Projekt Zero

Go down

Projekt Zero Empty Projekt Zero

Pisanie by Molly Nie Cze 18, 2017 9:25 pm

Cel: Zmiana mocy
Poziom : Średni

Miejsce wydawałoby się całkowicie zapomniane przez Boga. Duży, gęsty, iglasty las rozpostarty z dala od ludzkiej cywilizacji. W jego sercu pokaźny teren ogrodzony drutem kolczastym. Kilometr dalej znajduje się budynek, dość duży, aczkolwiek niepozorny. Wysoki na dwa piętra, biały, z okratowanymi oknami. Wyjścia z ów budynku są dwa. Główne znajdujące się od frontu i ewakuacyjne (nigdy nie zamykane na klucz) od tyłu. Nieopodal stoi budynek gospodarczy i trzy garaże z zaparkowanymi autami. Do małego kompleksu prowadzi jedynie asfaltowa droga, która następnie łączy się z drogą szybkiego ruchu. Tyle zostało zaprojektowane dla oczu niewtajemniczonych i osób postronnych, które swoją drogą nie mają tu wstępu.
W rzeczywistości budowla jest własnością Oświaty Łowieckiej. Prócz widocznych pięter, znajdują się tu również dwie kondygnacje opisane jako poziom A (-1) oraz poziom B(-2), w których ulokowano laboratoria oraz specjalistyczne sale wyposażone w niezbędny sprzęt. Od lat przeprowadzano tu eksperymenty na przechwyconych jednostkach wampirzych. Projekt jest utrzymywany w tajemnicy co ma związek z międzyrasowym sojuszem.
Obecnie na poziomie B znajduje się 8 obiektów badań, w tym 7 wprowadzonych w stan hibernacji. Osobniki te zanurzone są w dużych, przeszklonych, walcowatych trumnach, wypełnionych odpowiednią substancją. Cała uwaga naukowców skupiona jest aktualnie na obiekcie płci żeńskiej, oznaczonym w dokumentacji medycznej jako „R”. Dokładnie taka sama nazwa znajduje się na opasce wokół prawego nadgarstka kobiety. Jej ciało choć wyprowadzone ze stanu hibernacji, wprowadzone jest w silną śpiączkę, dzięki temu nie jest świadoma tego co dzieje się wokół.  Pozornie…

-Ładna, no nie stary?
Skomentował szczupły brunet w okolicach 20 plus, który za pośrednictwem wuja dostał się do pracy w tak tajnym i prestiżowym miejscu.
– Dlaczego ma wygolony prawy bok nad uchem?
-To miejsce, w którym przypinamy diody. Tak musi być i nie zadawaj tyle pytań, męczysz.
Odpowiedział znacznie starszy i o wiele bardziej doświadczony pracownik. Obaj ubrani w białe stroje idealnie wpasowani w kanon laborantów czy lekarzy, krzątali się przy łóżku nieprzytomnej wampirzycy. Jeden z nich nie bardzo wiedział co ma ze sobą zrobić. Chodził od stołu do blatu biurka zmieniając co chwila położenie narzędzi. Drugi zaś z dużą precyzją przypinał różne diody i kabelki do jasnego ciała kobiety. Mając podgląd fal mózgowych na monitorze, wyraźnie podekscytowany złapał za naszykowaną wcześniej fiolkę. Wprowadzając płyn do strzykawki, z wyraźnie wymalowanym na twarzy skupieniem nachylił się nad ręką obiektu „R”.
-Patrz co się teraz będzie działo.
Wkuwając się w najbardziej widoczną żyłę, zaczął powoli podawać dziwną substancję. Już po kilku sekundach wykres na monitorze zaczął wariować, a ciałem wampirzycy owładnęły delikatne drgawki.
-A niby nieśmiertelni. Dobra, na dzisiaj starczy, zostawmy sobie coś na jutro. I tak ma już nieźle pogmerane w główce. Ja idę na kolację a Ty odepnij wszystko, załóż jej kajdanki i odwieź na salę.
Młody został sam patrząc jak za kolegą zamykają się drzwi.
-No dobra. Co my tu mamy.
Swoją misję rozpoczął zgodnie z zaleceniami.  Najpierw odpiął cały niezbędny sprzęt, a następnie ułożył go na swoim miejscu. Wiedząc, że jest sam, dość nerwowo uchylił kołnierzyk szpitalnej piżamy chcąc podejrzeć kobiecą pierś. W tym samym momencie na korytarzu dało słyszeć się kroki. Przestraszony młodzieniec szybko zakrył obiekt białym prześcieradłem aż do szyi, kompletnie zapominając o kajdankach. Następnie przepchał łóżko do salki obok laboratorium. Gasząc za sobą światło, wyszedł.


Reina, zbyt mocna dawka podanego specyfiku spowodowała, że zaczęłaś wybudzać się ze śpiączki. Jest to następstwem złej proporcji płynu do wagi Twego ciała. Już na Sali byłaś świadoma tego co się wokół Ciebie dzieje. Słyszałaś głosy, czułaś dotyk i niesamowity ból po wstrzyknięciu tajemniczego środka. W tamtej chwili nie byłaś w stanie zareagować w żaden sposób. Dopiero po przewiezieniu do sali obok laboratorium jesteś wstanie otworzyć oczy i powoli rozruszać ciało. Po tak długiej przerwie masz problemy z koordynacją i refleksem. Dodatkowo nie wiesz gdzie jesteś i dlaczego ktoś śmiał zakłócić Twój sen. Wszystkie rzeczy w jakich zostałaś przetransportowana zostały schowane w przechowalni. Miejsce jest monitorowane. Zbliża się noc więc plus dla Ciebie. W ośrodku pozostaje dwóch dyżurujących lekarzy, pielęgniarka i kilku strażników.



Spoiler:
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Gość Wto Cze 20, 2017 12:36 am

//wybacz brak polskich znakow//

Nigdy przedtem nie zdarzylo jej sie, by chciala zapasc w stan hibernacji tak glebokiej, by kompletnie odciac sie od rzeczywistosci. Tym razem wlasnie tego najbardziej pragnela, wrocic do dryfowania w nieskonczonosci, gdzie istniala tylko cisza, ciemnosc i ona. Choc byla w stanie pelnej hibernacji, cos poszlo nie tak, czula, ze zostala wyprowadzona z kamiennego snu, lecz nadal utrzymywana, najprawdopodobniej za pomoca konkretnie silnych specyfikow, w stanie spaczki farmakologicznej. Po pewnym czasie zaczela slyszec dzwieki ''z zewnatrz''…najpierw dzwieki, potem slowa, zapachy, az doszlo do tego, ze czula kazdy obcy dotyk na swojej skorze. Wyostrzone wampirze zmysly i niezwykle czule receptory w ciele nie zaniechaly swojej roli, sprawowaly sie wzorowo, rejestrujac kazdy kontakt, tyle, ze w bardzo zlym momencie.
- Zaczynam chyba tracic zmysly…tak nie moze byc…nie moge sie wybudzic…jeszcze…j-jeszcze nie teraz… – jej podswiadomosc mamrotala, majac nadzieje ze to tylko jakas okropna fatamorgana. Nie…nie nie to niemozliwe. Z tego co udalo jej sie wywnioskowac, rozpoznala nad soba dwa rozne glosy meskie, ale przez nawal sygnalow wysylanych przez jej zmysly nie mogla do konca zlozyc z wypowiedzi mezczyzn skladnych zdan. Jak w ogole sytuacja mogla sie tak cholernie zle zmienic w ciagu tych kilku lat odkad weszla w kolejny cykl hibernacji. Nie czas na analizy, czas wygrzebac sie z tego bagna…tyle ze bagno ja sparalizowalo, nie byla w stanie nic zrobic.
Nadomiar zlego nagle poczula uklocie i wiedziala, ze do jej organizmu zostala wprowadzona jakas tajemnicza substancja. Nie trwalo to dlugo, kilka sekund, a ogarnela ja fala przeszywajacego bolu, ktory czula kazda komorka. Choc przezyla juz kiedys podobne eksperymenty, bol, igly, ciecia, to pamiec o bolu stala sie mglista po dziesiatkach lat, a to co sie dzialo teraz bylo swieze, ten moment zdawal jej sie bliski smierci. Czy tak miala skonczyc?
Trwalo to moze minute, moze nawet nie, kilka sekund, ale dla niej bol zdawal sie niekonczacy. Wreszcie ustal i wygladalo na to ze na ten dzien byl to koniec…na te kilka godzin. Po ataku jej zmysly byly tak wymieszane, ze przez chwile nie byla w stanie przypomniec sobie jak ma na imie…byla nikim. Kiedy jej swiadomosc stala sie mniej przycmiona, dala rade rozpoznac, ze laboranci juz nad nia nie wisieli, a pomieszczenie stalo sie ciche. Nie czula juz na sobie zimnej aparatury, ktora byla spetana, jedynie lekka warstwe materialu ktorym zostala przykryta.
Mimo bycia w stanie polowicznej swiadomosci zaczela od poruszenia palcami u rak, potem stop, a nastepnie starala sie uniesc ciezkie od snu powieki. Spodziewala sie byc uderzona fala ostrego, laboratoryjnego swiatla, ale na szczescie pokoj byl ciemny, wiec jej wampirze oczy mialy szanse odzyskac pelnie sprawnosci nieco latwiej. Powrot do calkowitych mozliwosci motorycznych ciala w tym stanie nawet dla wampira nie byl bulka z maslem, ale wiedziala ze musi dzialac szybko jesli chce sie stad wykaraskac. Miesnie i konczyny, bolace od ataku sprzed kilku chwil nadal nie chcialy z nia wdpolpracowac, ale jakims cudem zwlekla sie z lozka i zjechala z niego na podloge, jeszcze nie na rowne nogi, ale na czworaka, mozliwie jak najostrozniej byla w stanie, by nie robic halasu. Miala na sobie szpitalne okrycie, choc z jej rozmazanych wspomnien mogla jeszcze przywolac ubranie, ktore miala gdy zasnela lata temu. Kremowa sukienke na ramiaczkach, siegajaca polowy ud, czarne zakolanowki oraz czarny plaszczyk, rowniez dlugoscia nie przakraczajacy kolan. Do tego czarne botki. Pamieta ze sciskala w rece cos malego, medalion z dosyc dlugim, grubszym lancuszkiem. Co bylo w medalionie? Nie wie…
Miala tez w, dlugich wtedy, czekoladoeych wlosach upietych w gore spinke kanzashi, pamietala ze jej ozdobne zakonczenie bylo czyms niewielkim, delikatnym, motylem? Moze. Teraz czula ze jej wlosy zostaly sciete do szyi, z bokiem lekko wygolonym.
To chyba najwyrazniejsze, co pamietala.m reszta to jakas rozmazana plama atramentu. Nie czas na teczowe wspomnienia, czas by ratowac wlasna skore.
Jeszcze nie mogla sie swobodnie poruszac i nadal miewala mroczki przed oczami, ale atutem bycia wampirzyca byla mozliwosc widzenia w ciemnosci, nawet jesli tylko polowicznie, w tej sytuacji. Najpierw postanowila zbadac pomieszczenie, poszukac czegos co mogloby jej pomoc w ucieczce. Przede wszystkim lepszego ubrania I jakiegos narzedzia ktorym moglaby sie bronic, gdyz w tym momencie czula, ze uzycie jakichkolwiek mocy mogloby jedynie zrujnowac resztki swiadomosci jakie posiadala. Jeszcze na czworaka, cichutko, przeczolgala sie do najblizszych polek I szklanych szaf stojacych przy scianie w nadziei, ze znajdzie cos ostrego, cokolwiek, skalpel, igly, inne narzedzia chirurgiczne. Przy okazji badala czy jest w poblizu cos wygladajace na schowek na ubrania, nawet szpitalny fartuch, ktory nie spadnie z niej gdy tylko wstanie, tak jak zapewne uczyni to cerata ktora byla owinieta.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Molly Czw Cze 22, 2017 2:56 pm

Poziom zero popularnie zwany parterem nie zawierał w sobie nic nadzwyczajnego. Na wprost głównego wejścia znajdowała się niewielka recepcja, która o tej porze była pusta. Idąc dalej korytarzem kolejno mijało się toalety dla pracowników oraz personelu. Dalej windy-pierwsza osobowa o przeciętnych wymiarach. Druga zaś o wiele większa była wstanie pomieścić łóżko szpitalne i dwóch sanitariuszy. Dalej schody i dwa pomieszczenia, w tym stołówka, której drzwi zazwyczaj otwarte były na oścież, oraz tajemniczy pokój zaopatrzony tabliczką „nieupoważnionym wstęp wzbroniony”. Tutaj znajdowały się oczy całego laboru. Przed trzema dużymi monitorami, których ekrany podzielono na cztery, siedział niski brunet z dużą nadwagą. Swego czasu łowca, aktualnie ochroniarz na zasłużonej emeryturze. Wcinając okrągłego pączusia z ogromnym znudzeniem przeglądał dzisiejszą gazetę. Bo przecież co może wydarzyć się dzisiejszej nocy, tak podobnej do setek poprzednich. Uważając swoją robotę za złotą i wolną od jakichkolwiek stresów, założył nogę na blat biurka i przyjmując dogodną pozycję, przymknął oczy. Tak, to jego czas na drzemkę.
Reina, pomieszczenie, w którym się znajdujesz jest bardzo sterylne. Nie znajdziesz w nim ani swoich ubrań, ani rzeczy, które pamiętasz z przeszłości. Widocznie zostały ulokowane w specjalnie wyznaczonym do tego miejscu. Jeśli chodzi o sprzęt, faktycznie, jest go pod dostatkiem. Skalpele, strzykawki, igły, fiolki wypełnione różnymi substancjami. Wszystko zapakowane pojedynczo w jednorazowych, zgrzewanych foliach. Co ciekawe, w oszklonym słupku obok metalowego zlewu znajdują się jednostki krwi. Na wierzchu opakowań przyklejono jedynie kody. Nie ma na nich ani grupy krwi, ani informacji skąd pochodzą. Nie wiadomo również czy ich spożycie jest bezpieczne. Zaraz przy drzwiach wyjściowych na korytarz znajduje się wieszak. Na nim dwa białe fartuchy. Pozostałość po odwiedzających Cię ostatnio lekarzach. Oba z rozmiarze L.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Gość Pon Cze 26, 2017 1:26 pm

Efekt obcej substancji w jej organizmie jeszcze trzymał ją w lekkim zamroczeniu, ale jej wampirze zmysły stopniowo zaczynały wracać do normy. Choć z pewnością nie wróciła w 100% do siebie, jej ciało nie odzyskało pełni równowagi, ale przynajmniej mroczki przed oczami mniej więcej zniknęły, a także mogła już stanąć na równe nogi, jeszcze ostrożnie, bez gwałtowniejszych ruchów. W tym stanie mogła przynajmniej jaśniej myśleć i przeanalizować sytuację. Wytężyła wampirzy słuch i wyszło na to, że nie tylko ten pokój ale przynajmniej najbliższe mu pomieszczenia były ciche, można domniemywać, że puste...a przynajmniej nieuczęszczane przez przytomnych ludzi. Nadal nie mogła sobie przypomnieć co tu właściwie robiła, jak skończyła w tym miejscu...i co najważniejsze, kim tak na prawdę była.
- Stop! Nie, nie czas teraz na autorefleksje...czas się stąd wydostać. Myśl...myśl! - rozejrzała się znów po pokoju i wkrótce rzuciło jej się w oczy to, co każdy wampir prędzej czy później by zauważył, wyczuł. Jednostki krwi przechowywane za szkłem. Wtedy jej mózg natychmiastowo zarejestrował pragnienie, które rozprzestrzeniało się w jej gardle, niczym pożar, języki ognia pochłaniające każdą komórkę jej ciała. W milisekundę stała przed oszkloną szafą, otworzyła ją i sięgnęła po pierwszy lepszy worek. Już miała wgryźć się weń i wyssać wszystko co do ostatniej kropli, ale jej kły zastygły milimetr od torebki, jakby jej ciało wiedziało, że coś tu może nie grać.
- Zaraz...to nie jest byle szpital...na pewno nie dla ludzkich pacjentów. Wstrzyknęli mi jakieś świństwo i kto wie jak jeszcze zakombinowali z moim organizmem. Trzymanie czystych, nieskażonych jednostek krwi w tym samym pomieszczeniu co wampir, nawet nieprzytomny, nawet zakuty w kajdanki, byłoby idiotyzmem... - z wielkim trudem odłożyła worek krwi, choć pragnienie doprowadzało ją do szału. Postanowiła się skupić na planie ucieczki. Musiało być tu coś użytecznego. Po kolejnym zeskanowaniu pomieszczenia, miała pewien pomysł.
Jeszcze lekko chwiejnym, ale już pewniejszym krokiem podeszła do wieszaka z wiszącymi nań fartuchami i wzięła jeden z nich, zarzucając na plecy i zapinając od stóp do głów, by zakryć goliznę.
- Innego wyjścia nie ma...to mi kupi trochę czasu. - myślała, starając się doprowadzić swoje poczochrane włosy do porządku. Przerzuciła przedziałek na drugą stronę, by przykryć wygoloną część. Następnie wzięła kilka fiolek z niezidentyfikowanym płynem w małym stojaczku, kilka worków krwi, strzykawki z igłami w sterylnych opakowaniach,a także rozpakowany skalpel i zacisk i ułożyła wszystko na wózku na narzędzia stojącym obok oszklonego słupka. Rozpakowała także jedną ze strzykawek i pobrała do niej jedną z tajemniczych substancji, a następnie ułożyła strzykawkę wśród innych, maskując lekko. Po przejrzeniu reszty szuflad i sprzętu, znalazła maskę chirurgiczną, gumowe rękawiczki oraz szpitalne pokrowce na obuwie, a że oczywistym było, że obuwia nie posiadała to założyła worki na stopy, by nie było widać że lata boso, choć może jej to kupić jedynie odrobinę czasu nim ktoś zauważy. Założyła na twarz maskę i schowała dłonie w rękawiczkach.
- Teraz...albo nigdy... - wzięła wdech i pchnęła wózek do drzwi. Zatrzymała się tuż przed nimi, spoglądając na swój prawy nadgarstek, który oplatała opaska typowa dla pacjentów placówki medycznej. Zerwała ją czym prędzej i włożyła do kieszeni fartucha, a następnie tworzyła drzwi, wypychając spokojnie wózek i idąc wzdłuż korytarza. Dobrze, że rzeczony wózek miał rączkę, której mogła się trzymać, gdyż jej kroki jeszcze bywały chwiejne i bez tego mogłaby paść na kolana bez odpowiedniego wsparcia. Starała się wytężyć słuch, by, jeśli usłyszy nadchodzących łowców, być gotową na odegranie roli, albo na atak. Szła ostrożnie, lecz starała się trzymać prostą postawię, wspierając ręce na poręczy wózka. Światła na korytarzu były zapalone, ale nikogo na nim póki co nie było. Jej uwagę zwrócił brak jakichkolwiek okien, tu oraz w pomieszczeniu gdzie się obudziła. Mogło to oznaczać, że znajduje się pod ziemią, ale potwierdzi to jedynie, jeśli znajdzie windę, bądź schody. Cóż, jeżeli miałaby utrzymać rolę laborantki, to winda jednakowoż byłaby lepsza, bo targanie wózka z próbkami i narzędziami po schodach to raczej średni plan. Miała nadzieję, że wkrótce natknie się na przejście na następne piętro.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Molly Sro Cze 28, 2017 6:50 pm

-Dobra Frank, ja wiem, że fajnie jest lenić się przez całą noc ale czas na obchód.
Pięćdziesięcioletni, szpakowaty facet o imieniu Mark wsunął za szalki od spodni krótkofalówkę. Poprawił, w sumie podciągnął opadające gacie i standardowo sprawdził łączność z resztą ekipy.
-Słychać Was dobrze ale grubas od monitoringu jak zwykle uciął sobie drzemkę. Weź który tam go obudź.
Pokiwał głową z dezaprobatą ruszając wolno przed siebie. Sprawdzanie terenu wewnątrz budynku to jego działka. No może po części gdyż jego były podziemia, a Franka dwa piętra ponad parter. Rozeszli się równo niemal w tym samym czasie pokonując kolejne schodki. Jeden do góry, drugi w dół. Uspokojeni codzienną rutyną, zaopatrzeni jedynie w pistolet i latarkę gaworzyli o zupełnie nieistotnych sprawach używając do tego krótkofalówki.
-Wiesz co ta moja wczoraj wymyśliła? W sobotę mamy iść na zakupy. Kurwa, jak pomyślę to mnie skręca chłopie. Osiem bitych godzin latania za nią po szmatach, a i tak nie kupi nic, z czego będzie zadowolona.
Żalił się ochroniarz snując się po korytarzach -1. Wszystko było tutaj tak jak wczoraj, dwa dni i rok temu. Jeszcze nigdy w ośrodku nie miały miejsca niebezpieczne przypadki więc posada w owym kompleksie oznaczała spokój i pewne pieniądze.
-Schodzę na -2.
Skubiąc szorstki, trzydniowy zarost Mark zszedł na ostatnie piętro budynku wchodząc pewnie w zakręt. Po drodze minął pielęgniarkę przewożącą stolik z jakimiś medycznymi pierdołami. Niezainteresowany nie swoją robotą doszedł do końca korytarza i skręcił do laboratorium. Poświecił latarką po wodnych trumnach, w których spoczywały ciała wampirów czekających na swoją kolejkę w eksperymentach. Nagle coś go tknęło, jakieś dziwne przeczucie.
-Ej Frank, która dzisiaj jest na nocce? No z pielęgniarek.
Szybko przewertował w głowie dni tygodnia i związany z nim grafik pracy sióstr. Nie było tu ich wiele bo tylko trzy. Zmieniały się systematycznie i tylko raz na jakiś czas brały za siebie zastępstwo. Była blondyna, czarna i ruda – tej cholery nie lubił jak ognia. Wredne to i nie do życia. Dziś wypadało, że miała być Nora, ta czarna. Nie czekając  na odpowiedź kumpla, zajrzał do małej Sali przyległej do laboratorium. Łóżko, na którym powinna znajdować się wampirzyca było puste. Rozpięte kajdanki zwisały bezwładnie po obu stronach posłania, zaś lekki materiał do przykrywania ciała został zwinięty i rzucony na podłogę. Markowi drgnęła dwa razy powieka. Nadmiar kawy, późna pora i ogromne ciśnienie jakie w tej chwili uderzyło do jego głowy spowodowały, że oniemiał na ułamek sekundy. Spuszczony niczym pies z łańcucha rzucił się w stronę korytarza, wchodząc tak ostro w zakręt, że niezbędna była asekuracja ręką. Gdyby nie zdołał podeprzeć się o zimne płytki, z pewnością skończyłby z pogruchotanym biodrem.
-Ty tam, stój!
Wyciągnął broń kontynuując bieg przed siebie. Zupełnie zapominając ile ma lat, dostał zadyszki tuż przed drzwiami windy, które zatrzasnęły się chwilę wcześniej. Na próżno wciskał guzik.
-Do wszystkich… jednostek… alarm… obiekt na wolności!
Wydyszał do krótkofalówki trzymając się za łomoczące serce. Przez chwilę miał wrażenie, że jest na granicy zawału.


Sytuacja wygląda następująco. Jeden z ochroniarzy z dużą zadyszką został na -2 mając dwa wyjścia. Albo poczeka na windę albo wejdzie schodami o własnych siłach. To się dopiero okaże. Drugi-Frank, który do tej pory spacerował po drugim piętrze, właśnie zbiega po dwa stopnie w dół robiąc przy tym wiele hałasu. Najprędzej to z nim czeka Cię spotkanie na parterze. Do tego mamy jeszcze śpiącego w najlepsze grubasa od monitoringu oraz dwóch łowców patrolujących teren wokół szpitala. Oni też już wiedzą o Twojej wycieczce ku wolności.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Gość Sob Lip 01, 2017 4:06 pm

Do momentu, kiedy minęła się z ochroniarzem na korytarzy wszystko szło dobrze. Właściwie, nawet gdy rosły facet przeszedł obok niej po prostu ignorując, sądziła, że sługus łowców tak szybko się nie zorientuje kim tak na prawdę jest, puści to przelotne spotkanie mimo uszu i dalej będzie kontynuował obchód. Dużo czasu nie zdołała sobie kupić, bo stary zaraz się zorientował i podniósł alarm. Cholera, mogła zatrzasnąć za sobą drzwi od sali, z której wyszła...No nic, nie warto pluć sobie za to w brodę, teraz miała inne zmartwienie na głowie.
Szczęście w nieszczęściu, dostała się do windy i obecnie jechała na poziom -1. Normalnie pojechałaby na poziom 0, skąd miała najszybszą drogę do wyjścia, ale wiedziała że facet na dole zdążył już powiadomić innego, albo innych, którzy znajdowali się na terenie placówki, więc zmylenie ich trochę, póki miejsce ogarnął chaos, było najlepszą opcją. Wcisnęła oba guziki, poziom -1 i 0, bo była duża szansa, że wszyscy skupią się na otoczeniu windy na parterze, oczekując, że tam ją dopadną. Spojrzała na worki krwi, które wiozła na wózku...jej gardło nadal paliło niemiłosiernie. Czuła, że jej ciało jest zdecydowanie słabsze, po eksperymentach i braku życiodajnego osocza przez tak długi czas. Miała na wózku worki krwi i fiolki z niezidentyfikowaną substancją, plus strzykawkę z igłą, wypełnioną jedną z substancji z fiolek. Tą schowała do kieszeni razem a w ręku ścisnęła skalpel ze stali chirurgicznej, nie spuszczając wzroku z worków krwi.
- Podejmuj decyzję teraz...już! Albo tam wyjdziesz słaba jak człowiek i rozstrzelają cię w ułamek sekundy, albo wyssiesz ostatnią kroplę z worka i przynajmniej zabijesz te gnidy zanim oni zabiją ciebie...Nawet jeśli ta krew potem wypali ci bebechy od środka... - zacisnęła zęby i w ciągu sekundy miała worek w ręce, przegryzając go i wpuszczając ciecz do swojego organizmu. Jak krew na nią wpłynie? Czuła z każdym łykiem, że mięśnie przestają boleć, że łapie równowagę, czuła przepływ energii...ale co z efektami ubocznymi? Jeżeli jakieś miały nastąpić...
Z jakiegoś powodu cały czas miała w głowie ubranie i rzeczy, które miała przy sobie gdy zapadła w hibernację. Miała nadzieję, że będzie mogła je znaleźć. Może na poziomie - 1?
Po opuszczeniu windy na poziomie -1, porzuciła w niej wózek z opróżnionymi workami i pozwoliła windzie wjechać na parter, a tymczasem sama, jak najszybciej (używając wampirzej szybkości jeśli już była w stanie) starała się znaleźć na ów poziomie coś co mogło być przechowalnią na rzeczy.
Jeżeli nie znalazła takowej, to udała się na schody i czym prędzej ruszyła na parter. Czy spotkała ochroniarza na klatce schodowej, czy dopiero gdy z niej wyszła, w każdym razie chciała działać szybko. Była szansa, że jej ciało pamiętało jak się walczy, więc zamykając go w mocnym uchwycie, użyła skalpela by podciąć mu gardło, a następnie zabrała mu broń i podążyła dalej. Jeżeli przechowalni nie znalazła na poziomie niżej to starała się jeszcze odnaleźć pokój na parterze. Była jednak ostrożna jeśli chodzi o wyjście z klatki schodowej, bo wiedziała, że nieopodal będą znajdowały się windy. Była szansa, że stoi tam już obława, więc chciała ostrożnie wyjrzeć i zbadać teren, ewentualnie dostać się do jakiegoś innego pomieszczenia, stołówki bądź pokoju z monitoringiem wspomnianym wcześniej, by znów kupić sobie trochę czasu, zależnie od jej stanu zdrowia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Molly Czw Lip 06, 2017 9:34 am

Zbiegający po schodach Frank narobił tyle hałasu, że mógłby obudzić umarłego. Nic więc dziwnego, że sam grubas z monitoringu chrapnął donośnie i niemal spadając ze swojego krzesła, ocknął się nie wiedząc przez pierwsze sekundy co się dzieje. Dopiero powtórzony dwukrotnie komunikat o ucieczce obiektu sprawił, że wrócił na dobre do realnego świata. Pierwszą czynnością jaką powinien wykonać, było odnalezienie uciekinierki na ekranach. On jednak, jak najszybciej zatrzasnął drzwi od swojego pomieszczenia żeby czuć się choć odrobinę bezpieczniej. Dopiero gdy jego komfort psychiczny wzrósł do stopnia pozwalającego funkcjonowanie, przysiadł na krześle i rozpoczął analizę małych kwadracików. Potrzebował jeszcze kilku informacji, które pomogły mu wyeliminować z góry zbędne obszary. Dobra komunikacja z kolegami sprawiła, że z automatu odrzucił pierwsze i drugie piętro. Chwila skupienia i kilka ruchów dłoni na dżojstiku, pojedynczy zoom.
-Mamy ją.
Zakomunikował poważnym i skupionym głosem.
-Przemieszcza się po korytarzu na -1. Ale coś jest nie tak…
Tempo z jakim poruszała się wampirzyca było o wiele szybsze niż to, jakie zakładano po końskich dawkach leku.
-Opróżniła worki z krwią, idiotka….
Dodał stojący przy metalowych drzwiach na parterze Frank. Z dużą siłą i złością szarpnął znajdujący się w pustej windzie wózek. Ten podskakując na progu, wyskoczył niczym z procy obijając się przy okazji o ścianę naprzeciwko. Drzwi zamknęły się a zdeterminowany mężczyzna z uporem celował w nie bronią. Czekał na dalsze instrukcje nadchodzące z centrum obserwacji.
W tym samym czasie, zasapany i spocony Mark zdołał wspiąć się po schodach na -1. Wychylając zza progu najpierw broń, a później głowę, sprawdzał czystość terenu. Tu nie dostawał już żadnych instrukcji. Przezornie wyciszając przypięte do szelek od spodni urządzenie, nie dał się tak łatwo zdemaskować. Krocząc powoli przed siebie, zbliżał się do źródła hałasu w przechowalni.
Odbezpieczenie broni zwiastowała cichutkie kliknięcie. Czy to wystarczyło żeby pobudzić wyczulone, wampirze zmysły i zmusić Reine do odwrócenia się?


Początkowo byłaś bardzo sceptycznie nastawiona do zawartości worków, pozornie wypełnionych czystą krwią. Z czasem jednak, głód, długi post i pierwotny instynkt doszły do głosu bezapelacyjnie stawiając na swoim. Opróżniłaś kilka jednostek, które smakowały zupełnie przeciętnie, co nieco uspokoiło Cię i rozwiało początkowe obawy. Posoka natychmiast dodała Ci tak niezbędnego wigoru. Wybudzone  z marazmu ciało w mgnieniu oka przestało przypominać to spowolnione, pozbawione siły i szybkości. Pierwszy raz od przebudzenia czujesz, że żyjesz i możesz zrobić naprawdę wiele. Co więcej, masz wrażenie, że właśnie stałaś się niezniszczalna i nic nie jest wstanie powstrzymać Cię przed postawionym celem. Czyżby w krwi były zawarte narkotyki? A może jeszcze inne substancje, które dadzą o sobie znać dopiero po pewnym czasie?
Z uporem maniaka i szybkością Bolta zaczęłaś zaglądać do pomieszczeń na -1. Składzik na szczotki, sterylizatornia, mała, pojedyncza sala zabiegowa i to co Cię tak bardzo interesowało- przechowalnia rzeczy badanych obiektów. W środku coś na wzór szatni z krótkimi oznaczeniami. Każda szafka przypisana do poszczególnego identyfikatora na nadgarstku. Tak, tego, który zerwałaś. Trochę zajmie nim odnajdziesz swoją szafkę. Jeśli już to zrobisz, wewnątrz czeka nagroda, Twoje rzeczy. Czy zajęta przebieraniem dostrzeżesz wyłaniający się w progu cień ochroniarza?
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Gość Nie Lip 09, 2017 2:54 pm

Nie minęło wiele czasu po spożyciu krwi z worków, a Rei czuła diametralny przypływ energii. Po zmęczeniu, zawrotach głowy, zaburzeniach koordynacji nie było śladu. Czuła się lepiej niż kiedykolwiek...czuła się niepokonana. Tego jej było trzeba w tej sytuacji.
Po zlustrowaniu kilku pomieszczeń na poziomie -1 wreszcie natknęła się na pokój, którego szukała, przechowalnie. Zdała sobie sprawę, że by znaleźć odpowiednią szafkę, potrzebowała numeru identyfikacyjnego, który porzuciła na dole.
- Niech to szlag... - przeklęła w myślach, ale nie marnowała czasu na karcenie samej siebie za bezmyślność. W tamtej chwili, bądź co bądź, jeszcze była przytłumiona świństwem, które jej wstrzyknięto. Westchnęła i zaczęła przeszukiwać szafki, naturalnie używając wampirzej szybkości i refleksu, który w chwili obecnej zyskała. Z jakiegoś powodu, mimo całego zamieszania w jej głowie i odurzenia różnorakimi substancjami. doskonale pamiętała wszystko co miała przy sobie w czasie hibernacji. Te rzeczy były dla niej z jakiegoś powodu ważne, więc nie zamierzała ich od tak porzucić. Czy znalazła odpowiedni schowek? To się okaże.
Jej zmysły nagle coś zarejestrowały. Ciche, ale podejrzane kliknięcie dochodzące gdzieś z korytarza. Gdyby nie była w jakimś zapyziałym ośrodku eksperymentalnym, ścigana przez łowców, pewnie dźwięk by zignorowała, ale tym razem jej ciało ruszyło się natychmiastowo, bezszelestnie zmieniając lokację i ukrywając się za uchylonymi drzwiami przechowalni w ciemności. Jeżeli cokolwiek wyłoni się zza drzwi, choćby czubek broni, zaatakuje. Miała przy sobie strzykawkę wypełnioną tajemniczym płynem, więc zamierzała jej użyć albo na ochroniarzu, by namieszać mu w organizmie, albo na sobie, mając nadzieję, że to albo mega-silna trucizna na wampiry, albo coś co da jej siłę...nawet kosztem stoczenia się do kogoś pokroju poziomu E.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Molly Pon Lip 10, 2017 12:34 pm

Zawziętość jaka malowała się na twarzy łowcy świadczyła o ogromnej determinacji. Być może pochwycenie uciekinierki wiązałoby się z pokaźnym dodatkiem do wypłaty lub nawet awansem? Bardziej od pieniędzy liczył się teraz honor. W końcu to wszystko działo się na jego zmianie i żaden podrzędny wampir nie będzie spacerował bezkarnie po instytucie. Takie myślenie i podejścia spowodowało, że usta mężczyzny zacisnęły się w cieniutką kreskę a na skroniach wystąpiły pierwsze kropelki potu. Wsuwając lufę broni za drzwi, wychylił się jednocześnie sprawdzając w co celuje. Napotkawszy jedynie ciemność, zmrużył groźnie oczy. Wolną dłoń pokierował w stronę kontaktu żeby włączyć długą jarzeniówkę. Mniej więcej w tej właśnie chwili nastąpił atak. Zanurzona w mroku broń wystrzeliła, a długi, wyłożony płytkami korytarz poniósł echo niemal po całym obiekcie. Postać łowcy oczekującego na parterze zupełnie zamarła. Bez zastanowienia rzucił się w kierunku pokoju z monitoringiem waląc w drzwi ile sił. Gdy te otworzyły się, wpadł do środka patrząc na obraz z kamery. Co przedstawiał?
Urządzenie monitorujące ustawione było na wprost otwartych drzwi. Na progu leżał mężczyzna. Był nieprzytomny lub martwy. Nie sposób tego ocenić z tej perspektywy. Po chwili coś lub ktoś zaczęło wciągać go w mrok aż jedynym widocznym elementem ciała były nogi- od piszczeli w dół.
-Idę tam! Pokaże suce gdzie jej miejsce.
Biegnąc przed siebie, z dużym impetem wpadł na małą klatkę schodową prowadzącą w dół…
Co tak naprawdę wydarzyło się w prowizorycznej szatni? Szybki atak wampira i niezbyt celny strzał łowcy spowodował, że padł na ziemie raniony w szyję cienką igłą. W strzykawce znajdował się bardzo mocny środek usypiający. Jego dawka była tak duża, że bez problemu powaliła ponad stukilogramowego chłopa. Czy nadawał się na obiad? To już Twoja decyzja.
-Wyłaź pijawko! Wyłaź i poddaj się!
Drżący z nerwów głos mężczyzny idącego w kierunku drzwi był niezwykle donośny. Wzmagany przez układ pomieszczeń odbijał się od ścian i wyłożonej płytkami podłogi. Mężczyzna zatrzymał się jakieś pięć metrów od drzwi widząc cały czas nogi swojego kolegi. Owszem, chciał mu pomóc i to nawet bardzo ale rozsądek podpowiadał, że nie może zmniejszyć odległości. Wycelowana i gotowa do wystrzału broń lekko dygotała w jego dużych dłoniach.  



Zaskoczona przez niezapowiedzianego gościa byłaś zmuszona przerwać na chwilę poszukiwania. Wznowiłaś je, owszem. Zaraz po tym jak podjęłaś decyzję co zrobić z nieprzytomnym ciałem. Twoja szybka reakcja nie uchroniła Cię w 100% przed uszczerbkiem na zdrowiu. Z Twojego prawego policzka sączy się krew gdyż wystrzelona kula drasnęła delikatną, jasną skórę. Dzięki wrodzonej regeneracji niebawem rozcięcie nie powinno już tak krwawić ale istnieje możliwość pozostania cieniutkiej blizny. Przecież to nie byle kule i nie byle broń. Fart sprawił, że otworzona szafka należała właśnie do Ciebie. W środku znajdziesz to, w czym Cię tutaj przytransportowano. Masz zaledwie chwilę aby zrobić coś ze swoimi rzeczami ponieważ na korytarzu słychać kroki i głos. To następny łowca zmierza w Twoim kierunku.
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Gość Sob Lip 15, 2017 2:57 am

A więc substancja w strzykawce była środkiem usypiającym, czy czymkolwiek co spowodowało efekt utraty przytomności. Dobrze, że sama go sobie nie wstrzyknęła. Wtedy byłoby już pozamiatane. Czuła jak cienka strużka krwi spływa po jej policzku. Hmph, da łowcy punkt za to, że udało mu się ją drasnąć choć ruchy i strzały miał nieudolne.
Przepływ zadowolenia z odnalezienia właściwej szafki szybko się ostudził, gdy kroki na korytarzu dały jej znać o obecności kolejnego strażnika. Z szybkością błyskawicy zrzuciła z siebie szpitalny fartuch i ubrała własne rzeczy, broszkę i łańcuszek z wisiorkiem wkładając bezpiecznie do kieszeni. Nie minęło kilka sekund a była przy leżącym jak kłoda na podłodze łowcy, wciągając go jednym szybkim ruchem do ciemnego pomieszczenia. Z zewnątrz było widać tylko jego nogi, więc cała scena wyglądała dosyć przerażająco. Jakby jakiś potwór właśnie siorbnął go sobie na kolację. Po tonie głosu jego kolegi wiedziała, że ochroniarz jest zdenerwowany, drży, stąpa niepewnie. Każdy gwałtowny ruch i typek wystrzeli ze swojej broni w cokolwiek co rzuci się w jego stronę.
Początkowo kontemplowała wypicie krwi z nieprzytomnego łowcy, ale duża szansa, że środek usypiający w jego organizmie wpłynąłby na jej koordynację. Wolała nie ryzykować. Postanowiła użyć nieprzytomnego inaczej.
Nagle drzwi do szatni otworzyły się z dużym hukiem i dziewczyna parowała w stronę przeciwnika, trzymając, dzięki wampirzej sile, rosłego nieprzytomnego kolegę przed sobą, jak tarczę. Spora szansa, że gwałtowny ruch i obrót akcji spowodował, że łowca na korytarzu zaczął na ślepo strzelać, a to oznaczało, że podziurawił swojego kumpla.
Jeżeli udało jej się dotrzeć do przeciwnika, to porzuciła ciało łowcy, a drugiego zszokowanego mężczyznę zaatakowała wyrywając mu broń i łamiąc kark jednym silnym skręceniem.
Była czujna, nasłuchiwała czy nie pokazują się inni i w razie czego starała się ukryć w innym pokoju by nie zostać rozstrzelaną. Jeśli nie, to jak najprędzej kierowała się w stronę wyjścia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Molly Pon Lip 17, 2017 6:49 pm

Wypicie krwi nieprzytomnego mężczyzny z pewnością okazałoby się dla Ciebie zgubne. Krążąca w jego żyłach posoka zawierała wystarczającą ilość środka usypiającego aby skutecznie utrudnić Ci poruszanie się. A to już dawało dużą przewagę przeciwnikom. Dokonany wybór był słuszny.
Istotnie na taki pomysł wpadłby mało kto. Zdezorientowany ochroniarz został w jednej chwili postawiony przed bardzo trudnym wyborem. Nikt nie mógł się spodziewać, że tak drobna dziewczyna będzie wstanie dźwignąć tak duże cielsko. Mało tego, przemieszczała się z nim, co wcale nie należało do najłatwiejszych. Ruchy ze zwinnych stały się mało precyzyjne ale i to wystarczyło żeby wprowadzić mętlik w głowie łowcy. Co miał zrobić, jak postąpić? Najważniejszą kwestią było pytanie:  czy jego dobry kolega w ogóle żyje? Strzelając w stronę wleczonego ciała miał nikłe szansy na to, że kula przedrze się przez powłoki tłuszczu trafiając w wampirzycę. Trudny wybór jeszcze bardziej zestresował zdeterminowanego mężczyznę.
-Wybacz stary.
Rzucił głośno drżącym głosem i oddał kilka strzałów na wysokości barku. Dwa z trzech pocisków utkwiły w barku przyjaciela. Trzeci zaś skutecznie trafił kobietę w chwili kiedy ta odrzucała nieprzytomnego faceta. Krótka chwila i na ziemi leżał nie jeden, a dwóch łowców.
 


Udaje Ci się pozbyć dwóch natrętnych łowców jednak nie wychodzisz z tych drobnych potyczek bez szwanku. Nim wyrwałaś broń drugiemu mężczyźnie, oddany przez niego strzał sprawił, że w Twym prawym barku tkwi kula. Rana krwawi i utrudnia znacznie ruchy całą górną kończyną. Na chwilę obecną masz szanse na wydostanie się z budynku. Teren przed ośrodkiem jest ogrodzony a jego bezpieczeństwa strzeże 2 łowców z psami. Nie masz pojęcia gdzie obecnie się znajdują. Zaraz po wyjściu na świeże powietrze dostaniesz krótkotrwałych zawrotów głowy połączonych z mroczkami przed oczami. To tylko pierwszy kontakt ze świeżym powietrzem a może efekt uboczny wypitej krwi…
Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Gość Pią Lip 21, 2017 4:57 pm

Zacisnela zeby ze zgrzytem gdy wystrzelona przez lowce kula trafila w jej prawy bark. Niech go szlag za ten strzal. Jednak po kilku sekundach delikwent lezal juz nieruchomo na ziemi, wiec zaplacil wystarczajaco duza cene za zranienie jej. Mimo rany, bolu i tymczasowego ograniczenia motoryki prawej reki, wampirzyca nie zamierzala czekac na zaproszenie by wyjsc na zewnatrz. Ruszyla w kierunku wyjscia, trzymajac sie jednej strony korytarza, tuz przy scianie, na wypadek gdyby ktos wdarl sie nagle do srodka. Zanim wylonila sie zza frontowych drzwi, postanowila wypadac teren. Obok drzwi bylo okno, jednak nie wyjrzala przez nie od tak. Przykucajac lekko, by nie bylo widac jej glowy, zblizyla sie do kata szyby, i bardzo ostroznie wyjrzala przez nia. Na zewnatrz bylo ciemno, lecz jej wampirze oczy, jesli jeszcze nie szwankowaly, widzialy w mroku doscy wyraznie. Jezeli nie dostrzegla chwilowo nikogo na horyzoncie, udala sie ku drzwiom. Musiala jednak sie upewnic ze miala droge wolna, a przynajmniej wolna na ta chwile. Przykucajac tuz przy wejsciu od wewnatrz, uchylila drzwi na tyle, by mogla wysunac z nich swoja dlon. Nie miala pojecia czy jej moc zadziala, pamietala, ze posiadala takowa przed hibernacja, ale czy to prawdziwe wspomnienie czy nie? W kazdym razie jej moc polegala na odczytywaniu ''wspomnien'' przedmiotow martwich. Czyli, jezeli ostatnio ktos zszedl po schodach od glowbego wyjscia, powinna byc w stanie zobaczyc gdzie sie wtedy skierowal, nawet jesli wspomnienie bedzie urywkiem. Po tym jak wyrazna bedzie wizja, mozr stwierdzic czy zostala zarejestrowana niedawno, a co za tym idzie czy bohater wizji byl daleko czy blisko.

Jesli udalo jej sie zidentyfikowac mozliwy dystans straznikow od wejscia, to mimo mroczkow przed oczami wampirzyca rusza w kierunku ogrodzenia. Stara sie to zrobic jak najszybciej, jednak bark i zawroty glowy sa uniedogodnieniem. Kluczowa kwestia to to, czy juz okrazyli budynek, spotkali sie za nim mijajac jeden drugiego i zmierzajac na powrot do przodu, czy tez dopiero okrazajac osrodek po prawej i lewej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Molly Pon Lip 24, 2017 4:55 pm

Panująca cisza była ogromnym ukojeniem dla wampirzych, wrażliwych uszu. Stopniowe zwalczanie wrogów, połączone z dużą efektywnością przynosiło niewątpliwą satysfakcję. Zwłaszcza, że wolność zbliżała się dużymi krokami. Dwaj mężczyźni nadal leżeli w bezruchu i nie stanowili żadnego zagrożenia. Co innego dwójka znajdująca się na terenie ogrodzonym siatką. Jakby tego było mało, do pomocy mieli psy. Tu nie trzeba spodziewać się żadnych oryginalności. To zwykłe owczarki niemieckie ale nie od dzisiaj wiadomo, że potrafią być agresywne. Zwłaszcza jeśli zostały wyszkolone w odpowiedni sposób, a uwierz, zostały…
Wolne ale przede wszystkim precyzyjne kroki pozwoliły dziewczynie na w miarę niezauważalne przemknięcie się przez korytarz. W sumie to nawet gdyby grubas z monitoringu zauważył coś więcej i tak nie podjąłby żadnych czynności. Powód? Był strasznym tchórzem czego przykład dał wtedy, gdy zabarykadował się w swojej kanciapie. Postać o jasnych włosach przesuwała się sukcesywnie do przodu, docierając aż do drzwi. Stara, uśpiona moc? Nic podobnego. Wszystko działało tak jak kiedyś (na obecną chwilę). Po schodach ktoś schodził. Ostatnio wymieniła się cała zmiana ale to było kilka godzin temu, tyle. Ani śladu patrolu.
Szybkość łowców nie mogła równać się szybkości wampira. Głównie z tego powodu ochrona postanowiła się rozdzielić, biorąc obiekt w kleszcze. Jeden zaszedł budynek od tyłu, drugi krył się w odległości kilkunastu metrów od frontu. Żaden z nich nie świecił jeszcze latarką gdyż to w banalny sposób zdradziłoby pozycję.

Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Gość Nie Lip 30, 2017 3:28 pm

Nie widziala jeszcze nikogo na horyzoncie, jednak jej moc ujawnila ze straznicy wyszli na patrol jakis czas temu. Jednak gdzie byli w tym momencie? Ciezko stwierdzic. Mogla zaryzykowac i poki miala sile wystrzelic jak blyskawica w kierunku bramy, przeciez lowcy nie byli tak szybcy jak wampir. Zdrowy, jeszcze w miare, rozsadek podpowiedzial jej ze przeciez lowcy nie hasali sobie po terenie kompletnie nieuzbrojeni. Z pewnoscia mieli ze soba antywampirza bron, ktora byla dla niej uciazliwa, jesli dostalaby wiecej niz jedna kulke. A wlasnie, drasniecie, ktore uprzednio otrzymala od kuli juz sie zagoilo, ale czula cos dziwnego na skorze. Tam, gdzie powinna byc strozka zaschnietej krwi, pozostalosc po ranie, byl dziwny, krystaliczny osad szkarlatnej barwy. Jakby jej krew zamiast zaschnac, stala sie krysztalem. Nie przypominala sobie jakoby tak bylo przed hibernacja…zreszta niewiele pamietala z ''poprzedniego zycia''. Jednakze, czyzby zakombinowali z jej cialem wiecej niz sie spodziewala?

Okej, czas dzialac uzywajac dostepnych srodkow. Przede wszystkim potrzebowala przynety, zeby straznikow wywabic z ciemnosci. A coz lepszego miala, niz bezwladne ciala poprzednich przeciwnikow lezace nieopodal? Blyskawicznie zgasila swiatlo na korytarzu uzywajac przelacznika przy drzwiach i na czworaka, w mgnieniu oka przyciagnela do drzwi cialo chudszego straznika, ktory byl albo martwy albo jeszcze nieprzytomny. Gdyby sie nawet obudzil to nie mialby czasu na obrone, bo w mgnieniu oka wypchnela, a raczej wrecz wyrzucila go przed frontowe wejscie. Ciemnosc pomieszczenia oraz przed wejsciem dawaly wieksza szanse ze w pierwszej chwili lowcy sie nie polapia i zaatakuja bezwladne cialo. Wybrala chudszego straznika bo grubas raczej srednio przypominalby ja, nawet w ciemnosci.

Jezeli plan zadzialal to wskorzystala z zamieszania i popedzila do bramy. Gdyby stanela pod ostrzalem w drodze do ogrodzenia, i zostala zraniona, to uzyje nowej, zmienionej mocy by skrystalizowac albo zranic przeciwnikow ostrymi krysztalami na chocby krotki moment, korzystajac z wlasnej krwi. Naturalnie robilaby to na slepo, bazujac na instynkcie, bo nowa zdolnosc jest dla niej obca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Molly Pon Lip 31, 2017 9:08 pm

Operacja, zabiegi i różnego rodzaju eksperymenty nie podlegały niczyjej kontroli. Zakład nie miał konkretnego zwierzchnika, a nawet jeśli, to nikt nie interesował się losem badanych obiektów. Postacie tak bardzo wizualnie przypominające ludzi, były traktowane jak króliki doświadczalne. Bóg jeden wie, co i kto wyczyniał z pozostającym w uśpieniu ciałem Reiny. Jedno jest pewne, już nic nie będzie takie samo jak wcześniej. Wygolony bok, jedyny dotychczas widoczny i namacalny dowód na to, że ktoś zechciał zabawić się w Boga. Podejrzane substancje wstrzykiwane do krwiobiegu, rażenie prądem i poddawanie mózgu impulsom to tylko jedne z nielicznych wymysłów zwariowanych naukowców. I to wszystko w imię nauki.
W ciemności niewątpliwie czai się zło. Mrok jest doskonałą przykrywką dla każdego uciekiniera ale chociaż obaj strażnicy widzieli o wiele gorzej w niesprzyjających warunkach to nic z tego, nie dali się nabrać. Wyrzucone za próg ciało wywołało jeszcze większe skupienie ale nic poza tym. W momencie gdy ruszyłaś do przodu, ku bramie, niemal równo wystartował łowca znajdujący się na tyłach budynku. Wiedział, że jego kolega da sobie radę. W końcu miał największe doświadczenie z nich wszystkich.
Chociaż czmychnęłaś do lasu to obaj panowie spuścili ze smyczy swoje śliczne futrzaki. Łowca znajdujący się wcześniej za budynkiem zaczął udzielać pierwszej pomocy koledze po fachu. Co innego kolega kryjący się w krzakach z przodu budynku. On pomknął za Tobą niczym strzała oddając jeden strzał w powietrze.
-Stój!
Krzyknął próbując trafić szybko umykający cel. Pudło. Bez zbędnej zwłoki ruszył w pościg. Co innego psiaki, które nie zważając na huk wystrzału, goniły za celem będąc coraz bliżej.
Jeszcze kilkanaście metrów i, tak, brama, a za nią droga, po której poruszają się auta. Wszystko cudownie gdyby nie nieprzyjemnie ciepły oddech wilczurów na łydkach. Najwyraźniej to w tej sekundzie jedyny problem i przy dobrym posunięciu na horyzoncie widać szczęśliwy finał. Tylko zaraz… przez krótką chwilę przed Twymi oczami zrobiło się całkowicie ciemno. Zupełnie jakby ktoś zgasił światło w pokoju bez okien. Na szczęście to minęło.  

Molly

Molly

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Tatuaż w kształcie ciernistej róży na kręgosłupie – od zapięcia biustonosza do karku.
Zawód : Dziewczynka swojego chłopaka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^


https://vampireknight.forumpl.net/t3344-molly#71753 https://vampireknight.forumpl.net/t3347-molly https://vampireknight.forumpl.net/t3356-mieszkanie-molly#71918

Powrót do góry Go down

Projekt Zero Empty Re: Projekt Zero

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach