Kiedy powiesz sobie dość~

Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Gość Czw Maj 14, 2015 9:36 pm

Kiedy powiesz sobie dość~ 2011-victorias-secret-fashion-showcahgoz85

- Nie możesz tak się nad sobą użalać! Weź ten bilet i zaszalej. Co Ci szkodzi? - rzuciła blondynka, której niebieskie tęczówki przewiercały na wylot każdego. Rudowłosa wampirzyca, która była tyłem do matki zadrżała, gdy w końcu zobaczyła jej oczy. Pełne smutku i roztargnienia. Nie chciała tego! Tego cholernego strachu i troski, zwanego "współczuciem". Miała serdecznie dość tych odwiedzin.
- Wylatuje w samo południe, a pokaz jest wieczorem. Przykro mi, ale odpadam - zasyczała odwracając się od rodzicielki, aby wyjść z kuchni gdy w końcu opróżniła całe opakowanie czekoladowych lodów. Roztyje się i tyle z tego będzie! Niech wampiry nie sądzą, że wiecznie będą chudzi i zgrabni. Każdego czeka klęska, gdy będą tak się objadać jak Elisabeth. Stanęła przed lustrem unosząc koszulę. Naprawdę przytyła! Ale co się dziwić.. oprócz lodów, tego dnia, zjadła jeszcze zestaw z KFC oraz gyrosa z dodatkową porcją frytek. I na co jej to? Szybko zakryła białą skórę, starą koszulą Gilberta. Nie wiedziała po co jeszcze ją trzyma.
- Mamo, nigdzie nie lecę! Mówiłam Ci, że mam dość tej Afryki - krzyczała z drugiego pokoju córka rudowłosej 'grubaski'. Agnes westchnęła kierując się do salonu, gdzie dwójka jej dzieci siedziała z ojcem Ag i dziadkami. Normalnie zlot rodzinny. Tylko czemu wszyscy mają partnerów, a ona jest sama?
- Agnes.. - zaczął ojciec, ale El mu przerwała. Kiedy podnosi rękę, wszyscy wiedzą że mają milczeć. I to nie przed strachem, że ich zje! Ale znów padnie w depresję.
- Jestem Elisabeth, czy nie tak mnie nazwaliście? - zapytała znów czując gniew. Kolejne pary oczy, które miały w sobie więcej litości, niż na prawdę potrzebowała. Czyżby, aż tak ich przestraszyła swoim ostatnim napadem? A tak się starała nie zaatakować tych ludzi w zoo, gdy przemieniła się w niedźwiedzia. I wszystko przed chwilę braku kontroli.. gdy ktoś o białych włosach łudząco przypomniał jej... Dość! Nie dręcz się przez kolejne trzydzieści lat!
- Przecież nie lubisz, jak tak się do Ciebie mówi - wyszeptał ojciec i spojrzał bezradnie na żonę. Nie wiedzieli co zrobić z córką. Totalnie jej nie poznawali. Wulkan energii, który co rusz sprawował im kłopoty.. stracił cały blask. Dzikość, czy pewność siebie! Chodził za to w szarych i męskich koszulach gościa, który nigdy nie powinien stanąć w progu ich drzwi.
- Dobra, pójdę na ten pokaz. Tylko nie patrzcie tak na mnie! - warknęła wychodząc z salonu, gdzie Lacie w ogóle na nią nie patrzyła. Z jednej strony dobrze, ona jedyna była ogarnięta. Ale z drugiej.. to wszystko przez żal i złość jaką kierowała każdego ranka na swoją matkę. Chyba, że siedziała z dziadkami w Londynie.
Wlazła szybko do swojej starej sypialni i otworzyła szafę. Kolejne koszule, bluzki i spodnie.. należące do mężczyzny. Jednak był na dnie różowy karton, gdzie Elis trzymała swoją ulubioną kreację. Sukienka pasowała do jej rudych włosów, jak i na pokaz mody, gdzie będzie pełno sław i fotoreporterów. Ostatnio robiła się znaną dziennikarką, a nie którzy pamiętają jeszcze jej karierę skrzypaczki, więc.. trzeba się jakoś prezentować! Ubrała wygrzebany ciuch i związała włosy w koka, puszczając z przodu parę pasemek. Tak, nie wygląda tragicznie. Tylko, aby uśmiech sięgnął jej ciemnych oczu. Gil, zaraz by się burał że wygląda jak siedem nieszczęść! Poczuła ucisk w sercu, kiedy tylko pozwoliła sobie pomyśleć jego imię. Co by było, gdyby to powiedziała! Strach się bać...
Zgarnęła torebkę, skórzaną kurtkę córki i wybiła na miasto. Ufała rodzicom, że zajmą się odpowiednio wnukami. Byli już po trzydziestce, jednak wciąż widziała w nich niewinnych czterolatków, których zostawił ojciec. Drama w uj, Ci powiem. Aż chusteczkę wyciągnę!
Agnes nie miała problemu z dojechaniem na miejsce. Przyjechała nowym samochodem, który zaparkowała bez większych problemów na wydzielonym parkingu przed salą, gdzie miał się odbyć event. Weszła do środka pokazując zaproszenie i została skierowana na wyznaczone sobie miejsce. Tuż pod sceną! No, no - matka nie szczędziła w kosztach. W końcu pokaz Victoria Secret nie był najtańszy, a jaki popularny! Musiało dużo osób bić się o tak dobre miejsce. Ruda usiadła i sięgnęła lampkę szampana, która rozdawali pracujący tu kelnerzy. No to czas czekać na pokaz. Pokaz jaki się nie śnił w najgorszych koszmarach miedzianej kobiety.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Vivien Czw Maj 14, 2015 10:47 pm

Nie mogła się spóźnić, nie mogła! Ściskając w jednej ręce torebkę, a w drugiej trzymając kubek termiczny, wypełniony po brzegi kawą, biegła, choć to za dużo powiedziane, w szpilkach do czekającego na nią samochodu, podstawionego już 20 minut temu przed lotniskiem. Przecież była taka zorganizowana, wszystko rozplanowała sobie niemal perfekcyjnie! Wpierw miała pomóc Ethanowi w pewnych rodzinnych sprawach, jakaś papierkowa robota, potem zająć się nieco Elyse i wytłumaczyć dlaczego nie może jechać z mamusią do Londynu, następnie zaś wziąć prysznic, umalować się i ze spakowaną już wczoraj walizką wyjechać z rezydencji. Miała polecieć prywatnym samolotem, aby oszczędzić sobie kłopotów i nadprogramowych autografów czy pisków fanów na jej widok. Cóż, pięć lat temu jej kariera nadal kwitła, a ona była jedną z najbardziej rozpoznawanych gwiazd, choć już wtedy podszeptywano jej, aby w końcu zeszła z wybiegu, to już jest ten czas. Zawsze krzywiła się na te słowa i zbywała niecierpliwym machnięciem ręki. Nie chciała jeszcze pozbawiać się pracy, która dawała jej nie tylko ogromne pieniądze, ale przede wszystkim frajdę. Kontrakty sypały się niczym złoty deszcz, a sama Vivien czuła, że żyje, mogąc odciąć się od swojego domowego kurnika, w którym uśmiechała się do gości męża sztucznie, choć pięknie, wychowując dorastającą córkę. Była zmęczona tak nudnym, statecznym życiem, a praca była jej legalną ucieczką. Z tego względu zaczęła dorabiać również jako anonimowa dziennikarka, co całkiem dobrze jej szło. Może "wkręci się" w ten zawód jeszcze bardziej?
- Pani de Maulévrier, ile można czekać?! - upomniał ją kierowca, kiedy w końcu wskoczyła do samochodu, chyba nawet trochę zziajana. Obrzuciła go chłodnym spojrzeniem jasnych tęczówek i trzepnęła otwartą dłonią w głowę.
- Wiń korki, nie mnie, a teraz JEDŹ! - rzeczywiście, sprawcą jej haniebnego spóźnienia były francuskie korki, które napotkała wjeżdżając do miasta, gdzie znajdowało się lotnisko z jej prywatnym samolotem. Klęła wściekle, wychylając się czasem z tylnego siedzenia, aby nacisnąć paręnaście razy klakson, jak gdyby to miało jakkolwiek pomóc. Nie pomogło. W efekcie przyjechała na miejsce spóźniona o całe pół godziny, lecz pilot nadrobił częściowe opóźnienie, za co podziękowała mu szybko, gdy w końcu wylądowali. Teraz siedziała więc w samochodzie, który miał ją zawieźć na pokaz bielizny Victoria's Secret, w którym BRAŁA UDZIAŁ. Kierowca gnał, jakby miotał nim szatan, ale to właśnie dzięki niemu dojechała na miejsce z wybaczalnym, ledwie pięciominutowym poślizgiem.
- Kocham pana! - rzuciła do niego, wylatując szybko z samochodu i gnając do budynku, taranując mijanych ludzi. Wpadła do garderoby i puszczając mimo uszu wszystkie kąśliwe uwagi, udała się do charakteryzatorni, gdzie zrobiono ją na bóstwo. Założyła najlepszy w tej kolekcji komplet, doczepiono jej na plecach zjawiskowe, anielskie skrzydła, znak rozpoznawczy tej marki i gdy przyszła jej kolej, wyszła na wybieg, rozkładając ręce na boki i uśmiechając najpiękniej i najszerzej jak tylko potrafiła. To był jej czas, jej chwila i każdy reflektor skupiony był właśnie na Vivien, która szła wzdłuż wybiegu jak prawdziwa gwiazda, wokół której migały światła fleszy fotoreporterów. Pokazała się "światu", wróciła z gracją za kotarę i gdy pokaz dobiegł końca, a wszystkie modelki wychodziły, aby po raz ostatni się pokazać, wampirzyca szła jako ostatnia, trzymając się za rękę z projektantem tych cudeniek. Kwiaty, podziękowania, formalne mowy i gdy było już po wszystkim, przyszedł czas na bankiet! Vivien założyła dość prostą, acz wdzięczną sukienkę, dobierając do tego i buty, i wędrując to tu, to tam po sali z kieliszkiem czerwonego wina, wdawała się we wszelakie dyskusje.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Gość Sob Maj 30, 2015 2:24 pm

NO TAG, gdzieżby Viv mogła się spóźnić na swój 'super,hiper,mega wypasiony' występ! Aż się łezka w oku kręci, że udało się czerwonej dotrzeć na salę w tak szybkim tempie. Agnes będzie wniebowzięta! Nic jej teraz do szczęścia nie brakuje, jak obecność tej wampirzycy. Yhym, ja tu wcale nie ironizuję! Gdzie by tam, kto we mnie wątpi, no kto?
Dziewczyna zamoczyła wargi w kieliszku i spróbowała szampana. Bardzo dobry, wyważony aczkolwiek wysoko procentowy. Jak się wypije butelkę, można 'latać' bądź leżeć i kwiczeć na podłodze. Ale tutaj chyba nie wypada... tak więc delektowała się alkoholem rozglądając po sali. Na szczęście nikogo nie znała. Tylko brakowało, aby ktoś podszedł i pytał jak jej się w życiu układa, jak dzieci i mąż, bo przecież nie wszyscy wiedzą że spierdzielił tam, gdzie nawet murzyni się nie ukryją. A tu Ag może podpisać się nogami i cyckami, bo przecież siedziała w Afryce dobre kilka lat. Które jeszcze się ciągną, jakby nie było.
Spojrzała na scenę, gdy w końcu pokaz się rozpoczął. Właśnie piła kolejny łyk musującego wina, gdy wkroczyła ona! Elis jak szybko wzięła trunek do buzi, tak szybko go wypluła przed siebie powodując zniesmaczenie siedzącej obok niej kobiety. No, ale kto jej się dziwi! Nie znała za dobrze Viv, ba nawet nie chciała znać! To skąd miała wiedzieć, że pojawi się tutaj będąc gwiazdą wieczoru?
- No niech mnie ktoś uszczypnie - wysyczała pod nosem i rozniosła delikatną szklankę, zaciskając pięść tak mocno że szkło pokaleczyło nawet jej wampirzą skórę. W tym momencie mężczyzna siedzący z tyłu rudej uszczypnął ją w tyłek!
- Mówisz masz - chciał sobie chyba zażartować, ale czystokrwistej nie było teraz do śmiechu, więc się odwróciła rzucając na gościa. Powaliła go na podłogę robiąc małe zamieszanie na sali. Jednak impreza wciąż trwała, chyba organizatorzy nie spojrzeli w ich stronę. Albo tak wierzyli w swoich ochroniarzy, którzy dość szybko podnieśli rudą i nieznanego mężczyznę, wyciągając za szmaty na korytarz. Wampirzyca miała tego farta, że rzuciła tylko hasło 'molestowanie' a wszystko zostało jej wybaczone, a obcy gościu wywalony. Sama nie wiedziała, czy chce tu dłużej zostać czy może się zmyć. Spojrzała na swoje pokaleczone palce, które już się goiły i zlizała swoją krew. W końcu to krew, a nie łzy! Musi być twarda. Musi.. musi zobaczyć, co Vivien takiego miała, że wolał ją od Elis! Pomijając fakt, że sama modelka wcale Gila nie chciała, gdy dostała Etha. Tylko zabawiła się jego sercem! Tak na to patrzyła Agnes, a czy tak było to już inna bajka. Zielona suknia zaszeleściła, gdy ruda poszła na salę, gdzie aktualnie był już bankiet. Sięgnęła kolejną szklankę szampana i rozejrzała się za gwiazdeczką playboya. O, tak! Viv powinna się rozbierać w playboyu albo CKM, to by Gil mógł się zabawić w czochranie niepowiemczego i może by został spełniony jego fetysz latania za nieosiągalnymi. Agnes westchnęła pijąc szampana i w końcu ją ujrzała. CO TO ZA SUKIENKA?! ŻAŁOSNE, NIBY MODELKA A KOLOR KIECKI NAWET NIE PASUJE DO JEJ GLONIASTYCH PACZAŁEK. No nie mogła się powstrzymać, aby trochę Viv nie skrytykować. Dawało jej to jako tako otuchy. Ale gdy tak zaczęła przyglądać się jej figurze i twarzy. Najnormalniej w świecie się załamała.
- NIEEEEEEEE - wrzasnęła na całe gardło, na szczęście będąc w tłumie gości, którzy trochę ją 'ukryli' przed większym zdegustowanym gronem. Nagle padła na kolana i zaczęła się przemieszczać między ludźmi, tudzież wampirami aby znaleźć kelnera i poprosić go o butelkę tego trunku. Złapała nogawkę mężczyzny, który wracał z pustą tacą.
- DAAAAJ MI WÓDY - zażądała nie puszczając jego nogi - I tak po za tym, co ona ma czego ja nie mam! - krzyczała z podłogi zbierając coraz większą uwagę, ale ignorując ten fakt zupełnie. Teraz chciała tylko wódy i komplementów, o![/b][/b]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Vivien Sob Cze 13, 2015 10:07 pm

Dostrzegła ledwie kątem oka małe zamieszanie na widowni niedaleko wybiegu, ale cóż mogła zrobić? Show must go on, a zresztą, bo to raz zdarzały się podobne incydenty, chociażby o głupie zajmowane miejsca, o które zaproszeni (bądź nie) bili się jak o rzucone dopiero co mięso? Nie raz dochodziło do rękoczynów, a w najgorszych wypadkach przerywano pokaz, aby uspokoić nieogarniętą gawiedź. W tym wypadku sprawa była jak widać szybka - krótkie zerknięcie na organizatora, czającego się gdzieś w kącie i Vivien już wiedziała, aby nie odklejać z twarzy swojego promiennego uśmiechu. Zignorowała więc tę małą przepychankę i nadal wdzięczyła się do publiczności najlepiej jak potrafiła - w końcu za to jej płacili, a o los tamtych ludzi mogła się pomartwić po skończonym evencie.
Przechadzała się to tu, to tam, po sali, czując jednak na sobie czyjś nieco bardziej nachalny wzrok. To oczywiste, że była obserwowana przez rzesze ludzi i nie-ludzi, w końcu była gwiazdą pokazu, jednak bez większego trudu dało się wyczuć czy ktoś patrzy na ciebie w "normalny" sposób czy chce cię pożreć spojrzeniem. Skrzywiła się na tą myśl i obróciła dynamicznie tak, że jej sukienka oraz włosy zafalowały majestatycznie. W tym też właśnie momencie nasza kochana Agnes wrzasnęła na całe możliwości swojego gardła, niczym Luke Skywalker kiedy dowiedział się, że Vader jest jego ojcem (dobre skojarzenia nie są złe), wzbudzając znów w zebranym tłumie niemałe poruszenie. Także i Vivien zaczęła szukać wzrokiem źródła hałasu, a kiedy w końcu zobaczyła... klęczącą przy kelnerze rudowłosą kobietę, otworzyła szerzej oczy ze szczerego zdumienia. W dodatku jak majaczyła! Ewidentnie miała TROCHĘ nierówno pod sufitem i każda rozsądna osoba trzymałaby się od takiej z daleka, bojąc się, że ta może się na ciebie rzucić... ale nie Vivien! Przeprosiła więc zagadującego ją właśnie mężczyznę i podeszła do Rudej, stając obok zdezorientowanego kelnera.
- Może w czymś pani pomóc? - zagadnęła pogodnie, lecz kiedy przyjrzała się dokładniej twarzy kobiety, ściągnęła nieco brwi. Skądś ją kojarzyła... To pewne! Nie zdawała sobie sprawy, że ma do czynienia z przyszłą-niedoszłą narzeczoną Gilberta, z którą ten przyszedł na ślub Czerwonej. Poznała ją jako uśmiechniętą, pogodną dziewczynę, a wampirzyca klęcząca przed kelnerem teraz, była uosobieniem, no cóż, nędzy i rozpaczy. Na dodatek, Viv nie przyszło nawet do głowy, że Agnes zaczęła ją tak bardzo nienawidzić! Zresztą, skąd miałaby? Nie posiadała nawet szczątkowego kontaktu z Gilbertem ani tym bardziej nie wiedziała, że ten w tak prostacki sposób porzucił rudowłosą, częściowo z winy (zupełnie nieświadomej) Vivien. Co za dramaty...
- Ja panią skądś znam... - mruknęła w końcu, nie spuszczając badawczych oczu z wampirzycy. Byleby tylko nie rzuciła się teraz na Viv jak rasowy obłąkaniec, hłehłe.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Gość Sob Paź 10, 2015 11:14 am

No gorzej być nie mogło! Nie dość, że kelner nie miał zamiaru przynieść Agnes NAPOJU BOGÓW, zwanego wódką, to jeszcze Vivien zwróciła na nią uwagę. I podeszła do niej! Czy Agnes wyglądała na kogoś, kto chce by ktoś do niej przyłaził? I to w dodatku czerwonowłosa?! No proszę Was! Życie jej nie kocha, to pewne. Jakiś mały skrzat, który lata nad głowami robiąc sobie psikusy musiał wybrać Campbell'ową na swoją ofiarę!
Brązowooka spojrzała w górę i ujrzała modelką, stojącą z miną jakby nad czymś usilnie dumała. Czyżby jej nie poznała? No tak Agnes przecież nie jest warta zapamiętania! Szybko wstała poprawiając drogą suknie i zerknęła z nienawiścią na kelnera.
- Co ja Ci mówiłam! Przynieś mi wódki downie - warknęła, ale tym razem kelner się jej posłuchał. Może to ten błysk szaleństwa popchnął go w stronę kuchni, a może postanowił zostawić Viv na pastwę chorej psychicznie kobiety.
Dopiero gdy w końcu polazł, dawna skrzypaczka odwróciła się z uroczym uśmiechem do żony Ethana. Skądś ją zna.. oczywiście, że ją zna! Ze swojego własnego ślubu. Jakby się nad tym zastanowić... sam rudzielec dobrze nie pamiętał uroczystości. Nikogo tam nie znał, a sam fakt że Vivien była ukochaną Gil'a nie ruszał wtedy angielki. Dopiero później jej martwe serce go pokochało doprowadzając do tego stanu w jakim jest do dnia dzisiejszego...
- Tak? Niech pomyślę... oprócz tego, że jesteś ikoną mody to jesteś też sercem i duszą Gilberta - z każdym słowem jej głos robił się coraz bardziej dźwięczny i uroczy, chociaż w środku kisła! Miała ochotę splunąć jadem mówiąc te słowa. Ale tak ją postrzegał białowłosy. Vivien jego życiem i te inne szmery bajery! Ale on sam też był ważny dla Agnes. Poprawiła swoje krótkie włosy i odebrała szklankę wódki z colą, którą raczył donieść wcześniej zmolestowany pracownik.
- A ja... - dodała nim Moreau mogła coś odpowiedzieć - jestem jego byłą narzeczoną, o ironio losu! - krzyknęła tak, że parę osób stojących nieopodal kobiet, zerknęło na nią zdziwionych - Świat jest mały, prawda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Vivien Wto Maj 17, 2016 1:22 am

Gdyby od samego początku wiedziała, że Agnes pała do niej taką nienawiścią, wcale by do niej nie podchodziła. Ba, lepiej - unikałaby jej jak ognia, ale pech chciał, że nie znała rozgoryczenia rudowłosej, ani tym bardziej sytuacji, w jakiej została pozostawiona. Jej miłość spotkała się z całkowitym odrzuceniem, a tym bardziej, że po Gilbercie słuch zaginął. Vivien nie uważała tego za mądre rozwiązanie, nawet jeśli wampir nadal pałał do niej miłością, o której zapewniał ją przed laty. Cholera, jak mógł porzucić żonę z małymi dziećmi?! Toż to było wprost... nieludzkie! I głupie, nawet bardzo głupie.
Obserwowała wampirzycę ze skrępowaniem, jednak na tyle subtelnym, że skutecznie maskowała je zdziwieniem i dezorientacją. Zamrugała szybko, kiedy Ruda niespodziewanie uśmiechnęła się do niej słodko, czując, że traci grunt pod nogami. Cholera, o co mogło chodzić tej kobiecie? Ewidentnie do czegoś piła, ale Czerwona nadal nie miała pojęcia do czego. Nie rozumiała jej zirytowania, wszak widziały się może raz w życiu, a na dodatek Vivi nie zapamiętała wampirzycy zbyt dobrze. Nie lubiła niejasnych sytuacji, jednak odpowiedź miała nadejść bardzo szybko...
Zmarszczyła się ze zdziwienia, kiedy wspomniała o Gilbercie i o fakcie, jak ważna dla niego była. Co ją to mogło obchodzić, a co najważniejsze - skąd ona to wiedziała? Przecież ich romans nie obiegł świata na tyle głośno, aby media wszelkiego sortu o nim huczały. Kiedy więc usłyszała kim rudowłosa jest... Vivien olśniło.
- Ty jesteś Elisabeth Campbell, z którą Gilbert przyszedł na moje wesele. - rzuciła nie za głośno, niemal nie zastanawiając się nad słowami, które wypowiedziała. To było stwierdzenie faktu. Wgapiała się w wampirzycę jak sroka w gnat, przetwarzając w głowie wszelkie informacje. Chwila...
- "Była narzeczona"? - powtórzyła niepewnie. Z tego co wiedziała od samego Gilberta, był z nią zaręczony. Co prawda była to decyzja ich rodów, na którą wampir przystać nie chciał, lecz ostatecznie zgodził się na ożenek z Agnes. I czy Vivien wiedziała również o tym, że Ethan zmieniał geny jej nienarodzonych jeszcze bliźniąt, aby były potomkami Gilberta? Najprawdopodobniej tak, choć nie przypomniałaby sobie o tym sama z siebie. Teraz miała ku temu okazję, jak i do dowiedzenia się jeszcze innych gorzkich prawd, o które Agnes obarczała Vivi.
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Gość Pią Cze 03, 2016 3:55 pm

Dobra, dobra. Nie ważne czy by wiedziała o nienawiści rudej, czy nie. Podeszłaby by się chełpić jej nieszczęściem! Jestem tego pewna! Vivien to przecież nie tylko odbijaczka facetów, to też perfidna jędza. Ma przecież swojego męża, ale i tak chętnie poderwie Kyu, Gila i każdego innego przystojniaka! A przynajmniej tak ją widzi czystokrwista. I na razie nie zapowiada się, aby zmieniła swój osąd. W końcu Gil nie wyjaśnił, że porzuca rodzinę aby w samotności wzdychać do Moreau. Zrobił to tak, jakby żyli tam w obleśnym trójkącie, o. Nie to żeby Agnes kiedyś miała trójkąt, nie [XDDD]
Elisabeth zesztywniała, gdy Vivien wspomniała o swoim ślubie. Taa, wtedy czuła tylko współczucie Gilbertowi, a i nawet polubiła czerwonowłosą. Wydawała się miłą osobą i rozdartą między mężem a drugą miłością, idąc jednak za tą prawdziwą. Która jak widać szybko się skończyła, skoro przygruchała sobie faceta, który zaraz po urodzeniu miał w nosie swoje dzieci. Szkoda tylko, że jego ród przy tym nie spłonął w dziwnych okolicznościach... no ale Ag nie miała serca, tego robić. Bądź co bądź, bardzo go kochała. Tak jak on do dzisiaj Vivien. Chociaż kto wie, może łamie teraz inne serca? Tego kobietki niestety się nie dowiedzą.
- Tak byłą, sprawia Ci to aż taką satysfakcję żmijo? - zagrzmiała, wracając na ziemię, gdy modelka znowu coś powiedziała. Niech nie udaje takiej zdziwionej, myślała że Agnes dołączy do ich trójkąta? NIGDY W ŻYCIU! Po za tym białowłosy nigdy jej tego nie zaproponował, nie sprawdzając nawet co u swoich dorosłych już pociech.
- Oprócz tego, że zostawił mnie dla Ciebie, to jeszcze został mnie samą z bliźniakami, jak tylko skończyły cztery lata! Wiesz jak to ciężko być tak młodym wampirem z dwójką małych dzieci, której nikt nie pomaga?! - krzyczała, aż w końcu łzy stanęły jej w oczach i ruszyła z miejsca by zamachnąć się swoim prawym sierpowym, prosto w bladą twarz żony Ethana.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Vivien Pią Cze 03, 2016 6:10 pm

No oczywiście, że Aga nie była w trójkącie. Była przecież grzeczną, ułożoną wampirzycą z dobrego, wcale nie dziwnego rodu, do którego wcale nie należał Kyubi (loffloff <3). Wcale też nie gadała w przyszłości z brukselkami, wcale nie spłodziła swoich dzieci z przypadkowym kolesiem, a potem wcale nie zmieniła im DNA na gilbertowskie. SKĄDŻE ZNOWU! To była dobra i ułożona dziewczynka, oczywiście, że tak.
Vivien zamurowało, kiedy Agnes zaczęła wyzywać ją od żmij. Nadal nie rozumiała pretensji rudowłosej. Wydawało jej się, że sam fakt wyjścia Vivi za mąż dał jednoznaczną pewność, iż nie interesowała się już Gilbertem. Ba, nawet nie miała z nim kontaktu! Rozejrzała się dyskretnie dookoła sprawdzając, czy krzyki Agnes zwróciły już uwagę uczestników bankietu. Co niektórzy patrzyli znad kieliszków na obie kobiety, a w ich oczach wyraźnie malowała się ciekawość. Pewnie daliby niejedno, aby dowiedzieć się o lepszych i bardziej pikantnych szczegółach, co przy stanie wampirzycy i jej wrzaskach nie było wcale takie nieprawdopodobne. Vivien zmarszczyła się widocznie, powracając wzrokiem do rozhisteryzowanej rudowłosej, która była już na granicy prawdziwego wybuchu.
- Vivien, czy wszystko w porządku? - usłyszała za sobą zaniepokojony głos menadżera, który ubrany w dobrze skrojony garnitur, podszedł do swojej podopiecznej. Zerknął hardo na Agnes, gotowy w każdej chwili zareagować, jak to facet. Vivi uśmiechnęła się do niego krótko, kładąc rękę na jego w uspokajającym geście.
- Tak, poradzę sobie...
- Viv, ludzie się patrzą. Albo uspokój tę histeryczkę, albo zakończ dyskusję, jeśli nie chcesz wzbudzić sensacji. - dodał twardo, posyłając rudowłosej ostatnie spojrzenie i odchodząc do czekających na niego gości. Vivien spojrzała za mężczyzną, kiedy do jej uszu dotarły słowa Agnes. Natychmiast powróciła do wampirzycy wzrokiem, akurat w momencie, kiedy ta zamachnęła się z prawym sierpowym. Viv otworzyła szerzej oczy i z czystego odruchu, unieruchomiła telekinezą rękę kobiety na parę centymetrów przed swoją twarzą. Tego było już za wiele. Ludzie wstrzymali powietrze, niektóre panie nawet pisnęły, wpatrując się w tę scenę jak w dobry film akcji. Nim ktokolwiek zdążył coś zrobić, Vivien złapała lewitującą rękę Agi i wyprowadziła szybko z sali, kierując się na tyły budynku, aby nikt im nie przeszkodził ani nie znalazł za szybko. Gdy znalazły się już na zapleczu, Czerwona puściła wampirzycę, spoglądając na nią zacięcie spod zmarszczonych brwi.
- Wyjaśnijmy sobie coś. Nadal nie wiem dlaczego oskarżasz mnie o odbicie ci faceta, skoro jestem już zamężna i nie w głowie mi dawne miłości. Nie mam z Gilbertem żadnego kontaktu, nie widziałam go od mojego wesela, a atakowanie mnie na oczach tych cholernych ludzi wyjdzie na niekorzyść nie tylko mnie, ale i tobie, Elisabeth. - oznajmiła poważnie, podpierając się o boki. Powstrzymywała się przed wybuchem złości, chociaż cała jej postawa wyraźnie "mówiła", że wampirzyca wyprowadziła ją z równowagi. Na dodatek oskarżała o jakieś absurdy! Czyżby odejście Gilberta aż tak ją załamało? A wydać by się mogło, że to tylko rodzinne pakty...
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Gość Czw Cze 16, 2016 5:29 pm

Ej! Z tym DNA brzmi, jakby była jakąś okropną matką! A tak na prawdę zrobiła to dla dobra dzieci, oraz jej byłego narzeczonego. Nie chciała by wychowywał obce bachory i nie chciała by dzieci miały problem z tym, że mają innego ojca niż biologicznego. Tak to wyszło wszystko bez problemu! A przynajmniej do czasu, aż Gil stwierdził że spierdala w Bieszczady i tyle go widzieli.
No cóż może i Vivien zamurowało zachowanie Agnes, ale rudowłosa nie uważała, aby przesadzała. Gilbert wyraźnie powiedział "Kocham Vivien i zawsze będę ją kochać. Tylko z nią widzę dla siebie przyszłość. Żegnaj", co młoda Campbellowa zrozumiała jako odejście do czerwonowłosej. Cóż, Gil był przekonany że zdoła odzyskać swoją kobietę skoro w necie znalazł plotki o tym, że w ich związku się pieprzy. Chociaż tak naprawdę dopiero potem zaczęło się psuć, ale wiadomo jak to na tych wszystkich stronach typu pudelek.pl czy papilot! A Gilbert jest taki głupi - jak Lars, po kimś tu musi mieć, przecież nie po matce - to uwierzył, że zdobędzie jej serce z białym rumakiem! Czy tylko mi to zabrzmiało dwuznacznie? Za dużo zboczonego towarzystwa!
W każdym razie babka była taka wściekła, że w nosie miała faceta który podszedł do modelki, aby upomnieć ją za aferę jaką robi. Oj tak, dużo osób zaczęło się przyglądać tym dwóm pannom. Ale Elis miała to gdzieś. Od dawna nie grała na skrzypcach. To chyba u nich rodzinne. Kyu po złamaniu serca przestał na nich grać i Agnes po odejściu Gila skończyła z muzyką. Udała się w stronę dziennikarstwa. O ironio, Viv przecież też! Ale jednak dalej brała czynny udział w modelingu, a ruda nie, więc nie musiała się bać że wpłynie to na jej reputacje, ha!
Dała się pociągnąć na zewnątrz, bo nie spodobało jej się to że nie trafiła w jasne lico swojej rywalki. Skrzyżowała ręce pod biustem, patrząc zimno na wampirzycę, która udawała że nie ma pojęcia o co chodzi starszej pijawce! Bo już jej uwierzy.
- Gilbert mi mówił, że wraca do Ciebie. Nie wiem czego nie rozumiesz - prychnęła, poprawiając swoje zmierzwione przez wiatr włosy. Zaczęła się zastanawiać czy nie zmienić się w niedźwiedzia i nie zjeść Viv. Byłoby po problemie. Ale Gil nigdy by jej tego nie wybaczył. A ta mimo całej furii i żalu do niego, nie mogła przestać go kochać. I nie mogła myśleć o zrobieniu czegoś co go skrzywdzi. No kurwicy można dostać, prawda?
- Ja... zmieniłam dla niego DNA swoich dzieci, ba zrobił to twój Ethan, a on mnie porzucił dla Ciebie, gdzie na prawdę cię lubiłam - zaczęła gadać ni to do niej, ni to do siebie. W tej chwili wydawała się bardziej smutna niż wściekła. Emocje zaczęły jej się mieszać. Złapała ponownie swoje włosy i zaczęła je wyrywać.
- Ja już tak dłużej nie mogę. Oddaj mi go! - poprosiła ją i rzuciła się na ziemię turlając na prawo i lewo, nie przestając ciągnąć swoich włosów. No tak, zaczynało jej odwalać. Złapała nagle czerwoną za nogę i spojrzała na nią spod dołu. Cała jej sukienka się porozdzierała i pobrudziła przez ziemie, na której wylądowała - Proszę, oddaj mi go!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Vivien Pią Cze 17, 2016 11:41 am

Cóż... To był Gilbert. Jeśli faktycznie zdobył się na taki tekst, Vivien przywaliłaby go w głowę za głupotę i wszczynanie niepotrzebnych dramatów. Choć z drugiej strony, było to do niego tak niesamowicie podobne... Ostatnia rozmowa wampirzycy z białasem (jak to brzmi!) również przypominała mały dramacik, z życzeniami wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. A potem wampir odszedł, zostawiając ją samą na środku chodnika pod sklepem z sukniami ślubnymi. Potwierdzam - tak było. No, przynajmniej w większości, gdyż szczegółów, niestety, już nie pamiętam.
Spojrzała na Agnes jak na osobę niespełna rozumu (czyli prawie się nie pomyliła ), kiedy oznajmiła, że Gilbert od niej odszedł, by wrócić do Vivien. Co za absurd... Naprawdę nie potrafiła zrozumieć poziomu głupoty w tej dziwnej prawie-rodzince. Najpierw Szczur oznajmia Adze, że odchodzi do Viv, a teraz Aga rzuca się na Viv, nie przyjmując do wiadomości, że Czerwona nie miała z wampirem od dawna żadnego kontaktu. Przecież w tym momencie można dostać świra!
Uniosła więc dłoń, na której widniał pierścionek zaręczynowy i obrączka, pokazując go Adze.
- Jak mógł do mnie wrócić, kiedy nadal jestem zamężna? Gdybym przyjęła go jako kochanka, świat plotkarski już by o tym wiedział. A słyszałaś coś ostatnio? - spytała retorycznie. Oczywiście, że nie mogła słyszeć, no chyba, że sama sobie wmówiła, że tak. Media interesowały się nią żywo, jednak nie potrafiły znaleźć na nią w tamtym czasie żadnego haka. Był to ten cudowny czas, w którym siedziała grzecznie w domu, wychowując córkę, a Ethan zaczynał powoli i jeszcze trochę nieśmiało uciekać, gdzie pieprz rośnie. Aby zabić myśli, uczestniczyła w każdym pokazie, jaki się nadarzył, w każdym bankiecie, jaki organizowali sponsorzy. Nie dostrzegła kątem oka Gilberta, choć miała ku temu wiele okazji. Nie myślała o nim wtedy zresztą, dlatego nawet go nie wypatrywała, bawiąc się samotnie, otoczona wianuszkiem znajomych z pracy i słabych adoratorów.
Mina nieco jej zrzedła, kiedy Agnes zaczęła wyrzucać swoje żale. Nie wiedziała, że zmiana DNA płodom była możliwa, ale skoro zrobił to Ethan... Zacisnęła usta w wąską linię, przyglądając wampirzycy cały czas, a kiedy zaczęła wyrywać sobie włosy i tarzać po ziemi... Zdębiała. Co ona miała zrobić? Jak miała wytłumaczyć zrozpaczonej matce i porzuconej narzeczonej, że naprawdę nie miała z Gilbertem kontaktu? Kucnęła szybko przy kobiecie, łapiąc ją delikatnie za rękę, która nadal wyrywała włosy.
- Elisabeth, błagam cię, uwierz mi - Gilbert do mnie nie wrócił! Mam męża, pamiętasz? Moim mężem jest Ethan, mam z nim paroletnią córkę! Mogę pokazać ci moje wiadomości w komórce, naprawdę nie mam z Gilem żadnego kontaktu, przysięgam! - wołała skonfundowana, próbując uspokoić Agę, a nawet podnieść z brudnej ziemi. Gdyby ta jednak nadal chciała robić sobie krzywdę (na własne życzenie), Vivien użyje na niej swojej mocy (jako że utrzymywała z nią fizyczny kontakt), aby w końcu stanęła spokojnie na nogi i przestała się jeszcze bardziej upokarzać. Pomogła jej jeszcze jako tako otrzepać sukienkę z ziemi i spojrzała na Agnes uważnie.
- Nie odebrałabym ci Gilberta, zwłaszcza po tym jak się zaręczyliście. Nie wiem dokładnie co ten głąb ci nagadał, ale wszystkie jego zapewnienia, że do mnie wróci, to kłamstwo! - zapewniła jeszcze, po czym złapała wampirzycę ponownie za rękę. - A teraz chodź, musimy ci znaleźć jakąś nową sukienkę. Nie możesz tak wyjść do ludzi. - pytanie tylko czy Aga zechce za Vivien pójść, prawda?
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Gość Pią Cze 17, 2016 4:53 pm

No i powinna powalić i zbić, skopać i wszystko co najgorsze. Agnes nie wiedziała co myśleć, po tym jak Gilbert ją zostawił. Była w takim szoku i wkurwie, że nawet go nie prosiła o to by został. A jak następnego dnia chciała zadzwonić to numer był nieaktualny. Na meile też nie odpowiedział. W pracy zniknął idąc na długi urlop, rodzina nic nie wiedziała. W końcu miałby przejebane za złamanie umów w rodach. A Agnes przestała szukać. Widziała go tylko w telewizji, ale wolała nie patrzeć. Zbyt bardzo to bolało. Nawet nie wiedziała kiedy go tak mocno pokochała... na początku go nie lubiła nawet! Potem tylko ją rozbawiał i było jej go szkoda... tak samo Viv. Aż stało się tak, że nienawidziła obu! No i Gilberta jeszcze kochała. Ale od jednego do drugiego cienka granica. Kto wie co by zrobiła, gdyby na prawdę go spotkała? Myśli o tym, jak z dumą daje mu w twarz i wyzywa za te wszystkie lata samotnego rodzicielstwa... ale później śni, jak wtula się w jego klatkę piersiową ze łzami i mówi, że to był zawsze on. I zawsze będzie.. i gdy podnosi twarz by na niego spojrzeć, ten na nią pluje mówiąc, że on chce tylko Vivien.
Kiedy Vivien wytarmosiła Agnes na zewnątrz ruda znowu miała przed oczami ten swój sen i stała, jak kołek nie słuchając w ogóle co mówi do niej żona Ethana. Była teraz w swoim małym świecie, gdzie dławi się własnym płaczem, gdy białowłosy jak zacięta płyta pierdoli tylko i wyłącznie o modelce. Aż się rzygać chce!
Skrzypaczka w końcu zamrugała powiekami i spojrzała "trzeźwo" na wampirzycę, która próbowała ją podnieść mówiąc coś o tym, że nie utrzymuje kontaktu z Gilem od dawna. Była przy tym taka szczera... ale wampiry perfekcyjnie kłamią. Chociaż z Elis można czytać, jak z otwartej księgi~
- Po prostu dobrze się ukrywacie by tej całej afery nie było - powiedziała mając w nosie swoją kieckę. Co z tego, że ją zniszczyła?! To było nic w porównaniu do tego, że całej jej życie się zawaliło - I w dupie z moją sukienką! Wiesz, że córka nienawidzi mnie za to, że ojciec nas opuścił? Uważa, że to ja byłam zbyt słaba i nudna by go zatrzymać. To mój syn musiał się nami opiekować, gdy miałam doła a Lacie poszła zabawiać się z mężczyznami ciągle pijana, by zapomnieć - sama nie wiedziała czemu jej mówi o tym co przeżyła w Afryce. Cała zadrżała. Prawdę mówiąc nikomu o tym nie powiedziała. Wspominała coś rodzicom i Kyu, ale nigdy nie znali całkowitej prawdy. Wiedzieli tylko, jak to jej narzeczony ją zranił. Ale o tym, że córka nie ukazywała wobec niej szacunku, już nie.
Nagle Ag zauważyła, jak coś w cieniu się rusza. Wyłonił się zza krzaków facet w czarnym garniturze z maską, jak Zorro na twarzy! Podszedł do Viv i objął ją ramieniem. Ściągnął czarny kapelusz ukazując swoje białe, lśniące włosy. Wtedy dopiero doszedł do Elis jego zapach. To był właśnie GILBERT! Nogi się pod nią ugięły i prawie ponownie upadła. Lecz w ostatniej chwili przytrzymała się ściany.
- Agnes, przestań robić scen. I tak do Ciebie nie wrócę. I w nosie mam te bachory i tak nie ja je spłodziłem. Razem z Arbuzem jest nam lepiej - zakomunikował zażenowany zachowaniem swojej byłej narzeczonej. A brązowooka zemdlała. Czy muszę mówić, że to były omamy?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Vivien Nie Cze 19, 2016 11:44 pm

Nie zdawała sobie sprawy, że odejście Gilberta tak mocno wpłynęło na Agnes. Może warto było iść do psychologa? Bez śmieszków, oczywiście! Skoro dostawała już majaków, prześladowały ją koszmary i dziwne wizje, powinna była zgłosić się z tym do specjalisty. Nawet wampiry takich potrzebowały! Przecież gdyby tylko zechciała zgłosić się do odpowiedniego lekarza na jakąś terapię, poczułaby się lepiej! Co prawda, byłaby to trudna i żmudna droga ku lepszemu, ale na pewno owocna!
Zauważyła dość tępy wyraz twarzy wampirzycy, na który zmarszczyła brwi, zakładając ręce na piersiach. Przewróciła oczami, walcząc usilnie, aby nie odpowiedzieć kobiecie zgryźliwie, wyraźnie tracąc już cierpliwość. Ile można było przekonywać, że nie miała z wampirem kontaktu? Agnes zupełnie jej nie słuchała, wypierając wszystko, w co Vivien zapewniała! Tym bardziej, że ani trochę nie skłamała, a to potrafiła robić naprawdę bez zarzutu. Nikt by się nawet nie zorientował, gdyby przyszło jej nie powiedzieć prawdy, lecz teraz była całkowicie szczera. Nie wiedziała jak jeszcze mogła przekonać Agnes do swojej racji, chociaż powoli przekonywała się, że jest to zadanie niemożliwe do zrealizowania. Za bardzo uwierzyła w brednie, jakie stworzyła. Nie wiadomo też, co dokładnie powiedział jej Gilbert, a ten był zdolny do naprawdę wszystkiego...
Gdy jednak wampirzyca znów zdobyła się na szczere wyznanie, Vivien zrobiło się jeszcze bardziej głupio. Odejście Szczura wyraźnie wpłynęło nie tylko na kobietę, ale również na jej dzieci, chociaż czemu się tu dziwić. Brak ojca zawsze bolał, o czym miała się przekonać za parę lat nawet jej własna córka... Ujęła więc delikatnie dłonie Agnes, patrząc jej prosto w czekoladowe oczy, niemal przeszywając swoimi jasnymi tęczówkami.
- Nie jesteś słaba ani nudna, Elisabeth. Nawet tak nie myśl! Wychowałaś samodzielnie dwójkę dzieci! Do tego trzeba nie lada siły! Gilbert to ostatnia, nieodpowiedzialna łajza, że zostawił cię w taki sposób. Ale naprawdę, nie miałam z tym nic wspólnego! Nie pozwoliłabym mu wrócić, gdy wiedziałam, że jesteście zaręczeni. - zapewniła szczerze, a jej głos nie zadrżał ani przez sekundę. Tak samo oczy wpatrywały się w oblicze wampirzycy prosto, nie uciekając nigdzie w bok. Jeśli nawet takie zapewnienia nie przekonają Agnes to Vivien nie wiedziała już jak miała do niej przemawiać. Gdyby tylko wiedziała jakich majaków tamta znowu doświadczyła...
Całe szczęście (dla Agi, ofc), że Vivi trzymała ją za ręce. Dzięki temu, gdy wampirzyca "odpływała", Czerwona podtrzymała ją w ostatniej chwili, by nie wyrżnęła głową o twarde podłoże. Nie wiedząc co się za bardzo dzieje, poklepywała kobietę po policzkach, co chwilę do niej wołając:
- Elisabeth, obudź się! Słyszysz mnie? Ocknij się, kobieto! - co ją znowu opętało?! Powinna była wezwać jakąś pomoc, tylko jak? Wybawienie nadeszło szybciej niż nawet zdążyła pomyśleć. Drzwi do zaplecza otworzyły się gwałtownie, a stojący w nich menadżer spojrzał na kobiety z trwogą.
- Vivien, do jasnej cholery, szukałem cię! Co tu się...
- Nie zrzędź, James, musimy ją stąd zabrać! No, ruszże się, człowieku, przecież sama jej nie udźwignę! - warczała Czerwona, piorunując mężczyznę spojrzeniem. Menadżer, chcąc nie chcąc, wziął Agnes na ręce i poszedł za Vivien, która poprowadziła ich do jakiegoś pustego pokoju, w którym leżały czyste obrusy, firany itp. James ułożył omdlałą wampirzycę na stole, wyściełanym obrusami do wyprasowania.
- Leć po zimną wodę, szybko! - poinstruowała Czerwona, porywając z półek jedną szmatkę, którą wachlowała twarz kobiety. Mężczyzna posłusznie wypadł z kanciapy w poszukiwaniu wody, a Vivi klęła pod nosem, aby Agnes w końcu odzyskała przytomność. Geez, a to miał być taki nudny bankiet!
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Gość Pon Lip 04, 2016 9:11 pm

Słuchała słów Vivien w ciszy. Były pokrzepiające. Ale nie chciała w to wierzyć. Nie potrafiła w to wierzyć. Przez te wszystkie lata uważała, że Vivien zabrała jej faceta. Czemu miałaby jej ufać? Co z tego, że patrzy na nią z taką powagą ani przez chwilę nie mrugając okiem? Ruda pogubiła się w tym wszystkim. Może białowłosy powiedział, że odchodzi do czerwonej ale ta go odepchnęła? Ta wizja wydawała się realna, ale jednocześnie niemożliwa. KTO BY ODEPCHNĄŁ GILA, no pronto! Ag wydawało się to takim kosmosem. W końcu była taka w niego zapatrzona. Sama nie wiedziała czemu. To kretyn. Po kimś jej dzieci musiały wyrosnąć takie głupie, ekhem.
Wtem Vivien musiała zmagać się z trzymaniem Elisabeth, bo ta już nie miała siły stać na nogach. Nie po tym, co zobaczyła. Tak więc, mogli ją zanieść jak szmacianą lalkę kładąc w zamkniętym pomieszczeniu. Tak dopiero wróciła do rzeczywistości mrugając oczami na prawo i lewo, aby znów widzieć przed sobą modelkę. Na szczęście sam wachlarz wystarczył. A Gilbert zniknął. Dlaczego? Tak bardzo chciała z nim porozmawiać!
- Gdzie on jest? Gdzie on jest? - wypaliła zeskakując z mebla, aby stanąć na równe nogi i rozejrzeć się w około. Nigdzie nie widziała białej czupryny. Czuła jakby oszalała. O ironio! Złapała się mebla, aby utrzymać równowagę.
- On tu był! Przyznał się. Czemu uciekł? Ja, chcę tylko jego szczęścia. Ale czemu olał dzieci - mówiła bez składu i ładu, aż w końcu się wyprostowała patrząc wściekle na kobietę, której zaczynała ufać!
- Idę stąd, nie mam już siły - ruszyła ku drzwiom, aby zatrzymać się w progu i oprzeć czoło o chłodną ścianę - Powiedz mu, że zawsze będę na niego czekać - wyszeptała szczerze, co jeszcze długo w przyszłości za nią chodziło i była gotowa wyjść, bez patrzenia na czerwonowłosą wampirzycę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Vivien Sob Lip 23, 2016 10:50 pm

Vivien ne potrafiła zaradzić na wątpliwości, jakie dręczyły Agnes. Nie mogła jej przecież zmusić, aby uwierzyła w prawdziwość swoich słów. Na przejrzenie wiadomości zapewne też zareagowałaby furią i podejrzeniami, że "NA PEWNO JE SKASOWAŁA!". Co więc innego mogła zrobić? Widząc zdezorientowanie w oczach wampirzycy, jej walkę z samą sobą, westchnęła w duchu. Czuła pod zimną skórą, że Aga i tak jej nie uwierzy... No i te jej majaki, które nastąpiły potem. Paranoja.
Czerwona wachlowała więc kobietę zawzięcie, wciąż przeklinając pod nosem na popieprzony los. Śmiał się jej prosto w twarz, niemal słyszała jego rechot! Kiedy wampirzyca w końcu się ocknęła i zeskoczyła jak młoda gazela (hoho, już nie taka młoda <3) ze stołu, Vivi odsunęła się o krok, rzucając ścierkę z powrotem na półkę. Milczała, nie pytając już nawet kim był ów "on", doskonale wiedząc o kogo Agnes chodzi. Było jej niezmiernie żal kobiety. Cała gorycz i rozżalenie wylewały się z każdym jej słowem, tłamszone przez lata, dla dobra dzieci. Och, gdyby tylko spotkała tego cholernego Szczura, pożałowałby, że ma czelność jeszcze żyć!
Wbiła zaskoczone spojrzenie w Agnes, gdy ta znowu skierowała swój gniew na Czerwoną. Ludzie, czemu tym razem?! Przecież po prostu stała! Ba, nawet słowem się nie odezwała! Śledziła wzrokiem odchodzącą kobietę, a na jej ostatnie słowa, wydukała tylko wciąż zaprzeczające wszystkiemu:
- Ale...!
TRZASK! Drzwi za Agnes zamknęły się z hukiem. Vivien stała z rozdziawioną buzią jeszcze przez chwilę, gapiąc się tępo w miejsce, w którym niedawno stała wampirzyca. Złapała nagle za brzeg stołu i rzuciła nim z impetem w ścianę, nie rozumiejąc nawet, dlaczego to zrobiła. Była wściekła i bezsilna zarazem obłędem tej sytuacji, której nie sposób było zaradzić. Ona nie potrafiła jej zaradzić. Nienawidziła tego uczucia... Bezczynność tak bardzo wyprowadzała ją z równowagi! Odgarnęła czerwone włosy z twarzy, zerkając pusto w rozbity na drobne kawałki stół, gdy nagle drzwi ponownie się otworzyły.
- Chryste, Vivien, nie było mnie tylko dwie minuty! - zszokowany menadżer wpatrzył się w to samo miejsce co jego podopieczna, trzymając w dłoni zimną butelkę wody, już zupełnie niepotrzebną.
- Dzwoń po szofera. Wracam do domu. - oznajmiła zimno, wymijając mężczyznę w drzwiach.
- A bankiet? Wszyscy na ciebie czekają!
- Straciłam ochotę na zabawę.

    [Koniec]
Vivien

Vivien

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Soczyście czerwone włosy, przejrzyście akwamarynowe oczy; tatuaż na lewym nadgarstku; kolczyki - po 6 w każdym uchu.
Zawód : Światowej sławy modelka. Dziennikarka modowa w jednym z paryskich czasopism.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t1264-vivien#22418 https://vampireknight.forumpl.net/t1378-vivien

Powrót do góry Go down

Kiedy powiesz sobie dość~ Empty Re: Kiedy powiesz sobie dość~

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach