Tanie, małe mieszkanie.

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Nie Gru 23, 2018 1:41 pm

Nie za duży czynsz, właścicielka starsza nieco opryskliwa ale do ugłaskania. Samo mieszkanie nie jest w najgorszym stanie. Skromnie urządzone, po taniości aby i czynsz był niski. Dobry dla osób żyjących normalnie, nie w przepychu. No i trzeba się przyzwyczaić do ciasnoty. Ale jak to się mówi? Ciasne ale własne.

Obrazkowo:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Sro Gru 26, 2018 12:03 am

Ciekawe czy Arashi polubi nowe miejsce zamieszkania. Nie było ono wielkie, nie rozpływało się w luksusach ani nie mieli własnego wielkiego ogrodu. Mieszkanie było wynajmowane u starszej kobiety, która mieszkała dom obok. Mimo nieufności do Rekina, pozwoliła mu zamieszkać. Ba, otrzymane pieniądze z góry przekonywały. A to, że nowy lokator wygląda jak gość który chętnie bierze udział w bójkach to już nieważne. Do tej pory wspomina ostatnie słowa:
- Tylko spokój ma być! Żadnych bumelek, żadnych orgii! Ja wiem jak wy młodzi potraficie być bezczelni i mało odpowiedzialni.
Zagroziła wtedy palcem, ale chwilę po odwróceniu przeliczyła pieniądze. I tyle z powagi. Oby Arkowi się nie oberwało, właściwie był gotowy dopłacić za chłopaka jeśli zajdzie taka potrzeba. W końcu dwóch lokatorów, a nie jeden.

- To tutaj.
Powie, wskazując mały dom. Zwykłe osiedle dla skromnych, pracujących ludzi. Takich szaraków, jakim mieli się stać bracia Schlecht. Chociaż kto wie? Może właśnie takiego życia im było potrzeba?
Zapłacił taksówkarzowi, opuścili samochód i Fergal od razu zajął się bagażami, wydobywając je z tyłów pojazdu. Z trzaskiem zamknął klapę od bagażnika. Aż rejestracja podskoczyła.
- Mam nadzieję, że nie przestraszy cię wielkość miejsca. Na ten moment nie stać mnie na nic większego.
Rzuci szorstko, chociaż brata zrażać do siebie nie chciał. Poza tym wątpił, żeby Oti kręcił nosem, no, może trochę. Niemniej miał jedno pomieszczenie (miało być ono sypialnią dla Rekina) które odda bratu, żeby miał swój kąt. Wie przecież jak bardzo ceni sobie prywatność.
- Chociaż jest dla ciebie pokój. Tam rozłożysz się ze swoimi grami i komiksami. W końcu wiem jak bardzo ciągnie cię do odizolowania.
Może nadrobi wcześniejszą tonację pocieszającą wiadomością? Taksówka odjechała, a bracia stali przed furtką od domu. Niewielkie wejście ogrodzone małym kamiennym płotkiem. Nie było tam jednak trawy, tylko wylany beton. Jedyna zieleń pojawiła się między jego pęknięciami, lecz jakoś ładnie to nie wyglądało.
Otworzył im, idąc pierwszym. Musiał otworzyć mieszkanie, a dopiero później pomóc wnieść bagaże.
Od razu skierował się do lekko przymkniętych drzwi, które pchnął nogą. Postawił tam rzeczy Otiego.
- Tutaj właśnie jest ten pokój. Meble już są; łóżko, biurko, telewizor.
Krótko wyjaśnił, po czym wybył z pomieszczenia, idąc dalej. Jeśli Arashi szedł za nim, to musiał słuchać uważnie.
- Salonik, kuchnia i mała łazienka. Nie jest źle, jak mogłoby się wydawać. Właścicielka mieszkania dba o jego sterylność, więc nie musisz się martwić o robactwo czy inne dziadostwo ze świata zewnętrznego. No, chociaż teraz naszym zadaniem jest o porządek w domu.
Nie zanudził brata gadaniną? Zerkał co chwila na niego, aż w pewnym momencie stanął całkowicie przodem. Obecne znajdowali się w salonie. Mały, bardzo mały lecz akurat dla ich obu. Ważne, że jest gdzie zjeść, usiąść oraz coś obejrzeć. No i przede wszystkim są szafy.
- Kiedy będziesz w domu, może nawiedzić cię niska staruszka i to ona nam wynajmuje dom.
Lepiej powie, żeby młody się czasami nie zdziwił gościnności starszej pani. Oby tylko nie był zbyt nachalna, wampiry chciały spokoju, a nie towarzystwa wścibskich osób.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Sro Gru 26, 2018 10:21 am

Spontaniczność miała swoją cenę. Co prawda Oti nie żałował ani trochę, że stanął po stronie brata i zdecydował się z nim zamieszkać z dala od Akademii. Kwestia była bardziej przyziemna - będzie musiał na nowo przywyknąć do innych czterech ścian, do innych sąsiadów czy hałasu, jaki będzie towarzyszyć mieszkaniu. Mimo wielokrotnych przeprowadzek, a może właśnie dlatego, trudno było mu szybko przywiązywać się do nowych warunków bytowych. Czy jak przeprowadzał się między Domami Dziecka, czy z ostatniego z nich do Akademii. Największą motywacją był brat, który bardzo rzetelnie podszedł do zadania wprowadzenia młodszego do dorosłości. Mieszkać na własną rękę to nie lada wyczyn, gdy dysponuje się mizernymi środkami finansowymi. Arashiemu przysługuje zasiłek, ale tak mały, że może pokryje jedną czwartą miesięcznych kosztów utrzymania. Albo starczy na dwa tygodnie zakupów spożywczych, jak będą oszczędzać. Rekin musiał myśleć już od jakiegoś czasu o wyprowadzce, skoro tego samego dnia mogli wprowadzić się do mieszkania należącego do starowinki.
Niezbyt uprzejmej, najważniejsze by mogła dać braciom swobodę i tak jak wspomniano - nie wtykała nosa nie w swoje sprawy.

Fergal przepakował z taksówki bagaże na chodnik, Arashi zdołał w tym czasie wydobyć tylko jedną torbę. Szedł krok w krok za Przewodnikiem, który opowiadał o każdym kącie lokum z chirurgiczną precyzją. Oglądał w milczeniu omawiane pomieszczenia, odrobinę zaskoczyło go łóżko w salonie, ale bardziej to, że jedyny pokój miał zostać ofiarowany Otiemu na wyłączność. Chętnie posprzeczałby się o to, że Rekin powinien drugie łóżko wstawić do pokoju i spaliby w jednej sypialni, gdyby nie to, że skoro brat wziął go pod swoje skrzydła, nie powinien marudzić. Przynajmniej dzisiaj. O ile wytrzyma. Białowłosy spoglądał uważnie w każdy zakamarek jakby chcieć oswoić się z pokojami, ale najczęściej wpatrywał się w Niemca. Roiło się w głowie mnóstwo pytań, chociażby o utrzymanie na własność mieszkania. W najgorszym razie, jeśli nie znajdą racjonalnego sposobu, Chuderlak wróci do kradzieży. A skąd niby taki młody wampir, i to z bidula, miał przy sobie tyle elektroniki?
Gdy oprowadzanie skończyło się, w tym oględziny kuchni i jej możliwości zapasowych, młody usiadł na okrągłej poduszce na podłodze i zadarł głowę do góry nie odrywając ślepi od Fergala. Arashi już w taksówce dumał, jak mógłby ulżyć bratu we wspólnym mieszkaniu. Wszak obdarł go z całkowitej swobody i prywatności. Może nie miał takiej obsesji jak Oti, lecz i tak po części odebrał mu niezależność.
- Telewizor można przenieść z pokoju do salonu... -zasugerował pierwszą (nie licząc zamieszkania brata u Fergala) małą poprawkę, ale żeby nie było, że zaczął się rządzić dodał- Nie musisz przejmować się sprzątaniem. Zajmę się tym. I gotowaniem.
Cóż... gotowania to dopiero będzie się uczyć, ale jak jest chęć to nauczy się prędzej czy później. Na razie wiedział, jak przyrządzić zupę rybną, choć dawno nie miał ku temu dobrej okazji. Pytanie czy Fergalowi zasmakuje? Musiał też znaleźć w internecie sklep ze świeżą dostawą ryb lub mięsem. Musiał poznać dietę brata, w razie czego nanieść lekkie korekty.
Poza żywieniem były inne koszty, o których chciał wiedzieć.
- Ile wynosi czynsz?
Zapytał poprawiając siad turecki. Nie dopytywał, jak widział Fergal pozyskania pieniędzy. Obstawiał, że brat pomyślał również i o tym zagadnieniu. Głupi nie był, jak pokazał Arashiemu ma głowę na karku, gdy nikt mu nie mąci spokoju. Podobnie w sumie jak młodszy Schlecht, z tym że nie był aż tak niebezpieczny dla otoczenia. Przecież nie pamiętał przebiegu z parku i tkwił w błędzie. Do tej pory nie sprawdził tego, co jest na karcie SD z tamtego aparatu, a zanim wykopie ją z bagaży to może minąć tydzień i trochę.
- Napisać Mei nasz adres zamieszkania, czy jeszcze nie?
W sumie nie wiedział, że Rekin zostawił jej wiadomość przed rozstaniem z uczelnią. Nie powinni urywać z nią kontaktu, zwłaszcza że wiele zrobiła dla brata, i już zapunktowała u Białowłosego. Zresztą na to wyglądało, że to nie z jej winy Rekin porzucił uczelnię, skoro mówił o tym, by Oti został u niej. Jak ogarną się z rozpakowywaniem i o ile Fergal na to przystanie, zaproszą ją na metraż. Oby tylko nie obraziła się śmiertelnie na braci.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Sro Gru 26, 2018 5:51 pm

Raczej nie dopuści do tego, że młodszy ogarniał życie za pomocą kradzieży. Mieli przestać pakować się w tarapaty, co oczywiście graniczyło z cudem. Niemniej starał się żyć w miarę normalnie, więc drobne kradzieże odpadają już na wstępie. Zapewne skarciłby słowem Otiego, jeśli padłaby tylko propozycja. Wiadomo, chciał dobrze, ale nie tędy droga.
Poza tym Oti miał skończyć szkołę, więc niech się lepiej skupi na nauce niż myśleniu o tym skąd ma wziąć na wydatki. Chyba, że zechce sobie dorobić, wtedy praca dorywcza.
- Nie trzeba.
Oznajmi, wchodząc do saloniku i ściągnie materiał chroniący przed kurzem mały telewizor.
- W tamtym pokoju wszystko należy do ciebie. Nie musisz nic przenosić.
Upewni jeszcze brata, żeby nie musiał fatygować się w oddawaniu rzeczy należących do niego. Co do sprzątania, Rekin odrobinę wątpił w siły młodszego, wszak pamiętał jak wyglądał jego pokój oraz w jaki sposób go ogarnął. Lawina z szafy. O tak. Nie mógł ukryć krytycznego spojrzenia, chociaż urazić nikogo tym nie chciał.
- Wolałbym żebyś skupił się na nauce, Oti.
Podrapie się po głowie, starając się dobierać słowa oraz ton w taki sposób, żeby Arashi nie poczuł się źle. Chociaż na pewno ochrzani starszego.
- A jedzeniem się nie przejmuj, załatwi się gotowce. No i ryby.
Lekki uśmiech wszedł na lico wampira, właściwie niepewny. Młodszy pewnie już zaczynał się denerwować, że starszy brat nie wierzy w jego możliwości. Poza tym Fergal nie zabierał go jako gosposię, tylko brata.
- Czynsz? Cóż, jest on...
Przerwie zamyślenie, po czym zmarszczy brwi. Pochyli się w stronę brata, a ręce oprze o boki.
- Nie myśl sobie, że będziesz dokładać się do czynszu. To już moja w tym głowa. Pracuję, jeśli o tym nie wiesz.
Nieco ostrzejszy ton, w końcu nie chciał brać pieniędzy, ma swoje życie oraz wydatki. Jest młody, powinien korzystać z życia a nie wydawać wszystko na rachunki. Niemniej żeby Arek nie czuł się źle, to szybko doda:
- Ale jak chcesz możesz kupować jedzenie.
Zgodzi się? Rekin i tak już się nieco skrzywił. Aż musiał spocząć na rozkładanej kanapie. Dopiero teraz poczuł jak jest zmęczony, nawet masowanie karku nie pomagało.
- Jeszcze nie.
Nie bardzo wiedział jak zareaguje Czarnulka na nagłą decyzję. Może być zła albo mieć w nosie to co robi Rekin, obydwoje są dorośli, każdy swój rozum ma. Przeniesie wzrok na Otiego, który już zdążył się ulokować na wielkiej poduszce.
- W sumie przydałoby się zrobić zakupy. Masz swoje leki?
Spyta, sadząc że teraz zdrowie brata jest najważniejsze. Niemiec jakoś nie umiał myśleć o sobie, ba, od pewnego momentu bycie egoistą przestało do niego pasować. Czyżby młodszy miał tak wielki wkład w rozwój?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Czw Gru 27, 2018 2:27 pm

Kradzież byłaby ostatecznością, czy to podobałoby się Fergalowi czy nie. Z wiadomych powodów nie będzie mówić na głos, że tak mógłby podreperować domowy budżet. W zasadzie może udałoby się coś znaleźć mniej zagrażającego reputacji i wolności braci, lecz na tę chwilę był bardzo podekscytowany nowym mieszkaniem i faktem zamieszkania wraz z rodzeństwem. To, że był przejęty, wcale nie oznaczało, że zgłupiał do reszty. Warunki jakie stawiał Fergal były z punktu widzenia Otiego krępujące. Czy naprawdę wyglądał w oczach Rekina jak małe dziecko? Fakt, musi uważać na swoje zdrowie, jednak przy odrobinie motywacji i samozaparcia dałby radę. Chyba.
Musiał koniecznie odnieść się do tego zagadnienia, bo rzecz z telewizorem była faktycznie przeoczeniem młodszego, który nie zauważył zakrytego sprzętu w salonie.
- Ale jedno nie ma nic wspólnego z drugim i trzecim. Można spróbować, prawda? Chyba że uważasz, że nie potrafię...
Skrzywił usta i zmarszczył lekko brwi. Brat miał pewnie dobre intencje, ale nie może go tak traktować jak niedotykane jajko. Tym bardziej nie nauczy się zaradności, jeśli będzie miał tylko jeden cel. Poza tym popadanie w monotonię nauki w Akademii mógłby poprzeplatać innymi wyzwaniami. Chociaż samo mieszkanie z Fergalem będzie trudne, bo jeszcze nie miał okazji przespać z nim ani jednej nocy. Dobra, źle to zabrzmiało. Tak czy siak nie przebywali ze sobą dłużej niż kilka godzin dziennie, a teraz będą musieli być poniekąd skazani na siebie. Dorosły Rekin na humory i słabości Arashiego, a Oti... na humory i inne słabości Niemca. Taka zamiana.
Niestety kolejne słowa exPrefekta nie poprawiały sytuacji, w jakiej postawił młodego. Naprawdę wierzył, że przystanie na polecenie Rekina? I szlag trafiła grzeczność młodego Schlechta, który naprawdę próbował nie marudzić, a z jego nerwicą nie było to proste. Ale brednie brata doskwierały mu tak bardzo, że aż poderwał się z poduchy i żywiołowo gestykulował.
- O nie, nie, mój Drogi! Nie będę żerować i nic nie dokładać się do domu! Albo wybierasz dla mnie opcję szkoły i porządków domowych, albo znalezienie pracy i dokładanie się do środków! Nawet jakbyś sam pracował dla NASA za grube pieniądze, koniec kropka!
Aż zakręciło mu się w głowie od nagłego poderwania się z poziomu podłogi, więc siadł z powrotem na poduszce. Mógłby chodzić w kółko, by rozładować napięcie, jakie go ogarnęło, ale wolał nie denerwować sąsiadów nadmiernym tupaniem. Grr, żeby z takich drobnostek awanturować się? Był co najmniej zły na siebie, że nie potrafił ugryźć się w język. No ale nie miał racji? Miał za darmo pierdzieć w stołki w domu? Jak dostał nawet własny pokój?
Pierwsza propozycja ugody nadeszła dość rychło, choć pewnie to dopiero początek negocjacji.
- Chcę.
Lekko nadąsany odpowiedział niemal od razu. Kodoku miał chęci do ulżenia bratu wynajmu mieszkania, choć nie umiał bardziej pokojowo rozwiązać napotkanej kolizji. Wnet Rekin zauważył nadgorliwą złość chuderlaka, aż zapytał o tabletki. Wspomniał o nich tuż po informacji, by nie informować Mei o ich położeniu. Tu przystał na słowa brata, skoro w przewadze mieszkanie należało do Fergala.
Co do leków, Białowłosy miał mały dylemat. Powiedzieć, że został oszukany w aptece i wyjść na idiotę, czy przemilczeć i jakoś samemu ogarnąć tym razem prawidłowo receptę. W pierwszym odruchu chciał zataić fakt posiadania podróbek, nie mniej... był winien bratu więcej niż przeprosiny, iż namieszał w jego planach.
- Cóż... -wzrokiem uciekł na bok, a gęsta grzywka niemalże zasłaniała zmieszanie malujące się w patrzałkach- ...pójdę je kupić, daj mi chwilkę odsapnąć... A co chciałbyś ze sklepu?
Tu już nieśmiało spojrzał na Starszego. Co miał na myśli zakupy? Coś do lodówki czy do domu? Kosmetyki? Oti wziął swoje. Środki czystości? Przygotował komórkę, by zrobić notatki, gdyby Rekin podał całą listę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Czw Gru 27, 2018 7:55 pm

Nie chodziło o brak wiary w Arashiego, tylko Rekin nie chciał żeby chłopak poczuł się wykorzystany. Poza tym miał inne rzeczy na głowie, a nie porządki czy obowiązki domowe. Ale skoro tego młodszy chciał, zabronić nie mógł. Mają żyć w zgodzie, a nie we wrogości. Chociaż utarczki nie są do wyminięcia. Wszak w każdym rodzeństwie się one zdarzają. W sumie powoli się do takowej zbliżali, lecz ze względu na pierwsze kroki do zamieszkania razem, Niemiec musi odpuścić.
- Nie chcę żebyś się czuł wykorzystany, to wszystko.
Wzruszy ramionami, okazując też szorstkość. I jakby się tak zastanowić, Oti musi też popracować nad swoimi umiejętnościami w sprzątaniu, więc gotować też się musi nauczyć. Zajmie to trochę czasu.
Widział niezadowolenie na twarzy brata. Nic dziwnego, że od razu na dzień dobry otrzymał negatywne odpowiedzi. Tego nie, tamtego nie. Zresztą, późniejsze zachowanie już całkiem zdradziło jak bardzo Arashi nie zgadzał się z postanowieniami brata. Rekin zmarszczył brwi, mrużąc lekko oczy. Az dziwne, że dał mu skończyć.
Szkoła, porządki. Praca, oddawanie pieniędzy. Oparł dłonie na kolanach i westchnął głośno.
- Skoro tak. Naucz się gotować, sprzątać. Zwłaszcza to drugie - pamiętam jak wyglądał twój pokój nim pierwszy raz do niego przyszedłem. Mamy dbać o ten dom.
Stanowcze słowa. Skoro Oti tego chciał, Fergal przystanie.
- Zdaję się na ciebie w takim razie.
Postara się jakoś uśmiechnąć, chcąc załagodzić małą wymianę zdań. Co prawda niby nic złego, lecz nie chciał mieć żadnych wrogości wobec brata. Nie o to w tym przecież chodziło, mają trzymać się razem.
- Ustalenia mamy za sobą, więc można powoli przyzwyczaić się do domu. Od poniedziałku do piątku pracuję po dziesięć lub dwanaście godzin. Co drugi weekend mam wolne. Nie, nie martw się. Dam sobie radę.
Od razu powie jak wygląda czas pracy. Arek pewnie nie będzie zadowolony z ilości godzin, jednak Rekin niczego się nie boi. Pracowity, ogarnięty i na głowę wejść sobie nie da. Poza tym nie miał nic do uczciwego zarabiania pieniędzy. To... To takie fajne uczucie.
Co do zakupów. Fakt, nie mają nic do jedzenia. Środki czystości są kupowane przez staruszkę (oczywiście koszta wliczone w czynsz). Podrapie się po łbie, patrząc zmęczonym wzrokiem na jasnowłosego.
- Na razie weź coś do żarcia.
Postanowione. Wyszczególniać nie zamierzał, po Niemcu raczej widać że zieleniną to on się nie żywił. Mięso, ryby. Główne podstawy przetrwania.
- Dasz sobie radę? Możemy iść razem.
Zaproponuje, czując że raczej nie powinien puszczać samego chłopaka na miasto. Co jeśli ktoś go porwie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Pią Gru 28, 2018 5:19 pm

Niemiec naprawdę był opanowany, choć maskował to szorstkością. Uczył się wstrzemięźliwości, Oti też musi się kiedyś nauczyć kontrolować nerwicę. Mając u boku takie wsparcie jak Fergal będzie o wiele prościej niż jak walczył samotnie. Wywrócił oczyma, gdy exPrefekt wspominał o wykorzystywaniu. Jak wyraził sam chęć, to nie z grzeczności, a z powinności, jaką czuł spełnić. Nie zamierzał mieć przypiętej łatki obiboka, nie mniej ze względów zdrowotnych opuścił się mocno w dbaniu o porządek. Trzeba też przyznać rację, że wizytacja brata w jego pokoju pokazała "możliwości" Arashiego, w skali jeden do jeden. Przydałoby się ogarnąć również w tej kwestii.
- Eh, niech Ci już będzie.
Niech będzie po wersji brata, ze także musi popracować nad sprzątaniem. Bywał leniwy, ale tłumaczył sobie to tak, że dotąd mieszkał sam i nie zapraszał nikogo do siebie. Teraz dostosuje się do warunków, da sobie radę. Oby. To przecież nic w stosunku do wielkości godzin roboczych w bliżej nieokreślonej firmie, w której zadeklarował się Niemiec. Dziesięć, dwanaście godzin... chwila... to niemalże połowa doby! A jeszcze sen? Odpoczynek? Białowłosy uzmysłowił to sobie i pokręcił energicznie głową, jakby otrząsał się z czegoś na głowie.
- Aż tyle?! -otworzył szerzej oczy i gapił się jak sroka w gnat na Rekina- Gdzie to będziesz pracować? Czyli nie dość, że tyle godzin pracy, to jeszcze pewnie weekendowo na uczelni, tak? Musisz uważać, żebyś nie przemęczył się.
Ostatnie zdanie rzekł z wyraźną troską, a patrzałki odrobinę posmutniały. Przynajmniej nie miał już takiego wytrzeszczu jak u żaby. Trudno nie martwić się o brata, który wziął na swoje barki bardzo wiele zmian. Najwyraźniej ostatnie wydarzenia sprawiły, że czuł obowiązek rehabilitacji czy zadośćuczynienia, albo po prostu postawił w końcu wyraźny cel w życiu? Aż Białowłosy zadumał się na moment. Bo jaki cel ma mieć młodszy z braci? Skończenie uczelni i co dalej? Tylko wizja utrzymywania pozytywnej relacji z Fergalem była warta wszelkiego zachodu.
Dlatego nie będzie na siłę udawać kogoś kim nie jest, a ze względu na przyszłe obowiązki Schlechtów powinni pobyć ze sobą jak najdłużej to możliwe. Ot, takie zakupy właśnie.
- Odpocznijmy chwilę, wtedy pójdziemy.
Jak postanowił, tak miało być uczynione. Dali sobie godzinę na regenerację sił, Fergal na kanapie, a Oti na poduszce. Kiwał się od czasu do czasu, gdy ścierpły mu nogi czy ręce. Dał więcej przestrzeni bratu na relaks, a jak młodszemu było już lepiej, to nawet zrobił jeszcze raz samodzielny obchód i wyjął kilka niezbędnych rzeczy z bagaży i układał już w pokoju. Nie mniej wystarczyło jedno słowo Czarnowłosego, by zostawić manatki i zbierać się do wyjścia. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że zakupy wiążą się z masą chodzenia, spotykaniem się z innymi istotami i wysiłkiem. Dobrze, że nie odrzucił propozycji Szpiczastouchego, choć miał taki zamiar udając samodzielność i zaradność. Wziął ze sobą materiałowe torby na zakupy i po drodze zapisywał w telefonie sugestie brata co do jedzenia. Arashi nie jadał za dużo, stąd wiadomo czemu taki chudy i wątły.

z tematu z Fergalem - ZAKUPY!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Nie Gru 30, 2018 3:38 pm

Powrót metro okazał się koszmary. Dużo ludzi, pot, smród i przez całą podróż Rekin musiał znosić obecność młodej dziewczyny która na skutek tłumu, wbiła się ciałem w jego bok. Czuł jak biust wchłania jego rękę, a całym dołem się ocierała o nogę. Może robiła to specjalnie? Albo faktycznie nie miała już jak stanąć? Nie dość, że torby z zakupami, to jeszcze walka z pragnieniem ucieczki. Kiedy tylko wszyli z metra, wampir odetchnął głośno.
- Dramat. Po prostu dramat.
Skomentował, docierając również do brata. Jak on się czuł w takim przepychu? Na pewno źle. Może nie powinni tak jechać?
- Wieczorami będziemy robić zakupy. Za dnia jest stanowczo za dużo ludzi.
Burknie zły, zerkając na młodszego braciszka. Tak bardzo żałował, że wybrali taką drogę. Nie powinien skąpić na bracie. Więc za to, postawił mu leki. Po drodze do domu, zaszli jeszcze do apteki. Tam oczywiście stwierdzono, że leki dla Arashiego są zbyt nieopłacalne, lecz po kłótni z Rekinem, szybko farmaceutka zmieniła zdanie.
- Będą po jutrze w godzinach po południowych.
Odpowie naburmuszona, zapisując datę oraz godziny na kartce. Tylko pozostało podziękować i wyjść z budynku, żeby wreszcie dotrzeć do domu.

- Nareszcie!
Westchnie głośno, kiedy tylko przekroczą przez próg drzwi. Zakupy od razu zaniósł do kuchni, stawiając je na blacie szafki. Teraz wszystko wypakować, ogarnąć na szybko coś do jedzenia i iść spać. Po robocie będzie mógł wykapować zabrane bagaże, wszak nie miał tego dużo.
- Nie obrazisz się, jak wcześniej pójdę spać, prawda?
Spyta Arashiego, patrząc na niego. Był ciekaw jak on się czuje, czy wreszcie odczuje komfort. Tyle się w końcu wydarzyło. Najpierw nagła wyprowadzka, wspólne zakupy i napaść kobiety, później problem z lekami. Co jak co, wszystko skończyło się dobrze.
Rozpakuje pierwszą torbę z zakupami; kilka siatek z rybami, trochę warzyw.
- Ale trzeba im przyznać, że wybór mają spory.
Wyszczerzy zębiska, wydobywając jedną z ryb. Śliski śledź z wyłupiastymi oczami, spoglądał martwo w przestrzeń. Zjeść na surowo czy przyrządzić? W sumie Arek nie widział go jeszcze w miłosnym szale spowodowanym rybami.


Ostatnio zmieniony przez Fergal dnia Wto Sty 01, 2019 10:57 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Nie Gru 30, 2018 7:16 pm

Nie ma to jak kochany brat.
Uspokajał jak mógł Białowłosego, upewnił, że szalona dziewczyna nie wróci prędko. Dodatkowo stróżując przy Otim dbał o to, by nikt więcej nie napatoczył się i nie napastował braci. Pozwolił mu nawet pchać wózek! Myślał, że zdobędzie pozwolenie jedynie na asystowaniu, na podparcie się koszykiem na kółkach, by złapać pion. A tu proszę! Tym bardziej mógł skupić uwagę na zakupach, a nie na tym, co skrzywiło jego psychikę. Fergal nie ukrywał, że i jego sytuacja w sklepie wypompowała z energii, wkradło się zmęczenie. Pewnie też nie lubił przebywać w miejscu, gdzie było pełno gapiących się par oczu. Jakoś wyładowali zakupy na kasę (oprócz boczku, Arashi zapłacił za niego osobno ze swoich, jak udało mu się odwrócić uwagę Rekinowi - co nie było proste), zapłacili, zapakowali w torby i wyszli.
Z jednego tłumu trafili na drugi, ale akurat trafili na porę, gdzie ludzie wracali najczęściej z pracy. Późne popołudnie nie było więc łaskawe dla Schlechtów. Stłoczeni jak sardynki w puszce tkwili w ścisku i bądź co bądź byli narażeni na kontakt fizyczny. Ten wymuszony i ten korzystający z okazji. Jako, że Starszy to kawał badassowskiego modela, już jedna trzpiotka przylepiła się i udawała, że to tak wyszło. Coraz bardziej nerwowy Oti "omyłkowo" nadepnął piętą na jej stopę, potem łypnął złowrogo oczyma dając do zrozumienia, że przejrzał jej sztuczkę. Lekko zdezorientowana dziewczyna odpuściła, ale że były jeszcze dwa przystanki, a fanatyczek "niegrzecznych chłopców" nawiało z kolejnej stacji... młody mógł tylko cicho westchnąć będąc na granicy cierpliwości.
Gdy tylko udało im się wystrzelić jak korek od szampana z wagonu metra, mogli rozprostować kości i sprawdzić, czy za bardzo nie zgniotło ich zakupów. Na całe szczęście nie.
- Hai... -stwierdził przeglądając zakupione produkty mocno krytycznym wzrokiem- ...owszem, wieczorami. Dzisiaj był wyjątek, żeby zdążyć jeszcze przed Twoją pracą.
Starał się opanować dygotki kończyn, marnie to szło. Ten ścisk w metrze przypomniał mu zdarzenie z supermarketu. Może dlatego Rekin zdobył się na determinację i udali się jeszcze do jednej apteki. Taka sama śpiewka, ale efekt inny, gdy irytacja Fergala przelała się w groźniej ujęte słowa. Wręcz kłótnię. Chuderlak był wdzięczny w duchu starszemu, że wymógł na farmaceutce ściągnięcie mało chodliwego towaru specjalnie dla Otiego. Będą niezwykle potrzebne do ukojenia nerwów, a przynajmniej uśpienia wrażliwości na bodźce.
Kartkę od brata ładnie złożył na cztery części i schował do kieszeni kurtki, którą zamknął na zamek. Żeby przypadkiem nie została porwana przez wiatr.
Tak też dotarli ledwo w całości do mieszkania. Obaj wykończeni, a przecież Czarnowłosy musiał mieć energię do roboty! Jeszcze w pierwszym dniu musiał dać z siebie sto procent, by wypaść dobrze i mieć dobrą reputację na start. Dlatego przy wypakowywaniu jedzenia i wyznaniu Fergala spojrzał w jego stronę i powiedział:
- Pewnie, że nie. Musisz wyspać się przed pracą.
Jak tak skupiał się na bracie, to nie myślał o swojej słabości. Pewnie tak samo działało w drugą stronę, więc pięknie przebrnęli początek wspólnego mieszkania ze sobą. Nie żyli w luksusach, ale nie byli łasi na to. Zakupione produkty pochowali do szafek, choć chudzielcowi szło to jak krew z nosa. Nie dało się ukryć, że był jeszcze roztrzęsiony.
- Fakt... -przyjrzał się bratu, który już niemal oblizywał się na widok wyciągniętego śledzia- ...poczekaj z obiadem, Fergal. Najpierw drzemka.
Jeśli dalej nie będzie chciał wypuścić zdobyczy z ręki, Oti ponagli, by oddał rybę. A jak i to nie pomoże, to zostawi mu ją już w posiadaniu, ale wygoni z kuchni. Jednym, i to surowym śledziem brat się nie naje.
Westchnął cicho i usiadł na krześle wyjmując komórkę. Musiał znaleźć jakiś w miarę łatwy przepis, który przekułby w solidny posiłek. A skoro brat miał ochotę na śledzie, to wziął taki, który zawierałby ów rybę w jadłospisie. I znalazł. Śledzie po sułtańsku. Zakasał rękawy i upewniwszy się, że brat mu nie przeszkadzał (zamknął się od środka), przygotował naczynia i składniki. Zatem po kolei. Śledzie włożył do większej miski i zalał zimną wodą. Odstawił do wypłukania z soli na około piętnaście minut, w międzyczasie trzy razy zmienił wodę. Później osuszył i pokroił na dwu centymetrowe kawałki. Następnie włożył do miski, zalał octem i starannie wymieszał drewnianą łyżką. Potem znów odstawił na kolejne piętnaście minut, co jakiś czas mieszał. Co do dodatków, to rodzynki zalał wrzącą wodą i odstawić na magiczne piętnaście minut (robił to w tym samym czasie, co śledzie), następnie odsączył na sitku. Kolejno obrał cebule i pokroił w piórka. Wreszcie wziął patelnię, rozgrzał na niej olej, włożył cebulę i mieszając zeszklił ją, przez około pięć minut. W międzyczasie dodał do niej liść laurowy i ziele angielskie. Na koniec doprawił świeżo zmielonym pieprzem oraz odrobiną soli. Następnie dodał przecier pomidorowy oraz ketchup i gotował to wszystko przez dwie minuty. Później wspomniane wyżej, odcedzone rodzynki dodał do mikstury i ponownie całość gotował na małym ogniu z minutkę. Na koniec ostudził to wszystko, następnie ułożył śledzie w szklanej misce przekładając je wyrobionym sosem, po czym gotowy posiłek wsadził do lodówki.
Nareszcie otworzył w końcu drzwi od kuchni. Zostawił na stoliku karteczkę, że danie jest gotowe do zjedzenia, a sam skradał się do swojego pokoju. Tam nie zdążył z siebie ściągnąć ubrań, tylko padł jak długi i zasnął. Był zmęczony, ale zadowolony, że mógł choć trochę ulżyć bratu przed pracą. Gorzej, jak czegoś zapomniał w przepisie, albo za długo czy za krótko gotował. Mógł spróbować, nim położy się spać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Wto Sty 01, 2019 5:02 pm

Bycie starszy bratem dla już wkraczającego w dorosłość Otiego wydawało się proste. Wydawało bowiem Oti wcale do prostych osób nie należał. Nie żeby Fergal był lepszy, wszak sam jest wulkanem wściekłości. Natomiast młodszy zmaga się z chorobą. Musiał brać wszystko pod uwagę, starać się nie nadwyrężać zdrowie młodszego, lecz też niezbyt go rozpieszczać. Musi sobie radzić w sytuacjach skrajnych, gdzie może nie mieć wyjścia i zostanie wręcz zmuszony do podjęcia działa n nawet wbrew swoim lękom. Zapewne w wolnych chwilach Rekin postara się powoli zmuszać brata do małych, ale ułatwiających życie kroków. Tylko najpierw muszą nauczyć się ze sobą żyć.
Chociaż już dobrze zachował się w metrze; nie wpadł w histerię, nie atakował, ba , nawet pomógł starszemu w przegonieniu natarczywej dziewuchy. A to już coś.
Obydwom zależało na wygodzie, więc postanowione. Zakupy robione w momentach, kiedy na ulicach jest jak najmniej ludzi. Czasami Rekin po powrocie z pracy będzie mógł zahaczyć o sklepy całodobowe, żeby zrobić mniejsze zakupy, chociażby na pierwsze posiłki.
Skoro nie ma nic przeciwko snu, Rekin odetchnął. Zawsze mógł brat zamarudzić, że nie chce siedzieć sam w nowym miejscu, a tu proszę zgodził się od razu. Tylko szkoda, że z kuchnią nie poszło tak łatwo. Odebrana ryba, wygnanie z kuchni i jeszcze stanowcze jej zamknięcie. Dopiero po kilku chwilach wyszedł z osłupienia.
- Jak chce to potrafi postawić na swoim.
Z dumną burknął pod nosem. Jak widać krew rekinów może nie raz wyjść na zewnątrz. Ale czy aby na pewno będzie witana z otwartymi ramionami?
Skoro nie miał nic do roboty, mógł zając się wypakowaniem torby. Część ubrań do szafy, część do komody. Nie miał zbyt za wiele rzeczy, więc rozpakowanie zajęło naprawdę chwilę, co też oznaczało że ze spokojem mógł rozłożyć kanapę i walnąć się do snu. Od dłuższego czasu nie miewał spokojnych snów, a dopiero teraz go rzeczywiście zaznał. Nie kręcił się po kuchni, nie przestawiał mebli ani też nie szukał zadym w celach rozrywki. Cały ten czas pracy w kuchni przespał. Nie wybudził go nawet opuszczający kuchnię Arashi. O dziwo zapach ryb też nie skusił do przerwania wypoczynku. Spał jak zabity.

Kto by pomyślał, że obudzi się po prawie dwóch godzinach. Drzemka mająca mieć zaledwie kilka minut, przerodziła się w dość konkretny sen. Cieżko więc było wstać z wygodnej kanapy, stoczyć się na podłogę i rozprostować ramiona. Kątem oka dostrzegł na stoliku leżącą kartkę. Coś nowego, wszak nim się położył nie było jej tutaj. Zawartość listu przywołała na rekinim licu uśmiech. Czyli młodszy naprawdę zrobił posiłek i zapewne nie byle jaki. Bez pośpiechu powędrował do kuchni, żeby wydobyć z lodówki przygotowane danie. Zapach ryby od razu przywoływał jeszcze większe zadowolenie, a świadomość że to dla niego - zachwyt.
Widelec w dłoń, powrót na salony i już siedział przy stole. Zostało jeszcze mu trochę czasu, więc nie omieszkał włączyć telewizor. Rzadko oglądał japońską kablówkę, chociaż też wielkim fanem telewizji też nie był. Lecz co robić samotnie w pokoju?
Nim zaczął jeść, znalazł kanał z wiadomościami. Polityka, kolejne napaście w mieście i znowu pierdoły z życia celebrytów. Ze skrzywieniem zerkał na błyszczące twarze nieludzi. Ewidentnie przedstawiona aktorka nie była śmiertelnikiem, zbyt tajemnicza i nadnaturalnie piękna. Może by skomentował sam do siebie, gdyby nie pierwszy kęs. Rodzynki. Natrafił na małe wysuszone winogrono, które spowodowało aż wstrząs. Nie winił Arashiego, wszak nie wiedział że starszy nienawidzi rodzynek. Słodkie i słone. Te smaki nie należy łączyć, nie jeśli coś skierowane jest dla Niemca. Więc zamiast spokojnie zjeść, zajmował się wybieraniem rodzynek, które kładł na pozostawioną karteczkę. Oby tylko Oti się nie obraził, niemniej Fergal czuł irytację, wszak głodny i zniesmaczony.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Czw Sty 03, 2019 9:19 pm

Sen przydał się braciom. Arashi położył się później niż Fergal, dlatego początkowo sam musiał spędzać czas przy telewizorze i nad lichym pokarmem zgotowanym przez Białowłosego. To uczucie, kiedy jesz posiłek tylko dlatego, by nie zrobić przykrości najbliższej osobie. Najwyraźniej granice tolerancji smaku exPrefekta zostały przekroczone, by zacząć dłubać i gromadzić słodkawy odpad na karteczce. Dobrze, że nie wyrzucił, nie mogą marnować jedzenia.
Oti dołączył do biesiadującego przy stoliku Rekina jakoś godzinę później. Ubrany we szlafrok w kratkę mozolnie opuścił swój pokój. Niestety nie przywykł do słuchania dźwięków z telewizora, gdy sam nie włączał go, przez co nieco rozbudził się, gdy Fergal oglądał coś o polityce. Zresztą to nie była zupełna wina brata. Bez leków Kodoku spał z początku dość twardo, lecz organizm szybko wyłapywał impulsy, które kołatały do znerwicowanego młodzieńca. Stąd niekoniecznie wyglądał dobrze, choć ani słowa o tym nie wspominał. I tak najbliższe leki będą dopiero pojutrze popołudniu. Jakoś musi wytrzymać do tego czasu i tyle. Albo aż. Jego aktywność będzie spadać z godziny na godzinę, jednak póki mógł chciał cieszyć się obecnością brata i nawet pomilczeć przy jego boku. Po prostu przy nim być.
W pierwszym odruchu, gdy dostrzegł karteczkę z rodzynkami zmarszczył brwi. Tak z automatu ściągnęły go skurcze mięśni twarzy na czole, na szczęście głowa jeszcze pracowała w miarę szybko. Nie doszło do rękoczynów, a była patelnia pod ręką. Rozespanie po śnie też zadziałało na korzyść Żywiciela Domu.
- Nie lubisz rodzynek?
Zapytał niemrawo, zaraz bowiem ziewnął ukazując rodzime ząbki i przetarł rękawem zaspane oczy. Nie może zostawić tak tej sytuacji! Nie dość, że Fergal będzie tyrać, to jeszcze o pustym żołądku? A siedzący w domu młodszy brat nic nie kiwnie palcem, by coś z tym zrobić? Podpełznął do lodówki i wyjął całkiem ładny kawałek, z minimalną warstwą tłuszczu. Pokroił na grubsze plastry i w międzyczasie wrzucił na patelnię olej, by rozgrzać go. Następnie podsmażył, przełożył z patelni i podsunął przypieczony boczek na talerzu obok śledzi sułtańskich, by brat mógł sobie przegryźć coś prostszego, ale i smaczniejszego na ząb. Najwyraźniej Arashi powinien iść w prostotę smaków, a nie bawić się w zmyślnych przepisach.
Właściwie czemu znów wziął na siebie obowiązek kuchcenia? Tylko z wyrzutów sumienia? W zasadzie to też z jednego egoistycznego powodu. Odwracał uwagę. Starał się nie skupiać na swoim mizernym stanie, ale na osobie, która była dla niego najważniejsza. Lepiej mu było wtedy pozbierać myśli, gdy dotyczyły one starszego brata. Bardzo tajemniczego w dodatku.
- Nie mówiłeś mi, gdzie pracujesz. Powiesz?
Przekręcił na koniec pytania głowę i splótł palce u rąk tak, by móc na nich położyć policzek, a łokciami podpierać jej ciężar. Oczy, choć zmęczone, pilnie wpatrywały się w Rekina. Może nie powinien naciskać, ale brat mało od siebie mówi o sobie. Bał się wylewności? Tak jak wtedy, gdy opowiadał o Mei? Jeśli miałoby mu to pomóc, to znów mógłby dać trochę swojej krwi dla ukojenia nerwów, ale po co denerwować Starszego... Jeśli nie odpowie, to Arashi nie będzie naciskać, po prostu w milczeniu będzie dziobać rodzynki, które zostały na karteczce. Do czasu.
Odrobinę dla rozluźnienia atmosfery wziął telefon z kieszeni i powoli wstukując klawisze mówił na głos treść:
- "Brat tego nie poleca, 1/10".
Mówiąc to wpatrywał się w ekranik i komentował śledzia po sułtańsku. A może nie powinien krytykować? Może poknocił gdzieś w proporcjach? Albo przy gotowaniu? Nie miał odwagi próbować posiłku, który wmusił poniekąd Czarnowłosemu, a został odsunięty na dalszy plan.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Sob Sty 05, 2019 11:45 am

Nie przeszkadzało Rekinowi, to że Oti spał nieco dłużej. Przynajmniej kosztował posiłek w spokoju, chociaż nieco on się spowolnił przez wybieranie rodzynek. Nie winił za nic brata, starał się i przede wszystkim nie wiedział, że starszy nie przepada za suszonymi owocami. Więc miał prawo do błędu, niemniej tracił na cierpliwości, kiedy wydobywał to kolejną rodzynkę. A krzywił się trafiając na taką, która zdołała się ukryć. Wtedy z trudem je przełykał, czując mdły posmak słodyczy.
Usłyszał nadchodzącego brata, lecz nie kierował głowy w jego kierunku. Oti potrzebował czasu żeby się ogarnąć po śnie, wszak spadanie samopoczucia oraz siły były spowodowane brakiem leków, co już Fergal zdążył zauważyć. Niestety, młodszy musi na nie poczekać.
- Nie. Ogólnie nie przepadam za suszonymi owocami.
Odpowiedział zapytany, odwracając łeb w momencie kiedy ten ziewał. Dostrzegł uzębienie: rekinie, ostre i takie, które z łatwością wbiłyby się, jak i oderwały kawał ciała. Nie powiedział zdania odnośnie potrawy, bo Arashi znikł już w kuchni. Nie ruszył się z miejsca, bo wiedział jak to się skończy - brat wygoniłby go z kuchni, póki nie skończy przygotowania kolejnego posiłku. Nie spodziewał się, że ujrzy talerz z podpieczonym boczkiem. Aż się głupkowato uśmiechnął. Mniejszy rekin dosłownie wziął sobie do serca pichcenie dla większego.
- Nie spodziewałem się, że zrobisz coś kolejnego.
Burknie, sięgając przy okazji po widelec aby nabić pierwszy kawał. Dla Rekina mięso było jak zbawienie; ociekające tłuszczem, syte i przede wszystkim smaczne. Tylko problem było z jako takowy przeżuwaniem, a to wszystko za sprawą zębisk. Rekin musiał odrywać kawały i od razu je połykać, co dało wygląd łapczywego spożywania.
- Pracuję na porcie. Rozładowuję towar, który przypływa statkami. Ciężka praca, ale dla mnie nic wielkiego, bo siły mam naprawdę sporo.
Pochwalił się, a na udowodnienie uniósł jedno ramię, aby napiąć biceps. Tylko chwilę po ręka nie wylądowała na swoim miejscu tylko na Arashiego głowie. Ostrożnie poczochrał, tak żeby nie poczuł też dyskomfortu.
- Czuję, że będzie dobrze się nam razem mieszkało, Oti. Chociaż też biorę pod uwagę, że nie raz możemy się pokłócić.
Przyznał szczerze, ostatni raz pastwiąc się nad włosami brata po czym zabrał dłoń. Co za dużo, to nie zdrowo. Kodoku może i ma się nauczyć życia z bratem, to jednak też nie można go aż nadto naciskać. Rekin doskonale o tym wiedział.
- Nie oceniaj tego tak źle! Ryba była dobra, tylko te rodzynki. Są dla mnie za mdłe.
Na samą myśl wstrząsnęło. Niemniej i tak liczył, że Oti nie czuł się urażony. Poza tym Schlecht też może się wkurzyć, jeśli zacznie młodszy nad sobą za bardzo lamentować oraz krytycznie oceniać. Westchnął ciężko, nabierając ostatni kawałek. Skończył także rybę, żeby nic nie zostało zmarnowane.
- Co będziesz robić pod moją nieobecność? Masz jakieś plany? Tylko wiesz, jeśli będziesz chciał gdzieś iść, masz się nie zgubić i nie zaczepiać nieznajomych.
Pierwsze zasady muszą paść, Niemiec nie odpuścił. Martwił się o brata, starając się też jednak tego aż za bardzo nie odsłaniać. Tylko co się dziwić? Bracia mają tylko siebie, więc wiadome że jeden o drugiego dbać będzie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Sob Sty 05, 2019 8:22 pm

Cóż. Taki mały dodatek, a zniszczył rozkosz z jedzenia. Bywało i tak, czasami nawet nie ta przyprawa zmienia smak potrawy w ohydną breję czy inne niejadalne coś. Oczywiście Oti nie wiedział, że brat nie przepada za suszonymi owocami. W ogóle to powinni się przepytać z takich rzeczy, aby nie wynikło coś podobnego na zaś. Czy to Białowłosy chcący dogodzić podniebieniu Rekinowi, czy odwrotnie. W każdym razie będzie musiał wyryć ów wiadomość w mózgu.
Pognał więc po nowy posiłek i niebawem Czarnowłosy mógł poprawić apetyt czymś innym.
- Zepsułem smak śledzia, to największy grzech. Jeszcze miałbyś traumę po mojej kuchni i zabroniłbyś mi gotowania.
Wyjaśnił zbyt składnie jak na spontaniczność. W kuchni obmyślał powód mobilizacji, by nic nie wspominać o sumieniu. Właściwie to cieszył się, jak Niemcowi z krwi i kości trzęsły się radośnie uszy przy zgryzaniu się w boczek. Tak powinno być zawsze po posiłkach wykonanych przez Arashiego!
Aaa, a więc to w porcie będzie pracować? O rety, przecież do rozładowania będzie mnóstwo kontenerów z niejednego tankowca czy innego promu towarowego. Wysiłek niemały, ale i kasa przyzwoita, tylko trzeba być sumiennym, jak w większości robót. Wierzył w brata, ale i tak tamten dla argumentacji swojej racji zaprezentował prześliczny muskuł. Zahipnotyzował nim młodego na miejscu.
- No... -zająknął się i lekko rozdziabił usteczka, z wrażenia nad bicepsem- ...pewnie, że masz...
Aw... aż przypomniały mu się plecy Fergala. Oby były już zagojone, bo dawno o nie nie pytał... ups. Rozmarzony nie uniknął przeznaczenia i ręka Schlechta zmierzwiła kudły Chuderlaka, aż ten drugi skrzywił w mechanizmie obronnym usta. Na szczęście nie czuł intensywnego dotyku, o tyle odczuł ulgę i przestał chować głowę między ramionami chudymi jak główki wacików na patyczkach. Zdołał też skupić się na słowach brata starając się nie myśleć, że swoją cudnie umięśnioną łapencją kosmaci jego kudły na głowie. Niewarte tej czułości.
- To chyba normalne, musimy się... dotrzeć.
Tylko tyle zdołał skwitować, nim na moment nie odfrunął gdzieś myślami. Znów na śledzia po sułtańsku. Zbesztany w komentarzu pociskiem Arashiego nieprędko (o ile w ogóle) pojawi się na stole. Okazało się, że Fergal mimo wszystko bronił posiłku zwalając całą winę na rodzynki. Jako, że nie zjadł ani kęsa musiał przytaknąć.
- Huh... skoro tak... Dobrze, że nie masz na nie uczulenia.
Wtedy miałby o wiele większe wyrzuty sumienia niż teraz. Zwłaszcza, że brat poświęcił się i wyjadł rybę do końca. Wiara w brak marnowania jedzenia wróciła na nowo.
Nie przywykł mieszkając samemu do dzielenia się z kimkolwiek planami czy pomysłami na głos. Do tej pory decydował się na coś i po prostu to robił. Jak coś wymagało większego kombinowania, wtedy gadał sam ze sobą. Fergal dość sensownie chciał wiedzieć, czy młody wykorzysta czas na coś pożytecznego czy niekoniecznie. Ale mógł już darować ostatnie zdanie, na które wyraźnie przewrócił oczami. Tak mógłby brzmieć ich tata, a nie brat! Wiedział, że jest starszy, ale o ile epok?
- Mówisz tak, jakbym pierwsze na co miałbym ochotę to znów spotkać się z tłumem... -burknął cicho; nieprzyjemne przebywanie w metrze z przepoconymi ludźmi i wampirami, ściśnięci jak sardynki, nie należało do jego hobby- Przede wszystkim muszę... wykąpać się, przebrać się, poukładać do szafki ubrania, mangi i konsole... wysłać e-mail do dyrektora z zapytaniem o indywidualne nauczanie...
Opuścił wiele zajęć. Wolał nie podawać konkretnej liczby opuszczonych dni, by nie zdołować Rekina. Zawsze mógłby posiłkować się literaturą, lecz pewnych umiejętności nie dało się nabyć poprzez przeczytanie rozdziałów. W najgorszym razie zacznie uczęszczać na lekcje dopiero po kontynuowaniu kuracji lekami, nie mniej gdyby chociaż dzisiaj udało mu się jeszcze podgonić materiał, miałby mniejsze zaległości na przyszłość.
Rozważał dodatkowo czy mógłby w razie niepowodzenia z powyższych punktów zrobić coś jeszcze. Dziesięć godzin ciężkiej pracy Fergala trudno porównywać z drobnostkami młodszego, który zauważył sporą dysproporcję obowiązków. Skrzywił się na ów myśl uciekając wzrokiem na blat stołu. Zarówno boczek brata jak i rodzynki skubane przez Otiego zniknęły zostawiając po sobie naczynia. Mimochodem macał ręką po karteczce szukając po omacku jeszcze jednej sztuki suszonego owocka. Nie mogąc sięgnąć niewidzialnego celu zmiął gwałtownie palcami karteczkę, na której dotąd leżały.
- ...może uda mi się zrobić jakiś posiłek do odgrzania na jutro.
Dodał jeszcze z brakiem wiary w głosie, że będzie mieć siły na gotowanie w kolejnym dniu. Najgorsze będą ataki napięcia układu nerwowo-mięśniowego, krótkie ale intensywne. Przed nimi był zupełnie bezsilny, a będzie bolało. Tego się nie zapomina. Nienawidził lęku o to, czy ocknie się czy nie. Czy nie zapadnie w śpiączkę. Kiedyś, jak był w domu dziecka, nie można było go dobudzić przez tydzień. Z początku lekarze zatajali przed Arashim ten fakt, jednak szybko zorientował się, że okłamali go. Wolał o tym nie mówić bratu, bo by jeszcze z tego wszystkiego nie poszedł do pracy i nie mieliby pieniędzy. Oti zrobi wszystko co może, by przejść jak najspokojniej ostatnie godziny oczekiwania na lek. To taka misja poboczna, o. Ściśle tajna. Na razie czuł się tylko osłabiony, więc może nie będzie tak źle?
Podniósł wreszcie wzrok z blatu i utkwił bladobłękitne oczy w Starszym. Przypomniało mu się coś. Ten Niemiec w berecie... członek Stada... za dużo rzeczy nurtowało Kodoku, by trzymać to w sobie. Dawniej powiedziałby to do ściany, a tak teraz może wysłuchać go (chce czy nie) Rekin.
- Wczoraj... zanim napisałeś wiadomość z zamiarem przeprowadzki... zaczepił mnie Krieg... Krieg... Er... nie pamiętam nazwiska. Kazał Cię pozdrowić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Nie Sty 06, 2019 11:21 am

Jeśli chodzi o kwestie żywieniowe, Rekin nie był wybrednym smakoszem. Jako drapieżnik odżywiał się głównie mięsem, a że jest też wampirem, to oczywiście pił też krew. Żaden wysiłek nie czeka Otiego w kuchni, chyba że chce zrobić coś wykwintnego, ale też nie musi się nad tym głowić. Z rodzynkami nie trafił, lecz Fergal rybę zje. Boczek znikł bo nie dotykało go nic innego poza tłuszczem. Więc młodszy nie musi się martwić, bo jak tylko skieruje się na prostotę, wszystko powinno być dobrze. Natomiast Niemiec nie wiedział co z kolei lubi Oti, mógł jedynie przypuszczać, że przekąski typu słodycze, chipsy czy zupki instant wchodzą w grę, wszak jest graczem maniakalnym, a ci lubią zajadać się szybkimi smakołykami.
- Oti, naprawdę myślisz, że ryba przyrządzona w jakikolwiek sposób miałaby mi przynieść traumę? Chyba tylko nieświeża.
Postara się pocieszyć brata, żeby już tak nie myślał o swojej wpadce. Nie wiedział, więc ma prawo do popełniania błędów. Poza tym szybko udobruchał starszego brata poprzez solidną porcję boczku. To zaleczyło wszystkie rany.
Praca jak praca. Rekin nie boi się wyzwań, a jakby nie patrzeć, ona wielkim wyzwaniem już była. Znowu kontakt z ludźmi, czasami dojdą do tego zadrapania, rany, pot i zdenerwowanie. Bo jaka praca nie przynosi stresu? Dla Niemca będzie to dobry trening, zwłaszcza jeśli chce podjąć się życia wśród ludzi w mieście. Więc obowiązkiem było przełamać się i starać trzymać nerwy na wodzy, co jest niesamowicie trudne w jego przypadku. Dlatego wpadł też na pomysł, żeby Arashi powoli zaczynał uczyć się życia wśród innych. Wspólne mieszkanie, chodzenie na zakupy czy nawet spędzanie czasu poza domem. Rekin już miał w planach wyciągnąć go na trenowanie ich mocy, co nie tylko poprawi sprawność fizyczną młodszego, ale też bardziej ich zintegruje.
- Wiesz, to nietrudne jest trochę poćwiczyć. Można nawet kiedyś udać się poza miasto i tam wypróbować nasze możliwości z mocami.
Wyjdzie z propozycją, uważnie przyglądając się reakcji brata. Nie oczekiwał od niego decyzji teraz, niech się zastanowi.
- Jakby co, to nie naciskam.
Nawet się poprawił. Ale myślał, że Arash podejmie właściwą decyzję i zechce spędzać czas ze starszym bratem. Aktywnie lub nie, ale zawsze razem. A co najważniejsze, ułatwi im to lepsze poznanie siebie. Bo w końcu o to chodzi, czyż nie?
- Nie przejmuj się tą pierdołą, Oti. Skoro ja zdołałem nie wybuchnąć i nie zdemolować mieszkania bo zobaczyłem rodzynkę, ty też możesz ochłonąć.
Wytknie, unosząc kącik ust. Nerwy co prawda były, lecz nie do takiego stopnia, które spowodowałyby lawinę wściekłości. Nie wyniósł Młodszego poza dom, nie spuścił mu łomotu i nie skrzyczał o rodzynki.
- Czyli sporo pracy. To nie tak Oti, że naciskam. Kurde. Nieważne.
Sam zauważył, że się wkopał z okazywaniem troski. Nawet brwi zmarszczył, czując zmieszanie. Co za dużo, to niezdrowo.
Odchylił grzbiet w tył po czym oparł się wyprostowanymi rękoma o podłogę. Chwila wolnego, a za chwilę będzie musiał wybyć. Praca z ludźmi, podobnie jak w szkole, tylko z mniejszą ilością buntu i złośliwości.
- Robisz problemy tam gdzie ich nie ma. Mięso, Oti. Mięso wystarczy.
Westchnie, powracając do normalnej pozycji. Nawet pstryknie lekko brata w ramię, żeby odsunąć go od tych ponurych myśli. Chociaż może lepiej jest rozmawiać o jedzeniu, niż odpowiadać na to kim jest Krieg. Fergal spoważniał, wlepiając niebieskie gałki oczne w Arashiego.
- Spotkałeś go w szkole?
Spytał i w głosie już nie dało się wyczuć spokoju. Ostatnie co chciał, to żeby napatoczyli się Ci. Warknie coś pod nosem, pomasuje czoło i ewidentnie się już rozzłościł.
- Trzymaj się z daleka. To nie jest towarzystwo dla ciebie. Koniec tematu.
Urwie, nie zamierzając nawet wspomnieć więcej. Jeśli Oti zapyta, Rekin zgromi go spojrzeniem. I na całe szczęście zabrzmiało powiadomienie o wiadomości tekstowej. Sięgnął po telefon, a po odczytaniu pokręcił głową.
- Może niebawem poznasz naszego brata. Straszy od ciebie o parę lat.
Zapewne będzie ciekawy osoby. Bo w sumie kto by nie był?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Nie Sty 06, 2019 1:31 pm

Eee... nie pomyślał o rybie w ten sposób. Naturalne rekiny zjadają surowe ryby, Fergal mocno upodabniał się z ich apetytem i agresją, więc faktycznie nie pasowało do niego wybrzydzanie. Podrapał się nieporadnie po policzku, że też nie wymyślił lepszej wymówki. Eh, skrępował się odrobinę, ale nie był spięty.
Domatora ciężko wyciągnąć na zewnątrz. Być może nie miał lepszego pretekstu czy powodu, a skoro Starszy zamierzał przełamać jego odizolowanie się od świata, to będzie dobry trening dla braci Schlecht. Wszak obaj są na bakier z przebywaniem wśród ludzi. Wypad do sklepu i jazda metrem uświadomiła ich o tym aż za dobrze. Oj, młody zaś nie przeczuwał, by Szpiczastouchy aż tak bardzo chciał przyczynić się do przełamania lęku przed żywymi. A to rzeczywiście pomoże im ogarnąć się w pracy i w szkole.
Wspólne ćwiczenie mocy? Otiemu pojawiły się iskierki ekscytacji w oczach, zupełnie takie same jak wtedy, gdy Fergal zgodził się przygarnąć młodego do siebie na mieszkanie. Aż poderwał się z poduszek i wstał niemalże gotów już dzisiaj zmierzyć się ze swoimi mocami i rodzeństwa.
- Naprawdę? Byłbyś chętny?
Gdyby nie praca za moment, a brak sił na dłuższy spacer chuderlaka, już mogliby wybyć i ćwiczyć dochodząc do perfekcji! A przynajmniej ogłady w ich stosowaniu. Pomysł Fergala był strzałem w dziesiątkę!
Entuzjazm opadł, gdy poprzez lekkie besztanie i korekty toku myślenia młodego trafili na temat persony non grata. Krieg Erlkönig. Niewiele zdążył opowiedzieć, jedynie tyle, że faktycznie spotkał go w szkole i że zaprowadził go do swojego pokoju, bo nie mógł trafić. Nie mniej burza grzmiąca nad głową Rekina powiększała się z chwili na chwilę, aż kazał urwać temat i nie wracać do niego. Białowłosy bezskutecznie próbował choć troszkę dowiedzieć się, dlaczego.
Pożałował.
- Ale... ale Ferg-...
Urwał imię rozmówcy, gdy ten przewiercił go takim spojrzeniem, że stracił odwagę i uciekł wzrokiem na blat stołu. Był na siebie zły, że nie wytrzymał i zapytał o Wojskowego. Ciekawość pierwszym stopniem do piekła, ale skąd miał wiedzieć, że to zakazane towarzystwo czy coś w ten deseń? Skoro znał exPrefekta, i to jeszcze z czasów Stada... nie! Musi wybić sobie z głowy dalsze wwiercanie się w ten temat, ale to było bardzo trudne dla Białowłosego. Zgromiony skurczył się do minimalnych rozmiarów i już więcej nie drążył.
Mając spuszczoną głowę doznał niemałego szoku. Dobrze, że zjadł wcześniej rodzynki, bo udławiłby się jedną z nich. Znaczy cieszył się z wiadomości, choć zaprzeczała ona ze stanem pierwotnie przedstawionym przez Rekina. Któremu ufał. A tu kolejna osoba w rodzinie? Odwiedzi ich? Zrobił duże oczy i próbował opanować emocje, które wpadały z jednej skrajności w drugą. Nie dawał rady, Oti był mocno podekscytowany, z drugiej zaś strony przerażony. Do kogo był bardziej podobny? Do Fergala czy Kodoku? Zgadywał, że do Starszego, no ale znów ta nawałnica myśli. Wreszcie opanował się i wydukał:
- Jak... jak to... nasz brat? -powoli podźwignął głowę, którą opatulił ramionami- Mówiłeś... mówiłeś, że nie mamy... rodzeństwa. O parę lat starszy... parę... niebawem... poznam...
Musiał usiąść znów solidniej na poduszce, tym razem tak, że plecami podpierał się ściany. Drżącą ręką wymacał w kieszeni nostalgiczne zdjęcie. Jego i Fergala. Próbował wpatrując się w fotografię przypomnieć cokolwiek, co mogłoby przywołać wspomnienia. Pustka. Oti skrzywił usta w gorzkim grymasie. Sytuacja powtarzała się, ale tym razem nawet nie miał jego podobizny! W ostatnim odruchu powstrzymał palce przed zmięciem fotografii podobnie jak przedtem uczynił to z karteczką.
- Nie pamiętam go... nic a nic...
Dodał cichutko i podniósł bardzo ostrożnie wzrok na nieco zdenerwowanego wcześniejszym wytrąceniem z równowagi Fergala. Nie chciał znów widzieć jego gromkiego spojrzenia, a tyle pytań ciskało się w głowie i chciało znaleźć odpowiedzi. Wielka tajemniczość Starszego bardzo mocno ograniczała możliwości pozyskania chociażby części z nich, by nie rozgniewać bardziej Rekina. Westchnął więc głęboko, wstał jakoś i będzie powoli wycofać się z salonu.
Przerastało go to wszystko. Stanął przy drzwiach do pokoju i nim wszedł do siebie, spojrzał ukradkiem spod białej czupryny w nieładzie na Rekina.
- To, że tyle pytam i myszkuję... wcale nie robię dlatego, by zdenerwować Cię. Po prostu... nie siedzę w Twojej głowie i nie wiem tego, co Ty... choćby imienia naszego brata... Zresztą... Powodzenia w pracy.
Nie czekając na odpowiedź pochwycił za klamkę do pokoju, w którym zamknął się jedynie na zatrzask. Był już wykończony dość intensywną rozmową z bratem, która pod koniec niepotrzebnie zaostrzyła obu nerwy. A do tego czasu nagromadziło się strasznie dużo zagadnień do przemyślenia, bez wyraźnych odpowiedzi będą dręczyć Arashiego. Chyba, że spróbuje stłumić ją jakąś gierką na konsoli, albo wcześniej wspomnianymi porządkami. Nie mógł odwlekać rozpakowywania, więc w ciszy wyjął kilka serii i starannie odkładał. Aż zadrżała mu ręka i wyleciał egzemplarz na ziemię. Ciągle myślami był przy Rekinie. Nie powinien był się obrażać na brata, lecz teraz to nie miał odwagi zaprzeczyć swojej impulsywności. Dlatego lubił wiedzieć coś wcześniej i móc jakoś przygotować się. Naiwne myślenie.
Usiadł ostrożnie na brzegu łóżka i ze spuszczoną głową próbował oswoić się z myślą, że ma konkurenta w rodzinie. Pewnie tamten jest równie przystojny co Fergal, umięśniony, ma sporo kasy i niejedną dziewczynę na oku, bo jest nimi otoczony. A on co? Z uszczerbkiem na pamięci, nerwowy, egoistyczny, słaby, chudzina, raczej nie mający męskiej urody. Jak ktoś taki jak Oti miał w ogóle szanse na bycie najlepszym bratem dla Rekina? Nie był z siebie ani trochę dumny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Nie Sty 06, 2019 6:27 pm

Nie bez powodu proponował wspólne treningi. Nie tylko dla ich zdrowia, ale też zintegrowania. Rekin chciał bardzo poznać lepiej młodszego brata, wyczuć się tego co lubi i nie lubi na pamięć. Nie kryć się ze swoimi emocjami oraz myślami, naprawdę zależało mu aby lepiej się otworzyć. Arashi zapewne chciał tego samego. W końcu braterska miłość też bywa bardzo silna.
Pomysł Arashiego ożywił, o czym świadczyło jego zachowanie. Jak widać Niemiec trafił w samą dychę, skoro młodszy się zgodził i jeszcze zapytał dla pewności. Rekin parsknął krótko, patrząc na brata.
- Gdybym nie był, to nie pytałbym.
Postara się uśmiechnąć, chociaż przy zmarszczonych brwiach dziwnie to wyglądało. W każdym razie już wiedział jak będą spędzać wspólnie wolny czas. Na treningach.
Niestety rozmowa o Kriegu nieco popsuła atmosferę. Rzekomy kumpel Niemca nie sprowadzał nic dobrego, zważywszy na to co działo się nim postanowił się zmienić. Powroty do korzeni Rekinowi w smak nie było. Ale czy Oti w to uwierzy? O ile dalej szanowałby brata po tym jakby się dowiedział. Fergal obawiał się, że wtedy mogliby się wszyscy od niego odwrócić, a odtrącenie leży głęboko w obawach.
- Nie!
Uderzył otwartą ręką w stół. Huk miał powstrzymać przed dalszymi pytaniami, co zresztą dało zamierzony efekt. Arashi skulił się, zamykając. Nie chciał go w żaden sposób ranić, ale też nie chciał go narażać. Powroty do przeszłości nie były mile widziane dla Rekina, lecz z drugiej strony ukrywanie się. Kodoku zmizerniał przez ten atak złości, a starszy aż poczuł się z tym źle. Wyjaśnienie czym jest Stado, skąd pochodzi i kim jest Krieg. Wiele do opowiadania.
- Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek znowu o nim usłyszę. Wybacz, Oti. Ale miałeś tyle na głowie, poza tym nie było nawet kiedy powiedzieć prawdy.
Chciał wyjaśnić, bo wiedział, że źle zrobił. Dlaczego Arashi musiał tak działać na sumieniu Rekina? Wstrzymał oddech, widząc jak ten kurczowo trzyma zdjęcie, jak stara się zrozumieć.
Rekinie ty bydlaku. Za głowę się złapał, opierając pierw łokieć o blat stołu. Młodszy miał mieć lepsze życie, a nie dostawać ataków złości.
- Możesz nie pamiętać, bo byłeś bardzo mały. A on później sobie wybył.
Doda, jak tylko biedny młodszy wydusi z siebie słowa. Nie dziwił się złości, właściwie starszy powinien dostać po głowie za tajemnice oraz oszukiwanie. Arashi na to nie zasługiwał. Nie spojrzał na niego, kiedy wstał i udał się do pokoju. Dopiero zacisnął mocniej szczęki, słuchając co ma do powiedzenia. Naprawdę myślał, że nie jest tego świadomy? Rekin czekał na dzień w którym padną ciężkie pytania oraz odpowiedzi. Do pracy ciężko iść z męczącymi wyrzutami sumienia.
Wstał z podłogi, kierując się od razu do pokoju brata. Nim zapukał minęło parę sekund i nieważne jaką odpowiedź uzyska, wejdzie do środka.
- Oti.
Zacznie odrobinę zakłopotany. Brat pewnie nie chciał na niego patrzeć, nic dziwnego. Ale Niemiec nie odpuścił, więc wszedł głębiej.
- Brat nazywa się Elias. Zagadał do mnie i chce cię poznać. Myślę, że się polubicie, chociażby dlatego, że jest milszy ode mnie.
Podrapie się po czarnym łbie, wzdychając ciężko. Nie ma co ukrywać, właściwie nie mógł, no i nim na dobre się Arek obrazi, Rekin wyjaśni dalsze dzieje.
- Osoba którą spotkałeś w szkole, była dawnym moim kompanem. Właściwie kimś w rodzaju brata. Nie chcę żebyś się z nim zadawał, ponieważ nie jest on typem z którym można się swobodnie kolegować. Prędzej czy później zacznie wtrącać się w twoje życie, chcąc skierować na swoje poglądy.
Przerwie, chcąc dać czas na ogarnięcie słów. Dla wygody oparł się też o ścianę, krzyżując ręce na klacie. Kontynuował.
- Nie wiem czy nasza mama kiedykolwiek ci wspominała, ale nie wychowywała mnie tak jak ciebie czy Eliasa. Do czasu moich narodzin mieszkała w instytucie badawczym w Berlinie. Żyła pod opieką tamtejszych łowców wampirów i kiedy przyszedł moment moich narodzin, została zabrana przez poskramiaczy. Potężna siedziba z paskudną rodziną zajmującą się tresurą wampirów, chociaż w ich mniemaniu był to trening.
Więc kiedy się urodziłem, zostałem zabrany. Wychowywany przez łowców, nakierowano mnie na bycie katem. Od dziecka wpajano mi nienawiść rasową, wykonywanie komend i słuchanie się za każdym razem. Pozostałych miałem nazywać stadem, bo nasz wychowawca traktuje wampiry jak zwierzęta, zatem za nic innego mieliśmy się nie uważać. Inni, tak jak właśnie Krieg, myślą że nie ma nic innego poza takim życiem. To nie jest łatwe, Oti. Życie które miałem wmówione opierało się głównie na zadawaniu bólu oraz byciu posłusznym. Wiele złego uczyniłem, wielu mordowałem i brałem udział w potwornych doświadczeniach. Dopiero po wielu latach, po wojnie, uświadomiłem sobie że istnieje życie inne. Plan ucieczki, wdrążenie go w rzeczywistość. Udało mi się znaleźć część naszej rodziny, a ci z kolei powiedzieli o was. Ty i Elias, byliście dla mnie jedynym celem, wszystkim. Nie wiem co zrobisz z tą wiedzą, ale powinieneś mieć świadomość, że nie jestem dobrą oso... Dobrym potworem.

Dokończył, lecz na brata nie spojrzał. Nienawidził mówić o sobie, więc żyłki wściekłości uwydatniły się na skórze. Przełknął głośno ślinę, po czym opuścił pokój. Nie był zły na brata, był zły na siebie oraz na to, że nadal nie umie żyć ze sobą w zgodzie. Wrócił do saloniku, żeby wyciągnąć ubrania robocze. Już zbliżała się jego pora.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Nie Sty 06, 2019 8:28 pm

Ciekawe jakimi to mocami mógł pochwalić się starszy brat. Rekin nie wiedział, że młody dysponował kamuflażem, nie mniej dowie się o tym w swoim czasie. Innej umiejętności nie posiadał, a to, co stało się w parku... nie pamiętał. Czyli dalej Arashi będzie w stanie zaprezentować dwie zdolności. Zawsze to coś, choć tężyzna fizyczna ukryta w mięśniach Niemca zdecydowanie nokautuje wiotkie ciałko młodego. Obaj będą mogli rozładować napięcie i rzeczywiście poznać swoje wzajemne słabości  i atuty. Czarnowłosy mógł naprawdę być ze swojego pomysłu dumny.
Reszta potoczyła się gwałtownie i szybko, bardzo dotkliwie dla młodszego ze Schlechtów. Huki, podniesione głosy, negowanie wszystkiego co mówił sprawiało, że Oti skrywał się za niewidzialną ścianą, wyraźnie gasł. Czy to w sprawie Stada i Kriega, czy w sprawie drugiego brata - miał prawo wiedzieć dopiero w stosownym czasie. Na to wyglądało i wynikało ze słów Rekina. Ale skąd te bariery, te kłody i opóźnienia? Zastraszony nie śmiał dodać więcej niż powiedział, a skąpe wyjaśnienia przyjął do wiadomości będąc już wyraźnie zdołowany. Mało co rozjaśniały sytuację, brzmiały jak wymówki niesfornego dziecka przed rodzicem. Jak to Białowłosy miał wiele na głowie? To exPrefekt latał od jednego zadania do drugiego. I co to znaczy, że drugi brat wybył? Tak o? Może i różnica wieku byłaby dobrym argumentem, ale nawet nie wiedział o ile się różnili wiekowo, nie miał jak tego zweryfikować. Zresztą zamknięcie za sobą drzwi świadczyło o tym, że młody miał już dość bycia pod ostrzałem.
Kiedy Fergal nie uszanował jego prywatności i mimo wyraźnego sygnału, że chce zostać sam wpadł do pokoju, Oti nie odezwał się. Ba, nie drgnął. Trzymał jedynie nerwowo dłonie na stelażu łóżka, a palcami zaciskał mebel. Bił chłód od młodego, który tylko dlatego nie wywalił Rekina z pokoju, żeby zaraz samemu nie stracić dachu nad głową. Im dłużej mieli przebywać w ferworze poprzedniej rozmowy, tym młodzieniec byłby bardziej spięty. Lecz wdała się zupełnie inna intonacja i intencja brata. Zaczął opowiadać, bardzo niezręcznie i z początku po łebkach. Wpadały jednak pierwsze ważne informacje, więc Białowłosy mimowolnie słuchał nie przerywając. Czyli brat miał na imię Elias. I był milszy od Fergala? O to nie jest trudno, wszak od Białowłosego też nie biło niczym sympatycznym. Ten to musiał więc nabrać większej kultury osobistej czy wewnętrznego wdzięku, czy chociażby taktu. Chuderlak dalej milczał jak zaklęty, choć wytężył słuch do granic możliwości. Wnet padły kolejne wyjaśnienia dotyczące Kriega. Przyszywany brat ze Stada, tak? Kompan z chorymi poglądami? Ale jakimi? Tu już Czarnowłosy nie był precyzyjny, ale cierpliwość popłaciła, a z każdym zdaniem Arashi podnosił odrobinę wyżej głowę i ukradkiem wpatrywał się w opowiadającego.
Jak wspomniał na początku o mamie, to skrzywił odrobinę usta w podkówkę. Nie pamiętał mamy, ani taty. Skoncentrował się jednak na głównej opowieści i niebawem miał cały zarys zmagań w głowie brata. Przeszłość potraktowała go okrutnie, bez jego woli pozbawiony własnego osądu, wcielony do organizacji, którą chyba kojarzył z gier wojennych. Z coraz większym niepokojem słuchał, jak to przyczynił się do katowania i mordowania ludzi. Tu Krieg nie kłamał. Ale mylił się, że Fergal chciałby wrócić do Stada. Miał nowe cele, które wstrząsnęły mocno Otim. Był bowiem jednym z nich. Członkowie najbliższej rodziny. Dłonie kurczowo trzymające łóżko rozluźniły się, a w momencie, gdy przez gardło Rekina nie mogło przecisnąć się słowo "osoba", a określił siebie mianem potwora... coś pękło w młodziaku, który nie zaznał nigdy prawdziwego życia. Który dotąd spędzał czas w Domach Dziecka, a później w grach i we fikcyjnym świecie. Po takich doświadczeniach, po jakich przeszedł brat, nie mógł wyjść z podziwu, że mimo przeciwności losu powziął plan rehabilitacji. Tak, wreszcie to dostrzegł. Wszyscy uważali go za niebezpiecznego typa, sam Oti obawiał się jego ataku pamiętając (mylnie) zdarzenia z parku. A to, że miał naturę drapieżnika, idealnie wykorzystano do wyciśnięcia z instynktu tego konkretnego wampira jak najwięcej zła.  
Chuderlak oniemiał. Odprowadził wzrokiem brata, który po przygnębiającej opowieści przecież musiał iść do pracy. To zapewne też była część pokuty za przeszłość, której nie był winien z własnej woli. Wytężył resztę sił, by wstać z łóżka. Musiał zdążyć coś zrobić, nim brat wybędzie do pracy w podłym nastroju. Jego głęboka spowiedź nie pójdzie na marne. Nie pójdzie w zapomnienie. Nie, kiedy Białowłosy już poznał rdzeń problemu osobowości brata.
Udało się, Rekin pakował właśnie spodnie robocze do torby. Jeszcze nie wyszedł. Usta młodego lekko zadrżały, gdy skumulował się obraz przeszłości najbliższej mu osoby w kształcie rozgniewanego, ale zagubionego w swym napiętnowanym złem życiu brata. Podszedł ostrożnie do starszego Schlechta i gdy odwróci się choć na moment przodem do Arashiego, mógł ujrzeć coś niezwykłego.  
Spoiler:
Po tych słowach skrył twarz i policzek w torsie Starszego i nie puszczał go z lichych, lecz szczerych objęć. Chude ramiona, jakimi opatulał Szpiczastouszego, zaczęły drżeć. Fobia przed kontaktem fizycznym dawała o sobie znać. Nieistotne, nie w tej chwili. Jedyne, co mógł dać za zadośćuczynienie wyjmowania strasznych faktów na światło dzienne, to braterską miłość. I nie robił tego tylko z poczucia winy, ale przede wszystkim z przypływu emocji. Tych, na które zasługiwał braciszek, a których mógł nigdy nie doświadczyć. Musiał uleczyć Jego skaleczoną duszę eksperymentami i brakiem poszanowania egzystencji Fergala. Wybić mu z głowy herezje, że jest potworem.
Dla Otiego był bezcennym Skarbem.
Przytulenie nie trwało bardzo długo, niestety nogi Arashiego odmówiły posłuszeństwa. Jeśli Rekin nie zdoła go pochwycić w samą porę, to spłynie caluśki na podłogę. Ale niczego nie żałował. Warto było. Nawet jakby miał dostać solidny ochrzan czy nieodwzajemnienie, warto było.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Sro Sty 09, 2019 9:46 pm

Musiał przetrzymać obecność brata, skoro chciał dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Rekin nie chciał ukrywać przed nim swojej przeszłości, nie chciał jedynie do niej wracać oraz to, ze miał obawy co do reakcji. Milczenie Arashiego mogło znaczyć wszystko: przeanalizowanie, znudzenie, a nawet niechęć do Niemca. Nie obawiał się, że młodszy nagle wypali wściekłością, skoro przyznał się do swoich dawnych zbrodni, był przygotowany na wszystko. Więc najwygodniej było opuścić pokój Otiego, aby dać mu czas na ogarnięcie krótkiej oraz i tak mało wyjaśniającej opowieści. Przynajmniej wie z kim będzie mieć do czynienia i z jaką osobą będzie mieszkał pod jednym dachem.
Szykował się do pracy, pakował do torby ubrania na zmianę. Wtem do salonu zawitał Arashi. Rekin nie odzywał się nic, póki młodszy nie zmusił się na rodzinny uścisk. Z początku zareagował wciągnięciem powietrza, patrząc w szoku na brata, bo nie dość że przełamał swój lęk przed dotykiem, to jeszcze okazywał emocje. Ferg mimo wszystko nadal bywał nie do otworzenia, więc zareagował automatycznie.
- D... Dobra już dobra! Puszczaj mnie!
Warknie, starając się go odsunąć. Nic osobistego, naprawdę, tylko nie za bardzo pojmuje aż taką wylewną bliskość. Na znak odwzajemnienia przytrzymał omdlałego biedaka i przeniósł go na swoje łóżko. Powinien solidnie odpocząć po takiej dawce emocji.
- Dobry z ciebie braciszek.
Doda jednak, unosząc kącik ust. To miłe, że dzieciak nie odepchnął brata, a przecież mógł. Nikt nie kazał mu akceptować bestialstwa. Jak widać Arashi jest naprawdę inteligentnym młodzieńcem, więc nawet niech nie myśli uważać się za kogoś gorszego, głównie za pasożyta.
- W razie czego dzwoń.
Lepiej żeby miał świadomość, że Niemiec jest gotowy rzucić pracę i zjawić się, jeśli ten będzie potrzebować pomocy. Poczochra jeszcze łepetynę brata, po czym ogarnie się z ubiorem, zabierze torbę i opuści mieszkanie. Czas zacząć pracę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Nie Sty 13, 2019 7:31 pm

Nie chodziło o samo przetrzymanie obecności brata, a o to, że nie mówią sobie wszystkiego. Prawdopodobnie bracia Schlecht tak mają, że nie są wylewni. Chronią siebie nawzajem od swoich wad. Niewątpliwie wyrywkowe, ale bardzo mroczne historie wydrążyły w Fergalu potężną dawkę zła, które rzucały na przyszłe czynności swój cień. Gnębiony i zmuszany do posłuszeństwa w ten sposób, by wydawało się to czymś naturalnym, całkowicie zmieniało światopogląd Rekina, na co Arashi niewiele mógł zdziałać. Na pewno nie wymaże mu pamięci, bo zdążyła ona głęboko wgryźć się w egzystencję Szpiczastouszego, a jak widać pojawiają się sylwetki osób z przeszłości, które mogłyby dodatkowo namieszać w głowie Czarnowłosego. Bardzo ważnym okazało się przyznanie się do tego, iż czynił źle. Oti mógł pozazdrościć bratu odwagi, którą już nieraz wykazywał się na oczach młodszego.
Nie zamierzał dłużej krępować Starszego, zresztą odpłynęły od niego siły. Posłusznie i bez cienia zażalenia dał się pochwycić w silne ramiona i zanieść na łóżko. Uśmiech na twarzy Czarnowłosego rekompensował wszystko. Warto było.
- Hai.
Odpowiedział grzecznie na apel exPrefekta leżąc spokojnie przykryty kołdrą, a gdy tylko drzwi zamknęły się, przymknęły się ciężkie powieki Arashiego. Trochę snu chyba nie zaszkodzi, zwłaszcza, że nie zamierzał próżnować podczas nieobecności ukochanego braciszka.
Obudził się prawie cztery godziny później od momentu położenia go na łóżku brata. Przetarł niemrawo przedramieniem oczy i odwrócił się na drugi bok. Rozbudziła go dopiero myśl, że przecież może ich odwiedzić w każdej chwili drugi brat. Elias. A tu taki bałagan! Znaczy się w samym salonie to jeszcze nie było tak źle, ale od pichcenia w kuchni nie tknął garnków, które trzeba było wyszorować ręcznie i pochować do szafek. Powolutku wygrzebał się spod pościeli i usiadł na skraju łóżka ogarniając rozespanym wzrokiem torbę z ubraniami brata. Nie może mieć jej na widoku, trzeba zorganizować jakąś szafkę. Oti był gotów udzielić w swojej szafie miejsce, by ciuchy Fergala nie wyglądały jak wyjęte kotu z gardła. Westchnął cicho i wreszcie poderwał się z dość wygodnego jak na skromne warunki mebla.
Zabrał się wpierw za kuchnię. Garnki to jedno, ale rozbryzgał mu się tłuszcz z patelni po kafelkach, kiedy przyrumieniał boczek na oleju. Zajął się więc i nimi, gdy z mozołem doczyścił ostatnie z naczyń oraz blat szafki kuchennej. Na końcu zabrał się za chromowane palniki i mógł z czystym sumieniem zabrać się za rozpakowywanie rzeczy. Nie był w tym mistrzem, brat pamiętał jego szafę z upchanymi ubraniami, ale teraz było o tyle lepiej, że nie wszystko umieści w szafie. Zrobił segregację wdzianek, które pospiesznie pakował do torby przy wyprowadzce. Część z nich pójdzie na szmatki, a część może uda się opchnąć na ebayu? Oczywiście te najlepiej zachowane, nie będzie wystawiać staroci. Zajęło mu więc kolejne godziny oględziny i fotografowanie niektórych ciuchów, żeby móc coś wrzucić do neta. Z bólem serca pozbył się też jednej z dwudziestu ośmiu konsol, żeby były jakieś dodatkowe fundusze. Reszty nie zamierzał ruszać, przywiązał się do nich jak do szczeniaczków. Ułożył kolejne półki z grami, aż i swój pokój był urządzony. Białowłosy coraz wolniej wykonywał czynności, zmęczenie dawało mu się we znaki. Porządki pochłonęły go mnóstwo energii, aż zapomniał z tego wszystkiego napisać listu do Kaiena o korepetycje indywidualne.
Nie praca a intensywne rozmyślanie o tym, co zaszło przez ostatnie dni wycisnęły z młodzieńca najwięcej sił.
Nie ma co ukrywać. Dotąd odludny wampir ostatni tydzień mógł zaliczyć do tych pełnych wrażeń. Wszystko dzięki poznaniu brata i tego, co dotyczyło jego osoby. Jego znajomi, życie, wspólny wypad do parku, zakupy, obecnie wspólne mieszkanie, dowiedzenie się o kolejnym członku rodziny... a nawet spontaniczne spotkanie na Wigilii. Wszystko dla Introwertyka było nowe, niesamowite, a w niektórych sprawach dotyczących detali życia brata przygnębiające, niepokojące. Trudno nie pamiętać o tym, że dla ratowania Otiego Rekin był zdolny wymordować wrogów. Albo o tym, że drażnili Czarnowłosego różnymi głupimi docinkami, prowokacjami, czy zbyt intensywnymi gestami. Jak w sumie chudzielec przed rozstaniem do pracy przytulił brata... oh, to też wywarło na nim spore wrażenie. Na bracie też. Wyrwało mu się, lecz nie żałował, że chociaż tak mógł odrobinę podnieść Niemca na duchu. Naprawdę urozmaiciło to życie chorowitego wampira, który trawiony nerwami i samotnością nie miał innych spraw niż niańczenie samego siebie. Co też wykraczało poza możliwościami, stąd panował burdel w pokoju i częste zamykanie się przed światem w wirtualnym świecie.

Wtedy zaczęło się.

Po odłożeniu ostatniego egzemplarza mangi ze świata fantasy odrobinę zabulgotało mu w żołądku. Czyżby to był czas, by samemu coś zjeść? A dopiero co umył kuchnię, no! Kolejne burczenie wskazywało na coś innego, zanegowało chęć napełnienia się. Wręcz przeciwnie, żołądek wysłał wyraźny impuls o sposobności opróżnienia jego zawartości. Czym prędzej udał się do łazienki, a gdy tylko zbliżył się do toalety - musiał przy niej skłonić się głęboko, i to na kolanach na flizach. Oho rodzynki musiały mu zaszkodzić. Dziwne, zazwyczaj nie miał tego typu dolegliwości, jadał takie drobne przekąski między szklaneczkami krwi. Chyba że to były mysie bobki! Na samą myśl o gryzoniach zrobiło mu się niedobrze, przy-wtórował mu brzuch i zwrócił kilka sztuk przy mocniejszym kaszlu. Gdyby to były same suszone owoce nie przejąłby się aż tak bardzo, jednak dostrzegł plamki krwi rozrzedzające się w wodzie z muszli klozetowej. Odrobinę przestraszony oderwał się od kibla i niepokojąc się udał się do kuchni, żeby zagotować wodę w czajniku. Trzymając się za brzuch, który dalej grzmiał nieprzyjaźnie czekał tylko na moment, w którym wreszcie zaleje wrzątkiem tabletkę krwi. Niecierpliwił się, lecz musiał wytrzymać. Nie lubił pić zimnej sztucznej posoki. Przelał nareszcie wodę do szklanki z uchem, wrzucił tabletkę, odczekał moment do ostudzenia, a po uzyskaniu jednolitej barwy substancji napił się powoli duszkiem. Tym sposobem dolał oliwy do ognia, obolały brzuch koniecznie chciał zwrócić to, co chłopak napił się w swoim zwyczaju. Niezwłocznie chciał wrócić do łazienki, lecz mocniej zakręciło mu się w głowie i podparł się ściany. Coraz bardziej nie podobało mu się to wszystko. Słyszał swój oddech, cichy ale jednak. W ogóle miał wrażenie, że wyostrzyły mu się zmysły, bowiem do jego uszu dochodziła głośno czyjaś rozmowa zza ściany. Nie, nie za ściany, to gdzieś dalej, ale słyszał to wszystko. Nieokręcony kran generował krople wody brzmiące o dno zlewu, które dudniły. Cholera, znał te objawy, musiał czym prędzej znaleźć się w łóżku. Powolutku przywierając plecami do ściany przesuwał się w stronę łazienki, chciał stamtąd wziąć jedynie miednicę. Drżącą ręką zabrał plastikowe naczynie, a następnie wolno przebierając nogami dostał się do swojego pokoju. Tam już miał dosłownie ułamki sekund na to, by rzucić się na mebel i stracić czucie w nogach. Ból brzucha domagał się kolejnego opróżnienia, dlatego też niestety zwrócił drugą porcję wymiocin, które nie tylko miały w sobie drobinki rodzynek, ale tonęły one we sztucznej krwi i jego własnej. Co tu się wyrabiało?! Spanikowany leżał pochylony nad miednicą i z przerażeniem wpatrywał się w rosnącą czerwoną substancję usuniętą z jego ciała. Telefon... gdzie jest telefon? Miał zadzwonić do brata w razie problemów, a to wydawało się młodzieńcowi stanowić nie lada kłopot. Jeszcze odwodni się i straci przytomność, a tego bał się najbardziej. Po omacku wyszukiwał komórki w zasięgu ręki, trzęsące palce nie mogły uchwycić słuchawki. Odrobinę przysunął ku sobie, lecz znów musiał pochylić się i pozbawić się czerwonych zawartości żołądka. Coraz bardziej osłabiony na moment oderwał się od miednicy brudząc resztkami krwi pościel. Dysząc nerwowo jeszcze raz wyciągnął rękę ku komórce i wreszcie ją dosięgnął. Całe szczęście, że nie miał zbyt wielu numerów, wystarczyło więc tylko dwa razy kliknąć w odpowiedni klawisz. Zlany zimnym potem nie mógł trafić w kombinację, w międzyczasie ponownie zwrócił trochę krwi i ledwie żywy leżał na boku na łóżku. W końcu! Udało się! Połączenie. W głowie szumiało i dudniło naprzemiennie, jakieś pojedyncze słowa wyłapywał z eteru, a przecież nikogo nie było w mieszkaniu. Nie był pewny więc, czy słyszał głos Fergala czy nie. Coś powiedział nieskładnego, abstrakcyjnego. Wyszeptane słowa zlewały się w niezrozumiałą papkę, jakby opił się solidnie alkoholem. Nie rozłączał się, więc gdyby Rekin to wszystko słyszał zaraz dowiedziałby się o kolejnych wymiotach. Przy okazji Oti strącił przez przypadkiem telefon do miednicy i utopił we własnej posoce. Ostatnią rzeczą, z jakiej zdał sobie sprawę to to, że bóle brzucha mogły być zapowiedzią ataku nerwowego. Później już stracił orientację, co się działo.
Fizycznie i psychicznie osłabiony nie miał jak odeprzeć nerwowego ściśnięcia mięśni. Tym razem miał wrażenie, że stapiał je od środka prądami, jakie rozszalały się w opustoszałym ciele młodzika. Organizm sukcesywnie pozbywał się krwi i ukrwionych tkanek, aby zrobić miejsce dla dewastującej wnętrze elektryczności. Telepało jego ciałem jakby rzeczywiście był rażony prądem o wysokim napięciu. Szczękościsk uniemożliwiał krzyk. Palce wykręciły się nienaturalnie, a paznokcie wbiły się w materac pod sobą. Żarówki nad głową mrugały od zmiennego natężenia prądu, jakie reagowało na aurę nerwusa. Na szyi pojawiły się charakterystyczne rekinie bruzdy, a ponieważ Kodoku nie mógł otworzyć szczęk, to tamtędy spływała krew na pościel. Chłopak nie kontaktował zupełnie z otoczeniem, mógł jedynie biernie czekać, aż nerwy rozluźnią się. Jego ciało spontanicznie wykrzywiało się na różne strony, łącznie z członkami. Aż słychać było chrzęst kości, które zmagały się z siłą mięśni pozbawionych jakiejkolwiek kontroli.
Nastała cisza. Trwało to wszystko bardzo długo, a fala nerwobóli nie odpuszczała przez godzinę, przez co Oti wyglądał po batalii z samym sobą jak wypatroszona sardynka w sosie pomidorowym. Skulony w pozycji embrionalnej nie okazywał żadnej reakcji. Wydawał się przy tym również spływać z rąk, jak szmaciana lalka. Otwarte, przekrwione oczy nie wyrażały niczego, jedynie pustkę. Stało się to, czego się obawiał. Utracił przytomność, przynajmniej tyle, że w domu brata, a nie gdzieś na zakupach czy wracając metrem. Nie mniej... gdzieś tam podświadomie miał ogromne wyrzuty sumienia, że w takim oto stylu odwdzięczył się za troskę Fergala.

/Opis przemiany krwi z B do A, do akceptacji administracji/
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Nie Sty 13, 2019 9:28 pm

Dzień w pracy się dłużył. Dla Rekina jednak była ona ważna i nie mógł marudzić, wszak teraz życie jego i młodszego brata było zależne od pieniędzy. Niestety, przetrwanie w tym świecie wymaga poświęceń, a zwłaszcza czasu. Rekin co prawda przez swoją nieśmiertelność, ma go od groma, ale jednak. Praca z ludźmi, słuchanie ich rozkazów. Szło mu to całkiem dobrze, owszem zdarzało się, że musiał wyjść z pomieszczenia lub odsunąć się na bok, żeby nie wybuchnąć gniewem. Denerwowało go zachowanie ludzi, nie każdy przecież był przychylny Niemcowi. Na szczęście udało się skupić na robocie, przez co wskazówki zegara poszły o wiele szybciej. I tak mijały kolejne godziny.
Rozładowywanie towaru, przenoszenie ciężkich skrzyń. Szefostwo chwaliło pracę Rekina; za siłę, za chęć i przede wszystkim sumienność w wykonywaniu obowiązków. Nie wiedzieli jednak o tym, że ich niedawno zatrudniony pracownik jest wampirem. I oby tak pozostało.
Zmiana prawie dobiegała końca. Kierował się już do szatni, żeby pozbyć się brudnych roboczych ubrań. Otworzył swoją szafkę, wyciągnął z niej torbę i pierwsze co, to usłyszał dzwonek telefonu dobiegający z kieszeni roboczych spodni. Wyciągnął go, krzywiąc się. Nie spodziewał tego, że Arashi spanikuje. Odebrał.
Szum, głośny oddech. Coś było nie tak.
- Oti? Oti?! Co się dzieje?
Niepokój to mało powiedziane. Fergal już dawno nie czuł takiego strachu. Szybko schował telefon, przebrał się i prędko pognał do bramy. Oddanie karty, po czym szybki bieg. Mógłby wezwać taksówkę, ale znając życie mogą nadarzyć się korki, więc znacznie szybciej będzie, jak uderzy z buta do domu.
Wpadł jak grom do domu. Już na przywitanie wyczuł mocny zapach krwi, przez co momentalnie Rekinem wstrząsnęło. Bał się tego co zastanie w pokoju, tego że Arashi został napadnięty i ktoś go zranił albo najgorsze - zabił, wszak to jego krew była wyczuwalna.
- Bracie?
Zawołał, kierując się do salonu. Widok, mocny zapach. Fergal poczuł przechodzący dreszcz, musiał aż zasłonić usta oraz nos, żeby nie czuć zapachu. I jemu jeszcze zacznie dokuczać głód, a ostatnią rzeczą jaką chciał, to było zaatakowanie braciszka. Co do niego, znalazł go leżącego na łóżku. We krwi, skulony i nieprzytomny. Dostrzegł leżącą miskę a w niej spore ilości krwi. Telefon też w niej zginął. Raczej nie będzie już do użytku.
- Do Diabła! Co się stało?! Skąd tu tyle krwi!
Warknął wściekły, dopadając do rozłożonej kanapy. Odsunął miednicę nogą, po sięgnął po młodszego brata. Potarł jego kark, wyczuwając pod palcami wyrżnięte skrzela. W dodatku
- Arashi! Słyszysz mnie? Ocknij się! Arashi!
Próbował ocucić brata. Lekko uderzał go po policzku, zbierał mokre od potu włosy z czoła. Wyglądał dosłownie jak martwy wampir. Może uda się ocalić go krwią? Tylko co jeśli zwróci ją? Stąd tyle krwi? Wymiotował nią? Co robić? Szpital? Lekarz? Tylko jak wytłumaczy widok skrzeli? Podobno była specjalna linia dla wampirów, ale nie jest w posiadaniu numeru.
- Oti.
Kto by przypuszczał, że z pomiędzy rekinich zębisk wyjdzie kiedyś szept. Smutny szept. Nerwowo głaskał włosy brata, decydując się również na oddanie swojej krwi. Stracił jej sporo, więc może jednak w tym leży klucz. Rozgryzie nadgarstek, chcąc chociaż kilka kropel wpuścić do odwróconej głowy brata. Leżała ona na kolanach wampira, więc powinien wcelować.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Pon Sty 14, 2019 5:35 pm

Tanie, małe mieszkanie. PlayerMusicTanie, małe mieszkanie. Player
Oti nie reagował. Jakiekolwiek słowa brata deformowały się z resztą otoczenia w jedną papkę. Przygarnięty w silne ramiona Fergala tkwił jakby w zupełnie innym wymiarze, gdzie czas i ból dyktowały warunki. Ciało i tak chudego wampira osuszyło się do paskudnego wyglądu. Zanikły niemal wszystkie tkanki mięśniowe, już nie mówiąc o tłuszczowych. Otwarte oczy były zimne i puste, zupełnie nieobecne. Ze skrzeli dalej sączyła się krew młodego, która pewnie coraz bardziej drażniła zmysły Niemca czuwającego nad braciszkiem. Stąd akt desperacji w postaci podkarmienia własną krwią. Pierwsze krople nasączyły wargi Białowłosego, które nie drgnęły. Dalsze skapywanie do gardła nie przynosiło żadnych rezultatów. Tak przynajmniej wydawało się, gdy nacięcia na szyi wciąż wyrzucały z siebie krew ich właściciela. Musiała minąć godzina, by zauważyć pierwsze zmiany ku poprawie. Zwiastowała to żarówka w pokoju, która mrugała w rytm bardzo wolno bijącego serca Arashiego. To ta pompka przetłaczała uzyskaną krew od brata dalej, by uzupełnić wpierw te najbardziej podstawowe ubytki. Drugim symptomem poprawy było powstrzymanie krwotoku powstałego pod wpływem wewnętrznej siły niszczącego młodzieńca. Posoka Rekina odżywiła na tyle wampira, że wystarczyła do wprowadzenia w osuszony krwioobieg Kodoku. Nie było jednak tego drapieżnego skoku na ofiarę, by pozyskać więcej. Fizycznie nie był do tego zdolny, nie samodzielnie.
Po kolejnych trudnych chwilach ciągnących się w nieskończoność wzrok Otiego nabrał odrobinkę rozumnych iskier. Był jedną nogą przy bracie, choć dalej nie mógł wyróżnić go od otoczenia. Niewyraźne odgłosy dudniące w uszach wyłapywały pierwsze słowa bliskiej mu osoby, lecz mózg jeszcze nie przetwarzał je w konkretne informacje. Po prostu były. Tak bardzo poturbowany od środka nie przyswajał należycie bodźców. Każde ostrzejsze światło, donośniejszy głos czy nawet inna nuta zapachowa atakowała boleśnie wyczerpany umysł. Umysł, który znalazł odrobinę ukojenia czując podświadomie obecność brata. Fergal tu był. Odważny, silny i zdeterminowany brat. Tak, on odgoni to, co nękało Otiego.
Mijały kolejne minuty ciągnące się we kwadranse. Ponownie stracił kontakt wzrokowy z Rekinem, lecz cichutko oddychał, z trudem, ale oddychał. Ciało zyskało czucie w kończynach, których jednak nie mógł unieść. Zdegenerowane mięśnie szybko nie podźwigną kości. Jeśli dalej byłby karmiony malutkimi porcjami (te duże spływały z ust po zewnętrznej stronie szyi z powodu mocno zaciśniętego gardła), mógłby słyszeć brata i go rozumieć, jednak jedyną łącznością z rodzeństwem byłyby lekkie mruganie oczyma, których powieki uginałyby się pod ciężarem rzęs. Wszystko bolało i promieniało na wskroś, lecz lżej było mu na duszy mając u swego boku Rekina. Nie za bardzo mógł Go pocieszyć, sam bał się sromotnie i nie wiedział, co się z nim stało. I dzieje nadal. Drżące powieki skrywały po części lękliwe spojrzenie Arashiego, które nie uciekało od Fergala. Tak jakby Jego widok motywował go do podjęcia walki, za wszelką cenę. Tylko czy da radę? Tym razem nie jest sam, miał dla kogo żyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Wto Sty 15, 2019 9:53 pm

Szkoda, że Fergal nie za bardzo wiedział co ma zrobić. Arashi dostał jakiegoś dziwnego ataku, a Rekin nie jest lekarzem żeby określić co mu było. Jedynie wyczuwał zmianę, lecz jeszcze nie jest w stanie nic powiedzieć ani jej nazwać. Z młodszym bratem działo się coś niedobrego, a jednocześnie nadzwyczajnego, bowiem nie miał bladego pojęcia, że w żyłach młodzika pływa szlachetna krew. Kiedy się Rekin dowie, nieźle się zdziwi. W sumie już w niemałym szoku, wszak widzi sporo krwi, niechęć do życia i spożytkowania krwi. Chociaż z minuty na minutę było jakby co raz lepiej, młody zaczął połykać krew. Tym samym jego stan tak jakby się poprawiał, Niemiec mógł więc odetchnąć. Chociaż z jego miny wcale nie wyglądał na zadowolonego, aczkolwiek w środku nieźle się przestraszył.
- Ty mały draniu, nie strasz mnie tak więcej, bo inaczej sam wyrządzę ci krzywdę.
Syknie w złości, patrząc na jego umęczoną twarz. Mimo wszystko odetchnął z ulgą i Oti mógł to usłyszeć; Rekin naprawdę się martwił.
- Albo jak zginiesz, dorwę cię w piekle i urządzę jeszcze gorsze.
Dorzuci nerwowo, marszcząc brwi. Kiedy skończy podawać krew bratu, ułoży go na łóżku. Przydałoby się zmyć z niego tą krew, zabrać miednicę i opróżnić ją, no i przede wszystkim wyciągnąć ten nieszczęsny telefon.
- Co ci tak właściwie jest? Często miewasz takie ataki?
Ciężko było określić czy pytał bezpośrednio brata, albo bał się uzyskać odpowiedź. W powietrzu atmosfera robiła się co raz bardziej gęsta, jakby Niemiec odczuwał, że coś go osacza, wręcz przytłacza i zmusza do uległości. Kątem oka zerknie jeszcze raz na brata.
- Oti.
Powtórzy imię brata, mając nadzieję, że ten już wrócił do żywych. Wypadałoby go ogarnąć, a znając niechęć wampira do dotyku, będzie trudno pozbyć się zaschniętej krwi oraz opatrzyć rany, jeśli takowe powstały.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Sro Sty 16, 2019 8:15 pm

Ten atak był inny, bo połączony z wyrzutem swojej posoki. Gdy umysł zdolny był do pierwszych rozmyślań, przyszło mu do głowy uczulenie na rodzynki. Ale żeby aż tak? Mały drań polegał teraz i wyłącznie na szczęściu, a ono zjawiło się w ciężkich butach i z markotną, zmartwioną miną Fergala. Czarnowłosy tkwił przy Otim w poczuciu bezradności, jednak nie wiedział, że to było coś, co koiło zszargane nerwy młodzieńca. Mógł syczeć, mógł gniewać się i grozić Kodoku, ale Jego wsparcie było nie do ocenienia.
Jego aura budowała od nowa silnie zachwianą, niemal leżącą w gruzach aurę Arashiego. A ta faktycznie przybrała przytłaczające kształty, już niezależnie od stanu zdrowia. Wreszcie przytomne spojrzenie mogło nawiązać kontakt z mózgiem, a ten przenieść energię na język i gardło, które rozluźniło się po którymś łyku napoju z kolei. Blade oblicze młodzika drgnęło od mięśni twarzy odpowiedzialnych za ruch wargami. Z początku układał je bezdźwięcznie, aż wreszcie udało się pojednać z bratem w świecie żywych.
- Ferg...
Wyszeptał pierwsze słowo, jakie koniecznie chciał wypowiedzieć po długim milczeniu. Modrooki wysilał się, żeby powiedzieć coś więcej, a to przychodziło mu z trudem. Już nie wspominając o ruszaniu nawet palcem u ręki. Był bardzo, ale to bardzo osłabiony fizycznie. Obecność brata dodawała mu jednak otuchy, nie musiał interweniować bezpośrednio. Przynajmniej na tę chwilę. Najgorzej będzie jutro, tuż przed dostaniem leków. Posiłek z krwi Niemca złagodziła objawy, lecz nie zniszczyła ich. Nawet psycholog nie dowiedział się, co było przyczyną tak silnej nerwicy. Przypisywany mu lek był najsilniejszym środkiem dostępnym na między narodowym rynku, a i tak musiał zażywać podwójną dawkę. Czasem łykał jak gąska w napadzie paniki.
Powinien o tym powiedzieć bratu. Szczerość za szczerość.
- Możesz wziąć... jutro wolne?
Zapytał cichutko po części sugerując odpowiedź na nurtujące pytanie Starszego. Że mogło być jeszcze gorzej. Nie chciał trafiać do szpitala, gdzie może i byli specjaliści, lecz ich wścibskie spojrzenia, ich zapach, pełno ruchu i hałasu mocno zdekoncentrowałyby Białowłosego. Nie mniej jeśli nie będzie mógł brat wziąć wolnego, wszak dopiero zaczął pracować, to nie będzie innego wyjścia. Nie życzyłby sobie też, aby dla Eliasa na przywitanie zrazić niańczeniem go. Rekin już go widział drugi raz w tym stanie, nie wstydził się Go aż tak bardzo. Ale kto lubi okazywać słabość?
- Jest już lepiej, ale... nigdy przedtem... tej krwi... nie było.
Powoli dopowiedział, nadal cicho. Dało się usłyszeć w intonacji lęk chorego. Nie za bardzo pocieszył, co nie? Zmrużył na moment ciężkie powieki, kilka słów wycisnęło z niego sporo wysiłku. A może co innego go gryzło? Chyba drugi ze Schlechtów również zauważył, że pokój nie nadaje się do przebywania w nim. Aromaty i widoki nie nakłaniały do wizyty "nowego" brata. Na czole pojawiło się kilka zmarszczek od jakiegoś zaniepokojenia. Jego powonienie wciąż sygnalizowało o chęci zmiany otoczenia, a najlepiej jego samego. Brudnego od głowy do klatki piersiowej.
- Weź mnie do łazienki.
Skrzywił usta, gdyż zapach na jego ciele i dookoła bardzo wyostrzyły węch na niekorzyść obolałego umysłu. Aż robiło mu się niedobrze. Zimny pot zmieszany z krwią to wybuchowa mieszanka dla Nerwusa, zwłaszcza teraz, gdy o wiele dotkliwiej będzie przyjmować bodźce. Trzeba coś z tym zrobić, tylko pojawiał się kolejny kłopot. Nie miał czucia w kończynach, więc... więc będzie musiał pozwolić bratu zająć się brudnym ciałem. Upokarzające, lecz nie miał wyjścia. Jeszcze chwila i znów zwymiotuje, dlatego lepiej, by Ferg nie upierał się. Arashiemu też nie będzie łatwo, no.
Ran otwartych na ciele nie miał, nie licząc wyrżniętych skrzeli. Jak długo nie będzie mieć czucia we członkach, to będzie musiał wysłużyć się bratem do jako-takiego funkcjonowania, inaczej będzie przykuty do łóżka. Resztę będzie musiał przetrwać sam, byle do uzyskania leków.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Sro Sty 16, 2019 9:35 pm

Odczuł ogromną ulgę, widząc jak brat powoli łapie kontakt ze światem. Otwiera oczy, powoli zaczyna myśleć i nawet próba wypowiedzenia słowa. No, chociaż imienia Rekina. Całkiem ładnie, wszak o to chodziło. Co nie?
- Taa, jestem cały czas tutaj.
Wolał powiedzieć tak dla wzmocnienia uczucia bezpieczeństwa. Arashi nie był sam, Niemiec nie spuszczał go z oka, troszczył się na tyle ile potrafił i był w stanie. Nie jest lekarzem, ale przynajmniej ogarnął chłopaka oraz postarał się żeby czasami nie odleciał na tamten świat. Szkoda by było. Ostrożnie poprawił wampira, chcąc jego głowę ułożyć wyżej. Powinien starać się poruszać, chociażby zaczynając od nóg, później od rąk. A co do wolnego, Rekin westchnął ciężko. Nie pracował tam za długo, lecz chyba nie powinni robić problemu.
- Wezmę.
Odpowie, wciąż przyglądając się okropnie wyglądającej twarzy: chory, zmęczony, prawie na granicy śmierci. I jeszcze widok tej krwi, w pokoju jej zapach się unosił, przez co jeszcze drażnił Niemca. Ale powstrzymywać się musiał, ze względu na młodszego. Nie może paść ofiarą, nie w tym momencie ani w ogóle.
Nie było aż tyle krwi? Czyli nagła zmiana? Może choroba zaczynała się rozwijać i dawała teraz tak potworne skutki? Co jeśli choroba jest śmiertelna? W głowie pojawiły się różne złe obrazy, lecz Ferg szybko się ich pozbył. Nie może tak myśleć, nie kiedy musi zadbać o przyszłość braci. Najważniejsze żeby twardo stąpać po ziemi.
- Może to wina zmiany otoczenia? Albo czymś się strułeś?
Starał się jakoś uspokoić brata, nie dało się nie wyczuć lęku. Nie miał jednak sam zielonego pojęcia, aczkolwiek dziwne uczucie nie schodziło. Jakby z Otiego wychodziło coś, co nie było czymś słabszym. Wręcz przeciwnie. Oti miał w sobie coś upiornego, wręcz przytłaczającego.
Zabrać do łazienki. Fergal zmarszczył brwi, patrząc na brata pytająco. Źle się czuł? A może potrzebował się umyć? Skrzywił się, chociaż nie powiedział nic. Wstał z łóżka, następnie pozbierał Arashiego i przeniósł do łazienki. Jego wiotkie, lekkie ciało nie stanowiło żadnego ciężaru dla wampira. Usadowił go na brzegu wanny, przytrzymując by w razie czego nie upadł.
- Coś ci jeszcze potrzeba?
Wolał się upewnić pytaniem. Wszak musiał posprzątać jeszcze w pokoju, pozbyć się woni krwi nim przyjdą bracia. I jeszcze Mei wysyłała wiadomości, na które Rekin wkrótce miał odpisać. Ale to po tym, jak pomoże wampirowi się ogarnąć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Gość Sro Sty 16, 2019 10:17 pm

Tak, bezpieczeństwo. To w stu procentach zapewniał młodemu Niemiec, który zadeklarował swoją obecność. Czyli nie przywidziało mu się. Powoli przychodziły ostatnie wspomnienia, w tym te, że rodzeństwo wrócił wcześniej z pracy przez Otiego. Niedobry, jeszcze przez niego popsuje karierę w magazynach przy dokach. I nie, nie naśmiewał się. Zawód ciężki i z dobrymi pieniędzmi, a jak widać na załączonym obrazku młody Schlecht prędko nie zasili budżetu domowego. Wręcz uszczupli. Przynajmniej tyle, iż brat mógł wziąć opiekę nad chorym, co pomoże mu dotrwać do zażycia pierwszej tabletki od dawna.
Przez moment wspólnie szukali przyczyny tak fatalnego obrotu spraw. ExPrefekt miał nosa, że podał dwie tak prawdopodobne sposobności. Trochę milczał, aż niemal wysyczał przez zaciśnięte zęby:
- Rodzynki... -przypomniał sobie, co mogło go struć wedle przemyśleń Rekina- ... to pewnie... ich wina.
Zmrużył gniewnie oczy doszukując się prawdy, a ta była im najbliższa. Może rzeczywiście opcja ze zmianą miejsca zamieszkania przyczyniła się do osłabnięcia psychiki, lecz w sumie wygodniej było przenieść ciężar odpowiedzialności na coś tak małego i zbytecznego. W życiu nie zgodziłby się na ponowną przeprowadzkę tylko dlatego, że zapalił się do wspólnego mieszkania i z tego powodu poczuł się gorzej. Ponadto pamiętał, że suszone owoce nie były specjałem Fergala, to może Oti jest na nie uczulony w większej ilości?
Rekin nie ociągał się, wzorowo zajął się młodszym bratem, którego zabrał z pokoju z niebywałą lekkością i przeniósł do wspomnianego pomieszczenia. No tak, Arashi nie sprecyzował powodu wizyty w łazience, stąd pytanie cierpliwego brata. Odpowiedź padła za chwilę, choć z dozą ostrożności, by nie wyczerpać limitu dobroci dla kaleki. A może i z nutą nachmurzenia, że Czarnowłosy nie domyślił się, co tam pałętało się w łepetynie młodego.
- Tak... jakbyś jeszcze napełnił wodą wannę... rozebrał mnie i wsadził do wanny...
Patrzył niepewnie spod gęstej, choć teraz mocno stłuszczonej grzywki na brata. Gdyby miał więcej krwi w organizmie, może nawet zarumieniłby się ze wstydu. Żaden z braci jeszcze nie wiedział, jak bardzo ubyło i tak szczupłego ciała Otiego. Nowe mięśnie dopiero będą nabierać kształtów, obecnie przypominały ususzone śliwki schowane pod skromną skórką. Młody jedynie przeczuwał, że skoro nie miał w ogóle sposobności czucia kończyn, to jest gorzej niż zwykle. Może taka kąpiel będzie stymulować nerwy do poprawnego działania? Lubił deszcz, wodę ogólnie. Nic dziwnego, skoro Fergal był wręcz władcą wody. Coś ich łączyło poza nazwiskiem i rekinimi zębiskami.
W wodzie będzie mógł też spróbować poruszać choćby palcami u nóg czy rąk, bo o samodzielnym myciu nie było mowy. Nawet nie mógł siedzieć sam na skraju wanny, tylko musiał mieć oparcie. Dosłownie i w przenośni był nim Rekin. Zwiotczałe kończyny spływały nieschludnie wzdłuż ciała pod wpływem grawitacji, przypominał wybrudzonego ketchupem mapeta z mopem na głowie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Tanie, małe mieszkanie. Empty Re: Tanie, małe mieszkanie.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach