Dróżka w lesie

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Dróżka w lesie - Page 4 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Yvelin Pon Cze 05, 2017 7:32 am

Od ich ostatniego spotkania minęło kilka lat, przez ten czas obje sporo przeszli, a każde kolejne doświadczenie pozostawia po sobie ślad, na ciele, na psychice. Każdy się zmienia, chociaż trochę i może w przeciwieństwie do Samaela, Yvelin niewiele się zmieniła z wyglądu, to jakaś wewenętrzna przemiana w niej nastąpiła. Nie było to nic dużego, raczej takie subtelne niuanse.
Rzuciłaby mu się w ramiona, jeszcze jakieś dwa miesiące temu, przed tym zanim odzyskała wymazany fragment pamięci. Wtedy pomyliła jego ojca z nim i gdyby nie była tak wycieńczona zachowałaby się jak zakochana nastolatka. Była jednak w dość nieciekawym stanie, na tyle poważnym, że Kain nakarmił ją swoją krwią, co wcale nie było dla niej ratunkiem, a dobiciem jej. Tyle lat spędziła w błogiej nieświadomości, tyle czasu sądziła, że Samael zniknął z dnia na dzień z nieznanego jej powodu. Głowa rodu Asmodey najpierw lata temu usnęła jej pamięć, aby teraz przypomnieć jaki grzech popełniła i to w jeden z najgorszych możliwych sposobów. Nie zwracając jej własnych wspomnień, a pokazując to co Omitsu pamiętała. Było to jak chory film, w który z początku nie chciała wierzyć...
Jego osoba, za którą tak bardzo tęskniła przez te wszystkie lata, teraz wcale nie wywoływała u niej przyjemnych odczuć. Była do niego nastawiona negatywnie. Z tyłu głowy cichy głosik jej podpowiadał, że Sam, będzie się mścić. To z jej powody trafił do celi, zakuty w łańcuchy. I nie miała najmniejszego zamiaru udawać, że o tym nie wie.
- Trochę się pozmieniało... Kotku.- Rzuciła w odpowiedzi, swoje spojrzenie wciąż wbijała w jego twarz. Miała ogromną ochotę się na niego rzucić, ciało wciąż reagowało tak samo na jego osobę, wciąż ją do niego ciągnęło. Stała jednak dzielnie, wytrzymując to okrutne napięcie, które między nimi narosło.
Och nie, na pewno nie miała na myśli to, że będą go w nieskończoność więzić, aż tak naiwna niebyła. Nie sądziła jednak, że wróci do Japonii, w końcu nigdy nie przepadał z Yokohamą. Już prędzej się spodziewała, że wpadną na siebie w jednej z europejskich stolic. W końcu ona jako malarka często podróżowała i odwiedzała stare śmiecie, gdzie mili tą przyjemność się spotykać przed swoim romansem. Chociaż widok Kaina zwiastował nieszczęście.
W towarzystwie wampira przestała być rozsądna, dała mu się dotknąć, przez chwilę rozkoszowała się nawet tą miła pieszczotą. Pozwoliła aby jego zimne palce sunęły po jej policzku, mijając drobną blizną, która sprezentował jej jeden z łowców.
Wiedziała, że ta miła pieszczota nie będzie trwać wiecznie.. To nie było w jego stylu.. Mimo wszystko brutalność miał w sobie, tego nigdy się nie wyprze, a nawet pewnie by nie chciał. Czuła bardzo wyraźnie jak z sekundy na sekunde zaciska szpony mocniej, jej włosy się naprężały drażniąc cebulki. Coraz większy dyskomfort i ból sprawiły że rozchyliła usta w niemym jęknięciu. Co tylko ułatwiło mu sprawdzę z brutalnym i krwawym pocałunkiem. Yvelin lubiła takie zabawy, chociaż nie miała już od dawna kompana do takich pieszczot. Jej obecny mąż, Elliot, był raczej typem namietno-romantycznego kochanka. Za to Sam, to zupełnie inna bajka. Gryzł ją, ale nie została mu dłużna, czy mu się to podobało czy nie, jej kły też poszły w ruch i mimochodem zahaczały o jego wargi i język rozcinając cienką skórę w tym makabrycznym i brutalnym pocałunku. Dłońmi odruchowo objęła go wokół szyi wzbijając w nią długie i ostre paznokcie. Samael zawsze rozbudzał w niej żądzę pierwotne, to co miała w sobie najdzikszego, ale ukrytego przez spojrzeniami.  Zatraciła się w tej małej makabrze, chociaż ból zaczynał już przekraczać tą granicę przyjemności i rzeczywiście stawało się to coraz bardziej niewygodne. W tym wszystkim nie zwróciła uwagi na to, że ciemnowłosy sięgnął po nóż, nie miała więc okazji aby się cofnąć i zorientować w sytuacji. Była skazana na jego łaskę i nie łaskę. Ech, głupiutka blondyna, trzeba było uciekać, kiedy był na to odpowiedni moment.
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 4 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Samael Pon Cze 05, 2017 2:14 pm

To interesujące, że stary smok najpierw pozbawił blondynkę wspomnień z tej feralnej nocy kiedy przespała się z Omitsu a następnie, po latach zdecydował się je przywrócić. I to z całkowicie różnej perspektywy, tak by mogła to wszystko widzieć jako obserwator. By mogła patrzeć na samą siebie podczas tego lesbijskiego, brzemiennego w skutkach uniesienia i dowiedzieć się również co naprawdę stało się z jej niedoszłym mężem. Pani Asmodey prawie przypłaciła zdradę męża życiem niemal będąc pożartą żywcem przez swojego syna. Uratowało ją tylko posiadanie siostry bliźniaczki. Biedna Nami. Został po niej tylko but i strzępek ubrań. Ale tego już Yvelin nie mogła wiedzieć. Tak czy inaczej pytanie pozostaje to samo: Czy działania Kaina były perfidne i wykalkulowane by zadać blondynce maksymalnie dużo cierpienia? Jest to jak najbardziej w jego stylu. Psychiczne znęcanie się nad wrogiem to jedna z jego ulubionych metod działania. Na dodatek wiedząc już, że Samael znów jest na wolności, nie raczył poinformować o tym jego byłej narzeczonej. Może wtedy byłaby nieco ostrożniejsza bo oczywistym było, że ten zwyrodnialec prędzej czy później zacznie na nią polowanie.
- Widzę, że przynajmniej jedno się nie zmieniło. Nadal nie posiadasz instynktu samozachowawczego. - na jego bladej twarzy zagościł paskudny uśmiech, obnażający potężne kły - Pędzisz na spotkanie przeznaczenia jak ćma do ognia.
Oj tak, z ogniem miał od jakiegoś czasu sporo wspólnego i chętnie jej to pokaże, choćby przypalając jej to zgrabne ciałko do żywego mięsa. Nie zawaha się użyć wszelkich metod by sprawić jej cierpienie, wykorzysta wszystko co tylko wiedział na jej temat. A nieco wiedział, miała wszak zostać jego żoną.
Nie zdziwiło gdy blondynka zaczęła odpowiadać na jego pocałunek, zawsze była nienormalna i ciągnęło ją do wszelkich chorych zabaw sado-maso. Tym razem jednak ból był poza kontrolą, nie sprawiał przyjemności a realne, fizyczne cierpienie. Kiedy kończył zadręczać jej usta omal nie odgryzł jej dolnej wargi tak mocno wbijając w nią kły i ciągnąc ją w swoją stronę. Krew mieli wszędzie, na brodach, szyjach i klatkach piersiowych. Mieszały się tworząc jedyną i niepowtarzalną mieszankę smaku i aromatu. Wtem do akcji wkroczyła zimna stal.
Wlepiał w nią swoje błyszczące szkarłatne ślepia, beznamiętne i lodowate w swym wyrazie, kiedy po jej kręgosłupie sunęło zagłębione w ciele ostrze. Rozcinało marynarkę, rwało koszulkę a co najważniejsze zostawiało za sobą długi, głęboki szlak lejącej się, gorącej czerwieni.
Krąg smoczego ognia otoczył ich gdy ze wściekłym rykiem potężne płomienie po prostu wystrzeliły w niebo. Gorąc nie do zniesienia i oślepiająca jasność oznaczały, że niebezpieczeństwo jest tuż tuż, ledwie metry od nich. Trzask ginącego drewna, tumany rozpalonych do czerwoności iskier, rozpętywało się pandemonium ognia.
- Skoro mam Cię z powrotem... Nie pozwolę by teraz coś lub ktoś stanął między nami. - zaśmiał się upiornie, szarpiąc ją za włosy, które trzymał od dłuższego czasu, zmuszając ją tym samym do mocnego zadarcia głowy ku górze. Patrzył jej prosto w oczy a w jego nienawistnym spojrzeniu odbijał się pożar - Cieszysz się, prawda skarbie?
Ostrze noża przynajmniej na trzy centymetry wbiły się w ciało kobiety, w okolicach krzyża, zmuszając ją by wygięła się w łuk i przylgnęła do swego oprawcy - Myślę, że powinienem Cię podpisać, wiesz? Tak abyś zawsze pamiętała do kogo należysz a ten, któremu będziesz chciała nadstawić tyłka zastanowił się dziesięć razy zanim z niego skorzysta.
Pastwił się chwilę nad nią po czym jego długie zębiska zatopiły się w delikatnej szyi. Siła uścisku szczęk połączona z pokaźnym rozmiarem uzębienia sprawiły, że nie tylko odcinał jej skutecznie dopływ powietrza, ale naprawdę niewiele brakowało do tego by jej kark pękł niczym sucha gałązka. Szczęściem w nieszczęściu było, że nie chciał jej zabić. To byłoby zbyt proste. I cierpiała by zdecydowanie za krótko.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 4 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Yvelin Wto Cze 06, 2017 7:35 pm

To była bardzo w stylu Kaina i blondi mogłaby się założyć o wszystko co ma, że było to zrobione z premedytacją. Siedząc przez jakiś czas w lochach oświaty nasłuchała się opowieści o tym rodzie. Sama też co nieco wiedziała, a jak się wszystko złożyło w jedną całość, to miało się raczej dość klarowny obraz rodu Asmodeyów.
Jakby wiedziała, że jej niedoszły mąż wrócił, lepiej przygotowałby się na ich spotkanie, byłaby też bardziej czuja. Zwłaszcza w tej okolicy, bowiem upiorne zamczysko sąsiadowało z rezydencją Sharp. Ostatnio wizyty w tym przeklętym dworze przynoszą jej ogromnego pecha. Normalnie nigdy więcej!
Atmosfera zrobiła się dosłownie gorąca. Nie dość, że jego bliskość działa na nią dość mocno, to do tego roztaczający się wokół nich zapach krwi i teraz jeszcze te płomienie w akompaniamencie przeszywającego ją bólu. Zawsze lubiła brutalność, tym razem jednak ból wymykał się spod kontroli. Nie był on przyjemnym urozmaiceniem igraszek. Był to ten sam rodzaj cierpienia, który zafundował jej Dastan. Musi sobie na przyszłość zapamiętać, żeby się nigdy więcej do facetów nie zbliżać, a tym bardziej nie łamać im serc, przynosi to więcej szkody niż jest to warte. Im niżej znajdowało ostrze na jej plecach, tym bardziej przylegała ciałem do swojego oprawcy. Nóż na tyle głęboko zatapiał się w jej ciele, że aż ją parzyło. Na jej zazwyczaj pogodnym licu, teraz malował się grymas potwornego bólu. Palce wbijała w jego szyję, paznokcie raniły skórę i powoli przybierały gorącą barwę szkarłatu. Kocie oczy, które tak uparcie w niego wlepiała pierwszy raz przy nim przepełnione były cierpieniem.
- Już do Ciebie nie należę.- Syknęła przez zaciśnięte zęby. O tak, nie posiadała instynktu samozachowawczego i wiedzy na temat swojej przynależności. Nie miała pojęcia, że jej ukochana mamusia zawierając umowę z Kainem, podpisała pakt z samym diabłem. Tylko zamiast oddać duszę, oddala swoją pierworodną. Nie wiedziała, że jej ślub z Elliotem jest poważnym naruszeniem umowy i chyba nie chciała o tym wiedzieć. Ta błoga nieświadomość jest lepsza.
Zadarła głowę zgodnie z jego widzi mi się, zresztą nie miała innego wyjścia. Sytuacja w której się znalazła nie pozostawiała zbyt dużego wyboru, albo on albo płomienie, aż chciałoby się rzec ognia piekielnego. To już zdecydowanie wolała jego. Generalnie wampiry nie przepadały za tym, jak coś je podpiekało, ona to już tym bardziej. Im wyższa temperatura otoczenia tym trudniej było jej funkcjonować, do tego spora utrata krwi i niestety była na jego łasce. Kiedy tylko zanurzył kły w jej szyi, warknęła z bólu, ten akt był brutalny i nie miał nic wspólnego z jakąkolwiek pieszczotą. Odruchowo starała się odepchnąć, ale to tylko sprawiło jeszcze więcej szkody. Mogła tylko coraz mocniej i głębiej wbijać w jego ciało swoje szpony i co najwyżej bić wolną dłonią, zaciśniętą w pięść jego ramię, albo szarpać go za włosy. Była w potrzasku i nie miała jak się stąd ruszyć.
- Nie jestem i nie będę Twoja.- Warczała walcząc z nim, bólem i bezsilnością. O nie, ale się nie podda, a przynajmniej nie tak łatwo. Dobra, raz się żyje, miała zbyt dużo do stracenia, aby nie zaryzykować. No właśnie nie miała gwarancji, że się uda, nie w stu procentach i pewnie nie na tak długo jakby sobie tego życzyła, w końcu była dość mocno osłabiona. Korzystając z tej ich bliskość, z tego, że go dotyka postanowiła wypróbować na ile w tej sytuacji jej moc paraliżu ma jakiekolwiek zastosowanie, może chociaż uda się jej wyswobodzić z uścisku. I jak będzie miała chociaż trochę szczęścia i starczy jej siły, może przy pomocny jeszcze jednej z mocy, właśnie tej, która w każdą letnią, gorącą noc przynosi jej ukojenie, przedostanie się przez ten cholerny ogień, albo i nie. Albo padnie z wycieńczenia u jego stóp. Nie będzie jednak potulna i grzeczna, chce ją zawlec do zamczyska czy gdziekolwiek indziej, musi to zrobić siłą i koniec kropka.
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 4 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Samael Wto Cze 06, 2017 9:35 pm

Ta rodzina już taka była. Dumna, mściwa i pamiętliwa aż do granic absurdu. Kiedy podpadało się komukolwiek z nich należało być świadomym, że nigdy tego nie zapomni. Zemści się, za rok, dwa, dziesięć. Nawet sto lat. Ale prędzej czy później weźmie rewanż i to z dużą nawiązką. Ale kim Yvelin była by oceniać kogokolwiek z Asmodeyów? Czy to Kaina czy też jego potomka? Mogła tego nie zauważać, ale w swoim okrucieństwie i wyrachowaniu nie ustępowała zbyt wiele wampirom spod znaku smoka. Ile serc złamała? Ilu facetów doprowadziła do załamania, wściekłego gniewu i frustracji? Samael nie był jedynym na jej koncie, lista była długa. Urocza blondyneczka była większą manipulatorką i intrygantką niż chciałaby to przyznać sama przed sobą. Niemożliwe bowiem było by ktoś postępował w identyczny sposób, osiągając dokładnie taki sam efekt i robił to nieświadomie.
- Mylisz się. Należysz do mnie czy to Ci się podoba czy nie. - pomimo kobiecych paznokci orzących skórę na jego karku i ramieniu uśmiechnął się szeroko. Nie to, że go nie bolało. Oczywiście, że czuł jak rozrywa mu skórę. Problem polegał na tym, że jeszcze sprawiało mu to masochistyczną przyjemność - Może wyleciało Ci to z głowy, ale wiąże Cię ze mną pewna umowa. I nie ważne jest z kim rżniesz się odkąd mnie wjebano do klatki. Ważne jest, że wróciłem i biorę sobie to co moje. - warknął głośno wgryzając się w jej drobną szyję. Pił jej szlachetną krew żarłocznie, łapczywie czerpiąc łyk za łykiem, niemal bez opamiętania. Mogła odnieść wrażenie, że chce wysuszyć ją do cna. Krew tej kategorii zawsze smakowała wybornie a na dodatek, akurat ta specyficzna, zawsze cholernie mu smakowała i działała bardzo pobudzająco. Paradoksalnie dobrze się stało, że nie przeleciał prawniczki ojca. Dzięki temu natknął się na dużo bardziej łakomy kąsek, nawet jeśli zdobycie go kosztować go będzie więcej wysiłku. Bo wyglądało na to, że dziewczyna nie podda mu się bez walki.
Próbowała się szarpać. Głupie. Cholernie głupie, biorąc pod uwagę, że wgryziony był w jej gardło. Efekt mógł być tylko jeden, więcej bólu i potworne rany szarpane. Mimo to doceniał jej wysiłki. Gdyby tak po prostu padła na ziemię i poddała się jego woli nie odczuwałby żadnej satysfakcji ze schwytania jej. Bo taki miał zamiar, czego zdążyła się już chyba domyślić. Nie tylko po jego dotychczasowym zachowaniu, ale również z dość dobrej znajomości jego charakteru. Choć wiele rzeczy uległo zmianie, niektóre rzeczy nie zmieniają się w ogóle. Lubił się pastwić.
- Nikt Cię kurwa nie pytał o zdanie! - nie wytrzymał w końcu tego ciągłego "nie", "nie będę", "nie jestem". Ile się można produkować?! Brał co chciał i tyle, nikogo nie pytał czy można. A jej tym bardziej. Była tylko kruchą blondynką, która znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Przynajmniej teraz. Bo mimo wszystko nie można rzec, że nie zasłużyła sobie na karę.
Pewność siebie i brawura Samaela musiała prędzej czy później doprowadzić do tego, że zostanie potraktowany jakąś mocą czy ukrytą bronią. Taki już był i choćby nie wiem ile razy mu się to zdarzało, nadal będzie twierdził, że jest niepowstrzymanym, chodzącym terminatorem. Gdyby w tej chwili zobaczyli go jego instruktorzy i nauczyciele z pewnością dostałby niezły opierdol za danie się zrobić jak dziecko. Sparaliżowała go!
Sytuacja wydawała się nieciekawa. Ale! Nadal okrążały ich smocze płomienie. Na dodatek, sparaliżowała go całkowicie pozostawiając na jakiś czas w pozycji w jakiej się znajdował. Czyli nadal ściskał w garści jej włosy oraz przystawiał końcówkę ostrego jak brzytwa noża do dolnej partii pleców. Wydostanie się z tego powinno przysporzyć jej nieco problemów. Miała tylko szczęście, że przestał już wgryzać się w jej szyję. Inaczej miałaby jeszcze bardziej przejebane.
- Ty... - wystękał przez zaciśnięte zębiska. Możliwe, że nie włożyła w użycie mocy całej swej siły lub po prostu była już zbyt słaba by sparaliżować go w stu procentach. Patrzył na nią nienawistnie, choć o dziwo nie próbował spotkać się z jej spojrzeniem. Raczej błądził po jej ciele. Jakby czegoś szukał, wypatrywał.
- Nie będzie... Ci już potrzebny. - wycedził i pomimo zesztywnienia twarzy wykrzywił gębę w paskudnym uśmiechu satysfakcji.
Dziewczyna mogła poczuć jak jej złoty pierścionek zaręczynowy zaczyna zaciskać się na palcu z potworną siłą. Metal wyginał się pod wpływem niewidzialnej siły a jej zgrabny paluszek... cóż, był miażdżony. Jeżeli wampir zaraz tego nie przerwie to w takim tempie kość po prostu trzaśnie a kto wie? Może i odcięty zostanie cały palec. Tak czy inaczej jego można było jeszcze ocalić, obrączki już nie.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 4 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Yvelin Wto Cze 06, 2017 11:19 pm

Tak, nie chciała się przyznać do tego, że była okrutna i wyrachowana, nie chciała dopuścić do siebie tej myśli, że manipuluje każdym kto stanie jej na drodze, że wykorzystuje i rzuca, łamie serca, a później jeszcze ma czelność temu komuś spojrzeć w twarz. Prawda jest taka, że ukrywa swoje prawdziwe ja, za śliczną buźką, burzą blond włosów i niewinnym uśmiechem. A jak trzeba to jeszcze będzie zgrywać biedną i pokrzywdzoną. To chyba najgorszy typ laski na jaką można trafić. Chociaż chwila, zaraz, dla Samaela wręcz idealna partia. Tylko, że to całe zamieszanie z jej wspomnieniami, pomieszało jej w głowie. To, że z początku myślała, że Sam ja po prostu porzucił bez słowa, tak nagle, sprawiło, że przez te lata błogiej nieświadomości miała do niego ogromny żal i to właśnie jej serce pękło. Długo to przeżywała i zbierała się, aby niedawno dowiedzieć się, że to ona mu je złamała. I wcale nie powinna beczeć w poduszkę jak nikt nie patrzył. Nie dziwne, że teraz ma do nich stosunek jaki ma, nie będzie mu się rzucać na szyję, tak jak jego ojcu, kiedy zebrał ją miesiąc temu z drogi w stanie agonalnym.
- Chciałbyś... - Nie miała siły się już produkować i zaprzeczać, chociaż pewnie jeszcze nie raz mu to powie, albo wykrzyczy. Była naprawdę wycieńczona i kiedy przestał się w nią wgryzać jak w świeżą sztukę mięsa, odetchnęła z ulgą. Jej sytuacja się jakoś bardzo nie poprawiła, ale zaraz się zbierze i jakoś wyswobodzi się z jego uścisku. Uda się jej, wyszła z kąpieli w wodzie święconej, przetrwała obdzieranie ze skóry, po którym gdzieniegdzie na jej zgrabnym ciałku pozostały blizny, udało się jej przetrwać zakopanie żywcem to i uda się jej teraz. Diabli złego nie biorą, a że była zimną suką to tym bardziej przetrwa. Wydostanie się z jego objęcia nie będzie należało do przyjemnych rzeczy, nie żeby tak bardzo ceniła sobie jego uścisk, po prostu nóż wbity przy kręgosłupie to ciężka sprawa. Najpierw postanowiła uwolnić włosy, z początku gorączkowo próbowała rozplątać je spomiędzy jego palców, ale kiedy zorientowała się, że nie wiele jej to da, zaczęła je wyszarpywać z jego uścisku. Tak poświeciła je, a co ona będzie, kiedyś odrośnie, bo część urwała i były tym miejscy znacznie krótsze, a część niestety wyrwała. Zacisnęła mocno zęby i pomimo ogromnego bólu udało się. I właśnie wtedy kiedy kiedy dłonią majstrowała przy włosach musiał dostrzec pierścionek zaręczynowy, którego nigdy nie doczekała się od niego. Szybko zorientowała się, że dzieje się coś niedobrego. Czuła i widziała jak pierścionek zaczyna miażdżyć jej palca. Przeklęła z bólu bardzo szpetnie, do oczy napłynęły jej łzy, bolało ją dosłownie wszystko, już sama nie wiedziała co bardziej. I aby chociaż na sekundę uwolnić się od kolejnej dawki bólu, zrobiła pierwszą rzecz jaka przyszła do blond głowy, a mianowicie, uderzyła go otwartą dłonią w twarz. Tak sprzedała mu liścia, to powinno go chociaż na chwilę zdezorientować. Jeżeli się udało, spojrzała tylko na palec, zmarszczyła brwi w grymasie bezsilności. Palec był cały nabrzmiały, czerwony, a wokół zaciśniętego i zgniecionego złota zbierała się krew, skóra została przecięta, a kość na pewno pękła. Nie próbowała zdejmować pierścionka, nie miała jak, prędzej urwałaby sobie razem z nim palec, ale to przecież było jej najmniejsze zmartwienie. Czekała ją znacznie gorsza sprawa, a mianowicie nóż w plecach, a czasu coraz mniej, nie wiedziała, że zdąży, a może już za sekundę Sam odzyska władzę? Jeżeli miała jeszcze chwilę, objęła go wokół szyi, wciągnęła brzuch tak mocno jak tylko mogła i maksymalnie przylegając do niego starała się przesunąć. Ostrze rzeczywiście teraz było nieco mniej wbite w nią, ale nie oznaczało to, że bez szwanku uda się jej uwolnić. Jeżeli chciała przesunąć się w bok, musiała się nieźle nagimnastykować. Przejście blokowała ręka Samaela, która jeszcze chwilę temu mocno trzymała ją za włosy. Wobec tego, dziewczę musiało obniżyć się trochę. Ostrze sunęło po świeżej ranie, dodatkowo ją drażniąc i rozszarpując jej krawędzie. Ból był ogromy, Yvi nie zamierzała się jednak poddawać, ale i powstrzymywać przez krzykiem. Więc kiedy rozgrzany metal robił nowe, ślady na jej ciele darła się, jak wojownik na polu walki, jak Ci wszyscy wielcy faceci i waleczne babki na filmach w trakcie bitwy. Poraniła sobie plecy i to do tego stopnia, że jeżeli przeżyje całe to piekło, to blizny z nią pozostaną. Cudowna pamiątka. Ledwo stała na nogach, jeżeli udało się jej wyswobodzić z tego objęcia, może zrobiła mały krok, może dwa. Słaniała się na nogach, a tymczasem paraliż już pewno przestał działać.
- Pierdol się Sam.- Jeszcze chwila i... no właśnie co?
Yvelin

Yvelin
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Cienka, długa, blizna na prawym policzku. Długa, nieco szarpana, blada blizna na podbrzuszu.
Zawód : Malarka
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : - | Salome - NPC, Alexandrine
Moce : Przydatne


https://vampireknight.forumpl.net/t633-yvelin-shiroyama https://vampireknight.forumpl.net/t1148-yvelin#17606 https://vampireknight.forumpl.net/f79-posiadlosc-sharp

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 4 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Samael Sro Cze 07, 2017 3:46 pm

Yvelin zalana krwią, widok jak z obrazka. Trochę jak za dawnych lat kiedy byli jeszcze szczęśliwą (chyba) parką jebniętych młodych wampirów lubujących się w krwawych perwersjach i różnych sado-maso sprawach. Problem polegał na tym, że dzisiejszej nocy jej były narzeczony postanowił zabawić się z nią nieco brutalniej niż zwykle to czynił. Powody takiej zmiany znane są wszem i wobec, nie warto więc się w nie zagłębiać. Istotny był fakt, że ona nie miała zupełnie nic na swoją obronę a on nie znał takiego pojęcia jak litość czy wybaczanie. Musiał pewnie wagarować kiedy omawiane były w szkole. Na odpuszczenie jej nie miała co liczyć i pewnie doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Któż mógł znać go lepiej od niedoszłej żony?
- Chcesz uciec? Dokąd? - roześmiał się głośno a płomienie ryczące w okół nich nadały jego twarzy demonicznego poblasku - Nie ważne gdzie się ukryjesz i tak Cię znajdę. Znajdę i sprowadzę do roli potulnej suki, która nie kiwnie nawet palcem bez mojej zgody. - poruszył głową na boki, strzelając swym karkiem i rozluźniając sparaliżowane jeszcze przed chwilą mięśnie. Poruszał też energicznie palcami lewej ręki, w końcu zaczął przeciągać się jak ogromny, drapieżny kocur tuż przed radosną zabawą z żywym posiłkiem, który nie ma najmniejszych szans mu się przeciwstawić. Miała najwyraźniej zbyt mało energii by unieruchomić go na dłużej niż kilka chwil. Niestety cały czas jaki zyskała poświęciła na wyswobodzenie się z jego morderczego uścisku - A Ty... - ten jeden krok, który zrobił w jej stronę powinien zniweczyć wszelkie jej nadzieje na to, że jednak jej się udało - Będziesz mnie kochała i nienawidziła. I każdej nocy przed snem prosiła Boga by tym razem skończyło się tylko na gwałcie i pobiciu. Ale nikt Cie nie usłyszy. Będę tylko ja i mój kaprys, od którego zależało będzie Twoje żałosne życie.
Czy ona właśnie kazała mu się pierdolić? Nic bardziej mylnego. Jeżeli ktoś będzie dzisiaj mocno pierdolony to z całą pewnością nie on. Tak czy inaczej nie odpowiedział, dość się już nagadał. Najwyraźniej miała problem ze zrozumieniem podstawowych pojęć i zaakceptowaniem swojego losu, który sama na siebie sprowadziła lata temu. A mogła być grzeczna...
Odwinął jej w twarz. Z rozmachem, na odlew, wewnętrzną stroną dłoni. Biorąc pod uwagę jego siłę oraz jej obecną kondycję, możliwe, że musiał w ostatniej chwili złapać ją za włosy i mocno przytrzymać by nie wyrżnęła buźką prosto w pożar. Nie czekając na reakcję uderzył ją raz jeszcze, kompletnie bez wyczucia więc prawdopodobnie pozbawił ją tym samym przytomności. Lub zamroczył na tyle, by stała się w jego rękach bezwolną laleczką.
Wygasił płomienie i wyciągnął ją poza krąg żarzących się węgli pozostałych po drewnie i ściółce leśnej. Krok dalej, po prostu rzucił ją jak worek na ziemię i trzymając za nadgarstek najzwyczajniej w świecie powlókł za sobą do samochodu. Wszak to tylko kilkadziesiąt metrów.

[z/t +Yvelin]
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 4 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Adam Sob Mar 16, 2019 6:57 pm

Krótko po powrocie z przyznanego mu zadania, poza państwem kwitnącej wiśni Adam wrócił do Oświaty. Powinien wziąć sobie urlop, uspokoić się i znaleźć chwilę na złapanie oddechu. Powinien, ale nie mógł i to z wielu powodów. Zbyt długo żył w armii, w wiecznej gotowości i ciągłym stresie. Urlop nigdy nie wchodził w grę, gdy zawsze coś mogło się wydarzyć, zwłaszcza na wielu "misjach humanitarnych" na Ukrainie. Poza tym, doskonale wiedział, że jego dni są policzone.
Jego ciało było samo dla siebie trucizną i zawsze miał mniej niż dwa tygodnie życia. Nigdy nie wiedział czy to nie jego ostatni dzień, codziennie w lustrze widział rozpadającą się twarz człowieka, którym kiedyś był. Dlatego chciał być najlepszym człowiekiem i łowcą - szkolił rekrutów, spisywał wiedzę dla potomnych, chodził na samobójcze misje by łowcy nie tracili ludzi, którzy mieli jeszcze przed sobą przyszłość. A w wolnym czasie? Przeważnie był na patrolu.
Był to właśnie tego typu "wolny dzień" podczas którego udał się do lasu, tuż za miastem. Poziomy E szlajały się tam bardzo często, a część które kiedyś udało mu się schwytać i przesłuchać "podzieliły" się z nim informacją, o grupie młodych dzieciaków - świeżo przemienione szczyle, które zdecydowały się być anty i założyć gang. Tylko czekać aż zamienią się w Bestie i zamiast kraść torebki i robić włamy na 7-11 zaczną zabijać bezmyślnie.
Mimo, że zima zmierzała ku końcowi, temperatury tuż nad ranem nadal bywały mroźne. Szron cicho skrzypiał pod nogami, a okolica była upiornie cicha. Nawet Adam zdawał się spokojniejszy, jakby nie chcąc naruszyć idealnego spokoju, który panował w okolicy.
Poszedł z jednym ze swoich wilczurów. Uzbrojony w cały arsenał przyjemności, jakim miał zamiar uraczyć chłopców dreptał powoli przez ścieżkę leśną, gdzie mieli się skrywać licząc, że wilczur złapie trop i poprowadzi go, do łebków.
Adam

Adam
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : blizny, tatuaże
Zawód : Łowca
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : brak
Magia : W KP


https://vampireknight.forumpl.net/t3225-adas#69072 https://vampireknight.forumpl.net/t3699-adam#80936

Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 4 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Mistrz Gry Sro Cze 10, 2020 2:59 pm

Wolny Temat

Wszyscy obecni w temacie dali zt. Zachęcamy do pisania.
Mistrz Gry

Mistrz Gry
Mistrz Gry (MG)
Mistrz Gry (MG)

Krew : Ludzka A


Powrót do góry Go down

Dróżka w lesie - Page 4 Empty Re: Dróżka w lesie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach