Puchate ogonki rządzą!

Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Gość Wto Paź 02, 2018 3:51 pm

- Co za pierdolony burdel na kółkach! Jazda do pokoi, bo inaczej będę kazać wmontowywać zewnętrzne zamki aby was zamykać, pokraki!
Czyj krzyk było słychać w jednym z korytarzy dziennego akademika? Fergala. Niestety. Uczniowie mieli mieć styczność z potwornym prefektem bo przecież na niego padła rola skonfiskowania zakazanych przedmiotów. Oczywiście pełni oburzeń uczniowie szli za prefektem, chcąc odzyskać swoje potracone zdjęcia, albumy, a nawet cudzą bieliznę. Obrzydliwe. Wszystko pakował do wora, ciągnąc go niczym zwłoki po podłodze.
- Ty bestio! Potworze! Powiem wszystko dyrektorowi! Nie można wchodzić bezkarnie do cudzych pokoi i grzebać po szafkach! Wiesz co to prywatność?
Jakaś dziewucha krzyczała za Rekinem, wymachując jeszcze pięściami. Ta, Niemiec zatrzymał się ale tylko po to by złapać ją i wpakować do byle jakiego pokoju. Zatrzaśnie drzwiami, uderzając w nie po chwili ręką.
- Mordy psy! Mam nakaz wchodzenia do pokoi i wyciągania wszystkiego co łamie regulamin! Cieszcie się, że nie wynoszę KAŻDEJ waszej rzeczy.
Ryknie, denerwując się jeszcze bardziej. Niebawem rozniesie cały ten akademik, włącznie z uczniakami. Strasznie, ale to strasznie odczuwał irytację względem ludzi. Nie dość że posyłali mu nienawistne spojrzenie, to nie raz słyszał komentarze na swój temat i głównie dotyczył on wyglądu. Nastolatki naprawdę są okrutne względem innych, zwłaszcza tych, którzy odrobinę się wyróżniają. Cóż, tylko twardzi wytrzymają z pozerami, a Rekin chyba do takich twardzieli należał. Właściwie czasami miał wrażenie, że inni też mogli się go bać. Nie chodziło już o niemiecki, mocny akcent ale o sam sposób bycia, podejście. Agresja zawsze załączona, do tego brutalna siła i potężny, donośny głos rozrywający bębenki uszne, jak i przyspieszający potrzeby fizjologiczne. Niemniej było kilka osób, które nie bały się podejść do zdziczałego Niemca, porozmawiać a nawet zaczepić, byleby bardziej rozzłościć. O dziwo wtedy nie rzucał się do bicia, tylko uciekał. Ba, głównie chodziło o zaczepki Królika. Ona czasami dręczyła biednego prefekta do tego stopnia, że nie raz musiał przed nią spieprzać.
Taktyczna ucieczka zawsze dobrym wyjściem z opresji.
Przez zamyślenie nie zorientował się jak jeden z uczni bohatersko wychylił się zza drzwi, wymierzając ciężką kulą bilardową o numerze Osiem w prefekta. Celował w bark, w głowę. Byle gdzie, byleby oberwał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Laurie Wto Paź 02, 2018 4:58 pm

Siedzenie w pokoju zdawało się być... takie nudne. Przez długie godziny Laurie leżała zakopana w pierzynce, delektując się ostatnio wypożyczoną książką. Los chciał, aby przyszła pora, podczas której zabawna opowieść się skończy. A ponad to zostawi czytelniczkę w takim momencie, aby ta odczuwała niedosyt i zapragnęła sięgnąć po kolejny tom. Niefortunnie, takowego nie posiadała. W wielkich księgozbiorach królika znajdowały się tylko dwie powieści z tej serii, zaś pozostałe najpewniej mogła znaleźć w szkolnej bibliotece.
- A gdyby tak, przeczytać jeszcze jedną? I potem dopiero zacząć uczyć się na egzaminy...
Rozmyślała przez długi czas, aż doszła do wniosku, gdzie stwierdziła, iż wypożyczy nie tylko swój nowy narkotyk, ale i tony opasłych książek, które pomogą jej w przygotowaniu się do kolejnych lekcji. Tak oto, mogła połączyć przyjemne z pożytecznym, a przynajmniej w tamtym momencie, tak właśnie myślała.
Wstała, spoglądając w lustro, gdzie to mogła zobaczyć niską, ale i pogodną osóbkę w czarnej jak noc sukience na ramiączkach. Oczywiście sama kreacja, aby nie ograniczyć jej swobody miała wycięte plecy. Taki oto zabieg przysłużył się chociażby temu, iż rozcięcie umożliwiło śnieżnowłosej wyjęcie ogonka na zewnątrz. Zamiast ponownie ściskać go gdzieś pod kreacją, co czasami... Zdawało się być dla młodej Kurenai prawdziwą torturą.
Po paru minutach już nie znajdowała się w czterech ścianach, a na korytarzu Akademika dziennego, gdzie było dość tłocznie jak na tą porę. Ludzie się kotłowali, przeciskali jeden przez drugiego, starając się przemycić drobne przedmioty w półprzezroczystych szmatkach. Pani Prefekt widząc to, przystanęła z uniesioną głową, a następnie zgrabnym ruchem zabrała jednej dziewczynce śliczne zawiniątko.
- A co to?
Zapytała z figlarnym uśmiechem, odpakowując ramkę ze zdjęciem ucznia nocnych zajęć. No no, komuś szczególnie przypadł do gustu nieludzki wygląd wampirów oraz te ich ślepia, wraz z włosami o nienaturalnym blasku i miękkości. Ugh. Z nie lada obrzydzeniem zaczęła wpatrywać się w fotografię, gdy na końcu korytarza zamajaczyła jej znajoma sylwetka. I oto mamy przykład prawdziwego upiora i zarazem Prefekta, co wkupił się w łaski tej kapryśnej panny - Fergal. Że też szczęście chciało, ażeby należał on również do grona tych, których tak szczególnie potępiała...
- Uważaj! Za Tobą!
Krzyknęła niemal od razu, gdy tylko jej oczy zarejestrowały uczniaka, co to sam próbuje wymierzyć sprawiedliwość. Również w tej samej chwili, co to wypowiedziała, rudowłosa wiedźma rzuciła się na nią w celu odzyskania swojej rzeczy. Cała akcja..., niefortunnie zakończyła się upadkiem prowokatorki i to tylko dlatego, że króliczka zdążyła na czas od niej odskoczyć, dołączając tym samym do swojego kompana. Jednocześnie, gdy tylko znalazła się koło niego obciążyła go kolejną perełką, którą to wrzuciła beztrosko do czarnego wora.
- Myślę, że.... - spojrzała na rozzłoszczony tłum, który lada moment mógł rzucić się na ich dwójkę - Czas uciekać. Chodź!
No i zaczęło się. Hamulce puściły, bachory ruszyły, a Laurie zmotywowana przetrwaniem tego szturmu, złapała Rekina za rękę i pociągnęła. Chociażby po to, aby nie próbował nikogo skrzywdzić i jeszcze bardziej... skomplikować tej trudnej sytuacji.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Gość Wto Paź 02, 2018 5:35 pm

Nie wiedział, że na tym piętrze akurat znajduje się też pokój Laurie. Wedle umowy miał nie dotykać pokoi prefektów, więc nawet jeśli by się natknął, nie mógłby do niej wejść. Aczkolwiek znając Króliczkę, chętnie ugościłaby swojego rybiego kolegę i zagadała na wampirzą śmierć. Jak dobrze, że obecna robota zabraniała dłuższych posiedzeń w pokojach uczni. Jednak nie spodziewał się, że tak czy siak zostanie zmuszony ukryć się. Ale to powoli.
Ciągnął za sobą wór, kierując się do kolejnego, kiedy nagle usłyszał ostrzegawczy krzyk. Nim zorientował się do kogo należy, odsunął się w bok i w ostatnich sekundach minął się z czarną kulą. Właściciel kuli zaklął, szybko zatrzaskując drzwi. Wściekły Rekin zacisnął pięść i już miał udać się do papierowego bohatera, kiedy przyczepiła się do jego persony Laurie. No proszę, o wilku mowa. Wszak nie tak dawno o niej myślał.
- A co ty wyrabiasz? Przecież nie masz patrolu!
Syknie, widząc jak Pani prefekt wrzuca swoje trofeum do wora. No cóż, jedna rzecz mniej.
- Teraz i ciebie będą atakować.
Doda oschle, dostrzegając również ten dziki tłum. Nie, nie było dobrze. Uczniowie postanowili się zbuntować i odebrać swoje rzeczy. Niemiec oczywiście już za pozuje z gotowością do walki, kiedy nagle poczuje chwyt na ręku.
- Przecież ich powstrzymam! To moja praca, puszczaj!
Tradycyjnie zaczął się drzeć. O dziwo jednak nie szarpał się, tylko pochwycił worek i pobiegł za wskazanym kierunku. Czyli do jej pokoju. Może jednak dobrze, że dali nogę? Bójka mogłaby zakończyć się tragedią i to na pewno od strony ludzi. Mimo wszystko dumny Fergal krzywo spojrzy na Laurie.
- Dałbym radę! Nawet jeśli miałbym ich pojedynczo brać do dyrektora!
Dorzuci jak tylko Lau trzaśnie za nimi drzwiami. Worek opadnie tuż pod nimi, a Rekin spocznie na podłodze. Weźmie głębszy wdech, masując sobie kark. Słyszał jak zza drzwi młodzież zaczyna przeklinać i coś wygrażać Że jak wyjdą, to spuszczą im manto. Fer chyba już odruchowo parsknął śmiechem, bo przecież ludzie nie wiedzieli że rybi prefekt to tak naprawdę wampir i w try miga załatwiłby dziki szalony tłum. Wyprostuje nieco plecy, wciąż trzymając łapę na karku. Od razu wyłapie postać Lau... No proszę, więc tak ubierała się pani prefekt w godzinach wieczornych?
- To... jak oni sobie pójdą, zwinę się razem z worem.
Chociaż ton o wiele spokojniejszy, bo przecież Lau nieco zna, to jednak i tak nie czuł się zbyt pewnie. Damski pokój. Pachnący, tajemniczy i mający komodę a w niej bieliznę. Ciekawe czy jej majteczki miały taką dziurę na króliczy ogon bo chyba... Chyba go miała na wierzchu? Podrapie się nerwowo po tyle głowy, zmieniając punkt obserwacyjny. Ściana. Miała całkiem ładną ścianę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Laurie Wto Paź 02, 2018 6:19 pm

Na szczęście dotarła w porę. W porę za nim jakiś uczniak nie narobił sobie problemu. W końcu, myślicie, iż chłopak o posturze godnej krasnala wyszedłby żywo, gdyby zaliczył przysłowiową dziesiątkę? Zapewne skończyłoby się to nie tylko szybko, ale i boleśnie dla strony atakującej. W każdym razie, przybyła na czas, a bila zamiast trafić coś ludzkiego trafiła w coś bardziej martwego, czyli po prostu w podłogę.
- I co z tego? Właśnie ocaliłam Cię przed.... siniakiem i brakiem humoru przez resztę dnia, więc mógłbyś okazać choć odrobinę wdzięczności!
Odpowie lekko rozdrażniona, w końcu zrobiła dobrze. Wiedziała, że może i nie postąpiła regulaminowo, ale prawo to prawo, czasami można było je naginać. Zwłaszcza, gdy celem jej była pomoc Rybie i prawdopodobnie uchronienie go przed zbyt wysoką dawką nienawiści.
- Przynajmniej nie będziesz sam w tym wszystkim, poza tym.. Jestem zdania, że powinieneś wykonywać tę czynność z kimś, a nie w pojedynkę.
Szczera prawda. Wszakże zwykłe patrole były dwuosobowe, a tu nagle się okazało, iż niezwykle ciężkie zadanie dostał wampir. Z resztą, to również powinno być uwzględnione w regulaminie, a ponad to twardo przestrzegane. Po ostatnich akcjach z tymi oto dzieciakami, chyba każdy nie miał wątpliwości, że do tej dziczy nie podchodzi się samemu oraz jeśli się już to zrobi to najlepiej z trzymetrowym kijem - A żeby młodzików trzymać na odpowiednią odległość.
Jednakże, co tu dużo gdybać. Czasu się nie cofnie, a oni mieli nie lada problem, ażeby załatwić sytuację w jakiś niebeznadziejny sposób. Jakieś pomysły? Owszem, bo na jeden wpadła króliczka, która kierując się instynktem, zwyczajnie zaczęła uciekać. Może i jej partner był przeciwny temu pomysłowi, ale czy miała jakiś inny wybór? Rekin był nieprzewidywalny i groźny dla społeczeństwa, więc wątpiła, aby tym razem miało być inaczej. Zwłaszcza, że wszelkie bójki oraz nerwy nie były wskazane, nie wtedy gdy i Prefektowi groziło zawieszenie - we wszystkich aspektach życia w społeczeństwie.
W końcu dotarli do jej pokoju, gdzie raczej było bardziej czysto, niż brudno. Jedynym mankamentem, który umknął Laurce w sprzątaniu było biurko, na którym to leżały nieodłożone na półkę książki. Poza tym, wszystko było zadbane oraz czyste. Łóżko ze szkarłatną narzutą kusiło, aby się na nim położyć, zaś odkurzona podłoga oraz pościerane kurze zdecydowanie cieszyły oko najbardziej wymagającej Pani domu. Ponad to mini lodówka, którą to dało się zauważyć w kącie zapraszała gości swoim wyposażeniem. Zawierała nie tylko łososia oraz niedawno zrobione sushi, ale też i lody, wszelkie czekolady a nawet soki, energetyki oraz tofu. Poza tym znajdzie się tu jajka, bekon, mleko oraz jeszcze parę innych rzeczy. Natomiast, gdyby Fergal rozejrzał się po pokoju to zauważyłby jeszcze mały, szklany stolik z poduszkami naokoło, komodę ( ten mebel już dostrzegł xD), gdzie prawdopodobnie Kurenai przechowywała bieliznę oraz gigantyczna szafę, która w razie problemów pomieściłaby ich obu, a była ona... na zamek.  
- Yhym i przy okazji części osób powybijał zęby, bądź opróżnił z tego, co do dla wielu ludzi jest najważniejsze...
Zamknęła drzwi dodatkowo na dolny zamek, a następnie klapnęła obok niego, uważając przy okazji, aby nie usiąść centralnie na puszysty ogonek. Uszka w tym czasie miała postawione na baczność, chociażby z racji na to, że słuchała tego, co działo się poza jej pomieszczeniem. I jak zdążyła zauważyć wyjście w aktualnym momencie nie było za dobrym pomysłem.
- Dobrze, zostań tutaj jak długo potrzebujesz. A jeśli będzie taka potrzeba to możesz zostać i na noc. Gdzieś tam pod łóżkiem w jednym z większych kartonów znajduje się prawdopodobnie dmuchany materac, więc chyba... Nie byłoby problemu, jakbyś został.
Odwróciła twarzyczkę w stronę drzwi, starając się ukryć leciutki rumieniec, który pojawił się na jej licu. W końcu, któż by się spodziewał, że ten malutki karzełek zawstydzi się z takiego powodu i to w towarzystwie jednego z przedstawicieli jego rasy.
- Co u Ciebie? Ostatnio Cię nie widziałam na korytarzu i nawet na patrolach nie mogę Cię złapać.... Stało się coś?
Zagadnęła go cichszym głosem, wbijając wzrok już nie w podłogę, nie w ścianę, ale w niego. I dałoby się powiedzieć, że poza jedną różnicą w kolorycie jej skóry, dało się zauważyć ludzkie przejęcie. Choć lepszym określeniem byłoby zdecydowanie, iż króliczka wyglądała po prostu na zmartwioną oraz zainteresowaną ostatnimi wydarzeniami, w których to Rekin brał udział.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Gość Wto Paź 02, 2018 7:01 pm

Zaraz wdzięczność. Rekin tylko syknął, krzywiąc się. Przecież przetrwałby uderzenie kuli. Nie, ona by się jeszcze id niego odbiła i trafiła rykoszetem w gówniarza. To, że Lau krzyknęła było tylko i wyłącznie dodatkiem, przypadkiem bo Wielki Pan Niemiec wie co się dzieje dookoła... Gówno prawda. Po prostu nie był to dobry czas do skinięcia głową aby podziękować, nie dla niego takie odruchy.
- Akurat nie było nikogo pod ręką i tak się złożyło, ze musiałem iść sam!
Warknie w złości, nie do niej, a na ogólną sytuację. Było co raz gorzej, a jeśli Niemiec straci nad sobą kontrolę, będzie o wiele, wiele bardziej źle niż powinno być. Na szczęście małe królicze oparcie stało, gwoli ścisłości powiedziałbym, że nawet zdrowy rozsądek. Szybka podjęta decyzja o ucieczce, okazała się trafna. Uczniowie w końcu się zmęczą, znudzą po czym wrócą do siebie, a wtedy będą wolni. Tylko czy aby na pewno bezpiecznie było zostawiać teraz Laurie? Fergal z dziką tłuszczą sobie poradzi. A ona? Nie żeby odczuwał zmartwienie. Co to, to nie. To tylko jego psi obowiązek.
Poza tym ocaliła go nie tylko przed nim samym, ale też utratą czegoś, o co tak starał się troszczyć. Mianowicie o bycie prefektem oraz możliwość przebywania wśród innych. Kolejna pannica pomagająca w wyjściu do społeczeństwa jako ucywilizowany osobnik, a nie bezrozumny stwór.
Zmarszczył brwi na zaznaczenie o wybiciu zębów czy wypiciu krwi. Może i było w tym źdźbło prawdy, to jednak nie może się zgodzić w stu procentach.
- Złamanie kilku szczęk to nie wybicie zębów! A co do krwi... To ostatnio i tak udaje mi się powstrzymywać.
Przyzna się, ściszając nieco głos. Nie wiedział jak Lau odbierze, w sumie mogła nawet nie uwierzyć. I nic dziwnego, przecież w najbliższej przyszłości Rekin zrobi coś potwornego. Ponownie.
Rozejrzał się po pokoju, który wyglądał naprawdę schludnie. Śmiało mogłaby być wzorowym przykładem porządku, dobrej pani domu oraz kujonki... Te stosy książek. Rekin rzadko czyta, właściwie książki służą do wyrównywania stolika aby się nie gibał na boki.
- Naprawdę musisz być... prymuską.
Burknie, starając się nie urazić. Dobór słów, cóż, nadal się uczy nie ranić, czy wytykać. Niemniej nie widział w Lau osoby do dręczenia czy do bicia, drzeć się będzie bo zawsze się drze. Rano, wieczór. Świątek piątek i niedziele.
Propozycja zostania na noc, od razu namalowała na wampirze zirytowanie zmieszane z zaskoczeniem. Co ma niby odpowiedzieć? Laurie trzymałaby wampira u siebie w pokoju, pozwoliłaby spać narażając siebie oraz innych. Znowu nerwowy odruch podrapania się ale tym razem po policzku.
- Wiesz, że wampirom nie wolno przebywać na terenie Słonecznego akademika. Poza tym mogłabyś mieć problemy gdybym został.
Za późno przerwał, orientując się że wcale jej nie odmówił. Właściwie zaczął szukać Za i Przeciw, co już bardziej go pogrążyło. No i czemu do licha ona siedziała obok niego? Tak blisko? Może jeszcze niech usiądzie na jego głowie? Przełknął głośno ślinę, starając się nie zwracać na nią uwagi. Traktuj ją jak mebel, traktuj ją jak mebel. Jak mantra powtarzana w rekiniej głowie. Jasne, okłamuj siebie.
Zerknął na nią dostrzegając zdrowy rumieniec, chociaż ona też wcale nie wyglądała na taką ośmieloną. Nic dziwnego, zapraszać wampira i to płci przeciwnej... codziennością raczej nie nazwie.
- Ostatnio miałem sporo na głowie, między innymi okazało się, że mój młodszy brat też od całkiem niedawna uczęszcza do Crossa. Więc poza zajmowaniem się swoimi obowiązkami, doszła mi opieka nad jego osobą.
Odpowie, bo przecież to żadna tajemnica. Niemniej nie wiedział czy Lau okaże zainteresowanie w słuchaniu o rodzinnych sprawach Rekina, aczkolwiek dla niego bardzo ważnych.
- Wykonuję też prace zlecone przed dyrektora... Przyznałem się do pewnej sytuacji w której zniszczyłem miejski lokal.
Tu już ciszej. Spuści nawet łeb, bo przecież zniszczenia jakie wyrządził oraz prawie pozbawił życia dwóch uczennic. Nie, to nie było nic miłego co należy rozpamiętywać. Ale dosyć o nim, pora na Króliczkę.
- Więc... Co u ciebie? Skoro mało się widzieliśmy, to chyba też musiało się coś u ciebie dziać.
Zagada, nadal nie spoglądając w jej stronę. Denerwował się obecnością osoby która źle mu nie życzy, chce z nim rozmawiać a on sam starał się jeszcze nie oddychać, aby tylko nie wyłapać słodkiej, ludzkiej woni. Kto wie co mogłoby się wydarzyć, jakby złapała go żądza.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Laurie Czw Paź 04, 2018 9:52 pm

- Tak się składa, że miałam wolny wieczór, nawet miałam zadeklarować dyżur, ale... Spodziewałam się, że masz kogoś do pary. Czemu więc nie zapytałeś, skoro wiedziałeś, iż będziesz sam?
Westchnęła. Może i Rekin nie należał do najbardziej otwartych osób, lecz czasami zastanawiała się nad tym, co tak naprawdę siedzi mu w głowie. Nad czym myśli, przed czym ma obawy. Co sprawia, że jest jaki jest. Ona sama wiedziała, że to jaka się stała było umotywowane wydarzeniami z przeszłości, zatem... Czy jego mroczna strona, również była związana z czymś odległym, o parę, może parędziesiąt lub paręset lat?
Czasami czuła się jak jego własny ochroniarz, sumienie, które mówi mu jak ma postępować. Z resztą teraz, gdy tak siedziała obok niego, zdawała sobie sprawę, że możliwe, iż uratowała całą sytuację. Dzieciaki były nieokiełznane, niczym burza niszczyły wszystko na swojej drodze. Wystarczyło rzucić myśl przewodnią i oni podążali, niczym bezmózgie istoty. Polują tylko na ofiary, a później sami się nimi stają... Głupota, która o włos została ocalona przed tragedią, przed nieokiełznaną istotą jaką był Prefekt. Teraz już bezpieczny i zamknięty w czterech ścianach.
- Proszę uspokój się i nie krzycz - powiedziała chłodno, bawiąc się w tym czasie jednym z niesfornych kosmyków, opadających na jej czoło - Ale... cieszę się, że coraz lepiej radzisz sobie z kontrolą. Chociaż... Skoro jesteś tutaj, to może chcesz to poćwiczyć? No wiesz panowanie nad rządzą krwi.
Po własnych słowach uśmiechnęła się niepewnie, a później zaniechała zabawy włosami. Tym samym rękę bezwiednie położyła na ziemi, zaś wzrok przeniosła na Rekina. Z zainteresowaniem przyglądała się jego twarzy, chcąc jak najlepiej zobaczyć jego reakcję, która mogła być bardzo różna. Od szoku do złości, przez radość na myśl o zjedzeniu królika. Zdecydowanie białowłosa nie chciała do tego dopuścić, nie tutaj, może nigdy.
- Przygotowuję się na studia, bo jakby nie patrzeć to dzięki opiekunce moja wiedza wykracza poza materiał Akademii.
Odpowiedziała bezbarwnym głosem, po czym odchyliła głowę do tyłu. Z początku tylko przyglądała się sufitowi oraz runom, które znaczyły cała białą powierzchnię, lecz trzeba powiedzieć, iż myślami cały czas była przy ciemnowłosym. Zwyczajnie chciała wyglądać na zamyśloną, ale i jednocześnie biła się z myślami, a żeby faktycznie nie odlecieć. No i kolejnym powodem dla którego to robiła, była chęć dania wampirowi trochę przestrzeni, a tak dokładniej pragnęła go uwolnić od swojego przeszywającego spojrzenia.
- Oboje jesteśmy Prefektami, więc to co innego. Poza tym zostajesz tutaj ze szczególnego powodu, a nie po to aby łamać szkolny regulamin. Także, skoro mamy motywację oraz odpowiednie argumenty żebyś tu został, więc... Zostaniesz?
Denerwuje się? Zapytała już siebie w myślach, po usłyszeniu jak przełyka ślinę. Z resztą, również zauważyła (kątem oka), iż nie patrzył na nią. Tak jak wcześniej błądził, uciekał jak najdalej od niej, co z kolei wywoływało w hybrydzie mieszane uczucia. Wnet, odsunęła się nieco od niego, tak przynajmniej na dziesięć, piętnaście centymetrów, po czym podwinęła pod siebie kolanka, które później objęła.
Z kolei wiadomość o bracie sprawiła, iż ta z szokiem spojrzała w kierunku podłogi. Ma brata? Zapytała samej siebie, choć przecież parę sekund temu jej o tym powiedział. Następnie wbiła paznokcie w kolano, gdy... Przypomniała sobie pewną fotografię. O dziwo, ona też miała jednego, który do dnia dzisiejszego był uznany za zaginionego. Co z kolei sprawiło, że jej twarz z lekko zaróżowionej zaczęła pokrywać się trupim kolorem.
- Zniszczyłeś lokal? Kiedy?
Szybko nakierowała myśli na coś nowego, coś.. Co będzie dotyczyło wszystkiego innego byle nie jej rodziny. Huh, aż z tego wszystkiego czuła jak w jej gardle rodzi się jakaś niewidzialna gula, hamująca wszelkie słowa czy dźwięki. Wręcz nienaturalnie się wyciszyła, by tępo spoglądać przed siebie. Do czasu, aż nie wydukała paru słów odnośnie swojej rzeczywistej sytuacji.
- Gadałam ostatnio z Cross-sanem i jak na razie czekam na rozwój wydarzeń. Więc w sumie... Chyba w porządku, poza tym, że czeka mnie dłuższy wyjazd w okolice Tokio oraz... Od dłuższego czasu nęka mnie pewna myśl.

[*]Dom rodziców Laurie znajduje się w okolicach Tokio, dokładniej na jego obrzeżach - terenach, które już nie należą do stolicy.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Gość Sob Paź 06, 2018 2:53 pm

Rekin i zaproponowanie komuś wspólnego patrolu. Aż spojrzał na nią zaskoczony, że przecież powinna się spodziewać braku chęci na towarzystwo od strony Rekina. Poza tym patrolował przeważnie z Mei, więc skoro ona miała wyznaczony inny dzień, odruchowo udał się sam.
- Umiem sobie radzić sam!
Szybko jednak znalazł odpowiedź, bo przecież faktycznie mógł powiedzieć osobie wyznaczającej patrole o dodatkowej osobie. Nie, po co. Fergal samotnik buszuje nocami samodzielnie.
Ciężko westchnął, starając się przy tym rozluźnić. Przecież nerwy muszą kiedyś opaść, ba, zaprzestanie agresywnych zachowań i na nowo będzie można normalnie z nim porozmawiać. Tak jak przeważnie działo się przy Otim, wtedy Rekin starał się zatrzymywać swoją złość jak tylko mógł, ale niezbyt wychodzi. Wiele się działo w życiu Rekina, więc nauka  życia wśród innych przychodzi mu z trudnością. Aczkolwiek nie czuł jeszcze silnej potrzeby zdradzenia tego kim był i co ma mocno wryte w psychikę. Zerknie ostrożnie na Laurie, jak tylko ta spojrzała gdzie indziej. Nie chciał łapać z nią kontaktu wzrokowego, kiedy jego głowa zaprzątała różne myśli. Wtedy mogłaby zadawać pytania, a Niemiec nie lubi zbytnio na nie odpowiadać.
I fakt, Laurie zrobiła naprawdę wiele. Króliczka jak na hybrydę tchórzliwego zwierzaka wykazuje się wielką odwagą oraz wręcz anielską cierpliwością. Powstrzymała wampira przed tragedią jego samego, niż uczniów. Oni są prowokatorami, złem który sprowadziłoby na nich zagładę, a na Niemca niestety zgubę. Jeszcze przyjdzie czas podziękowania, na tą chwilę Rekin może jedynie coś pomruczeć pod nosem i zmarszczyć brwi. Czyli nic nowego.
- Nie krzyczę.
Odwarknie, krzywiąc się. Jeszcze nie odczuwał aż tak silnego wybuchu, więc na zwrócenie uwagi nieco zagonił gniew w kąt. Do czasu.
- O czym ty mówisz? Zamierzasz mnie kusić swoją krwią?!
Teraz krzyknął. Najeżony rekin zaciskał mocno szczęki, wlepiając wzrok w Króliczka. Nie dowierzał temu, co powiedziała. Co ona sobie myśli? Zacznie się ciąć? Albo pokaże mu filmiki jak przeprowadzane są operacje? Skulił się bardziej, już nie mając dobrego humoru. Nie dość, że denerwował się samą jej obecnością, to jeszcze chciała narazić siebie na zagrożenie.
- Masz opiekunkę?
Dopiero po czasie zapyta, przyglądając się z daleka książkom. I pomyśleć, że teraz dobrze widział tytuły, szkła kontaktowe pomagają widzieć. Gorzej byłoby bez nich. Ale Lau nie musi o tym wiedzieć, słabości przecież nie są czymś czym należy się chwalić. Lau zapewne też takie miała, jak chociażby wspomnienia rodzinne o których Niemiec nie miał zielonego pojęcia.
- Niech będzie.
Szybko zdecydował o zostaniu, chociaż o dziwo głos wampira był nader spokojny, wręcz za cichy jak na niego. Królik znalazł solidny argument, przecież ona chroniła uczniów przed nim. Narażała siebie w celach dobrych, więc nikt nie powinien mieć za złe. Ale co jeśli... Nie, niemożliwe. Rekin warknął coś pod nosem, odsuwając się odrobinę, kiedy ta również zdecydowała powiększyć dystans znajdujący się między nimi.
Kiedy przyszedł czas na rozmowę, zauważył u Lau zawieszenie. Coś powiedział nie tak? Dziewczyna ewidentnie coś sobie przypomniała, co chyba niezbyt dobrze na nią zadziałało. Miał już spytać czy wszystko w porządku, kiedy ona sama wyprzedziła go pytaniem o lokal. Fergal aż wzdrygnął się, drapiąc nerwowo po tyle głowy.
- Dosyć dawno. Mała kłótnia między mną, a jakimiś dwiema. Chwila nieuwagi i dałem się sprowokować.
Niechętnie odpowiedział, nawet znowu zrobił gniewną minę. Było mu głupio przez wpadkę, jednak zdołał się przyznać i wziąć na swoje barki odpowiedzialność za czyny. Cross wymierzył już karę, więc ten dzielnie ją znosił.
- Wyjazd?
Nieco zdziwiony spojrzy w kierunku dziewczyny. Zamierzała opuścić szkołę i zacząć żyć gdzie indziej? Spory kawałek od Yokohamy, więc widywanie z Rekinem byłoby rzadkie. Niemniej nie dał poznać po sobie, więc wolał kontynuować.
- Coś... Coś ci leży na wątrobie? Wiesz, że możesz no... Mi powiedzieć.
Niby jak ma mówić w towarzystwie Króliczki. Niby łączą ich lepsze relacje niż zwykłe koleżanka i kolega, to wciąż bywał onieśmielony. Bardzo by chciał pokrzepić ją słowami, tylko jakimi. Nie znał żadnych. Jednakże jeśli pokieruje się chociaż trochę swoimi sposobami na swoje złości, to może coś wskóra. Rozejrzał się po pokoju, zatrzymując się na lodówce. Czemu u siebie w pokoju nie mieli takiej?
- Nie chcesz sobie coś zjeść? Wiesz, że nie musisz krępować się moją obecnością. W końcu jesteś u siebie.
Za późno Rekinie. Jak może czuć się rozluźniona w jego towarzystwie? Nie no, chodziło tylko o zjedzenie posiłku aby poczuła się lepiej, o niego martwić się nie musi. Zawsze może wstać i usiąść w kącie, tyłem do niej.
- Jak chcesz w sumie...
Doda, skubiąc nerwowo brzeg koszuli. Do licha, naprawdę musi zacząć się uczyć jak żyć z innymi, jak rozmawiać i co robić. Poza tym jeśli dziewczyna zechce wstać, prefekt z całą pewnością utkwi ślepia w puchatym ogonku jeśli był na widoku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Laurie Czw Paź 18, 2018 12:59 pm

Zaskoczenie jakie zobaczyła na jego buzi, wcale nie zdziwiło małego królika. Co więcej, to była jedna z bardziej spodziewanych reakcji, dopowiem, że jeszcze spodziewała się wybuchu złości. Głosu, który skarci ją za taki sposób myślenia. Na szczęście dostała jedną z łagodniejszych opcji. Co w gruncie rzeczy było przyczyną tego, iż dziewczynka przechyliła główkę na bok, jednocześnie spoglądając na Fergala zaciekawionym wzrokiem.
- Niezależna Ryba, przyjęłam.
Odpowiedziała z widocznym rozbawieniem. W końcu, wampir już taki był. A mimo to, to właśnie białowłosa służyła mu ramieniem, czasami słowem, a jeszcze w innych okazjach, na przykład takich jak ta, dzielnie ratowała go z opresji. Czy ją to męczyło? Zdecydowanie nie, bowiem wierzyła, że to nieodłączna część ich relacji. Poza tym jak powszechnie wiadomo króliczka była zauroczona Niemcem, o czym oczywiście mu nie powiedziała.
- O czym myślisz?
Zagadnęła go w międzyczasie, starając się dowiedzieć, co tym razem siedzi pod jego kopułą. Z pewnością nie był to przegłodzony chomik, co biegnąc w kołowrotku zasilał ogromną jednostkę. To też nie były myszy czy szczury, lecz mózg, który mógł podsuwać mu dziwne pomysły. Patrząc na to, iż teraz byli zupełnie sami, powtórka z lasu była całkiem możliwa, lecz nie dla Lau. Ta uparcie wierzyła w jego zmianę, to, iż wampir nie zachowuje się tak jak wcześniej, Wszakże z tego, co zauważyła miał o wiele więcej samokontroli i też reagował bardziej naturalnie, ludzko. Po prostu, nie zachowywał się jak potwór.
- W skrócie. Po prostu chciałam zobaczyć, czy tym razem kropla krwi na wardze nie zmieni Twojego spojrzenia na świat. Poza tym, musisz nauczyć się tego do perfekcji, nosisz na ramionach ogromne brzemię i... Mam w razie czego woreczki z krwią w lodówce.
Ostatnią frazę już powiedziała ściszonym tonem. Nie miała zielonego pojęcia, co ciemnowłosy zrobi z tą informacją. Ba, do czego jej były te worki w mini-lodówce? Tak w skrócie (może później to zostanie rozwinięte) białogłowa była chora i czasami, potrzebowała, niczym wampir, napić się krwi o zbliżonej do niej grupie.
- Przepraszam...
Wyszeptała, gdy tylko ten się skulił. Nie zamierzała go doprowadzać do takiego stanu, ponad to nie chciała jego krzywdy. Przecież był jedną z ważniejszych dla niej osób, więc czemu niby miałaby go pchać w coś jeszcze gorszego. Nie na tym polegała jej rola, a on powinien o tym wiedzieć.
- Mam.
Wyduka pozbawionym emocji głosem. Dopiero po paru chwilach, po usłyszeniu jego ostatecznej odpowiedzi, zacznie zachowywać się nieco normalniej. Nawet lekki uśmiech przyozdobił jej twarzyczkę, a dłoń, którą opuściła swobodnie na ziemię zacznie się powoli przybliżać w jego stronę.  Następnie pochyli się jeszcze, żeby wywołać w nim coś w rodzaju uczucia niepewności, a później doprowadzi do wulkanu. Emocji, oczywiście.
- Fantastycznie! Dobra decyzja.
Zaśmieje się wesoło, po czym z powrotem wróci na swoje miejsce, dumna z tego, co właśnie zagrała. Niestety, zaraz po tym dystans między nimi uległ zmianie. Nie tylko z jej powodu, bo przecież chciała zapewnić mu trochę przestrzeni, ale i dlatego, że Ryba także się odsunęła. I znowu wylądowała samiutka.. No, ale tylko do czasu! Do czasu, gdy znowu wpadnie jej coś do głowy. A tymczasem znowu się zatapiała we własnych myślach, a konkretniej to w pewnej fotografii. Mała dziewczynka z bananem na buzi, pod przypływem radości całowała chłopaka nieco wyższego od niej samej. To wszystko, nic więcej. Nieszczęście niestety tkwiło w tym, iż to wystarczyło, ażeby Lau zaczęła bić się już nie ze wspomnieniami, a łzami, które lada moment miały napłynąć do jej oczu.
- Zabiłeś kogoś?
Zapyta, przygryzając swoją wargę. Co jak co, ale słyszała to co do niej mówił i o dziwo, mimo, iż tego mu nie pokazała, to martwiła się o tamtą sytuację. Po pierwsze doszło do zdemolowania lokalu, po drugie posprzeczał się z dwójką ludzi i jeszcze dał się im podejść. Za tym mogło się ukrywać, coś więcej, niż zwykły szał i parę zniszczonych krzeseł.
- Krótki. Potrzebuję tam coś załatwić i wracam z powrotem. Mam nadzieję, że nie zmartwił Cię fakt, że mogłabym więcej nie wrócić.
Na samą myśl, że Fergal mógłby się o nią martwić albo tęsknić za nią, zrobiło jej się dziwnie dobrze. Nawet gdzieś tam w środeczku z tego powodu, zrobiło jej się ciepło, ba kąciki ust też poszybowały nieznacznie, ale do góry! Niestety, efekt dość szybko minął, przytłumiony konsekwencją kolejnego pytania.
- Uhm, chodzi o mojego brata. Po prostu... On zaginął.
Powiedziała to dość opornie, a następnie zaczęła się podnosić. Najpierw powoli, a żeby nie zakręciło się w jej głowie, a później już z naturalną szybkością królika. Czyli nieco szybciej, niż ludzie, ale nie tak szybko jak wampiry. W końcu brakowało jej do tego śmierci, trochę krwi szlachetnego i ponownego zmartwychwstania. Innymi słowy, niemożliwego.
Powędrowała do mini lodówki, którą koniec końców otworzyła dość zgrabnie. Jak na osobę, co dręczyły silne emocje, to panowała nad sobą. Na jej licach nie było widać łez, a oczy nie przypominały szklanych tafli. Po prostu zachowywała się tak jak zawsze, z jedną różnicą w postaci braku uśmiechu.
Wracając, z lodówki wyciągnęła sobie czekoladowy pudding. Ten, później trafił to jednej ze szklanych misek i finalnie został przyozdobiony siekanymi orzechami. Jeszcze wzięła sobie małą łyżeczkę i mogła wracać. Co z resztą zrobiła, tyle że powoli, nie spiesząc się.
- Masz na coś ochotę?
Zagadnęła, przystając tuż obok niego. Co więcej, gdy tak sobie górowała nad nim, w prawej ręce trzymała swój nienaruszony posiłek, o ile tak go można nazwać. Jak widać panience z ,,dobrego" domu nawet nie przyszło do głowy, ażeby zacząć bez uprzedniego obsłużenia swojego gościa. A zatem, co chciałby Fergal skonsumować, a może... kogo by chciał?
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Gość Sob Paź 20, 2018 10:20 am

Trzeba przyznać, że Laurie dokuczanie Rekinowi chyba uznała za dobre hobby. Mimo wszystko nie czuł się prowokowany do ataku, Królik nie irytował bowiem do takiego stopnia, że podniósłby na nią rękę. Pokrzywi się, pokaże zębiska ale nie zaatakuje. Zapewne dziewczyna o tym wiedziała. Wszak należy do bystrych przedstawicieli gatunku ludzkiego i Niemiec doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Ryzykowała sporo, jednak i  tak stąpała hardo. W głębi siebie czuł, że lubi Lau, aczkolwiek było stanowczo za wcześnie aby o tym mówić. Niech wyłapuje między wierszami, w końcu kobiety są specjalistkami od takich rzeczy.
Na nazwanie rybą, jedynie fuknął. Nie znosił tego określenie, a ta i tak postanowiła je użyć. Byłoby gorzej, gdyby nie jej rozbawienie. Uśmiech. Dzięki niemu we wnętrzu Rekina aż dochodziło do eksplozji gorąca. To całkiem miłe uczucie obserwować cudzą radość, zwłaszcza bliskich osób. Więc doznał jeszcze większej motywacji pracy nad sobą, by odsunąć na dobrą odległość zagrażanie innym.
Na zapytanie odruchowo drgnął. O dziwo, jeszcze rekini wzrok spoczął na postaci Króliczki, lecz jak tylko się na tym przyłapał, szybko łeb odwrócił. Mógłby powiedzieć, przecież są sami i nikt go nie usłyszy. Tylko co jeśli go wyśmieje albo nie sprosta oczekiwaniom. Było widać po nim, że w jego wnętrzu rozgrywa się poważny dylemat. Wargi lekko zadrżały zdradzając, że chciałby coś powiedzieć ale blokada z wyrażeniem własnych myśli nie pozwala.
- Chciałbym... W końcu...
Chyba nigdy wcześniej nie starał się tyle mówić i jeszcze zdradzić swoje myśli. Laurie powinna uzbroić się w cierpliwość, jeśli chciała rozmawiać z nieokrzesanym Rekinem. A on dalej się starał.
- W końcu... Żyć z innymi... Tak spokojniej.
Dokończył. Czemu wydawało się takie trudne? I czemu akurat właśnie takie słowa? Rekin przez atmosferę jaką budowała Króliczka, chciał żyć bliżej innych. Nerwowo miętosił w palcach kołnierzyk koszuli, nie mogąc już spojrzeć w oczy Lau. Pewnie się zdenerwuje, ale co tam. Rekin w razie czego potrafi głośniej zaryczeć w nerwach. I pewnie stąpali by na dobrej drodze, gdyby nie wspomnienie o krwi. Fergal szczerze zdenerwował się, bo zabawa w rozbudzanie instynktu wcale się nie podobała. Mimo większej kontroli, nadal silnie odczuwał zapotrzebowanie na krew. I... zaraz... Woreczki z krwią? Podejrzanie zerknął na dziewczynę, chociaż uda  że nie usłyszał ściszonego głosu. Przynajmniej na tą chwilę.
- Brzmisz nierozsądnie.
Warknie tylko tyle, nie dając wyraźnego zakazu czy zgody na jej czyn. Zrobi co zechce, ale niech liczy się ze skutkami lub ich brakiem. Niemniej osobiście nie bawiły go takie próby. Więc lepiej niech się ogarnie, a przeprosiny zostały przyjęte. Już nie kulił się w sobie, odrobinę rozluźnił, pozostając czujnym. Nie wiadomo przecież co strzeli do głowy Lau.
Skoro ma opiekunkę, musi być kimś naprawdę ważnym. Może spadkobierczyni rodowa? Księżniczka własnego rodu? Rekin zmarszczył brwi, krzywiąc się. Może zapytałby o coś więcej, jednakże późniejsze zachowanie jej uniemożliwiło Rekinowi. Po co się ona tak zbliżała? Szybsze uderzenia w klatce piersiowej, odruchowe odsuwanie się. Czemu znajdowała się co raz bliżej? Pewnie chciała powtórkę z lasu i znowu go. Był gotowy już zatrzymać ją poprzez oparcie dłoni na jej twarzy, lecz na szczęście obeszło się bez tak brzydkiego odruchu. Pewnie chodziło o uzyskanie dobrej odpowiedzi, a wiedziała jak reaguje Niemiec w skrajnych przypadkach. Zgadza się na prawie wszystko, byleby nie zdradzić się z wielkim zawstydzeniem.
- Nie musisz się tak nade mną pastwić.
Warknie wyraźnie zły. I tak został, nie musiała na niego aż tak naciskać. Odetchnie cicho, starając się unormować oddech. Nie pozwoli się z niczym zdradzić, Lau nie wyciśnie z niego ani grama większej otwartości. No, a przynajmniej tak Rekin sobie ubzdurał. Rzeczywistość pokaże kto kogo pokona.
- Nie zabiłem.
Nie kłamał. Obydwie dziewczyny zaatakowane w kawiarni nie ucierpiały śmiertelnie, aczkolwiek musnęły granicę śmierci. Psiakrew. Odkrycie w sobie niechęci do zdradzenia Lau powiększyła się. Nie chciał jej zawieść, więc musi ostro wziąć się za siebie. Poza tym nie dało się nie wyczuć zmiany nastroju Królika. Rozmowa o wyjeździe okazała się bolesna. Nie tylko dla niej. Utrata tak dobrej znajomej było dotkliwe, Fergal przyznał się do tego poprzez pytania, nie oruentując się ile włożył w nie troski. Kto by pomyślał, że jeszcze ta się uśmiechnie. Znowu zrobił coś dobrego?
- Mnie? Zmartwić? Daj spokój! Wystarczy, że pójdę na łąkę i znajdę milion innych królików!
Wybuchnie, zaciskając pięści. Przecież nie może go zostawić. Ma wrócić cala i zdrowa.
- Nie myśl sobie zbyt wiele, Laurie. Ale nie interesuje mnie to, co chcesz zrobić. Masz tylko tutaj wrócić i odgrywać rolę dobrego prefekta. Nie zamierzam wykonywać za ciebie pracy! Zrozumiano?!
Doda wciąż utrzymując złowrogą minę. Kolejne zmartwienie zatajone podłą treścią. Co jeśli krasnalowi się coś stanie? Chciałby pojechać z nią i dopilnować, że będzie cała.  Oby nie okazało się, że w jej głowie występują jakieś trociny. Nerwowo coś jeszcze powie pod nosem, wzdychając po chwili ciężko. Odruchowo podrapie się po policzku, patrząc znowuż gdzieś tam w bok.
- Odezwiesz się jak będziesz miała jechać i jak tam dojedziesz. Obiecasz mi to?
Teraz już odrobinę lżej. Zresztą, ona doskonale wie jaki jest Niemiec i jak skutecznie omija mówienia dosadnie o myślach. Co ma być to będzie, byleby Lau nie ukrywała żadnych bolesnych odczuć. Nie może coś się jej stać, zwłaszcza gdy jeszcze okazało się że brat zaginął. Przerażająca sprawa, wszak sam jest starszym bratem i sama myśl, że mógłby znowu utracić Otiego pokonywała go wielokrotnie.
- Mam... Nadzieję, że się odnajdzie.
Powie cicho, chcąc ją jakoś pocieszyć. Rozumie zbyt dobrze, poza tym atmosfera nie może ulec zniszczeniu, nie kiedy są w jej pokoju zupełnie sami i jeszcze zbliżała się noc. Dobrze że wstała, rekini wzrok mimowolnie za nią powędrował, pierw od stóp aż zatrzymał się na widocznym ogonku. Czy on naprawdę musiał wyglądać tak uroczo? Kiedy jeszcze dziewczyna poruszała się a wraz z nim kręciła tyłkiem, to równie z ogon razem z nim. Policzki Fergala zrobiły się odrobinę czerwone, że aż musiał podkulić nogi blisko siebie, oprzeć się ręką o kolano i jakoś zasłonić twarz. Byleby tylko ukradkiem obserwować dalsze poczynania znajomej. Co z tego, że paradowała w sukience. A jej materiał dopasowywał się do kobiecych kształtów. I jeszcze zapach ryby rozniósł się po otwarciu lodówki co bardziej wprawiło Niemca w zakłopotanie. Zagryzie dolną wargę, starając się opanować. Z opóźnieniem zerknie na Królika, kiedy ta nad nim stanie. Trzymająca małą miseczkę, nie uśmiechnięta. Brakowało jeszcze  żeby stała się opryskliwa mając na celu jeszcze bardziej zgnębić i tak już zmieszanego gościa. Nim odpowiedział, przełknął  ślinę.
- Nie... Nie specjalnie.
Przecież nie przyzna się, że ma ochotę na wiele rzeczy. Na ryby znajdujące się w jej lodówce, na odpowiedzi czemu ma krew, na spróbowanie puddingu i zmacanie puchatego ogonka. Chociaż opcja z workami wyglądała w miarę normalnie dla niego więc postanowione.
- Czemu masz te worki... - Przerwał. W głowie pokazała się wizja małej Lau pijącej krew z woreczka przez słomkę, a do tego jak jej puchate uszka lekko drżą. Pierwsza próba kontynuowania.
- Worki z krwią w twojej lodowce. - znowu zatrzymanie się, bo w głowie pojawił się mały Kicacz proszący wampira o krew. Jej błagalne spojrzenie maślanych oczu, zarumienione policzki. Pewnie jeszcze ta puchata kitka poruszała by się nerwowo, a każda odmowa zakończyłaby się piskiem. Aż musiał wstać z podłogi, żeby górować nad nią. Uniesie łapska w jej stronę, chcąc już wyskoczyć z następną próbą kiedy zamiast prawidłowych słów użyje innych.
- Kiedy pijesz krew twój ogonek drży?
Co? Czarna chmura wstąpiła w umysł Rekina, a jego mordercza aura została uderzona młotkiem głupoty. Teraz rozmyślał czy naprawdę zapytał? A może mózg zrobił mu psikusa i wydawało się, że wyskoczył z pytaniem nie na miejscu?
- Nigdy nie jadłem puddingu! Daj mi go spróbować!
Wyskoczy nim ta cokolwiek zrobi, jeśli nic nie uczyni, Fergal zabierze miseczkę z jej rąk z zamiarem dosłownego wypicia go. Przechylenie miski do zębatej paszczy, byleby się zamknąć i opanować. Zauroczenie szaleje, panie Rekinie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Laurie Sob Sty 05, 2019 11:13 pm

Prowokatorka. Jednym słowem zawsze taka sama. Podobne sztuczki, podobne reakcje i to samo przezwisko, którym go po prostu określała. Niezależnie od wampirzego nastroju, ta brnęła przed siebie, odważne stawiając krok za krokiem. Głupota? Zaufanie? Zapewne jedno i drugie, z czego żadne z nich nie przeszkadzało Rekinowi. Owszem w odpowiedzi na jej zaczepkę fuknął, ale to tylko ją podjudzało. Chciała się z nim podroczyć jeszcze chwilę, jeszcze jedną, lecz... Nie oto w tym chodziło. Ich relacja się zmieniła, a to spotkanie nie było pierwszym. Nie musiała działać wbrew jemu, nie musiała się mu podporządkowywać, on nie był dla niej obcy... Tym razem byli równi, a związek między nimi miał charakter bardziej przyjacielski, dlatego też wolała z nim normalnie pogadać. Wiedzieć, co mu chodzi po głowie i gdzie teraz błądzi. Wszakże, kiedyś należało go lepiej poznać, to czemuby nie teraz? Tutaj, w tym pomieszczeniu. W otoczeniu ścian oraz kilku leżących bezwiednie poduszek.
- Spokojniej? No to jesteś na dobrej drodze. Zrobiłeś tyle kroków naprzód, bylebyś tylko.... - zawahała się, wbijając wzrok w swoje stopy - ....Nie zabłądził po drodze i nie wrócił do punktu wyjścia, Fer… - dokończyła po chwili i niepewnie spojrzała w jego kierunku. Chciała wiedzieć, co zrobi, jak zareaguje. Tamte słowa wydawały się być dla niego trudne, zupełnie jakby mu przez gardło nie przechodziły, a teraz... Lau wybrnęła dalej, ciągnąc to, co może być ciężkie do zakończenia.
Po swojej wypowiedzi w milczeniu jeszcze przez chwilę go obserwowała. Dzięki czemu, nic nie umknęło uwadze króliczki. Ani miętoszenie kołnierzyka, ani jego zdenerwowanie, a nawet ten zdziwiony wzrok został z nią na dłużej. I prawdopodobnie gdyby nie jego późniejsze słowa, to pewnie zaczęłaby się gorączkowo z tego tłumaczyć. Jednakże, dzięki Prefektowi mogła chwycić za haczyk i popłynąć wraz z nurtem - w stronę zmiany tematu na taki, który dla uszatej będzie znacznie wygodniejszy.
- Jeśli chodzi o Ciebie, jestem w stanie podjąć każde ryzyko, a przynajmniej tak w tym momencie czuję - niespodziewanie położyła jedną z dłoni na swoim sercu - Ale może masz rację i nie powinnam tego proponować. Wybacz mi tą bezmyślność. Postaram się nie powtórzyć tego błędu - odpowiedziała poważniejszym tonem, a następnie wróciła do tej dawnej Lau.
Było minęło jak to mówią, a skoro wybaczył jej, o czym zapewniła ją jego mowa ciała, to czemu by... Nie pójść o krok dalej? Pierwszy lepszy pomysł i już jak zwykle trafił na półkę z tymi najgorszymi. Z resztą przez komentarz wampira króliczka nie tylko otworzyła szerzej ze zdziwienia oczka, ale i wbiła sobie paznokcie w dłoń, zupełnie jakby starała się w ten sposób zapanować nad falą bólu z jaką się spotkała. Pastwić. Przecież to ostatnie, co młódka mogłaby Rybie zrobić i przede wszystkim był to czyn, który w jego towarzystwie nie przeszedłby przez jej procesy myślowe.
Mimo to, nie odezwała się słowem na ten temat. Po prostu odsunęła się, wbijając paznokcie mocniej i mocniej, aż po oderwaniu palców na bladej cerze pojawił się mocny, czerwony ślad. Zero krwi, ale ból pozostał, przynajmniej aż do sprawy zniszczonego lokalu, przy której to odruchowo cofnęła za siebie zranioną rękę.
- To dobrze - powie przygaszonym głosem - To naprawdę dobrze, Fergal. Kontroluj rządzę, a będziesz miał to, o czym jeszcze nie tak dawno mówiłeś - spróbowała się delikatnie uśmiechnąć oraz nawet pociesznie zmrużyła oczka. Zupełnie tak, jakby to co się stało przed chwilą nie miało miejsca. A oni, po prostu byli sobą, tak jak wcześniej, tak jak na wstępie, sprzed jej absurdalnej propozycji.
- Czyli tak naprawdę... Dla Ciebie jestem jednym z tych królików na łące? - dodała beznamiętnie, po czym dorzuciła za nim by jeszcze zdążył jej odpowiedzieć - To dobrze, bo też bym nie tęskniła! W końcu, znalazłabym na skraju Japonii, o tam w morzu, więcej takich Rekinów!
Przeszyła go jeszcze spojrzeniem, po czym omal nie wybuchnęła śmiechem. Koniec końców i na jej szczęście, w porę ugryzła się w język. Może i ten ruch sprawił, iż pod noskiem cicho pisnęła, w końcu ugryzienie tak czułego miejsca boli, ale lepsze to, niż łzy w oczach oraz salwa śmiechu, która mogłaby przywołać gromadkę nękających ich uczniaków. Kto wie, jeszcze by ponownie zaczęli uderzać o jej drzwi lub co gorsza próbować je o własnych siłach wywarzyć.
- Za mnie pracy? Ledwo swoją wykonujesz! Moją pewnie wzięłaby Mei-san, ale.... Na razie się nie zapowiada, żebym miała rezygnować ze swojej posady. Więc.... Ponękam Cię jeszcze trochę - i wstała.
Jeśli chodzi o zaginięcie jej brata, to póki co zostawiła ten wątek. Skinęła głową w podziękowaniu, ale więcej tego nie drążyła. Najprawdopodobniej, nie chcąc popsuć dobrego nastroju. Po powrocie, stanęła nad Rybą, oczekując na jego życzenie. Będzie to ryba, pudding, sushi a może te worki ze szkarłatną posoką? Finalnie, nic. A więc, co teraz? Powinna usiąść? Zjeść przy nim? A może poczekać z deserem do rana i dopiero wtedy go skonsumować? Patrzyła na jego postać odrobinę zmieszana, aż zmieszała się jeszcze bardziej. Bo w końcu, co mu miała odpowiedzieć? Przecież... zmartwi go jeszcze bardziej.
- Potrzebuję ich.... - burknęła pod nosem, mimowolnie odwracając wzrok. Może i nawet lepiej dla wampira, że to zrobiła, bo dzięki temu nie zauważyła wszelkich jego reakcji towarzyszących mu w tej jakże zacnej wizualizacji. Również nie zauważyła jak ciemnowłosy wstaje z podłogi, a później góruje nad nią. Jeszcze w dodatku to pytanie znikąd i kicacz, paląc buraka, nie wiedział co ma z siebie wydukać.
- C-c-chyba, ja n-n-n-nie wiem - pomachała jeszcze główką na boki, by się otrząsnąć i miska z puddingiem nagle zniknęła. Z początku Kurenai patrzyła to na swoje ręce, a to na przyjaciela wcinającego jej posiłek. Myślał, że ujdzie mu na sucho? Że zawstydzony królik odda swój cenny skarb? Mowy nie było! Od razu się na niego rzuciła, a że to małe było skoczne to od razu doskoczyła mu do szyi. Tylko czy.... To przypadkiem nie spowoduje, iż akcja ratunkowa się nie powiedzie, a oni razem wylądują na ziemi... A może i w dodatku na sobie?
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Gość Nie Sty 20, 2019 8:17 pm

Może i ich relacja była znacznie głębsza niż zwykłe koleżeństwo, Fergal i tak pewnych rzeczy nie jest jeszcze w stanie przełamać. Nie chodzi o nieśmiałość, lecz bardziej o podłoże psychiczne. Dawno, dawno temu ktoś nabroił i usuwał w wampirze pewnie odczucia. Pozytywne odczucia, mogące wpłynąć na jego umysł niczym narkotyk. Wszystko dla celu lepszej kontroli, chociaż Rekin jest tego świadomy i stara się z tym wygrać, to jednak walka jest wyjątkowo trudna oraz wymaga sporej pracy, jak i cierpliwości osób go otaczających. Królik akurat była osobą dość cierpliwą, więc nic dziwnego, że jeszcze grzała miejsce u boku Niemca.
- Staram się nie zgubić drogi. Chociaż zakładam, że nie raz los wystawi mnie na próbę.
Burknie oschle, mrużąc ślepia. Niechętnie mówił i tak, upartość jest niezwykle ciężka do pokonania, nie wspominając o otwartości u zamkniętej na świat osoby. Lau naprawdę uczyniła sporo, skoro Rekin coś powiedział odnośnie swojego bytu. Niezwykły wyczyn.
Wkurzył się na Lau, kiedy zaproponowała próbę pokuszenia krwią. Nie chciał prowokować swojej żądzy, nie w tym pokoju i nie w takim stanie. Na szczęście dziewczyna posłuchała go, na co mógł odetchnąć.
- Może i mi ufasz, ale ja sam sobie do końca nie.
Wytłumaczy już bez nerwów, chociaż ton wcale przyjazny nie był. Ale czy kiedykolwiek brzmiał miło? No właśnie nie.
- Jeśli coś poszłoby n ie tak, nie byłabyś w stanie się przede mną wybronić.
Doda pokazując jak bardzo pesymistycznie jest nastawiony. Chociaż może był jednak realistą? Zna siebie, wie co może się stać kiedy wyczuje krew. Wola wolą, ale bestia pozostanie bestią.
Nie dziwił się, że mogła nie uwierzyć albo, że zwątpiła. Lecz mogła się uspokoić, kiedy wyznał o braku ofiar. Tyle dobrego.
- Ta, robię co w mojej mocy.
Już dość rozmowy o  tym. Dało się zauważyć narastającą irytację, bo rozmowa o sobie naprawdę nie leżała w naturze Rekina. Lepiej było doczepić się do Lau oraz jej chęci ucieczki czy tam wyjazdu. Tylko czemu jej słowa go tak zdenerwowały?
- Jakie inne rekiny?! Chyba kpisz!
Warknie, prawie że wstając. Prawie bo zacisnął pięści, przeszywając wzrokiem Królika.
- G-Głupoty gadasz! Zresztą, mam to gdzieś!
Nadąsa się, nie orientując się na początku, ze nawet nie starał się tego ukryć. Laurie mogła śmiało stwierdzić o tym jak Rekinowi na niej zależało, tylko gnida się z tym nie otworzy. I jeszcze miała czelność chcieć się zaśmiać, na co Fergal jedynie groźnie fuknął. No i co to za pisk? Chętnie poderwałby się, chcąc sprawdzić, jednak jakoś nie był w stanie. Jedynie przyjrzał się uważnie Króliczce, jakby sprawdzając czy się nic jej nie stało.
- Uważaj trochę z tymi siekaczami.
Skomentuje ponuro, znowuż marszcząc brwi. Co za ślamazara z tej Lau, ale za to jaka urocza. Martwiła się o każdego, nawet o nieokrzesanego kompana od prefektów.
- Myślę. Okazałabyś się i tak niezłym leniem, skoro ktoś miałby wykonywać twoją pracę.
Skomentuje, niemniej w głębi siebie czuł ogromną ulgę. Laurie zostaje na jeszcze trochę. Czy to nie cudowne? Będzie miał szansę oglądać jak kica po korytarzach, jak czyści swoje długie uszy i starannie wyczesuje ogonek. Tak, po raz enty w głowie dziwne myśli, przez które Niemiec karcił samego siebie. Zresztą, niebawem miało być jeszcze gorzej.
- Potrzebujesz? Do czego?
Pije ją? Spojrzał na nią podejrzliwie. A wyobraźnia już sama zrobiła swoje. Palnął głupio, na co Lau również zareagowała speszona. Kiedy wstał? Kiedy to znalazł się blisko niej i wyrwał z łapek budyń? Mijały sekundy, a Lau postanowiła zawalczyć o swoje, rzucając się na wampira. Nogi się same ugięły, przez co ciężko było utrzymać równowagę. Runął jak długi na podłogę, powodując dość głośne łupnięcie. Miseczka z budyniem wylądowała gdzieś obok. O tyle dobrze, że nie stłukła się, chociaż nie można powiedzieć niczego dobrego o zawartości. Budyń wydostał się poza naczynie.
- Ty na mnie... Leżysz... Laurie.
Odkrywca Ameryki zauważył, nie zamierzając tego przemilczeć. Dudniło w jego głowie nie od samego upadku, lecz od bliskości. Ta mała leżała na nim swoim ciałem. Czuł te dziewczęce atuty, ten słodki zapach. Ręka wampira znalazła się na jej ramieniu, a druga ściskała mocno za prawy łokieć. Mogło dziewczynę zaboleć, ale nie czynił tego specjalnie. Króliczka działała na niego za mocno.
- Mo-Możesz wstać?
Bo będzie źle. Prawie dusił się, tracił oddech. Coś złego kotłowało się we wnętrzu wampira, coś co lepiej żeby nie wychodziło na wierzch. Wszak niewiele pamiętał ze wspólnych miłosnych przeżyć z kobietami. A te przeważnie później skarżyły się na rekina.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Laurie Nie Sty 27, 2019 2:49 pm

Ucieszyła ją wiadomość wampira. Z tej radości chciała go nawet przytulić, pochwalić raz jeszcze i spojrzeć mu na spokojnie w twarz, lecz.... Był tak naprawdę jeden problem. Rekin, nie był tego typu osobą, a sama próba zrobienia czegoś takiego wydawała się więcej, niż szalona. Szczerze powiedziawszy, gdyby chciała coś takiego zrobić, musiałaby się najpierw zastanowić nad konsekwencjami. A te z pewnością byłyby więcej warte, niż sama myśl przewodnia, którą mogła zastąpić zupełnie czym innym. W tym przypadku miały być to kolejne słowa, pewne spojrzenie i uśmiech, a to pierwsze leciało tak:
- Bardzo możliwe, ale najważniejsze, że nie kroczysz sam. Pamiętaj masz problem, to wiesz, w które drzwi możesz uderzyć. Tylko byle nie za mocno.
Zaśmiała się jeszcze na końcu i wtedy, nastąpiło płynne przejście do kolejnego tematu. Gdzie to Laurie, patrząc na swojego przyjaciela, zaczęła się zastanawiać nad ewentualną odpowiedzią. Wiedziała, że jak na Prefekta dość znaczna ilość informacji się tutaj przewinęła. W tym również to, o czym ciemnowłosy nie chciał mówić, nikomu poza bliską mu gromadką. Przez to Lau postanowiła sobie w głowie, iż postara się go nie pytać o kolejne, pikantne szczegóły dotyczące tego tematu. Ważniejsze od tego był jego psychiczny stan i to, aby jakoś dotrwał do poranka w Akademii Cross.
- Cóż, to pomyśl sobie, że przynajmniej królik pokłada w Tobie wiarę - puściła do niego oczko i kontynuowała - Jeśli miałabym się przed Tobą wybronić, to mogłabym... Użyć tamtej poduszki na łóżku - tu wskazała na nią palcem - Ewentualnie, jakiejś patelni lub hmmmm…. Schowam się pod kocem i udam, że mnie nie ma, to podobno zawsze działa - wypaliła pierwsze, co jej przyszło na myśl, a następnie gdy zrozumiała znaczenie wypowiedzianych przez nią słów udała, że uderza się w czoło, po czym bezwiednie zwiesza główkę. Brawo Lau, zdecydowanie mogłaś zachwycić Rekina, tyle, że szkoda, iż swoją króliczą głupotę. Co z kolei świadczyło, iż dotarli do momentu, w którym to do głowy Lau uderzyła nie woda sodowa, a jakiś pęk marchewek.
Irytacja gościa wyraźnie dała jej do zrozumienia, iż Fer nie jest skłonny kontynuować wątek dotyczący wydarzenia z kawiarni. Młode osoby, zniszczony lokal i jeden krwiopijca, jakby sobie to poukładać, to na pierwszy rzut oka nie wyglądało to dobrze, jednakże... Lau nie była człowiekiem, co ocenia Niemca po pierwszych wypowiedzianych słowach. Najpierw się upewnia, tak jak z resztą zrobiła to teraz. Jednakże, czy zagada do niego jeszcze w tej sprawie? Póki co, zamierzała kuć inne żelazo, póki gorące, a nim z kolei była rozmowa odnośnie konsekwencji wyjazdu dziennej uczennicy.
- Wcale nie! Będzie ich tam dużo, nawet będę miała w czym wybierać! - pokazała mu język, a następnie dodała - Nie? Dobra, to nawet pocztą Ci zdjęcie z jednym wyślę, co być miał pamiątkę z mojego wyjazdu.
Mimo, iż pewnie białogłowa nie mogłaby czegoś takiego zrobić swojemu przyjacielowi, nie potrafiła się powstrzymać przed takim otwartym żartowaniem. Z resztą po części podpuszczała wampira, chcąc się dowiedzieć, co tak naprawdę o niej myśli. I jak z resztą widać było, jej uczucia poniekąd zostały odwzajemnione.
Po ugryzieniu się, wystawiła powoli język do przodu, żeby sprawdzić czy szkarłatna posoka z niego nie leci, a następnie jeszcze ocenić jego kondycję. Mocniejsza, czerwona barwa to było jedyne, co mogła zaobserwować swoimi ślepiami, także.. Chyba było wszystko w porządku.
- Uhm, postaram się.

- Ja?! Leniem?! Żartujesz chyba! Nigdy w życiu, wykonałabym pracę i za trzech oraz Ciebie dodatkowo i miałabym pokłady energii oraz motywację, żeby pomóc dyrektorowi z papierami!
Spojrzała na niego pewnym siebie wzrokiem, dumnie wypychając "klatę" do przodu. Po czym, dość szybko się speszyła. Było to winą tłumaczenie tego, dlaczego potrzebuje worków z krwią. Z drugiej strony, było to też dość ryzykowne. W związku z tym, musiałaby się przyznać, do jej aktualnej kondycji fizycznej, tych niepokojących zmian w jej ciele, a czy to był odpowiedni czas? Chwila, żeby opowiedzieć Rekinowi o swojej chorobie? Tych osłabnięciach, kręceniu się w głowie, a może o koszmarach? Żadna z opcji, nie wydawała się być bardziej zachęcająca od kolejnej.
- Cóż, to wynik tego, iż...- przełknęła głośno ślinę i spojrzała mu w oczy - Potajemnie jestem cybernetycznym wampirem i utożsamiam się z grupą panków z Bronxu - jeszcze kiwnęła główką, na potwierdzenie swoich słów i się zaczęło.
Doszło do walki. W skutek czego, mała miska z galaretowatym tworem uniosła się w górę, żeby chwilę później z brzękiem opaść na dywan. Dzięki mięciutkiej powierzchni szklane naczynie nie pozostawiło po sobie ostrych odłamków, lecz Laurkę z pewnością nie ominie sprzątanie. Zawartość salaterki, wypadając za burtę narobiła trochę bałaganu. Białogłowa jako pedantka posprzątałaby to pewnie od razu, gdyby oczywiście, nie miała lepszych rzeczy do roboty.
- L-l-l-eżę??? - mruknęła, niepewna tego, co się właściwie stało. Podniosła powoli łepek do góry, a następnie złotymi oczyma przypatrzyła się buzi Schlechta. Skonsternowanie? Zawstydzenie? Pewnie by rozmyślała dalej, gdyby nie ból w łokciu. W odpowiedzi cichutko pisnęła, próbując zejść z Fergala. A jak to uczyniła? Na starcie próbowała się z zsunąć, lecz jedyne, co jej wyszło, to otarcie się piersiami o tors wampira. No ładnie Lau, lecz co dalej?
- Chyba brakuje mi siły - stwierdziła w końcu, poddając się fizycznie. Z resztą, czy Fergal myślał, iż tylko on się w sobie kotłował? Niemal dusił się jej obecnością, w czasie gdy móżdżek Lau powoli zalewał się krwią. Właśnie, królicze geny zaczynały dawać o sobie znać, doprowadzając ofiarę do szaleństwa. Zaczęło się spokojnie, czyli od różowiutkich rumieńców na buzi, lecz teraz... Pomyślmy. Małą mrowiły uszy, źrenice jej się znacznie poszerzyły, w czasie gdy umysł gorączkowo walczył. Co więcej, uczucie do tego osobnika zdecydowanie jej to utrudniało, bowiem w konsekwencji, paluszki dziewczyny chwyciły mocniej za koszulkę chłopaka. Chciała go rozerwać? Poczuć bliskość? Pewnie i jedno i drugie, gdyby nagle przez tą mgłę, która zaczynała się tworzyć przed jej oczami nie pojawiło się małe światło...
- Nie... pokonam.... tego..., Ja.... - próbowała, lecz do kompletu mogła dodać tylko dwa słowa - Ciebie... pragnę...
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Gość Nie Lut 03, 2019 12:32 am

Skinął głową na znak, że w każdej chwili może się do nie zwrócić. Skoro tak chciała, zapewne uczyni tak nie raz. Sam też postara się jej pomagać w miarę możliwości, jednak nie spodziewał się że przyszłość niesie ze sobą tak pokręcone sytuacje.
Popatrzy na Lau z politowaniem, słysząc co może zrobić żeby się obronić. Poduszka? Patelnia? Na koc już nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Krótko, ale słyszalnie.
- Tak, koc z całą pewnością wybroniłby cię przed złem całego świata i zagrożeniem. Chociaż kto wie, może faktycznie bym cię nie znalazł.
Ton Rekina o dziwo już nie wykazywał agresji, normalny rzadko spotykany. Chociaż szybko się na tym przyłapał, przez co już się zirytował, odwrócił łeb i przede wszystkim zmarszczył brwi. Co za dużo to nie zdrowo.
Doskonale wiedział czego oczekuje Laurie, po co chwyta go za język i tak jak w przypadku żartów o kocu, chciała żeby mówił więcej. Zaciśnie mocniej usta, ślepia zmruży na słowa odnośnie zdjęcia innych rekinów. Lecz zamiast słów, uzyskała spuszczony łeb wampira i widocznie zamyśloną minę. Może tak właśnie należy opisać zazdrość? Kto wie co siedzi pod czarną kopułą wampira, a na pewno nie jest to agresja względem Królika, tylko innych typów, mogących się w okół niej kręcić.

- Lau, ale też nie możesz zaprzepaścić swojego życia pracą.
Burknie, nie bardzo godząc się żeby młoda aż tak ingerowała w życie szkolne. Jest młoda, ma prawo do swoich dróg ale bez przesady. Aż potarł czoło łapą. Do czego rozmowa zmierzała? Patrząc na to co zdarzyć się ma później, na nic bezpiecznego.
Wyjaśnienie odnośnie krwi wzbudziło znowu parsknięcie, lecz tym razem zasłonił usta. Nie mógł z hybrydy, naprawdę już nie mógł i to, jak płynnie sobie żartowała z niego. Jakoś nie mógł się wściekać, nie po tym jaki kit mu wcisnęła.
- Niech ci będzie.
Nie ciągnął już dalej tematu. W sumie nie byłoby nawet kiedy, skoro ich kolejna rozmowa odbyła się w dość niezręcznym momencie. Miseczka ze słodyczą leżała nieopodal przypadkowej pary. Niemiec nie czuł się dobrze, mając na sobie zgrabną Króliczkę oraz to, jak się ociera. I to jeszcze biustem. Nie pomagała. Rekin zawiesił się, czując jak jego ciało płonie od wstydu.
- Jak to brakuje ci sił?
Wymusił na sobie głośniejszy ton, ale tylko na moment. Wszak kolejny raz się na nim poruszyła, więc co raz trudniej utrzymać myśli w ryzach. Jednak patrząc na twarz Lau, o niej też nie można powiedzieć czegoś nienormalnego. Czerwone policzki, drżące prawie ciałko i chwyt za bluzkę. Coś było ewidentnie nie tak. Rekin zmusił ręce żeby chwycić za chude nadgarstki dziewczyny. Nie może dopuścić do tego, żeby stracić nad sobą kontrolę, tylko późniejsze słowa nie wykluczą braku opanowania. Wręcz przeciwnie, wzmocnią go. Niemiec przełknął głośno ślinę, patrząc prosto w oczy Lau. Udał, że się przesłyszał? Chętnie, tylko instynktu nie oszuka. To hybryda miała go w swoich króliczych pazurkach, górowała nad nim w tym momencie. Wodziła za nos, kusiła i wyprowadzała z równowagi pragnącego spokoju Rekina.
- Lau, to nie... Nie jest dobry pomysł.
Mruknął, ściskając mocno łapki prefekt. Jeszcze miała szansę się wycofać, odsunąć i dać większemu koledze odsapnąć. Już w nim dudniło, TO nadchodziło. Jeśli więc Królik nie uczyni nic, wampir jedną ręką pochwyci ją za kark i zrzuci z siebie. Ale nie żeby wycofać się jak przerażony chłoptaś, tylko zawiśnie nad nią stojąc na czworakach. Z rozchylonych rekinich szczęk spłynie stróżka śliny, a czerwone ślepia zapłoną żądzą. Skoro ona siłowała się z jego bluzką, to on bez trudu podrze jej ubranko byleby dostać się do jej delikatnego tułowiu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Laurie Nie Lut 10, 2019 10:56 pm

- Pomyśl sobie, że to peleryna niewidka i masz już stuprocentową pewność, iż więcej mnie nie znajdziesz.
Mimo palniętej wcześniej głupoty, cały czas była w dobrym humorze. W końcu, gdy tylko zobaczyła, że jej żarcik wywołał w Rekinie taką reakcję, nie pozostało jej nic innego jak tylko podtrzymać dobrą atmosferę, a nawet czerpać z niej garściami. Z resztą, jak się później przekonała atmosfera w pomieszczeniu miała się diametralnie zmienić, czy na ich korzyść? Zdecydowanie czas pokaże jak oboje wybrną z przyszłych wydarzeń.
- O czym myślisz?
Zapytała, patrząc na spuszczony łeb towarzysza. Czyżby był o nią zazdrosny? A może nie podobał mu się sposób mówienia królika? Chciała się tego dowiedzieć, nawet jeśli by to oznaczało, że dostanie jeszcze inną odpowiedź. W końcu, może tym razem dostanie od niego bardziej bezpośrednią myśl odnośnie jego uczuć względem panienki. Co, może było mało prawdopodobne, ale..... W tym pokoju tak naprawdę wszystko było możliwe.
- Tego jednak oczekują po mnie inni, dlatego też... Nie mogę ich zawieść.
Smutny uśmiech, opuszczona głowa? Widać było, że sama chciałaby mieć w życiu, nieco więcej luzu, a także czasu na zrobienie czegoś głupiego lub zabawnego. Jednakże, patrząc na to, czego oczekiwała po niej wampirzyca oraz co by mogli chcieć jej dawno martwi rodzice, nie było szans na zmianę trybu życia. Musiała pracować, w kółko przyswajać nowe informacje i każdego dnia dawać z siebie więcej, niż tysiąc procent. Wszystko po to, żeby mieć czyste sumienie i dalszy brak kontaktu z Rose.

Brakowało jej sił. Po nagłym upadku i wylądowaniu na Rekinie, ciągle szumiało jej w głowie. Również obraz, który miała przed złotymi ślepiami wydawał się być pozbawiony ostrości. Tym samym, widziała jedynie bohomazy, których w żaden sposób nie mogła się pozbyć. Wszystko to włącznie z bólem łokcia oraz mrowieniem w dłoniach po dodaniu do siebie utrudniło jej nawet sturlanie się na bok. Czyżby to był koniec jej trzeźwego rozumowania?
Fakty wskazywały, że poza Prefektem i pożądaniem, nic nie zobaczy. Ponad to chwyt za koszulkę sprawił, że pewniej się na nim poczuła. A przekonawszy siebie, że postępuje dobrze, już miała dalej interweniować - powoli dominować swoją ofiarę, lecz na pomoc przyszedł jej chwyt za nadgarstki oraz słowa Fergala. Czyżby faktycznie szła po cienkim lodzie? A może tylko się przesłyszała? Po głębszej analizie, trwającej niespełna półtorej sekundy, zobaczyła realistyczny obraz obecnej sceny. Jej oczy widzące przed sobą mgłę, w końcu dostrzegły Niemca, jego rysy twarzy oraz emocje, które nim targały. Jednocześnie królicze, postawione na baczność uszy usłyszały ślinę, jaką z trudem przełyka. Nie było dobrze, ale tylko dzięki temu wewnętrzne ja, powoli zostawało tłumione przez panikę.
Przygryzła swoją wargę, wbiła pazurki w wewnętrzną część swoich dłoni i jak poparzona wyrwała się z objęć ciemności. Najpierw poprzez położenie dłoni na klatce piersiowej kochanka, a później przez użycie siły, która miała jej pomóc w przewróceniu się na bok. Po ewentualnym upadku na podłogę, szybko skoczyła do góry i pokicała, aż za łóżko. Za którym to usiadła z podkulonymi pod siebie nogami.
- P-p-p-p-rzepraszam...
Powie cichym głosem, chowając głowę niczym struś w piasek, z taką tylko różnicą, że czołem stykała się z kolanami, zaś całą, buraczaną twarzyczkę przykryje kaskada śnieżnych włosów. Ponad to, można było zauważyć, że białogłowa mimo tak nagłej ucieczki, wciąż miała przyspieszony oddech, ciągle dudniło jej serce, zaś paznokcie coraz głębiej wbijały się w bladą skórę. Zupełnie tak, jakby ciągle walczyła, lecz nie z sobą czy wampirem tylko z własnymi genami.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Gość Sob Mar 02, 2019 12:29 pm

Zapowiadało się, że wszystko powinno być dobrze. Rekin powoli czuł się swobodnie, skoro pozwolił sobie na odrobinę śmiechu. Wszystko też za sprawą Laurie, która to potrafiła wprawić wampirzego znajomego w dobry humor. Niestety, wszystko miało ulec zmianie, ale o tym niebawem. Niemiec póki co prychnął na jej pytanie, nie odpowiadając. Oczywiście, że chodziło o zazdrość. Niech sobie myśli co chce, nie powie jej tego wprost. Jeśli jednak zacznie się upierać, ten zaś odwróci głowę, będąc nieco czerwonym.
- Czasami nie warto się starać dla innych.
Odpowie swoje zdanie, kończąc. Już miał dawno temu podobne sytuacje; praca dla innych, katowanie i wyrządzanie krzywd dla bandy psycholi. Fergal odczuł piętno kata mocniej niż chciał, ale walczył z tym. Tylko czy z dobrym skutkiem?

Może i dobrym, jednak natury się nie oszuka. Rekin miał chęć wielką dopaść do małej Laurie, wyrwać z niej życie i przede wszystkim brutalnie posiąść. Podniecała go. Podniecała strasznie, sprowadzając na jego umysł prymitywne zachowania. Ale gdy jeszcze wyznała, że ona sama pożąda bliskości, Fergal już się nie powstrzymywał. Mimo, że nie chciał brnąć, to brak hamulców zrobił swoje. Leżała pod nim; bezbronna, skazana na jego łaski. Rekin zerwałby z niej ubranie, poszarpał gładkie ciało i brutalnie wykorzystał. Stałoby się tak, gdyby nie to, że Króliczka postanowiła się wycofać. Powstrzymała przed natarciem poprzez oparcie dłoni na klatce piersiowej wampira. Ten w zdziwieniu powstrzymał się, wlepiając czerwone ślepia w jej przerażoną twarz. Nie musiała szarpać się, Niemiec wyprostował się, odsuwając tym samym i dając możliwość ucieczki. Lau skorzystała, po czym skierowała się w rzekomo bezpieczne dla niej miejsce. Nie odpowiedział nic na jej Przepraszam. Miała prawo się wystraszyć, nie obwiniał jej za nic. Poza tym może sama potrzebowała przygotowania psychicznego albo też wstydziła się własnych zapędów. Rekin nim wstał z podłogi, musiał się uspokoić; Oparł się rękoma o dywan, spuścił łeb i wziął kilka mocniejszych oddechów. Kiedy podniecenie opadło, wampir dopiero wstał. Skierował swoje ślepia w stronę drżącej uszatej kulki. Pokręcił głową, nie komentując. Dopiero jak pozbierał naczynie z nienadającym się do spożycia słodyczą, udał się w stronę łóżka. Usiadł na nim, aczkolwiek do Królika się nie zbliżał.
- Ogarnij się, przecież nic ci się nie stało.
Warknie a jego ton zdradzał, że jest zły. Nie tylko na całą akcję, na siebie, ale również na nią. Prowokacja była czymś najgorszym, brak opanowania również ale Niemiec nie czuł się dobrze z tym, że każde podchody kończyły się tak samo - ucieczką partnerki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Laurie Sro Cze 19, 2019 3:48 am

Sprawa nie została wyjaśniona. Dzięki czemu Laurie mogła w swej małej głowie myśleć nad prawdopodobną odpowiedzią. Może by nawet częściowo się domyśliła, gdyby nie skoncentrowanie się na zupełnie innym temacie. A bowiem chodziło o oczekiwania wobec jej malutkiej osóbki. Nieżyjący członkowie rodziny, czy chociażby Rose, a mimo tego nacisku Fergal starał się jej uświadomić, że nie musi się dla nich starać. Owszem, białowłosa kiedyś doszła do wniosku, iż powinna się uczyć oraz pracować dla samej siebie, lecz to wszystko zniknęło po zmierzeniu się z pierwszym lepszym wampirem z rodu Kurenai.
- Może, ale... Kiedyś na pewno przyjdzie taki czas, że zrobię to dla tej Lau, którą jestem. Póki co, to musi jeszcze poczekać, najwyżej... Przeżyje to i pójdę dalej, tak z podniesioną głową i Tobą u boku.
Uśmiechnęła się promiennie, starając się patrzeć mu prosto w oczy. A jednocześnie, ukrywała to, iż piętno tych wszystkich lat zostawiło na niej sporą bliznę. Tworzenie z niej cyborga może i z czasem przynosiło oczekiwane efekty, lecz poddawana temu dziewczynka coraz bardziej traciła to, co w życiu było najcenniejsze.

Tak jak i Rekin, tak i Lau chciała doprowadzić sytuację do samego końca. Zaczęło się pikantnie, lecz po przeanalizowaniu sytuacji i masochistycznym akcie, rozum zaczął górować nad zwierzęcymi instynktami. Królik mógł dojść poniekąd do siebie, lecz nie obyło się bez nagłej ucieczki i zwiększeniu dzielącego ich dystansu. Z kilku centymetrów, doszli do paru metrów, które w pełni nie przywróciły jej dawnego komfortu. Rozdygotana, poddenerwowana i wciąż chcąca wrócić do dawnych igraszek, starała się nie odzywać, by nie zdradzić, co nią kierowało. W końcu, jednak nie wytrzymała.
- W tym problem, że ja dalej chcę.
Rzekłabym, że mimo wcześniejszych założeń, wypowiedzenie tego przyszło jej niezwykle łatwo. Może i swoją postawą ciągle pozostawała uszatą kulką, ale przynajmniej głos już miała pewniejszy. Już nie dominowały wysokie tony, a te niższe mówiące o opanowaniu mówcy. W końcu jednak wstała, otrzepała kreację i z płonącymi licami stanęła przed Rekinem. Zmierzyła go najpierw spojrzeniem, później wzięła głęboki oddech i spróbowała wyrzucić z siebie, to co kotłowało się w jej głowie.
- Moje królicze geny, sprawiają, że mimowolnie chcę z Tobą romansować. Nieważne, co zrobię, nieważne, co powiem wszystko pójdzie, w tym kierunku. Nie wiem jak to powstrzymać, nie wiem też jak tego się pozbyć. Jestem tykającą bombą. Dlatego też pomóż mi...
Podczas mówienia tego, ówczesna pani Prefekt, nie myśląc nad tym co robi, zsunęła najpierw jedno ramiączko swojej sukienki, po czym chwilę później jedno a oba wisiały bezwiednie na jej ramionach. Tym samym, doprowadzając do tego, iż jej suknia była podtrzymywana przez splecione na klatce piersiowej dłonie.
- Fergal...
Wyszeptała jego imię, a następnie odwróciła pospiesznie wzrok. Widać było, iż wcześniejsze przelecenie wzrokiem po wargach wampira (co nastąpiło w czasie szeptu) wcale nie było przypadkowe. Poza tym to co ukrycie czuła do kolegi, wcale nie ułatwiało jej sytuacji. Działo się wręcz odwrotnie, gdzie zacieklej zapierała się przed zajęciem miejsca na jego kolanach lub ponownym wylądowaniu na nich.
Warto też dodać, że w międzyczasie pocierała kredowobiałą stópką o lewą nogę, zupełnie jakby nie mogła się doczekać tego, czego pragnęło jej alter ego.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Gość Sob Cze 22, 2019 8:40 am

Dziewczyna naprawdę szybko zmieniała zdanie. Rekin nie spodziewał się, że nagle pozbiera swoje królicze ciałko z niby bezpiecznego miejsca i zechce podjąć dalsze kroki. Wampir przez moment ją obserwował, aczkolwiek jego spojrzenie pozostawało wiele do życzenia; rozgniewane, pełne podejrzeń i nieufne.
Nie chodziło już tutaj tylko o nią, ale o jego samego. Znowu w środku Rekina zaczęło grać. Nie odzywał się też, póki ona nie przestała mówić. Zacisnął nawet usta, patrząc się wciąż spode łba. Dopiero szerzej otworzył ślepia, kiedy Króliczka sama postanowiła wykonać kolejny krok; zsunięte ramiączka przy sukience dawały wyraźny znak, ze jest gotowa na dalszy krok oraz to, że chce tego naprawdę. Niby pomoc. Nie wyglądała na taką, która pragnie oddać swoje ciało pierwszemu lepszemu. Czyżby...
Wciąż milczał, natomiast Lau wyglądała na skrępowaną, a jednocześnie pewną swojej decyzji. Miał wrażenie, że w jego głowie odbywał się prawdziwy koncert bębnów; głośne, donośnie uderzenia. Dudniło tak nieznośnie, przez co Niemiec odczuwał jeszcze większą irytację. A czym właściwie były te bębny? Po krótkiej chwili zorientował się o źródle dźwięku. Były to uderzenia serca Lau oraz jego krew buzująca w żyłach. Umysł już podsuwał śmiałe widoki, chociażby rzuceniem się na dziewczynę, powalenia i fizycznego "pożarcia".
- Laurie, ja...
Jak głupio musiał zabrzmieć, kiedy głos przez zdenerwowanie zaczął się zacinać. Doszedł do wniosku, że i on odczuwał brak otwarcia się. Laurie niezdrowo go podniecała, gdyby nie własny zakleszczony przez mur charakter, już dawno byłaby pod nim, a on w niej. Ale wracając, Niemiec wreszcie wstał. Wciąż z tym speszonym wyrazem twarzy, a jednocześnie wściekłym. Postanowił:
- MUSZE POPRZESTAWIAĆ MEBLE W TWOIM POKOJU! TA KOMODA ŹLE STOI!
Wydarł się, szybko i stanowczo ją wymijając. Nieważne, że jednak nogi miał jak z waty. Szedł dalej. Chwycił sporą komodę oburącz i podniósł ją. Postawił ją zaledwie kilka centymetrów w bok, ale co trzeba przyznać, zrobił to z niebywałą łatwością. Podniesienie mebla dla niego było niczym. Tylko co pomyślała sobie Lau? Podejdzie? Fergal od razu się zasępi, zmierzy ją morderczym spojrzeniem. Niewidoczna bariera została postawiona.
- Akademia potrzebuje przemeblowania! WSZYSTKIM POPRZESTAWIAM MEBLE! DOŚĆ ROZPIERDOLU!
Znowu podniesie głos, rozrusza i rozciągnie ramiona. Byleby odsunąć myśl od dobrania się do napalonej Króliczki, która już pewnie straciła ochotę na coś więcej. Poza tym już nie chodziło o mentalną blokadę, o to nieśmiałe podejście do życia przez Niemca, lecz też o to, co mogło tak całkiem niedawno się wydarzyć; Laurie padłaby ofiarą "miłości" Fergala, przez co mogłaby już przestać go lubić. Byłoby szkoda tracić przyjaciela.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Laurie Sro Lip 03, 2019 8:13 am

Czy tym razem mogła zostać zaakceptowana? Myślała gorączkowo, patrząc z buraczaną twarzą w jego ślepia. Czekała, odmierzając w głowie kolejne sekundy. Tik, tak, tik, tak - śpiewał zegar, wprowadzając Laurie w stan niepokoju i oczekiwania. Ile jeszcze miało minąć, nim usłyszała łamiący się głos Rekina? Ile nim wstał i wyminął ją bez odpowiedzenia na jej błagalne prośby.
Wpadła w wyjątkowo posępny nastrój, gdy w jej pokoju zarządzono przemeblowanie. Ukradkiem rzuciła okiem na pomieszczenie by jednoznacznie stwierdzić, iż wszystko znajdowało się tam, gdzie powinno. Poza tym perfekcjonizm i pedantyczne podejście białowłosej rzucało się w oczy na kilometr, więc po co ten remanent oraz chęć zmiany wystroju?
Pokręciła głową, tupnęła z rozczarowania, a następnie zrobiła krok w stronę Rekina.
- Jesteś pewien? Myślałam, że wszystkie rzeczy tworzą idealną kompozycję.
Zamyśliła się na moment, po czym pokicała do lodówki. Szybkim ruchem otworzyła jej drzwiczki, wyszeptała coś w znanym tylko jej języku i pewnie kiwnęła głową. Oho, zaczynało się.
- Jeśli po przesunięciu tych mebli, pokój dalej będzie ładnie się prezentował wtedy spełnię jedno Twoje życzenie oraz... Dorzucam do stawki to.
Pomachała wypełnionym po brzegi workiem z krwią, by zaprezentować, co takiego miała na myśli. Szkoda tylko, iż nasza bohaterka nie przewidziała późniejszych konsekwencji. Sukienka, która niedawno trzymała się za pomocą ścisku ramion, opadła na ziemię, zostawiając jej właścicielkę w koronkowej bieliźnie o kolorze kości słoniowej. Również ukrywane pod tkaniną dziewczęce kształty teraz stały się całkowicie widoczne, włączając w to króliczy atut jakim jest puchaty ogonek. Długie uszy w obawie o los Kurenai stanęły na baczność, nie pozwalając sobie na bierne leżenie na kaskadach włosów, spływających po plecach, aż do pasa.
- Etto...
Speszona, szybko odłożyła przedmiot wypełniony szkarłatną cieczą. Jak trafnie zauważyła, trzymanie go w górze, tak jak na początku, nie było najlepszym pomysłem. Poza tym, panienka wolała najpierw poczekać na reakcję towarzysza, żeby ewentualnie przygotować się na skutki swoich grzesznych działań.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Gość Sro Lip 03, 2019 8:48 pm

Zauważył, że Laurie niecierpliwiła się już. Czekała, aż jej wybawca rzuci się na nią, pomoże wycisnąć królicze pożądanie i da psychice odetchnąć. Cóż, to nie było takie proste. Rekin ostatnio unikał zbliżeń, wiedząc, jak mogłoby się coś takiego zakończyć. Króliczek do końca nie zdawał sobie z tego sprawy albo też nie chciała zdawać. Więc chciała ryzykować? Nie dość, że Niemiec denerwował się, walczył sam ze sobą, to jeszcze Lau nie pomagała. Więc żeby zmienić temat, Rekin szybko zareagował chęcią przemeblowania. Byleby na nią nie patrzeć. Ale niestety, jego wysiłek okaże się daremny.
- Nie, kiedy ta komoda stała w poprzednim miejscu!
Warknie, nawet nie patrząc na dziewczynę. Nie tylko jej w głowie zaczęły dziać się złe rzeczy. Te brudne, nieokiełznane.
I jakie znowu życzenie? Poza tym czy właśnie wyczuł krew? Wampir obejrzał się w momencie, kiedy sukienka Laurie odsłoniła jej ciało; bielizna idealnie przylegająca do kształtnego ciała. Królicze atuty; uszy, puchaty ogonek wydostający się z koronkowych majtek.
- Potrzebny jest generalny remont tego pokoju! Masz gdzieś farby? DUŻO FARB! Żebym mógł je następnie wypić!
Odezwie się, zmuszając również do odwrócenia wzroku. Tak się nie da. Woń krwi unosiła się w powietrzu, jak również zapach Króliczki. Nie wspominając już o widoku krążącego w jego rekiniej głowie. Ona tego chciała. Czekała, kusiła celowo. Nie zorientował się, kiedy jego łapa wylądowała na karku, czując pod palcami skrzela. Jak oddech przyspieszył, a ślepia otworzyły się szerzej. Lśniły szkarłatem, górna warga drżała odsłaniając zębiska. Czy Lau naprawdę chciała oddać się w szpony Fergala, nie mając nawet pojęcia jakim on kochankiem jest?
Nie mogła dostrzec w nim zmian, wszak stał do niej tyłem. Opierał się o przestawioną komodę, lecz nie trwało to długo. Nieważne czy Lau stała w miejscu, zrezygnowała lub dalej kusiła swojego kolegę po fachu, Niemiec i tak wreszcie się ruszył. To nie było skradanie się, ani romantyczne zagrywanie żeby posiąść kochankę. To był gwałtowny atak na drobną osóbkę. Miała szansę zobaczyć jak cielsko wampira nagle zaczęło nad nią górować, jak dwie silne łapy z rozczepionymi pazurami powaliło ją na łóżko, buzią do materaca. Nie liczyło się jak była seksowna, co miała na sobie ani jak bardzo Rekin ją lubił. Cel był tylko jeden. Miała być teraz jego.
Zamiast pocałunków muskających porcelanową szyję, doznała zatopienia zębisk, rozszarpujących jej ramię. Zamiast czułego masowania i powolnego podniecenia jej ciała, wyczuje jak palce zgniatają piersi, jak okaleczają brzuch, talie. Miażdżył ją. Pożerał.
Naprawdę liczyła na delikatny wstęp?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Laurie Wto Paź 29, 2019 5:29 pm

- Stała, gdzie indziej?
Zapytała na głos, zastanawiając się nad poprzednim wyglądem pokoju. Prawdą było, że na dywanie, którym opatulone zostały panele, nie było śladu po poprzednich przedmiotach. Zatem, co było przed nią? Kto był właścicielem, jaki miał styl oraz jak rozporządził danym przez dyrektora miejscem. Pomieszczenie było przestronne, a więc ilość możliwych kombinacji była niemalże nieskończona. Nic, więc dziwnego, iż młódka miała pewien problem z tym, co właśnie powiedział wampir.
- Nie posiadam, z resztą nie ma mowy bym dała Ci je wypić! Baka! One przecież nie do tego służą!
Odwróciła się naprędce, po czym odwróciła się w kierunku lodówki i z powrotem schowała worek. Wszakże, wyjęła go tylko po to by zobrazować nagrodę, więc nie było sensu, trzymać go cały czas na widoku. Poza tym jako królik zdawała sobie sprawę z jego woni, a także speszenia swojego kolegi. Jednakże, czemu w takim razie nie zaczęła od poprawy stroju? Prawdą było, iż zawstydzona panienka najpierw pomyślała o nie popsuciu się produktu, a dopiero później o sobie samej. Dlatego też, dopiero po wykonaniu tej czynności, niepotrzebnie zabrała się za podsuwanie sukienki do góry. W końcu, nie minęła chwila, a proces, który zaczęła, nie tylko został przerwany, ale też i sama dziewczyna zmieniła swoja obecną lokalizację. Wcześniejsza podłoga została bez właścicielki, zaś nieokupowane do tej pory łóżko teraz miało nie jedną, a dwie osoby na sobie. Ktoś z boku mógłby pomyśleć, iż kochankowie zaczynają swój taniec, jednak dla Kurenai nie było tutaj nic romantycznego. Rozrywający ból oraz pieczenie w okolicy ramion, poskutkowało zaciśnięciem się zębów oraz przymrużeniem oczu. Gdy jednak uczucie stało się nie do zniesienia, wtedy z jej gardła wydobył się krzyk, który wypełnił całe pomieszczenie.
Gdyby dzieciaki dalej stały za drzwiami, najpewniej teraz uciekałyby w popłochu, wyobrażając sobie co Rekin mógł drobnej panience zrobić. Sądząc po dźwiękach jakie z siebie wydobywała najpewniej, działo się coś strasznego, wręcz niewyobrażalnego dla przeciętnego uczniaka. W międzyczasie krzyk, przerodził się w pisk, któremu towarzyszyły łzy spływające po policzkach dziewicy.
- Fergal, jeśli chcesz mnie, to weź, ale… Dotknij uszu albo ogonka.
Poprosiła łagodnym głosem, w pełni zgadzając się na to, co sobie zgotowała. Oczywiście mogła walczyć, ale znajdując się w klatce oraz w kleszczach jego ciała, nie miała zbytnio szansy na uczciwą walkę. Tym samym, przygryzła wargę, a następnie zdusiła wydawany przez siebie pisk. Dla niej to był dobry początek, który później zaowocował w przejechanie dłońmi po jego bokach oraz znaczącym rozluźnieniem barków.

Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Gość Nie Lis 03, 2019 11:03 pm

Starał się zmienić swój tok myślenia i nie skupiać się bez przerwy na prawie nagim ciele Laurie. Dziewczyna świadomie chciała od Rekina jednego, nie mając pojęcia nawet w co się wpakowała. Nie znała kolegi po fachu od tej strony, nie wiedziała że w jego głowie odpaliła się prawdziwa bitwa pragnień z rozsądkiem. Miał ją tak blisko - urocza, delikatna i bezbronna Laurie. Niemniej miała w sobie zwierzątko; króliczka który domagał się pieszczot, a wampir doskonale zdawał sobie z nich sprawę. Pragnął jej. Nie ma co ukrywać. Stąd też jego dziwaczne zachowanie; byleby się nie zgodzić. Chociaż też odczuwał wstyd. Ale ile on może trwać, zwłaszcza przy żądzy?
- Oczywiście, że nie! Wiem o tym!
Prawie, że ryknął w złości. Laurie już wpadła w szpony prefekta, już powinna wiedzieć że nie ma dokąd uciec. Była jego. Zwierzęce myślenie wygrało i teraz miało opuścić klatkę.
Laurie znalazła się pod ciałem Fergala. Zupełnie oddana i bez możliwości obrony, nawet krzyk go nie spłoszył, a wręcz przeciwnie: ponaglił.
Wyciągnął zębiska po tym jak dziewczyna uprosiła go. Wbił ślepia w wilgotną od łez drobną twarzyczkę, po czym przeniósł spojrzenie na parę długich, kosmatych, króliczych uszu. Przełknął głośno ślinę, wpatrując się jak zaczarowany w zwierzęce atuty. Już nie tylko Lau kojarzyła się mu z partnerką do zaspokojenia naturalnej, męskiej potrzeby, ale też i pożywieniem. Dlatego odwrócona plecami do niego,  ocierała się tyłami o ciało wampira. Już wystarczająco się podniecił, mogła to wyczuć.
Wsunął dłonie pod jej ciało: jedna ręka na piersi, a druga chwyciła policzki. Zębiskami pochwycił uszko Laurie, zahaczając pierw o jego nasadę. Podgryzał je z początku lekko, później nieco mocniej, czasami do krwi. Chwytał też koniec, ślinił je i smakował. Lau mogła mieć wrażenie, że rekini kolega chciał odgryźć ucho. Ale nic z tych rzeczy. Bowiem przerwał, żeby zjechać niżej... Na ogonek. Lodowaty jęzor oblizał skórę dookoła niego, łapami przytrzymując ją za nogi. Nagle przerwał, co znaczyło iż dotarli do końca pieszczot. Pchnięta raz jeszcze na łóżko, wciąż twarzą do materaca, musiała otrzymać to, o co prowokowała kolegę. Zaczynał się dobierać do jej bielizny. Nie w sposób łagodny, tylko okrutnie; zrywał materiał, niszczył. Byleby dobrać się do niej. Ale co wszystko na to Laurie? Była gotowa na spotkanie z DWOMA? Właściwie, czy o nich wiedział? No właśnie, nie. Co jeśli dozna szoku? A Schlecht był tuż, tuż.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Puchate ogonki rządzą! Empty Re: Puchate ogonki rządzą!

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach