Pradawny las

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pradawny las Empty Pradawny las

Pisanie by Gość Sro Sty 20, 2016 6:07 pm

Pradawny las H9iJwTV
OPIS:
Fragment lasu porośnięty zarówno obfitym mchem, jak i wieloma legendami. Jest miejscem niewielkim, lecz bardzo zróżnicowanym. Znajdują się tu drzewa iglaste, ale również liściaste. Skały - a w nich wydrążone kroplami wody oraz wyryte zębem czasu jaskinie - strumienie, olbrzymie stare drzewa, polanki, jeziora przypominające podmokłe kałuże, a nawet niewielki wodospad. Obszar ten tonie we mgle tajemnicy i mistyki, i tylko prawdziwi znawcy przyrody nie zgubią się w pradawnym lesie. Oczywiście najlepiej czują się tutaj dzikie zwierzęta, ale także i hybrydy, oraz wielcy odkrywcy zdobywający i czczący każdy kawałek lądu z należytym szacunkiem do natury.
Prawo karmy działa tutaj skuteczniej niż w innych zakątkach świata. Zatem jeśli już tu przybyłeś, spragniony przygód wędrowcze, nie czyń przyrodzie, co Tobie niemiłe.



Czarna bestia przypominająca kształtem wyrosłego wilka niosła dumnie na grzbiecie swego Ukochanego - Fabio Nessuno. Widział jego wielką miłość nie tylko do Xina, lecz do otaczającej go przyrody. Nie mógł więc oprzeć się pokusie i zabrać go w zakątek, gdzie nie dało się dostrzec żadnej ingerencji człowieka. Malownicze scenerie nawet zimą miały swój urok. Chociaż korony wysokich drzew tamowały opady śniegu na runo leśne, niska temperatura sprawiała, że jeziorka stawały się naturalnym lodowiskiem. Tak jak dzisiaj, mroźną, zimową nocą.
To cudowne móc zaprosić najbliższą mu osobę do podzielenia się swoimi wrażeniami. Pradawny las przypominał mu ten, który widział w koszmarze, jednakże miał dzisiaj ze sobą najcudowniejszy talizman - Lubego. Jego obecność w tych nieprzychylnych dla humanoidalnych istot rozświetlała ponurość i surowość wymijanych zakątków, aż dotarli nad przymarznięte jeziora. W wędrówce przeważał cwał Wilka, ażeby nie tylko utrzymać ciepłotę ciała, lecz także, by nie narażać Wampirka na zbytnie obniżenie temperatury. Poza tym nie chciał przypadkiem zrzucić z siebie Pralinki. Miłował ją nad wszystko, i jej strata z powodu głupoty z pewnością i jego nakłoniłoby do skrócenia żywota.
Nie mniej... chwyt drobnych rączek był silny i pewny, wtulenie koiło niepowodzenia na trasie, aż wreszcie mógł pozwolić Wampirkowi zejść z jego grzbietu, by mógł pooglądać, poznać ów dziki kraj. Xin nie odstępował go ani na krok, lekko zziajany buchał parą z pyska, lecz merdający ogon wskazywał na dobry stan psychiczny Wilka. Po uśmiechu i gestach Fabia wnioskował, że i Malec bawił się podczas truchtu. Na bieg nie zdecydował się z powodu rannej, ale już gojącej się łapy dzięki mocom uroczego Włocha.
"~Podoba Ci się, Fabio?~"
Zapytał wciskając pysk pod paszkę Drobinki i wtulając się w jego szczupłe ciałko. Chciał mu się odwdzięczyć za wszystko, co dla niego zrobił, i co byłoby godne do zapamiętania przez Wampirka. Miał nadzieję, że nie będą się gniewać tam w domu, za spontaniczny zryw i porwanie Fabia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Sro Sty 20, 2016 8:49 pm

Całą podróż spędził na miękkim futrze Ukochanego. W dodatku czuł też, że pod tą warstwą grubej sierści kryło się potężnie, umięśnione ciało. Takie twarde, bezpieczne i zdolne utrzymać lekkie ciałko wampirka. Przecież nie chciał aby też i Xin ucierpiał, ani Wilk nie marzył sobie aby wampirek zleciał prosto na śnieg! Poza tym było mu zbyt dobrze na Lubym, więc tym bardziej zlatywać nie zamierzał. Zamknął oczki, mając ogromną chęć zapaść w drzemkę, ale przecież wiedział czym mogłaby ona się skończyć... Upadkiem! Dlatego niechętnie otworzył oczka, chcąc się też rozejrzeć. Wilk nadal biegł, lecz teren się już zmienił. Otaczał ich wspaniały głęboki las. Wszędzie czysta biel, spokój i nocne niebo. Ileż pięknych rzeczy jeszcze napotka?
- Jesteś prawdziwym Królem Lasu, Kochanie. - rzekł pod noskiem wampirek, wtulając pyszczek w grzywę Wilka. Trzymał się mocno i czekał aż zatrzymają się w odpowiednim miejscu. A tak, jak na razie przyglądał się nocnemu krajobrazowi, zachwycając się niemal każdym miejscem.
Dopiero gdy Wilk zatrzymał się, wampirek zjechał na ziemię. Śnieg zaskrzypiał przyjemnie pod stopami, aż się uśmiechnął! Odwrócił się na pięcie w stronę Ukochanego, a ten zbliżył się i wcisnął łebek między jego łapkę a boczek. Szybko objął gruby kark, głaszcząc oraz drapiąc na przemian za sterczącymi, szpiczastymi uszami.
- Prześlicznie, dziękuję. Wiesz jak uwielbiam przyrodę i przebywanie na niej. A to miejsce jest po prostu... czarodziejskie. - wtulił się mocniej do wilczego ciała po czym rozejrzał się z wyraźną miłością po otoczeniu.
- Myślałem nad dłuższym wyjazdem, Skarbie. Tylko Ty i Ja i nasz mały domek osadzony w lesie blisko jeziora. Oczywiście gdy się ociepli. - byłby skłonny na wyjazd? Byłoby naprawdę cudnie! Wspólne spacery przy brzegu, zabawy na dworze oraz przede wszystkim gorące igraszki na kocyku! Poklepał Wilczka po głowie aby za chwilę zacząć mały spacer po śnieżnej krainie lasu. Wdychał świeże, mroźne powietrze i delektował się ciszą. Xin naprawdę kochał las, a wampirek się nie dziwił. Sam ubóstwiał dary natury.
- Zechciałbyś pospacerować ze mną? - przystanął aby spojrzeć na Wilka. Tak bardzo chciał spędzić z nim resztę nocy, a nawet całe długie lata. Nieskończone!
- Naprawdę niewiele potrzeba do szczęścia, Xin. I wiesz co? Jesteś moją rodziną! Takim moim partnerem i wiem też, że jesteś tym jedynym. - może zaś przesładzał, ale myślał, że tak wypada, że niech wie iż ma rodzinę. Takiego nic nieznaczącego Fabio, lecz ogarniętego wielką miłością jaką zamierzał poświęcić Ukochanemu Wilkowi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Pią Sty 22, 2016 9:16 pm

Słyszał ów szept Ukochanego, co podniosło go znacząco na duchu. Co prawda ze względu na skromność nie potwierdził na głos, iż faktycznie mógłby piastować urząd Króla Lasu, nie mniej... to było bardzo miłe porównanie. Z tytułem Fabio będący Królem Świata nie miał co konkurować, jednakże nie o rywalizację w nazewnictwie chodziło. O sam fakt, że Luby miał doskonałe wyczucie czasu, by akurat w tym momencie stwierdzić coś nietuzinkowego o Xinie. Zresztą Ukochany miał wiele pomysłów, nie tylko do imion, ale i tych bardziej przyziemnych. Słuchał uważnie wśród tarmoszenia za futro (ciężko skupić się przy takich rozkoszach, ale był dzielny i dał radę!) planów co do przyszłości, a które jawiły się w jaskrawych, przyjemnych barwach.
"~Jestem za takim wyjazdem, ale tylko wtedy, gdy opłacę nam cały pobyt.~"
Już coraz lepiej komunikował się z Kruszynką, może dlatego, iż ich ciała były niemal zespolone w tym momencie? Chciał czuć jego bliskość, dlatego zgodziwszy się na spacer nie odstępował go o krok i razem podziwiali piękne otoczenie, dzikie i trudne do okiełznania. Ale co to dla Fabio, który oswoił Czarną Bestię na własność? Rzeczywiście, działało to przywiązanie w obie strony, ale czy to nie jest cudowniejsze niż cokolwiek na tym świecie? Na tym między innymi polega sztuka miłości.
Brodzili razem po kopiastym śniegu i rozglądali się w ciszy darowi natury.
Wtedy znów, wśród chodu dookoła tafli przymarzniętego jeziora, padły magiczne sformułowania z ust Pralinki, aż otworzył szerzej oczy z wrażenia. Rodzina? On tworzył dla Wampirka rodzinę? Przecież miał swoją - dwójkę potężnych braci, i być może nawet kuzynostwo, o których pojęcia nie miał. A mimo wszystko... wcielił do tej instytucji także Xina. Zadudniło w nim mocniej serce, Najdroższy mógł usłyszeć ów bicie serca.
"~Dla mnie także jesteś jedynym. A nawet kimś więcej niż rodziną czy partnerem. Jesteś całym moim życiem.~"
Stwierdził spokojnym tonem zatrzymując się na moment. Nim Fabio zdołał się odwrócić, mógł poczuć na swoich plecach coś ciepłego, ale nie tak owłosionego jak wcześniej. To był nagi tors Xina (ubrania pozbył się w trakcie transformacji - został tylko w spodniach), jego przemiana stała się gwałtowna najprawdopodobniej po słowach, jakie Luby do niego skierował jeszcze przed chwilą. Serce miał całkowicie oczyszczone z trosk i zmartwień, iż przez swoje wilcze zapędy mógł podpaść w jakikolwiek sposób swej Drobince. A tu coś zupełnie innego. Przedramiona objęły Fioletowookiego i wtuliły we właściciela połowicznie owłosionych rąk. Czarnowłosy był naprawdę szczęśliwy, na tyle, że i bez Terapii Uśmiechu pozwolił sobie na drobny ślad uśmiechu przebijający się na chłodnym obliczu.
-Jakie miałem szczęście, że Cię poznałem. I mogę poznawać dalej.
Pocałował Malca w skroń wciągając nozdrzami jego unikalny zapach i pomrukując cicho. Nie chciał go wypuszczać ze swych rąk, niech jeszcze chwilkę tak się wtulają...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Sob Sty 23, 2016 11:13 am

Chciał opłacić cały wyjazd. Wampirek zgodził się z jego pomysłem, bo przecież Wilk także chciał uczestniczyć w pobocznych interesach, dlatego nie powie nic. Wtuli się jedynie do wilka mocno, głaszcząc jego miękką sierść.
Słyszał dokładnie jego oddech, bicie serca. Ogromne zwierzę należało do niego, oswojone i zarazem dzikie. Dlatego wampirkowi skojarzył się z prawdziwym Władcą Lasu, który stoi na straży jego równowagi a zarazem przeraża swoich poddanych. Najprawdziwszy Król. Był także i królem fioletowej istoty tulącej się mocno do jego wielkiego ciała. Przecież gromił swoją siłą, przygniatał potęgą i porażał samym jestestwem. Istny wulkan! A wampirek jest przy nim zaledwie, maleńkim ognikiem błąkającym się u jego stóp.
Jest rodziną. Odkąd zostali razem, dzielą się życiem wampirek ma go za swojego członka rodziny. Taki bliższy, ukochany i wypełniający po brzegi życie Fabio. Tego bracia nie mogli oddać, a jedynie ktoś bliski sercu.
- A Ty moim, Xin. Wypełniasz wszystko. - aż westchnął pełen miłości i nim spojrzał na niego, poczuł na sobie ciepło bijące od najdroższego. Jak otaczają silne ramiona, jak lgnie aby być blisko. Xin znowu stał w swojej cudnej postaci. wampirek szybko dotknął paluszkami jego dłoni, głaszcząc je. Czuł także, że się uśmiecha, jak raduje się cały i to ponowne przyjemne bicie serca za którym tak przepadał.
- I tak będzie. Jesteśmy razem na dobre i na złe. Nie dopuszczę aby ktoś zerwał naszą więź, jeśli miałoby kiedykolwiek nadarzyć się taka okazja. Nigdy nie pozwolę! - zamknął oczka, czując usta na swoje skroni. Delektował się całym swoim Lubym, tylko czemu on bez koszuli... Wampirek ostrożnie odwrócił się, aby stać przodem do Najdroższego. Jedną łapkę uniósł aby dotknąć jego policzka.
- Nie jest Ci zimno? Nie masz nic przecież na ciele... Możesz zmarznąć. - wtulił się mocniej, by łapkami rozmasować jego nagie plecy. Nie chciałaby Xin cierpiał przez pogodę, a wcale ciepło nie było. Właściwie było mroźno.
- Chociaż żal zakrywać tak umięśniony tors. Przecudnie wyglądasz na leśnych terenach. Pasuje on do Ciebie. - zaśmiał się cicho i po prostu musiał nieco stanąć na paluszkach aby sięgnąć usteczkami do ust Najdroższego aby połączyć ich w gorącym, ale jakże namiętnym pocałunku z języczkiem. Gdzieś w oddali dało się słyszeć huczenie nocnej sowy, lecz wampirkowi nie przerwało to czułego gestu. Niech ich zwierzaki podglądają!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Sob Sty 23, 2016 1:47 pm

Jakże pięknie umiał Ukochany mówić o Xinie... aż lekko zarumienił się słysząc o byciu wszędobylskim w życiu kogoś tak unikalnego jak Fabio. Aż nie potrafił zaripostować podobnym stwierdzeniem, jedynie zdołał z siebie delikatny szept:
-Skarbie Ty mój...
Wtedy też ucałował z czułością jego skroń, która od apelu o byciu razem mimo przeciwności losu nieco napuchła. Albo taki był przewrażliwiony na punkcie Najmilszego. Najwyraźniej ze wzajemnością, gdyż Fabio zaniepokojony odwrócił się i pytał się czy nie jest mu przypadkiem zimno. Oh Doktorek... zawsze dbał o kondycję i zdrowie Xina. Tym razem jako połowiczny wampir, a połowiczny wilkołak, miał wyjątkowo mocny organizm. Zupełne przeciwieństwo, kiedy żył nieświadomie jako człowiek. Dzięki temu może skuteczniej troszczyć się o Landryneczkę, ku której obniżył usta i wyszeptał czułym głosem ku jej uszku:
-Daijobu, Najdroższy. Przy Tobie wręcz rozpływam się w gorącu...
Oznajmił prawdziwie, rzeczywiście kontakt z ciałem Wilkołaka był odmienny od otoczenia. Cieplutki, wręcz gorący. Nawet chłód oblicza gdzieś zniknął na moment, gdy nie mogąc oderwać ślepi od Księcia wciąż uśmiechał się mimowolnie. Z lekkością, jaką do tej pory nie mógł. Chyba tego potrzebował - być sam na sam z kimś, za kogo oddałby swoje życie. I vice versa, chociaż nie oczekiwał aż takich poświęceń ze strony Wampirka. I tak ofiarowuje Xinowi tak wiele, że nie śmie prosić o więcej. Bo nie ma takiej potrzeby - w każdej dziedzinie Fabio wypełnia wszelakie ubytki w życiorysie Wilka. Jakby umiał tak podnosić na duchu jak jego Luby... ah, i jeszcze jego uroczy chichot.
-Tak uważasz? -zapytał się lekko napinając tors z dumy, która urosła pod wpływem kojących i miłych słów Ukochanego; dla Wilkołaka taki komplement to rarytas warty przemyślenia- Nie chcę zaprzeczać, ale... sądzę, że tylko Ty do mnie pasujesz...
Powiedział cicho spoglądając w oczy Kruszynki, która naprężyła się i wyciągnęła na palcach, by złączyć się z wargami Xina. Dopomógł mu w tej sztuce przytrzymując rękoma za talię, aby nie zachwiał się i nie przewrócił, i żeby sięgnął ust. Dodatkowo przywarł czoło do jego czółka i patrzył się wnikliwie w niego. Tak oto wnet złączyły się ich miękkie wargi i darzyły się pieszczotami, z podniebieniami włącznie. Romantyczny i namiętny pocałunek nic i nikt nie przerwie, nawet pohukiwanie sowy, które mogło zwiastować coś złowrogiego. Póki co mieli pół nocy tylko dla siebie i mogli wykorzystać ten fakt tylko na własny pożytek. Nie mniej pocałunek pochłonął ich niejednokrotnie, gdyż odrywali się od siebie, i to niezupełnie, jedynie po to, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Dłonie Xina wędrowały po nerkach i pleckach Księcia, którego nie chciał wypuszczać, a z kolei Fioletowowłosemu również nie spieszyło się do rozłąki. Z dobre pół godziny później mieli na moment dość, ale łakome spojrzenie Wilka najwyraźniej stwierdzało, iż mógłby tak jeszcze długo. Jednak mieli iść na spacer, prawda? Jeszcze będą robić sobie postoje, więc nie musieli się martwić. Pochwycił ręką ozdobioną w czarne pazury szczupłą dłoń towarzysza i przylegając do niego bokiem ruszyli wzdłuż linii brzegowej zamarzniętego jeziora. Xin miał nastawione uszy na okolicę i niepokojące szmery, które mogłyby wskazywać na niebezpieczeństwo, nie mniej było spokojnie. Aż zdecydował się zrobić przerwę przy konarze drzewa mocno pochylonemu bardzo grubą gałęzią nad zamarzniętą taflą jeziora. Przyszło mu coś do głowy.
-Poczekaj, Skarbie. Zrobimy tutaj dłuższy odpoczynek.
Rozejrzał się bacznie dookoła i znalazł. Szybko wskoczył na gruby pień drzewa i wbijając pazury zarówno u rąk jak i nóg zaczął wspinać się wyżej i wyżej. Dostrzegł bowiem lianę, którą odgryzł dwoma kłapnięciami zębisk i zjechał na dół, żeby... wykonać prowizoryczną huśtawkę na wspomnianej wcześniej gałęzi zwisającej nad taflą wody. Było to przy brzegu, więc lód mocno trzymał, a woda w tym miejscu nie sięgała głębiej niż po kolana. Oby tylko wytrzymało ciężar ciała gości z tych stron.
Na tak wykonaną i solidnie przywiązaną huśtawkę zaprosił Fabia, którego posadowił i zabawiał popychając, by rozbujać zabawkę. Może to było zbyt dziecinne jak dla Włocha, lecz Xinowi akurat takie przyszło skojarzenie, aż zdecydował się zrealizować pomysł. Najwyżej Długowłosy odmówi rozrywce na huśtawce, też nic by się nie stało.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Sob Sty 23, 2016 7:04 pm

No tak! Ciałko wilka było gorące! wampirek przylgnął mocniej, czując ogromne ciepło! Przecież był Wilkiem, a one mają wyższą temperaturę ciała! W dodatku dzięki wampiryzmowi ma silny, zdrowy organizm. Aż się wtulił mocniej aby zapożyczyć jak najwięcej przyjemnego ciepełka. I oczywiście potwierdził o swoim cieple, lecz podobno także dzięki Fabio jego ciało nie zziębnie.
- Tak, czuję jaki jesteś gorący. To takie milutkie! - kolejny śmiech. Ale jak nie cieszyć się dobry zdrowiem Najdroższego? W dodatku mógł podziwiać wspaniałe ciało mężczyzny jakiego pokochał bezgranicznie i miał szansę wybadać swoimi drobnymi paluszkami. Już wiedział co będą robić po powrocie prócz picia ciepłej czekolady i zajadaniu się ciasteczkami. Miękki dywan w salonie nie tylko służy do ozdoby.
- Tak i zdradzę Ci, że po powrocie odwiedzimy salon. - puścił figlarne oczko, czując już swój palący żar wewnątrz ciałka.  A dodatkowo słowa podsyciły niegasznący żar - To oczywiste! Przecież nikt inny nie mógłby! - niby żart ale zawierał w sobie nutkę zazdrości. Nie chciałby widzieć Xin'a z kimś innym! Nie zniósłby takiego widoku! Jakby się skończyło? Fabio z reguły nie starał się myśleć nad czymś takim ale dochodził do wniosku, że mogłyby puścić mu nerwy. Przecież każdy je ma, nawet najbardziej pokojowe zwierzątko jakim jest Fabio!
Tym bardziej musiał zatopić swoje usteczka w jego, łącząc ich w pocałunku. Przylgnął mocniej, trzymając się także Ukochanego i obdarowywał go słodkim pocałunkiem. Na dworze całusy także inaczej smakują! A na dodatek ich wspólny ogień... Po prostu gdyby mógł wampirek oddałby się tutaj teraz i zaraz! Ale na bok dzikie żądzę! Pierw spacerek. Wreszcie sam pochwycił łapkę Wilka aby udać się w stronę lasu, a wzdłuż cudnego, zamarzniętego jeziora. Nocą wszystko nabierało tajmeniczego oraz iście bajecznego charakteru, a zwłaszcza gdy księżyc oświetlał swym blaskiem śnieżne tereny. Czarodziejska noc.
- W porządku. - przystanął na decyzję Lubego, wlepiając duże oczka w jego postać. Cóż takiego wymyślił? Obserwował każdy jego ruch, to jak się rozgląda, jak coś wymyśla. Nie przypuszczał, że ten za chwilę śmignie na drzewo, aby stworzyć prowizoryczną huśtawkę. Fabio aż zapiszczał, klaszcząc w swoje nieco zmarznięte łapki. Czy Xin nie zna wampirka? Dla niego takie zabawki od zawsze były w guście! Zachowywał się przecież czasami jak dziecko, nawet teraz. Cieszył się na widok takiego naturalnwgo prezentu i chętnie skorzysta ze wspólnej zabawy. Ale czy liana wytrzyma? A co jeśli jezioro pęknie? Nieważne! Wampirek czym prędzej usadowił swoje cztery listerki na siedzisku i dał się ponieść zabawie.
- Jak cudooownie! - zawołał będąc w górze przy której trzymał się mocno aby nie zlecieć.
- Myślisz, że huśtawka wytrzymała by nasz wspólny ciężar? - popatrzył na Wilka będąc położeniem blisko niego. Zerknął trż na lód, licząc że nie pęknie. Nie chciał aby coś tak niedobrego przerwało ich wspólne zabawy. Niestety los bywa okrutny... Nim wampirek coś dodał, jak ostatnia gapa musiał zlecieć z huśtawki. Tak to jest, jak próbuje się trochę unieść aby samemu zacząć się bujać. Spadł prosto na twardy lód, który uległ delikatnemu pęknięciu. Pisnął cicho masując obolałe miejsce, a były to plecy z głową. I święte pośladki! Lecz czy Fabio się rozpłacze? Miał delikatne łezki w oczkach, jednakże uśmiechał się. Bycie gapą ma już chyba we krwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Sob Sty 23, 2016 9:00 pm

Tylko u boku Fabio mógł okazywać tyle ciepła, i tylko z nim będzie dzielić się ów ciepłem płynącym z ciała i serca. Nikt inny nie wchodzi w grę. To Luby napoił go nektarem życia, i poi nim każdą sekundą swojej obecności, zwłaszcza przy tak pięknym uśmiechu bądź chichocie z jego aksamitnych usteczek. Tylko dla jego palców będzie naprężać mięśnie, żeby dokładnie wybadały strukturę i kondycję. Za to tylko Xin może tak łakomie spoglądać na jego boskie ciałko, dotykać boczków, lica przecudnego, czy całować dłonie. Już nie wspominając o tej części, wiadomej tylko dla nich obu. Wszystko w Landryneczce było doskonałe, i niczego nie zmieniłby w Drobince. Taką ją pokochał i taką ją pragnie, aż do szaleństwa.
Dlatego bez większych wątpliwości pokiwał głową, żeby Ukochany był spokojny - nie odda nikomu Fabia, ani sam nie znajdzie nikogo innego. Tylko u boku Wampirka jego życie jest kompletne. Na dodatkowe potwierdzenie i złagodzenie możliwych obaw - ich całus zainicjowany przez Fabia, pogłębiony przez obojga spragnionych wiecznej miłości kochanków. Do tego stopnia, że z trudem rozstali się ustami i językami, chociaż podczas spaceru każdy z nich pieścił wargami partnera dla podniesienia na duchu i większej rozkoszy. Do momentu dotarcia nad pochylone drzewo, które stało się huśtawką z dedykacją dla Fioletowookiego. Ogromnie cieszył się na widok rozentuzjazmowanego Lubego, który nie krępując się niczym mógł uwolnić dziecięcą radość. Xin nie był pewny czy Kruszynka zechciałaby akurat w tym momencie tak się zabawić, ale wystarczyło spojrzeć w wysoko huśtającego się Wampirka, by być z siebie dumnym. Do czasu upadku.
A był tak blisko, by go pochwycić w locie! Niestety, nie miał wyrobionego refleksu, i jego Maluszek potłukł się boleśnie! Zaraz pochwycił w silne ramiona swój Skarbek i podniósł z zimnego lodu, by przycisnąć do torsu z troską i smutkiem. Przez to całe huśtanie nie zapewnił odpowiedniej ochrony przed takim zdarzeniem. A wystarczyła odpowiednio spleciona huśtawka! Serce krajało mu się na widok łez w kącikach oczu Fabia!
-Już, już, Kochanie -ostrożnie pogłaskał tył główki wampirka i rzucił badawczym okiem na potłuczone miejsca- Przepraszam Cię, Najdroższy.
Jak tylko było mu to dane, ucałował każdy obolały skrawek ciałka Drobinki i wtulał do siebie. Widział jego chęci do pokazania uśmiechu, dlatego zdecydował się na to, by kontynuować huśtanie. Ale razem i nie tak wysoko jak chciał wcześniej Długowłosy. Jedną ręką trzymał Lubego przy sobie, a drugą pochwycił lianę, by pewnie usiąść i lekko bujał się do przodu, i do tyłu. Oczy skierowane były na Wampirka. Był bardzo przejęty, na szczęście wyglądało na to, iż to były tylko potłuczenia. Nie mniej najbardziej obawiał się o główkę, która z impetem zderzyła się z lodem. Na tyle mocno, że uszczerbił się spory kawałek, który teraz służył za kompres na tył głowy Fabia. Zawsze trochę uśmierzy ból, aczkolwiek Syrenka powinna napić się krwi. Oczywiście udzieli mu swojej, jeśli będzie taka potrzeba. Właściwie od razu chciał nią napoić, ale nie wiedział, czy Ukochany zechciałby na siłę pić.
-Jak się czujesz? Może chciałbyś mieć prawdziwy okład? Albo chciałbyś już wrócić do domu?
Zasypał pytaniami zatroskany Wilk, który trzymał pewnie w swoich objęciach taki bezcenny skarb, ale zarazem taki kruchy. Wiedział, iż Fabio jest wampirem z doświadczeniem, nie mniej na jego delikatnym ciałku takie krzywdy mogły być o wiele bardziej bolesne. Pocieszająco głaskał go po policzkach, albo cmokał. Nie darowałby sobie, gdyby z jego winy stałaby się poważniejsza krzywda na ciele lub umyśle Ukochanego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Sob Sty 23, 2016 10:07 pm

Przyjemnie się było huśtać, co oznaczało do powrotu do dzieciństwa. Wspaniały pomysł Ukochanego dał tyle radości, lecz gapa Fabio musiał wszystko zepsuć swoim upadkiem. Na szczęście Xin szybko w porę zareagował, zbierając z lodu wampirka. Potłukł się bardzo bo główka bolała, plecy i wszystko inne. Okład z lodu był pomocny niwelując trochę ból główki który niestety był najgorszy. Guz wielki w dodatku bolesny. Zapiszczał raz jeszcze czując kolejną falę bólu. Musi samo przejść oraz szok po wypadkowy minąć, dlatego pozwolił na przytulenie oraz zajęcie się jego obolałym ciałkiem. Gdyby nie Xin, Fabio by tutaj zginął śmiercią tragiczną!
- Masz tak wspaniałe pomysły, a ja wszystko psuję. - smutno zauważył wampirek, zamykając załzawione oczka. Tak wspaniale się bawił i bawić będzie - Nie masz za co przepraszać. Jestem gapą. - niby śmiech ale taki smutny bo z jego powodu musiał Xin przerwać huśtanie. Jednakże czy Wilk się gniewał? Wątpił w to wampirek, dlatego tym bardziej chciał się wtulić w jego ramiona. Taki troskliwy Ukochany. Jego dotyk, spokojne słowa. Wszystko działało należycie! I najlepiej było jak Xin spoczął na huśtawce trzymając na sobie Fabio. Czy mogłoby być lepiej dla obolałego ciałka?
- Jestem w lekkim szoku i boli mnie głowa, ale poza tym jest okey. Nie denerwuj się, Wilczku. - nie chciał aby się martwił, wampirka boli tylko guz na głowie. Przejdzie! Ciałko jakoś dojdzie do siebie, lecz z trudem, bo przecież wampirek od dziecka ma problemy z regeneracją.
- Taki guz trochę się utrzyma. - zaś próba śmiechu oraz uśmiechu. W sumie nie powinien płakać. Przy takiej opiece?! Nigdy w życiu! Xin tak ochoczo zajmował się swoim Małym Gapą nie pozwalając aby ból całkowicie go przejął.
- Pobądźmy jeszcze trochę... No chyba, ze Ty chcesz już wracać. Mało zjadłeś. - przypomniał sobie o niedźwiedziu jak i niezaspokojonym apetycie Ukochanego. Fabio krwi obecnie nie potrzebował, a jak zajdzie potrzeba to Xin wspomoże lub woreczek, chociaż... Lubego osłabiać nie chciał. Biedak i tak ma wiele zmartwień na głowie, jak i na sobie. Trzeba mu jak najszybciej to wszystko wynagrodzić, a co oznacza iż wampirek już w głowie plan jakiś porządny ma! I naprawdę gorący! O! Pogłaszcze też łapkę Najdroższego, chcąc mu dodać większej otuchy. Wszystko jest w należytym porządku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Nie Sty 24, 2016 7:38 pm

Mała Gapa niech nie zamartwia się o to, czy zniweczył plan Xina. Niech pomyśli o swoim zdrowiu, chociaż raz. Nie no, zdumiał się słysząc, że cała wina za upadek została przypisana przez Kruszynkę tylko przez jego nieuwagę. To nie tak, jednak po kolei, musi wpierw uspokoić głaskaniem, tuleniem i prawdziwymi słowami Fabia:
-Nic nie zepsułeś, no ale potłukłeś się -powiedział smutnym tonem Czarnowłosy widząc łezki towarzysza, i dodał zaraz- Pokaż, gdzie Cię boli.
Oczywiście, że nie gniewał się na Lubego! Był tylko zmartwiony jego upadkiem i skutkami, które najbardziej widoczne były w postaci guza na głowie. Przytrzymywał kostkę lodu do główki Pralinki i bacznie obserwował jego zachowanie. Tak tłumaczył się ze swojego gapiostwa, że nie boli go nic poza guzem, iż Xin musiał mieć to na uwadze przy chociażby obejmowaniu swego Ukochanego. Lekkie zawroty głowy? Oby nic poważnego! Nie znał się na medycynie jak jego uroczy kompan. Nie mniej wiedział, że duchowe wsparcie, jak i to cielesne jest bardzo dobrym lekiem na wszystko. Poznał to na swoim przypadku, gdy Fabio spieszył się z pomocą nawet w najbłahszej sprawie.
Czyli Kruszynka, mimo odniesionych obrażeń, i tak bardziej martwił się o żołądek hybrydy? Oj Maluśki, Maluśki, Maluśki... Pogłaskał Ukochanego po główce i wedle jego postanowienia odpowiedział:
-Zatem jeszcze zostańmy chwilkę, Książę.
Nie tylko lekko huśtali się na lianie, ale Xin zaserwował Najdroższemu mnóstwo karesów w obolałe miejsca - najwięcej na główce, gdzie sterczał ponad powierzchnię czaszki niemały guz. Jedną ręką trzymał drobne ciałko towarzysza tuż przy sobie, a drugą lianę, aby asekurować powolne bujanie. Nie mniej najbardziej skupił się na urazach Malca, które przypisywał również sobie za brak odpowiedniego zabezpieczenia przed upadkiem. Chciał mu umniejszyć ból, chociażby pokazując wsparcie i gotowość do ukojenia bólu wszelkimi sposobami. Dlatego zasypał Słodziaka całusami, które miękko lądowały na potłuczeniach i guzie, jednakże zdarzyło mu się chwilę zapomnieć i oblizywał Ukochanego w obolałe miejsca ciepłym językiem, jak matka kąpiące z czułością swoje dziecko. Może faktycznie powinien coś zjeść, skoro nie potrafi powstrzymać zwierzęcych odruchów? Ale tutaj był tylko z Fabiem, tylko z Najmilszym, i nikt im nie przeszkadzał. Mimo, iż ich domek nie należał do największych, najwyraźniej nie najlepiej czuł się w czterech ścianach. Nie z powodu osób tam przebywających, a z własnej natury.
Cóż, czas powoli wracać, ale nie chciał nadwyrężać zdrówka Landryneczki - i tak była obolała po silnym kontakcie z lodem - więc ostrożnie zeszli z huśtawki, a później posadowił Wampirka na swoich barkach. Z tej perspektywy Fabio mógłby chwycić wilcze uszy jak lejce i kierować. No i był znacznie wyżej niż na co dzień - taka forma zabawy dla obu istot spragnionych swojej wzajemnej obecności, miłości i dobra drugiej osoby. Zerknął na górę czy Druga Połówka dobrze się trzyma i powiedział z nutką wesołości w spokojnym głosie:
-Jakbym szedł za wolno, możesz mnie poganiać śmiało.
Oznajmił i okrążając jeszcze raz jeziorko szli w stronę domu. Młodzieniec miał bardzo dobrą orientację w terenie, najwyraźniej w genach zaszyfrowała się ów umiejętność. Dlatego po jakiś kilku minutach wyszli z pradawnego lasu, w raczej dobrych nastrojach. Niech Długowłosy się nie martwi więcej - niczego nie zepsuł. Dobro Najdroższego było dla Xina priorytetem i wyznacznikiem dobrej zabawy. Póki radość nie opuszczała Landryneczki, tak i Wilk był spokojny i zadowolony.

z tematu x 2 - do domu
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Sob Kwi 15, 2017 9:33 am

Kobieta w końcu opuściła swoje ogromne zamczysko. Ale dlaczego? Pytanie krążyło w głowie wampirzycy. Niczego jej tam nie brakowało, krwi pod dostatkiem, wszędzie biegające służki i sługusy. Sama w ten sposób ułożyła sobie życie, czemu teraz od niego chciała uciec?
Nie na długo. Pomyślała wampirzyca, przekraczając granicę lasu z zamczyskiem. Bowiem potrzebowała odpoczynku, życie sprzed setki lat, przetrwania i polowań. Aczkolwiek dama od dawna nie wychodziła ze swojej komnaty. Od wszystkiego miała swoich ludzi. Wiernych i zawsze gotowych do działań. Tych mniej posłusznych od razu wtrącano do lochów by wyssać z nich ostatnie krople krwi. Tak.. Piwnice, które były przepełnione narzędziami tortur. To tutaj trafiali Ci słabsi, gorsi i zbuntowani. Cóż, taki los. By ona mogła żyć, Ci musieli umrzeć, ale jaka to cudowna śmierć, by utrzymać wampirzycę i pająka w jej ciele przy życiu! Cudowna! I tu właśnie Arachne mogła zdjąć maskę dostojnej kobiety wysokiej krwi. Tutaj ukazywała się jej okropna forma, z której zawsze była dumna.
Wiatr zawiał w roztrzepał jej rozpuszczone, długie czarne włosy. Kobieta czuła się nieswojo, nie można powiedzieć, że była zagubiona, bowiem znała lasy jak własną rękę, bynajmniej do czasu, aż wprowadziła się do nowo wybudowanego zamku. Przecież nic się tutaj nie zmieniło, powtarzała sobie w myślach. Aczkolwiek jej zmysły były nieco przytłumione. Od lat nie czuła potrzeby wychodzenia i tak oto tego nie robiła. Między drzewami zaśliniło ostre, czerwone światło. Tak oto Arachne przestała być człowiekiem. Ogromny pająk miał bowiem lepsze zmysły jak ona w ludzkiej formie. Okazało się, że nie był to dobry pomysł. Pierwszy lepszy wampir zauważył nieludzką istotę i rzucił się na wampirzycę w swojej pajęczej formie. Co tu dużo mówić, nie on jeden polował na damę, która kazała uprowadzać, karać i zabijać części rodzin. Tak oto, rodziny, synowie, siostry, bracia, córki polowały na kobietę która wydaje rozkazy.
Trzask, syki, pajęczy śpiew. Wróg został ukąszony, ona jednak poważnie zraniona. Wampirowi niskiej krwi zaczęło kręcić się w głowie, był osłabiony i miał mdłości. Wiedziała jak owa trucizna działa na ludzi i na dzieci nocy. Ta jednak nie pozostała bez jakichkolwiek urazów. Jej brzuch był przebity kolcem, prostym nożem bez żadnych trucizn. Jednak i to wystarczyło by wampirzyca upadła na ziemię, kiedy wróg oddalił się ze swoimi objawami. Jej ciało zaczynało przeskakiwać, z minuty na minutę, pająk - człowiek, potem znów pająk aż w końcu brak sił spowodował, że kobieta pozostała w ludzkiej, nędznej, krwawiącej formie. Nie miała nawet sił, by zadzwonić po sługi, a patrolowi kazała nie zbliżać się do niej póki nie wróci. Ledwo otworzonymi oczami widziała tylko nogi, zbliżające się ku niej. Wybawca, czy zabójca członka rodziny Kuroiashity?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Pon Kwi 17, 2017 12:19 am

Skrzywił się mocno, mijając już kolejne drzewo. Co jest do cholery... - spytał sam siebie w myślach. Ostatnio zaczęło mu dokuczać złe samopoczucie - niby nic niezwykłego, ale od kiedy przy czymś takim miał ochotę zaatakować mijanych ludzi i zabić ich dla krwi, i przyjemności? Aż z trudem udało mu się nawiać z tamtych rejonów... Decydując się na odetchnięcie w lesie, gdzie nie powinno go nic kusić...
Teoretycznie.
Wampirze zmysły z łatwością wykryły krew, a jego ślepia chwilowo rozbłysły się czerwienią. Skrzywił się na to ponownie, zakrywając na chwilę swoje oczy. Rany. Reaguję na to jak jakiś bachor. Nie podobało mu się to.
Lecz również i po części był ciekawy, dlaczego wyczuwana krew należała do wampira.
W momencie, gdy pojawił się w polu widzenia, mógł ujrzeć dziwne przeskoki wyglądu osoby. Zaskakujące zjawisko, zwłaszcza, gdy uświadomił sobie, że jedna z postaci wygląda jak pająk, i to niemałych rozmiarów. Wystraszył się? Nie.
Podszedł ostrożnie, tym samym nie pokazując po sobie, że miał jakieś złe zamiary. Kilkanaście sekund później ta dwójka mogła dośc dobrze się sobie przyjrzeć... Wystraszony? Przerażony? Zniesmaczony?
Nic z tych rzeczy.
Chyba bardziej skupiał się na ranie i rzeczy, która była wbita w jej ciało.
- Nie ruszaj się - chwycił dłońmi za kołek, po czym wyciągnął go ostrożnie z jej ciała, starając się tym samym nie naruszyć niczego ważnego w organizmie kobiety. Po tym działaniu, odłożył przedmiot, nakuł kłem kciuk, po czym przeniósł go nad ustami nieznajomej, tak, by kilka kropel krwi wpadło jej do ust. - Przełknij to - mogła mu zaufać lub nie... Nie tłumaczył się z niczego, po prostu działał... Zarazem zachowując pewien dystans od niej.
Jeśli jednak zdecyduje się na wypicie, jego moc zadziała na nią i sprawi, że jej rany zaczną się szybciej goić.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Estelle Sro Kwi 26, 2017 3:05 pm

Minęły chyba dwa tygodnie od kiedy ostatni raz Estelle widziała się z Vito. Przecież po wyjściu od niego została - świadomie - wpakowana w bijatykę z wampirami, a potem trzymana w oświacie dopóki jej nie wyleczyli. Zaraz po wyjściu od łowców nie była gotowa pójść do pracy i zająć się normalnym życiem, więc wzięła urlop i odpoczywała w domu pozwalając sobie na parę refleksji nad swoim życiem. Teraz jeszcze bardziej była pewna, że chce dołączyć do łowców aby móc bronić niewinnych istot. Oczywiście nie będzie wszystkich pijawek nienawidziły, ale uraz do nich się wyostrzył. Widziała, jak potrafią grać opanowane i godne zaufania, aby potem swoim własnym "braciom" wbić nóż w serce. Była trochę flegmatyczna i krucha, ale należała do Namikaze. Da sobie radę. Szczególnie, że chce się szkolić pod względem medycznym. A Chizu jej w tym pomoże. Z tego co wie, nie odeszła jak jej ojciec z oświaty czy Azel.
Najpierw musiała jednak pomówić ze swoim chłopakiem. Wizyta Raito i atak wampira trochę zmieniły jej podejście do ich związku. Szła powoli przez las, trzymając ręce wsadzone do kieszeni skórzanej kurtki. Było chłodno i wilgotno, przez co jej włosy były jeszcze bardziej skręcone niż zazwyczaj co ją niezmiernie irytowało. Usłyszała jakiś hałas po lewej stronie i skierowała się tam, czując podświadomie, że może tego żałować.
Nieopodal była jakaś kobieta a nad nią pochylał się jasnowłosy wampir. Z odległości Estelle wyglądało to jakby ją całował. Cóż, była człowiekiem miała marny wzrok w porównaniu do pijawek. Warto też zaznaczyć, że zazdrosne kobiety, które nie mają łatwego życia potrafią widzieć rzeczy, które podsuwa im wredna wyobraźnia.
- Vito? Wiedziałam! Wiedziałam, że okażesz się szują jak każdy z twojej rasy! - krzyczała nie dowierzając, że mu zaufała. Zostawiła go na kilka dni bez kontaktu, a ten już się dobierał do innej. Cóż, nigdy nie miała wysokiej samooceny. Wręcz przeciwnie - uważała, że jej elfia uroda jest okropna.
Tak więc oczy zaszły jej łzami, a ona odwróciła się na pięcie chcąc jak najszybciej odejść z tego miejsca. Wampir był szybki, ale trochę metrów ich dzieliło więc liczyła, że zniknie nim ten ją dogoni i będzie jej wmawiał jakieś durne kłamstwa, których nie chciała słuchać. Zawiodła się na nim i to bardzo!
Estelle

Estelle

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Bliza na nadgarstku [od ugryzienia], naturalne różowe włosy~
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak.


https://vampireknight.forumpl.net/t838-estelle-namikaze

Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Sro Kwi 26, 2017 5:50 pm

Wieczór najwyraźniej nie był przyjemny dla nich obu. Zimny wiatr uderzał o jej uszy, kiedy ta leżała już niczym lekki trup na zimnej ziemi lasu. Wyjście na zewnątrz nie przysłużyło wampirzycy, która miała na tyle siły, by opanować zamek, a tak mało doświadczenia by pokonać niskiej krwi wampira. Jest żywym przykładem na to, że to technika czyni  mistrza, a nie siła, którą dysponujemy. Porażkę trzeba przełknąć, tym bardziej, że w polu widzenia widziała rozmazane męskie nogi, które kroczył w stronę jej ciała. Kiedy ten był na tyle blisko, by mogła w końcu spojrzeć mu w twarz, nawet nie podniosła głowy. Wstyd? Zdecydowanie tak. Mimo, iż nie była wielce znana w Yokohamie, a o jej zamku chodziły tylko pogłoski, że w nim straszy, dalej nie chciała się wychylać na zewnątrz. Dalej obawiała się ludzi, eksperymentów, szalonych doktorków.
Z myśli wyrwało ją szarpnięcie w okolicach brzucha. Mimo tego, że mężczyzna starał się być delikatny, narzędzie zbrodni wbiło się na tyle głęboko by sprawić jej ból. Ale już sekundę później poczuła woń słodkiej posoki. Odwróciła tylko głowę, tak, by kilka kropel mogło wpaść do jej ust. Nie atakowała, nie miała na to sił. Ciało potrzebowało krwi, wysokiej rangi i co się chwilę później okazało - leczniczej. Jasnowłosy pojawił się w tym miejscu z niesamowitym wyczuciem. Czuła jak w momencie zaczynają sklepiać jej się pojedyńcze rany. Te mniejsze szybciej, te większe dalej potrzebowały chwili uwagi.
By jednak nie zniżyć się do najniższego poziomu, ciężko wstała na nogi. Poprawiła nieschludnie czarną sukienkę. Przyjrzała się swojemu ubiorowi. Jedna mała plama po krwi, która była ledwie widoczna. Machnęła na to ręką w głowie. Wyciągnęła do nieznajomego rękę i zaczęła mówić. - Witaj, jestem Ara--... - Nagle rozległ się dziewczęcy krzyk. Spojrzała na dziewczynę, która stała kilka metrów od nich. Jej różowe włosy od razu rzuciły się w oczy Arachne, ale nie to było teraz najważniejsze.. "Okażesz się szują" Czy panienka naprawdę myślała, że mężczyzna imieniem Vito, przyszedł zdradzać ją.. - W lesie? - Wypowiedziała kilka swoich myśli na głos, zanim ta zaczęła uciekać. Oj biedna śmiertelniczka. Wampirzyca zdołała pochwycić na tyle sił, by rzucić w nią krótką, ale silną pajęczą siecią, która owije się wokół jej kostek, jeśli ta nie podskoczy. - Słodka, ale taka głupiutka.. - Spojrzy na mężczyznę i pokaże mu dłonią, by pobiegł do skrępowanej różowowłosej. Miłość była taka piękna. Kiedy ten będzie odchodził doda tylko. - Arachne Kuroiashita. - Po czym z założonymi na klatce piersiowej dłońmi będzie oglądać tanią hiszpańską nowelę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Sro Kwi 26, 2017 9:07 pm

Czasami trzeba wrócić do domu. Kanibal może i niechętnie zjawiał się w ponurym zamczysku odkąd pojawiło się zbyt wiele osób. Niegdyś miejsce było oazą ciszy oraz spokoju dla samotnego potwora, a teraz stał się skupiskiem osobistości w tym rodziny. To chyba było dla niego najgorsze.
Kierował się drogą przez las. Nie raz spotykał tutaj zagubione dusze, chociaż aktualnie poszukiwał wampirzych. Wszak polowanie na ludzi istniało jako zakaz, co bestię denerwowało najbardziej. Ileż można wyklinać Vlada i jego pomysł z Krwawym Rakiem? Zapewne całą wieczność lub do momentu istnienia zarażenia.
Przejebane...
Szedłby woniej, gdyby nie usłyszane głosy. Krzyki? Kłótnie? Stwór warknął pod nosem nie mogąc zdzierżyć obcych. Ostatnio co raz rzadziej wchodził na tereny publiczne bo im więcej ludzi, tym gorzej. Lecz gdy wyczuł wampiry to uznał iż sytuacja może jeszcze jednak się odmienić. Zakazu polowania na pobratymców nie miał.
Przyspieszył kroku, wymijać zgrabnie drzewa mimo sporej postury. Wielka, czarna bestia nadchodziła a szczęki uzbrojone w potworne zębiska aż płakały o posmakowanie krwi. Błysk gadzich, czerwonych ślep w pewnym momencie był zauważały. Choć w pewnym momencie do uszu dotarło znajome nazwisko.
Kolejny Kuroiashita?
Zatrzymał się nieopodal nich, tym samym zdradzając swoją obecność. Utkwił wzrok nie w parze kochanków, tylko czarnowłosej.
- Kim jesteś?
Padło pytanie z ust Kanibala, który jak widać nie za bardzo zaczynał kumać o co chodzi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Czw Kwi 27, 2017 8:41 pm

- Mówiłem ci, byś się nie ruszała - mruknął blondyn, widząc jej zachowanie. - Daj się zagoić ranom.
Nie chciał, by ona wykonywała teraz jakieś gwałtowne ruchy. To było wysoce niewskazane, patrząc na to, że jej rany dopiero co zaczęły zanikać. Skrzywił się mimowolnie dlatego też, ale nie dodał nic więcej. Nie chciał narzucać na niej własnej woli... Czemu? Chyba kwestia tego, że byli sobie równi...
Albo tego, że jego zadanie się skończyło, a niezwykła właściwość krwi zaczęła oddziaływać na kobietę.
Również powoli się podźwignął na nogi i już miał usłyszeć jej imię, jak również samemu się przedstawić, gdy wtedy usłyszał ten głos. Zamrugał oczami, odwracając się w kierunku uciekającej... Różowowłosej kobiety.
- Estelle, zaczekaj! To nie tak jak myślisz! - krzyknął, podnosząc się na nogi. Nie spodziewał się, że ona odbierze to wszystko w ten sposób! Zwłaszcza, że jasnowłosy nie zamierzał przecież nawet jej tego zrobić...
Zamrugał ślepiami, widząc, że coś oplotło się o nogi kobiety. Posłał pytające spojrzenie ku ciemnowłosej, po czym lekko skinął głową.
- Daj ranom się wyleczyć - zwrócił się do niej. - Vito Nessuno - przedstawił się również, po czym podbiegł do swojej dziewczyny. Delikatnie by ją chwycił, by postawić na nogi, po czym przyjrzałby się temu, co uczepiłoby się jej. - Wszystko w porządku? Nic ci nie jest? - po oględzinach, spojrzał na nią poważnie. - Nie szalej tak, głupku, i nie dokładaj mi zmartwień - delikatnie pstryknął ją w czoło. - Nie wiem o co chodziło z tą "szują"... Zrobiłem ci coś złego? - międzyczasie wyczuł czyjąś obecność...
Niedaleko od nich stał osobnik, którego lepiej nie spotkać w ciemnym zaułku ulicy.
Vito przełknął ślinę, mając bardzo złe wrażenie, że bycie tutaj, to nie jest dobry pomysł. Zwłaszcza, gdy tutaj jeszcze była ludzka kobieta. Dlatego też zwrócił się do różowowłosej.
- Chodź stąd... Pogadamy gdzieś indziej - oby tylko nie wpadła na pomysł, że to genialny czas na robienie dramy... Akurat teraz!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Estelle Czw Kwi 27, 2017 9:07 pm

ALE TO JEST PRZECUDOWNY CZAS NA ROBIENIE DRAMY! NIE BYŁABYM SOBĄ, GDYBYM TEGO NIE WYKORZYSTAŁA! Ale wracając do początku....
Estelle była pewna, że ten jeden - jedyny - raz ucieknie bez zbędnego potykania się i kaleczenia, ale los zawsze plątał jej figle. Tym razem przypałętał do jej nogi jakąś okropną nić, która spowodowała, że nie tylko zatrzymała nogę Est w miejscu ale również spowodowała upadek dziewczyny na korzenie, trawę i inne roślinki i zwierzątka znajdujące się w mokrej, leśnej glebie. Do tego poleciała twarzą na ziemie, więc była jeszcze usmorana jak żuczek. Czy ten dzień może być gorszy?
Tak, sądziła że jej własny chłop ją zdradza w lesie. Bo pocałunek to też zdrada, a to można robić wszędzie. Seksy zresztą też, serio nigdy nie robiliście tego na łonie natury? Polecam!
Spojrzała spode łba na mężczyznę, gdy ją dogonił. Super... na prawdę nie miała ochoty w tym stanie z nim gadać. Zaczęły ją piec łokcie oraz kolana, bo oczywiście się zadrapała. Jakby wystarczająco nie była obolała te dwa tygodnie temu.
- Nie, nic nie jest w porządku - bąknęła lodowato i starała się zacisnąć wargi, gdy nazwał ją czule głupkiem. Chcąc nie chcąc jej serduszko mocniej zabiło, ale przecież przed chwilą nazywał tak pewnie tamtą kobietę, tak. Nie może dać się zwieść.
- Całowałeś inną, to jest coś złego! Chyba, że wampiry całują się na prawo i lewo rozdając sepsę, gdzie popadnie - nadymała policzki, robiąc się cała czerwona ze złości. Wtedy też usłyszała, jak kobieta się przedstawia. KUROCOŚTAM? Nie dobrze. Jakby tego było mało, pojawił się drugi. Tego to znała z cichociemnych fotek Marcusa i Azela, jak postanowili ją wtajemniczyć w gumisiowy świat wampirów i łowców.
- NO TERAZ CI SIę PRZYPOMNIAŁO, ŻE JEDNAK TO NIE BYŁ DOBRY POMYSŁ? - wiedziała, że lepiej siedzieć cicho ale no nie mogła się powstrzymać. Nie dość, że ją zdradzał to jeszcze z najgorszymi wampirami na świecie - Wiesz, że dwa tygodnie temu leżałam poraniona przez jednego od nich? Nie, bo nawet się nie zainteresowałeś! - drama pełną parą, a co sobie będziemy żałować. Wstała i otrzepała brud z ubrań i próbowała zerwać pajęczą sieć z nogi, czy co to kurde było. Nie słyszała pytania Testamenta, więc skierowała swoje błękitne oczy na niego.
- TO TWOJA ŻONA? Lepiej ją pilnuj, bo całuje się z obcymi facetami - z chwilami kiedy to powiedziała, stwierdziła że dalej jest głupia jak but z lewej nogi i chyba jednak pora zwiać, a opierdalać Vito kiedy indziej. W końcu jak wyczuje krew Namikaze to dopiero może stać się bagno....
Estelle

Estelle

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Bliza na nadgarstku [od ugryzienia], naturalne różowe włosy~
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Brak.


https://vampireknight.forumpl.net/t838-estelle-namikaze

Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Wto Maj 02, 2017 7:44 pm

Gdy ten nakazał jej dać ranom się spokojnie zagoić, skinęła w jego stronę dłonią. Była duża. Przyłożyła tylko do rany drugą dłoń. Czuła między palcami jak przebicie szybko się sklepia. Odetchnęła spokojnie z ulgą. Z uniesioną lekko brodą uśmiechnęła się do niego, kiedy ten się przedstawił swym imieniem i nazwiskiem. Lecz nie odchodziła. Rozbawiona całą sytuacją została, by posłuchać dramy, którą rożowowłosa rozpętała w trzy sekundy. Cóż za talent, mówiła wciąż kolejne słowa oczerniające blond wampira z prędkością niezłego amerykańskiego rapera. Parsknęła na wieść o całowaniu, próbując sięgnąć pamięcią do tego co działo się kilkanaście sekund temu. Chwila zastanowienia. Nie, nie było całowania. Czyżby z jej perspektywy.. Nie, ta dziewczyna była po prostu przewrażliwiona. Spojrzała Arachne na białą szyję Vita, po czym oblizała usta. Tak, miała ochotę na odrobinę.. Posiłku. Jednak szybko otrząsnęła się z niepotrzebnych myśli. Mieliśmy przecież gościa! Odgarnęła wszystkie włosy do tyłu. Kiedy wysoki mężczyzna stanął koło niej, ta dalej patrzała w stronę kochanków. Kiedy kobieta zauważyła, jak ta niszczy jej pajęcze dzieło na kostkach, oburzyła się. - Przepraszam bardzo, czy z dziełami sztuki w muzeum też się tak obchodzisz? - Padło wścibskie pytanie z jej ust, lecz ton był opanowany. To była pajęcza królowa. Każda sieć, to arcydzieło i żadna ludzka dłoń nie powinna próbować tego niszczyć. Na jej twarzy widniał dziwny uśmiech. Czas zawrócić uwagę na przybysza. Spojrzała na niego przez ramię. Kim jestem? - Czyżbym przed sekundą się nie przedstawiała? - Zapytała. Jej głos był melodyjny, ale mógł wzbudzać niepokój. Dlaczego był tak doskonały, gdy ta była zraniona? Obróciła się, by być do jej gościa przodem. Podeszła bliżej i oparła dłonie o jego tors. - Jestem córką suki o imieniu Gabriela i dziwoląga zwanym Barabal, czy żyją. Nie wiem. - Zachichotała i odeszła na dwa kroki do tyłu, by znów spojrzeć na przeuroczą parę. - Panienko, nie znam tego mężczyzny. - Wróciła wzrokiem ponownie na czarnowłosego i oblizała usta. Jakże ona była już głodna!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Nie Maj 07, 2017 10:02 am

Nie spodziewał się, że wpadnie akurat w wielką dramę pary oraz wygłodniałą wampirzycę. Mało tego. Został też posądzony, że jego małżonką jest ów ta czarna wdowa. Po jego minie można było zauważyć, że nie bardzo wiedział o co chodzi...
- Ależ ja z tą panią nie mam nic wspólnego.
Burknął wampir, drapiąc się po czarnym czerepie. Czasami przypadkowe wydarzenia wyprowadzają z ustalonego planu jakim były łowy na wampirach. Zresztą, zbyt mocno zaciągnął się wonią krwi. Na nowo odzyskał swój diaboliczny rozum, by zwrócić uwagę na Kuroiashita. Podejrzana typiara, nic innego. Stwór obnażył zębiska, podchodząc bliżej. Nie obawiał się żadnych istot nocny zwłaszcza tych najbardziej agresywnych nieznajomych.
- Pilnuj języka, damulo.
Syknął w złości na samo usłyszenie tej próżnej kobiety. Każda z wampirzyc wydawała się taka sama. Pseudo krwawe damy przywołujące uczucie mdłości w anty romantycznym kanibalu.
Chociaż przyznanie się kogo miała za rodziców było bardziej szokujące niżeli prowadzące w szał. Stwór zupełnie zaprzestał obserwowania tamtej dwójki, głównie płaczącej ludzkiej dziewoi. Chyba najbardziej irytowała...
- Gdyby rodzice usłyszeli jak się o nich wypowiadasz, już dawno zawisłabyś na własnych flakach w salonie.
Aż brew uniósł. Czyli miał siostrę? Kolejną? Kanibal aż warknął w złości, podchodząc jeszcze bliżej i tylko po to by chwycić kobietę za ubranie i unieść ku górze na wysokości swojej twarzy.
- Mam nadzieję, że nie zamierzasz zamieszkać w moim zamku. Mimo że wychodzi iż my z tej samej rodziny, to nie życzę sobie kolejnej mordy stąpającej po ponurych rejonach.
Niezbyt sympatyczny ton, mało przyjazny gbur. Czy rodzice wspominali o kanibalu? Głównie Gabriela? Stwór nie darzył żadnym uczuciem matki, poza nienawiścią to jednak miał ku niej respekt.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Sro Maj 10, 2017 7:56 pm

Jasnowłosy wampir nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo inaczej w oczach Estelle wyglądała ta sytuacja. Cóż... I pewnie nie będzie wiedział, dopóki sama dziewczyna nie zechce mu powiedzieć o tym... Chociaż nawet wtedy nie było gwarancji, że zrozumie jej aktualny tok myślenia.
- Nie całowałem się z nikim - powiedział do niej z nutką zdezorientowania w głosie. No co jest? Naprawdę nie wiedział! Różowowłosa wyskakiwała nagle z takimi rzeczami...
- ... - z tą wiadomością to jednak go zaskoczyła jeszcze bardziej. Cóż.. Życie toczyło się dalej, a on przez ten czas był zajęty czymś innym. Ale... No... - Czemu mnie nie powiadomiłaś? - spytał się jej. Nie spodziewał się tego. Kompletnie.
Trochę na to wpłynęło czynników...
Vito rozejrzał się, po czym stwierdził również jedno - to zdecydowanie nie najlepsza pora na rozmawianie. Miał wrażenie, że jeszcze trochę i sytuacja stanie się nad wyraz nieprzyjemna... Dlatego też, objął w pasie różowowłosą i podniósł ją.
- Wybacz, pogadamy gdzieś indziej - nie bardzo chciał wdawać się w sprawę, która pojawiła się ciut dalej. Nie znał tych wampirów... Nie zamierzał też wpakowywać się w jakieś większe tarapaty. - Trzymaj się - pewnie nie spodoba się jej to, ale teraz chciał działać szybko, zanim znów uwaga tamtych skupi się na nich. Więc... Po prostu zniknął stąd wraz z Estelle.

z/t - Vito i Estelle
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Czw Lip 20, 2017 7:43 pm

Donośny trzepot skrzydeł zakłócił ciszę lasu gdy mocny wiatr targnął koronami drzew.
Krakanie oznajmiło niezadowolenie spłoszonych wron.
Czy aby na pewno przeszkadzał im wiatr?
Szum liści przynosił ulgę dla strapionego umysłu. Leniwe promienie popołudniowego słońca przebijały się przez gęste gałęzie, punktowo oświetlając mokry mech porastający ziemię wokół gigantycznych drzew.
Pośród tego wszystkiego klęczał Vermillion. Nie wyglądał najlepiej. Miał na sobie tylko białą koszulę oraz spodnie. Bez butów, bez płaszcza... Tak jak wyszedł z domu kilka godzin temu. Był cały przemoczony. Efekt nocnej ulewy. Mokry materiał przylegał nieprzyjemnie do jego klatki piersiowej i pleców. Na jego białych włosach widoczne były jeszcze ślady kropel wody.
Jego twarz, przerażająco pusta, nie wyrażała żadnych emocji. W głowie cały czas grzmiały wydarzenia z tej nocy.
Ile razy będę to jeszcze analizować?
Pomyślał, gdy przez umysł po raz kolejny przeleciały mu obrazy przedstawiające spotkanie z Yuną.
Czuł się winny za wszystko co miało miejsce. Zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Poczuł nieprzyjemny ścisk w gardle. Zacisnął mocniej zęby by wytrzymać wewnętrzny ból
Na co mi to było...
Na jego kolanach leżała brązowa łania. Opierała swoją szyję oraz głowę o jego uda.
Zwierze poruszyło się niespokojnie, lecz delikatny dotyk wampira szybko ją uspokoił.
Przejechał dłonią po jej szyi. Sierść była przyjemna w dotyku a zarazem drażniąca.
Jego ręka działała na zwierze usypiająco, nie minęło kilka chwil, a samica zamknęła oczy.
Obnażył swoje białe zęby. Musiał się pożywić. Zbliżył swoją głowę, jednak w ostatniej chwili zawahał się.
Nie chcę...
Nagły spazm bólu skręcił jego wnętrzności. Nie posilał się już od 14 dni. Był na granicy wytrzymałości.
... muszę. Inaczej będzie jeszcze gorzej
Dokonał wewnętrznej decyzji po czym zatopił swoje kły w szyi śpiącego zwierzęcia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Omitsu Pią Lip 21, 2017 6:10 pm

Co ją w ogóle sprowadziło do tak dziewiczego miejsca jak to? Środek lasu, noc i nawet cienia żywej duszy. Sezon na piesze wędrówki rozpoczął się na dobre. Bo przecież jest lato a do tego wakacje. Pewnie tym kierowała się kobieta, która odważnym krokiem szła przed siebie z lekkością mijając większe gałęzie i konary drzew. W takich miejscach jak to trudno o ścieżkę. Jakoś specjalnie jej to nie zrażało zwłaszcza, że w pewnym momencie poczuła bardzo subtelną nutkę tego, po co tu przyszła. Skupiając się tylko i wyłącznie na jednym zapachu, obróciła głowę w prawo. Dodatkowo przymknęła oczy chcąc spotęgować odbierany bodziec.  Lekkie podmuchy wiatru wyjątkowo ułatwiały jej zadanie dzięki czemu upewniła się, że idzie w dobrą stronę. Z każdym kolejnym metrem woń była coraz mocniejsza i słodsza. Przedzierając się przez wyjątkowo luźno rozstawione drzewa, w końcu ujrzała coś, co wszystko wyjaśniało.
Mamy ochotę na dziczyznę.
Stwierdziła z dość dużej odległości. Nie chciała być dla nikogo zaskoczeniem. Zwłaszcza podczas posiłku. Mogło to zostać źle odebrane. Dopiero po tym jak jej osoba zostanie dostrzeżona, zacznie stąpać ku nieznajomemu.  W sumie nie miała złych zamiarów a i sam sposób bycia oraz nastawienie nie wskazywały na nic podobnego.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Nie Lip 23, 2017 2:05 pm

Ciepła ciecz wypełniła jego usta, niosąc ze sobą ulgę. Wszystkie zmysły rozpłynęły się w jednym momencie, kiedy świeża krew żywiła jego ciało i zaspokajała żądze. Dla niego miała gorzki posmak.
Nie przyszedł tu jednak by się rozkoszować, a by zapewnić sobie kolejne dwa tygodnie bez incydentu i przemiany. Błogi spokój ogarnął jego umysł gdy powoli sączył kolejne łyki. Nie był świadom tego że jest obserwowany. Podczas żywienia, wampir traci swoją czujność.
Mamy ochotę na dziczyznę
Słowa te, chodź dotarły do jego uszu łagodnym, damskim tonem, mimowolnie wprawiły go w osłupienie. Został zaskoczony obecnością kogoś innego. Powoli wypuścił szyję zwierzęcia z obięć swoich kłów. Wyprostował się w takim samym tempie, jednak nie podnosił się. Cały czas pozostawał na ziemi z łanią. Dopiero w tym momencie, kiedy przestał się żywić, jego zmysły wróciły do normalności. Zmarszczył nieznacznie nos.
Wampir. Młody... Ten sam typ co ja. Kobieta.
Przeanalizował szybko sytuację. Gdyby była negatywnie nastawiona, wykorzystałaby moment gdy był najbardziej odsłonięty. Nie ma się czego obawiać.
Obrócił głowę w jej stronę. Dostrzegł młodą dziewczynę o bladej cerze, różowych włosach, nienaturalnie jasnych jak na wampira oczach i w miarę zgrabnym ciele. Nie była zbyt wysoka, ubrana w typowe jak na dzisiejsze czasy modne ubrania. Jego uwadze nie umknął duży dekolt.
Młodziki...
Pomyślał wzdychając wewnętrznie.
Na jej nieszczęście spotkała starego, zmęczonego życiem wampira, który widzi świat w odmienny sposób niż większość. Jak na razie nie zrobiła na nim żadnego wrażenia, chociaż... czy o to w ogóle chodzi?
Dotarło do niego dopiero po chwili że przez ostatnie 100 lat z sukcesem unikał spotkań ze wszystkimi wampirami. Było mu z tym dobrze. I nagle ta dziewczyna przerwała jego idealny plan.
Cóż... nie wszystko zawsze będzie piękne. Może nauczy się czegoś nowego?
- Ja nie mam ochoty... - Odpowiedział spokojnym głosem zgodnie z prawdą. To nie chęć go tu przywiodła. To potrzeba, która przyparła go do muru i nie dała wyjścia.
- Ale jeśli potrafisz gryźć tak by nie zrobić krzywdy, mogę się podzielić.
Nie wiedział jak doświadczona jest ta wampirzyca. Nie wiedział też czy może jej zaufać. Powinien opuścić to miejsce od razu jak ją zobaczył. Coś jednak podpowiadało mu że te spotkanie może być pouczające.
To będzie ciekawe...
pomyślał, czekając na jej odpowiedź.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Omitsu Pon Lip 24, 2017 4:22 pm

Gdyby Omi chciała ubrać się naprawdę modnie, to rozglądając się po innych kobietach i inspirując nimi, miałaby na sobie krótkie spodnie odsłaniające pośladki i bluzkę sięgającą ledwie za biust. Zamiast tego ubrana była totalnie przeciętnie. Bo po pierwsze wystarczyło, że jej kolor włosów zwracał uwagę, a dwa, była w lesie, nie centrum handlowym. Głupotą byłoby wybierać się w takie tereny, w krótkich spodenkach. Podsumowując ubiór stosowny do sytuacji.
Nieszczęście w postaci napotkania kogoś znudzonego życiem? Nic bardziej mylnego! Pokażcie jej palcem chociaż jednego, naprawdę wiekowego wampira, który tryska energią i radością na wszystkie strony. Długowieczność ma swoje plusy i minusy a wyczerpanie rozrywek w życiu to jedna z negatywnych stron. Kobieta, chociaż sama pozytywnie nastawiona, to na co dzień przebywała w towarzystwie wiekowego męża i do tej pory jego powaga nieszczególnie jej wadziła.
Tak żeby nie zrobić krzywdy…?
Uniosła brew i choć przez ułamek sekundy zawahała się, to w końcu podeszła do unieruchomionego zwierzęcia. Skoro już jest w lesie to może skosztować i takiego specjału. A delikatna też potrafiła być, jeśli tylko chciała.
Zbliżając się na tyle, na ile to było potrzebne, uklękła przed zwierzęciem czekając na dalsze instrukcje lub zwykłe pozwolenie. Jako że ów znalezisko nie należało do niej, nie wypadało się pchać.
Tylko skosztuję. Nas dwoje mogłoby ją zabić.
Oceniając wielkość zwierzęcia, wlepiła wzrok w duże, czarne oczy łani, która leżała wyjątkowo spokojnie. Zapewne jakaś moc. Inaczej wierzgałaby kopytami na wszystkie strony.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Gość Wto Lip 25, 2017 12:41 pm

Kiedy usłyszał jej odpowiedź, przez chwilę żałował swojej decyzji. Nie wiedział w końcu czy potrafiła ugryźć tak by zwierze nic nie poczuło. Nie było jednak teraz odwrotu. Zezwolił. Nie będzie zmieniać zdania. Podeszła do niego i klęknęła przed zwierzęciem. Vermillion przyjrzał się jej dokładniej. Chciał ocenić jej dokładny wiek, jednak rozwój jej organizmu zatrzymał się w młodym wieku, co skutecznie przeszkodziło mu w analizie.
- Tak żeby nie zrobić krzywdy. Potrafisz, prawda? - Zapytał jednak w obawie o nic niewinne zwierze które padło jego ofiarą, a które tak łatwo oddał teraz w ręce kompletnie nieznanego mu wampira.
Wysłuchał jej stwierdzenia z kamienną twarzą. Nie chciała się najeść?
- Bez obaw. Wziąłem tylko kilka łyków. Możesz iść na całość. W granicach rozsądku oczywiście...
Skomentował krótko, i pogładził unieszkodliwione zwierze po głowie. Dlaczego była taka spokojna? Nie był do końca pewien. Może to efekt uboczny jego mocy? Skoro sam potrafi zamienić się w bestię, dlaczego zwierzęta miałyby się go bać? Z drugiej strony może to po prostu doświadczenie nabyte przez setki lat obcowania ze zwierzętami?
Nie wiedział. I nawet o tym nie rozmyślał. Akceptował to jaki jest.
Wampirzyca za chwilę przystąpi do posilania się. Przez chwilę przemknęła mu przez głowę bardzo zła myśl.
To spotkanie właśnie zakończyło jego długoletnie ukrywanie się w cieniu. Kiedy się rozstaną, wampirzyca na pewno opowie innym o jego obecności. Stąd już niedaleka droga do spotkania z radą, lub innymi wampirami. Nie życzył sobie tego.
Dziewczyna w trakcie żywienia będzie bezbronna.
Mógłbym załatwić ją w mgnieniu oka...
Spuścił wzrok.
O czym ty cholera myślisz?!
Skarcił się w myślach. Na prawdę był gotowy posunąć się do takiego czynu tylko po to by nikt nie dowiedział się o jego istnieniu? Nie chciał wiedzieć. To on popełnił błąd. To jego wina że dał się znaleźć. Musiał wypić piwo które sam sobie uwarzył. Młoda wampirzyca była niewinna. Przywiał ją tu tylko głód.
- Ile lat stąpasz już po tej ziemi?
Zapytał odrzucając z głowy poprzednie myśli.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Omitsu Sro Lip 26, 2017 3:40 pm

Jeszcze raz uniosła wzrok na rozmówcę. Tym razem znajdowała się w o wiele mniejszej odległości niż poprzednio dlatego jej głos był cichy, niemal konspiracyjny.
Tak, umiem. Nie wyglądam raczej na krwiożerczą bestię, która rozszarpuje zębami wszystkie tętnice.
W sumie gdyby ktoś chciał oceniać charakter kobiety biorąc jedynie pod uwagę stronę wizualną to, nie oszukujmy się… zdawała się niewinna i delikatna. Zresztą nigdy nie zapracowała sobie na inną opinię. No może ten jeden raz kiedy upuściła krwi służącej ale ten temat przemilczmy. Dawno temu i nieprawda.
Na kolejne słowa jedynie kiwnęła głową opierając otwarta dłoń o szyję zwierzęcia. Chociaż ślady po poprzednim ugryzieniu były bardzo widoczne to chciała odnaleźć dla siebie nowe miejsce. Gładząc szyję od dołu ku górze, wyczuła pod dwoma palcami tętnice. Krew w tym miejscu intensywnie pulsowała. Tak, tutaj będzie idealnie.- pomyślała i już zdążyła się nieco nachylić kiedy padło kolejne pytanie.
Ponad dwa stulecia, a to ma jakieś znaczenie?
Wyprostowała ponownie grzbiet trzymając nadal dłoń na swoim cennym znalezisku. W jej głowie powstał chwilowy mętlik. Nie wiedziała za bardzo do czego zmierzał mężczyzna. Czy przeszkadzała mu metryka, przez którą mogła nie mieć doświadczenia? A może chodziło o coś zupełnie innego. Już nie wspomnę o tym, że kobiet o wiek się nie pyta bo jest to totalnym nietaktem.
Dam sobie radę.
Kiwnęła głową na znak, że musi jej zaufać chociaż „znają” się od dwóch, może trzech minut. Szczerze miała dość ankiety i postanowiła udowodnić, że wcale nie uszkodzi biednej sarny. Pochylając się drugi raz, tym razem zanurzyła ostre ząbki w długiej szyi zwierzęcia. Pomimo zapewnień, że może korzystać do tego stopnia aby zaspokoić głód, przerwała dość szybko. Tak jak wspominała, chciała tylko skosztować krwi zwierzęcia. Na sam koniec usiadła na piętach obcierając wierzchnią stroną dłoni małą stróżkę krwi, która spłynęła jej z lewego kącika ust.
Omitsu

Omitsu

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Tatuaże
Zawód : Właścicielka hotelu Veranderen
Pan/i | Sługa : -/-
Moce : Lustro, iluzja, magnetyczność


https://vampireknight.forumpl.net/t2945-omlet

Powrót do góry Go down

Pradawny las Empty Re: Pradawny las

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach