Toxic

Go down

Toxic Empty Toxic

Pisanie by Gość Sob Sie 29, 2015 7:03 pm


Poziom trudności: Średni

Oddział zakaźny jest miejscem które nie cieszy się dużą popularnością. Z racji na złą sławę do pacjentów nie przychodzą praktycznie żadni goście, a cała placówka ma charakter zamknięty. Jest to budynek oddalony od szpitala. Nikt obcy nie jest tutaj mile widziany. Do głównego korytarza można wejść tylko w czepku i ubraniu ochronnym zostawiając wszystkie swoje rzeczy w szafkach.
Przy samym wejściu widzimy dyżurkę pielęgniarek z małym okienkiem przez które panie piguły strzegą lekarskiej tajemnicy. Korytarz zdaje się ciągnąć w nieskończoność. Smutne szare ściany nie posiadają żadnych zdobień, a czasy ich świetności minęły jakieś dwadzieścia lat wcześniej. Sale to tak naprawdę zwykłe izolatki, do których można zajrzeć tylko i wyłącznie dzięki szklanym okienkom. Na końcu jest jakiś pokój lekarzy. Wszystkie drzwi są jednak szczelnie zamknięte, a tabliczki z napisem "tylko dla personelu" znajdują się na dwóch parach drzwi w tym przybytku niedoli. Oba umiejscowione są obok siebie przy końcu piekielnego korytarza.

***

Tego dnia dyżur przyjmowała pielęgniarka, która krótko mówiąc, prawdopodobnie nie była tutaj z powołania. Każdego przybysza witała chłodnym wzrokiem. Po czym pytała do kogo i czy ma przepustkę, którą można było uzyskać w głównej recepcji w szpitalu. Każdy ruch wykonywała flegmatycznie i bez przekonania, jakby zaraz miało wysiąść jej serce.

Info:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Esmeralda Sob Sie 29, 2015 7:45 pm

Minęło dużo czasu, od kiedy ujawniono informację o chorobie. Dziwny wirus rozprzestrzeniał się siejąc niepewność i poczucie bezsilności pośród zwykłych lekarzy i ich pacjentów. Problem dotyczył wszystkich, lecz dziwnym trafem omijał popleczników Samuru. Zarówno personel szpitalny, jak szarzy mieli swoistego rodzaju monopol na zdrowie, a jak powszechnie wiadomo, zbiegi okoliczności tego typu śmierdziały na kilometr. Esmeralda już wcześniej pomyślała o zdobyciu lekarstwa. Posłani do szpitala łowcy spotkali się z trudnościami, które zmusiły ich do przerwania pracy poszukiwawczej. A szkoda. Nie znaczyło to jednak, że lekarka mogła obyć się bez próbek. Lekarstwo samo się nie zrobi, a również i czasu nie było tak wiele. Wyleczenie Ravena przyniosło obiecujące pomiary, ale wirus mutował i ktoś najwyraźniej śmiał się w twarz zarówno ludziom jak i łowcom. Gdyby mogła złapać tego frajera... roztrzaskałaby mu jaja o deskę rozdzielczą swego zielonego (ciut oczojebnego) auta, z którego właśnie wysiadła. Samodzielna wizyta na oddziale mogła być dobrym rozwiązaniem, ale zbyt duże ryzyko doprowadziło do konieczności wzięcia podnóżka...tzn...partnera. Esmeralda rozejrzała się po okolicy i głośno wzdychając podeszła do jednej z ławek. Znów się spóźniał... Powinien zainwestować w zegarek i co najmniej przeprosić za nałogowe spóźnialstwo. A czy to zrobi? Szczerze wątpiła.
- Szlag by to... pindrzy się zamiast pracować... co za gość.. Cholera, mogłam iść sama... - mruczała coś pod nosem, zastanawiając się czy i kiedy partner raczy się pojawić.

Esmeralda miała na sobie niebieską koronkową bieliznę, materiałowe czarne spodnie( w prawej kieszeni znajdują się kluczyki do samochodu wraz z lewą dokumentacją, w lewej -telefon komórkowy),czerwoną koszulę w czarną kratkę (3 górne guziki są rozpięte i ukazują biały podkoszulek - pod nim znajduje się medalion)  oraz czarne buty na płaskim obcasie. W kieszeni koszuli znajduje się identyfikator szpitalny potwierdzający, że Esmeralda jest lekarzem. Wokół bioder przewieszona jest ciemna medyczna torba.

Dodatkowo pod koszulą posiada kaburę z bronią antywampirzą oraz zwykłym pistoletem(z tłumikiem) wypełnionym pociskami dum dum (8 szt. w magazynku) + 2 zapasowe magazynki na kaburze.


zawartość torby:
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Gość Nie Sie 30, 2015 8:08 pm

Znajdował się akurat w mieszkaniu, kiedy usłyszał cichy sygnał komórki, zwiastujący nadejście wiadomości. Polecenie było jednoznaczne – udać się do szpitala i zdobyć krew. Teoretycznie nie trudne do wykonania. Dopił kawę, w ogóle się nie śpiesząc. Parę minut spóźnienia nie będzie miało przecież wpływu na przebieg powierzonej misji. Ubrał się w granatową koszulę, czarne spodnie, tego samego koloru buty oraz bieliznę. Do prawego uda ma przymocowanego glocka – magazynek mieści dziesięć naboi. W kieszeni spodni schował legitymację policyjną. Dodatkowo zabrał ciemny, mały plecak, do którego wsadził dwa magazynki po dziesięć naboi, butelkę z wodą 250 ml oraz tabletki krwi. Więcej nie zabierał, skoro miała miała mu towarzyszyć dekoracja ogrodowa. Tak, liczył, że to właśnie Esme weźmie większość rzeczy. Taki wygodny.
Wiedział, że w mieście pojawił się wirus, trudny do wyleczenia. Nie miał konkretnych informacji, kto został zarażony oraz jaki jest stan poszkodowanych osób. Dopóki to cholerstwo nie dopadnie jego samego, nie będzie zawracał sobie głowy z znalezieniem o tym jakiś danych. W pracy miał wystarczające urwanie głowy.
Na miejsce dotarł taksówką. Nie kupił jeszcze samochodu. Nawet nie zanosiło się, aby w najbliższej przyszłości miał zamiar to zrobić. Ba, nawet nie wiedział, gdzie w mieście znajduje się jakikolwiek salon z autami. Przecież nie będzie szukał w internecie. W ogóle uważał internetowe zakupu za coś mało pożytecznego. Lepiej sprawdzić przed zakupem produkt, niż potem mieć do siebie pretensje, że zamówiło się jakiś szajs. Zapłacił taksówkarzowi i wysiadł. Szybko odnalazł wzrokiem Esmeraldę i do niej podszedł.
- To co idziemy?
Chyba nie liczy na słowa skruchy tylko dlatego, że parę minut musiała zaczekać? Kąciki ust, uniosły się nieznacznie w kpiącym uśmiechu.
- Udajemy, że idziemy do kogoś w odwiedziny, czy od razu żądamy krwi?
Chyba powinny dogadać się do tego, jak mają działać?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Esmeralda Pon Sie 31, 2015 8:49 pm

Minuty mijały, a jaśnie Pana jak nie było, tak nie ma. Co za brak odpowiedzialności i bezczelność... jaki żal, że właśnie z takim leniem przyszło jej pracować.
Ja pierdolę, wróciłabym już dziesięć razy z krwią, gdybym nie musiała czekać na tego pieprzonego lenia.
Esmeralda stukała palcami w drewnianą ławkę, zastanawiając się, czy szanowny gość raczy się pojawić. Wiedział o zadaniu, ale wszystko wskazywało na to, iż miał inne... możliwe, że ciekawsze rzeczy. Może w tej chwili brał prysznic, wpieprzał pączka, a może właśnie porwało go stado kosmitów, będących jednocześnie koszykarzami. Uśmiechnęła się na samą myśl, jednak uśmiech szybko zszedł z jej twarzy. Nie miała czasu na takie lenistwo, a każda minuta oddalała ją od wynalezienia szczepionki. Jeśli bowiem nie popełniła żadnego błędu, prawdopodobnie to w krwi znajdzie odpowiedź na swoje pytania. Ciche westchnięcie i próba uspojenia oddechu.
Dlaczego on się tak spóźnia.... Zabiję go...
Chwyciła do tylnej kieszeni spodni, wyciągając telefon oprawiony w etui kształtem przypominające żabę. Telefon nie kłamał – koleś spóźniał się już dobre kilkanaście minut . Esmeralda przewróciła oczami, zastanawiając się, czy chociaż raczy się przygotować. Może spóźniał ze względu na owe właśnie przygotowania. Tak, na pewno o to chodziło. Mimo, że pod szpitalem panował duży ruch, kobieta od razu wypatrzyła taksówkę, z której po  chwili wysiadł wspomniany już wcześniej boski żigolo.
-Również dobrze Cię widzieć. Zaczęłam się już nawet martwić, że porwali Cię kosmici. Doprawdy, byłaby to ogromna strata – nawet teraz zgodnie ze swoim zwyczajem nie oszczędzała ironii i uszczypliwości. Doskonale wiedziała, że Leyasu nie przejmie się słowami, lecz taka już właśnie była. Co zrobić.
-Może nikt nie udzielił Ci dokładnych informacji, ale ta krew będzie dla mnie raczej bezużyteczna jeśli wejdziemy na oddział, zaatakujemy personel i siłą zabierzemy próbki. Wątpię by po dobroci chcieli nadstawić żyły – pytanie mężczyzny utwierdziło ją w przekonaniu, że nie ma ABSOLUTNIE żadnego planu, a więc przyszedł z niczym. Poczuła wzbierającą się powoli złość, dlatego wstała z ławki, by przypadkiem jej nie roznieść.
- Spróbuję zdobyć jakieś informacje o tutejszych pacjentach. Jeśli masz możliwość dowiedzenia się czegoś, to nie krępuj się. Chyba, że u was w drogówce ograniczacie się tylko do wystawiania mandatów niedzielnym kierowcom – minęła go, prawie zaczepiając ramieniem i odeszła, rozsyłając wiadomości do znajomych lekarzy. Zależało jej głównie na poznaniu pacjentów zakaźnego, gdyż pielęgniarka nie wpuści ich na ładne oczy. Chociaż.... Esmeralda rzuciła okiem w kierunku Leyasu, zastanawiając się czy nie będzie tak uprzejmy, by zająć swą osobą pielęgniarkę. Niech chociaż do tego się przyda.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Gość Sro Wrz 02, 2015 9:02 pm

- Otrzyj łzy. Na twoje szczęście nikt mnie nie porwał – rzucił w stronę Esmeraldy.
Oczywiście, że strata byłaby niewyobrażalnie ogromna. Gdyby zabrakło Leyasu'a, wtedy Esme nie miałby na kogo narzekać i zanudziłaby się strasznie, a przecież nikt tego nie chce, khym.
- Dziwne, że jesteś lekarką, a nie potrafisz załatwić takiej rzeczy sama – parsknął. - Postój sobie w ogrodzie, a ja załatwię, to co ty nie dasz rady.
Wykrzywił kąciki ust w lekkim uśmiechu. Bynajmniej nie zaliczał się on, do tych uprzejmych. Bardziej wyglądał jak ktoś, kto przyłapał dziecko na podkradaniu cukierków przed porą obiadową. W sumie współpracownica aż tak nie odstawała od dziecka. Wzrostem wpasowała się idealnie. Wystarczy przyodziać ją w piżamę w kaczory Donaldy i będzie wyglądała jak mała dziewczynka
- Nie wiem, jak teraz jest w drogówce, ale ostatnio widziałem twoje zdjęcie na tablicy z przekroczoną prędkością. Będzie tyle punktów karnych, że prawo jazdy stracisz i do tego taki mandat, że z wypłaty nie starczy ci nawet na waciki – odpowiedział.
Oczywiście, że nie mówił tego poważnie. Sarkastyczny ton usłyszałby nawet głuchy.
Podszedł parę kroków do Esmeraldy, wyjmując telefon. Rzucił okiem na wyświetlacz, po czym schował komórkę do kieszeni.
- O nie, jesteśmy już spóźnieni przez twoje zagadywanie – powiedział z udawanym w głosie zatroskaniem.
Wiedział, że do zamknięcia szpitala pozostawało jeszcze kilka godzin. Do tego czasu powinni załatwić powierzoną misję i wrócić do Oświaty z krwią.
- Wiem. Powiem, że dziecko się źle czuje. - Posłał znaczące spojrzenie łowczyni. - Kiedy oni będą się tobą zajmować, ja zdobędę krew. Świetny plan.
Zdawał sobie sprawę, że prędzej Esme zakopie się żywcem, niż pójdzie na taki układ. A może...? Nie no, kto by się nabrał, że dorosła kobieta jest dzieckiem? Co prawda, patrząc z tyłu na Esmeraldę, można się pomylić, ahaha.
Ewentualnie porwą kilku ludzi, zakneblują i pobiorą całą życiodajną krew. Trupy podrzucą na tereny slamsów, gdzie pewnie roiło się od wampirów.

Post niedługi, bo zmęczenie bierze jednak górę nade mną.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Esmeralda Sro Wrz 02, 2015 9:42 pm

Pan żartowniś. Świetnie. Po prostu świetnie. Esmeralda czekała, aż łaskawy pan raczy skończyć swą wątpliwie przyjemną tyradę ironii. Pewne zachowania nie przystroiły gliniarzom, a ten gość powoli działał jej na nerwy. Co z tego że się spóźnił, skoro nie widział w tym absolutnie żadnego problemu? Ba. Jego złośliwy uśmieszek, miała ochotę zeskrobać mu z twarzy, jak nieaktualną reklamę z billboardu. Oczami wyobraźni widziała już jak pewny siebie goguś zbiera własne uzębienie i z rykiem małego dziecka skarży się na bolące dziąsełko. Tak chamie, taki los jest pisany dla takich parszywców.
-Co ty masz z tym pieprzonym ogrodem?! - nie wytrzymała, mając niesamowitą chęć rzucenia w niego tym, co akurat miała pod ręką. Opamiętała się jednak w ostatniej chwili, gdyż biedny telefon nie zawinił na tyle, by stać się stłuczoną resztą pod nogami tego gnojka – Zawód nie ma tu nic do rzeczy. Jeśli już musisz wiedzieć, to Ci lekarze najprawdopodobniej pracują dla burmistrza. Moje znajomości nie będą tu miały znaczenia, gdyż ludzie wolą chronić swoje tyłki, niż zdradzić tego sukinkota- poniekąd była to prawda. Kto normalny udzieli informacji, mając nad sobą pana władcę światów? Prawdopodobnie to Samuru trzymał łapska na szczepiące, a oznaczało to tyle, że nie odda jej po dobroci. Krzywdzenie zwykłych cywili nie wchodziło naturalnie w grę. Esme nie należała do grona WIELKICH i legendarnych inkwizytorów, którzy nie zważając na nic, po prostu dążą do wyznaczonych celów.
-Wsadź sobie w buty te mandaty. Ja przynajmniej nie wożę się taksówkami i przychodzę na czas w umówione miejsca – prawie się zapowietrzyła, kiedy sarkazm mężczyzny zaczął zataczać koła wokół drażliwego tematu – mandatów za przekroczenie prędkości. Bardziej z czystego przypadku powiodła wzrokiem na zaparkowany nieopodal samochód. Zadbany i wściekle zielony. Musiał być jej.
-Jeśli nie potrafisz odróżnić kobiety od dziecka, to współczuję. Już wiem skąd te Twoje mięśnie obu rąk. Nie musiałeś się ze mną dzielić tym elementem prywatnego życia. Serio – uniosła do góry prawy kącik ust, a w oczach pojawiły się iskierki rozbawienia. Kobieta odwróciła się na pięcie i skierowała swe kroki do auta – Widzę że jesteś tak zajebiście przygotowany, że nie masz ze sobą praktycznie niczego. Zaraz wracam – wyjęła kluczyki i wyłączyła alarm w samochodzie. Drzwi stanęły otworem, dzięki czemu łowczyni zniknęła prawie do połowy, by znaleźć zapomnianą zgubę. Kiedy w jej dłoniach błyszczały już zabezpieczone fiolki na krew, kobieta zamknęła z powrotem auto i wróciła do pożal się boże policjanta.
- Proponuję wcielić się w rolę... chociażby rodzeństwa. Jedno z nas rzeczywiście może udawać chorego, ale wolałabym, żeby nikt nie ruszał mojej krwi do badania. Jeśli Twoim zdaniem lepsza będzie opcja z odwiedzeniem pacjenta, to proszę bardzo. Jak dla mnie to możesz nawet spróbować uwieść pielęgniarkę. Sądzę, że po maratonie telenoweli będzie skłonna polecieć nawet na kogoś takiego jak ty – chciała usłyszeć jego zdanie, wszak jeśli podejmie decyzje, a coś nie wyjdzie... przynajmniej będzie jakiś winny. A co.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Gość Wto Wrz 08, 2015 9:04 pm

Ledwo powstrzymał się przed parsknięciem śmiechem, słysząc słowa kobiety. Och, czyżby ją to uraziło? Przyglądał jej się z wymalowanym rozbawieniem na twarzy.
- Nic, po prostu tam bardziej pasujesz – odpowiedział. Nie przejmował się tym, że grabi sobie u Esmeraldy. Co może zrobić? Podskoczyć? Ha, to musiałaby się namęczyć, aby z nim zrównać. - No już nie tłumacz się tak. Rozumiem, że beze mnie nie dasz rady.
Nawet gdyby nie chciał żartować z współpracownicy, to nie potrafił ugryźć się w porę w język, aby nie wypowiedzieć na głos swoich myśli. Najwyżej dostanie kiedyś przez to w łeb, ale nadal będzie robił to co teraz. Jak dziecko, które nie uczy się na błędach. Przeniósł spojrzenie szarych oczów na samochód Esme, który wyróżniał się spośród innych gruchotów. Ona przynajmniej nie jeździ taksówkami... Korzystanie z taksówek i pozbycie się obecnego pojazdu, to przecież niewielka cena, aby nie być obiektem wyśmiania na japońskich drogach.
- Beze mnie taksówkarze poumieraliby z głodu. Nie mogę kupić sobie auta i jednocześnie doprowadzić, aby tyle osób straciło pracę – odparł z wyższością w głosie. Wskazał na samochód Esmeraldy. - Lepiej jeździć taksówkami niż tym czymś. Rety, właściciel tego chyba honoru nie ma.
Leyasu nigdy nie pokazałby się w takim wściekło zielonym samochodzie. Wolałby już całe życie posługiwać się rowerami albo nawet chodzić pieszo. Pięć kilometrów? Dziesięć? Pięćdziesiąt? Sto? Co z tego, lepsze już jest przemieszczanie się za pomocą wagonu do węgla.
- Mogę zdjąć koszulę, abyś miała lepszy widok na moje mięśnie, skoro tak je podziwiasz. Szkoda, że znasz tylko jeden sposób, na wyrobienie mięśni. Pewnie z autopsji, co?  – parsknął.
Nie przejmował się docinkami rudej i nie brał i na poważnie. Sam jej przecież co chwilę docinał, co też nie zawierało w sobie ani krzty powagi. Widząc, tak ta idzie do samochodu, powiódł za nią wzrokiem. Chwila, czy ona właśnie szła do tego samochodu, z którego się wcześniej wyśmiewał? No tak, mógł się tego spodziewać. Kto inny byłby na tyle nie rozsądny, aby kupować coś takiego? Nie powinna nawet tego brać, gdyby wciskali jej to za darmo albo nawet dopłacili
- Wystarczy, że ty na mnie lecisz i na moje mięśnie – prychnął. - Rodzeństwo? Widziałaś siebie w lustrze? Chyba nikt w to nie uwierzy. Wyglądamy całkiem inaczej. - Już nawet nie chodziło o skórę. Wystarczyło porównać ich kolor skóry, aby się zorientować, że na ich pokrewieństwo są nikłe szanse. - Spełnię twoje życzenie i przez ten czas będziesz moją dziewczyną – mruknął rozbawiony.
Bez uprzedzenia chwycił za nadgarstek Esme i pociągnął ją za sobą, idąc w stronę szpitala. Recepcja powinna być chyba widoczna? Jeśli nie mieli problemów z jej odnalezieniem, podszedł do recepcjonistki.
- Dzień dobry. Chcielibyśmy się dowiedzieć, gdzie leżą pacjencji, bo pierwszy raz tutaj jesteśmy.


Ostatnio zmieniony przez Leyasu dnia Sob Wrz 19, 2015 11:26 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Gość Sro Wrz 09, 2015 2:00 pm

Na wiadomości Esmeraldy odpowiedział wyłącznie jeden lekarz. Obecny ordynator interny. Przesłał kobiecie imiona i nazwiska chorych oraz czas ich pobytu w szpitalu. Niestety historia choroby czy wszelakie inne informację są dla niego niedostępne. Ale lepszy rydz jak nic.
Postanowili wejść do szpitala. Recepcja znajdowała się na samym wejściu. Siedział w niej starszy mężczyzna z nosem w papierach. Gdy usłyszał głos łowcy podniósł pytający wzrok. Obejrzał się na przybyłych jak na skończonych idiotów. Bo trzeba przyznać, ze zabrzmieli rzeczywiście dziwnie.
-Na oddziałach-
Odpowiedział powoli. Jakby rozmawiał z jakimiś ułomnymi osobami. Miał postawę typowego styranego człowieka, ale nie oczy. Oczy wodziły po sylwetkach przybyłych z nabytą przez lata uwagą. Szukał czegokolwiek podejrzanego. Łowcom mogło się wydawać, ze przewierca ich na wylot. Zdecydowanie nie był to normalny recepcjonista.


Info:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Esmeralda Sro Wrz 09, 2015 7:50 pm

Stali obok siebie niecałe pięć minut, a już kilkanaście razy miała niesamowitą ochotę mu przyładować. Grom go wie, czy rzeczywiście był cynikiem z natury, czy ta ironia wymalowana na twarzy, była jedynie obronnym odruchem. Chwilami bardziej przypominał dziecko, niż mężczyznę, któremu bliżej niż dalej do trzydziestki (gdyż tak jego wiek oceniła Esmeralda). W dalszym ciągu nie do końca wiedziała o co mu chodziło. Obelga czy komplement.... cóż, Esmeralda patrzyła na swojego rozmówcę, czując jak zadrgał mięsień na jej twarzy.
Boże trzymaj mnie, bo go zaraz zapierdolę i pójdę przez to siedzieć jak za człowieka.
Posyłane w myślach gromy były widoczne w krytycznym spojrzeniu kobiety. Niebiesko-szare oczy wyglądały teraz, jakby w ich wnętrzu szalała prawdziwa wichura. Miał talent do denerwowania. Oj tak.
-Tak sobie tłumacz. Pewnie nie masz nawet prawa jazdy, bo za dziesiątym niezdanym razem porzuciłeś nadzieję na zaszczytne miano kierowcy – powoli zamykała postawę, kiedy jej obie dłonie skrzyżowały się na piersiach. Poczuła pulsowanie, kiedy szanowny spóźnialski raczył nieprzychylnie wyrazić się o jej samochodzie. Zazdrościł czy co? Przecież to najlepszy i NAJŁADNIEJSZY samochód ulic Yokohamy. Ten przebieg, lśniąca tapicerka, zadbany i wychuchany środek samodzielnej lokomocji. Tylko buc nie doceni tego widocznego piękna, ale czego można było się spodziewać po gliniarzu?
-Jasne. Zdejmuj – zakpiła i lekko uniosła brew słysząc dalszą część wypowiedzi. Grał w tą samą grę? Świetnie
-Z autopsji? Widać, że Twoja znajomość anatomii płci przeciwnej bardzo kuleje. Nie pogrążaj się już i zamknij gębę z łaski swojej – znając życie ten cyniczny koleś był już po rozwodzie i aktualnie żywił się fast foodami, a potem katował na siłowni by zgubić piwny brzuch. Może praca w policji wymagała dobrego wysportowania, ale jeśli rzeczywiście tak było, dlaczego większość policjantów wyglądała jak grube flejtuchy?
-O tak, pewnie. Marzę o choćby jednym dotknięciu od momentu kiedy je zobaczyłam – ironiczny ton nie opuszczał jej ani na chwilę. Ta pewność siebie mężczyzny, włączyła w jej zachowaniu diablika, który powoli burzył wszelkie komitywy dobra. A trzymanie języka za zębami? Niestety przychodziło to coraz ciężej.
- Nie widziałeś mojego brata bliźniaka – kto powiedział, że mają mieć podobne rysy twarzy, oczy, włosy, czy kolor cery. Dociekliwym można zawsze wyjaśnić, że są rodzeństwem przyrodnim. A co. Czy kogoś właściwie powinno obchodzić prawe, lewe... nieważne jakie łoże rodziców? - Chyba sobie żartujesz. Kto by Cię chciał.... bo na pewno nie ja – rzuciła, chcąc podświadomie powstrzymać jakiekolwiek zainteresowanie jego osobą. Kiedy chwycił ją za nadgarstek, z początku stawiała opór, ale szybko poddała się woli partnera. Zdecydowani faceci zyskiwali w oczach kobiety więcej niż maminsynki i trzęsidupy.
Esmeralda i Leyasu bardzo szybko dotarli do wejścia szpitala, a zaraz za nim skierowali się do recepcji. Widząc siedzącego tam mężczyznę, przeklęła w duchu mając nadzieję, że będzie to jednak pielęgniarka. Leyasu miałby wówczas życiową szansę na popisanie się przed napaloną panienką w białym fartuszku. Z drugiej strony.... może wolał panów? Lekarka spojrzała na towarzysza, a na jej twarz wstąpił wredny uśmieszek, który zrzedł wraz z chwilą, gdy Ley skierował swe słowa do pielęgniarza.
- Dzień dobry, proszę mi powiedzieć w której sali leży Pan Antonio Takado – wysiliła się na jeden z najpiękniejszych uśmiechów, który o dziwo wyglądał całkiem naturalnie -Jest krewnym mojego narzeczonego. Chcielibyśmy go odwiedzić. To chyba pora odwiedzin, prawda? - odruchowo spojrzała na ścianę w poszukiwaniu zegarka. Doskonale znała godziny szpitalnych odwiedzin, a tak się składało, że trafili na odpowiednią  do tego porę.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Gość Nie Wrz 20, 2015 1:35 am

Nie przejmował się zdenerwowaniem współpracownicy. Bawiła go, więc postanowił trochę wykorzystać fakt, że są sami. Przecież nie będzie ciągle chodził z miną, która niejednego doprowadzałaby do stanu depresji. Nie dokuczał kobiecie, chcąc podkopać pod nią dołki.
I tak dołek nie byłby głęboki.
Brakowało mu rozrywki, a znalazł ją w niej! Idealna do kąśliwych uwag, którymi nie zawahał się poczęstować rudą. I ona nie pozostawała dłużna. Uśmiechnął się szyderczo, słysząc uwagę o prawo jazdy. Teatralnie westchnął, ścierając z czoła niewidzialny pot.
- Zrobić prawo jazdy to pestka, a co? Chcesz zobaczyć? - parsknął. - Pewnie lepiej wyszedłem na zdjęciu niż ty, ha.
Nigdy nie uzna samochodu Esmeraldy za znośny, a tym bardziej ładny. Jak można z czymś takim pokazywać się na ulicy i jeszcze nie spalić się ze wstydu? Aż dziwne, że nikt nie zainteresował się pojazdem, aby przetransportować go na złom, gdzie miejsce takich bezwartościowych antyków.
- Specjalnie na twoje błagania zdejmę po skończonym zadaniu - odpowiedział.
Mruknął do niej prawym okiem, nie przestając się szyderczo uśmiechać.
- Niekoniecznie chodziło mi o płeć przeciwną - mruknął rozbawiony.
Fast foody? Czymś takim nie truł się od ponad pół roku! Co prawda nie był zagorzałym fanem zdrowego jedzenia, ale nie jadał po drugorzędnych knajpach, gdzie świeżość produktów jest bardziej ruchoma niż święto skończenia świata.
"Chyba sobie żartujesz. Kto by Cię chciał.... bo na pewno nie ja."
No jaka niedobra. A on był dla niej cały czas taki miły.
- Maślane oczy, które robisz na mój widok, mówią coś innego - i to zdanie było przesiąknięte ironią. Nie mógł sobie jej odpuścić przy oświatowym krasnalu. Słowa aż same pchały się na język, żeby je wypowiedzieć! Jak mógłby tego nie zrobić? Przecież nie jest dobrze dusić wszystkiego w sobie!
Westchnął, widząc za ladą rejestracji jakiegoś faceta. Nieznajomy nie wyglądał na podręcznikowy okaz przyjaznego personelu, o którym uczą się małe dzieci w szkołach. Na słowa recepcjonisty miał ochotę przywalić mu z buta w jego okropną twarz. Może wtedy zacząłby się bardziej wysilać, kiedy ktoś przychodzi.
- Jak pan słyszał, szukamy Antonia Takado. Obiecałem, że wezmę mu kilka rzeczy i wezmę te co ma teraz.
Po wcześniejszej kpienie oraz sarkazmie nie było nawet najmniejszego śladu.
Dobrze by było, gdybym wiedział na co ten cały Antonio choruje.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Gość Wto Wrz 29, 2015 9:43 pm

-Jakich rzeczy?-
Spytał oglądając dokładnie przybyłych. Skrzywił się po czym znów zaczął coś pisać. Po chwili podniósł zmęczony wzrok, który ewidentnie wyganiał "parę". Widać im nie uwierzył. Po chwili jednak zdał sobie sprawę, że tak łatwo nie odejdą i westchnął. Poprawił okulary na nosie i spojrzał w monitor komputera z taką miną jakby miał się zaraz porzygać.
-No to przykro mi moi drodzy, ale Pan Takado zmarł dzisiaj rano...to miłe wiedzieć, ze jest Pan medium i gadał z jego duchem-
Burknął i odwrócił ekran komputera tak aby mogli spojrzeć na informację o zgonie pacjenta. Po czym uśmiechnął się i wrócił do swojego poprzedniego zajęcia.
Wybrali nazwisko dosyć niefortunnie, ale nie koniec niespodzianek. Zza pleców Esmeraldy dobiegł znany kobiecie głos. Kiedy się odwróci jej oczom ukaże się postać pewnego lekarza, którego łowczyni zna ze studiów. Uśmiechał się na swój sposób zadziornie i podniósł pytająco jedną brew.
-Proszę, proszę kogo tutaj przywiało...widzę że z bratnią duszą- po tych słowach obejrzał dokładnie Ley i pokręcił głową z żalem -Z tego co pamiętałem miałaś lepszy gust...ale widać przez twój charakterek wszyscy uciekli i bierzesz co popadnie...Miło cię widzieć...-
Mówił z charakterystyczną dla siebie ironią, jednak ostatnie słowa wypowiedział z autentyczną tęsknotą. Co jak co ale spędzili ze sobą sześć lat i w sumie dopingowali się nawzajem. Jednymi słowy ich relacja była dosyć specyficzna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Gość Pon Paź 26, 2015 9:47 pm

Czas odpisu do 30.10 Jeżeli post się do tej pory nie pojawi omijam was w kolejce i zamykam event na waszą niekorzyść, nie mówiąc, ze zagarniam 15pkt. Z tego co wiem jest to dosyć ważna misja i spodziewałam się bardziej "poważnego" podejścia niż "nie chce mi się odpisze później" szczególnie ze strony Ley, naciskałeś żeby być pierwszy w kolejce a po posta tak jak nie było tak nie ma. Rozumiem, ze brak czasu, ale nie oszukujmy się...nie to jest tutaj problemem...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Esmeralda Sro Paź 28, 2015 10:05 pm

Poruszali się po grząskim terenie, kiedy chcąc bazować na kłamstwie próbowali dostać się na oddział. Łatwiej by było gdyby Leyasu uwiódł tego gościa, albo gdyby Leyasu był tak samo kiepskim kochankiem jak mówcą… od razu powinni gościa spacyfikować i nie zawracać sobie głowy opowiastkami. Antonio Takado zmarł dziś rano. Świetnie, cholera. Po prostu wspaniale. Doktorek, który sprzedał Esmeraldzie informację najpewniej nie zrobił tego po złości. Było pewne, że teraz może być tylko gorzej i tak oto za sobą usłyszała głos… którego najbardziej się obawiała. Nie teraz… nie tutaj. Cały misterny plan wisiał na marnym podniszczonym włosku. Kiedy wybuchnie i strzeli Sakurze w pysk? To chyba tylko kwestia czasu.
- Przyszedłeś w odwiedziny?- lekarka obróciła się na pięcie i ze złośliwym uśmieszkiem numer jeden, na swój sposób odwzajemniła przywitanie – Nie powiesz mi chyba, że skończyłeś studia… Chyba, że przyjęli Cię na salowego. Żadna praca nie hańbi, Sakura. Nie musisz się przede mną ukrywać – od kiedy pamiętała zawsze istniała między nimi nić zdrowej rywalizacji. Noce zawalone nad książkami, godziny rysowania projektów i opracowania nowych związków. A wszystko to dla doskonalenia i… wyprzedzenia niewygodnego rywala. Stypendium naukowe samo nie przyjdzie, co niestety równie mocno brał do siebie nadgorliwy doktorek.
- To Arthur, mój narzeczony – powiedziała, ledwo hamując się przed śmiechem. Wyobrażała sobie minę Leyasu, oraz jego reakcję, na niewątpliwy pocisk ze strony Sakury – Kochanie, to mój znajomy ze studiów, doktor Sakura – było jasne, że recepcjonista nie pomoże im dostać się na oddział. A co jeśli wredny doktorek pracował na tym oddziale? Co za dziwne zrządzenie losu.
- Pracujesz na zakaźnym? Wydawało mi się, że zawsze byłeś dość wrażliwy na wirusy.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Gość Pon Lis 02, 2015 8:15 pm

Mimika twarzy była nienaganna. Delikatny uśmiech, z rodem gwiazdy filmowej oraz ciepłe spojrzenie. W duchu Leyasu miał ochotę temu gościowi pokazać jak się walczy z grawitacją. Chyba dawno tego nie przerabiał, skoro postanowił być taki drobiazgowy. Policjantowi zachowanie mężczyzny wydawało się wręcz nienaturalne. W końcu recepcjoniści nie mieli w zwyczaju pytać o to, co się przynosi. Byli od tego, aby wskazać drogę na oddział, a nie wdawać się w niepotrzebne dyskusje.
- Normalne – odparł. - Piżama i środki czystości takie jak mydło.
Chyba zna pan ten wynalazek...?
Westchnął cicho, słysząc o śmierci pacjenta. Cholera, nawet tego Esmeralda nie mogła dobrze załatwić? Musiała wziąć na alibi trupa? Rewelacja! No nic, denerwowanie się na łowczynię nie da wiele. Musi wymyślić przekonującą mowę. Ta jasne. Szybciej ten nieboszczyk wyjdzie o własnych nogach z kostnicy.
- Jak to zmarł? Nawet nie zostałem o tym poinformowany wcześniej – powiedział z udawanym żalem. - A jeszcze dzień temu jego znajoma prosiła mnie o to, aby właśnie przynieść mu kilka drobiazgów.
Co za piękne przedstawienie.
Nie mógł wytrzymać dzień więcej? Brak wyczucia czasu.
Zmarłych się szanuje.
Chuj, pierdolę to. Teraz zadanie może się posypać.
Jego uwagę przykuł nieznajomy głos. Spojrzał w stronę przybyłego doktorka. Znajomy rudej? No proszę, jednak mogli gorzej trafić. Jakieś inne dobijające rewelacje?
„Z tego co pamiętałem miałaś lepszy gust...ale widać przez twój charakterek wszyscy uciekli i bierzesz co popadnie.”
- Rety – powiedział, po raz kolejny przybrał na maskę, tym razem było nią zdziwienie. - Co się panu stało z twarzą? Kiedy operacja? - Chwila przerwy, będąca namysłem. - Przepraszam, nie chciałem pana obrazić. Przykro, że pan musi się z takim problem borykać.
Odpuścił sobie przybieranie współczującego tonu w ostatnim zdaniu. Zamiast tego między literami schowały się nuty kpiny.
„Narzeczony.” „Kochanie.”
Jaki awans. Od zwykłego znajomego-zaraz-ci-przypierdolę, zmienił się w miłość życia czerwonowłosej. Objął dziewczynę w pasie, przysuwając się do niej. Mogli grać jednak rodzeństwo. Przecież Esme nie ma pierścionka!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Gość Sro Lis 04, 2015 9:21 pm

Doktor Sakura należał do osób zahartowanych. Proszę was...był na jednym roku z Esmeraldą i przeżył. Do tego dorównywał lekarce nie tylko umiejętnościami, ale i poziomem wredności. I pojawia się podwójny problem, nie tylko wredny lekarz ale i dobry plan poszedł w pizdu. Nie mówiąc już o tym, że doktor i Ley nie przypadli sobie do gustu.
Sakura słysząc słowa kobiety uśmiechnął się. Wredność ich min była porównywalna, ale burza czerwonych włosów i wzrok Esmeraldy nadal mają przewagę nad nieszczęsnym lekarzem.
-Myślałem, ze masz lepszą pamięć...odbieraliśmy dyplom wspólnie moja droga, jako najlepsi na roku-
Odparł tonem, którym się mówi do idioty. No tak, lata nie zakopują takich konfliktów jak ich. A teraz mają wiele lat do nadrobienia, więc klękajcie narody. A przy okazji oberwało się Ley, tuż po przedstawieniu sobie mężczyzny. Z oczy doktora Sakury jakby wyskoczyły niebezpieczne ogniki. No i powiedział. Oczywiście nie żałował tych słów, ale tez nie spodziewał się tego, że Ley mu odpowie. Zazwyczaj nikt poza Esme nie podejmował się tego wyzwania. A tu proszę. Pomimo starań mężczyzny wysła dupa. Flaki z olejem. Sakura podniósł jedną brew w kpiącym spojrzeniu.
-Doprawdy? A widziałeś siebie?- odparł po czym pochylił się w stronę Esme jakby chciał jej powiedzieć jakiś sekret -Ja nie mam pojęcia jak ty się z nim publicznie pokazujesz...twarz swoją drogą...ale jak już gębę otworzy to się płakać chce. Naprawdę stać cię na więcej...-
Odparł po czym odsunął się i wykrzywił usta w udawanym uśmiechu. Takim jakby niewinnym. Tak jakby...Niektórzy nigdy nie dorastają, chociaż bardziej poprawne byłoby stwierdzenie, ze z niektórych rzeczy się nie wyrasta.
Ale na kolejne pytanie Esme spoważniał a w jego oczach pojawił się błysk. Widać, ze ewidentnie było coś nie tak, dodając do tego, ze momentalnie się wyprostował jak struna.
-Jestem tu ordynatorem...-
Odpowiedział ostrożnym głosem i uważniej spojrzał na dwójkę, jakby z całkowicie z innej strony.

Kolejka: Dowolna czas do 08.10.2015


Ley:
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Esmeralda Sob Lis 07, 2015 12:09 pm

Przyszedł ten moment, kiedy zaczęła poważnie żałować, że zdecydowała się zabrać ze sobą pomoc w postaci Leyasu. Już ślepy i głuchoniemy radziłby sobie lepiej, niż pewny siebie pan policjant.
Dlaczego Sakura nie mógł pracować na innym oddziale? W innym szpitalu? Kończyli najlepszą akademię medyczną w Anglii, a ten cwaniak musiał oczywiście przyjechać za nią. Żyć nie mógł, czy co? To by wyjaśniało wiele kwestii, w tym również fakt, że zawsze latał za Esmeraldą, przywdziewając dla niepoznaki maskę cynizmu i daleko idącej ironii. Krótki wydech. Wdech. Wycech… Nie nie pomaga.
W ostatniej chwili ugryzła się w język i nie zarzuciła kąśliwą aluzją w stronę jego dyplomu. Mógł być prawdziwy, owszem. Lecz kto maczał paluchy w jego załatwieniu, wiedział już tylko sam Sakura. Całą sytuację można było rozwiązać tak jak zawsze… kilka kąśliwych uwag, walka na ironię i ostatecznie wspólna kawa wraz ze wspomnieniami starych dobrych czasów. Można było… ale oczywiście pan gliniarz od siedmiu boleści, wszystko klasycznie spieprzył. Esmeralda nie była pewna gdzie ma schować oczy.
Boże… Boże… Boże… Spraw, żeby zamknął jadaczkę. Błagam, odbierz mu mowę na chociaż dziesięć minut… błagam…
Próbując grać dobrą minę do złej gry, lekarka uśmiechnęła się z charakterystyczną dla swojej osoby złośliwością.
- Nie jest taki zły, ma kilka przemawiających do mnie…pozytywów – mrugnęła do doktorka i objęła Leyasu, zatrzymując dłoń przy jego biodrze. Uszczypnięcie. Pomoże? Wbije mu paznokcie w dupę jeśli ten się nie uspokoi, a szczerze mówiąc pozostawało jej coraz mniej cierpliwości. O tak!
- Ordynatorem? Proszę proszę. Ładnie się bawisz, Sakura – ukłucie zazdrości, bo czemu nie? Jak ktoś taki jak on mógł zostać ordynatorem? Specjalistą od chorób zakaźnych to on nie był… co więc się zmieniło? Lekarz zachowywał się co najmniej dziwnie, a jego wzrok dał Esmeraldzie wiele do myślenia. Wiedział? Z pewnością… już ona się postara, żeby wycisnąć z niego nie tylko krew, ale i informacje.
- Arthur ma do załatwienia kilka spraw – powiedziała, patrząc znacząco na Leyasu – Może w imię starej znajomości pójdziemy na kawę. Chciałam przy okazji przedyskutować pewien przypadek medyczny – skierowała swój wzrok na lekarza i modliła się w duchu, aby Leyasu tym razem nic nie...spierdolił.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Gość Sro Lis 11, 2015 8:07 pm

Stare znajomości są bardzo dobrym punktem odniesienia, nawet w takiej sytuacji lepiej mieć doktora Sakurę za "przeciwnika" niż nieznajomego. Niestety bóg nie zmusił Ley do milczenia a ten również nie pojął aluzji Esmeraldy wysyłając w stronę doktora dosyć nieprzyjemną serię uszczypliwości, które już przechodziły granicę chamskości. Lekarz tylko spojrzał porozumiewawczo na recepcjonistę. Starszy mężczyzna kiwnął głową i zadzwonił.
-O gustach się nie dyskutuje moja droga...-
Westchnął teatralnie doktor Sakura. Jakby to naprawdę go obchodziło. Jego oczy mówiły wyraźnie co myśli o tej całej falsie, ale przez dobre wychowanie nie ma zamiaru ich demaskować przed wszystkimi.
Uśmiechnął się jak paw słysząc pochwałę na temat stanowiska. Widać, że jest z tego dumny. Najwyraźniej zaskoczenie jakie okazała Esmeralda schlebiało mu. Nie widzieli się wiele czasu i wiele się pozmieniało w ich życiach. na przykład to, ze Sakura wreszcie ogarnął specjalizację "choroby zakaźne". Po chwili w holu pojawiła się trójka ochroniarzy, którzy ruszyli w stronę Ley. Grzecznie go wyprosili a gdy ten stawiał opory, skutecznie ujarzmili dźwignią na dwa stawy. Sakura obserwował całe zajście ze strasznym uśmiechem. Kiedy policjant już został wyniesiony za drzwi szpitala spojrzał się na Esme.
-Z przyjemnością pójdę z Tobą na kawę-

Ley:
Kara za nieodpisywanie. Zostałeś wyniesiony z budynku siłą, ale jako odważny rycerz nie poddawałeś się do końca. Czyli aż nie wstrzyknęli ci czegoś do żyły. Zostałeś potraktowany jak worek kartofli. Nieśli cie gdzieś, niestety po drodze straciłeś przytomność.
Możesz się obudzić w tym poście, jednak jesteś w nieznanym ci miejscu i po chwili zdajesz sobie sprawę, ze nie możesz ruszać rękami. Jesteś zamknięty w kaftanie bezpieczeństwa. Do tego wszystko cię boli. Transport nie należał do delikatnych.

Kolejność: Dowolna na odpis czekam do 13.11.2015
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Esmeralda Sro Lis 11, 2015 9:46 pm

Nie wszystkie prośby zawsze zostają wysłuchane, tak więc bez boskiej interwencji, nie doszło do natychmiastowej zmiany nastawienia policjanta. Esmeralda raz jeszcze uszczypnęła go w bok, po czym całkowicie skupiła się na osobie Sakury. Cwaniak, chwalipięta i laluś. Doktorek miał tupet, tym bardziej, że w jego oczach dało się dostrzec dziwną iskrę złośliwości. Domyślił się?Nie miał powodu by nie ufać dawnej znajomej, niemniej z pewnością dostał wytyczne, by zachować ostrożność na swoim oddziale. Dlaczego wszystko musiało się tak komplikować? Porozumiewawcze spojrzenie w stronę recepcjonisty, nigdy nie mogło oznaczać nic dobrego. Kiedy drzwi się otworzyły, witając mały oddział napakowanych mężczyzn, wreszcie zrozumiała.
-Chyba żartujesz, Sakura. To jest jawna napaść na zdrowego człowieka, bez żadnego powodu – powiedziała, stając w obronie swojego towarzysza. Leyasu może nie był ostoją cierpliwości i świętości, ale zostawienie „narzeczonego” w potrzebie było czystym skurwysyństwem.
- Arthur jest ze mną. Gdzie oni go prowadzą?! - uśmiech doktorka sprawił, że miała niesamowitą ochotę przywalić mu w pysk. Tak to się traktuje gości? Pięknie. Po prostu wspaniale.
- Każ im go zostawić. Proszę – zacisnęła zęby, wyglądając jak zmartwiona (i wkurwiona zarazem) kochanka, której mężczyzna właśnie został niesprawiedliwie skazany na śmierć. Możliwe, że pierwszy raz Sakura usłyszał z jej ust prośbę, jednak… nie zaszkodzi spróbować. Kwestia kawy zeszła na drugi plan, bowiem jak pójść na beztroskie spotkanie, w sytuacji gdy potencjalny narzeczony trafił do jakiejś izolatki.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Gość Sro Lis 11, 2015 10:49 pm

Za sprawą boskiej interwencji nie doszło do tego, że Leyasu ugryzł się w język. Nie doszło także do tego, że otworzyła się magiczna klapa w podłodze, pochłaniając w ciemność policjanta. Nic się nie zdarzyło i to dosłownie, ale ta chwila nicości nie trwała wiecznie. Łowca stał się niczym kukiełka. Umysł nie przetworzył istotnych informacji; tego, że do szpitala przyszli ochroniarze. Przecież stał sobie normalnie, nie krzycząc, nie oddychając, jedynie obejmując rudą, więc nie przeczuwał, że przybyła dwójka rzuci się na niego jak cygan na gruz do zupy. Przecież nie powinno atakować się niewinnych, nieagresywnych i nie stwarzających zagrożenia ludzi. Ale zasady można zmienić lub nagiąć. Instynkt samozachowawczy krzyczał, aby się bronił, walczył, powstrzymał ich, ale posłuchał niebiańskiego głosu z niebios, który śpiewał, aby był grzeczny.
A mogłem zostać ateistą.
Mógł. Może wtedy nie posłuchałby serafinów, cherubinów oraz archaniołów i zachowałby się mężczyzna, który zna podstawowe pojęcia takie jak „walka”, „obrona” i to nie tylko w teorii. Został pochwycony niczym małe dziecko, które najpierw zostało zwabione kuszącą zachętą dostania swoich ulubionych lizaków, a potem zapakowane do worka i wyrzucone na środek jeziora z aligatorami.
Dobre zwierzątka. Siad.
Chwila, jednak coś robił. Walczył jak dzielne zwierze, ale chyba miał zawiązane łapy i pysk, skoro salwa pazurów oraz ostrych zębów jak wystawa wykałaczek nic nie dała. Piękna dawka środka usypiającego powaliła go niczym lawina wspinaczy.
Obudził się oszołomiony wcześniejszą sytuacją. Co się stało? Próbował poruszyć rękoma, jednak kaftan skutecznie mu to utrudniał. Wylądował w psychiatryku? Uniósł pytająco brew, jakby żądał od ściany, aby odpowiadała mu na niewerbalne pytanie. Złowroga cisza. Nie przypominał sobie, aby na testach psychologicznych, gdy starał się o przyjęcie do policji, pani psycholog wspominała coś o konieczności terapii, której sam miał nie znać dnia i godziny.
Rozumiem, że za nieodpisywanie należy się mi jakaś kara. Nie przeszkadza mi to, aby Leyasu stracił nogę, rękę, wrodzoną zajebistość, czy nawet życie, ale niech to będzie podparte logicznym działaniem. I mam nadzieję, że podejdziesz do mojego postu z dystansem, gdyż zawiera śladowe ilości orzechów arachidowych, bo serio nie wiedziałam teraz co pisać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Dorian Sob Sty 02, 2016 4:28 pm

Mocą nadaną mi przez bóstwa zamykam ten event z woli osieroconych graczy i daję na otarcie łez po 10 punktów i tą próbkę krwi. Nie taki Jack zły jak jego avek : /

Esme zgodziła się na kawę ze starym kolegą, który zachowywał się tak jakby sprawy z Leyasu nie było. Razem plotkowali sobie słodko w kanciapce i wspominali stare studenckie czasy. Wszystko fajnie, ale czas był jednak dość istotny. W końcu lekarz spytał się bez ogródek o powód przybycia do szpitala. Esme również pomijając zbędne uprzejmości powiedziała, że chodzi jej o krew. Mężczyzna jako, że tak dobrze mu się rozmawiało wstał i wyszedł na chwilę tłumacząc się pójściem do toalety, jednak nie wracał dobre kilkadziesiąt minut.
Gdy wrócił powiedział, że musi niestety się pożegnać z koleżanką i dobrze się gadało i że Leyasu już został wypuszczony za to głupie nieporozumienie. Na dowidzenia przytulił ją po przyjacielsku wrzucając przy okazji próbkę krwi do jej kieszeni mówiąc, że starzy przyjaciele powinni trzymać się razem i lepiej aby nie wracała.
Leyasu spacyfikowany dragami człapał sobie jak warzywko, a skołowana całą sytuacją łowczyni była w podobnym stanie. Razem wyszli sobie ze szpitala jak dwa zombie z tym co chcieli, ale nie spodziewali się tak dziwnego obrotu spraw.
Wsiedli do samochodu i odjechali w stronę zachodzącego słońca.
Dorian

Dorian

Krew : Czysta (B)


Powrót do góry Go down

Toxic Empty Re: Toxic

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach