"It's a very, very mad world!

Go down

"It's a very, very mad world! Empty "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Nie Sie 09, 2015 10:19 pm

"It's a very, very mad world! 4Rjydlg


Bujda, bujda, bujda! To był sen, tylko głupi, poj*bany sen, to wcale nie było naprawdę...
Ból rozchodzący się co jakiś czas po jej wnętrznościach sygnalizował jednak, że to co zdarzyło się ledwie parę dni temu nie było żadnym snem. Candice po ciągnącej się niemal wieczność bezczynności, leżąc w łóżku, w końcu postanowiła wyjść do świata zewnętrznego, zaczerpnąć chociażby głupiego świeżego powietrza. Nadal czuła się potwornie, a przemożna chęć zapalenia wzmagała się z każdym krokiem, zbliżającym ją do centrum miasta, do którego tak niedawno przyleciała. Zamaszyście, może trochę za nerwowo, założyła niebieski kosmyk włosów za ucho, rozglądając się nerwowo na boki, jak gdyby nagle zza krzaków miał wyskoczyć na nią kolejny WAMPIR. Tak, wampir. Coś, co jeszcze tydzień temu uważała za materiał na tani horror, teraz okazał się nie fikcją, a najprawdziwszym faktem, który chodził sobie po tym łez padole jak gdyby nigdy nic. Po feralnym spotkaniu z tymi osobnikami na szkolnym dachu, Candice bardzo odchorowała zatrucie tym gównem, które spożyła razem z lewym alkoholem. Odmówiła płukania żołądka, które wydawało się jej jeszcze gorsze niż rzyganie jak kot, dlatego leżała w pokoju dobrych parę dni, żyjąc na przysłowiowym chlebie i wodzie, które od czasu do czasu umilała sobie zwróceniem tego, co właśnie zjadła. Uroczy sposób spędzania czasu, nie ma co, mhm.
JASNY GWINT, JAK JEJ SIĘ NUDZIŁO! Nie mogła wytrzymać w pokoju kolejnych godzin, spędzonych na niczym, a Internet przekopała już wzdłuż i wszerz, dowiadując się coraz to nowszych i CIEKAWSZYCH rzeczy na temat miasta, do którego trafiła. Burmistrz-psychopata, pochodzący z jakiejś szemranej rodzinki przyjemniaczków, na czele której stała gwiazda wieczoru - wampir-psychopato-kanibal. Ba, jego synalek-uzurpator prawie niczym się od ojczulka nie różnił, chyba poza zjadaniem "swoich" (chociaż nie dałaby sobie za to uciąć nawet małego palca u stopy), a na dodatek jeszcze ogłosił światu z jakąś rudą psycholką, że wampiry to nie bujda i całkiem przyjemnie żyją sobie pośród poczciwych ludzi! Na wieść o tym i po paru innych równie miłych faktach z życia tego poj*banego miasta, prawie zwróciła wodę, którą właśnie wypiła. Tego było zdecydowanie za wiele. Musiała wyjść, musiała pooddychać... TYLKO JAK, SKORO ZA ROGIEM NA PEWNO CZYHAJĄ TE WYBRYKI NATURY, ŻŁOPIĄCE KREW JAK JAKIEŚ BYDŁO?! Wizja siedzenia bezczynnie była jednak jeszcze gorsza niż to, że niechybnie zaraz zginie (tak, Candy miała dość powalone patrzenie na świat, nie wnikajmy), dlatego założyła jakieś ciuchy, dodając do tego jeszcze czarną bluzę z głębokim kapturem, który założyła od razu na głowę i wyszła poza teren szkoły.
Nie wiedziała gdzie idzie, zupełnie nie znając terenów nie tyle samej Akademii, co również miasta i okolic. Pora była już późna, słońce chyliło się ku zachodowi, a nasza młódka znalazła się w jakimś parku, w którym nie było za dużo osób - parę kręcących się, roześmianych par i jednostek, zmierzających w drugą stronę co ona. To chyba nie slumsy, dobre i to... Racja, Candice znalazła się w jednym z mniej uczęszczanych skwerów, całkiem niedaleko miasta, lecz dzisiaj na tyle odludnym, że niebieskowłosa nie była pewna swojego obecnego położenia. Widziała jednak skąd głównie idą ludzie, dlatego postanowiła iść w tamtym kierunku, rozglądając na boki spod głębokiego kaptura niczym spłoszone zwierzątko. W kieszeni kurczowo trzymała sprężynowy nóż, jedyną formę obrony na jaką mogła sobie pozwolić, nie licząc nóg - głos wciąż miała delikatnie zdarty po wrzeszczeniu o pomoc tamtego feralnego dnia. Może kiedy wyjdzie zza tych cholernych wiśniowych drzew, ujrzy w końcu budynki miasta i będzie mogła się nawalić z czystego smutku i poczucia bezsilności?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Pią Sie 14, 2015 12:18 am

Hadrian już od jakiegoś czasu cieszył się spokojnym życiem w Yokohamie. Zamieszkał tutaj nie tak dawno, jednak szybko się zaaklimatyzował. Wystarczyło trochę pochodzić po mieście, popytać i zlokalizować najważniejsze lokacje, w tym najlepsze jadłodajnie, sklepy i miejsca rozrywki. Przy okazji mógł mniej-więcej doświadczyć reakcji ludzi na niedawno ujawnioną informację dotyczącą istnienia wampirów, przez podsłuchiwanie rozmów losowych osób na ten temat, lub samemu zadając stosowne pytania. Białowłosemu udawało się zachować rasową anonimowość, albo przynajmniej takie wrażenie odnosił. Nie miał problemów podczas interakcji z innymi nie-wampirami. Nie mógł się jednak powstrzymywać od szerszego uśmiechu, ilekroć usłyszał, że nosferatu to dalej tylko fikcyjne postaci z opowieści, a burmistrz miasta i jego przyboczna najwidoczniej byli pod działaniem jakiegoś marihuaen. Bohater czuł z tego powodu lekki zawód. Liczył, że z łatwością będzie mógł obserwować ludzi, którzy byli rzeczywiście uświadomieni o obecności obcej, silniejszej, mroczniejszej, choć bardzo podobnej do ich rasy. Nie mógł jednak powiedzieć, że takiego obrotu spraw się nie spodziewał. Człowieki są naiwne, ale nie kiedy trzeba. Niestety dalej będzie musiał liczyć na szczęście, jeżeli chciał trafić na kogoś, kto uwierzył w wiadomość o istnieniu wampirów.
Okazja miała pojawić się niebawem. Pewnego razu Hadrian, co nie było dla niego niczym nienormalnym, zajmował się zupełnie losowymi rzeczami. Na miasto wybył w czarnej, cienkiej bluzie, na którą ubrał szarą kamizelkę. Do tego czarne spodnie i buty. Przy zakupach zaskarbił sobie nienawiść kilku osób, które stały za nim w kolejce, gdy ten zapomniał się w luźnej pogadance z kasjerem. Potem dosiadł się do jakiejś starszej pani w kawiarni, delektując się i miłą rozmową, i kawałkiem ciasta cytrynowego. Później zajmował się masą innych rzeczy, tracąc przy tym rachubę czasu. Skończył w jednym z parków, choć ten akurat nie był wybrany losowo. Białowłosy tak się zapomniał, że w końcu Matka Natura zaczęła się domagać od niego wyniku przemiany materii w postaci ciekłej. Grzecznie rzecz ujmując, zachciało mu się "jedynki". A kolokwialnie rzecz ujmując - szczać.  Niestety toalet jako takowych w okolicy brakowało, więc jedynym wyjściem było "podlanie kwiatków". Na szczęście dla wampira nie było w tym czasie zbyt wielu ludzi. Liczył jednak na ich wyrozumiałość, jakby jakimś cudem został zauważony. To nie jego wina, że czasem nawet dżentelmen chcąc, nie może zrobić tego tak, jak należy. Raz na kilkadziesiąt lat mogło mu się zdarzyć.
Po eleganckim i najpewniej niezauważonym przez nikogo załatwieniu sprawy, Hadrian z uśmiechem na twarzy wyszedł zza jednego z okolicznych drzew. Od ścieżki dzieliło go kilka kroków, lecz nim mógł spokojnie zacząć się po niej poruszać, został zaatakowany przez jakiś wystający korzeń (choć ten mógł być akurat tam od dawien dawna) który zatrzymał stopę w trakcie ruchu. Białowłosy stracił równowagę, przeskakując gwałtownie do przodu na jednej nodze. Pewnie w końcu by się przewrócił, gdyby nie pewna zakapturzona istotka, która akurat weszła mu w drogę. Hadrian, totalnie instynktownie, chciał chwycić dziewczę za ramiona, dość mocno, by móc za jej pomocą złapać równowagę, wykonując z nią przy tym jeden obrót. Wiedząc, że jego akcja mogła wydawać się formą ataku, był gotów nie tyle przeprosić, co zasłonić nieznajomej usta prawicą, by nie zrobiła niepotrzebnego zamieszania swoimi krzykami. I na spokojnie zrozumiała, co się właściwie stało.
- Będzie lepiej dla naszej dwójki, jeżeli będziesz cichutko - stwierdzi z uśmiechem na ustach, wpatrując się w szmaragdowe oczęta swojej "ofiary".
Oby tylko tego wszystkiego jakoś dziwnie nie zinterpretowała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Sob Sie 15, 2015 6:49 pm

Nie była przygotowana na TAKI atak na swoją osobę. Oczywiście, rozglądała się bacznie na boki, aby w razie niebezpieczeństwa w postaci wampira od razu zwiać, gdzie pieprz rośnie, skoro oprócz scyzoryka nie miała przy sobie żadnej broni. Myślała naiwnie, że nosferatu będzie się dało rozpoznać niemal od razu, a każdy z nich chodzi z wyszczerzonymi kłami, niemal się nimi chwaląc. Ba, może zaczepiali co drugiego człowieka tylko po to, żeby zawołać: "Patrz, jakie mam zajebiste kły!", a potem zademonstrować to na żywo w postaci wyżłopania połowy krwi z ludzkiego organizmu? NIE WIEDZIAŁA, CHOLERA! Po tym, czego dowiedziała się o tym mieście, spodziewała się już naprawdę WSZYSTKIEGO, łącznie z jakimiś przemienionymi w wąpierze klaunami, które nie dość, że przerażająco by się uśmiechały, to jeszcze piły z ludzi krew. Podwójna masakra!
Idąc więc dziarsko przez ścieżkę i obracając w kieszeni co rusz swój niezawodny scyzoryk, zmierzała przed siebie, klnąc w myślach, dlaczego to miasto nie pojawiło się jeszcze na horyzoncie. Gdy mijała jedno z kwitnących drzew, zupełnie nie zauważyła czającej się za nią postaci. Przeszła więc obok niego szybko, gdy nagle... COŚ ZŁAPAŁO JĄ ZA RAMIONA I OBRÓCIŁO W MIEJSCU! Zupełnie zbita z tropu, pozwoliła (chociaż pozwoleniem trudno było to nazwać) wampirowi na te czynności i gdy w końcu stanęli twardo na ziemi, Candy wbiła wielkie, zszokowane, różowe (soczewki, hehe) oczy w nieznajomego, rozdziawiając usta. Już-już nabierała powietrza, żeby wrzasnąć z całej siły (czyżby déjà vu?), kiedy koleś zatkał jej usta, I TO JESZCZE Z JAKIM TEKSTEM! Młodą aż zatrzęsło z czystego przerażenia i szoku. Przecież tak się pilnowała, tak nerwowo, wręcz obsesyjnie rozglądała się na boki, żeby nikt ją nie zaskoczył w czasie głupiej wędrówki do miasta! W przypływie kolejnej fali bezsilności i czystej wściekłości na sytuację, na siebie i przede wszystkim na tego gościa, zacisnęła pięści, zmarszczyła brwi i... spróbowała kopnąć chłopaka w piszczel! Gdyby to jej się udało, spróbowałaby wyszarpnąć się z uścisku nieznajomego i odskoczyć chociaż o krok, lecz cóż... Potknęłaby się przy tym, O IRONIO, i spadła na tyłek prosto na twardy beton, a kaptur zsunąłby się jej z głowy, odsłaniając długie, jasnoniebieskie włosy. Ale czy kopniak faktycznie jej się uda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Czw Sie 20, 2015 9:11 pm

Hadrian był w pełni świadomy tego, że cała ta niefortunna akcja była tylko i wyłącznie jego winą, gdy poddał się pokusie załatwienia swoich potrzeb fizjologicznych na łonie Matki Natury, zamiast w cywilizowanym wychodku. Niestety nagłość i nieprzewidywalność sytuacji nie pozwoliły mu pomyśleć wystarczająco prędko, by mógł uniknąć nie tylko wpadnięcia na dziewczynę, co wszelakich nieprzyjemności będących tego następstwem. Co się stało już się nie odstanie, a wampir miał na tyle jaj, by w pełni przyjąć na klatę wszelaką odpowiedzialność, jaka z tego wyniknie.
Potrzebował chwili, by uznać swoje zachowanie za dość niestosowne wobec tej panny. Może chciał być zapobiegawczy, starając się nie wywoływać niepotrzebnego poruszenia, jednak zachowując się jak stereotypowy gwałciciel i tak był już na przegranej pozycji. Do tego ten niekorzystny dobór słów, którymi chciał tylko uspokoić nieznajomą. Teraz, gdy uświadomił sobie o popełnionych błędach, musiał coś wymyślić celem ich naprawienia. A jego "ofiara" chyba nie miała zamiaru mu w tym bardzo pomagać.
Już Ruthven chciał coś powiedzieć, gdy z zasłoniętej cieniem rzucanym przez kaptur twarzy dziewczyny wyczytał, że zaraz może mu się stać coś nieprzyjemnego. Szybko spostrzegł dziwne ruchy w dolnych okolicach jej jestestwa, czym prędzej rzucając tam spojrzeniem swych krwistoczerwonych oczu. Uciekł nogą (tą, która była celem), krzyżując ją chwilowo na drugiej, by potem ponownie ją stabilnie ustawić na podłożu, gdy atak dobiegł końca. Już bardziej spodziewał się konkretnego kopa w jaja. Aż przez myśl Hadrianowi przeszło, by podziękować dziewczynie za jej oryginalny pomysł z celowaniem w piszczel, a nie w krocze.
- Chyba nastąpiło małe nieporozumienie - stwierdził z lekkim uśmiechem, nie zdejmując ręki z ust nieznajomej.
Może nie powinna, ale sytuacja zaczęła go nieco bawić. Oto Hadrian, wampir, nieco zawstydzony swoim gapiostwem, musiał się tłumaczyć byle człeczynie, żeby nie oberwać, albo żeby ona nie wezwała policji. Jeszcze brakowało tylko jakiegoś Łowcy, który też źle odebrałby te akcję i uznał białowłosego za bardzo niedobrego krwiopijcę, którego trzeba powstrzymać, nim wtopi kły w szyję tej oto bezbronnej niewiasty.
- Będę wdzięczny za współpracę. Policzę do pięciu i odsunę rękę z Twojej buzi. Mam nadzieję, że wtedy nie zrobisz niepotrzebnego naszej dwójce sajgonu.
Odliczał powoli, z każdą kolejną liczbą bacznie obserwując reakcję dziewczyny, będąc gotowym samemu działać odpowiednio, żeby nikomu - ani jemu, ani niebieskowłosej - nie stała się większa krzywda. Gdy w końcu wymówi magiczne "pięć", odsunie rękę, którą czym prędzej chwyci tę należącą do dziewczyny. Nie miał zamiaru jej puścić od tak, bez wcześniejszego wytłumaczenia się z popełnionego błędu. Wolał uniknąć późniejszych problemów.
Albo uznał te niezbyt udane spotkanie za idealny sposób rozpoczęcia znajomości, którą chciał tu i teraz pociągnąć nieco dalej. Oczywiście na swoją korzyść, bo obecnie raczej był na straconej pozycji w oczach swojej nowej psiapsułki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Sro Wrz 02, 2015 11:51 pm

Możliwe, że faktycznie popełniła błąd w doborze miejsca, w które chciała kopnąć swojego oprawcę, jednak nie przekalkulowała wówczas w myślach gdzie go bardziej zaboli, z pożytkiem dla mężczyzny. Dziewczyna działała pod wpływem impulsu, a pierwszym z nich był klasyczny kopniak w piszczel, jaki stosowało się najczęściej podczas gry w piłkę z chłopakami (w nie całkiem dozwolony sposób, ale kto by się tam przejmował?). Fakt, nie znajdowała się teraz na boisku i fakt, nie stał przed nią zwyczajny chłopaczek, ALE NAJPRAWDZIWSZY WAMPIR, o czym była już święcie przekonana. Skąd się dowiedziała? Och, ona to po prostu WIEDZIAŁA, a mówiąc prościej - każdego potencjalnego gwałciciela i zbója uważała teraz za krwiopijcę, bo przecież nic tylko patrzeć kiedy nagle wysunie te swoje ohydne kły i wbije je w jej delikatną, bladą szyjkę! Zgadza się - po tamtym feralnym wydarzeniu miała lekki uraz, widząc w każdym podejrzanym chodzącego żywego truposza, którego jak jeden wrzucała do jednego wora z napisem "ZŁY DO SZPIKU KOŚCI, SPALIĆ W MĘCZARNIACH".
Zmarszczyła znów brwi na wzmiankę o nieporozumieniu i zmierzyła nieznajomego rozzłoszczonym spojrzeniem, kiedy jej kopniak spalił na panewce. No jasne, że nieporozumienie, weź się odpierwiastkuj, ty zimny, bezbożny mutancie! - pomyślała zaledwie, gdyż mężczyzna nadal skutecznie powstrzymywał młodą przed wszczęciem alarmu, a głos miała przedni, już wypróbowany i zadziałał! Zawiązała ręce na piersiach na następne słowa mężczyzny, czekając cierpliwie aż w końcu się od niej odsunie. Przez głowę przemknęła jej wówczas myśl, by: albo faktycznie zacząć się drzeć, skoro było jej to nareszcie dane, albo spieprzyć stąd, gdzie raki zimują i liczyć na cud, że gościu za nią nie popędzi, uznając, że w sumie jest głodny czy coś. Nie, stało się coś gorszego - gdy nieznajomy stanął kawałek od Candy, nadal trzymał ją za rękę! Spojrzała na nią, klnąc znowu w myślach siarczyście i powróciła wzrokiem do mężczyzny, zaciskając mocno usta.
- Dobra, wszystko spoko, ale mógłbyś mnie puścić, skoro wykazałeś się już taką ŁASKAWOŚCIĄ i mnie nie zabiłeś, zgwałciłeś, pożarłeś czy coś. - odezwała się dość buńczucznie, nawet nie kwapiąc się, aby udawać nadal zbolałe, przestraszone dziewczątko. Adrenalina znów zaczęła krążyć w jej żyłach, a wcześniejsza złość i bezsilność zagrzebały na dobre zachowanie godne ofiary, gotowej na rzeź. - Puść, bo zacznę krzyczeć! - ostrzegła ostrzej. Brakowało jej jeszcze tylko znanego tupnięcia nóżką z niezadowolenia, srsly. Poza tym... człowiek grożący wampirowi - NO FAJNIE.
Zwiesiła znów wzrok na trzymającej ją dłoni mężczyzny.
- Masz lodowatą rękę... - Jakby nie płynęła w niej krew. Przełknęła ślinę i podniosła z wolna różowe oczy na nieznajomego, teraz już niemal będąc stuprocentowo pewną, że ma przed sobą nie kogo innego, a wampira, zimnego niczym najlepsza zamrażarka, bez pulsu i oddechu. Fajnie, Candy, fajnie, ty to masz przygody już na dzień dobry!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Pią Wrz 04, 2015 7:15 pm

Nawet dziewczę nie zdawało sobie sprawy, jakiego wstydu się białowłosy najadł przez to wszystko. Plan zakładał, że załatwi swoje i w spokoju sobie odejdzie. Ale przez męskich pobratymców, którzy latami wyrządzali krzywdy niewinnym (choć pewnie tym winnym też) i bezbronnym (choć tym potrafiącym dołożyć i posiadającym broń też) kobietom nie mógł liczyć na jakąś taryfę ulogwą. Bo teraz jak byle gość niespodziewanie wyskoczy zza krzaka albo zza drzewa, nie chcąc nikomu wyrządzić krzywdy i wpadnie na przedstawicielkę płci pięknej, to z góry ma przekichane i dostaje metkę gwałciciela. Ewentualnie wampira, jak dziołcha należy do tych obeznanych w temacie. Hadrian dałby sobie głowę uciąć, że tej niebieskowłosej nawet przez głowę nie przeszło, że jego "atak" był czystym przypadkiem, bo nie widziała co się z nim działo chwilę wcześniej. Z jednej strony to dobrze, a z drugiej nie.
Był świadom, że jego rozmówczyni czuła się dość niekomfortowo. W końcu, niby, miała być ofiarą gwałtu, więc nie ma powodu by skakać z radości. Choć chyba powinna się cieszyć, że do niczego nie doszło!
Dziewczyna nie musiała go aż tak dobitnie uświadamiać o swoim niezbyt pozytywnym stanie psychicznym. Sam trochę żałował, że chciał to spotkanie jeszcze trochę przeciągnąć, ale bez wyjaśnienia nie miał zamiaru odchodzić. Bo cholera wie, kiedy znowu ją spotka i cholera też wie, czy nieznajoma nie zacznie rozpowiadać wśród znajomych historii o pewnym białowłosym mężczyźnie, który lubi sobie skakać na niewiasty.
- Zważywszy na Twój ton, to raczej nie jest wszystko spoko. Choć bardzo bym chciał - westchnął, wolną rękę kładąc sobie na biodrze - Uznajmy, że byłaś w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Poza tym, jakby to miało być to, co Ci się wydawało, to raczej bym teraz z Tobą o tym rozmawiał.
Gdyby jeszcze tylko wiedział, czym się ta dziewoja trudzi, to po usłyszeniu wypowiedzianego przez niej słowa "zgwałciłeś", zacytowałby pewne słowa niejakiego Leppera.
I teraz pojawił się problem, bo jak wampir już zaczął tak gadać, to ciężko mu będzie skończyć. A był świadom, że jak w końcu niewiastę puści, to mu może uciec i nici z dalszej konwersacji. Trudne sprawy~
- A może jesteś zła, bo nic się takiego nie stało? - Uśmiechnął się i zasłonił sobie usta lewą dłonią.
Nie mógł sobie odmówić tego żartu, nawet jeżeli jego rozmówczyni wcale nie było do śmiechu. Może trochę na siłę próbował rozładować atmosferę, ale strasznie zależało mu na nieszarganej opinii. No i miłob by było ujrzeć ładny uśmiech na tym zdenerwowanym licu.
Usłuchał i puścił rękę dziewczyny po wysłuchaniu jej komentarza. Aż spojrzał sobie na dłoń ze zdumioną miną, jakoby nie wierząc, że jest rzeczywiście tak zimna.
- Może Ci się zdawało z nerwów? - odparł z lekkim uśmiechem, wzruszając ramionami.
Przynajmniej była szczera. Choć tego typu tekst białowłosy mógł przyjąć dwojako, początkowo nie wysnuwał żadnych wniosków, jakoby jego nowa koleżanka podejrzewała go o bycie wampirem. Nie, żeby na pierwszy rzut oka jakiegoś przypominał, bo przecież czerwone oczy, blada cera, przydługie kły i niska temperatura ciała to cechy charakterystyczne dla każdego człowieka. Prawda? Prawda?!
Przeczesał sobie włosy prawicą, robiąc bardziej poważną minę. Westchnął.
- Przynajmniej pozwól mi się odprowadzić. Cholernie mnie boli, że wyszło, jak wyszło, a opinia niedoszłego gwałciciela mnie mało interesuje. Tylko nie pytaj, dlaczego naprawdę na Ciebie naskoczyłem, bo to równie...zawstydzające.
Tak bardzo zawstydzające, że jakby niebieskowłosa była zbyt wścibska, to Hadrian zastosowałby terapię wstrząsową przy pomocy najbliższego, twardego narzędzia, by o tym całym incydencie zapomniała. A bardzo nie chciał stosować rękoczynu. Przynajmniej nie takiego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Sob Wrz 12, 2015 11:37 pm

Nie rozumiała postawy białowłosego. Co prawda domyśliła się, że był wampirem... Ale dlaczego tak usilnie chciał się jej wytłumaczyć? Czy nie powinien raczej w takiej sytuacji prychnąć, zgnoić ją, że w ogóle śmiała się odezwać i po prostu odejść? W taki, wiecie, wampirzy i "macho" sposób? Dziwny koleś.
- No oooookej? - przytaknęła niepewnie, acz już nieco uspokojona, przyglądając jednak nadal nieufnie. Nie mogła w końcu całkowicie stracić czujności. I, halo, proszę tutaj nie czepiać się szczegółów! To nie jej wina, że trudniła się czym trudniła, bo przecież jak to mówią, żadna praca nie hańbi! No, oprócz tej, ale Candice była jeszcze zbyt głupia, aby zrozumieć konsekwencje swoich czynów. Może przez te wszędobylskie bezstresowe wychowanie? Dzisiejsze dzieciaki były coraz bardziej nierozważne.
Na kolejne słowa wampira nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Naciągnęła jednak szybko kaptur głębiej na głowę, schylając ją, aby ukryć rozbawienie tak infantylnym w pewnym sensie tekstem. Gdy więc spojrzała na mężczyznę, jej twarz znów była nieruchoma i zirytowana, tak właśnie!
- Dostałbyś w inne miejsce, gdybyś spróbował zrobić coś nieprzyzwoitego. - oznajmiła poważnie, jakby należała do tych bardziej cnotliwych dziewuszek. Ehehehehe ~ Kto by jednak chciał znać szczegóły życia kogoś, na kogo ledwie przed chwilą PRZYPADKOWO się wpadło? Niemniej, kiedy puścił jej dłoń, wzięła ją szybko i potarła o drugą, próbując rozgrzać. Łypnęła na wampira, doskonale "mówiącym" wzrokiem, aby raczył przestać żartować, choć nie odezwała się nawet słowem. Nie musiała, w końcu jej stwierdzenie dość jasno sugerowało, że WIEDZIAŁA o prawdziwej naturze mężczyzny, pomijając już te cechy, po których można było to rozpoznać, wirując nawet w kosmosie. No, chyba, że był jakimś albinosem z Tanzanii czy Afryki Południowej - wtedy można uznać, że po prostu uciekł w obawie przed prześladowaniem i tu znalazł azyl, a Candy źle go oceniła, zła ona! Dobra, koniec, bo już bredzę.
Korzystając z okazji, przejechała szybko spojrzeniem po wampirze, analizując go pobieżnie, aby ostatecznie zatrzymać wzrok z powrotem na jego twarzy. Nie rozumiejąc nawet dlaczego to zrobiła, kiwnęła delikatnie głową na jego propozycję, chowając szybko ręce do kieszeni bluzy.
- A ja myślałam, że to taki rodzaj podrywu czy coś... Ale nie stosuj go już, bo nie działa. - uśmiechnęła się kącikiem ust ironicznie, zerkając w stronę centrum, do którego pierwotnie zmierzała. - Poza tym, jesteś bardzo interesowny, niedoszły gwałcicielu. - dodała prosto z mostu. Niezszargana opinia, no tak, w końcu mogła rozpuścić plotki, że jakiś białowłosy zbok napadł na nią w samym środku parku! Może gdyby zaczęła krzyczeć, postawiłby jej obiad? Albo najlepiej kolację, chociaż wątpiła, by chciał zostać do śniadania (o dziwo). Trudno, przeżyje to jakoś.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Sro Wrz 23, 2015 11:16 pm

Wiedział, że trafił na dość specyficzny rodzaj dziewczyny, z którą relacja wyglądałaby po stokroć lepiej, gdyby nie zaczęła się w ten dziwaczny, dwuznaczny sposób. Dlatego też wszelakie potwierdzenia nieznajomej, że zrozumiała, nie trafiały do Hadriana. Śmiał twierdzić, że swoim przytakiwaniem dawała mężczyźnie do zrozumienia, że mu ni cholery nie uwierzy, ale miała już dość jego bezsensownych tłumaczeń. Po głębszym zastanowieniu sam wampir miał dość robienia sobie usprawiedliwień. Lepiej dla płci brzydszej brać na klatę odpowiedzialność, niż szukać sobie wymówek.
W końcu dziewczę wykazało się jakimś pozytywnym zachowaniem. Aż mimowolnie na ustach Hadriana pojawił się szerszy uśmiech, gdy dane mu było usłyszeć śmiech białogłowej. Jak była skora do takich reakcji, to najwidoczniej wampir nie był przez nią postrzegany w najbardziej negatywnym świetle. Mógł jeszcze wyjść z tego dołka, w który się wpakował, w najlepszym wypadku zaczynając wspinać się po nizinach dobrych kontaktów z dziewczyną. Tak przy okazji. Bo jeżeli białowłosy miał być szczery, to najbardziej zależało mu na zachowaniu twarzy, uniknięciu problemów w przyszłości i...nienaruszeniu tej urodziwej buźki celem natychmiastowego załatwienia dwóch poprzednich punktów. Po co sobie więc utrudniać? Dla karmienia własnego ego, oczywiście! Co to za sztuka pozbyć się problemu po wampirzemu, jak można podjąć wyzwanie i dokonać tego na bardziej ludzkie sposoby?
Zakaz dalszego żartowania? Hadrian by w tej kwestii własnych rodzicieli nie usłuchał, a co dopiero jakąś dziołchę, co z nią gada od kilku minut. Jakimś cudem gada, bo niby chciał ją zgwałcić. Prychnął tylko pod nosem, przymrużył czerwone oczęta, spoglądając na swoją rozmówczynię wzrokiem "Ty sobie możesz swoje puzzle układać, a nie czyjeś życie" i wsparł lewą dłoń o swoje biodro. Doświadczanie opryskliwości zwykłego człeczyny było wystarczająco dobrym powodem, by nie robić mu krzywdy. Ruthven chyba nawet zacznie wierzyć, że skoro dziewczę było skore do takiego zachowania w obecności prawdziwego Dziecka Nocy, to musiało być albo nieświadome, albo mieć coś nieteges z główką, albo wierzyło, że Hadrian był typowym good guy'em, choć wampirem.
- Mam w zwyczaju robić dobre, pierwsze wrażenie, kiedy startuję do dziewczyn. Symulowanie ataku gwałciciela w tym celu to kiepski pomysł. Nawet ja to wiem. - Zaśmiał się, zsuwając lewą dłoń do kieszeni.
I oby teraz zaczął je robić, nawet jak już było za późno, by można je było określić jako "pierwsze". Wystarczyło, że będzie dobre.
- Jakbyś zaczęła mówić mi Hadrian, to byłoby ociupinkę lepiej.
Choć "niedoszły gwałciciel" był jednym z pozytywnych przykładów niedoszłego czegoś. Bo przecież każdy wie, że w innym wypadku o wiele lepiej jest przecież dochodzić. Pun intended.
- Po prostu dbam o swoje cztery litery. Prawie tak samo jak Ty, tylko do moich nikt nie chciał się akurat wtedy dobierać. Nawet rzekomo.
Puścił jej oczko. O wiele przyjemniej było rozmawiać na temat tego całego gwałtu dla żartu. Oby tylko zaraz niebieskowłosa nie zaczęła parafrazować słów wampira w typowo babski sposób, by znaleźć powód do jego dalszego ochrzaniania i strzelania fochów. Jak z shotguna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Wto Wrz 29, 2015 11:13 pm

Cóż, z tym niewypowiedzianym głośno zaprzestaniem żartowania chodziło jej po prostu, aby nie próbował zaprzeczać nawet, że jest wampirem. I czy była głupia, że zachowywała się nieco arogancko w stosunku do stuprocentowego krwiopijcy, stojącego tuż przed nią, biedną, lichą i nieuzbrojoną (nie licząc scyzoryka!) człeczyną? Zrzuciłabym to raczej na karb adrenaliny i ciągłego zaprzeczania, że WAMPIRY NIE ISTNIEJĄ, DO KURKI NĘDZY! Na pewne sekundy zapominała nawet o nich, jakby wypierała się, że to nie może być prawda, nie może i już! Szybko jednak dotarło do niej co zrobiła i znów wzdrygnęło nią przerażenie, gdy spostrzegła również jak mężczyzna na nią spogląda. FUUUUUUCK, TY GŁUPIA DUPO! PRZECIEŻ TO NADAL WAMPIR! Spuściła szybko zlękniony wzrok na swoje ręce, które nadal energicznie pocierała, próbując rozgrzać. Tak, powściągnij język (i wzrok), Candy, nawet taki z pozoru miły typ może okazać się groźny...
- Na niektóre działa... - mruknęła, chociaż kiedy dotarło do niej, że mogło to zabrzmieć dwuznacznie (tak jakby nie było to jej specjalnością, mhm), szybko się zreflektowała: - Ale nie to, że na mnie, czy coś! - tak, udawanie cnotki, teraz jej się na to zabrało, i to całkiem nieświadomie, srsly!
Na kolejne wytłumaczenia, zamachała zniecierpliwiona ręką, ruszając przed siebie wolnym krokiem. Może się rozmyśli i po prostu odejdzie, bo uzna, że już wystarczająco wybrnął z sytuacji? Wątpiła.
- Dobra, dobra... Hadrian, możesz już skończyć, bo tak nie tłumaczysz się chyba nawet własnej matce. - odparła, uśmiechając kącikiem ust cwaniacko. Odwróciła się do niego przodem, idąc nadal w tył. - JA I TAK WIEM SWOJE. - dodała typowo babski tekst, i zatrzymała się, czekając na wampira. Gdy do niej dołączył, znów ruszyła, kierując się w stronę miasta, do którego pierwotnie zmierzała.
- Mogę o coś zapytać? - spytała nagle, spoglądając na wampira kątem oka. Była to czysto retoryczna zagrywka, bo niezależnie od odpowiedzi Hadriana, Candy palnęła nagle: - Czy istnieje ktoś taki jak dobry wampir? Bo, wiesz, biorąc za przykład tę naszą sytuację, nawet jeśli to był przypadek... O ILE to był przypadek... - zerknęła na Had'a porozumiewawczo. - ...To chyba każdy skorzystałby z okazji i... No, wiesz. Nie to, że kwalifikuję cię od razu jako tego dobrego, bo totalnie cię nie znam, nie wiem nawet czy nagle się nie rozmyślisz, a ja będę miała nikłe szanse na obronę, ale... No kurde, miłosierny wampir, tłumaczący się człowiekowi? - jej bezpośredniość chyba czasem zakrawała jednak o szaleństwo czy nawet głupotę. Nie wiedziała nawet dlaczego pozwoliła sobie na AŻ TAKĄ szczerość w stosunku do domniemanego oprawcy. Może była tak zaintrygowana faktem, że jednak jej nie skrzywdził? Że MOŻE istnieje w tych pijawkach coś z ludzkich, bardziej empatycznych cech, o których mało mówiło się w filmach czy książkach? Była ciekawa tych stworzeń, dlatego właśnie zdecydowała się na tak śmiałe pytania, na które mogła nie dostać odpowiedzi, i wcale by się temu nie zdziwiła. Jednak była również w stosunku do wampirów zupełnie bezbronna... Nie wiedziała jak ma się bronić i co jest ich słabymi punktami, a co gorsza, nie wiedziała komu ma powiedzieć o swoich wątpliwościach, kto mógłby ją w czymkolwiek podszkolić. Kto by pomyślał, że odpowiedzią na jej pytania i ciche prośby będzie właśnie ten jasnowłosy wampir, o czym jeszcze nie zdawała sobie zupełnie sprawy? Chociaż, może zatliła się w niej maluteńka iskierka nadziei, matka głupich? Who knows.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Nie Paź 25, 2015 11:03 pm

Zaśmiał się krótko na komentarz dziewczyny. I nagle to ona zaczęła się tłumaczyć. Niepotrzebnie zresztą, choć jej tsunderowata reakcja była czymś przyjemnym dla oczu i uszu wampira. Wciąż uśmiechnięty, rzucił jej podejrzliwe spojrzenie, które niebieskowłosa mogła zinterpretować po swojemu. Może chciał ją zachęcić do rozwinięcia tematu? Poznać szczegóły, jakie to panny lubiły być w tak nietypowy sposób zdobywane, by może coś kombinować w przyszłości? Rozmowa o gwałcie w ogóle wydawała się być najlepszym spośród tematów, jakie białowłosemu przychodziły do głowy. Bo nie miał w zwyczaju pogaworzyć o tym z prawie-że-ofiarami.
Nie było mowy, by wampir tak sobie odpuścił. To by było tak trochę nie po męsku. Już nawet nie musiało chodzić o przebaczenie niebieskowłosej, lecz tylko o jej towarzystwo. Z rękoma w kieszeniach wyruszył po chwili za nią, dalej się uśmiechając pod nosem. Teraz tylko mieć nadzieję, że mieszkała hen daleko, by ten krótki spacer wcale nie był taki krótki.
- Mamusi to Ty w to nie mieszaj - skomentował nadzwyczaj spokojnie, nie zmieniając jednak wyrazu twarzy.
Uszczypliwość tej panny zaczęła coraz mniej martwić białowłosego. Wręcz przeciwnie, zaczął uważać jej docinki za oznakę sympatii i rzeczywisty brak żalu o to, co stało się niedawno. To dobrze. Nie tyle dla wampira, co dla niebieskowłosej. Jak długo reputacja Hadriana pozostanie niezszargana, tak długo dziewczyna nie będzie musiała się martwić o bycie kiedyś celem polowań tegoż krwiopijcy w najmniej oczekiwanym momencie i przy najmniejszej liczbie świadków. Raczej nikt znający Ruthvena by nie powiedział, że należy do szczególnie mściwych osób. Ale czy ofiary jego zemsty miałyby kiedykolwiek szansę na opowiedzenie o tym historii?
Białowłosy otworzył szerzej oczy w zaciekawionym spojrzeniu i mruknął z aprobatą na zapytanie niebieskowłosej, niemalże pożerając ją wzrokiem. Był zadowolony, że miała do niego jakąś małą zagwozdkę. Zrobił jednak mniej tęgą minę, gdy zaczął wsłuchiwać się w jej kolejne słowa. Dobry wampir? W sumie pytanie miało sens, bo raczej krwiopijcy przy pozytywnej opinii wśród normalnych ludzi to nawet nie stali.
- To był przypadek - krótko wtrącił, przymrużając nieco oczy.
Hadrian wysłuchał dziewczyny do końca. Nawet przez chwilę przestał na nią spoglądać, patrząc po prostu gdzieś przed siebie i wzdychając. Planował nawet odpowiedzieć od razu, jednak w ostatniej chwili się powstrzymał. Bo zachciało mu się coś zrobić z tą nieco zbyt poważną atmosferą, która zdawała się nagle budować.
- Jesteś tak "dere", że jakbyś jeszcze kończyła zdania przy pomocy "b-baka" - przy ostatnim określeniu użył bardziej piskliwego głosiku - to byłabyś kompletna!
Zaśmiał się, wyciągając prawicę z kieszeni i przeczesując nią włosy. Powaga zabija powoli, a Hadrian żył już szmat czasu. Chyba to był jeden z powodów.
Białowłosy szybko się opanował, chowając wcześniej wyciągniętą rękę do kieszeni. Wyszczerzył kły w zadziornym uśmiechu.
- Pozwolisz, że odpowiem pytaniem na pytanie - zaczął mówić, schylając się nieco do przodu - Czy istnieje ktoś taki jak "dobry" człowiek? I nie mam tutaj na myśli kwestii smakowych.
Nie potrzebował na to odpowiedzi. Bardziej starał się naprowadzić dziewczynę na rozwiązanie jej własnego problemu. Choć kobieta, jak to kobieta, mogła to zrozumieć na takie sposoby, które by nigdy białowłosemu do głowy nie przyszły.
- Zaufanie to świadomość, że ktoś może w każdej chwili, bezproblemowo, wbić Ci nóż w plecy, jednocześnie wierząc, że nigdy tego nie zrobi. - Wyprostował się - Możesz zostać oszukana, jeżeli będziesz zbyt ufna, ale będziesz żyć w męce, jeżeli nie będziesz wystarczająco ufna. Reasumując, wszystko zależy od Twojej oceny. I szczęścia.
Aż się Hadrian dobrze poczuł, mogąc powiedzieć coś nie tyle mądrego, co prawdziwego. Uważał nawet, że odpowiedział dość jasno.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Pon Lis 02, 2015 12:12 am

- "Dere"? Co to jest "dere"? To od derenia? To się je? - spytała zainteresowana, nie rozumiejąc zupełnie dlaczego Hadrian się śmieje. No cóż, była Dunką, osobą zza granicy i dopóki tutaj nie przyjechała, nie interesowała się Japonią niemal wcale, nie licząc tych paru lekcji geografii, gdy musiała zapamiętać jakie wody otaczają tę samotną wyspę. Nawet przymusowe lekcje japońskiego nie skłoniły jej do głębszego zapoznania się z tutejszą kulturą, a przede wszystkich nowinkami, modą i slangiem, jaki tu panował. Przebywała w mieście przymusowo, nie wybrała sobie tego losu, dlatego jak na prawdziwą nastolatkę przystało, buntowała się przed adaptacją z tym miejscem. Nie nosiła mnóstwa kiczowatych breloczków przy telefonie, nie miała metrowych, różowych tipsów ani kolekcji mang, najlepiej yaoi, bo to taki KAWAII! Nie dziwota więc, że nie rozumiała o czym rozmawiały te wszystkie roztrzepane, japońskie dziewuszki, no i co chodziło wampirowi. Może faktycznie porównał ją do derenia? Ze niby była do zjedzenia czy coś... Och, God, dlaczego do JEDZENIA?!
Przysłuchiwała się jego odpowiedzi w milczeniu, wlepiając wzrok w podłoże. Dobry człowiek... Też coś. Ludzie byli dziwni i nieprzewidywalni, a liczba bezmyślnych morderstw stale rosła. Nie rozumiała tego, jednak nigdy nie przyszłoby jej do głowy, aby porównywać ich z wampirami. Krwiopijcy atakowali ludzi, aby wyssać z nich krew, pożywić się... i najlepiej jeszcze później ich zabić. A ludzie? Pomijając przypadki kanibalistyczne, nie pożywiali się sami sobą, choć fakt, zabijali bezmyślnie... Nie potrafiła tego wytłumaczyć i jej "mózgowe styki" nie potrafiły jeszcze połączyć jednego z drugim. Niemniej, zrozumiała dalszą część wypowiedzi Hadriana i zagryzła wargę w zastanowieniu. Taaa, żyć w wiecznym strachu i myśli, że każdy wampir chce cię zabić - katorga. Tylko jak można było odróżnić tego "dobrego" od "złego" wampira? Spróbować na własnej skórze? Za każdym razem? Znając jej szczęście, wpadłaby w łapska jakiegoś psychopaty już na samym początku i tyle byłoby z jej żywota!
Stanęła nagle i spojrzała ponownie na mężczyznę hardym spojrzeniem.
- Ucz mnie. - wypaliła, mierząc wampira świdrującymi oczyma, niemal nieznoszącymi sprzeciwu. W gwoli ścisłości, dodała: - Szczerze mówiąc, nic nie wiem o wampirach, oprócz tego, że mają... macie kły, pijecie krew i odurza was czosnek, a ty wydajesz mi się odpowiednią osobą do tego, żeby wtajemniczyć mnie w wasz świat. Nikt nie chce mi o was nic powiedzieć... To denerwujące! - tupnęła nogą ze zdenerwowania, oh i ah! Czuła się gorsza, no! Wszyscy byli tak pieprzenie tajemniczy, wiedzieli więcej, doświadczyli więcej, a nic nie chcieli ujawnić, tak, jakby uważali, że sama powinna się o tym przekonać - my cierpieliśmy, więc ty też pocierp. Cóż, grunt to umiejętność wycwanienia się i Candy za wszelką cenę chciała właśnie to zrobić.
- Wiem, wiem, to głupie wierzyć, że wampir miałby powiedzieć człowiekowi o swoich słabościach i o tym jak żyje, ale... No ale...! - spojrzała teraz na Hadriana niemal błagalnym spojrzeniem. - Zrobię wszystko, serio! Mogę ci sprzątać dom, wychowywać dzieci, prać skarpetki, a nawet zaoferować usługi matrymonialne, ale ty jesteś jedyną osobą, od której faktycznie mogłabym się czegoś dowiedzieć i nauczyć! - zwariowałaś, Candy. Zwariowałaś ewidentnie, prosząc o coś takiego ledwie poznanego wampira. No, ale może ci się uda?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Gość Nie Gru 06, 2015 9:33 pm

Zdumiał na moment, gdy dziewczyna dała znać o swojej niewiedzy. Szybko się jednak ponownie uśmiechnął. To przecież oczywiste, że nie każdy musiał się znać na nazewnictwie stosowanym w społeczności otaku. Choć z drugiej strony, białowłosy uważał "tsundere" za określenie tak znane, że trzeba by było mieszkać w jaskini, by go nie znać. No ale przecież teraz się wampir nie będzie interesował warunkami życia swojej nowej znajomej.
Ewentualnie to sam Hadrian miał błędny pogląd na rzeczywistość.
- Dowiesz się w swoim czasie - wzruszył ramionami.
Ruthven zrobił kilka kroków więcej po tym, jak dziewczę się nagle zatrzymało. Sam w końcu również tak postąpił i rzucił swojej rozmówczyni pytające spojrzenie. Otworzył szeroko oczy w zdumieniu, gdy niebieskowłosa, nagle i niespodziewanie, dała znać o swojej chęci zrobienia z Hadriana swojego osobistego nauczyciela. Zamrugał kilkakrotnie i podrapał się palcem wskazującym po podbródku, słuchając co mu miała dziewoja do powiedzenia. Był świadkiem dość intrygującej zmiany nastawienia. Intrygującej i niepokojącej zarazem. Co kierowało niebieskowłosą? Głupia ciekawość, czy chęć użycia zdobytych informacji w sposób szkodzący nosferatu?
Zamknął oczy i wybuchł śmiechem. Szybko zasłonił usta zewnętrzną częścią prawej dłoni. Rozbawienie dominowało wszystkie inne odczucia, które tworzyły bohaterowi przy słuchaniu jego rozmówczyni. Było to zapewne spowodowane głęboko zakorzenioną, typowo wampirzą pychą, którą nawet Hadrian nie był w stanie czasami okiełznać.
Zaprzestał się głośno weselić, przybierając tajemniczy uśmiech. Zrobił krok w stronę dziewczyny i nachylił się w jej stronę. Przymrużył oczy, świdrując ich spojrzeniem te rozmówczyni. Stał tak przez chwilę cicho.
- "Wydajesz". - Powtórzył słowo wypowiedziane przez niebieskowłosą - A skąd wiesz, że nie robię tego specjalnie? Chyba zapominasz  z kim masz do czynienia. I kto niby próbował się do Ciebie dobrać.
Wyprostował się, chowając dłonie do kieszeni spodni. Zachichotał krótko, szczerząc przy tym kły. W końcu obrócił się plecami do dziewczyny i wzdrygnął ramionami.
- Panna nie powinna też mówić prawie obcemu mężczyźnie, że zrobi dla niego wszystko. To zbyt ryzykowne. Dla obu stron. - Postanowił uraczyć swoją rozmówczynie dobrą, przyjacielską radą.
Oferta była kusząca, jednak odgórne jej zaakceptowanie było bardzo nierozważne. Tym bardziej, że to Hadrian miał luksus dyktowania warunków, bo prośba - choć niewłaściwie sformułowana - była skierowana do niego, a więc dziewczyna była skazana na jego łaskę. Lub niełaskę.
- Zamiast bawić się w belfra, wolę odpowiadać na pytania. I na nie nie odpowiadać. Zamiast prowadzić wykłady, wolę sobie porozmawiać.
Jasno dał do zrozumienia niebieskowłosej, że nie miał zamiaru powiedzieć jej wszystkiego, o co by tylko zapytała. Nie miał zamiaru sobie odebrać możliwości selekcjonowania informacji, którymi będzie chciał się podzielić. Dla dobra własnego i innych krwiopijców. Good Guy Hadrian.
- Nie staraj się robić z prostych spraw czegoś formalnego, moja droga. Po co nam tak sztywna relacja, jak może być znacznie-znacznie luźniejsza? - Wyciągnął dłonie z kieszeni, odwrócił do rozmówczyni i wzruszył ramionami - Choć chyba już to robisz, nie zdradzając mi swojego imienia. Czyżbyś chciała, żebym zwracał się do Ciebie "pszepani"?
Odchylił głowę nieznacznie w lewo, patrząc na dziewczynę. To była jego kontrpropozycja: "zostańmy ziomeczkami, to może czasem sobie pogadamy o wampirach i takich tam pierdołach. Jak będę miał kaprys".
- Ale ten motyw z robieniem co Ci powiem pozostawmy. Będzie zabawnie.
Być może ostatnie słowa powiedział dość wesoło, to w rzeczywistości był w nich ukryty przekaz. A przeciw w tej kwestii może nie zostać przyjęty przez wampira dość pozytywnie, co może źle odbić się na chęci Hadriana do pomagania niebieskowłosej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

"It's a very, very mad world! Empty Re: "It's a very, very mad world!

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach