Wyścig z Czasem

Go down

Wyścig z Czasem Empty Wyścig z Czasem

Pisanie by Mariko Sob Maj 23, 2015 6:00 pm



Misja: Wyscig z Czasem
Poziom: Trudny. Opis.

Żadna z postaci nigdy wcześniej nie była w Pubie pod Czarnym Skrzydłem (a nawet jego okolicach). Jedyna informacja to kartka otrzymana od Charliego. Adres jest dla dziewcząt nieznany, dlatego należy uwzględnić fakt, że:
♥ nie spodziewacie się jaki jest to rodzaj lokalu,
♥ możecie mieć trudności z odnalezieniem miejsca.
Informacja na temat artefaktu wydaje się mało autentyczna i proszę wziąć to pod uwagę. Każdy przedmiot, który znajduje się w ekwipunku należy pokrótce opisać wraz z przyczyną jego zabrania. Tak samo w przypadku odzieży (zwłaszcza tej anty-wampirzej). Jeżeli bierzecie ze sobą artefakty, również musicie o tym wspomnieć.
Misja jest na najwyższym poziomie, więc oczekuję rozwiniętych i szczegółowych postów. Każda z was zaczyna o zupełnie innej porze dnia, w innym miejscu. Nie widzicie się, nie spotykacie się po drodze. Nie ma takiej możliwości.

 
 

Rosa Valentine

Wyścig z Czasem T7GU9Rz

Najmłodsza, a zarazem najmniej doświadczona łowczyni wyruszyła na poszukiwanie Pubu rankiem. Kierując się pod podany adres, znalazła się w przyjaźnie wyglądającej alejce. Miłe i jasne domostwa usytuowane były szeregiem wzdłuż wyłożonej brukiem uliczki. Niedaleko, po prawej stronie, widać było szyld jakiegoś lokalu. Wszechobecna zieleń i przytulność zdawała się wpływać pozytywnie na odczucia bohaterki.
Natasha

Wyścig z Czasem MXeEwEV

Późnym popołudniem Natasha znalazła się w maleńkiej wiosce. Składała się ona z kilku domków jednorodzinnych, pomalowanych na żółto. Wokół wioski ciągnęła się droga oraz zaorane pola. Łowczyni dojechała do miejscowości maleńkim autobusem i dopiero co z niego wysiadła. Ściskając w dłoni kartkę, mogła rozglądać się za budynkiem przypominającym jakiś pub lub klub….

Esmeralda

Wyścig z Czasem FuTlWQ4

Kobieta trafiła w dość specyficzne miejsce w samo południe. Budynki w kolorze jej włosów odgradzała od reszty świata fosa. Po stronie, na której znajdowała się łowczyni, była mała szopa w otoczeniu krzewów. Jeżeli Esme chciała przedostać się do wioski to musiała jakoś uporać się z przeszkodą w postaci wody. A może nie będzie takiej konieczności?



Zadaniem dziewcząt jest rozejrzenie się po okolicy oraz zlokalizowanie Pubu.
Po kliknięciu na obrazki pojawią się ich większe wersje. Powodzenia!

Kolejka i zalecenia:
Mariko

Mariko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Uroczość. Tatuaż w kształcie herbu rodu Hiou na karku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Moce : Bariera mentalna, zauroczenie, kontrola roślinności.


https://vampireknight.forumpl.net/t1710-mariko#36095 https://vampireknight.forumpl.net/t1779-mariko#37399 https://vampireknight.forumpl.net/t1718-pokoj-mariko

Powrót do góry Go down

Wyścig z Czasem Empty Re: Wyścig z Czasem

Pisanie by Esmeralda Nie Maj 24, 2015 11:32 am

Esmeralda nie należała do osób które często odwiedzały puby. Miejsca te zwykle przyciągały do siebie miejscowych pijaczków, rzeszę gotowych na wszystko podrywaczy jak również piękne i ponętne kobiety szukające swych sponsorów. Alkohol nie był czymś pożądanym przez łowczynię, tym bardziej, że jego spożywanie zwykle niosło konsekwencje o których lekarka nie chciała wspominać. Tam gdzie spotkała starego bezdomnego trafiła przez przypadek. Chcąc kupić kilka drobnostek ujrzała mężczyznę, który bez zbędnych ogródek ją zaczepił. Oczywiście w normalnych warunkach dostałby w mordę, ale… było w nim coś, co choćby na chwilę ochroniło go przed ciosem. Oczy bezdomnego widziały wiele. Był świadomy. Tak. Świadomy istnienia tego, co dla zwykłych ludzi mogło być jedynie bujnym wytworem wariackiej wyobraźni. Esme wyjęła portfel i wrzuciła do puszki bezdomnego dwa banknoty. Nie wyglądał na pijaka, tak więc łowczyni mając jeszcze częściową wiarę w ludzi starała się nie obawiać o swoje jakże ciężko zarobione pieniądze. Przyjęła kartkę, lecz na jej twarzy malował się wyraz zaskoczenia i niedowierzania.
Artefakt? Nadprzyrodzona moc? Słowa dobrze znane, choć wypowiedziane w złym miejscu i czasie, przez złą osobę zwykle zwiastowały jakiś nieładny interes. Lekarka spojrzała na mężczyznę z podejrzliwością i nie wdając się w żadne dyskusje pożegnała i opuściła lokal. O czym myślała? Pierwszym skojarzeniem był szwindel. Mężczyzna nie znał osób które zaczepiał, a co jeśli jego działanie opierało się na współpracy z jakimś krwiopijcą? A jeśli w ten sposób dostarczał żywy towar, który wręcz prosił się o wykorzystanie jako przystawka, bądź obiad wyższej kalorycznej klasy? Trzeba to sprawdzić. Jeśli podejrzenia czerwonowłosej się sprawdzą z pewnością wróci by sprzątnąć faceta. Jeśli nie… no cóż, zawsze istnieje szansa na zdobycie czegoś nowego.
Esmeralda zaraz po nieoczekiwanym spotkaniu z nieznajomym zapakowała się do samochodu i pojechała do swojej posiadłości. Nie przyszło jej do głowy by pod wskazany adres jechać bez wcześniejszego przygotowania, gdyż jak wiadomo przezorność ponad wszystko. Gdy zapakowała wszystkie najpotrzebniejsze jej zdaniem rzeczy, dziewczyna włączyła nawigację i ruszyła w kierunku nieznanej jak dotąd części Yokohamy. Nie spodziewała się zatem ujrzeć znajomych twarzy. Była gotowa na chłodne przyjęcie, czy jakby to ująć…em… problemy natury fizycznej. Ciekawe jak wiele osób szukało wskazanego miejsca. A może jest szalona żeby wierzyć w słowa bezdomnego? Jeśli jednak tego nie sprawdzi, z pewnością myśl o tym miejscu pochłonie każdą chwilę wolnego czasu. Gdy w końcu była na względnym miejscu, zaparkowała przepisowo i zamknęła swój zielony mały samochodzik. Podeszła do bagażnika i upewniając się że wszystko jest zamknięte, ruszyła instynktownie spoglądając na numerację budynków, które swoją drogą różniły się od wszystkich jakie do tej pory widziała.
Zamknięte społeczeństwo czy co? Nie lubicie gości? To mamy problem – zaśmiała się w duchu spoglądając na fosę odgradzającą pozostałą część budynków. Było ciepłe popołudnie, dlatego jej obecność nie mogła budzić większych wątpliwości. Może przyszła na spacer, a może… po prostu przyszła bo czegoś szuka? Pracy? W głowie układały się setki scenariuszy, a sama lekarka starała się nie wyglądać jak solny, kombinujący niczym koń pod górę, słup. Bez żadnego celu, szła poszukując jakiegoś przejścia, gdy zatrzymała się w końcu przed drzwiami szopy.
- Halo, przepraszam czy jest tu ktoś? Nazywam się Olivia Harvey poszukuję części do mojego samochodu, bez tego nie pojadę nawet mili… czy ktoś może mi pomóc? Halo? – zapukała do drzwi szopy czując się jak rasowa kretynka, ale cóż zrobić? Nie wejdzie tam jak gdyby nigdy nic z prostej przyczyny. Był to obcy teren, a szopa mimo że wolnostojąca z pewnością do kogoś należała. Jeśli weszłaby do środka napotykając właściciela zarobiłaby kulkę w łeb, bądź sprowadziła kłopoty, które w danym momencie były najmniej pożądanym elementem w całej przygodzie. Jeśli nikt nie odpowie, lekarka zrobi minę cierpiętnicy i otworzy drzwi szopy ( o ile będą otwarte) by trochę się rozejrzeć. Z czystej przezorności nie wejdzie tam, tylko wychylając głowę wraz z częścią tułowia, powtórzy swoje nawoływania. Jeśli w dalszym ciągu nie zaobserwuje niczego niepokojącego, rzuci okiem na ściany, sufit oraz podłogę sprawdzając czy aby nie zostawiono tu grabi przez które można zarobić w łeb czy też innego obronnego sprzętu. Po całej misji zwiadowczej Esme zamknie drzwi i ruszy ścieżką znajdującą się przy fosie mając nadzieję że gdzieś będzie most. A może chociaż miejsce płycizny bądź zwężenie przez które śmiało będzie można przejść? Kto wie kto wie.

Ubiór: czarna koronowa bielizna; a’la skórzane czarne dopasowane spodnie które uszyto specjalnie na miarę tak by nie krępowały ruchów; ciemnobrązowe kozaki przed kolano ( uszyte z dość wytrzymałej skóry mają głównie niwelować ewentualne obrażenia ze strony pocisków, buty są na tyle wygodne że można w nich swobodnie skakać, niestety nie nadają się do wdrapywania na drzewa), czarna bluzka na ramiączkach, a na niej zarzucony brązowy bawełniany sweter na guziki i z kieszeniami(z przodu nieco krótszy, z tyłu natomiast zakrywa pośladki) –aktualnie sweter zapięty jest na 3 dolne guziki, na szyi znajduje się medalion będący również rodzinnym artefaktem Esmeraldy. Pod swetrem, a na bluzce znajduje się czarna kabura, zlewająca się idealnie z kolorem bluzki.
Włosy kobiety są związane w kok. Widać delikatny makijaż na twarzy,a paznokcie Esme nie są pokryte żadnym lakierem.
Ekwipunek:
Torba medyczna (coś jak nerka) przewiązana wokół bioder kobiety, będąca również jej nierozłącznym elementem przy pracy w terenie, wewnątrz znajdują się:
- czyste bandaże (3 sztuki) – na wypadek ewentualnych zranień, bądź obecności osób którym należy pomóc
-środek odkażający (100ml), morfina w tabletkach (2tabletki), sole trzeźwiące, zabezpieczona strzykawka z trucizną + strzykawka z antidotum na ten rodzaj trucizny.
-zestaw chirurgiczny (skalpel, cążki do wyciągania kul, igły sztuk 2 oraz zestaw szwów rozpuszczalnych  - wszystko odpowiednio zabezpieczone). Esme wzięła te graty z prostego powodu. Jest chirurgiem i nigdy nie rozstaje się z rzeczami, które mogą uratować komuś życie.
- gazy jałowe + opatrunki (sztuk 3)
Kabura (pod swetrem) :
1 x Beretta modelu Brigadiera z tłumikem nabita amunicją dum dum (15 naboi) + 2 zapasowe magazynki ukryte w kieszeni kabury ( łącznie 45 kul dum dum o działaniu rozrywającym i powodującym rozległe rany). Przysięga Hipokratesa przysięgą, ale ostrożności nigdy nie za wiele. Broń znajduje się po lewej stronie kabury.
1 x przerobiona beretta nabita strzałkami o działaniu usypiającym (8 naboi) + 1 zapasowy magazynek strzałek (łącznie 16). Broń znajduje się po prawej stronie kabury.

Dodatkowo w butach ukryte są 2 bliźniacze sztylety Hell i Heaven.
W kieszeni swetra znajduje się zielony portfel z dokumentami wypisanymi na dane Olivia Harvey (prawo jazdy, dowód osobisty, oraz dowód rejestracyjny samochodu), oraz pieniądze. Kluczyki do samochodu schowane są w przedniej prawej kieszeni spodni.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Wyścig z Czasem Empty Re: Wyścig z Czasem

Pisanie by Gość Nie Maj 24, 2015 1:35 pm

W pubie była z oczywistych powodów. Chciała się zabawiać. Ostatnio wiele się wydarzyło i musiała odreagować. Była lekko wstawiona jak nieznajomy do niej podszedł. Przyjęła jednak od niego kartkę. Zmarszczyła nos zauważając jak dobiera sobie rozmówców. Jej intuicja mówiła jej, że zagaduje tylko do ludzi. Umysł przyćmiony procentami nie widział jednak w tym nic złego. Spojrzała na słowa napisane na kartce. Pokręciła głową. Nie mogła się rozczytać. Wzruszyła ramionami i wsunęła skrawek papieru do kieszenie zapominając o nic przez resztę zabawy.

Jak wstała rano, miała lekkiego kaca. Poszła więc wziąć zimny prysznic przed porannym bieganiem. Lodowaty strumień szybko postawił ją na nogi. Gdy wróciła do pokoju zaczęła porządkować ciuchy z poprzednie nocy. Zmęczona tańcami rzuciła je na ziemię i po prostu wgramoliła się pod kołdrę. Z kieszeni jeansów wyjęła wystający skrawek papieru. Zajęło jej chwilę zanim przypomniała sobie kto jej to dał.
Usiadła na ziemi po turecku i przeanalizowała całą rozmowę oraz swoje odczucia. Nieznajomy prawie na pewno nie był wampirem, ale z tego co wiedziała krwiopijcy mają w zwyczaju zatrudniania sobie jako służących ludzi. Z drugiej strony dlaczego akurat pub? Czy to nie tam gromadzi się pijana młodzież (i nie tylko), która nic nie będzie pamiętać na drugi dzień? Odrzuciła myśl o poszukiwaniach, które teoretycznie miały prowadzić donikąd. Nieznajomy był najprawdopodobniej obłąkany i żył sobie w swoim małym urojonym świecie.
A jeśli w tym coś jest? Rosa nie miała swojego artefaktu, od kiedy oddała go Sai. A jakaś obrona przed wampirami by się przydała. Ponoć w każdej legendzie jest ziarnko prawda...to nie legenda, ale co zaszkodzi jej sprawdzić? Ta myśl wywołała w jej głowę rewolucję. Nagle z "nie na pewno nie pójdę" zmieniła się na "jasne że tak!". Młode to to i żadne przygód. Poczuła miłe łaskotanie w żołądku. Szybko wstała i omiotła wzrokiem pokój odliczając w głowie co ma ze sobą wziąć. Przebrała się i stanęła przed szafą
-Nie mam co na siebie włożyć- jęknęła.
Rzeczywiście szafa świeciła pustkami. Powinna zrobić pranie a potem wybrać się na porządne zakupy. Westchnęła, była zbyt podniecona całą sytuacją by teraz iść i wydawać pieniądze gdzieś na mieście. Założyła więc pierwsze co jej wpadło do ręki i wzięła się za pakowanie swojego ulubionego plecaka. Piętnaście minut później już jej nie było.

Szła spokojnym krokiem. Tak jak iść powinna dziewczyna w jej wieku. Co jakiś czas poprawiała plecak, który miała przerzucony przez ramię. Rozglądała się uważnie. Zmacała sobie kieszenie spodni aby sprawdzić czy ma wszystko co trzeba. No ma. To może iść dalej. Rozejrzała się po miejscu gdzie trafiła. Było tutaj jasno i przyjemnie. Przypomniały jej czasy kiedy przechadzała się pomiędzy starymi uliczkami Londynu. Co prawda tutaj jest o wiele piękniej, ale wspomnienia boleśnie ukłuły w jej serduszko. Przygryzła policzek i potrząsnęła głową. Postanowiła cieszyć oko widokiem miejsca gdzie się znalazła. Nagle jej wzrok przyciągnął szyld jakiegoś lokalu. Zmarszczyła brwi i podeszła bliżej aby przyjrzeć się miejscu.

Ubiór: Bielizna (stanik sportowy), jeansy o wygodnym wykroju pozwalający jej robić cuda niewidy jak np chodzić po drzewach (co lubi bardzo robić). Do tego ma na sobie zwykły podkoszulek a na niego zarzuconą męską bluzę z kapturem o kilka rozmiarów za dużą. Włosy związała w praktyczny warkocz. Na nogi nałożyła wygodne buty do biegania bo przecież nigdy nie wiadomo kiedy trzeba będzie wiać gdzie pieprz rośnie...

Ekwipunek:
Nie dużo tego. Nie widziała sensu się pakować jak na koniec świata. Ale wzięła oczywiście telefon, słuchawki i kilka banknotów -nigdy nie wiadomo kiedy i gdzie i komu trzeb będzie zapłacić.
Do tego plecak a w nim:
-tessen, nigdy się z nim nie rozstaje, poza tym wampiry są wszędzie a ona nie miała zamiaru się przed nimi bronić gołymi rękami.
-Bandaże elastyczne, przezorny zawsze ubezpieczony. A nóż coś sobie zrobi?
-Flakonik z jodyną, sto razy można się zranić i nic nie będzie a przy tym setnym i jeden, nie daj Boże wda się zakażenie. I pozamiatane.
-Kilka ziół, zna się skromnie na ziołolecznictwie. Umie sporządzić tylko i wyłącznie środek nasenny, ale za to bardzo silny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wyścig z Czasem Empty Re: Wyścig z Czasem

Pisanie by Gość Nie Maj 24, 2015 2:31 pm

Blondynka nie chodziła po pubuach aby pić, o nie. Chociaż była często w nich widziana, z prostej przyczyny szukała Vladimira, który był miłośnikiem mocnych trunków i siadania przy barze. Lubił zgrywać tajemniczego gościa pochłaniającego hektolitry gorzały, a Tasha musiała go zawsze ciągnąć do domu na swoich barkach, bo ten przecież ledwo trzymał się na nogach. Zwłaszcza jak pił całą noc, już świtało, była to najwyższa pora zabrać go do domu. Tym razem było jednak inaczej, kiedy weszła do baru nie znalazła w nim Ravena, postanowiła jednak przejść się po stolikach i wzdłuż baru może gdzieś leżał już gdzieś na ziemi. Nie, nikt go nawet dziś nie widział, powoli skierowała się do wyjścia, kiedy nagle Charlie, nieznany jej mężczyzna zagrodził jej drogę kapeluszem. Blondynka uniosła głowę i zlustrowała twarz bezdomnego swoim oczkiem. Było w nim coś tajemniczego, coś co kazało jej zatrzymać się i wspomóc mężczyznę nieco większą kwotą niż zazwyczaj była skłonna dać. W zamian do ręki wcisnął jej pognieciony papierek, a chwilę po tym majacząc pod nosem odwrócił się i odszedł. Jedyne słowa jakie zdołała usłyszeć to artefakt i nadprzyrodzona moc. Coś w niej pękło, była w końcu łowcą i takie sprawy były jej szczególnie bliskie. Karteczkę rozprostowała dopiero kiedy znalazła się na ulicy, nie mogła pozwolić aby ktoś zaglądał jej przez ramię. Była podekscytowana, informacja co prawda wydawała się mało wiarygodna, ale jako rządna przygód osoba, musiała to sprawdzić. Adres też był dziwny nie znała, go nigdy nie była w tej części Yokohamy, ale jak to mówią, zawsze musi być ten pierwszy raz. Zwinęła karteczkę i wsunęła do kieszeni spodni. Popędziła do swojego gratowatego samochodu, miała zamiar jak najszybciej dostać się do mieszkania Aristova, w końcu tam mieszkała. Kiedy już parkowała samochód w podziemnym parkingu olśniło ją, że wcale nie może wejść na górę. Jeżeli się okaże, że mężczyzna jest w mieszkaniu i przejrzy jej plany, albo zatrzyma ją siłą, albo wybierze się razem z nią. Co nie było na rękę Natashy, bo to była jej przygoda! Na szczęście większość rzeczy i tak miała w samochodzie, aż wstyd się przyznać, że przez pewien czas w nim po prostu mieszkała.

Ubrana była w wygodną sportową bieliznę, dopasowane jeansy z odrobiną elastyny, tak aby materiał nie krępował jej ruchów, mogła swobodnie w nich biegać, kucać nie martwiąc się o to, że materiał pęknie jej na tyłku, warto również wspomnieć, że spodnie były wzmocnione na kolanach dodatkowym grubszym materiałem, który równie pełnił rolę ochraniacza, w razie bolesnego upadku na kolanka. Spodnie miały dwie kieszenie z tyłu oraz dwie z przodu, na drobne rzeczy, takie jak kartka papieru z notatkami czy nie wielki portfel z dokumentami i kilkoma banknotami. Dokumenty rzecz jasna były na jej fałszywą tożsamość - Natalie Kuznetsova, swoją chroniła ponad wszystko, jak to łowca, co nie?. Na górze bawełniana, dopasowana podkoszulka na szerokich ramiączkach, sięgająca jej za tyłek. I czarna bluza zapinana na suwaczek, posiada ona również kaptur. W chwili obecnej bluza była zapięta do połowy, tak aby nie było widać broni. Włosy związała w wysokiego kitka. I oczywiście buty, solidne skórzane, na niewysokim stabilnym obcasie (ok 2 centymetry), sięgające połowy łydki, sznurowane. Dobrze trzymają kostkę, dodając nieco ochrony przed niechcianym urazem.
Dalej raczej standardowo – saszetka typu nerka zwisająca w biodra, która pełni rolę apteczki. Natasha jest ratownikiem medycznym i naprawdę bardzo rzadko rozstaje się z tym gadżetem.
Dokładne wyposażenie – czyste bandaże w dwóch rozmiarach po jednej sztuce z każdego – łącznie 2 sztuki. Jeden koc termiczny, butelka o pojemności 100 ml z środkiem odkażającym, pęseta sterylna zapakowana w jałowy woreczek, dwie igły do zszywania ran oczywiście sterylne, zestaw szwów. Sole trzeźwiące i listek leków przeciwbólowych, coś ketonalopodobnego. Małe nożyczki takie jak w apteczkach samochodowych do przecinania pasów.
Srebra gruba bransoleta na prawej ręce, która jest artefaktem ofc. Na lewej zaś zegarek na metalowej bransoletce. Kaburę tym razem wzięła taką, którą może ukryć pod bluzą z lewej strony, a w niej Colt - Double Eagle z pełnym magazynkiem 8 naboi, 9 mm, anty – wampirze, w razie postrzału człowieka nie mają żadnych nadzwyczajnych właściwości. Do tego dwa zapasowe magazynki równie po 8 naboi w każdym. Ukryte w dwóch przegródkach w kaburze. Organizer na udo, a w nim, latarka, ukryte kajdanki blokujące moc + kluczyk, paczka fajek i zapalniczka, kompas, wyciszony telefon  i w specjalnej przegródce jej ulubiony nóż motylkowy, w prawym bucie ukryty niewielki nożyk.
Natashce zależało aby wyglądać jak podróżniczka, zawsze to pretekst do pojawienia się w nowym miejscu i wypytywanie mieszkańców o różne rzeczy. Więc wzięła również plecak, taki podróżnycy z mnóstwem tasiemek do regulowania, w kolorze szarym, w nim nie było nic specjalnego, butelka wody, ogólna mapa Yohokamy, jabłko, cienka bardzo lekka kurteczka przeciwdeszczowa, mała lornetka, wytrzymała cienka lina z karabińczykiem (może służyć do wspinaczki, choć raczej nie w tej misji), notatnik z ołówkiem – podróżnik bez tych rzeczy to nie podróżnik.

Zostawiła samochód na parkingu, kluczyki wrzuciła do skrzynki pocztowej mieszkania Ravena i udała się na dworzec w centrum Yokohamy, znalazła odpowiedni, który jedzie w najdalsze rejony miasta, na totalne zadupie. Autobus jechał długo, na miejsce dotarła późnym popołudniem, do zachodu słońca miała jeszcze trochę czasu. Co było na plus, chciała znaleźć pub jeszcze póki widno. Ściskając kartkę w dłoni rozejrzała się po kilku bardzo podobnych żółtych domkach. Postanowiła, że czas rozpocząć poszukiwania miejsca z karteczki. Ruszyła wzdłuż ulicy, miała zamiar kogoś zaczepić i zapytać się o drogę. Niestety, nikogo nie widziała, pozostało jej przejście się przez całą miejscowość, może będzie miała szczęście i trafi bez większych problemów, a może wręcz przeciwnie. W końcu zauważyła jakiegoś starszego mężczyznę.
- Przepraszam! Witam Pana, może zna pan tu jakieś miejsce, w którym można chwilę odpocząć, napić się i pogawędzić chwilę z barmanem?- Celowo nie zapytała o konkretny adres, który miała zapisany na kartce, którą chwile wcześniej schowała do prawej przedniej kieszeni. Nie chciała budzić podejrzeń znajomością pubu, liczyła na łut szczęścia. A jak nie poszuka dalej, chociaż w tak małej mieścinie może być tylko jedno takie miejsce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wyścig z Czasem Empty Re: Wyścig z Czasem

Pisanie by Mariko Nie Maj 24, 2015 10:44 pm

Esmeralda
Dotarła na miejsce prywatnym samochodem. Z pewnością było to najwygodniejsze i najszybsze rozwiązanie. Kobieta znalazła się naprzeciwko fosy i stanęła przed problemem jak się z nią uporać. Najpierw jednak zdecydowała się nieco obadać teren. Rozglądanie się za numeracją budynków spełzło na niczym, gdyż były one oznaczone z drugiej strony. Z pewnością jednak była to właściwa ulica. Esmeralda mogła bowiem zauważyć wielkie, pozłacane litery na szopie, które głosiły: „Ulica Ponurego Wilka nie dla Złodziei”. Skoro już jesteśmy przy tym jakże interesującym budynku, był on niewielki i ewidentnie opuszczony. Pytania łowczyni pozostawione zostały bez odpowiedzi, gdyż nikogo tu nie było. Pukanie również nie odniosło większych rezultatów. Pod naciskiem dłoni łowczyni mogła jednak odczuć, iż drzwi nie są zbyt stabilne. Pozostawały jednak zamknięte i nie było możliwości sprawdzić, co znajduje się w środku. Przynajmniej na razie. Przed wejściem znajdowała się betonowa płyta wielkości metra kwadratowego. Na niej leżała dumnie szara wycieraczka. Pod daszkiem widoczna była półeczka z doniczkami, w których rosły aksamitki. Z tyłu budynku zauważyć można było krzaki. W ich okolicy leżały obcęgi.
Ciepła pogoda była nieco uciążliwa, gdyż ubrana w sweter łowczyni zaczęła się pocić. Nie jakoś strasznie, ale jednak! Jeżeli jej to przeszkadzało to mogła ściągnąć wierzchnią część garderoby. Na razie nie zapowiadało się, aby ktoś ją tutaj nawiedził. Ścieżka, którą dziewczyna wędrowała, była bardzo długa i rozciągała się kilometrami. Wędrówka piechotą z pewnością nie miała większego sensu w tym przypadku. Jeżeli chodzi natomiast o miejsce płycizny… było takie jedno, całkiem niedaleko szopy. Teren definitywnie zdawał się być tu mniej podkopany, jakby ktoś zrobił to specjalnie. A może zabrakło funduszy na koparkę? Kto wie!

Rosa
Dziewczyna szła nieśpiesznym krokiem i mogła zauważyć, że alejka nie jest zbyt popularna. W trakcie całego swojego spaceru była w stanie dostrzec jedynie dwie osoby. Jedną z nich była młoda kobieta, która najwyraźniej się gdzieś śpieszyła. Drugą postacią okazał się chłopiec w wieku szkolnym. Trzymał on baseballową piłkę i obracał ją w dłoni. Gdy zauważył Rose, utkwił w niej dłuższe spojrzenie. Wydawać by się mogło, że to dość hermetyczna uliczka, na której wszyscy się znają. Był jednak wtorek, a słońce dopiero co wzeszło nad horyzontem. Ludzie prawdopodobnie udali się do pracy. Chociaż, kto wie? Może obserwowali dziewczynę przez okna, schowani za obszernymi firanami…
Czarnowłosa przyglądała się przez chwilę szyldowi, który głosił, że znajduje się tutaj „The Mermaid Inn”. Nazwa ta z pewnością nie była w żadnym stopniu bliska Czarnemu Skrzydłu. Wszystko wskazywało na to, że był to jakiś bar. Zaglądając przez szybę do środka, nie widać było jednak kompletnie nic. Okna były przyciemnione i pomimo wczesnej pory, trudno było dostrzec jakiegokolwiek gościa.
Rose przyglądała się lokalowi na tyle długo, że nie była w stanie zauważyć reakcji chłopaka. Zmarszczył on nieznacznie brwi i spoglądał na dziewczynę z niechęcią. Jeśli jednak odwróciła się w jego stronę, na jego młodej buziulce zawitał tylko niewinny uśmieszek.

Natasha
Śliczna i atrakcyjna blondynka przyjechała do wioski autobusem. Nie sprawiło jej to większych problemów, gdyż wsiadła tylko w odpowiedni numer i bezpośrednio dotarła na wybrane miejsce. Żadnych przesiadek czy nieznośnych pasażerów. Kierowca pojazdu życzył jej miłego dnia i doradził, aby udała się do Sklepu Wojtka, gdyż mają tam mnóstwo ślicznych pamiątek. Chyba widać było po dziewczynie, że to jej pierwsza wizyta na tym uroczym „zadupiu”… bądź po prostu przypadła mężczyźnie do gustu.
Późne popołudnie było na tyle przyjemne, iż pogoda dopisywała. Była niemalże stworzona na tego typu przygody. Natasha postanowiła od razu zapytać kogoś o drogę, więc zatrzymała jakiegoś mieszkańca. Był to garbaty i szczerbaty staruszek, który na dodatek wydawał się niedosłyszeć. Wyciągnął w stronę dziewczyny dłoń, jakby spodziewał się, że coś od niej dostanie.
Niebieskie oczy mężczyzny spoglądały na łowczynię dobrodusznie, gdy zadała mu swoje pytanie. Uśmiechnął się bezzębnymi wargami i zaczął macać się po brzuchu. Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni piersiówkę i pociągnął z niej szczodrze.
- Łyczka? – Jedna z pomarszczonych rąk staruszka zaprezentowała Natashy przedmiot. Druga dłoń utkwiła w pozycji, która nadal wskazywała na to, iż mężczyzna czegoś od niej chce.
Kobieta stała więc naprzeciw siwego dziadka, który wyciągał w jej stronę obie dłonie. Wydawało się, iż zupełnie nie zrozumiał, bądź nie usłyszał jej pytania. Toż wybrała sobie rozmówcę! Może warto poszukać gdzie indziej?

Kolejka taka sama jak poprzednio, czyli dowolna.
Mariko

Mariko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Uroczość. Tatuaż w kształcie herbu rodu Hiou na karku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Moce : Bariera mentalna, zauroczenie, kontrola roślinności.


https://vampireknight.forumpl.net/t1710-mariko#36095 https://vampireknight.forumpl.net/t1779-mariko#37399 https://vampireknight.forumpl.net/t1718-pokoj-mariko

Powrót do góry Go down

Wyścig z Czasem Empty Re: Wyścig z Czasem

Pisanie by Gość Pon Maj 25, 2015 10:30 am

Śliczna i atrakcyjna dziewczyna zawsze ma jakieś chore pomysły. Zamiast wybrać się samochodem, gdzie byłoby szybciej i łatwiej to nie. Wpadła na genialny pomysł, a co tam pojadę autobusem, bo kurde nie wiem, będę bardziej wiarygodna? Cholera ją wie co sobie myślała, ale w chwili wrzucenia kluczyków do skrzynki nie miała innego wyjścia. Przy swoich kluczach nie posiadała tego małego stalowego kluczyka, bo Rav uznał, że jemu jest on bardziej potrzebny.
Szczęście miała również do tego, że same dziady ją podrywają i wpada w oko takim Januszom z autobusów.
Stojąc naprzeciw garbatego dziadka pomysł odwiedzenia sklepu z pamiątkami wcale nie był taki głupi. Może tam trafi na kogoś bardziej ogarniętego. Najpierw jednak trzeba uporać się z mężczyzną, który wyciągnął w jej stronę piersiówkę. Niebieskie oczko przyjrzało się jej uważnie, musiała nieźle się powstrzymywać przed wzdrygnięciem. Na odkręconej szyjce naczynka widniała ślina zabarwiona na żółtopodobny kolor. Natasha nie była jakoś szczególnie obrzydliwa, była medykiem, nie jedno w życiu widziała, ale to przerażało ją szczególnie. Delikatnie odsunęła od siebie piersiówkę kręcąc przecząco głową.
- Nie dziękuję.- Uśmiechnęła się lekko, starając się aby wyglądało to najbardziej naturalnie jak tylko jest to możliwe. Widząc nieustannie wyciągniętą dłoń staruszka zastanawiała się czym może go wspomóc. Pierwsze co przyszło jej na myśl to jabłko, ale kurde nie miał zębów i nie pogryzie go... Przewróciła oczami i wyciągnęła z portfela pieniążek, o niezbyt wysokim nominale. Najwyżej ją zjebie, że nie chce jałmużny, ale może do tego czasu blondyna może się ulotni, albo kto wie zostanie obdarowana kolejną niesamowitą informacją. Jeżeli nie, to wzruszając ramionami ruszyła dalej. Może uda się jej znaleźć sklep u Wojtka. Aż dziwne, że na takim zadupiu sprzedają widokówki. Tyko z czym do jasnej cholery, z widoczkiem zaoranego pola? Podłamała się nieco, ale jak już tu przyjechała to znajdzie ten cholerny pub i zdobędzie to co się miało w nim kryć, o ile nie okaże się, że tam znajdzie jedynie zimne piwo. Zacisnęła dłonie na szelkach od plecaka i dziarsko pomaszerowała dalej. Rozglądała się po żółtych domkach szukając szyldu, albo chodziarz jakiejś miniaturowej tabliczki z napisem `U Wojtka`, Wojtek`, `Pamiątki` czy coś w tym stylu. I w końcu jakieś pięćdziesiąt metrów od niej zobaczyła. Było to jak znak z nieba, zbawienie, drogowskaz do raju! Przyspieszyła kroku, już chciała tam być, kupić pocztówkę, breloczek i miejscową mapę. No może też jakiś dziwny gadżet dla Aristova. Może złagodnieje jak zobaczy jakiś wystrugany z drzewa totem czy coś. Znalazła się pod sklepem, oczywiście przed wejściem się zawahała, w miasteczku jak na tę godzinę było dziwnie spokojnie i pusto, za pusto. Obejrzała się w bok, chciała zlokalizować kogoś, jednak bez szans, przynajmniej tak myślała. Bo to, że ona nikogo nie widziała, nie oznacza, że faktycznie nikogo nie ma. Głęboki oddech i pchnęła drzwi. Jeżeli ustąpiły pod jej naciskiem powoli weszła do środka od progu się witając.
- Dzień dobry, szukam jakiś ładnych pamiąteczek i jakiegoś pabu aby móc chwilę odpocząć.- Czy dostała odpowiedź, pewnie się za chwilę przekona. W tym czasie rozejrzała się po wnętrzu, oraz po przedmiotach, które najprawdopodobniej kurzyły się na pułkach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wyścig z Czasem Empty Re: Wyścig z Czasem

Pisanie by Gość Pon Maj 25, 2015 8:24 pm

Szła powoli, nigdzie jej się nie spieszyło. Wyszła przecież rankiem. Nabrała powietrza do płuc było bardzo świeże, w sumie nie przejeżdżały tutaj żadne samochody. Spacerowała rozglądając się dookoła. Wpierw było to prawie niezauważalne łaskotanie gdzieś w tyle umysłu. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, ze czuję się obserwowana. Jej wcześniej spokojne i przelotne spojrzenia stały się teraz bardziej czujne. Zatrzymała się jak stanęła pod szyldem lokalu. Kątem oka zauważyła, że jeden z dwóch przechodniów się zatrzymał. Nie zwróciła na to większej uwagi.
Szybkim wzrokiem obejrzała wejście do lokalu. Po czym przeniosła oczy na jego nazwę. Przyjrzała się niepewnie napisowi. Nie to co szukała. No nic w życiu nigdy nie ma tak łatwo. Zmrużyła oczy aby dostrzec coś przez szybę. Na marne.
"Dziwnie tutaj...mam wrażenie jakby te wszystkie ściany miały oczy...jest ranek powinni wszyscy iść do pracy albo jeść tutaj śniadanie czy coś takiego..." pomyślała. Zaczęły się w niej budzić jakieś podejrzenia, ale nie wiedziała jakiej natury. Wzruszyła ramionami. Jak przyjdzie czas to znajdzie odpowiedź na pytania.
Nagle poczucie, że ktoś ma na nią oko nie tylko stało się bardziej natrętne, ale aż przeszedł ją dreszcz niepokoju. Odwróciła się na pięcie. Jej oczy napotkały uśmiechniętego chłopaka. Szybko odwróciła wzrok zmieszana. Zaczęła się bawić rękawem zbyt dużej bluzy. Przez chwilę żałowała, że nie zostawiła rozpuszczonych włosów. Mogłaby się teraz za nimi schować. Rysowała coś czubkiem buta po ziemi. A jako, że pod stopami miała bruk arcydzieła nie zdołała stworzyć.
Po dłuższej chwili podniosła nieśmiały wzrok i zaczęła się przyglądać chłopakowi. Był mniej więcej w jej wieku. Trzymał zakupy. Nie odważyła się jednak spojrzeć mu w oczy koniec końców był nieznajomym. Chciała się odezwać, ale jej głos brzmiał ochryple, więc musiała odchrząknąć.
-Wiesz gdzie jest pub o nazwie Czarne Skrzydło?- spytała.
Mówiła na tyle głośno aby chłopak mógł ją usłyszeć a ona nie musiała do niego podchodzić. Nie lubiła być zbyt blisko innym osobnikom sojego gatunku. No chyba, że właśnie ratuje im życie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wyścig z Czasem Empty Re: Wyścig z Czasem

Pisanie by Esmeralda Wto Maj 26, 2015 10:04 pm

Wstępne określenie miejsca w jakim znajdują się te urocze czerwone domki spełzły na niczym. Jedynie tabliczka z wdzięcznie głoszącą informacją mogła sugerować jej że jest całkiem blisko. Esme uśmiechnęła się pod nosem, zastanawiając który kretyn jest pomysłodawcą takiego tekstu. Przez dłuższą chwilę stała w miejscu rozglądając się i poszukując jakichkolwiek innych źródeł cywilizacji. Niestety. Wszystko wskazywało na to że została osamotniona, a jedyną towarzyszką była zamknięta szopa. Zamknięte znaczy nie ruszać. Nie żeby przeszkadzało jej wejście do zwykłego schowka na narzędzia, który de facto mógłby skrywać wielką mistyczną tajemnicę. Kolejny uśmiech pod nosem poparty zwątpieniem. Wszak nikt mądry nie zostawia rzeczy budzących wątpliwości w ledwo stojącej szopie. A może ktoś chciał żeby tak pomyślała? Pomimo faktu że jednym kopniakiem mogła otworzyć te drzwi, nie zrobiła tego z bardzo prostego powodu. Był to obcy teren. Nigdy nie wiadomo czy nie jest obserwowana, a otwieranie sobie zamkniętego miejsca jest sprzeczne z zachowaną resztą uprzejmości. Przynajmniej na razie, dlatego na odchodne zadowoli się spojrzeniem w okno o ile takowe było na wysokości jej wzroku.
Jeśli chodzi o pogodę, z pewnością nie ułatwiała dziś zadania. Czuła że może przesadziła z tym swetrem, ale nie był przecież gruby. Z drugiej strony nie wiedziała jak długo zajmie samo zadanie, a wracanie nocą w samej koszulce nie należało do rozsądnych zachowań. W związku z brakiem możliwości zdjęcia swetra, Esme podwinęła rękawy i rozpięła jeden guzik. Sweter nie był szyty z grubej włóczki, więc pocieszając się że tyle wystarczy, lekarka zignorowała dalsze czynności. Po cóż bowiem prezentować kaburę. Ba. Po co prezentować broń która została zabrana jako czysta profilaktyka na wypadek napotkania kogoś opornego na zwykłą siłę argumentów. A amunicja dum dum? Na pewno każda kobieta miała coś takiego w swojej torebce. Z racji braku możliwości napotkania żywej duszy, lekarka zdecydowała się na pewną migrację. Ścieżka odpadała, ze względu na długość jaką musiałaby nadłożyć. Nie była przygotowana na wielogodzinny długi spacer, dlatego nie tracąc czasu stanęła nad płycizną. W pierwszej kolejności pochyliła się i zdecydowanym ruchem wymacała ziemię, ażeby sprawdzić czy ktoś już tamtędy przechodził. Zawsze istniała możliwość powrotu do samochodu i podjechania wzdłuż ścieżki, dlatego też posłała krótkie spojrzenie by jeszcze raz rozważyć tą ewentualność. Ścieżka jak to ścieżka. Mogła być przejezdną lecz nie musiała. Pozostawała alternatywa przejścia przez płyciznę, dlatego jeśli nie będzie innej opcji, Esme po prostu tamtędy przejdzie, uważając żeby nie wpaść do wody, bądź jak ostatnia sierota nie wylądować w niej tyłkiem. Jak gdyby nigdy nic znajdzie się na części za fosą i rozejrzy. Może trafi na jakąś żywą duszę?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Wyścig z Czasem Empty Re: Wyścig z Czasem

Pisanie by Mariko Sro Maj 27, 2015 10:54 am

Natasha
Śliczna, atrakcyjna, ale jednak blondynka! Lepiej o tym nie zapominajmy. Garbaty dziadek sprawiał wrażenie zadowolonego, gdy dziewczyna położyła na jego dłoni banknot. Przejrzał go pod światło i sprawdził nominał, po czym schował za pazuchę. Na jego twarzy pojawił się bezzębny uśmiech, a białawe ślepia spojrzały w głąb duszy Natashy. Pociągnął z piersiówki ponownie, skrzywił się i ukrył przedmiot w wewnętrznej kieszeni płaszcza.
- Nie ma tu żadnego pubu, dziewczynko – oznajmił pewnym siebie tonem. Nie wyglądał na osobę, która kłamała.
Widząc, że łowczyni chce opuścić jego towarzystwo, chwycił ją za łokieć.
Przybyłaś w poszukiwaniu legendarnego skarbu? Nie dostaniesz go, dopóki nie udowodnisz, że jesteś godna, by go posiąść. - Słowa mężczyzny zabrzmiały odrobinę jak groźba, jednak pozwolił dziewczynie odejść.
Natasha mogła usłyszeć jeszcze parę cichych przekleństw spod jego nosa, a potem oddaliła się w poszukiwaniu sklepu Wojtka. Jeżeli chciała odwrócić się i podpytać staruszka o więcej informacji, mogła zauważyć tylko, że jego postać zniknęła w tajemniczy sposób.
Interes Wojtka znajdował się w samym centrum miejscowości i łatwo było go odnaleźć. Wielki szyld na jednym z żółtych budynków obwieszczał, iż był to sklep z pamiątkami. Pod spodem widniał adres ul. Ponurego Wilka 8. Nikogo nie zastanowił fakt, że „Wojtek” i „Ponury Wilk” to polskie nazwy, a występują w Yokohamie? A szkoda!
Gdy Natasha weszła do pomieszczenia, od razu mogła dostrzec, że nikt nie stał za ladą. Pytanie, rzucone w kierunku pustej kasy, zdawało się więc na pierwszy rzut oka zbędne. Dopiero po chwili blondynka zauważyć mogła maleńką postać, która weszła na stołek, aby było ją widać. Dziwna mieszanka człowieka z małpą, a może szympansem, stanęła przed łowczynią. Drobna i owłosiona na twarzy postać podrapała się po głowie. Obdarzyła blondynkę czujnym spojrzeniem czarnych oczu.
- Dzień dobry – odpowiedział Wojtuś (klik). Jego płeć określić można było chyba tylko po plakietce z imieniem, gdyż miał delikatne rysy i maleńkie ciało. Mimo, że wyglądał uroczo, nie był przesadnie radosny lub miły. Pociągnął parę razy nosem, jakby coś węszył, a potem poruszył uszkami. Zwierzakowymi, małpkowymi receptorami słuchu! Czy Natasha widziała wcześniej podobną kreaturę?
- Naszym najbardziej chodliwym towarem jest kobra królewska – powiedział maluszek. Zeskoczył ze stołka, po czym podszedł do eksponatu. Chwycił w dłoń wypchane zwierzę i zaczął zachwalać jego aparycję i wykonanie. Dopiero teraz Natasha mogła dokładniej obejrzeć wystawę w sklepiku. Znajdowało się tutaj dużo dziwnych rzeczy. Wypchane głowy jeleni i ryb wisiały na ścianach, a na szafkach leżały fiolki z kolorowymi eliksirami.
- Dzisiaj mamy promocję na wywar z makaronu. – Oznajmił, przyglądając się uważnie dziewczynie. Nie wyglądał na silną i groźną istotę. Miał w końcu metr dwadzieścia w kapeluszu. Czarne oczka świdrowały jednak Natashę na wylot.

Rosa
Łowczyni zdecydowała się na zaczepienie chłopaka, natomiast wnikliwe badanie baru pozostawiła na później. Źle oceniła jednak sytuację, gdy stwierdziła, że trzymał on zakupy. Baseballowa piłka nijak miała się do siatek z marketu, a dzieciak obracał ją coraz bardziej nerwowo w dłoni. Uśmiechnął się, gdy zauważył, że dziewczyna się wstydzi. To było całkiem urocze, przynajmniej według jego pokręconego umysłu. Podrzucił zabawkę i złapał ją w powietrzu. Rosa zdecydowała się zachować do niego dystans i nie spoglądać mu prosto w oczy. Była więc sprytna i czujna, jak na łowcę przystało.
Na dźwięk nazwy pubu, chłopak zmarszczył brwi. Na jego pyzatej buźce pojawił się grymas. Przybrał typową pozycję dla miotacza i zamachnął się szybko. Piłka wyleciała z jego dłoni i pomknęła w kierunku dziewczyny. Nie celował jednak w jej ręce, aby mogła zabawkę złapać. Chciał trafić w głowę…
- A znasz hasło? – Krzyknął. – Do tego lokalu wstęp mają jedynie uprzywilejowane osoby!
Rosa miała niecały ułamek sekundy na wykonanie porządnego uniku. Jeżeli jednak skupiła się na słowach chłopca, mogła oberwać w czuprynę i nabawić się niezłego guza. Dzieciak zachichotał perfidnie i splunął na bruk.
- Myślisz, że jesteś taka cwana? Już niejeden próbował nas nabrać! – Oczy chłopca zabłysnęły czerwienią, a ręce zmieniły się w szkaradne, ciemne i szponowate. Oj, najmłodsza z dziewcząt zdecydowanie miała kłopoty!
Rosa:

Esmeralda
Kretyn, czy nie kretyn, ale na pewno posiadacz niewielkiej szopy. Esmeralda podjęła decyzję, aby nie wchodzić do środka. Jakże wspaniałomyślnie uszanowała czyjąś własność i zrezygnowała z poznawania mistycznej tajemnicy budynku. Okienko, przez które zajrzała do wnętrza, ukazało jej jednak odrobinę sekretu. W pokrytych czerwoną farbą ścianach kryło się coś zagadkowego. Fioletowy kłąb dymu unosił się nad dziwną dziurą w podłodze. Mogła być to swego rodzaju pułapka, która czyhała na złodzieja. W końcu napis na szopie był dość jednoznaczny, nieprawdaż?
Dziewczyna podwinęła rękawy i rozpięła guzik od swetra. Nie zapewniało jej to maksymalnego komfortu i wciąż czuła gorąco, było bowiem bardzo słoneczne południe. Skoro łowczyni nie chciała zdejmować wierzchniej części garderoby, mogła mieć tylko nadzieję, że wraz z upływem czasu stanie się chłodniej.
Esmeralda nie była przekonana, czy ścieżka będzie przejezdna, dlatego odrzuciła opcję badania jej w tym momencie. Zawsze mogła do niej wrócić później. Teraz jednak skupiła się na płyciźnie, znajdującej się przy szopie. Czy wkładanie ręki do wody było słuszne? Łowczyni za chwilę mogła się przekonać, że nie do końca. Poczuła jakieś ukłucie na wskazujący palec, a gdy wyciągnęła dłoń ze zbiornika okazało się… że przykleił się do niego śliczny i pomarańczowy krab. Złapał ją szczypcami i nie chciał puścić, a to gadzina! Większych problemów jednak nie powinno być z pozbyciem się zwierzaka.
Czerwonowłosa postanowiła przejść na drugą stronę fosy. Jeżeli krab nie odwrócił całej jej uwagi od tego zadania, to gdy już się z nim uporała – mogła iść dalej. Płycizna zdecydowanie została przygotowana przez kogoś właśnie w celu przejścia. Najprawdopodobniej leniwy właściciel szopy nie chciał za każdym razem objeżdżać wody, aby móc dostać się do swoich starych grabi (strzeżonych przez fioletowy dym), więc stworzył sobie skrót. Esmeralda mogła z niego spokojnie skorzystać. Gdy łowczyni przechodziła obok jednego z czerwonych budynków, odczuła coś dziwnego. Specyficzny chłód i ucisk w klatce piersiowej, jakby została zeskanowana przez niewidzialną barierę. Zaraz po tym zjawisku, z pobliskiego domu wyszło czterech mężczyzn. Każdy był coraz przystojniejszy od następnego. Wycelowali w łowczynię pistolety, przyglądając się jej wnikliwie.
-Ręce do góry!
- Jak się tu znalazłaś? To teren prywatny. Bez chipu nie wolno tu przebywać!

Kolejka: bez zmian, dowolna.
Mariko

Mariko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Uroczość. Tatuaż w kształcie herbu rodu Hiou na karku.
Zawód : Uczennica
Zajęcia : Nocne
Moce : Bariera mentalna, zauroczenie, kontrola roślinności.


https://vampireknight.forumpl.net/t1710-mariko#36095 https://vampireknight.forumpl.net/t1779-mariko#37399 https://vampireknight.forumpl.net/t1718-pokoj-mariko

Powrót do góry Go down

Wyścig z Czasem Empty Re: Wyścig z Czasem

Pisanie by Gość Sro Maj 27, 2015 2:52 pm

Odgłos podrzucanego przedmiotu stał się irytujący. Przygryzła policzek, aby nie skomentować tego kąśliwą uwagą. Zauważyła jego ruch kątem oka. Nie miała zamiaru jednak robić wyszukanego uniku. Podniosła ręce i pisnęła jak piłka w nią uderzyła. Zrobiła duże oczy i cofnęła się o krok z przerażoną miną. Zaczęła rozmasowywać zaczerwienioną skórę a przy okazji analizować słowa chłopaka. Uprzywilejowane osoby. Ups. Chyba ktoś tu ma lekkie problem z samooceną i drażliwą dumą. No cóż. trzeba się liczyć z tym, że ludzie na tym świecie są różni. Wzruszyła nieznacznie ramionami i westchnęła.
-Najwyraźniej ten wariat co podał mi nazwę chciał sobie ze mnie kpić...no nic dzięki za...umh...pomoc-
Jej głos brzmiał dalej niewinnie i trochę niepewnie. Nawet zawahała się nieco. Ręce splotła za plecami. Znaczy się teoretycznie splotła tak naprawdę szukała tessenu. Robiła to tak aby nieznajomy, który najwyraźniej miał problemy z własną osobą i kontrolą nad stresem, chyba niezbyt przyjaźnie przyjmował obcych. Głowę miała dalej spuszczoną jednak bystre oczka rozglądały się za ewentualną drogą ucieczki. Czy zauważy te coś interesującego?
Oczywiście nie traciła czujności i postanowiła wyłapać każdy ruch nieznajomego, oczywiście unikając kontaktu wzrokowego jak ognia. Nawet skuliła się lekko aby wyglądać na kogoś, kto rzeczywiście dogłębne żałuje podjętych decyzji.
Usłyszawszy jego słowa przeklęła w duchu. No cholera jasna. Włożyła tessen za pasek od jeansów tessen i wyciągnęła rękę przed siebie w geście typu "ale ja nic nie zrobiłam"
-Ja bardzo przepraszam...naprawdę nie chce nikogo nabierać po prostu byłam ciekawa...-
Jej głos był słaby i przepełniony strachem. Nawet zadrżała jak zobaczyła przemianę. Postawiła kolejny krok do tyłu tym razem bardziej po skosie. Aby nie zostać przypartą do ściany. Podniosła wzrok na chłopaka i skrzywiła twarz w wyrazie przerażenia. Natomiast jej umysł pracował na najwyższych obrotach szukając dookoła wszystkiego co mogłoby jej pomóc przy ewentualnej walce. Czuła zimno tessena na skórze jednak niekoniecznie uśmiechało jej się walczyć w biały dzień na ulicy. A właśnie, wampir powinien być osłabiony, świeci przecież słońce. Nie pozwoliła sobie jednak na ulgę. Rozejrzała się również za piłką, nie chciała się przecież o nią potknąć.

info:


Ostatnio zmieniony przez Rosa Valentine dnia Pon Cze 15, 2015 10:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wyścig z Czasem Empty Re: Wyścig z Czasem

Pisanie by Esmeralda Czw Maj 28, 2015 7:51 pm

Jedno spojrzenie w okno szopy pozwoliło na częściowe odkrycie jej wnętrza. Trzeba przyznać że widok dymu był intrygujący i w pewien sposób również wart zastanowienia. Oczywiście. Mogła być to pułapka. Szczerze mówiąc nawet by jej to nie zdziwiło. Z drugiej jednak strony Esmeralda nie chciała tego sprawdzać z prostego powodu. Była medykiem, a zatem wtykanie nosa w obce kąty znacząco odchodziło od jej zainteresowań. Nie chodziło tutaj o brak samych chęci do działania, lecz o wrodzoną przezorność. Nie dotykaj tego czego nie jesteś pewna. Nie wdychaj i nie smakuj. Z takimi właśnie przemyśleniami odeszła od tajemniczej szopy. Kto wie? Może jeszcze tu wróci? Z pewnością jednak nie przekroczy progu bez maski chirurgicznej i innego zabezpieczającego ją odzienia. Dziwny zwyczaj, ale w oczach Esme przynamniej bezpieczny. Również z przyczyn bezpieczeństwa odrzuciła myśl sugerującą by drogę pokonać samochodem. Nigdy nie wiadomo jak to wygląda dalej i czy przypadkiem jej małe zielone autko nie rozpocznie buntu z kołami w błocie. Perspektywa zostawienia samochodu i wracania piechotą nie należała do najprzyjemniejszych, dlatego Esme wybrała drugą opcję. Lepiej zostawić sprawę tak jak jest i bez zbędnych ceregieli przejść przez jedyne względnie bezpieczne miejsce. Jeśli chodzi o kraba, Esme spojrzała z lekkim niedowierzaniem na małego pasożyta. Niecierpliwość zwyciężyła, dlatego już po chwili strząsnęła z siebie dzikiego lokatora, który z pluskiem upadł do wody. Przez chwilę przyglądała się miejscu w które uprzednio wczepił się krab. Profilaktycznie odkaziła to miejsce. Miała czas, zważywszy że na horyzoncie nie było żadnej żywej duszy. Nie było nikogo kto mógł kontrolować czy poganiać. A przynajmniej wszystko na to wskazywało. Gdy więc stanęła po drugiej stronie brzegu, zaczęła się rozglądać w celu wybadania terenu. Interesował ją wygląd samych budynków z drugiej strony, obecna lub nieobecna numeracja oraz tak zwany „wygląd przed domem”. Już wcześniej zastanawiała się czy spotka tu jakąś cywilizację. Jeśli nie bezpośrednio na dworze, to może chociaż w oknach? Z tym właśnie myśleniem przemierzała dalsze metry nowego terenu, aż napotkała na dziwną tarczę (?).
- o proszę… tego się nie spodziewałam – pomyślała, obserwując jak z jednego budynku wybiega czterech mężczyzn. Esme westchnęła zastanawiając się dlaczego to właśnie musieli być mężczyźni. Czy naprawdę nie mogły być to wiewiórki, dzikie psy, bądź też zlot babć macherek? Ech. Co za życie. Kobieta wykonała polecenie mężczyzn i już po chwili lekko uniosła ręce do góry.
- Przepraszam Panów. Nie widziałam żadnej tabliczki wskazującej na to że przebywam na prywatnym terenie. Szczerze mówiąc zgubiłam się i nie jestem w stanie znaleźć drogi do miejsca w którym umówiłam się z przyjaciółkami. Może Panowie mi pomogą? Nie chciałabym przeszkadzać, ale jeśli Panowie będą tak mili… - uśmiechnęła się najpiękniej jak potrafiła, robiąc przy tym lekko zakłopotaną minę. Nie miała zamiaru ich atakować, tak więc liczyła, że nie podziurawią jej za nieświadomość wtargnięcia na prywatny teren. Była tabliczka? Nie było. A przynajmniej ona jej nie zarejestrowała.


- A zresztą, mają Panowie rację. Przepraszam raz jeszcze, już sobie idę. Miłego dnia - posyłając serdeczny uśmiech, obróciła się na pięcie i poszła w kierunku z którego przyszła. zt

info :
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Wyścig z Czasem Empty Re: Wyścig z Czasem

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach