Opowieść z zeszłego lata

Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Sro Maj 06, 2015 5:34 pm

Opowieść z zeszłego lata 30045_b
Ścieszka świadczy o tym, ze ktoś kiedyś tędy chodził, jednak polanka została już dawno zapomniana. Czasem przychodzą tutaj zakochane pary albo ludzie, który po prostu szukają spokoju.

***

Zbliżał się już wieczór. Rosa po raz kolejny uderzyła pięścią w drzewo, ból rozlał się po całym przedramieniu i dosięgnął łopatki. Nabrała powietrza ze świstem, spojrzała na krwawiące kostki i opuściła obie ręce. Trzeba będzie to zabandażować...
Podkoszulek kleił się już do jej skóry, pot ściekał jej z czoła, karku, brzucha.
Miała lekką zadyszkę, w sumie jest tutaj już trzecią godzinę. Co ją w ogóle naszło na ponowne przetrenowanie się? Mistrz wyraźnie mówił żeby się oszczędzała...To pewnie jeden z tych koszmarów, które ją nawiedzają ostatnio.
Kosmyk czarnych włosów opadł jej na twarz. Pomimo zmęczenia jej myśli dalej galopowały przed siebie. Przypomniała sobie rodzinę i płomienie. Poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Uderzyła jeszcze mocniej pięścią w pień. Tym razem ból był tak silny, że musiała zagryźć wargę aby nie krzyknąć.

"Jestem jeszcze za mało zmęczona"powiedziała sobie w myślach.

Cios. Cios. Kopnięcie. Wypad do przodu. Piętnaście pompek. Piętnaście brzuszków. I tak w kółko aż do omdlenia, lub wymiotów. Jutro nie da rady wstać z łózka. Zakwasy będą nie do zniesienia, teraz ją to nie obchodzi, chce więcej zmęczenia, myśli wtedy odejdą. Muszą odejść!
"Gdyby mistrz nie był na misji już byś dostała naganę" ta myśl delikatnie wkradła się do jej umysły "przestań"

NIE!

Cios... Cios... Miała już wyprowadzić kopnięcie, ale mięśnie jej nie posłuchały. Upadła na ziemię. Uderzenie pozbawiło ja przez chwilę oddechu. Słyszała własne tętno w uszach. Po policzku łaskotał ją mech i liście, które pochodziły z jesieni ubiegłego roku. Leżała tak i wyrównywała oddech, przy okazji napawając się pulsującym bólem w mięśniach. Niedługo mistrz wróci, znów będzie mogła się schować w jego cieniu i poczuć ten błogostan anonimowości. Nie będzie musiała myśleć bo on zrobi to szybciej. Rosa dobrze wie, że kiedyś przejmie po nim pałeczkę.
-Ale to kiedyś- powiedziała do siebie.[/i][/i]


Ostatnio zmieniony przez Rosa Valentine dnia Wto Maj 19, 2015 2:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Sro Maj 06, 2015 6:27 pm

Saiyuri uwielbiała spędzać czas na świeżym powietrzu. A przy tak pięknej pogodzie musiała wyjść z domu. Przyszykowała sobie koszyczek do którego napakowała różnych pyszności, aby sobie urządzić piknik w lesie. Ubrała się w błękitną luźną sukieneczkę, która sięgała jej do kolan. Na głowie nie zabrakło wielkiego białego kapelusza i oczywiście złotego krzyżyka na jej szyi. Kiedy była już gotowa założyła swoje białe pantofelki i wyszła w tylko sobie znanym kierunku.

Nie minęło pół godziny a blondyneczka była nie daleko dobrze znanej polany, gdzie często przychodziła się odprężyć. Kiedy dotarła na miejsce, rozłożyła różowy kocyk w białe serduszka i usadowiła się wygodnie. Wyjęła z koszyczka termos z jaśminową herbatą i kanapki które wcześniej przygotowała.
- piękną pogoda.. pyszne jedzonko.. ćwierkające ptaszki wkoło.. tego mi trzeba było..- wyszeptała zajadając się kanapkami. Kiedy skończyła, przyszła kolej na ciasteczka. Dziewczyna wyjęła książkę z koszyczka i zabrała się za kontynuowanie noweli. Pochłonięta fabułą książki nawet nie zauważyła kiedy ćwierkanie ptaków ustało. W lesie zrobiło się nienaturalnie cicho.
- Niee.. czemu jej nie pocałujesz.. ?! ona tego chce.. to widać.. - zaczęła komentować na głos nieco zawiedziona brakiem akcji bohaterów noweli. Ewidentnie było to jakieś romansidło, bo dziewczyna biała aż rumiane policzki. Nagle gromada ptaków wystrzeliła z koron drzew. Dziewczynka poderwała się wystraszona rozglądając się nerwowo na boki. Po czym upewniając się to nic wielkiego odetchnęła z ulgą. "Głupia.. to tylko ptaszki.." uspakajała się w myślach. Nienaturalna cisza powinna ją zaniepokoić, ale Saika była naiwnym dziewczęciem. To też powróciła do lektury, dopiero trzask gałęzi za jej plecami sprawił że dreszczyk przeszedł ją po plecach. Odwróciła się powoli sprawdzając kto jest za nią. Widok jej nie ucieszył zbytnio. Przed nią stała nastolatka w dziwnej pozycji. Była nieco przygarbiona a ręce miała niezgrabnie powyginane. Głowę miała lekko przechyloną w bok, a na ustach malował się szalony uśmiech obnażający niemal że pełne uzębienie. Robiła powolne kroki w stronę blondynki jakby się skradała w kierunku zdobyczy. To jednak nie było aż tak przerażające. Dziewczyna trochę zdrętwiała widząc jak zakrwawione ubranie ma dzikuska. Kiedy otrząsnęła się z szoku powoli zaczęła się podnosić.
- nic pani nie jest.. wygląda pani na ranną.. może mam wezwać.. - to mówiąc zaczęła grzebać za telefonem w koszyczku. I to był błąd, ranna kobieta rzuciła się błyskawicznie w stronę dziewczęcia.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.. !!!! - Saiyuri wydała z siebie głośny okrzyk w momencie kiedy bestia przewróciła ją na ziemię. Długi język prześlizgnął się po jej policzku i dziewczynka ujrzała ostre jak brzytwy zębiska.
- NIEEEEE.. - widząc jak potwór chce ją ugryźć zasłoniła się w ostatniej chwili przedramieniem. Czując jak zęby wgryzają się w jej rękę zapiszczała najgłośniej jak tylko potrafiła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Sro Maj 06, 2015 7:03 pm

Rosa poczuła jak jej szósty zmysł się boleśnie odezwał. Wstała dokładnie w chwili kiedy gdzieś, niedaleko granicy polany rozległ się wrzask. Dziewczyna złapała łuk i cztery pozostałe strzały i nie zwracając uwagi na ból w nogach pognała w stronę dźwięku. Nie zajęło jej to dużo czasu.
Gdy jej oczy przyzwyczaiły się do półmroku ujrzała dosyć makabryczną scenę. Wampir klasy E właśnie z dziką przyjemnością wgryzł się w przedramię niewinnej dziewczyny. Rosa szybko oceniła że poszkodowana jest trochę młodsza od niej.
-Ej pijawko zajmij się kimś swojego pokroju- krzyknęła i podbiegła w stronę szarpiącej się pary.
Wampir wyraźniej zainteresował się nowo przybyłą i z rykiem postanowiła ją zaatakować. Rosa spojrzała jeszcze na nieznajomą. Jej ręka wyglądała fatalnie. Sięgnęła po strzałę i napięła łuk ale wampir był szybszy i powalił ją na ziemię bezlitośnie pozbawiając oddechu.
-Schowaj się!- Krzyknęła jak siłowała się z potworem.
Wiedziała, że z takim krwotokiem dziewczyna nie ucieknie daleko, a nawet jeśli zdoła biec to zemdleje po drodze. Philian zaciska szczęki aby nie krzyknąć jak zęby wampira wbijają jej się w ramię tuż nad obojczykiem. Napina wszystkie mięśnie i uderza pięścią w ucho potwora. Ma nadzieje, że tym sposobem trochę ją oszołomi. I Daje radę! Źrenice wampira na chwilę się zwiększają a Rosa wykorzystuje to aby wydostać się ze szponów wampira. Staje chwiejnie na nogi. Rana pulsuje niemiłosiernie, jednak ugryzienie nie uszkodziło ważnych ścięgien ani mięśnie, więc jeżeli nie powstrzyma ja ból to może ruszać ręką.
Spojrzała przelotnie na swój łuk. Złamany. Jej wzrok powędrował po sylwetce wampirzycy. Wyglądała na młoda kobietę.
"Ale czort wie ile mają tak naprawdę lat" usłyszała w głowie głos mistrza.
W jej oczach pojawiła się nowa determinacja. Skoczyła po jedną strzałę. Musiała mieć broń. Jednak jej ruchy z powodu bólu były spowolnione. Nie na tyle aby ludzkie oko mogło to wychwycić, ale w starciu z nieśmiertelnym była to zabójcza różnica.
Potwór dopadł ją w tej samej chwili, kiedy ona złapała strzałę. Wampirzyca wgryzła się jeszcze raz w to samo miejsce wyrywając z gardła Rose krzyk bólu. Dziewczyna zamachnęła się druga ręką. Chciała wbić strzałę w płuca nieśmiertelnej jednak ta przycisnęła ją do ziemi i Rosa chybiła. W tym czasie zęby jej przeciwnika siały spustoszenie na jej skórze. Dziewczyna desperacko zamachnęła się jeszcze raz trafiając tym razem w bok wampirzycy. Z gardła potwora wydobył się skowyt i kobieta opadła bez ruchu na ziemię.
Rosa odsunęła się i podparła plecy o najbliższe drzewo. Oddychając ciężko i krzywiąc się z bólu. Serce w jej piersi łomotało jakby miało zaraz złamać żebra. Rana teraz była nie tyle co głębsza co bardziej rozległa. Po chwili otworzyła oczy w poszukiwaniu nieznajomej dziewczyny. Myślała, ze niebezpieczeństwo minęło.
Wampir jednak jeszcze oddychał, a tego Rosa nie wiedziała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Czw Maj 07, 2015 5:52 pm

Leżąc na plecach przygnieciona przez wariatkę dziewczyna wpadła w panikę. Nie wiedziała czemu ta się na nią rzuciła. Krzyczała i błagała żeby ją puściła. Ale nic nie pomagało, jakby te wszystkie odgłosy nie docierały do napastnika. Szumiało jej w uszach i jedyne co czuła to zapach własnej krwi i gorące łzy spływające po jej policzkach. Jedyne co słyszała to własne krzyki i warczenie kobiety nad nią. Kiedy potwór nagle puścił jej rękę i odskoczył w inną stronę Saika była nadal w szoku. Nie słyszała krzyków Rosy, nie patrzyła gdzie się rzuciła bestia. Wpatrywała się we własną zakrwawiona rękę, patrzyła jak krew spływa po skórze plamiąc jej sukienkę. Trzęsącą się rączką przycisnęła ranę chcąc ją jakoś zatamować. Jej oddech przyspieszył jeszcze bardziej widząc że to nie pomaga. "Co.. co mam zrobić.. lekarz.. potrzebuje.." zaczęła się rozglądać i wtedy dostrzegła jakąś nową postać szarpiącą się z psychopatką która ją napadła. Oczka jej się powiększyły kiedy stwór wgryzł się jej w ramię. Saika aż zapiszczała z przerażenia, ale nie potrafiła zamknąć oczek. Po prostu patrzyła na przerażającą scenę i nie wiedziała co ma zrobić. Po dłuższej szarpaninie kiedy napastnik zwalił się na ziemię a jej bohaterka oparła się o drzewo ledwo żywa Kurayami powoli zaczęła wstawać z ziemi. Nogi miała jak z waty, była zapłakana i już nieco ochrypła od krzyków. Złapała za koc i poderwała go z ziemi, zrzucając z niego wszystko. Powolnym, chwiejnym krokiem podeszła do czarnowłosej dziewczyny i padła przed nią na kolana. Cała drżała kiedy przykładała koc do ciężko rannej.
- nie.. umieraj.. - wydukała przytrzymując rączką koc na jej barku. Wszystko ją bolało i czuła się bardzo słaba. Pociągała nosem, wpatrując się w różowy kocyk przyozdobiony białymi serduszkami. Wpatrywała się jak materiał nasiąka powoli krwią.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Czw Maj 07, 2015 8:10 pm

Rosa słyszała jak wszystko jej szumi w uszach a świat powoli się rozmazuje. Ostry ból promieniował przez całą jej rękę. Musiała na chwilę stracić przytomność bo nie wiedziała co się dzieje. Ktoś do niej podszedł i dopiero po kilku sekundach rozpoznała dziewczynę. To ją zaatakował wampir...
"Wampir!" wykrzyczał jakiś głos w jej głowie.
Mgła nieprzytomności nagle się rozwiała a Rosa poczuła się rozbudzona jak nigdy. Rozejrzała się szukając zagrożenia. Wtedy jej wzrok napotkał nieruchomą sylwetkę potwora. Odetchnęła z ulgą.
Uśmiechnęła się lekko na słowa dziewczyny. Pokręciła głową, chciała się podnieść jednak jej bark przeszył ból a z rany rozlała  się kolejna fala krwi. Zaklęła lekko pod nosem. Ale nie zrezygnowała z próby dźwignięcia się na nogi. Po chwili jednak znów opadła na ziemię i ze zduszonym jękiem złapała się za ramię.
-Nie patrz tak na mnie- odezwała się po chwili trochę sapiącym głosem -nigdzie się nie wybieram-
Jej głos brzmiał miękko ale w oczach widniała dzika determinacja. Bez zbędnych ceregieli jednym grotem od strzały przecięła koszulkę po szwie i zdjęła ją ukazując poparzoną część ciała. Nie przejęła się jednak tym, że nieznajoma ją zobaczy, ważniejsze jest teraz ocalenie ich obydwu. Odłożyła koszulkę na bok i zaczęła tak samo zajmować się kocem, dzieliła go na wąskie paski co jakiś czas odkładając go na bok aby opanować zawroty głowy i mdłości które wywoływał ból. Po dłuższej chwili zacisnęła żeby z całej siły aby z jej gardła nie wydobył się krzyk. Teraz, kiedy adrenalina opadła, jej receptory bólu szalały. W jej oczach płonął ogień, który przypominał szaleństwo wampirzycy. I tym właśnie wzrokiem spojrzała się na dziewczynę.
-Siadaj- powiedziała oschle przez zęby -pokaż tą rękę...paskudnie to wygląda. Musisz współpracować. Im szybciej opatrzmy ciebie tym szybciej będę mogła się zająć sobą. Staraj się nie mdleć. Oj przestań płakać- odetchnęła ciężko -będzie dobrze. Już spokojnie...-
Chciała aby to zabrzmiało kojąco, jednak wyszło to trochę nieudolnie. Nawet jej uśmiech wyglądał jak grymas, ale nie mogła nic na to poradzić. W sumie sama nie płakała. To dziwne bo chociaż teraz, ubłocona w samym staniku sportowym mogła wyglądać na starszą. Jednak miała niespełna osiemnaście lat.
Obraz znów zatańczył jej przed oczami ale zmusiła się do pozostania wśród żywych, nie mogła zemdleć tym bardziej, że jej intuicja szalała. Coś było nie tak, ale jeszcze nie potrafiła określić co...


Ostatnio zmieniony przez Rosa Valentine dnia Czw Maj 07, 2015 9:13 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Czw Maj 07, 2015 8:38 pm

Blondyneczka była wystraszona do granic możliwości. Nie rozumiała tego co miało miejsce, została zaatakowana, poważnie zraniona a żeby tego wszystkiego było mało - była świadkiem walki na śmierć i życie. Próbowała się wziąć w garść ale naprawdę nie wiedziała co może zrobić. Kiedy Rosa się ocknęła nabuzowana adrenaliną Kurayami odetchnęła z ulgą. W głębi duszy cieszyła się że dziewczyna żyje, jednak z drugiej strony była rzecz która nie dawała jej spokoju. Kątem oka zerknęła na leżąca bez ruchu istotę. Cała była usmarowana zakrzepniętą krwią, jej średniej długości włosy były w istnym nieładzie. Ręce chude, a palce słoni zakończone długimi szponami. "Czemu.. czemu się rzuciła na nas.. może jest chora.. może już teraz jest martwa.. i ona ją zabiła.. z zimną krwią.." zamyśliła się skupiając całą swoją uwagę na Rosie. Trudno było powstrzymać łzy a ostry ton czarnowłosej był przerażający. Kurayami drżała całym ciałem słuchając tego co się do niej mówi. Próbowała powstrzymać łzy, ale nie umiała. Przyglądała się dziewczynie jak ta robi prowizoryczne bandaże z tego co miały. Kiedy Rosa zwróciła się do niej z chęcią opatrywania ran Saika drgnęła czując jak łowczyni bierze jej ranną rękę w swoje dłonie. "Uratowała mnie.. chce mi pomóc.. ale dlaczego uśmierciła tamtą kobietę.. ona była po prostu chora.. chorych się nie zabija.. " przeszło jej przez myśl gdy zerknęła w stronę leżących zwłok. Nagle jej oczy coś dostrzegły, ale blondyneczka nie była pewna czy to rzeczywistość czy halucynacje spowodowane ubytkiem znacznej ilości krwi. Skupiła się bardziej i to nie były omamy. Dłoń bestii drgnęła, po chwili szpony zacisnęły się w pięść. Ryjąc pazurami w ziemi, głowa kobiety się uniosła a spomiędzy brudnych od błota i krwi włosów wyłoniło się oko szaleńca. Oczy dziewczyny się otworzyły bardziej i jedynie szepnęła wystraszona.
- oo.. ona.. żyje.. - wydukała ledwie słyszalnym głosem, jednak na tyle głośno żeby pani łowczyni usłyszała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Czw Maj 07, 2015 9:07 pm

Rosa poczuła ukłucie w sercu jak zauważyła wystraszone oczy dziewczyny. Łowczyni wiedziała, ze postępuje słusznie, ale sądząc po reakcji nastolatki nigdy nie widziała wampira na oczy. I pewnie teraz toczy wewnętrzną walkę między tym co dobre a co złe. Nabrała powietrza do płuc i wypuściła go ze świstem. Aż jej się przykro zrobiło kiedy uświadomiła sobie, że beztroskie życie tej dziewczynki właśnie legło w gruzach. Przyszło jej do głowy głupie porównanie z kocem, taki ładny i słodki teraz jest zakrwawiony i pocięty na strzępy. Zamknęła oczy i pokręciła głową aby zmyć te myśli.
"Życie nie jest sprawiedliwe, musisz przestać się obwiniać za to co się dzieje. Nie uratujesz wszystkie dziewczynki przed całym złem tego świata" głos w je głowie brzmiał szyderczo i podle "ale mogę chociaż spróbować" fuknęła mu w odpowiedzi Rosa.
Bardzo delikatnie ujęła rękę dziewczyny. Starała się nie sprawiać jej bólu. Jednak tego samego nie mogła powiedzieć o sobie. Krew już zasychała powoli, jednak piekący ból ani myślał zniknąć. Nie dała po sobie poznać, jak bardzo cierpi. Już prawie skończyła prowizoryczny opatrunek jak mała dziewczynka się odezwała. W oczach Rose pojawiła się strach. Po jej plecach przeszedł dreszcz przerażenia.
-Uciskaj i schowaj się ja sobie poradzie- powiedziała sztywno. Po chwili jednak dodała -jak coś by mi się stało to uciekaj ile sił, będzie zbyt zajęta mną aby cię gonić-
Nie czekając na odpowiedź wstała opierając się o drzewo, kręciło jej się w głowie. Wampirzyca również wstała wyciągnęła z boku strzałę. Jej wrzask był przerażający. Philian poczuła jak opuszczają ją nie tylko siły ale i odwaga.
Potwór zauważył jej zawahanie i bezceremonialnie zaszarżował na dziewczynę z obnażonymi kłami. Rosa zdołała zrobić unik, potem kolejny i następny. Tak w nieskończoność. Nogi ją piekły a oddech coraz to bardziej się urywał. Oczy powoli jej się zamykały. Pozwoliła sobie na chwilowe zawahanie wampir to wykorzystał. Odskoczyła, jednak zakręciło jej się w głowie i upadła na chore ramię. Ból wydusił z niej resztki chęci walki. Wiedziała, że przegra z chwilą kiedy to wszystko się zaczęło. Ostatni raz spróbowała spiąć mięśnie jednak jej ciałem wstrząs spazm. Wampirzyca natomiast powoli zbliżała się do niej. Uśmiech z każdym krokiem poszerzał się coraz to bardziej. Rosa dosłownie czuła jak kły potwora wbijają się w jej skórę jeszcze zanim ten zdążył podejść bliżej. Łowczyni zdołała się dźwignąć do pozycji siedzącej i spojrzała prosto w szalone oczy bestii.
-Żebym ci w gardle stanęła!- krzyknęła na wampirzyce podczas gdy jedna samotna łza przeslzgnęła się po jej policzku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Czw Maj 07, 2015 10:11 pm

Przedramię było już zabandażowane, ale Rosa nie zdołała zająć się swoją raną. Saiyuri spoglądała z przerażeniem na całe zajście jakie miało miejsce na nowo. Przyłożyła obie dłonie do ust czując jak łzy na nowo wzbierają się w jej orzechowej barwy oczkach. "Kim jest ta kobieta.. czemu walczą.. czemu to się dzieje.. ja chce do domu.. ja chcę do Keiko.. Keiko.." zaczęła panikować. Jeszcze nie otrząsnęła się z szoku a na nowo została wciągnięta w scenerię jak z horroru.
- to był taki ładny dzień.. to nie może się dziać.. to tylko sen.. tak to sen.. ja już nie chcę.. chcę się obudzić.. chcę się obudzić.. - dukała kręcąc główką na boki, zasłoniła dłońmi uszy żeby nie słyszeć jazgotu wydobywającego się z gardła opętanej kobiety.
- KEIKO... ! KEIKO.. zabierz mnie stąd.... !!! ja już nie chcę.. BŁAGAM.. !!! - krzyczała na głos pozwalając łzom spływać na nowo po jej policzkach. Frustracja sięgała apogeum bo dziewczyna wiedziała że jej przyjaciółka się nie zjawi a to napawało ją jeszcze większą grozą. Otworzyła oczka chcąc zobaczyć czy czasem to wszystko nie jest snem z którego mogłaby sie wybudzić. Jej oczom pokazała się leżąca na ziemi łowczyni i powoli zbliżający się do niej potwór. "TO nie sen.. to się dzieje na prawdę.." przerażająca myśl przemknęła jej przez główkę.
- WYSTARCZY.. !!! - krzyknęła podnosząc się na równe nogi. Musiała coś zrobić, trzęsła się jak osika ale wierzyła w dobro każdej żywej istoty.
- Jesteś chora !! potrzebujesz pomocy !! pomożemy Ci.. !! - wykrzyczała ze łzami w oczach w stronę obu kobiet. Wampirzyca odruchowo spojrzała odwróciła twarz w stronę krzyczącej Saiki. Blondynka zrobiła kilka chwiejnych kroków w jej stronę.
- Nie wiem co ci jest.. nie wiem czemu mnie ugryzłaś.. ale nic się nie stało.. jesteś.. jesteś zagubiona.. chora.. pomożemy Ci.. obiecuję.. tylko proszę.. przestań.. - naiwność Kurayami nie znała granic. Na prawdę wierzyła że przygarbiona istota jest człowiekiem w którym jest odrobina dobroci. Trzeba tylko tą dobroć z niej wydobyć. Typ E zaczął powoli odwracać się od łowczyni teraz kierując powolne kroki w stronę Saiki.
- Błagam.. nie krzywdź nas.. my Ci krzywdy nie zrobimy.. pomożemy.. pomożemy Ci.. pomożemy.. obiecuję.. obiecuję Ci.. na prawdę.. - otarła łzy z oczek ledwo widząc kontury zbliżającej się postaci.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Czw Maj 07, 2015 10:44 pm

Rosa usłyszała głos dziewczyny. Poczuła jak oblewa ją fala gniewu. Jej oczy ściemniały. Widac było nowo powstałą w niej iskrę gniewu i determinacji.
"NIE mogę się poddać. Nie pozostawię ją na pewną śmierć!"
Nie zwracając uwagi na pulsujący ból zerwała się na równe nogi w chwili kiedy wampirzyca odwróciła się do niej plecami. Nieznajoma panikowała a potwór to wyczuwał, jak każda bestia, drapieżnik szła do przodu podsycana strachem swojej ofiary. Emocje kipiały w łowczyni, czuła, że zaraz wybuchnie jak wulkan i nic nie zdoła jej powstrzymać. Sięgnęła po strzałę, która leżała kilka metrów dalej. Rozpędziła się i już miała wbić bełt w ciało wampirzycy kiedy ta odwróciła się. Twarz dziewczyny znalazła się kilka centymetrów od paszczy potwora. Nie zdążyła odskoczyć. Zasłoniła się własną ręką. Ostre jak brzytwa żeby zatopiły się w jej ciele. Wrzasnęła, jednak ten dźwięk przypominał bardziej poranionego zwierzaka aniżeli człowieka. Przerzuciła strzałę do drugiej reki. i dźgnęła z całej siły, ale wampirzyca sparowała cios i odrzuciła broń Rose gdzieś na bok. Dziewczyna poczuła lodowaty dreszcz, który przebiegł ją po plecach. Potem to zauważyła kątem oka. Ostatnie promienie słońca. To była jej jedyna szansa. Spięła mięśnie i wyrwała się z uchwytu wampirzycy. Jej szpony pozostawiły zadrapania na plecach Rose, jednak w porównaniu z innymi ranami były całkowicie nieznaczne.
Ruszyła biegiem do granicy drzew po drodze zgarniając ostatnie dwie strzały. Potwór wyczuł, że łowczyni wprowadza go w pułapkę i nie dał się nabrać. Rosa przeklęła pod nosem. Puściła jedna strzałę a drugą ścisnęła mocniej w pięści. Skupiła się na tym jednym jedynym ataku.
Dwoma susami znalazła się przy wampirzycy i bez zbędnych ceregieli wbiła jej grot w brzuch. Niezbyt głęboko bo jej przeciwnik zdołał odskoczyć ale jednak rana krwawiła. Czuła zapach krwi. Nie wiedziała już czyjej. Czy swojej, czy dziewczyny czy wampira. Odór wprawiał ją o mdłości i zawroty głowy, a może to rany znów się otworzyły? rzeczywistość przez chwilę przestała istnieć a czas jakby zwolnił przez chwilę. Rosa pozwoliła się przewrócić wampirzycy, jednak tylko po to aby wykorzystać jej pęd i wyrzucić ją na światło. Jak skóra jej wroga zaskwierczała to potwór ryknął co sił w płucach.
-Zamknij się!- krzyknęła w chwili kiedy strzałą przebiła wampirzycy gardło i przygwożdżając ją do ziemi.
Ciało wroga jeszcze przez chwile wiło się w konwulsjach, podczas gdy czarna krew wypływała jej z ust i nosa. Rosa wycofała się w głąb lasku i opadła na kolana wyczerpana. Cała się trzęsła. Zabiła kogoś. Nie ważne, że był to wampir. Odebrała komuś życie własnymi rękoma. Serce dudniło jej w uszach a oddech miała urywany. Starała się powstrzymać jednak nie dała rady. Głęboki, pochodzący z wnętrza jej gardła szloch zabrzmiał w całej polanie. Potem polały się łzy, gorzkie w smaku i gorące na policzkach. Poczuła, ze robi jej się niedobrze. Ale na żołądku nie miała nic co mogłaby zwymiotować, więc męczyły ją tylko skurcze.
-Zabiłam ją- powiedziała z niedowierzaniem.
Poczuła, ze robi jej się słabo. Odwróciła się do nieznajomej ze smutnym uśmiechem. Jej oczy wydawały się zamglone, nieobecne.
-Spokojnie już po wszystkim...nie masz...się czego bać...ja ci...wszystko...wszystko wytłumaczę...- powiedział po czym osunęła się nieprzytomna na ziemię.
Jenak Sai nie ma się czym martwić. Rosa nie umiera, po prostu jest wykończona. Krew na ranach zaczęła zasychać. Oddech dziewczyny był równomierny a serce nie zapowiadało rychłego strajku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Pią Maj 08, 2015 6:44 am

Zapłakana i roztrzęsiona blondyneczka spoglądała zaskoczona zdeterminowaną Rosę, która nie dawała za wygraną. Ilekroć padała na ziemię poraniona, za każdym razem się podnosiła. Saiyuri była w szoku, jak wytrzymała jest ta z pozoru delikatna dziewczyna. Oczka jej się powiększyły w jeszcze większym szoku. Musiała stracić na prawdę spora ilość krwi, a może po prostu oczy myły tak wycieńczone łzami że zaczęła mieć omamy. Postać Rosy zaczęła się zmieniać, przypominać dobrze znaną jej osobę.
- .. ke.. Kei-ko.. ? - wydukała padając na kolana nie wierząc własnym oczom. Widziała Keiko szarpiąca się z wariatką. Powoli wyciągnęła drżącą dłoń w stronę Rosy.
- to.. ty.. to na prawdę.. ty ? - czuła radość, niezliczone pokłady radości narastające w jej sercu. Oddech przyspieszył, w uszach jej dudniło, poczuła nagły ucisk na klatce piersiowej. Serce waliło mocniej z każdym wdechem. Walka zakończyła się sukcesem dla łowczyni i gdy stwora padła na ziemię w brutalny sposób pozbawiona życia, Kurayami zaparło dech w piersiach a serce jej stanęło.
- zabiłaś .. ją.. - wyszeptała cicho. Z chwilą gdy to krótkie stwierdzenie padło z ust blondynki wizerunek Keiko kompletnie się rozmył. Przed oczami dziewczynki widniała postać Rosy, bezwzględnej morderczyni. "Keiko by nigdy.. nigdy nie pozbawiła drugiej osoby życia.." przeszło jej przez myśl.
- ale ty nią nie jesteś.. ty nią nie jesteś.. ty.. kim ty jesteś.. czemu.. czemu musiałaś ją zabić.. ? - wydawało się że kieruje słowa do panienki Valentine, chociaż pogromczyni wampira nie mogła usłyszeć wypowiedzi Saiyuri.
- ona była chora.. potrzebowała pomocy.. - mamrotała jakby w transie sama do siebie, powoli kiwając się w przód i w tył. Objęła swoje ciałko rękami kuląc się zerknęła tylko na Rose gdy ta straciła przytomność. Sai podpełzła pod jedno z drzew i oparła się o nie plecami. Spojrzała na obandażowaną rękę chlipiąc po cichu. Głowa ją bolała i powieki robiły się co raz to cięższe. Nie chciała zasnąć, nie potrafiła. Gdy odrobinę ochłonęła, spojrzała w kierunku leżącej rannej Rosy. Westchnęła cichuteńko, po czym zaczęła powoli zbliżać się do niej. Wzięła pocięty koc na paski koc i powoli zaczęła owijać nim czarnowłosą. Starała się zadbać o jej rany najlepiej jak tylko mogła. Chodź nie miała o niej najlepszego zdania, w końcu uśmierciła żywą, chorą istotę. To nie było jednak powodu dla którego miała wyzionąć ducha. Po długiej analizie sytuacji Saika stwierdziła że zawdzięcza jej swoje życie. Kiedy ją już jakoś poowijała, poszła poszukać swojego telefonu. "Musi gdzieś tu być.." przeszło jej przez myśl grzebiąc w trawie.
- jest.. - ucieszyła się wybierając numer pogotowia. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się co powiedzieć. Kiedy kilkukrotnie powtórzyła sobie w myślach monolog w końcu odważyła się zadzwonić.
- czy.. to pogotowie ratunkowe.. ? potrzebujemy pomocy.. zaatakowało nas coś dzikiego w lesie.. tak.. dokładnie tak.. ja mam ranną rękę.. jestem z przyjaciółką.. ona jest bardziej ranna.. taak.. nie wiem kiedy.. nie.. wiem.. dopiero teraz się otrząsnęłam.. - głos jej drżał w słuchawce. Po chwili zaczęła chlipać.
- dobrze.. główną ścieżką, na polanie przy wielkim dębie.. tak.. dziękuję.. - wyłączyła się siadając przy łowczyni. Delikatnie ułożyła jej głowę na swoich kolanach w oczekiwaniu na pomoc. Na szczęście nie musiała czekać zbyt długo.

**** W szpitalu ****

Saiyuri leżała na łóżku szpitalnym w małym pomieszczeniu. Jej twarz była zwrócona w stronę drugiego łóżka, na którym leżała nieprzytomna Rosa. Blondyneczka miała świeży opatrunek na przedramieniu, koleżanka za to miała prawie cały tors pokryty bandażami. Ciała bestii nie znaleziono, za to z opisu Kurayami sanitariusze wywnioskowali że to co napadło dziewczyny w lesie musiało być po prostu chore na wściekliznę. Obie młode pacjentki teraz oczekiwały na wyniki badań, czy aby na pewno nie zostały niczym zarażone od napastnika.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Pią Maj 08, 2015 5:23 pm

Rosa była w swoim zamku. Szła korytarzem czując jak niepokój w niej narasta. Wiedziała co się zaraz stanie. Z całych sił starała się zawrócić, nie patrzeć kolejny raz na to wszystko, jednak jej ciało poruszało się samo. I nawet oczy jej nie słuchały. Wpierw uderzył w nią odr krwi potem ją ujrzała. Ścisnęło ją w piersi tak mocno, że aż ją zemdliło. Spodziewała się nieruchomych ciał i twarzy zastygłych w wyrazie przerażenia. Jednak sala była pusta. Stanęła na jej środku. Głucha cisza. Po chwili jakiś szmer zradził czyjąś obecność. Odwórciła się w samą porę aby stanąć twarzą w twarz z szalonymi oczmi…jej brata. Odskoczyła, ale nie było jej dane uciec daleko bo oto wpadła na własnego ojca. Powoli wszyscy członkowie jej rodziny i przyjaciele ją osaczali. Wszyscy mieli te same szkarłatne oczy, w których gorzał ogień nieśmiertelności. Nie było już w nich duszy. Zbliżali się do niej odcinając jej dopływ powietrza, już czuła ich ciężkie oddechy na skórze…
-NIE!- chciała krzyknąć, ale z jej gardła wydobył się tylko cichy jęk.
Jej wzrok spoczął na suficie, wizją się urwała, a raczej koszmar. Nad nią nie rozciągało się zdobione freskami sklepienie tylko biały tynk. Rozejrzała się po pokoju nie za bardzo wiedząc gdzie się znajduje i jak tutaj się znalazła. Jednak jak jej wzrok napotkał oczy nieznajomej dziewczyny wspomnienia wylały się na nią jak kubeł zimnej wody.
„Zabiłam” pomyślała i zebrało jej się na wymioty „odebrałam istocie życie”
-Gdzie jesteśmy?- spytała, chociaż znała odpowiedź. Szpital.
Oblizała usta, wydawały jej się strasznie suche. Poczuła się podle. Ta nastolatka niczym nie zawiniła a musiała patrzeć na taki…horror. Rosa wiedziała, ze dziewczyna się jej boi. Chciała płakać i krzyczeć. Chciała nawrzeszczeć na wszystko i wszystkich za niesprawiedliwość losu. Poruszyła się niespokojnie stwierdzając z przyjemnością, że rany już aż tak nie bolą. Chciała usiąść ale jej kończyny wydawały jakieś takie bezwładne. W końcu po kilku nieudolnych próbach zrezygnowała i ułożyła się tylko na boku.
„To pewnie morfina” pomyślała.
Spojrzała się dziecięcym wzrokiem na nieznajomą.
-Przepraszam- wyszeptała, na tyle głośno, żeby dziewczyna mogła ją usłyszeć –ja naprawdę…nie chciałam…musiałam, to to nie był człowiek. Mam nadzieję, ze nic poważnego…ci się nie stało-
Głos jej się załamał a z oczu popłynęły dwie samotne łzy. Tak bardzo nie chciała aby uważano ją za złą. Starała sobie wmówić, ze postąpiła w słusznej sprawie, ze wampir zabiłby tą dziewczynę, jednak nie potrafiła nie myśleć o sobie jak o obślizgłej o obrzydliwej pijawce. Przygryzła policzek aby rozwiać myśli.
-Nie bój się mnie. Ja ci wszystko wytłumaczę...mam na imię Rosa Valenti...- zachwiała się.
Nie powinna podać prawdziwego imienia. Tragedia rodziny Valentine jeszcze była głośnia. Wszyscy w koło szeptali o tajemniczej śmierci monarchów z Anglii. Miejmy nadzieję, że nieznajoma nie zechce się zagłębiać w szczegóły.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Sob Maj 09, 2015 4:12 pm

Kiedy Rosa się obudziła, Saika zaciągnęła prześcieradło aż za nosek. Jedynie jej wielkie orzechowe oczka spoglądały w kierunku wybawczyni. Oczywiście wyglądało tak jakby się bała drugiej dziewczyny. Minęły jednak godziny od ich spotkania i młoda Kurayami miała wystarczająco czasu żeby się oswoić z jej obecnością. Przytomna czy nie - leżała obok Saiki, więc blondynka nie umiała przestać nawet na chwilę myśleć o decyzjach Rosy w lesie. Przez chwilę tak sie wpatrywała w czarnowłosą. Może chciała ją potrzymać troszkę w niepewności, kto wie ? Po paru minutach opuściła prześcieradło niżej ukazując łagodny uśmiech.
- nie boję się już.. i nic mi nie musisz tłumaczyć.. wszystko jest dla mnie jasne.. opowiedziałam ratownikowi medycznemu wszystko co miało miejsce na polanie.. - to mówiąc powoli zaczęła się podnosić z łóżka.
- za chwilkę przyjdę.. - to mówiąc wyszła z pokoju zamykając powoli za sobą drzwi. Zostawiła Rose samą z jednym wielkim znakiem zapytania. Z pewnością dziewczyna zastanawiała się co blondynka powiedziała. Czy opisała całe zajście jak łowczyni odebrała jakiejś młodej kobiecie życie ?! Jeśli tak to zostało to zapewne zgłoszone policji. A jeśli dziewczynka wyszła poinformować kogoś o tym że Valentine się obudziła i jest gotowa złożyć zeznania ?! Chodź kto wie co w głowie rannej morderczyni siedziało w tym momencie. Może nie jest wcale podejrzliwą osobą i najzwyczajniej w świecie postanowiła odpocząć. Po paru minutach Saika wróciła do pokoju ale bez towarzystwa. Podeszła do łóżka drugiej dziewczyny i ją lekko objęła, jednak w taki sposób żeby nie dotykać jej rany.
- słowem nie wspomniałam o tym że ją zabiłaś.. powiedziałam że uciekła gdzieś w głąb lasu.. - wyszeptała cichuteńko do jej ucha. Po czym puściła dziewczynę i wlazła do swojego łóżka okrywając się pościelą.
- lekarz zrobił badania krwi żeby sprawdzić czy nie mamy wścieklizny po ataku tej chorej kobiety. Na szczęście niczym nas nie zaraziła.. pan doktor powiedział że jej zachowanie mogło być powodem choroby psychicznej.. więc powiadomili odpowiednie służby żeby ostrzec społeczeństwo.. - wyjaśniła dziewczynka. Ewidentnie nie wzięła nawet pod uwagę faktu że to mógł być wampir. Może to i lepiej dla młodej Kurayami. Przeczytała tyle książek z udziałem wampirów że nawet by nie uwierzyła w takowe stwierdzenie.
- dziękuję że mnie uratowałaś.. - dodała po chwili lekko się rumieniąc, wlepiła przy tym spojrzenie w pościel.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Sob Maj 09, 2015 8:19 pm

Rosa zagryzła wargę, zastanowiła się nad tą całą sytuacją. No w sumie to wyglądało to paskudnie. Pozbawiła niewinności małą dziewczynkę. Po chwili ta wyszła. Rosa poczuła jak ją zalewa fala strachu. A co jeśli w szoku ujawniła wszystko? Jeżeli zaraz wejdzie tu policja i ją zabierze?
"Uspokój się Rosa" powiedziała do siebie w duchu "ciała nie znaleźli, uznają, ze była w szoku i miała omamy" po tej myśli lekko się uspokoiła jednak strach gdzieś tam dawał o sobie znać.
Jak młoda dziewczyna weszła do sali łowczyni odetchnęła z ulgą. Spojrzała na nią z troską. A gdy ta zbliżyła się aby ją objąć zrobiło jej się ciepło na sercu. Delikatnie odwzajemniła uścisk.
-Chora psychicznie- powtórzyła zamyślona jednak nie skomentowała wypowiedzi dziewczyny.
Po chwili nieudolnych prób udało jej się zdjąć z palca pierścionek. Dostała go od matki, ponoć to on uratował ją przed śmiercią w płomieniach.
-Nie ma za co...to mój obowiązek- uśmiechnęła się miło.
Zmusiła się do wstania i chociaż jej nogi były jak z waty udało jej się usiąść na brzegu łóżka dziewczyny. Delikatnie ogładziła ją po głowie, tak jak matka córkę. Po czym wzięła zdrową rękę i nasunęła na palec pierścionek.
-Zatrzymaj go, mnie kiedyś przyniósł szczęście. Uratował mi życie- jej wzrok skierował się ku bandażom nie do końca zakrywały one bliznę po poparzeniu -byłaś bardzo dzielna. Cieszę się, że udało mi się przybyć na czas- mówi
Po chwili wahania pochyla się i delikatnie całuje czoło dziewczyny. Po czym wstaje i kieruje się do swojego łóżka. Leki przeciwbólowe powoli przestały działać a ona zagryzła wargę aby nie jęczeć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Pon Maj 11, 2015 8:02 pm

Powiodła wzrokiem po bliznach łowczynim, wcześniej już je widziała. Tam na polanie podczas napaści bestii Valentine w pewnym momencie latała w staniku cała umazana błotem, potem i krwią. Chodź blondyneczka była wytraszona, to jej uwadze nie umknęły poparzenia na rorsie, udzie i ręce. Wpatrywała się w pierścień o którym starsza koleżanka opoiwadała, nie dowierzając w to co słyszy. Usta Saiki się rozchyliły widząc jak Rosa zakłada jej na palec swój pierścionek. Gest był na tyle nie spodziewany, że Kurayami zatkało i to na dobrą chwilę. Potrząsnęła główką na boki lekko i aż się zarumieniła gdy została ucałowana w czółko.
- Nie.. nie możesz.. to zły omen.. jak mi go dasz to już Cię nie będzie ochraniał.. i stanie Ci się coś złego.. a ja .. ja tego nie chcę.. - wydukała speszona zamykając oczk. Małe rączki zacisnęły się na pościeli. Czarnowłosa poszła do swojego łóżka chwiejnym krokiem, blondyneczka nie odprowadziła ją zmutnym wzrokiem. Po czym wyskoczyła z łóżka i podbiegła do Rosy. Wbrew woli łowczyni, wgramoliła się na łóżko i wtuliła w dziewczynę kładąc sie na niej.
- Nie pozwalam Ci zginąć.. kto mnie będzie chronił.. ? Mój tata jest wiecznie zapracowany.. Mama mieszka w Londynie z moim bratem i nowym mężem..nie zostawiaj mnie samej.. nie chcę.. - łezki zaczęły napływać do oczek. Dziewczynka zaczęła się trząść, tym samym wtuliła się jeszcze mocniej. Chyba żadna siła by jej teraz nie oderwała od walecznej pogromczyni. "Straciłam JĄ.. nie chcę tego powtórzyć.. nie tym razem.. na pewno nie tym razem.. nie pozwolę jej odejść" pomyślała zdeterminowana.
- nie pozwolę Ci żebyś mnie zostawiła.. nie zgadzam się.. nie zgadzam i już.. nie możesz wejść w moje życie i tak po prostu z niego zniknąć.. - mamrotała ledwo słyszalnym głosikiem kryjąc twarz w pościeli pod którą leżała ciężko ranna Rosa.  Trochę minęło zanim drżenie całego ciała dziewczynki ustało. Wtulona Saiyuri ululała się wdychając zapach dziewczyny. Teraz już łagodniej oddychała, jednak nadal mocno przyciskając swoje drobne ciałko do czarnowłosej kobiety,
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Wto Maj 12, 2015 3:39 pm

Rosa powstrzymała jęk bólu jak Sai położyła się na jej brzuchu. Jednak ciepło jakie czuła na sercu uśmierzało nawet ból. Słysząc słowa dziewczyny objęła ją ramionami. Poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Przypomniała sobie pewną sytuację, która miała miejsce wiele lat temu. Siedziała wtedy z bratem w sypialni. Właśnie przemywał jej zranione w zabawie kolano.

-A jak to tak jest, że ty tak dużo umiesz?- spytała wpatrzona w pieniący się płynie jej nodze. Była tak bardzo zafascynowana tym zjawiskiem, ze zapomniała o nieprzyjemnym pieczeniu.
-Bo jestem starszy i muszę się tobą opiekować- opowiedział brat troską.
-Ja nigdy nie będę duża prawda?-
-Kiedyś i ty staniesz się dorosła a wtedy to ty będziesz się troszczyć o słabszych-

Nagle jej się wydawało, że sala szpitalna stała się ogromna. Rosa czuła, ze jej dusza jest wolna. Spokojna. Dano nie czuła takie błogości. zawsze jakieś problemy jej ciążyły a teraz oddychała swobodnie jak nigdy.
-Nigdzie nie idę, na tamtym świecie myślisz by mnie chcieli?- powiedziała tuląc ciut mocniej małą.
Poczuła jej łzy na swojej skórze pogładziła ręką po jej plecach. I czekała. Nie odezwała się już ani słowem. Nie ważne czy minęły minuty, czy godzina. Rosa trzymała przytulona do siebie dziewczynę i wreszcie pojęła co to znaczy być dorosłym. To jest wręcz nieprawdopodobne jak przypadkowe spotkanie potrafi namieszać w życiu człowieka. Wszystko wydawało się teraz lekkie i kruche. Ta cała sytuacja, to wspomnienie i ta dziewczynka, która się teraz do niej przytula. Bała się nawet zbyt głośno Philian bała się zbyt głośno oddychać. Miała wrażenie, ze każdy dźwięk może zniszczyć tą chwilę.
W końcu Sai się odezwała. O dziwo czar nie prysł. Słysząc jej słowa Rosa ścisnęła dziewczynkę jeszcze mocniej.
-Nie zostawię cię...obiecuję. Dlatego zatrzymaj proszę mój pierścień- powiedziała łowczyni półgłosem.
Jak poczuła, ze dziewczyna przestała się trząść poluzowała lekko uścisk nie puściła ją jednak. I nie puści dopóki Sai nie zechce tego sama
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Wto Maj 26, 2015 4:51 am

Biedna Rosa nie mogła za bardzo wypocząć ze słodkim ciężarem przygniatającym jej poturbowane ciało. A Kurayami spała sobie w najlepsze nie przejmując się już niczym więcej. Na szczęście do ich pokoju wszedł lekarz aby sprawdzić jak obie dziewczynki się trzymają po ciężkich przeżyciach. Widząc blondyneczkę przyklejoną co ciała Rosy po prostu uśmiechnął się kiwając głową na boki.
- mała bardzo przywiązana jest.. to widać.. nie puszczała twojej ręki przez całą podróż w karetce.. i ledwo ją odciągnęli od ciebie gdy was tu dowieźli.. - powiedział podchodząc i ostrożnie biorąc na ręce Saikę, zaniósł ją do jej własnego łóżka okrywając pościelą. Odwrócił się w stronę łowczyni i przez chwilę ją studiując podszedł bliżej zwiększając dawkę morfiny.
- pozszywaliśmy ale niestety kolejne blizny zostaną.. co do tej bestii co was zaatakowała.. po badaniach mogę stwierdzić że nie zaraziłyście się niczym.. ale następnym razem radzę się nie zapuszczać o tej porze głęboko w las.. to niebezpieczne.. tym razem się udało ale.. nie wszystko się kończy tak pomyślnie.. - to mówiąc uchylił okno aby wpuścić trochę świeżego powietrza do pokoju dziewczynek. Po czym zgasił światło pozwalając im odpocząć od tych strasznych przeżyć. Saiyuri przespała całą noc jak zabita i gdy rano się obudziła przeciągnęła się we wszystkie strony zerkając na łóżko Rosy. Uśmiechnęła się czule do niej. Wpatrywała się w nią jak w obrazek. Gdy łowczyni się obudziła, Saika obdarowała ją promiennym uśmiechem na ustach.
- obiecaj że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.. wtedy i tylko wtedy zachowam twój pierścionek.. - to mówiąc zacisnęła łapki na pościeli nieco mocniej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Gość Pią Maj 29, 2015 3:31 pm

Rzeczywiście nie mogła odpocząć, a rany pulsowały boleśnie. Nawet nie śniło jej się jednak obudzenie małej dziewczynki. Co jakiś czas przysypiała, jednak wystarczyło, ze Sai zadrżała a łowczyni się budziła.
W końcu do sali wkroczył lekarz. Odpowiedziała na jego słowa uśmiechem, ale była zbyt zmęczona aby wdawać się w dyskusje.
-Nie wiem czemu panie doktorze, spotkałam ją przypadkiem tam w lesie...- jej słowa były słabe.
Najprawdopodobniej przez morfinę. Usnęła sama nie wiedząc kiedy. Lekarz nie zdążył nawet skończyć zdania. Mężczyzna pokręcił tylko głową i pozwolił młodej Rosie spać.
Minęła noc i nawet połowa ranka zanim Rosa zdołała się obudzić. W pierwszym odruchu chciała się przeciągnąć, ale szwy boleśnie pociągnęły jej skórę. Jęknęła. Odwróciła wzrok w stronę łóżka dziewczynki. Patrzy się na nią tymi swoimi miodowymi oczami. Uśmiechnęła się promiennie.
-Dobry- odezwała się.
Słowa dziewczynki ją zaskoczyły. W sumie bardziej niespodziewany był ton, jakim to powiedziała. Zawzięty i nie wyrażający sprzeciwu. Rosa kiwnęła głową z szerokim uśmiechem na ustach.
-Oczywiście, że jeszcze się spotkamy...masz moje słowo-
Powiedziała to ciepło, bez cienia wahania. Chociaż szczerze wątpiła czy to kiedyś nadejdzie, ale los lubi płatać figle. Tak jak tym razem. Nie mogła jednak nic innego dopowiedzieć bo drzwi do sali otworzyły się z hukiem a do pokoju wparował jej mistrz. Otworzyła szeroko oczy zdziwiona.
"Głupia, przecież oficjalnie jest twoim ojcem"
Skrzywiła się jak podszedł do niej i ją uściskał tak mocno jak nigdy. O proszę, jednak się o nią martwił. Spojrzał na rany Rosy i po chwili skierował spojrzenie na Sai. Miał taką minę jakby dopiero co zauważył dziewczynkę. Pytające spojrzenie przeniósł na swoja podopieczną. Rosa tylko kiwnęła głową. Tak to ją ratowała.
-W każdym bądź razie zabieram cię do domu-
Po tych słowach mężczyzna zabrała się za szukanie rzeczy Rosy i porządkowanie ich w jedną całość.. Łowczyni spojrzała się konspiracyjnym wzrokiem na Sai i puściła jej oczko.

KONIEC
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Opowieść z zeszłego lata Empty Re: Opowieść z zeszłego lata

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach