Dzika plaża
Vampire Knight :: Yokohama :: Dzielnica portowa :: Plaża
Strona 1 z 6
Strona 1 z 6 • 1, 2, 3, 4, 5, 6
Dzika plaża
Dzika plaża
Odcinek długiej plaży niezbyt przyjazny dla turystów zasłany kamieniami wyglądającymi jak zabawi wyrzucone tu niedbale przez wielkoluda. Niektóre z większych kamieni chybotają się i są dość niebezpieczne. Ta część plaży nie jest zbyt spora. Jest tu pełno powalonych, zbutwiałych drzew. Dzięki tym wszystkim czynnikom przyrodniczym można tutaj znaleźć ciszę i spokój, bowiem mało jest śmiałków przechadzających się po takim terenie.
- Hachiko
- Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.
Re: Dzika plaża
DO jasnej cholery i to znaczy Potężna Nad Wieki NUDA! Nawet do jasnej ciasnej nie mogła znaleźć dyrektora Akademii. Pięknie, pięknie... Może jednak uda się jej od razu coś zamieszać. Wątpiłaby zgodził się na jej plan, ale wiedziała jaka jest rzeczywistość, więc może pójdzie na jej stronę, zrobi kocie oczka i facet pęknie, choć... Nie raz miała z nim styczność, czy tam kilka i nie był to zbyt miły facet. Już lepszy był ten dawniejszy z tego co kiedyś słyszała.
Nuda...
Siedziała na jednym z większych kamieni. Co chwilę się poprawiała, wszak wygodnie jej nie było. Oparła jedną stopę o głaz patrząc w lewo, to w prawo. Miała całą przestrzeń dla siebie, ale nikogo do pogadania, podręczenia. Wyjęła komórkę z kieszeni spodni odgarniając zieloną grzywkę na bok. Nic.. zero sms'ów. Poszukała w kontaktach Nadirę, ale... nie nie będzie się napraszała. Miała jeszcze zaplanowaną wizytę u Testamenta. Fajnie będzie znowu podręczyć owego gagatka, do którego czuła smykałkę jak do wujka, czy coś tam. Ale z tego co słyszała i on powtórnie się ożenił. Więc baba w zamku to lipa.
- Wszyscy się pewnie pozmieniali. - Mruknęła pod nosem unosząc kamień. Zważyła jego ciężar w dłoni po czym rzuciła przed siebie. Tak jak kiedyś swoje serce. Uśmiechnęła się kącikiem ust, po czym lekko do tyłu odchyliła splatając ręce na łydce. - Co tu robić?
Po przez wiatr zielone włosy unosiły się i opadały jakby tańczyły. Lar miała również na głowie czapkę z daszkiem, która nie była pierwszej nowości. Wszak wszystkie pieniądze straciła. Nie to, że rozrzutna była, ale od kiedy stała się głową swojego rodu musiała uregulować niektóre długi i tak oto zapisała się ponownie do Akademii, by mieć gdzie spać. A jej sługa? Cóż. Zaczął zarabiać i utrzymywał siebie jak i rekinka.
Nuda...
Siedziała na jednym z większych kamieni. Co chwilę się poprawiała, wszak wygodnie jej nie było. Oparła jedną stopę o głaz patrząc w lewo, to w prawo. Miała całą przestrzeń dla siebie, ale nikogo do pogadania, podręczenia. Wyjęła komórkę z kieszeni spodni odgarniając zieloną grzywkę na bok. Nic.. zero sms'ów. Poszukała w kontaktach Nadirę, ale... nie nie będzie się napraszała. Miała jeszcze zaplanowaną wizytę u Testamenta. Fajnie będzie znowu podręczyć owego gagatka, do którego czuła smykałkę jak do wujka, czy coś tam. Ale z tego co słyszała i on powtórnie się ożenił. Więc baba w zamku to lipa.
- Wszyscy się pewnie pozmieniali. - Mruknęła pod nosem unosząc kamień. Zważyła jego ciężar w dłoni po czym rzuciła przed siebie. Tak jak kiedyś swoje serce. Uśmiechnęła się kącikiem ust, po czym lekko do tyłu odchyliła splatając ręce na łydce. - Co tu robić?
Po przez wiatr zielone włosy unosiły się i opadały jakby tańczyły. Lar miała również na głowie czapkę z daszkiem, która nie była pierwszej nowości. Wszak wszystkie pieniądze straciła. Nie to, że rozrzutna była, ale od kiedy stała się głową swojego rodu musiała uregulować niektóre długi i tak oto zapisała się ponownie do Akademii, by mieć gdzie spać. A jej sługa? Cóż. Zaczął zarabiać i utrzymywał siebie jak i rekinka.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Miasto. Wielkie, ogromne miasto. Koniec z chodzeniem wszędzie pieszo, nie było takiej możliwości. Witajcie autobusy, metro, tramwaje, pociągi... Miasto? Jak wiele ludzi tu mieszkało?! Miało się wrażenie, że jeżeli widziało się jedną osobę, już nigdy więcej się jej nie spotka. Fée wręcz starała się zapamiętywać twarze wszystkich mijanych na ulicy, by móc potem stwierdzić, że nie, liczba ludzi była tutaj ograniczona... ale tylko się utwierdziła w tym, że tu było zupełnie inaczej. Miasto... oto ono. Piękne i malownicze.
Miasto! Niech je szlag! Gdy tylko zapatrzysz się na jakąś ulicę, gubisz drogę, nie wiesz w jaki tramwaj wsiąść i nie masz kogo spytać o drogę, bo nikt cię nie zna i każdy woli unikać! Miasta były, delikatnie rzecz ujmując, do dupy.
No nic. Nie pierwszy raz się zgubiła i patrząc po tym, że zdążyła to zrobić w niespełna pięć godzin po przyjeździe, nie był to raz ostatni. Z pokorą przyjęła swoją porażkę i postanowiła porzucić nadzieje na odnalezienie drogi powrotnej. Najwyzej umrze tu, na pustkowiu, rodzina sobie bez niej poradzi, pewnie nawet nie zauważą jej zniknięcia. Potem ktoś znajdzie zasuszone zwło...
Człowiek! Znaczy niekoniecznie, ale skąd Fée miałaby o tym wiedzieć? W Każdym razie zauważyła żywą istotę... choć od razu przystanęła i zamrugała. Pomyliła się? Czyżby natrafiła na jakiś dziwaczny krzak? Zielone włosy, postać pośród kamieni pośród rozbijających się fal morza... kelpie? Syrena? Topielica? Morze po prostu zaplątała się w wodorosty? dopiero po dłuższej chwili Fée zorientowała się, że był to naturalny kolor włosów nieznajomych. pewnie w tym momencie powinna się skrzywić i posłać parę bardzo dokładnie dobranych do sytuacji wyzwisk w kierunku dziewczyny, ale zamiast tego uśmiechnęła się i podeszła bliżej. Na tym właśnie jej takt się skończył.
-Istnieją zielone farby do włosów?
Miasto! Niech je szlag! Gdy tylko zapatrzysz się na jakąś ulicę, gubisz drogę, nie wiesz w jaki tramwaj wsiąść i nie masz kogo spytać o drogę, bo nikt cię nie zna i każdy woli unikać! Miasta były, delikatnie rzecz ujmując, do dupy.
No nic. Nie pierwszy raz się zgubiła i patrząc po tym, że zdążyła to zrobić w niespełna pięć godzin po przyjeździe, nie był to raz ostatni. Z pokorą przyjęła swoją porażkę i postanowiła porzucić nadzieje na odnalezienie drogi powrotnej. Najwyzej umrze tu, na pustkowiu, rodzina sobie bez niej poradzi, pewnie nawet nie zauważą jej zniknięcia. Potem ktoś znajdzie zasuszone zwło...
Człowiek! Znaczy niekoniecznie, ale skąd Fée miałaby o tym wiedzieć? W Każdym razie zauważyła żywą istotę... choć od razu przystanęła i zamrugała. Pomyliła się? Czyżby natrafiła na jakiś dziwaczny krzak? Zielone włosy, postać pośród kamieni pośród rozbijających się fal morza... kelpie? Syrena? Topielica? Morze po prostu zaplątała się w wodorosty? dopiero po dłuższej chwili Fée zorientowała się, że był to naturalny kolor włosów nieznajomych. pewnie w tym momencie powinna się skrzywić i posłać parę bardzo dokładnie dobranych do sytuacji wyzwisk w kierunku dziewczyny, ale zamiast tego uśmiechnęła się i podeszła bliżej. Na tym właśnie jej takt się skończył.
-Istnieją zielone farby do włosów?
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Wieś? Kobieta ze wsi? A gdzie miała widły i kwiaty we włosach? No i ponoć takie baby chodzą boso. No cóż. Widocznie dziewczyna była oryginalną wsiową panną. Lar była kilka razy w swoim życiu na zadupiu z farmą i zwierzętami. Ostatni raz rok temu,m kiedy wymordowała rodzinę i żyła pod ich dachem z Deamon'em przez kilka miesięcy. Cisza... mogła spokojnie na zwierzętach poćwiczyć ze swoimi kartami. Ale nie udało się jej dokonać tego co chciała... Czyli zniwelować ich największy defekt. Mniejsza.
Lar jak głupia bujała się w tył i przód patrząc przed siebie. Głupie myśli wałęsały się jej po głowie. Bardzo głupie i niepotrzebne. Zaklęła pod nosem opuszczając zielone oczy na swoje kolana. Może i ciekawiej by było gdyby trupa dziewczyny znalazła niż poczuła jej zapach. Wiatr akurat wiał w stronę Zielonej. Uniosła brwi do góry, po czym uniosła do góry delikatnie kącik ust. Może jednak nie zanudzi się tu na amen. Niach, niach.
Nie odwróciła się, czekała jak człowiek podejdzie bliżej. Może bez słowa ją zabić? Nie.. lepiej nie. Znowu będzie w gazetach i łowcy, którzy chyba też o niej zapomnieli będą ją ścigali swoimi śmiesznymi artefaktami.
Kiedy rozległ się głos za plecami Zielonej powoli odwróciła się w stronę nieznajomej lustrując ją kolorem oczu takim samym jaki znajdował się na włosach.
- A istnieją głupie pytania? - Co ona jakaś przygłupia? Ludzie łazili czasem z fioletowymi, czy różowymi włosami, to zielonego by nie było? Zawsze, każdy myślał, że Zielona ma farbę na łbie. Lar zatrzymała swój wzrok na jasnych oczach człowieka. Miały coś w sobie przyciągającego. Dziwne. Zacmokała cicho pod nosem. Dobrze, że choć trochę była najedzona. - Czego? - Spytała sympatycznie, starając się kiwnięciem głowy w bok pozbyć się za długiego pasemka włosów, który latał jej przed oczami.
Lar jak głupia bujała się w tył i przód patrząc przed siebie. Głupie myśli wałęsały się jej po głowie. Bardzo głupie i niepotrzebne. Zaklęła pod nosem opuszczając zielone oczy na swoje kolana. Może i ciekawiej by było gdyby trupa dziewczyny znalazła niż poczuła jej zapach. Wiatr akurat wiał w stronę Zielonej. Uniosła brwi do góry, po czym uniosła do góry delikatnie kącik ust. Może jednak nie zanudzi się tu na amen. Niach, niach.
Nie odwróciła się, czekała jak człowiek podejdzie bliżej. Może bez słowa ją zabić? Nie.. lepiej nie. Znowu będzie w gazetach i łowcy, którzy chyba też o niej zapomnieli będą ją ścigali swoimi śmiesznymi artefaktami.
Kiedy rozległ się głos za plecami Zielonej powoli odwróciła się w stronę nieznajomej lustrując ją kolorem oczu takim samym jaki znajdował się na włosach.
- A istnieją głupie pytania? - Co ona jakaś przygłupia? Ludzie łazili czasem z fioletowymi, czy różowymi włosami, to zielonego by nie było? Zawsze, każdy myślał, że Zielona ma farbę na łbie. Lar zatrzymała swój wzrok na jasnych oczach człowieka. Miały coś w sobie przyciągającego. Dziwne. Zacmokała cicho pod nosem. Dobrze, że choć trochę była najedzona. - Czego? - Spytała sympatycznie, starając się kiwnięciem głowy w bok pozbyć się za długiego pasemka włosów, który latał jej przed oczami.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Tak, oto zaczynamy safari! Czas pokazać Fée kawałek miasta, a Lar przedstawić PRAWDZIWĄ dziewczynę ze wsi. Słoma co prawda z butów nie wystaje, a i krowy na łańcuszku nie ma, ale co to jest w stosunku do samej Fée. Ona wystarczała za tysiąc wieśniaków z tysiącem krów i megatonami słomy w ogromnych, rozklekotanych butach. Była tak nieświadoma, jak tylko idealna ofiara dla wampira być mogła. Zaraz, to nie wlicza się w safari! Oglądać, słuchać, podrażnić, ale nie dotykać.
Zmarszczyła brwi. No tak, wiec nie trafiła na syrenę. Musiała mieć do czynienia z istną kelpią.
Skąd Fée miała wiedzieć o ludziach z różowymi, fioletowymi, lub bóg-wie-jeszcze-jakimi kolorami włosów? Pierwszy raz spotkała się z czymś poza czernią i okazjonalnym brązem/blondem. Czytała również o rudych, ale w sumie nigdy ich nie widziała. Wprost nie mogła napatrzeć się tej zielonej barwie i... och! Oczy również miała zielone! Aktualnie wpatrywała się w nie z zupełnie szczerym zachwytem. Wyglądała, jakby zaraz miała dziabnąć dziewczynę w oko, byle tylko móc się mu przyjrzeć z bliska.
-Co czego?- spytała nadzwyczajnie niewinnie. Nie posądzajcie jej o zbytnią naiwność: wiedziała, co Lar miała na myśli. Wolała jednak grać Greka, szczególnie, że własna aparycja niesamowicie jej to ułatwiała.
Zmarszczyła brwi. No tak, wiec nie trafiła na syrenę. Musiała mieć do czynienia z istną kelpią.
Skąd Fée miała wiedzieć o ludziach z różowymi, fioletowymi, lub bóg-wie-jeszcze-jakimi kolorami włosów? Pierwszy raz spotkała się z czymś poza czernią i okazjonalnym brązem/blondem. Czytała również o rudych, ale w sumie nigdy ich nie widziała. Wprost nie mogła napatrzeć się tej zielonej barwie i... och! Oczy również miała zielone! Aktualnie wpatrywała się w nie z zupełnie szczerym zachwytem. Wyglądała, jakby zaraz miała dziabnąć dziewczynę w oko, byle tylko móc się mu przyjrzeć z bliska.
-Co czego?- spytała nadzwyczajnie niewinnie. Nie posądzajcie jej o zbytnią naiwność: wiedziała, co Lar miała na myśli. Wolała jednak grać Greka, szczególnie, że własna aparycja niesamowicie jej to ułatwiała.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Prawdziwą dziewczynę ze wsi? Dobre sobie. Ale fakt, faktem nie miała słomę w butach, czy tam kaloszach! A i lepiej by wyglądała z gąskami jak taka sierotka Marysia co zgubiła się w wielkim mieście. Nidy nie widziała farb o takich kolorach? Bez kpin. Telewizor chyba miała w domu, takie pudło przed którym przeważnie mężczyzna siedział. Te reklamy, że nawet można piankom włosy pofarbować, czy tęcze sobie stworzyć na łbie! No, chyba, że u niej bieda i takiego pudła z ekranem nie miała.
Zielona przyjrzała się kątem oka dziewczynie jeszcze raz. Te jej oczy. Kogoś jej chyba przypominały, ale kogo? Zaraz jednak ją olśniło. Miała ochotę uderzyć się dłonią w czoło. Wszak dziewczyna miała mundurek na sobie. Więc, pewnie nie raz, nie dwa się spotkają w Akademii, a Lar pewnie nie raz będzie u Dziennych. Jak kiedyś. Ale tym razem nie spali połowę szkoły i bibliotekę.
- Do Akademii się zapisałaś, yhym... - Mruknęła sama do siebie. W sumie ugryźć nie może, bo musi wyłudzić na dyrektorze, coś, a to by popsuło jej opinię, choć i tak miała popsutą.
Dmuchnęła na swoją za długą grzywkę, po czym odwróciła się bezczelnie do dziewczyny plecami patrząc na morze. Westchnęła cicho obracając daszek czapki lekko w bok. - Gówna. - Odparła Lar przekręcając oczami. CI tępi ludzie. Ciekawe, czy w ogóle wiedziała o wampirach. Lar brutalnie, czy też nie uświadamiała o tym ludzi. Ale jak to zrobi.. dyrektor będzie zły, a plan. Bosh. - Będziesz tam tak sterczała?
Zielona przyjrzała się kątem oka dziewczynie jeszcze raz. Te jej oczy. Kogoś jej chyba przypominały, ale kogo? Zaraz jednak ją olśniło. Miała ochotę uderzyć się dłonią w czoło. Wszak dziewczyna miała mundurek na sobie. Więc, pewnie nie raz, nie dwa się spotkają w Akademii, a Lar pewnie nie raz będzie u Dziennych. Jak kiedyś. Ale tym razem nie spali połowę szkoły i bibliotekę.
- Do Akademii się zapisałaś, yhym... - Mruknęła sama do siebie. W sumie ugryźć nie może, bo musi wyłudzić na dyrektorze, coś, a to by popsuło jej opinię, choć i tak miała popsutą.
Dmuchnęła na swoją za długą grzywkę, po czym odwróciła się bezczelnie do dziewczyny plecami patrząc na morze. Westchnęła cicho obracając daszek czapki lekko w bok. - Gówna. - Odparła Lar przekręcając oczami. CI tępi ludzie. Ciekawe, czy w ogóle wiedziała o wampirach. Lar brutalnie, czy też nie uświadamiała o tym ludzi. Ale jak to zrobi.. dyrektor będzie zły, a plan. Bosh. - Będziesz tam tak sterczała?
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
No dobrze. Widziała kolorowe włosy parę razy. Nawet na wsi każdy miał telewizor, ale... co z tego? W telewizorze widziało się różne rzeczy: Koperfielda, kosmitów, superbohaterów... to, co widziało się tam, a nie miało dotąd odbicia w rzeczywistości wydawało się zwykłymi bajkami. No bo czy normalni ludzie wyglądali jak aktorzy filmów?
Nieznajoma wyglądała. Zupełnie, jakby wycięli ją z wielkiego ekranu i posadzili tutaj, na plaży, byle tylko akcja zaczęła toczyć się dalej. Już czuło się woń przygody, intrygi, akcji... czegokolwiek można się było po filmie spodziewać. Larane nie była kelpia. Była rozwydrzoną gwiazdką filmową. O takich często mówiono w telewizji. Na twarzy Fée wykwitł delikatny uśmiech. Przez chwilę miała nawet ochotę poprosić o autograf... powstrzymała się.
-Wiesz, gdzie jest akademia?- zapytała nagle, wychwyciwszy pomruk nieznajomej. Skoro wiedziała, to pewnie potrafiła wskazać kierunek, w którym Fée powinna się udać. To nie było trudne, prawda? Wyciąga się rękę, prostuje palec...
-N-nie, nie, z pewnością nie!- wyrzuciła z siebie niczym karabin maszynowy i podbiegła do dziewczyny, jak na zawołanie.
Nie potrafiła powiedzieć czemu, ale czuła się przy niej nieswojo. Bardziej nieswojo, niż wśród tłumu w mieście. Czuła pewien niewytłumaczalny niepokój. Może to ta cała aura gwiazdy?
-Nie występujesz może w jakiś filmach?
Nieznajoma wyglądała. Zupełnie, jakby wycięli ją z wielkiego ekranu i posadzili tutaj, na plaży, byle tylko akcja zaczęła toczyć się dalej. Już czuło się woń przygody, intrygi, akcji... czegokolwiek można się było po filmie spodziewać. Larane nie była kelpia. Była rozwydrzoną gwiazdką filmową. O takich często mówiono w telewizji. Na twarzy Fée wykwitł delikatny uśmiech. Przez chwilę miała nawet ochotę poprosić o autograf... powstrzymała się.
-Wiesz, gdzie jest akademia?- zapytała nagle, wychwyciwszy pomruk nieznajomej. Skoro wiedziała, to pewnie potrafiła wskazać kierunek, w którym Fée powinna się udać. To nie było trudne, prawda? Wyciąga się rękę, prostuje palec...
-N-nie, nie, z pewnością nie!- wyrzuciła z siebie niczym karabin maszynowy i podbiegła do dziewczyny, jak na zawołanie.
Nie potrafiła powiedzieć czemu, ale czuła się przy niej nieswojo. Bardziej nieswojo, niż wśród tłumu w mieście. Czuła pewien niewytłumaczalny niepokój. Może to ta cała aura gwiazdy?
-Nie występujesz może w jakiś filmach?
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Miała telewizor? No, patrzcie! Jednak nie była taka zacofana, wiec na pewno ani słomy w butach nie miała, ani gąsek. Choć szkoda, bo gąski są fajne. Szczególnie ich krew. Co nie co Lar spróbowała w swoim życiu.
Bajki i te sprawy. Oj, dziewczyna jednak naparwdę nie wiedziała nic o świecie, szczególnie TYM świecie. Ciekawe jaka będzie jej mina, kiedy po raz pierwszy ktoś ją zaatakuje... CHWILA! Ta dziewczyna może być kartą przetargową u dyrektora! Lar ją przedstawi, że to jej koleżanka, że.., że Zielona już nie atakuje ludzi, dzięki temu zdobędzie posadę! Będzie mogła złe wampirki mieć pod sobą, rządzić nimi i... zrobić to o czym zawsze marzyła. Przesunęła wolno językiem po swojej dolnej wardze. Ekstra.
Lar i gwiazda z telewizji? Może i tak, ale bardziej z gazet. Nie raz widniała na pierwszych stronach jako ta, którą trzeba złapać, czy się wystrzegać. Ta, która zabiła, czy... mniejsza. Autograf? Później. Listownie najlepiej.
- Wiem. - Odpowiedziała kiwając lekko głową. I tyle, więcej nie powiedziała. Wszak nie była drogowskazem, tym bardziej darmowym. Oczy Zielonej świeciły się lekko z podniecenia.
Kiedy dziewczyna podeszła bliżej Lar poczuła intensywniej jej specyficzny zapach. Miły dla nosa. Bardzo. Musi mieć dobrą krew. Dziewczyna mogła też poczuć zapach Zielonej, wszak nie jeden wampir sam by chciał pokąsać przez to Larane. Czemu? Miała mieszankę krwi i to niezłą, co nęciło zmysły innych. Jej porcelanowa skóra prawie bez skazy, prawie, gdyż miała nad lewą brwią małą bliznę.
Wampirzyca oparła się wygodniej dłońmi o skałę, nadal jedną stopą opierając się o nią. Spojrzała na dziewczynę unosząc brew do góry, a zielone włosy opadły z ramion do tyłu.
- Śmieszna jesteś. - Odparła przekręcając lekko głowę w bok. Może przeciąć jej policzek kartą? NIE! Lar pamiętaj o posadzie. - Nie wyglądam chyba tak strasznie jak te lafiryndy w kinach, hym? - Nie wiedziała, czy się skrzywić, czy zaśmiać. Wolała jednak być neutralna. - Jak się zwiesz? - Spytała odwracając wzrok z dziewczyny na jakiegoś mężczyznę idącego za plecami nieznajomej. Ten jednak widząc Zieloną stanął, a jego oczy? Wielkie... Widać było nóż w jego dłoniach, po czym jedynie puste miejsce gdzie ów mężczyzna stał. Zwiał. Nie jedna osoba pamięta Larane z gazet. Bywa. - Musisz nauczyć się szybko biegać jak tamten. - Uśmiechnęła się kącikiem ust, po czym spojrzała ponownie na dziewczynę z wyraźnym błyskiem w oku.
Przy Lar trzeba czuć się nieswojo, albo bezpiecznie.
Bajki i te sprawy. Oj, dziewczyna jednak naparwdę nie wiedziała nic o świecie, szczególnie TYM świecie. Ciekawe jaka będzie jej mina, kiedy po raz pierwszy ktoś ją zaatakuje... CHWILA! Ta dziewczyna może być kartą przetargową u dyrektora! Lar ją przedstawi, że to jej koleżanka, że.., że Zielona już nie atakuje ludzi, dzięki temu zdobędzie posadę! Będzie mogła złe wampirki mieć pod sobą, rządzić nimi i... zrobić to o czym zawsze marzyła. Przesunęła wolno językiem po swojej dolnej wardze. Ekstra.
Lar i gwiazda z telewizji? Może i tak, ale bardziej z gazet. Nie raz widniała na pierwszych stronach jako ta, którą trzeba złapać, czy się wystrzegać. Ta, która zabiła, czy... mniejsza. Autograf? Później. Listownie najlepiej.
- Wiem. - Odpowiedziała kiwając lekko głową. I tyle, więcej nie powiedziała. Wszak nie była drogowskazem, tym bardziej darmowym. Oczy Zielonej świeciły się lekko z podniecenia.
Kiedy dziewczyna podeszła bliżej Lar poczuła intensywniej jej specyficzny zapach. Miły dla nosa. Bardzo. Musi mieć dobrą krew. Dziewczyna mogła też poczuć zapach Zielonej, wszak nie jeden wampir sam by chciał pokąsać przez to Larane. Czemu? Miała mieszankę krwi i to niezłą, co nęciło zmysły innych. Jej porcelanowa skóra prawie bez skazy, prawie, gdyż miała nad lewą brwią małą bliznę.
Wampirzyca oparła się wygodniej dłońmi o skałę, nadal jedną stopą opierając się o nią. Spojrzała na dziewczynę unosząc brew do góry, a zielone włosy opadły z ramion do tyłu.
- Śmieszna jesteś. - Odparła przekręcając lekko głowę w bok. Może przeciąć jej policzek kartą? NIE! Lar pamiętaj o posadzie. - Nie wyglądam chyba tak strasznie jak te lafiryndy w kinach, hym? - Nie wiedziała, czy się skrzywić, czy zaśmiać. Wolała jednak być neutralna. - Jak się zwiesz? - Spytała odwracając wzrok z dziewczyny na jakiegoś mężczyznę idącego za plecami nieznajomej. Ten jednak widząc Zieloną stanął, a jego oczy? Wielkie... Widać było nóż w jego dłoniach, po czym jedynie puste miejsce gdzie ów mężczyzna stał. Zwiał. Nie jedna osoba pamięta Larane z gazet. Bywa. - Musisz nauczyć się szybko biegać jak tamten. - Uśmiechnęła się kącikiem ust, po czym spojrzała ponownie na dziewczynę z wyraźnym błyskiem w oku.
Przy Lar trzeba czuć się nieswojo, albo bezpiecznie.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Widać trzeba się wyposażyć w jakąś gąskę, żeby przypodobać się niektórym. Niestety Fée na pomysł ów nie wpadła, a co za tym idzie Lar musiała obejść się smakiem i pozostać przy pożywnej czerninie. W końcu czym różniła się od takiej dużej, apetycznej gąski? Zaraz, chyba robiło się ją z kaczki... nieważne.
Nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość. Pozwólmy dziewczynie jeszcze chwilę potrwać w nieświadomości, zanim jej życie wywróci się do góry nogami. Być może w ogóle się to nie stanie. W końcu większość żyła bez zbędnej wiedzy o istnieniu pewnej rasy. I Fée na nic ta wiedza się nie przyda, może więc pozbawimy ją tego przywileju.
No cóż. była przygotowana na to, że równie dobrze nie może usłyszeć żadnej wskazówki. Nie mniej jednak była na tyle uparta, by móc spytać jeszcze raz, potem następny... musiała tam w końcu dotrzeć. Co prawda zaniosła już swój bagaż i była tam raz, ale musiała jeszcze wrócić i zameldować się u odpowiednich osób. I na co było jej to całe zwiedzanie?
-A mogłabyś mi powiedzieć, gdzie?- wciąż była nadzwyczaj uprzejma. Do porzygu, echem. W każdym razie wyglądała na jedna z tych, które nie pogniewałyby się nawet na zabójców swojej rodziny. Taki już typ: wiecznie się uśmiecha i godzi na wszystko.
Szczęście, że nie była świadoma myśli dziewczyny. Zapewne uciekałaby gdzie pieprz rośnie. Tyle, ze niestety nie potrafiła szperać w cudzych głowach. Wciąż więc nie czuła zagrożenia, czego nie można było powiedzieć o niepokoju, który wciąż nawiedzał jej myśli. Miała złe przeczucia, choć nie potrafiła tego konkretnie nazwać... może powinna już wracać? Tylko jak?
Zamiast tego postanowiła przyjrzeć się bliżej gwiazdce. Była... cóż, uosobieniem tego, co uznawane było za nieziemskie. I trzeba tu zaznaczyć, że nie ma co się dziwić Fée. Pierwszy raz w życiu widziała na własne oczy prawdziwego wampira. Nie była tego świadoma, oczywiście. Jednak odczuwała coś dziwnego, to, co dotąd skazywało ludzi na męki w ciasnych i śmiertelnych uściskach krwiopijców: fascynację. Zielone włosy, oczy... aura, zapach, cokolwiek to było. Niesamowite. Czy w tym mieście było więcej takich osób? Fée spojrzała nieznajomej prosto w oczy. Otrząsnęła się. Zdaje się, ze potrzebowała snu. Potargała swoje blond kłaki. W tej chwili wyglądała na jeszcze głupszą, niż zazwyczaj.
Nadęła policzki na nazwanie ją śmieszną. Często to słyszała. Żart się przejadł, a słowa zaczynały powoli drażnić. Jednak doświadczenie nauczyło ja nie odpowiadać na takie stwierdzenia. To tylko pogarszało sprawę. Zamiast tego wsparła ręce na bokach i spojrzała buntowniczo na Larane. Już miała coś powiedzieć, ale padło kolejne pytanie.
-Nie... nie jak lafirynda- zmieszała się trochę. Widać nieświadomie ubliżyła nieznajomej. Nie to miała na celu.- Mów mi Fée.- uśmiechnęła się promiennie. Wyglądała, jakby miała zamiar przegonić chmury. oby nie! Zacznie świecić słońce.
Nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość. Pozwólmy dziewczynie jeszcze chwilę potrwać w nieświadomości, zanim jej życie wywróci się do góry nogami. Być może w ogóle się to nie stanie. W końcu większość żyła bez zbędnej wiedzy o istnieniu pewnej rasy. I Fée na nic ta wiedza się nie przyda, może więc pozbawimy ją tego przywileju.
No cóż. była przygotowana na to, że równie dobrze nie może usłyszeć żadnej wskazówki. Nie mniej jednak była na tyle uparta, by móc spytać jeszcze raz, potem następny... musiała tam w końcu dotrzeć. Co prawda zaniosła już swój bagaż i była tam raz, ale musiała jeszcze wrócić i zameldować się u odpowiednich osób. I na co było jej to całe zwiedzanie?
-A mogłabyś mi powiedzieć, gdzie?- wciąż była nadzwyczaj uprzejma. Do porzygu, echem. W każdym razie wyglądała na jedna z tych, które nie pogniewałyby się nawet na zabójców swojej rodziny. Taki już typ: wiecznie się uśmiecha i godzi na wszystko.
Szczęście, że nie była świadoma myśli dziewczyny. Zapewne uciekałaby gdzie pieprz rośnie. Tyle, ze niestety nie potrafiła szperać w cudzych głowach. Wciąż więc nie czuła zagrożenia, czego nie można było powiedzieć o niepokoju, który wciąż nawiedzał jej myśli. Miała złe przeczucia, choć nie potrafiła tego konkretnie nazwać... może powinna już wracać? Tylko jak?
Zamiast tego postanowiła przyjrzeć się bliżej gwiazdce. Była... cóż, uosobieniem tego, co uznawane było za nieziemskie. I trzeba tu zaznaczyć, że nie ma co się dziwić Fée. Pierwszy raz w życiu widziała na własne oczy prawdziwego wampira. Nie była tego świadoma, oczywiście. Jednak odczuwała coś dziwnego, to, co dotąd skazywało ludzi na męki w ciasnych i śmiertelnych uściskach krwiopijców: fascynację. Zielone włosy, oczy... aura, zapach, cokolwiek to było. Niesamowite. Czy w tym mieście było więcej takich osób? Fée spojrzała nieznajomej prosto w oczy. Otrząsnęła się. Zdaje się, ze potrzebowała snu. Potargała swoje blond kłaki. W tej chwili wyglądała na jeszcze głupszą, niż zazwyczaj.
Nadęła policzki na nazwanie ją śmieszną. Często to słyszała. Żart się przejadł, a słowa zaczynały powoli drażnić. Jednak doświadczenie nauczyło ja nie odpowiadać na takie stwierdzenia. To tylko pogarszało sprawę. Zamiast tego wsparła ręce na bokach i spojrzała buntowniczo na Larane. Już miała coś powiedzieć, ale padło kolejne pytanie.
-Nie... nie jak lafirynda- zmieszała się trochę. Widać nieświadomie ubliżyła nieznajomej. Nie to miała na celu.- Mów mi Fée.- uśmiechnęła się promiennie. Wyglądała, jakby miała zamiar przegonić chmury. oby nie! Zacznie świecić słońce.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Kaczka Fee... Fajnie by to pasowało, nawet zajebiaszczo. Lar znała jednego z wampirów, który potrafił na jakiś czas zmienić komuś wygląd. Taka dziewczyna z kaczym dzióbkiem. Urocze. Na przywileje to chyba sobie też jeszcze nie zasłużyła. Dopóki Larane miała w głowie swój pan na pewno nie powie dziewczynie i nie pokaże kim jest. No, chyba, że inny wampir ją w tym uprzedzi, a będzie jego biada wtedy! Bo znaleźć człowieka, będącym w Akademii, który by nie wiedział o krwiopijcach to jest cud i to prawdziwy CUD.
Słysząc pytanie uniosła lekko brew do góry. Westchnęła i otworzyła lekko usta jakby chciała coś powiedzieć, ale jedynie ziewnęła.
- Jak ruszę dupę to może cię tam zaprowadzę, albo i nie. - Odparła przesuwając palcami po swoich kłakach, które lekko zalśniły. Cóż. Rzucało się w oczy to kim była, jeżeli ktoś był spostrzegawczy, ale taka dziewczyna ze wsi jak Fee na pewno pomyśli, że to przez nowoczesną technologię w kremach i operacje plastyczne, co nie raz Zielona usłyszała.
Może i szczęście, albo i nie, że nie wiedziała o co chodzi. Bo jak by wiedziała mogła by zaszantażować Zieloną,a le trudno. Tym bardziej dziwne, że owego mężczyznę za sobą nie widziała.
Kiedy potargała swoje kłaki wyglądała jak taka kukiełka. Cóż Zielna miała wszystkich ludzi za marne kukły, które można od tak po prostu podpalić.
- Nie. To dobrze. Inna odpowiedź kosztowała by cię... drogo. - Uśmiechnęła się prawie niewinnie, no starała się tak uśmiechnąć. - Fee? Aż taka feee, jesteś? Ale cię rodzina skrzywdziła. - Zaśmiała się nawet po czym machnęła dłonią jakby muchę odganiała. - Naprawdę jesteś śmieszna. - Dodała ponownie, widząc wcześniejszą reakcje Fee. - Uśmiech masz jak z reklamy posty do zębów. - Odparła wstając. Przeciągnęła się, a kości strzeliły jej tak głośno, jakby sobie coś połamała. Tak nudno się z kimś witać. Zerknęła na szyję dziewczyny, po czym ustawiła się tak, że było widać sztylet z pochwą przypięty do lewej łydki wampirzycy. - Widać, że się zgubiłaś. Ktoś będzie wiedział, gdzie cię szukać? - Zabawę czas zacząć.
Słysząc pytanie uniosła lekko brew do góry. Westchnęła i otworzyła lekko usta jakby chciała coś powiedzieć, ale jedynie ziewnęła.
- Jak ruszę dupę to może cię tam zaprowadzę, albo i nie. - Odparła przesuwając palcami po swoich kłakach, które lekko zalśniły. Cóż. Rzucało się w oczy to kim była, jeżeli ktoś był spostrzegawczy, ale taka dziewczyna ze wsi jak Fee na pewno pomyśli, że to przez nowoczesną technologię w kremach i operacje plastyczne, co nie raz Zielona usłyszała.
Może i szczęście, albo i nie, że nie wiedziała o co chodzi. Bo jak by wiedziała mogła by zaszantażować Zieloną,a le trudno. Tym bardziej dziwne, że owego mężczyznę za sobą nie widziała.
Kiedy potargała swoje kłaki wyglądała jak taka kukiełka. Cóż Zielna miała wszystkich ludzi za marne kukły, które można od tak po prostu podpalić.
- Nie. To dobrze. Inna odpowiedź kosztowała by cię... drogo. - Uśmiechnęła się prawie niewinnie, no starała się tak uśmiechnąć. - Fee? Aż taka feee, jesteś? Ale cię rodzina skrzywdziła. - Zaśmiała się nawet po czym machnęła dłonią jakby muchę odganiała. - Naprawdę jesteś śmieszna. - Dodała ponownie, widząc wcześniejszą reakcje Fee. - Uśmiech masz jak z reklamy posty do zębów. - Odparła wstając. Przeciągnęła się, a kości strzeliły jej tak głośno, jakby sobie coś połamała. Tak nudno się z kimś witać. Zerknęła na szyję dziewczyny, po czym ustawiła się tak, że było widać sztylet z pochwą przypięty do lewej łydki wampirzycy. - Widać, że się zgubiłaś. Ktoś będzie wiedział, gdzie cię szukać? - Zabawę czas zacząć.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Nie. Wcale by nie pasowało. Kaczki były żółte... no tak, była blondynką. W dodatku kaczki miały takie duże oczy... no tak. W każdym razie Fée nie była tak niezdarna, jak te głupie ptaki! Nie była, prawda? Nie, nie trzeba odpowiadać na to pytanie.
Z takim podejściem to w nieświadomości długo nie pożyje. W końcu ponoć wszyscy lecieli na dziewice... a taka niewiedza w pewnym sensie zakrawała o dziewictwo. Zaraz, czyżby Lar miała zamiar ją rozdziewiczyć? Koniec tematu.
Wygięła usta w podkówkę. Jeżeli nie chciało jej się nigdzie iść, to pewnie też nie pójdzie. Z drugiej strony, istniał cień czasy na to, że jednak pomoże Fée... i co tu zrobić? I tak nie było tu nikogo innego. Dziewczyna w swoim roztrzepaniu nawet nie zauważyła mężczyzny z nożem. Dziwna myśl, że gdyby była tutaj sama, pewnie nawet nie zorientowałaby się, że ktoś ją zranił. Zranił. Nawet nie zorientowałaby się, gdyby została zabita. Zresztą wtedy nie miałaby czasu na orientowanie się w czymkolwiek. Pakowałaby walizki do końca tunelu.
-Spokojnie, poczekam- odpowiedziała więc z lekkim uśmiechem błądzącym na ustach. Cóż. Najwyżej jej powrót trochę rozwlecze się w czasie. Równie dobrze mogła poświecić trochę czasu na poznanie tubylców, hehe.
Tubylec była bardzo dziwna. Trudno powiedzieć, dlaczego właściwie. Z pewnością nie był to sarkazm, czy jakkolwiek nie nazwać tego, czym zawsze ociekały jej wypowiedzi. Z tym Fée zaznajomiła się już dawno. Tymczasem miała dziwne wrażenie, że coś jej umykało. Coś ważnego. Tym uważniej przyglądała się dziewczynie. NIE była normalna i tu nie chodziło o same włosy.
Nie, dobra, koniec. Myśli o jakiś głupich rzeczach. Wystarczy tego dobrego. Nieznajoma po prostu była ładna. Tyle. I dziwna. Tak trochę. Koniec.
-Jak drogo?- tak już bywa, że ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła. Fée zdawała się mieć tego świadomość, bo na jej buźce zawitał wyraz wyzwania. Zupełnie, jakby chciała sprowokować Lar. Jednak czy takie urocze stworzenie było do tego zdolne? Może była po prostu ciekawa.- i nie Fee, a Fée- podkreśliła francuski akcent.- Tak mnie wołają.
Oczywiście, że nie była śmieszna. Znowu powstrzymała się od komentarza i znowu posłała dziewczynie "złe" spojrzenie. Mało imponujące, ale jednak szczere. Zaraz, zaraz... coś zrobi!
-Skąd pewność, że jej nie reklamuję? Myję Blendamed, chcesz kupić tubkę?- zaśmiała się. Na pytanie tylko pokręciła przecząco głową.
Z takim podejściem to w nieświadomości długo nie pożyje. W końcu ponoć wszyscy lecieli na dziewice... a taka niewiedza w pewnym sensie zakrawała o dziewictwo. Zaraz, czyżby Lar miała zamiar ją rozdziewiczyć? Koniec tematu.
Wygięła usta w podkówkę. Jeżeli nie chciało jej się nigdzie iść, to pewnie też nie pójdzie. Z drugiej strony, istniał cień czasy na to, że jednak pomoże Fée... i co tu zrobić? I tak nie było tu nikogo innego. Dziewczyna w swoim roztrzepaniu nawet nie zauważyła mężczyzny z nożem. Dziwna myśl, że gdyby była tutaj sama, pewnie nawet nie zorientowałaby się, że ktoś ją zranił. Zranił. Nawet nie zorientowałaby się, gdyby została zabita. Zresztą wtedy nie miałaby czasu na orientowanie się w czymkolwiek. Pakowałaby walizki do końca tunelu.
-Spokojnie, poczekam- odpowiedziała więc z lekkim uśmiechem błądzącym na ustach. Cóż. Najwyżej jej powrót trochę rozwlecze się w czasie. Równie dobrze mogła poświecić trochę czasu na poznanie tubylców, hehe.
Tubylec była bardzo dziwna. Trudno powiedzieć, dlaczego właściwie. Z pewnością nie był to sarkazm, czy jakkolwiek nie nazwać tego, czym zawsze ociekały jej wypowiedzi. Z tym Fée zaznajomiła się już dawno. Tymczasem miała dziwne wrażenie, że coś jej umykało. Coś ważnego. Tym uważniej przyglądała się dziewczynie. NIE była normalna i tu nie chodziło o same włosy.
Nie, dobra, koniec. Myśli o jakiś głupich rzeczach. Wystarczy tego dobrego. Nieznajoma po prostu była ładna. Tyle. I dziwna. Tak trochę. Koniec.
-Jak drogo?- tak już bywa, że ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła. Fée zdawała się mieć tego świadomość, bo na jej buźce zawitał wyraz wyzwania. Zupełnie, jakby chciała sprowokować Lar. Jednak czy takie urocze stworzenie było do tego zdolne? Może była po prostu ciekawa.- i nie Fee, a Fée- podkreśliła francuski akcent.- Tak mnie wołają.
Oczywiście, że nie była śmieszna. Znowu powstrzymała się od komentarza i znowu posłała dziewczynie "złe" spojrzenie. Mało imponujące, ale jednak szczere. Zaraz, zaraz... coś zrobi!
-Skąd pewność, że jej nie reklamuję? Myję Blendamed, chcesz kupić tubkę?- zaśmiała się. Na pytanie tylko pokręciła przecząco głową.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Sadzila,ze kaczka do niej nie pasuje? Lar nigdy sie jeszcze nie pomylia! No moze kilka razy, ale nie warto o ym teraz rozmawiac. Tak czy siak Lar wiedziala, jak nazywac nowo poznana dziewczyne z tak smiesznym imieniem, ze nawet przebijala w tym sama Zielona.
- Kaczuszko Zlota, z skad ty przyfrunelas? - Spytala z usmieszkiem Lar powoli okrazajac dziewczyne. Fakt' ze nie zauwazyla mezczyzne twierdzil jedno, byla nie uwazna i latwo ja zaskoczyc. Dziwne ze nie miala kobiecego instynktu, wszak kazda posiada swoj zmysl! No fakt przed nia stala typowa blondynka', wiec czego Lsr mogla sie odziewac? - Poczekasz? - Zdziwila sie nie na zarty. - Tak latwo wierzysz innym? To moze cie w tym miesciezabic, wiesz o tym? - Po jakiego grzyba w ogole jej to mowila? Nie wiedziala, ale gdyby nie to, ze potrzebowala dziewczyny do kolejnej afery z akademia,oh! Jak ona cudownie pachniala, a jej krew pewnie do cna by wypila. - Jestem z Zajec nocnych, wiec wiem co nieco o akademii. Dziwni sa w niej ludzie. - Podobalo sie to wampirzycy gracbtaka slodka, vhoc pewnie i tak jej to nie wychodzilo. - Kaczuszko.
Stanela za dziewczyna po czym jedna reka objela ja za szyje nieco mocniej sciskajac, oczywiscie jezeli dzirwczyna sie wyrywala anie miala szans z sila wampira.
- Mam pomysl. ja cie zaprowasze do akademii, a ty mi w czyms pomozesz, np. Pojdziesz ze mna do dyrektora jak cie o to poprosze, hymm? - Mruknela jej do ucha przy czym lekko oddechem podraznila, moze rzecywiscie odbierze Kaczyszce dziewictwo? Kto wie. - Jak nie zobaczymy czy przezyjesz noc w tym miejscu przywiazana do drzewa...
Widząc, że dziewczyna zdębiała Lar po prostu westchnęła i pokazała jej palcem kierunek.
- Tam jest Akademia. Ciągle prosto. Jak wyjdziesz z plaży na pewno dostrzeżesz jej dach. PAmiętaj o mnie. - Uśmiechnęła się do niej po czym ruszyła przed siebie.
[z/t]
( sorrka za bledy ale pisalam na tablecie.)
- Kaczuszko Zlota, z skad ty przyfrunelas? - Spytala z usmieszkiem Lar powoli okrazajac dziewczyne. Fakt' ze nie zauwazyla mezczyzne twierdzil jedno, byla nie uwazna i latwo ja zaskoczyc. Dziwne ze nie miala kobiecego instynktu, wszak kazda posiada swoj zmysl! No fakt przed nia stala typowa blondynka', wiec czego Lsr mogla sie odziewac? - Poczekasz? - Zdziwila sie nie na zarty. - Tak latwo wierzysz innym? To moze cie w tym miesciezabic, wiesz o tym? - Po jakiego grzyba w ogole jej to mowila? Nie wiedziala, ale gdyby nie to, ze potrzebowala dziewczyny do kolejnej afery z akademia,oh! Jak ona cudownie pachniala, a jej krew pewnie do cna by wypila. - Jestem z Zajec nocnych, wiec wiem co nieco o akademii. Dziwni sa w niej ludzie. - Podobalo sie to wampirzycy gracbtaka slodka, vhoc pewnie i tak jej to nie wychodzilo. - Kaczuszko.
Stanela za dziewczyna po czym jedna reka objela ja za szyje nieco mocniej sciskajac, oczywiscie jezeli dzirwczyna sie wyrywala anie miala szans z sila wampira.
- Mam pomysl. ja cie zaprowasze do akademii, a ty mi w czyms pomozesz, np. Pojdziesz ze mna do dyrektora jak cie o to poprosze, hymm? - Mruknela jej do ucha przy czym lekko oddechem podraznila, moze rzecywiscie odbierze Kaczyszce dziewictwo? Kto wie. - Jak nie zobaczymy czy przezyjesz noc w tym miejscu przywiazana do drzewa...
Widząc, że dziewczyna zdębiała Lar po prostu westchnęła i pokazała jej palcem kierunek.
- Tam jest Akademia. Ciągle prosto. Jak wyjdziesz z plaży na pewno dostrzeżesz jej dach. PAmiętaj o mnie. - Uśmiechnęła się do niej po czym ruszyła przed siebie.
[z/t]
( sorrka za bledy ale pisalam na tablecie.)
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Sama nie wiedziała, dlaczego tutaj przyszła, ale sądziła, że to sumienie spowodowało przybycie na plażę. Potrzebowała pobyć w ustronnym miejscu, gdzie liczne grupy osób nie dostają sie tak łatwo. A ten obszar właśnie do takich należał. Prawdopodobnie tak czy inaczej ktoś się w końcu tu zjawi znając swoje szczęście do ludzi ostatnio. Chociaż jeśli byłaby to jedna osoba, to nie miałaby nic przeciwko. Przynajmniej miałaby towarzystwo, a to nie taka zła alternatywa. To byłoby nawet dobre rozwiązanie, bo generalnie doszła ostatnio do wniosku, że gdyby znowu była sama przez dłuższy czas to by definitywnie zwariowała. Zamknęli by ja w psychiatryku, albo tak by jej odbiło, że trwałaby przywiązana pasami bezpieczeństwa do noszy. A tak kontakty międzyludzkie bardzo dobrze wpływały na jej samopoczucie oraz zachowanie. Przechodząc jednak do tematu... Szczeknie okryta była szalikiem jak i kurtką. Rękawiczki spokojnie spoczywały na jej dłoniach. Ruszyła w stronę wody, gdzie znajdowała się usypana niewielka wydma. Jako, że od razu rzuciła jej się w oczy, toteż bez zawahania podeszła, po czym usiadła na niej. Podciągnęła kolana do klatki piersiowej i objęła je ramionami. Spokojny wiatr nieco rozwiewał jej włosy jednak nie sprawiało jej to żadnego problemu. Uśmiechnęła się niemrawo. Zastanawiała sie czy na pewno wszystko w jej życiu jest okej z tym nowym torem, ale jakoś nie była przekonana. Najzwyczajniej w świecie złapałam ją mała melancholia, czy też dołek. Potrzebowała trochę czasu na to, żeby wrócić do sprawności mentalnej. Odetchnęła ciężko spoglądając na horyzont. Ciekawe czy jeszcze kiedyś będzie jej dane spotkać z kogoś z kim można byłoby isć przez życie, ufać, dzielić się szczęściem i smutkiem. Przyjaźń była do tego zbliżona, ale jednak to nie jest to samo.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Jej życie od paru miesięcy przestało mieć jakikolwiek sens, był już marzec, a ona wciąż była w swego rodzaju jakimś stanie hibernacji. Nic jej się nie podobało, nic ja nie cieszyło. Bycie wampirem zaczynało ją denerwować. W końcu postanowiła wyjść z domu ileż można w nim siedzieć i udawać, że się nie żyje. Dzwonili z Akademii to nie odebrała, nagrała specjalną wiadomość na sekretarkę, że niby wyjechała w ważnej sprawie z kraju. A jasne! Guzik prawda! Siedziała trzy miesiące w domu nic nie robiąc, w sumie prawie cały czas spała. Co za marnowanie swojego życia! Jakiego życia? Ona nie żyje już od dawna.
Nie mogła wciąż tak tkwić w jednym miejscu, bo bała się, że korzenie zapuści. Więc pewnego wieczoru wstała i po prostu wyszła. Gdy odetchnęła świeżym powietrzem zapragnęła zobaczyć morze, poczuć bryzę na skórze. Więc pognała przez miasto, na skróty. Jak najszybciej aby znaleźć się na plaży, na dzikiej plaży.
Wiatr wiał mocno, a ona wyszła w ogóle nie ubrana. Ludzie, którzy przez przypadek by ją zauważyli stwierdziliby, że jakaś wariatka. Bo jednak był wieczór i było zimno. Miała na sobie tylko pidżamę. A ona mimo, że wampir odczuwała chłód. Gdy dotarła na plażę i jej stopy dotknęły lodowatego piasku, bo była boso to poczuła jakiś taki dreszcz. Ale o dziwo nie z zimna, ale takiego jakby ożywienia. Podeszła trochę bliżej wody, aby delikatnie rozbijające się fale o brzeg dotykały jej bladej skóry stóp. Woda delikatnie ją łaskotała w palce, delikatnie je mrożąc. Ale wampirzycy podobało się to uczucie. Może było jej taki rześko, czy nawet zimno, ale chyba chora nie będzie. Zaczęła skakać po falach, zaczęła bawić się jak dziecko, gdy po swojej lewej ujrzała dziewczynę. Bez zastanowienia podleciała do niej z uśmiechem na twarzy. Minako chyba odżywała po tak długim czasie bycia zamkniętą w czterech ścianach. Chciała po obcować z innymi istotami.
Nie mogła wciąż tak tkwić w jednym miejscu, bo bała się, że korzenie zapuści. Więc pewnego wieczoru wstała i po prostu wyszła. Gdy odetchnęła świeżym powietrzem zapragnęła zobaczyć morze, poczuć bryzę na skórze. Więc pognała przez miasto, na skróty. Jak najszybciej aby znaleźć się na plaży, na dzikiej plaży.
Wiatr wiał mocno, a ona wyszła w ogóle nie ubrana. Ludzie, którzy przez przypadek by ją zauważyli stwierdziliby, że jakaś wariatka. Bo jednak był wieczór i było zimno. Miała na sobie tylko pidżamę. A ona mimo, że wampir odczuwała chłód. Gdy dotarła na plażę i jej stopy dotknęły lodowatego piasku, bo była boso to poczuła jakiś taki dreszcz. Ale o dziwo nie z zimna, ale takiego jakby ożywienia. Podeszła trochę bliżej wody, aby delikatnie rozbijające się fale o brzeg dotykały jej bladej skóry stóp. Woda delikatnie ją łaskotała w palce, delikatnie je mrożąc. Ale wampirzycy podobało się to uczucie. Może było jej taki rześko, czy nawet zimno, ale chyba chora nie będzie. Zaczęła skakać po falach, zaczęła bawić się jak dziecko, gdy po swojej lewej ujrzała dziewczynę. Bez zastanowienia podleciała do niej z uśmiechem na twarzy. Minako chyba odżywała po tak długim czasie bycia zamkniętą w czterech ścianach. Chciała po obcować z innymi istotami.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Nic nie zakłócało jej spokoju dopóki ciemnowłosa dziewczyna nie wpadła na plażę. A jednak nie myliła się, co do faktu, że na pewno ktoś ją tutaj w końcu odwiedzi. Tym bardziej była zaskoczona, iż Minako była niemal półnaga. Osobiście z tym nie miała problemu, bo nie gorszył ja taki widok jednak zastanawiałam się czy przypadkiem nie jest jej za zimno. Spoglądała na nią zdumiona mrugając od czasu do czasu oczami. Szybko jednak otrząsnęła się, ponieważ mogła wyglądać jak niespełna rozumu dziewczyna. Każdy miał swoje małe dziwactwa, wiec nie należało być aż tak tym poruszonym. Zdziwiło ją również, że tak otwarcie i chętnie znalazła się obok niej. Rzadko spotykała się z takimi reakcjami, co nie oznaczało, że nie były przyjemne. Wręcz przeciwnie. Blondynka uśmiechnęła się subtelnie, ale szeroko, mimo że jeszcze przed chwilką humor nie bardzo jej dopisywał. W zasadzie teraz też nie, ale przynajmniej ktoś na krótką chwilę oderwie jej myśli od problemów. Zostały ona na dnie duszy przytłumione przez żywą osóbkę. Niezmiernie rada była z tych niespodziewanych odwiedzi.
- Nie jest ci za zimno? Może chcesz kurtkę?- zagadnęła ochoczo, ale nie było też zbyt wielkiego podekscytowania. Nie lubiła takiej z siebie robić, dlatego była sympatyczna, lecz nie z przesadą.
- Poza tym... Jestem Lilianne- przedstawiła się posyłając dziewczynie ciepły uśmiech przyglądając jej się z zainteresowaniem. Urodziwe dziewczątko, a ponadto po zapachu wiedziała, że to wampir. Niestety nie znała się na tym na tyle dobrze, by wiedzieć, że po raz pierwszy w życiu ma do czynienia z pokrewna duszą. Przynajmniej w pewnym sensie, bo Minako również była niegdyś człowiekiem, a teraz wampirem. Dotychczas spotykała jedynie istoty, które były wampirami od urodzenia i nie miały zielonego pojęcia ja to jest być człowiekiem. Tymczasem brązowowłosa kiedyś nim była, więc na pewno w wielu kwestiach mogłaby zrozumieć jasnowłosą.
- Nie jest ci za zimno? Może chcesz kurtkę?- zagadnęła ochoczo, ale nie było też zbyt wielkiego podekscytowania. Nie lubiła takiej z siebie robić, dlatego była sympatyczna, lecz nie z przesadą.
- Poza tym... Jestem Lilianne- przedstawiła się posyłając dziewczynie ciepły uśmiech przyglądając jej się z zainteresowaniem. Urodziwe dziewczątko, a ponadto po zapachu wiedziała, że to wampir. Niestety nie znała się na tym na tyle dobrze, by wiedzieć, że po raz pierwszy w życiu ma do czynienia z pokrewna duszą. Przynajmniej w pewnym sensie, bo Minako również była niegdyś człowiekiem, a teraz wampirem. Dotychczas spotykała jedynie istoty, które były wampirami od urodzenia i nie miały zielonego pojęcia ja to jest być człowiekiem. Tymczasem brązowowłosa kiedyś nim była, więc na pewno w wielu kwestiach mogłaby zrozumieć jasnowłosą.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
No tak, może słowo pidżama to za dużo powiedziane. W sumie to była półnaga, a było zimno jak już wspominałam. Dziewczyna pewnie pomyślała, że Minako jest wariatką. Ale tak nie było! Ona tylko... ona po prostu, musiała wyjść z mieszkania. Wyjść na zewnątrz, nie ważne w czym, nie ważne gdzie, aby tylko poczuć na nowo zapach życia. Smak może innym razem.
Zauważyła jej reakcję, białowłosa patrzyła na nią jak na ducha, jakby nie wierzyła, że można tak wyjść z domu w taką pogodę. Nie była oburzona jej wyglądem, ale zszokowana. No właśnie według Minako nie powinna się tak przejmować jej golizną, bo przecież to miasto było pełne wariatów. Hmm ciekawe o kim pomyślała wampirzyca w związku z tymi wariatami?
Tym błogim uśmiechem i wręcz dziecinnym zainteresowaniem białowłosą dziewczyną mogła wyglądać, jakby od bardzo długiego czasu była gdzieś uwięziona, odizolowana. Ha! I właśnie tak było, tylko że całe to zajście było z jej dobrej i nieprzymuszonej woli.
- A wiesz nawet o tym nie pomyślałam, ale nie dziękuję. Chciałabym aby wiatr i bryza jeszcze połaskotały moją skórę, aby ich energia do życia wniknęła w moją tkankę głęboko, na kolejne tysiąc lat. - powiedziała Minako żywo i zrobiła piruet na piasku. Zachowywała się jak mała dziewczynka, a była Nauczycielem. Podobno w każdym dorosłym jest ziarnko z dziecka, a u brunetki właśnie zaczynało kiełkować.
- Bardzo miło mi poznać, ja jestem Minako. - powiedziała uprzejmie i podała dziewczynie rękę, o tak na przywitanie. Taki ludzki gest. Każdy tak robi.
Zauważyła jej reakcję, białowłosa patrzyła na nią jak na ducha, jakby nie wierzyła, że można tak wyjść z domu w taką pogodę. Nie była oburzona jej wyglądem, ale zszokowana. No właśnie według Minako nie powinna się tak przejmować jej golizną, bo przecież to miasto było pełne wariatów. Hmm ciekawe o kim pomyślała wampirzyca w związku z tymi wariatami?
Tym błogim uśmiechem i wręcz dziecinnym zainteresowaniem białowłosą dziewczyną mogła wyglądać, jakby od bardzo długiego czasu była gdzieś uwięziona, odizolowana. Ha! I właśnie tak było, tylko że całe to zajście było z jej dobrej i nieprzymuszonej woli.
- A wiesz nawet o tym nie pomyślałam, ale nie dziękuję. Chciałabym aby wiatr i bryza jeszcze połaskotały moją skórę, aby ich energia do życia wniknęła w moją tkankę głęboko, na kolejne tysiąc lat. - powiedziała Minako żywo i zrobiła piruet na piasku. Zachowywała się jak mała dziewczynka, a była Nauczycielem. Podobno w każdym dorosłym jest ziarnko z dziecka, a u brunetki właśnie zaczynało kiełkować.
- Bardzo miło mi poznać, ja jestem Minako. - powiedziała uprzejmie i podała dziewczynie rękę, o tak na przywitanie. Taki ludzki gest. Każdy tak robi.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Niby nie powinna się przejmować, ale jednak inni nadal potrafili zaskakiwać, prawda? A Minako własnie to zrobiła. Owszem widywała na swojej drodze wiele wariatów, ale już dawno nie widziała kogoś tak śmiałego i nie zwracającego uwagi na to w czym się wychodzi z mieszkania. Poza tym mało kto na jej miejscu by nie był zaskoczony, dlatego nie należy dziwić się reakcji niebieskookiej. Grunt, że szybko jej zachowanie zniknęło i przeszła do rozmowy. Bóg wie ile niektórzy mogliby sie tak na nią patrzeć. Tyle, że Lil uważała takie wgapianie się w kogoś za nietakt, ponieważ mogło ja to albo krępować, albo irytować. A obecnie jasnowłosa nie miała humoru na psucie komuś krwi. Ostatnio w ogóle nie posiadała takiej potrzeby, co szczerze mówiąc nieco ją martwiło. Być może w końcu wróci do swojego żywiołu. Mimo wszystko jakoś nie miała serca być nieprzyjemna, czy sarkastyczna dla tak miłej osóbki. Doskonale zdawała sobie sprawę, że ludzie i wampiry to wybitni aktorzy, a przynajmniej część z nich posiadała takie zdolności. W związku z tym Minako równie dobrze mogła po prostu udawać sympatyczną, a Lil oceniała ją zbyt powierzchownie. Tak czy inaczej później prawdziwy charakter wyjdzie na wierzch, albo blondynka sama domyśli się jaka dziewczyna jest naprawdę. Póki co postanowiła cieszyć się miłym towarzystwem pozytywnie zwariowanej persony. Ewentualnym niepowodzeniem będzie martwiła się znacznie później.
Tymczasem wysłuchała towarzyszki i pokiwała głową na jej słowa z zadowoleniem.
- W takim razie w porządku. Jednak gdyby zaczęło Ci się robić zimno, mów.- zaoferowała się z czystej grzeczności i chęci. Nie było nic w tym przebiegłego, więc nie należało się obawiać blondynki zupełnie. Dziecko... Tej cechy już od dawna nie uaktywniała Lilianne. Po prostu nie pamiętała jak to jest. Wolała być poważna, ale zarazem wyluzowana i uśmiechnięta. Miała dystans także do samej siebie w pewnym stopniu, dlatego dziecięce zachowania nie pojawiały się u niej od czasu, kiedy stała się wampirem.
- Mi również. Można spytać, co powoduje u Ciebie tak ogromną radość?- uścisnęła jej dłoń serdecznie na powitanie. Puściła do niej figlarne, perskie oko układając splecione dłonie pomiędzy udami, żeby zapewnić im jeszcze większą ilość ciepła.
Tymczasem wysłuchała towarzyszki i pokiwała głową na jej słowa z zadowoleniem.
- W takim razie w porządku. Jednak gdyby zaczęło Ci się robić zimno, mów.- zaoferowała się z czystej grzeczności i chęci. Nie było nic w tym przebiegłego, więc nie należało się obawiać blondynki zupełnie. Dziecko... Tej cechy już od dawna nie uaktywniała Lilianne. Po prostu nie pamiętała jak to jest. Wolała być poważna, ale zarazem wyluzowana i uśmiechnięta. Miała dystans także do samej siebie w pewnym stopniu, dlatego dziecięce zachowania nie pojawiały się u niej od czasu, kiedy stała się wampirem.
- Mi również. Można spytać, co powoduje u Ciebie tak ogromną radość?- uścisnęła jej dłoń serdecznie na powitanie. Puściła do niej figlarne, perskie oko układając splecione dłonie pomiędzy udami, żeby zapewnić im jeszcze większą ilość ciepła.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
A jeśli Lil była krótko wampirem to w sumie nie miała okazji poznać jeszcze tych wszystkich dziwnych istot jakie zamieszkują to miasto w którym obie aktualnie mieszkały. Hmm czy Minako była śmiała, nie ona była bardzo pozytywnie nastawiona do świata od jakiś 30 minut. Może jak ochłonie i zorientuje się jak wygląda zacznie się tym przejmować. A może nawet się zestresuje faktem pokazywania się w miejscach publicznych półnaga. W pięknej koronkowej bieliźnie odsłaniającej atuty jej pięknego i smukłego ciała. Jak długie nogi, płaski brzuch, piersi i pośladki, które wystawały zza czarnej tuniki, którą miała na siebie zarzuconą. Nie no reakcja jej była normalna, jednak czy jest się mieszkańcem dziwnych okolic czy nie, to półnaga piękność w nocy na dzikiej plaży to widok niecodzienny. I przez to taki fascynujący. Dobrze, że Minako spotkała dziewczynę, bo gdyby to był mężczyzna mogłoby to jej wyjście skończyć się niezbyt dla niej dobrze.
Minako udawała? Ohhh nie. Ona była po prostu przemiłą, przeuroczą i prze kochaną osóbką, której nikt nie doceniał. Chociaż potrafiła być wredna i sarkastyczna, ale to musiała mieć powód, aby pokazać pazurki. Musiała mieć powód aby stać się zołzą. A to przecież potrafi każda kobieta, taki talent wrodzony uwarunkowany przez płeć. Lil była więc podobna do brunetki, która zawsze wszystkich oceniała na plus. Zawsze wierzyła, że wszyscy są dobrzy, co niestety czasem źle się dla niej kończyło. Żeby przekonać się, że ktoś jest zły, musiała doświadczyć tego zła na własnej skórze. Niestety zdarzało się.
- Jest mi trochę chłodno, ale przecież nie zachoruje więc chłonę tą siłę z wiatru. - powiedziała z uśmiechem i doleciała do wody. W tym momencie właśnie nadeszła fala i oblała dziewczynie nie tylko stopy, ale i łydki. Woda spływała po jej bladych łydkach i świeciła się pięknie w blasku księżyca. Minako podniosła oczy ku górze.
- Jak tu pięknie, widać wszystkie gwiazdy. Nie chciałabyś latać? - odwróciła głowę i popatrzyła na dziewczynę stojącą za nią.
- Radość? Wiesz przez pewien czas byłam nieobecna i dziś z tym skończyłam. Więc chciałam zacząć pierwszy dzień swojego ponownego życia z radością. Z pozytywnym nastawieniem do natury, która mnie otacza. Do ludzi, a także wampirów. - powiedziała uśmiechając się radośnie, dziecinnie do swojej rozmówczyni.
Minako udawała? Ohhh nie. Ona była po prostu przemiłą, przeuroczą i prze kochaną osóbką, której nikt nie doceniał. Chociaż potrafiła być wredna i sarkastyczna, ale to musiała mieć powód, aby pokazać pazurki. Musiała mieć powód aby stać się zołzą. A to przecież potrafi każda kobieta, taki talent wrodzony uwarunkowany przez płeć. Lil była więc podobna do brunetki, która zawsze wszystkich oceniała na plus. Zawsze wierzyła, że wszyscy są dobrzy, co niestety czasem źle się dla niej kończyło. Żeby przekonać się, że ktoś jest zły, musiała doświadczyć tego zła na własnej skórze. Niestety zdarzało się.
- Jest mi trochę chłodno, ale przecież nie zachoruje więc chłonę tą siłę z wiatru. - powiedziała z uśmiechem i doleciała do wody. W tym momencie właśnie nadeszła fala i oblała dziewczynie nie tylko stopy, ale i łydki. Woda spływała po jej bladych łydkach i świeciła się pięknie w blasku księżyca. Minako podniosła oczy ku górze.
- Jak tu pięknie, widać wszystkie gwiazdy. Nie chciałabyś latać? - odwróciła głowę i popatrzyła na dziewczynę stojącą za nią.
- Radość? Wiesz przez pewien czas byłam nieobecna i dziś z tym skończyłam. Więc chciałam zacząć pierwszy dzień swojego ponownego życia z radością. Z pozytywnym nastawieniem do natury, która mnie otacza. Do ludzi, a także wampirów. - powiedziała uśmiechając się radośnie, dziecinnie do swojej rozmówczyni.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Nie każdy mężczyzna musi być taki sam. W zasadzie na razie nie spotkała żadnego agresywnego, chociaż Takashi'ego mogłaby zaliczyć do takich, którzy mają ten potencjał. Mimo wszystko przecież z mężczyzną też można sobie poradzić w sytuacjach zagrożenia. W każdym razie Lilianne by sobie dała. Przeszłość miała bardzo bujną w związku z tym na pewno zawsze była gotowa do walki. Mimo wszystko nie dziwiła się, że niektóre spojrzenia kierowane były w stronę ciemnowłosej. Jeśli ktoś potrafi odwrócić wzrok od pięknych kobiet, to jest z nimi niedobrze. A sama jasnowłosa podziwiała urodziwe kobiety, bo nie była zainteresowana jedynie płcią przeciwną, ale to tylko tak na marginesie.
Co do tego, że wszystkie kobiety potrafią takie być to mogłaby spekulować. W końcu znała sporo przypadków, gdzie dziewczyny miały tak miłe uosobienie, że nie wiedziały jak to jest być dla kogoś sarkastycznym. Osobiście jednak posiadała takie umiejętności i jeszcze jakiś niedługi czas temu korzystała z nich. Tak prawdę mówiąc to dopiero uczyła się jak trzymać negatywne zachowania na wodzy, by od razu jej nie skreślili z listy "osób do rozmowy". Jak wiadomo jednak w momencie, gdy ktoś naruszał jej spokój i barierę odporności nerwowej wcale wesoło nie było.
Niebieskooka niestety nie oceniała wszystkich pozytywnie. Zawsze trzymała do społeczeństwa dystans, po czym analizowała ich gesty, zachowania, słowa, a dopiero potem wysnuwała pierwszą opinię. Z czasem mogła zaobserwować coraz więcej pewnych cech i mogła lepiej określić osobowość. Na pewno też zdarzało jej się ocenić książkę po okładce, lecz stara się tego nie robić.
Przyglądała się poczynaniom Minako, która najwyraźniej była w swoim żywiole podbiegając do wody. Aż zmroziło Lil, która nie odważyłaby się na tak śmiały kontakt stóp z lodowatą wodą. Uśmiechnęła się zawadiacko, ale delikatnie słysząc słowa dziewczęcia.
- Latanie mogłoby być przyjemne, ale pod warunkiem, że od czas do czasu.- skomentowała z zadowoleniem. - Coś wiem na temat nowego rozdziału w życiu oraz odkreślania przeszłości grubą kreską... Jesteś od urodzenia wampirem, czy może kiedyś było dane ci być człowiekiem?- zadała śmiałe pytanie, które może wywoła u niej smutek jednak ciekawość nie pozwalała jej trzymać tego w sobie. Najwyżej przeprosi za brak taktu.
Co do tego, że wszystkie kobiety potrafią takie być to mogłaby spekulować. W końcu znała sporo przypadków, gdzie dziewczyny miały tak miłe uosobienie, że nie wiedziały jak to jest być dla kogoś sarkastycznym. Osobiście jednak posiadała takie umiejętności i jeszcze jakiś niedługi czas temu korzystała z nich. Tak prawdę mówiąc to dopiero uczyła się jak trzymać negatywne zachowania na wodzy, by od razu jej nie skreślili z listy "osób do rozmowy". Jak wiadomo jednak w momencie, gdy ktoś naruszał jej spokój i barierę odporności nerwowej wcale wesoło nie było.
Niebieskooka niestety nie oceniała wszystkich pozytywnie. Zawsze trzymała do społeczeństwa dystans, po czym analizowała ich gesty, zachowania, słowa, a dopiero potem wysnuwała pierwszą opinię. Z czasem mogła zaobserwować coraz więcej pewnych cech i mogła lepiej określić osobowość. Na pewno też zdarzało jej się ocenić książkę po okładce, lecz stara się tego nie robić.
Przyglądała się poczynaniom Minako, która najwyraźniej była w swoim żywiole podbiegając do wody. Aż zmroziło Lil, która nie odważyłaby się na tak śmiały kontakt stóp z lodowatą wodą. Uśmiechnęła się zawadiacko, ale delikatnie słysząc słowa dziewczęcia.
- Latanie mogłoby być przyjemne, ale pod warunkiem, że od czas do czasu.- skomentowała z zadowoleniem. - Coś wiem na temat nowego rozdziału w życiu oraz odkreślania przeszłości grubą kreską... Jesteś od urodzenia wampirem, czy może kiedyś było dane ci być człowiekiem?- zadała śmiałe pytanie, które może wywoła u niej smutek jednak ciekawość nie pozwalała jej trzymać tego w sobie. Najwyżej przeprosi za brak taktu.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
No tak jasne, Minako nie uważała, że każdy napotkany tutaj mężczyzna mógłby zrobić jej krzywdę. Ale wielu spotkała takich, dla których krzywda innych to wspaniała zabawa. Nie chciała nawet wracać już pamięcią do traumatycznych przeżyć z niejednym wampirem z rodu Kuroiaishita. Oni mieli chyba jakiś uszczerbek genetyczny jeśli chodzi o hobby. A Minako nie miała problemu z tym, że ktoś na nią patrzył, gdy się ktoś uśmiechał na jej widok to jej to nawet pochlebiało. Sprawiało to, że czuła się pewniejsza w otoczeniu. Ale nie zmieniało to faktu, że brunetka nie miała jakoś szczęścia w związkach, martwiło ją to i w sumie nie znała przyczyny tego, że nikogo na stałe znaleźć sobie nie mogła. Może dlatego, że wybierała samych skurczybyków i oni to nigdy nie byli by zainteresowani stałym związkiem. Ahhh ale nie o tym teraz.
Dziewczęciem takim małym to Minako już nie była. Osiemnastkę miała na karku od... od kilkudziesięciu już lat. Ale ktoś patrzący na nią z boku, tak jak teraz Lil mógł spokojnie pomyśleć, że ma mniej. No może w okolicach szesnastki, bo mniej nie bardzo. Miała kobiece krągłości, a rzadko się zdarzało, aby dziewczyny w wieku lat czternastu wyglądały tak dorodnie jak wampirzyca.
- No masz rację od czasu do czasu, ale nie samolotem tylko tak na własnych skrzydłach. - powiedziała rozmarzonym głosem. Taaa ona i skrzydła, teraz to zaczęła bujać w obłokach. Mogły by być ciemne jak jej włosy albo zielone jak jej oczy i takie miłe w dotyku.
Minako o czym ty myślisz! Wracaj na ziemie. - zganiła się w myślach i popatrzyła na dziewczynę, gdy ta zadała pytanie.
- Dane mi było być człowiekiem, ale w czasie trochę przed wejściem w dorosłość zdarzyła się tragedia i jestem wampirem. Chociaż w sumie cieszę się, że jestem levelem D, a nie tak jak mój brat levelem E. Pierwszym do odstrzału przez łowców. - odpowiedziała dziewczynie, wciąż się uśmiechając.
- Nie pamiętam już twarzy mojej matki. - powiedziała cicho jakby do siebie, a wiatr zagłuszył jej słowa porywistym świstem. Z oddali wyglądało to tylko jakby na chwile otwarła usta, ale zaraz je zamknęła.
Dziewczęciem takim małym to Minako już nie była. Osiemnastkę miała na karku od... od kilkudziesięciu już lat. Ale ktoś patrzący na nią z boku, tak jak teraz Lil mógł spokojnie pomyśleć, że ma mniej. No może w okolicach szesnastki, bo mniej nie bardzo. Miała kobiece krągłości, a rzadko się zdarzało, aby dziewczyny w wieku lat czternastu wyglądały tak dorodnie jak wampirzyca.
- No masz rację od czasu do czasu, ale nie samolotem tylko tak na własnych skrzydłach. - powiedziała rozmarzonym głosem. Taaa ona i skrzydła, teraz to zaczęła bujać w obłokach. Mogły by być ciemne jak jej włosy albo zielone jak jej oczy i takie miłe w dotyku.
Minako o czym ty myślisz! Wracaj na ziemie. - zganiła się w myślach i popatrzyła na dziewczynę, gdy ta zadała pytanie.
- Dane mi było być człowiekiem, ale w czasie trochę przed wejściem w dorosłość zdarzyła się tragedia i jestem wampirem. Chociaż w sumie cieszę się, że jestem levelem D, a nie tak jak mój brat levelem E. Pierwszym do odstrzału przez łowców. - odpowiedziała dziewczynie, wciąż się uśmiechając.
- Nie pamiętam już twarzy mojej matki. - powiedziała cicho jakby do siebie, a wiatr zagłuszył jej słowa porywistym świstem. Z oddali wyglądało to tylko jakby na chwile otwarła usta, ale zaraz je zamknęła.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
W takim razie miała wielką nadzieję, że nie będzie jej dane spotkać się z kimś z rodziny Kuroiaishita. Szczęście w związkach... Hah, to bardzo dobra kwestia do poruszenia. Lilianne była w związku dwa razy i w jednym naprawdę poważnym, gdzie była narzeczoną. Prawie doszło do ślubu, lecz ostatecznie się nie udało, wszystko przepadło. Od tamtej pory z nikim nie miała do czynienia jeśli chodziło o związki, czy nawet o przelotne przygody, bo nie była takim typem kobiety. Preferowała stałe relacje i nic innego w grę nie wchodziło. Przynajmniej na razie, bo przecież tok myślenia zawsze się może pozmieniać, albo najzwyczajniej w świecie coś się wydarzy i tyle.
Twierdziła, że nie ma co na siłę sobie kogoś szukać. Trzeba najpierw się zakochać, żeby z kimś być, a poza tym wyczuć dobrze charakter drugiego człowieka. Jeśli trafia się na sukinsynów to tylko, dlatego że nie poznaje się dokładnie wcześniej takiego osobnika. Potrzeba czasu na rozpracowanie prawdziwe osobowości i tożsamości potencjalnego partnera. W przeciwnym wypadku nie ma się co dziwić, że spotyka się nieciekawych typów. Ale czasami niestety tak bywa... Może i ona sama najlepiej nie trafiała. Jeden był totalnym dupkiem, lecz nie było się czemu dziwić, ponieważ była z nim jak była nastolatką. Kolejny mężczyzna był na poważnie, ale co z tego... Prawdopodobnie nawet jej nie szukał, kiedy zniknęła, a zaraz potem wyjechał i po krótkim ubolewaniu zaczął sobie żyć od nowa. Tak właśnie sądziła Lilianne i wątpiła, że się myli.
- Wiadomo, że miałam na myśli skrzydła, a nie środek transportu- w jej słowach dało się wyczuć nutkę śmiechu, ale chyba nie było w tym nic dziwnego. Momentami wydawało jej się, że jest zabawnie. Miała na pewno powód do zadowolenia. Kolejna miła osoba na jej drodze.
Wysłuchała uważnie jej słów potakując głową w małym zamyśleniu. Po chwili refleksji, tudzież zadumy przeniosła wzrok na dziewczynę.
- Przynajmniej Ty wiesz jak to jest być człowiekiem. Jak dotąd nie spotkałam drugiej osoby, która tak jak ja była nim kiedyś.- stwierdziła z cichym westchnięciem, po czym szczelniej objęła swoje nogi dłońmi.
Twierdziła, że nie ma co na siłę sobie kogoś szukać. Trzeba najpierw się zakochać, żeby z kimś być, a poza tym wyczuć dobrze charakter drugiego człowieka. Jeśli trafia się na sukinsynów to tylko, dlatego że nie poznaje się dokładnie wcześniej takiego osobnika. Potrzeba czasu na rozpracowanie prawdziwe osobowości i tożsamości potencjalnego partnera. W przeciwnym wypadku nie ma się co dziwić, że spotyka się nieciekawych typów. Ale czasami niestety tak bywa... Może i ona sama najlepiej nie trafiała. Jeden był totalnym dupkiem, lecz nie było się czemu dziwić, ponieważ była z nim jak była nastolatką. Kolejny mężczyzna był na poważnie, ale co z tego... Prawdopodobnie nawet jej nie szukał, kiedy zniknęła, a zaraz potem wyjechał i po krótkim ubolewaniu zaczął sobie żyć od nowa. Tak właśnie sądziła Lilianne i wątpiła, że się myli.
- Wiadomo, że miałam na myśli skrzydła, a nie środek transportu- w jej słowach dało się wyczuć nutkę śmiechu, ale chyba nie było w tym nic dziwnego. Momentami wydawało jej się, że jest zabawnie. Miała na pewno powód do zadowolenia. Kolejna miła osoba na jej drodze.
Wysłuchała uważnie jej słów potakując głową w małym zamyśleniu. Po chwili refleksji, tudzież zadumy przeniosła wzrok na dziewczynę.
- Przynajmniej Ty wiesz jak to jest być człowiekiem. Jak dotąd nie spotkałam drugiej osoby, która tak jak ja była nim kiedyś.- stwierdziła z cichym westchnięciem, po czym szczelniej objęła swoje nogi dłońmi.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Minako była w paru związkach w sumie chyba w trzech gdy była jeszcze ludzką dziewczynką i w czterech gdy była wampirzycą. Wszystkie z nich okazały się katastrofą. Chociaż nie, jeden związek był udany, ale zaczynał być nudny i Minako wtedy poczyniła krok, którego żałuje do teraz. Wybierając mężczyznę, który ją pociągał z wyglądu, charakteru, pewności siebie, sławy jaka go otaczała, porzuciła wampira który ja kochał i był jej oddany. Ale wynika z tego, że nie tylko ludzie uczą się na własnych błędach, ale inne rasy takie jak wampiry mają podobnie. Po tym kolejnym nieudanym związku nie miała już żadnego. Co napawało ją smutkiem, gdyż czuła się samotna.
Uczucie samotności dawało jej się we znaki tak bardzo, że potrafiła trzy miesiące przesiedzieć w mieszkaniu i nie robić nic. Nic kompletnie nic. No tylko od czasu do czasu się myła, a tak to patrzyła w jeden punkt na ścianie przez kilkadziesiąt godzin. Nie myślała nawet przy tym, więc nie był to czas na rozmyślania i przemyślenia. Był to czas stracony.
- Szkoda, że nie umiemy zmieniać się w nietoperze, tak jak to mówią niektóre legendy o wampirach. Wtedy mogłybyśmy latać, tylko że byłybyśmy na czas lotu okropnym z wyglądu, obrzydliwym w dotyku, gołym i czarnym nietoperkiem z ostrymi kłami w pyszczku. - zaśmiała się Minako i wyszczerzyła ząbki i zaczęła biegać wokół Lil, machając rękami tak jakby podrywała się do lotu.
- Tak, tak pamiętam jak to jest być człowiekiem, ale wiele wspomnień i obrazów z przeszłości już mi umknęło. - powiedziała zatrzymując się na przeciwko dziewczyny.
- Dla niektórych wampirów i tak jestem szczególna, bo mimo swojego wampiryzmu odczuwam chłód, z zimna czasem czerwienieją mi policzki i czubek nosa. Mojego ex zawsze to bawiło, że jestem takim ludzkim wampirkiem. - powiedziała już bez cienia żalu, że z Kyubim nic ją już nie łączy.
Uczucie samotności dawało jej się we znaki tak bardzo, że potrafiła trzy miesiące przesiedzieć w mieszkaniu i nie robić nic. Nic kompletnie nic. No tylko od czasu do czasu się myła, a tak to patrzyła w jeden punkt na ścianie przez kilkadziesiąt godzin. Nie myślała nawet przy tym, więc nie był to czas na rozmyślania i przemyślenia. Był to czas stracony.
- Szkoda, że nie umiemy zmieniać się w nietoperze, tak jak to mówią niektóre legendy o wampirach. Wtedy mogłybyśmy latać, tylko że byłybyśmy na czas lotu okropnym z wyglądu, obrzydliwym w dotyku, gołym i czarnym nietoperkiem z ostrymi kłami w pyszczku. - zaśmiała się Minako i wyszczerzyła ząbki i zaczęła biegać wokół Lil, machając rękami tak jakby podrywała się do lotu.
- Tak, tak pamiętam jak to jest być człowiekiem, ale wiele wspomnień i obrazów z przeszłości już mi umknęło. - powiedziała zatrzymując się na przeciwko dziewczyny.
- Dla niektórych wampirów i tak jestem szczególna, bo mimo swojego wampiryzmu odczuwam chłód, z zimna czasem czerwienieją mi policzki i czubek nosa. Mojego ex zawsze to bawiło, że jestem takim ludzkim wampirkiem. - powiedziała już bez cienia żalu, że z Kyubim nic ją już nie łączy.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Niestety każdy się na nich uczy i przez to często żałujemy tego, co straciliśmy. Mimo to jasnowłosa postanowiła przestać żyć przeszłością i budować teraźniejszość. Wolała nie myśleć o dalekiej przyszłości, bo to przecież bez sensu. Wiadomo, że czasami zdarzały jej się chwile melancholii, ale tylko na krótko. Teraz było jeszcze lepiej, ponieważ zdobywała znajomych, prawdopodobnie jakiś czas temu znalazła potencjalną przyjaciółkę. Sądziła, że relacja się będzie rozwijać w pozytywnym kierunku, dlatego bardzo się cieszyła. Ponadto kontakty międzyludzkie dobrze jej szły, więc nie było się czym przejmować. Miała pracę, sporo pieniędzy. Do pełni szczęścia brakowało jej zakończenie spraw z przeszłości w stopniu definitywnym oraz znalezienie sobie na stałe drugiej połówki. Jeśli do tego dojdzie będzie mogła uznać, że jest w pełni szczęśliwym wampirem i nic więcej jej do zadowolenia nie potrzeba. Na to jednak trzeba czasu. Przy okazji wykorzysta wszystkie chwile jak najlepiej, ale zarazem z umiarem i zasadami moralnymi. Nie lubiła przesadnie szaleć. Imprezy były w porządku, alkohol też, lecz stroniła od innych używek. Mimo wszystko... Wolała nie zapeszać, bo przecież mogła zrobić głupie rzeczy.
Tak czy inaczej cierpienie z powodu utraty najważniejszej i najukochańszej osoby nie było jej obce. W zasadzie dziewczyna nie miała nawet czasu na to, aby odbyć smutek i melancholię w spokoju. Zaraz jak wróciła postanowiła go poszukać jednak nie znalazła. Rzeczy pozabierane, najmniejszy ślad zniknął. A przecież musiała uciekać, więc spakowała szybko swoje manatki, wysłała list do rodziców informując ich o nagłym wyjeździe. I tak to wyglądało. Zaraz potem sprawy związane z transportem, poszukiwaniem odpowiedniego miejsca na ziemi. Teraz trafiła i nadeszła fala nowych zadań do wykonania. Nie miała czasu na rozpacz w spokoju i samotności. I chyba była rada z faktu, iż nie musiała tego przechodzić. Zaoszczędziła sobie wiele łez, użalania się nad sobą. Mogła od razu przejść do nowego życia, ot co. Z zapasem energii i żywiołu. Zatem wszystko wyszło pomyślnie.
- To byłoby ciekawe. Można by znieść tę całą brzydotę za możliwość szybkiego przemieszczania się i posiadania minimalnego rozmiaru. Z drugiej strony mielibyśmy za dobrze. Już i tak nasza rasa ma sporo zalet. Tyle, że wampiry z wyższym levelem mają więcej mocy. To ten minus.- rzuciła w odpowiedzi wzruszając mimowolnie ramionami. Cóż... Chciała mieć więcej nadprzyrodzonych mocy, lecz posiadała jedynie level D. Mimo wszystko należało się cieszyć, że nie jest bestią, która rozrywa ludzi na strzępy, a przy okazji jest na liście do odstrzału.
Wodziła wzrokiem za ciemnowłosą kobietą, która dalej pokazywała swoje dziecięce zachowanie. Nie było takie złe jednak miała podstawy by martwić się o jej stan emocjonalny. Po tak długim czasie w odizolowaniu, bez kontaktu z ludźmi, pogrążona w smutku mogła zwariować. Nie była niestety lekarzem, więc trudno było jej stwierdzić. Zresztą nawet nie miała prawa mówić, że coś z nią może być nie tak. Najważniejsze, że dobrze się bawiła po tak długim czasie samotności.
- Mi również, co wcale nie jest złe. Chłód też doskonale odczuwam, ale nie rumienię się w ogóle. Uważam to za atut w swoim przypadku, bo to mogłoby zbyt wiele emocji zdradzić, a po co? - uśmiechnęła się do siebie ciepło.
Tak czy inaczej cierpienie z powodu utraty najważniejszej i najukochańszej osoby nie było jej obce. W zasadzie dziewczyna nie miała nawet czasu na to, aby odbyć smutek i melancholię w spokoju. Zaraz jak wróciła postanowiła go poszukać jednak nie znalazła. Rzeczy pozabierane, najmniejszy ślad zniknął. A przecież musiała uciekać, więc spakowała szybko swoje manatki, wysłała list do rodziców informując ich o nagłym wyjeździe. I tak to wyglądało. Zaraz potem sprawy związane z transportem, poszukiwaniem odpowiedniego miejsca na ziemi. Teraz trafiła i nadeszła fala nowych zadań do wykonania. Nie miała czasu na rozpacz w spokoju i samotności. I chyba była rada z faktu, iż nie musiała tego przechodzić. Zaoszczędziła sobie wiele łez, użalania się nad sobą. Mogła od razu przejść do nowego życia, ot co. Z zapasem energii i żywiołu. Zatem wszystko wyszło pomyślnie.
- To byłoby ciekawe. Można by znieść tę całą brzydotę za możliwość szybkiego przemieszczania się i posiadania minimalnego rozmiaru. Z drugiej strony mielibyśmy za dobrze. Już i tak nasza rasa ma sporo zalet. Tyle, że wampiry z wyższym levelem mają więcej mocy. To ten minus.- rzuciła w odpowiedzi wzruszając mimowolnie ramionami. Cóż... Chciała mieć więcej nadprzyrodzonych mocy, lecz posiadała jedynie level D. Mimo wszystko należało się cieszyć, że nie jest bestią, która rozrywa ludzi na strzępy, a przy okazji jest na liście do odstrzału.
Wodziła wzrokiem za ciemnowłosą kobietą, która dalej pokazywała swoje dziecięce zachowanie. Nie było takie złe jednak miała podstawy by martwić się o jej stan emocjonalny. Po tak długim czasie w odizolowaniu, bez kontaktu z ludźmi, pogrążona w smutku mogła zwariować. Nie była niestety lekarzem, więc trudno było jej stwierdzić. Zresztą nawet nie miała prawa mówić, że coś z nią może być nie tak. Najważniejsze, że dobrze się bawiła po tak długim czasie samotności.
- Mi również, co wcale nie jest złe. Chłód też doskonale odczuwam, ale nie rumienię się w ogóle. Uważam to za atut w swoim przypadku, bo to mogłoby zbyt wiele emocji zdradzić, a po co? - uśmiechnęła się do siebie ciepło.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Nie tylko Lil miała takie postanowienie. Minako właśnie dlatego tego wieczoru wyszła z domu, kończąc po raz drugi z przeszłością, oddzielając ten etap życia od poprzednich grubą krechą. Żadnych znajomości nie zostawiła za sobą, bo tak na prawdę nikogo dobrze nie znała. Tak na prawdę zawsze była sama. To było dla niej jak jakieś przekleństwo czy nawet fatum.
O przyszłości też nie myślała, zamierzała żyć od DZISIAJ z dnia na dzień. Bez żadnych dalekich planów, po prostu ciesząc się chwilą. A, że chwil w życiu będzie miała jeszcze mnóstwo zamierzała robić powolutku kroki do przodu. Może zacznie w końcu budować jakieś relację z innymi, może w końcu jej się uda, nie być samą na tym wielkim świecie.
Minako też miała pracę w której dawno nie była, na brak pieniędzy też nie narzekała. Ona by chciała mieć dziecko, stworzyć z kimś rodzinę, kochająca się i szczęśliwa. Ale jak na razie chyba powinna pomyśleć o klasie nocnej i dziennej, aby przygotować im jakąś lekcje, przecież nie była w Akademii od trzech miesięcy. A te wampirze pomioty jeszcze pomyślą, że nauczycielkę coś zjadło i gdy przyjdzie ponownie będą chyba niepocieszeni. Gdy tak teraz o tym pomyślała, wpadła na pomysł, że może powinna napisać Dyrektorowi jakiegoś eska o tym, że żyje i żeby nie szukał za nią zastępstwa.
- No wiem, wiem jakoś mogłabym przetrzymać to, że jestem ohydnym, małym, nagim stworzonkiem, jeśli mogłabym polatać sobie nad górami. No właśnie my wcale, a wcale nie mamy jakoś super. Jedna moc i to taka w sumie nieużyteczna. - powiedziała mając minę obrażonego dziecka, że dostała tylko jednego lizaka, a nie cztery jak inni.
Nie, nie ze stanem emocjonalnym chyba było u ciemnowłosej wszystko w porządku. Chociaż nie wiadomo tak do końca. Nie chyba, nie zwariowała. Przynajmniej miała taka cichą nadzieje.
- Też odczuwasz chłód? To jest zadziwiające, ale może reaguje tak bo nigdy wcześniej nie miałam kontaktu z innym wampirem naszego pokroju. - powiedziała i nachyliła się nad wodą i dotknęła jej opuszkami palców, chciała ochlapać dziewczynę, tak dla żartów, ale jeśli odczuwa chłód to może lepiej nie.
- No zaczerwienione policzki zdarzają mi się gdy jest mi zimno albo w takich normalnych sytuacjach, większego podniecenia lub zauroczenia. Masz racje chyba lepiej by było, aby nikt tego nie widział, ale ja już tak mam i chyba tego nie zmienię. - powiedziała i znów fala delikatnie oblała jej nagie łydki, zostawiając na skórze drobinki soli.
O przyszłości też nie myślała, zamierzała żyć od DZISIAJ z dnia na dzień. Bez żadnych dalekich planów, po prostu ciesząc się chwilą. A, że chwil w życiu będzie miała jeszcze mnóstwo zamierzała robić powolutku kroki do przodu. Może zacznie w końcu budować jakieś relację z innymi, może w końcu jej się uda, nie być samą na tym wielkim świecie.
Minako też miała pracę w której dawno nie była, na brak pieniędzy też nie narzekała. Ona by chciała mieć dziecko, stworzyć z kimś rodzinę, kochająca się i szczęśliwa. Ale jak na razie chyba powinna pomyśleć o klasie nocnej i dziennej, aby przygotować im jakąś lekcje, przecież nie była w Akademii od trzech miesięcy. A te wampirze pomioty jeszcze pomyślą, że nauczycielkę coś zjadło i gdy przyjdzie ponownie będą chyba niepocieszeni. Gdy tak teraz o tym pomyślała, wpadła na pomysł, że może powinna napisać Dyrektorowi jakiegoś eska o tym, że żyje i żeby nie szukał za nią zastępstwa.
- No wiem, wiem jakoś mogłabym przetrzymać to, że jestem ohydnym, małym, nagim stworzonkiem, jeśli mogłabym polatać sobie nad górami. No właśnie my wcale, a wcale nie mamy jakoś super. Jedna moc i to taka w sumie nieużyteczna. - powiedziała mając minę obrażonego dziecka, że dostała tylko jednego lizaka, a nie cztery jak inni.
Nie, nie ze stanem emocjonalnym chyba było u ciemnowłosej wszystko w porządku. Chociaż nie wiadomo tak do końca. Nie chyba, nie zwariowała. Przynajmniej miała taka cichą nadzieje.
- Też odczuwasz chłód? To jest zadziwiające, ale może reaguje tak bo nigdy wcześniej nie miałam kontaktu z innym wampirem naszego pokroju. - powiedziała i nachyliła się nad wodą i dotknęła jej opuszkami palców, chciała ochlapać dziewczynę, tak dla żartów, ale jeśli odczuwa chłód to może lepiej nie.
- No zaczerwienione policzki zdarzają mi się gdy jest mi zimno albo w takich normalnych sytuacjach, większego podniecenia lub zauroczenia. Masz racje chyba lepiej by było, aby nikt tego nie widział, ale ja już tak mam i chyba tego nie zmienię. - powiedziała i znów fala delikatnie oblała jej nagie łydki, zostawiając na skórze drobinki soli.
- Gość
- Gość
Re: Dzika plaża
Dziecko... I w dodatku kochający, wierny mąż to spełnienie niejednej kobiety, ale jasnowłosa postanowiła nie wybiegać w świat marzeń, bo rzeczywistość może brutalnie ściągnąć na ziemię. Musiała trzymać się ściśle tego, co działo się obecnie. Pomarzyć można od czasu do czasu, ale jej jakoś to nie służyło. Potem zawsze żałowała, że pewne kwestie nie mogą się już teraz spełnić, więc przeszła na tryb myślenia realistyczny. I tak też nie było źle. Momentami oddawała się wodzy fantazji, a kiedy trzeba było powracała na ziemię. Miała wtedy pewność, że nie wymknie się jej za wiele spod kontroli.
Powoli zaczęło jej się robić chłodno jednak póki co nie był to jakiś wielki problem. Pozostawało jej okrywanie siebie szczelniej kurtką i szalikiem, a sporadycznie pocierała to nogi, to ramiona, żeby tym sposobem pomóc przywrócić trochę ciepła. Nieustannie wodziła wzrokiem za dziewczyną, lecz chwilami rozglądała się dookoła chcąc sprawdzić czy nieproszeni goście się tu czasem nie zbierają. Małe grono (czyli dwuosobowe) było w porządku, ale większe już by jej nie odpowiadało. Poza tym lubiła podziwiać naturę, toteż odlepiała wzrok od brunetki. Z wyjątkiem momentów, w których do niej mówiła, ponieważ utrzymywała kontakt wzrokowy podczas konwersacji.
- Czy ja wiem, czy nieużyteczna... Każda ma coś do siebie. Tylko trzeba umieć ją wykorzystywać. Ale to fakt... Mając tylko jedną nie można za wiele przeciw wampirowi, który ma trzy lub cztery i w dodatku umie władać bronią białą, czy zna sztuki walki...- przytaknęła na słowa Minako. Niestety tak było, ale płakać nie zamierzała z tego powodu. Już lepsza jedna moc niż wcielenie wampira i zero mocy. Zawsze może być gorzej... Prawie. Tak czy inaczej w tym przypadku na pewno mogło być gorzej.
- U innej osoby to wygląda uroczo, więc to jest świetna sprawa, że mogę widzieć jak ktoś się rumieni. Po prostu w mojej sytuacji to akurat plus.- podciągnęła kąciki w delikatnym uśmiechu.
Powoli zaczęło jej się robić chłodno jednak póki co nie był to jakiś wielki problem. Pozostawało jej okrywanie siebie szczelniej kurtką i szalikiem, a sporadycznie pocierała to nogi, to ramiona, żeby tym sposobem pomóc przywrócić trochę ciepła. Nieustannie wodziła wzrokiem za dziewczyną, lecz chwilami rozglądała się dookoła chcąc sprawdzić czy nieproszeni goście się tu czasem nie zbierają. Małe grono (czyli dwuosobowe) było w porządku, ale większe już by jej nie odpowiadało. Poza tym lubiła podziwiać naturę, toteż odlepiała wzrok od brunetki. Z wyjątkiem momentów, w których do niej mówiła, ponieważ utrzymywała kontakt wzrokowy podczas konwersacji.
- Czy ja wiem, czy nieużyteczna... Każda ma coś do siebie. Tylko trzeba umieć ją wykorzystywać. Ale to fakt... Mając tylko jedną nie można za wiele przeciw wampirowi, który ma trzy lub cztery i w dodatku umie władać bronią białą, czy zna sztuki walki...- przytaknęła na słowa Minako. Niestety tak było, ale płakać nie zamierzała z tego powodu. Już lepsza jedna moc niż wcielenie wampira i zero mocy. Zawsze może być gorzej... Prawie. Tak czy inaczej w tym przypadku na pewno mogło być gorzej.
- U innej osoby to wygląda uroczo, więc to jest świetna sprawa, że mogę widzieć jak ktoś się rumieni. Po prostu w mojej sytuacji to akurat plus.- podciągnęła kąciki w delikatnym uśmiechu.
- Gość
- Gość
Strona 1 z 6 • 1, 2, 3, 4, 5, 6
Vampire Knight :: Yokohama :: Dzielnica portowa :: Plaża
Strona 1 z 6
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|