Ptasie podchody

Go down

Ptasie podchody Empty Ptasie podchody

Pisanie by Gość Sro Maj 13, 2015 9:04 pm

Późna wiosna jest najpiękniejszym okresem dla kwitnącej wiśni. Jej różowe kwiatki obsypują tereny zielone, nadając im czarodziejski klimat. A wśród nich rozbrzmiewa najwspanialszy, radosny i ptasi śpiew. To eleganckie Rose witają wiosnę, wesołym trelem i czasami słowami. Tutejsze ptaki wiele nauczyły się od ludzi, głównie mowy. Potrafiły nawet między sobą poplotkować, jako że są inteligentne i błyskotliwe, używały słów prawidłowo. Widok co prawda rzadki, bowiem ptaki stroniły od ludzkiego towarzystwa. Nie lubiły po prostu bezpośredniego kontaktu, ale czasami obserwowały ludzkie czy to wampirze istoty.
I jednym z takich istot był Karasu Ruka. Zapewne usłyszał o gniazdujących fioletowo różowych ptakach w rezerwacie drzew sakury i możliwe, że zechciał się z nimi spotkać twarzą w twarz. Ale jak go stworzenia przyjmą? Znajdzie wspólny język? A może ptaki wygonią go ze swojego Królestwo lub też uciekną, zmieniając swoje tereny zamieszkania. To już zależy od samego łowcy ptaków.


Karaś. Opisz co posiadasz przy sobie i staraj się utrzymać klimatu, ja Cię poprowadzę. Hohoho!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Sro Maj 13, 2015 11:56 pm

Blondyn korzystając z pięknej pogody postanowił się dziś udać na miły naprawdę dłuuuugi spacer. To było to co lubił najbardziej. A już szczególnie miał do tego niezły pretekst słysząc o cudownych kwitnących wiśniach i jej nietypowych mieszkańcach. A jako przyzwyczajony do poznawania różnych nowości nie mógł przegapić takiej okazji, musiał zbadać ową informacje, tylko czy przez to nie wpadnie w jakieś kłopoty? a może jednak uda mu się dotrzeć do skrzydlatych istot i nie wygonią go tak od razu? Jakkolwiek rogacz ruszył w drogę do rezerwatu, zabrał ze sobą swój plecak, nadal się nie potrafił z nim rozstać, dorzucił do niego wodę do picia i owoce (dwa jabłka i pomarańczę). Na siebie ubrał luźno koszulę i luźne spodnie sportowe, swój bicz miał przywiązany do paska od spodni, a na biodrach luźno zawiązaną bluzę sportową, by broń nikogo nie straszyła i nie rzucała się zbytnio po oczach, nie lubił być o nią pytany przez obcych ludzi, zbędna ciekawość. Tak przygotowany przybył do rezerwatu. Dodatkowo późna pora wiosenna była nie tylko najpiękniejszą porą dla drzew wiśni, była również wspaniałą porą na zbieranie wonnych ziół do naparów, przyprawiania jedzenia, jak i tworzenia leków dziś tak bardzo masowo robionych w formie nieznośnych dla Ruki tabletek. Wracając teraz miał miały nastrój idąc sobie ścieżką i podziwiając różowe kwiaty sakury, a nuż jego spostrzegawczym oczom się ukarze jakaś ptaszyna o której to krążyły niemal legendy, ptak który potrafił mówić, lecz który nie lubił ludzkiego towarzystwa. Trochę był podobny do chłopaka, on też nie przepadał za ludźmi, ale czy to sprawi, że znajdzie wspólny język kiedy już pokaże mu się jakiś z gospodarzy różowych drzew? idąc tu słyszał trele ptaków których nigdy wcześniej nie słyszał, może to właśnie Rose śpiewały wplatając w melodie jakieś ptasie plotki? Aż nastawił uszu ciekaw czy coś ciekawego uda mu się usłyszeć.

Plecak rowerowy:
Dodane owoce i picie
finka
zebrane po drodze miło pachnące zioła
bandaż, plastry
jakiś sznurek, kamyki ozdobne, krzesiwo, sucha kora
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Czw Maj 14, 2015 2:27 pm

Odważny Karasu udał się wprost do tajemniczego rezerwatu! Ptasie stworzenia świergotały do momentu aż pojawił się ów człowiek. Właściwie mógł poczuć na sobie kilkanaście par oczu zwróconych ku niemu. I ta nieprzyjemna cisza. Nawet wiatr ustał jakby był w zmowie z Rose. Aż wreszcie rozległ się szelest z lewej strony chłopaka. Delikatny odgłos pazurków odbijających się od kory. Kiedy odwróci głowę dostrzeże dorosłego ptaka o ciemno różowym upierzeniu. Spoglądał z nieodgadnioną inteligencją na przybysza.
- Spójrzcie. Mamy gościa!
Zaświergotał, rozkładając szeroko skrzydła. Po chwili kilka ptaków wyłoniło się zza różowo, fioletowych kwiatów aby zbadać obiekt wskazany przez Największego.
- Czemuż on jest taki dziwny? A cóż za kolor upierzenia ma na głowie? To włosy? Tak?
I tak kilkanaście pytań padło wymienianych oczywiście między ptasim społeczeństwem. Nie raz słychać było świergot, coś na kształt śmiechu i kilka słów może nieco obraźliwych. Dla nich człowiek jest zagadką i czymś, co niezbyt pasuje do świata zwierząt, a głównie do rose. Wreszcie z największych ptaków, zagrzmiał głośnym i groźnym skrzekiem, uciszając swoją gromadkę.
- Jak się nazywasz człowieku i czemu zakłócasz spokój Kwitnącej Wiśni? To nasz dom. Wy ludzie, macie swój.
Ptaszysko sfrunęło na przeciwko Karasu, stojąc dumnie. Gotowy do ataku, a nawet i ogłoszenia alarmu. Mimo bycia ptakiem łagodnym, to rodzinę chronić musiał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Czw Maj 14, 2015 10:32 pm

Ano odważny o ile odwaga oznacza brak piątej klepki. Ale wróćmy do wydarzeń.
Chłopak czuł już jakiś czas na sobie czyjeś spojrzenia, w górze usłyszał szelest i spoglądając tam zobaczył pięknego ptaka, z opisu idealnie pasował do tego z opisu z legend, a więc udało mu się go spotkać, co więcej spotkał całą ich rodzinę, bo za tym który oznajmił jego przybycie odezwały się kolejne, a Ruka słuchał ich słów, jak na istoty wychowane z dala od ludzi doskonale się porozumiewały w języku chłopaka, czasem mieszając słowa z trelami, bynajmniej nie obraził się on na słowa mniej przyjazne, w końcu był tu poniekąd intruzem i to rozumiał. Uśmiechnął się nieznacznie, przemilczał świergotanie mniejszych ptaków zadawały dużo pytań i nie po kolei, Ruka nie miała zamiaru się bawić w wyłapywanie ich i próbę odpowiedzi, bo zbyt szybko by padły kolejne które i tak by go zagłuszyły, a na niektóre same sobie odpowiadały.
Dopiero kiedy najprawdopodobniej najstarszy z nich stanął naprzeciw niego spojrzał na ptaka skupiając na nim uwagę
-Nadano mi imię Ruka, i nie jestem do końca człowiekiem.
Przedstawił się i poprawił za razem ptaka, chłopak nie był już w pełni człowiekiem, czyżby ptaki tego nie zauważyły? w końcu któryś wspomniał że jest dziwny i miał w pełni rację. Nawet pachniał bardziej jak dzikie zwierze niż jak człowiek.
-Wybacz za wtargnięcie, dane mi było usłyszeć o waszym pięknie, a jako osoba lubiąca piękno zapragnąłem was zobaczyć, czyż gniewacie się o to na mnie? Mówisz mi, że mój dom ma być tam gdzie ludzi pełnych niszczycielskiej mocy i egoizmu? W takim razie ci odpowiem mądry ptaku iż to nie mój dom, nigdy nie będzie moim miejscem miasto gdzie mieszkają takie istoty, przykrością jest dla mnie tam wracać. Wasz dom za to jest tak piękny, gdyby los dał mi wybór wolałbym taki dom jak wasz, jednak i to nie jest mój dom. Nie mogę z wami zamieszkać ,bo obcym wam jestem stworzeniem, jednak radość memu sercu sprawia kiedy choć przez chwilę mogę podziwiać to miejsce, jak i spotkać was, może i jestem trochę dziwny, lecz nie jestem waszym wrogiem, przyszedłem tu w przyjaznych celach, drogie Rose.
Odpowiedział po swojemu, nie wiedział w sumie jak długo, żyją te ptaki, w końcu mało o nich było wiadomo w świecie, jednak jeśli nie uciekną, może uda mu się coś o nich dowiedzieć? byłoby miło.
Chłopak nie ruszając się zbyt drastycznie wyciągnął z plecaka jabłko i pokroił je w kołyski kładąc na pniu rozłożystej wiśni obok niego, nie chciał wystraszyć ptaków, atakować ich przecież nie atakował.
-Nie wiem czy lubicie jabłka, ale przyniosłem ze sobą, jeśli lubicie, to dla was, możecie potraktować to jako poczęstunek. Mam też pomarańczę jeśli by któryś z was lubił. Nie przyszedłem was atakować ani by was wygonić, to wasze miejsce, a ja jestem tylko gościem jeśli pozwolicie.
Powiedział spokojnie wyjaśniając. Czy pozwolą mu tutaj trochę zostać? czy ich starszy nadal będzie upierał się, że jego miejsce to miasto? Wolałby nie. A jeśli będą zadawać dalej pytania, odpowie na nie zachowując swoją grzeczność. Jeśli ptak przywódca nie był nazbyt podejrzliwy mógł się uspokoić, nie musiał na razie nikogo bronić, Ruka nie był drapieżnikiem, szanował naturę, lecz czy zostanie to docenione? Tego nie mógł wiedzieć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Pon Maj 18, 2015 7:03 pm

Ptaki uważnie słuchały przybyłego, rogatego intruza i oczywiście nie uszło k to na uwadze. Mógł usłyszeć z każdej niemal strony ocenę pozytywną, jak i krytyczną odnośnie jego wyglądu. W końcu i zwierzęta posiadają swoje zdanie. Lecz bardziej zagadkowe okazało się stwierdzenie (...) Nie jestem do końca człowiekiem. Wódz ptasich potworów spojrzał bystrym wzrokiem na.
- W takim razie czym jesteś?
Odezwał się wreszcie, wyczekując odpowiedzi. Będąc w grupie Rose może okazać się niebezpiecznym przeciwnikiem, zwłaszcza gdy są mistrzami mocy psychicznych. Słaby człowiek może szybko i ulec i polegnąć. Jednak później było jeszcze ciekawie. Przybysz próbował przekonać zgromadzonych do swojej osoby. Ptak zaświergotał coś w swoim języku inne mu zawtórowały. Wreszcie nastała chwila ciszy, dopiero złamał ją Ptasi Wódz.
- Nie pierwszy przybył nas ugłaskać i przechytrzyć. Jak mamy ufać Ci na słowo, nieczłowieku?
Spytał, człapiąc nieco bliżej, odważnie. Mimo iż był tylko ptakiem, dało się wyczuć aurę pełną dumy oraz dostojności nie mniejszą niż u samego pawia. I kiedy Ruka zechciał ich poczęstować, z drzewa zleciał mniejszy osobnik rose. Jasnofioletowy ptak, podskakując niczym wróbelek, zbliżał się powoli do Karasu, a gwoli ścisłości do jabłek. Widząc to wódz, rozprostował skrzydła i machnął nimi ostrzegawczo. Rozległ się także karcący krzyk przypominający orli. Mniejszy odfrunął kawałek. Najwidoczniej nabrał ochoty na jabłko i chyba spodobał mu się ich gość.
- Dlaczego tak bardzo chcesz nas do siebie przekupić?
Nieco mocniejsze pytanie, lecz co się dziwić. Wódz Rose najwidoczniej może mieć małe kłopoty z niektórymi podlotkami, a zwłaszcza z tymi najmłodszymi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Wto Maj 19, 2015 11:38 am

chłopak nie spodziewał się by od razu go zaakceptowano i polubiono. A stary ptak był już doświadczony i miał dużo rozsądku. Wyłapał to co powiedział chłopak, a jakże, trudno by było tego nie zauważyć.
-W sumie, w połowie jestem jeleniem, ale nawet nie wiem jak się nazywa takie połączenie.
Odpowiedział szczerze trochę się uśmiechając rozbawiony, Może był czymś na podobieństwo Satyra? choć te miały raczej koźla atrybuty. Chłopak sam dla siebie jeszcze był w pewnym sensie zagadką.
W końcu ptak zadał pytanie którego Ruka nawet mógł się spodziewać, choć w międzyczasie widać jeden z podlotków nabrał ochoty na jedzenie i Ruka mu się przyglądał z lekkim uśmiechem, niestety nie było dane malcowi się poczęstować, gdyż starczy najwyraźniej skarcił go dosyć drastycznie, a wtedy wzrok chłopaka wrócił na niego i znów usłyszał pytanie
-Chytrość to cecha ludzi z miast, co tam się wychowali, mojemu sercu las bliższy i jego praw wolę przestrzegać i z jego mieszkańcami wolę być bliżej niż z rasą ludzką która sączy jad, który nawet w twe ostrożne serce wniknął wzbudzając podejrzliwość, choć dla was to dobrze, widzę, że pięknie dbasz o rodzinę, szkoda, że tylko wy się uczycie od ludzi, a ludzie nie potrafią od was. Czemu macie mi wierzyć? Możecie nie musicie, wiem, że zaufania nie da się niczym kupić, nie mam nic prócz słowa, chyba, że ty mi powiesz wspaniały ptaku jaką mogę dać wam gwarancję, że nie tylko to są słowa, lecz i uczucia prawdziwe. Ile bym dał za to byście na mnie nie patrzyli przez pryzmat człowieka który tylko zło światu czyni. Nibym młody, a jak starzec się czuję kiedy muszę patrzeć na to co oni wyczynili, ci których pod mych braci powiązać chcecie, nigdy nie prosiłem by być jednym z nich, ale oceniany jak oni jestem. Gardzę człowiekiem w sobie.
Odpowiadał szczerze, nie był z tych co podchody robią specjalnie by coś osiągnąć, w Ros wolałby mieć przyjaciela, a nie wroga. Leczy czy ptaszysko to zrozumie? nie chciał z nimi walczyć, bo jedyną broń jaka miał to bicz, a ten zbyt wielkie spustoszeni mógłby zdziałać wśród tych delikatnych stworzeń, nie chciał go używać, chyba, że stanie się to już najwyższą koniecznością.
-Nie chcę was przekupywać, nie jestem kupcem na targu, przyniosłem tylko prezent, jak się przynosi prezent idąc w gości, lecz jeśli tego nie rozumiesz... Przykrość mi to sprawia, że tak mówisz Ptasi Panie. Widzę, że i wy tak jak i ludzie mnie odrzucacie. Widać los mi nie szczędzi przykrości i mam mieć za los samotną tułaczkę, by gdziekolwiek nie przyjdę tylko z podejrzliwością lub prześmiewczo na mnie patrzą.
Przy ostatniej wypowiedzi spojrzał z pewną smutną skargą w oczach na ptaki na gałęziach, w tę stronę gdzie najwięcej słyszał szyderczych słów. Jeśli i teraz ptak będzie tylko go nagabywał, może Ruka powinien naprawdę odejść? Nie czuł się tu mile widziany, choć i wcześniej wiedział, że może tak być, lecz nadzieja na jakiś przyjazny gest umiera zawsze ostania.
Odszedł trochę dalej od ptasiego lokum i usiadł na omszałym kamieniu pokrytym teraz puchem różowego kwiecia. Wyciągnął z plecaka pomarańczę i w ciszy zaczął jeść, czy ptak przepędzi go stąd dalej? Ruce było to obojętne, jednak po tak długiej wędrówce był już głodny i również musiał coś zjeść.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Sob Maj 23, 2015 7:43 am

- Połączenie człowieka z jeleniem. Pierwszy raz takie dziwo widzę.
Odparł Ptasi Przywódca, trzepnąwszy lekko skrzydłami. Chodzące hybrydy - czego jeszcze to człek ludzki oraz wampirzy tego nie wymyśli? I właściwie Jeleń został onegdaj nazwany królem lasu, ciekawe czy Ruka także nadaje przypisany pod taki tytuł. Warto byłoby sprawdzić.
Słuchał i słuchał słów przybyłego jeleniowatego człowieka, człapiąc dumne, nie zbliżając się jednak. Nadal zachowywał bezpieczną odległość przed intruzem, pilnując także aby żaden z członków jego rodziny, zaś nie zbliżył się aż za bardzo za jedzeniem, a zwłaszcza ten młody pisklak co ledwo nauczył się latać.
Może i słowa człowieka brzmiały smutnie, szczerze. Ale nadal nie miał zaufania, wszakże jest nowo poznanym, mającym czelność zakłócać życie społeczności Rose. Ptaszysko zaświergotało, zatrzymując się zaś naprzeciwko Karasu. Mógł człek wyczuć jak owe stworzenie przewierca go wzrokiem na wylot.
- Jako istota o jelenich cechach, możesz mieć królewskie cechy. Jednak ile w tym prawdy? Jeśli chcesz zasiadać przy naszym gronie musisz udowodnić. Dlatego wymierzę Ci zadanie - o ile pierw się zgodzisz aby je wysłuchać.
Co uczyni człowiek? Ptak nie odrywał wzroku od jego postaci, odczytując każdą najmniejszą emocje oraz ruch. A skoro jest starym ptakiem, zna się aż nadto doskonale.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Sob Maj 23, 2015 12:07 pm

Widział jak ptaszystko przewierca go wzrokiem, nie uciekał od tego jednak, w końcu był tutaj tym podejrzanym, a chyba przyzwyczaił się do tego, że nie tylko ludzie patrzą na niego tak dokładnie jakby miał być nie wiadomo czym, był przecież tylko istotą zwykłą istotą lubiącą naturę, lecz teraz i natura w postaci owego ptasiego narodu go przewiercała swym spojrzeniem.
Miałby udowodnić? znaczy co? na ile jest zwierzęciem z lasu? I właściwie jak sobie to ptak wyobrażał?
Ruka spojrzał na starego Rose z zapytaniem w oczach, może nikłą nadzieję na coś lepszego niż wygnanie go stąd. Tylko czego mógł od niego oczekiwać różowopióry dumny niczym paw ptak.
-Wysłucham twego zadania szlachetny ptaku. Jakiegoż dowodu oczekujesz by mnie sprawdzić??
Jego głos zawierał lekką nadzieję, lecz jeszcze nie szczęście, bo wszakże nie wiedział czy będzie w stanie sprostać zadaniu które ten mu chce powierzyć, choć jeśli na jego będzie siły może uda mu się ów dowód zyskać, dopiero wtedy będzie się cieszyć. Póki co jego ostrożna natura się odzywała i nie był pewien czy nie czeka w tym na niego jakieś zbyt wielkie ryzyko.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Czw Maj 28, 2015 6:35 am

Skoro podjął się wyzwania, tak się stanie. Ptaki zaś zaczęły między sobą świergotać jakby plotkowały na temat wielkiego wydarzenia, natomiast sam Stary Przywódca przymknął powieki, wsłuchując się w słowa swoich poddanych aż wreszcie ponownie wydał z siebie przeraźliwy okrzyk, aby ich wszystkich uciszyć. Wreszcie spoglądał na Ruke i to dość uważnie.
- Nasz ptasi ród gnębi zdziczałe psisko. Masz temu zaradzić, a wtedy dowiedziesz, że nie tylko możemy choć trochę Ci zaufać, ale także udowodnisz jakim Jelenim Królem Lasu jesteś.
Teraz struchleje? To nie był wszak zwyczajny pies. Ale o tym niebawem. Teraz ptak wzniósł się w powietrze i z gracja wylądował na ramieniu chłopaka. Ptak może i jest sporych rozmiarów to okazał się nadzwyczajnie lekki.
- Często napada nas w środku nocy. Jak śpimy. Nie raz jakieś najmłodsze z nas niestety nie wykazuje na tyle cierpliwości i postanawia udać się na wycieczkę. Tak jak ten na przykład, który chciał wziąć od Ciebie jedzenie. Masz nas bronić, a najlepiej zmierzyć się z intruzem. Zabij go.
Teraz nie podkuli ogona? Jeśli nie, ptak wzniesie się ponownie, lądując na swojej gałęzi. Noc już była późna, więc lada chwila i dziki zwierz może się pojawić. Czy jest aby na pewno na to gotowy?
- Pamiętaj, jako Brat Natury masz walczyć bez użycia broni. Ten pies jej nie ma.
I czy właśnie nie dało się słyszeć głośnego sapania oraz dyszenia, a w głębi najciemniejszego miejsca w rezerwacie dostrzec dwóch błyszczących się na czerwono ślepi? Tak, ten pies się zbliżał. Czarna sierść, oklapłe uszy i długi jęzor zwisający z pyska. Nie wyglądał na potulnego Reksia. A nuż to ogarnięty złą sławą Pies Śmierci? Kto wie...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Sob Maj 30, 2015 4:08 pm

wysłuchał ptaka z uwagą, zdziczały pies? brzmiało z pozoru niegroźnie, ale chłopak zdawał sobie sprawę z tego, że jest w tym jakiś haczyk skoro tak duże i sprytne stworzenia jak Rose nie dawały sobie z nim rady choć były przecież całą grupą.
Ledwo odczył ciężar ptasiego ciałka na swoim ramieniu choć ptaszysko przecież było dosyć duże, Ruka stwierdził iż są zdumiewającymi stworzeniami. Wysłuchał do końca wytycznych jakie mu dał ptasi przywódca i kiwnął lekko głową. Miał ich obronić? musiał się zmierzyć z bestylką o kłach ostrych jak igły i pazurami niczym naturalne skalpele, do tego nie mógł użyć ani może ani batu, to nie było łatwe zadanie, ale tak jak wspomniał ptak, tak było bardziej sprawiedliwie wobec zwierzęcia, choćby nie wiem jak złą sławę miało. Wyciągnął nóż którym kroił owoce i położył go zahaczonego na gałęzi drzewa patrząc z szacunkiem na ptaka, lepiej by tu był i nie kusił chłopaka by go użył, tak samo znalazł się na drzewie bat
-Pod twoją pieczę je oddaje, to broń ludzka, na ludzi, nie na braci z lasu, tu jedyną bronią może być moje ciało.
Skłonił się i odwrócił w stronę gdzie było słychać zbliżające się zwierze, czy czół strach? jako człowiek nie czuł go w ogóle, lecz ostatnio czuł niepokój przed niebezpieczeństwem, czyżby hybrydyzacja przywróciła mu utracony instynkt , ten sam który miały roślinożerne istoty? najwyraźniej coś się w nim zmieniło i to trochę zaskakiwało chłopaka, ale może i było przydatne? Jednak miał zadanie i musiał je wykonać, jednak nie był tak strachliwy jak sarna, był jeleniem, przywódcą, i musiał chronić swoich przyjaciół, tak działała jelenia duma z której to stworzenie było znane. Chłopak był wypoczęty i pojedzony, miał więc siłę i determinację, nie cofnie się przed czarnym psiskiem które pokazało mu w końcu są zdziczałą postać, wyglądając niczym ponurak z mrocznych opowieści. Pies niosący nieszczęście, zwiastujący śmierć. Ruka stanął naprzeciw niemu i uderzył póki co ostrzegawczo nogą w twardszy grunt, aż było słuchać głuche tąpnięcie. Nogi chłopaka były teraz o wiele mocniejsze niż kiedy był człowiekiem choć chłopak nawet będąc istotą ludzką nie zdawał sobie sprawy z tego jak dużo miał siły. Teraz patrzył na czarnego potwora ptasiego rodu, czekając na pierwszy ruch bestii. Kiedy ta zaatakuje Ruka skontruje jego atak, tylko jak? to zależy już od ruchów psiska, na pewno nie odbędzie się bez zadrapania, jednak w chłopaku buzowały teraz uczucia których dotąd nie znał, strach walczył z duchem walki z pewnym podnieceniem z owego starcia, to nie były ludzkie uczucia, nawet nie zachowywał się teraz niczym człowiek, porzucił gdzieś ludzką naturę, choć nadal mógł myśleć w języku ludzi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Pią Cze 12, 2015 2:04 pm

Karasu już nie miał wyjścia i musiał zmierzyć się z nadchodzącym przeznaczeniem w postaci czarnego psa. Ogromne zwierzę zawyło przeraźliwie i wyszło w pełni z cienia. Warknął, sapnął i kroczył wolnym krokiem ku jasnowłosemu odważnemu śmiałkowi. Ptaki zaskrzeczały bojaźliwie, trzepocząc skrzydłami. Stwór o czerwonych ślepiach nie zwracał na nie uwagi. Wpatrywał się żarłocznie w swoją ofiarę i nagle przystanął.
- Ludzki pomiot wykonujący przysługę tym bojaźliwym ptakom? Co Ci obiecały? Nagrodę? W jakiej postaci...
Sapnął pies nie otwierając nawet pyska. Wyszczerzy kły w jakby diabolicznym uśmiechu. Ptaki oczywiście podjęły komentarze w swoim języku i z pretensjami rzucały słowami na ich śmiertelnego, psiego wroga.
- One potrafią tylko mówić. Ja! Ja Pies Cienia może dać Ci więcej jeśli zaprzestaniesz pomagania tym kłamliwym stworzeniom. One nie lubią ludzi, nawet do nich podobnych. Rogaty przyjacielu. One chcą Cię jedynie wykorzystać.
Czyżby pies próbował omamić sprzymierzeńca rosy? A może mówił prawdę? Stwór warknął coś pod nosem i machnął ogonem. Ptaszyska wreszcie zamilkły same będąc ciekawe. Co wybierze Karasu Ruka? Komu uwierzy?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Pią Cze 12, 2015 7:10 pm

Ruka przyglądał się uważnie zwierzęciu które wyszło z cienia, nie miał zamiaru ruszać się z miejsca póki zwierze nie wykona jakiegoś gwałtowniejszego ruchu w celu ataku, choć głos zwierza sprawił, że Ruce przeszły ciarki po plecach, dawno już nie słyszał wycia wilków, a to stworzenie nie gorzej od nich wyło. Kiedy stworzenie przystanęło i zaczęło mówić Ruka spojrzał na nie podejrzliwie i warknął cicho po swojemu
-Wypraszam sobie, nie chcę mieć z ludźmi więcej wspólnego niż los mnie do tego zmusza. I nie ważne są obietnice tych ptaków, a twoja tutaj obecność, po co przyszedłeś tutaj psie?
Wysłuchał jednak dalszego komentarza zwierzęcia i zaśmiał się bardziej niż rozbawiony
-Widzę cię pierwszy raz na oczy, a już zwiesz mnie przyjacielem? Kiedy przyjacielem jest ten komu można zaufać, bo się go zna, czasem lepiej od siebie samego. Jaką mam pewność, że mogę tobie ufać bardziej niż tym ptakom? Mówisz, ze chcą mnie wykorzystać, a nie mam pewności czy i ty tego zrobić nie chcesz. Mówisz o korzyściach pokazując uśmiech diabła, nie idę na układy z diabłami, bo i te wykorzystują. Każdy stara się coś zyskać, i one jak i ty możecie chcieć mnie wykorzystać. Rose kazał mi cię zabić, choć nie chcę niczyjej śmierci, nie wiem, czy zasługujesz na śmierć, więc i od ciebie będzie zależeć jak to się skończy. Od ciebie który nazwałeś mnie przyjacielem, pokaż czy naprawdę nim jesteś, nie mam powodu by ci wierzyć na słowo, jak i nie mam powodu by cię o cokolwiek osądzać. Nie chcę z tobą walczyć, lecz jeśli mi dasz do tego powód, będę musiał to zrobić. To już od siebie zależy.
Odpowiedział spokojnie z pewnością w głosie, nie chciał zabijać psa, więc jeśli ten będzie spokojny to i Ruka będzie spokojny, czekał co odpowie mu zwierze, czy go mamił, czy nie? Tego wiedzieć nie mógł, ale wrodzona ostrożność zwierzęcia kazała mu się trzymać na baczności, musiał się przekonać z czasem co zwierze zrobi i do tego dopasuje swoją reakcję, póki co jednak stał przed czarną bestią odgradzając ją od drzewa Rose. Bo w sumie czemu miałby go dopuścić? nie znał ani mocy ani zamiarów zwierzęcia. A każdy bez wyjątku zawsze chciał kogoś wykorzystać i nikt tutaj nie był wyjątkiem. Ruka nie był naiwny i zdawał sobie z tego sprawę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Sob Cze 13, 2015 9:14 am

- Nie porównywać Cię do ludzi? A czy od zawsze byłeś "jeleniowaty", przyjacielu?
Pies warknął chrapliwie przez co Ruce mogło się wydawać iż psiur się po prostu zaśmiał. Ptaki zawtórowały bardziej wrogim skrzekiem. Irytował ich ten pies, bały się go, a on to wyczuwał. Drapieżnika strach podjudza, a w dodatku rozmawiał z Ludzkim Jeleniem zaślepionym w udzielenie pomocy fałszywym ptakom.
- Według nich zasługuję, bo zabijam ich najsłabsze sztuki. Można śmiało powiedzieć, że utrzymuję równowagę na tym terenie. One chcą mnie zabić ze strachu, nie szanują zdania przyrody.
Niech wie czemu Rose zamierzał się psa pozbyć. Przywódca ptaków zgromił krzykiem śmiertelnego wroga. Ale nie opuścił swojej gałęzi.
- Nie chcesz zabić? A może ja zaatakuję Ciebie! Myślisz, że te tchórzliwe ptaszyska wyjdą na pomoc?
Warknął z wyraźną niechęcią i w końcu ruszył w stronę Ruki. Lecz jeszcze nie czas ataku. Czerwone ślepia stwora przeszywały go z dziką żarłocznością, jakby już wywiercał w jego ciele dziurę i wyjadał ciepłe wnętrzności.
- Zabijesz mnie z łatwością, bo nie mam żadnych mocy. One równie dobrze mogą zrobić to z Tobą po naszej walce. Masz ostatnią szansę. Pomagasz im, czy nie wtrącasz się w nasze życie i pozwolisz kontynuować mój krwawy pościg.
Szykowała się ostateczna dyskusja. Pies mlasnął jęzorem, oblizując pysk. Ptaszyska zaświergotały zachęcając wybrańca do szybkiej decyzji. Zaś rozbrzmiał strach i niepokój.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Sro Cze 17, 2015 5:45 pm

Czy od zawsze był jeleniowaty? nie, ale nie pamiętał kiedy i jak to się stało, że owe rogi uzyskał, miał amnezję jeśli o to chodzi, właściwie dopiero teraz zwrócił uwagę na ten szczegół, jednak nie był on tak ważny by w milczenie wprowadzić chłopaka
-Cicho bądź! pytanie twoje jest niepotrzebne. Dla ciebie liczy się tylko ciało? bo jeśli tak to marne jest twoje rozumowanie. Gdzieś całego ducha istoty zapomniałeś? Nie ma znaczenia jak długo oddala mnie wygląd od człowieczeństwa, cieszy mnie to, bo już nie muszę się zwać jednym z nich, z tych którzy niszczą ład tego świata.
Odpowiedział z wyraźną irytacją w głosie, nie cierpiał takich błahych pytań nie mających nic wspólnego z prawdziwą istotą rzeczy. Na dodatek ptaki zaczęły między sobą ćwierkać jak głupie, a to jeszcze bardziej irytowało chłopaka
-Zamknąć się! przez was nie słyszę własnych myśli.
Warknął w stronę podlotków, jeśli się uciszą to dobrze, bo będzie mógł normalnie wysłuchać psiska, w jego zdaniu. Bo w tym co następne powiedział było co nieco racji jeśli chodzi o prawa przyrody. Ruka przymknął oczy na chwile, zdecydowanie to nie była łatwa decyzja, a jeszcze ten skrzeczący za nim ptak, po chwili jednak spojrzał z powrotem na psa
-Może i masz rację, boją się, to słychać w ich głosach, które nie chcą się uciszyć, lecz jak mają się nie bać skoro jesteś od nich silniejszym?
Spojrzał na psa kpiąco kiedy ten tak łakomie na niego patrzył, ptaki się bały, ale Ruka już dawno się zdołał uspokoić i teraz był jak zwykle sobą. Wiedział ,że jest ziarno prawdy w tym co powiedział drapieżnik, lecz i swoje zadanie jakoś wykonać musiał, w końcu nie rzucał słów na wiatr
-Nie mogę teraz nic nie zrobić jeśli obiecałem ich chronić, nie wypowiadam obietnic których choć nie spróbuję wypełnić. Lecz może mam dla ciebie propozycję, skoro i tak zmuszasz mnie do walki. Powiedzmy, że jak cię pokonam, uchowam twe życie, lecz w zamian pójdziesz ze mną jako towarzysz, wtedy cię nakarmię, lecz nie krwią Rose które obiecałem chronić. Co ty na to Psie?
Zaproponował na szybko wymyślone rozwiązanie, czy zwierze złaknione krwi zgodzi się na zmianę formy wyżywienia? jeśli Ruka zdoła go poskromić, byłoby dobrze, wtedy i on wywiązałby się z obietnicy, jak i nie musiałby zabijać stworzenia które niejako chłopakowi się spodobało w swym rozumowaniu. Choć wiedział, że nie będzie łatwe zapanować nad drapieżną naturą bestii, teraz wszystko zależało czy pies się zgodzi, czy będzie wolał zginąć
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Pią Cze 19, 2015 1:56 pm

Pies wpadł w zadumę na słowa człowieka. Czyżby sam nie wiedział co rzecze?
- Tu nie o ciało chodzi, człowieku, a o Twoją duszę. Ludzka dusza jest najczarniejsza ze wszystkich stworzeń żyjących na tej ziemi. No może poza wampirami, ale i one mają swoją rolę na tym świecie. Jednak mógłbym Ci zaufać, ale daleko mi od towarzystwa ludzi, nawet tych człekopodobnych.
Oświadczył psiur poważnie i także był wdzięczny za uciszenie tych hałaśliwych ptaszysk. Boją się i ludzi, dlatego Ruka podziałał na nich jak grom. Tylko czy w pozytywny sposób? Nie odbije się i to na nim? Wracając...
Pies stał w milczeniu, łypiąc czerwonymi ślipiami na postać chłopaka. Propozycja nader ciekawa ale stwór zgodzić się nie mógł.
- Miła propozycja lecz na towarzysza zgodzić się nie mogę ani na łatwą walkę. Cenię sobie honor oraz dumę, młoda istoto. Więc walczysz albo wycofujesz się z pola i poddasz się.
Nieważne też jaką decyzję podejmie, pies rzuci się na Rukę zamierzając go powalić i ugryźć w rękę. Ptaki zaś zaniosły się krzykiem ale jak na razie żaden się nie ruszył żeby mu pomóc, no może poza jednym... ten który chciał wziąć jedzenie od wędrowca. Zleciał niespostrzeżenie z gałęzi, człapiąc w stronę dwóch walczących. O ile Ruka czegoś wcześniej nie wymyślił. Twój ruch zatem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Nie Cze 21, 2015 5:21 pm

Ruka pokręcił głową wyraźnie się nie zgadzając ze słowami psa
-dusza nie ma koloru, czy ludzka czy to inna, kolor nabywa w trakcie życia, nie masz najmniejszego prawa wkładać każdego o pewnych cechach wrodzonych do tego samego worka. Jesteś zwierzęciem które szanuje zdanie przyrody, a jednak nadal posiadasz stereotypy, co nie czyni cię lepszym od człowieka.
Odpowiedział spokojnie i pewnie. Był pewny swego zdania i sposobu myślenia, zwierze tego tak łatwo nie zmieni, Ruka wiedział jaki jest, może i jak każdy miał jakiś mrok w sercu, lecz i jak każde stworzenie na świecie było z nim coś z tego światła które miało siłę tworzyć piękno i pozwalało mu również dostrzegać to co ludzie często teraz olewali, albo i ignorowali. Nie był czarną duszą, bo nic co żyje nigdy nie będzie czarne, ani białe, świat się składał z wielu aspektów, jak i wielu kolorów, jak i sama dusza.
Na odpowiedź psa nie musiał czekać długo, dostał szybką odpowiedź na którą parsknął
-Honor ma każdy, toteż wcale nie mówię psie byś mi dawał fory, po prostu nie chcę cię zabijać jeśli nie jest to konieczne, jednak jeśli się tak upierasz przy własnej śmierci, nie dajesz mi wyboru. Wybacz więc mi to co zrobić muszę w imię podjętego zadania.
Pies zamierzał zaatakować? no cóż Ruka był na to gotowy, więc nie było mowy o daniu się powalić, chłopak już od jakiegoś czasu był w pozycji gotowej do stawienia oporu, więc teraz tylko bardziej się nachylił i zaatakował psa tak by wykorzystać jego własny impet, aby zamiast być powalony samemu powalić, ręce miał przy sobie, a zaatakował rogami tak by z rozmachem przerzucić psa dalej i jeśli pies nie zareaguje dostatecznie szybko to uderzy przez własny rozpęd w drzewa za jeleniowatym. Jeśli młody ptak gdzieś tam zleciał chłopak macznął do niego ręką by się jednak odsunął, nie był to dobry pomysł od strony podlotka, w końcu co mógł zrobić zwierzowi większemu od niego? Ruka natomiast nie miał wcale zamiaru czekać aż pies by się pozbierał, jeśli ma szansę to tym razem on zaatakuje, nawet jeśli miał kontakt z zębami psiska pies musiał się liczyć z tym, że chłopak ma wyrobioną dużą tolerancję na ból i umiejętność ignorowania go do czasu, a teraz bardziej niż jakakolwiek rana ważniejsze było to jak unieruchomić psa, więc jeśli tylko ten da mu szansę by go powalić to Ruka to wykorzysta na tyle na ile to możliwe, ostatecznie prócz rogów i rąk którymi mógł zakładać dźwignię, choć na psie to raczej ciężko, miał jeszcze własne nogi i to nimi również będzie się starał trafić z całym swoim impetem w łeb zwierza, by choć go ogłuszyć, choć nie zdając sobie sprawy z własnej siły mógł również zwierze zabić całkiem przypadkiem, w końcu nie miał wyczucia, na swe szczęście bądź nie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Pią Cze 26, 2015 6:50 pm

Koniec rozmowy! Pies zaatakował w końcu, rzucając się z otwartym pyskiem na gotowego do kontrataku Jelonka! Cios oczywiście udany, pies przeleciał nad jego głową i ze skowytem rannego zwierza upadł na gołą ziemię. Ptak który podszedł, odsunął się skoro ten nie chciał żeby stoczył bój razem z nim. I czemuż to przewodnik Rosa nie ingerował, że młody podlotek zamierzał wejść do walki? Prawdopodobnie chciał się pozbyć młodego. Ot co, łatwa zdobycz dla psa. Ale zaskoczeni byli, kiedy Karasu powalił czarnego psa. A ten niestety się nie podnosił. Leżał wyciągnięty na ziemi z ozorem na wierzchu. Głowę miał ułożoną pod dziwnym kątem. Tak nienaturalnie...
- Pies skręcił kark! Pies skręcił kark!
Zawtórował jeden z ptaków, aczkolwiek żaden nie zleciał. Jedynie ten najmłodszy poczłapał w stronę Ruki, skoro pies rzekomo zdechł. Radość się zebrała! Wiwaty dla Jelenia! Ale jak młody Rosa znalazł się blisko psa, zwierzę momentalnie ożyło i skierowało swój pysk na ciało ptaka. Teraz ma Jeleń ostatnią szansę na pokaz. Zaatakuje Psa, który już w paszczy miał podlotka? Zwierzę trzepotało rozpaczliwie piórami. Ruka ma szansę dobić wroga. Ale w jaki sposób to uczyni? I czy młodego Rosa uwolni. O to jest pytanie!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Pią Cze 26, 2015 7:59 pm

Udał się przerzut, lecz w przeciwieństwie do ptaków, Ruka nie wierzył w to, że pies jest martwy, jego doświadczenie ze zwierzętami dawało mu się we znaki by nie ufać temu co pokazują pozory. Pies był duży i na pewno nie raz udawało mu się przechytrzyć zbyt nieostrożną zwierzynę. Nie pochwalał tego, że młody Rose podchodzi do psa z taką pewnością siebie. Nie zdziwiło go więc to, że stał się ofiarą ataku , jego reakcja była dla niego prosta, choć większość osób raczej by nie zaryzykowała takiej akcji, jednak Ruka znał anatomię zwierząt, pies nie był dla niego tajemnicą, a magiczny czy nie, nie mógł się składać z innych kości niż jego pobratymcy. Ruka szybkim atakiem uderzył w bok psiej paszczy, jego cel? oczywiście kant który łączy żuchwę z czaszką, nie od dołu, bo była wtedy szansa, że psisko kłapnie paszczą i zabije nieostrożnego podlotka, lecz od boku pod kątem tak by wybić kość z jej należytego miejsca, ten ruch był skuteczny nawet na konia więc i pies z pewnością odczuje tego nieprzyjemne konsekwencje, kolejnym ruchem trafił w skroń bestii z całym impetem jaki miał w drugiej ręce, cios który zbyt słabe istoty mógł zabić, a te wytrzymalsze otumanić na tyle by stały się zupełnie bezbronne.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Sro Lip 01, 2015 5:26 pm

Trafiony w pysk pies wypuścił biednego Rose, który niestety został nieco okaleczony. Ona stworzenia ucierpiały lecz pies najbardziej, Cios w skroń został tak wycelowany, że ogłuszyło zwierzę. Rose skorzystały z owego aktu przemocy na swoim wrogi i najsilniejsze kilka sztuk dobrało się do cielska psa, dziobiąc i drapiąc po całym ciele. Z całą pewnością pies nie przeżyje, gdyż ptaki nie oszczędzały żadnej miękkiej części ciała. Właściwie miał już na zewnątrz wnętrzności. Za to młody Rosa ten ranny, leżał nieopodal psiego pyska, kwiląc cicho.
- Pokonaliśmy psa! Jesteśmy niepokonaną rodziną!
Zawołał przywódca, który ominął Rukę nie dziękując mu nawet. Całą akcje przypisali głównie sobie, a człowiek stał się dla nich zbędnym balastem.
- Od tego momentu nasze żucie stanie się harmonią i oazą spokoju. Znowu możemy się cieszyć!
Ogłosił kolejne słowa i właściwie także nie spojrzał na rannego ptaszka. Tylko Karasu mógł go ocalić. Zlekceważy rannego czy sobie odejdzie? W końcu został bezczelnie zignorowany.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Sro Lip 01, 2015 5:54 pm

Pies był nieprzytomny, a Ruka z rosnącym smutkiem patrzył jak ptaki rzucają się na nieprzytomnego psa. To co właśnie zrobiły sprawiło, że chłopak poczuł nieprzyjemną gulę w gardle. To nie było zbyt sprawiedliwe, jak to zwierze mogłoby teraz mieć jakiekolwiek szanse, to pokazywało po części jak bardzo Rose nauczyły się zachowań podobnych ludziom. Kiedy przywódca stada minął Rukę jakby nigdy nic ten tylko spojrzał na niego bez emocji, mimo wszystko był odpowiedzialny za śmierć psa. Chłopak odwrócił się w stronę nieostrożnego podlotka, wziął ostrożnie malca na ręce i zbadał na ile rana zadana przez psa jest groźna, potem również ignorując ptaki tak jak one zignorowały jego poszedł po swoje rzeczy, przywiązał z powrotem do pasa nóż i bat. Podniósł porzucony plecak by wyciągnąć z niego rzeczy potrzebne do opatrzenia podlotka.
-W jednym rację miało to zwierze, twoja rodzina w swych słowach nie jest wiele lepsza od ludzi. Szkoda, że potrafią atakować swego wroga tylko wtedy gdy ten nie może się bronić. To już ty maluchu masz więcej odwagi, choć i jeszcze zbyt mało ci ostrożności, patrz jaki tego efekt.
Wziął owoc który mu został i obrał go spokojnie po czym podał młodemu kawałek
-zjedz trochę, żebyś miał siły. Coś mam wrażenie, że twoja rodzina szybko spisuje krewnych na straty, ja bym nigdy tak łatwo nie porzucił rodziny. Skoro i tak ich nie obchodzi co się z tobą dzieje, zabiorę cię ze sobą? Miło by było mieć towarzystwo, bo im raczej już nie jestem potrzebny.
Jeśli mały się zgodzi chłopak wstanie zakładając plecak na plecy i odejdzie stąd powoli
-Pokonałem jednego psa, byście mogli świętować zwycięstwo, lecz wkrótce przyjedzie inny pies i wszystko wróci do normy. Cieszcie się póki możecie Rose, a los już sam odpłaci wam za wasze decyzje, tak jak mówiło to zwierze które zabiliście, nie jesteście lepsi od ludzi których tak unikacie, tak samo wykorzystujecie tylko okazje.
Powiedział jeszcze na odchodne na tyle głośno, że nawet najbardziej hałaśliwe ptaki nie miały szans zagłuszyć jego wypowiedzi. Choć i tak mogą go olać. Bo atakować pewnie im się nie chciało, a nawet gdyby poczuły się urażone, chyba nie były tak głupie by atakować kogoś kto im jednak pomógł mimo iż sobie przypisały zwycięstwo. Ruka trzymając delikatnie rękojeść bata wymownie dawał znak, że nie toleruje sprzeciwu swojego osądu. Chyba żaden z ptaków nie był na tyle odważny by dać się zabić od jednego smagnięcia tej broni, której nawet Ruka nie chciał dobywać, ale wolał "ostrzec" co bardziej zadufanych.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Gość Pią Lip 17, 2015 8:18 am

Ptaki nagle mowę straciły i dumne z pokonanego wroga świętowały po swojemu. Karasu został zlekceważony i niestety tak potraktowany jak czarny pies o tym wspomniał. Wieka szkoda, że bestia swój koniec miała bowiem nie będzie miał już kto porządku pilnować. Ptaszyska wydziobały na pamiątkę ślepia demona i dały skrzydło, że tak napiszę. Jedynie młodzik ocalony przez Rukę pozostał razem z nim, jedząc gdy młody poczęstował go świeżym jadłem. Pisklak, bo toć to dziecko jeszcze było, chętnie uczepiło się jednego z poroży swojego nowego właściciela i gotowe do drogi aby udać się w daleki świat ludzi i wampirów.

Dostajesz młodego Rose. Zna kilka słów - przywitanie, powiedzenie o głodzie czy spaniu. Zdolny do dalszej nauki. Ma zaledwie niecały rok. I jest samiczką. Nazwij ją jak chcesz.

KONIEC
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Ptasie podchody Empty Re: Ptasie podchody

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach