Brat z bratem na równi nie idą...

Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Gość Nie Lut 03, 2019 7:15 pm

Szmat czas temu.
Zima. - 15 stopni na dworze.
Środek nocy.
Zamek na Cmentarzu.
Jadalnia.



- Ja pierdole! No kurwa!
Kilka wyzwisk już poleciało na przenośną konsolę, a gwoli ścisłości na grę w której Edgar kolejny raz przegrał. Co jest winna konsola? Kurosz raczej swoich win nie widzi, wszak jest idealny. Odrzucił nerwowo konsolę, a ta z łoskotem upadła na blat długiego, dębowego stołu. Skrył twarz w skrzyżowanych rękach na stole i pociągnął nosem. Nie, nie płakał. Był po prostu wściekły na głupią rzecz. Poza tym ta pieprzona cisza w zamku zaczęła mu już ciążyć. Stare zamki mają to do siebie, że nawiedza ich brak życia, a duchy nie wolą dawać znać w miejscy, gdzie żyją wampiry. Zwłaszcza Kurosze.
- Jakie nudy, zaraz oszaleję.
Jęknie, zmieniając pozycję: opadł ciężko plecami na krześle, wypuszczając ręce poza oparcia pod ręce. Siedział na honorowym miejscu, miejscu które powinno być jego miejscem, ale z racji tego że ma starszych braci, może zapomnieć o byciu zastępcą. Tyle fajnych rzeczy go ominęło. Bycie na propsie, dużo kasy, sława i najważniejsze uznanie w rodzie. Mógłby robić z nimi co zechce. Chociaż nie, nie byłby zły, tylko zbyt wymagający. Zbudowałby sobie swoją armię z członków rodu, która chroniłaby go za cenę życia. Chyba naprawdę ma zbyt wiele czasu skoro potrafi rozmyślać godzinami i nudzić się jeszcze bardziej.
Zamknął gadzie ślepia, odepchnął się nogami od podłoża i zaczął bujać niebezpiecznie na krześle. Musiał uważać by się z nim nie wywrócić, matka nie raz gdakała za jego uszami za tą debilną zabawę. Takie o to zagrożenie.
Więc co ma do roboty młody wampir tak luźno ubrany w dres? Nic. Zupełnie nic. Zero pracy, perspektyw tylko solidne opierdalanie się w najlepsze, oraz wydawanie nieswoich pieniędzy. Oblizał się powoli, unosząc kącik ust. Kochał życie nieroba.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Damien Nie Lut 03, 2019 7:30 pm

Dawno nie był w zamku, Damien wszakże miał sporo rzeczy na głowie. Ciężko było więc podzielić czas i ponakurwiać z bratem konsolą. Dzisiaj jednak go znalazł, więc potajemnie wślizgnął się do trupio pustego zamku. Już pierwsze co usłyszał to przekleństwa brata, więc skierował się w stronę owego dźwięku. Nie spieszył się, czarna wielka postura zlewała się z cieniem przez jakiś czas. Stał i tak patrzył na tył pleców Edgara, aby nagle z impetem chwycić krzesło i szarpnąć do tyłu.
Brat najzwyczajniej w świecie spadnie na ziemię. Zajebiste powitanie, co nie?
- Może czas najwyższy zrobić coś pożytecznego? - Krzywy uśmiech zagościł na jego twarzy, chwycił go za fraki i podciągnął do góry, czochrając go po włosach. Szmat czasu się nie widzieli, ale Damien cofnął się na nagle parę kroków do tyłu, jakby wstydząc się swojej oszpeconej mordy. Nawet przed rodziną.
- Skoro tak się nudzisz, to może powiem ojcu aby znalazł Ci jakież zajęcie? - Powiedział powolnie, odwracając się do niego tyłem i pomaszerował wzdłuż stołu. Eh Edgar to takie wieczne dziecko, które samotne nigdy nie da sobie rady. Mały leń nie doceniał tego co ma. Podszedł do rzuconej konsoli i podniósł ją, zaglądając w grę.  
- Strata czasu. - Burknął pod nosem, patrząc teraz na ściany, krzesła, obrazy, na wszystko tylko nie na brata. Chyba rzeczywiście miał tutaj zbyt dobrze i młody świrował. Damien zlewał się z ciemnym pomieszczeniem. Czarne jeansy i czarny golf, dobrze że cera była taka blada. Fioletowe oko spoczęło w końcu na blondynie.
- Co taka mina? Nie cieszysz się z mojej wizyty? - Gadzisko się wyszczerzyło, zaczynając powolnie iść w jego stronę. Ręka wówczas przejeżdżała po stole, wydając charakterystyczny dźwięk.
Damien

Damien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : oszpecona prawa strona mordy
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Edgar lol
Moce : Zajebiste ~


https://vampireknight.forumpl.net/t1862-damien-is-coming#38995 https://vampireknight.forumpl.net/t1960-dom-damiena

Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Gość Nie Lut 03, 2019 8:02 pm

Nadchodziło. Przyjemne, kojące odrętwienie i płynące z wolna początkowe sny. O czym mógł śnić Ed? O swoim prywatnym zamku, o forsie jak lodu i przede wszystkim otoczony tym co kocha, mianowicie zupkami instant. Szczerzył się do  samego siebie, mruczał coś przez sen. Głowa odchyliła się nieco na bok, a co najgorsze nie wyczuwał go. Dopiero wybudzi się ze snu, kiedy Damien postanowi obudzić go w brutalny sposób. Solidne zderzenie krzesła z podłogą, huk w głowie na skutek wstrząsu. Nie zdążył się pozbierać bo brat uczynił to za niego. Trochę minęło nim otrząsnął się z szoku. Zachwieje się ale ostatecznie nie straci równowagi, a to wszystko za sprawą stołu. Przytrzyma się go, po czym wlepi gadzie ślepia w postać Damiena.
- Pojebało cię do reszty?! A jakby coś mi się stało?! Wiesz, ze głowy wampirów są czułe! Idioto! CZUŁE!
Krzyknął chociaż niepokoju w głosie nie dało się ukryć. Aż się biedak zatrząsł na samą myśl, że mogłaby się stać mu krzywda. I co wtedy? Ed jest kruchy, a przynajmniej tak się wydawało.
- Nie nudzę się, Damien. Skąd to przypuszczenie?
Słyszał pewnie jak narzeka. Edgar marudzi na brak zajęcia, lecz do pracy nigdy nie pójdzie. Wściekły usiadł na drugim krześle, obserwując jak starszy krąży. Przełknął głośno ślinę kiedy tylko znalazł się bliżej. Wiadomo, że brat brata nie zabije, ale Damien to czubek.
- Pierdolisz. Mnie się podoba. Lepsze to, niż udawanie potrzebnego.
Chciał ukłuć brata, wszak ten biega za ojcem. Aczkolwiek Ed też stara się mu przypodobać, jednakże to Damien jest oczkiem w głowie. Skończył szkołę, jest silny, ma w sobie coś potwornego. A Ed? Ed to rozpuszczony dzieciuch przez matkę. Podaj, przynieś, pozamiataj, bo nawet tego nie potrafi.
Cieszyć się? Parsknął głośno, wycierając usta dłonią. Aż się popluł z tego śmiechu.
- Jasne, że tak. Przecież zawsze spędzamy POKOJOWO czas: pogramy sobie, pośmiejemy się i wspólnie coś obejrzymy.
Próbował nakierować starszego na dobry tor, bez przemocy. Jednak kiedy ten znajdzie się zbyt blisko, Kurosz automatycznie odsunie się razem z krzesłem. Szybko się połapie swojego odruchu i pochyli się aby udawać, ze coś zgubił.
- Hehe, wypadło mi coś. Pomożesz mi szukać?
Jeśli się nabierze, młody wykorzysta to i wstanie z krzesła, tylko po to żeby zwiększyć między nimi dystans. Obrazy przecież same się nie obejrzą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Damien Nie Lut 03, 2019 10:42 pm

Sen, jakże Damien dawno nie śnił. Dziwaczny wampir dawno zapominał o relaksie, wszakże jego życie toczyło się cały czas w biegu. Nie czuł zmęczenia, w sumie to niczego nie czuł. Nie miał żadnych potrzeb prócz picia krwi, a nawet to robił bardzo rzadko. Wydawał się być kompletnie wyłączony, może dzięki temu Samuru często powierzał mu jakież zadania. Wiedział, że wykona je dobrze.
Nie ma nic lepszego na rozbudzenie niż gleba. Spojrzał na niego chłodno i westchnął, kiedy się go podtrzymywał.
- Nic by ci się nie stało. - Odparł oschle, patrząc na niego przez krótką chwilę. Potem zaczął kroczyć po pokoju, jakby nagle zaczęła go interesować architektura. Zaciągnął się powietrzem, które pachniało jego bratem. Przechylił się nieznacznie na lewo, ba nawet uśmiechnął.
- Nie umiesz kłamać Edgar. - Skitował, krążąc po pomieszczeniu jak cień. Nie skrzywdziłby jego, ale kurde, czasami fajnie było się poznęcać nad młodszym braciszkiem. Jego twarz się po prostu o to prosiła. Oblizał się.
- Słucham? - Obrócił się nagle napięcie, patrząc uważnie. Edgar był rozpieszczony, nie został nauczony pracy i proszę bardzo. Leniwa klucha marnowała całe dnie na graniu, oglądaniu czy tam innych czynnościach. Zupełnie jak ludzie, a on nim nie był. W dzieciństwie musiał go pilnować, ale teraz? Nie miał na to ochoty. Niestety blondyn nie zmienił się w ogóle.
- No właśnie. Więc o co Ci chodzi? - Wzruszył barkami, idąc w jego stronę. Z poważną miną obserwował, jak odsuwa się wraz z krzesłem. Strach, niepokój. Zbyt bardzo kręciło to Damiena. Jeszcze znowu próbował go okłamać, ale wtedy Damien pochylił się bardzo nisko, podpierając się prawą ręką krzesła.
- Jasne. - Chuchnął mu twarz, po czym kucnął i rozejrzał się. Wtedy też młodziak wstał i znowu zaczął się odsuwać, ale Damien nie zamierzał odpuszczać. Znajdzie się przed nim w mgnieniu oka i pchnie na ścianę, kładąc ręce tak aby pomiędzy nimi był łeb brata.
- Coś kombinujesz. - Wycharczał, nie spuszczając z niego uważnego spojrzenia, nawet o dziwo go obwąchał. Blondyn poprzez swoje zachowanie tylko prowokował Damiena do dziwnych czynów, a przecież znał brata. Zbyt dobrze.
Damien

Damien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : oszpecona prawa strona mordy
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Edgar lol
Moce : Zajebiste ~


https://vampireknight.forumpl.net/t1862-damien-is-coming#38995 https://vampireknight.forumpl.net/t1960-dom-damiena

Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Gość Nie Lut 03, 2019 11:16 pm

Aż wybałuszył oczy na brak troski. Jak to nic się nie stało? Ed złapał się za głowę, naciskał ją i masował skronie, Piorunował też wzrokiem starszego brata. Jak on śmiał w ogóle tak myśleć?
- Czy ty się słyszysz?! Mogła stać mi się krzywda! Wszystko powiedziałbym ojcu! WSZYSTKO!
Krzyknął, pociągając nosem. Jak on śmiał traktować tak swojego najlepszego młodszego brata pod słońcem. Poza tym Damien nie rozumiał jak ciężkie życie ma Edgar. Musi wstać, ubrać się, zjeść i grać albo obijać się cały dzień, marudząc że słońce głupie, że to nie tak ma wyglądać jego nowy strój zakupiony przez służki. Wszystko źle, wszystko na nie i tak dalej. To się nazywa ciężkie życie, a nie jak miał Damien. Szkoła, praca, obowiązki. Też coś. Nie zna trudów bytu.
- Nie znasz się. Nie nudzę i nudzić nie będę.
Warknie w odpowiedzi, mrużąc ślepia. Damiena aura była przytłaczająca aż za bardzo, nie ma co ukrywać, ale serce Edgara jest wypełnione strachem, wszak to tchórz. Nerwowo obracał sygnet umieszczony na wskazującym palcu. I podskoczył, kiedy padło pytanie. Momentalnie spojrzy na brata, jakby ten za chwilę miał wyciągnąć tasak i odciąć blond głowę. Odruchowo rozmasował sobie szyję, tak bardzo nie chciał być oszpecony. Ktoś musi być przystojny w tej rodzinie.
- Nic! Przesłyszało ci się.
Szybko wyburczał, odwracając łeb w bok. Nie łapać kontaktu wzrokowego to podstawa, wtedy bestia wyczuje strach i ofiara polegnie. Chociaż Ed zawsze umie szybko uciekać. Ale jak tym razem będzie?
- O nic. Po prostu chcę ci uświadomić, że tym razem ma być inaczej. Nie jesteśmy już dziećmi, tylko dorosłymi osobami.
Starał się zabrzmieć poważnie, aczkolwiek na ile odbierze go Damien. Nie wiedział, w końcu młodszy to nadal był jak gówniarz. W głowie siano, brak myślenia. Cud, że umie zapinać błyskawiczny zamek w butach. Tylko co teraz wymyślić? Brat nabrał się na "zagubioną rzecz", więc uzyskał szansę ucieczki. Kilka metrów powinno wystarczyć, tylko do licha czemu nadzieja okazała się złudna. Pchnięcie na ścianę, groźba w ślepiach. Demon nie wampir. Nic dziwnego, że Samuru w nim układał największe nadzieje, a Edgara traktował jak kluskę, którą zresztą był.
- CO? Jak to co?! Nic! O co ty mnie osądzasz?
Krzyknie, zaciskając dłonie w pięści. Kiedy zaciągnął powietrzem, blondyn nagle dostał dreszczy. Postara się odepchnąć brata i skierować do drzwi jadalni.
- POMOCY! DAMIEN MNIE ZNOWU BIJE!
Jak zwykle pełny odwagi wampir, zamierzał sprowadzić pomoc. Nie pozwoli sobie, co to to nie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Damien Nie Lut 03, 2019 11:40 pm

Jaka pizdoleta! Damien aż prychnął, obserwują krytycznie zachowanie brata. Był wampirem do cholery, a zachowywał się jak nie wiadomo co. Nawet niektórzy ludzie byli bardziej wytrwali. Gorzki uśmiech zagrał na ponurej twarzy, nic już nie powiedział. Jednak cisza u starszego brata nigdy nie wróżyła nic dobrego. Ojciec rzeczywiście zaniedbał młodego, ale czy da się jakoś to naprawić? Z pewnością! Ciężką pracą i odpowiednim wyszkoleniem, może by tak Edgara wysłać do wojska? Milczał dalej. Co takiego niby ciężkiego miał w życiu blondyn? Nic, kompletnie nic. To Damien musiał się wszystkim zajmować, wiele spoczywało na jego barkach.. a ten młody gówniak nie wiadomo czy potrafił zawiązać sam buty.
- Tak myślałem. - Odparł w końcu i uśmiechnął się pod nosem. Edgar mu tak nie podskoczy, bał się tego, że nie było tutaj nikogo innego. Nikogo do pomocy, gdyby bratu przez przypadek znowu odjebało. Ale ten świat okrutny.
Może i był szybki, ale chyba zdawał sobie sprawę, że Lucjan wszędzie go odnajdzie? Nieważne jak szybko by biegł, bestia zawsze będzie podążać za nim. Poruszył nieznacznie łeb na boki, byli dorośli.
- Haa, prawie ci uwierzyłem. - Roześmiał się ponuro, choć jego twarz nie wyrażała w żaden sposób radości. Rodzina była najważniejsza, ale Edgar był ciepłą kluchą. Trzeba to zmienić.
Próba z krzesłem na początku się udała, ale było to jak zaproszenie do gry. Damien nie potrafił go zignorować, więc dopadnięcie do brata było jak normalniejsze. Nawet strach u tego głupka był od razu widoczny, na co starszy jedynie sapnął.
- Dziwnie się zachowujesz. - Skitował, a chwilę potem został odepchnięty. Patrzył na niego, jak wołał o pomoc. Serio? Poirytowany, podszedł do niego i chwycił za ramię i zaczął ze sobą ciągnąć.
- Przestań, nic ci się nie dzieje. - Warknął ostrzegawczo, idąc z nim wzdłuż korytarzu. Młody nie miał szans się opierać, wszakże żelazny uścisk Damiena robił swoje. Trafili do jednego pokoju z ich rzeczami.
- Przebierz się, idźmy na małą wycieczkę do lasu. - Powiedział to głosem nie znoszącym sprzeciwu, a następnie chwycił swój golf i zaczął go ściągać. Potem to samo zrobił ze spodniami. Chwilę później przebrany był w czarny strój coś w rodzaju komandosa. Nawet chustę założył na ryj i kaptur na łeb, co by nieco siebie zasłonić. Potem zmierzył Edgara i obserwował jak ściąga ciuchy, jeżeli tego nie zacznie robić to mu pomoże.
- A tylko kurwa powiedź, że ci się nie chce to dostaniesz w zęby. - Zagroził, stając obok i patrząc wyczekująco.
Damien

Damien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : oszpecona prawa strona mordy
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Edgar lol
Moce : Zajebiste ~


https://vampireknight.forumpl.net/t1862-damien-is-coming#38995 https://vampireknight.forumpl.net/t1960-dom-damiena

Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Gość Pon Lut 04, 2019 12:15 am

Owszem. Był zaniedbany pod kątem ogarnięcia życiowego, Edgar wciąż tkwił swojej bańce mydlanej i wierzył, że nigdy ona nie wybuchnie. Otoczony opieką, każdy przy nim skakał i nagle miał to wszystko przerwać? Wolne żarty. Z dzikim obrzydzeniem spoglądał na brata, kiedy wspominał o jakiejkolwiek pracy, ba nawet głupich prostych czynności takie jak sprzątanie, nie leżało w guście blondyna. Brało go wręcz na wymioty.
Ed bał się wielu rzeczy, nie tylko odebrania pieniędzy, lokum czy 24 godzinnej opieki, ale też walczyć. Wszyscy wszystko za niego załatwiali, nawet bić się nie musiał bo ojcowska ochrona działała. Zmuszony do ruchu, bo przecież w pewnym momencie miał wagowy kryzys, podłapał trochę Aikido. Lecz ani razu z umiejętności nie skorzystał, bo przecież nigdy nie było potrzeby. Nawet teraz, kiedy Damien go gnębił. Niemniej starszy był silniejszy, wszak wiele w życiu osiągnął. Szkoła wojskowa, ćwiczenia charakteru. Nie to co ten łamaga Ed. Poniekąd smutne, że tak zepsuli wampira. Ale co zrobić, tak bywa jak trafi się w łapy nadopiekuńczej matki.
- Odpuść sobie.
Burknie, nie mając wcale a wcale ochoty na walki. Chociaż to Damien bił młodszego, ten jedynie uciekał albo się skarżył starszyźnie, co nie raz biła po uszach obu. Jak widać starszy się jeszcze nie nauczył, wszak Ed nadal trząsł spodniami.
- Ja? Ty mnie atakujesz! Jak zwykle zresztą. Prawie rozbiłem sobie głowę.
Znowu marudził, masując już nie bolące miejsce. I nim zdążył uciec, już brat go zakleszczył. Wrzeszczał, wił się i uderzał brata. Nie chciał robić cokolwiek co sprawiłoby mu ból egzystencjalny. Pchnięty do pokoju, spojrzał na brata. Po co się przebierał? Blondyn zakręcił się w koło i padł na wielkie łóżko. W końcu ubrania znajdują się w komnatach sypialnianych.
- Boli mnie brzuch, daj mi spokój.
Skłamał. Skrzywił się, zmarszczył brwi i udławił parę razy. Nie zamierzał bawić się z bratem w jakieś dziwne schadzki. Wolał siedzieć w domu, a najlepiej zamknąć się w pokoju z grami i przejść kolejny raz tą samą grę.
- Poza tym po co się przebierasz? Jest zima! Pada śnieg, ślisko i można złamać sobie nogę. Nie, Damien. Odwal się.
Dorzuci lamentem, odwracając się do niego plecami. Niech się wali, Kurosz nie miał nawet ochoty wcisnąć nosa poza drzwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Damien Pon Lut 04, 2019 12:38 am

Zaniedbany? On miał braki do cholery. Życie w bańce było bardzo wygodne, a opuszczenie jej dobrowolnie było raczej niemożliwe. Damien fuknął coś pod nosem, aż ręka zaczęła go świerzbić. Wystarczyło jedno solidne uderzenie i młody by się zamknął, ale póki co nie chciał go jeszcze bić. Ciekawe jak młody by się zachował bez tego wszystkiego.
Czy to źle, że Damien próbował mu pomoc? Edgar się opierał, ale wszystko robił dla jego dobra, choć dziwnie to wyglądało. Nie potrafił inaczej działać, ale w końcu kiedyś mu się uda. Ciepła klucha chciała spokoju, ale nie będzie on mu dany kiedy brat był na posterunku. Zamek i tak był pusty, więc nikt nie powinien im przeszkadzać. Zwłaszcza, kiedy wyjdą. Prychnął, patrząc na niego prześmiewczo.
- Lepiej nic nie mów. - Napomknął jedynie, a potem zaczął go ciągnąć. Edgar zachowywał się jak dziewica na wydaniu, ale jakoś musiał to znieść. Lucjan z obojętną twarzą ciągnął wrzeszczącego brata, który przy okazji zaczął się wić i uderzać. Nawet jeśli upadnie na podłogę to Damien będzie po prostu go ciągnął, ani na moment nie puści póki nie znajdą się w pokoju. Tam zaczął się przebierać, ale kiedy młody zaczął szukać wymówek, jedynie się wkurzył i spojrzał jak kładzie się na łóżko.
- Mówiłem, że nie będę się z tobą pierdolić. - Syknął lodowato, po czym podszedł do niego i bezceremonialnie zaczął ściągać mu spodnie. Mocne szarpnięcia, za pewne tamten zacznie się miotać jak opętane dziecko, ale Damien sobie z nim poradzi. Nieważne, że nawet mogły mu się z dupy zsunąć gacie. Zawsze dawał radę. Potem jedną nogę oprze o łóżko, aby pociągnąć za bluzę brata i również jej go pozbawić. Chamskie rozbieranie i ten chłodny wzrok.
- Jezu jaki cherlak z Ciebie. - Wysapał, patrząc na jego ciało przez chwilę. Ba, nawet bestialsko dotknął jego brzucha! Jeżeli będzie musiał go przytrzymać, to zrobi to. Już zaczynał go wkurwiać tym swoim zachowaniem, a przecież chciał z nim fajnie spędzić czas poza domem.
- Zapominasz kim jesteśmy. No dalej księżniczko. - Powiedział i rzucił w jego stronę jakiś odpowiednik stroju który sam miał, tylko w szarym kolorze. Potem znowu do niego podszedł i chwycił boleśnie za włosy, fioletowe oko wraz z gadzim nieco błysnęły.
- I żebym kurwa znowu nie musiał się fatygować. Masz jebaną minutę. Wychodzimy. - Wysapał ostrym, władczym tonem. Lepiej chyba go nie wkurzać, bo widać, że już nawet żyłka w oku mu pękła. Nawet zaczynał wątpić, czy brat potrafi sam się ubrać. Jeżeli jednak to zrobi i dalej nie będzie się ruszał, jak gdyby nigdy nic przerzuci go sobie przez ramię i skieruje w stronę wyjścia. Gdyby jednak Edgard dalej świrował, to czekało go solidne manto od wojskowego. Tak czy siak w obu przypadkach czekał.
Da mu tą jedną szansę.
Damien

Damien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : oszpecona prawa strona mordy
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Edgar lol
Moce : Zajebiste ~


https://vampireknight.forumpl.net/t1862-damien-is-coming#38995 https://vampireknight.forumpl.net/t1960-dom-damiena

Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Gość Pon Lut 04, 2019 9:19 pm

Młodszy brat nie rozumiał dobrych intencji Damiena. Próbował wyrwać go z ramion ułudy dobrego życia oraz otoczki opiekunów. Nic nie robił sam, poza czynnościami intymnymi. Wszak raz w życiu zdarzyło się mu przespać z kobietą, a później nie miał czasu. Wolał próżnować, być fajnym i przede wszystkim pokazywać innym,  że jest ponad nich. Pan i władca siedzący w wygodnym fotelu dążący tylko i wyłącznie do własnych wygód. Pod tym względem do ojca był strasznie podobny, aczkolwiek nie jest tak pracowity, wszak Samuru osiągnął wiele dzięki swojej pracy. A Edgar? Nie dąży do niczego, poza życiem w luksusie i to nie za swoje. Wydawało się mu, że wszystko powinno być jego. Więc dlatego Damienowi ciężko będzie przebić się przez skorupę lenistwa. Lecz czy w ogóle się da?
- NIE, DAMIEN! NIE! ZOSTAW MNIE!
Darł się na tyle ile był w stanie, żeby wszyscy go słyszeli jak cierpi. Kładł się na podłodze, więc brat musiał go ciągnąc. Dorosły wampir zachowujący się jak dzieciak. Typowe dla kogoś, kto żyje beztrosko.
Wściekł się, kiedy Damien zdecydował się pomóc w rozebraniu.
- Odbiło ci do reszty? Zostaw mnie!
Krzyczał, szarpiąc się. Niemniej przegrał, wszak pozbawiony odzienia został w samych gaciach. Objął się ramionami, garbiąc. Zawył rozpaczliwie kiedy Damien w chamski sposób dotknął jego brzucha. Co raz mocniej nabierał ochoty zaatakowania brata, lecz zajęcze podejście do życia nie pomagało.
- Nienawidzę cię, skurwielu. Przysięgam, że wszystko powiem Barabalowi. Zobaczysz.
Jęczał w rozpaczy, a kiedy tylko zobaczył przygotowane ubrania, położył się z powrotem. Dla niego wyjścia stąd, równało się ze śmiercią w śniegu. Lecz jeśli starszy Kurosz zacznie bardziej naciskać, Edgar w końcu ulegnie i się ubierze. Z wkurwem w oczach, zadumany:
- Dostanie ci się.
Powtórzy, nie patrząc już na brata. Teraz co? Że niby wyjść? Ed prychnął głośno, wzruszając barkami. Jeszcze czego, jeśli chciał to proszę bardzo, może iść ale bez niego. Zechce go wziąć siłą oraz poprzez szarpanie za włosy? Edgar przyczepi się do łóżka, więc Damiena czeka ciągnięcie brata razem z łóżkiem. Tyle w temacie. Gorzej jeśli wygra, wtedy Edgar usiądzie na podłodze. Ni ma chuja we wsi co go zmusi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Damien Pon Lut 04, 2019 10:05 pm

Co? To on wiedział gdzie w ogóle włożyć? Damien nigdy by mu nie uwierzył, wszakże to duże dziecko za pewne nie zdawało sobie sprawy, że coś ma w gaciach. Nie rozumiał jak można prowadzić tak leniwe życie, przecież z nudów powinien za coś się zabrać. Starszy wampir w przeciwieństwie do młodszego źle się czuł w wolnych chwilach. Nawet teraz, kiedy miał rzekomo ''odsapnąć'' zamierzał poturbować nieco brata, co by klucha za bardzo się nie rozpieściła. Niestety chyba za późno, bo mały wrzaskun doprowadzał go do szału.
- Jeszcze chwila i.. - Przerwał, oddychając głęboko. Miał wystarczająco dużo siły aby się nie męczyć ciągnięciem brata. Czy chciał ją jednak marnować na pobicie go? W sumie wtedy nie stawiałby takiego oporu.. podły cień uśmiechu wstąpił na oszpeconą twarz.
Chwilę potem zaczął go rozbierać z kamiennym wyrazem gęby.
- Możesz przestać drzeć mordę? - Odpowiedział mu chłodnie, a potem obserwował jak się kuli. Taki bezbronny, taki słaby.
Oblizał się.
- Mów komu chcesz, mnie to nie obchodzi. - Syknął, patrząc jak kładzie się z powrotem. Pod odpowiednim naciskiem w końcu zaczął się ubierać, choć trwało to wieki. Jeny już się ściemnieć zdążyło. Milczał upiornie, a kolejna szarpanina naprawdę go zdenerwowała. Kiedy Edgar przyczepił się łóżka, Damien nagle raptownie się wyprostował i ryknął. Jego prawa ręka przeistoczyła się w ostry, czarny kolec, który natychmiast przeciął nogę łóżka. Trochę bardziej w lewo i dostałby sam wampir, który na pewno będzie patrzył na niego z jeszcze większym przerażeniem. Jego ciało opatuliły czarne żyłki, ale nagle zaczęły ustępować a ręka wróciła do normalności. Wycharczał coś niezrozumiałego i chwycił go za kark, zmuszając do wstania.
- Albo będziesz szedł po dobroci, albo obije ci mordę. - Wcale nie żartował. Nawet gadzie oko było teraz w pełni widoczne, a ciężkie dyszenie sugerowało, że lepiej byłoby dobrowolnie pójść. Jeżeli Edgar zmądrzeje, udadzą się w stronę wyjścia. Wprost w objęcia zimy i ciemności.
Damien

Damien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : oszpecona prawa strona mordy
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Edgar lol
Moce : Zajebiste ~


https://vampireknight.forumpl.net/t1862-damien-is-coming#38995 https://vampireknight.forumpl.net/t1960-dom-damiena

Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Gość Pon Lut 04, 2019 10:53 pm

Jakimś cudem zdołał odkryć co ma w dole i w miarę możliwości dobrze się tym obsłużyć. Dziewka nie marudziła, więc źle nie mogło być. Ale już więcej do niego nie zadzwoniła. Cóż, dziwka nie zasługiwała na niego, a przynajmniej tak tłumaczył sobie blondyn.
Po tym świecie chodzą różne istoty. Niektóre są pracowite, inne leniwe, a inne wyśrodkowane. Edgar należy do tych drugich. Woli leżeć, marudzić, opychać się i bezczynnie gapić się w sufit, wyzywając wszystkich dookoła. Owszem, wyjdzie, ale tylko i wyłącznie żeby szaleć z pieniędzmi. Zdarza się, że pójdzie na imprezę. Ale czy właśnie nie jest to kolejnym dowodem na to, jak bardzo beztroskie życie ma Kurosz? Nic go nie obchodziło, zupełnie nic. Niemniej czasami starał się pokazać ojcu, że jednak coś tam działa. Ale to rzadko, wręcz wcale. Chociaż kto by mu uwierzył? No właśnie. Nawet Damien co tracił wiarę w brata. Ten to kawał chłopa. Walczy, uczy się i działa. Powinien być wzorcem dla młodszego, a nie był. Taka o to pokręcona historia.
- Bo co? Myślisz, że możesz wszystko? Grubo się mylisz!
Dalej swoje. Ed już trząsł się przez to, że Damien może faktycznie się wkurzyć. Blondyn może jakby chciał, mógłby pobić się z bratem. Ale po co? Moce męczą.
- I ZNOWU MI GROZISZ.
Wrzaśnie, kuląc się jeszcze bardziej. Poza tym jak on może się nie bać starszyzny? Edgar jeśli nic nie nawali, zawsze biegnie do nich, jednak jak wychodzi że to on coś naskrobał, unikał ich jak ognia. Lecz prędzej czy później i tak dostawał nagany. Pomagało coś? Nigdy. Ed zatykał wtedy uszy, głośno krzyczał albo kładł się na podłodze.
Na tą chwilę miało być inaczej. Starszy Kurosz zezłościł się, uaktywnił moc i nieźle nastraszył młodszego brata. Ten wybałuszył oczy, przełknął głośno ślinę i puścił się swojej jedynej obrony. Co z tego jednak, jak chwile po ataku, zaś Damien go podniesie za kark.
- Przecież idę, ty perfidny czubku. Puszczaj.
Wyrwie się, po czym pomaszeruje w stronę wyjścia. Nie chciał, był wściekły, aż zaciskał mocno szczęki. Nie spojrzy ani razu na brata, blond grzywka przysłoniła czerwone ślepia. Gdyby mógł zaatakowałby Damiena, gdyby nie to że ten skurczybyk był lepszy w unikach.
No i wylądowali. Na śniegu. Kurosz już uspokoił się, lecz wciąż drżał. Ze złością spojrzał na brata.
- I co? Wyszliśmy tylko sobie postać? Masz nierówno pod sufitem. Wracam do środka, a ty tutaj kwitnij. MOŻE WIOSNA CIE PRZELECI, BRZYDALU.
Wiedział, że zaboli, w końcu Damien ma hopla na punkcie swojej twarzy, aczkolwiek Ed wcale się nie przejmował tym, ze może kogoś tym zranić. Oblizał się szybko, po czym skieruje do drzwi zamku. Dobrze, że wybrali tylne wyjście. Nie musiał się fatygować schodami. Pieprzyć to, miał dość brata psychopatę. Jeśli podejdzie, blondyn wyciągnie rękę, przez którą przejdą wiązki prądu. Pierwsza groźba.  Pytanie. Czy dałby radę zaatakować? Odpowiedź jest prosta: Nie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Damien Pon Lut 04, 2019 11:36 pm

Cóż, za pewne bardziej skupiał się na tym, aby jemu było dobrze. A może w ogóle się nie skupił i jakoś tak dziwnie wyszło. Chwila, to nie jest komfortowy temat. Jak jednak było z Damienem? Cóż, nijak. Facet nie odczuwał żadnych ciągot.
Powinien zapytać ojca co sądzi o Edgarze. Samuru jednak wolał unikać tego tematu, a może po prostu nie potrafił o tym rozmawiać. Ex burmistrz nie potrafił być kochającym ojcem, a tym bardziej nie dopuszczał nawet swoich synów do siebie. Damien sapnął przeciągle.
- Na pewno więcej od ciebie. - Mrugnął porozumiewawczo, ale wcale nie był do niego przyjaźnie nastawiony. Fioletowe oko lekko błysnęło, powolnie wypuścił powietrze z ust. Może jak policzy do dziesięciu to już będzie lepiej? Niestety zachowanie brata skutecznie mu to uniemożliwiło, gdyż chwilę potem wybuchł i zniszczył mu łóżko. Cóż, prześpi się gdzie indziej! Chwilę tak stał, jakby zdziwił go nagły wybuch agresji. Dlaczego uaktywnił moc? Nie chciał tego. W milczeniu skierował się za Edgarem.
A potem znaleźli się na dworze. Mężczyzna zamknął nawet na moment oczy i odetchnął głęboko, a z jego buzi zaczęła wydobywać się para. Spojrzał na blondyna z powagą.
- Nie, idziemy w las. I sądzę, że bardziej Ciebie powinna. Bo Ci się w dupie poprzestawiało. - Skitował, kryjąc jednak się w kapturze jeszcze bardziej. Był wstrętny, może powinien zakupić jakąś maskę? Uniknie wtedy tych spojrzeń.
Jego twarz jednak nawet nie drgnęła, a zaczął podchodzić do Edgara. Spojrzał na wiązki prądu w jego łapie, a chwilę po tym podsunął się tak, że jego ręka leżała na jego klatce piersiowej.
- Śmiało, zrób to. - Rzekł lodowato, patrząc mu prosto w oczy. Wiedział jednak, że młody się przestraszy i tego nie zrobi. Tak bardzo dobrze znał swojego braciszka. Gdy tamten się oblizał, zrobił to samo. Odruchowo.
Kiedy odwrócił się i zaczął wracać, chwycił go za tył ubrania i mocno pociągnął w swoją stronę. Bez żadnego ale uniósł go i ruszył z wampirzą prędkością w stronę lasu. Jeżeli Edgar będzie się szamotał, a na pewno, to mógł przyhaczyć o jakiegoś krzaka, bądź co gorsza, o drzewo. Mimo to starszy brat nie zatrzymywał się i dopiero po czasie to robił, trochę dysząc bo utrzymanie małego, szamoczącego się gnojka nie było takie łatwe.
- Tutaj lepiej się przymknij. - Rzucił, idąc przed siebie. Edgar za pewne będzie się darł i usłyszy go nawet sama Yokohama. Damien szedł szybko, więc Edgar musiał dać radę jakoś nadążyć, albo patrzeć jak znika mu z oczu. W pewnym momencie odległość między nimi się pogłębiała, a wysokie krzaki wcale nie ułatwiały dotrzymania kroku. Ciemne zarośla i mało przyjemne dźwięki, a starszy brat nawet na moment się nie zatrzymał. W pewnym momencie wydawał się być ledwo widoczny, bo pojawiła się jeszcze jakaś mgła. Cokolwiek Edgar będzie robił czy mówił, po czasie Damien zniknie mu z oczu. Zostanie sam, ba nawet nie będzie w stanie wyczuć jego obecności. A coraz mroczniej i ciemniej, zaraz młody dostanie zawału i co wtedy? Lucjan przyjdzie mu na pomoc! Ale jeszcze nie teraz, niech najpierw się czegoś nauczy. Czy będzie szedł czy stał, nagle usłyszy warczenie. Jeżeli spojrzy w strunę źródła dźwięku, to zobaczy całkiem sporego, masywnego wilka. Samiec warczał i obnażał kły, jakby szykował się do ataku. Mało zabawne? Czy Edgar w ogóle wiedział jak się zachować? Jak walczyć? Nagle basior rzuci się na niego w celu powalenia go i dostania do gładkiej szyi. Jak na nieszczęście w oddali dało się słychać wycie, a po bracie ani śladu.
Damien

Damien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : oszpecona prawa strona mordy
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Edgar lol
Moce : Zajebiste ~


https://vampireknight.forumpl.net/t1862-damien-is-coming#38995 https://vampireknight.forumpl.net/t1960-dom-damiena

Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Gość Nie Lut 10, 2019 12:31 am

Ojciec traktował synów tylko i wyłącznie jako osoby, mające przejąć jego władzę. Oczywiście nie spieszył się do oddania jej, lecz jednak wolał się zabezpieczyć. Ale póki co to Damien był najbardziej obiecującym osobnikiem do przejęcia roli następcy głowy rodu, niż leniwy Edgar. On raczej był pasożytem rodzinnym, żerującym na ich bogactwie. I wcale się tego nie wstydził, ba, nie uznawał siebie za darmozjada. Wszystko się mu należało.
Może to właśnie Damiena bolało? Że Ed miał ulgi, a on nie? Niemniej lepiej jest być wyuczonym życia, niż zostać maślaną bułką jak Ed. Czyż nie?
Wracając jednak do sytuacji, Ed z Damienem wylądowali w lesie. Młodszy Kurosz wcale nie był zadowolony z obrotu sytuacji. Drżał z zimna, marudził i pojękiwał z bólu oraz niechęci do wszystkiego. Opatulał ramiona rękoma, przeklinać pod nosem. Zerkał na starszego jak na najgorszego wroga.
- Z-z-z-z-z-z-zostaw mnie w spokoju!
Krzyczał, chcąc wrócić. Nawet nie pomagały obelgi, wszak jak starszy sobie coś wbił do głowy, to nie zaprzestanie. W przeciwieństwie do młodszego brata nie miał słomianego zapału. Ale czy Edgar miał jakikolwiek zapał do czegokolwiek poza wydawaniem pieniędzy i nic nie robieniem? No właśnie nie.
Oczywiście, że nie odważy się zaatakować brata. Szybko wycofa dłoń, uciekając wzrokiem na bok. Zamierzał ruszyć z powrotem do zamku, kiedy do Damien złapał go nagle i wciągnął głębiej do lasu.
- RATUNKU, POMOCY! RATUNKU NIECH MI KTOŚ POMOŻE, DAMIEN CHCE MNIE ZABIĆ I ZOSTAWIĆ W LESIE!
Krzyczał ile miał sił w płucach. Aż jakieś ponure kruki uciekały z drzew, kracząc głośno. Może nabijały się z tchórzliwości Eda? Póki co mógł jedynie krzyczeć, w końcu starszy zostawił go na pastwę losu. Samego, zmarzniętego i wściekłego. Poza tym nie byli sami. Wilki zamierzały dopaść do wampirów. Jak Damien się oddalał, tak Ed zwalniał. Sapał głośno, nie mogąc złapać tchu. Musiał się zatrzymać, żeby czasami nie upaść.
- Ty debilu, nie mogę tyle biegać.
Dyszał głośno, machając w stronę brata. Czy go w ogóle widział? W każdym razie jak pojawił się pierwszy wilk, krzyknął głośno opadając przy tym na śnieg. Ustawił się w pozycji żółwia, zasłaniając rękoma kark.
- DAMIEN WRACAJ, JA SIĘ BOJĘ! DAMIEN!
Błagał, dosłownie błagał. Już się nawet prawie rozmazał, kiedy wilczysko skoczyło do niego i chwyciło za kurtkę. Wampir zamiast się bronić, wymachiwał nogami we wszystkie strony, by wreszcie opaść nieruchomo.
Udawał martwego oposa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Damien Nie Lut 10, 2019 12:51 am

Taka była kolej rzeczy w tej rodzinie, aczkolwiek Damien nie czuł chęci przejęcia władzy. Obawiał się, że nie był godny miana zastępcy. Nie wyglądał jak szanujący się Kuroiashita, jego gęba była zbyt odrażająca, a on sam, całkiem cichy. Co innego w towarzystwie brata, którego z całego zepsutego serca miał ochotę rozszarpać.
- Czy Ty możesz się przymknąć? - Warknął ostro, odwracając się w jego stronę i patrzył jak ten rzekomo marznie z zimna. Aż prychnął, stojąc kompletnie niewzruszony i zdecydował się ''porwać'' brata, który nawrzeszczał mu tylko do ucha.
- JA PIERDOLE, EDGAR! - Ryknął na niego, nie mogąc już dłużej słuchać tego rozpieszczonego gnojka. Może dlatego przyspieszył, chciał go po prostu zostawić.. Ale również się o niego martwił, więc kiedy zaraz zniknął mu z oczu, obrócił głowę. Nienawidził go, ale kochał bo był jego młodszym bratem. Był za niego odpowiedzialny, nie mógł go tak zostawić. Coś jednak było nie tak, więc wampir rozejrzał się i wnet usłyszał krzyk brata. Co się działo? Natychmiast zawrócił, a nawet zaczął biec. Oddychając szybko, zobaczył jak wilk rzuca się na niego.. a co z samym Edgarem? Leżał nieruchomo.
Przerażony Damien nie potrafił się ruszyć. Stał, wpatrując się jak wilk odrywa zębiskami kawałek kurtki. Co z Edgarem? Dlaczego się nie rusza? Bez dalszego namysłu, rzucił się na sierściucha od tyłu, obejmując jego szyję i dusząc. Oczywiście starał się uniknąć szczęk basiora, który był całkiem silny. Kucał, trzymając go i miażdżąc z jeszcze większą siłą. Mord w oczach, nie powinien zostawiać blondyna samego.  
Nie mogło być jednak tak pięknie, bo wiadomo, że wilki rzadko kiedy są same. Damien nie zdążył zareagować, gdy drugi z nich rzucił mu się w stronę karku i powalił na ziemię. Wampir przykrył swoim ciałem nieprzytomnego Edgara, wciąż trzymając tamtego wilka. Czuł rozdzierający ból i zapach krwi. Syknął, w zasadzie nie miał zbytniego wyboru. Byliby nie ruszali blondyna. Z tego całego szoku, że młodemu naprawdę coś się stało, nie potrafił użyć swoich mocy. Próbował zmienić swoje ręce, ale niestety nic się nie działo.
Szarpanina, wycie, warczenie.
- Edgar.. - Sapnął, czując jak trzymane zwierze czuje się coraz sztywniejsze. Nie sądził, że jego brat był zdolny do udawania martwego oposa. Taki szczyt tchórzostwa sprawiłby, że Damien bez problemu zostawiłby go na pożarcie wilkom.
Drugi zwierz, odkleił się od jego karku i odskoczy na bok, aby rzucić się na Damiena od boku. Nie miał jak się obronić, zwłaszcza, że drugi był na granicy śmierci. Da przecież radę, spotykały go gorsze sytuacje. A jednak teraz czuł strach, nie o sobie, a o tego debila. Mały idiota chyba świetnie się bawił, zdając sobie sprawę jak brat cierpiał.
Damien

Damien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : oszpecona prawa strona mordy
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Edgar lol
Moce : Zajebiste ~


https://vampireknight.forumpl.net/t1862-damien-is-coming#38995 https://vampireknight.forumpl.net/t1960-dom-damiena

Powrót do góry Go down

Brat z bratem na równi nie idą... Empty Re: Brat z bratem na równi nie idą...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach