mu pokój gościnny. Rzecz niesamowita, której Emmanuel nie spodziewałby się po nim nawet gdyby Tes wiedział o ich pokrewieństwie. Jednak ludzie się zmieniają... poza tym Wampir zdawał się być nieco bardziej zdziczały niż dawniej. Albo jest to efekt choroby albo coś więcej... stres? Propozycja wydawał się nieśmiałą co tylko dowodziło, iż Wielkolud rzadko składa podobne propozycje. Możliwe, że czuje się zagrożony w jakiś sposób, a Emmanuel nigdy nie chciał go skrzywdzić. Możliwe też oczywiście, że zwyczajnie Blondyn ma zostać zapasową żywnością. Chuj go wie.
- Z przyjemnością skorzystałbym z Twojej gościnności... o ile to nie kłopot? - odparł Emmanuel. Był po prostu uprzejmy. Nie sądził by Testamentowi jedna dodatkowa dusza w tak wielkim zamczysku robiła wielką różnicę, zwłaszcza pokojowo nastawiona do niego. Nie miał nic przeciwko pozostaniu tutaj. Zamek, nawet ponury, jest lepszą opcją niż hotel. Poza tym dzięki temu będzie znajdował się bliżej swoich korzeni dzięki czemu będzie mógł zebrać o swojej rodzinie więcej informacji z pierwszej ręki. Jaka by nie była zawsze to biologiczna rodzina.
- Jedno i drugie Testamencie. Głupio mówić, ale już wcześniej miały podobny wygląd tylko mniej zauważalny i wtedy nosiłem soczewki by to ukryć. Nawet ja mam w sobie trochę próżności i lęku. Sądziłem, że to choroba. Jednakże jest to jedynie cecha genetyczna, która się rozwija... a może rozwijała... bardzo powoli. Niewiele zmienia prócz mojego wyglądu.I genetyką się w dużej mierze zajmowałem podczas moich podróży, stąd odpowiedź na to czy się nią parałem jest twierdząca chociaż nigdy dla modyfikacji ciała. Jak na razie przynajmniej... - wytłumaczył sprawę wprost. Uśmiech na jego twarzy zniknął gdy o tym mówił by na sam koniec wypowiedzi jego lewy kącik ust uniósł się w górę. To "niewiele" to była identyczna choroba co dotycząca Testamenta, lecz w znacznie niższym nasileniu. Inny sposób życia, wychowanie oraz inne indywidualne moce umożliwiają Emmanuelowi normalne funkcjonowanie nie licząc skrajnych przypadków.
- Mówiłeś, że wiele się działo. O Tobie wiem niewiele bo dostęp do informacji na Twój temat jest cóż... mocno utrudniony przez Twój tryb życia. W samej Yokohamie jednak zauważyłem, że znacznie zmienił się rozkład sił. I Twoja rodzina ją zdominowała. Nie czas jednak na opowieści o krewnych! Zboczyłem z tematu. Musisz mi wybaczyć, po prostu dużo się tu działo i jestem ciekaw. Masz dużo ciekawych i zatrważających historii zapewne. Powiesz mi o, Twoim zdaniem, najważniejszych rzeczach jakie się z Tobą działy? Daruj mi jedynie ataki na Bogu ducha winnych ludzi proszę... - rzekł dopijając krew z kielicha. Owszem i on jadł dużo, lecz miał więcej manier niż brat i wysączył krew co do kropli, lecz kielicha nie wylizywał.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Sob Kwi 18, 2015 8:01 am

Aż za bardzo zdziczał. Kanibal staczał się coraz niżej i nie miała odbyć się żadna poprawa. Właściwie nawet tego nie chciał. Po niby po co? Bycie potworem leży w jego genach, w dodatku bardzo nie lubił kłócić się ze swoim instynktem, choć bardzo żałował że złamał dane słowo Gerardowi. Zdążył już polubić tego łowcę i wiedział, że byłby w stanie mu pomóc gdyby naszła do tego okazja. Ale teraz? To zapewne nawet słowem do wampira się nie odezwie, no przecież atakował ludzi. A miał surowo zabronione.
- Jaki kłopot. I tak mieszka tutaj spora gromadka.
Uśmiechnął się krzywo, nie mając jednak ochoty do żartów. Mieszkało tutaj za dużo osób, ale nie uczyni nic w kwestii przenoszenia. Nie miał żadnych szans! Choć z drugiej strony nie czuł się aż tak zagrożony ze strony świata zewnętrznego. Z ojcem poprawił się nieco kontakt, zawsze mógł liczyć na Ringo czy Hiro. Czyli plusy mieszkańców zawsze się odnajdą. Lecz co zwróci spokój Kanibalowi?
- Cecha? Chcesz powiedzieć, że takie oczy masz od urodzenia?
Spytał podejrzliwie, nie spuszczając oczy z twarzy Emmanuela. Niech się lepiej wygada jak ma coś do ukrycia. A co do sprawy genetyki i innych chorych nauk o których Kanibal nie miał zielonego pojęcia, niech zagada do Hiro. Szalony wampir już był na poziomie modyfikacji ciała, łączeniu DNA aby tworzyć hybrydy. Coś nawet i Samuru wymyślił. Biednemu Kanibalowi się to prostu w głowie nie mieści.
- A szkoda, mam kilka opowieści o mordowaniu moich ofiar i ich wykorzystywaniu.
Zaśmiał się dość podle, nie ukrywając iż to wcale żartem nie jest, a szczerze prawda. Odłożył wreszcie kielich, spoglądając na stolik przy okazji. Jeszcze cztery worki z krwią, po dwa na głowę? Owszem sięgnął po kolejnego. Apetyt na krew nigdy w wampirze nie zmaleje, chociażby pił ją hektolitrami.
- Moje życie głównie opierało się na utarczkami z łowcami. Ileż miałem przy tym zabawy. Dostałem od nich nawet prezent. Ta obroża dla przykładu. Razi mnie silna dawką elektryczności kiedy zaczynam się ostro denerwować i wpadam w krwiożerczy szał. No i oczywiście ciągle przez nią jestem kontrolowany. To tak jakby nałożono mi smycz ale bez kagańca.
Palcem raz jeszcze wskazał ozdobę na szyi i wreszcie rozerwał worek abu opóźnić jego zawartość. Dziewicza, młoda krew. Można rzec, że za młoda. Zapewne z dziecka. Po zakończeniu posilania się, oblizał się odruchowo. Kontynuował.
- Zdarzyło mi się nawet zawładnąć szpitalem miejskim. Tak nagle nikt wtedy nie potrzebował pomocy.
Może jakimś komentarz Emmanie? Stwór rozsiadł się wygodniej, zlizując krew z pazurów, wszak trochę z worka uleciało, a zmarnować się nic nie może. Co jak com ale bestia pokarmu nie marnuje. Wyjada do ostatniej kosteczki bądź kropli krwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Emmanuel Sob Kwi 18, 2015 3:06 pm

Ciekawe rzeczy Testament opowiadał, dla Emmanuela bardzo ciekawe. Co do choroby i regresu samego wampira Emmanuel raczej sądził, iż byłaby możliwość powstrzymania tego... tylko jeszcze do tego sposobu nie dotarli. Niemniej jest to sprawa do obgadania i na pewno związana z długimi i żmudnymi badaniami. Najpierw jednak konieczne będzie porozumienie z tym całym medykiem Tesłosława. Hiro… Czy przypadkiem Sanguinoso nie był medykiem?
- Dziękuję w takim razie. Z radością przyjmę Twoją gościnę Przyjacielu. - rzekł dosłownie przyklaskując po czym zreflektował się i z ciekawością zapytał - Cała gromadka? Masz więcej przyjaciół czy może zjazd rodzinny? Sądziłem, że jesteś raczej samotnikiem... - Ciekawa zmiana. Emmanuel sięgnął po kolejny woreczek i przebił go kłem po czym wlał życiodajną zawartość do kielicha. Wyczuwał ciekawość w głosie Testamenta i postanowił potrzymać go chwilę w niepewności. Nie zaszkodzi Wielkoludowi, a sam Emmanuel będzie miał więcej zabawy. Taka zemsta za wspominanie przez Gospodarza o jego niewinnych ofiarach. Uśmiechnął się do Tessa wysłuchując jego opowieści o utarczkach z łowcami i szpitalu.
- Obroża zdaje się być dobrym rozwiązaniem w ich mniemaniu. Jednakże na dłuższą metę nie zda egzaminu. Poza tym jest to bardzo okrutne... choć niektórzy mogą uważać, że taka opcja jest dla Ciebie aż nazbyt łagodna. - stwierdził z przyjaznym uśmiechem po czym wypił połowę zawartości kielicha. Podparł dłonią nos zasłaniając przy tym fakt, że oblizuje usta. Jakby nie patrzeć trochę taktu miał, a gdyby wytarł je ręką krew zostałaby na bandażu.
- Co do szpitala to nie sądziłem, że Twoim marzeniem było zostać ordynatorem? Prędzej spodziewałbym się takich pragnień po samym sobie. - mówił z ciepłym rozbawieniem, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Wracając do Twojego pytania. Tak, moje oczy to cecha wrodzona, lecz rozwijała się z wiekiem. Na samym początku niewiele różniły się one od oczu ludzkich. Trzeba by było wtedy się bardzo uważnie przyjrzeć by zobaczyć różnicę. - odpowiedział wiedząc, że dla Testamenta jest to podejrzane. Jakby nie patrzeć nie jest on mistrzem kamuflażu społecznego i raczej z rzadka coś udawał. Co najwyżej wobec ofiar bywał przymilny i to też jedynie przez minutę lub dwie.
- Jak aktualnie stoisz z polityką Testamencie? – myśl o Hiro nakierowała Emmanuela na politykę toteż postanowił zapytać brata jak ten zapatruje się na zależności socjalne wampirów i ludzi. Zapewne ma to w głębokim poważaniu, ale nie szkodzi zapytać. Nuż ma jakieś własne poglądy na ten temat gdyż tylko krowa takowych nie ma. Ponadto trzeba pamiętać, iż jego syn jest samym Burmistrzem, czyli bardzo wmieszał się w sprawy ludzi i miasta.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Wto Kwi 21, 2015 10:41 am

Kwestia zamieszkania została już obgadana, Emmanuel będzie mógł zatrzymać się w zamku bez żadnych przeszkód, oczywiście musi także uważać na swój byt. W końcu nie mieszka tutaj sam kanibal, jak wspomniał już o tym wcześniej.
- Zjazd rodzinny. Co prawda nie planowałem tego, tak samo jakoś wyszło.
Burknął zły, marszcząc brwi. Owszem, nadal jest samotnikiem. Od rodziny stara się trzymać zawsze z daleka, nie chcąc czasem wpakować się w jakieś niepotrzebne intrygi czy tarapaty. Nie są mu potrzebne.
Nie uzyskał odpowiedzi odnośnie genów. Raczej taka tajemnica nie przypadła do gustu wampirowi ale nie zamierzał aktualnie tego ciągnąć. Niedługo zaś pociągnie go za język, być może nie będąc już ta przyjaznym. Mimo zachowania Kanibala potrafił nie być aż tak głupi na jakiego wygląda.
- Być może. Ale wbrew przekonaniom łowców, obroża uodporniła mnie w większym stopniu na obrażenia elektryczności. Znoszę je o wiele lepiej, niż przedtem. Przydatne, nie sądzisz?
Odparł szorstko choć w duchu odczuwał triumf. Owszem, przeszkadzała podczas ataków jednakże, jej porażenia nie robiły już na nim aż tak potężnych szkód. Przyglądał się jak rozrywa kolejny worek i wypełnia zawartością kielich. Kanibal ordynatorem?
- Wtedy umieralność w szpitalu przybrała na sile.
Warknął nieco podjudzony myślami o zostaniu głową szpitala dla innych. Wampir uczynił to z własnych pobudek, ale przy tym ostro oberwał od dotychczasowego Pana. Nerwy nadal nie rozpłynęły się, a działo się to wraz z odpowiedzią odnośnie oczów.
- Masz pomysł dlaczego rozwijały się z wiekiem?
Warte uwagi pytanie. Kto wie, może Emmanuel jest w jakiś sposób powiązany z rodziną Kuroiashita? Bowiem Gabriela także ma gadzi wzrok, a jest matką Kanibala. Ale skąd mógł wiedzieć, że także i tego o to blondyna?
- Póki mam na co polować, nie interesuje się polityką, Emmanuelu. Nigdy nie ciągnęło mnie do takich tematów.
Z kanibalem nie porozmawia o sytuacji w mieście. Wolał chodzić i polować, niżeli głowić się nad ujawnieniem. Choć trzeba przyznać, że poniekąd przeszkadzało ujawnienie. Już nie było tej ponurej tajemnicy jaką za sobą nosiły ataki.
- Ale domyślam się, że chodzi Ci o Samuru.
Dodał jednak, żeby wiedzieć czy i w tym wampirze syn Kanibala ma szukać wroga. Poniekąd nie chciał żeby działa się jakaś krzywda jego... przyjacielowi jak i temu gówniarzowi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Emmanuel Sob Kwi 25, 2015 8:46 pm

Emmanuel słuchał odpowiedzi Kanibala z zainteresowaniem sącząc przy tym krew z kielicha. Wprawdzie ile by nie wypił ciągle było mu mało, lecz nie był aż tak zaślepiony głodem jak jego brat. Mógł myśleć podczas posilania. I wolał skupiać się na historii Wielkoluda, a nie na tym kto był źródłem ich posiłku. Nie przeszkadzał swemu bratu, jedynie słuchał dopóki nie został o nic zapytany wprost
- Mam pomysł, a i owszem! - rzekł z entuzjazmem potakując głowa.
- Jednakże o tym opowiem później. - dodał po krótkiej chwili. Jeszcze trochę potrzyma go w niepewności. Niech się Grubas skręca w swoim wnętrzu z ciekawości. Testament musiał zatem przejść do odpowiedzi na kolejne pytanie choć tu odpowiedź również była mało satysfakcjonująca dla Emmanuela. Gdy Testament wspomniał o swoim synu Emman uśmiechnął się pod nosem.Tak, poniekąd i o niego mu chodziło.
- Owszem, chodziło mi o Samuru. I nie tylko o niego. Skład Rady Wampirów znacznie się zmienił ostatnio. No i Twój syn bardzo namącił w kwestii równowagi sił. Nie wspominając już o tym, że ujawnienie jest jak wrzód na tyłku. Niemniej nie będę Ci tym zanadto głowy skoro nie interesujesz się podobnymi sprawami. - stwierdził dając jedynie po trosze do zrozumienia Testamentowi, że zmieniło się nieco więcej niż na pierwszy rzut oka się wydaje. Wtem w głowie Emmanuela zaczęły grać werble. Czas na wyczekiwany przez Wielkoluda finał.
- Testamencie... Badając Twoją krew i zawarte w niej dna także starałem się, na tyle na ile to możliwe, przestudiować historię Twojej rodziny. Zdaje się, iż miałeś brata. Bliźniaka, który spłonął w siedzibie łowcy planującego zagładę Twego klanu? - zaczął nie przechodząc nadal do sedna. Za bardzo lubił gry słowne i budowanie napięcia. Niemniej muzyka finałowa grała już w jego głowie i zamierzał przekazać swemu bratu to co wie on sam. Mimo wszystko nie chciał być nieuczciwy w tej kwestii wobec Testamenta. Wiedział, ze może to wiele zmienić. Miał jednak nadzieję, iż nie na gorsze. Jego zachowanie już wielokrotnie udowadniało, iż jest inny niż reszta rodziny i może Tes to doceni. Może jednak zacznie być podejrzliwy i niechętny jak i wobec pozostałych? Któż wie.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Czw Kwi 30, 2015 8:12 am

Emmanuel jednak powinien w pewnej chwili zaprzestania gierek. Przecież wie jak Kanibal jest niecierpliwy i nie za bardzo lubi czekać ani też znosić napięcia. Zresztą było to widać po jego lekko zirytowanej minie.
- Nie przesadzaj z tą długością czasu.
Burknąl dodatkowo, zaciskając u jednej dłoni pięść. Ale powstrzymał się jakoś od głupiego komentarza i posłuchał odpowiedzi Emmanuela. Bardzo dobrze, że nie zamierzał męczyć brata zbędnymi słowami odnośnie polityki czy sytuacji w mieście. Nie chciało mu się słuchać także o Radzie. Ale czy właściwie kwestia Rady nie powinna pozostać tajemnicą? Mniejsza o to. Nie obchodziły go takie tematy, co oznacza iż nie miał na mnie najmniejszej ochoty do wydłużenia. Ziewnął także, zasłoniając usta dłonią. Co za dużo to niezdrowo, a chodziło tutaj o myślenie, bowiem Emmanuel rozpoczął kolejny etap gierki. I oczywiście uniósł jedną brew na jakże ciekawym fakcie.
- O czym Ty mówisz? Ja nigdy nie miałem brata bliźniaka.
Roześmiał się dość głupkowato, jakby właśnie usłyszał śmieszny kawał. Lecz zaprzestał, mrużąc podejrzliwie ślepia. Aż zalśniły na parę sekund krwistą czerwienią.
- Sadzisz, że nie pożarłem już brata w łonie matki? Aż dziwne.
I znowu ten śmiech ale tym razem ciut głośniejszy. Emm mówił takie śmieszne i nieracjonalne rzeczy. Kanibal nie ma żadnego brata bliźniaka, a przynajmniej nigdy mu o takim nie wiadomo.I dlaczego już wypił całą swoją krew w woreczkach? Zaklął pod nosem dość siarczyście i powrócił do swojej wygodnej pozycji na fotelu. Co ma jego gość do powiedzenia odnośnie Brata? Aż był z deka ciekawy. Może to kolejna szalona gierka? A czy się jak Kanibal potrafi być leniwy i przerwać ją w najlepszej części? Chyba wie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Emmanuel Pią Maj 01, 2015 10:06 pm

Testament słuchał choć na przemian mniej i bardziej chętnie. Zdziwienie i rozbawienie Ludożercy nawet nie zdziwiło Emmanuela. To było tak dawno, iż on sam ma jedynie mgliste wspomnienia. Zresztą większość z nich odzyskał tylko dzięki zaawansowanej hipnozy i zdolnościom regeneracyjnym jego ciała. Uśmiechnął się perliście gdy jego brat się zaśmiał i wspomniał o pożarciu w łonie bliźniaka.
- Nazywa się to wchłonięciem mój drogi i zdarza się, lecz nie w tym przypadku. Nie pożarłeś brata, lecz narodziłeś się wraz z nim. Nie dane Wam jednak było razem się wychowywać... przynajmniej nie nazbyt długo. - stwierdził sięgając po ostatni worek z krwią i rzucił ją swemu krewniakowi. Jeśli wypił od razu Emmanuel taktownie milczał wiedząc, że do Testamenta i tak niewiele dotrze wykorzystując ten czas na dopicie swojej porcji z kielicha.
- Otóż mój Drogi... Twój brat uległ wypadkowi i został wykradziony od medyka przez łowcę. Łowca miał wielki plan co do Twojej rodziny, lecz nie mógł go spełnić. Los sprawił, iż dwór porywacza stanął w ogniu, a on sam nie mógł uciec gdyż dziwnym trafem drzwi od jego sypialni były zabarykadowane. Chłopiec, który nie wywołał pożaru, lecz go wykorzystał zamykając człowieka w jego leżysku sam nie zdołał uciec. Przynajmniej tak mówiono gdyż odnaleziono jedynie zwęglone zwłoki. Wtedy jednak medycyna nie była tak daleko jak dziś. - rzekł kończąc swoją opowieść na tyle szybko na ile mógł zachowując najważniejsze fakty.
- Przechodząc do meritum. Twój brat przeżył choć ciężko okaleczony i poparzony. - stwierdził patrząc Testamentowi prosto w oczy swoimi rozbawionymi ślepiami gada.
- I choć w późniejszym czasie stracił pamięć gdyż miał szczególną skłonność do wypadków i tak natknął się na Ciebie. - rzekł wstając i nie spuszczając oczu ze swego brata.
- Teraz natomiast pamiętając swoją przeszłość i żyjąc teraźniejszością. - wzniósł kielich ku górze.
- Staje przed Tobą mówiąc: Witaj Bracie. - rzekł niemalże triumfalnie, a radosny uśmiech na jego twarzy sprawił, iż oczy Emmanuela stały się niemal skośne. Przechylił kielich opróżniając resztki po czym odłożył go z uwagą oczekując na reakcję Testamenta. Nie był w stanie przewidzieć jaka będzie reakcja. Kanibal mógł zarówno się ucieszyć jak i zasmucić czy wściec... bądź zupełnie nie uwierzyć. Były to w dodatku uproszczenia oddające jedynie możliwe emocje, nie pomnąc o czynach. Niemniej stało się, a Testament znał Emmanuela na tyle by wiedzieć, iż Blondyn nie kłamie.
Emmanuel

Emmanuel

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Gadzie złote ślepia. Obandażowane ręce.
Zawód : Ojciec Dyrektor
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Widzenie Prawdy, Regeneracja, Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1741-emmanuel-greenlaw-kuroiashita#36612 https://vampireknight.forumpl.net/t2553-emmanuel#53980

Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Gość Nie Maj 03, 2015 10:04 pm

Też coś. Kanibal prychnął na poprawę, nie komentując jednak. Nie pochłonął brata? Aż dziwne... Chyba, że matka wykasowała wspomnienia odnośnie portu razem z bratem, bo przecież musieli się kiedyś widzieć! Albo po prostu nie mówiła. I nasuwa się kolejne pytanie: Czemu wszyscy milczeli?
Złapał worek z krwią, od razu się w niego wgryzając. Najwidoczniej nerwy wzięły ponad górę. Musiał się na czymś wy żyć, a że padło na biedną folię z krwią... Przy okazji słuchał i coraz bardziej nie dowierzał.
- Kpisz sobie ze mnie?
Odburczał wampir, gdy tylko skończył z krwią. W wielkiej dłoni zmiażdżył folię z widocznym gniewem. Nie ma co ukrywać, zresztą nawet nie potrafił.
- Sugerujesz, że mam brata, o którym nic nie wiem. Ba, nie wiedziałem nawet, że istnieje!
Dodał, rzucając pustą folię na stolik. Co gorsza, Emmanuel kontynuował a finał tej rozmowy dosłownie potwora powalił. Emmanuel? Bratem?! Uniósł kącik ust w dziwnym uśmiechu, Czemu nie wierzył? Ale... jeśli to prawda? Nie, to nie na Kanibala głowę. On tylko umiał zjadać.
- I Ty jesteś moim bratem, Emmanuelu?
Zarechotał złowieszczo, również wstając. Górował dość sporo nad bratem. Czuł się większy, silniejszy, mądrzejszy raczej nie. Ale na pewno bardziej przebiegły. W końcu jest drapieżnikiem.
- Muszę nadrobić zaległości. Pora Cię wchłonąć.
Aż ślina pociekła potworowi, który mimo masy, zgrabnie wyminął stolik, kierując się do brata. Kilka kropel krwi, a sam dowie się z kim ma do czynienia. Może Emmanuel sam na to wpadnie? Lecz jak się to zakończy? Kanibal nie odpuści. Nie dość, że nadal pragnął krwi, to jeszcze podjudził ciekawość.
- Sprawdzę też na wszelki wypadek czy aby mnie nie okłamujesz.
Tak na wszelki wypadek. Reakcja zapewne będzie taka sama jak zawsze - Emmanuel zapewne będzie starał się bronić. Lecz czy nie na tym akcje polegają?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Salon [Parter] - Page 9 Empty Re: Salon [Parter]

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 9 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach