Be my hero...

Go down

Be my hero...  Empty Be my hero...

Pisanie by Laurie Sob Maj 28, 2016 8:11 pm

Tego dnia miałam nareszcie zmienić swoje życie. Kochałam szczęście, które mnie otoczyło, ale potrzebowałam zmiany otoczenia. Taką okazją była szkoła, do której powoli zmierzałam. Siedząc w czarnej limuzynie, jechałam do upragnionej Akademii. Dwie godziny temu spakowałam ostatnie rzeczy i z lodówką w bagażniku coraz bardziej przybliżałam się do swojego celu. Stukałam w rytm muzyki o oparcie fotela, jednocześnie machając krótkimi nóżkami. Gdy dotarłam do celu kazałam szoferowi później przywieźć lodówkę, w końcu na co mi ona teraz? Były ważniejsze sprawunki...
Pożegnałam się ze swoją opiekunką, która również ze mną pojechała i wysiadłam ze stylowego wozu. Wzięłam swoją walizkę ze słodkim króliczkiem i ostatni raz zapewniłam gorąco, iż nie potrzebuję pomocy osób drugich. Odjechali, gdy stałam w świetle ulicznych lamp. Poprawiłam swoje zakolanówki z kokardkami. Raz jeszcze zerknęłam na malinową spódniczkę i biały sweter, po czym ruszyłam. Było słychać cichy stukot kółek, aż nagle świat zawirował o pełne 180 stopni.
Upadłam na twardą ziemię i przyjrzałam się grupce emo dzieciaków. Dziewczyna z dwoma kitkami żująca gumę, zaraz za nią ciemny chłopak, którego tylko oczka były wyraźne. Ten błękit dostrzegłby, tak naprawdę każdy. Kręciło mi się w głowie, chociaż to nie wystarczyło, bym nie dostrzegła swego głównego oprawcy. Czerwonooki chłopak z ulizanymi blond włosami. Na jego szyi obroża jak dla psa, ciuchy oczywiście ciemne, z akcentami gotyckimi. Obroże na nadgarstkach. Trzymał mnie, oblizując się po ustach. Czy to był mu koniec? Starałam się szarpać, ale pozostałe dwie osoby przytrzymały mi nogi. Byłam szkolona tyle lat na marne. To takie... żałosne. W dodatku nie mogłam krzyczeć, przez knebel w ustach. Nie pozostało mi nic innego jak się wyrywać, zużywając tym samym wszystkie siły.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Gość Sob Maj 28, 2016 9:03 pm

Brendan szedł ulicami miasta bez większego celu. Szwendał się, przechadzał, być może szukał jakiejś zwady. Postanowił tego nie otwierać sklepu i zrobić sobie dzień wolny od rutyny. Podążał krok za krokiem w bliżej nieokreślonym kierunku, gdy zrządzeniem losu znalazł się tuż obok słynnej Akademii. Z pozoru od ogromniasty budynek w którym uczą się przyszli magistrowie - sprzedawcy w McDonald'zie. Jednak wampir spostrzegł pewną scenę rozgrywającą się tuż przed wejściem do gmachu. Grupka dzieciaków zaatakowała małą bezbronną dziewczynkę. No cóż, jak to mówią: Życie jest pełne niebezpieczeństw i zasadzek, które czyhają na ciebie za każdym zakrętem. Normalnie Mężczyzna olał by tą sytuację, ale akurat dzisiaj potrzebował jakiejś mini rozróby. Podbiegł do grupki dzieciaków i podniósł tego najwyższego za kurtkę i powiedział:
- Chłopczyku, chyba już po dobranocce, więc czemu jeszcze włóczysz się po ciemnych i niebezpiecznych ulicach naszego niespokojnego miasta? - Ledwo zdążył zdanie gdy pozostała dwójka rzuciła się na ratunek koledze. Być może to mało wychowawcze i większa część rodziców potępia kary cielesne na dzieciach, ale dzięki Bogu (jeżeli jakikolwiek istnieje) Brendan nie był rodzicem, więc cisnął w dziewczynkę hersztem bandy, a drugiego chłopca złapał za wymierzoną w niego rękę, wykonał półobrót i rzucił chłopca na chodnik.
- Dosyć czy bardziej mam was poturbować?- Odparł z nadzieją w głosie, że taka nauczka im nie wystarczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Laurie Sob Maj 28, 2016 10:59 pm

Sytuacja była patowa. Trzymano mnie w żelaznym uścisku, tak bym nie mogła się uwolnić, czułam się niekomfortowo. Próbowałam się uwolnić, cały czas szarpiąc się, szamocząc na boki. Wszystko poszło na próżno. Byli znacznie silniejsi ode mnie, mutanty? Może. Spróbowałam krzyknąć, ale zabrzmiało to jak ściszony bełkot. Nikt nie mógł mnie usłyszeć oprócz samych oprawców. Zaczęli się głośno śmiać. Bawiło to ich? Ha ha ha, napadli małe dziecko, gratuluję osiągnięcia. Ugh.
Wtedy zobaczyłam światełko w tunelu. Wysoki mężczyzna z blond czupryną był moim wybawieniem. Przechadzał się akurat koło Akademii i na szczęście mnie nie zostawił. Spojrzałam na niego z nadzieją, gdy ten... o anioły! Podniósł najsilniejszego i najwyższego zarazem i przemówił. Patrzyłam na niego z zachwytem, tak jakbym właśnie zapragnęła mu podarować pluszowego misia.
Wtedy jednak dwójka mnie puściła i zaatakowała tajemniczego Pana. Zachowałam spokój i szybko się wycofałam za słup latarni. Skulona i czujna czekałam na przebieg sytuacji, a był on niezwykły i szybki.
Dziewczynka, która wyglądała na taką niewinną teraz zamieniła się w agresywną kocicę. Próbowała drapać, ale poleciała na chodnik. Ciekawe, czy nic jej nie jest.. Zaraz potem, pięść drugiego została zatrzymana. Och, Amazing! Brawo dla Wielkiego Pana!
I wtedy padły kolejne słowa, zapowiadające następną dawkę bólu. Ojej, oby nie przedawkowali, chociaż.. Akcja zawsze wywołuje reakcję i tak też było w obecnej sytuacji. Przytrzymany chłopak zaczął kopać, zaś ten którego ręka została zatrzyma wyjął nóż i spróbował go wbić w kończynę, która go blokowała (ręka). Za dużo... cierpienia. No, ale nie ma tego złego. W końcu, dziewczyna pozbierała się i zaczęła uciekać.
- Kim ty do cholery jesteś? - odezwał się najwyższy, który cóż.. splunął blondynowi w twarz.
Auć, czułam, że to będzie bolało, ale mimo to czekałam.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Gość Sob Maj 28, 2016 11:14 pm

Brendan nie potrzebował większej zachęty do dalszej walki niż kolejne wyprowadzane ataki. Uchylił się od ataku nożem i wyciągnął Jackala jednocześnie strzelając dzieciakowi prosto w zgięcie ręki, która dzierżyła nóż.
- Z nożem?! Na Mnie?! Zapłacisz za to smarku- Powiedział tłumiąc szyderczy śmiech. Tuż po strzale kopnął jeszcze tego samego dzieciaka prosto w twarz, tak mocno że ten przekoziołkował kilka metrów dalej. Dziewczynka atakowała jak w amoku, przez co nie trudno było wykonać unik, zajść ją od tyłu i uderzyć w ciemię kolbą od pistoletu z góry. Dziecko osunęło się na kolana i upadło płaskiem na chodnik.
Herszt całej bandy nagle przemówił. Widać, że nie był jakoś specjalnie wykształcony, bo zasób jego słownictwa powalający nie był.W odpowiedzi na jego pytanie Bren wyszeptał tylko:Twoim najgorszym koszmarem i oprawcą. Po tych słowach wystrzelił 3 razy. Kule przestrzeliły chłopakowi uda i prawy bark. Chłopak wykrwawi się w przeciągu kilkunastu minut.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Laurie Nie Maj 29, 2016 1:47 am

Złe wybory prowadzą do jeszcze gorszych konsekwencji. Z resztą, tak było i w tym przypadku. Gromadka nastolatków rzuciła się na o wiele starszego Pana. Współczułam im, bo zapłacili wysoką cenę....
Rozległ się huk po strzale. Chłopak z nożem oberwał w zgięcie łokcia. Nie przestraszyłam się, ale widok krwi był okropny. Skuliłam się i zaczęłam bujać. Najpierw do przodu, potem do tyłu. Nie chciałam być kolejna, ale.. on mnie ocalił i tylko dlatego, nie zaczęłam uciekać. Skupiłam się na Panu blondynie, który kontynuował działanie. Dziewczyna, jednak nie była mądra. Miała uciekać, ale.. tego nie zrobiła. Wróciła po jeszcze, co doprowadziło ją do dość długiej drzemki. Ostatni w kolejce był chłopak, który mnie przewrócił. Złapałam gwałtownie za słup, patrząc na swoją walizkę. Znajdowała się trzy metry dalej, co z kolei było moim zbawieniem. Powoli zaczęłam do niej podchodzić, aż w końcu dotarłam do zamka. Wyjęłam apteczkę, a następnie podniosłam się na dwie nogi.
Bum bum bum.
Zasłoniłam dłońmi uszy, upuszczając przedmiot. Popatrzyłam raz jeszcze na obie postacie i gwałtownie wstrzymałam oddech. Więcej krwi, przyspieszony oddech, zduszony krzyk. To przejawiał kapitan tej drużyny, lecz ja sama nie myślałam, lecz działałam. Podniosłam opakowanie na medykamenty oraz bandaże, po czym zaczęłam do nich podchodzić.
- Przestańcie, proszę! - krzyknęłam do nich, patrząc niemal błagalnie. Chciałam by to się skończyło, nie zniosłabym więcej..
Przyspieszyłam kroku, aż zaczęłam biec. Dotarłam do nich, patrząc poważnie, byłam w pełni zdecydowana. Uklękłam przy rannym chłopaku, obficie krwawił. Musiałam to zatamować.
- Proszę nie strzelać. Wierzę, że Pan tego nie chcę, dlatego.. Proszę nie strzelać, dopiero przyjechałam - trochę się obawiałam, ale .. musiałam mu zaufać. Tak naprawdę na tym polegał ten świat - Nie chcę umierać.. - przyznałam nieśmiało.
Ranny praktycznie się nie ruszał, jedynie mocno zaciskał zęby.
Wzięłam mu koszulkę do góry i zabrałam się za tamowanie krwotoku. Tylko w taki sposób mogłam pomóc.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Gość Nie Maj 29, 2016 2:14 am

Flamel patrzył trochę zbity z tropu na rozwój wydarzeń. Dziewczynka, która przed chwilą miała zostać obiadem wampira teraz chciała opatrywać mu rany. Niestety każe jej staranie w jego stanie jest bezcelowe. 3 główne tętnice przerwa, ciśnienie z jakim ucieka krew jest nie do zatamowania. Zerowe szanse na przeżycie nawet gdyby obecny był tutaj wykwalifikowany personel medyczny. I jeszcze słowa, które wypowiadała. Zabić ją? Nie chce umierać? Przecież to oni chcieli ją zabić, a on ją uratował. Jednak wiele osób ma rację dzieci są bardzo dziwne i nikt nigdy nie zrozumie ich pokrętnej logiki.
- Już nie strzelam uspokój się - powiedział spokojnym tonem chowając broń do kabur.
- To bezcelowe, tylko przedłużasz jego agonię, która jest nieunikniona. niestety trochę znam się na zabijaniu.- Powiedział próbując odwieźć dziewczynkę od bezsensownej utraty energii - Hej przecież on chciał sobie z ciebie zrobić kolację. Czemu tak bardzo chcesz mu pomóc?- Kręcił głową. Nie rozumiał tego absurdalnego poświęcenia dla niedoszłego oprawcy.
- Dziecko, nie zginiesz dzisiaj, nikt cię nie zabije, a na pewno nie ja. Uwierz, że gdybym chciał twojej krzywdy to nawet bym im nie przeszkodził, jesteś bezpieczna rozumiesz? - Starał się uspokoić malutką
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Laurie Nie Maj 29, 2016 10:05 am

Chciałam uratować jedno istnienie, ale nawet i to było bez sensu. Już po chwili miałam krew na rękach, byłam w rozterce. Wstrzymałam oddech, czując metaliczny zapach. Sięgnęłam po chusteczki, by się tego pozbyć, zdezynfekować ręce. Nie wyglądały za ładnie. Zaczęłam się trząść, widząc przed sobą te same koszmarne obrazy. Kręciło mi się powoli w głowę, więc podeszłam do dziewczyny, by i ją przebadać.
- Jestem.. spokojna.
Usłyszałam bicie swojego serca. Nie reagowało ono bowiem na otoczenie, tylko to co się działo w mojej głowie. Obrazy zaczęły być wyraźniejsze, a tym samym i lęk się spotęgował. Starałam się uspokoić, ale.. średnio mi to wychodziło. Wszystko miało się znowu powtórzyć.
- Gdybyś się nie znał, on by nadal żył.. Dlaczego Pan strzelił? - spojrzałam na niego z bólem na buzi. Był osobą, która mnie uratowała, dlatego nie łatwo mi było go posądzać, zgadywałam, że może działał w samoobronie. Westchnęłam, trzymając czystą rękę na głowie, próbując w ten sposób zmniejszyć pulsowanie czaszki. Zaznaczając, to również nie pomogło. Odwróciłam dziewczynę na plecy, tak, by nie uszkodzić jej kręgosłupa. Zmierzyłam puls, żyła.
Podeszłam do kolejnego chłopaka. Ten, akurat co dziwne starał się uciec, więc go zostawiłam.. Wróciłam do dziewczyny.
- Rozumiem, rozumiem, ale... mimo wszystko wydaje się Pan groźny. Można wiedzieć jak Cię nazywają? Chcę poznać imię osoby, która mnie... uratowała na swój uroczy sposób.
Na mojej buzi zagościł delikatny uśmiech, pomimo, że teraz od czasu do czasu miałam mroczki przed oczami. Świat w moich dużych oczach przygasł, a tym samym widziałam znowu puchaty śnieg, ubrudzony szkarłatną posoką.
- Jaką kolację?- zdawałam się później reagować, jednocześnie nie będąc świadoma tego, z kim się tak naprawdę mierzyłam - Znasz ich?- zapytałam, za nim jeszcze przyszły słowa tłumaczenia - Lubię pomagać, nawet moim oprawcą. Chociaż.. powinnam ich już dawno nabić na sztylet, to nie mogłam tego zrobić.. Nie tak mnie wychowano.
Patrzyłam na niego ufnie, chcąc nie chcąc, wyglądając niewinnie. Nie skrywałam przed nim sekretów, no chyba, że chodziło oto, iż byłam świadoma istnienia wampirów. Żaden sekret, przynajmniej dla mnie.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Gość Nie Maj 29, 2016 12:49 pm

Brendan był coraz bardziej zbity z tropu i zdezorientowany. Czy ta dziewczynka była poważna? Czy ona miała jakiekolwiek pojęcie o życiu? Czy ona była wychowywana pod kloszem, w miejscu gdzie przemoc i nienawiść nie istnieje? Jeżeli tak to ktoś zrobił bardzo wielki błąd wypuszczając ją tak nagle na wolność aby zderzyła się z całą podłością tego parszywego miasta.
- Nazywam się Brendan Flamel, a ty? - Przedstawił się dziewczynce dalej ledwo dowierzając że ta rozmowa w ogóle ma miejsce.
- Dziecko odsuń się od nich bo dalej mogą zrobić ci krzywdę. To wampiry i chcieli sobie zrobić z ciebie ludzkiego Happy Heala, a chyba nie chciałabyś skończyć jako danie podrzędnych krwiopijców prawda? - Zapytał z ironią w głosie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Laurie Nie Maj 29, 2016 1:15 pm

Co proszę? Teraz to nawet mnie zatkało. Pomimo, że byłam tylko dzieckiem, rozumiałam więcej, niż można było mi przekazać. Znałam trochę życia, ale.. cóż, zawsze byłam wychowana w szczęściu i dostatku. Nie zbyt pamiętam, co się działo przez te wszystkie lata, ale ważne, że nigdy mi niczego nie brakowało. Poczułam się tak pusto..
Ból nieco osłabł, a ja natychmiastowo poczłapałam do nóg osoby, która uratowała mi życie. Przedstawił się jako Brendan Flamel i najwidoczniej wiedział o moich oprawcach, więcej, niż ja sama.
- Kurenai Laurie, Hajimemashite [Miło mi Ciebie poznać] - powiedziałam niepewnym głosem, przyglądając się obu chłopakom. Dziewczyna jednak.. wydawała się inna. Miała puls, tętniło od niej życiem, choć przez moment wydała mi się przez kogoś terowana. Ona nie mogła być, taka agresywna. W końcu wyglądała jak lalka, taka z porcelany w zdobnej sukience! Była troszkę straszna..
- Wampiry? Oni? Ale chyba nie mówisz o dziewczynie?
Popatrzyłam na niego z obawą. Wiedziałam kim, a raczej czym oni są. Pijawki, pożądające ludzkiej krwi. Przełknęłam głośno ślinę, po czym poleciałam do tyłu. Obrazy wracały, a ja nie mogłam nic na to poradzić. Zima, biały śnieg i czerwona posoka. Dalej krzyki, roznoszące moją głowę. Dusiłam krzyk, bojąc się, że ta sytuacja się powtórzy. W moich oczach, pojawiły się łzy, gdy tak sobie leżałam na ulicy. Dłońmi zakryłam usta.
- Wydarzyła się katastrofa.. albo coś bardzo złego. Gomen.. - szeptałam, patrząc się w niebo. Nie liczyłam się z tym, że była obok mnie jeszcze jedna osoba.
- Kim jesteś, by móc stwierdzić, że oni są wampirami? Skąd masz wiedzę jaką posiadasz, powiedz mi, bym mogła spokojnie spać.. - ledwo wyłkałam, próbując powstrzymać lecące łzy. Głupia krew, jeszcze gorsze wampiry! To przez nie koszmary wróciły, a głowa no cóż.. razem z sercem prawie eksplodowała.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Gość Nie Maj 29, 2016 1:44 pm

Brendan westchnął głośno i głęboko. Widać, ze mała na zdiagnozowanie wampiryzmu u napastników mało nie wybuchła płaczem. Musiała mieć jakieś złe z nimi doznanie, być może jeden z nich skrzywdził jej rodzinę? To było nieistotne, istotny był fakt, że Laurie panicznie boi się "chodzących nocą". Dlatego Irlandczyk nie mógł powiedzieć jej, że również należy do tego długowiecznego gatunku.
- Eeee... nie trzeba być einsteinem, żeby zauważyć, że są wampirami. Przede wszystkim krwawią inaczej niż ludzie, posoka, która cieknie z ran jest ciemna i krzepnie inaczej niż krew normalnego człowieka. Po drugie czy widziałeś kiedyś tak silne chuchro jak ten o tutaj jegomość? Uwierz musiałem ich zabić, bo jak nie ciebie zaatakowaliby inne dziecko, które nie koniecznie miałoby tyle szcześcia co ty.- Skarcił trochę dziewczynkę, ale przecież nie chciał dla niej źle. Gdyby chciał już dawno leżałaby martwa na chodniku jak jej antagoniści. Flamel nie lubił zabijać dzieci, nawet za mordami na nastolatkach nie przepadał, ale czasem niestety mus to mus i wystrzelić do niepełnoletniego trzeba.
Brenowi pozostało tylko jedno pytanie w głowie: Co on ma do cholery zrobić z tym dzieckiem? Przecież nie może zostawić jej samopas z wampirami w plamie krwi.
- Chodź malutka ze mną. Mieszkam kawałek drogi stąd. Chodź umyjesz się przebierzesz i rano pójdziesz do szkoły dobrze? -
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Laurie Nie Maj 29, 2016 2:37 pm

Huh i cała sprawa jasna. Patrzyłam na swego wybawcę z dozą zainteresowania. Nie żebym go zaraz polubiła, ale wydawał się miły i inteligentny. Z wykształcenia byłam licealistką w wieku jedenastu lat. Jeśli do tego dodać nauczanie ze studiów oraz moje własne zainteresowanie to byłam biochemikiem i kryminalistką zarazem. Lubiłam takie rzeczy, ale i tutaj znalazłam parę kruczków. Czy powinnam je pokazać światłu dziennemu? Cóż, jak umierać to własnie teraz, później będę tylko gorzej.
- Kim jesteś z wykształcenia?
Zapytałam, chcąc potwierdzić wszystkie przypuszczenia, ponad to... Bądźmy szczerzy skoro to były wampiry, to on.. Nie, nie chciałam tego roztrząsać. Po prostu musiałam wyjść z kolejnym pytaniem, no.. nie mogłam się powstrzymać, nawet jeśli miałam robić jako maskotka.
- Skoro to były wampiry, to w takim razie, jak Pan dał radę je pokonać? Zwykły człowiek nie jest do tego zdolny.. Brendan-san, Czy Pan też nim jest?
Byłam niepewna, również mógł skłamać, nie mówić mi pewnych rzeczy, ale.. rodzice mnie urodzili nad wyraz spostrzegawczą. Z resztą analizy, potwierdzanie wszystkich poszlak i śladów, niestety to było jedno z moich hobby. Jeśli ktoś nie wie, to właśnie to wchodzi w kryminalistykę.
Westchnęłam, będąc zdecydowanie za dorosła. Trochę czułam się z tym jak wampir. Mądra, inteligentna, wiedząca więcej, niż przeciętne dzieci. Ponad to charakterystyczny dla tego wieku wygląd, atuty. Wydawałam się być przemieniona we wczesnej młodości. Szkoda tylko, że tak naprawdę byłam nadludzkim dzieckiem, wychowanym przez garstkę wampirów.
Robiło mi się coraz zimniej, chciało mi się spać. Zamknęłam oczy i położyłam dłoń na swoim czole. Jeden z chłopców był na pograniczu swego życia, zaś drugi z rannym kolanem i ręką, uciekał coraz dalej i dalej, przewracając się trzy latarnie stąd. Współczułam mu, on chyba też był kiedyś człowiekiem...
- Miałam dzisiaj przekroczyć tą bramę.. Mogłabym wrócić jeszcze tej nocy albo następnej? Naprawdę nie chcę tu przychodzić w ciągu dnia. Nie przywykłam do światła słonecznego, a tym bardziej do wczesnych poranków.
Marudziłam, tak naprawdę. Pomimo, iż mój zegarek biologiczny był mocno przestawiony, w końcu, jaki człowiek wstaje w nocy, pracuje/ uczy się przez nią, a potem idzie spać o szóstej rano, nie chciałam dzisiaj odwiedzać swojego Akademika.
- Kupimy po drodze lizaki i... jeszcze wielką czekoladę?
Podniosłam się z chłodnej ziemi, trzymając się za głowę. Bolała, nie pokazując mi już żadnych obrazów. Atak był zazwyczaj chwilowy, ale niczym upadek z hulajnogi pozostawiał po sobie zadrapania. Strasznie ich nie lubiłam...
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Gość Nie Maj 29, 2016 6:52 pm

Mężczyzna cierpliwie słuchał co ta mała i dociekliwa osóbka mówi, o co pyta i jakie wysnuwa wnioski. Była bardzo dociekliwa jak na małą dziewczynkę, ale mimo wszystko była bardzo wystraszona i niektóre jej reakcje były naprawdę bardzo zastanawiające. Dziwne też było to, że nie chciała chodzić w dzień tylko nocami, a przecież wampirem nie była.
- Hym... z wykształcenia?- Powtórzył zadane pytanie - Jestem florystą z wykształcenia, ale zajęcie, którym się zajmuję nie ma z tym zbytnio nic wspólnego. Prowadzę sklep z manufakturą, a jeżeli chodzi o wiedzę na temat wampirów to właśnie przez nich straciłem całą rodzinę. - Brendan odetchnął w duchu, ponieważ udało mu się wybrnąć z sytuacji. Nie przyznał się do swojego wampiryzmy, ale również nie okłamał dziewczynki.

Po chwili złapał Laurie za rączkę, wziął jej walizkę i przerzucił ją przez ramię. Skierowali się w stronę domu Irlandczyka. Ale co z pobojowiskiem, które zrobił mężczyzna? No właśnie nic. Przyjedzie policja stwierdzi zgony zacznie szukać rodziny "zamordowanych" (oczywiście jej nie znajdzie) zacznie szukać winowajcy, którego również nie mają szans namierzyć i za jakiś czas zamknął dochodzenie z powodu przedawnienia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Laurie Pon Maj 30, 2016 10:35 am

Moje wnioski szły daleko przed siebie. Stawiając odważnie kroki, wyprowadzając trafne pytania, mające przybliżyć je do celu.  Jednakże, ku mojemu niezadowoleniu nie otrzymałam tego, na co liczyłam. Był florystą, a wiedział tak dużo na temat wampirów i jeszcze sie z nimi mierzył. Ponad to odniósł sukces, pomimo, że mieli przewagę liczebną. Coś ewidentnie było nie tak. Jednakże, co mogłam zrobić?  Przewiercić go pilnikiem? Bez sensu, wolałam na ten moment to zostawić w spokoju. Z resztą czułam, że przy nim będę bezpieczna, przynajmniej teraz.
- Może kiedyś tam wpadnę. Z chęcią kupię coś do pokoju.
Przechyliłam główkę na bok z lekkim uśmieszkiem, po czym się skrzywiłam. Stracił rodzinę przez wampiry... umm. To wiele wyjaśnia, ale czemu w takim razie mi nie odpowiedział?  Też podejrzane, ale huh.. chciałam już ruszyć, zamiast zastanawiać się pół nocy nad wszystkimi za i przeciw.
Złapaliśmy się za rączkę jak rodzina, a zaraz potem zaczęliśmy iść do jego domu. Czy był wielki? Miał wiele pokoi? Będę spać na podłodze?
-Kupmy czekoladę, ja chcę! - powiedziałam rozradowana, jakby sytuacja przed chwilą w ogóle nie zaistniała. Ofiara? Musieliście pomylić osoby, zawsze wychodziłam cało do czasu...
-Gdzie się znajduje Twój dom, tam, tam czy tam?- wskazywałam palcem kolejne uliczki, która to była? Nieważne przez moment chciałam być tylko dzieckiem.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Gość Pią Cze 03, 2016 7:43 pm

Irlandczyk westchnął głęboko i pokiwał głową na kolejny szereg pytań dziewczynki.
- No wybacz, ale nie masz wyjścia, ponieważ mieszkam nad moim sklepem, więc będziemy musieli przejść przez niego by dostać się do mieszkania. - Udzielił dziewczynce odpowiedzi jednocześnie na dwa postawione przez nią pytania. Prowadził ją uliczkami, którymi szedł w jej stronę opowiadając co znajduje się w jego sklepie i jak bardzo ludzie cenią sobie jego pracę. Starał się zainteresować Laurie by tej szybciej i milej przebiegła podróż. Brendan może nie był mistrzem krasomówstwa, ale czasem potrafił zainteresować swojego odbiorcę opowieścią.
- Nie kupimy czekolady maleńka. Co powiesz, żeby zrobić czekoladę sami? Wtedy dodamy do niej to co tylko będziesz chciała. Co ty na to? - Zaproponował nowo poznanej dziewczynce. Wydawało mu, się że to będzie dla niej idealna zabawa, a przecież kto nie lubi robić czekolady prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Laurie Nie Cze 12, 2016 3:53 pm

Mieszkanie wraz ze sklepem? Zaczęłam powoli to sobie wyobrażać, myśląc jak to mogło wyglądać. Zwykłe mieszkanie i nagle na środku sklep, lada, kasa i bibeloty. Śmieszny domek... Ale jak już wcześniej Brendan określił to jego domek wyglądał znacznie inaczej. Mieszkanie znajduje się na górze, co znaczy, iż budynek musiał zostać podzielony na dwie, jak nie trzy kondygnacje. Ciekawe tylko, czy będę mogła wszystkie zwiedzić. Hmm, zapytam go oto później.
- Skoro tak... to przynajmniej zobaczę, gdzie jest Twój sklep i przy okazji mam nadzieję, że będę mogła przejrzeć asortyment.
Czy mi pozwoli? Byłam nieszkodliwym dzieckiem, które jedynie, co mogło zrobić, to posłać mu niewinny uśmiech. Nie miałam zamiaru kraść, również jedyne czego pragnęłam to zobaczyć jego kunszt. W końcu, on sam wszystko robił, huh ciekawe skąd takie hobby?
Ludzie to doceniali, lubili jego wyroby. Miałam nadzieję, że i mi się spodobają.
- Masz może lalki u siebie w sklepie? Taki z porcelany, z tymi strasznymi oczami, co próbują Cię przewiercić na wskroś.. - wzdrygnęłam się, pamiętając o swojej fobii. Nie lubiłam takich lalek, nawet panicznie się ich bałam, co spowodowało, iż pokochałam pluszaki. Mięciutkie, słodko wyglądające, które z dzieci ich nie kocha?
Co do propozycji, to patrzyłam na blondyna jak na obrazek. Sugerował mi czekoladę z dodatkami takimi, jakimi bym tylko chciała. Klasnęłam w dłonie, patrząc na niego jak na zbawcę. Chyba naprawdę był moim bohaterem...
- Zgadzam się! - krzyknęłam podekscytowana, ściskając mocniej jego dłoń. Następnie przyspieszyłam kroku, tak, że w momencie gdy zaczęłam lekko biec musiałam go pociągnąć.
- Pobiegniemy? Chciałabym jak najszybciej zobaczyć Twój dom i oczywiście zrobić czekoladę, um!
Ucieszona chciałam lecieć przed siebie, niczym ptak, który dopiero wyleciał z klatki. Chciałam tylko, by ta chwila.. trwała jak najdłużej.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Be my hero...  Empty Re: Be my hero...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach