Folwark Hao Thuana

Go down

Folwark Hao Thuana Empty Folwark Hao Thuana

Pisanie by Esmeralda Nie Gru 27, 2015 7:20 pm

Upewniając się, że zabrała ze sobą wszystkie potrzebne komponenty, Esmeralda powoli pokonywała trasę dzielącą ją od Oświaty. Chmury szkarłatnej mgły nadal wisiały nad miastem, gnając wraz ze śmiercionością substancją na coraz to rozleglejsze tereny. Jak rozprowadzić środek? Lekarka wyłączyła radio w samochodzie, w którym wciąż podawano komunikaty o mgle i burmistrzu, który za wszelką cenę stara się odnaleźć sprawców całego wydarzenia. Dobre sobie. Jakieś antyradio czy inna cholera?
Bez odpowiedniego sprzętu, którego Oświata de facto nie posiadała, cały plan nie miał szansy powodzenia. Nie ukradnie przecież wozu strażackiego, żeby z siłą jaką dają pompy zadziałać w kilku miejscach miasta. Nie o to chodziło. Z lekkim wahaniem, lekarka wybrała w telefonie numer i oczekując zaledwie kilka sygnałów, usłyszała z głośników głos swojego ojca.
- Halo? Nicky?
- Tak tato, to ja. Dzwonię...
- Skąd dzwonisz? Jest bardzo głośno.
- Z samochodu. Słyszałeś pewnie o wydarzeniach z Oświaty Yokohamskiej. Pracowałam nad antidotum i potrzebuję jakiegoś samolotu rolniczego, żeby rozprowadzić lekarstwo nad miastem. Wiem, że to za daleko i nie zdążysz nic przysłać, ale może znasz kogoś tato?
- Widziałem badania, które mi przesłałaś. Świetna robota Nicky...
- Tato...
- A tak tak! Mam znajomego kilkanaście mil od Twojego miejsca zamieszkania. Aktualnie facet jest rolnikiem i jest mi winny przysługę. Zawiadomię go, że przyjedziesz, a Tobie wyśle współrzędne.
- Dziękuję tato. Kocham Cię.
- Ja też Cię kocham, Nicky. Uważaj na siebie i zadzwoń do nas po całej akcji.
Esmeralda rozłączyła się, a po chwili odczytała współrzędne, które wysłał jej ojciec. Bez namysłu zawróciła samochód i z piskiem opon pojechała w stronę właściciela potencjalnego "Lekarstwomiota". W części zamieszkiwanej przez kolegę ojca nie było jeszcze śladu mgły, co nie oznaczało, że okolica pozostanie bezpieczna, aż do samego kńca. Postępowe działanie mgły popychało ją ku coraz dalszych obszarach, trując nie tylko wampiry, ale również ludzi. Głównie przez wzgląd na tych drugich Oświata zdecydowała się na podjęcie działań. Esmeralda wjechała na wysypany żwirem podjazd, prowadzący wprost to niedużego gospodarstwa. Chaty budowanej z czerwonych cegieł, o metalowym dachu i drewnianych okiennicach przy oknach. Istny domek marzeń, gdyby nie ten nużący zapach typowy dla wsi. Już "od ulicy" słyszalne były zwierzęta gospodarcze. Kury, jakaś świnia czy inna krowa. Rolnik czekał już przy chacie i choć nie wyglądał na zadowolonego tą całą sytuacją, zgodził się na współpracę.
- Jesteś jego córką? Nie podobna – stwierdził na dzień dobry, bez zbędnych ceregieli i konwenansów.
- Tak. Przyjechałam...
- Wiem po co przyjechałaś. Żyłem sobie spokojnie przez tyle lat, a teraz muszę udostępnić nie tylko sprzęt, ale też ludzi.
- Jeśli tego nie zrobimy, ta mgła prędzej czy później dojdzie i do gospodarstwa.
- Wiem przecież. Czy ja coś mówię? Pilot już czeka. Przygotujmy butle i wypuśćmy go w miasto. Jeśli zniszczy się mój sprzęt, to pokrywasz koszty.
- A pilot?
- Co pilot. To wyszkolony wampir. Jak zdechnie, to nie będzie szkoda. Wezme se drugiego.
Esmeralda skinęła głową na znak zrozumienia. Nie było potrzeby wchodzić w dalsze dyskusje z nieznajomym mężczyzną. Taki sposób bycia – oschły i mało przyjemny, ale co zrobić? Kobieta poszła do samochodu i przestawiła go na możliwie bliską odległość. To właśnie tam trzymała przygotowane słoje i pojemniki z antidotum, których substancję należało teraz tylko wymieszać i wlać do zbiorników. Tak też uczyniła. Z pomocą znajomego ojca, Esmeralda napełniła zbiorniki i dla upewnienia wyciągnęła na pipetę środek, by porównać jego strukturę. Wszystko się zgadzało. Pozostało tylko rozpocząć akcję "Oczyszczenie".
Jezu, Vlad mnie za to zabije.
Wampir czekał już w kokpicie, na znak do startowania, który de facto otrzymał. Cel był prosty – wystartować i polecień w oznaczone na mapie miejsca, by tam właśnie wypuścić antidotum. Kobieta skinęła głową, na co mężczyzna z kokpitu przekręcił kluczyk i pstryknął kilka pojedyńczych przycisków. Uruchomił się silnik, co sprawiło nie małe poruszenie pośród mieszkańców gospodarstwa. Widać, że znajomy ojca nie często korzystał z możliwości, jakie dawał samolot rolniczy. Kilka hektarów pola o tej porze pozostawało raczej w uśpieniu, za co winę ponosiły grudniowe chłody i krótko rzecz ujmując – pora roku.
Silnik nabrał w końcu odpowiedniej prędkości, a samolot ruszył zatartym już dawno pasem. Wznosząc się na ustaloną odległość, pilot skierował maszynę w miejsca zakażeń i przelatując nad nimi po kolei, wypuszczał antidotum w postaci "deszczu". Miało to na celu zlikwidować mgłę i odkazić teren, pozwalając tym samym na pozbycie się skutków tego paskudztwa. Pilot dostał instrukcję, by w razie ponownego pojawienia się mgły powtórzyć całą operację, a to powinno zapewnić Vladowi dostateczny czas, do rozprawienia się z tym bajzlem.
Esmeralda podziękowała mężczyźnie i udała się do Oświaty. Jej rola została wypełniona. Pozostało już tylko pomóc uczestnikom misji z kanałów.

Esme zt
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach