Biuro właściciela

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Samael Czw Sie 08, 2019 12:21 am

Samaela i Zivę łączyło coś więcej niż typowa u wampirów relacja pan - służka. Przede wszystkim rzadko spotykane partnerstwo w biznesie, zaufanie jakim ją w tym aspekcie obdarzał, wspólna historia, która w zasadzie połączyła ich losy w ten a nie inny sposób... Ale w tej chwili przecież dla żadnego z nich nie było to ważne. Istotną była ta rzadko spotykana zgodność co do preferencji seksualnych. Szlachetny nie musiał nigdy korzystać ze swojej uprzywilejowanej pozycji aby namówić służkę na małe co nieco. Nie zdarzyło mu się też do niczego jej zmuszać. Sprawiało to, że było jeszcze przyjemniej, bo kobieta, która chce jest zawsze dużo lepszą kochanką od takiej, która musi. Jeszcze bardziej nakręcało to młodego Asmodeya - widok kobiety, która rzeczywiście miała ochotę na to aby całkowicie się mu poddać, dać zdominować i jeszcze sprawiało jej to przyjemność. Tę właśnie cechę a może lepiej to ujmując, słabość charakteru, swojego pana wykorzystała Ziva. Czy działała w desperacji? Może z premedytacją kalkulowała na chłodno? Czy też zadziałał jakiś dziwny instynkt? Podniecenie, coś zaczęło ją mrowić gdy pan zaczął na nią wrzeszczeć i szamotał nią jak laleczką? Ta kwestia również nie była obecnie istotna. Nie dla niego, który stał dumnie górując nad klęczącą brunetką cierpliwie i bez zbędnego pośpiechu zajmując się rozbudzaniem jego męskości, której nawiasem mówiąc wcale nie musiała aż tak długo budzić.

Spoiler:
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Gość Pią Sie 09, 2019 8:16 pm

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Samael Sob Sie 10, 2019 11:51 am

Spoiler:
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Gość Pon Sie 12, 2019 11:39 pm

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Samael Wto Sie 13, 2019 4:43 pm

Spoiler:
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Gość Pią Sie 16, 2019 1:58 pm

Spoiler:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Samael Pon Sie 19, 2019 2:42 pm

Spoiler:
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Gość Wto Sie 20, 2019 9:04 pm

Spoiler:
Leżała tak dobrych kilkadziesiąt sekund, łapiąc oddech i próbując jakoś powrócić z zatracenia się w najpiękniejszym stanie na świecie.
Randki? – wychrypiała w końcu, niewiele rozumiejąc. Jakiej randki, do cholery, przecież ona i Sam nie…
Ach, tej randki!
Aż nakryła z powrotem włosami policzki, aby Sam nie widział jej zawstydzenia.
Nawet nie wiesz jak – odpowiedziała cicho. Biedny Kevin. Pewnie już dawno wrócił do siebie, nie mogąc dodzwonić się do Zivy. Gdyby tylko chłoptaś wiedział, w co został wplątany… pewnie byłby już w podróży na drugi koniec świata.
Przewróciła się powoli na jeden bok, a potem na plecy, i szturchnęła delikatnie Sama stopą. Jedna szpilka nadal uchowała się na nodze. O, i Ziva miała nawet na łydkach resztki rajstop! No proszę! Podniosła nogi tak, że jej pupa znowu była na wyciągnięcie ręki Smoka.
Sam, nie mam się w co ubrań, potrzebuję, żeby któraś z dziewczyn przyniosła mi… – zaczęła z wesołym uśmieszkiem, ale wtedy zobaczyła oparzenie na ręce Smoka. No i oczywiście – dostała upominającego klapsa!
Natychmiast poderwała się do pozycji siedzącej, mimo że ledwo się ruszała. Po jej ciele spływała jej własna krew, pośladki bolały ją niemiłosiernie, przez co ledwo na nich siedziała, a skóra niemal wszędzie była zaczerwieniona przez zabawy Sama, ale Ziva miała to gdzieś.
Nigdy nie użyła wobec niego swojej mocy! Nie ośmieliłaby się! A teraz… ten złoty połysk… to musiało być…
Nie chciałam, Sam, przepraszam – wykrztusiła, nachylając się nad raną. Na szczęście oparzenie było niewielkie. – Ja… nie czułam tego. Nie kontrolowałam. – Patrzyła z lekkim strachem, jak lizał złociste miejsce. Chyba się polepszało i ślad już powoli znikał? – Następnym razem zwiąż mi ręce. To nie powinno się powtórzyć! – postanowiła groźnie, przy czym surowy ton był skierowany w nią samą, nie w Sama – jak mogła dopuścić do czegoś takiego?
Zaczęła zsuwać się z kanapy, następując na papiery, które zostawił projektant. Jasny gwint. Przewróciła oczami, przypominając sobie, że ten debil naprawdę tu wparował. Jego kara również nie powinna ominąć – tylko może nieco inna. Na przykład ucięcie wypłaty.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Samael Sro Sie 21, 2019 11:12 am

Po tak intensywnych przeżyciach, dłuższa chwila musiała minąć nim szlachetny w pełni uspokoił swój oddech a serce powróciło do swojego naturalnego, spokojnego rytmu. Sądząc po tym jak aktualnie wyglądała Ziva, jej również kilka minut zajmie powrót na ziemię z miejsca do jakiego wystrzelił ją piekielnie silny orgazm. Zerkając ukradkiem na jej stygnące ciało, drgające jeszcze w niekontrolowanych skurczach uniósł kąciki ust w niewielkim uśmiechu wyrażającym więcej niż tysiąc słów. Był nie tylko usatysfakcjonowany fizycznie ale również psychicznie. Balonik ego został bardzo mocno napompowany i czuł przyjemne łechtanie gdzieś w środku widząc kochankę w takim stanie. Cała reszta chwilowo odeszła na dalszy plan, wyleciało mu z głowy czemu właściwie był wściekły i za co tak intensywnie karał swoją służkę. Dopiero gdy na wpółprzytomnym wzrokiem omiótł biuro i wypatrzył zmiażdżony jego własną ręką telefon przypomniał sobie o co właściwie była cała awantura. W obecnej chwili było mu jednak zbyt błogo aby wracać myślami do rzeczy nieprzyjemnych. Ziva starała się z całych sił go udobruchać co jak widać udało się jej świetnie, Smok był w wyśmienitym humorze. Jak zawsze po dobrym seksie z resztą, gdyż zaraz obok głodu krwi, była to jego największa namiętność.
- Wiem, Ziva, wiem. - zaśmiał się krótko - Wykrzyczałaś to wystarczająco głośno w trakcie. - przeciągnął się raz jeszcze. Po co więc pytał skoro dobrze wiedział jak dobrze jej z nim było? To proste, po prostu uwielbiał gdy karmi się jego ego. Smoki takie już są, próżne i łase na tego typu rzeczy. Po za tym chciał sprawdzić jej reakcję. Obleje się płomiennym rumieńcem czy może zaskoczy go otwartością w tych kwestiach?
Mając jej zaczerwienioną od klapsów pupę na wyciągnięcie ręki, przejechał po niej kilkukrotnie dłonią, gładząc podrażnione miejsca z uśmieszkiem na wrednej gębie. Naprawdę zmaltretował swoją służkę, wyglądała jakby wpadła pod pędzący samochód. Porwane ubrania, zaczerwienienia, drobne sińce na rękach i ślady po zębach. No ślicznie wyglądała. Podobało mu się to co widzi.
- Daj spokój... - burknął widząc jak bardzo przejęła się jego oparzeniem. Nie było szczególnie dotkliwe i dosłownie za kilka minut powinno zniknąć. Nie był w nastroju żeby się wkurwiać o takie pierdoły jak niekontrolowane uderzenie go mocą podczas intensywnego seksu. Takie rzeczy się czasem zdarzały kiedy ktoś bardzo tracił nad sobą kontrolę i dopóki nikomu nie działa się z tego tytułu duża krzywda to nie było o czym gadać.
- Ale pomysł ze związaniem mi się podoba. - wyszczerzył kły w szerokim uśmiechu. Zostawił już ranę samą sobie i zaczął gramolić się z kanapy. Dobrze wiedział co robi kiedy kazał wstawić sobie taki mebel do biura, nie ma co. Pierwsze po co sięgnął to bokserki, które ubrał na tyłek a zaraz po nich wsunął spodnie. Zazgrzytał rozporek, brzdęknęła klamra paska i był już niemal ubrany. Nie spieszył się jednak z resztą garderoby, miast tego sięgnął do paczki papierosów, z której wyjął jednego i odpalił. Głupie, ale nie pamiętał czy Ziva lubi pociągnąć dymka więc by się nie wydać z luka w pamięci po prostu zostawił otwartą paczuszkę na biurku. Jeżeli będzie chciała to się poczęstuje.
- Polej czegoś mocniejszego. Zaschło mi w gardle. - podbródkiem wskazał jej mini barek i stolik zastawiony różnego rodzaju szkłem. Chwilę zapewne będzie się jeszcze gapił na roznegliżowaną służkę ale kiedy ta zajmie się wykonaniem jego polecenia, co przecież powinna uczynić bez marudzenia, wampir wyjmie telefon. Miał przynajmniej dwie sprawy do załatwienia. Jedna, to wyśledzić niejakiego Kevina a druga odczytać wiadomość, która nadeszła jakoś w trakcie ich gorącego numerka.
- Powiedz projektantowi żeby spierdalał. Nie mam dzisiaj czasu żeby z nim gadać. Po za tym niech się cieszy, że żyje. - rzuci obojętnie zimnym tonem, takim jakiego zawsze używał w sprawach służbowych gdy nie miał zamiaru dyskutować czy słuchać żadnych ale. Wystukał na ekranie odpowiedź na smsa i powrócił spojrzeniem na brunetkę.
- Ta, ktoś musi przynieść Ci jakieś ciuchy. Nawet nie myśl żeby pożyczać cokolwiek od dziewczyn. Nie wypuszczę Cię wyglądającą jak dziwka.
Samael dobrze wiedział jak ubiera się na co dzień większość jego pracownic i nie były to stroje w jakich chciałby zobaczyć Zivę spacerującą po ulicach Yokohamy. Może był jakiś zacofany ale tak odważne wdzianka widział raczej w sypialni a nie centrum handlowym czy na poczcie.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Gość Czw Sie 22, 2019 10:34 pm

Co dokładnie wykrzyczała? Zwęziła oczy, próbując sobie przypomnieć. Cholera no, nie pamiętała. Pewnie imię Sama i do tego jakieś inne zbereźne rzeczy – w momencie orgazmu zwykle nad sobą nie panowała i po prostu głośno dawała znać o swoim… zadowoleniu.
Mruknęła jak kotka, kiedy gładził jej obolałą pupę, i jeszcze nią lekko potrząsnęła. Przeciągnęła się, aby jakoś rozprostować wymęczone ciało, i znowu spojrzała na Sama z troską. A raczej na jego rękę.
Faktycznie, oparzenie nie było niczym szczególnym: dzięki wyjątkowej regeneracji Smoka rana już zanikła, a złocisty odcień tylko delikatnie migotał, ale… Ziva i tak się na siebie złościła.
Była w końcu zawsze opanowana. Zawsze dokładna. Perfekcjonistka niepopełniająca błędów. Wyłapywała każdą, nawet najmniejszą nieścisłość w papierach, na co dzień zawsze się kontrolowała – a podczas miłosnego zbliżenia z kimś tak ważnym jak jej pan nieświadomie sprawiła mu ból!
Już nawet to wcześniejsze ugryzienie go w szyję mogła sobie bardziej wybaczyć, czymś tłumaczyć, w końcu krew Sama była szlachetna, Ziva mogła czuć głód i tak dalej… ale żeby tak bezrefleksyjnie używać mocy?
To źle o niej świadczyło, nawet jeśli jednocześnie oznaczało, że Sam po prostu potrafił doprowadzić ją do takiego stanu, w którym jej racjonalna strona odmawia posłuszeństwa. Nikt oprócz niego tego nie potrafił.
Nie ciągnęła tematu, skoro Sam tego nie chciał, zawzięcie za to postanowiła:
W takim razie następnym razem koniecznie musisz mi unieruchomić ręce! Skoro pomysł ci się podoba, to tym bardziej powinieneś to zrobić – uśmiechnęła się zawadiacko.
Także powoli podniosła się z kanapy, aby tylko bardziej utwierdzić się w tym, że żadne z jej ubrań nie nadawało się do ponownego włożenia. Skrzywiła się delikatnie pod noskiem na myśl, że będzie musiała wołać którąś z dziewczyn na pomoc, i poprawiła pożal-się-boże-rajstopy – a raczej, to, co z nich zostało.
Czasami sobie popalała, ale nie tuż po wysiłku fizycznym. Niby słyszała, że po seksie najlepszy jest papieros, jednak jej smakował lepiej podczas leniwego, pięciominutowego odpoczynku, na który z rzadka sobie pozwalała.
Co innego alkohol!
Niemal tanecznym krokiem podeszła do barku i wyjęła bourbon. Dogrzebała się do minizamrażalki, wsypała do szklanek odpowiednią ilość lodu, a następnie od serca nalała alkoholu. Żwawo podeszła do wampira i podała mu jego trunek.
Była przekonana, że Sam chwilowo zapomniał o Kevinie i tej całej drace z randką, dlatego z zadowoleniem usadowiła nagą pupę na biurku, popijając alkohol. Cóż, gdyby wiedziała, co mu właśnie chodziło po głowie…
Zajmę się projektantem – mruknęła, zerkając na stertę papierów. – Ale na pewno zapłaci za to, że wtargnął tu bez pytania. Artysta czy nie, nie obchodzi mnie to. Pensja mu ucierpi. – Wzruszyła ramionami. – Znając życie, chciał skonsultować odcień czerwieni na niektórych ścianach. Co mam mu powiedzieć? Karmazyn, kardynalski, pąsowy czy rdzawy? – spytała niby to od niechcenia, naśladując projektanta.
Gościu serio przychodził do niej albo do Sama z takimi problemami, i to w najgorszych momentach. Ziva ceniła go za to oddanie sprawie i dokładność, ale… mógłby wszystkie wątpliwości zebrać do kupy i wyrazić je raz, a nie codziennie dopytywać, czy kanarkowy na pewno jest tym konkretnym kolorem tej konkretnej lampy, którego chce Sam.
Możesz przekazać Cassie, aby skoczyła mi po cokolwiek do sklepu z ciuchami? Nie wpuszczę jej samej do mojego domu, żeby grzebała mi w szafie. Niech coś na szybko kupi – burknęła, chociaż to rozwiązanie niezbyt jej pasowało.
Ziva lubiła seksowną, elegancką i biurową klasykę. Nie kurewskie ciuszki, nie ubiór cichej myszki z lumpeksu. Nie. Wampirzyca miała szyk, nawet jeśli szyk w jej przypadku oznaczał wysokie szpile, sukienkę opinającą tyłek i uwypuklającą piersi.
Ale jednak potrafiła obejść się bez lateksu i tanich sznureczków, do których uciekały się tancerki z klubu.
Spojrzała ze zgryzotą na swój zniszczony telefon i zacisnęła wąsko usta. Cholera jasna, miała nadzieję, że chociaż karta SIM przeżyła. Maile miała w chmurze, faktury i rachunki na kilku sprzętach i w wielu drukowanych kopiach, ale… SMS-y i numery telefonów mogły przepaść.
A to jej się nie podobało.
Cicho westchnęła, kończąc drinka.
A co z tymi oszustkami? Kiedy chcesz je na dywaniku? Mam je teraz wołać? Bo jeśli tak – odstawiła szklankę, odwracając się w stronę Sama – to potrzebuję jakiegoś telefonu. Wiesz dobrze, że nie mogę bez niego pracować.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Samael Pon Sie 26, 2019 11:37 am

To było całkiem urocze, że Ziva aż tak przejęła się niekontrolowanym użyciem mocy przeciwko swemu panu. On sam nie wyglądał jakby szczególnie wziął to do siebie, wszak był to wypadek, chwilowa utrata kontroli podczas wyjątkowo intensywnych doznań. Zdając sobie sprawę, że na co dzień jego służka jest osobą wyjątkowo poukładaną i lubiącą mieć pełną kontrolę nad sytuacją, cieszył się tym faktem w pewien perwersyjny sposób. Wszak umiał doprowadzić tą opanowaną kobietę do takiego stanu, że puszczały jej wszelkie blokady i hamulce. Co innego gdyby poraziła go swoją zdolnością podczas kłótni, lub w celu obrony przed jego gniewem. Sytuacja miałaby się zgoła inaczej i na pewno odebrałby to wyjątkowo źle. Jak widać wszystko zależy od kontekstu sytuacji i coś będące odebrane jako obraza i otwarty bunt w innych okolicznościach mogło przejść bez większego echa i kary. No chyba, że nie kontrolowałaby się aż tak bardzo, że podczas gdy ją brał poraziłaby go wyjątkowo boleśnie. Nie ma jednak co gdybać.
- Według mnie to niezły pomysł ale widzę, że sama wykazujesz wobec niego spory entuzjazm. - zaśmiał się krótko. Miał ochotę strzelić jej klapsa jednak w ostatniej chwili rozmyślił się postanawiając być nieco bardziej wyrozumiałym i nie katować jej zaczerwienionych pośladków jeszcze bardziej. I tak pewnie będzie miała problem żeby na nich usiąść i jeszcze jakiś czas będzie odczuwała efekty ich wyuzdanego seksu.
Przyjął szklankę dziękując oszczędnym kiwnięciem głowy po czym od razu upił z niej niewielki łyk, wciąż skupiając się jeszcze na wyświetlaczu telefonu. Otóż wróciła jego siostrzyczka, która była jego prawdziwym oczkiem w głowie, rozpieszczoną od najmłodszych lat, małą księżniczką. Istota, która potrafiła wywołać w nim aż tak wiele pozytywnych emocji i jedyna taka, która świetnie to wykorzystywała. Wystarczyło, że zrobiła minę zbitego szczeniaczka i słodkie oczy a starszy brat od razu miękł i zgadzał się na wszystko. No prawie na wszystko. Były takie rzeczy, przed którymi za wszelką cenę chciał chronić siostrę. Wolał by uczyła się na jego błędach a nie popełniała te same lub podobne głupoty jakich on zrobił mnóstwo w swoim, wcale nie tak długim, życiu.
- Zrób z nim co uważasz za stosowne. Tylko poinformuj jak bliski był żeby stracić głowę, którą zawsze trzyma w chmurach. - burknął - I niech nie zawraca mi co chwilę dupy bzdurami. Mam wystarczająco dużo na głowie. Nie wiem jaka jest różnica między kardynalskim a pąsowym, zdaje się, że właśnie dlatego go zatrudniłem.
W tych kwestiach Samael był typowym facetem. Dla niego istniały tylko podstawowe kolory, żadne pąsowe, karmazyny, kanarkowe czy pistacjowe. Czerwony to czerwony, zielony to zielony i tak dalej. Jeżeli już uznawał jakieś wymyślnych określeń dla barw to jako synonimy, nie mniej nie więcej.
- Będzie wiedziała co kupić czy mam ją tu przysłać żeby mogła przyjąć zamówienie? - skrzywił się lekko. Zawsze po seksie okazuje się, że to zostało zniszczone, tamto zdewastowane, tu coś utytłane... Już po akcie szybko i z siłą lokomotywy zderzało się z szarą codziennością i trzeba było niwelować szkody wyrządzone podczas całego zajścia. Co? Tylko on tak miał? Cóż...
- I nie przejmuj się, zapłacę. - upił kolejny łyk chłodnego burbona. Odpowiadał za rozerwanie na strzępy jej ubrań więc czuł się teraz mocno odpowiedzialny za to by dostała nowe, porządne i mogła się ubrać. To, że prawdopodobnie wszyscy w okolicy słyszeli co wyprawia się w biurze nie oznaczało, że chciałby żeby oglądali jego służkę półnagą, świecącą dupskiem przez dziurę w rajstopach i majtającą cyckami przy każdym kroku. O nie, jej nagość była przeznaczona tylko dla jego oczu i miał nadzieję, że dzisiaj wyjaśnili to sobie raz na zawsze...
- Jutro. Zaraz muszę się ulotnić na spotkanie z siostrą i spędzić z nią trochę czasu. Skoczę tylko wziąć prysznic i się przebrać.
Całkiem zapomniał o kwestii tych suk, które próbowały go wydymać fałszywymi zaświadczeniami! Trzeba się tym zająć i to dość szybko jednak sprowadzenie ich tutaj na teraz było raczej niemożliwe a on nie mógł poświęcić kilku godzin na to by się z nimi rozprawić. Jednocześnie nie chciał aby ktoś go zastąpił bo takie rzeczy wolał załatwiać osobiście. Nawet jeżeli nie bezpośrednio, własnymi rękami to przynajmniej zadając pytania.
- Dzisiaj wystarczy tylko ogarnąć salę z folią, wstawić tam kilka krzeseł, które po wszystkim pewnie i tak będą do wyjebania. - jeśli przesłuchanie będzie toczyło się tak jak przewidywał to po wszystkim będą mieli trochę "śmieci" do szybkiej utylizacji. Nikt nie chciał mieć w śmietniku z tyłu klubu rzeczy zapaćkanych we krwi, to mogłoby zostać wywleczone przez jakiś bezdomnych, wieść by się rozniosła... Same problemy.
- Mam jakiś zapasowy telefon w szufladzie jeśli chcesz. Możesz go wziąć do czasu aż nie ogarniesz nowego. - dopił i odstawił pustą szklankę na blat.
- I Ziva... - położył służce dłoń na policzku, wplatając długie, szponiaste palce w jej ciemne pukle. - Nigdy więcej nie zmuszaj mnie bym był na Ciebie tak wściekły. - zmrużył swoje diabelskie ślepia łapiąc spojrzenie jej jasnych tęczówek.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Gość Sro Sie 28, 2019 7:16 pm

Faktycznie miała lekkie problemy z siadaniem – niby teraz tylko oparła pupę o biurko obok Sama, a i tak poczuła nieprzyjemne pieczenie, aż syknęła i odrobinę się zsunęła, tak że dotykała blatu tylko biodrami. Wiedziała, że przez jakiś czas kucanie, siadanie i schylanie się to będzie problem. Cóż, wygląda więc na to, że wszystkie czynności będzie musiała wykonywać, stojąc. Albo leżąc na brzuchu. Uroczo.
Obiecuję, że wszystko przekażę mu w surowy i odpowiedni sposób. Tak aby następnym razem odechciało mu się nagłej wizyty bez wcześniejszego uprzedzenia mnie – mruknęła dość lodowatym tonem, bo na samo wspomnienie o natrętnym projektancie wzbierała w niej złość.
Wbiła swoje spojrzenie w Sama, z wolna popijając trunek. Zauważyła, że nieco się rozkojarzył, ale nie dopytywała. Jeżeli będzie chciał, sam powie.
Niech kupi cokolwiek, co wydaje jej się, że już na sobie miałam. W najgorszym wypadku przeżyję masz wstydu, aby szybko wrócić do mieszkania się przebrać. – Rzecz jasna, zaraz po tym ponownie zajechałaby do biura – w końcu czekała ją kupa roboty. A już na pewno nie ośmieliłaby się lenić po tym, jak… Sam wybił jej z głowy randkę.
Ech, biedny Kevin!...
Z wdzięcznością skinęła głową, a zaraz po tym odstawiła niedopity alkohol i podeszła do wywalonej na podłodze zawartości torebki. Ukucnęła (nie omieszkując mruknąć z bólu przez pośladki) i zaczęła grzebać w swoich papierach – powoli powracała rygorystyczna, zapracowana Ziva.
W takim razie jutro wieczorem, gdy już ekipa remontowa się stąd zmyje. Taka pora będzie chyba najlepsza, nie? – zaproponowała, sięgając jeszcze po jakiś długopis. Zaczęła jedną ręką coś pisać, a drugą szukać wśród wybebeszonych kartek informacji kontaktowych oszustek. – Siostra? Carmi wróciła? – zdziwiła się, zerkając na niego z dołu. – Koniecznie ją ode mnie uściskaj! I zapytaj, czy nadal podobają jej się moje seksowne kiecki – dodała z zawadiackim uśmiechem, przypominając sobie, jak mała, urocza Carmi zachwycała się opinającymi tyłek Zivy ubraniami.
Kiedy uporządkowała torebkę, podniosła się i podeszła do Sama.
Wszystko będzie na jutro gotowe, masz moje słowo. – Sięgnęła tuż obok niego ręką do szuflady, aby wyjąć telefon, ale zamarła w połowie, gdy dotknął jej policzka, a następnie cicho, zmysłowo… prawie jej zagroził.
Patrzyła mu prosto w oczy, bo wiedziała, że tego oczekiwał, chociaż z jej twarzy dało się wyczytać lekkie zaniepokojenie. W końcu spuściła wzrok.
Co niby mogła powiedzieć? Mogła obiecywać i przepraszać, ale to nie wymazałoby jej poczucia winy, a także nie ochroniłoby jej przed potencjalnymi ekscesami z odległej przyszłości. Ziva za nic na świecie nie chciała ponownie rozczarować Sama, ale… niestety, znała swoją naturę.
Wiem. Żadne z nas tego nie chce, Sam. W końcu pamiętaj – na samym początku mówiłam o spokoju. Lepiej go zachowajmy.
Ośmieliła się delikatnie uśmiechnąć i puścić mu oczko. Wyjęła w końcu z szuflady telefon, jednocześnie cmokając Smoka w policzek, tuż obok ust.
Leć do małej i powiedz jej, że się stęskniłam.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Samael Czw Wrz 05, 2019 8:24 pm

Każde syknięcie jakie wydobywała z siebie Ziva kiedy jej zaczerwienione pośladki wchodziły w kontakt z czymkolwiek sprawiało, że kącik ust Smoka unosił się lekko ku górze. Zdecydowanie nie miał dziś litości dla jędrnego tyłka Zivy i sprał go tak, że na pewno jeszcze dłuższy czas będzie miała pamiątkę po klapsach, którymi obdarowywał ją z takim zapałem. Bardzo dobrze! Lepiej chyba mieć taką pamiątkę żeby zbyt szybko nie zapomniała o tym co tu dziś zaszło i z jakiego powodu. Na szczęście Sam nie karał służki w taki sposób za każde możliwe przewinienie, choć faktem jest, że i tak nigdy nie ma ich zbyt dużo. To dziwne, ale na prawdę nie mógł powiedzieć zbyt wiele złego na temat brunetki a trzeba pamiętać, że jest dość wymagającym i wybrednym panem.
Dłuższą chwilę przeglądał swoją listę kontaktów w telefonie, szukając dziewczyny do jakiej miał napisać odnośnie zakupu nowych ciuszków dla Zivy, wreszcie jednak wystukał na ekranie kilka zdań a sprawa winna być niedługo załatwiona. Cóż, wysłał też wiadomość do jednego z członków Zakonu aby wyśledził jej ostatnie wiadomości i połączenia ale tego nie musiała już wiedzieć. Myślała, że zapomniał o tym nieszczęsnym Kevinie? Nie ma mowy...
Tak czy inaczej, skoro wszystko zostało ustalone, Samaelowi nie pozostało nic innego jak tylko zabrać się za wykonanie tego co zostało mu jeszcze do zrobienia w klubie. No i prysznic! Koniecznie musiał się odświeżyć po tym co jeszcze chwilę temu wyprawiali na kanapie. Pożegnał się więc, tym razem oszczędzając jej kolejnego klapsa, i wyszedł z biura bo do zrobienia było sporo a czasu jak zwykle niewiele.

[z/t + Ziva]
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Biuro właściciela - Page 2 Empty Re: Biuro właściciela

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach