Wycieczka do Wenecji

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Gość Nie Paź 30, 2016 10:28 pm

Oj tam, jedna jaskółka wiosny nie czyni. To, że randka nie wyszła zgodnie z planami, nie znaczyło, że jego zdolności planowana są na niskim poziomie! Po prostu nie przewidział paru spraw, ale przecież wszystko dobrze się skończyło! No powiedzmy, bo oboje wylądowali w miejscach, w których z pewnością nie chcieli wtedy być.
Ha, Esmeralda dała za wygraną. Mógł cieszyć się swoim zwycięstwem, nawet jeśli miało być ono tylko iluzją. W końcu i tak nie zamierzał się wygadywać. Przekonanie kobiety do jego niespodzianki nie powinno być specjalnie trudne, jeśli wykorzysta do tego swoje wszystkie możliwości!
"Płakałbyś po mnie."
Czyżby? Prędzej płakałby kupiec łowczyni. On nawet nie zdążyłby się rozczulić, a już otrzymałby przesyłkę z pudełkiem, w którym byłaby rudowłosa. Ba, nawet nie miałby czasu pomyśleć o tym, że je brakuje. Zerknął na towarzyszkę, zastanawiając się nad tym, co mogłaby zrobić komuś, kto by ją zakupił. Z pewnością nieznajomy byłby w sporych kłopotach.
- Oczywiście - potwierdził.
Lepiej jeśli nie powie o swoich domysłach. Jeszcze obraziłaby się na wieki i zarządziła celibat aż do odwołania. To byłoby bardzo złe. Choć z drugiej strony nałożyłaby karę także na siebie, ha.
- Hm, sama powinnaś to wiedzieć - odpowiedział, rozbawiony. Nie znał się na tych kobiecych wymysłach. Faceci z natury nie interesowali się takimi stereotypami, ba, nawet nie wiedzieli, że większość z nich może ich dotyczyć! Dlatego łowca nie był obeznany w tych rzeczach i nie potrafił udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wolał nawet nie pytać, co chodzi lekarce po głowie. Jej myśli pewnie niejednego by dobiły.
- Nie mam japońskich korzeni. Rodzina taty od kilkudziesięciu lat mieszka w Japonii, dlatego zmienili nazwisko na japońskie, aby inni nie łamali sobie języka - powiedział. Co prawda nie pamiętał jakie nazwisko wcześniej widniało na kartach rodziny od strony ojca, ale ta wiedza nie była mu do niczego potrzebna.
- Hm, ten problem potem rozwiążemy - wymruczał.
Rower? On także nie wyobrażał sobie dojazdu rowerem do pracy. Nie dość, że dziwnie by to wyglądało, to po prostu nie był do tego przyzwyczajony. Preferował samochody, a nawet autobusy. Nawet dotarcie gdzieś pieszo nie stanowiło dla niego problemu.
- Zadbam też o to, żebym nie był w tym sam - mruknął. Chyba nie musiał mówić, o co dokładnie chodzi? Ha, nawet jeśli Esmeralda nie do końca zrozumiała jego słowa, to pozostawało jej się tylko domyślać.
Niestety swoje plany musieli odłożyć na dalszy plan. Niespodziewane spotkanie rodzinne przerwało im wspólny prysznic, brutalnie wpychając ich w ramiona rzeczywistości. A miało być tak miło.
"Dlaczego nie zamknąłeś frontowych drzwi?!"
Nie jest źle. Nie skoczyła jeszcze do gardła, ani nie udusiła w toalecie.
- Nikogo się nie spodziewałem! - powiedział na swoją obronę. Nie jego wina, że rodzice nie mieli wyczucia i zapragnęli przyjechać w tym samym czasie. Poczekał, aż lekarka się ubierze i wyszedł za nią z łazienki. Od razu skierował się do pokoju, gdzie mała Ally zalewała się łzami. Na widok swojej matki, trzymającej dziecko na rękach, miał ochotę uderzyć się w czoło. Szybko podszedł do niej i zabierał małą.
- Nie mówiłeś, że masz dziecko! - oburzyła się matka, zerkając na swojego męża, jakby szukała w nim jakieś deski ratunku.
- Nie było kiedy. Tak poza tym, to co wy tutaj robicie?
- Przyjechaliśmy na weekend trochę odpocząć - wtrącił się ojciec. Jego brązowe oczy nadal iskrzyły się, nie dając zapomnieć synowi, że przed chwilą był świadkiem jednoznacznej sytuacji. - Trzeba było powiedzieć, że przyjedziesz i to z kimś!
- Jeździcie tutaj tylko na waka--
- Z kim? - zniecierpliwiona Francuska przerwała Leyowi, patrząc teraz na niego uważnie. Jednak jej wzrok szybko spoczął na Esmeraldzie, gdy tylko zorientowała się, że w pokoju jest obca osoba! - Kto to jest?
Młody Kajiyama delikatnie kołysał Ally, śląc modlitwy do wszystkich możliwych bogów, aby ta sytuacja okazała się jedynie kiepskim żartem. Nie tak wyobrażał sobie przedstawienie Esme swoim rodzicom.
- To moja dziewczyna - Esmeralda Green.

Dzisiaj już drugi zgwałcony i przeżuty post, wybacz. ;-;
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Esmeralda Wto Lis 01, 2016 10:41 am

Zanim otrzymałby przesyłkę, prawdopodobnie usłyszałby swoją wybrankę, w towarzystwie dźwięków nadjeżdżającej karetki dla biednego kuriera. Zdenerwowana kobieta jest zdolna do różnych rzeczy, lecz kiedy potrafi się bić i przy okazji ma pojęcie o trucicielstwie, stanowi to nie lada problem dla potencjalnego wroga.
- Ja? Dlaczego? W moich korzeniach nie ma Włochów i Francuzów. – to, że w przeszłości zdarzyło się jej spotkać z jakimś latino loverem, nie sprawiło, że od razu poznała wszelkie niezbędne ciekawostki z życia członka wybranej narodowości. W rodzinnych kręgach Esmeraldy znajdowało się mnóstwo Brytyjczyków, Portugalczyków, a nawet Polaków. Skąd więc miała wiedzieć jacy są Włosi, którzy w dodatku w biały dzień zmieniają nazwisko na japońskie!
- Czyli rozumiem, że jesteś bardzo związany emocjonalnie ze swoją matką i jesz żaby przy każdym niedzielnym obiedzie. - mimowolnie zmarszczyła brwi na myśl o takiej profanacji. Nie rozumiała jak można spożywać żaby, choć wegetarianin mógłby oskarżyć ją o morderstwo, kiedy zajadała się smacznym stekiem ze świni czy innej krowy. Widać punkt widzenia zależał nie tylko od poglądów, miejsca w jakim się znajdowano, ale również spożywanego żarcia, by te wszystkie kulinarne powiastki mogły w końcu nabrać dosłownego sensu.
- Twoi rodzice nie są łowcami? - pośród rodzin łowieckich przekazywano nie tylko wiedzę magiczną i artefakty. Nazwiska jakie posiadali członkowie rodu były ściśle z nimi związane i od razu odkrywały historię danej rodziny. Nikt z łowców nie zmieniał rodowych nazwisk, stąd właśnie myśl, że rodzice Leyasu byli całkowitymi laikami. Skąd więc mężczyzna dowiedział się o Oświacie i dlaczego zasilił jej szeregi, zamiast cieszyć się spokojnym i niezmąconym kłopotami życiem?
- Będziesz musiał mi o wszystkim opowiedzieć… - ale nie tutaj, nie pod prysznicem kiedy wisiała nad nimi chmura namiętności. Czas zwiastujący szybko nadchodzącą bliskość nie był dostatecznie dobry na wywlekanie powodów jego decyzji. Kto wie, może lepiej dla tej rozmowy będzie usiąść z kubkiem gorącej herbaty lub kieliszkiem wina…
- Ja się nie deklarowałam, że będę chodzić nago po domu. - uśmiechnęła się ukazując typową dla niej złośliwość. W najgorszym wypadku zaopatrzy Leya w cały arsenał cudownych żabich bokserek, dzięki którym idealnie wpasuje się do rodziny!
A jakby tak… krawat w żaby? Pasowałby idealnie do jego formalnego stroju!
- Jesteś policjantem do cholery! Powinieneś mieć we krwi takie nawyki jak zamykanie pieprzonych FRONTOWYCH drzwi na klucz! - no nie, jeszcze będzie się tłumaczył, że się nie spodziewał! I co tutaj z takim zrobić, kiedy miało się niesamowitą chęć pacnąć jego głową o kant pralki?!
Kiedy była już ubrana w tę skąpą kwiecistą sukienkę, żałowała, że ta cała sytuacja to nie jest tylko zły sen. Nie mogła przecież tkwić w łazience jak ten przypał, zwłaszcza, że rodzice jej wspaniałego partnera zainteresowali się obecnością obcej baby w ich domu.
Świetnie. Cudownie. Wspaniale.
Nie dość, że nie powiedział o nowej partnerce, to jeszcze nie uprzedził, że zamierza spędzić kilka dni w posiadłości rodziców! Gdyby wiedziała… Gdyby tylko wiedziała, z pewnością wybrałaby jakiś hotel i szerokim łukiem ominęła możliwość poznania „teściów”. A teraz? Jest już po frytkach, bo nagiej prawdy nie da się już dzięki Leyowi ukryć.
Słysząc ciekawskie pytania od strony rodziców, Esmeralda wzięła głęboki oddech i wyłoniła się z czeluści łazienki.
- Dzień dobry. Bardzo Państwa przepraszam za niespodziewane wtargnięcie. Obiecuję, że jeszcze dziś przeniesiemy się do najbliższego hotelu. - powiedziała przepraszającym tonem. Ally trochę się uspokoiła, ale wciąż cicho łkała w ramionach Leya.
- Wezmę małą i przygotuję kolację. Wyjaśnij wszystko z rodzicami nim wyjdziemy. - powiedziała, zabierając dziecko i zgarniając po drodze jej rzeczy – kilka zabawek, matę i koc na którym będzie mogła zostawić Ally. Esmeralda skierowała się do kuchni, gdzie stały nierozpakowane jeszcze zakupy i nim zabrała się za przygotowanie, rozłożyła matę i koc, by na nim zostawić dziecko.
- Proszę kochanie, za chwilę dostaniesz jedzonko. – cmoknęła córkę w policzek i wręczyła wielkiego pluszowego psa, do którego dziecko natychmiast się przytuliło. Gdy upewniła się, że mała zajęła się zabawą, kobieta odetchnęła i zabrała się za szykowanie kolacji oraz mleka dla Ally. Po umyciu warzyw zaczęła je kroić, powtarzając sobie w myślach, że za chwilę ta upokarzająca sytuacja dobiegnie końca. Wstyd przecież wyjść bez słowa, chociaż po ostatnim nie może być już chyba gorzej.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Gość Pią Lis 04, 2016 10:00 pm

- Właśnie, musisz mi kiedyś opowiedzieć coś o sobie. Nawet nie wiem skąd pochodzisz - powiedział.
Ha, nie ma to jak szybka i bezproblemowa zmiana tematu.
Tak na dobrą sprawę to niewiele wiedział o Esmeraldzie. Mało o sobie mówiła, a sam jakoś nie wiele się dopytywał o jej życie, przeszłość czy nawet rodzinę. Miała rodzeństwo, ulubionego psa czy świnkę morską? Co lubiła najbardziej jeść? Żabie udka w sosie grzybowym? Kim byli jej rodzice? Gdzie się wychowała? Niby te informacje pozornie nie były ważne, czy też do potrzebne do czegokolwiek, ale dzięki takim rozmowom można bardziej poznać drugą osobę. Jednak teraz nie zamierzał jej wypytywać. To nie byłoby komfortowe dla niego, a tym bardziej dla łowczyni. Takie rzeczy najlepiej załatwia się przy lampce wina i smakowitym jedzeniu!
Żaby? Oho, czyżby nieświadomie zbyt wiele przekazał? Będąc w jej domu, zauważył, że rudowłosa wielką sympatią obdarza akurat te zwierzaki, choć sam nie wiedział dlaczego. Dla niego nie były jakoś szczególnie ważne. Lubił je, ale zbyt długo się je przyrządzało, hue.
- Nie no, co ty - zaoponował, wbijając spojrzenie na ścianę za Esmeraldą, byle tylko uniknąć z nią kontaktu wzrokowego. Miał wrażenie, że zjedzenie żaby było wręcz absurdem dla kobiety, co nie do końca rozumiał, ale nie miał dyskutować na ten temat. Jeszcze zostałby oskarżony o morderstwo na tych płazach!
- Nie, trzymają się od tego daleko - opowiedział. Jakoś nie widział swoich rodziców w roli obrońców ludzkości, goniących za bandą krwiożerczych wampirów i wymachujących bronią anty-wampirzą. Ten widok byłby zbyt komiczny, aby mógł się ziścić.
"Ja się nie deklarowałam, że będę chodzić nago po domu."
Ależ nie musiała. To przecież było oczywiste i za bardzo nie miała wyboru. W końcu mężczyzna nie zamierzał go jej zostawiać, ale niech teraz myśli, że może zdecydować, przynajmniej będzie bardziej ugodowa! Ha, jeszcze znajdzie na nią sposób.
Kiedyś.
No hej, kto powiedział, że bycie policjantem równa się zamykaniu drzwi? Robił tak w swoim mieszkaniu, ale nie miał takiego nawyku, gdy był w innym miejscu. Niby ten dom należał także do niego, ale wchodząc do niego nie myślał o tym, że ktoś może wpaść z niezapowiedzianą wizytą, tym bardziej że do okresu wakacyjnego pozostało dużo czasu, a wtedy zazwyczaj przejeżdżała rodzina! Wtedy myślami leżał już w łóżku, zatapiają się w gromadzie poduszek.
- Ej, przecież nie zrobiłem tego specjalnie. - Może się już nie wybroni, ale nie da sobie wcisnąć poczucia winy!
Dobra, musiał jako załagodzić całą sytuację i jakoś spławić rodziców. Przede wszystkim musiał się upewnić, że ojciec za dużo nie skojarzył, a przynajmniej nie rozpowie tego dalej. Dobrze znał jego chęci do dzielenia się z najbliższą rodziną takimi rzeczami, dlatego miał pewne obawy, czy zdarzenie w łazience pozostanie tylko w ich wąskim gronie.
- Do hotelu? - zainteresowała się matka. - To raczej my będziemy musieli się tam przenieść, skoro byliście pierwsi - dodała, zerkając na ojca Leya.
Ten wzruszył jedynie ramionami, pozostawiając kwestię rozmowy swojej żonie.
- Nigdy nie jeździcie tutaj o tej porze - mruknął czarnowłosy, nie kryjąc się z tym, że wizyta osób trzecich nie była mu za bardzo na rękę.
- Ciotka miała urodziny! Zaprosiła nas, a że mieszka niedaleko, to postanowiliśmy tutaj zostać na noc, żeby nie wracać - wyjaśniała, odprowadzając Esmeraldę wzrokiem. - Pójdę pomóc w kolacji!
Zanim policjant zdążył zaprotestować, ta już się ulotniła, przechodząc do kuchni.
- Więc jesteś dziewczyną mojego syna? - zapytała, otwierając szufladę ze sztućcami. - Długo się znacie? Gdzie się poznaliście? Ah, masz może ochotę na spaghetti? - nie czekając na odpowiedź odnośnie jedzenie, wyciągnęła duży nóż i położyła go na blacie. Kucnęła, sięgając do szafki w poszukiwaniu odpowiedniego makaronu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Esmeralda Sob Lis 05, 2016 12:30 pm

Do tej pory nie znalazła się okazja do poważniejszej rozmowy na temat jej osoby. Zresztą co ciekawego może być w jej życiu? Panienka z „dobrego domu”, która uciekła jak najdalej od rodziny od której nie mogła się opędzić, a aktualnie nawet oni nie chcą jej widzieć. Jeśli jednak Leyasu wyrazi taką chęć nie ma przeciwwskazań, żeby opowiedziała mu tą bezpieczniejszą wersję wszelkich przeszłych zdarzeń.
- Jeśli zechcesz… - w myślach układała już plan co może powiedzieć, a co lepiej zataić przed mężczyzną. Szczerze podejrzewała, że nie każdy element jej egzystencji mógłby przypaść Leyasu do gustu, a czego uszy nie słyszą tego oczywiście nie żal!
- Urodziłam się i wychowałam w Wielkiej Brytanii, skąd pochodzi zresztą moja mama. Mój ojciec jest Portugalczykiem od strony mojego dziadka i pół Polakiem od strony babci. - wyjaśniła. Tak naprawdę zawiłość pochodzenia jej rodziny była bardziej rozbudowana, ale po co od razu odkrywać przed nim całe genealogiczne drzewo?
- Chcesz powiedzieć, że mając matkę Francuzkę, nigdy nie miałeś żaby w ustach? - uniosła brew łapiąc go na fakcie, że nie patrzył jej w oczy. Coś kręcił. Jak nic mijał się z prawdą, próbując przedstawić najbardziej bezpieczną wersję. Niech już lepiej się przyzna i zakończy tą farsę, bo w przeciwnym razie wydusi z niego prawdę siłą.
- Co Cię zatem skłoniło żeby porzucić „bezpieczne” życie w zaciszu rodzinnym i zabrać się za łapanie wampirów? - może wizja sprawiedliwości była w nim na tyle silna, że nie chciał ograniczać się do zwykłych bandytów. Nie wykluczała, że powód jego decyzji był bardziej rozbudowany i wiązał się z jakąś stratą.
- Możemy o tym porozmawiać później. Tak na spokojnie. - dodała od razu, kiedy do niej doszło, że rozmowa pod prysznicem niekoniecznie jest odpowiednia jeśli chodzi o takie tematy.
W sprawie zamykania drzwi to chyba logiczne, że glina bardziej niż zwykły Kowalski powinien przywiązywać uwagę do bezpieczeństwa. A co jeśli zamiast rodziców do mieszkania wtargnąłby jakiś złodziej, morderca albo wampir? O tym już Ley oczywiście nie pomyślał!
- Chryste, Ley! Myśl czasem! - jakby to ona zaprosiła go do siebie, wcześniej upewniłaby się dwadzieścia pięć razy że: A) mieszkanie należy do niej, B) tylko ona ma klucz, C) jeśli poprzednie punkty się nie zgadzają, to zadba, żeby NIKT nie zapragnął w tym czasie wypoczynku, D) na pewno zamknęłaby drzwi!.
- Ale nie ma takiej potrzeby. To przecież Państwa posiadłość. - Leyasu był częścią rodziny, ale ona i Ally? Obie były tylko gośćmi w tym nowym miejscu, dlatego jeśli ktoś pójdzie spać do hotelu to właśnie one. Esmeralda nie wyobrażała sobie sytuacji w której będzie się w najlepsze zabawiała z ciemnowłosym w mieszkaniu jego rodziców, kiedy oni właśnie przez nią zostaną zmuszeni do zajęcia pokoju w hotelu. O co to to nie.
- Zjemy z Państwem kolację i przeniosę się z córką do hotelu. - w internecie bez problemu znajdzie kontakt do najbliżej usytuowanego miejsca, gdzie dojdzie nawet piechotą jeśli będzie miała taką fantazję.
Idąc do kuchni nie spodziewała się, że jej „spokój” zostanie zaburzony przez przyszłą, niedoszłą teściową. Wyprostowała się, słysząc głos kobiety.
- Tak proszę Pani. - wydukała z siebie. Obecność Pani Kajiyamy niekoniecznie była czerwonowłosej na rękę, ale co zrobić? Przecież jej nie wyrzuci z własnej osobistej kuchni.
- Leyasu nic Państwu nie wspominał? - no tak, po co miał mówić, że tkwi w związku z kobietą mającą dziecko. Może się wstydził, albo po prostu uważał za związek na tyle mało przyszłościowy, że nie warto nim zaprzątać głowy rodziców. Esmeraldzie było zwyczajnie wstyd, że poznaje rodziców mężczyzny w takich okolicznościach. Najchętniej zakopałaby się w jakimś bunkrze i wyszła dopiero kiedy wszyscy sobie pójdą.
- Poznaliśmy się jakieś dwa lata temu w pracy. - zastanawiała się, czy powiedzieć teściowej, że ta „praca” to przesłuchanie w oświacie. Leyasu był policjantem, więc na zwykłym etacie nie mógł spotkać łowczyni. Chyba że rzeczywiście pracowałby w drogówce, albo Esmeralda pracowałaby jako koroner gdzie Leyasu prowadziłby śledztwo. Kobieta postanowiła nie dopowiadać nic więcej na ten temat licząc, że nie padnie pytanie czy jest policjantką, ani o to czy Leyasu jest ojcem Alicji.
- Może ja coś Państwu ugotuję? - taki był plan. Ugotować, coś tam z tego skubnąć i szybko ulotnić się do hotelu. Esmeralda zauważyła, że woda w której umieściła butelkę jest dostatecznie gorąca, by móc podać mleko córce. Wyłączyła gaz i po sprawdzeniu czy mleko ma odpowiednią temperaturę podała je dziecko. Ally sama chwyciła za butelkę i pijąc, spoglądała co chwilę na „babcię”. Kiedy skończyła, odrzuciła butelkę na podłogę i nieco chwiejnym krokiem zbliżyła się do matki Leyasu, kładąc rączki na jej nodze.



Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Gość Wto Lis 08, 2016 9:59 pm

Lepiej niech wszystko powie! Przed swoim partnerem nie powinna niczego ukrywać. Dobra, może sam zamierzał dawkować prawdę w bezpiecznych dawkach, ale w końcu i tak powie to, co Esmeralda będzie chciała się dowiedzieć, nawet jeśli zostanie to odwleczone w czasie. Nie musiała od razu znać każdego aspektu z jego życia. Czarnowłosy niechętnie wracał myślami do pewnych chwil, dlatego tak ciężko przychodziło mu dzielenie się nimi.
Oho, nie sądził, że Esmeralda ma aż tyle krewnych w różnych krajach! Jego drzewo genealogiczne było o wiele mniej skomplikowane. Osobiście zaliczyłby lekarkę do gorących Włoszek, ale tylko z temperamentu i charakteru, wyglądem nie pasowała do włoskich kobiet. Brakowało u niej ciemnej karnacji czy też ciemnych włosów.
- Dobra, może raz - przyznał odnośnie żab. - Albo dwa, czy tam trzy. Może kilka razy - zbyt dużo, aby wyliczać.
Nie mogła się zdziwi, że ze smakiem zajadał się żabimi udkami! Tak był wychowany! Jego matka potrafiła przyrządzić je, jak najlepszy szef kuchni gotujący w pięciogwiazdkowej kuchni. Oczywiście przy Esme nie miał zamiaru wziąć tego uroczego płaza do ust. Pewnie pogoniłaby go patelnią z bojowym okrzykiem na ustach. Lepiej nie ryzykować. Lubił swoje życie i, o dziwo, był do niego przywiązany.
Co go skłoniło do poznania świata łowców wampirów? Na pewno nie głęboko zagnieżdżona sprawiedliwość, choć w pewnym sensie i ona miała w tym swój mały udział. Ale teraz, gdy teoretycznie wszystko się ułożyło, powód zatarł się niemal całkowicie.
- Opowiem ci przy lepszej okazji, dobra? - odparł. Jeśli miałby już się do tego przyznać, to na pewno nie teraz, kiedy sytuacja nie była zbyt sprzyjająca.
Ej, bez przesady! Był pewny, że będą sami, więc nie widział sensu, aby zamykać drzwi i upewniać się, że nikt nie zakłóci ich spokoju. Niby powinien mieć to w nawyku, ale męcząca podróż i chęć odprężenia się, skutecznie zwęziły jego myślenie. Powinna mu wybaczyć, widząc, że tego nie planował.
Przynajmniej na przyszłość będzie pamiętał, aby kilka dni przed planowanym pobytem we Włoszech - czy gdziekolwiek indziej - powiadomić rodzinkę, by nie zrobili takiej niespodzianki jak teraz.
- O nie, do żadnego hotelu nie pojedziecie, zostajecie tutaj - powiedziała matka, porozumiewawczo spoglądając na swojego męża.
- Dokładnie, Ley jeszcze nie pokazał tobie całego domu - wtrącił ojciec.
- ... spadaj - mruknął łowca. Nie musiał być geniuszem, aby wyłapać aluzję staruszka, który pewnie jeszcze nie raz nie oprze się pokusie rzucania niewybrednych żartów na temat tego, czego niedawno był świadkiem.
Gdyby tak miał pod ręką wampira, mogącego wymazać pamięć...
Ley został w pokoju z ojcem, żeby wyjaśnić parę spraw, tymczasem Francuska próbowała się czegoś dowiedzieć, skoro syn nie palił się do zwierzania!
- Ostatnio jakoś się do siebie nie odzywaliśmy, a szkoda, widać, że ma nam wiele do powiedzenia! Długo jesteście razem? - zapytała, ale wcale nie patrzyła na swoją przyszłą synową, a na Ally!
- Możemy ugotować razem. Masz ochotę na spaghetti albo żabie udka? To drugie wychodzi mi rewelacyjnie, mogę posłać chłopaków do sklepu - zaproponowała.
Wzięła małą na ręce, jak tylko do niej podeszła. Właśnie na to czekała! Uwielbiała małe dzieci, dlatego nie zamierzała przegapić szansy zapoznania się z dzieckiem własnego syna!
Biedna, nikt jeszcze jej nie uświadomił, że nie została pełnoprawną babcią.
- Jak ma na imię? Ile ma miesięcy?
Nic dziwnego, że zadawała tyle pytań, chciała dowiedzieć się jak najwięcej!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Esmeralda Sro Lis 09, 2016 9:28 pm

Tajemnice w związku to jedne z tych działań, jakich należało unikać. Oczywiście dotyczyło to tylko Leyasu, gdyż jako przykładny potencjalny mąż i ojciec nie mógł nic ukrywać przed swoją ukochaną. Przyjdzie czas, że choćby miała go posadzić na gorącym krześle, mężczyzna prędzej czy później wyśpiewa wszystkie pożądane informacje nie zdoławszy nawet wcześniej mrugnąć. Ktoś musiał w tym związku być na „górze”, a tym kimś była właśnie Esmeralda.
- Za chwilę jeszcze się dowiem, że w Twoich płatkach śniadaniowych były żabie uda, a na świętach podawano płazy w różnych odsłonach. - burknęła, mierząc go karcącym spojrzeniem. Jak mógł zjadać żaby? Musiał być naprawdę jakiś fetyszystą, skoro ciągnęło go do znikomej ilości mięsa biednej i niczemu nie winnej żabki. Potwory nie ludzie z tych francuzów, ot co.
- Uprzedzam Cię, że w NASZYM domu będzie panował bezwzględny zakaz jedzenia tych biednych stworzeń. - Niech go tylko zobaczy pałaszującego jakiegoś płaza, to mu nogi z tyłka powyrywa. Pierwszy raz otworzyła się na tyle, by snuć odległe wizje przyszłości. Nasze, to znaczy wspólne. Szczerze wątpiła, by Leyasu był zainteresowany dłuższym i bardziej owocnym związkiem, ale kto go tam wiedział. Lekarka nie zamierzała spędzać wolnego czasu nad bezsensownym rozmyślaniem.
- Oho, wyczuwam poważną rozmowę. - uśmiechnęła się, patrząc badawczo na ciemnowłosego. Nie wiedząc czemu nie mogła pozbyć się wrażenia, że ta rozmowa będzie bardziej szczera niż wszystko co było dotychczas.
- Ale to naprawdę nie jest żaden problem, poza tym już postanowiłam. - zostając w domku przez cały pobyt nie mogłaby się odgonić od niewygodnych wspomnień, kiedy to zostali przyłapani w łazience. Nawet za czasów nastoletniego życia nie było takich problemów, a teraz? Że też akurat dziś ta ciotka musiała ich zaprosić… Ech.
- Może innym razem. - całego domu? Fantastycznie, już wiadomo po kim jej WSPANIAŁY partner odziedziczył charakterek.
- Wystarczająco długo. - oszczędność w słowach była czymś rzadko spotykanym u czerwonowłosej. Tym razem naprawdę znalazła się w potrzasku, a każde pytanie matki Leyasu było coraz bardziej przytłaczające.
Zapytaj jeszcze w jakich pozycjach pieprzy mnie Twój synek. Boże, w co ja się wpakowałam…
Odruchowo spojrzała na okno, zastanawiając się czy nie wyjść przez nie jak Francuska się odwróci. Ostatecznie zrezygnowała z niecodziennego pomysłu i po sprawdzeniu czy mleko się nadaje, podała butelkę swojej córce. Ally nie potrzebowała specjalnego zaproszenia i znajdując się w ramionach „babci”, zajęła się jedzeniem i obserwacją osoby która ją trzymała.
- Ja… nie jadam żab. Jestem poniekąd… hodowcą płazów. - tym razem niewiele minęła się z prawdą, bowiem rzeczywiście uwielbiała żaby. Matka Leya prawdopodobnie była nieświadoma jak wielkie dobrodziejstwa mogą kryć w sobie te maleńkie stworzenia i oczywiście nie chodziło tutaj o plusy gastronomiczne!
- Nazywa się Ally i niebawem skończy rok. - uśmiechnęła się, spoglądając w jej kierunku. Widać, że kobieta miała duże doświadczenie z dziećmi, bowiem mała idealnie odnajdywała się w towarzystwie Francuski.
- Może być spaghetti. Kupiliśmy po drodze wszystko co wydawało nam się potrzebne. - na blacie znajdowały się wypakowane produkty spożywcze, które porzuciła zaraz po tym, kiedy Leyasu zniknął za drzwiami łazienki.
Esmeralda kończyła kroić warzywa, kiedy nóż upadł jej na podłogę, a ona sama oparła dłonie na blacie. Znowu to samo…
- Przepraszam. - schyliła się po nóż i modliła w duchu żeby te piekielne mdłości w końcu ustąpiły. Już dawno wyszła z samolotu, lecz jak widać stres nadal nieźle ją trzymał. Nie zwracając uwagi na mroczki przed oczami, podeszła do zlewu i umyła nóż który jej upadł.
- Jak było na urodzinach? - zapytała jak gdyby nigdy nic.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Gość Nie Lis 13, 2016 1:21 am

Czy ona nie mogła pozostawić sprawy żab i zająć się czymś innym? Żaby nie było najważniejsze! Jasne, prawie urocze z nich stworzenia i Leyasu bardzo je lubił - szczególnie przypieczone na patelni. Rudowłosa sama powinna kiedyś tego spróbować, ale widząc jej miłość do tych płazów, łowca odrzucił plan zaproponowania jej tego. Jeszcze skończyłby gorzej od jedzenia, a to byłoby bardzo złe.
- W płatkach nie. Raczej nie byłyby dobre z mlekiem - mruknął, zbyt późno uświadamiając sobie, że słowa kobiety powinny zakończyć tą niekorzystną dla niego dyskusję. Odkaszlnął kilka razy, podnosząc pięść do ust. Niektóre słowa zbyt szybko opuszczały jego język, nie dając czasu na zastanowienie się nad nimi. Może Esme weźmie to jako żart? W końcu jak taki miły facet mógłby robić tak nieładne rzeczy?
I jeszcze ten zakaz.
Dobrze, że w Japonii istnieje wiele restauracji z francuskim menu. Tylko wypady w takie rejony będzie musiał ukrywać, jak jakąś tajemnicę ogólnokrajową. Nie chciałby poczuć złości i zdenerwowania lekarki po przyłapaniu w takim miejscu. Byłaby gorsza od huraganu, a jego lśniące, czarne włosy szybko mieniłby barwę na siwą.
"Oho, wyczuwam poważną rozmowę."
Nie zdołał ukryć nerwowego uśmiechu, który przez parę sekund zawitał na jego twarzy. Chyba za bardzo obawiał się tego, co wie. Może Esmeralda wcale nie będzie chciała być z kimś, kto w przeszłości pił ludzką krew i atakował ludzi w przypływie niekontrolowanego głodu - nawet jeśli takie momenty mógłby policzyć na palcach jednej ręki.
- Nie, nie, to my postanowiliśmy - odpowiedziała Francuska. Najwyraźniej ona też nie zamierzała się zgadzać z decyzją Esmeraldy, robiąc to, co chciała. Przyszłej teściowej trzeba się słuchać, to bardzo cenna rada.
Éliane nawet nie myślała o tym, że dziewczyna syna może chcieć uciec! Co więcej, wydawało jej się, że ma prawo do zadawania pytań, skoro Ley milczał jak kamień. I pomyśleć, że kiedyś był bardziej wylewny! Tuliła małą, aż usłyszała słowa jej matki?
Oł, nie jadała żab?
- Przepraszam, nie wiedziałam.
Kto by przypuszczał, że kobieta Leyasu będzie hodowcą żab! Przecież on je jadł!
- Mała jest cudowna - powiedziała, przekładając ciężar ciała dziecka na drugą rękę.
Zakupy zrobione? Świetnie. Przynajmniej o tym młody pomyślał. Postawiła malutką na kocyku, po czym zabrała się otwieranie makaronu.
- Wszystko w porządku? Źle się czujesz? - zapytała, widząc, jak łowczyni upada nóż, a ona sama wygląda, jakby miała lada chwila uzewnętrznić zawartość swoje żołądka.
- Leyasu - zawołała, trzymają garnek nad zlewem i czekając, aż woda napełni go przynajmniej do połowy. - Chodź tu. - Postawiła garnek na piecu. - Na urodzinach było wspaniale. Prawie cała rodzina się zebrała.
- ... głupich pytań, jasne? - mruknął policjant w stronę Włocha, wchodząc do kuchni. Spojrzał na matkę, wzdychając cicho. Pewnie zdążyła już przesłuchać Esme, stawiając ją pod ścianą niewygodnych pytań. - Co się stało? - zapytał, masując skronie.
- Daj Esmeraldzie coś do picia. Chyba się źle poczuła.
- Źle? - mruknął, podchodząc do lodówki. Otworzył ją i wyjął wodę, po czym zamknął z lekkim trzaskiem. - Coś się dzieje, Esme? Chcesz odpocząć?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Esmeralda Nie Lis 13, 2016 2:19 pm

Decydując się na związek z Czerwonowłosą, Leyasu musiał zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia. Kuchnia francuska już na stałe zostanie wykluczona z jego diety i zastąpiona przez wspaniałe polskie potrawy. Tak, to musiało być cudowne życie – Ley był prawdziwym szczęściarzem!
- Żartowniś, cholera jasna. - burknęła, mierząc ciemnowłosego niezadowolonym spojrzeniem. Gdzie jego wrażliwość? Gdzie sumienie, jeśli bez mrugnięcia okiem jest w stanie skazać biedną i niewinną żabę na koniec egzystencji. I to na patelni? A dlaczego? Bo ktoś ma taki fetysz. Pieprzony fetysz! Jedni wąchali bieliznę, kupując ją w przydrożnych automatach, inni zbierali znaczki, kapsle, bądź na widok najnowszego wydania ulubionej książki o mało nie wyszli z siebie. A on? Żaby? Serio?
- My również. - powiedziała kończąc tą kwestię. Bez względu na to czy rodzice mężczyzny zostaną w tym domku czy nie, Esmeralda zamierza spędzić tę noc w hotelu. Czerwonowłosa nie chciała być niegrzeczna, ale wyraźnie czuła, że wielkim nietaktem będzie wproszenie się do czyjegoś domu. Ley naprawdę mógł wspomnieć wcześniej, że ta jego wspaniała posiadłość w Wenecji, to nic innego jak letni domek RODZICÓW. Matki i ojca, których w dodatku nie uprzedził o ewentualnym przybyciu.
- Nic nie szkodzi. - trudno winić matkę Leya o tego typu propozycje. Pochodziła z Francji, a żaby traktowano tam raczej jako składnik do menu, nie jak potencjalnych pupili i kompanów.
- W Pani ramionach jest zadziwiająco grzeczna. Zwykle nie jest takim aniołkiem. - uśmiechnęła się patrząc na córkę. Aly jak zwykle potrafiła podbić serca wszystkich dorosłych, co było chyba główną domeną małych dzieci.
- Zakręciło mi się w głowie. Już w porządku. - powinna wymyślić coś na poczekaniu i szybko odwrócić wszelkie podejrzenia. Jeszcze przez chwilową niedyspozycję odbiorą jej nóż i możliwość przygotowania posiłku dla teściów. A przecież wszystko było ok!
- Które to urodziny? - zapytała odruchowo. Warto wiedzieć jak wiekowa jest rodzina Leya, choć sami rodzice nie wyglądali nawet na pięćdziesiątkę. Nie byli łowcami, zatem ich wiek nie był wspomagany wampirzą krwią i innymi możliwościami jakie daje łowiectwo.
- To tylko stres. Wciąż nie mogę do siebie dojść po locie. Nic mi nie jest, Ley. - powiedziała i kiedy podszedł bliżej, spokojnie odłożyła nóż i wtuliła się na chwilę w tors mężczyzny. Niestety ani zawroty głowy ani mdłości nie chciały ustąpić, co utrudniało sprawianie pozorów, że wszystko jest jak być powinno.
- Nie martw się. - pomasowała skroń i spojrzała z uśmiechem na swojego partnera. Znała doskonały sposób na odwrócenie jego uwagi od niewygodnych pytań. Niestety patent ten działał tylko w samotności, a wykonanie go przy rodzicach było całkowicie nie na miejscu. Niestety.
- Przygotuję wszystko i spotkamy się w jadalni. Porozmawiaj na spokojnie z rodzicami. - delikatnie popchnęła go w stronę matki, dając do zrozumienia, żeby przerwał w końcu ten cykl przesłuchań. Rodzice dawno go nie widzieli, prawda? Oznaczało to, że bardzo chętnie spędzą czas ze swoim synem i może choć przez chwilę nie będzie odczuwała tego zakłopotania w jakie wprowadziła ją nieoczekiwana wizyta.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Gość Sro Lis 16, 2016 10:20 pm

Wrażliwość? Na co?
Przecież jedzenie żab było dla niego tak samo naturalne, jak dla Esmeraldy pochłanianie wieprzowiny czy drobiu. Jej nikt nie prawił kazań, a znalazłoby się wiele osób, nietolerujących takich rzeczy! W końcu łowca nie zaglądał w talerze Esme, to niech ona odwdzięczy się tym samym!
Perspektywa spędzenia czasu z rodzicami nie wprawiała Leya w radosny nastrój. To niej tak, że nie chciał przedstawić lekarki swojej rodzinie, ale na pewno ich pierwsze spotkanie zaplanowałby całkowicie inaczej - i na pewno nie byłoby w tych planach miejsca na przyłapanie pod prysznicem. Gdyby nie jego wywalenie na to, z pewnością przejąłby się jak rudowłosa. Ludzie od wieków brali ze sobą prysznic i robili pod nim różne rzeczy, a to, że zostali nakryci, no cóż... jedno doświadczenie więcej, khym.
Mimo wszystko chciał jak najwięcej wstydu zaoszczędzić Esmeraldzie. Widział, że nie była ona zadowolona ze nagłej wizyty przyszłych teściów. Jeśli nadal będzie się upierać na noc w hotelu, to nie pozostanie mu nic innego jak się zgodzić. Nie zamierzał kłócić się o coś takiego, zwłaszcza, że znał charakterek łowczyni i wiedział, że jak tylko zostaną sami, to spadnie na niego grom w postaci zdenerwowanej kobiety.
- Jest przesłodka! - powiedziała Francuska, cały czas tuląc do siebie małą. Wychowała trójkę swoich dzieci, więc wiedziała, co robić, aby takie maleństwo choć trochę się uspokoiło.
- Pięćdziesiąte drugie - odpowiedziała.
Czarnowłosy nalał wody do szklanki i podał ją Esme.
Coś dźgało go od środka, alarmując, że kobieta nie mówi mu wszystkiego. Spojrzał na nią podejrzliwie, jakby samym wzrokiem potrafił wydobyć od niej prawdziwe informacje. Minęło już trochę czasu od lotu, naprawdę tak bardzo to przeżywała? Objął rudowłosą, zastanawiając się, czy nie powinien ewakuować się razem z nią od innego pomieszczenia, aby tam mogła swobodnie powiedzieć, co leży jej na sercu - choć w tym przypadku to na żołądku.
- Serio, hm? - szepnął, dbając o to, aby słowa nie dotarły do rodziców. Lekko zacisnął palce na podbródku lekarki, unosząc go do góry, tym samym zmuszając, żeby na niego spojrzała. - Na pewno nic się nie dzieje?
Przygotowanie jedzenia? Matka Leya niestety miała inne plany.
- O nie, to ty pójdziecie odpocząć, a my tutaj wszystko zrobimy. I nie przyjmuję sprzeciwu - odparła, nieświadomie przerywając krojenie, które zaczęła, gdy syn zajął się łowczynią.
- To ja może też pójdę odpocząć? - zaproponował ojciec, już gotowy do wycofania się. - Doskonale sama sobie poradzisz!
- O nie, ty zostajesz. To młodzi muszą odpocząć.
- Ja też - mruknął niezadowolony.
- Chcesz jeść?
- ... okrutna.
- To wy sobie porozmawiajcie, a my pójdziemy do dużego pokoju - wtrącił Ley, biorąc Ally na ręce. Posłał Esme znaczące spojrzenie. Lepiej, żeby poszła za nim. Chyba nie chciała zostać z jego ojcem i matką! On sam nawet tego nie chciał!
Wyszedł z kuchni, kierując się do salonu. Opadł na sofę, wzdychając cicho. Pochylił się, stawiając małą na ziemi.
- Więc? - zapytał, obserwując lekarkę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Esmeralda Czw Lis 17, 2016 11:46 am

Wizją marzeń Esmeraldy nie była kąpiel w akompaniamencie spojrzeń rodziców swojego wybranka. Szczerze mówiąc od zawsze unikała zbliżeń w miejscach gdzie ktoś może ją zobaczyć i to nie uległo zmianie nawet na przestrzeni czasu. Nie wykluczone, że to właśnie łowieckie życie wyryło na niej piętno, przez które jest dziś taka a nie inna. Samokrytyczna, wredna i pozbawiona niektórych zahamowań. W tym wypadku nie pomogło nawet urodzenie dziecka, gdzie mimo starcia z samotnym macierzyństwem, starała się wychować Alicję najlepiej jak tylko potrafi.
Co Leyasu wiedział o samotności? O wyrzuceniu z rodu i pogardzie jaką odczuła w momencie wprawienia rodziców w zawód. To normalne, że w relacjach z rodzicami mężczyzny zachowa powściągliwość, a każde kłopotliwe zdarzenia zachowa głęboko w pamięci. Czasem łatwiej zapaść się pod ziemię. Stać się niewidzialnym dla świata i nigdy, przenigdy nie wyjawiać swoich słabości. Bez względu na to czy dotyczą sfery ciała… czy ducha.
Minuty sam na sam w towarzystwie teściowej zdawały się wiecznością. Przesłuchanie schodziło na coraz śmielsze tematy, lecz na całe szczęście Francuska nie wyglądała na tak otwartą i bezpruderyjną jak jej szanowny małżonek. Cóż, Ley musiał mieć cechy po rodzicach, z czego większą część charakteru odziedziczył po swoim ojcu. Cieszyć się czy płakać?
- Widać, że ma Pani podejście do dzieci. - Leyasu musiał być niezłym łobuziakiem, jeśli jego matka nabyła zdolności tak doskonałego uspokajania dzieci. Czerwonowłosa zakładała, że jest on jedynakiem, zwłaszcza, że nigdy nie wspominał jej o żadnym rodzeństwie. Może kuzyni – bliżsi i dalsi. Ale na pewno nie siostra czy brat. Powiedziałby jej o tym, prawda? Coraz częściej dochodziła do wniosku jak słabo go poznała i poza fantastycznym ciałem, nie odkrył przed nią większości elementów związanych ze swoją osobą.
- O, to prawie w wieku moich rodziców. - prędko pożałowała tych słów dochodząc do wniosku, że temat jej bliskich wciąż jest dla niej bardzo bolesny. Ojciec lekarki był zaledwie jedenaście lat starszy od ciotki Leya, a swoją krzepę i doskonały wygląd zawdzięczał niczemu innemu jak krwi i produkowanym przez siebie „kosmetykom”.
Czerwonowłosa przewróciła oczami uciekając spojrzeniem od partnera. To przez niego kiepsko się czuła, bo oczywiście on wymyślił podróż samolotem w miejsce gdzie zostali nakryci. Jak para nastolatków albo gorzej!
- Dobrze. - przyjęła do wiadomości, czując niezadowolenie z decyzji teściowej. Nie mogła jednak stawiać oporu, gdyż wtargnęła do tego domu, a zarówno kuchnia jak i wszystkie inne pomieszczenia należały do rodziców. Francuska mogła się też obawiać, że zostanie potraktowana niesmacznym żarciem, albo co gorsza – zatrutym! Bo jak inaczej wyjaśnić takie zdecydowanie i brak możliwości przygotowania wspólnej kolacji? To był policzek dla Esmeraldy, bowiem bardzo chciała ugotować coś Leyowi i jego rodzicom. Właśnie tak to zaplanowała i jak zwykle poczuła głębokie rozczarowanie. Nie mówiąc już nic poszła za Leyem do salonu i tam właśnie usiadła na sofie.
- Mówiłam Ci, to tylko stres, więc nie masz czym się martwić. - powiedziała cicho i na chwilę ukryła twarz w dłoniach. Wyglądała na zmęczoną, a bledsza niż zazwyczaj cera nie dawała stuprocentowego poparcia jej słowom.
- Nawet okres mi się zatrzymał… Zacznę łykać jakieś witaminy i pić przed snem melisę, obiecuję. - wstała z miejsca i podała córce pluszowego psa, który leżał na stoliku. Chyba Ley nie sądził, że postawienie małej na ziemi załatwi sprawę i ciekawskie stworzenie jakim jest Ally przyjmie taką formę spędzenia czasu.
- A teraz spędźmy ten czas bez problemów. Za chwilę pójdę spakować rzeczy które zdążyłam już wyjąć z walizek. Znajdziesz jakiś hotel, kochanie? - zbliżyła się i pogładziła mężczyznę po policzku. Niech wie, że go nie ukatrupi jak tylko przekroczą progi tego domku.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Gość Nie Lis 20, 2016 10:00 pm

- Nie mam się czym martwić?
Brzmi równie przekonująco, co "nie, jasne, że cię nie zabiję, jak tylko wyjdziemy, za to co się stało".
Zmarszczył brwi, patrząc na Esmeraldę. Ustał utworzyły się do pytania, ale nie z gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Obserwował kobietę, nie świadomy, że jego trwanie w bezruchu trwa więcej niż powinno. Słowa lekarki zaskoczyły go całkowicie. Wiedział, że powinien inaczej zareagować, a jednak nie potrafił wydobyć z siebie nawet szeptu. Odchrząknął, palcami masując skronie.
- Jesteś pewna, że witaminy i melisa pomogą? - zapytał, spoglądając na Ally. Może doczekałaby się rodzeństwa, szybciej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać?
Policjant przybliżył się do Esme i objął ją ramieniem.
Czemu nadal miał te dziwne przeczucie, że coś jest nie tak?
- Robiłaś - przerwał, zastanawiając się, czy na pewno chce znać odpowiedź na swoje pytanie. Nie tak dawno był przeświadczony, że wieść o dziecku wprawiłaby go w radosny nastrój, ale teraz obawiał się, że ciąża dla rudowłosej może być zbyt wielkim wysiłkiem. Wyglądała na przemęczoną i słabszą, nawet jeśli próbowała to ukryć pod paroma maskami. Nauczył się w jakiś sposób je prześwietlać i spoglądać w prawdziwe oblicze łowczyni. - Robiłaś test ciążowy? - zapytał w końcu, cały czas mają na oku Esmeraldę, aby obserwować jej reakcję.
Zaciągnął się głęboko powietrzem, które wydawało się mu zbyt ciężkie dla jego płuc. Cała atmosfera w pomieszczeniu była dziwnie napięta.
- Naprawdę chcesz iść do hotelu? - Nie radowała go myśl o tym, że będzie musiał szukać miejsca gdzieś indziej. Z pewnością byłoby to jeszcze większe obciążenie dla kobiety.
- Musisz trochę odpocząć - mruknął, przejeżdżając palcami po ręce Esme, zatrzymał się przy jej dłoni, splatając jej palce ze swoimi. - Co powiesz na spa? Zrelaksowałabyś się.
___
Post krótki jak łapki jamnika, ale w sumie odnosi się do jednej sytuacji. ;w;


Ostatnio zmieniony przez Leyasu dnia Czw Lis 24, 2016 9:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Esmeralda Nie Lis 20, 2016 11:07 pm

Nie lubiła tego spojrzenia. Zdarzały się momenty, kiedy Leyasu przyglądał się jej, jakby chciał odkryć wszystkie kłębiące się obok sekrety. Trudno powiedzieć, czy miał ku temu jakiś specjalny dar, czy było to po prostu zboczenie zawodowe. Jako policjant musiał często przesłuchiwać ludzi, ale czy można te same patenty stosować na swojej kobiecie? Oj Ley, Ley.
- Naprawdę nic mi nie jest. - liczyła na zwinne zamknięcie tematu, jednak przeczucie, że to dopiero początek batalii niestety nie dawało jej spokoju. Mężczyzna nie wyglądał na skorego do przyjęcia pierwszej lepszej bajeczki. Ba. Był wyraźnie zaniepokojony, a taki stan rzeczy znacząco utrudniał misję „mydlenia oczu”.
- A dlaczego nie? - wiedział coś więcej, a może miał wykształcenie medyczne i wcześniej zapomniał o tym powiedzieć. Esmeralda wierzyła w swoją tezę, balansując na granicy przyjętego przez siebie bezpieczeństwa.
Same pytania pułapki… Co się z Tobą dzieje, skarbie.
Westchnęła cicho, wypuszczając z sykiem powietrze. Dlaczego to wszystko musiało być tak skomplikowane i trudne?
- Co takiego? - pytanie było interesujące aż do momentu kiedy mężczyzna je dokończył. W oczach czerwonowłosej pojawił się błysk zaskoczenia, który szybko przerodził się w coś przypominającego niepewność.
- Zwariowałeś? - poderwała się na nogi i starym zwyczajem zaczęła chodzić nerwowo po pokoju.
- Po co mi jakiś test? Ley, daj spokój. JA tu jestem lekarzem, poza tym nie ma powodu przez który miałabym być… Nie jestem w ciąży. - zacisnęła nerwowo usta i spojrzała w stronę swojego szalonego partnera. Mimo, że minęło prawie trzy miesiące od wspólnego poranka, Esmeralda dalej wpajała sobie tą błogą nieświadomość, a karb konsekwencji omijała szerokim łukiem.
- Pozostanie w domku Twoich rodziców wydaje mi się być nieco nie na miejscu. Może… może przeproś ich i nie zostawajmy na kolacji. Kupimy dla Ciebie coś po drodze, bo ja i tak nic nie przełknę. - nie chciała robić mamie Leya przykrości, ale podświadomie czuła, że nie dane jej było zjeść dzisiaj kolacji. Kiepskie samopoczucie zwane przez nią „stresem”, dawało wystarczające sygnały, że każdy posiłek zostanie brutalnie wydalony z organizmu. I to nawet bez względu na walory smakowe.
- Chcesz iść do spa? - uśmiechnęła się i łapiąc jego dłoń, delikatnie musnęła ją swoimi palcami. Kąpiele relaksacyjne, masaże, sauny… Czy nie to dałoby największy odpoczynek?
- Jeśli pójdziemy do spa, to nic nie zwiedzimy w Wenecji... - no, może poza wszystkimi gabinetami, restauracją znajdującą się w kompleksie i łóżkiem, z którego prawdopodobnie nie wyjdą.
- …chyba, że jakoś to sobie zorganizujemy. Dobrze, chodźmy! - nie potrzebowała powtórzenia. Esmeralda wystrzeliła jak rakieta do sypialni, a za chwilę pojawiła się w jej drzwiach ciągnąć ze sobą wszystkie walizki. Pod pachą zaś mając już złożone dziecięce łóżeczko. Cóż, chyba jej się śpieszyło!
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Gość Czw Lis 24, 2016 10:02 pm

"Naprawdę nic mi nie jest."
Nie wierzył.
Kiedy Esmeralda przestała mówić mu prawdę, próbując udawać, że wszystko jest dobrze? Zaczął się zastanawiać, czy może źle nie zinterpretował jej zachowania, od razu zakładając, że ma ono jakieś drugie dno, które kobieta zatajała. Przymknął oczy, wzdychając cicho. Nie chciał się sprzeczać kilka godzin po rozpoczęciu urlopu. Jednak atmosfera stawała się coraz bardziej napięta, a nieporozumienie wręcz wisiało w powietrzu niczym ciężkie, czarne chmury zwiastujące burzę.
- Skoro nie ma powodu, to czemu nie chcesz zrobić testu? - zapytał, nie dając lekarce spokoju. Niepokoiło go to, że tak zaprzeczała. Zazwyczaj tacy ludzie, mając coś do ukrycia i tylko próbują grać. Czemu nie mogła wszystkiego powiedzieć? Zrobił coś źle, nie zasługując na szczerość z jej strony? - Nie możesz tego zrobić dla mnie? Chciałbym wiedzieć, jeśli byłabyś w ciąży. Zrozum - przełknął ślinę, czując, że zaraz zakrztusi się własnymi słowami - wtedy cię nie zostawię, ale dziecko to duży obowiązek. Gdyby miało się urodzić, to warto się na to wcześniej przygotować - dokończył, pocierając policzek, jakby ten gest miał zmazać zmęczenie widoczne na jego twarzy.
Nadal upierała się, aby nie zostać na kolacji. Cóż, sam jakoś niespecjalnie chciał dzisiaj jeść z rodziną, ale z drugiej strony nie widział rodziców przez długi czas, pewne nie będą zadowoleni, że tak szybko ich opuszcza.
- Dobra - zgodził się, gdy dotarło do niego, że upór nie ma sensu i od razu zostanie uciszony.
Zmarszczył nos, czując smakowity zapach sosu, który matka prawdopodobnie już przygotowywała. Nie mógł już udawać, że nie jest głodny i wcale nie rzuciłby się na jedzenie. Jakoś będzie musiał jeszcze przeżyć, choć myśl, że jeszcze się nie nasyci, nie napawała go optymizmem.
- Zdążymy pójść do spa i odwiedzić ciekawe miejsca. Będziesz musiała zobaczyć Wenecję nocą, spodoba ci się - odparł.
Nie zdążył zareagować, gdy Esmeralda wystrzeliła w stronę sypialni, jak rażona piorunem. Jej pośpiech nie umknął Francuzce, która już niosła przygotowany makaron.
- Nie zostajecie? - zapytała, patrząc na syna.
- Nie, może innym razem.
- Specjalnie dużo zrobiłam.
- Trochę nam się śpieszy - uciął.
Podszedł do Ally i wziął ją na ręce. Mała zaśmiała się, nieświadoma, że za parę minut znowu znajdzie się w innym miejscu. Wolną ręką wyciągnął komórkę i wybrał numer firmy taksówek.
- ... za dziesięć minut, tak? Dobrze, do zobaczenia. - Rozłączył się i schował telefon do kieszeni.
- Kochanie, chodź, pomożesz Leyowi i zaniesiecie rzeczy do taksówki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Esmeralda Nie Lis 27, 2016 10:51 am

Nie zamierzał odpuścić, prawda? Nawet nie zauważyła momentu, kiedy z seksownego i nieco złośliwego faceta stał się tak podejrzliwy i nieugięty. Przecież nie był w pracy, nie prowadził żadnego przesłuchania, więc mógłby spasować z tymi pytaniami. Nie to nie, na hooy drążyć temat!
- Jesteś innego zdania? Nie byłam z nikim od ponad roku, aż pojawiłeś się ty… Nie ma powodu do zmartwień. Nie jesteśmy przecież nastolatkami… - westchnęła tracąc przy tym resztki swojej cierpliwości. To nie tak, że mu nie ufała z jakiegoś powodu. Esmeralda nigdy nie była osobą zbyt wylewną, a swoim najbliższym przedstawiała najwygodniejsze wersje zdarzeń. To niekontrolowana część natury, która rozwinęła się już w czasie wczesnego dzieciństwa. Nigdy nie była w stu procentach szczera. Zawsze coś ukrywała, a grad pytań bardzo szybko stawał się dla niej męczący. Nie przewidziała takiego obrotu sprawy godząc się na związek z policjantem. Dlaczego nie wyrwała informatyka, ekonomisty albo bibliotekarza? Takim łatwiej mydlić oczy i żaden z nich nie nabrałby cienia podejrzeń. Ech.
- Rozumiem, ale to jest tylko zmęczenie podróżą. Ja nie chcę mieć więcej dzieci, a przynajmniej nie w przeciągu najbliższych lat. Daj mi już spokój z tym testem i po prostu cieszmy się wspólnym urlopem. - ucięła temat, dając ciemnowłosemu do zrozumienia, że jak dla niej gadka o domniemanej ciąży jest zamknięta. Ledwo dawała sobie radę z jednym dzieckiem, a co dopiero z dwójką? Nie chciała nawet myśleć co by było, gdyby kiedyś zaszła w ciążę i urodziła bliźniaki! W rodzinach łowieckich było to bardzo rzadkie, ale sama miała brata bliźniaka, więc i na niej spoczywało takie ryzyko. Domyślała się, że wyznanie dotyczące potomstwa może być krzywdzące dla Leya, ale jego również nie widziała w tonach pieluch i z podkrążonymi od niewyspania oczami. Mężczyzna mógł być doskonałym tatą, ale na własne maluchy będzie musiał niestety poczekać. Pięć lat, może osiem.
- Mam wyrzuty sumienia, że nie zjesz sosu który przygotowała Twoja mama. - doszło do niej, że przecież mężczyzna musi być piekielnie głody. Uwadze łowczyni nie uszło spojrzenie partnera i jego mimika, kiedy do nozdrzy doszedł smakowity zapach.
- Może zapłacimy Panu taksówkarzowi, żeby trochę na nas poczekał i zdążysz jeszcze zjeść. - zaproponowała. Taksówkarz z chęcią przyjąłby ofertę płatnej przerwy, a Leyasu mógłby skosztować maminego jedzenia.
Widząc, że taksówka podjechała pod dom, Esmeralda wzięła portfel i wyszła by rozmówić się z kierowcą.
- Mamy pół godziny. Zdążymy z państwem zjeść. - uśmiechnęła się i zabrała córkę od Leya. Dziewczynka właśnie próbowała chwycić mężczyznę za kosmyki włosów, kiedy jej niecny plan został świadomie przerwany przez Esmeraldę.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Gość Pią Gru 02, 2016 9:53 pm

Wytłumaczenia Esemraldy w ogóle nie uspokoiły jego nerwów, czego nawet nie zamierzał ukrywać. W przeciwieństwie do kobiety nie wmawiał sobie, że nie mogło dojść do ciąży. Wiedział, że ich zapomnienie się mogło przynieść taki skutek, dlatego nie rozumiał, czemu lekarka próbowała to wyprzeć ze świadomości. Jeśli jego przypuszczenie okażą się prawdziwe, to przecież nie będzie mogła wiecznie tego ukrywać przed nim oraz przed sobą. Chciał, aby wiedziała, że nie zostawi jej w takiej sytuacji, ale poza zapewnieniem jej o tym raczej niewiele mógł zrobić. Rudowłosa prawdopodobnie musiała wszystko przemyśleć.
"Ja nie chcę mieć więcej dzieci, a przynajmniej nie w przeciągu najbliższych lat. Daj mi już spokój z tym testem i po prostu cieszmy się wspólnym urlopem."
W oczach policjanta pojawił się cień zwątpienia, który zniknął równie szybko, jak się pojawił. Przez chwilę Leyasu chciał coś powiedzieć, ale obserwując Esme, zrezygnował. To nie był dobry czas na poruszanie takich tematów. Westchnął jedynie w myślach, chwilowo dając za wygraną.
Nie przyjechał na wypoczynek, aby się sprzeczać.
Nawet jeśli miał świadomość, że wiecznie nie będzie mógł odganiać ważnych spraw, udając, że nie mają one większego znaczenia.
- Nie, zjem później - odpowiedział. Był głodny, ale widział też, że łowczyni chciała jak najszybciej wyjść. Już zbyt długo ją przytrzymywał, a wiedział, że jego matka będzie chciała na siłę podać jedzenie Esme, mając nadzieję, że ta zje bez marudzenia. Uwielbiała karmić gości i podsuwać im różne dania, zrobione przez siebie.
- Poczek-
Trzask.
Drzwi zamknęły się za Esmeraldą, nim zdążył dokończyć.
Czasami ciężko było mu nadążyć za tokiem myślenia kobiety. W jednej chwili białe było dla niej czarne, a w drugiej szare. I jak tu zrozumieć?
- Widzisz! Esmeralda się zgadza. Chodź, zaraz podam do stołu.
- Nie, serio będziemy już jechać - odparł, zerkając błagalnym wzrokiem na ojca. Jeszcze chwila i wyjdzie z mieszkania, pozostawiając resztę i rozpocznie podróż w poszukiwaniu książki o rozumowaniu płci pięknej. Choć obawiał się, że nikt nie odważył się jej napisać.
- Wezmę rzeczy - odparł, wymijając łowczynię. Złapał za bagaże, w myślach wyliczając, ile rzeczy wzięli niepotrzebnie. Ciężkie to cholerstwo. - Dobra, możemy iść. Do zobaczenia, odezwę się później.
- Wielka szkoda, że uciekacie, ale skoro się upieracie. Pamiętaj, żeby zadzwonić!
Wyszedł na zewnątrz, gdzie już czekał taksówkarz - wyraźnie zaskoczony pojawieniem się mężczyzny. Pół godziny jeszcze nie minęło.
- Wybaczy pan, ale zmieniliśmy plany.
Taksówkach burknął coś pod nosem, pomagając łowczy spakować walizki do bagażnika. Przymocował fotelik dziecięcy na tylne siedzenie i ulokował w nim małą. Sam usiadł z przodu, pozwalając Esme, aby to ona siedziała przy Ally.
___
Pół godziny później samochód zatrzymał się przy hotelu. Leyasu zapłacił kierowcy. Po wypakowaniu wszystkiego, ruchem dłoni dał znak rudowłosej, aby poszła z nim. W holu roiło się od różnego rodzaju gości.
Czarnowłosy podszedł do recepcji, gdzie, ku jego uldze, obsługiwał Włoch - chyba nie wytrzymałby kolejnej sceny zazdrości.
- Dzień dobry, jest jakiś wolny pokój? - zapytał, przeszukując portfel w poszukiwaniu ważnego dokumentu.
- Tak, proszę chwilę poczekać.
Po załatwieniu wszystkich formalności, Ley zabrał Esme i Ally do wynajętego pokoju, mieszczącego się na pierwszym piętrze. Od razu odetchnął, gdy przekroczył jego próg. Wreszcie będzie można przeżegnać wszelkie zgrzyty i niedociągnięcia, które ciągnęły się za nimi od samego przyjazdu.
- Odpocznij, a nas rozpakuję.

Jakość tego posta boli mnie bardziej niż ten tydzień szkoły. Ktoś go musiał zgwałcić. Gwałciciel poszukiwany.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Esmeralda Nie Gru 11, 2016 1:47 pm

Z masą swoich podejrzeń, Leyasu stawał się coraz bardziej irytujący. Od razu mógł przecież zaakceptować dany stan rzeczy i po prostu nie drążyć drażliwych tematów. Takie zachowanie było dla Czerwonowłosej całkowicie niezrozumiałe, ale co się dziwić, jeśli był to jej pierwszy poważny związek. Oboje potrzebowali czasu i wzajemnego zaufania, jakim mogli obdarzyć siebie nawzajem. Trudne początki nie są jak widać tylko domeną nastolatków.
Poczuła niedosyt kiedy jego jedyną reakcją było westchnienie. Nie chciał się kłócić czy nie miał zdania które mógłby wyrazić? Biorąc pod uwagę jego szaleńczą manię rzekomej ciąży, on również nie należał do zwolenników wczesnego rodzicielstwa, a więc te pięć, czy nawet osiem lat to dobry czas na kolejną pociechę.
- Na pewno? - zlustrowała go spojrzeniem. Konieczność spędzenia czasu z jego rodziną na tą chwilę nie wydawała się zbyt trafionym pomysłem. Nie mogła mu jednak odmówić wspólnego czasu po podróży, gdy przez ostatnie kilka godzin byli w podróży. Gdyby nie to piekielne złe samopoczucie, z pewnością sama już dawno zaproponowałaby przygotowanie obiadu, bądź chociażby wyjście do restauracji.
- Ley, ale… ja już wszystko załatwiłam z kierowcą. - mężczyzna grzecznie czekał pod mieszkaniem, a plik banknotów w jego pulchnej ręce stanowił istne trofeum dnia dzisiejszego. No cóż, nici z ekstra płatnej przerwy, bowiem radość kierowcy została przerwana przez nadchodzącego mężczyznę. Kierowca burknął coś pod nosem i po upchnięciu w kieszeni dodatkowej kasy, wysiadł i pomógł pasażerowi zapakować bagaże.
- Żałuję, że poznaliśmy się w tak mało sprzyjających okoliczności. Mam jednak nadzieję, że uda się państwa namówić na odwiedzenie nas w Yokohamie. - podała dłoń matce, a następnie ojcu. Pożegnała się uprzejmie i po zabraniu dziecka poszła do samochodu.
Przez całą drogę nie odzywała się do partnera zastanawiając się czy jest bardzo zły przez natłok dzisiejszych wrażeń. Nie chciała go zaczepiać, bo właśnie przełamał jeden ze stereotypów dla rodowitych włochów – postawił się matce, która ugotowała syneczkowi makaron!
Stanęła przy recepcji, rozglądając się po hotelu. Nie rozumiała ani słowa z tego co mówił Leyasu do recepcjonisty. Widać najwyższy czas, żeby nauczyć się kolejnego języka, a nie świecić oczami, kiedy wszyscy przechodzący goście mówią po włosku.
Ally gaworzyła na jej rękach i rzuciła grzechotką wprost pod nogi jakiegoś Włocha. Mężczyzna początkowo zaskoczymy nadlatującym pociskiem rozejrzał się dostrzegając winowajczynię całego zdarzenia. Schylił się i z uśmiechem podszedł by oddać zabawkę właścicielce i jej mamie.
- Przepraszam, ale nic nie rozumiem… - powiedziała po angielsku, kiedy Włoch zaczął coś mówić w swoim ojczystym języku.
- Och, naturalnie. Jest Pani tutaj sama? Może mógłbym jakoś pomóc? - kontynuował już po angielsku. Ciemnowłosy nie widział na palcu kobiety obrączki, toteż od razu założył, że jest samotna. Leyasu stojący przy recepcji mógł być przecież kolegą, dalekim kuzynem, albo zwyczajnie niezwiązanym z kobietą gościem hotelu.
- Prawdę mówiąc…
- Zapraszam Panią i córkę na kolację dziś wieczorem. Jestem Eduardo. Proszę wybaczyć za bezpośredniość, ale jest Pani wyjątkowo piękną kobietą. - powiedział z uśmiechem.
- Dziękuję, śpieszymy się. - grzecznie się pożegnała i nim mężczyzna zdążył cokolwiek powiedzieć, Esmeralda czmychnęła widząc, że Ley już kończy załatwiać formalności. Wraz z nim udała się do wynajętego pokoju, oczywiście przemilczając zdarzenie sprzed kilku minut.
- Czuję się nieźle. Może się przebierzemy i skoczymy na obiad? - zaproponowała.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Gość Sob Gru 31, 2016 11:04 pm

Ciężko było zaakceptować wyjaśnienia Esmeraldy. Mogłaby pójść na kompromis, widzą, że łowcy zależy. Czemu nie chciała zrobić jednego testu ciążowego? Wtedy oboje wiedzieliby na czym stoją i mogliby się wyciszyć. Leyasu chwilowo dał za wygraną, wiedząc, że to nie był najlepszy czas na przypieranie do muru. Ta rozmowa będzie musiała mieć ciąg dalszy, aby mógł uspokoić sam siebie.
- Na pewno - odpowiedział, choć w myślach miał przygotowaną inną odpowiedź. Zapach sosu ciągle do niego docierał, przypominając, że nie jadł od wielu godzin. Jak to możliwe, że łowczyni nie była głodna? Przecież spaghetti swoim widokiem zapraszało do jedzenia!
Nie obchodziło go, że załatwiła coś z kierowcą. Wezwał taksówkę? Wezwał. Nie po, aby kierowca teraz odpoczywał, wachlując się banknotami. W końcu nie na tym polegała jego praca, więc niezadowolenie mógł schować tam, gdzie słońce nie dochodzi. Niech się cieszy, że w ogóle mógł zarobić.
- [bMam nadzieję, że jeszcze was zobaczymy. Bardzo chcemy cię poznać![/b] - powiedziała Francuska, nie ścierając z twarzy swojego uśmiechu. Wiedziała, że nie namawianie syna nic nie da, skoro się uparł. A mógł dziad jeden uprzedzić, że wpadanie w rodzinne strony!
Leyasu również nie palił się do rozmowy. Musiał pewne rzeczy przemyśleć, a taksówka była na to idealnym miejscem. Nie musiał skupiać się na niczym innym. Wpatrywał się w okno, czasami rzucając ukradkowe spojrzenie w stronę Esme i Ally.
Może faktycznie mógł bardziej zadbać o to, aby nikt im nie przeszkodził? Ale skąd mógł przypuszczać, że ktoś zjawi się o tej porze roku? W duchu dziękował, że natrafił jedynie na rodziców, a nie na siostry, które mogłyby jeszcze bardziej zaszkodzić. Nie chciał przedstawiać lekarki całej rodzinie w takich okolicznościach. Powinien to zrobić w bardziej sprzyjającej sytuacji. Zaprosić kiedyś na wakacje i uprzedzić obie strony o spotkaniu. Tak, to najlepsze rozwiązanie. Może z niego skorzysta, o ile do tego czasu opanowanie i tolerancja kobiety na jego nieprzemyślane zachowanie nie sięgnie zenitu.
Cierpliwie czekał, aż obsługujący Włoch uzupełni sprawdzi jego dokumenty. Zerkał na Esme, upewniając się, że jeszcze nie zwariowała od natłoku obcych ludzi. Dawka wrażeń, zaserwowana przez dzisiejszy dzień, mogła nieźle namącić w głowie, szczególnie, gdy do tego dochodziło słuchanie rozmów w obcym języku.
- Co chciał ten facet, który do ciebie zagadał? - zapytał. Oczywiście jego uwadze nie umknęło to, że wcześniej łowczynie wymieniła z jakimś nieznajomym parę zdań. Ha, musiał jej pokazać, że widzi więcej, niż mogłoby się jej zdawać.
Obiad? Brzmi nieźle.
Najedzony mężczyzna, to szczęśliwy mężczyzna. Rudowłosa powinna o tym pamiętać.
Postawił walizki przy ścianie, robiąc przejście między pokojami. Kucnął, otwierając jedną z toreb.
- Spakuj do torebki jedzenie dla małej - przypomniał, stawiając na łóżku różne słoiczki. Nie wiedział, ile powinni zabrać ze sobą. Opieka nad tak mały dzieckiem nadal kryła wiele tajemnic. Najchętniej wziąłby wszystkie, będąc pewnym, że wtedy córka na pewno nie będzie chodziła głodna.
- W sumie to najpierw się odświeżmy i przebierzmy. - Lepiej nie wspominać, że w domu to się nie bardzo udało. - Ty możesz iść pierwsza, ja popilnuję malutkiej - zaproponował.
Ha, Esme miała szczęście, że trafiła na takiego opiekuńczego faceta!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Wycieczka do Wenecji - Page 2 Empty Re: Wycieczka do Wenecji

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach