Gdy nie zdążysz na...

Go down

Gdy nie zdążysz na... Empty Gdy nie zdążysz na...

Pisanie by Mei Nie Wrz 30, 2018 11:55 pm

Yokohama, slumsy - najprawdopodobniej blisko lasu,  10 miesięcy temu...

- Bakaaaa! - zawołała Mei. - Baka Akiii! Czekaj na mnie, głupku! - poprawiła torbę na ramieniu, przyspieszając nieco kroku. - Jest jeszcze autobus?
- Mei guzdrzesz się!  - usłyszała w odpowiedzi wampirzyca. - Pospiesz się, bo ci ucieknie!
- Aaaah! Wcale nie - naburmuszyła się i delikatnie pokręciła głową, czując zarazem narastające rozbawienie. - Mówię ci, że zdążę... Chwila... Co to za dźwięk? - zatrzymała się na moment i odsunęła komórkę do ucha, zarazem patrząc na nią z lekką niepewnością.
- To... - po drugiej stronie nastąpiła cisza trwająca jakieś kilka sekund. - Autobus. Właśnie ruszył.  
- ... - zamilkła na noment.
- Mei...?
- Nie przejmuj się. Wrócę kolejnym...
- Mówiłam ci, że ci ucieknie...
- ...
Pokręciła głową, zarazem krzywiąc się.
- Dobra, rozłączam się, bo pada mi bateria. Idź sprawdzić, o której masz kolejny... Byleby ci tym razem nie uciekł - połączenie zakończone. Czarnowłosa dziewczyna wpatrywała się w ekran przez kilka kolejnych sekund, po czym nacisnęła czerwoną słuchawkę, wyłączyła wyświetlacz i schowała do torby sprzęt... Po czym klepnęła się otwartą dłonią w czoło. I się spóźniłam. Eh - poczuła się niezwykle głupio i zarazem nie wiedziała, co powinna zrobić dalej. Niby mogła iść na przystanek, ale była pewna, że kolejny będzie dość późno... Zaś z drugiej strony, bardzo kusiło ją, by polecieć na miejsce przy pomocy swojej mocy...
Więc czemu nie zboczyć z trasy?
Wyjęła słuchawki z torebki i założyła je, po czym podłączyła do telefonu, puszczając muzykę, zmieniając zarazem kierunek trasy, wybierając mniej uczęszczaną przez ludzi ścieżkę. Jeśli któryś by się tu znalazł, mógłby odczuć niemałe zaskoczenie na widok nastolatki w całkowicie czarnym stroju, przypominającym mundurek. W tym miejscu również nie było dużo latarni, a te, które jeszcze się uchowały, dawałby zbyt nikłe światło, co sprawiało, że panował tutaj spory mrok. Wystarczający zarazem, by wtapiała się w niego, ale nie na tyle, by nic nie widziała.
A to wystarczyło, by zaczęła przeklinać własną głupotę zaledwie kilka minut później.
Ludzie czasem byli "genialni". Widok samotnej dziewczyny w takim miejscu powodował najwyraźniej, że budziły się w nich jakieś dziwne żądze. A tym bardziej, gdy zamiast zwyczajnie zwiać, to zdecydować się skopać dwóch... Szkoda tylko, że mieli kolegów! Cała piątka teraz ją goniła, a niełatwo było uciekać w spódnicy, zarazem by nie pogubić własnych rzeczy. Czemu nie używała mocy? Specjalnie nie było teraz prosto, patrząc na sytuację, która się pojawiła. No i w dodatku, nie wiedziała, czy powinna, patrząc na to, że mogłaby niepotrzebnie ściągnąć świadków.
Koniec końców wpadła w dodatku na kogoś. Dosłownie. Siła uderzenia sprawiła, że odbiła się i upadła na ziemię, krzywiąc się zarazem. Wymamrotała odruchowo jakieś przeprosiny.
- Auaaa...! Kto tutaj postawił głaz - jęknęła jeszcze, próbując się pozbierać i wstać na obie nogi. Nieco zakręciło się jej w głowie. - Tylko tego brakowało - zamarła, zarazem odwracając się i spoglądając w kierunku miejsca, z którego się wyłoniła. - Cholera, cholera, cholera... - próbowała się podnieść szybciej na obie nogi, by opuścić zarazem owe miejsce. Z tego wszystkiego nawet nie patrzyła, co się stało z osobą, która ucierpiała z jej powodu.
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Gdy nie zdążysz na... Empty Re: Gdy nie zdążysz na...

Pisanie by Gość Sob Paź 13, 2018 11:17 pm

 Kap. Kap.
Irytujące kapanie wody roznosiło się między ścianami, jak przeklęte echo. Nikły blask księżyca wpędzał przez malutkie, zakratowane okienko. Gdzieś niedaleko przemknął szczur, cicho, jakby bał się kota, który mógłby wyskoczyć zza roku i położyć na nim swoją łapę. Zimno biło od brudnej, kamiennej, niewygodnej i nierównej podłogi. W takich warunkach zmrużenie oka i skłonienie swojego organizmu do drzemki, byłoby dla przeciętnej osoby niewykonalne. No chyba że ten ktoś właśnie padałby na twarz z wyczerpania, a nogi same uginałyby się pod nim pozbawione całej siły.
 Przez wiele tygodni przyzwyczaił się do ogólnie panującej tu niewygody. Przestał narzekać nawet w myślach, przestawiając ich kierunek na przeżycie w tych parszywych okolicznościach i ewentualnej ucieczce. Niestety, o ile to pierwsze okazywało się względnie wykonalne, o tyle na drugą opcję w ogóle nie było widoków.
 Zgrzyt otwieranych drzwi od razu ustawił czujność wampira na najwyższe obroty, wyrywając go z pół snu. Popękane usta, zaciśnięte w wąską linię, zaczęły krwawić. Rany na nowo się otworzyły. Spod przymrużonych powiek obserwował drogę do jego małej celi. Nie ruszał się, zupełnie jakby nagłe hałasy nie przeszkodziły mu w śnie.
Po co ktoś miałby schodzić tutaj o tej godzinie?
 Karykaturalny cień pojawił się na ścianie, gdy niespokojny płomień świecy oświetlił sylwetkę gościa.
 Jęknął w duchu, zrozumiawszy z kim przyjdzie mu się zmierzyć. A raczej z czym.
***
 Otworzył oczy, dysząc ciężko i głośno, jakby dopiero co stanął po przebiegnięciu maratonu sponsorowanego przez popędzające wściekłe psy i kakofonię wystrzelonych pocisków. W dłoniach kurczowo ściskał zmiętą pościel, całą mokrą od jego potu. Włosy kleiły mu się do czoła, a materiał koszulki i krótkich spodenek przywierał jak druga skóra.
 Usiadł na rogu łóżka, odrzucając kołdrę za siebie. Ukrył twarz w dłoniach, pocierając kciukami skronie. Powstałe w głowie tornado powoli się uspokajało, choć cień koszmaru dalej wisiał nad wampirem, jak nieprzyjemne wspomnienie.
 Właśnie. Wspomnienie. Wstrętne, odpychające, pojawiające się dopiero w nocy, budzące w Aomidoriiro niepokój owijający się wokół niego jak wąż dusiciel.
 Tego wieczoru już nie zaśnie, mimo że nie tak dawno marzył jedynie o położeniu się w swoim łóżku i błogim śnie, wykończony prawie całodniowym przebywaniem poza kryjówką. Wyciągnął lewą rękę przed siebie, patrząc na zegarek zapięty na nadgarstku. Ile spał? Godzinę? Ha, nawet nie całą. Z planów wczesnego położenia się i obudzenia dopiero po wschodzie słońca, nie została nawet ulotna myśl.
***
 Chłodne powietrze przyjemnie orzeźwiało. Niedługo ta część miasta powinna wypuścić na swoje ulice najgorsze typy, szukające zaczepki, handlujące śmietnikowym towarem, jakby były to najlepszej jakości prochy rozweselające i przenoszące do lepszej rzeczywistości, kobiety gotowe spełnić każdą zachciankę namolnego klienta pod warunkiem odpowiednich argumentów w formie kilku monet czy banknotów. Nie mogłoby też zabraknąć wiecznie głodnych i wypatrujących okazji krwiopijców, wyczekujących łatwych celów.
 Ale to nie mogło popsuć już i tak parszywego nastroju czarnowłosego. Nie przejmował się potencjalnym zagrożeniem. Był zbyt rozbudzony i czujny, żeby dać się zaskoczyć pierwszemu lepszemu cwaniaczkowi, choć beznamiętny wzrok wbity w ziemię, ręce wsunięte do kieszeni i wleczenie nóg, w oczach innych stawiały raczej w roli mało problemowej kolacji.
 Ha, i chyba nie musiał długo czekać, żeby przekonać się o tym. Zachwiał się, podrywając głowę do góry, gdy coś twardego uderzyło w niego z impetem rozpędzonego roweru. Warknął ostrzegawczo, zanim zorientował się, że leżąca na ziemi dziewczyna wcale nie zamierzała dorwać się do jego żył i mięsa z zamiarem przerobienia go na wątpliwej jakości mielone. Ale za to te dziwne krzyki brzmiały jak ryki rozwścieczonych samców zagrożonego gatunku.
 - Kurde, uważaj jak biegasz! – jęknął, niezadowolony, że nieznajoma zwala na niego winę za całą sytuację, na dodatek biorąc go za jakiś głaz. No hej, niech ma chociaż tyle odwagi, żeby przeprosić!
 Szybkim ruchem sięgnął do dziewczyny i chwycił ją za ramię, podciągając do góry. Nie czas na sprzeczki i głupie przekomarzanie się, gdy prosto na nich pędziła bardzo realna i bardzo źle wyglądająca zapowiedź wpierdolu. Pociągnął wampirzycę, nie dając jej czasu na ewentualne protesty. Oboje musieli stąd wiać. Nie wiedział, czy panienka wpadam-na-innych jakkolwiek przydałaby się w walce, czy tylko robiłaby jako piąte koło u wozu. Nie chciał tego sprawdzać, dlatego co tchu pędził między starymi budynkami, mając nadzieję na zgubienie prześladowców.
 - Pośpiesz się, jeśli nie chcesz wpaść tym razem na nich – sapnął, wpuszczając do płuc zimne powietrze. Dobrze, że nie groziło mu zachorowanie na typowo ludzkie choroby, bo z pewnością złapałby jakąś po tym szaleńczym biegu.
 Wbiegł do szopy, uprzednio wpychając do środka nową koleżankę. Od razu zamknął drzwi, ryglując je spróchniałą belką. Wątpił, żeby tamci znaleźli ich tutaj. Raczej pobiegną dalej, zawiedzeni zgubieniem swoich niedoszłych zdobyczy.
 - Cholera, w sumie po co cię ze sobą brałem… – szepnął do siebie, odgarniając włosy z czoła. Krytycznym wzrokiem otaksował nieznajomą, jakby właśnie stało przed nim bardzo kłopotliwe dziecko, a nie nastolatka albo dorosła kobieta.
 - Zrobiłaś im coś, czy po prostu znalazłaś się w złym miejscu o złym czasie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gdy nie zdążysz na... Empty Re: Gdy nie zdążysz na...

Pisanie by Mei Wto Paź 16, 2018 10:46 pm

No nie... Głaz przemówił! I to ludzkim głosem!
Czarnowłosa wampirzyca została dość szybko postawiona na obie nogi. Oszołomienie powstałe przez zderzenie dwóch ciał zanikało, jednakże wiedziała, że nie mogła dać sobie czasu na odpoczynek i zebranie myśli. Musiała uciekać. Głosy ścigających były coraz to bliżej i bliżej, niechybnie zwiastując zbliżający się problem dla niej samej.
Nim jednak zdążyła podjąć to, poczuła, że została złapana za rękę i pociągnięta ku niemu.
- Co, czekaj! - nie zdążyła zaprotestować, gdy została zmuszona do biegu. Mocniej chwyciła ino torebkę wolną ręką, zarazem nieco podciągając spódnicę... I zarazem została zmuszona zdać się na nieznajomego. Nie wiedziała, czy podjęła dobrą, czy złą decyzję...
...chociaż specjalnie nie podejmowała żadnej.
Nie odpowiedziała nic więcej, skupiając się na biegu i na niegubieniu własnych rzeczy. Jeśli spojrzał w jej stronę zobaczyłby, jak siliła się na krzywy uśmiech, zarazem czując niezbyt przyjemny dreszcz na plecach. Odruchowo, przez ten bieg, zaczęła brać wdechy i wydechy, jakby to działanie ją męczyło. Nawet jeśli branie powietrza do płuc nie zmieniało nic a nic.
Mimo to, przerwę przyjęła z ulgą. Tylko... Gdzie właściwie się znaleźli? Zielonkawe ślepia rejestrowały otoczenie, gdy rozglądała się, aż w końcu skupiły się na belce. Spuściła zaraz potem wzrok, poprawiając dłonią spódnicę i zakładając już poprawnie torebkę. Ściągnęła słuchawki, chowając je, tak samo jak i wyłączyła muzykę. Posłała mu niewinny uśmiech, nie robiąc sobie zupełnie niczego z jego wzroku.
- Um... - czarnowłosa uśmiechnęła się do niego, po czym uniosła obie ręce i złączyła je opuszkami palców na wysokości klatki piersiowej. - Właściwie to i to. I zła ocena sytuacji. Nie spodziewałam się, że będzie ich więcej niż dwóch - odparła z całkowitą niewinnością, nie uważając zarazem, że zrobiła coś złego. - Może powinnam uciekać od razu, a nie próbować ich wychować - dodała jeszcze, opuszczając już dłonie, by zaraz potem zacząć bawić się kosmykiem włosów, odwracając wzrok. - Ale dziękuję. I przepraszam, że tak wpadłam na ciebie - dodała jeszcze, nieco niższym głosem.
Kątem oka zaczęła spoglądać na niego. Wysoki... - przemknęło jej przez myśl. Przez moment poczuła się jak jakaś bohaterka książki, gdzie taka kobieta była ratowana przez tajemniczego nieznajomego... Aż stłumiła westchnienie. - Chyba uderzenie mi zaszkodziło, skoro nachodzą mnie takie myśli. Przynajmniej zdążyła zarejestrować i zapamiętać tako jako wygląd mężczyzny.
- Chyba jestem ci coś dłużna, nie? Tylko nie wymyślaj nie wiadomo co - w końcu spojrzała na niego normalnie. Nie trwało to długo, bo zbliżyła się sama do drzwi i przyłożyła ucho, by spróbować usłyszeć, czy ścigająca ich grupka jest blisko. - Chociaż nie musiałeś. Mogłeś to zignorować - wyszeptała jeszcze.
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Gdy nie zdążysz na... Empty Re: Gdy nie zdążysz na...

Pisanie by Gość Sro Paź 17, 2018 11:59 am

Dziewczyna się nie wyrywała. Uf. Choć to na swój sposób niepokojące, że od tak zaufała obcemu wampirowi i pozwolił się prowadzić. Co by było, gdyby natrafiła na kogoś z parszywymi zamiarami? W slumsach częściej można było spotkać nieszczęście czyhające na prawie każdym kroku, niż dzielnych rycerzy bez rumaków i mieczy wiszących przy pasie.
 Wychować?
 Kiepski żart.
 Uniósł brwi, zastanawiając się, czy nieznajoma przypadkiem nie postradała zmysłów albo nie zmyśla na poczekaniu czegoś mało wiarygodnego. Może naprawdę powinien zacząć się bać o jej zdrowie psychiczne i o swoje bezpieczeństwo? Westchnął, przewracając oczami. Nie przypuszczał, że wieczorny spacer zamieni się w rozszalałą ucieczkę przed bardzo znudzonymi typami. A już w szczególności nie przewidywał na dzisiaj towarzystwa dziwnej nieznajomej. Samotność. Tak, teraz pragnął jej bardziej niż ciepłego łóżka, od którego przecież uciekł.
 - Nie zaczęto zapuszczasz się w te okolice, co? Trzeba było specjalnie na tę okazję owinąć się złotymi naszyjnikami i założyć tonę pierścionków. Zapewniam, że wtedy miałabyś na karku jeszcze więcej osób, którym trzeba udzielić lekcji dobrego wychowania – sarknął.
 Patrzył na czarnowłosą gorączkowo zachodząc w głowę, czy porzucenie jej w tym miejscu podpadałoby pod czyn godny miana dupka. Niestety, musiał przyznać, że nawet ślepy i głuchy zauważyłby, że to zwiastowałoby tylko kolejne problemy wampirzycy. Najwyraźniej instynkt samozachowawczy kulał u niej bardziej niż przetrącony szczeniak, a umiejętność szybkiej oceny sytuacji była głęboko uśpiona.
 Machnął ręką od niechcenia, słysząc kolejne słowa. Oczywiście mógłby wysunąć jakieś żądania, w końcu zasłużył na to, ale…
 - Daj spokój – oparł, wzruszając ramionami.
… w ogóle tego nie potrzebował. Co niby mogła dać w zamian? Chyba tylko pieniądze. Jednak czy wtedy różniłby się od tych, co ją gonili, żeby – w najlepszym razie – okraść?
 - Poczekaj, zanim wyjdziesz. Mogą się gdzieś tutaj kręcić – ostrzegł, widząc, że nowa znajoma podchodzi do drzwi.
 Usiadł na jakimś leciwym biurku. Mebel zatrzeszczał, wydając dźwięk podobny do zmęczonej staruszki, której kości domagają się odpoczynku. Ao uniósł rękę, przecierając zmęczone oczy. Przed wyjściem poza kryjówkę, nie spojrzał w lustro, dlatego nie mógł wiedzieć, że reprezentuje sobą widok godny świeżo pochowanego trupa, któremu nie dano zasnąć wiecznym snem.
 - Gdzie szłaś? – zapytał, podnosząc wzrok znad brudnej podłogi. Utkwił spojrzenie ciemnych oczu w twarzy wampirzycy. – Mogę cię odprowadzić, jeśli obiecasz, że nie zaczepisz nikogo pod drodze. Mam dosyć wrażeń na dzisiaj – wyszczerzył zęby w łagodnym uśmiechu. Nawet nie zauważył, kiedy podjął decyzję, jeszcze chwilę temu dźgającą jego sumienie. O dziwo poczuł się nieco lepiej.
 Dwa dobre uczynki tego dnia powinny zapełnić limit na najbliższy tydzień.
 Ale cichy, złośliwy głos w jego głowie podpowiadał mu, że przecież wcale nie chodzi o wyrobienie jakiejś absurdalnej normy, a o coś zgoła innego. I całkowicie mu się to nie podobało. Im dłużej wpatrywał się w dziewczynę, wzrokiem błądząc po całym jej ciele, tym bardziej uświadamiał sobie, że jej podobieństwo do kogoś innego jest zaskakująco duże. Dobrze, że przynajmniej intelektem znacząco odstawała od tamtej osoby, prezentując poziom zbliżony do głupiutkiej nastolatki.


Ostatnio zmieniony przez No name dnia Wto Mar 19, 2019 11:43 pm, w całości zmieniany 2 razy
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gdy nie zdążysz na... Empty Re: Gdy nie zdążysz na...

Pisanie by Mei Pią Paź 19, 2018 9:17 am

Dziewczyna miała swój powód, który spowodował zarazem, że uległa wampirowi i zdecydowała się pójść z nim, zamiast wyrywać się. Jednakże w to wszystko też wchodził fakt, że była oszołomiona przez pewien czas, po tym niefortunnym zderzeniu. No, ale wracając do powodów, nie powie tego na głos, ale zdecydowanie chodziło o dwie kwestie: czas i ilość. Gdyby zaczęła wykłócać się z nim i szarpać, straciłaby cenny czas, który zyskała podczas tej niecodziennej ucieczki...
A zaś łatwiej poradzić sobie z jedną osobą niż z paroma, nie?
- Nie. Kwestia przypadku i odrobiny nieszczęścia, że znalazłam się w tym miejscu - odpowiedziała czarnowłosa, spoglądając na niego z ukosa. - Daruj sobie ironię. Nie prosiłam się o zwracanie uwagi na siebie - dorzuciła. - A nie każdy jest chętny do ratowania kogoś w opałach - więc trzeba było radzić sobie samej - dokończyła w myślach. Niespecjalnie paliła się do tego, by mówić na głos, co by było, gdyby jednak nie podjęła takiego działania, na jaki się zdecydowała.
Przygryzła delikatnie wewnętrzny policzek, po czym delikatnie uniosła ramiona.
- Skoro jesteś pewny... - nie zamierzała w to jakoś bardziej wnikać. Ani tym bardziej zachęcać. Czy nalegać... To może być ciut niegrzeczne z jej strony... Nie no, nie mogła jednak aż tak to zignorować. - Więc takie standardowe zaproszenie na kawę też wypada...?
Wypuściła powietrze z płuc, zarazem przysłuchując się temu, co działo się na zewnątrz. Nie chwytała jednakże nic, co by wskazywało na zbliżających się osobników... Co ją delikatnie zaniepokoiło. Nie wiedziała bowiem, czy mogli odejść... czy też przyczaić się. Wolała wersję jednak, w której będzie mogła swobodnie powrócić do szkoły, zwinąć się do łóżka i zapomnieć o całej sprawie.
- Um... - już pozostawiła drzwi w spokoju. Oddaliła się od nich na pewną odległość, spoglądając tym czasem na rozmówcę. Czarnowłosa niespecjalnie jednak zwraca uwagę na to, że nieznajomy niekoniecznie przedstawiał się przychylnie. Zmęczenie, które go targało, było widoczne niemalże od razu, zarazem sprawiając, że można byłoby nieco zwątpić, że dotrwałby do ewentualnego końca podróży.
- Do akademika, ale... Nie musisz sobie tym zawracać głowę - zauważyła całkiem spokojnie. - By odprowadzać mnie gdziekolwiek. I wypraszam sobie - obruszyła się. - To oni mnie zaczepili, nie ja ich. Ja tylko próbowałam w nieco mniej delikatny sposób wytłumaczyć, że nie powinno zaczepiać się kobiety, jeśli tego nie życzy sobie - prychnęła cicho i pewnym ruchem odgarnęła włosy. Nie uważała, że zrobiła źle... Nie licząc oczywiście nieprzewidzenia, że będzie ich tam o wiele więcej.
Położyła dłonie na ramionach, zarazem odwracając się nieco w prawą stronę.
- I co tak patrzysz...? - nie umknęło jej uwadze tego, że wpatrywał się w nią nieco zbyt długo jak na kogoś, kto po prostu chciał utrzymywać kontakt przy rozmowie albo chciał zobaczyć, kim jest rozmówca. Nie żeby sama była święta... Ale nie robiła tego tak, jak on. Zdecydowanie! - Mam zniszczone ubrania? - obróciła się, sprawdzając je. Cóż, może to głupie było teraz, ale wolała wybrać mniej straszniejszą wersję tego, dlaczego tak natarczywie to robił. - Eh, nieważne - stwierdziła koniec końców. - Nie było pytania - przekierowała wzrok na drzwi, zastanawiając się zarazem, kiedy będzie można udać się bezpiecznie do szkoły...
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Gdy nie zdążysz na... Empty Re: Gdy nie zdążysz na...

Pisanie by Gość Sro Mar 20, 2019 10:29 am

Standardowe zaproszenie na kawę?
Podparł policzek o wewnętrzną stronę dłoni, zastanawiając się nad słowa dziewczyny. O czymś tak prostym nie pomyślał... Zwykle jego myśli krążyły wokół gangu, gdy na horyzoncie pojawiło się coś, co mogło przynieść im potencjalny zysk. A cóż... Uratowana wampirzyca raczej nijak mogła przysłużyć się bandzie zdegradowanych pobratymców, trzymających się razem i udających rodzinę niezwiązaną krwią. I tak moralna smycz nie pozwalała mu na poproszenie o coś więcej, dlatego postanowił ostatecznie zgodzić na na propozycję dziewczyny, ciekawy co wyniknie z tego spotkania. Jak szybko nieznajoma dojdzie do wniosku, że jednak nie powinna zadawać z osobą poznaną w tak nieodpowiednim miejscu jak najbiedniejsza dzielnica miasta.
Może być.
Opuścił ręce wzdłuż ciała, wzdychając cicho. Skoro tak bardzo przystawała przy tym, że nie potrzebuje pomocy, nie miał zamiaru się narzucać. Co prawda żal przebiłby się na parę sekund przez inne emocje, gdyby do jego uszu dotarła wieść o śmierci nowo poznanej lub napaści, której została ofiarą. Jednak szybko zapomniałby o tej informacji, nie biorąc pod uwagę, by głębiej zastanowić się nad tym, czy zdołałaby ją uratować, gdyby pozwoliła siebie odprowadzić. Przecież niemal co chwilę dochodziło do rozbojów - szczególnie w slamsach - dlatego już dawno przestał zwracać uwagę na powywieszane nekrologii lub lamenty obcych ludzi, których rzeczy dostały się w złodziejskie ręce.
Jeśli chcesz dotrzeć do akademii nie ćwicząc swojej kondycji, to posłuchaj rady: nie ucz po drodze innych tego, jak mają się zachować. Raczej niewielu ci podziękuje. Gdy widzisz, że ktoś się zbliża i nie wygląda na miłego pana proszącego o drobne na alkohol, wiej. – Pochylił się nieco do przodu, na co biurko zaprotestowało cichym skrzypnięciem. – A najlepiej to nie zatrzymuj się nawet przy kimś takim. Może okazałoby się, że ten miły pan, którego wzięłabyś za biednego człowieka, to drań, który o dobrych manierach i poszanowaniu kobiet słyszał tylko w radiu.
Dziewczyna i tak pewnie zrobi to, co jej wydawało się słuszne. Tylko że wtedy Ao nie będzie mógł ani przez chwilę pluć sobie w twarz, patrząc w lustro, jeżeli wampirzy przydarzy się wypadek z udziałem osób trzecich. Ostrzegł ją. Zaś ona mogła ustosunkować się do porady albo wyrzucić do pierwszego lepszego kosza, biorąc ją za bezsensowne nawijanie obcego wampira.
Eee, nie, po prostu... – Odwrócił wzrok, wbijając go w drzwi zza Mei. Wciągnął powietrze przez nos, przytrzymując je na chwilę w płucach. – Tylko ty tu jesteś, więc się patrzę – odpowiedział, wzruszając ramionami.
Zeskoczył z biurka i podszedł do drzwi. Przyłożył ucho do drewnianej powierzchni, nasłuchując odgłosów z zewnątrz. Cisza. Zerknął na dziewczynę, oceniając jej szanse dotarcia do szkoły.
Chyba można iść.
Odsunął się i chwycił za klamkę. Ostrożnie uchylił drzwi, obserwując, czy nikt nie czyha za nimi. Po kilku sekundach wyszedł na zewnątrz. Kątem oka zauważył przechodzącego nieopodal mężczyznę, jednak posturą znacznie odróżniał się od agresorów.
Przesunął się, by wampirzyca mogła bez problemu dołączyć do niego, nie przeciskając się między drzwiami a nim.
Kiedy chcesz iść na tę kawę? – zapytał, narzucając kaptur na głowę.
Wsunął dłonie do kieszeni w spodniach, obracając się w kierunku chodnika, prowadzącego do miejsca, z którego przyszedł.
Skoro Mei nie chciała przyjąć jego pomocy, to nie pozostało mu nic innego jak wrócić do siebie i skontrolować czy wszyscy członkowie gangu mają głowy na karkach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gdy nie zdążysz na... Empty Re: Gdy nie zdążysz na...

Pisanie by Mei Pią Mar 29, 2019 10:16 am

- Więc jesteśmy umówieni - powiedziała dziewczyna, uśmiechając się do wampira delikatnie. Nie przychodziło jej nic więcej sensownego na myśl, by zaproponować jako odwdzięczenie za pomoc, nie do końca z własnej woli, ale jednak. Czarnowłosa do tego podchodziła bardziej jak do typowego zachowania powiązanego z tym, by w ten sposób podziękować również. Nie nastawiała się na coś innego. Ba, niezbyt nawet zdawała sobie sprawę, czy ewentualnie by doszło do rozwinięcia bardziej owej relacji. Nie czuła teraz wewnątrz siebie jakoś ani pozytywnych, ani negatywnych uczuć co do ewentualnej przyszłości.
- Pff - prychnęła cicho, odwracając głowę. - Nie każde zachowanie można tolerować. A gdy dostaną nauczkę raz lub dwa, to może dotrze, że takich rzeczy się nie robi - rzekła, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. - Niby jednak masz rację - burknęła z niechęcią w głosie, jakby przyznanie mu racji było czymś dla niej zdecydowanie bolesnym. - Zaś z drugiej strony... jeśli się kogoś takiego nie nauczy od razu, to następnym razem może to spotkać kogoś, kto będzie mieć mniej szczęścia niż ja - spoglądnęła na niego z ukosa, splatając zarazem dłonie i wyciągając je przed siebie. - Zachowywanie się rozsądnie... czy może próbować pomóc... te dwie rzeczy zawsze się ze sobą gryzą i nigdy nie wiadomo, która jest właściwa - rozluźniła ramiona i puściła swoje ręce, by ułożyć je wzdłuż ciała. Czarnowłosa nie umiała sobie samej powiedzieć, które kiedy zachowanie byłoby dobre... a czy on wiedział?
Zamrugała oczami, czując na moment lekkie zmieszanie.
- Mhm - Tylko patrzę, hm? - przez moment wydawało się jej, że to było coś więcej niż "tylko". Nie powiedziała już jednak tego na głos, niespecjalnie paląc się do ewentualnego drążenia w to. Była prawie pewna, że dostałaby w odpowiedzi całkiem nieprzyjemne słowa.
I tyle byłoby z tej milutkiej atmosfery.
Przytaknęła, słysząc jego kolejne słowa. Zagrożenie najwyraźniej minęło, a owa dwójka nie musiała już spędzać tutaj więcej czasu. Mimo to ostrożnie do niego podeszła, starając się poruszać niemalże bezgłośnie. Wewnątrz siebie miała obawy, że to może być pozorny spokój. Zawsze istniała ta możliwość, ze mogli się chcieć zaczaić gdzieś i próbować kontynuować swoje poprzednie dzieło.
Wstrzymała oddech, zbliżając się jeszcze bardziej. Nieufnie wyglądnęła, mrużąc oczy i samej upewniając się, że już wszystko jest w porządku. Odetchnęła z ulgą i wyprostowała się.
- Co powiesz byśmy się spotkali za dwa dni, o około dziewiątej wieczorem? - spytała się Mei, upewniając się, że niczego nie zostawiła w środku. - Chcesz wymienić się numerami? - dodała, trzymając już w dłoni telefon i delikatnie nim potrząsając.
Mei

Mei
Prefekt
Prefekt

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizny na ciele
Zawód : Informatyk - programista
Zajęcia : Nocne
Moce : Latanie, Manipulacja wodą


https://vampireknight.forumpl.net/t1873-mei-aryu#39443 https://vampireknight.forumpl.net/t1911-mei#40994 https://vampireknight.forumpl.net/t3841-pokoj-mei-i-fergala

Powrót do góry Go down

Gdy nie zdążysz na... Empty Re: Gdy nie zdążysz na...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach