Hanami

Go down

Hanami Empty Hanami

Pisanie by Gość Sro Maj 23, 2018 12:40 pm

- Dwa miesiące temu, okolice 27 marca. Po zachodzie słońca.

I stało się. Wiśnie w tym rejonie Japonii zakwitły, a wraz z kwiatami zorganizowano Hanami. Tym razem jednakże zrezygnowano z wszelkiej technologii i władze miasta zdecydowały się sięgnąć po starojapoński styl, dzięki któremu wszyscy ludzie mijający Freę, odziani byli w barwne kimona i nierzadko nosili na twarzach różne maski. Cóż. Sama także nie mogła się powstrzymać przed kupnem jednej. Oni oraz Hannya zawsze ją przerażały, a Tengu wyglądał po prostu nieciekawie. Jako osoba silnie wierząca we wszelkiego rodzaju duchy, opiekę zwierząt nad ludźmi oraz bóstwa, okryła swoją twarz ciemnofioletową maską z białymi znaczeniami, prezentującą lisa - symbol Inari - tak, by pasowała do jej Kimona.
Mimo że porcelana skrywała wszelkie jej emocje, twarz miała rozpromienioną w zachwycie. Mnóstwo zapachów, zabaw i klasycznej muzyki, tworzonej za sprawą bębnów, fletu i Biwy. Niektórzy zaczęli nawet przedwcześnie wypuszczać papierowe lampiony ku niebu, by zapieczętować jakieś intencje. Idąc tak wzdłuż barwnie rozświetlonej, parkowej ścieżki, mogłaby opisywać wszelkie pikniki i harce nieustannie, lecz było coś, co w szczególności skupiało jej uwagę - wiśnie. Dziesiątki, o ile nie setki drzew, roztaczały nad całą okolicą swoją słodkawą woń, a Frea znowu brnęła ślepo przed siebie, z głową zadartą do góry i wszystko byłoby dobrze, gdyby los nie podstawił jej nogi i nie pchnął w stronę jakiegoś mężczyzny. Czarny kot przebiegł mi drogę? Czy nie zabiłam pająka wieczorem? Ewentualnie to złe lisy płatały jej figle. Tak czy owak - pięknie się prezentowała, leżąc teraz plackiem na ziemi, a to głównie dlatego, że leżała praktycznie na nim, na obcym człowieku. Czuła, jak zaczyna się czerwienić, a w żołądku ściska ją ze wstydu, jednakże... miała maskę. Żadne emocje nie uleciały na zewnątrz. Przynajmniej nie wizualnie. Szybko się zsunęła, by następnie pochylić ciało w pokornym szacunku.
- Ja... - zakwiliła z taką werwą, jakby miała za chwilę umrzeć - ProszęMiWybaczyć - wytrajkotała jak katarynka i podniosła się, mierząc mężczyznę niepewnym spojrzeniem. W głębi duszy już czekała na to, by ten zaczął się wydzierać na cały park, zsyłając tym samym na nią wstyd. Z pewnością zmusiłby ją do natychmiastowego odwrotu, ewakuacji, podkulenia ogona.
- Jesteś cały? - wypaliła pod wpływem skowyczących w głowie myśli. Zapomniała nawet o formie grzecznościowej. Pan? Przeszła na "Ty" jak gdyby nigdy nic, strzelając sobie już w drugie kolano - pierwsze eksplodowało pod wpływem błądzenia myślami tam, gdzie nie powinno ich być. Tak się kończy spuszczanie czegoś ze smyczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Hanami Empty Re: Hanami

Pisanie by Nourh Noutiatir Sro Maj 23, 2018 1:19 pm

Ach, tradycyjne święto bez niepotrzebnej technologi. Jak śmiałbym coś takiego świadomie przegapić? Przecież takie wydarzenia są wręcz stworzone dla mnie. Co prawda nadal byłem w beznadziejnej kondycji, ale jak przecież będę bardzo uważny, to nic się nie stanie. W takim miejscu powinny być spokojne osoby, chcące właśnie poczuć powiew tradycji i obserwować jak pięknie unoszą się lampiony w najróżniejszych kreacjach. W dodatku będę mógł wykazać się w różnych konkursach, nie wymagających zbytniej kondycji, wszak mam doświadczenie od wieków licznych. I bez wyjątkowych świąt zakładam nieraz należyte kimona, a teraz tym bardziej mam ku temu zachętę. Obrałem więc za cel białe pseudo samurajskie kimono w tym stylu a za maskę zrobiło mi to. Oczywiście nie miałem na sobie żadnych fragmentów pancerza, a zamiast rękawiczek, byłem cały obandażowany, aż po samą szyje, co też było widoczne na moich stopach, ponieważ niezbyt przepadałem za skarpetami wszelkiego rodzaju na sobie. Oczywiście jako obuwie miałem tradycyjne drewniane geta, byłem do nich przyzwyczajony i nie niszczyły mi nóg jak niektórym. Przymierzałem się już do stoiska strzeleckiego, gdzie za niewielkie pieniądze można było próbować strzelać z niecelnej broni na korbkę. Jak już czuć młodość, to pełną parą! Przymierzam się i... Po chwili zamiast lecącego pocisku widzę jak wypada mi broń na blat, co prawda akurat nikt tego nie widział, bo wystawca już był zajęty hałaśliwym dzieciakiem z drugiej strony.
- Auć...
Wyjąłem boleśnie, gdy solidnie zaryłem plecami o ziemie. No nie było to w żadne sposób nic chwalebnego. Po prostu padłem jak bezsilna kłoda. Czyżby to był niespodziewany atak? Jakiś łowca mógłby sobie nie życzyć ledwie żywego nieumarłego pseudo wampira w tym miejscu? Maska poleciała mi gdzieś na tyły i otworzyłem niepośpiesznie swoje złote ślepia. Obserwowałem dziewczynę w intrygującej masce, która pokierowała do mnie prośbę o wybaczenie. Teraz już wiedziałem, że to był tylko naprawdę fatalny wypadek. A przynajmniej miałem nadzieje, że te wrażenie jest w pełni prawdziwe, a skoro tak było to mogłem nieco rozluźnić spanikowaną dziewczynę, a to teoretycznie Ja byłem tym poszkodowanym.
- Dawno nie miałem aż takiego powodzenia. Kto by pomyślał że w ledwie rozpoczętej Hanami, już będą na mnie lecieć.
Po tych słowach spróbowałem oprzeć się rękoma i z lekką trudnością podniosłem swój tułów, tak by być chociaż w pozycje siedzącej. Zastrzygłem swoimi uszami a mój ogon nieco przeczesał ziemie na której leżałem plecami. Nie omieszkałem też spostrzec jak bardzo była bezpośrednia. Czyżby mnie znała? Zapach nie wydaje mi się do końca znajomy, więc to chyba nie o to chodzi. Może zwyczajne wypalenie w panice, lub po prostu brak obycia?
- Cały? Czyżby coś mi odpadło?
Rozejrzałem się nerwowo, oczywiście to wszystko udawałem. Nawet się powolnie obmacałem, tak by pokazać jak bardzo sprawdzam swój stan. Potaknął po chwili sam do siebie, aż pomacałem twarz. Nie miałem maski!
- Nie widziała panienka mojej lisiej twarzy? Źle byłoby już na początku Ją zatracić.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Hanami Empty Re: Hanami

Pisanie by Gość Sro Maj 23, 2018 4:18 pm

Lawirowała badawczym spojrzeniem po całym jego ciele, od czubka głowy aż po same stopy, uświadamiając sobie, że miała wiele szczęścia i bynajmniej nie chodziło tu o urodę mężczyzny, a o kwestię upadku. Krew się nie lała, kości nie wystawały pod dziwnym kątem, dobrze, przecież mogło się skoczyć znacznie gorzej. Odetchnęła ciężko, marszcząc brwi pod chłodnym obliczem porcelanowej, lisiej paszczy. Gdy chwile grozy mieli już za sobą, zaczęła zauważać inne elementy. Ponadprzeciętny wzrost, długie włosy, uszy, ogon? Z pewnością wyróżniał się z tłumu, nawet jeśli zwierzęce elementy przypinały sobie głównie dzieci i nastolatkowie.
- Lecieć na Ciebie? - przekręciła głowę w zupełnie inną stronę, niczym obrażone dziecko, odcinając się od jego złotych ślepi - To był wypadek. Niezależny ode mnie incydent. Ziszczenie jakiegoś omenu albo psikus złego lisa - próbowała się wytłumaczyć, zachowując przy tym chłodne oblicze górskiej skały, lecz coś w nieznajomym sprawiało, że lodowa zasłona topniała równie szybko, co i powstawała. Skrzyżowała ręce na piersi, bacznie obserwując jak mężczyzna obmacuje się w iście teatralny sposób. Byłby z niego dobry aktor. I z pewnością miałby grono fanek, zdzierających sobie gardło dla jednego skrzyżowania spojrzenia. Nie była przekonana czy w obecnej sytuacji również powinna zdjąć maskę, czy też zachować tę drobną anonimowość na trochę dłużej, choć opcja numer dwa przemawiała do niej znacznie bardziej.
- Panienka... - powiedziała sama do siebie, smakując to słowo i napawając się nim tak, jakby właśnie otrzymała komplement z wyższej półki - Nie widziałam jej, Paniczu - odrzekła cierpko. Cóż. Była zbyt zajęta zbieraniem swej roztrzaskanej we wstydzie i strachu duszy, żeby jeszcze patrzeć na latające przedmioty martwe. Czuła się jednakże winną w tej sytuacji i nie mogłaby spokojnie spać, nie oferując czegokolwiek - Jednakże... - zaczęła, wykonując dłonią powabny, tajemniczy gest - Znajdę ją dla Ciebie, ogoniasty - o ile żadne dziecko sobie jej już nie przywłaszczyło - W końcu... stracenie maski w tak brutalny i nagły sposób może być złym znakiem - mogło nawiązywać do jego przeszłości, albo symbolizować niespodziewaną śmierć w przyszłości. Lepiej dmuchać na zimne i nie ignorować wskazówek, jakie zsyłają im duchy. Być może to ona sama sprowadziła na niego taki los, zakładając na Hanami ciemne, szarpane kimono pełne oczu Yōkai. Kto wie? Rzecz jasna wiedziała, że nieznajomy poradziłby sobie sam i już teraz, bez zbędnych ceregieli, mogłaby odwrócić się na pięcie i odejść, choć okazałaby w ten sposób wyłącznie swoją arogancję i brak wychowania. Zachowując odpowiedni dystans, wyciągnęła dłoń i przekrzywiła lekko głowę, niczym zaciekawiona papuga.
- Nazywam się Frea - ot, było jej po prostu wygodniej mówić do siebie nawzajem po imieniu, niżeli zachowywać formę Panicz/Panienka, choć miało to swój niepowtarzalny urok. Panienka Frea. Wykwintnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Hanami Empty Re: Hanami

Pisanie by Nourh Noutiatir Czw Maj 24, 2018 7:39 am

Gdy rozglądałem się na boki w udawanych poszukiwaniu maski, bo przecież ta wylądowała niedaleko za moimi plecami, zerkałem uważnie na jej zachowanie. Wydawał mi się to przypadek jaki japończycy lubią przypisywać postaciom z swoich mang. Czyżby to był właśnie idealny przykład tsundere? Ach, te zawsze ciekawie reagują, starając się nie pokazać pewnej części swoje Ja. Ta usilna blokada jest w jakiś sposób smutna, wszak Ja jestem nadzwyczaj otwarty, więc to jest jakby w pewnej kwestii, moje przeciwieństwo. No cóż, z zdziwionym wyrazem twarzy dopiero teraz sobie obejrzałem pannę, która boleśnie na mnie wpadła. Oczywiście upadek był aż nazbyt czysty, dziwne jakby coś mi się konkretnego stało, oprócz niezbyt przyjemnego bólu z którego starałem się i tak nic nie robić. Wracając jednak do tej obrażonej osoby, gdyby nosiła wykwitnę ubrania to przy jej urodzie można byłoby spokojnie przypisać Ją do księżniczki. Ach, w sumie charakter nawet się do tego zgadza! Choć, jakby miała jeszcze nieco większe mniemanie o sobie, to zapewne prócz takiego odwrócenia głowy, już by odeszła nie chcąc dalej wnikać. W końcu taki włóczykij Ja, nie byłby dla takiej osóbki plebsem?
- Ach, więc jestem fragmentem tak złego omenu? Muszę być zaprawdę kimś złym, skoro aż takie podsumowania idą na usta. Lisy zaś mi sprzyjają, więc śmiem wykluczać ich igraszki.
Machnąłem ciekawiej ogonem i potaknąłem jakby sam do siebie. Z jednej strony, skoro moja wydumana interpretacja jej słów jest prawdziwa, to nawet jest to dość smutne. Od co wpadnięcie na kogoś i bez żadnych strat, musi być zaraz przypisywane jako omen? Może zwykle trafia na nią same szczęście bez większych trudów, jak na przypisywaną przeze mnie książkową księżniczkę powinno. Jednak to myślenie trochę zbiło mnie, w momencie kiedy powtarzała moje słowo, a potem nim się kierując, dobudowała należycie swoje własne zdanie. Gdyby nie pewne fakt jakie o niej już w krótkim czasie poznałem, pogładził Ją po główce by się tyle nie przejmowała. Jednak wiem że może to ponieść wiele niekorzyści i irytacji, dlatego powstrzymałem się od takich wszelkich gestów. Nie dla każdego moja otwartość może być dobrze odbierana.
- Ogoniasty byłby bardzo uradowany taką pomocą. Chciałbym móc należycie cieszyć się tym dniem.
Po tych słowach okazałem miły i szczery uśmiech. Utrzymałem taki wyraz twarzy tym dłużej gdy uznała, że się mi przedstawi. Wystawiła rękę, ale przy takim dystansie widać był to bardziej gest na ramach powitania niż chęć pomocy przy wstaniu. Więc musiałem w tej kwestii sobie poradzić sam, a nie było to dla mnie łatwe wyzwanie! Ukrywałem nieprzyjemne uczucie a w dodatku byłem w słabiej formie. Pomagałem sobie rękoma, napierając na blat stoiska obok mnie. Bardzo nieudolnie i ślamazarnie podniosłem się na własne nogi, ale na tyle że zaraz mógłby ktoś pomyśleć, że upadnę z powrotem. Ach, jak się już pokona grawitacje to potem będzie już lepiej! Tylko chyba lepiej jak zakupie, lub po prostu uzyskam jakiś kijek dla swobodniejszej równowagi. Aż z tego wszystkiego nie udało mi się w czas poradzić z ujęciem należycie jej ręki i przedstawieniem samego siebie. Muszę to zaraz nadrobić!
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Hanami Empty Re: Hanami

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach