Pokój nr 74.

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pokój nr 74. Empty Pokój nr 74.

Pisanie by Psycho Pon Kwi 28, 2014 6:39 pm

Ciemny pokój pozbawiony okien, przez pacjentów ze strachem nazywany celą. Służy do trzymania "trudnych przypadków". Wnętrze wyłożone skórą wypchaną miękką gąbką, aby nikt sobie nie zrobił krzywdy. Oczywiście, w kolorze zielonym choć trudno go zauważyć w gdy jest ciemno. Sufit znajdował się dość wysoko, a na środku umieszczona była podłużna lampa. Drzwi nie dało się otworzyć od wewnętrznej strony. Ciężkich metalowych drzwi, które otwierały się tylko od zewnątrz. Jedynym kontaktem ze światem był judasz w nich umieszczony, jednakże niewiele przez niego było widać. Służył raczej do obserwowania pacjentów. To szpital, czy więzienie?
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Wto Kwi 29, 2014 7:47 pm

Powoli otworzyła oczy. Leżała na brzuchu w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Po brodzie spływała krew z rozciętego kącika ust. Wytarła ją rękawem. Usiadła po turecku i rozejrzała się po dziwnym pomieszczeniu. Jej głowa pękała z bólu. Dotknęła obolałych skroni. Próbowała sobie przypomnieć co się stało. No tak, Psycho szarpał ją za włosy, był zły, rozciął jej nożem kącik ust. Bała się, że porozcina jej policzki, ale na szczęście tego nie zrobił. A potem obudziła się tu.
Wstała i zaczęła obchodzić dookoła pomieszczenie w którym się znalazła w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia. Znalazła drzwi, ale nie mogła ich otworzyć. Po chwili zorientowała się, że ma w kieszeni telefon. Kiedy go wyciągnęła okazało się, że bateria padła. Cóż, nie ładowała go kilka dni. Warknęła wściekła i rzuciła nim o ścianę. Oczywiście, rozwalił się.
Zastawiała się co tutaj robi i dlaczego nie ma z nią Psycho. Bała się, cholernie się bała. Była sama zamknięta w jakimś obcym miejscu. I jeszcze wampir, który wyglądał, jakby chciał ją zabić. A może umarła i trafiła do piekła? Ewentualnie czyśćca.
- Widzisz? Zostawił cię samą...
Rozejrzała się przerażona. Kto to powiedział? W pomieszczeniu była tylko ona! Oparła się o jedną ze ścian i osunęła się na ziemię. Jej uwagę przykuł napis na ścianie naprzeciwko niej. Jedyny, jaki mogła przeczytać bez okularów. Zamknij oczy, ból ustanie... Dokładnie tak zrobiła. Oparła głowę o ścianę i zamknęła oczy.
- Tsuki, chcesz uciec? Ucieczka nic nie da!Tylko uciekasz od odpowiedzialności, która i tak cię nie ominie...
Podciągnęła kolana pod brodę i zatkała uszy rękami. Ten głos doprowadzał ją do szału.
- Zamknij się! - warknęła - Wcale nie uciekam, zresztą i tak nie mam jak!
Przeszła do najciemniejszego kąta i usiadła na podłodze.
- Ty nie wiesz jak to jest... Ja się boję...- wyszeptała kładąc się na ziemi. Ktoś, kto byłby świadkiem tego zdarzenia mógłby uznać, że Tsuki rozmawiała z kimś niewidzialnym. W rzeczywistości był to głos, który siedział głęboko w jej głowie. Zaczęła cała drżeć ze strachu.
- Gdybyś na każdym kroku nie pakowała się w kłopoty, teraz nie musiałabyś uciekać. Nie możesz grzecznie siedzieć w akademiku nad książkami? Zresztą po co tutaj przyjechałaś, Tsuki? Chciałaś zobaczyć wampiry? Masz za swoje... Powinien rozszarpać cię na drobne kawałeczki, albo powiesić na wysokim drzewie, przebić cię na wylot drewnianym kołkiem, odciąć głowę, pociąć cię tępymi żyletkami...
- ZAMKNIJ SIĘ! - krzyknęła i syknęła z bólu, gdyż rana w kąciku ust wciąż bolała. Leżała zakrywając swoje uszy, jakby myślała, że przez to przestanie słyszeć głos w swojej głowie. Poczuła, jak po jej policzkach spływają łzy. Cała drżała ze strachu.
- O nie, moja droga, tak łatwo nie odpuszczę... Jestem zaledwie cząstką tego, co cię czeka...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Pią Maj 02, 2014 9:07 am

Psycho posłusznie poinformował o przebywającej Tsuki w zakładzie psychiatrycznym, a że Samur osobiście nie mógł, wysłał jednego ze swoich sługusów. Okazał się nim fioletowo włosy Fabio. Ubrany w markowy garnitur i dłuższe włosy upięte w kucyk, choć większość niesfornych kosmyków i tak powychodziła, opadając na twarz oraz ramiona wampira. Zresztą w takim stanie umysłowym raczej nie zwrócił najmniejszej uwagi na wygląd. Wolał załatwić swoje zadanie i po prostu znaleźć jakąś rozrywkę dla zapomnienia.
Tak więc po okazaniu jakże ważnych dokumentów personelowi, mógł uzyskać wstep oraz zabranie stąd jeden z pacjentek. Zresztą, jak bardzo prawdziwy był ten szpital? Nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Po prostu został zaprowadzony do wskazanej celi. Po otwarciu jej, Fabio wszedł bez namniejszych oporów.
- Zabieram Cię stąd.
Rzucił głosem wypranym z uczuć, patrząc ostro na postać słabej krwi. Czy stanowiła jakiejś zagrożenie dla mężczyzny? Żadne. No ale jej zdanie wypada znać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Pią Maj 02, 2014 12:34 pm

Nie wiedziała jak długo tak leżała. Kilka minut? Godzin? Wszystko to przestało mieć znaczenie. Tsuki męczyła się z głosami w swojej głowie, które za nic w świecie nie chciały jej zostawić samej. Wciąż mówiły jej, że powinna zrobić sobie krzywdę i było ich coraz więcej.
Zaczęła mieć halucynacje. Nie wiedziała, czy to z głodu krwi, czy też z innej przyczyny siedzącej głęboko w jej głowie. Widziała przed sobą mnóstwo krwawych obrazów. Kiedy tylko zamykała oczy, by się ich pozbyć, znów wracały głosy.
Cierpiała. Po jej wyrazie twarzy można było stwierdzić, że miała już dość. Jedynie o czym marzyła to sen. Najlepiej wieczny.
Zaczęła sobie robić krzywdę. Wbijała paznokcie w skórę aż do krwi. Jej ręce były jedną wielką raną. Wciąż brudziła się własną krwią. Jej oczy błyszczały szkarłatem. Cała trzęsła się ze strachu. Wciąż nie rozumiała gdzie jest, ani co się z nią dzieje.
Po jakimś czasie usłyszała kroki. Pozbierała z podłogi porozwalane części telefonu, poskładała go i schowała do kieszeni. Wciąż siedząc w kącie nasłuchiwała. Kroki stawały się coraz głośniejsze. Po chwili drzwi się otworzyły i do środka wpadło światło, które oślepiało dziewczynę, ale nie na tyle, by nie była wciąż czujna. Przyglądała się mężczyźnie, który właśnie wszedł do środka. Nigdy go spotkała. Był dla niej obcy. Chciał ją stąd zabrać? Cofnęła się do tyłu tyle, ile mogła. Była małym przestraszonym zwierzątkiem.
- Kim jesteś? Kto Cię tu przysłał? Po co? - zapytała drżącym głosem. O nie, kolejny raz nie wpakuje się w kłopoty.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Pią Maj 02, 2014 1:15 pm

Widok zakrwawionej wampirzycy wcale nie poruszył Fabio. Pracował dla Samuru! Więc mógł widzieć jeszcze straszniejsze sytuacje niż ta jedna. Poza tym jest mafiozem, lekarzem... chociaż zaciekawiło go zachowanie małolaty i gdyby nie wściekłość ostatnimi wydarzeniami, może zająłby się nią. A tak? Co poradzić!
- Nie powinnaś się tym interesować. I tak nie jesteś w stanie nic uczynić.
Odparł, unosząc lekko głowę. I jeśli wampirzyca sama nie wstanie, nie uspokoi się i nie odda dobrowolnie, może dostrzec, że przez dłoń wampira przeszedł widoczny impuls elektryczny. Porazi ją prawem, a to równa się solidnym paraliżem. Co zrobi nasza szalona panienka?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Pią Maj 02, 2014 2:35 pm

Wcale nie zamierzała wzbudzać w nim litości swoim wyglądem. W ogóle nie zdawała sobie sprawy z tego jak wygląda. Blada, wychudzona, miała potargane włosy, podrapane ręce i podarte zakrwawione ubrane. W dodatku przestraszona.
Dostrzegła błysk w jego dłoni. Czyli umie razić prądem? Akurat tego się nie bała. Przeżyła zamianę w wampira, co czasami ludziom z anemią się nie udaje. Trafiły ją cztery kule, w tym dwie z broni antywampirzej, została zaatakowana przez łowcę, a potem Kanibala, a na końcu Psycho zamknął ją tutaj. Cóż, może nie miała dużo szczęścia, ale jak na osobę, która jest wampirem od niedawna była dość silna. Co prawda, nie udałoby się jej to, gdyby nie drobna pomoc Kuroaishity, ale jednak ze wszystkiego wyszła cało.
Powoli się podniosła wciąż nie spuszczając wzroku z obcego wampira. Nie ufała mu. Nie ufała nikomu. Zrobiła kilka kroków do przodu, ale wciąż pozostawała w pewnej odległości od mężczyzny.
- Nie podchodź! On ma złe zamiary! Zaatakuj go Tsuki, atakuj! - mówił, a raczej syczał głos wewnątrz niej sprawiając, że bolała ją głowa.
- Zamknij się! - krzyknęła zatykając uszy i kuląc się. Po chwili znów spojrzała na mężczyznę. Po jej policzkach spływały łzy. Drobny poziom E wyglądał jeszcze bardziej żałośnie niż przed chwilą.
- Zabierz mnie stąd... Natychmiast! Zanim ten głos wewnątrz mnie całkowicie pochłonie mój umysł i stracę resztki zdrowego rozsądku i człowieczeństwa! -patrzyła mu prosto w oczy. Chciała się stąd wydostać i znaleźć się w Akademii Cross.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Sob Maj 03, 2014 7:37 am

Niejedna ona miała pecha. Ten świat usiany jest potwornościami, które spotykają najbardziej niewinnych. Tsuki jest jedną z tych ofiar okrutnego świata. Fabio może jej ulżyć - strzał w głowę i po sprawie. Wtedy już nic złego nie może ją spotkać... bo przecież czeka ją spotkanie z Samuru. A on naprawdę coś uknuł strasznego.
Zmrużył oczy, słysząc krzyk. Wariatka, która przeszła aż za wiele. Nie szkodzi, musi się i tak na kimś wyżyć.
- Po to tu przyszedłem.
Westchnął, podchodząc ostrożnie do wampirzycy. Jeśli dobrowolnie da się wyprowadzić z pokoju, a później z tego całego przedsionku piekła, obejdzie się bez przemocy, w końcu wyciągnął do niej dłoń, aby pomóc pozbierać. Niech lepiej nie podskakuje, naprawdę. Zero litości dla innych, a przynajmniej w tej chwili.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Nie Maj 04, 2014 2:32 pm

Oczywiście, że nie była jedyna. Ale Tsuki była jedną z tych osób, które zawsze miały pecha. Jakby jakaś siła wyższa przyczepiła się do niej i robiła wszystko, żeby stała się jej krzywda. Może dlatego rodzice w dzieciństwie trzymali ją w domu? Nie, oni chcieli, żeby Tsuki była jak oni. Żeby była pozbawiona uczuć i patrzyła tylko na swój zysk. Zryli jej psychikę.
Spojrzała na mężczyznę. Znów rozważała to, czy może mu zaufać. A jeśli Psycho go przysłał, bo sam nie mógł przyjść? Przecież zamknięto by go tak samo jak ją. A może tak właśnie się stało, a on przyszedł wyciągnąć ich oboje?
Obiecała sobie, że nie będzie pakować się w kłopoty. Ale była taka naiwna i nieświadoma wszystkiego, co ją może spotkać. Bo skąd mogła wiedzieć, że wampir chce ją zabrać do Samuru? Mimo wszystkiego złego co ją spotkało wierzyła, że krwiopijcy są dobrzy. Haha, czy to nie śmieszne?
Podniosła się o własnych siłach i stanęła obok mężczyzny. Otarła łzy rękawem i złapała go za rękę. Spojrzała mu w oczy z niezwykłą ufnością.
- Więc prowadź - powiedziała cicho.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Pon Maj 05, 2014 10:01 am

Krwiopijcy niewiadomo jak będą mili, przyjaźni, nie opłaca im się ufać. Za całym pozorem dobra kryje się zlowieszcza natura drapieżnika, czekajajcego na każde potknięcie swojej ofiary. Tsuki także należała do drapieżników, ale niestety nie wylądowała na końcu łańcucha pokarmowego. Więc ma naprawdę bardzo małe szanse na przetrwanie.
- Wszystko będzie dobrze.
Czyste kłamstwo. Ale ma jej powiedzieć, że trafi w kolejne chciwe szpony i tym razem do swojego stwórcy? Lepiej nie. Ścisnął mocno rękę wampirzycy, następnie wyprowadził ją z pokoju, a później z budynku i trafili do Fabio samochodu.

zt x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Sob Lip 13, 2019 4:44 pm

Łowca i jego córka nie zachowali się jak skończeni idioci i grzecznie poddali się Luli oraz Jirō – wampirzyca to ceniła. Trzeba wiedzieć, kiedy walczyć, a kiedy odpuścić.
Tajemniczy wampir, który przechodził w okolicy stacji, albo uznał, że nie będzie się wtrącał, albo coś kombinował – w każdym razie Lula nie widziała, aby za nimi szedł. Jirō milczał, więc widocznie nic nie wyczuł.
Razem z pomocnikiem Ao zaprowadziła łowcę i córkę do ciemnego pokoju w szpitalu psychiatrycznym, czyli siedziby całej Sekty. Po drodze jednak zdarła resztkę kaptura z głowy łysego i zawinęła tą szmatką mu oczy. Może i niewiele to dawało, w końcu łowcy nie polegali tylko na zmyśle wzroku, no i pozostała jeszcze córunia, która z lotu ptaka mogła dostrzec parę drzew... ale przezorny zawsze ubezpieczony.
W pokoju nie spuszczała pazurów z okolic szyi łowcy. Dłoń ją piekła i zaczęła już z niej schodzić skóra, a po nadgarstku spływała jej stróżka krwi, ale Lula nie zwracała na to uwagi.
Powinniśmy ich rozdzielić. Zabierzesz ją gdzieś? – zwróciła się do Jirō, zdrową ręką wyjmując komórkę. – Ja tymczasem dam mu znać.
Jedną ręką napisała dość nieporadnie SMS do Ao, po czym schowała komórkę tuż obok telefonu Sorna. Zacisnęła na nim w kieszeni dłoń, ale postanowiła jeszcze go nie przeszukiwać. Jeszcze nie – musiała mieć tu kogoś, kto przypilnuje łowcy. Czy Ao znowu kogoś wyśle?
Wejdź głębiej – warknęła, popychając łysego, aby zrobił parę kroków do przodu. Jego rana na nodze prezentowała się fatalnie. – Pamiętasz o córce, mam nadzieję? Wiesz, co ją czeka, jeśli nie będziesz współpracował, prawda? – Stała ciągle w progu, sama nie wchodząc do środka. – Co robiłeś na stacji, łowco?

Odpoczynek po kamuflażu – 2/3
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Sorn Nie Lip 14, 2019 2:36 pm

Dawno nie padł ofiarą inteligentnych wampirów. Milky przyzwyczaił go już do ciągłego zaskakiwania, ale jednak.. dlaczego stracił czujność? Dlaczego musiał wplątać w to wszystko swoją córkę? Dlaczego obce wampiry go zabrały? Wątpił aby byli to jacyś przyjaciele Logana.
Pozostało mu być jedynie wściekłym na siebie, że zagrożona była również Noir. Nóż w udzie bolał niemiłosiernie, sprawiając, że łowca tracił wiele krwi. Przez głupie pogłębiane ruchy Luli, które skutecznie miały go ''obłaskawić'' czuł się jedynie gorzej.
Nie szamotał się jednak, a jedynie wpatrywał w córkę. Podczas całej podroży nie odezwał się ani słowem. Kuśtykał, krzywiąc mordę z bólu.
Kiedy padły słowa, że mają zostać rozdzieleni, nie zareagował. Chłodne kalkulacje uświadomiły mu, że to nie czas na odgrywanie bohatera. Musiał więc słuchać wrogiej wampirzycy. Wszedł więc głębiej, gdziekolwiek byli i parsknął.
- A czy wy wiecie co się stanie, jeżeli mnie zabijecie? Nie macie nawet najmniejszego pojęcia. - Rzucił oschle i choć niczego nie widział, to przecież rąk mu nie związali. Zaczął więc ściągać szmatę z oczu, obracając się w stronę Luli.
- Wypuścicie dzieciaka. Nie jest łowczynią, więc jest wam niepotrzebna. - Dodał jeszcze, patrząc dwukolorowymi oczami na posturę drobnej pijawki. W jego głosie rozbrzmiewała groźba. Zerknął na ranę w nodze i szmatą, którą miał związane oczy, przewiązał sobie udo.
- Zabijałem oszalałe wampiry. - Wzruszył barkami, jakby mówił coś oczywistego. Podrapał się ręką po głowie, zabrali mu broń.. ale bezbronny przecież nie był. Zacisnął usta w linijkę, biedna Noir. Zaczął się martwić co mogliby zrobić jego córce.. cholera, czy Milky otrzymał sygnał?
- Po co się narażacie i porwaliście łowcę? - Zapytał ostro. Nie miał żadnych szczegółowych informacji, oświata wydawała się spoczywać na laurach, a on dawno w niej nie był. Zawsze pozostawał typem samotnika, a jego wiedza nie była jakaś godna zainteresowania.
- Zastanówcie się lepiej i wypuście nas natychmiast. Nie będę szukał zemsty, a oświata się o was nie dowie.  - Mruknął, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Noga zaczęła go zdrowo napierdalać, więc na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Jeżeli wampiry okażą się mądre, posłuchają go. Albo przynajmniej wypuszczą Noir.
Niech nie myślą, że zachowali się rozsądnie. Porwanie łowcy? To dopiero wykroczenie, zwłaszcza że ostatnio linia między dwoma odwiecznymi wrogami zaczęła się zacierać.15:30:45
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Pon Lip 15, 2019 8:45 pm

Noir, zostajesz wzięta przez NPC Krzaka do innego pomieszczenia. Krzak najpewniej rozpocznie tam wątek.


Łowca miał pecha – znalazł się po prostu w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, akurat w momencie, gdy postanowiła urządzić w slumsach małe polowanie i czyhać na pierwsze lepsze zło, jakie jej się natrafi. A że padło akurat na Sorna: nawet i lepiej, że był dorosłym, najpewniej dojrzałym łowcą.
Oby chętnie śpiewał dla niej i dla Ao, bo inaczej naprawdę nie miałaby skrupułów i skrzywdziłaby jego córkę. Każdy inny wampir w tym budynku pewnie tak samo.
Zasłoniła swoim ciałem drzwi, aby łowca nie patrzył za córką, po czym jeszcze odczytała SMS od Ao. Skrzywiła się pod nosem, ale wyjrzała zza progu i krzyknęła jeszcze do Jirō, by załatwił jej jakąś wodę.
Matko, ludzie i ich wymagania. No i po co to-to istnieje w innych celach niż hodowlanych?
Kiedy Jirō odszedł z młodą, Lula wlepiła ostre spojrzenie w łowcę i skrzyżowała ręce na piersi. Skrzywiła się nieznacznie, gdy dotknęła oparzoną ręką ramienia.
Będzie musiała potem zająć się tą raną.
A kto mówił, że chcemy cię zabić? O ile mnie pamięć nie myli, wspomniałam tylko o zabiciu twojej córki. A skoro mówisz, że nie jest łowczynią ani nikim ważnym... – przeciągnęła od niechcenia, bębniąc długimi pazurami o swoje ramię. Przekręciła głowę. – To Oświata nie będzie jej szukać, prawda? Daj mi więc dobry powód, abyśmy uchowali ją przy życiu. To twoja szansa, łowco. Powiedz mi coś, co przekona nas do oszczędzenia małej.
Luli wydało się, że jej aluzja była jasna – niech powie wampirom jakieś tajemnicy z Oświaty, jakiekolwiek plany, nazwiska bądź miejsca pobytu innych łowców, a jego córka może zachowa życie.
Przynajmniej tak długo, jak będzie użyteczna jako zakładnik.
Nie miała zamiaru odpowiadać na jego pytania ani tym bardziej słuchać gróźb. To ona była tu na wygranej pozycji – i w życiu nie dałaby się sprowokować jakiemuś tam łowcy. Przemilczała więc tylko to głupie gadanie, patrząc na niego z pobłażaniem.
W tym samym momencie przyszedł do nich jakiś wampir, chyba klasy D, którego jeszcze nie kojarzyła. Łypnął groźnie okiem na łowcę, po czym przekazał Luli butelkę wody. Na odchodne pokazał jeszcze swoje długie zębiska – aby Łysy wiedział, że wampirzyca nie była tu sama i w razie czego mogła wołać posiłki.
Schwyciła butelkę, ale jeszcze nie przekazała jej łowcy.
Oszalałe wampiry? Z czyjego rozkazu? – spytała, po czym rzuciła butelką wody w sam kąt pokoju. Niech łowca sobie do niej doczłapie. – Jaki masz stopień w organizacji, łowco?
Nie spuszczając wzroku z mężczyzny, sięgnęła po jego komórkę. Spróbowała ją odblokować, ale napotkała przeszkodę w postaci hasła. Spojrzała wymownie na mężczyznę.
Hasło? – spytała twardo. – Podasz mi je dobrowolnie czy chcesz najpierw usłyszeć błagalny płacz córki?

Odpoczynek po kamuflażu – 3/3.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Sorn Sob Lip 20, 2019 10:04 pm

Łowca patrzył na nią ze stoickim spokojem. Nie wydzierał się, nie szarpał.. zachowywał się całkiem cicho jak na dopiero co porwanego. Nawet w jego oczach nie można było dostrzec lęku, były w zasadzie obojętne. Jak widać nie pierwszy raz łysy miał do czynienia z porwaniem.
Wzruszył barkami.
- Takie wampiry waszego sortu nie mają ambitniejszych zadań. - Rzucił oschle, mierząc ją. Czuła się zbyt pewnie, ale to dobrze.
- Oświata będzie jej szukać, jest wpisana w archiwa. - Burknął mało przyjemnie, patrząc gdzieś w bok. W zasadzie to nie wiedział co innego miałby jej powiedzieć, Oświata już dawno nie funkcjonowała tak jak powinna.
Westchnął, patrząc na wampira klasy D z wrogością. Oblizał lekko usta, patrząc na wodę. Przez adrenalinę nie czuł pragnienia, ale dziwne aż że zamierzali mu ją dać. Potem łypał wzrokiem na Lulę, będąc ciekaw co zrobi. Nie przejmował się tym, że za rogiem miała kumpli. W zasadzie to ona była póki co tutaj najgroźniejsza i chyba najnormalniejsza. Ale jeszcze wszystko może się zmienić, prawda?
- Ta, oszalałe. Jedyne czego chcą to krwi. Nie są w stanie myśleć o niczym innym, więc trzeba je szybko likwidować zanim narobią więcej szkód. - Wzruszył lekko barkami. Czy takie tłumaczenie jej wystarczyło?
- Drobne zadanie z oświaty, aby mieć pod kontrolą miasto. W końcu ktoś musi chronić cywili od waszej chorej natury. - Dodał, patrząc na rzuconą w bok wodę. Doczłapał się do niej, zaciskając zęby i w końcu usiadł na podłodze, patrząc na krwawiącą ranę z nogi. Oby tylko nie zaczęła mu się babrać, krew bardzo szybko plamiła ubranie. W końcu nóż wbił się dość głęboko. Pociągnął spory łyk z butelki.
- Nie mam stopnia, po prostu jestem łowcą z wieloletnim stażem. - Odpowiedział, okładając plastik. Nie wstawał, a jedynie patrzył na wampirzycę i powoli wypuszczał powietrze z ust.
- Nie wystarczy samo hasło, do drugiej części potrzeba będzie mojego odcisku. - Rzucił z zażenowaniem, jakby tłumaczył dziecku coś naprawdę oczywistego. Potem ciut się wyprostował i położył rękę na rannej nodze.
- Skąd mam wiedzieć czy jeszcze żyje? I jaką mam pewność, czy jej nie zabijecie jak wam wszystko powiem, choć dalej nie wiem czego ode mnie chcecie. Jestem typem samotnika, a z Oświatą nie mam zbyt wiele wspólnego. - Wyjaśnił, mówiąc odrobinę łagodniej. Ta szorstka nuta w jego głosie wydawała się być automatyczna. Czego innego można się spodziewać po tak wrednej mordzie jaką miał łowca.
Westchnął, kręcąc głową na boki.
- Co z moją nogą? Chyba nie chcecie abym się wam wykrwawił. - Zapytał, krzywiąc się przy tym nieznacznie. Z łysego zaczęła być niezła maruda. Skoro już wiedział, że nie mieli w planach mordowania go, to może chociaż pozwolą mu opatrzyć ranę? Z pewnością lepiej by mu się rozmawiało w fajniejszych warunkach.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Nie Lip 21, 2019 4:53 pm

Nawet jej brewka nie drgnęła, gdy łowca obraził ją i pozostałe wampiry ze szpitala. Przecież to tak, jakby mały, brudny kundelek zaczął warczeć na człowieka – nie było sensu brać tego na poważnie. Dla Luli ludzie i łowcy stali tak nisko w hierarchii, że traktowała ich jak zwierzęta. Jednocześnie miała anielską cierpliwość – naprawdę trudno było ją wyprowadzić z równowagi.
Obrażanie mnie czy innych wampirów nie jest rozsądne. Radzę ci to przemyśleć, gdy spotkasz się z pozostałymi – ostrzegła jedynie spokojnym tonem, również wzruszając barkami.
Oświata będzie szukać młodej? W takim razie świetnie! Lula i Sekta będą wtedy mogli potropić więcej łowców, co więcej – dowiedzieć się, jakie wampirze kryjówki znała Oświata. W końcu zapuszczą się tylko tam, gdzie sądzą, że kryją się krwiopijcy – porwanie młodej może okazać się lepszym pomysłem, niż Lula pierwotnie sądziła. Prawie uśmiechnęła się na myśl o tym, że już niedługo będzie śledzić kolejne gończe psy.
Oświata będzie szukać ludzkiej nastolatki? Proszę, proszę, pokładacie w nią aż tyle nadziei czy po prostu brakuje wam członków? – dopytała, gdy drugi wampir już się zmył.
Czy stowarzyszenie łowców aż tak troszczyło się o rodziny swoich członków? Lula w to wątpiła, chociaż brała też pod uwagę fakt, że młoda stanowiła dla nich inwestycję w przyszłość i mięso armatnie – które wykorzystają, gdy dziewczyna już podrośnie.
Właściwie również gardziła wampirami klasy E, dlatego bez wyrzutów sumienia traktowała je przy stacji jako przynętę, jednak nie miała zamiaru solidaryzować się przez to z łowcą. I tak uważała go za gorsze istnienie od nawet najbardziej oszalałego krwiopijcy – dlatego ostrzegawczo wysunęła zębiska. Niech łowca lepiej uważa, bo to była już druga przestroga.
O dziwo, mimo kąśliwych uwag, facet nawet współpracował, nawet jeśli nie mówił jej nic wartego uwagi. Czyli jednak był rozsądny i pamiętał o córci.
Obserwowała w milczeniu, jak lazł wolno w stronę wody, i dopiero gdy trochę jej upił, odezwała się:
Jak się w takim razie nazywasz, łowco? – Zwęziła oczy, lustrując go od stóp do głów. Czuła zapach jego słodkiej krwi. – Skoro nie należysz konkretnie do Oświaty, skąd jesteś? Kto cię uczył mordowania wampirów?
Przeniosła wzrok na jego komórkę i spróbowała jeszcze raz ją odblokować, ale prośba o hasło uparcie wyświetlała się na ekranie. Lula nie była najbieglejsza w technologiach, dlatego zacisnęła wąsko usta.
Chyba nie myślisz, że podam ci komórkę? – spytała kpiąco, nawet na niego nie patrząc. – Prędzej odetnę ci palec. Dlatego grzecznie radzę – pomóż mi to odblokować bez swojego odcisku albo stracisz kawałek ręki.
Ucięłaby mu każdy palec po kolei, aby dostać się do zawartości komórki – w końcu nie wykrwawi się na śmierć od czegoś tak błahego, litości. W życiu jednak nie dałaby mu telefonu do ręki, nie była na tyle głupia.
Sorn miał ostatnią szansę, aby jej pomóc z odblokowaniem – inaczej Lula zawoła poprzedniego wampira, aby przyniósł jej ostry nóż i pomógł obciąć palec. Albo palce, w zależności od tego, który odcisk będzie tym ważnym.
Och, jeśli chcesz, mogę poprosić, aby zmusili ją do krzyku. Wtedy będziesz wiedział, że żyje – powiedziała spokojnie, bez krzty sarkazmu. To naprawdę była propozycja. Lula nawet wychyliła się w stronę korytarza. – Nie masz żadnej pewności. Tak samo jak ja nie mam pewności, że czegoś nie odwalisz, jeśli pozwolę ci być z córką. Nie wyglądasz na idiotę, więc chyba dobrze to rozumiesz. Najlepsze, co możesz zrobić dla małej, to współpracować. Kto dokładnie zleca ci zadania w Oświacie? Daj imię i nazwisko.
Zerknęła na jego nogę, gdy zaczął narzekać, i jej oczy zabarwiły się na bladą czerwień. Zaraz po tym wbiła spojrzenie w jego twarz.
Masz jeszcze sporo ubrań na sobie, więc zrób z nich opatrunek. Dostałeś też wodę, więc przemyj nią ranę. Chyba znasz podstawy pierwszej pomocy?
Nie miała zamiaru do niego teraz podchodzić. Widziała, że miał jeszcze sporo sił, zresztą gadał i marudził, więc ewidentnie nie mdlał. Zresztą nie skończyła go jeszcze przesłuchiwać – dopiero wtedy może zrobi coś z tą jego raną. Jedyne, co jej przeszkadzało, to fakt, że robiła się głodna przez jego krew – ale miała naprawdę żelazną siłę woli, więc stała niewzruszona.
Dotknęła dłonią swojej kieszeni, po czym jeszcze zapytała:
Ten pierścień. I ta broń – uniosła swoją poparzoną, poranioną dłoń – co dokładnie robią? Oprócz parzenia skóry?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Sorn Wto Sie 06, 2019 11:07 pm

Oczywiście, że nie drgnęła bo cóż taki potwór może czuć? Sorn splunął w bok, patrząc na nią z lekkim niedowierzaniem. Naprawdę łudziła się, że to porwanie ujdzie im na sucho?
Nic jednak nie odpowiedział, jedynie wzruszając obolałymi barkami. Wiele informacji mógł powiedzieć w przepływie złości, dlatego przez dłuższą chwilę nie odezwał się. Wampirzyca nie była wariatką, chociaż tak ją na samym początku sklasyfikował. Powoli wypuścił powietrze z płuc i napił się wody, aż dziwne że mu ją dała.
- Nijak. - Odparł bez krzty emocji. Przecież nie zamierzał jej powiedzieć, że pochodzi z rodziny łowieckiej, która zajmowała się eksterminacją wampirów. Dziedzictwo wolał zachować tylko dla siebie.
- Jestem samotnikiem, z oświaty znam może z dwóch typów. Wiesz, nudziłem się i znalazłem sobie takie fajne hobby. - Mówił gładko, nawet czasem się uśmiechając. Nie raz kłamał, nie raz mu się udawało. Wampirzyca nie mogła tego wiedzieć.
Uśmiechnął się. Chciała dobrać się do zawartości komórki, ale.. cóż, z palcami łowca rozstawać się nie zamierzał. Pokiwał ręką.
- Nie radziłbym. - Myśleli, że był bezbronny? Jak tylko którekolwiek dotknie łowcę, ten zamierzał użyć swojej magii. Sorn potrafił usypiać, więc nie czuł się tak zagrożony. Zawsze miał kilka asów w rękawie,  choć jeden z nich nieco się spóźniał.
- Może i mnie schwytałaś, ale nie posuwałbym się do głupich czynów wampirzyco. - Warknął ostrzegawczo. Córkę musiał stąd wydostać, ale jak miałby to zrobić, skoro sam był więźniem? Chyba najgorsze było to, że nie wiedział jak ma się stąd wydostać. Ale cicho, musiał udawać, że ma kontrolę.
- Nie możemy więc opuścić tej speluny i usiąść razem przy kawie? Byłbym bardziej skory do rozmowy. - Nikły uśmiech zagościł na łysym obliczu.
- Nie wiesz kto rządzi oświatą? - Zapytał z drwiną, bacznie ją obserwując. Potem oczywiście musiał ponarzekać na nogę, patrząc na Lulę. Jak bardzo pragnęła posmakować krwi łowcy?
- A nie możesz mi pomóc? Jak się kogoś przesłuchuje to najpierw trzeba wzbudzić zaufanie. - Powiedział z głupim uśmiechem, po czym skrzywił się. Ta noga naprawdę dawała mu we znaki. Rękę oderwał od rany, była cała we krwi.
Wyciągnął ją w stronę porywaczki.
- Smakowałaś kiedyś łowcę? - Zapytał nagle, obserwując ją. Głód na pewno ją najdzie, a wtedy.. wszystko zależy od jej silnej woli. Nie musiała się bać z jego strony o żaden atak i tak był ranny, a ona miała tutaj innych sługusów. Robienie czegokolwiek głupiego nie leżało w interesie mężczyzny, który opierał się o chłodną ścianę.
- Broń jest wykonana ze specjalnego metalu, łatwiej się nią łby ucina. - Powiedział lekko znudzonym głosem, chociaż maczeta była dla niego jak żona. Nigdy się z nią nie rozstawał i jej brak powodował w nim niepokój.
- A pierścień? To tylko pamiątka rodzinna. - Wzruszył obojętnie barkami. Dalej ciężko mu było uwierzyć w to, że został porwany. Wampiry chciały wypowiedzieć łowcom wojnę? A może ta grupa nie wiedziała, jak bardzo napięte stosunki mieli między sobą.
- Wiesz, że to co zrobiliście było naprawdę głupie? Chcecie umrzeć w katuszach? A może macie nas jedynie sprowokować? - Zmrużył oczy, patrząc na nią z ciekawością. Ciekawe kiedy obecność człowieka zacznie ją męczyć. Może i była cierpliwa, ale łysy aż się prosił o lanie.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Czw Sie 08, 2019 11:00 pm

Odpowiedź łowcy zdecydowanie jej się nie spodobała. Lula chciała znać jego imię. Czy ona niewyraźnie mówiła? Nie miała zamiaru powtarzać. Dłużej się w miłą rozmowę w cztery oczy nie będzie bawić.
Szybko puściła krótki SMS do Ao o przysłanie jednego z wampirów, a gdy po chwili dostała odpowiedź, schowała swoją komórkę i znowu wbiła chłodne spojrzenie w mężczyznę. Jej oczy nadal były bladoczerwone, ale kobieta stała niewzruszona. Zranioną dłoń założyła na klatkę piersiową, brudząc samą siebie krwią.
Fantastyczne hobby, doprawdy – mruknęła, przewracając oczami. – Szkoda, że nie chcesz współpracować, łowco. Będziemy musieli załatwić to nieco inaczej.
Zabębniła palcami o jego nieodblokowaną komórkę, krzywiąc się z niesmakiem. Ona również wolałaby rozwiązać to pokojowo, ale póki żadne z nich nie ustąpi – co raczej się nie zdarzy – nie będzie miała wyjścia. W dodatku łowca rozluźniał się coraz bardziej, co nawet zaczęło jej działać na nerwy – chyba zapominał, że był więźniem.
Kawa bardziej zmusiłaby cię do rozmowy niż życie córki? Proszę, proszę, piękne priorytety. – Zmrużyła oczy, gdy wystawił w jej stronę rękę. I nawet lekko zawarczała, ale nie ruszyła się ani o krok. – A ty, łowco? Smakowałeś kiedyś wampira? Słyszałam, że wielu z was to robi. To jak z wami jest – niby nas tępicie i zabijacie, ale chcecie być jak my? – spytała ostro, wciągając mocno powietrze przesiąknięte jego posoką.
Pewnie, że była głodna, ale krew łowców ją obrzydzała. Nie tknęłaby jej, chyba że musiałaby się ratować w ostateczności. Fakt faktem, mężczyzna teraz nawet smacznie pachniał i nęcił, ale… ale świadomość, że był psem oświaty, skutecznie zniechęcała.
Ignorowała jego groźby i teraz skupiła się na pierścieniu, który wyjęła z płaszcza i obracała w dłoni. Na jego słowa o pamiątce rodzinnej uśmiechnęła się półgębkiem.



Tylko pamiątka? Czyli nie jest ważny? – usłyszeli oboje z tyłu wesoły, męski głos.
Lula nawet się nie obejrzała – wyczuła już wcześniej, że tym, kogo wysłał do niej Ao, był Takeo, jeden z wampirów poziomu C. Idealnie – jej szef dobrze wybrał.
Wysoki, blondwłosy krwiopijca wkroczył powoli do pokoju, chichocząc. Przyjrzał się łowcy z góry na dół i wyszczerzył brzydkie zębiska, niemal pozbawione dziąseł. Zaraz po tym zaniuchał nosem i spojrzał na Lulę z małym zdziwieniem.
O ja, lala, krwawisz! – Krzyknął odkrywczo i sięgnął w stronę jej dłoni. Lula na wszelki wypadek cofnęła rękę, jednak Takeo tylko zarechotał i po prostu zgrabnie przejął pierścień. – Spokojnie, nie jestem głodny, jadłem. Ale jak już skończymy z tym czymś tutaj – wskazał głową w stronę łowcy – to leć się ulecz, bo szybko głodnieję! Swoją drogą, jaki problem z nim?
Lula oddała mu pierścień bez słowa – skoro łowca stwierdził, że to tylko pamiątka rodzinna, to co się będzie tym przedmiotem przejmować?
Nie chce dobrowolnie zdradzić nazwisk ani odblokować komórki. Mógłbyś być tak miły i przynieść jego palec? Wskazujący, prawej ręki – odpowiedziała spokojnie, patrząc z satysfakcją na łowcę. – A potem, jeśli chcesz… jego córka znajduje się parę pokojów stąd. Może się rozerwiesz?
Takeo uśmiechnął się tak szeroko, jak tylko się dało, po czym uniósł pierścień w dłoni i przyjrzał się mu dokładnie.
Z przyjemnością – zbliżył go niebezpiecznie blisko swojej twarzy – ci pomogę – zmrużył oczy, oblizując wargi językiem, po czym zerknął jeszcze na łowcę – zarówno przy nim, jak i młodej. Koniec z nudą!
MLASK.
Pierścień w ciągu sekundy zniknął w paszczy Takeo. Wampir kłapnął jeszcze psykiem, przełknął parę razy ślinę, po czym wystawił w stronę łowcy swój długi jęzor, śmiejąc się głośno. Błyskotka wylądowała głęboko w jego żołądku.
Skoro to tylko pamiątka rodzinna, to chyba nie masz mi za złe? A teraz dawaj paluszki!
Wyciągnął błyskawicznie dłoń, z której wyleciała długa, biała nic. Natychmiast oplotła ona prawą nadgarstek łowcy – mężczyzna mógł poczuć nagłe zdrętwienie kończyny i dziwne, tępe uczucie. Nie miał teraz władzy nad tą ręką.
Takeo zaczął niemal w podskokach do niego iść, ale Lula go upomniała z tyłu:
Wszystkie cztery. Nogi też. Nigdy nie wiesz, co takiemu odwali.
Takeo z nieschodzącym uśmiechem z twarzy użył więc pozostałych nici – jedna oplotła drugi nadgarstek łowcy, a dwie pozostałe jego stopy.
Wampir był teraz naprawdę w wybitnym humorze, więc z radością wykonywał wszelkie polecenia. Wreszcie się nie nudził! W końcu coś się działo! Miał okazję kogoś pomęczyć!
Podszedł do Sorna, nachylił się odrobinę i zajrzał mu głęboko w oczy. Wyszczerzył zębiska. Jedną dłonią cały czas kontrolował nici i dbał o to, aby każda z kończyn łowcy pozostała nieruchoma.
Odgryzę, dobrze? Może trochę zaboleć, ale…
Wyjmij mu nóż z nogi i to nim odetnij. Nie chcę, abyś zgryzł linie papilarne – odezwała się z tyłu surowo Lula, nadal stojąc w tym samym miejscu.
Takeo przewrócił oczami, jednak sięgnął dłonią w stronę rany na nodze łowcy.
Sorry, brachu, ale wiesz – kobiety… – westchnął, przewracając teatralnie oczami.
A zaraz po tym boleśnie wyszarpał nóż z jego ciała. Dziura na udzie zaczęła ponownie mocno krwawić, a do nozdrzy obu wampirów dotarł jeszcze bardziej wyrazisty zapach krwi.
Takeo wciągnął głośno powietrze nosem i przejechał jęzorem po zakrwawionym ostrzu, zlizując krew mężczyzny.
Okropnie smakujesz – stwierdził, chociaż wylizał nóż do czysta. I nie czekając na jego odpowiedź, zamachnął się nim nad ręką mężczyzny.
Jeżeli łowca niczego nie wymyśli, jednym sprawnym ruchem odetnie mu palec wskazujący u prawej ręki, a następnie uniesie go z triumfem i pokaże Luli.

Marionetka – 1/3
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Sorn Pon Sie 12, 2019 9:47 pm

Lula nie chciała z nim pogadać? Jak szkoda, przecież ewidentnie między nimi coś iskrzyło! Niestety nie miała ochoty dłużej rozmawiać z łowcą, który ewidentnie poczuł się zbyt pewnie. Jak widać przez swoją głupotę, miał przypłacić za to paluchem. Ale czy aby na pewno?
- Jak to? Przecież współpracuję. - Prychnął z powagą, mrużąc wściekle dwukolorowe oczy. I tak był w miarę grzeczny, ale jak widać to nie wystarczyło.  
Po raz kolejny prychnął. Nie miał ochoty jej się tłumaczyć, była tylko pijawką czyli czymś co powinno zostać od razu zabite.
A jednak kącik ust mu drgnął.
- Nie, brzydzę się wami. - Burknął jedynie. Nigdy nie zamierzał przedłużać swojego życia, a nawet jeśli to i tak nie mógł. Nerwowo zerkał w stronę wyjścia, szykując się na nadchodzące tortury.
Uniósł lekko brwi, mierząc nowo przybyłego. Jeszcze ta marna istota nazwała go ''tym czymś'' ? Aż prychnął pod nosem, patrząc teraz gdzieś w bok. Nie słuchał ich, to mu nie pomoże. Ale w zasadzie co niby miał teraz zrobić?
Myślał, bo znalazł się w lekkiej dupie, ale jakoś musiał dać sobie radę bez czyjejś pomocy. Jak zawsze z resztą, w końcu łowcy działali w pojedynkę.
Połknął jego pierścień. Szlag by to. Jak on go później z niego wydostanie? Cholera wie, najwyżej rodzinna pamiątka rozniesie mu któregoś razu dupe.
Zagryzł więc jedynie wargę, przyjrzał się brzydalowi i kiedy ten patrzył mu głęboko w oczy pochylając się, łowca uderzył go prosto z główki. W końcu torsu mu nie unieruchomili, ale nie zrobił tylko tego. W momencie zderzenie się z jego łbem, użył swojej magii uśpienia. Nie był idiotą aby siedzieć w spokoju podczas obcinania kończyn w dodatku Lula strasznie zaczęła go denerwować. Cóż, doigra się jeszcze swego i zobaczymy kto komu będzie ucinał paluszki.

/ uśpienie /
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Czw Sie 15, 2019 11:14 pm

Iskrzyło czy nie, ich potencjalny uroczy związek i spokojne randki w kawiarni były z góry skazane na niepowodzenie – bo Lula najbardziej na świecie nienawidziła łowców i ich świńskiego zawodu.
A Łysy z kolei najpewniej najbardziej na świecie nienawidził wampirów – w końcu gdyby było inaczej, znalazłby sobie inną pracę, nie? Choćby i w reklamie na porost włosów.
Albo w ogłoszeniu społecznym na temat nowotworów.
Jeśli tę sytuację łowca nazywał współpracą, to ewidentnie rozminęli się z Lulą w definicji tego słowa. Nie podał jej nawet swojego imienia – a to już była zniewaga. Mężczyzna zdecydowanie czuł się zbyt pewnie.
W milczeniu obserwowała, jak Takeo podchodził do łowcy, aby obciąć mu palec, jak unieruchamia każdą jego kończynę, jak się z nim droczy, zlizując krew z ostrza… i jak po chwili jego ciało pada nieruchomo na podłogę, nieprzytomnie.
Instynktownie warknęła, wyszczerzyła wszystkie swoje ostre zębiska i wysunęła obie dłonie zakończone pazurami.
Co, do cholery?!
Co mu zrobił?
Czuła, że Takeo nadal żył – oddychał, nawet chyba nie był ranny. Więc tylko nieprzytomny?
Nici, które łączyły jego ciało z mężczyzną, zostały, ale wampir ewidentnie ich już nie kontrolował. Nawet jeżeli miały jeszcze jakiś wpływ na łowcę, pewnie szybko staną się bezużyteczne.
Lula w ciągu sekundy znalazła się przy Takeo. Szarpnęła go za ubranie, jak najdalej od łowcy, i od razu odskoczyła z jego ciałem do tyłu.
Doigrałeś się. Zobaczysz, psie, jak skończy twoja córka. Może jej krzyki wreszcie przemówią ci do rozsądku – warknęła, rzucając ciałem Takeo niedaleko drzwi.
Nici nadal się trzymały, ale niebezpiecznie naciągały i stawały coraz bardziej kruche. Lula spojrzała na nie niepewnie. Jak długo ręce i nogi łowcy będą nie do użycia?
Spojrzała na jego ranę na. Po wyjęciu ostrza obrzydliwie krwawiła – posoka zalała już całą podłogę w okolicy uda i zabarwiła spodnie. Przez moc Takeo łowca musiał nie poczuć bólu, ale… tak duża utrata krwi może nawet doprowadzić go do omdlenia. A potem śmierci, jeśli nic z tym nie zrobi.
HEJ! DAWAĆ MI TU TĘ MAŁĄ ŁOWCZYNIĘ! NATYCHMIAST! – wrzasnęła na korytarz, w stronę, w którą wcześniej odeskortowano córkę łowcy.
Teraz się, kurna, dopiero zacznie zabawa.
Ostatnia szansa, łowco. – Oderwała kawałek swojej bluzki i owinęła nią chorą rękę. Zaczęła grzebać w kieszeni – wyjęła pistolet łowcy.
Nie wiedziała, czy on też powodował oparzenia, więc wolała wydostać go już zranioną dłonią i przez szmatkę. Nieco drżącą od bólu ręką wycelowała w łowcę pistoletem. Nie była w stanie mocno go trzymać.
Co się stanie, jeśli łowca dostanie strzał? Może warto sprawdzić?
Mówiłeś, że rozkazy bezpośrednio zleca ci przewodniczący oświaty, tak? Świetnie. W takim razie podasz mi teraz dokładne dane miejsc, w których się zwykle spotykacie. Bez kręcenia! A gdy tylko twoja córka tu wejdzie, przyłożę jej do twarzy ten pistolet z jednej strony, a te pazury – uniosła zdrową dłoń – z drugiej. Cierpliwie wszyscy poczekamy, aż Takeo się obudzi, a gdy to zrobi, podejdzie do ciebie z telefonem. Ty go odblokujesz, nie sprawiając absolutnie żadnych problemów. Jeśli choć pomyślisz o wyrwaniu komórki albo zaatakowaniu Takeo, jeśli którekolwiek z was, ty lub mała, zrobi coś, co mi się nie spodoba, mózg córki przeszyją wystrzelone kule, a jej twarz moje pazury. Chyba nie chcesz, aby to się stało, prawda? – warknęła groźnie, nie spuszczając z niego oka i nadal celując bronią. – Jeśli to grzecznie zrobisz, to pójdziemy spokojnie na krwistą kawusię porozmawiać o zawartości twojej komórki i wszelkich informacjach, jakie tam znajdę – dodała jeszcze z sarkazmem, patrząc na niego gniewnymi, bladoczerwonymi oczami.

Marionetka – 2/3, i trzeciego już nie będzie. Przez brak przytomności u Takeo nici słabną, więc Sorn, pomimo odrętwiałych kończyn bez czucia, jest w stanie je zerwać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Czw Sie 22, 2019 7:42 pm

Trochę minęło od otrzymania połączenia i ustalenia skąd dokładnie dzwonił Łysy. Dopiero po ogarnięciu sygnały, wychodziło na to, że łowca został uwięziony w Południowej dzielnicy. Naprawdę zacnie, bowiem dzielnica należy teoretycznie teoretycznie do rodu z Cmentarza. A Logan był jednym z nich. Dla niego cała smutna część Yokohamy była niczym dom; znał jej zakamarki, znał się z niektórymi z marginesu, a przede wszystkim często też polował w okolicy i co najważniejsze, dom Sorna też tutaj był. I to właśnie z jego powodu tutaj się znalazł.
Stary, opuszczony szpital z jedną wyremontowaną częścią. Coś obiło się mu o uszy, że mieszkała tutaj zgraja. Zgraja wampirów ze stojącym na czele Kuroszem. Gaki? Tak, to chyba o niego chodziło. Miał też towarzysza (życia, heh) Krzaka. Czasami warto jest trzymać się blisko starszyzny i rozmawiać z nimi. Barabal dużo wie, o Hiro już nie wspominając. Poza tym sam Logan należał do wampirów z wyższego poziomu, niż te, które tutaj zamieszkiwały.
Ale żeby nie przedłużać. Ruszył. Czy szedł sam? Nie. Jeden z jego dalszych bratanków wspomógł go własnymi ludźmi z Bratvy. Naprawdę opłaca się i dla nich piec ciasta.
Przedostanie się do opuszczonego budynku było proste, przecież wiadome że bystrzejsze wampiry nie zaatakują od razu kilku wampirzych intruzów i to wyższej krwi. Niemniej panowie mieli się na baczności. Ogólnie nim Milky tu dotarł musiał opatrzyć plecy; wymiana ostrzy jednym z uczniaków z Crossa. Rana żadna, prawie już wygojona. Lecz i tak trzeba uważać. Także pan w garniaku i kilku jego pomocników zmierzało do celu. Ktoś ich zaczepił? Odpowie się jedno.
- Szukamy łysego człowieka.
Tylko tyle powie Kurosz. Poważna mina, rozgniewany ale trzymany na wodzy ton. Nie dopuści do utraty kontroli, chociaż kto wie co dalej się wydarzy? Jeśli będzie trzeba przedrą się siłą, jeśli nie. Postara się porozmawiać z rozumnymi i wynegocjować Łowcę. Jakoś nie miał ochoty plamić krwią kolejnej marynarki. Wampiry nie załatwiają się pieniędzmi.
Gdzie dokładniej mogli się znajdować? Na jednym z korytarzy i z niego można było dotrzeć do różnych pokoi dla pacjentów. Co gorsza... Milky właśnie stąd wyczuwał krew człowieka. Jego człowieka. Aż krew w nim zawrzała i już z całą pewnością nie odpuszczą. Jeżeli ich nic nie zatrzyma, będą iść dalej, byleby dotrzeć do największego źródła zapachu. Wampirom ogarnięcie tropów przychodzi łatwo, wszak ich zmysł węchu jest o wiele lepszy od ludzkiego.

Teraz NPC Zarena piszą posta o/
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Zaren Czw Sie 22, 2019 8:49 pm

Milky nie był głupi ~
Oczywiście, że nie przyszedł sam, bo kto idzie do miejsca pełnego wampirów bez obstawy Ruskich karków? No, na pewno nikt normalny. Milky należał do tej normalnej części, a że poznał się wcześniej z Milkym na jednej z imprez to właśnie tam ~ zawarli pakt. Może pakt to dużo powiedziane, zaprzyjaźnili się na pewnym stopniu i gdy Logan zadzwonił do Zarena ten akurat wchodził do budynku w Nocnej dzielnicy ~ Rozmowa z Hiro było priorytetem, ale czy zostawi wujaszka Samego? Nie ma takiej opcji. Kuroaishita od razu wysłał w umówione miejsce swoich przyjaciół, była ich trójka ~
Wielki jak góra lodowa z błyszczącą łysą glacą, chyba nawet bardziej od Sorna - Borys.
Drugi z wampirów prezentował się również nienagannie, wysoki ~ chyba wyższy od Logana, białowłosy jegomość w bardzo starannym smokingu z muszką przypiętą przy kołnierzu swojej koszuli oraz w magicznym cylindrze ~ cylindrze magika, tak! Z zębów wystawał mu papieros a spojrzenie miał wyjątkowo podłe, jakby widział nie jedną chujnie na tym świecie.
Trzeci Wampir to również bardzo wysoki białowłosy mężczyzna ciągnący co jakiś czas nosem, wyglądał równie elegancko, ale po jego aparycji można było wywnioskować jedno ~ uczony. Wampirowi trzęsły się ręce, jego źrenice były praktycznie tak duże, że zasłaniały białka, a on sam miał uśmiech od ucha do ucha. This is Britney, bitch. Się znaczy, Bratva, bitch.
Czy weszli tutaj uzbrojeni? Ależ oczywiście! Mieli całkowicie głęboko w chujach całe to otoczenie, gdy wampiry z południowej dzielnicy zaatakują czystokrwistych to zrobi się tu rzeź, jeden telefon do Zarena, który właśnie w tej chwili gawędził z Hiro spowoduje tutaj najazd jak na pierdoloną plaże w Omaha. Co do uzbrojenia tychże wampirów ~ oczywiście pomijam już tutaj co przyniósł ze sobą Logan, bo to jego sprawa.
Bratva była uzbrojona w karabiny maszynowe AK-47, Ruska precyzja ~ jedyną zmienną było to, że magazynki zawierały anty-wampirze naboje i wcale nie zawahają się ani na sekundę ich użyć. Rozkazy były jasne. Wspomóc wujaszka Zarena za wszelką cenę, będzie chciał tu urządzić krwawą łaźnie to ściany spłyną krwią. W dupie mieli zasady rady, nie pracowali dla niej. Zabiją każdego serią z karabinów kto się tylko zbliży, ale bez wyraźnego polecenia nie reagowali na otaczających ich niższej krwi wampirów.
Gdy tylko Logan się odezwał to trzech karków skinęło głową. Oczywiście pierwszy w formacji szedł Borys, największy i najtwardszy skurwiel. Dwóch stało po obu stronach Logana mając tak zwane oczy dookoła głowy patrząc na cały ten burdel który się tu dział.
Nie gadali za dużo, w końcu to Ruski co jakiś czas wspomnieli, że powinni dostać podwyżkę albo przynajmniej jakąś solidną kurwę, a nie to co oferują w klubach w podziemiu. Nuda.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Sorn Wto Sie 27, 2019 10:43 pm

Sorn wiedział, że kończyły mu się możliwości. Z posępioną miną obserwował Lulę i czuł, że niebawem przyjdzie koniec. Nie posiadał żadnych wartościowych informacji, a nawet jeśli to podawać ich nie zamierzał. Miał za to przypłacić życiem. Czy to aby nie za wysoka cena za utajenie kilku drobiazgów?
- Nie waż się jej tknąć! - Warknął ostrzegawczo, zaciskając zębiska. Czuł jak więzy stają się słabsze, ale wtedy zdał sobie sprawę, że plama krwi była przeraźliwie spora. Już wiedział, że był dostatecznie osłabiony, nawet nie wiedział czy da radę przeżyć, a co dopiero uratować swoją córkę. Wiedział jednak, że wampirzyca za nic w świecie ich nie puści, już go o tym zapewniła. Zacisnął usta, krzywiąc się i patrząc na Lulę z wrogością.
- I co? Jak Ci powiem to mnie zastrzelisz? - Prychnął, patrząc jak niemrawo celuje jego własnym pistoletem. Śmierć ze swojej własnej broni brzmi trochę smutno, ale łysy nie zamierzał wyjawiać żadnych informacji na temat oświaty. Jeżeli przyszło mu za to zginąć.. to najwidoczniej tak miało być.
Słuchał jej wywodu z krzywym uśmiechem. Naprawdę sądziła, że będzie współpracować? Łysy? Jeden z największych buców tego świata?
- Naprawdę sądzisz, że podam Ci te informacje? Nic z tego wampirzyco. - Splunął krwią na bok, nie spuszczając z niej dwukolorowych oczu. Strzeli? Albo zrobi to jego córce. Niestety co jak co, ale względem oświaty był wierny.. choć nic na to nie wskazywało. Najważniejsze jednak było nie ujawnienie informacji i pójście z nimi do grobu. Smutne, że tak to się miało skończyć.
- Miejmy to już za sobą. - Machnął ręką. Zamknął nawet oczy, czując jak jego umysł opanowuje zamęt połączony z osłabieniem. Jeśli ona tego nie zrobi, to i tam umrze przez wykrwawienie się. Szkoda tylko, że nie mógł zobaczyć córki, szkoda, że osoba do której próbował się dodzwonić, nie odebrała.
Łysy poczuł żal?
Zacisnął szczękę, łypiąc nieprzyjemnie na kobietę. Bawienie się w porwania niosło ze sobą wysoką cenę, a tym bardziej jeśli wplątano w to łowcę. Cóż, jednak to nie oni przyjdą z pomocą.
Logan i kompani Zarena byli nie daleko, jednak wciąż nie doszli do pomieszczenia z łowcą. Ten słysząc jakieś zamęty, ostatkiem sił szarpnął się i... rzucił na Lulę. Będzie próbował ją powalić i wytrącić bron, chyba ze.. strzeli i go trafi.
A wtedy, choć pomoc jest w drodze, może już być za późno.
Mimo to łysy zaryzykował, zrywając więzy i modląc się, żeby wampirzyca spudłowała.
Sorn

Sorn
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka A
Magia : uśpienie - teleportacja


Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Czw Sie 29, 2019 12:46 pm

Hej – zawołał, widząc przemykającego chłopaka. Młody wampir zatrzymał się, jakby ktoś nagle pociągnął go za sznurki. – Leć szybko po Shō i Tarō.
Nie czekając na odpowiedź, wyminął chłopaka i skierował się w stronę, skąd pobiegał podejrzany hałas. Najchętniej posłałby do intruzów osoby, które miały strzec budynku i pilnować, by nikt niepowołany nie wszedł do szpitala jak do swojego domu. Coś poszło ostro nie tak, jak powinno i to kolejny raz. Najwyraźniej sekta poczuła się zbyt pewnie, pozwalając sobie na więcej odpoczynku kosztem bezpieczeństwa.
Przełknął ślinę, widząc przed sobą uzbrojone wampiry.
No to już są, kurwa, jakieś żarty.
Odetchnął głęboko, nim postanowił wyjść im na spotkanie i ujawnić swoją obecność. Widok karabinów nie działał szczególnie uspokajająco, a mimo to na jego twarzy nie było widać żadnych oznak niepokoju. Chłodny wzrokiem przyglądał się przybyszom, kalkulując swoje szanse przeżycia ewentualnego starcia.
W czym mogę pomóc?
"Ktoś wtargnął, mówiąc, że szuka łysego człowieka" - głowa członka sekty zadudniły w głowie Ao.
Nie znał nikogo takiego a jeśli wśród bandy nikt nie upieprzył sobie włosów przy samej głowie i dał się odwampirzyć, to musiało znaczyć tylko jedno... Lula nie dopilnowała, żeby nikt nie wyśledził porwanego. Sprowadziła tutaj łowcę, którzy jak po sznurku przyszli do szpitala po swojego kolegę. Odsiecz przez krwiopijców? Czy także mieli jakieś porachunki i koniecznie chcieli je wyrównać?
Miał nadzieję, że uda mu się w miarę pokojowo załatwić sprawę z intruzami. Dopiero niedawno odzyskał czucie w nogach i absolutnie nie śpieszyło mu się do ponownego kalectwa, a nieznajomi wyglądali na takich, którzy bardzo szybko mogliby przetrącić mu kręgosłup i przy okazji władować parę kulek w ciało.
A co po marnować amunicję, prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Pon Wrz 02, 2019 10:27 pm

Podrapała się po policzku. Nagle… zaczął ją dziwnie swędzieć…
Takeo spał jak zabity. Jak długo to potrwa? Wampirzyca słyszała, że regularnie oddychał, nie widziała też, żeby coś dziwnego działo się z jego ciałem. Czyli najpewniej był tylko uśpiony, nie dodatkowo zraniony – ale i tak potrzebowała go świadomego.
Obserwowała ze ściągniętymi brwiami ranę łowcy, gdy nici Takeo zaczęły robić się coraz słabsze. Udo przeraźliwie krwawiło i jeśli nie zostanie szybko zabandażowane, to mężczyzna może zemdleć. Jasne, pewnie wytrzyma dłużej niż zwykły, niewytrenowany człowiek, ale długo nie pociągnie. Lula dawała mu najwyżej kilkanaście minut, zanim całkiem odleci – i tylko w wypadku, jeśli będzie spokojnie siedział.
A na to się nie zapowiadało.
Jak mi powiesz, to przynajmniej ta młódka nie zginie. Na twoim miejscu na własne życie bym już nie liczyła – odwarknęła, bo powoli nawet ona zaczynała tracić do niego cierpliwość. Brawo, Łysy!
Twardo trzymała wycelowaną w niego broń, mimo że rana na ręce piekła ją niemiłosiernie. Trudno jej było trzymać rękę bez drobnych drgań, ale nie miała zamiaru odpuszczać.
Łowca wyglądał przez moment, jakby pogodził się ze śmiercią, ale Lula i tak by go nie zabiła – Ao go jeszcze nie widział, nie próbował go przesłuchać, nie wydał rozkazu na ostateczny cios. Lula nie była niesubordynowana. Póki łowca nie stanowił bezpośredniego zagrożenia, nie uśmierciłaby go. Bez względu na to, jak był wkurzający.
Najwyżej odstrzeliłaby mu to i owo.
Czekała na przyjście wampira, którego miał wysłać Ao, ale w chwili, gdy usłyszała głos – a raczej głosy – na korytarzu, zrozumiała, że jako pierwsza nadeszła nie pomoc, ale wrogowie. Kiedy łowca kogoś wezwał? Jeszcze na stacji? Tam zabrała mu komórkę. Czyli miała w sobie ukryty nadajnik?
Łysy zareagował instynktownie, rzucając się na nią, ale Lula nie pozostała mu dłużna.
Natychmiast wystrzeliła w jego stronę. Zdążyła to zrobić dwa razy – za pierwszym trafiła w prawy bark, za drugim nieco niżej, bo ciało łowcy już ją dopadło i oboje wpadli na ścianę. Przestrzeliła przez to Łysemu bok w okolicy biodra. Chyba na wylot – przynajmniej z jedną raną będzie miał mniej pieprzenia.
Na korytarzu usłyszała głos Ao, ale nie wołała szefa. Zamiast tego warknęła jak zwierzę, wyciągnęła zdrową, zakończoną ostrymi pazurami dłoń przed siebie, kłapnęła zębiskami – i jednocześnie wgryzła mu się w szyję, a palcami przejechała soczyście po całej jego klatce piersiowej i brzuchu, prawie że do krocza, przez co stworzyła piękne czerwone pręgi.
W lewej, drżącej ręce nadal próbowała utrzymać pistolet. Kopnęła twardym obcasem łowcę w nogi parę razy. Jeśli się nie skulił, to doprawiła to jeszcze strzałem z kolana w genitalia, a następnie wyszarpnęła szczęki. Stworzyła przez to pokaźną ranę na jego szyi – a na deser przywaliła mu z główki w łyse czoło.
Jeżeli upadł i nic nie zrobił, aby temu zapobiec, natychmiast go dosiadła, tak by zablokować łydkami jego uda. Pazury u zdrowej ręki wbiła mu z kolei w zdrowe ramię.
Lewą, drżącą ręką wycelowała pistolet w głowę łowcy, a różowe ślepia wbiła w jego twarz. Obojgu spływała z czoła krew, ale Lula miała to gdzieś. Przymknęła tylko jedno oko, kiedy dostała się do niego stróżka posoki.
Oblizała zaczerwienione od posoki usta i skórę wokół nich oraz przełknęła pozostałość po tym szybkim posiłku.
Kogo sprowadziłeś, szczurze?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Gość Wto Wrz 03, 2019 10:37 pm

Trzeba szybko działać - takie własnie słowa w głowie Mlecznego krążyły jak zaklęte. Denerwował się, że ktoś obcy postanowił położyć łapy na jego Łysym człowieku i jeszcze skrzywdzić. Przecież tylko ON mógł rujnować mu wieczory, doprowadzać do gorączki i pastwić się w najlepsze. Nikt inny nie miał prawa tego robić. Sorn należy tylko i wyłącznie do Milkiego.
- Uważajcie, nie wiadomo kto tutaj się ukrywa.
Powie do swoich towarzyszy broni, zerkając na nich z nad ramienia. Nie chciał aby stała się im krzywda, Zaren mu zaufał, więc poniekąd czuł się też odpowiedzialny. Nie miał w planach zepsuć dalszemu bratankowi znajomych. Mieli wrócić cali oraz zdrowi.
Rozglądał się po korytarzu, kiedy wreszcie ktoś nadszedł. I co? Dowiedział się, że Logan chciał tylko i wyłącznie porwaną zgubę.
Przyjrzał się przybyszowi. Znał go, bardzo dobrze nawet. Bliski kumpel Gakiego. Kurosz mimowolnie uśmiechnął się.
- Ao, mój drogi, mój przyjacielu. Macie kogoś, kto jest bliski mojemu sercu. Oddajcie mi Łysego człowieka.
Stoicki spokój wampira ani na moment nie został zachwiany, mimo że wewnętrznie palił się ze złości. Cieszył się, że napotkał bliskiego, że Krzak jest przyjacielem Gakiego. Liczył też na rozsądek chłopców Zarena; oby tylko nikt nie musiał używać siły. Tutaj czas grał wielką rolę, wielką bo rozległy się strzały. Wyczuł mocniejszą woń krwi łowcy i już nie wytrzymywał. Ślepia otworzyły się szerzej, z gardzieli wydobył się złowieszczy warkot. Długimi krokami podszedł do Ao. Dłonie wylądowały na jego ramionach i wbił w nie pazury.
- Jeśli on zginie, zrównamy ten szpital razem z ziemią. Nie każ mi tego robić, Ao. Oddaj mi Sorna! Zaprowadź mnie do niego... On... ON NIE MOŻE ZGINĄĆ! NIE Z WASZYCH RĄK!
Ryknie ostatecznie i lekko pchnie chłopaka. Niech idzie, niech zaprowadzi go do jego łowcy. Logan dostawał aż dreszczy na samą myśl, że coś mogło się stać. Jeśli zostanie zmuszony atakować; uczyni to. Nawet zerknie na swoich kumpli z Bratvy. Oni pewnie też wszystko słyszeli. Zatem jeżeli jeden z członków Sekty krwi pójdzie po rozum do głowy i zaprowadzi ich do pokoju, Logan nie będzie nawet dyskutować, tylko ruszy za nim. Właściwie przyspieszy kroku, bo już chciał swojego człowieka dopaść oraz wyciągnąć go stąd. A gdy zobaczy w jakim stanie jest pogromca...
Nie, lepiej żeby Lula zeszła z Kurosza drogi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Zaren Sro Wrz 04, 2019 9:40 am

Borys, Vladimir i Anatoly ~ gdyby Zaren był łysy można by ich nazwać bandą łysego, ale nic straconego ~ ponieważ łysy był Borys i szedł na przodzie więc dalej można było używać tego stwierdzenia.
Chłopaki nie mieli tyle więzi emocjonalnej z więźniem przetrzymywanym przez wampiry co Milky, ani nie mieli żadnego powodu dla którego mieli tu być ~ byli tu jedynie z jednego prostego powodu. Dla pieniędzy. Bratva płaciła krocie jeśli byłeś dobrym żołnierzem. Każdy z mianowanych członków żył jak Król na własnym zamku. Zaren miał tysiące wad i był specyficznym wampirem, ale chłopaki wiedzieli, że na swój sposób o nich dbał. Gdyby któremuś coś się stało w tym szpitalu to sam by się tu pofatygował i również jak obiecał Milky zrównał ten szpital z ziemią, a od jednego złego Kuroiashita są gorsi tylko dwaj wkurwieni Kuroiashita dla których niebywałym zjawiskiem jest połączenie sił ~ ale gdy sprawy przyjmą najgorszy obrót tak właśnie się stanie. Przywódca sekty Gaki był z rodu, może nie był najbliżej reszty, ale powinien znać możliwości swojej rodzinki. Co do Milkiego to nie powinien przejmować się chłopakami z Rosji, bo bardzo dobrze dadzą sobie radę sami, a jak już mówiłem w ostateczności przyjdzie sam El Capitano, El Jefe tego chyba nikt tutaj nie chciał, nie? Zwłaszcza Lula która się znała z Zarenem i dała kiedyś słowo ~ czy to ważne że prawdziwie? Nie wchodź Bratvie w drogę, a właśnie weszła w drogę. Gdyby tylko wiedziała kto przyszedł w otoczeniu Milkiego ciekawego czy wspomniałaby sobie spotkanie z charyzmatycznym przystojniakiem ~ no dobra.. Po prostu charyzmatycznym wampirem z przeszłości. Dał jej kiedyś słowo. Chcemy się przekonać czy to tylko błahostki?
Na słowa Milkiego Borys zatrzymał się w szeregu i poczekał aż reszta do niego dołączy po czym wielkim łapskiem objął wampira prawie za pół pleców.
-Wujek się nie boi. Borys jest tutaj. - wielki łeb, wielkie mięśnie, wielkie serce. Cały urok Antipova. Pewnie, że Milky się nie bał, ale w bardziej rozwiniętych slowach, zbyt trudnych dla Borysa to chciał powiedzieć, że Bratva potrafi o siebie zadbać. ~ gdy już skończył to znów ruszył przed szeregiem gdzie napotkał przeszkodę, ot.. Malutki wampir przynajmniej w porównaniu do czołgu który szedł z przodu. Borys przez chwilę się zastanowił i zatrzymał się w miejscu. ~ Gdy Ao się dobrze przyjrzy to będzie widział, że bronie są odbezpieczone, ale nie był w stanie przewidzieć że były napakowane w anty wampirze kule.
-SZTO?! - ryknął Borys w stronę mniejszego wampira, ale szybko został wyprzedzony przez Milkiego a także złapany za ramię przez Anatoliego, który tylko pokręcił znacząco głową w stronę wielkoluda. Oni nie byli tu od rozmowy i właśnie to chciał przypomnieć tym gestem. Bratva cofnęła się kawałek. Vladimir ubezpieczał tyły, Borys stał przy Milkym bok w bok, a Anatoly gdzieś w środku skupiając się na korytarzu w którym się znaleźli. Wampiry mają różne moce, chuj wie czy nie wyjdzie zaraz jakiś z podłogi, sufitu czy ściany. Szyk bojowy został przyjęty i karabiny uniesione w górę ~ to moi drodzy.. Nazywamy przewagą taktyczną. Gotowi, zwarci i z palcami na spustach karabinów maszynowych.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Pokój nr 74. Empty Re: Pokój nr 74.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach