Kolacja we dwoje.

Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Paź 18, 2015 5:31 pm

Kolacja we dwoje.  5_20131011140818841
Niby kolejny nudny, a także normalny dzień, wypełniony codzienną rutyną, jednak był nieco inny dla Corneliusa. Dlaczego? Od dłuższego czasu zastanawiał się czy aby może nie zaprosić pewnej kobiety na wspólną kolacje. Nie koniecznie musiała się ona kończyć ze śniadaniem. Ale tak dla rozrywki oderwania się od rutyny. Chciał poznać kobietę bliżej. Skoro i ona była łowczynią, to czemu nie? Oczywiście mowa była tu o Esmeraldzie. Ich pierwsze spotkanie wyglądało niezbyt "Normalnie" gdyż łowca ukrywał swoją twarz, ale można było nazwać je udanym rozpoczęciem nowej znajomości, która jeszcze nie wiadomo dokąd biegła. Oczywiście zadzwonił do dziewczyny z propozycją kolacji i podał jej dość dziwny adres, bo podał miejsce gdzie znajdowała się jakaś grota. Jednak nie była ona byle jaką. Była to mała restauracja. Dokładnie tak, w grocie.  
Przed całym wyjściem z domu musiał zająć się swoją małą siostrą, więc  poprosił znajomą by zajęła się dziewczynką na jeden wieczór. Nigdy nie zostawiał małej samej. Za bardzo się obawiał.
Kiedy był już gotowy do wyjścia ubrał się w to i podążył do restauracji w której czekał na przybycie Esme.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Esmeralda Nie Paź 18, 2015 8:03 pm

Zwykła kolacja, a może coś w stylu randki? Nie ważny był zamysł autora, lecz sama inicjatywa z jaką wyszedł poznany jakiś czas temu Cornelius. Pierwsze spotkanie tego tajemniczego mężczyzny nie obfitowało w szczegóły zarówno jego aparycji, jak i samych preferencji. Cornelius przedstawił wówczas ukrytą postawę, co poniekąd zaintrygowało Esmeraldę. Z pewnością nie spodziewała się, że ich spotkanie przyjdzie szybciej niżeli sądziła – w oświacie. Mężczyzna był łowcą, co wyjaśniało wiele cech, a także dawało szansę na  możliwość poznania go bliżej. Z kim innym jak nie z łowcą powinna utrzymywać kontakty? Zaproszenie było dla niej czymś...niecodziennym. Zwykle wyjścia przeznaczono służbowym celom. Drętwym rozmowom, bądź kalkulacjom mającym przedstawić dobre i złe strony jakiegoś projektu. Nie tylko lekarze byli członkami takich spotkań… prawnicy, osoby poszukujące pomocy, bądź tacy… którzy chcieli dobrze zarobić przez nawiązanie krótko bądź długotrwałej współpracy. Naturalna kolej rzeczy popychająca świat i interesy do przodu. Brutalna i nieromantyczna. Jedynie chłodna i oficjalna, ale… nie dziś. Esmeralda nie miała zamiaru zachować grobowej miny. Przebywając w swojej posiadłości, postanowiła odpowiednio przygotować się do spotkania, uznając jego charakter jako iście towarzyski. W końcu coś się działo i wieczór nie skończy się z kubkiem kawy i głową położoną gdzieś na stole przy własnych notatkach. Esmeralda wykonała lekki makijaż podkreślający niebiesko-szare oczy. Zawsze uważała, że nadmiar powoduje odwrotny skutek, dlatego korzystając z dobrodziejstwa jaką była ładna cera, w większej mierze skupiła się na ułożeniu włosów i samym stroju. Czarno-zielona sukienka była jedną z jej ulubionych, dlatego bez zawahania zdjęła ją z wieszaka i ubrała, uprzednio zakładając oczywiście czarną koronkową bieliznę.
- Jest dobrze – uśmiechnęła się do odbicia w lustrze i wsunęła wsuwkę, rozbrajając tym samym jeden z niesfornych kosmyków w upięciu.
Rozpuszczone włosy nie pasowały do długich zielonych kolczyków i wieczorowego stroju. Mając na uwadze różne możliwości, Esmeralda zamówiła taksówkę, po czym nałożyła szpilki i czarny płaszcz. Wyszła z domu.
Kobieta nie miała pojęcia do jakiego miejsca zaprosił ją Cornelius. Jeśli wierząc taksówkarzowi, tereny które mijali, były dla niej całkowicie nieznane. Kiedy więc wysiadła z auta, rozejrzała się w poszukiwaniu dziwnej restauracji. Tak… z pewnością tu nie była. Wchodząc do środka, rozejrzała się po pomieszczeniu, szybko dostrzegając towarzysza. Oddała płaszcz kelnerowi witającemu ją przy wejściu i dziękując mu uśmiechem,  udała się w stronę Corneliusa.
- Miło Cię widzieć. Dziękuję za zaproszenie – przywitała się z mężczyzną w zależności jak się zachował (najprawdopodobniej podała mu dłoń) – Skąd znasz to miejsce? - w jej oczach był widoczny zachwyt. Znał się na kobietach. Trzeba mu było to przyznać.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Wto Paź 20, 2015 4:18 pm

Siedząc spokojnie i cierpliwie przy jednym ze stołków. Rozglądał się po lokalu i to nawet z uśmiechem i tylko co zrobił to lekko poprawił swój krawat. Oczywiście nie można zapomnieć, że Cornelius tym razem miał włosy splecione w luźny warkocz, przez co kosmyki włosów, przysłaniały leciutko jego bladą twarz.
Nie był do końca pewny czy Esmeralda przyjmie jego zaproszenie, na wspólną kolacje. Oczywiście kolacja, to nie zawsze randka, ale to i różnie bywa. Jak na razie miała być to tylko kolacja towarzyska. Z innej strony jak się patrzy, to budziło się jedno pytanie... A mianowicie, dlaczego Cornelius zaprosił na kolacje kobietę którą nie zna za dobrze i to jeszcze w takie miejsce. Trudne dość pytanie i zapewne sam łowca nie będzie znał odpowiedzi na nie.
Siedząc tak rozglądał się po lokalu, aczkolwiek nie był w nim sam. Był oczywiście w białej koszuli, a na niej miał kamizelkę, gdyż swoją marynarkę zdjął kiedy wszedł do restauracji i oddał ją pod opiekę kelnera. Byli w nim także inni klienci restauracji, lecz było cicho, a w tle grała spokojna muzyka. Tak to w restauracji większość zachowywała odpowiednią etykietę więc atmosfera była przyjemna do spędzenia tutaj kolacji. Każdy był zajęty tutaj swoim towarzystwem i nie odsłuchiwał innych, bynajmniej tak wyglądało, a jak było w praktyce to różnie bywa.
Siedział na krześle dopóki nie ujrzał osobę na którą czekał. Uśmiechnął się lekko w kierunku kobiety i wstał z krzesła, podziwiając jej wygląd. Nie mógł się powstrzymać by nie spojrzeć na nią od góry do dołu. Kiedy łowczyni podeszła do stolika Cornelius ujął jej dłoń w swoją i spoglądając na nią ucałował jej wierzch, jednak nieco prędzej rzekł.
-Dziękuje że przyjęłaś moje zaproszenie, Esmeraldo.- Głos jego był cichym, ale grubym doskonale zapewne słyszalnym dla kobiety. Jednak nie oznaczało to stalowej powagi. Odrywając usta od dłoni dziewczyny wyprostował się i spojrzał na miejsce siedzące przeznaczone dla łowczyni, zapraszając Esmeraldę do stołu. Poczeka cierpliwie, aż dziewczyna usiądzie, by samemu po chwili usiąść. Na pytanie łowczyni uśmiechnął się zaś.
-Kiedy byłem młodszy często tu jadałem kolacje z rodzicami. Jest to jedno z mych ulubionych miejsc- Odparł na jej pytanie zgodnie z prawdą. Nie wypada od razu na wstępie rozmawiać o rodzinie, no ale skoro Esmeralda zadała pytanie, wypadało by na nie odpowiedzieć.
-Pekinie wyglądasz Esmeraldo.- Odparł po chwili spoglądając na Esmeraldę cały czas, jednak nie nachalnie. Skoro sa razem na kolacji to raczej powinno się patrzeć na swojego towarzysza, towarzyszkę.
Po dłuższym czasie do stolika podejdzie kelner restauracji i z dwoma kartami menu i połozy je na stole i stojąc obok zacznie czekać na zamówienie. Cornelius wziął do rak jedną kartę i zacznie ja oglądać.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Esmeralda Sob Paź 24, 2015 7:03 pm

Mężczyzna nie zawiódł jej oczekiwań i poza zaproszeniem do tak urokliwego miejsca, odznaczył się także sporą punktualnością. Szczerze mówiąc przeszło jej przez myśl, że będzie trzeba na niego poczekać. Może to właśnie dlatego nie śpieszyła się na spotkanie, starając się jedynie nie spóźnić więcej niżeli byłoby to konieczne. Esmeralda oddała wierzchnie okrycie kelnerowi i jeszcze na chwilę przystanęła w krótkiej rozmowie. Speszony młody mężczyzna uśmiechnął się do lekarki, a po chwili ona sama zmierzała już do właściwego stolika.
- Zawsze to okazja do miłego spotkania – zaskoczyło ją przywitanie, ale nie wyrwała dłoni jak oparzona. W zamian za to, obdarzyła Corneliusa jednym z piękniejszych uśmiechów, rezerwowanych tylko w wyjątkowych sytuacjach i przy nielicznych ludziach. Zwykle płci męskiej. Nie kazała mu długo czekać, dlatego zaproszona do stołu kultywowała zachowanie dobrych manier, jakie wyniosła z rodzinnego domu.
- Nigdy nie widziałam czegoś podobnego w Yokohamie. Zwykle restauracje utrzymują standardy związane z ich regionalną kulturą. Tutaj… jest inaczej. Odwiedziłam wiele miejsc, lecz coś takiego widzę po raz pierwszy. Można się zakochać – nie tylko zapalone świece nadawały klimatu małej restauracji. Stworzenie takiego miejsca, pośród otaczających skał… inne. Urokliwe i niespotykane. Z każdą chwilą poznawała go coraz bardziej, utwierdzając się w przekonaniu, że to jedyna kropla informacji. Jedna maleńka kropelka w morzu osobowości.
- Miło to słyszeć z Twoich ust. Dziękuję Williamie – prawy kącik jej ust mimowolnie uniósł się do góry w geście delikatnego uśmiechu – Bez tego kaptura prezentujesz się o wiele lepiej. Powinieneś rzadziej się ukrywać – nie znała powodów dla których Cornelius zdecydował się na tego typu ruchy, ale jej zdaniem to właśnie chowając się przed światem zwracał na siebie największą uwagę.
- Powiedz mi… czy spotkalibyśmy się dziś, gdybyś nie wiedział… że oboje trudnimy się tym samym zajęciem? - możliwe, że mężczyzna nigdy nie zdecydowałby się na spotkanie, gdyby nie Oświata. Esmeralda nie atakowała go wzrokiem, dlatego również wzięła w dłonie kartę, by w międzyczasie przejrzeć tutejsze menu.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Paź 25, 2015 6:59 pm

Zazwyczaj był punktualny, albo starał się być. A wiadomo jak to czasem w życiu bywa. No ale starał się być, a idealnym to on nie był i niekiedy wiele mu brakowało do ideału. No ale nie ma co tu gdybać, bo nie każdy jest ideałem. Za to małe spóźnienie w przypadku kobiet, może być zrozumiane, zwłaszcza w przypadku Corneliusa, który wiedział, że kobieta potrzebuje więcej czasu na przygotowanie się do spotkania, niż mężczyzna. Dlatego też spokojnie czekał ze zrozumieniem.
-Masz absolutną racje.- Poparł jej słowa. Miała racje wspólna kolacja jest dobrą okazją do miłego spotkania,a b także do wymienienia się swoimi przeżyciami itp. Co do jego przywitania, to łowca nie często je okazywał nawet wobec kobiet. Jednak owa sytuacja nie wymagała w sumie togo, ale Cornelius zrobił to bo chciał. Wiedział co oznacza także taki gest dlatego tez nie bez powody właśnie tak przywitał swoją towarzyszkę. Za co został nagrodzony pięknym uśmiechem, przez który odczuł satysfakcje, odwzajemniając lekko uśmiech Esmeraldy.
-Jestem zaszczycony mogąc być obdarzony takim pięknym uśmiechem.- Niemal czuł się dumnie mogąc być obdarowany takim uśmiechem.
-Tak to prawda Esmeraldo. Takich miejsc jest mało, dlatego ów restauracja odbiega nieco od miasta. Jest mało znana, ale ci co jednak ją znają chętnie tu goszczą. Także to że jest mało znana czyni ją piękniejszą.-  Rzekł, a z każdymi słowami na chwile oderwał wzrok z towarzyski oglądając po raz kolejny restauracje. Sam Cornelius kochał takie miejsca. Było tu spokojnie i nie było tłumów. Można było spokojnie porozmawiać mając niemal 100% pewność, że nikt nie będzie podsłuchiwał. Zresztą było tu pięknie i inaczej.
Na jej podziękowania skinął jej lekko głową uśmiechając się łagodnie, lecz na jej słowa o kapturze spojrzał w górę, a dokładniej na swoje włosy, lecz tylko na moment, po którym westchnął cicho.
-Dziękuje, lecz w tych czasach gdzie przez jeden błąd, chcą cię zamknąć, nie ma się innego wyboru. Każdy pa prawo do błędu. Ale jak zapewne zdążyłaś zauważyć od jakiegoś czasu nie używam nakrycia głowy. -Uśmiechnął się z widocznym zadowoleniem. Słysząc jej pytanie zamyślił się chwile. Po krótkim namyśle by nie przedłużać mimo wszystko odparł.
-Trudne pytanie aczkolwiek Esmeraldo Nasza profesja nie ma zbyt wielkiego wpływu na nasze dzisiejsze spotkanie. Przy pierwszym naszym spotkani, mimo iż za dobrze Cię nie znałem, jak i teraz nie znam, lecz wiem że robimy to samo, to chciałem się spotkać jednak na tamtejszą chwile miałem zbyt wiele obowiązków na głowie.  Jak to się mówi: Najpierw praca potem przyjemności. - Odparł chyba dość wyczerpująco na pytanie kobiety, albowiem niekoniecznie takiej może odpowiedzi się spodziewała, ale cóż. Był szczery.
Przeglądając Menu które dzieliło się na kategorie: przystawki zimne, przystawki ciepłe, zupy, potrawy mięsne, sałatki, ryby, owoce morza, potrawy mączne i wegetariańskie, kinder menu, napoje w tym alkohole, Cornelius uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na Esmeralde.
-Esmeraldo jeśli mogę Ci coś zaproponować to proponuje Ci sałatkę z melonem w szynce parmeńskiej ze szpinakiem? Typowe dnie, akurat na kolacje, by nie zapychać żołądka do pełna, ale też żeby nie być głodny. Mało tego tutaj robią bardzo wyśmienite dania. Nic dodać nic ująć- Z Zaproponował z uśmiechem i spojrzał na kelnera. -Dla mnie poproszę ów sałatkę.- Odparł spokojnie i wrócił wzrokiem na kartę.
-Czego by się Pani napiła? Jakiegoś wina może czy coś innego?- Zapytał Cornelius po dłuższej chwili, nie chcąc zamawiać czegoś co mogło by nie podejść do gustu jego towarzyszce. Oczywiście Kelner nadal stal i czekał na zamówienie.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Esmeralda Wto Paź 27, 2015 4:55 pm

Nie był oszczędny w komplementach. Kto by pomyślał, że ten wciąż ukrywający się mężczyzna ma duszę prawdziwego gentelmana i romantyka. A może to tylko iluzja? Złudzenie wywołane dobrą grą, bądź po prostu zwykłą ludzką uprzejmością. Kobieta już dawno nie wyszła w domu, w celu który nie był związany z jej pracą. Ile minęło czasu? Dwa lata? Dłużej. Zwykle omijała konwenanse, starając się skrócić czas wszelkich podchodów. Tym razem było inaczej. Czy traktował to jako randkę? Nie… niemożliwe.
- Przestań, bo obrosnę w piórka – powiedziała żartobliwym tonem. W rzeczywistości dobre słowa były poezją dla uszu każdej kobiety. No… chyba, że feministki. Tutaj następował mały wyjątek od ogólnodostępnej reguły.
- Jak to możliwe, że informacja o tym miejscu jeszcze się nie rozniosła? Zadowoleni klienci są najlepszą reklamą dla małych i urokliwych restauracji – prawdopodobnie większość ludzi kryła tajemnice małej knajpki, by jak najdłużej utrzymać jej urok tylko dla siebie. Brak tłumów niósł ze sobą szczególną atmosferę – jakże rzadko spotykaną w czasie współczesnego biegu.
- Błąd? Mówisz tak jakbyś co najmniej zabił z zimną krwią niewinnego – już wcześniej odniosła wrażenie, że mężczyzna coś przed nią ukrywa. Chronił nie tylko siebie, ale i prywatność. Co więcej… podczas pierwszego spotkania sprawiał wrażenie zamyślonego i czujnego, jakby w obawie, że za chwilę ktoś go nakryje. Dziwne spostrzeżenia, lecz tak właśnie było. Nie wykluczone, że William rzeczywiście miał coś na sumieniu, co na swój sposób wyjaśniało anomalię zachowania.
- To prawda – najpierw praca, a później przyjemności. Skąd to znała? Właśnie w tym momencie przypomniała sobie o dziesiątkach kartek pozostawionych na stole. Pokreślonych, jakby przez jej myśli przechodziło tornado w czasie tworzenia. Artystyczny nieład? Nie u lekarza.
- Możesz mi mówić Esme. Esmeralda brzmi momentami bardzo wyniośle, choć mówiąc szczerze żadna z tych form mi nie przeszkadza – ilekroć wymawiał jej imię, miała wrażenie, że jest nieco skrępowany. Denerwował się, albo przez cały czas zachowywał pozory nienagannej uprzejmości. Mężczyzna przedstawił jej swoją propozycję menu, na co zareagowała odpowiednią uwagą. Szczególne zdanie zwróciła na jego „niezapychanie żołądka”. Uśmiech…  Tak, nie wytrzymała i uśmiechnęła się.
- Brzmi wyśmienicie, zdam się na Twój wybór – zaakceptowała danie z czystej ciekawości. Połączenie melona, szynki parmeńskiej i szpinaku (który swoją drogą uwielbiała), wydawał się  dość ciekawy i ekstrawagancki. W normalnej sytuacji  wybrałaby najpewniej inne danie, ale w tym wypadku rekomendacji, nie chciała znacząco odbiegać.
- Jeśli tylko czerwone wino pasuje do tego dania, z chęcią się na nie skuszę – przeniosła swój wzrok na kelnera, posyłając mu uprzejmy uśmiech.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pon Lis 02, 2015 4:32 pm

W sumie to tak jak by nie patrzeć, to Cornelius może mieć mnóstwo masek, które zależnie od sytuacji są nakładane na twarz łowcy, ukrywając jego prawdziwe ,,ja". Jeśli Esmeralda sobie przypomni zebranie łowców w oświacie, to wie, że Cornelius był tam całkiem inny niż tutaj na kolacji. W kościele również inaczej się zachowywał, nawet strój miał dziwny, jeśli tak to można ująć. Nikt tak na prawdę nie mógł być pewny, kiedy ma przed sobą Corneliusa i jego prawdziwą osobowość.
Jednak powracając do ich wspólnego wieczoru, to Cornelius starał się pokazać, jako dobra osoba, nie koniecznie udając, a jak to się mówi. Kulturę wynosi się z domu. Zresztą po co łowca miał oszukiwać i to w takich okolicznościach? NA pewno tu się od razu kilka teorii pojawi, jednak nie mają one solidnego argumentu, więc nasz łowca i jego zachowanie nadal zostaje nierozwiązaną zagadką. Tak więc nawet myśl czy traktował ich spotkanie za randkę może mieć wiele argumentów za, jak i przeciw. Co za dziwny ten świat...
-W piórka powiadasz? Chciałbym to zobaczyć.- Odparł również żartem, jak i z łagodnym uśmiechem. Wiedział że kobiety lubią być obsypywane komplementami, ale to nie oznaczało że Cornelius mówił je tylko po to by się przypodobać.
-Tak tu masz racje. Jednak klienci myślą logicznie. Wiedzą, że tłumy zniszczyły by tylko urok tego miejsca, dlatego starają się je zachować w ciszy, ale oczywiście nie zabraniają tu nikomu przychodzić. Myślę, że większość nie mówi o tym miejscu, dlatego by zapraszając tu kogoś, wprawić ich w osłupienie. - Odparł powoli w między czasie tez się zastanawiając nad tym, czy w sumie ma racje. W każdym bądź razie łowca tak uważał, a jak było na prawdę, to sam nie był do końca pewny.
Na kolejne słowa dziewczyny Cornelius uśmiechnął się krzywo i zerknął w bok robiąc mały wdech.
-Nie ująłbym tego w ten sposób, ale w twych słowach jest ziarno prawdy. - A nawet więcej... To już dodał sobie w myślach. Nie był to powód do chwały a Cornelius unikał tego tematu. Mimo iż ręce miał zakrwawione krwią innych, to niektóre zgony można było uniknąć. Esmeralda nie miała mylnego spostrzeżenia na temat łowcy, który nie musiał być teraz taki sztywny, bo wiedział, że w obecnym miejscu nikt go nie "sprzeda".
Czy był nieco skrępowany? Może nieco bo mało kiedy wchodził na takie kolejce, jednak wypowiadał jej imię w pełni, bo jakoś ta forma przypadła mu bardziej do gustu.
-W takim razie... Panie Esmeralda, już nie będzie Esmeraldą, a Panią Esme.- Rzekł do niej z uśmiechem, a nawet cicho się zaśmiał miedzi wypowiadanymi słowami.
Następnie zajęli się zamawianiem dla siebie kolacji. Cornelius spokojnie czekał na decyzje dziewczyny, tak samo robił i kelner. Kiedy Esme podjęła decyzje Kelner zapisał w swoim notesiku zlecenie.
-Wino będzie najodpowiedniejszym trunkiem do tego dania Esme. - Odparł Cornelius i spojrzał na mężczyznę w fartuchu. -I do tego czerwone wino.- Odparł do mężczyzny, który kiedy tylko zapisał odszedł od stołu, a łowca wrócił spojrzeniem na towarzyszkę.
-Mam nadzieje Esme, ze wybrałem odpowiedni czas na wspólną kolacje?- Zapytał będąc ciekawy, czy Esme specjalnie musiała odłożyć dajmy jakieś tam plany by spotkać się z łowcą, czy może nie. Nie lubił psuć czyiś planów, stąd to pytanie.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Esmeralda Sob Lis 07, 2015 1:11 pm

Każdy z łowców chronił swoją prywatność, a zatem nie było wielkiego zdziwienia w rozbieżności charakteru, okazywanego w różnych sytuacjach. Maski. Każdy je przywdziewał. Czy oznaczało to dwulicowość? W pewnym sensie tak, ale wszystko to w imię wytyczonych celów. Nie chronisz tożsamości? Nie czeka Cię długa kariera w łowiectwie. Esmeralda uśmiechnęła się do Corneliusa, zastanawiając, czy często mężczyzna ma okazję na takie spotkania. Mógł nie być przyzwyczajony do eleganckiego stroju i wiązania włosów. Wyglądał fantastycznie, ale przecież mu tego nie powie!
Jeszcze raz rozejrzała się po małej knajpce, a z jej oczu nie znikał wyraz zachwytu. To prawda, że tłumy zniszczyłyby całe to piękno. Oczekiwania na stolik… ciągłe wypchanie małej przestrzeni. To zrujnowałoby cały urok, odebrało nietypowość i tym samym przeobraziło knajpkę w miejsce takie jak jedno z wielu. Bez indywidualizmu i kreatywności. Szary lokal wydrążony gdzieś w skale, gdzie ludzie w biegu jedzą obiad, bądź dyskutują o interesach mogących przynieść miliony. Tak. Zachowa tajemnicę tego miejsca. Chociaż raz będzie egoistką, ale za to w imię wyższego dobra.
- Panną – poprawiła go z lekkim przekąsem. Nie miała męża, toteż tytułowanie per „pani” mogło ją tylko niepotrzebnie postarzyć – Mów jak Ci wygodniej, Williamie – posłała mężczyźnie uśmiech, w końcu na ich spotkaniu powoli zaczynali się wzajemnie poznawać. Kto by pomyślał? Za pierwszym razem mężczyzna nie był skory do bliższej rozmowy. Jak wiele się zmieniło w tak krótkim czasie.
Cornelius złożył zamówienie, dzięki czemu kelner odszedł, zostawiając ich w spokoju.
- Zdradzę Ci pewien sekret… - szepnęła, przysuwając się nieco bliżej – Jestem pracoholiczką, więc prawie zawsze jestem w pracy… Dziękuję, że mnie na chwilę z tego wyrwałeś – w torebce miała pager, który w razie nagłego wypadku miał za zadanie ją o tym poinformować. Dopóki jednak nie dzwonił. Esmeralda mogła się odprężyć, poprzez miłą kolację z Corneliusem.
- A ty… nie zdradziłeś zbyt wielu szczegółów. Czym się zajmujesz, Williamie? - postawiłaby na wojsko… bądź coś związanego z inną mundurówką. To było pierwsze skojarzenie, ale czy trafne? Poza stwarzą, Cornelius nie odkrył przed nią absolutnie żadnych szczegółów, co na swój sposób rozbudzało ciekawość łowczyni.
- Jesteś ojcem, prawda? Pamiętam co mówiłeś w oświacie – miał młode dziecko na wychowaniu. Dokładnie tak to sobie zapamiętała. Ile miało lat i co z jego matką? Może Cornelis był po rozwodzie, a z dzieckiem aktualnie siedziała jego była żona – Przepraszam za dociekliwość – powiedziała, chcąc dać mu trochę swobody.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sob Lis 07, 2015 11:36 pm

Tak. Nie tyle, że chcieli ale musieli. W każdym bądź razie. Cornelius musiał. Nie robił tego dla siebie, ale dla siostry też. Była jeszcze dzieckiem, miała całe życie przed, a Cornelius nie chciał zdradzać swojej tożsamości, by czasem nie zdradzić i jej. Mało kto wiedział, że ma dziecko na głowie, nawet łowcy. Nawet jak słyszeli, to nie mając na to dowodu zwyczajnie nie wierzyli w to. Może i nawet dobrze.
Mało kiedy się umawiał na takie spotkania. Nie wiadomo co było tego powodem, bo przecież gdyby chciał mógłby mieć większość kobiet, wiedział o tym, jednak mimo to jedyną kobietą którą kochał była jego Katy. Była to miłość braterska. Pewnie nie o takiej miłości każdy pomyślał, ale w sumie taka była prawda. Mimo to racja nie lubił zbytnio eleganckich strojów, no ale przecież nie przyjdzie na taką kolacje w dresach... No bez jaj.
Spoglądał łagodnie na kobietę, będąc zadowolonym, że może podziwiać jej uśmiech. Była piękną kobietą i nie jedna może jej pozazdrościć jej urody! Jej uroda może być wabikiem na wampiry , który widząc piękną kobietę nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że piękno jest jak róża, ma kolce i może zranić. Piękno jest pozorne...
-Oj pomyliłem się.- Uśmiechnął się krzywo słysząc jak go poprawia. Ale to dobrze! Teraz przynajmniej wie, że kobieta nie jest zamężna. Tyle radości! Szczęście w nieszczęściu. - Ale w sumie Esme to też fajnie brzmi. Prawda Esme?- Zapytał z miną chłopczyka który dostał od rodziców swoją wymarzoną grę. W sumie racja ich pierwsze spotkanie nie zapowiadało, że wyjdzie z tego coś więcej, mimo to, życie potrafi nas pozytywnie zaskakiwać. Nie tylko negatywnie.
Odprowadził kelnera wzrokiem a potem spojrzał zaciekawiony na kobietę, która przybliżyła się z zamiarem przekazania mu czegoś. Na jej słowa westchnął rozbawiony. Sam tez był pracowitą osobą, bo robił nie tylko jako łowca, ale i brat, ojciec i matka w jednej osobie. Do tego musiał zarabiać, a łowiectwo nie dawało mu zabezpieczenia finansowego. Wiec zapierdalał na okrągło.
-Pracowita pszczółka z Ciebie. - Zaśmiał się do niej z łagodnym uśmiechem. -Czym ja się zajmuje? Poza tym, że jestem łowcą, mam zapędy na nauczyciela języków obcych, czy też przedmiotów ścisłych. Mimo iż nie mam zawodu jako lekarz to również dobrze się orientuje jeśli chodzi o pomoc komuś w potrzebie. W sumie to mogę zajmować się wszystkim co nie ma spólnego z administracją. Prowadzę również indywidualne kursy sztuki walk. - Zakończył słów monolog, nie mając określonej dziedziny którą się zajmuje. Niestety nie stał na stabilnym podłożu więc chwytał się czego może. W sumie nadmurówka również go interesowała, ale jak na razie nie miał kiedy wziąć się za szkolenie w tym kierunku...
Dziewczyna zadając pytanie o ojcostwo powinna ujrzeć na twarzy łowca zaskoczenie, bo aż lekko uchylił usta słysząc jej słowa, po czym jednak się uśmiechnął śmiejąc się cicho i nie perfidnie.
-Czy ja wyglądam tak staro?- Zapytał jak by ze smutkiem, jednak dało się słychać rozbawienie w jego głowie. -Nie szkodzi. nie masz za co przepraszać. Od kilku lat nie zajmuje się tylko tym co już Ci wymieniłem, ale i jestem bratem jednocześnie i ojcem i matką. Dziecko o które pytasz, to moja młodsza siostra. - Odparł ze spokojem jednak już nie z takim rozbawieniem, jak przedtem. Skro łowca starał się ogarniać tyle rzeczy, to można było śmiało powiedzieć, że ma zapierdol po same uszy. Zwłaszcza jeśli ma się małe dziecko z pobliżu, nawet jeśli dziecko ma 9 lat. Jak łowczyni zareaguje na to, że Cornelius ma na swoim utrzymaniu siostrę? niebawem się dowiemy.
-A skoro już rozmawiamy o rodzeństwie, to jeśli mogę zapytać. Masz brata albo siostrę?- Zapytał również, bo mimo wiedzieć coś więcej o swojej rozmówczyni.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Esmeralda Nie Lis 08, 2015 6:00 pm

Drobna pomyłka Corneliusa w żaden sposób nie uraziła Esmeraldy, która była osobą bardzo bezpośrednią. Po co ukrywać drobne fakty, będące po pewnym czasie istnym nawarstwieniem informacji.
- Mówiłam Ci, obie te formy wydają mi się całkiem dobre – znajomi i przyjaciele mieli różne pomysły na nazywanie czerwonowłosej. A rodzina? Lekarka rzadko widziała się ze swoimi bliskimi, lecz oni również mieli tendencje do zdrobnień jej imienia. Do czasu aż nikt oficjalnie nie nazwał ją rudą zołzą, było w porządku. Bo czemu nie?
W skupieniu słuchała wszelkich zajęć, jakich podejmował się łowca. Nauczyciel i… lekarz. Kto by pomyślał. Mężczyzna nie wyglądał na typ osoby, która mogłaby zasilać szeregi akademii i kształcić spragnionych nauki młodych adeptów. Bardziej przypominał żołnierza i pasjonata dużego ryzyka. Szybkie auta… broń sporego kalibru… ekstremalne sporty… Tak, to zdecydowanie lepiej do niego pasowało.
- Masz dość wszechstronne zainteresowania – niewiele osób potrafiło wykształcić swoje umiejętności na różnych, niezwiązanych ze sobą szczeblach. On to potrafił. Był łowcą, więc znajomość walki nie mogła nikogo dziwić. Medycyna? Dlaczego do tej pory nie przyszło jej to do głowy?
- Nie sądziłam, że znasz się na medycynie. W jakich jej gałęziach jesteś wykształcony? - dobry medyk w oświacie, zawsze jest niejako skarbem dla dowódcy i pozostałych członków. Może więc warto spróbować nakłonić Williama, żeby poważniej rozważył większej aktywności w laboratorium medycznym. Na same określenie pracowitości, jedynie się uśmiechnęła. Pszczółka? Ciekawe.
- Wybacz – roześmiała się, jakby właśnie padł dobry żart. Oczywiście, że nie wyglądał staro, jednak w przypadku łowcy wiek często bywał mylący. Czy ona sama wyglądała na swoje 30 lat? Skądże. Członkowie oświaty znali sposoby na odmłodzenie ciała, a  jakby nie patrzeć Cornelius sam przyznał się do… „posiadania” dziecka.
- Siostrą? - uśmiechnęła się dochodząc do wniosku, że jej podejrzenie było naprawdę nietrafione – W jakim jest wieku? - ciekawe, czy chodziło o zbuntowaną nastolatkę. Przeszło jej przez myśl, jakie sposoby wychowawcze ma łowca, na osobę przeżywającą właśnie swój młodzieńczy bunt. Glany, pomalowane końcówki włosów i stroje określające jak bardzo gardzi się szkołą i opiekunami. Można też pójść w drugą stronę… wymalowana młoda kobieta, z wypchanym skarpetkami stanikiem i krótkiej spódniczce, która ledwo zasłania bieliznę. Wyobraziła sobie Corneliusa strofującego tak młodą damę i po jej twarzy przemknął przelotny uśmiech.
- Mam brata… bliźniaka – powiedziała podtrzymując dość radosny nastrój – Ale nie, nie jesteśmy do siebie podobni. Widząc nas oboje, raczej nie podejrzewałbyś nas o pokrewieństwo – zamyśliła się, zastanawiając się co robi Nathan. Gdzie jest… czy jest bezpieczny? Radosny nastrój prysł niczym mydlana bańka. Tęskniła za nim, a niepewność pogarszała tylko sytuację.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Lis 08, 2015 7:06 pm

W sumie jak każdy woli. Sam Cornelius lubił być nazywany przy swoich znajomych Will, niż William, jednak w bardziej poważniejszych sytuacjach wolał swoje pełne imie. Ale nie czepiał się o to, jak kto do niego mówił. Oby mówił dobrze nie mając złych zamiarów. Typu ośmieszanie. W skrócie rozumiał Esme i jej zdrobnienie imienia, pokazywało sytuacje bardziej rozluźnioną.
W sumie miał mało czasu by wyszkolić się we wszystkich kierunkach, choć kiedyś bywały takie czasy gdzie czytał regałami, na ów temat. Wiele czytał o broni, czy tez sposobu jej tworzenia, jednak to co go najbardziej interesowało, to była chemia, jak i fizyka. Można było za pomocy oby tych dziedzin stworzyć coś na prawdę niebezpiecznego. A wiadomo jest że mało kto ogarnia przedmioty ścisłe. Dlatego też był mocny w trudnych akcjach, ale jakoś nieszczególnie się lubił w takie pakować. Robił wszystko z rozumem. A raczej się starał.
-Staram się wiedząc że wiedza jest skarbem.- Odparł bo za pomocą niej udało mu się stworzyć i połączyć odpowiednie składniki by samemu stworzyć substancje która szkodzi wampirom. Może nie był to wynalazek wszech czasów, jednak sam łowca był z niego zadowolony. NA jej pytanie o gałęzie medycyny westchnął zastanawiając się dłuższą chwile.
-Dobrze się sprawdzam jako Laryngolog, choć nawet jeśli nie mam papierów. Umiem także dobrze sztukę szycia i opatrywania ran. Tych płytkich i tych głębokich. tylko, że nie mam na to papierów, to tak jak bym gówno umiał. No ale niestety rozdwoić się nie umiem.- Zaśmiał się mówiąc ostatnie słowa. Nie był dobrze wyszkolony w zawodzie lekarskim a opanował tylko tyce co udało mu się wyczytać, albo zaobserwował to na sobie. NIe miał czasu po prostu, no ale może kiedy będzie miał okazje w podszkoleniu się w tym, to na pewno skorzysta.
No tak złe dobrał słowa w oświacie, ale nie lubił mówić o swojej rodzinie, no ale w sumie dowódca powinien o tym wiedzieć, że łowca poza doba ma i dziecko na głowie. Co się równało, że mimo iż nie powinien ryzykować tak mocno to to robił.
-Tak. Ma dopiero 9 lat, więc dopiero zaczyna się rozwijać. Jest jeszcze taka mała, ale jak to dziecko potrzebuje wiele uwagi.- Westchnął jednak nie ze smutkiem. Może jak by chcąc podkreślić, że to męczące zadanie, ale mimo to podejmował się go. Ale w sumie najgorsze jeszcze przed nim. Nie wiedział jak opanuje Katy kiedy zacznie wydziwiać z pazurkami i bucikami, no ale miał skryte nadzieje, że jednak nie będą z nią problemy, przynajmniej nie wielkie. Była pomiędzy nimi wielka różnica wiekowa, więc często mylono go, że jest ojcem dziewczyny, więc przyzwyczajony był.
Był zadowolony, że i dziewczyna ma rodzeństwo jednak widząc, ze ta posmutniała momentalnie, krzywo się uśmiechnął, karcąc się w myślach za pytanie.
-Czyżbym naruszył trudny temat? JEśli tak, to nie wiedziałem.- Odparł postanawiając urwać temat, bo nie chciał widzieć smutnej buzi kobiety. I właśnie w tej chwili do ich stolika podeszła tym razem kobieta z tacą. a koło niej stał kelner z zamówieniem.  Powoli ułożyli talerze, jak i kieliszki na stoliku, a także kelner nalał do kieliszków 1/3 wina i odstawił butelkę do wiaderka z lodem, które postawił na stole.
-Smacznego życzymy.- Odparła serdecznie kobieta chowając tace pod pachą i wraz z kolega odeszli od stolika. Cornelius powiedział im oczywiście "dziękuje", po czym spojrzał na Esme.
-Mam nadzieje, że będzie Ci smakowało.- rzekł  i wziął sie powoli za zajadanie kolacji, która popijał odrobiną wina. A także spoglądał na kobietę z uśmiechem.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Esmeralda Pią Lis 13, 2015 11:20 pm

W obecnych czasach papierek nie zawsze był gwarantem umiejętności. Masa cwaniaków kupowała dyplomy za grube sumy wyłożone z budżetu rodziców, bądź posiłkowała się znajomościami. Wiedza stawała się rzeczą drugorzędną, przez co rosły prawdziwe rzesze osób z tytułem, lecz całkowicie nieumiejętnych. Tak zwanych beztalenci i debili. Ciężko było uwierzyć w tak wszechstronne zainteresowania, lecz Esmeralda z uwagą słuchała wszelki słów wypowiadanych przez Corneliusa. Ciekawe jak wiele osób miało okazję poznać go… bliżej. Uśmiechnęła się patrząc na mężczyznę. Zawsze była otwarta i w pewnym sensie kokieteryjna. Wiesz jak to jest kiedy Twoje ruchy stają się tak naturalne, że nawet o nich nie myślisz, a one i tak się pojawiają? No właśnie.
- Twoja wiedza może się bardzo przydać. Szczególnie teraz – na spotkaniu w oświacie ogólnikowo wspomniał o możliwościach, jakimi mógłby się podzielić. Z perspektywy czasu całe dobrodziejstwo jakim dysponował, wydawało się mieć większe znaczenie, niż z początku zakładała. Przez myśl przeszła propozycja zawarcia z nim współpracy i obopólnej nauki, lecz nie wspominała o tym, by ze spotkania prywatnego nie przejść przypadkiem do interesów.
- Przecież wiesz, że papier to nie wszystko – za dużo wspominał o tej nieszczęsnej dokumentacji. Brak wspomnianego papierka nie rzucał cienia na jego zdolności. Czy przejmował się tym? Nie wyglądał. Prędzej przypominał osobę, która z misją realizowała wyznaczone cele, bez względu na szanse ich powodzenia.
Siostra? Chwilowe zakłopotanie zamieniła na uśmiech, żeby z odpowiednią gracją wybrnąć z sytuacji. Podziwiała go. Jak można specjalizować się w tylu dziedzinach i mieć jeszcze czas na dziecko? Nie wyobrażała sobie siebie jako matki, ale widmo przyszłości wisiało jak niezrozumiały majak, mogący w każdej chwili się przebudzić
- Duża jest między Wami różnica wieku? - zapytała jak gdyby nigdy nic. Zwykłe pytanie, przy okazji dowie się ile ma lat. Fantastycznie. Esmeralda postanowiła nie dopytywać o rodziców mężczyzny. Jeśli sam zajmował się małą, z pewnością był ku temu powód, a wszelkie drążenie było nie na miejscu.
- Nie… to nie tak – spojrzała na niego z przepraszającą miną, kiedy do stolika zbliżyła się obsługa. Lekarka uśmiechnęła się do przybyłych i podziękowała za dobrodziejstwa w postaci zamówionego posiłku i trunku. Wino… wspaniale.
- Tęsknię za nim – prawda była taka, że kochany braciszek nie odezwał się od przynajmniej roku. Esmeralda nie należała do osób nad wyraz emocjonalnych i przywiązujących się do ludzi, jednak brat objęty był zupełnie inną kategorią.
- Wygląda nieźle. Tobie również życzę smacznego – kiedy zobaczyła posiłek natychmiast włączył się jej tryb łasucha. Jest szpinak – jest dobrze.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Lis 15, 2015 9:05 pm

Może i tak, jednak jeśli nie ma się tego papierka, a ma się umiejętności, to i tak wiele nie można zrobić. Co może słowo, przeciw dokumentowi, który pozornie jest nie podrobiony? Nic. Nie w takim świecie, gdzie wiele osób to kłamcy, dążących do celu po trupach. NIe ważne jakie masz umiejętności, ważne byś miał papierek... Niby coś śmiesznego, no ale taka prawda. Może Cornelius nie był orłem w każdej dziedzinie jaką wymienił, jednak miał na jej temat trochę wiedzy, która pozwalała mu na działanie. Nie był fachowcem np jako lekarz, ale znał podstawowy zakres leczenia, może nawet i więcej. Jako nauczyciel był wyuczony dobrze, jednak nie udzielał się w tym zawodzie, tylko czemu? Brak propozycji pracy? Brak chęci na dożeranie się z dziećmi? NIe wiadomo. Spoglądał na kobietę, obserwując jej ruchy i łagodnie się uśmiechając w jej kierunku.
-Jeśli będę mógł pomogę.- Odparł na jej słowa, bo nie uważał, że może przenosić góry, a jego wiedza pewnie tylko odrobinę nakładała się z wiedzą lekarki, która siedziała przed nim. Starał się rozwinąć w wielu kierunkach więc nieco przyswoił lepiej, a na inne rzeczy był odporny, zostawiając je innym, bo nie lubił się uczyć na chama.
Oczywiście, ze się nie przejmował papierem, bo jeśli przyjdzie czarna godzina, to wyjdzie co tan na prawdę umiemy, a wtedy nam papierek nie pomoże. NIe polegał na dokumentach, a na umiejętnościach. BYł realistą więc każdy pokazany mu papier, czy też dane mu słowa było prane przez łowce pod uwagę, ale nie wierzył w nie w 100% Aby uwierzyć musiał zobaczyć. TAk został wyuczony i tak mu zostało..
Nie był oburzony na Esme kiedy miała małą wtopę jeśli chodzi o siostrę Corneliusa. Nie jej wina, łowca nie sprecyzował dokładnie słów w oświacie, wiec to że Esme się pomyliła, było czymś do przewidzenia. Słysząc o wiek różnicy miedzy nim a siostrą, można było zauważyć u niego lekkie zakłopotanie. Przeczesał nieco swoje włosy i uśmiechnął się krzywo.
-Mógłbym być dla niej ojcem... - Odparł tylko tyle nie zdradzając ile ich różni, ale było widać że się nieco zakłopotał, to różnica musi być wielka. Niemal tutaj też od razu się wydał, że nie wygląd na starego, ale mimo to miał już swoje na karku. Mogło to mówić jedno, ze skoro on mógłby być dla siostry ojciec, to ile biologiczny ojciec miał lat kiedy urodziła się mała? Jeszcze więcej. Mogło to dać do myślenia, ze zarówno rodzice, jak i Cornelius przyjmowali wampirzą krew.
-Spokojnie Esme, nie musisz mi się tłumaczyć. - Mruknął do niej spokojnie, bo nie chciał by ta miała taką przepraszająca minę. Po prostu się stało i już, nie ma za dco przepraszać, bo i tak jest dobrze.
-Nie martw się. Ja nie widząc Katy zaczynam tęsknić i szaleć, zastanawiając się gdzie ona jest i co robi.- Odparł chcąc ja pocieszyć, choć pewnie nie o taką zbytnio tęsknotę jej chodziło, bo o dłuższy termin, ale jednak.
Czas na kolacje, za którą się zabrał z przyjemnością zajadając sie kolejnymi kaskami, jednak spokojnie i bez pośpiechu. Zerkał co jakiś czas na Esme i uśmiechał się do niej. Złapał w pewnym momencie, kiedy skończył jeść, za swój kieliszek wina i podniósł lekko do góry.
-Chciałbym wznieść toast za przyjemnie spędzony czas u Twoim boku, Esme.- Uśmiechnął się i jeśli ta się przyłączy co toastu, to stuknie lekko jej naczynie swoim i upije łyk wina. Zaczął powoli słuchać tego co leciało w tle restauracji, po czum się uśmiechnął lekko.
-Mógłbym Pannę poprosić do tańca?- Zapytał z uśmiechem czekając na decyzje towarzyszki.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Esmeralda Nie Lis 29, 2015 4:22 pm

Dobrze było mieć sojusznika z tak wszechstronnymi umiejętnościami. Swoją drogą, ciekawe czy Vladislau był już świadom jak dobrych ludzi miał po swojej stronie. Większość z nich w dalszym ciągu pozostawała jak czyste karty – nie odkryte. Z radością przyjęła wiadomość o pomocy Williama, co okazała poprzez lekki uśmiech.
 Mam już kilka propozycji…
O tak. Wystarczyło sprawdzić możliwości łowcy i skierować go do zadań, które przyniosą obustronny pożytek, a przy okazji sprawią mu przyjemność.
- Żeby każdy ojciec tak wyglądał… - powiedziała z lekkim przekąsem, podtrzymując żartobliwy ton rozmowy. Większość ojców kojarzyła się jej z postawnymi i dość otyłymi mężczyznami. Żaden z nich nie posiadał długich (!) jasnych włosów i spojrzenia mogącego wpływać na niezamężne kobiety. No… z małymi wyjątkami. Oczywiście nie obrażając przy tym jej własnego ojca, który zdaniem Esmeraldy był jednym z dwojga najlepszych na świecie rodziców i przy tym istnym Bogiem farmakologii. W tym wypadku główną parę skrzypiec grały rodzinne więzi i przywiązanie. Cornelius niestety nie dał się podejść, więc koniec z końcem Esmeralda nie poznała jego wieku. Uszanowała wolę mężczyzny, nie naciskając i nie drążąc tematu. Wystarczyło spojrzeć na jego twarz, żeby dostrzec zakłopotanie, a to oznaczało tylko jedno – musiała ich dzielić naprawdę spora różnica wieku. Dwadzieścia lat? Trzydzieści? Dzięki spożywaniu wampirzej krwi, wszystko było możliwe.
- Więc jak to jest… być tatą? - w profesji jakiej się trudnili, czasem ciężko sobie wyobrazić możliwość stworzenia prawdziwej rodziny. Jej bliskim się udało, ale sama Esmeralda nie miała dobrego nastawienia w tym kierunku. Zastanawiała się, jak Cornelius poradził sobie z wychowaniem małej Katy. Był mężczyzną, do tego dość młodym. Przejęcie obowiązków rodzicielskich wiązało się ze sporym wyzwaniem, jednak sądząc po jego słowach, dał sobie radę.
- Gdzie teraz jest Katy? - był wieczór… a oni siedzieli na wspólnej kolacji. Kobieta zaczęła zastanawiać się, jak często w trakcie rozmowy Cornelius myśli o siostrze. Czy martwił się o to czy mała zjadła kolację? A może czy leży już w łóżku z ulubionym misiem. Odrzuciła od siebie negatywną myśl, bowiem William świadomie zaprosił ją na kolację i z pewnością zorganizował siostrze odpowiednią opiekę.
- To mój brat bliźniak. Może to dziwne, ale przez cały czas mam wrażenie, że jest gdzieś niedaleko. To nie możliwe… ale jednak – zamyśliła się, zastanawiając gdzie w tym momencie jest Nath. Co robi… czy jest bezpieczny? Chłopak potrafił o siebie zadbać, jednak mimo to długi brak kontaktu powoli robił się męczący.
Odłożyła srebrny widelec na talerz, a kilka sekund później mężczyzna wzniósł toast. Przyłączyła się, bo dlaczego miała tego nie zrobić? Uniosła swój kieliszek i stuknęła szkłem – Miejmy nadzieję, że będzie okazja do częstszych spotkań. Za wspólny czas – nim zaczęła pić, rozkoszowała się zapachem wina mieszając je w kieliszku. Uwielbiała ten rodzaj trunku, tym bardziej jeśli mógł być spożyty w dobrym towarzystwie. Kiedy mężczyzna wyszedł z propozycją, Esmeralda przez chwilę miała wrażenie, że… się przesłyszała. Taniec? Pojawiła się lekka panika. Kiedy ostatnio raz tańczyła? Na balu? Weselu grubej kuzynki Zoe?
- Nie jestem urodzoną tancerką – to akurat prawda. Długo nie miała okazji wypróbować swoich umiejętności, ale jeśli tylko William zechce poprowadzić w tańcu to… czemu nie? Podała mu dłoń, wstając ze swojego miejsca. Delikatny szal przewiesiła o oparcie krzesła, modląc się w duchu by przypadkiem nie podeptać mężczyzny.
Może nie będzie tak źle… oby.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pon Lis 30, 2015 9:43 pm

Cornelius rozwijał się w kilku kierunkach, jednak przez to nie mógł wyuczyć się jednego kierunku do perfekcji, co jest niestety wadą, jednak jego wszechstronność pozwalała mu na działanie nie tylko jako np. lekarz,  ale i jako chemik, czy też nauczyciel języków. Miał wiedzę i umiał z niej korzystać. Jednak mimo iż mógł się tym chwalić, to wiedział ze jeśli pokaże raz to będą z niego potem doić, jak z krowy. Pokazywał tyle co trzeba, a resztę zostawił dla siebie. Nie bez powodu Vlad jeszcze nie wiedział jaki diament ma w swoim zespole. Wystarczy tylko go o szlifować. Cornelius nie był idealny, ale jeśli się go podszkoli, to może się okazać niezwykłym Łowcą. Jednak wszystko zależy od czasu i postępowania Łowcy.
-Bo się zarumienię Esme- Mruknął słysząc jej słowa. Mimo to wiedział o tym, że był przystojnym mężczyzną, jednak nie wykorzystywał tego. Nawet jeśli zauważył, że inne się za nim oglądają, to odrzucał ich uczucia. Odkąd stracił wszystko, ciężko było mu przed kimś się otworzyć. Miał małą traumę po tym jak stracił rodzinę. Bal się zbliżenia, obawiając się ze zaś się stanie to co dawniej. Każdy ma jakieś obawy... Cornelius nie był wyjątkiem.
Jego rodzice również byli najlepszymi osobami w jego życiu. Mimo iż kryli prawdę o wampirach, to kochał ich mimo to. Dał by wszystko by mieć ich z powrotem. Miał by łatwiejsze życie. Nie musiał by się martwić co chwile, gdzie jest i co robi jego siostra. Jego życie kręciło się wokół małej. Nie miał czasu na życie prywatne,  bo musiał zająć się dorastaniem małej, jej edukacja. Starał się by niczego jej nie brakowało. Dlatego nie miał czasu dla siebie.
-Wiem, jednak nie jest to łatwe. Każdego dnia jest coraz ciężej. Rośnie... jest łudząco podobna do matki. Nawet te same oczy ma. Wychowywanie dziecka, które każdego dnia chce do rodziców nie jest łatwe. Bycie ojcem, matką czy też bratem to coś czego nie życzyłbym nawet wrogowi. Nie mowie, ze Katy jest problemem, bo tak nie jest ale moja profesja łowcy powoduje iż narażam niewinne dziecko na atak z rąk wampirów w ramach zemsty. Nawet jeśli chce ją uchronić od tego, to zaprzestanie wykonywania swojego zawodu nie zmniejszy ryzyka. Nadal mam pełno wrogów. Nie byłem gotowy na takie życie,  jednak podjąłem się go. -Mówił dość długo, robiąc małe pauzy. Esme mogła tylko się domyślać jaki twardy chleb ma Cornelius do zjedzenia. Niektórzy rodzice nawet w spokojnym życiu nie umieli sobie poradzić, a co dopiero łowca. Nie było jednak czasu na powiedzenie dość. Łowca poświęcał swoje życie prywatne by wychować dziewczynę jak najlepiej. Nie raz mieli kłótnie, kiedy mała nie rozumiała dlatego nie ma rodziców, a młody łowca nie umiał jej wytłumaczyć dlaczego.
Na pytanie Esme naprostował swoją rękę, osuwając swój rękaw, nieco przez co zetknął na zegarek. Zamyślił się chwilę i zetknął na towarzyszkę.
-Jest zapewne już w sypialni, pod odpowiednią opieką- Odparł na jej pytanie. Myślał o niej co jakiś czas, jednak wiedział, że jest w dobrych rękach. Oczywiście nie miał partnerki, wiec musiał kogoś poprosić o pomoc.
-Zawsze pragnąłem mieć brata. Albo kogoś ze swojego wieku. Ale zobaczysz pewnie niebawem go spotkasz. Ja bym musiał zobaczyć swojego brata, dla samego faktu by zobaczyć go całego.-odparł chcąc ją podtrzymać ja duchu.  Obaj mieli rodzeństwo, jednak oboje mieli inna sytuacje, ale każdy z nich miał problem.  Esme martwiła się o brata i go mało widziała, a Corn miał za dużo obowiązków, aż dziwne było, że mężczyzna nie szukał kobiety, która by mu pomogła z wychowaniem dziecka.  Podsumowując, dwa różne światy, a mimo to obaj są łowcami.
Skinął głową do dziewczyny podczas wznoszenia toast i po zderzeniu naczyń, również w pierwszym odruchu delektował się zapachem trunku, po czym zaczął go smakować. Odłożył kieliszek, który nie został opóźniony do końca. Patrząc na Esme zaproponował jej taniec.  Uśmiechnął się słysząc jej słowa.
-Nie wiem czy to dobrze,  ale ja też nie. -uśmiechnął się i ujął pewniej jej dłoń, ale z wyczuciem i poprowadził ja nieco dalej, gdzie było specjalnie pozostawione miejsce, właśnie przeznaczone do tańca.
Na ich szczęście na parkiecie było kilka par, przez co pewnie nie będą tak spięci. Stanął na przeciwko u uśmiechnął się lekko, po czym obejmie ją wolna ręką w tali.  Niestety melodia jaka grała w lokalu nie pozwalała na inny taniec, niż taniec wolny, dlatego też z głębokim wdech rozpocznie taniec. Nie był łamagą w tańcu dlatego jeśli Esme będzie rozluźnia, jak i pozwoli się prowadzić partnerowi, to będą przechodzić dość płynie z kroku do kroku.
-No i popatrz... Jakoś nam idzie. No i jeszcze żyjemy, nie narzekając na siebie nawzajem.- Rzeknie z uśmiechem do swojej towarzyszki, kontynuując taniec.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Esmeralda Czw Gru 03, 2015 6:34 pm

Przy tak jasnej karnacji rumieniec mógłby dodać tylko dodatkowego uroku. Kobieta uśmiechnęła się pod nosem, powstrzymując przed dalszym rozwijaniem niewinnego flirtu. Nie była typem osoby przesadnie miłej, dlatego wystarczył czasem jeden szczegół do jej pełnego, często niekontrolowanego wybuchu. Tym razem kolacja przebiegała bardzo spokojnie. Czy zasługa tkwiła w samych staraniach i próbach opanowania złośliwości? Czy może idąc krok dalej, zasługę ponosił fakt, że po prostu chciała go poznać bliżej? Codzienne spotkania zwykle obejmowały płaszczyznę zawodową. Ciągłe bieganiny i wyuczone, często przestudiowane ruchy, serwowane pacjentom i innym interesantom. Temat siostry Corneliusa szczególnie zainteresował czerwonowłosą.
- Nie myślałeś, żeby poprosić dowódcę o ochronę dla Katy? - łowcy w większości doskonale radzili sobie z niebezpieczeństwem, jakie niosła ze sobą ich profesja. Przyjmowanie wszystkiego łącznie z całym dobrodziejstwem i złem inwentarza stanowiło podstawę ich życia. Zabijasz, ale liczysz się z tym, że pewnego dnia… ktoś mógłby okazać się silniejszy. Dla Esmeraldy rozwiązanie podsunięte Corneliusowi leżało wręcz na wyciągnięcie ręki. Oświata. Działał w niej, jako aktywny i zasłużony członek. Dlaczego więc nie wykorzystać możliwości, które dawała?
- Wiele rodzin łowieckich korzysta z zasobów oświaty, żeby chronić swoich bliskich. Sądzę, że powinieneś spróbować – tylko zgadywała, że rodzice Williama również parali się łowiectwem. A to z kolei oznaczało, że i jego siostra w przyszłości podąży tą samą ścieżką. Wampiry rzeczywiście obierały sobie za cel bliskich łowców, jednak właśnie po to nie ujawniano prawdziwej tożsamości, trzymając tym samym z dala rodzinę.
-Mhm – kącik jej ust mimowolnie uniósł się do góry. Doskonale pamiętała wszelkie wyjścia rodziców, kiedy to przekonani o grzecznej postawie swoich dzieci, państwo Espadas wychodzili na randki. Pojawiały się prawdziwe wojny na poduszki i podchody kończone zwykle przerażeniem biednej niani 50+. O tak, to były czasy.
- Tak, z pewnością jest już w łóżku – powiedziała zupełnie nie wierząc w tą teorię. Wolna chata oznaczała wędrówkę pełną wyzwań dla każdej opiekunki. Szczerze mówiąc nie spodziewała się w życiu Corneliusa kobiety. Gdyby tak było, to czy… siedzieliby razem w tej restauracji? Łowca nie kojarzył się z typem osoby skłonnej do zdrad i zabaw skierowanych na różne fronty. Oczywiście pozory mogły okazać się mylące. Mogły. Ale nie musiały. W danej chwili skupiła się bardziej na możliwości spędzenia miłego czasu, niźli intrygach i zastanowieniach dotyczących jego stanu.
- Jeśli go spotkam to słowo daję… chyba go poszatkuję na drobne kawałeczki – nie odzywał się, nie dawał znaku życia, a każdym takim zachowaniem grabił sobie coraz bardziej. Czerwonowłosa wiedziała, że Nathaniel zasłużył na solidnego gonga, co z pewnością go nie ominie.
Jeśli chodzi o sam taniec, początkowo wykazała niewielkie spięcie. Uśmiechnęła się niepewnie słysząc, że mężczyzna nie jest zaprawionym w bojach tancerzem. To dobrze. Jeśli ją nadepnie, to bez skrupułów będzie mogła robić to samo. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Oparła lewą dłoń na ramieniu mężczyzny, prawą zaś położyła na jego wolnej dłoni. Raz..dwa...trzy… Ach to nie ten taniec! Przypominała sobie kroki, czując jak spina się jeszcze bardziej. W końcu usłyszała muzykę, starając się, by umożliwić ciału swobodne poruszanie. Coś z tego wyszło. Mamy sukces.
- Jeszcze Cię nie nadepnęłam – mimowolnie przygryzła wargę w uśmiechu i znów poczuła się jak zaprawiona w tańcu nastolatka.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sob Gru 12, 2015 5:16 pm

Cornelius nie wyobrażał siebie rumieniącego się. Uczucie, palenia policzków z wstydu, czy też z innych powodów, było mu teraz obce. Żył sam tyle lat, mimo iż spotykał tyle interesujących osób. Nawet dla zabicia swojej samotności, czy też bólu po stracie, zabawiał się dość, brutalnie z wampirami obojętnie, jakiej płci. Kiedy miał podły humor, stawał się na prawdę kolesiem, nie do zniesienia. Mimo to, jego twarz mało kiedy okazywała, szczerą radość, czy też zadowolenie. Potrafił doskonale grać wiele masek, co było jego wadą, no ale trzeba sobie jakoś radzić w życiu.
-Myślałem, nie raz... Jednak nie chce by szła w moje ślady... Pozwalając jej poznać oświatę, skazuje ją na dowiedzenie się przykrych informacji. Znam to dziecko od pierwszych dni życia, wiem że potrafi zadać dożo pytań. Będąc pod ochroną oświaty, doszły by kolejne pytania. Chce by miała normalne życie, nie splamione krwią winnych, lub nie. Nie chce by była mną. -Rzekł dość niejasno, chaotycznie, jednak działaś pod naciskiem instynktu ojcowskiego, nawet jeśli nie był jej ojcem. Chciał ją ochronić przed poznaniem wampirów, chciał by mogła założyć swoją rodzinę, wyjechać by być bezpieczną, nawet kosztem samego łowcy. Dziewczynka, była jego słońcem w jego wszechświecie. Była ważna ona i tylko ona. Trochę głupie myślenie, ale osoba, która straciła niemal wszystko, pragnie pomóc osobie, która mu tylko została, nawet kosztem swojego życia.
-Mimo moich starań masz racje... Niebawem zacznę chorować, starzeć się, nie będę już, tak sprawny jak dziś. - Westchnął Ciężko wiedząc, że już jest stary, a spożywanie krwi wampirzej, nie zatrzymuje starzenia, a tylko przedłuża życie. Wiedział, że nadejdzie moment, kiedy będzie nie zdolny do chronienia dziewczynki, a pozostawienie jej bez ochrony, nie wchodziło w grę.
Był sam i jak na razie nie szukał partnerki w obawie, przez powtórzeniem wydarzeń z przeszłości. Większość czasu zabierało mu, wychowywanie dziewczynki, więc wiedział że Katy nie rozrabia w domu, a posłusznie leży, śpię w łóżku i bawi się z kotkiem. Tylko się uśmiechnął na słowa Esme, kiedy zapewniła o tym co robi jego siostra.
Na jej słowa jednak co zrobi jeśli spotka swojego brata, Cornelius zaśmiał się i pokręcił kila razy głową, rozbawiony. często się tak mówiło, a jeśli dochodziło do konfrontacji, to nasze czarne scenariusze zostawały w dali. Takie zachowanie, było urocze.
-Chciałbym zobaczyć Pannę Esme, ćwiartującą swojego brata. - Mruknął posyłając jej chamski uśmiech, ale w pozytywnym znaczeniu.
Podczas tańca, był rozluźniony... no możne trochę spięty, bo jednak miał tak małe wątpliwości, obawiając się, że nadepnie np na towarzyszkę... Spalił by się na całej linii, a do tego, nie był lekkim mężczyzną, wiec pewnie stopa dziewczyny, a dokładniej paluszki, nieco, a może nawet bardzo, ucierpiały by...
-Chyba ja to powinienem powiedzieć. - Zarechotał cicho i uniósł nieco rękę, którą prowadził dziewczynę, by wykonać obrót mały. Taniec mimo wszystko trwał, jak i obroty, towarzyszyły przy tym, zmieniali niekiedy kierunek i najprawdopodobniej nikt, nikomu, nie zaszkodzi.
-To zaszczyt, że mogę tak miło spędzić czas, u boku, takiej kobiety, jak Ty. Nie tylko piękna, ale i inteligentna.- Rzekł z dumą w głosie. Oczywiście nie kłamał, bo po co. Esme była inteligentna, co nie raz udowodniła, a jej wygląd, to kwestia gustu. Akurat dla Corneliusa i zapewne dla większości mężczyzn, Esmeralda była piękną kobietą. A ci co myślą inaczej, to chyba są gejami...
-Czy pozwoli się Panna jeszcze zabrać na mały spacer?- Dodał po chwili, jak by chcąc przedłużyć ich wspólny czas. Chyba nie zostanie posądzony o jakieś, sprośne itp rzeczy, bo nie wchodziły takie w role...
Kołysając się nadal, do rytmu piosenki, czekał na odpowiedz. Mimo iż podczas tańca, jego warkocz się nieco rozsypał, to starał się nie pokazywać swojej irytacji, przez włosy, które opadały mu na twarz... Drażniły a nie wypadało, podczas tańca, puszczać partnerki, by układać włosy...
Mimo iż mało kiedy zdarzało mu się wyjść na kolejne w obecności, jakieś kobiety, to teraz czuł się całkiem dobrze w towarzystwie Esmeraldy. Nie stresował się bardzo, a nawet był wyluzowany. Pozwalało to jego psychice podnieść się na duchu, jak i poprawiało jego nastrój, jak i relacje miedzy dwójka.
Mając napięte grafiki, ciężko było znaleźć dla siebie odrobinę czasu, ale mimo to Cornelius tego dokonał, chcąc się spotkać z łowczynią, jednak czy będzie mu to dane innym razem? Oboje byli zabiegani, praca, dom i inne ważne, lub niej ważne zajęcia. Ale nie ma co gdybać, trzeba się cieszyć chwilą!
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Esmeralda Nie Sty 24, 2016 3:01 pm

Wielu łowców początkowo chciało chronić swoich bliskich przed światem w jakim żyli. Zamykając ich pod kloszem bezpieczeństwa mieli nadzieję, że oddalą wszystkie zagrożenia niczym złe sny. Niestety nie tak to działało. Nawet przy najwyższej możliwej uważności przychodził moment, w którym cały łowiecki świat mieszał się z prywatnym życiem, witając w nim również i wrgoów. Im lepszy w tym byłeś, im bardziej dokładny w zabijaniu wampirów, tym więcej z tego świata przechodziło do życia. Co wówczas działo się z chronioną przez lata rodziną?
- Powinieneś dać jej szansę podjęcia decyzji – w przyszłości. Oddalając dziewczynkę od Oświaty zabierał jej szansę obrony.W świecie gdzie są wampiry to świadomość ich istnienia jest przewagą.
- Kiedy będzie starsza zapewne poślesz ją do akademii Crossa. Nie jest tajemnicą, że większość uczniów stanowią wampirzy adepci. Prędzej czy później Katy będzie musiała poznać prawdę – tylko od niego zależało kiedy zdobędzie się na tą rozmowę i opowie siostrze o swoim świecie. Czy chciał tego czy nie, życie małej było ściśle powiązane z Oświatą.
- Daj spokój Will, mówisz tak jakbyś właśnie dobiegał setki – wiek często był kwestią sporną. Mógł pić wampirzą krew i dawno przekraczać pięćdziesiątkę, ale co z tego? Ciało w żaden sposób nie oddawało prawdziwych lat i jeśli wampirza krew pomagała, to dlaczego ją odstawić? Wampiry również potrzebowali krwi do życia, choć oni sami w sobie posiadali długowieczność, albo raczej... nieśmiertelność.
- A jeśli zaczniesz chorować, to Cię wyleczę – mrugnęła prawym okiem, żeby podtrzymać mężczyznę na duchu. Nie było potrzeby rozmyślań o ludzkiej kruchości i o tym co przyniesie przyszłość. Na każdego czekał koniec, ale dlaczego nie chwytać życia garściami póki był jeszcze na to czas? Cieszmy się i bawmy.
- Najpierw musiałabym go namierzyć, a obawiam się, że skubaniec dobrze się ukryje jak tylko wyczuje moje zamierzenia – z powodzeniem mogła sobie wyobrazić wspomniany obraz i gdyby nie chodziło o jej własnego brata bliźniaka, możne nawet byłaby zdolna do przejścia w czyny. Nathaniel i Esmeralda byli specyficznym rodzeństwem, które zwykłe emocje okazywało raczej na własne sposoby... niekoniecznie tak jak zostało powszechnie przyjęte. Tęskniła za bratem, za jego uśmiechem i wspólnymi kłótniami. Należało jednak pamiętać, że dawno minęły beztroskie czasy dzieciństwa i od ostatniego czasu weszło wiele zmian. Mógł się odciąć i ukryć, ale przed własną siostrą? Jak nic go stłucze przy spotkaniu po tak długiej rozłące. Może w ten sposób nauczy się paru rzeczy.
- Miło mi to słyszeć – wciąż miała wrażenie, że mężczyzna jest skrępowany, ale z radością odpowiedziała na jego słowa – Ja również Ci dziękuję – nie musiało dojść do tego spotkania, a jednak stało się. Nie pamiętała już kiedy to ostatnio miała możliwość do luźnego towarzyskiego spotkania. Bez rozmów o interesach, czy sesji przeznaczonych dla swoich pacjentów. Nawet większość własnych przyjaciół widywała raz w roku bądź rzadziej, a jeśli już to zwykle rozmowy w wielu przypadkach schodziły na tematy medycyny.
- Masz na myśli jakieś konkretne miejsce? - zgodziła się na spacer, dlaczego bowiem miałaby odmówić? Rozluźnienie w tańcu było kwestią sporną dla osoby, która nie miała możliwości szkolić się w tym zakresie. W końcu jednak przyszło i już nie myśląc stawianym krokom poddała się delikatnemu tańcu. Jeśli William zechce wyjść z lokalu, Czerwonowłosa weźmie od obsługi swój płaszcz i wraz z mężczyzną wyjdzie na krótki spacer. Nie znała tej okolicy, dlatego w pełni poddała się jego orientacji w terenie.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Sty 24, 2016 7:14 pm

Na razie nie widział innego wyjścia. Dziewczyna była mała i jeszcze niezbyt rozumiała co tak na prawdę się dookoła niej dzieje. Chciała się jeszcze bawić, bo mogła, a Cornelius chciał by miała udane dzieciństwo, nie musząc już od razu walczyć o życie. Mimo iż nie chciał jej skazywać na takie życie, jakie on sam miał, to wiedział, ze jeśli będzie łowca nadal to i tak dziewczyna się dowie z czasem, wszystkiego. Jednak jeszcze to nie ten czas.
-Zapewne pozna prawdę, nawet prędzej niż będę się spodziewać, jednak nie wiem jak ona przyjmie do wiadomości, ze prze wampiry straciła rodziców. Sam od tamtego czasu, stałem się rasistom. Nie liczyło się dla mnie czy wampir był winny czy nie. Liczyło się pomszczenie rodziny, pozbawiając życia tych pijawek. Wiem, że przez pierwsze kilka lat, nawet jeśli byłem nie doświadczonym łowcą, to zabijałem, nie po to by chronić innych a po to, by wyrzucić swój ból po stracie. Przez to wpakowałem się w wiele problemów. Jeśli Katy będzie miała podobny charakter co mój, a może nawet i gorszy to można się spodziewać co będzie, jak się dowie.- Westchnął ciężko jak by już wiedział co będzie. Jednak był pewny, że jak na razie Katy będzie trzymana od wampirów jak najdalej. Może się to potem zmieni, lecz teraz nie ma o tym mowy.
-Myślisz, że Akademia przetrwa? Nie wiem, gdzie zapisze Katy, ale jeśli Samaru nadal będzie burmistrzem, to Akademia Cros odpada. Zabiorę ją wtedy z powrotem do Anglii. - Odparł ze spokojem. Nie chciał ryzykować. Nie wiadomo co odbije kochanemu burmistrzowi. Wyjawił Esmeraldzie swoje państwo ojczyste. Tam czuł się dobrze, jednak sam nie wiedział co go tu przywiało. Może chęć poznania świata?
Słysząc jej słowa co do wieku, zaczął się cicho śmiać. Rozbawiła go ta wypowiedz. Był stary, ale do 100 jeszcze trochę mu brakowało. Jak i brakowało mu takich słów przez które mógłby się zacząć śmiać. Cieszył się ze z Esmeraldą postanowił wyjść na wspólną kolacje nawet jeśli mimo poważnej niekiedy atmosfery, to brał to za przyjemnie spędzony czas.
-Nie no do setki to jeszcze troszeczkę mi brakuje. Aż taki stary nie jestem. Lecz leczenie przez Pannę Esmeraldę brzmi kusząco. - Już nie mógł podarować swojego ostatniego zdania. Była to zwyczajna zaczepka. Osoba, która ma jeszcze wolny umysł nawyku zboczonych myśli domyśli się, że te słowa są zwyczajną zaczepką. Zresztą Esme sama go zaczepiła, więc mogła to przyjąć jako mały rewanż.
-Mam nadzieje, że uda Ci się go spotkać. Ba na pewno ci się uda. Zresztą, dlaczego miałby się kryć przed siostrą, taką jak Ty? Czyżbyś była surową siostrą dla braciszka? - Zaśmiał się bo widział wiele rodzeństw w różnych sytuacjach. Nie widział jaka była sytuacja między Esme, a jej bratem, więc i nie rozumiał dlaczego miałby się kryć przed nią.
Taniec nadszedł końca a mężczyzna zaproponował Esmeraldzie małą propozycje. Uśmiechnął się kiedy jego towarzyszka przyjęła propozycje.
-W sumie to tak.- Odparł po dłuższej chwili zamyślenia, jak by szukał miejsca do którego mogli by się udać. Już po chwili skierowali się do stolika. Kiedy Esme zajęła się odbieraniem płaszcza Cornelius bez oporo wyjął portfel i wyjął nieco więcej pieniędzy, by podłożyć je pod jeden z talerzyków. Nie obawiał się, bo wiedział że stolik zaraz zostanie sprzątnięty. Wtedy sięgnie po swoją marynarkę i ją ubierze. po chwili skierują się do wyjścia. Jeśli Esmeralda będzie chciała, przyjmie od Cornelius ramie, które ten jej nieco prędzej zaproponował charakterystycznym gestem.
Wychodząc z przyjemnego miejsca, Cornelius bezczelnie wyjmie swój telefon i spojrzy na zegarek.
-Zdążymy mamy 5 minut.- Odparł i schował telefon i spojrzał na Esmeraldę przepraszająco za wykonany przed chwilą gest i zaprowadzi dziewczynę dalej.
Już po chwili dojdą do:
Kolacja we dwoje.  Object_91_l_22e68c2c

Miejsce jednak jak na razie było ciemne, Tylko na jakieś odległości było wydać latarnie. Jeśli Esmeralda wiedziała o tym miejscu to wiedziała że niebawem, będzie tu pięknie. Podszedł nieco bliżej i uśmiechnął się do towarzyszki.
-To miejsce wydaje mi się że jest najpiękniejsze z okolicy.- Odparł mimo iż pozornie była to zwykła ścieżka. Nie musieli długo czekać, bo tuz po chwili odkąd stanęli w miejscu dało się słyszeć szum, a potem? Już po chwili dało sie zobaczyć, że dookoła nich z ziemi wydobyła się woda podświetlana. Cornelius tylko patrzył na towarzyszkę ciekawy jak zareaguje na wodę która w małym stopniu, spadnie zarówna na nią, jak i na samego mężczyznę. Po chwili woda opadnie a łowca rzeknie.
-Esme, mamy do wyboru, albo poczekać aż fontanny znowu opadną, byśmy mogli uciec, albo będziemy tutaj stać i moknąć co chwile. Może nie mocno ale jednak.- Uśmiechnął się oczywiście nieco rozbawiony, bo wylądowali w pięknym miejscu. Każdy z otworów podświetlał wodę innym kolorem, co wyglądało wspaniale. Specjalnie też stanął tak, by zmoczyć się w jak najmniejszym stopniu.
-No ale Esme ma szpilki, więc mój chytry plan By dokuczyć Pannie Esmeraldzie powiódł się do perfekcji.- Dodał po chwili z niewinnym uśmiechem, lecz i zadziornym. Oczywiście nie był chamski. Chciał zaczepić Esmeraldę w dość nietypowy sposób. Był piękny widok, ale ten widok i robił im psikusa. Woda unosiła się co 5 sekund i utrzymywała się przez dziewięć, potem opadała i znikała na 5 sekund.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Esmeralda Nie Cze 05, 2016 5:56 pm

W wyniku krótkiej rozmowy przypadkiem dowiedziała się o części prywatnego życia Corneliusa. Nieletnia siostra którą sam wychowywał, rodzice zabici przez wampiry. Doskonale rozumiała motywy postępowania jasnowłosego i nie zazdrościła mu. Pomimo kilku życiowych pomyłek nadal posiadała zarówno oboje rodziców jak i brata… możliwe, że przez to stawiała świat wampirów w nieco innym świetle. A same pijawki traktowała z pewnym rozróżnieniem, nie pakując ich od razu do jednego worka.
- Pomogło Ci to? - czy zabijanie wampirów mogło przynieść ulgę w cierpieniu po stracie rodziców? W wielu przypadkach to właśnie zemsta stanowiła motor napędowy i przynosiła motywację do podjętych działań. To dzięki niej wstawało się z łóżka, wychodziło z domu i polowało. Esmeralda rozumiała troski Corneliusa, choć w momencie gdy go poznała wydawał się być zupełnie innym człowiekiem. Spokojniejszym i wyważonym. A może wszystko to było tylko maską pokazywaną dla świata?
- Dlaczego ma nie przetrwać? Mało kto zwraca na to uwagę, ale zauważ że większość nauczycieli w akademii stanowią łowcy wampirów. Mamy coś do powiedzenia w tej kwestii i nie sądzę, żeby finalnie Samuru przejął szkołę. Uczniom również nie stanie się nic złego, a przynajmniej nie do czasu aż tam jesteśmy – łowcy wampirów już od jakiegoś czasu zasiedlili szeregi pedagogów akademii. Celowo czy nie, grupa łowiecka stała się cichym obrońcą uczniów i pod przykrywką śledzili każdy ruch oraz zmiany toczące się na terenie szkoły.
- Do Anglii? Zostawisz to wszystko? - w jej oczach nie był mężczyzną który się poddaje, lecz takim… który walczy do samego końca. Zdaniem Esmeraldy Cornelius nie powinien ukrywać przed siostrą dawnej przeszłości, ale postąpi jak uważa. Każda jego decyzja będzie najlepsza, gdyż jako bezpośredni zainteresowany postąpi tak jak dyktuje mu sumienie i serce.
- Cóż, gdybyś dobiegał setki pomyślałabym nad przebadaniem Twojej krwi – uśmiechnęła się. Zawsze fascynowała ją medycyna oraz zmiany zachodzące w ludzkich i wampirzych organizmach. Była typem prawdziwego naukowca. Wiecznie pracującego i cieszącego się z każdej odkrytej zmiany, która przybliżała ją do doskonałości.
- Zaręczam Ci, że lepszej opieki medycznej nie znajdziesz w Yokohamie – powiedziała z przekąsem, po części mówiąc nawet prawdę. Większość medyków do tego czasu działała na polecenie wampirów i przymykając oko na przysięgę Hipokratesa, robili po prostu to czego od nich wymagano.
- To długa historia, Williamie – przecież nie powie mu wprost że brat został wydziedziczony i wygnany za seks z wampirzycą. Co by wtedy pomyślał? Zrozumiałby?
- Kiedyś Ci to opowiem przy dobrym winie – na takie opowieści zdecydowanie potrzebowała wyższego stanu upicia, poza tym ile minęło już czasu? Zaciekawiła ją propozycja mężczyzny. Czy w bliskiej odległości mogło być miejsce bijące urokiem tutejszą kawiarnię? Nie sądziła. Ubrała się jednak, wiążąc zwiewny szal i pozwalając mężczyźnie na dalsze oprowadzanie po okolicy.
- Pięć minut? - Bieganie w szpilkach powinno zostać wpisane do dyscypliny sportu! Taka była w tym obeznana! Esmeralda nie spodziewała się, że jej kompan poprowadzi ją wprost w sidła fontann. Chciał ją zobaczyć w mokrym ubraniu, mógł powiedzieć, a nie czaić się jak ten czajnik!
- Już ty się nie martw o moje szpilki, cwaniaczku. Biegam w nich szybciej niż ty! - przygryzła dolną wargę zastanawiając się czy zwiewać już teraz, czy uwolnić duszę nastolatki i zatańczyć między wodą fontanny. Uśmiechnęła się tajemniczo do Corneliusa, po czym szybkim ruchem zdjęła płaszcz, którym cisnęła tak, żeby ominęły go wodne pułapki. To samo zrobiła ze szpilkami i pozostając boso na kamiennych płytach, przyciągnęła do siebie Corneliusa.
- Nigdzie nie idziesz, przyprowadziłeś mnie tu to teraz moknij! - na kolejną „falę” nie trzeba było czekać długo. Kiedy fontanna ponownie się aktywowała, Esmeralda uniosła ręce do góry i krzyknęła z radością, tańcząc między snopami wody.
- Jaka zimna! - ochlapała Corneliusa wodą i uciekła na przeciwległą część fontanny, a co! Chciał to niech ma.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Cze 05, 2016 8:08 pm

Cornelius nie miał łatwego życia, jednak przebiegało ono podobnie do innych łowców. Większość pogromców wampirów, stało się nimi właśnie przez stratę kogoś bliskiego. Nie raz całej rodziny. Ten schemat był przez wielu łowców znany doskonale, jak i praktykowany. Mniejszą grupą są Ci który zostali stróżami ludzi, przez pochodzenie z rodziny łowieckiej, czy też ze szczerych chęci, dobrowolnie. Cornelius pogodził się iż rodzina została mu odebrana przez wampiry, jednak nigdy się nie pogodził z tym, że został ojcem swojej siostry. Biologicznemu nie było to dane, dlatego syn przejął pałeczkę, nie chcąc by małemu dziecku stała się krzywda. W tym wieku był już dorosłym mężczyzną dlatego nic dziwnego, ze potrafił podjąć odpowiednią decyzje. Zostali an lodzie, jednak młody ojciec potrafił sobie odnaleźć łyżwy przez które zdołał opanować niestabilną sytuacje. Z czasem się zaczął przyzwyczajać, mając już łatwiej. Nawet jeśli usłyszał od Katy nie raz jak nazywała go ojcem, to nie zabraniał jej tego. Wiedział że jest jej potrzebny bardziej jako ojciec, nie brat. Była jego oczkiem w głowie. Co było doskonale widać w niektórych sytuacjach...
-Czy pomogło mi...-
Powtórzył za nią pytanie, zamyślając się na chwile, zerknął w bok i westchnął myśląc chwile nad odpowiedzią. Wrócił niebawem oczami na towarzyszkę, by odpowiedzieć jej na zadane przez nią pytanie.
-Nie. Nigdy mi nie pomoże, choćbym zabił tysiące tych ścierw... To życia nie zwróci rodzicom mojej siostry.
Odparł na pytanie spokojnie jednak z wyczuwalną urazą. Miał uraz, nie o to że on stracił rodziców, bo potrafił żyć samodzielnie, lecz o to że rodzice zostali odebrani młodemu dziecku, które nie zdołało dobrze zaznać ich ciepła, miłości. To go kuło najbardziej. Nikt pewnie nie zdoła zrozumieć go tak dobrze, jak by sam Cornelius chciał, jednak on tego nie wymagał.
-Mamy, ale zważ na to iż Akademia przechyla się ku upadkowi. Samaru mimo iż ma swoje lata na karku zachowuje się jak zagubione dziecko. Nie mogąc się odnaleźć zaczyna niszczyć wszystko, zapewne i swoją rodzinę. Jeśli oświata nie weźmie się za szkole ona na pewno upadnie, to tylko kwestia czasu. Zobaczymy jednak jak się potoczą jej losy. Jedno wiem na pewno. Katy tak nie będzie chodziła.
Odparł pokazując jednocześnie z wymawianymi słowami że nie ufa szkole. Były tam młode wampiry, które nie zawsze były pilnowane przez nauczycieli, prefektów. Co jeśli celem się stanie Katy. Oczywiście nie zamierzał też jej odizolować od rówieśników, bo to w niczym nie pomoże, lecz patrząc na obecną sytuacje Akademii, miał obawy by umieścić tam jedynego członka z rodziny, który mu został. Czy Esmeralda jednak zrozumie? Nie musiała, bo jak było wspomniane, Cornelius nie szukał zrozumienia. Niekiedy jednak takie rozmowy pomagają w podejmowaniu decyzji.
-Nie zostawię Esmeraldo. Wrócę wtedy do domu.
Nie był typem uciekiniera, jednak chyba każdy wolał być w domu. Esme pewnie zna powiedzenie. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Chciał wrócić tam, bo czuł się tam lepiej, Katy była by też tam bezpieczniejsza. Jak widać wszystko co robił łowca kręciło się wokół jednego dziecka. Był skupiony na niej i tylko na niej.
-Dobrze, chętnie przystanę na ta propozycje, jeśli dożyje
Uśmiechnął się do kobiety. Oczywiście, że jeśli będzie mu dożycie tego wieku, to odwiedzi Esme, by ta mogła przebadać jego krew. Zapewne do tego czasu, postarzeje się tylko odrobinę. Kobieta ze spostrzeżeń Corneliusa była pszczółka, która mogła by pracować non stop. Było to widać po jej zaangażowaniu do pracy. Gdyby miał iść do jakiegoś lekarza, to pewnie najchętniej skierował by się właśnie do tek kobiety.
-Kusząca propozycja. Jeśli będzie nam to dane, to się z przyjemnością napije z tobą wina, nie tylko po to by dowiedzieć się Twojej Historii, ale aby również miło spędzić czas u twojego boku.
Jeśli Esmeralda nie miała by ochoty podzielenia się ze swoją Historią, to Cornelius nie będzie nalegał, nawet nie spróbuje być nachalny by się dowiedzieć, bowiem uważał, że jeśli zechce się podzielić takimi informacjami, to sama zrobi krok w tym kierunku.
-Pokaże Ci coś fajnego, a mamy właśnie 5 minut
Odparł z tajemniczym uśmiechem wiedząc doskonale, ze Esme początkowo nie wie co wymyślił szalony Cornelius. Doszli na miejsce jednak na czas, a łowca się uśmiechnął łobuzersko, tłumacząc gdzie stoją.  Na reakcje Esme zaśmiał się rozbawiony, ale nie śmiał się z niej.
- Chętnie bym to zobaczył... Cwaniaczku...
Odparł zadziornie i owszem... Również zrobił to co Esme, bo zdjął swoją marynarkę i postąpił jak jego towarzyszka. Po chwili jednak został przyciągnięty przez kobietę, nie oponował, pozwalając na to. Tylko ją lekko objął wskutek jej przyciągania. Po chwili jednak Esme niczym nastolatka, zamiast uciekać od wody, uniosła ręce, zaczynając balować. Nie obeszło się bez chichotu starszego, który wyjął aż telefon robiąc jej zdjęcie.  Musiał to mieć i tyle.
-Uśmiech.
Mruknął nim zrobi zdjęcie, po czym schowa telefon. Nie bał się o niego, był wodoodporny. Ochlapany jego uśmiech się powiększył, okazując parę szeregu zębów.  Dopiero po chwili zechce jakoś podejść do Esme, chociażby by złapać ją za rękę w chwili gdy opadła woda. Co oznaczało że niebawem się uniesie...
Mimo to łapiąc ją za rękę przyciągnie ją do siebie i obejmie pewniej, bo jednak kamienne płyty i woda, to nieco niebezpiecznie. Przez ten właśnie manewr czas ukrycia wody się skończył, po czym ta podskoczyła zaś do góry. Ale uwaga... Cornelius, jak i Esmeralda stali na jednym z otworów fontanny, więc nic dziwnego, jak ich podtopi nie tylko od góry, ale i od dołu...
-O jejku... Jesteś cała mokra... Jakże mi przykro...
Uśmiechnął ie niewinnie i zadziornie, stojąc nadal w miejscu obejmując i Esme. Musieli wyglądać komicznie... No ale co... Chyba można raz do czasu się powygłupiać. Odgarnie z twarzy swoje mokre włosy i jeśli Esmeralda miała również z tym problem, to też i jej pomógł.
-Gdzie tam zimna... Przyjemna... Zmarzluchu...
Szepnął cicho na temat wody, będąc zadowolony z jej temperatury. Aby nie ryzykować iż Esmeralda zachoruje skierował się do ich rzeczy. Obejmował ją nadal, jednak ta jeśli zechce odejść od mężczyzny, to będzie mogła, bowiem Cornelius nie zatrzymywał ją na siłę.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Esmeralda Pią Cze 10, 2016 8:58 am

Kiedy mówił o siostrze, w oczach mężczyzny dostrzegała swoiste przywiązanie i troskę. To naturalne, że chciał dla dziewczynki jak najlepiej. Kochał ją i wychowywał, gdyż biologiczni rodzice zostali tej możliwości pozbawieni. Katy niewątpliwie spotkało wielkie szczęście, że pomimo wszystkich negatywnych przeżyć, w jej życiu był ktoś taki jak Cornelius. Mężczyzna różnił się od swoich równolatków, być może tym, że nagle przyszło mu przejąć tak ważne role względem młodszej siostry. Niewielu zdobyłoby się na taki gest i oddalając od siebie wszystkie konieczności, nadal tkwiliby we własnym, pozbawionym większości obowiązków świecie.
- Tak też sądziłam – zemsta była dobrym motywatatorem, jednak toksycznym lekarstwem niszczącym człowieka od środka. Rozrastała się, zatruwając organizm i kierując ludzkie kroki na tory ciągłego tańca z niebezpieczeństwem. Nic nie mogło zwrócić życia zamordowanej rodzinie, a jeśli nawet to… czy chcieli tak żyć? Słyszało się różne plotki o nekromancji, jednak Esmeralda głęboko wierzyła w istnienie duszy i życia pozagrobowego. Czy ożywione ciało mogłoby ponownie posiadać duszę?
- Katy nie została sama. Ma Ciebie, Williamie – ujęła lekko dłoń mężczyzny i nieco nią potrząsnęła. On sam doskonale wiedział jak wielką rolę pełnił dla swojej siostry. Prawdopodobnie był jej wzorem do naśladowania, a później tak czy siak pójdzie w ślady brata i jak on przyjmie na siebie łowieckie brzemię. Czy Corneliusa zaślepiała nienawiść względem wampirów? Nie wyglądał na osobę nierozważną ani zdesperowaną. Był jak mściciel idący przez życie wbrew temu co mówią inni.
- Porozmawiam z dowódcą na temat Oświaty. Nie jest wykluczone, że ma już względem niej jakieś plany – za czasów dyrektora Crossa nie było takich problemów, lecz o to właśnie chodziło. Samuru wiedział co robi porywając łowcę, a na jego miejscu podstawiając żałosną imitację wampirka, o której dowiedziała się od swojego asystenta Samuela.
- Williamie, wampiry są wszędzie. Tutaj, w Anglii… wszędzie. Nie uciekniesz przed nimi. Zastanów się… jeśli oświacie uda się odzyskać akademię, będzie to jedna z najbezpieczniejszych szkół do których mogłaby trafić Katy – zdaniem czerwonowłosej Cornelius nie mógł uciec od „problemu”, a Katy i tak prędzej czy później obierze łowiecką drogę. Miała to w genach, czyż nie?
- Teraz tutaj jest Twój dom – białowłosy był cenionym łowcą i przyjacielem. Oświata była gotowa pomóc Corneliusowi, a jego wyjazd należał do grona rzeczy której chciałoby się uniknąć.
- Dożyjesz, głuptasie. Nie pamiętasz już kto czuwa nad waszym zdrowiem? A może masz mnie za kiepskiego lekarza? -  żartobliwy ton wkradł się do jej słów, co po chwili potwierdziła uśmiechem. Białowłosy momentami był bardzo pesymistyczny, co trzeba było ukrócić zwłaszcza na prywatnym spotkaniu. Nie przyszli rozprawiać nad śmiercią, dlatego dalsza część wieczoru zrobiła na Esmeraldzie nie lada wrażenie. Nie spodziewała się, że tego wieczoru pójdzie do eleganckiej restauracji, a później będzie tańczyć pośród kolorowej wody fontanny. Z boku musieli wyglądać jak para nastolatków, ale podobało jej się to. Kiedy wyciągnął telefon przeraziła się.
- Ja nie… nie jestem fotogeniczna – wytłumaczyła, początkowo nawet oponując. Jeśli mężczyzna nadal podtrzymywał swój szalony pomysł, Esmeralda uśmiechnęła się i zapozowała do zdjęcia. Jak się bawić to się bawić. Złapała go za rękę i zbliżyła się, by aparat mógł ująć ich oboje.
- To teraz razem – ona też chciała zachować wspomnienia tego wieczoru, a skoro dała się już sfotografować, dlaczego miałaby darować Corneliusowi?
- Będziesz mnie później suszył – wyobraziła sobie własne ubrania wywieszone gdzieś na jakiejś gałęzii i Corneliusa dmuchajacego tak by je wysuszyć.
- Funkcja suszarki, no no – roześmiała się, przyglądając się mężczyźnie gdy odgarniał mokre kosmyki z czoła. Dlaczego nigdy wcześniej nie dała się ponieść takiej zabawie?
- Zmarzluchu? Ja Ci dam zmarzlucha – oblała go wodą, która właśnie ponownie zaczęła wydobywać się z fontanny.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pią Cze 10, 2016 5:42 pm

Katy nie miała na co narzekać mając za opiekuna Corneliusa. Ten zawsze potrafił znaleść czas. Nie ważne w jakiej sytuacji by nie przyszła, już nie taki młody człowiek, potrafił odłożyć wszystko na bok, by zając się problemem, czy ogólnie zainteresować się dziewczynką. Katy dobrze tez o tym wiedziała, jednak widząc iż Brat nawet mając wiele pracy, skupia się na niej, nie wykorzystywała tego. Cornelius gdyby to zauważył, a na pewno by odczuł to, to Katy miała by, mówiąc brzydko przejebane. Nigdy jej nie uderzył, jednak doskonale wie co zrobić by Katy postawić do pionu, kiedy zaczyna się buntować. Uważał się za dobrego opiekuna, jak i wiedział że jeśli chcesz żyć z kimś w zgodzie, ale i chce czegoś go nauczyć, to siła tutaj nie pomoże. Tym się różnili rodzice, od katów. Potrafili nauczyć, "zmusić" do posłuszeństwa nie musząc używać rękoczynów. No a Kat... To kat... Esme potrafiła dobrze czytać z zachowania innych, a trudno nie było odkryć iż łowca troszczy się o swojego członka rodziny. Zrezygnował ze swojego życia, które poświęcił dla rodziny, a raczej na to co z niej zostało. Katy jedyna osoba która została mu po więzach krwi. Pewnie tylko ona podtrzymuje go, przy takim zachowaniu a nie innym, bo nie wiadomo jak by zniósł stratę wszystkich. Można było tylko się domyślać, jak by rozwinęło się jego życie, jak i czy by nie był znieczulony na krzywdę innych. Zarówno wampirów jak i ludzi... To jednak może mieć jeszcze miejsce, patrząc że ma członka rodziny, który nie jest nieśmiertelny, jednak kto jest na tyle głupi, by zabijać swojemu rywalowi, to na czym mu najbardziej zależy. Jeśli straciłby Katy, to już nie było by żadnej karty przetargowej, którą można było by przekupić łowce. Był by jeszcze bardziej mściwy, zimny, brutalny, wiedząc że i tak nie ma nic do stracenia... Nawet jeśli ożywianie było by możliwe, to dla Corneliusa taka istota i tak by była nikim, bowiem po śmierci dusza trafia na osąd i tam idzie albo do nieba, albo do czyśćca, lub do piekła i tam już zostawała, nie wracała do ciała. Tak bowiem wierzył Cornelius, który mimo iż nie wyglądał na pobożnego, to w jakimś stopniu był. Do tego pilnował np by Katy uczęszczała na lekcje religii, czy też w każdą niedziele do kościoła. Była młoda, dlatego też w kościele też jej towarzyszył. Może to było dziwne, śmieszne, ze morderca chodzi do kościoła, ale czy Cornelius się tym przejmował? Nie. Miał wyjebane na to co myślą inni, zwłaszcza Ci którzy nie mają dla niego znaczenia. Np na słowa Esmeraldy, gdyby go wyśmiała, nie zareagował by jakoś szczególnie, lecz przyjął by to spokojnie nie wydajać komentarzu na to.
-Nie została sama, wiem o tym, ale mimo to, jestem w kropce Esmeraldo... Katy nie do końca wie co się stało z rodzicami. Na powiedzenie prawdy jest jeszcze czas, bo jest za młoda, a nie chce by się zamknęła na świat. Widok jednak dziecka, które co jakiś czas pyta się o rodziców, jest irytujący. Nie dlatego by pyta, ale z tego powodu, bo co ja mam jej mówić. Za każdym razem że niebawem wrócą? Wtedy mimo wszystko automatycznie w mej głowie pojawiają się ostatnie wspomnienia z rodzicami, przez co wpadam w gniew. Gorzej będzie jeśli się dowie, znienawidzić za to mnie, że jej nie powiedziałem. Większość pewnie uważa, że wytłumaczenie tego jest czymś prostym, lecz nie dla mnie. Ty masz rodzinę, może nie masz z nią często kontaktu, ale jednak wiesz że są, dlatego inaczej spostrzegasz to co ja przeżywam, jak i ja inaczej rozumiem wobec tego co Ty przeżyłaś.
O luju... Nieco się rozgadał, no ale i tak nieco skrócił to co miał w myślach, by nie zagadać na śmierć swojej towarzyszki. Esmeralda zapewne nigdy nie poczuje jak to jest wychować swoje rodzeństwo, które zadaje pytania, na które wolelibyśmy uniknąć odpowiedzi. Był starszy od Esmeraldy, jednak pewnie nie czuł by się tak, gdyby nie to że od jego decyzji zależy przyszłość innej osoby. Pewnie gdyby nie ojcostwo, to dalej by się zachowywał jak nastolatek, który myśli że może wszystko, bo inni mogą mu naskoczyć. Tak na prawdę, to dzięki tej dziewczynce łowca potrafił w sobie odkryć o wiele ważniejsze, jak i cenniejsze wartości, dlatego nic dziwnego, ze wiele podejmowanych spraw, są bardziej trafne, bo przemyślane. Teraz pewnie nieco debilnie wyglądał, kiedy się tak spowiadał kobiecie, no ale cóż... Powiedział już... Wiedział że może zaufać Esmeraldzie, jak i rozmawiali o dość poważnym temacie. Oczywiście będąc złapany za rękę, spojrzy na źródło które ją potrząsa. Uśmiechnął sie do towarzyszki zdając sobie sprawę, że chyba zbyt się rozgadał.
-Powiadomisz mnie o wszelkich planach dowódcy, jeśli się dowiesz?
Zapytał, bo chcąc nie chcąc był ciekawy czy Dowódca coś planował. Jeśli tak, to była nadzieja dla Akademii. Zapewne myśli nad tym i nie tylko on, bo tak sprawy nie można zostawić przecież.
-Esme, wiem że wampiry są wszędzie, tej plagi nie da się tak łatwo zatrzymać. A w Anglii było nam dobrze. Żyło mi się łatwiej, jak i nie musiałem się martwić, czy do domu nie wpadnie by oddział policji, chcąc mnie aresztować za coś czego nie zrobiłem. Oskarżają tu za nic, co sam doświadczyłem na swojej skórze. Policja jest tu tak fałszywa, że nie można się czuć tutaj bezpiecznie. Zresztą... nie tylko policja... Chcesz ratować ludzi, ale za błąd pakują Cię do paki. Nie ważne ile zrobiłeś dla innych, ilu uratowałeś. Dla nich się liczy to, ze zrobiłeś krok. Czuje urazę do tego miasta i co by się nie działo, nigdy go nie polubię, a przybyłem tutaj na czyjąś prośbę i jak na razie zostałem.
Kolejna dość wyczerpująca wypowiedz łowcy, co mogło oznaczać iż Esme mogła wkroczyć na dość nie przyjemny temat dla Corneliusa, dlatego też wiele mógł mówić, by zniechęcić do tematu. Oczywiście mogło to tez oznaczać iż łowca się nieco otworzył na łowczynie, ufając iż nic nikomu nie powie, nawet dowódcy. Był jednym z doświadczonych łowców w oświacie, jednak byli lepsi, dlatego też jego wyjazd nie odbił by się jakoś na istnieniu Oświaty.
-Jesteś dobrym lekarzem. Najlepszym jakiego spotkałem tutaj, dlatego też jeśli coś by się działo ze mną lub z Katy, przyprowadziłbym ją właśnie do Ciebie. Na razie jednak czuje się dobrze, serduszko pika jak należy
Dla wielu te słowa mogły niezbyt oznaczać, jednak w ustach osoby, która jest zaborcza wobec ważnej dla siebie osoby i nie pozwala się byle komu zbliżyć do niej, a mimo to mówi iż bez obaw powierzył by bezpieczeństwo nad nią Esmeraldzie. Byłą to porządna pochwała, a sama Esme powinna zrozumieć wiedząc jaki stosunek ma Cornelius do Katy. Była jego życiem. Mimo to poważny nastrój rozmowy, został złagodzony przez pomysł łowcy, który wyprowadził ich niczym na pole minowe. Jednak tam zamiast bólu, eksplozji, doznali atak wodny. Mimo wieku potrafili się jednak wspólnie rozweselić. Takie chwile były przyjemne i na pewno będzie się do nich wracać z uśmiechem na ustach.
-I co z tego? Mój aparat i oczy twierdzą inaczej.
Mruknął zajęty zdjęciem. oczywiście cicho się zaśmiał, bo był rozbawiony, jednak i Esmeralda miała ochotę na dłuższą sesje zdjęciową, bo chciała zrobić wspólne. Nie protestował zbyt mocno, przyciągając ją do siebie, by zrobić zdjęcie, robiąc śmieszną minę.
-Ja? A kto mnie? Ale nie ma sprawy
Zaśmiał się patrząc na towarzyszkę. Pomysł jaki Esme miała w głowie, był komiczny, ale Cornelius miał lepszy... Otóż zrobił by sobie flagę z nich, po czym biegał by po okolicy z  "flagą". Niczym najeźdźca apokalipsy, zwiastujący coś złego...
-Esme, jakiej suszarki?
Zapytał słysząc jej rozmyślanie, zajęty jednocześnie, odsłanianiem twarzy od nadmiaru włosów. W sumie dobre pytanie... Chyba będzie trzeba więcej się wybierać na pozornie, eleganckie kolacje. W sumie śmiech to zdrowie, nie?
Kiedy zaś go chlapnęła, ten uśmiechnął się tajemniczo, po czym zaczął kręcić głową, strzepując z włosów nadmiar wody, na Esme. Zapewne nieco włosów się przyczepi do niej, ale niebawem opadną.
-Zmarzluch...
odparł zadziornie, po czym poczochrał jej włosy, niczym jakąś nastolatkę. Uśmiechał się oczywiście w niewinny sposób.
-Chodź wysuszymy Cię.
Odparł i mimo to jeszcze chwile pochlapie ją, jak i siebie przy okazji, po czym zechce się skierować do swoich rzeczy, biorąc w dłonie swoje włosy, by je wykręcić.
-Chodź do mnie zmarzluchu.
Chyba ta ksywa przypadła mu do gustu. Sięgnął po swoją marynarkę po czym zechce nią okryć Esmeraldę. No cóż, jego garderoba była za duża, by był pokaźnej budowy, ale lekarka przez miała więcej materiału do okrycia.
-Skoro miałem Cię suszyć, co powiesz na Odpoczynek, przy kominku z kubkiem herbaty?
Zaproponował. oczywiście zaproponował odwiedziny w swoim domu, jednak ta chyba nie będzie miała kosmatych myśli, bo Corn chyba nie wyglądał na babiarza itp.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolacja we dwoje.  Empty Re: Kolacja we dwoje.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach