Scarlet in the dusk.

Go down

Scarlet in the dusk. Empty Scarlet in the dusk.

Pisanie by Gość Wto Sie 08, 2017 10:57 pm

Minęło zaledwie kilka miesięcy od śmierci rodziców Iselin i wsadzeniu mordercy za kratki, czyli jej własnego brata. Rany po tak okropnym wydarzeniu powinny choć odrobinę się zabliźnić, jednak dziewczyna nie potrafiła się pogodzić z taką stratą. Nie była pewna nawet czy wyjazd na jakiś czas za granicę to dobry pomysł. W końcu i trochę niechętnie uległa licznym namowom ze strony dalszej rodziny i znajomych. Bo przecież dobrze jej to zrobi, pozna nowych ludzi, podszkoli język. Może na chwilę zapomni o tragedii, jaka ją dotknęła. Może, bo tego nikt nie obiecywał.
Przebywała w Anglii już parę dni, ale dopiero teraz cała grupa z kursu językowego postanowiła zrobić spotkanie integracyjne. Nie zamierzali hucznie balować ani zapijać się w trupa, bo przecież nie po to pokonywali tyle kilometrów. Saetern kręciła na ten pomysł nosem, nie podobał jej się, ale została wyciągnięta z hotelowego pokoju siłą i nie miała wyboru. Podobnie zresztą, jeśli chodziło o ubranie. Wciśnięta do rąk mała czarna na szczęście nie przylegała zbyt mocno do ciała, dając dziewczynie chociaż złudne poczucie komfortu. Nie miała potrzeby dla nikogo się stroić, nie chciała tego robić, ale w tym towarzystwie robiła za milczka, który potrzebuje przyjaciół, żeby się trochę otworzyć.
Na dworze zrobiło się ciemno, dzięki czemu zewnętrzny wystrój lokalu nabierał uroku. Knajpka nie była wielka, ale do najmniejszych też nie należała. W środku również nie było ogromnych tłumów, pewnie za sprawą położenia w bocznej uliczce. Jeszcze przed wyjściem dziewczyna poprawiła włosy, których czarny odrost miał dobre kilka centymetrów. Jakoś ostatnio nie miała ochoty o nie dbać na tyle, by się go pozbyć.
- Iselin, uśmiechnij się wreszcie! Zobacz, jak tu cudownie! - odezwała się jedna z koleżanek, przyciągając Norweżkę ramieniem do siebie i pokazując na część miasta przez sobą. Było naprawdę ładnie, ale nie potrafiła cieszyć się tym pełną piersią. Jedynie uśmiechnęła się w odpowiedzi słabo, na co szatynka tylko pokręciła z rezygnacją głową.
Zajęli miejsca przy stole położonym w kącie sali, bez potrzeby zwracania na siebie niepotrzebnej uwagi obcych. Ona sama natomiast dopilnowała, żeby być jak najbardziej z brzegu, aby potem wykorzystać moment i niespostrzeżenie się ulotnić. Może nawet stąd uciec. Chyba spacer w samotności byłby o wiele lepszy niż tkwienie między nieznajomymi. Nie miała nawet apetytu, więc kiedy przyszedł czas zamawiania złapała swoją małą torebkę i przemknęła do toalety. Wzięła głęboki oddech, zamykając od razu za sobą drzwi. Odłożyła swoje rzeczy na blacie przy umywalce, po czym odkręciła kran i przemyła twarz zimną wodą. Z lekkim zawahaniem podniosła wzrok na swoje odbicie, uważając się w jednej chwili za strasznie żałosną. Kogo ona próbuje oszukać? To całe nieszczęście tylko ją wyniszcza, a do niedawna spokojne życie teraz stało się wręcz nie do zniesienia. Osuszyła buzię papierowym ręcznikiem i z ociąganiem wyciągnęła czerwoną pomadkę z torebki. Pomalowała nią sobie usta, próbując w ten sposób dodać sobie pewności oraz jakiejkolwiek odwagi na kontakty towarzyskie. Była naprawdę tym wszystkim zmęczona. Może to dobry moment by opuścić lokal?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Scarlet in the dusk. Empty Re: Scarlet in the dusk.

Pisanie by Black Pon Sie 14, 2017 6:47 pm

Do Anglii przybyła już jakiś czas temu. W sumie sama nie pamiętała już ile czasu była w tym kraju, jednak nie miała nic innego do roboty ze swoim życiem. Była kimś bez przeszłości i zdawało się, ze również bez przyszłości. Nie mogła nadal przypomnieć sobie nic ze swojego starego życia, które musiała porzucić w chwili gdy stała się wampirem. Dodatkowo jej stwórca, jej „ojciec” postanowił pozostawić ją samą i opuścił Paryż gdy ta była poza miastem. Zaplanował to? Zdawało się, że tak skoro nawet jego służba opuściła miejsce, gdzie mieszkali. Znowu była sama, bez niczego, bez nikogo. Pozostawiona jak wcześniej na pastwę losu, tym razem jednak było inaczej. Miała pełną kontrolę nad swoim ciałem, wiedziała jak panować nad swoim głodem, dodatkowo poznała inne sposoby zdobywania pożywienia niż atakowanie ludzi. Tylko dlatego nie została jeszcze namierzona ponownie przez łowców. Nie będzie mogła jednak pozostawać grzeczna swoje całe życie. Było to sprzeczne z jej naturą, jej nowym ja które przebudziło się zaraz po przemianie w wampira i takie pozostało. Dlatego niebawem po przekroczeniu granicy nowego państwa porzuciła swoje dawne ja i porwała kolejną osobę. Victoria, jakie to urocze imię i zdawało się, że nie należała również do tego państwa. A przynajmniej mogła to stwierdzić widząc jej paszport. Przyjechała zapewne w celu zarobku albo nauki. Przez pewien okres więc sama stanie się ową Victorią. Oczywiście nie miała czasu poznać jej więc tym razem sama wykreuje częściowo swoją rolę dla tego nowego „ja”.
Po ubiorze mogła stwierdzić, ze Victoria lubiła się bawić. Z ciuchów nie miała pożytku więc z jej ciała zabrała wszystkie kosztowności, które później sprzedała. A co zrobiła z martwą dziewczyną? Jak to mówią „im mniej się wie, tym lepiej się śpi”. Tej pięknej gwiaździstej nocy Vi postanowiła się zabawić w pobliskim barze wraz z zbliżającą się grupką ludzi. Poczekała aż ci przekroczą próg lokalu i sama do niego wkroczyła zaraz za nimi. Tylko po co to wszystko? Nie była głodna, nie potrzebowała atakować ludzi, a więc po co to robi? Brak kontaktów międzyludzkich powoli dawał o sobie znać, zbyt długo była sama by mogła funkcjonować jak zwykły człowiek. Usiadła więc blisko nich, nie zamawiała jeszcze nic tylko przyglądała się wszystkim, którzy znajdowali się w środku. Nagle poczuła się dość dziwnie, na tyle by chwycić się za brzuch z grymasem. Dość chwiejnie udała się do lokalowej łazienki. Coś nie tak było z krwią, którą wypiła? Słyszała kiedyś o tym, że ludzka krew może być skażona, zła dla nich. To jakiś bardzo rzadki i specyficzny rodzaj krwi, czy właśnie popełniła błąd pijąc krew z kobiety, którą zabiła?
- cholerna krew...co się...
Mamrotała coś do siebie cicho idąc powoli w głąb toalety. Starała się nie przewrócić, tak więc nawet nie przejęła się zbytnio temu czemuś co zwaliła w drodze. Miała nadzieję, że nikt tego nie usłyszy, a było to raczej mało prawdopodobne jednak, gdyż lokal do pustych i cichych nie należał. Usiadła gdzieś w mroku zgaszonego światła, musiała chwilę odpocząć. Przez swoją nieostrożność naraziła się na niebezpieczeństwo, dodatkowo nie zamknęła nawet za sobą drzwi, a jedyne co widziała to lekkie światełko przy umywalkach. Powoli przymknęła oczy, gdy do dotarł do niej dźwięk otwierania drzwi.
- rusz..
Chciała pogonić siebie by podnieść się z ziemi, jednak jej ciało całkowicie odmówiło posłuszeństwa. I to w sytuacji, gdy ktoś postanowił odwiedzić toaletę. W sumie było to logiczne i trochę głupie z jej strony, jednak było to jedyne zamknięte pomieszczenie do jakiego dała radę dojść.
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Scarlet in the dusk. Empty Re: Scarlet in the dusk.

Pisanie by Gość Wto Sie 15, 2017 12:42 pm

Patrzyła na swoją marną twarz ze świeżo pomalowanymi ustami. Co to niby ma zmienić? Naprawdę wierzyła, że zwykła szminka nagle dokona niesamowitej metamorfozy? To było naprawdę żałosne myślenie, ale tylko na takie było ją teraz stać. Matka z pewnością nie byłaby z niej dumna, gdyby widziała Iselin w stanie gorszym od typowego nastolatka z wmówioną sobie depresją. Z drugiej strony zwykła bezczynność również nie wpływała na nią korzystnie. Wtedy przypominałaby bardziej wrak człowieka, snujący się z kąta w kąt. Wiele razy zadawała sobie pytanie dlaczego to rodzice ucierpieli, a nie ona. Przecież to właśnie ona stawała bratu na przeszkodzie. Chciała poznać prawdę, ale nie mogła nawet patrzeć na tego człowieka, bo od razu miała przed oczami sceny, które najchętniej wymazałaby z pamięci na zawsze.
Miała już sięgnąć po kolejny urywek ręcznika, żeby zetrzeć tę przeklętą czerwień, ale w odbiciu lustra zauważyła, że ktoś jest w jednej z kabin. A więc nie była tutaj całkowicie sama? Dziewczyna nie wyglądała najlepiej, a Norweżka zrozumiała, że nie musiała mieć najgorzej na tym całym, bożym świecie. Zostawiła papier na umywalce i podeszła bliżej, będąc zaniepokojona, ale też trochę ciekawa. To dziwne, że nie usłyszała jej obecności na samym początku.
- Wszystko w porządku? - spytała, podchodząc do drzwi kabiny, które zresztą i tak były otwarte. Może i nie potrafiła przebywać w gronie znajomych, ale mogła chociaż pomóc jednej osobie, oczywiście na miarę swoich możliwości. - Mogę Ci jakoś pomóc? - mimo wszystko nie narzucała się, na co wskazywał głównie jej ton głosu. Nie lubiła niepotrzebnie wtrącać się w nie swoje sprawy, ale też nie chciała aby nieznajoma odebrała jej postawę, jako tą wymuszoną.
Na razie zachowywała pewien dystans między nimi, skora w każdej chwili pójść po kogoś z obsługi, gdyby faktycznie zaszła taka potrzeba, ewentualnie sięgnąć do torebki, bo nigdy nie wiadomo czy nie miała tam czegoś, co mogło chwilowo uśmierzyć ból. Nagle zapomniała zupełnie o użalaniu się nad sobą i swoim życiem. Może to nawet dobrze, ale cholera wie ile to się u niej utrzyma. W końcu nie będzie pomagała innym całe życie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Scarlet in the dusk. Empty Re: Scarlet in the dusk.

Pisanie by Black Sro Sie 16, 2017 9:47 pm

Nadzieja matką głupich i jak w tym wypadku pokazała, że jednak nie kocha sowich dzieci. Przez drobną chwilkę miała nadzieje, że osoba w toalecie nie zauważy jej i po skończeniu tego wszystkiego co robiła przy lustrze zwyczajnie opuści to miejsce. Niestety całkowicie się myliła jak na jej pecha musiała ją dostrzec i chcieć jej pomóc. Po tym jednak co zrobiła czy zasługiwała na pomoc. Niby nie robiła tego pierwszy raz i zapewne nie ostatni, jednak nadal jakaś cząstka jej zapominanego „ja” ubolewa nad faktem, że dokonała kolejnego mordu tylko po to by mogła przejąć czyjeś życie, a przynajmniej w drobnej namiastce. Pomyśleć, że rodzina tej całej Vi już nigdy jej nie spotka, jak i nigdy się nie dowie jak i dlaczego zmarła ich kochana córka. Z każdą porzuconą tożsamością jej pamięć jednak szybko spycha ją w odmęt, a później całkowicie usuwa ją z jej świadomości. To dlatego Black tak dokładnie i tak pracowicie sporządza swoje pamiętniki. Jakby pokazać to jakiemuś reżyserowi wyszedłby z tego całkiem dobry dramat, a może i nawet horror. Tym razem jednak musiała uważać , była w miejscu pełnym ludzi i nie jest dobrym pomysłem atakowanie kogokolwiek tutaj. Zwłaszcza, że to właśnie przez krew trafiła w takim stanie do tego miejsca.
Z lekkim grymasem na twarzy spojrzała na dziewczynę. Wyglądała na spokojną jednak i na udręczoną czymś. Podniosła się lekko do góry starając się podnieść o własnych siłach. Niestety jej ciało chwilowo jeszcze było poddane tej toksynie przez co zachwiało nią ponownie i wylądowała wprost na dziewczynie. Aby zneutralizować upadek oplotła ją ramionami wokół szyi. Poczuła jej zapach, pachniała tak ładnie i tak niewinnie. Usta same się otworzyły i kroczyły ku jej szyi by ugryźć, by posmakować tak pięknie pachnącej krwi. Prawie czuła jej pulsowanie w ciele dziewczyny, jednak ukryła to w mroku tak by ta nie mogła dostrzec jej krwistych tęczówek i wysuniętych kiełków.
- przepraszam... zapomniałam przyjąć lekki. Za parę minut powinno mi przejść. Poleżę tak chwilę na tobie, ok?
Przymknęła na chwilę oczy i starała się ogarnąć wszystko w swoim ciele. Pomimo zapewne wyczuwalnego dyskomfortu ze strony dziewczyny dla Black było to całkiem przyjemne uczucie. Sama jedyna nigdy się nie kryła z faktem, że bardziej pociągają ją kobiety niż faceci. Dodatkowo ta tutaj obecna na brak urody narzekać nie mogła.
- dlaczego jesteś smutna?
ułamek sekundy nim wylądowała na niej pozwolił dostrzec jej w oczach dziewczyny smutek. Dlaczego tak myślała? To było dosyć proste. Taki sam smutek widziała dawniej często w swoim odbiciu, dlatego była pewna, że dziewczynę coś trapi. Chciała poznać powód jej smutku, jeśli ma jakieś problemy może jej pomóc w ramach podziękowania, że jest teraz z nią i robi za jej „łóżko”. Oczywiście jeśli może coś z tym zrobić, jeśli nie to zawsze może chwile z nią pozostać i wysłuchać tego co ją trapi. Podobno rozmowa pomaga ludzkiej części społeczeństwa, a zwłaszcza wtedy gdy kogoś coś trudzi i jest mu z tego powodu smutno.
Black

Black

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Liczne blizny, oraz wręcz rażące kościste ciało.
Zawód : Pretendentka do fortuny męża, oraz zwyczajna uczennica.
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Hawthorne - - Brak
Moce : Szmaciana Laleczka


https://vampireknight.forumpl.net/t1295-black https://vampireknight.forumpl.net/t3386-blacksonka#72651

Powrót do góry Go down

Scarlet in the dusk. Empty Re: Scarlet in the dusk.

Pisanie by Gość Nie Sie 20, 2017 7:18 pm

Kiedyś nie musiała ukrywać swojego bólu. Z każdą, nawet najmniejszą drobnostką dzieliła się ze swoją mamą. Wtedy naprawdę czuła, że nie musi się niczym przejmować. Dodawała jej otuchy i powtarzała, że życie nie jest warte użalania się nad sobą. Cóż, ale już tej kobiety nie było. Już Iselin nie mogła usłyszeć tych słów wypowiedzianych tak ciepłym głosem, jaki mogła posiadać tylko własna matka. Ale to wszystko było teraz marną przeszłością, która sprawiała coraz więcej cierpienia na samo wspomnienie. Nie na taki los liczyła za dzieciaka i zapewne jeszcze długo nie będzie mogła się z nim pogodzić.
Po cichu liczyła, że taki kontakt z obcym człowiekiem chociaż na chwilę odciągnie jej myśli od przykrych obrazów. Może w innej sytuacji nie wahałaby się tak długo z pomocą, ani nie rozważała czy to dobry pomysł, ale na pewno - tak czy siak - nie stałaby obok i nie patrzyła jak ktoś cierpi. Tego nie mogła znieść nawet u kogoś, więc nic dziwnego, że teraz stała nad nieznajomą i czekała na okazję do pomocy.
Dlatego też, gdy dziewczyna próbowała się podnieść, podeszła bliżej, widząc że sprawia jej to nie lada trudność. Wyciągnęła ręce w jej kierunku, chcąc ją trochę zaasekurować, nie chcąc aby upadła prosto na kafelki. I chwilę później podziękowała sobie, że o tym pomyślała, bo gdy się zachwiała od razu zgarnęła ją w swoje ramiona. Już pominęła fakt, że sama przez to upadła, bo jednak nie miała za plecami żadnej ścianki, ale przynajmniej czarnowłosa nie pogorszyła bardziej swojego stanu. Na twarzy Norweżki pojawiło się drobne niezadowolenie, kiedy tyłkiem uderzyła o podłogę, jednak nie zamierzała się tym przejmować. W końcu zapewne nie będzie po tym nawet siniaka.
- Na pewno? Nie potrzebujesz już tych leków? - spytała z wyraźnym zmartwieniem w głosie. Nie chciała by było gorzej, na pewno miałaby przez to wyrzuty sumienia. Jeżeli dziewczyna była na coś chora, to lepiej żeby nie bagatelizowała takiej sprawy jak branie lekarstw. Co do aktualnej pozycji, to Iselin nie miała raczej większego wyboru. Może nie było najwygodniej, ale na pewno da radę tak trochę wytrzymać, chociaż trudno będzie się wytłumaczyć z takiej sytuacji, jeśli ktoś inny tutaj wejdzie.
- Huh? Nie.. To nic takiego. - odpowiedziała z początku trochę zaskoczona i zbita z tropu tym pytaniem. Wysiliła się jednak na słaby uśmiech, który niby miał utwierdzić nieznajomą w tym, że Saetern nic nie jest. Utraciła swoją otwartość, nie potrafiła dzielić się z innymi swoimi troskami. Podobno z obcymi łatwiej, bo spojrzą na to obiektywnie, udzielą jakiejś niesamowitej rady. Ale jakoś do Hilde to nie docierało. Wolała tłumić wszystko w sobie, nie zamierzając obarczać innych problemami.
W międzyczasie poprawiła się odrobinę, przesuwając tak, aby móc oprzeć się o drzwi kabiny, dzięki czemu teraz obie bardziej siedziały, niż leżały. Z pewnością będzie im obu wygodniej i cała ta sytuacja wyda się trochę mniej niekomfortowa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Scarlet in the dusk. Empty Re: Scarlet in the dusk.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach