Główne wejście
Vampire Knight :: Academia Cross :: Akademiki :: Słoneczny
Strona 2 z 2
Strona 2 z 2 • 1, 2
Re: Główne wejście
W nieokazywaniu cierpienia, Chizuru była trochę podobna do Marcusa. Nie rozpowiadała swoich problemów ani nigdy przy innych nie płakała, jednak kiedy już coś wyszło na jaw, potrafiła się mocno zezłościć i pokrzyczeć, zwalając winę na innych. To drugie... No cóż, nikt nie wiedział po kim to ma, bo nawet Haruka tak się nie zachowywała. Ogólnie na razie proponuję najpierw się zorientować, czy w przeszłości nie zrobił sobie więcej dzieci. Bo może się nagle okazać, że zamiast jednego brata, Chizuru ma ich trzech plus dwie siostry. No z takim bagażem, Mrcus by sobie raczej nie poradził. Ale chyba fajnie byłoby wiedzieć, nie? Żeby potem nie było takich niespodzianek.
Przykro mi, ale muszę to powiedzieć. Nawet kategoryczne zakazanie brania udziału w misjach ni przyniesie żadnego skutku. Marcus musiałby chyba przywiązać Chizuru do krzesła i to dość mocno, żeby nie była w stanie sama się uwolnić. Niestety, inaczej nie da rady jej upilnować, kiedy będzie na misji. Taki dzieciak, cóż zrobisz. Jaka matka taka córka. Ciekawe jak to by było, gdyby Chizuru wychowywała się z ojcem.
Chizuru spuściła wzrok i zaczęła grzebać butem w podłodze. Uważaj, bo jeszcze dziurę wykopiesz.
- Jaki wy właściwie macie plan odnośnie burmistrza? - spytała podnosząc wzrok.
Przykro mi, ale muszę to powiedzieć. Nawet kategoryczne zakazanie brania udziału w misjach ni przyniesie żadnego skutku. Marcus musiałby chyba przywiązać Chizuru do krzesła i to dość mocno, żeby nie była w stanie sama się uwolnić. Niestety, inaczej nie da rady jej upilnować, kiedy będzie na misji. Taki dzieciak, cóż zrobisz. Jaka matka taka córka. Ciekawe jak to by było, gdyby Chizuru wychowywała się z ojcem.
Chizuru spuściła wzrok i zaczęła grzebać butem w podłodze. Uważaj, bo jeszcze dziurę wykopiesz.
- Jaki wy właściwie macie plan odnośnie burmistrza? - spytała podnosząc wzrok.
Re: Główne wejście
Tutututu wejście kapitana oczywistego na scene, proszę opanować oklaski. Tak na serio to już się zabieram za wtłoczenie tyłka Ravena w to miejsce po co? Ponieważ miał ważną sprawę niecierpiącą zwłoki do dowódcy oświaty łowieckiej. Mieli spotkać się wieczorem parę dni temu w biurze Marcusa jednak cóż nie było go tam bo spędzał czas ze swoją córeczką, nie mógł go przecież winić bo to byłoby nie w porządku wobec Chizu. Gdy dowiedział się że widziano ostatnio człowieka podobnego do rysopisu który podawał przypadkowym ludziom Raven dowiedział się że może być w akademii Cross, mówiono też że widziano go z jakąś młodą dziewczyną więc po prostu strzelał, że mogą być w tym miejscu i proszę udało się. Powoli otworzył drzwi do akademika, był w sumie tutaj pracownikiem jakby nie patrzeć to dawało mu jakieś tam prawa do poruszania się po akademii, pierwsze co rzuciło się jego żółtym oczkom to była bardzo miła parka Marcusa z jego własną córeczką to było po prostu przesłodkie aż było mu głupio się tak wciskać ale cóż obowiązki z góry wzywają. Pewnym krokiem podszedł w stronę osób a następnie zsunął chustę z twarzy aby przypadkiem małej nie przestraszyć, małej nie małej miała przecież ponad szesnastkę,ale można było tak napisać bo czemu nie. Ukłonił się lekko aby okazać jakiś tam szacunek który mu został w tej zdominowanej przez wampirzycę czaszce i uśmiechnął się do obojga.
-Proszę wybaczyć moje najście, to nie zajmie zbyt długo. Będąc w pewnym miejscu mogłem natrafić na jakiś słaby punkt Kuroiaishity tak więc myślałem że będzie warto się tym podzielić. - skinął potwierdzająco głową na swoje własne słowa jakby chciał potwierdzić ich prawdziwość, biedny Samuś nie lubił gdy jego zabaweczka tzn Sophie sobie chodziła gdzieś bez jego wielkiego wrednego pyska, a to już coś. W prawdzie planowany był atak na ratusz ale to był tylko plan B, przezorny zawsze ubezpieczony, założył ręce na klatkę piersiową prostując swoje ciało i wlepił oczy w Chizuru jakby zastanawiał się kim ona była, co prawda nie brak jej niczego ale prokurator i te sprawy to wolał sobie oszczędzić, nie bierz tego za jakąś obrazę ,dlatego celowo wspomniałem, że sprawy wyższe powstrzymują.
-Wiem że planowany jest atak w stronę ratusza, ale pomyślałem sobie że dobrze byłoby mieć plan B jeśli plan A zawiedzie. - tutaj już przeniósł ślepia w stronę Marcusa oczekując jego choćby najmniejszego gestu zrozumienia, skoro wielkie umysły myślą podobnie mógł udowodnić że Raven jest zajebisty i wymyślił genialny w swojej prostocie plan! Ha, istny Sherlock.
-Proszę wybaczyć moje najście, to nie zajmie zbyt długo. Będąc w pewnym miejscu mogłem natrafić na jakiś słaby punkt Kuroiaishity tak więc myślałem że będzie warto się tym podzielić. - skinął potwierdzająco głową na swoje własne słowa jakby chciał potwierdzić ich prawdziwość, biedny Samuś nie lubił gdy jego zabaweczka tzn Sophie sobie chodziła gdzieś bez jego wielkiego wrednego pyska, a to już coś. W prawdzie planowany był atak na ratusz ale to był tylko plan B, przezorny zawsze ubezpieczony, założył ręce na klatkę piersiową prostując swoje ciało i wlepił oczy w Chizuru jakby zastanawiał się kim ona była, co prawda nie brak jej niczego ale prokurator i te sprawy to wolał sobie oszczędzić, nie bierz tego za jakąś obrazę ,dlatego celowo wspomniałem, że sprawy wyższe powstrzymują.
-Wiem że planowany jest atak w stronę ratusza, ale pomyślałem sobie że dobrze byłoby mieć plan B jeśli plan A zawiedzie. - tutaj już przeniósł ślepia w stronę Marcusa oczekując jego choćby najmniejszego gestu zrozumienia, skoro wielkie umysły myślą podobnie mógł udowodnić że Raven jest zajebisty i wymyślił genialny w swojej prostocie plan! Ha, istny Sherlock.
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
Miał nadzieję, że nie dorobił się kolejnych dzieciaków w przeszłości. A nawet jeśli to cóż, mówi się trudno. O ile te dzieciaki mają zapewnione bezpieczeństwo i są ze swoimi matkami, tak on nie musi się obawiać o to, że coś im się stanie. I może nawet lepiej, że nie wiedzą o jego istnieniu ani on o nich. Przypadek Chizuru jest zupełnie inny. Straciła matkę, to odnalazła ojca. A ktoś przecież musi się nią zająć. Dzięki temu dziewczyna nie błąka się po obcym mieście a tym samym ma gdzie mieszkać.
Zadała mu pytanie dość zaskakujące. Marcus nie przypuszczał, że młoda zacznie aż tak się interesować sprawą ataku na ratusz. Czyżby chciała brać w tym udział czy może miała z tym związane pewne obawy? Czy może po prostu to dziecięca ciekawość? I tak Marcus nie zamierzał jej wszystkiego mówić, by nie niepokoić.
Już miał się odezwać, a tu nagle ktoś wszedł do środka. Obejrzał się i dostrzegł Ravena. Ten z klei ukłonił się, co w sumie zastanawiało Marcusa po co to robił? Królem nie był. Ale zaraz uświadomił sobie że to pewnie przez grzeczność i kulturę japońską. W porządku. Nic na ten temat i tak nie zamierzał mówić. Ale jeśli chodzi o umówienie się na dany dzień, to u nas był jeszcze ten sam. I Ravena chyba zegarek za szybko chodził.
Namikaze westchnął przecierając dłonią czoło, jakby mu się nie podobało to, że Raven zamiast poczekać aż Marcus wróci do Oświaty to musiał go szukać po nie wiadomo jakich miejscach. A może wiadomość sms nie dotarła?
- Miałeś poczekać w Oświacie aż wrócę. - Zwrócił się do niego dość poważnie. Przy Chuzuru nie będą omawiali takich spraw. Ale wygląda na to że sprawa nie może czekać. Spojrzał więc na córkę przepraszająco.
- Idź do swojego pokoju. Porozmawiamy innym razem.
Zadała mu pytanie dość zaskakujące. Marcus nie przypuszczał, że młoda zacznie aż tak się interesować sprawą ataku na ratusz. Czyżby chciała brać w tym udział czy może miała z tym związane pewne obawy? Czy może po prostu to dziecięca ciekawość? I tak Marcus nie zamierzał jej wszystkiego mówić, by nie niepokoić.
Już miał się odezwać, a tu nagle ktoś wszedł do środka. Obejrzał się i dostrzegł Ravena. Ten z klei ukłonił się, co w sumie zastanawiało Marcusa po co to robił? Królem nie był. Ale zaraz uświadomił sobie że to pewnie przez grzeczność i kulturę japońską. W porządku. Nic na ten temat i tak nie zamierzał mówić. Ale jeśli chodzi o umówienie się na dany dzień, to u nas był jeszcze ten sam. I Ravena chyba zegarek za szybko chodził.
Namikaze westchnął przecierając dłonią czoło, jakby mu się nie podobało to, że Raven zamiast poczekać aż Marcus wróci do Oświaty to musiał go szukać po nie wiadomo jakich miejscach. A może wiadomość sms nie dotarła?
- Miałeś poczekać w Oświacie aż wrócę. - Zwrócił się do niego dość poważnie. Przy Chuzuru nie będą omawiali takich spraw. Ale wygląda na to że sprawa nie może czekać. Spojrzał więc na córkę przepraszająco.
- Idź do swojego pokoju. Porozmawiamy innym razem.
- Marcus Namikaze
- Łowca Wampirów
- Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).
Re: Główne wejście
Ależ proszę bardzo, my się nie gniewamy. Będzie nam nawet raźniej, o. Ale przejdźmy już do rzeczy.
Chizuru bardzo by się ucieszyła z posiadania tak licznego rodzeństwa, ponieważ jak wiadomo nie dorastała w otoczeniu innych dzieci. Z drugiej jednak strony była na tyle rozpieszczona, że z pewnością byłaby zazdrosna o swoje przybrane rodzeństwo. Serio. Już na samą myśl, że Marcus musi dzielić swoją rodzicielską miłość pomiędzy nią a Ekiguchim robiło się jej niemiło, chociaż nawet nie znała jeszcze swojego młodszego brata.
Czy Chizu chciała brać udział w ataku? Jak już wcześniej wspomniałam, nie. Wiedziała, że ze swoim obecnym doświadczeniem wszystko by tylko popsuła, chociaż w przyszłości nie miała zamiaru stać z boku. Czy się martwiła? Tak i to bardzo. Haruka też nigdy nie mówiła córce jakie akcje planuje, czym fundowała biednej jedynaczce kilka nieprzespanych nocy i tak czarne scenariusze, że czasem Chizuru myślała, że to co uroiło się w jej głowie stało się naprawdę. Ale wtedy znajdowała się przynajmniej blisko, więc od razu wiedziała kiedy coś się stało. A teraz? Mieszkała w akademiku, więc raczej nikt nie poinformuje jej o wydarzeniach.
Czekała na to, jakiej odpowiedzi udzieli jej ojciec, kiedy nagle w korytarzu pojawił się ktoś trzeci. Chizuru spojrzała na nowo przybyłego osobnika i z całą pewnością mogła stwierdzić, że go nie znała. Tak, nawet wtedy kiedy zdjął z twarzy chustę. Dopiero kiedy się odezwał ogarnęła, że musiał należeć do Oświaty. Jak na razie ze współpracowników ojca poznała tylko Michaela i Yukatę, w końcu nie spędziła tam znowu aż tak dużo czasu.
Chizu gapiła się na Ravena szeroko otwartymi oczami, kiedy usłyszała o planach ataku na ratusz. Właściwie to już to wcześniej wywnioskowała, chociaż nikt nie powiedział tego na głos, to jednak gdy się usłyszało te słowa, nie brzmiały one wcale dobrze. Przeniosła spojrzenie na Marcusa.
- Ale... - zaczęła protestować, bo inaczej nie byłaby sobą. Szybko jednak stwierdziła, że opór nie ma sensu, bo jeśli będą chcieli to i tak sobie pójdą. Spuściła głowę w dół i ciężko westchnęła.
- No dobra. - odpowiedziała. Pożegnała się ładnie z tatusiem jak i Ravenem, ostatni raz obrzuciła Marcusa spojrzeniem i sobie polazła.
[z/t]
Chizuru bardzo by się ucieszyła z posiadania tak licznego rodzeństwa, ponieważ jak wiadomo nie dorastała w otoczeniu innych dzieci. Z drugiej jednak strony była na tyle rozpieszczona, że z pewnością byłaby zazdrosna o swoje przybrane rodzeństwo. Serio. Już na samą myśl, że Marcus musi dzielić swoją rodzicielską miłość pomiędzy nią a Ekiguchim robiło się jej niemiło, chociaż nawet nie znała jeszcze swojego młodszego brata.
Czy Chizu chciała brać udział w ataku? Jak już wcześniej wspomniałam, nie. Wiedziała, że ze swoim obecnym doświadczeniem wszystko by tylko popsuła, chociaż w przyszłości nie miała zamiaru stać z boku. Czy się martwiła? Tak i to bardzo. Haruka też nigdy nie mówiła córce jakie akcje planuje, czym fundowała biednej jedynaczce kilka nieprzespanych nocy i tak czarne scenariusze, że czasem Chizuru myślała, że to co uroiło się w jej głowie stało się naprawdę. Ale wtedy znajdowała się przynajmniej blisko, więc od razu wiedziała kiedy coś się stało. A teraz? Mieszkała w akademiku, więc raczej nikt nie poinformuje jej o wydarzeniach.
Czekała na to, jakiej odpowiedzi udzieli jej ojciec, kiedy nagle w korytarzu pojawił się ktoś trzeci. Chizuru spojrzała na nowo przybyłego osobnika i z całą pewnością mogła stwierdzić, że go nie znała. Tak, nawet wtedy kiedy zdjął z twarzy chustę. Dopiero kiedy się odezwał ogarnęła, że musiał należeć do Oświaty. Jak na razie ze współpracowników ojca poznała tylko Michaela i Yukatę, w końcu nie spędziła tam znowu aż tak dużo czasu.
Chizu gapiła się na Ravena szeroko otwartymi oczami, kiedy usłyszała o planach ataku na ratusz. Właściwie to już to wcześniej wywnioskowała, chociaż nikt nie powiedział tego na głos, to jednak gdy się usłyszało te słowa, nie brzmiały one wcale dobrze. Przeniosła spojrzenie na Marcusa.
- Ale... - zaczęła protestować, bo inaczej nie byłaby sobą. Szybko jednak stwierdziła, że opór nie ma sensu, bo jeśli będą chcieli to i tak sobie pójdą. Spuściła głowę w dół i ciężko westchnęła.
- No dobra. - odpowiedziała. Pożegnała się ładnie z tatusiem jak i Ravenem, ostatni raz obrzuciła Marcusa spojrzeniem i sobie polazła.
[z/t]
Re: Główne wejście
Niestety tatuś musiał wybaczyć jednak plany nie zawsze działają a zwycięstwo musi być osiągnięte, nie lubił tego bydlaka zwłaszcza jak już go zobaczył, ba musiał za nim siedzieć i powstrzymywać się przed wykonaniem heroicznej oraz samobójczej pracy. Spoglądnął w stronę Marcusa, jego ton nie wyglądał na zadowolony, będzie to musiał facet przeboleć. Raven nie pochodzi z Japonii jest tu zaledwie tydzień tak więc nie bardzo przywykł do czegoś jak nie wykonywanie obowiązków w pierwszej kolejności dlatego też Marcus powinien go zrozumieć.
-Poczekać? Czy to nie jest priorytetem? Wybacz, myślałem że działa to podobnie jak u mnie w ojczyźnie, teraz już będę wiedział. - ładnie przeprosił oraz skupił uwagę na przedstawieniu swoich informacji odnośnie młodej Shiroyamy która wręcz się prosiła o małą wizytę w celi numer jeden która była specjalnie przygotowana dla osobników podobnych no cóż. Westchnął głęboko oraz zaczął czegoś szukać po kieszeniach, czego on tam szukał to było nieistotne i tak tego nie znalazł ,ale o tym może później. Włożył ręce w kieszeń po czym przechylił lekko głowę i odchrząknął.
-Z tego co widziałem burmistrz ma głęboko w dupie swojego ojca, dobrze że nie tylko ja to zauważyłem i przestaliście go wymieniać na niego bo to bezsens. Nie wiem czy mam rację, to jest tylko plan awaryjny ale jakby atak nawalił to widziałem osobę na której mu zależy. - przeciągnął "mmm" jakby chciał coś dodać, właściwie nie tyle dodać co się poprawić z tego błędu.
-Może zależy to złe słowo, po prostu zachowuje się jak dzieciak któremu ktoś zabrał zabawkę i niszczy wszystko w koło, to go chyba irytuje, nie wymieni się na pewno ale zrobi się nieostrożny i łatwo może wpaść w sidła. - Obserwował wyraz twarzy Namikaze kiedy przedstawiał mu to wszystko,ale było coś jeszcze o co chciał go spytać, coś co powinien zrobić wcześniej zanim przystał do Nadiry ale to już i tak było za późno, był grzeczny i pokorny w stosunku do niej, może pokorny nie bardzo bo rozrabiał trochę ale o zdradzie nie było mowy więc grzeczny na pewno. Wracając, skupił się nad swoimi kolejnymi słowami ponieważ nie znał tej dziewczyny, ale z imienia które wypowiadały wampiry oraz z informacji wiedział że jest to siostra Shiroyamy ale wolał ten fakt przemilczeć dla dobra swojej kochanej.
-Tak więc Sophie - żona tego bydlaka jest mniej więcej w jego bratnią duszą, jest tak samo rozkapryszona jak i on, podejrzewam że nie zrezygnuje ze stanowiska dla nie, ale z pewnością się wkurwi i to mocno. To tak jakby plan A nam nie wyszedł bo mam złe przeczucia. - Kiedy skończył rozmawiać o burmistrzu podrapał się po głowie i zmienił wzrok w stosunku do człowieka stojącego na przeciw na jakby taki bardziej zawistny, jakby pełen żalu oraz rozczarowania i cholernie dużej złości. Wyciągnął ręce z kieszeni oraz zaplótł je na swojej klatce piersiowej nie spuszczając tego wzroku z Namikaze ani przez chwilę, nawet ton jego głosu się zmienił to było coś dziwnego.
-Nie wiem jak to powiedzieć ale to ważna dla mnie informacja, nie jestem stąd nie znam pana - chce tylko wiedzieć, jak można być takim skurwielem i jednocześnie bronić ludzi, człowiekowi też byś tak zrobił? Zostawił byś na pewną śmierć z uśmiechem na ustach? To jest kurwa chore. - znów jego ręce ulokowały się w kieszeniach, ale nie zmieniał się o nie, wyglądał jakby miał bardzo, ale to bardzo złe zamiary wobec Marcusa. Nie zrobiłby nic dopóki sprawa z Kuroiaishitą nie zostanie zakończona,ale tego przecież nasz drogi dowódca nie wiedział.
-Poczekać? Czy to nie jest priorytetem? Wybacz, myślałem że działa to podobnie jak u mnie w ojczyźnie, teraz już będę wiedział. - ładnie przeprosił oraz skupił uwagę na przedstawieniu swoich informacji odnośnie młodej Shiroyamy która wręcz się prosiła o małą wizytę w celi numer jeden która była specjalnie przygotowana dla osobników podobnych no cóż. Westchnął głęboko oraz zaczął czegoś szukać po kieszeniach, czego on tam szukał to było nieistotne i tak tego nie znalazł ,ale o tym może później. Włożył ręce w kieszeń po czym przechylił lekko głowę i odchrząknął.
-Z tego co widziałem burmistrz ma głęboko w dupie swojego ojca, dobrze że nie tylko ja to zauważyłem i przestaliście go wymieniać na niego bo to bezsens. Nie wiem czy mam rację, to jest tylko plan awaryjny ale jakby atak nawalił to widziałem osobę na której mu zależy. - przeciągnął "mmm" jakby chciał coś dodać, właściwie nie tyle dodać co się poprawić z tego błędu.
-Może zależy to złe słowo, po prostu zachowuje się jak dzieciak któremu ktoś zabrał zabawkę i niszczy wszystko w koło, to go chyba irytuje, nie wymieni się na pewno ale zrobi się nieostrożny i łatwo może wpaść w sidła. - Obserwował wyraz twarzy Namikaze kiedy przedstawiał mu to wszystko,ale było coś jeszcze o co chciał go spytać, coś co powinien zrobić wcześniej zanim przystał do Nadiry ale to już i tak było za późno, był grzeczny i pokorny w stosunku do niej, może pokorny nie bardzo bo rozrabiał trochę ale o zdradzie nie było mowy więc grzeczny na pewno. Wracając, skupił się nad swoimi kolejnymi słowami ponieważ nie znał tej dziewczyny, ale z imienia które wypowiadały wampiry oraz z informacji wiedział że jest to siostra Shiroyamy ale wolał ten fakt przemilczeć dla dobra swojej kochanej.
-Tak więc Sophie - żona tego bydlaka jest mniej więcej w jego bratnią duszą, jest tak samo rozkapryszona jak i on, podejrzewam że nie zrezygnuje ze stanowiska dla nie, ale z pewnością się wkurwi i to mocno. To tak jakby plan A nam nie wyszedł bo mam złe przeczucia. - Kiedy skończył rozmawiać o burmistrzu podrapał się po głowie i zmienił wzrok w stosunku do człowieka stojącego na przeciw na jakby taki bardziej zawistny, jakby pełen żalu oraz rozczarowania i cholernie dużej złości. Wyciągnął ręce z kieszeni oraz zaplótł je na swojej klatce piersiowej nie spuszczając tego wzroku z Namikaze ani przez chwilę, nawet ton jego głosu się zmienił to było coś dziwnego.
-Nie wiem jak to powiedzieć ale to ważna dla mnie informacja, nie jestem stąd nie znam pana - chce tylko wiedzieć, jak można być takim skurwielem i jednocześnie bronić ludzi, człowiekowi też byś tak zrobił? Zostawił byś na pewną śmierć z uśmiechem na ustach? To jest kurwa chore. - znów jego ręce ulokowały się w kieszeniach, ale nie zmieniał się o nie, wyglądał jakby miał bardzo, ale to bardzo złe zamiary wobec Marcusa. Nie zrobiłby nic dopóki sprawa z Kuroiaishitą nie zostanie zakończona,ale tego przecież nasz drogi dowódca nie wiedział.
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
Raven nie rozumiał chyba przekazu wiadomości smsowej od Marcusa. Mieli porozmawiać w Oświacie w gabinecie. Ten jednak zamierzał widocznie szukać go po całym mieście trafiając tutaj. Co z niego za łowca? Fakt, jest tutaj nowy i widocznie nikt mu nie powiedział że o ważnych sprawach nie rozmawia się w miejscach do tego nie przeznaczonych.
Marcus nie chciał by Chizuru poznała szczegóły całego planu. Raven powinien dostać w papę za udzielenie odpowiedzi za Marcusa zamierzając wspomnieć o jakimś planie B. Dlatego też Marcus chcąc nie chcąc, wolał aby córka udała się do swojego pokoju. Kiedy to uczyniła i znikła mu z oczy na schodach, przeniósł spojrzenie na łowcę. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo ten od razu przeszedł do konkretów. Normalnie tacy ludzie specjalnie grają mu na nerwach i cierpliwości.
- Powiedz mi.. Dostałeś moją wiadomość czy może telefon Ci się popsuł, albo rozładował? O takich rzeczach mieliśmy rozmawiać w Oświacie a nie poza nią. Nikt Cię tego nie nauczył? Ściany mają uszy. A kamery są wszędzie.
Tak, Marcus wiedział o kamerach w akademikach i akademii. Kaien mu o tym powiedział. Zostały założone za czasów dyrektora Mortisa by mieć pełną kontrolę nad całym terenem i budynkami, kiedy wampirzy uczniowie za bardzo się panoszyli. A teraz co? Raven propozycje planów przedstawia w takim miejscu gdzie rejestrują to kamery. Głupszego łowcy Namikaze chyba nie miał jeszcze w swoich szeregach.
Kolejne słowa go normalnie zaczęły denerwować. Może i Raven nie znał obecnego dowódcy, to ciekawe skąd nagle wyskoczył z takimi tekstami?
- Mamy widocznie do pogadania. Ale nie tutaj. - Pchnął go za ramię w stronę wyjścia z Akademika zmuszając łowcę do cofnięcia się i wyjścia z budynku. Cel był taki by zaprowadzić go do swojego samochodu i odjechać z nim w stronę Oświaty.
Marcus nie chciał by Chizuru poznała szczegóły całego planu. Raven powinien dostać w papę za udzielenie odpowiedzi za Marcusa zamierzając wspomnieć o jakimś planie B. Dlatego też Marcus chcąc nie chcąc, wolał aby córka udała się do swojego pokoju. Kiedy to uczyniła i znikła mu z oczy na schodach, przeniósł spojrzenie na łowcę. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo ten od razu przeszedł do konkretów. Normalnie tacy ludzie specjalnie grają mu na nerwach i cierpliwości.
- Powiedz mi.. Dostałeś moją wiadomość czy może telefon Ci się popsuł, albo rozładował? O takich rzeczach mieliśmy rozmawiać w Oświacie a nie poza nią. Nikt Cię tego nie nauczył? Ściany mają uszy. A kamery są wszędzie.
Tak, Marcus wiedział o kamerach w akademikach i akademii. Kaien mu o tym powiedział. Zostały założone za czasów dyrektora Mortisa by mieć pełną kontrolę nad całym terenem i budynkami, kiedy wampirzy uczniowie za bardzo się panoszyli. A teraz co? Raven propozycje planów przedstawia w takim miejscu gdzie rejestrują to kamery. Głupszego łowcy Namikaze chyba nie miał jeszcze w swoich szeregach.
Kolejne słowa go normalnie zaczęły denerwować. Może i Raven nie znał obecnego dowódcy, to ciekawe skąd nagle wyskoczył z takimi tekstami?
- Mamy widocznie do pogadania. Ale nie tutaj. - Pchnął go za ramię w stronę wyjścia z Akademika zmuszając łowcę do cofnięcia się i wyjścia z budynku. Cel był taki by zaprowadzić go do swojego samochodu i odjechać z nim w stronę Oświaty.
- Marcus Namikaze
- Łowca Wampirów
- Krew : Ludzka A
Znaki szczególne : Tatuaż głowy niedźwiedzia na lewym ramieniu. Opaska zasłaniająca prawe oko.
Zawód : Łowca Wampirów (były dowódca) / Informator / Mechanik samochodowy
Status Łowcy : Doświadczony
Pan/i | Sługa : Sługa: Samuru
Magia : Runy (podstawowy).
Re: Główne wejście
Rozumiał przekaż dobrze, po prostu chyba nie był przyzwyczajony że czas mijał tak wolno i wydawało mu się jakby minęło już kilka dni bez odzewu dlatego poszedł go poszukać, co będzie teraz zgrywał przykładnego tatuśka który zostawia kobiety w ciąży, ranne i zmęczone aby sobie zgniły powolną śmiercią od słońca, bardzo miłe z jego strony że pokazuje się od najlepszej strony w stronę córeczki, tylko czy kiedyś powie jej jaki był na prawdę? Może i nie był zły, ale Raven w obecnej chwili uważał go za gorszego nawet od Samuru. Średnio obchodziły go po pierwsze te całe kamery, tak już powiedział komuś komu nie powinien o planach więc co za różnica, jakoś przestał zwracać na to uwagę, kolejnym przykładem czegoś co miał totalnie w dupie to to że grał mu na nerwach, jejku normalnie by się przejął ale widzieliście jak na niego patrzył, gdyby oczy mogły zmienić się w żywy ogień to właśnie by się stało z tej złości. Gdy nastąpiło pchnięcie faceta w stronę drzwi wyjściowych był lekko zmieszany, jakby otrzeźwiał na chwilę rozmyślając nad tym wszystkim, co jak co gniew był silniejszy i jego reakcją był tylko lekki, delikatny uśmiech a następnie nałożył chustę na twarz i bez słowa, żadnego ruszył w stronę wyjścia a następnie w stronę wozu Marcusa. On chyba poszedł za nim.
2x z/t
2x z/t
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
Nie chcąc pozwolić Caroline iść samej do akademika, Kaien postanowił ją odprowadzić. A już po samym opuszczeniu głównego budynku szkoły i zmierzając w stronę wyznaczonego miejsca, dało się dostrzec zaciekawione twarze pojedynczych uczniów klasy nocnej. Garstka, ale na placu czasami jakieś grupki przebywały. Nic dziwnego, skoro z rany Caro dało się wyczuć krew. Dlatego też dyrektor postanowił ją osobiście odprowadzić, a dzięki temu żaden uczeń nie śmiał się do nich zbliżyć.
Uczennica została odprowadzona pod same główne wejście Akademika. Kaizen wszedł z nią do środka, zamykając za sobą drzwi.
- Dasz radę dojść do pokoju?
Zapytał, bo w razie czego mógł ją nawet i tam odprowadzić. A jeżeli nie, to wróci do swoich obowiązków.
Uczennica została odprowadzona pod same główne wejście Akademika. Kaizen wszedł z nią do środka, zamykając za sobą drzwi.
- Dasz radę dojść do pokoju?
Zapytał, bo w razie czego mógł ją nawet i tam odprowadzić. A jeżeli nie, to wróci do swoich obowiązków.
- Kaien Cross
- Dyrektor
- Krew : Ludzka AB
Zawód : Dyrektor Akademii Cross. Były Łowca Wampirów i Przewodniczący Stowarzyszenia Łowców
Status Łowcy : Legenda
Magia : Odwampirzanie, Runy, Zaklinanie Artefaktów
Re: Główne wejście
Caro podpierała się o dyrektora, nie chętnie mimo wyrzutów sumienia. Gdy doszli do gmachu szkoły nie chcąc sobie ani jemu zrobić głupiej famy odsunęła się na krok. Co prawda wolniej wtedy szła, jednak uratowała od nie potrzebnych komentarzy ze strony uczniów. Bo co gorsze niż plotki o dziwnym podłożu.
-Tak, dalej już dam radę. Dziękuje Dyrektorze. - spojrzała na niego chwile, walcząc z myślami. Zerknęła na schody prowadzące do akademika. - Czy mogę do Pana przyjść? - spytała cicho nieco zawstydzona. - Gdyby coś się stało ? - dodała pospiesznie po chwili.
Prawda jest taka, że chciała odpocząć... ale perspektywa pobudki napawała ją niemałą obawą.
Odczekała chwilę, kiwnęła głowa w stronę Cross'a po czym udała się do swojego pokoju, nie do końca spokojna ale na pewno lżejsza o kilka problemów introspekcyjnych.
[zt]
-Tak, dalej już dam radę. Dziękuje Dyrektorze. - spojrzała na niego chwile, walcząc z myślami. Zerknęła na schody prowadzące do akademika. - Czy mogę do Pana przyjść? - spytała cicho nieco zawstydzona. - Gdyby coś się stało ? - dodała pospiesznie po chwili.
Prawda jest taka, że chciała odpocząć... ale perspektywa pobudki napawała ją niemałą obawą.
Odczekała chwilę, kiwnęła głowa w stronę Cross'a po czym udała się do swojego pokoju, nie do końca spokojna ale na pewno lżejsza o kilka problemów introspekcyjnych.
[zt]
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
- Oczywiście. Jak najbardziej. Od tego tu jestem wraz z nauczycielami, aby Wam pomagać. Śmiało możesz do mnie przyjść.
Zapewnił i zgodził się, po to oni tu są, aby pomagać swoim uczniom. Uśmiechnął się również w stronę Caroline i odczekał aż dziewczyna uda się na górę i zniknie mu z oczu. Gdy tak się stało, opuścił budynek Akademii zmierzając w stronę powrotną do głównego budynku. Sytuacja co raz bardziej się komplikowała. Czy łowcy cokolwiek robią w tej sprawie? Czy on znów będzie musiał sięgnąć po broni stawić temu wszystkiemu czoła?
Westchnął podczas rozmyślania w drodze do Akademii.
[z/t]
Zapewnił i zgodził się, po to oni tu są, aby pomagać swoim uczniom. Uśmiechnął się również w stronę Caroline i odczekał aż dziewczyna uda się na górę i zniknie mu z oczu. Gdy tak się stało, opuścił budynek Akademii zmierzając w stronę powrotną do głównego budynku. Sytuacja co raz bardziej się komplikowała. Czy łowcy cokolwiek robią w tej sprawie? Czy on znów będzie musiał sięgnąć po broni stawić temu wszystkiemu czoła?
Westchnął podczas rozmyślania w drodze do Akademii.
[z/t]
- Kaien Cross
- Dyrektor
- Krew : Ludzka AB
Zawód : Dyrektor Akademii Cross. Były Łowca Wampirów i Przewodniczący Stowarzyszenia Łowców
Status Łowcy : Legenda
Magia : Odwampirzanie, Runy, Zaklinanie Artefaktów
Re: Główne wejście
W trakcie drogi do akademika Rave musiał aż dwa razy powstrzymywać się przed zrobieniem czegoś zabawnego. Największą walkę stoczył, gdy wpadł na pomysł zaprowadzenia go akademika nocników... Ale byłby ubaw! Myślał, ale ostatecznie spasował uważając, że lepiej będzie to zrobić po wcześniejszym przygotowaniu go psychicznie. Z kolei za drugim razem wahał się nad pomysłem czy nie strącić go do rzeki z mostu. Co jest do cholery! Sztywny się robię... Nie obyło się tym razem bez małpich min, bo w istocie przepuszczanie takich okazji to czyste marnotrawstwo. Powtarzał sobie w kółko, że zrobi to innym razem, gdy wiatry będą mu sprzyjały. Tak czy inaczej, niczym niezmącony spacer zakończył się przed drzwiami akademika. Dan uniósł arogancko dłoń wskazując na akademik.
- Oto Akademik Słonecznikowy nie zaraz... Słoneczny! Niezły co? Szkoda, że pokoje nie prezentują się równie dobrze. - Z marszu oszczędził mu rozczarowania jakie sam przeżył. Choć, z drugiej strony Daniel i tak uważał, że to najlepsze miejsce w jakim mieszkał od blisko czterech lat. Jest łóżko, szafka, nawet sufit. Wspominał żałośnie czasy, kiedy trudno było mu o takie rzeczy.
- No tutaj się rozdzielimy, mam trochę roboty do wykonania, więc sam będziesz musiał sobie poradzić... Ciao! - Rzekł oddając mu walizkę i wracając z powrotem na most. W istocie miał sporo brudnej roboty do wykonania, o której nie zamierzał rzecz jasna wspominać Shiro. W drodze przez wcześniej wspomniany most zastanawiał się dlaczego przejmuje się opinią Shiro. Nie warto niszczyć... Dobrych wspomnień. Skwitował ponuro opuszczając głowę i nie zawracając sobie więcej tym głowy.
z/t
- Oto Akademik Słonecznikowy nie zaraz... Słoneczny! Niezły co? Szkoda, że pokoje nie prezentują się równie dobrze. - Z marszu oszczędził mu rozczarowania jakie sam przeżył. Choć, z drugiej strony Daniel i tak uważał, że to najlepsze miejsce w jakim mieszkał od blisko czterech lat. Jest łóżko, szafka, nawet sufit. Wspominał żałośnie czasy, kiedy trudno było mu o takie rzeczy.
- No tutaj się rozdzielimy, mam trochę roboty do wykonania, więc sam będziesz musiał sobie poradzić... Ciao! - Rzekł oddając mu walizkę i wracając z powrotem na most. W istocie miał sporo brudnej roboty do wykonania, o której nie zamierzał rzecz jasna wspominać Shiro. W drodze przez wcześniej wspomniany most zastanawiał się dlaczego przejmuje się opinią Shiro. Nie warto niszczyć... Dobrych wspomnień. Skwitował ponuro opuszczając głowę i nie zawracając sobie więcej tym głowy.
z/t
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
Is, kiedy dostała zalecenia lekarskie i pozwolenie na wyjście z gabinetu, od razu skierowała się w stronę Słonecznego Akademiku. Musiała się przecież pierwej dostosować do wskazówek dotyczących polepszenia stanu jej zdrowia! Co jej przyjdzie z tego, że pójdzie przesłuchiwać świadków aktywności wampirów, jak w drodze do nich uderzy o zimną posadzkę i już nie wstanie z powodu niezażycia głupich tabletek, hm? Niezbyt lubiła smak pigułek i tym podobnych, ale wolała mieć już to z głowy. Jeszcze zapomni i co wtedy będzie?
Tak więc, gdy wreszcie dotarła do wcześniej wymienionego budynku, z ulgą pchnęła dość ciężkie - dla drobnej nastolatki - drzwi. Do Isiowego pokoju już niedaleko! Rozległo się skrzypnięcie i dziewczyna starała cicho wsunąć się do środka. Nie posiadała zbyt przysadzistej sylwetki, zatem nie stanowiło to dla niej większego wyzwania - nie wiedziała, która jest dokładnie godzina, a rzeczą jasną jest, iż wolałaby nie budzić wszystkich uczniów przebywających na tym samym terenie co ona. Dlaczego? Ponieważ wysłuchiwania, o której to godzinie się powinno wracać, NAPRAWDĘ chciałaby sobie oszczędzić, a już w na pewno tak niespecjalnie przyjemny dzień.
Tak więc, gdy wreszcie dotarła do wcześniej wymienionego budynku, z ulgą pchnęła dość ciężkie - dla drobnej nastolatki - drzwi. Do Isiowego pokoju już niedaleko! Rozległo się skrzypnięcie i dziewczyna starała cicho wsunąć się do środka. Nie posiadała zbyt przysadzistej sylwetki, zatem nie stanowiło to dla niej większego wyzwania - nie wiedziała, która jest dokładnie godzina, a rzeczą jasną jest, iż wolałaby nie budzić wszystkich uczniów przebywających na tym samym terenie co ona. Dlaczego? Ponieważ wysłuchiwania, o której to godzinie się powinno wracać, NAPRAWDĘ chciałaby sobie oszczędzić, a już w na pewno tak niespecjalnie przyjemny dzień.
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
Po niedanym wypadzie na zakupy postanowiła od razu nie wracać do Akademii, a przejść się po mieście. I tak nie miałaby co robić na terenie szkoły albo w swoim pokoju. Jedyna osoba, z którą miała w miarę dobry kontakt ulotniła się niczym poranna mgła. Myślała, że nawiązywanie znajomości przyjdzie jej łatwiej, ale poza zajęciami z nikim nie miała styczności. Cel, który sobie obrała, został zapomniany kilka tygodni po przyjeździe do Yokohamy. Teraz starała się przetrwać każdy dzień zupełnie nic nie robiąc. Ambitne. Doszło do tego, że ogarnęła ją rutyna. Z pozoru może to się wydawać zupełnie nie męczące, ale ile czasu można powtarzać ten sam scenariusz? Pobudka, lekcje, odpoczynek, powtórzenie materiału, odpoczynek vol 2, sen. I tak w kółko. Brak jakichkolwiek rozrywek.
Zbliżał się wieczór. Słońce powoli zachodziło, rzucając ostatnie, nieśmiałe promienie na miasto. To oznaczało, że czas wracać do pokoju. Pogwizdując cicho, Keiko lawirowała miedzy ścieżkami, szukając tej odpowiedniej, która zaprowadziłaby ją do Akademii. Nie było to trudne zadanie, skoro już nie raz przemierzała tą drogę. Pchnęła drzwi i wkroczyła do środka. Teraz prosto do pokoju, gdzie czeka wygodne łóżko. Aż słyszała jak pościel woła ją do siebie, chcąc przytulić i już nie wypuścić z objęć, do nastania poranka. Kuszące. Dziewczyna chyba nie zdoła się oprzeć. Próbowała iść jak najciszej, aby żaden uczeń jej nie usłyszał, a tym bardziej nauczyciel. Było to trudniejsze niż przypuszczała, gdyż prawie każdy krok odbijał się cichym echem. Chwila, ktoś tutaj jest. Jakiś intruz.
- Potrzebujesz pomocy? - zapytała, nim zdążyła dokładnie sobie uświadomić, kogo ma przed sobą. Nastąpiła chwila ciszy, która pozwoliła uświadomić blondynce, jak bardzo głupie to było pytanie. - Nie jesteś prefektem, prawda? - nuta nadziei w głosie była ledwo dosłyszalna.
Niebieskie tęczówki badały nieznajomą z zaciekawieniem i niewielką dozą nieufności. Chyba nie natrafiła na tak zwanego "pupilka nauczycieli", który zaraz doniesie, że ktoś znajduje się poza pokojem w nieodpowiedniej porze?
Zbliżał się wieczór. Słońce powoli zachodziło, rzucając ostatnie, nieśmiałe promienie na miasto. To oznaczało, że czas wracać do pokoju. Pogwizdując cicho, Keiko lawirowała miedzy ścieżkami, szukając tej odpowiedniej, która zaprowadziłaby ją do Akademii. Nie było to trudne zadanie, skoro już nie raz przemierzała tą drogę. Pchnęła drzwi i wkroczyła do środka. Teraz prosto do pokoju, gdzie czeka wygodne łóżko. Aż słyszała jak pościel woła ją do siebie, chcąc przytulić i już nie wypuścić z objęć, do nastania poranka. Kuszące. Dziewczyna chyba nie zdoła się oprzeć. Próbowała iść jak najciszej, aby żaden uczeń jej nie usłyszał, a tym bardziej nauczyciel. Było to trudniejsze niż przypuszczała, gdyż prawie każdy krok odbijał się cichym echem. Chwila, ktoś tutaj jest. Jakiś intruz.
- Potrzebujesz pomocy? - zapytała, nim zdążyła dokładnie sobie uświadomić, kogo ma przed sobą. Nastąpiła chwila ciszy, która pozwoliła uświadomić blondynce, jak bardzo głupie to było pytanie. - Nie jesteś prefektem, prawda? - nuta nadziei w głosie była ledwo dosłyszalna.
Niebieskie tęczówki badały nieznajomą z zaciekawieniem i niewielką dozą nieufności. Chyba nie natrafiła na tak zwanego "pupilka nauczycieli", który zaraz doniesie, że ktoś znajduje się poza pokojem w nieodpowiedniej porze?
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
Ismena rozejrzała się niespokojnie po wnętrzu, ukrywszy się za kolumną. Nagle stanęła jak na baczność, gdy usłyszała czyjeś kroki.
No to pięknie. Z planu przemknięcia niepostrzeżenie przez hall wejściowy nici.
Właściwie odgłos kroków nie przypominał tego stuku wysokich szpilek, na których poruszają się nauczycielki. Więc może jest dla niej jakaś szansa ujścia z całej sytuacji bez uszczerbku na już i tak lekko bolącej od nadmiaru emocji jednego dnia głowy? Zobaczmy.
Wyszła zza swojej bezpiecznej "kryjówki" i stanęła w całej swojej okazałości przed obcą osobą. No co? Ma się jeżyć ze strachu? Halo, nie z nią takie numery! Poza tym miała dobry powód, by zaryzykować i się ujawnić (jeżeli różnica w dźwiękach wydawanych przez pedagogów na obcasach i tych wydawanych przez uczniów chodzących na płaskich podeszwach można uznać za słuszny argument, ekchm...).
Ku jej uldze, okazało się, że niespodziewane i raczej dość niechciane towarzystwo to jakaś uczennica - taka jak Is, mniej więcej. Oczywiście Iśka nie dała po sobie pokazać, iż tak bardzo bała się nadejścia nauczyciela, jakżeby inaczej! Pozwoliła sobie na odetchnięcie głęboko w głębi duszy i tyle.
Blondynka otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia na wypowiedź dziewoi.
Kto? ONA? ONA potrzebuje pomocy? Toż to zniewaga majestatu!
Zrobiła minę zdenerwowanego buldoga.
Fakt, zachowywała się nieco dziecinnie, ale co poradzić? Taka już była.
- Nie, dzięki. - Wymamrotała, wyraźnie urażona. Układając scenariusz odpowiedzi na kolejne pytanie dziewczyny, Is uśmiechnęła się wrednie w duchu. Czas się zabawić! Normalnie to by się z nią raczej nie droczyła, jednak skoro nieznajoma uderzyła w jej ego i sama jej się właściwie podała na talerzu... To czemu nie? - A co jeśli jestem? - wystawiła figlarnie język, co zdarzało jej się stosunkowo rzadko ze względu na ilość prawdziwego szczęścia w jej życiu.
Is wiedziała, że bawi się kosztem tej biednej nastolatki, ale cóż... Trudno się mówi, nie? Jak nie ona, to pewnie ktoś inny by na nią wpadł i zrobiłby to za młodą Sang, prawda? Także bez hejtów, "oprawca" mógł się trafić gorszy!
W sumie niebieskooka czuła się troszeczkę winna, iż tak ją traktuje... W paczadełkach stojącej jej naprzeciw dziewczyny, nie dostrzegała jakiś wielce złych zamiarów.
No to pięknie. Z planu przemknięcia niepostrzeżenie przez hall wejściowy nici.
Właściwie odgłos kroków nie przypominał tego stuku wysokich szpilek, na których poruszają się nauczycielki. Więc może jest dla niej jakaś szansa ujścia z całej sytuacji bez uszczerbku na już i tak lekko bolącej od nadmiaru emocji jednego dnia głowy? Zobaczmy.
Wyszła zza swojej bezpiecznej "kryjówki" i stanęła w całej swojej okazałości przed obcą osobą. No co? Ma się jeżyć ze strachu? Halo, nie z nią takie numery! Poza tym miała dobry powód, by zaryzykować i się ujawnić (jeżeli różnica w dźwiękach wydawanych przez pedagogów na obcasach i tych wydawanych przez uczniów chodzących na płaskich podeszwach można uznać za słuszny argument, ekchm...).
Ku jej uldze, okazało się, że niespodziewane i raczej dość niechciane towarzystwo to jakaś uczennica - taka jak Is, mniej więcej. Oczywiście Iśka nie dała po sobie pokazać, iż tak bardzo bała się nadejścia nauczyciela, jakżeby inaczej! Pozwoliła sobie na odetchnięcie głęboko w głębi duszy i tyle.
Blondynka otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia na wypowiedź dziewoi.
Kto? ONA? ONA potrzebuje pomocy? Toż to zniewaga majestatu!
Zrobiła minę zdenerwowanego buldoga.
Fakt, zachowywała się nieco dziecinnie, ale co poradzić? Taka już była.
- Nie, dzięki. - Wymamrotała, wyraźnie urażona. Układając scenariusz odpowiedzi na kolejne pytanie dziewczyny, Is uśmiechnęła się wrednie w duchu. Czas się zabawić! Normalnie to by się z nią raczej nie droczyła, jednak skoro nieznajoma uderzyła w jej ego i sama jej się właściwie podała na talerzu... To czemu nie? - A co jeśli jestem? - wystawiła figlarnie język, co zdarzało jej się stosunkowo rzadko ze względu na ilość prawdziwego szczęścia w jej życiu.
Is wiedziała, że bawi się kosztem tej biednej nastolatki, ale cóż... Trudno się mówi, nie? Jak nie ona, to pewnie ktoś inny by na nią wpadł i zrobiłby to za młodą Sang, prawda? Także bez hejtów, "oprawca" mógł się trafić gorszy!
W sumie niebieskooka czuła się troszeczkę winna, iż tak ją traktuje... W paczadełkach stojącej jej naprzeciw dziewczyny, nie dostrzegała jakiś wielce złych zamiarów.
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
Keiko niepewnym wzrokiem rozglądała się po korytarzu. W sumie, czego się obawiała? Że nauczyciel zauważy, iż chodzi po korytarzu, zamiast spokojnie siedzieć w pokoju? Co mogli zrobić? Dać naganę, upomnieć, kazać zostać po lekach i rozwiązywać nudne zadania? Westchnęła cicho, myśląc o tym. To nic strasznego. Za taką błahostkę na pewno z szkoły nie wyrzucą. Wiedziała, że po zapadnięciu mroku na miasto wychodzą głodne wampiry, lecz one czaiły się także w dzień. Z zamyśleń wyrwał ją głos dziewczyny. Czyli była prefektem? Nie, przecież nie potwierdziła tego, ale też nie zaprzeczyła. Keiko wpatrywała się w nieznajomą, analizując, wypowiedziane przez nią słowa.
- Wątpię – odbiła piłeczkę.
Koniec zabawy.
Skrzyżowała ręce na wysokości biustu. Będą tak stać i patrzeć się na siebie, jak jakieś dwa barany? Jeśli blondyna faktycznie piastowała funkcję prefekta, Kei miała mały problem. Najwyżej zwieje do pokoju i będzie zaprzeczać, że w ogóle spotkała tę uczennicę, ha. Kąciku ust drgnęły nieznacznie ku górze.
- Może masz ochotę na ciasteczka? Mam w pokoju.
Próba przekupstwa? Skądże. Keiko sama z chęcią zjadłaby kilka orzechowych albo czekoladowych ciastek. Czemu miałaby je nie zaproponować Ismenie? Ich relacja nie musi iść w negatywną stronę, co nie? Może da się ją uratować, nah. Skąd mogła wiedzieć, że uradzi ego dziewczyny, pytając się ją, czy nie potrzebuje pomocy. Chciała dobrze! No prawie! To pytanie było pierwsze, jakie jej przyszło do głowy i palnęła nim bez namysłu. Zawsze mogła powiedzieć „też idziesz tym korytarzem?”, więc tamto takie złe nie było.
- Wątpię – odbiła piłeczkę.
Koniec zabawy.
Skrzyżowała ręce na wysokości biustu. Będą tak stać i patrzeć się na siebie, jak jakieś dwa barany? Jeśli blondyna faktycznie piastowała funkcję prefekta, Kei miała mały problem. Najwyżej zwieje do pokoju i będzie zaprzeczać, że w ogóle spotkała tę uczennicę, ha. Kąciku ust drgnęły nieznacznie ku górze.
- Może masz ochotę na ciasteczka? Mam w pokoju.
Próba przekupstwa? Skądże. Keiko sama z chęcią zjadłaby kilka orzechowych albo czekoladowych ciastek. Czemu miałaby je nie zaproponować Ismenie? Ich relacja nie musi iść w negatywną stronę, co nie? Może da się ją uratować, nah. Skąd mogła wiedzieć, że uradzi ego dziewczyny, pytając się ją, czy nie potrzebuje pomocy. Chciała dobrze! No prawie! To pytanie było pierwsze, jakie jej przyszło do głowy i palnęła nim bez namysłu. Zawsze mogła powiedzieć „też idziesz tym korytarzem?”, więc tamto takie złe nie było.
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
Ismena tak właściwie też się bała, ale co? Nie może przecież okazywać tak publicznie swoich słabości!
Intensywnie wpatrywała się w nieznajomą. Cóż innego miała zrobić? Oczywiście zadziorny uśmieszek ani na chwilę nie znikał z jej twarzy.
- Kto wie - rozłożyła ręce tajemniczo, wciąż niezbita z tropu.
Na wypowiedź dziewoi nie mogła się powstrzymać od swoistej reakcji: szczęka jej opadła, uniosła lekko brew, a oczy rozszerzyły się w osłupieniu.
Co ona tu jej insynuuje? Że Ismena jest jakaś niedożywiona czy coś? Fakt, była szczupła, ale to nie powód by posądzać ją o anoreksję, no ludzie!
Mimo tego, na jej twarz znowu wrócił cwany wyraz.
- Tsk~tsk, taka łapówka nie przejdzie. Próbuj dalej - odpowiedziała, puszczając jej perskie oczko. Ona tak może caaały dzień ~ Droczmy się dalej, aż nastanie świt, pewnie wtedy obie padną wycieńczone rozmową! Pogada się, zobaczy się.
Intensywnie wpatrywała się w nieznajomą. Cóż innego miała zrobić? Oczywiście zadziorny uśmieszek ani na chwilę nie znikał z jej twarzy.
- Kto wie - rozłożyła ręce tajemniczo, wciąż niezbita z tropu.
Na wypowiedź dziewoi nie mogła się powstrzymać od swoistej reakcji: szczęka jej opadła, uniosła lekko brew, a oczy rozszerzyły się w osłupieniu.
Co ona tu jej insynuuje? Że Ismena jest jakaś niedożywiona czy coś? Fakt, była szczupła, ale to nie powód by posądzać ją o anoreksję, no ludzie!
Mimo tego, na jej twarz znowu wrócił cwany wyraz.
- Tsk~tsk, taka łapówka nie przejdzie. Próbuj dalej - odpowiedziała, puszczając jej perskie oczko. Ona tak może caaały dzień ~ Droczmy się dalej, aż nastanie świt, pewnie wtedy obie padną wycieńczone rozmową! Pogada się, zobaczy się.
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
To nie tak, że Keiko uważała, że Ismena jest chuda i potrzebuje jedzenia! Chciała tylko jakoś obrócić sytuację na swoją korzyść. Czy to tak wiele? Westchnęła, słysząc słowa dziewczyny. Uznawała to za łapówkę? Że co? Blondyna zaczęła się zastanawiać, czy nieznajoma przypadkiem nie robi sobie z niej żartów? Pewnie tak, no bo...
- Ech, chce tylko jakoś rozluźnić atmosferę. Jak jesteś prefektem to czym prędzej popędź do nauczyciela i naskarż.
W głosie dało się dosłyszeć nutę zniecierpliwienia. Teraz się przekona, czy miała rację. Jeśli Isa dalej będzie się droczyć, da znak Kei, że nie jest tym za kogo się podaje. Chwila, ona wcale nie powiedziała, że jest prefektem, ale też nie zaprzeczyła, więc...
- To jak będzie? Jak nie chcesz ciastek, zawsze mogę zaproponować coś innego. Gorąca czekolada?
Teraz Ismena chyba nie będzie myślała, że Keiko widzi w niej kościotrupa, na którym spokojnie można liczyć wszystkie żebra i przeprowadzić lekcje anatomii dla zaawansowanych. Na korytarzu nie było słychać nikogo oprócz nich. Lepiej, aby poszły gdziekolwiek, jeśli nie chcą, żeby jakiś nauczyciel ich nakrył, co nie jest wcale trudne.
Tak, wiem, że ten post nie jest wysokich lotów. ;~;
- Ech, chce tylko jakoś rozluźnić atmosferę. Jak jesteś prefektem to czym prędzej popędź do nauczyciela i naskarż.
W głosie dało się dosłyszeć nutę zniecierpliwienia. Teraz się przekona, czy miała rację. Jeśli Isa dalej będzie się droczyć, da znak Kei, że nie jest tym za kogo się podaje. Chwila, ona wcale nie powiedziała, że jest prefektem, ale też nie zaprzeczyła, więc...
- To jak będzie? Jak nie chcesz ciastek, zawsze mogę zaproponować coś innego. Gorąca czekolada?
Teraz Ismena chyba nie będzie myślała, że Keiko widzi w niej kościotrupa, na którym spokojnie można liczyć wszystkie żebra i przeprowadzić lekcje anatomii dla zaawansowanych. Na korytarzu nie było słychać nikogo oprócz nich. Lepiej, aby poszły gdziekolwiek, jeśli nie chcą, żeby jakiś nauczyciel ich nakrył, co nie jest wcale trudne.
Tak, wiem, że ten post nie jest wysokich lotów. ;~;
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
Po jakimś czasie twarz Ismeny zaczęła się rozjaśniać, a miejsce jej wrednego uśmieszku wkrótce zajął ciepły uśmiech. Nie czuła się już zagrożona, mogła jednak zaufać dziewczynie. Właściwie to... rozumiała ją trochę. Ponoć prefekt to wysokie stanowisko i ktoś, kto z nim zadarł mógł być w naprawdę poważnych tarapatach z powodu - z niczego nieświadomego człowieka punktu widzenia - jakiejś pierdoły. Taka przynajmniej chodziła po kampusie plotka. Ale grupka uczniów (bo nie wierzyła, że NIKT z tego przedziału wiekowego nie poznał tajemnicy dotyczącej egzystencji wampirów w świecie), która miała takie zdanie na temat rygoru, prawdopodobnie nie wiedziała o szalejących na zewnątrz krwiopijcach tylko czyhających na okazję do pozbycia się ludzkiego życia.
Zobaczywszy, jak dziewczyna się poddaje, roztopiły się ostatki lodu w jej chabrowych oczach i wyglądała teraz dość przyjaźnie, jednak wciąż spokojnie.
- Spokojnie. Nie jestem jednym z nich. - Zaśmiała się szczerze blondynka. - Nie musisz się mnie obawiać. - ... oczywiście dopóki Is nie jest nabuzowana negatywnymi emocjami.
- Sądzę jednak, że chętnie wpadnę do Ciebie na herbatę. - Mrugnęła do niej porozumiewawczo. Musiała ją coś spytać, a to nie będzie takie proste. To pytanie nurtowało ją od dawna, więc... kiedy nadarzyła się ku temu okazja, postanowiła znaleźć na nie odpowiedź. A przecież nie otrzyma tej odpowiedzi, jeśli wciąż będzie zrażała do siebie ludzi, no halo! Poza tym... Rówieśniczka wydała jej się... cóż, sympatyczna, pomimo aspołeczności niebieskookiej.
Czy zrozumie aluzję młodej Sang i pójdą do pokoju Kei, by szybko zamienić słowo w cztery oczy? Się okaże.
Zobaczywszy, jak dziewczyna się poddaje, roztopiły się ostatki lodu w jej chabrowych oczach i wyglądała teraz dość przyjaźnie, jednak wciąż spokojnie.
- Spokojnie. Nie jestem jednym z nich. - Zaśmiała się szczerze blondynka. - Nie musisz się mnie obawiać. - ... oczywiście dopóki Is nie jest nabuzowana negatywnymi emocjami.
- Sądzę jednak, że chętnie wpadnę do Ciebie na herbatę. - Mrugnęła do niej porozumiewawczo. Musiała ją coś spytać, a to nie będzie takie proste. To pytanie nurtowało ją od dawna, więc... kiedy nadarzyła się ku temu okazja, postanowiła znaleźć na nie odpowiedź. A przecież nie otrzyma tej odpowiedzi, jeśli wciąż będzie zrażała do siebie ludzi, no halo! Poza tym... Rówieśniczka wydała jej się... cóż, sympatyczna, pomimo aspołeczności niebieskookiej.
Czy zrozumie aluzję młodej Sang i pójdą do pokoju Kei, by szybko zamienić słowo w cztery oczy? Się okaże.
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
Ne myliła się. Eureka! To prawie jak wygranie w totka. Keiko zachichotała cicho. Wreszcie miały jasność w tej sytuacji. Niby podejrzewała, że dziewczyna nie jest żadnym prefektem, ale podświadomie obawiała się nieco, że jednak prawda okaże się być inna. Głupie. Kolejny raz wygrała. Nieznajoma dała się zaprosić do pokoju. Oczywiście miały tam tylko coś zjeść i się czegoś napić. Chwila, tylko czy ona miała herbatę? Ach, chyba tak. Najwyżej będzie improwizować! Uśmiechnęła się, zadowolona z obiegu sytuacji. Teraz pozostało tylko jedno – zmyć się stąd, zanim jakiś nauczyciel je zauważy. I właśnie ktoś się do nich zbliżał. Kroki na początku były ledwo dosłyszalne. Można było je uznać nawet za jakiś wymysł. W końcu dziewczyny obawiały się, złapania na korytarzu, więc mogły sobie coś ubzdurać. Ale nie, im dłużej stały, tym bardziej odgłos uderzających pantofli o kafelki, stawał się bardziej słyszalny. Znak, że muszą się zbierać i to bez chwili zwłoki.
Blondynka złapała za nadgarstek Ismenę i pociągnęła ja za sobą, bez jakiegokolwiek uprzedzenia. Zażalenia przyjmie później. Na początku starała się iść jak najciszej, lecz później, słysząc coraz szybciej zbliżającą się nauczycielkę, przyśpieszyła, co równało się z utratą niewidzialności a'la ninja. W ten oto sposób uciekły do pokoju, w którym powinno być w miarę bezpiecznie.
z/t + Ismena
Kontynuacja.
Blondynka złapała za nadgarstek Ismenę i pociągnęła ja za sobą, bez jakiegokolwiek uprzedzenia. Zażalenia przyjmie później. Na początku starała się iść jak najciszej, lecz później, słysząc coraz szybciej zbliżającą się nauczycielkę, przyśpieszyła, co równało się z utratą niewidzialności a'la ninja. W ten oto sposób uciekły do pokoju, w którym powinno być w miarę bezpiecznie.
z/t + Ismena
Kontynuacja.
- Gość
- Gość
Re: Główne wejście
Wolny Temat
Wszyscy obecni w temacie dali zt. Zachęcamy do pisania.
- Mistrz Gry
- Mistrz Gry (MG)
- Krew : Ludzka A
Strona 2 z 2 • 1, 2
Similar topics
» Główne wejście
» Wejście główne
» Główne Wejście.
» Wejście główne / Hall [parter]
» Główne wejście [WROTA ZAMKNIĘTE] / Hol
» Wejście główne
» Główne Wejście.
» Wejście główne / Hall [parter]
» Główne wejście [WROTA ZAMKNIĘTE] / Hol
Vampire Knight :: Academia Cross :: Akademiki :: Słoneczny
Strona 2 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|