Katakumby

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Katakumby Empty Katakumby

Pisanie by Gerard Sob Cze 29, 2013 11:34 am

Katakumby

Są to podziemia przypominające lochy albo stare, średniowieczne piwnice. Są tutaj trzy cele, z żelaznymi kratami, łańcuchami i różnymi maszynami i narzędziami do tortur. W całych podziemiach czuć nieprzyjemny chłód i zapach stęchlizny. W lochach czają się gryzonie z czerwonymi ślepiami. Nic innego jak szczury roznoszące zapewne jakieś zarazki.
Oprócz lochów, znajduje się tutaj także przestronny salon, urządzony w stylu średniowiecznym, potężne, wielkie, hebanowe meble. Jedynym oświetleniem tego miejsca są kinkiety ze świeczkami, jest ich sporo, na tyle, by w pomieszczeniu było widno. Oprócz salonu, znajduje się tutaj także stara biblioteczka, także utrzymana w stylu średniowiecznym. Księgi zawierają wiedzę o magii, artefaktach i sztukach walki. Oczywiście można tutaj znaleźć także toaletę, a w niej prysznic, ubikację i umywalkę.
Do katakumb prowadzi wąski, ciemny korytarz, do którego wejście znajduje się na cmentarzu, przez starą, metalową pokrywę znajdującą się w ziemi, między grobowcami.
avatar

Gerard
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Sob Cze 29, 2013 11:48 am

Gerard wpakował wielkoluda na tylne siedzenie swojego samochodu. Mały nie był, więc wampir nie powinien narzekać na ciasnotę. Sam zaś zajął miejsce kierowcy i ruszył po chwili spod swojej posiadłości, by udać się na zapomniane i dawno nie odwiedzane miejsce na cmentarzu. Miał nadzieję, że nikt nie włamał się do środka, owo miejsce było dobrze ukryte, acz w dzisiejszych czasach nic już nie było bezpieczne. Nawet pieniądze pozostawione w banku.
Dojechali na miejsce po jakiejś godzinie czasu i łowca wysiadł z samochodu czekając na wampira, aż uczyni to samo. Następnie bez słowa ruszył w kierunku cmentarza, który Testament na pewno znał jak własną kieszeń. Choć o jednym na pewno nie wiedział. Między starymi, od wielu, wielu lat nie odwiedzanymi grobowcami, znajdował się właz w ziemi, który prowadzi do katakumb, zajmowanych przez Gerarda. Poczekał aż wampir do niego dołączy, po czym otworzył właz specjalnym kluczem i skazał mu dłonią na wejście osnute mrokiem. O ile zaufał łowcy, zszedł na dół, a Gerard udał się tuż za nim. Nie odpowiadał na żadne pytania ze strony wampira. Jeszcze nie teraz, nie ten czas. On sam miał wiele pytań i to Testament będzie musiał na nie odpowiedzieć albo wyląduje w Oświacie ze zbitą mordą. Łowca zaprowadził wampira do biblioteki. Niestety nie miał czym go poczęstować, nie było tutaj aneksu kuchennego. Chyba, że wampir gustował w wodzie z kranu, to tego tutaj było pod dostatkiem. Gerard cwanie podłączył się do rur kanalizacyjnych prowadzących do Starego Zamku, ale ciii.
Usiadł na jednym z trzech foteli, wskazując ręką na fotel naprzeciwko siebie. Wampir mógł sobie wygodnie na nim spocząć.
- Mam dla Ciebie pewną propozycję Testamencie. Pewien mały... eksperyment. Jeśli Cię to zaciekawi możesz zostać, jeśli nie, znasz drogę powrotną.
Musiał z góry wiedzieć czy wampir przystanie na owy tajemniczy "eksperyment". Ot, to taki miał test, sprawdzający czy wampir ma jaja i jest odważny. Drogę powrotną znał, więc łowca trzymać go na siłę nie będzie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Sob Cze 29, 2013 2:43 pm

Zdziwi się nasz Gerard, ale Testament wcale nie okazywał niechęci do jego osoby i po tym co mi zrobił! Wstał grzecznie od kwiatków, by wolnym krokiem udać się do samochód. Oczywiście trzeba też dodać, że trucizna jaką poczęstował go Raven, wciąż istniała w cielsku potwora i nadal działała na jego funkcjonowanie. Może i dlatego bestyjka była tak pokorna oraz potulna, w końcu był bardzo zmęczony i niemal spał idąc. W samochodzie łowcy, także pospał trochę, a że jechali dosyć długo, może sen nieco orzeźwi jego prosty, gadzi umysł.
Wreszcie dojechali. Naprawdę niechętnie się obudził, by wyjść na czworakach z samochodu. Najwidoczniej sen nic nie pomogł, a pogorszył stan wampirka. I tak z rękoma przy ziemi, szedł za Gerardem, nie mając pojęcia co ten chce mu uczynić. Nawet nie wiedział gdzie się znajdował, mało tego, przez całą drogę do celu, przesuwał się ku przodowi, będąc przyklejonym do ściany. I tak jakoś po dotarcie, Stwór sennym wzrokiem rozejrzał się po pomieszczeniu, a później skupił wzrok na postaci człowieka. Uśmiechnął się głupkowato do niego, po czym usiadł sobie na podłodze obok fotela.
- Nic mi tu nie pachnie.
Stwierdził smutnie na zaistniały fakt braku kuchni. Nikt tu nic nie gotował? Ziewnął głośno, by za chwilę oprzeć się o fotel i przysnąć. Na słowa łowcy odpowiedział sławnym słowem "Yhym". Więc mój drogi Gerardzie, kanibal zgodził się na twój test. Mlasnął jęzorem, po czym przetarł swoje zajebiste gadzie oczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Sob Cze 29, 2013 3:18 pm

Gerarda nie dziwiła niechęć wampira do jego osoby. W końcu przy ich ostatnim spotkaniu nie pili wspólnie herbatki. Łowca go upodlił jak tylko można najboleśniej to uczynić. Temu też nie reagował, kiedy wampir wczłapawszy się do samochodu przymknął oczy i uciął sobie komara. Musiał go jednak obudzić, gdy dotarli na miejsce. Teraz zaś zacznie się naprawdę ostry trening wampira. Gerard poczuł do niego litość i zamierzał mu pomóc. Już dawno nie widział tak upodlonego wampira, czego dopuściła się jego własna rasa. Zapewne się go wstydzili i zamiast pomóc, wytknęli go palcami i wyrzucili ze swojego "stada. Jak widać, wampiry to bardzo podłe kreatury i Gerard mógł po raz kolejny się o tym przekonać.
Pokręcił z niedowierzaniem głową, kiedy wampir opuścił samochód na czworaka, jednak jeszcze nic nie komentował. Póki wampir się nie zgodzi, łowca nie zamierzał ingerować w jego dotychczasowe życie.
Wreszcie usiedli, co prawda wampir na podłodze, ale chyba było mu tam wygodnie. Wyglądał, jakby ktoś nakarmił go jakąś trucizną. Zapewne łowca. Niestety, będzie musiał poradzić sobie sam z tym. Orgaznim szybko to z sebie wydali, trawiąc truciznę.
- Nie spotkaliśmy się tutaj na żarcie, Testamencie.
Sprostował spokojnie łowca, uśmiechając się blado na zgodę wampira. A więc jednak odważył się zgodzić i to w ciemno.
- Zajmę się Tobą. Przywrócę Ci Twoją pewność siebie i chęć do walki, pozbywając się tej niechęci i niepewność, jaką masz już na początku starcia. Ale pierw zaczniemy od nauczenia Cię samokontroli.
Rzekł, po raz drugi wskazując mu na fotel. Wzrokiem niemalże zmusił go, aby podniósł swoje zwłoki i usiadł na fotelu, jak cywilizowany wampir, a nie jak zwierzę.
- Od dziś będziesz tutaj spędzał swój czas. Wiem, że masz żonę. Jeśli chcesz ją odwiedzić, bądź wyjść na łowy, proszę bardzo. Jednak tylko za przepustką, którą będę Ci wystawiał przy każdych postępach, jakie osiągniesz.
Wytłumaczył mu Gerard, przyglądając się uważnie wampirowi. Wyglądał naprawdę paskudnie i on zamierzał mu pomóc. W życiu nie sądził, że przyjdzie czas, kiedy zlituje się nad krwiopijcą i postanowi mu pomóc. Jednak jeśli ten wampir osiągnie samokontrolę, możliwie że i w mieście się uspokoi. Będzie mniej mordował niewinnych ludzi, a zajmie się ubijaniem swoich. Z głodu.
- Jednak nim przejdziemy do nauki Twojej samokontroli, chciałbym coś o Tobie wiedzieć. No wiesz, Twoje napady muszą być odzwierciedleniem w psychice. Trzeba pierw do tego się dobrać.
Splutł razem palce, o które oparł zaraz głowę. Nie spuszczał wzroku z wampira.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Sob Cze 29, 2013 4:18 pm

Kanibal od początków istnienia został skreślony z wampirzego społeczeństwa. Jako osobnik... chory, słaby od małego szkraba, nie spełniał oczekiwań rodziny, głównie matki. No i tak wyszło, bestyjka przeżyła swoje okrutne życie, bo przecież żywot w rodzinie Kuroiaishita, to niemal jak obóz przetrwania dla takich odmieńców jak Kanibal. Choć przynajmniej nauczył jak sobie radzić w krwawym życiu wampira i był twardy fizycznie jak mało kto, lecz nie można powiedzieć tego o jego psychice. Krucha niczym lód...
Zapewne dojdziemy do tego i oczywiście trzeba na to wiele pracy, bowiem wampir to strasznie zamknięta w sobie istota i nawet swojej małżonki nie chciał dopuścić w swoje tajemnice. Żyje sobie z nimi sam, o! A jak tego dokona Gerard. Nie wiem ale zakładam, że facet znajdzie sposób.
Nie spotkali się na żarcie? Zmarszczył brwi, nie okazując na razie żadnej agresji. Gorzej, jak w najbliższym czasie nic nie dostanie do jedzenia.
I chyba się nawet na posiłek nie zapowiadało, skoro łowca przeszedł do sedna sprowadzenia potwora w to miejsce. Aż łeb przechylił, słuchając niby to z uwagą mężczyzny. Nauka samokontroli? Przywrócenia pewności siebie i inne sprawy na które bestyjka ochoty nie ma. On nic nie jadł, no ludzie!
Niechętnie wszedł na fotel, oczywiście nie siedział grzecznie. Uwalił się na fotelu, tak że nogi zostały na podłodze, a cielsko wpadło do mebla. Po prostu nie miał siły na nic, nawet na siedzenie. Co aż dziwne!
Zabijać swoich z głodu? Nie ma sprawy! Ba! Bardziej woli mięso wampirze, niż te ludzkie, serio. No i od kiedy łowca ulitował się nad mordercą i to nie byle jakim? Ach, ach... Jakie kroki chce podjąć! Dowiedzieć się coś o wampirze? Ten kątem oka spojrzał na Gerarda.
- Zupa ryżowa z wołowiną. Słodkie ciasteczka ryżowe i do tego mnóstwo sake!
Jak widać był myślami gdzie indziej, a dokładniej to w tym swoim małym świecie. Oblizał się powoli, wyciągając wygodniej na fotelu. Łapy wyrzucił za oparcie i zarechotał sam do siebie, jakby właśnie ułożył świetny plan w głowie, hah!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Nie Cze 30, 2013 6:53 pm

I teraz może się to zmienić! Już nie będzie słabą jednostką, za jaką miały go wampiry. Może stać się kim o wiele lepszym, o ile oczywiście sam będzie chciał. Nikt nie będzie przecież wampira zmuszał do czegoś, czego nie będzie chciał. Chociaż Gerard z natury nienawidził wampirów, więc dlaczego właściwie miałby nie zmusić do tego Testamenta. Sam był ciekawe, co z tego wyjdzie. Wiedział, że łatwo nie będzie. Wampir myślał jak zwierz, nie jak człowiek. Kierował się jedynie swoimi instyntkami i polował, choć ostatnimi czasy i to robił niechętnie.
Łowca już zdążył zauważyć, że z wampira to jednak niezłe ziółko. Milczy i rząda jedynie jedzenia, za nic. Tutaj, u Gerarda nie będzie już tak łatwo. Westchnął jedynie, dostrzegając jak daleko sięga lenistwo wampira. Nie chciało mu się nawet usiąść porządnie na fotelu. Łowca wstał i sięgnął po bat dla konia. Wiadomo, gdy zwierze jest zbyt wolone świasta mu się przy uchu, a koń automatycznie przyspiesza. Tylko sadyści leją konie.
Łowca smagnął batem po kostkach wampira, zmuszając go, aby je podkurczył. Zaszedł go też od tyłu i naciągnął ramiona w taki sposób, żeby się wyprostował.
- Tutaj obowiązują reguły. Jeśli chcesz zachowywać się jak zwierzę, będziesz jeść, spać i srać jak zwierzę.
Stwierdził z lodowatą naganą w głosie. Wampir już zapragnął żarcia, a łowca jedynie podle się uśmiechnął.
- Na jedzenie musisz sobie zapracować, Testament. Nie będziesz pracował, nie będzie jedzenia. Prosze, prawda?
Łowca oparł się o jeden z regałów z książkami.
- Wciąż chcesz być taką fajtłapą i leniem, którego nie chce nawet żona?
Spytał, w sumie nie wiedząc i mając w nosie co myśli o nim żona potwora. Ot, zastanawiał się czy ten wampir ma jakąś motywację.
- Brak samokontroli wynika z Twojej przeszłości? Ktoś Cię napastował psychicznie?
Ciągnął dalej łowca. Wiadomo, jeśli wampir nie zacznie współpracować, nie dostanie upragnionego jedzenia. A tak łatwo to on stąd raczej nie wyjdzie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Pon Lip 01, 2013 5:54 am

Kto by pomyślał, że łowca chce pomóc wampirowi, choć to w przypadku kanibala podchodzi bardziej pod tresure, niżeli pomoc. W końcu to stworzenie nie jest jak inne wampiry: nie stara się być podobnym do człowieka. Jest w pełni sobą i mu tak pasuje. Jego rozumowanie jest czysto zwierzęce, dziecinne... Więc naprawdę, bardzo ciekawe co Gerard potworkowi uczyni.
O tak, lenistwo ponad wszystko i do tego potrzeby żywieniowe. Wampir był myślami przy posiłku, w końcu jest głodny i co gorsza sama myśl o pustym żołądkowym baku, przyprawia go o złość. Może ulituje się nad nim łowca i nakarmi "podopiecznego" ? Byłoby naprawdę miło z jego strony, a olbrzym chętniej by się udzielał. No ale Gerard postanowił iść w stronę karcenia nie posłuszeństwa. Bat w łapę i uderzył w kostki wampira. Musiał powtórzyć tą czynność, gdyż ten ani drgnął. Totalne olanie sprawy, dopiero pewnie za którymś razem, potworzasty usadowił się tak, jak chciał sadystyczny łowca. Wyprostowanie? Nie, zgarbił się z powrotem, a mina wyrażała pełne niezadowolenie.
- Bądź już cicho.
Burknął pod nosem, przymykając zaś ślepia. Zmęczenie ponownie uderzyło w wampira, a ziewanie nie miało prawie końca.
Zapracować na jedzenie? Że co niby? A może Gerard upadł na głowę?! Kanibal mruczał coś cicho, krzyżując łapy. O ja pierdziele, ale on był oburzony i zły! Choć słowem nie odezwał się nic.
Dopiero jak zaczął mówić o Hachiko, jego usta przybrały wyraz głupiego uśmiechu. Takie bzdury plecie.
- Żona kocha bo zawsze mówi, że akceptuje mnie takiego jakim jestem.
Powiedział swoje i właśnie coś do niego dotarło... Hachiko może faktycznie miała go dosyć? Taki niechlujny, leniwy, tłusty i ofiara losu. Nie, to oczywiście nie było na pierwszym planie, największy dowód, że małżonka go nie pragnie, był taki, że zarobiła mu jeść mięso. Jego ukochane mięcho! Kara nad karami. Oczywiście ukrył się z tą myślą, niech łowca nie wie o domysłach wampira, choć mina mu posmutniała.
No i masz babo placek. Pytania bestyjka się nie spodziewała. Nie patrzył na mężczyznę bo nie powinien wiedzieć tej smutnej miny kanibala. I oczywiście nie lubi kiedy ktoś tak ciągnie go za język w sprawie przeżyć. Chociaż ten łowca nie jest zły, nie katował. Lecz jak mu odpowiedzieć? Nie miał na to najmniejszej ochoty, gdyż wracanie do tego choć w najmniejszym stopniu, sprawia wewnętrzny ból. A już wystarczająco nacierpiał się w życiu. No i co? Nie powiedział nic. Zbył go milczeniem, jednakże w ten sposób łowca mógł się domyślić, że coś w przeszłości kanibala się wydarzyło, coś co spowodowało, że nie nauczył się kontroli nad własnymi żądzami, nad tym jak ma z tym żyć. Spuścił łeb, mrużąc gadzie ślepia. Wciąż był zmęczony...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Pon Lip 01, 2013 11:31 am

Tak, to było tresowanie, bo inaczej nic nie dotrze do wampira. Będzie traktowany jak więzień, jednak wpoi mu, że w każdej chwili, za dobre sprawowanie i wykonywanie jakichś postępów będzie mógł wyjść sobie na wolność i zapolować. Jeśli nie będzie starał, z dnia na dzień będzie gorzej, aż wreszcie skończy w celi, skuty w kajdanach, gdzie na siłę będą ćwiczyli samokontrolę, ale to już miłe nie będzie. Wiadomo, robienie czegoś na siłę i zmuszanie ludzi powoduje na ogół efekt odwrotny do zamierzonego, ale wreszcie, po czasie, wszystko się osiąga. Wystarczy tylko cierpliwość.
Gerard nie zamierzał litować się nad wampirem. Jeśli chce jeść, musi zapracować. Oczywiście nie będzie to taka praca fizyczna za pensje, raczej praca nad samym sobą, osiągnięcie czegoś więcej niż tylko wchłonięcie żarcia, jakie mu się podstawi pod nos. Nic dziwnego, że wampiry się od niego odwróciły, skoro okazywał tak wielkie lenistwo. Łowca go jednak nie oceniał, zamierzał mu pomóc i sprawić, żeby wampir znów siał pogrom jak kiedyś. Przynajmniej zacznie zabijać wampiry, a to taki mały bonusik dla łowców.
Wampir usiadł wreszcie w miarę normalnie, po kilku batach i jeśli łowca był zmuszony, kilka razy prostował wampira, podtrzymując uchwyt.
- Chcesz mi powiedzieć, że przez Twoje lenistwo, ciągłe spanie, żarcie i niechęć do wszystkiego, to w Twoim związku wszystko zajebiście się układa?
Ależ łowca już znalazł jego słaby punkt. Żona. Strach przed tym, że ta się od niego odwróci. Zaczął zatem drążyć ten temat, biorąc Testamenta pod włos. Może tutaj znajdzie dla niego motywację. Skoro go akceptowała takim, jaki jest, to dla niej może przestałby być takim leniwcem? A jeśli to była prawda, to można mu tylko pozazdrościć żony. One zawsze się czepiają.
Nie może być! Łowca dostrzegł smutek na twarzy wampira! Przyjrzał mu się uważniej, marszcząc brwi. Wyraźnie wampir dawał do zrozumienia, że faktycznie coś takiego się stało w przeszłości, że nie był w stanie nad sobą panować.
- Jeśli chcesz, żebym Ci z tym pomógł i jeśli chcesz sam sobie pomóc ze swoim głodem i zwierzęcym myśleniem, musisz mi powiedzieć. Tylko to wydarzenie, to co spowodowało, że nie umiesz nad sobą panować.
Łowca był jak najbardziej szczery. I tak jak obiecał, jeśli wampir mu to zdradzi, dostanie żarcie. Oczywiście... dietetyczne.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Wto Lip 02, 2013 12:14 pm

O tak, zmuszanie na siłę może pomóc, lecz ze złymi i niechcianymi skutkami. Bowiem mógłby przestraszyć wampira, a co za tym idzie? Niechęć? Złość? Strach? Owszem. Bylaby tutaj krwawa wojna.
Natrudzi się z wampirkiem. Zresztą już pokazywał jak cholera bardzo mu zależy na wszelkich zmianach! Normalnie aż zasypiał na siedzącą. Choć z drugiej strony, Gerard poćwiczy swoją cierpliwość, bo przy tej bestii będzie mu ona potrzeba. W dodatku on nawet nie wie, że powinien napoić potwora krwią, aby chociaż uzyskać od niego jakieś zaufanie. Kanibal w końcu to taki zwierz!
Ależ wampir się nie wyprostuje. Siedział zamulony i pełen senność, słuchając od niechcenia słów łowcy. Sranie w banie, nie zna Hach, więc się nie chce nie wypowiada, ale żeby nie było, jego słowa ruszyły nieco mózgownicą wampira. Bo aż na niego spojrzał!
- Lepiej być nie mogło.
O tak, według niego Hachiko i tak go pragnie, więc po co się dalej starać? Zresztą, on już zrobił swoje. Ślub, dzieci itp. Teraz musi odpocząć... z parę ładnych wieków.
Wszystko się zmieniło po pytaniu łowcy. Wampir nie na ochoty opowiadać o wszystkim obcemu mężczyźnie. Czy on tego nie zrozumie? Nook chyba, że jakoś przekona potworka aby rozwinął mu się język. Awr, kanibal także nie bywa za darmo. Temu też znacząco popatrzył na Gerarda, choć bez cienia uśmiechu.
- Nie pamiętam co mnie spotkało. Dasz mi coś przekąsić?
Nie ma bata, nie odpuści dopóki czegoś nie dostanie. Jeżeli łowca dalej ma zamiar go trzymać głodnego, to niech sobie da spokój. Serio! Bo zaraz mu się tutaj wkurwi i co?! Kolejny rozlew cennej krwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Wto Lip 02, 2013 6:48 pm

Gerard nie zamierzał iść na rękę wampirowi, bo chciał żarcie i inaczej nic nie powie. To już był jego problem. Gdyby zaczął współpracować, mgółby dostać jedzenia tyle ile chcą, a nawet wyjść na żer. A tak niestety będzie tutaj siedział głodny i zdany na łaskę łowcy, póki oczywiście nie zacznie czegoś robić. Wyjść stąd także nie wyjdzie, bo jak? Łowca takich wampirów miał na pęczki pod swoją protekcją, oczywiście kończyli jako proch.
Patrząc na wampira naprawdę dochodził do wniosku, że przydałby mu się porządny wpierdol. Straszliwie się rozleniwił i wcale mu to nie przeszkadzało? Łowca pokręcił głową z niedowierzaniem. Normalnie szło ręce załamać na taki widok. Nic dziwnego, że było mu szkoda wampira i chciał mu pomóc. Jednak łatwo nie będzie, nie tylko ze względu na jego lenistwo, niechęci, ale także to że był zamknięty w sobie.
Łowca pokręcił przecząco głową. Nie dostanie nic, póki nie zacznie współpracować. Skoro chce zrobić bałagan proszę bardzo. Byli tutaj sami, łowca umie walczyć z wampirami, więc nikomu nie stanie się krzywda. Łowca nic nie straci na tym.
- Testamentcie, zacznij ze mną współpracować, to pójdziemy coś zjeść. Na mój rachunek. Do miasta. Do ludzi.
Stwierdził. Co prawda w kieszeni miał miał małego batonika, mógłby nim poczęstować wampira. Zresztą wyjął go i pomachał nim przed oczami Testamenta. Jeśli zacznie mówić, dostanie batona. Jeśli nie, łowca go zje na oczach wampira. Podłe, prawda?
- Jakoś nie mogę Ci uwierzyć nie pamiętasz.
Stwierdził, chamsko szeleszcząc papierkiem od batonika.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Wto Lip 02, 2013 9:17 pm

A to podły łobuz, no! Bestii aż w brzuchu burczało, dając w ten właśnie sposób, że ma straszne pustki w żołądku. No i zaraz zacznie się samotrawienie, a on tak tego nie lubi! Zły Gerard dla kanibala, bardzo zły. Czy on nigdy nie możne trafić na kogoś miłego? Powaga, pecha to on ma strasznego. Aż westchnął, splatając ręce na brzuchu. Kto wie czy olbrzym nie rzuci się na mężczyznę w celu zjedzenia, ot co... No ale znając życie, dostał by w papę na opanowanie.
Lenie górą! Są najlepsi, najsłodsi i nie muszą robić nic, jeżeli nie mają na to ochoty. Toć to czysta walka z niewolnictwem! Czy Gerard o tym nie wie?! No chyba nie, skoro tak brutalnie potępia lenistwo.
Ocho, zaczął gadać na temat. Miasto, żarcie, Japońska knajpa. Aż się dziecko ucieszyło. Pełen naćpanego uśmiechu spojrzał na łowcę i gdyby miał ogon to by nim pomerdał wesoło.
Oczywiście nie powiedział nic. Czemu? Zobaczył batona! Wampirze oczy się szerzej otworzyły, a usta lekko rozchyliły. Nawet nie miał czasu wytrzeć śliny, jaka wypłynęła mu po brodzie. Tam gdzie baton, tam bestia wodziła za nim wzrokiem. Prawie jak hipnoza!
- Mama mnie odrzuciła i musiałem radzić sobie sam.
Trochę już mu powiedział, lecz pominął jak go zajebista Gabriela traktowała. Olbrzym do tej pory ma silny uraz na psychice do jej osoby, no i tą krzywdę, jaka nigdy się nie zagoi.
- Daj mi go.
Odezwał się nagle i jeśli nadal miał przed oczyma batona, kłapnął na niego kłami. Niech go łowca nie głodzi, gadzina jest taka grzeczna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Sro Lip 03, 2013 11:59 am

Łowca idealnie udawał, że nie słyszy tego irytującego burczenia w brzuchu wampira. Tak, jakby go w ogóle nie było. Przecież był wampirem, nie odczuwał głodu, nie powinno mu burczeć w brzuchu. Odczuwać powinien jedynie pragnienie do krwi. Możliwe, iż każde uczucie głodu było wytworem jego mózgu, zwierzęcego, który domagał się żarcia w postaci ludzkiego mięsa. Temu tak mu dupa rosła! Bo nie wydalał i nie ruszał się w ogóle. Stąd także to trawienie. Nie były to ani typowo luzkie procesy, ani typowo wampirze procesy.
Walka z niewolnictwem? Dobre sobie. Każdy leń zawsze szukał jakichś wymówek, byle tylko nic nie robić i móc się dalej w najlepsze obijać. Właśnie w tej chwili robił jedno, wielkie nic, że aż śmierdziało jego lenistwo.
Łowca już mniej więcej wiedział, jaką słabość ma wampir. Nie żona, nie wolność, nie żadna nadzieja to, że inne wampiry wreszcie go zaakceptują, a on sam nie będzie miał już problemów z samokontrolą. Nie. On tego nie pragnął. On chciał jedynie żarcia! Biedna istotka.
Łowca rzucił w stronę wampira batonik, tuż po tym kiedy odpowiedział na jego pytanie. Nie do końca go to zadowoliło, ale zrobili już jakieś postępy, więc musiał go nagordzić. Kiedy wilkolud zjadł, wyjął drugiego (to tak jak te upchnięte tasaki po kieszeniach, one mają czarną dziurę, jako dno) i pomachał nim przed nosem wampira.
- Jak Cię traktowała Twoja matka?
Zachęcił go tym, że znów zamachał mu batonikiem przed oczami. Po tym, jak mu odpowie wyjdą na górę, na powierzchnię, po to, aby... się poruszać! Tak, przyda się to wampirowi, poza tym będą także ćwiczyć samokontrolę i, uwaga, umiar w jedzeniu!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Sro Lip 03, 2013 1:49 pm

Gadanie! Kanibal jest inny od reszty wampirów! To taki gadzi wampir i dlatego jego organizm wyróżnia się od reszty. I czuje głód normalnie, ot co. Mniejsze o to.
Kanibal i tak będzie leniem. Taka jego natura, inni są pracowici, inni zaś bardzo leniwi. Czy nikt tego nie rozumie? Zresztą, Stwór za bardzo jest głodny aby zastanawiać się co on tutaj tak właściwie robi. Wszak jak głodny, to klapy na oczy i nie myśli. I tak, bardzo biedny. Gorzej biednych od niego nie ma, awr.
O masz! Batonik wpadł w łapska potwora i ten uśmiechnięty od ucha do ucha, próbował go otworzyć. I jak na złość, nie mógł! Złościł się, mruczał, warczał aż w końcu zjadł w papierku. W całość... No i? Już nie na słodkości, wampir zaś się zamknął w sobie, ssąc sobie swoją wargę. Hah... Przed jego oczyma pojawił się następny. Cóż, powtarzamy terapię.
- Pomiatała mną i biła. Nie chciała mi nigdy pomóc z głodem.
No i w pewnej chwili wampir się zamknął. Tak, wspomnienia z lat dzieciństwa są najgorsze, a to wzbudza naprawdę złe samopoczucie potwora. Nie chciał dalej mówić, już wystarczy. Aale batona to chętnie zje!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Sro Lip 03, 2013 5:51 pm

Możliwe, że był inny, wyjątkowy, a na pewno specyficzny. Jednak większość z tego, co robił, a mówił czy myślał, były jedynie wymówkami do tego, by wpierdalać wszystko, co wlezie i móc lenić się do woli. Ale wampirowi najwyraźniej nie da się przetłumaczyć, trzeba zastosować odpowiednią taktykę i zmusić go do innych rzeczy, niż tylko lenistwa. Jeszcze trochę i nie będzie mu się chciało nawet leżeć czy spać, by to wymaga zbyt dużo ruchu i co wówczas pocznie? No właśnie! Jakie znajdzie wytłumaczenie? Pewnie żadne.
Łowca z dezaprobatą patrzył jak ten usiłował otworzyć batonika. Zrezygnowany chciał po niego sięgnąć i go otworzyć, jednak wampir w swej zachłanności zjadł razem z plastikiem. Łowca skrzywił się, sam w życiu by czegoś takiego nie uczynił, ale cóż... nie skomentował.
- Więc ja Ci pomogę.
Stwierdził, uznając temat z matką za zamknięty. Wręczył mu drugiego batonika, także z plastikiem. Niech się męczy i go otworzy, a nie wpierdala z folią.
- Otwórz go. Nie jedz z folią.
Kazanie, rozkaz, prośba. Wampir mógł to odebrać jak chciał. Gerard wstał wreszcie ze swojego miejsca i wskazał wampirowi ciemny i oślizgły hol, prowadzący do wyjścia.
- Idziemy coś zjeść, jak obiecałem. Poćwiczymy Twoją samokontrolę i głód.
Poklepał wampira po ramieniu i poczekał aż ten wstanie. łowca wziął swój podręczny arsenał, tak na wszelki wypadek. W końcu udał się z wampirem do centrum miasta. Oczywiście na piechotę, żeby nie było żadnych złudzeń. To co zjadł przed chwilą wielkolud, zostanie teraz spalone przez spacer. W razie czego będzie zmuszony do popędzania go batem, który także wziął ze sobą.

[zt x2]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Sob Lip 06, 2013 3:12 pm

No cóż... Gerard zgodził się na powrót i nawet pomógł wampirowi wstać z ziemi, oczywiście ten z tego skorzystał, bo przecież tak mu było samemu ciężko wstać! Później tak jakoś poszło...
Dotarli wolnym krokiem do katakumb. Bestia dyszała, jakby właśnie miała wyzionąć ducha! Ten łowca jest okropny! Jakby nie mogli wezwać taksówki... chociaż na te slamsy! Ale nie! Szli do końca!
Wampir wpadł dosłownie do tych cuchnących katakumb i skierował się od razu w stronę foteli. Padł na jednego płasko, sapiąc głośno. Normalnie zaraz odleci! Wbijał pazury w oparcie, nie zamierzając nawet siąść prosto i żeby mu łowca nie kazał! Stwór jest obecnie wściekły i głodny. Krwi nie dostał... podły gad z tego Gerarda. A może coś mu teraz da i pozwoli na długi sen... lepiej, na letarg. W końcu wampirek ostatnio chodził co raz częściej zmęczony... I to jest chyba właśnie ta pora.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Sob Lip 06, 2013 5:02 pm

Podniesienie wampira okazywało się nie takie łatwe, jak mogło się przypuszczać. Dość sporo ważył, w dodatku był osłabiony. Gdyby nie pomoc wampira przy wstawaniu, łowca wylądowałby na wampirze, wszak Pudzianem to on nie był. W każdym razie spacerkiem i powoli doczłapali się do katakumb. Gerard nie powalał wampirowi na robienie odpoczynków. Musiał iść cały czas, bez przerw. Mógł się człapać, zwalaniać, ale nie stawać. Łowca tego pilnował. Musiał zadbać także o jego kondycję. Na pewno mu się przyda.
Wampir jak bomba wpadł do starego holu i niemalże doczołgał się do fotela, na którym rozwalił się jak stary żul. Oczywiście Gerard nie zamierzał tego tolerować. Od razu zaczłą układać wampira, tłukąc jego kostki biczem, żeby porządnie usiadł. Nie męczył go już z prostowaniem się.
- Możesz spać w lochu albo w trumnie w bibliotece, jak wolisz.
Oczywiście trumna był typowo urządzona pod wygody do spania dla wampirów. Testament mógł spoczywać w niej za dnia albo bęczyć się obślizgłych lochach.
Łowca podszedł do małej lodóweczki w korytarzu, otwierając ją kluczem, który miał przy sobie. Wyjął worek z krwią i wrócił do salonu.
- Masz. Korzystaj dobrze, bo następny dostaniesz jutro.
Niech się cieszy, że łowca w ogóle go karmi! Sam zaś także udał się do biblioteki na spoczynek. Na kanapie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Sob Lip 06, 2013 7:50 pm

Jakby upadł na Kanibala, ten z całą pewnością skorzystałby z okazji i ugryzł łowcę. W końcu taka bliskość kusi! No ale na szczęście się tak nie stało, wampir jakoś zdołał dojść na Cmentarz, a tam później do katakumb.
Uwalony na fotelu, długo nie mógł poleżeć w wygodzie. Gerard zaś zaczął bić potwora swoim batem, zmuszając aby usiadł. Czy mu się to spodobało? Skądże! Kłapnął kłami tuż przy jego dłoni, trzymającej bat. Niech sobie za dużo nie pozwala bo nawet i zwierzę może się sprzeciwić.
Trumna? Tak, to było to! Uśmiechnął się błogo, kierując swoje gadzie spojrzenie na mężczyznę. Gdzie szedł? Ach, po worek z krwią! Wampir aż odruchowo zaczął ssać dolną wargę i zacierać ręce. Odebrał od łowcy małą przekąskę, wgryzając się w nią szybko. W oka mnignieniu opróżnił folie, rzucając ją na najbliższą szafkę, następnie udał się za łowcą do biblioteki. Tam czekała sporych rozmiarów trumna. Na pewno czekała na niego!
Ściągnął swój płaszcz, rzucając go na jakieś krzesło.
- Jeden worek do za mało. Jestem duży i mi ono nie starcza.
Wypalił szybko, kładąc się w wygodnej trumnie. I oczywiście czekał na worek... Jeśli go dostanie, również wyczyści do ostatniej kropelki, a jak nie... Trudno.
- Zapadam w dłuższy sen, łowco bo uznaje, że to jest właśnie najlepsza pora. Spokój, cisza. Nikt mnie tu nie znajdzie.
Gadał do siebie? Kto wie... W sumie sen już zamknął jego powieki i oddał w ramiona Morfeusza. Kanibal zapadł w uzdrawiający letarg.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Nie Lip 14, 2013 9:12 am

Cóż za wspaniały sposób okazywania uczuć. Poprzez ugryzienie. Łowca jakoś nie miał na to ochoty, dał radę i podniósł wielkie cielsko wampira, oczywiście jedynie pomagając. Nie był jego dźwigiem, więc niech zapomni, że Gerard będzie teraz robił wszystko, na co tylko Testament ma ochotę.
Łowca nie reagował na kłapiące, wielkie i ostre kły wampira. Smagał batem tak, że ocierał się i o jego twarz, w ten właśnie sposób go ostrzegając. Oboje wiedzieli, że lepiej nie zaczynać z drugą osobą. Niech się zatem tego trzymają.
Testament dostał swój upragniony worek z krwią. Łowca poczekał, aż ten ją skonsumuje. Zmarszczył brwi i wskazał paluchem na folię. Bardzo nieładnie postąpił. Nie był u siebie. Jeśli żonka pozwalała mu na takiego zachowanie to ich sprawa, Gerard lubił porządek.
- Sprzątnij ten chlew, inaczej zapomnij o trumnie. Będziesz spał w lochach, na zimnej posadzce.
Nie wolno zapominać, że tam cuchnęło, było niewygodnie, nierówno i nieprzyjemnie.
- Trudno. Przyzwyczajaj się. To nie kurort wakacyjny.
Stwierdził z dezaprobatą i poczekał aż wampir sprzątnie ten burdel z szafki. Inaczej nie pójdzie do trumny.
Kiedy już to zrobił, wampir udał się na spoczynek. Gerard miał w dupie na co potwór się udaje. Równie dobrze mógłby zapaść w sen na zawsze. Gówno go to. Sam zaś położył się na kanapie i okrył kocem, zapadając w sen.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Pon Lip 15, 2013 7:28 am

No co za drań z tego faceta! Nie dość, że kazał mu sprzątać po sobie to jeszcze, nie dostał drugiego worka z krwią. Stwór ze smutną miną i wielkim głodem poszedł spać. Gerard naprawdę nie lubił kanibala, powaga... Co on niby mu takiego zrobił? To był tylko jeden worek! Biedny, cały sen się męczył. Mruczał, wiercił się i stękał... lecz nie wybudził, sen podczas letargu jest niemal jak z kamienia.

Po paru dniach gadzie ślepie wreszcie spojrzały na świat. Tyle że w barwach tak instesynwie czerwonych jak krew. Najwidoczniej głód wygrał i wybudził potwora ze snu. Łowca powinien go więcej nakarmić, tu chodzi już o samo zdrowie olbrzyma. No chyba, że także było mu to obojętne, więc już się nic na to nie poradzi.
Kanibal podniósł się powoli z trumny, oddychająca głośno i ciężko. Pragnienie było zbyt silne aby je jakoś powstrzymać. Złapał się za palące gardło... w dodatku trzewia piekły niemiłosiernie. Trzeba mu mięsa, nie tylko krwi. Organizm zaczął już dawno się sam trawić, co można nawet było dostrzec - broda, usta... wszystko w jego krwi. Po chwili czasie wyczuł zapach łowcy i oczywiście skierował swoją całą uwagę na jego osobę... szkarłatne ślepia nie odrywały się od jego osoby, a przeciąły, chrapliwy i niezbyt głośny warkot dał znać, że wcale on przyjaźnie nastawiony nie jest. Obroża nie robiła mu żadnej krzywdy, choć pięściła wielkie cielsko potwora, jakie to wychodziło z trumny. Niczym postać z horroru, wychodził ze skrzyni. Głowę spuścił, tak że czarne włosy opadły na podłogę, wielkie łapy wampira pojawiły się już na zewnątrz trumny... Wychodził z niej ociężale, na czworakach. Ot, wstał jak widać nie w humorze i jak łowca wpadnie w jego łapy... Biada człekowi, biada.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Pon Lip 15, 2013 12:00 pm

Jaki pokrzywdzony, naprawdę. Większych problemów wampir nie miał chyba od narodzin. Właśnie, był to przecież jeden worek, wystarczy mu. Zjadł wcześniej ramen i dorwał się do zatrutej krwi. Jak na jeden dzień, naprawdę sporo żarcia. Jeszcze trochę i Gerard nałoży na niego dietę, więc się potwór szykuje. Gerard był łowcą, polował na wampiry, nie było tutaj miejsca na sympatię bądź nienawiści. Wampir wreszcie zasnął, zagłębiają się w dość długi sen. Łowca nie marnował tego czasu.; Nie siedział non stop w katakumbach. Spotkał się z łowcami, spisał raporty dotyczące Testamenta, które zaniesie Marcusowi w momencie, kiedy Gerard już z nim skończy. Ćwiczył. Tak, dość sporo ćwiczył i trenował. W pewnym wieku nie można tego zaniedbać, bowiem może się okazać, że ciało w pewnym momencie odmówi posłuszeństwa.
Kiedy wampir wreszcie zaczął się przebudzać, łowca przebywał razem z nim w pomieszczeniu, ale trenował. Przed tym zdążył coś zjeść, przebrać się i zaczął ćwiczyć. Dobrze, że był tutaj prysznic, inaczej musiałby udać się do swojego mieszkania oddalonego od miasta. A nie mógł na tak długo zostawić wampira. Jeszcze by mu tu wykitował z głodu i co by było?
Warkot, sapanie i poruszenia w trumnie, zwróciły wreszcie uwagę łowcy. Nie podobało mu się to, kiedy ujrzał na jego mordzie krew. Nie ważne czyja, jego czy ofiar, wiedział, że coś się święci. Sięgnął po swoją broń, którą zostawił na wierzchu i poprawił swoje skórzane rękawiczki. Odbezpieczył broń i cofnął się o kilka kroków, dając więcej przestrzeni wielkoludowi.
– Przebudziłeś się? Witaj wśród… nieżywych, Testamencie. Pewnie zgłodniałeś.
To nie było pytanie, a raczej stwierdzenie faktu, który rzucał się tak wyraźnie w oczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Pon Lip 15, 2013 1:51 pm

Zamiast gadać i sięgać po broń, powinien mu rzucić worek z krwią, a najlepiej kilka! Do tego spory płat mięsa! Stwór nie potrzebował walki, on potrzebował pokarmu, cholera!
Wygramolił się wreszcie z trumny, padając na podłogę. Siedząc tak, węszył, wciąż warczał i szukał jakby po omacku czegoś pod ręką. Może złapał woń szczura? Kto go zresztą tam wie...
Jak usłyszał Gerarda, uniósł ten paskudny gadzi wzork na jego ludzką osobę. O tak, on się nadawał na szybki posiłek dla spragnionego wampira. Głód okrutnie przyciskał potwora, więc nie myślała czy może oberwać z broni. Rzucił się w kierunku łowcy, obnażając swoje wielkie zębiska, a szpony skierowały się ku ciele wybranemu celowi. Miał zaatakować Gerarda, jak jakiś niedźwiedź! Machnął swoją wielką łapą na postać mężczyzny. Jeśli nie zrobi uniku, Stwór go powoli i doda kolejny cios tym razem drugą łapą. No wiadomo... No ale nie ma co z góry decydować, bowiem łowca miał broń i skutecznie mógł powalić wściekłego wampira na łopatki. Chyba że zamiast walki, da mu faktycznie coś do zjedzenia. Przecież właśnie się o to rozchodziło i jak zostanie zaspokojony, wszystko wróci do normy. No ale Gerard myślał inaczej....
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Pon Lip 15, 2013 6:19 pm

Rzucić worek z krwią? A co to, Gerard był jakąś pieprzoną pokojówką, pomocą domową? Nie był, więc nie zamierzał wyręczać wampira. Powinien wreszcie sam umieć o siebie zadbać, bo nikt inny tego za niego nie zrobi. Jak widać nawet z tym miał probolemy, wyraźnie brak samokontroli bardzo mu dokuczał. Nie mógł nawet opanować swojego zwierzęcego umysłu, który w tym właśnie momencie przejął nad nim całkowicie kontrolę.
Patrzył jak wampir gramoli się z trumny, obserwując go niczym zwierzynę, na którą ma właśnie zapolować. Zmarszczył brwi, gdy wampir zaczął węszyć wokół siebie jakiegoś żarcia. Ciężko będzie sprawić, aby jedzenie, krew z worków czy nawet szczury, przyszły do niego same. Musiał się pofatygować, inaczej zdechnie z głowu. Właśnie w tym najlepszy był trening i łowca zamierzał to wykorzystać.
- Uspokój się Testamencie, inaczej będę musiał Cię ukarać. Powiedz czego chcesz, Testamencie.
Dało się słyszeć groźbę w głosie białowłosego. Zresztą groźba nie była nie uzasadniona. Przyglądał się wampirowi jak wstaje i pędzi w stronę Gerarda. Łowca w odpowiednim momncie uniknął wielkoluda w taki sposób, że przemieścił się w bok, zachodząc go od tyłu. Wymirzył w niego broń i zaczął kierować się w stronę wampira, chcąc sprawić, aby poczuł się jak schwytane, zapędzone w kozik róg zwierzę. Jeśli wampir ponownie ruszy na łowcę, ten strzeli w jego udo. Raz.
Kanibal mógł poprosić o krew. Zapytać gdzie jest. Wziąć ją samodzielnie. To nie musiało kończyć się niepotrzebną walką.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Wto Lip 16, 2013 6:49 am

I koło się zatacza...
Gerard chyba nie wiedział, że wampir w tak potężnym szale, nie jest już w stanie samemu udać się po worek z krwią czy upolować szczura. Jego zwierzęcy umysł kierowany w stu procentach instynktem, także zamyka jego drogę do racjonalnego myślenia. Stracił poczucie rzeczywistości, wraz z otworzeniem oczu. I mało tego, kanibal wyraźnie cierpiał. No ale łowca dalej chciał ćwiczyć w nim samokontrolę... na tą chwilę jest stanowczo za późno.
Coś mówił? Wampir nie zrozumiał. Odebrał to jako bełkot i kolejny powód do ataku, bo przecież ten człowiek do niego mówi i denerwuje! Głód przyciskał z każdą chwilą mocniej potwora, jaki już nawet nie kontrolował swoich ruchów, w akcie desperacji atakował łowcę. No i oczywiście stworzenie się bało, co przy takich furiach było normalne.
Uniknął ataku... Kanibal z nieludzkim rykiem, zatrzymał się i gwałtownie odwrócił w stronę łowcy. Omal nie nadział się na lufę broń. Czy to go uspokoiło? Widok narzędzia, które może zadać mu ból? Każde zwierzę jakie zapamiętaj widok broni, z którego ucierpiało, odczuwa silną awersję. Tak samo jest w przypadku tego Olbrzyma. Nerwy nie schodziły, wręcz przeciwnie, one rosły z każdym krokiem potwora. A on się cofał... spode łba patrzył dziko na broń łowcy, obnażając swoje zębiska i warcząc niemal bez przerwy. Zgarbiona pozycja, nadała kształt bardziej kaleki niżeli gotowy do ataku. I kiedy znowu miał zaatakować Gerarda, tym razem nogi, odezwała się obroża. Najwidoczniej ładowała swoją energię, czerpiąc ją z gniewu wampira i zaatakowała z mocniejszą siłą. Stwór z rozpaczliwym oraz wyjątkowo głośnym wrzaskiem rannego zwierza, upadł na kolana, łapiąc się za kark. Było wyraźnie widać błękitne iskry, rażące cielsko potwora. Na takie typu porażenia nie był odporny. Masz babo placek... Kanibal naprawdę ma wielkiego pecha... Nie dość, że działa obroża, to jeszcze zaczął się proces samotrawienia. Wypluł potężna dawkę krwi, budząc ubranie, jak i podłogę. Poszedł w kąt, dosłownie. Nie miał już sił, ani chęci na nic. Głód pożerał teraz samego wampira, więc już ten się tak nie rzucał. Zwinął się w kłębek, nie zwracając uwagi na otoczenie. Skoro pragnienie się zmniejszało (kosztem zdrowia wampira) nie ruszał się. Nie był świadomy faktu zjadania samego siebie, jedynie odczuwał przy tym ból. I co? Gerard dalej liczy, że ten poprosi lub weźmie krew w worku samodzielnie? On nawet nie jest w stanie wstać, a nawet mówić. Zapomniał języka, który w dodatku dotkliwie pogryzł... Jeśli łowca zostawiłby teraz Olbrzyma samego, wykończył by się w okrutnych mękach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Wto Lip 16, 2013 12:19 pm

Gerard nie miał pojęcia o takich silnych atakach wampira. Właśnie dlatego, powinien wreszcie postarać o samokontrolę, bo inaczej sam się wykończy prędzej czy później. Każde z nich miało swoje własne przekonania. Testament takie, że w chwili ataku należy mu się wszystko i każdy powinien spełnić jego oczekiwania, inaczej skończy jako zagryzka w jego paszczy, łagodząc swoje objawy głodu, bólu, nerw. Natomiast Gerard zachowywał się jak wykształcony sadysta. Może nie czerpał z tego żadnej przyjemności, to jednak widział, że tylko ta droga prowadziła do zrozumienia i uświadomienia wampira. Łowca nie widział innej możliwości, jak zapędzić zwierzynę w kozi róg i po prostu nauczyć ją. Jeśli wampir raz, drugi, piąty czy dziesiąty, przejdzie przez taki stan, a nikt nie będzie w stanie mu pomóc, to wreszcie da sobie pomóc. Przynajmniej liczył na to łowca. Nie mógł pozwolić sobie na to, aby chęć pomocy tej zagubionej istoty sprawiła, że nagle zacznie naprawdę o niego dbać. Brutalne, ale prawdziwe. Testament mógł liczyć w tej chwili wyłącznie na siebie.
Łowca zgrabnie uniknął ataku rozwścieczonego wampira, znajdując się po chwili za nim i mierząc weń z broni. Wielkolud wpatrywał się w nią jak na największego i najniebezpieczniejszego przeciwnika na ziemi. Zaczął się wycofywać, aż wreszcie zaatakowała go obroża. Widział już to działanie wcześniej, gdy po raz pierwszy ze sobą walczyli. Łowca opuścił broń i zabezpieczył ją. Na razie nie będzie mu potrzebna. Poczekał aż obroża przestała działać, a wampir wycofał się w kąt pomieszczenia. łowca rzucił w jego stronę koc, co by mógł się okryć i "ogrzać" (o ile wampir nie potraktuje tego jako jedzenia).
Gerard usiadł na kanapie, wpatrując się w wampira. Cierpiał. Porażenie na pewno dotknęło jego organów wewnętrznych, nie było to miłe doznanie. Siedział z nim w takiej ciszy jakieś pół godziny, może czterdzieści minut, po czym wstał.
- Nie masz nogo liczyć, Testamencie. W takich chwilach, jesteś tylko Ty i Twój szał. Naucz się go kontrolować, inaczej doprowadzisz do najgorszego. Czy wreszcie to rozumiesz?
Niezależnie od jego odpowiedzi, łowca skierował się do holu, gdzie stała zamknięta lodówka. Otworzył ją i wyjął worek z krwią. Wrócił do salonu i wręczył ją wampirowi. Niech ugasi swoje pragnienie, głód i przyspieszy regenerację obrzęków wewnętrznych, spowodowanych obrożą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Gość Wto Lip 16, 2013 1:25 pm

On naprawdę nie wiedział wiele o wampirze. O jego chorobie, napadach potężnych szałów, których nawet nie jest w stanie powstrzymać jeżeli nie zaspokoi głodu. A to nie jest naprawdę dla niego zdrowe... Fakt, silna wola przydałaby się mu i umieć w razie czego kontrolować wybuch, aby wiedzieć kiedy odsunąć się od innych i uciec, pozwalając na wyjście prawdziwej naturze potwora, nie krzywdząc nikogo w koło, kogo nie chciał. Ale warunek... Musi się pożywić, ze względu na wrodzoną chorobę... Jako gadzi wampir, jedynie w przemianie mógł wytrzymać tak silne soki trawienne, ale w postaci wampira - już nie. I jak głód się wzmacnia, w jego trzewiach widnieje wyraźny brak pokarmu, organizm zaczyna trawić sam siebie. A wtedy takiemu olbrzymowi grozi śmierć, jeśli enzymy dostaną się do krwiobiegu (niszcząc żyły) i dotrą do serca oraz mózgu, to już wtedy ratunku żadnego nie będzie. Oczywiście to musi potrawać... pierw atakuje wnętrzności układu pokarmowego, później płuca, skóra, kości... i wszystko inne co napotka. Samozjadanie... nic gorszego nie może spotkać tak żarłoczną bestię, jaką jest Kanibal. Lecz jak widać, nie umie powiedzieć o tym łowczynie, jaki to z chłodem patrzy na cierpienie wampira.
I nie chodzi już tutaj o żadne usługiwanie. Ten Stwór potrzebował pomocy, jak ktoś potrącony samochodem, cały połamany nie pójdzie do szpitala... Tak właśnie jest z nim. Gdyby mógł, ruszył by swoje dupsko po krew, choćby miał przestawiać meble w poszukiwaniu jej, ale w tym stanie on się nawet nie podniesie. Nie da rady...
I tak, broń już nie będzie mu potrzebna. Gerard trafił na taki moment, iż już nic nie musi robić w swojej obronie. No chyba, że zacznie szukać wyjaśnień dla rodziny Kuroiaishita, jeśli wampir mu tutaj skona.
Mijały minuty... Każdą minuta była kolejnym gwoździem do trumny. Nawet koc nie pomoże, chociaż jakie to miłe... Zamiast zareagować inaczej, łowca okrył wampira aby nie zmarzł. Czy to była jakaś kpina z cierpienia wampira? Możliwie... W każdym bądź razie nie ruszał się. A słowa... Ten bełkot? Nie zrozumiał kompletnie nic. No i oczywiście nie chciał słuchać...
No brawo! Po tak zajebiście długim czasie przyniósł worek z krwią. Kanibal się ruszył? A skąd! Serio, na co nasz sadysta liczy to nie wiem. Ach i jakie wnętrzności? Jak teoretycznie wampirek już ich nie miał? Wszystko zostało rozpuszczone... jak wosk pod wpływem ciepła. Za to miał pełno krwi na podłodze, w końcu mnóstwo dziur powstało w ciele poszkodowanego, które nasz Ogonek tak skutecznie zakrywał kocem. Wstrętny Gerard, naprawdę... Źle zaczął te łamanie lodów, choć wiemy że EKHYM źle nie chciał. No ale co zrobić, chce hodować chorą sztukę, to teraz ma. I jeśli łowca zechce dotknąć wampira, ten go ujebie w rękę aż do kości. Chuj, że to ostatki sił. Gdyby nie złośliwość łowcy, może nie doszłoby do tego. No a tak? Ma smród krwi i enzymów.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Katakumby Empty Re: Katakumby

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach