Tuż przed zmrokiem...

Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Sob Wrz 12, 2015 2:54 pm

Czajnik zaczął gwizdać, jakby w przypomnieniu, że właśnie nadszedł czas zrobienia kawy. Głośny dźwięk sprowadził do kuchni w pierwszej kolejności Zmorę, która niezadowolenie przeciągnęła się przy drzwiach tarasu. Zbliżała się pora polowania, toteż w oczekiwaniu na ucieczkę ostatnich zdradliwych promieni, zainteresowała się powstałym hałasem.
-Ach, tutaj jesteś – płomiennowłosa kobieta pojawiła się tuż przy zwierzęciu i z dbałością kociej pani, pogładziła zmorę po głowie. Cichy pomruk zadowolenia wzniósł się powietrze, kiedy Esmeralda otworzyła drzwi, pod którymi koczował zwierzak. Lekarka wyłączyła gaz i skierowała strumień wrzącej wody pod dwa identyczne zielone kubki. Kawa wieczorem? Czemu nie. Leżące na stole notatki sugerowały, że jej praca wciąż nie dobiegła końca. Kiedy więc zwierzak otarł się o udo lekarki, Esmeralda wyjęła z lodówki dość duży kawał świeżego mięsa i nie trzymając już zmory w niepewności – zostawiła posiłek w misce. Od kiedy zwierzak był oswojony, nie istniała potrzeba większych polowań. Wszystkie zwierzęta leśne, jak również okoliczne psy i koty, mogły się czuć bezpiecznie. Polowania zmory ograniczały się bowiem tylko do wyjść, dzięki którym mogła utrzymać swoją formę. Gdy zwierzak zajęty był jedzeniem, Esmeralda usiadła na jednym z krzeseł i w spokoju upiła łyk upragnionej kawy. Lewą ręką zaś zaczęła zgarniać pozostawione w nieładzie notatki, których przez tygodnie zebrało się więcej niż wymagała tego potrzeba.
- Co za bałagan... nigdy niczego nie znajdę w tym burdelu – rzuciła, kiedy część kartek poszybowała na ziemię. Podmuch wiatru witając się przez otwarte drzwi, przypominał o zbliżających się chłodach. Krótka jeansowa sukienka, nie była odpowiednim strojem do wyjścia, ale ten dzień Esmeralda zaplanowała zupełnie inaczej. Z niemałym zdenerwowaniem, zostawiła parujący kubek i zerwała się do zbierania notatek, które jak na złość poszybowały po całej szerokości kuchni. No pięknie.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Pon Wrz 14, 2015 11:33 am

Przyszedł do niej. Jak zwykle wieczorem gdyż większość dnia zajmowała mu praca w szkole oraz porządkowanie spraw Oświaty. Chciałby do niej wracać zawsze, lecz dołączając do codziennych zajęć patrole oraz konieczność udawania przykładnego męża na potrzeby roli Grigorija Petrowicza Vlad mógł zachodzić do Esmeraldy zaledwie kilka razy w ciągu miesiąca Miał na sobie , jak zwykle zresztą, czarne półbuty, garniturowe spodnie oraz marynarkę w tym samym kolorze. Pod kołnierzem zawieszony byl wąski czerwony krawat. Sam także poczuł przeciąg, który wywołał otwierając drzwi wejściowe, które z myślą o nim zostały pozostawione nie zamkniętymi na klucz. Po wejściu przekręcił zamek i poluzował nieznacznie krawat by nie uciskał go zbytnio w szyję po czym skierował się wprost do kuchni. Czemu akurat tam? Kres jak zawsze przybył wraz ze swym Panem i kierując się psim węchem bezbłędnie zmierzał w kierunku Czerwonowłosej. Vladislau zatrzymał się tylko na chwilę w korytarzy by zdjąć buty i odstawić je na właściwe miejsce. Do kuchni pierwej wbiegł pies, lecz szybko się zatrzymał wyczuwając i widząc zmorę. Przekrzywił łeb zaciekawiony, nie okazywał jednak agresji. Już dawno wyrósł z atakowania wszystkiego co się rusza. Stał się podobny do Vlada tak bardzo jak momentami Vlad potrafi przypominać jego. Niemniej podobieństwa najbardziej są widoczne w skrajnych sytuacjach. Vladislau chwycił w locie jedną z kartek, która akurat pędziła wprost na niego. Następnie zaczął zbierać pozostałe notatki.
- Powinnaś używać narzędzi biurowych. - stwierdził sięgajac po dziesiątą z kolei kartkę gdy uporali się z bezwładnymi exdrzewami podszedł do Esmeraldy przeglądając co poniektóre z notatek i oddał je nie zagłębiając się za bardzo w lekturę.
- Cieszę się, że Cię widzę. - rzekł do kobiety z delikatnym uśmiechem. Takie spotkania poza pracą były dl Vlada rzadkością. I związane były zwykle właśnie z Esmeraldą Green. Wprawdzie nazywała się inaczej, lecz Vlad był świadom iż woli ona przybrane miano.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Pon Wrz 14, 2015 11:03 pm

Skakała pomiędzy dokumentami, łapiąc stronnice i rozbudzając swoją złość przez te niesforne papierzyska. Przeciągi nigdy nie przynosiły nic dobrego, jednak otwarcie drzwi wejściowych sugerowało pojawienie się gościa. Esmeralda nie musiała podnosić wzroku by wiedzieć kto przyszedł. Przekręcanie klucza w zamku, zatrzymanie w przedpokoju by zdjąć buty... rytuał stosowany tak często, że znała go niemal na pamięć. Pedantyczna natura Vlada  nie pozwalała wejść do mieszkania w butach, dlatego zgodnie ze zwyczajem w drzwiach napierw stanął Kres. Esmeralda uśmiechnęła się na widok futrzastego gościa. Nie tylko ona wpatrywała się w Kresa. Zmora, która do tej pory zajęta była posiłkiem, uniosła pysk wraz z kawałkiem mięsa, które z plaskiem wypadło na podłogę. Gardłowy pomruk niezadowolenia towarzyszył zachowaniu zmory, która pierwszy raz miała możliwość dzielenia swojego terytorium z psem.
- Spokojnie - lekarka pogłaskała zwierzę, które stanęło tuż przed nią w celu jej ochrony - Widzisz? On nie przyszedł tu by zrobić nam krzywdę. To dobry piesek. I dobry Pan - zmora spojarzała na Esmeradlę, a jej czujne spojrzenie po kolei przeniosło sie na Kresa i wchodządzego do kuchni Vladislau'a. Mężczyzna łapał właśnie kartkę w locie, kiedy zmora chwyciła w zęby wypuszczony kawał mięsa i wraz z nim udała się na swoje leżysko. Jadła, lecz nie spuszczała wzroku z przybyłych, jakby w ten sposób chciała zakomunikować, że trzyma łapę na pulsie.
- Myślałam, że już nie przyjdziesz. Uczniowie dają Ci tak w kość, czy może masz ciekawsze zajęcia nad odwiedziny dawnej znajomej - zbliżyła się i swym zwyczajem przywitała się najpierw z Kresem, przy którym jej spojrzenie nabrało figlarnych iskierek -  Narzędzia biurowe są dla biurokratów i spokojnych ludzi. Gdybym miała w domu armię zszywek, padłabym na zawał ze strachu, że któraś z żab może sobie zrobić nimi krzywdę - wstała na równe nogi i z wdzięcznością przyjęła kartki, które pozbierał i oczywiście już przejrzał - Mogę powiedzieć o Tobie to samo-  stwierdziła, po czym zapominając na chwilę o wszystkim, rzuciła Kresowi psie ciastko. Zupełnie tak, jakby robiła to zawsze.
- Masz na coś ochotę? Kawa? Coś mocniejszego? A może kolacja? - wszystkie kartki odłożyła na stół, a na nie z kolei odłożyła misę z owocami, ażeby uniknąć ponownej ucieczki makulatury. Krótkie spojrzenie na notatki wystarczyło by dostrzec lekarskie pismo i mnóstwo niezrozumiałych dla Vladislau'a nazw. Wykresy, przedstawiające tkanki i komórki również znalazły swe miejsce w notatkach. Zresztą, co w tym dziwnego?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Sro Wrz 16, 2015 8:31 am

Białowłosy nie spodziewał się obecności stworzenia pokroju zmory. Esmeralda musiała ją mieć od niedawna. Inaczej chyba podzieliłaby się podobną informacją z Vladem. Spojrzał wprost w ślepia obserwującej ich istoty, lecz słowami zwrócił się do Czerwonowłosej.
- Nie mówiłaś, że zmieniłaś zainteresowania zoologiczne. Czy to Harold V? - było to stwierdzenie z niejakim przekąsem, jednakże Vlad do zmory nie miał absolutnie nic naprzeciw Na jej odpowiedź dotyczącą narzędzi biurowych westchnął jedynie.
- Żab nie puszczasz przecież luzem. - tego sobie wyobrazić nie mógł. Całego domu w skaczących małych stworzeniach, które nie dość że łatwo byłoby rozdeptać to jeszcze miałyby tyle możliwości ucieczki. Esmeralda nie jest tak lekkomyślna. Po zebraniu dokumentów, z których wnikało że łowczyni pracuje cały czas i to nie tylko nad pacjentkami, odpowiedział jej na zarzut, który zresztą zabolał. Jak mogła nazwać się jego dawną znajomą? Odpowiedział dopiero teraz, a nie natychmiast ponieważ zajęła się, jak zwykle zresztą, Kresem. Pies natomiast był wniebowzięty. Podobnie jak Vlad bardzo lubił Esmeraldę. Czy tak samo jak on ją kochał, tylko na swój psi sposób? To byłoby ciężko orzec nawet dla Vladislau.
- Uczniowie to jedno. Szkoła nadaje mi ramy czasowe. Inna sprawa z Oświatą. To zajęcie, któremu nigdy nie ma końca. Przynajmniej dopóki nie pchnę jej na właściwy tor by zaczęła funkcjonować jak należy samodzielnie. Poza tym... Znajomych, szczególnie dawnych prawie nie odwiedzam. Większość z nich widuję w pracy i to mi wystarcza. Czasem  krótki telefon. Jesteś kimś więcej niż znajomą. - ostatnie słowa wyrzekł oddając jej dokumenty i zatrzymując na krótką chwilę swoją dłoń na jej dłoni i patrząc w oczy. Nie potrafił całkowicie pozbyć się mrożącego rew w żyłach spojrzenia, ani chłodnego tonu głosu gdyż były dlań naturalne. Jednakże w oczach jego dostrzec mogła ogniki, które gościły w nich gdy był w jakiś sposób rozemocjonowany. W tonie głosu natomiast można było zauważyć swego rodzaju troskę jeśli słuchało się wystarczająco uważnie. Gdy zaproponowała mu gościnę uśmiechnął się. Jak zawsze delikatnie i tylko na chwilę..
- Nie chcę Cię kłopotać kolacją. Herbatę poproszę, zieloną. Z płaską łyżeczką cukru. - powiedział idąc tuż za Esmeraldą. Czuł zapach unoszący się za nią, zapach jej włosów i pozostałości perfum... A może były to świeże perfumy? W każdym razie lubił ten zapach. Gdy przygniotła dokumenty misą z owocami wyjął z miski jabłko i wgryzł się w nie.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Sro Wrz 16, 2015 7:42 pm

Vladislau nie miał okazji poznać zmory z bardzo prostego powodu - nie gościł u lekarki zbyt często, a to już zwłaszcza przez ostatnie tygodnie. Esmeralda doskonale rozumiała ten stan rzeczy. Ponad dwa lata aktywnej znajomości uodporniła ją w pewnym stopniu na samotność, czy brak dłuższego kontaktu. To nie jego wina, że Oświata w której oboje działali, aktualnie była bardziej burdelem na kółkach niż organizacją.
- Zawsze lubiłam zwierzaki - odpowiedziała na lekki przekąs łowcy. Oczywiście to nie prawda, że każda żaba, wąż, czy inny mieszkaniec małego królestwa Esmeraldy wabił się Harvey (choć duża część...owszem) - Poznałyśmy się na cmentarzu i tak jakoś...niemal od razu przypadłyśmy sobie do gustu - kobieta spojrzała na zmorę, a jej twarz niemal natychmiast rozświetlił lekki uśmiech. Zmora przemknęła tuż obok Kresa i raz jeszcze otarła się o udo Esmeraldy. Dobrze im się żyło. Na pewno lepiej niż oddzielnie - Leć do ogrodu. Jutro pobiegamy razem - Esmeralda kucnęła przy zwierzęciu, a te wydało z siebie cichy pomruk - Obiecuję - w odpowiedzi zmora trąciła lekarkę nosem i wybiegła przez otwarte drzwi tarasowe. Jeszcze przez chwilę wpatrywała się w tamte miejsce, jakby chcąc się upewnić, że wszystko jest w porządku.
- Tak, ale nie trzymam ich też cały czas w zamknięciu. Poza tym jak widzisz mieszkam w lesie... - wykonała znak bezradności, w dalszym ciągu podtrzymując na twarzy uśmiech. Vladislau nie wiedział jak wiele małych istnień żyło w ogrodzie czerwonowłosej. Las to idealne miejsce dla zwierzolubów, czego nie omieszkała oczywiście wykorzystać.
- Vlad... - zauważyła to spojrzenie, jak również i samo dłuższe przytrzymanie dłoni. Kim dla niej był? Wielokrotnie zadawała sobie to pytanie, a odpowiedź zawsze stanowiła tezę, o której nie chciała dłużej rozmyślać. Zawsze była tą drugą, tą...do której się przychodzi nocą i wychodzi przed samym świtem. Bez kwiatów, kina, randek. Zawsze w ukryciu i mimo to nigdy nie żądała od niego niczego więcej. Nagły i nieco nacechowany emocjami ruch zaskoczył Esmeraldę, ale mimo to nie cofnęła dłoni, by po chwili wszystko mogło powrócić do dawnego porządku.
- Uczniowie bywają straszni. Sama nie wiem dlaczego jeszcze żadnego nie zabiłam za nazwanie mnie pielęgniarką, bądź pokazanie obraźliwego gestu. Słowo daje, że czasem mam ochotę przeprowadzić małą egzekucję - Vlad z pewnością był świadom, że Esmeralda użyła tych słów jedynie w formie żartu. Uczniowie rzeczywiście dawali ciału pedagogicznemu w kość, ale takie już nadeszły czasy. Praca pochłaniała większość dnia zarówno lekarki jak i nauczyciela, dlatego każde usprawiedliwienie z tym związane, było jak najbardziej akceptowalne - O Oświacie też chciałabym z Tobą porozmawiać. Tylko...musisz mi obiecać, że się nie zdenerwujesz jak to usłyszysz - poczekała z tymi słowami aż Vladislau przełknie pierwszego kęsa jabłka. Miała co prawda doświadczenie w pierwszej pomocy, ale na wszelkie ćwiczenia i ratunki przyjdzie jeszcze pora - Jesteś pewien, że chcesz tylko herbatę? - podeszła do szafki i wybrała paczkę z ulubioną herbatą Vladislaua. Torebka bezbłędnie trafiła do kubka, by po chwili dolać do środka wody.
Jasne, gardź moim jedzeniem. Żona pewnie gotuje lepiej, co? - w porę ugryzła się w język, by posyłane gromy i komentarze ograniczyły się tylko do niecenzuralnych myśli. Esmeralda podsunęła łowcy kubek z parującą cieczą i usiadła na jednym z siedzeń. Łyk kawy. Pierwszy... Drugi... Szykowała się długa noc.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Pią Wrz 18, 2015 12:56 pm

Nie dało się ukryć, że od zawsze lubiła zwierzaki. Otaczała się nimi na każdym kroku, a Kres był taktowany niczym książę momentami wzbudzając mimowolne ukłucie zazdrości u Vlada. Obserwował uważnie zmorę i ich spojrzenia spotkały się gdy ta ostatni raz obejrzała się za siebie. To ciekawe stworzenie, z którym Białowłosy dotąd nie miał bliższej styczności.
- Mieszkasz w domu znajdującym się w lesie. Nowocześnie wyposażonej willi gwoli ścisłości. - stwierdził chłodno, lecz bez jakichkolwiek pretensji czy ironii. Stwierdził fakt. Gdy wspomniała o uczniach znów na chwilę się uśmiechnął.
- Są niczym w porównaniu z łowcami, którzy przez lata byli spuszczeni niczym bezpańskie zwierzęta. Nie pomnę o samotnych mścicielach mieniących się łowcami. Uczniowie dają w kość, ale takie czasy i taki ich wiek. Oraz takie wychowanie. Łowcy w większości to stare konie i ich nie usprawiedliwia nic. Absolutnie nic. - powiedział stanowczo wyrażając swoją dezaprobatę wobec dotychczasowych działań większości łowców po czym sięgnął po upatrzone wcześniej jabłko. Wiedział, że to żart. Niemniej też i prawda. Uczniowie mimo, że część już praktycznie dorosła względem metryki zachowywali się momentami skandalicznie.
- Trudno wyprowadzić mnie z równowagi. - stwierdził chłodno, spokojnie po czym ugryzł owoc kolejny raz i usiadł przy stole.
- Tak. - Nie było sensu werbalnie się rozwodzić czemu nie chce kolacji. Nie nawykł do tłumaczenia takich rzeczy. Vlad nie jadł wiele, szczególnie wieczorami. Poza tym nie chciał by Esmeralda musiała specjalnie dla niego krzątać się po kuchni. Wiedział, że to kobieta czynu i pracy. Nie chciał spychać jej do roli kury domowej. Co do żony... Biedna nieświadoma Esmeralda. Zapewne inaczej by myślała wiedząc, że Vladislau zawsze gdy wraca do siebie witają go puste cztery ściany, nie licząc Kresa wchodzącego wraz z nim.
- O co chodzi? - chciał wiedzieć od razu. Wolał mieć pracę jak najszybciej za sobą. Oświata wprawdzie jest nieodłączną częścią jego życia, jednakże stanowisko dowódcy tratował jako pracę.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Pią Wrz 18, 2015 7:25 pm

Prawda. Uczniowie byli naprzeciw łowców, niczym potulne aniołki gotowe do zdobywania wiedzy i z należytą grzecznością odnoszący się do osób posiadających nad nimi pieczę. Szkoda, że ten punkt widzenia był tak zmienny, ale co się dziwić.
- Masz rację – stwierdziła oczywisty fakt. Szczerze mówiąc bała się tej rozmowy i samej reakcji Vladislau'a. Mógł przecież kategorycznie ją złajać i zabronić dalszej pracy w tym kierunku. Mógł. Choć prawdopodobnie kontynuowałaby ją nadal.
-Wiesz co… przejdźmy do salonu. Siedzenie na krzesłach w przy długiej rozmowie może być nużące – nim poszła w stronę zaproponowanego miejsca, w pierwszej kolejności umyła kubek z kawą, którą właśnie skończyła dopijać. Drugi kubek i herbatę Vladislau'a zabrała zaraz po tym i wraz z tym udała się do pokoju. Oba kubki szybko znalazły swoje miejsce na zdobionym stole, a Esmeralda usiadła na sofie. Krótka sukienka odsłaniała większość nóg, ale nie przeszkadzało jej to. Materiał ubrania był ciężki i drażniący, lecz sprawiła je sobie na własne życzenie.
-Wiem, że jesteś cierpliwy, ale są sprawy z którymi nie będziesz się ze mną zgadzał. Nie chcę poruszać tego na spotkaniu łowców, bo mogę zostać źle zrozumiana -strzepnęła niewidzialny pył z sukienki i gdy tylko Grigorij usiadł obok, ta zaczęła kontynuować – Ostatnio miałam w domu niezapowiedziane odwiedziny. Kilka osób przyszło do mojego laboratorium prosząc mnie, żebym niezwłocznie się z nimi udała – na twarzy lekarki pojawił się przelotny uśmiech. Vladislau znał ją doskonale, dlatego bez kończenia opowieści mógł zgadywać, że nie poszła z włamywaczami po dobroci – Nie byłam przygotowana. Nie miałam również zbyt dużych szans w tej… małej wymianie uprzejmości. Jednym z tych co mnie odwiedził był cholernie wytrzymałym wampirem… podejrzewam, że większym i masywniejszym od Ciebie kiedy scalasz się z Kresem -  robiła krótkie przerwy, chcąc żeby przyswoił na spokojnie tą wiedzę – Rzucił mną jak szmacianą lalką. Na dobrą sprawę myślałam, że już po mnie. Mam zbyt ostry język i nie przebieram momentami w słowach. W tamtym przypadku było to nierozważne posunięcie – nazwała Johnatana Frankresteinem i choć było to nieodpowiednie, prawdopodobnie teraz postąpiłaby tak samo. Jej celem nie było snucie opowieści życia, ale wprowadzenie łowcy w sens tych wszystkich wydarzeń. Wyłożenie planu to jedno, ale w połączeniu z genezą i kilkoma przemyśleniami nabierał nowego sensu oraz potrzebnej mu siły.
- Obudziłam się w obcym laboratorium, które na moje oko mogłoby mieć coś wspólnego z tym wirusem nad którym pracuję… ale do rzeczy…okazało się, że za tym całym „porwaniem” i późniejszym leczeniem z zadanych mi obrażeń stoi niejaki Emmanuel Kuroiashita. Złożył mi propozycję według której miałabym zająć się leczeniem jego brata, który najprawdopodobniej choruje na jakąś genetyczną chorobę – wyrzucała opowieść, mając nadzieję, że pozwoli jej dokończyć. Rzeczywiście nie musiał się irytować. Była tylko albo i aż lekarzem, a jak wiadomo… nie ma ludzi, których nie dało się zastąpić – Zgodziłam się. Uznałam, że powinieneś o tym wiedzieć. Będę go leczyła, bo moim zdaniem jest to szansa na poznanie ich genotypu, a o ile nie myli mnie świadomość, również i Samuru należy do ich rodziny – odwróciła wzrok i sięgnęła po kawę, z której upiła kilka łyków. Idealna chwila na to, by przetrawił raz jeszcze wszystkie informacje. Zdenerwuje się? Uzna za zdradę? Wszystko było mozliwe.
-Długo wahałam się czy Ci o tym powiedzieć. Poprzedni dowódcy zabronili mi badań nad wampirami sugerując, że to strata czasu. Ale ja chcę spróbować Vlad. Czuję, że to dobry trop – było tak wiele spraw, które chciała z nim skonsultować. Słowa nie były jednak proste i więzły w gardle ilekroć chciała je z siebie wyrzucić. Niepewność na reakcję Vlada, odbierała niejako pewność siebie , której zwykle miała aż nadto.
- Jesteś na mnie bardzo zły? - spojrzała mu prosto w oczy, zastanawiając się, co by było gdyby miał w sobie jakieś geny bazyliszka. Straszy scenariusz. Zaprawdę.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Sob Wrz 19, 2015 1:03 pm

Długa rozmowa. To jest to czego lakoniczny Vlad pragnął. Chyba, że miała na myśli monolog, którego będzie mógł wysłuchać ograniczając się do kilku komentarzy. Mówca był z niego żaden, jednakże słuchacz cudowny. Oddał posłusznie kubek Esmeraldzie po czym poszedł za nią. Ona była Panią Domu i nie miał ochoty jej wyprzedzać. Zwłaszcza, że jeansowa sukienka podkreślała to co miłe oczom odsłaniając równie miłe partie ciała. Białowłosy nie wgapiał się niczym szpak w malowane wrota, jednakże zawsze przyjemniej jest móc choćby przelotnie spojrzeć na atrakcyjną kobietę. Zwłaszcza gdy żywi się do niej jakieś uczucie.
- Owszem są. - cóż to by był za pantofel gdyby się zgadzał we wszystkim z Esmeraldą. Zwłaszcza, że wychowanie odebrali zgoła odmienne. Usiadł wygodnie i pozwolił Czerwonowłosej rozpocząć jej opowieść. Nie przerywał jej. Jednakże gdy wspomniała o rzucie nią niczym szmacianą lalką z jego gardła wyrwał się mimowolnie dziwaczny dźwięk, któremu najbliżej było do warknięcia. Kto z kim przystaje takim się staje. Jego twarz była stężała, lecz czy coś to zmieniało w jego wyglądzie? W końcu wszyscy wiedzą, że wygląda jak sbecki kat i jego mimika jest daleko od możliwości wyrazu holywoodzkiego aktora. Milczał dopóki nie był pewien, że to koniec. Skoro zdecydowała mu się o tym opowiedzieć nie chciał by coś zataiła gdy on powie coś nie tak. W końcu doszło do niewinnego pytania przy którym spojrzała mu w oczy. Zimne oczy, w których gorzał teraz lodowaty ogień ostatniego kręgu piekieł.
- Nie jestem zły. - wstał i podszedł do okna by spojrzeć na wieczorny ogród. Złożył ręce na plecach na modłę wojskową. Twarz wykrzywił mu niepokojący grymas, którego w tej chwili zobaczyć nie mogła. Zgrzytnął zębami.
- Jestem wkurwiony. Ten dom jest źle zabezpieczony. Nawet zmora przy kimś takim nie zdołałaby Ci pomóc. Mogłaś zginąć! Nawet jeśli nie mieli na celu Cię zabić złe zabezpieczenie willi oraz Twoja niefrasobliwość słowna naraziły Cię. - choć podniósł nieco głos nie krzyczał. Niemniej można było usłyszeć przejęcie w głosie. Vladislau nie przejął się samą kwestią badań. Uważał je za potrzebne i nie rozumiał czemu wcześniej tego zabraniano. Nic dziwnego, że świata stała w miejscu skoro opierano się na przestarzałych badaniach. Niemniej w tej chwili jego umysł zaprząta jedynie fakt, że mogła w tak głupi sposób zginąć. Była cenna zarówno dla Oświaty jak i dla niego. Nie chciał jej stracić. Twarz jego uspokoiła się. Ponownie stężała i straciła wyraz jakiejkolwiek emocji i obrócił się w jej stronę.
- Masz pozwolenie na badania. I pełny dostęp do zasobów Oświaty, które mogą Ci w nich pomóc i kartotek dotyczących poprzednich badań. Masz jednak zabezpieczyć ten dom. Czy wolisz bym z Tobą zamieszkał by zwiększyć Twoje bezpieczeństwo? - mówił spokojnie choć wewnątrz był zdenerwowany. Zwyczajnie się o nią martwił i gotów był narazić swoją przykrywkę by tylko mieć pewność, że będzie choć względnie bezpieczna. Innymi słwy to nie było żart czy hipoteza. To były polecenia i łaskawie dany wybór.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Nie Wrz 20, 2015 1:01 am

Już od dawna przygotowywała się na tą rozmowę. Powiedzieć? Przemilczeć? A może uraczyć go półprawdą, a resztę dla obopólnego dobra po prostu zataić. Najprostszy sposób, ale jak bardzo kłopotliwy, gdy cała zatajona prawda wyjdzie już na jaw. Długie rozważania przeważyły nad przedsatwieniem Vladislauowi całej prawdy, bez względu na to jak bardzo była niewygodna. Widziała w jego oczach zawód i złość. Czy wstał przez złość? Zapewne. Esmeralda spuściła głowę i przygryzła wargi. Nie tak to miało wyglądać. Dlaczego zamiast skupić się na głównym przekazie, on denerwuje się za rzecz która już dawno miała swe miejsce. Nie cofnie czasu. Nie cofnie swoich decyzji i kąśliwych uwag. Ciche westchnięcie wydobyło się z ust łowczyni, lecz po chwili ona również wstała.
- Vlad… - zbliżyła się do mężczyzny i oplotła dłońmi jego klatkę piersiową. Czuła jak szybko oddycha, a serce wali jak szalone najpewniej przez zdenerwowanie, które nim miotało – Nie powiedziałam tego po to żebyś się denerwował – oparła głowę na jego plecach, nie wypuszczając nadal z uścisku. Jej również na nim zależało, ale nigdy oczywiście nie powiedziała tego na głos. On także nie obnosił się z uczuciami, co znacząco utrudniało ich „wspólną” egzystencję.
- Chodź proszę. Dokończmy rozmowę – stwierdziła, że przemilczy pozostałe szczegóły związane z napaścią. Nie on był głównym celem opowieści, a zbyt duży potok słów wywołał niepotrzebne zdenerwowanie.
-Bezpieczeństwo mojego domu zostało już zapewnione. Będę miała całodobową ochronę firmy zajmującej się tym na co dzień. Wszystko jest pod kontrolą, Vlad – uprzejmie przemilczała, że ów firmą będą prawdopodobnie te same osoby, które ją napadli. Vladislau nie musiał wiedzieć o tym drobnym szczególe, gdyż dopiero wtedy to by się wkurwił. Esmeralda lubiła swoje szklane dekoracje, co dla wszystkich ruchów zdenerwowania mogło okazać się idealną pożywką do zniszczeń.
-Vladislau – Esmeralda spojrzała na towarzysza rozmowy z widocznym w oczach zaskoczeniem – … przecież ty masz żonę. Nigdy nie wymagałam żebyś się do mnie wprowadzał. Masz swoje obowiązki, które w pełni rozumiem i akceptuję. Zgodziłam się na takie życie – tym razem to ona wstała i boso wyszła na taras. Chłodny powiew wiatru uderzył w policzki, które najwyraźniej potrzebowały mocnego ocucenia. Ile razy myślała o podobnej propozycji i z roli tej drugiej, w końcu poczuć się tą...kochaną. Skąd te słowa… dlaczego dopiero teraz? Esmeralda już dawno porzuciła nadzieję na coś stałego i choć wiedziała, że kiedyś to się skończy trwała przy nim nadal. Żonaty mężczyzna... Pięknie. Po prostu wspaniale.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Nie Wrz 20, 2015 12:22 pm

Vladislau nie był z tych co przerzucają swoje zdenerwowanie na agresję. Przynajmniej nie ukierunkowują jej na losowe przedmioty i osoby jeśli już do takowej dojdzie. Pozwolił się skierować z powrotem do pokoju Gdy usłyszał o firmie ochroniarskiej skinął jedynie głową. Będzie trzeba tę firmę sprawdzić. Musi mieć pewność, że są wystarczająco dobrzy aby zapewnić jej bezpieczeństwo. Ponadto konieczne było upewnić się, że nie poinstalują ukrytych kamer by umieścić roznegliżowaną Esmeraldę na jakimś portalu wątpliwej prominencji. Kiedy Czerwonowłosa zmieszała się na jego propozycję i wstała Vladislau zaczął powstrzymywać śmiech. Doprawdy sądziła, że on jest żonaty i każdej nocy nie spędzonej z nią wraca do innej kobiety? Zapewne niejeden by tak potrafił. Jednakże on nie. Może dobrze, iż wstała ponieważ nie widziała dziwacznego grymasu uśmiechu i zdziwienia jaki pojawił się na twarzy Vlada dziwacznie ją marszcząc. Po krótkiej chwili jego rysy znów się wygładziły, a on zaniósł się gardłowym, przerywanym śmiechem. Nieznacznie przypominał szczeknięcia, lecz tym razem bliżej mu było do ludzkiego śmiechu. Wstał i z gracją łowcy wyszedł na taras by stanąć przy niej. Założył jej na ramiona własną marynarkę. Za nim zaraz wypadł Kres stając po jej lewej stronie gdyż Vladislau zajął prawy bok Esmeraldy i ją objął ręką zakrywając plecy na wysokości nerek. Był już wieczór. Chciał zarówno ją objąć tknięty czułością jak i troską by jej nie przewiało.
- Nasi specjaliści musieli się bardzo postarać skoro uwierzyłaś, że mam żonę. I dobrze… Oświata wiele zapłaciła za te lewe dokumenty i opłacało się bo jeśli Ty uwierzyłaś to nawet Samuru ich nie zlustruje. Widnieje na nich Grigorij Petrowicz. Ja nigdy nie byłem w urzędzie stanu cywilnego ani nie uczestniczyłem w ślubie zarówno cerkiewnym jak i kościelnym. - rzekł z rozbawieniem. Znała go tyle lat, a on ani razu nie wspominał o żonie. Mówił czasem coś o swoich ludziach bądź rodzinie, ale nigdy o żonie. Ona natomiast w swej kobiecej zazdrości żyła w przeświadczeniu o istnieniu żony, która nigdy nie istniała. Owszem, jej rolę odgrywała Faith. Jednakże nic poza dogadywaniem się i partnerstwem zespołowym nie łączyło. Nawet łoże, w którym jedynie spali. O ironio przez to jego prawdziwa miłość budowała wokół siebie dystans do jego osoby.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Nie Wrz 20, 2015 1:12 pm

Wieczorny ogród  odznaczał się jednym z piękniejszych widoków, jakie ją otaczały. Natura zawsze uspokajała łowczynię, możliwie dlatego też wybiegła prosto na taras. Spojrzenie niemal od razu powędrowało wokół poruszających się na wietrze kwiatów i liści drzew - tak bujnie otaczających całą posiadłość. Jak wielu mieszkańców miało to małe królestwo... Od mrówek, innych owadów, płazów, ptaków i nawet ostatnimi czasy również zmory. Melodia koników polnych rozbrzmiewała w okolicy krystalicznego stawu, w którym właśnie rzuciła się jakaś ryba. Cała ta rozmowa wprawiła lekarkę w poczucie pewnego zakłopotania. Jak to możliwe, że ten scenariusz miał zgoła odmienną charakterystykę. Nie, tego spodziewać się nie mogła.
-Niemniej nawet teraz do mnie przychodząc masz na palcu obrączkę. Czy wiesz ile razy ją u tutaj zostawiłeś? Ile pieprzonych razy latała po całym mieszkaniu, z niesamowitą chęcią wypieprzenia jej do kosza? - właśnie powiedziała coś, co powinno zostać przed nim ukryte. Zawsze kiedy złoty krążek zostawał na nocnej szafce, lekarka miotała nim, bądź zwyczajnie zgarniała do szuflad, chcąc zapomnieć o małym irytującym złocie.
- Przepraszam. Zmieńmy temat - nie odsunęła się, kiedy Vlad połozył na ramionach marynarkę, a jego ręka powędrowała wokół jej ciała. Lubiła ten dotyk, przynoszący niejako bezpieczeństwo i poczucie bliskości, której tak bardzo potrzebowała. Rozmowa w temacie uczuć przerosła ją i choć podczas wielomilowych myśli zawsze miała gotowy scenariusz odpowiedzi... tym razem w głowie wirowała jedynie szalona pustka.
-Myślałam, żeby wynająć pokój albo dwa w moim domu. I tak rzadko tu bywam. Jestem zmęczona tą całą sytuacją, zresztą sam widzisz. Mało sypiam, wlewam w siebie hektolitry kawy, że o normalnym cyklu już nie wspomnę - ukryła twarz w dłoniach, stopniowo rozcierając zmęczoną twarz. Żaliła się? Świadomość niemożności zmiany tego życia, była silniejsza momentami od rozsądku.
- Mam tylko nadzieję, że nie będę żałowała tej decyzji, a potencjalni lokatorzy nie zniszczą moich kwiatów i nie wystraszą zwierząt. Musiałabym ich wtedy zabić, a więzieniu bez dobrego wyposażenia nie da się prowadzić badań - zadziorny uśmiech wygładził na chwilę jej rysy, podczas gdy skupiony wzrok dalej obserwował jeden punkt. Nie patrzyła mu w oczy. Nie było takiej potrzeby.
-Są jeszcze dwie sprawy, które chciałabym z Tobą poruszyć - zaczęła niewinnie, zastanawiając się czy nie powinna czegoś zataić - Odwampirzanie i Samuru - spojrzała na niego i roześmiała się głośno - Nie, nie chcę odwampirzyć burmistrza. Od czego mam zacząć? - dłonie powędrowały na drewnianą balustradę, na której się nimi podparła. Tak, zapowiadała się długa noc, ale komu przedstawić swoje pomysły jak nie właśnie dowódcy?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Nie Wrz 20, 2015 2:26 pm

Uścisnął ją nieco mocniej i pogładził dłonią po boku, za który ją trzymał.
- Nie zastanawiałaś się czemu ją zostawiam? Nie przywiązuję do niej wagi. Zapominam o niej ciągle. - wzruszył ramionami. W jego głosie, choć nadal brzmiącym dość ponuro jak zwykle, dało się wyczuć rozbawienie. Wyobrażenie sobie Esmeraldy ciskającej na przemian obrączką i bluzgami po całym domu było równie zabawne co niepokojące. Poza tym, który facet nie cieszyłby się, ze kobieta którą darzy uczuciem jest zazdrosna o niego. Zmiana tematu na wynajem była mu nawet na rękę.
- W sumie wynajem byłby nawet rozsądny. Zawsze mogę wynająć pokój lub dwa z fikcyjną żoną albo zwyczajnie zaaranżować rozwód czy jej rzekoma śmierć. Wtedy częściej byśmy się widywali i mógłbym być na miejscu w razie potrzeby. Ja bym nic nie zniszczył, podobnie jak Kres. Zwierzęta też są do nas przyzwyczajone. Zadbałbym wtedy byś nie piła tak dużo kawy… - rzekł już normalnym głosem nadal ją obejmując. Lekko się przy tym uśmiechał. To była miła perspektywa. Zastanawiał się nad nią co jakiś czas, lecz nie miał jak tego zaproponować. Zwłaszcza, że i tak długi czas przebywali w różnych krajach. Tutaj zdarzyło się, iż miał pretekst i postanowił skorzystać ze sposobności. Gdy usłyszał o dwóch sprawach od razu zrozumiał, że kwestia porwania była tylko preludium.
- Poproszę na początek tą łagodniejszą sprawę. Mogę nie przeżyć szoku drugiej. - stwierdził wiedząc co go czeka. Kolejne wybory moralne. Z pewnością. Gdyby rzeczy nie były ważne albo były w stu procentach bezpieczne i legalne zarazem nie pytałaby.
- A dałoby się to zrobić? - zapytał na jej zapewnienie, iż sprawy nie są ze sobą powiązane. To byłaby bardzo ciekawa perspektywa.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Nie Wrz 20, 2015 3:00 pm

Szczerze mówiąc, nie zastanawiała się dlaczego zostawiał tą przeklętą obrączkę. Nie zależało mu raczej na wprowadzeniu czerwonowłosej w stan dzikiej i nieokiełznanej furii. Chciał zazdrości? Każdy widok tego złota przynosił niekontrolowany odruch gniewu, gdzie z coraz większym trudem wysilała się na końcowy spokój.
- Nie myślałam o tym - przyznała całkiem szczerze. Obrączka Vladislau'a była jak nieme przypomnienie roli, jaką do tej pory pełniła przy jego boku Esmeralda. Symbolika mogła nie mieć dla niego znaczenia, ale dla kogoś o choć minimalnym stopniu religijności z pewnością coś znaczyła.
Propozycja łowcy wprawiła ją w jeszcze większe osłupienie niż do tej pory. Lekko otwarte usta trwały w bezruchu, gdy w końcu skonstatowała jak głupio i nieprofesjonalnie przy tym wygląda. Esmeraldzie podobnie jak jemu ciężko przychodziły głębsze  deklaracje, rozmowy o zmianach, bądź co gorsza - uczuciach. Z jednej strony usłyszała coś, o czym już dawno śniła... z drugiej strony stał szok, który nie pozwolił na chwilową reakcję.
- Vladislau, my przecież razem pracujemy. Jeśli się do mnie teraz wprowadzisz z pewnością całe nasze środowisko zauważy, że nauczyciel zamieszkał z lekarką akademii. To może zwrócić na nas niepotrzebną uwagę... Tylko kwestia czasu będzie Cię dzieliła od utracenia tego, na co pracowałeś przez tyle lat naszego życia - sama myśl, że jej dom będzie ochraniany przez wampiry chwilowo przekreślał możliwość wspólnego zamieszkania. Jeśli ta cała "przykrywka" miała pozostać bezpieczną, musieli przyjąć zmiany, lecz z głową i bez pośpiechu.
- Zostań dziś ze mną - obróciła się, patrząc mu prosto w oczy i chwyciła lekko jego dłonie. Podniosła je do ust, a następnie poprowadziła ku swoim policzkom, by niejako zmusić go do większej czułości - Zróbmy to za pomocą metody małych kroków. Zacznijmy od częstszych odwiedzin- może wspólnych kolacji i częstszych śniadań. Nie pamiętała kiedy jedli coś razem o świcie. Zawsze budziła się sama, a on... już dawno był po stronie tego drugiego życia.
-Ehm... - łagodniejszą sprawę? Czy on naprawdę sądził, że to będzie rozmowa o delikatności i subtelnych poczynaniach? Ehehehehe. Nie.
-Zacznę wobec tego co już znasz. Chodzi o moją magię krwi... - puściła dłonie i ponownie powróciła wzrokiem w stronę wieczornego ogrodu - Jestem gotowa, by zacząć mierzyć się z tym do czego została powołana ta magia. Chcę rozpocząć odwampirzania na skalę wyższą niż jeden odwampirzony w ciągu dwóch lat. Nie potrzebuję na to Twojej zgody, bo zrobię to bez względu na to co powiesz - wiedziała, że się zdenerwuje, ale i tak prędzej czy później by się dowiedział - Potrzebuję Twojej pomocy. Twojej i innych łowców. Bez niej szansa powodzenia mojej magii drastycznie maleje, a to zwiększa jej skutki uboczne.... tzn.... zwiększa....wiesz o co chodzi Vlad - cieszyła się, że mogła wyrzucić z siebie pierwszą część. Ciekawe jak zareaguje na nią i kolejne.


Ostatnio zmieniony przez Esmeralda dnia Pon Wrz 21, 2015 5:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Nie Wrz 20, 2015 3:22 pm

Westchnął. Nie chciała szybkiej zmiany. Po części to zrozumiałe. Zapewne nie chciała się aż tak angażować w sposób nagły. Poza tym sam Vladislau zdawał sobie sprawę, że marny z niego partner życiowy. Sprany z części emocji i sztywny socjopata nie odczuwający bólu egzystencjalnego po skazaniu na śmierć dwójki ludzi by ocalić kilkunastu. Argument o środowisku zwracającym uwagę, iż mieszkają razem był marny. W końcu żaden nauczyciel nie będzie ich przecież śledził. Podobnie z uczniami. W takim przypadku to musi być niechęć do pełnego zaangażowania. Bo skąd miał wiedzieć, iż ochrona będzie składała się z wampirów.
- Niech będzie. Metoda małych kroków. - stwierdził nieco zawiedziony, lecz zawód po prostu zastąpił chłód wypowiedzi, jakże dla niego charakterystyczny.
- Rozumiem. Zapewnione zostanie Ci wsparcie. Odwampirzanie przemienionych jest sprawą ważną, tak samo jak Twoje zdrowie. Nie ma innej opcji jak pomoc Oświaty w tej kwestii. - zignorował niemalże kwestię, iż nie potrzebuje jego pozwoleństwa. Jedynie obdarzył chłodnym spojrzeniem z uniesioną brwią mówiącym „Naprawdę jesteś tego pewna?”. Bez wsparcia medyka i co najmniej jednej osoby rytuał byłby na tyle ryzykowny, iż nie mogłaby go wykonać. Odwampirzenie nie jest warte takiego ryzyka, a Esmeralda będąc inteligentną kobietą powinna o tym wiedzieć.
- Pominęłaś jednak moje pytanie. Samuru jest wampirem kategorii A. Czy istnieje możliwość przeprowadzenia podobnego procesu na nim? - zapytał ponownie doprecyzowując pytanie. Był bardzo ciekaw czy jest chociaż szansa na podobny proces. Jeśli tak to stwarzało to niezwykle ciekawe alternatywy wobec planów Vlada.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Sob Wrz 26, 2015 8:48 pm

Chciała żeby z nią zamieszkał, ale po prawdzie obawiała się tego kroku. Vladislau nie słynął z tendencji do większych deklaracji, dlatego po latach zwykłych spotkań nie było już nadziei na coś, co chociażby aspirowało do miana „bycia razem”. Sytuacja zdawała się być bardziej skomplikowana niż ocenił ją obecny dowódca Oświaty. To prawda, że raczej nikt nie śledził Esmeraldy i Vladislau'a, ale dom lekarki był otwarty zarówno uczniom dla których pełniła rolę mentora, jak również osób związanych z miejscami zatrudnienia. Jak zręcznie wytłumaczyć widok gigantycznego psa i dowódcy łowców paradującego w samych bokserkach?
Łowczyni zupełnie zignorowała ton głosu swojego towarzysza. Zawiódł się? Próba udobruchania go i jednocześnie skłonienia do większej czułości była równie udana co ekspedycja w kierunku nieznanych dotąd planet. Ale czego więcej się spodziewała?
- Nie znam odpowiedzi Vlad – kwestia czy Samuru mógłby zostać odwampirzony nie mogła mieć potwierdzenia. Jeszcze nie – Są zapiski dotyczące tej magii, gdzie wspomniane jest o odmianie osoby od zawsze będącej wampirem. Moje opanowanie magii krwi pozostawia jeszcze wiele do życzenia… potrzebuję większego skupienia, dodatkowej nauki i przede wszystkim praktyk – do tej pory ograniczała się jedynie do wampirów, którzy urodzili się niegdyś ludźmi, dlatego wszelkie inne odpowiedzi były całkowicie niepewne – Znam to spojrzenie. Wiem co Ci chodzi po głowie, Vlad – czy właśnie nie to byłaby największa kara dla burmistrza? - Nie dam gwarancji powodzenia w pierwszym podejściu. Nie znam również ceny samego rytuału – zawsze pojawiały się skutki uboczne, ale Vladislau nie był ich w pełni świadomy. Kto miał mu powiedzieć, bo na pewno nie Esme.
- Samuru jest drugą sprawą którą chciałam z Tobą poruszyć. Wróćmy do domu – nie było jej chłodno, ale miała mu do pokazania pewne notatki. Brak snu i ogólne zmęczenie organizmu opłaciło się na tyle, by mogła przedstawić mu nowy i całkowicie przemyślany plan działania.
- Uważam, że to co zaprezentowano na placu było żałosnym pokazem sił. Niepotrzebnym rozgłosem i sugestią, że łowcy błądzą we mgle i działają w sposób nieprzemyślany. Opracowałam coś – rozłożyła notatki, zwracając szczególną uwagę na chemiczne równania, oraz słupki badań – Substancję testowałam na sobie i muszę przyznać, że efekty są bardzo obiecujące. Jej główną zaletą jest całkowita bezwonność i niewyczuwalność we krwi. Zmienia co prawda skład morfologiczny, ale mnie to raczej nie zaszkodzi – uniosła wzrok za kartek i mrugnęła okiem – powracając do sprawy… substancja w stosunku do wampira ma działanie natychmiastowe. Blokuje regenerację i działa prawie jak eter, zwalając z nóg na jakieś dwadzieścia trzy minuty. To wystarczająco by go skrępować i pochwycić. Pomyślałam, że zamiast biegać jak kretyn za kretynem moglibyśmy spróbować skłonić go do wypicia zaprawionej tą substancją krwi. Na przykład prosto z ludzkiego ciała – Vladislau powinien zrozumieć przekaz, dlatego lekarka nie wdawała się w większe szczegóły. Przewidywany wkurw za 3...2...1…
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Nie Wrz 27, 2015 8:38 pm

Poczucie, iż dostał kosza utrudniało mu okazywanie uczuć. I tak miał z tym problemy. Co dopiero gdy czuł się odrzucony. Nie żeby nie chciał jej dotknąć czy czuć dotyku. Jednakże mimowolnie nieznacznie zesztywniał i załagodzenie tego stanu może okazać się kłopotliwe, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę sprawy, które Esmeralda zamierzała poruszyć.
- Ja też znam to spojrzenie. Podejrzewasz, że jest to możliwe. - odpowiedziała mu na tyle na ile potrafiła i rozumiał to. Nie zamierzał na razie drążyć drażliwego tematu rytuału. Sam posługiwał się Magią Krwi. Był to zgoła odmienny odłam skupiony na imitacji wampiryzmu, jednakże wystarczało to by mieć świadomość, iż ścieżki tej magii są niebezpieczne. Zwłaszcza, że Esmeralda czerpała siły głównie z własnej krwi. Magia ta natomiast była łakoma.
- Słucham. - wrócił z nią do domu przymykając za sobą drzwi. Brał pod uwagę, iż mogłoby jej być chłodno i wolał by nie przewiało medyczki. Miała silny organizm… Niemniej dbał o nią tak jak potrafił.
- To co się wydarzyło na placu było samozwańczą akcją. Coś takiego więcej nie może się wydarzyć. - uciął krótko. Nikt nie autoryzował wypadu Garrucha. Zachował się niemal niczym desperat i naraził uczniów. Było to niebezpieczne i Vladislau nie pozwoli by dopuszczono się podobnej akcji w przyszłości. Nie zamierza też do tego wracać.
- Mhm. - w taki sposób podsumował wstęp dotyczący nowego wynalazku Czerwonowłosej. Podejrzewał, że jest to dopiero preludium do czegoś większego. Czegoś co nijak mu się nie spodoba.
- Mhm. - podsumował całość wypowiedzi po kilkusekundowym milczeniu. Dźwięk ten jednakże był gardłowy, lekko dudniący. Powietrze jakby nieco zgęstniało wokół, a Kres cicho zaskomlał i zaczął się wycofywać z pokoju podkulając pod siebie ogon. On wiedział co się dzieje wewnątrz Vlada i świadom był stłumionej wściekłości Wampira. Vladislau natomiast milczał wpatrzony pustym wzrokiem w Esmeraldę. Mogło to potrwać może i minutę. Jednakże odezwał się.
- Skoro testowałaś na sobie czas byś przetestowała na mnie. I dostosowała do mojego organizmu. To rozkaz. - stwierdził patrząc na nią tym wzrokiem. Spojrzenie przestało być puste, za to widać w nim było zimną determinację. To nie jest dobry czas na dyskusję. Nie miał zamiaru jej narażać. On sam za to ze swoim życiem nie musiał się szczególnie liczyć. Wszak gdyby był z nią byłby to mezalians, na który nie mogli sobie pozwolić jak już ustalili na początku tej rozmowy.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Pon Wrz 28, 2015 7:58 pm

Zerknęła na zamykane drzwi tarasu, zastanawiając się przez chwilę czy zmora będzie miała jak wrócić. Na obecną chwilę zwierzak zniknął w gęstwinie ogrodu. Nie prędko wróci. Z pewnością nie przed świtem.
- Cóż za oficjalny ton – musiała skomentować zachowanie swego gościa. Na usta wręcz cisnęła się riposta, która dotyczyła niewzruszonej postawy białowłosego – mówiąc krótko „kija w tyłku”. Esmeralda nie przepadała za takimi rozmowami. Spojrzenie łowcy wyrażało zwykle w takich sytuacjach jedynie chłód poparty daleko idącą dezaprobatą. Tak było i teraz.
- Dlaczego miałabym dostosować substancję do Twojego organizmu? - zdawała sobie sprawę, że to stwierdzenie jeszcze bardziej go rozsierdzi. Szanowała go jako dowódcę, lecz jak wiadomo… były aspekty, z którymi nie mogła się zgodzić. Nie od razu – Testowałam ją na sobie przez wiele tygodni. Zmiana parametrów rozciągnęłaby w czasie cały plan obniżając jego skuteczność – znała skład krwi łowcy tak dobrze, jak każdy centymetr jego ciała. Nie chodziło o niemożliwość zmiany, lecz zamysł. Rozkaz? Dobre sobie.
- Czy ty uważasz, że chce się podstawić Samuru i… dobrowolnie podejść pod nóż? Wskoczyć do łóżka? Może jakieś inne błyskotliwe teorie? Chętnie posłucham -  w głosie łowczyni próżno było szukać chłodu. Zamiast tego grała tu wyczuwalna nuta ironii i uszczypliwości – Jak zmusisz go do wypicia zaprawionej krwi? Bo wątpię byś był w stanie tak po prostu wlać mu ją do gardła. To nie uda się w takiej formie, zresztą… miałam już z nim styczność, a odbierając mi możliwość działania, narażasz mnie na niebezpieczeństwo z jego strony – nie zdążyła ugryźć się w język nim padły słowa, których wypowiedzenia pożałowała niemal natychmiast. Nie była pewna jak bardzo zalazła za skórę burmistrzowi, czy zignorowanie jego poleceń, kąśliwość i pogarda jaką mu okazała będą wystarczające, by w przyszłości zapragnął pokazać kto tu rządzi? Znając jego była na to szansa.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Sro Wrz 30, 2015 11:00 am

Drzwi balkonu były jedynie przymknięte, nie zamknięte na klamkę, więc zwierzę zapewne sobie poradzi. Na komentarz dotyczący spranego tonu Vlada ten jedynie spojrzał  na nią z wcześniej wspomnianą dezaprobatą.
- Czego oczekiwałaś? - zapytał. Chyba nie sądziła, że uzna to za świetny i genialny pomysł. Był ostatnim, który narażałby swoich ludzi nie wiedząc nawet jakie są szanse powodzenia. Nie pomnąc już o tym, że tym człowiekiem byłaby osoba, na której szczególnie mu zależy. To jeszcze bardziej utrudniało sytuację.
- Bo Cię o to proszę. Ponieważ prośba nie podziałałby jednocześnie wskazuję, iż jest to zarazem polecenie służbowe. Czego z tych dwóch rzeczy nie rozumiesz? - właśnie dlatego miałaby zmienić parametry medykamentu. Wiedział, iż prośba by nie podziałała. Dlatego od razu przeszedł do polecenia służbowego wiedząc, że i ono może być niewystarczające dla gorączkowej Czerwonowłosej.
- Nie uważam, że chcesz. Jednakże możesz być do tego zmuszona jeśli byłabyś przynętą. Ten plan i tak jest niepewny i kilka dni czy tygodni więcej nie zmniejszy jego skuteczności. Jeśli w tym czasie niczego nie wymyślę zrobisz jak uważasz. - stwierdził stanowczo. Nie chciał by narażała się, już na pewno nie samotnie. Być może uda mu się wymyślić odpowiednią prowokację by to z niego Samuru zechciał się napić. Jeśli nie dołoży wszelkich starań by Esmeralda miała odpowiednie wsparcie. Insza rzecz, iż dla podobnego specyfiku już Vlad wymyślił kilka zastosowań i chciałby wiedzieć jak długo będzie on dostosowywany do danego człowieka oraz jak będzie działał.
- I co znaczy, że miałaś z nim styczność? Czemu nic o tym nie  wiem… - Vlada zalała zimna złość będąca efektem bezsilności. Z tego powodu zdanie zostało urwane. Nie był typem damskiego boksera czy agresora niszczącego elementy wyposażenia. Po prostu zamilkł z kamiennym wyrazem twarzy przez co wyglądał jak alabastrowa rzeźba. Jak miał dbać o łowców gdy Ci go w najlepszym przypadku ignorowali. Jak miał zapewnić bezpieczeństwo osobie, którą kochał kiedy ta nie mówiła mu o niczym. Nawet jeśli nie uważa go za swojego partnera, a może i nawet niewiele do niego czuje, nadal pozostaje on jej dowódcą i powinien być powiadamiany o podobnych sytuacjach. To już druga taka rzecz, o której powiadomiła go dopiero teraz. Serce przez chwile zaczęło bić szybciej, lecz zaraz zgorzknienie i chłód przejęły wszelką kontrolę i poczęło bić coraz wolniej. Techniki kontroli były bardzo przydatne, a tego uczyła użytkownika Magia Krwi jego rodu.
- Wyjaśnij. - wypowiedział tylko już to jedno słowo. Było zarazem poleceniem jak i prośbą. Brzmiało jakby wypowiedział je automat. Siedział teraz będąc nieświadomie oficjalnym do bólu. Gdyby stworzono posąg oddający pochwałę biurokracji zapewne miałby on jego wygląd. Siedział ałożywszy noga na nogę i trzymał ręce przed sobą wsparte na kolanie. Wyprostowany i w eleganckim ubraniu ułożonym bardzo schludnie, szczególnie jak na człowieka, który wrócił po całym dniu pracy. Patrzył obok Esmeraldy. Nie chciał spoglądać w jej figlarne niebiesko-szare oczy. Nie chciał by dojrzała jego wściekłość. Nie chciał odruchowo gromić jej wzrokiem. Nic by to nie dało, a być może zabolało ją. Nie miał zamiaru jej krzywdzić. Chciał tylko wiedzieć.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Sro Wrz 30, 2015 9:43 pm


Po latach znajomości zachowanie Vladislau'a nie było w oczach Esmeraldy już niczym szczególnym. To właśnie doświadczenie w obyciu z zamkniętym i oschłym łowcą nauczyło ją, ażeby niektóre rzeczy zostawiać tylko dla siebie – znaczy większość.
- Może tego, że mi pomożesz, albo chociaż postarasz się zrozumieć – nie podnosiła głosu, ograniczając również charakterystyczną nutę ironii do absolutnego minimum – Rozumiem wszystko, ale to nie znaczy, że się z tym zgadzam. Przeciwnie - nie patrzył na nią. Nie patrzył nawet w jej kierunku, co oznaczać mogło tylko jedno. Był piekielnie zdenerwowany i koncentrował się na trzymaniu nerwów w ryzach. W przeciwnym razie mógłby coś zniszczyć, bądź co gorsza wykonać ruch, którego potem mógłby żałować. Esmeralda nie mogła poszczycić się aż takim opanowaniem.
- Nie pytałeś. Poza tym nie było okazji by Ci o tym powiedzieć. Ciągle jesteś zajęty i nie masz dla mnie czasu. Mam przychodzić z każdym szczegółem i niepotrzebnie zawracać głowę skoro jestem w stanie poradzić sobie sama? -Vladislau od czasu objęcia urzędu w oświacie miał inne obowiązki, nad wysłuchiwanie błahych i nic nie znaczących (zdaniem Esmeraldy) spraw. W niektórych momentach o wiele łatwiej było przemilczeć pewne kwestie, niż być zmuszonym do ujawnienia całej prawdy, która nie zawsze wyglądała korzystnie.
- Mówiłam już o propozycji współpracy którą dostałam. Osoba posiadająca firmę ochroniarską zaprosiła mnie na kolację w celu ustalenia szczegółów naszej umowy – nie było sensu, żeby przedstawiać sytuację w większej szczegółowości. Słowa „wampir”, jak również „członek rodziny burmistrza”, mogły jedynie pogorszyć całą sytuację. Gdyby tylko Vladislau wiedział o wszystkim… cóż, jego poziom zadowolenia byłby niższy niż temperatura na Antarktydzie.
-Żegnałam się już ze swoim rozmówcą, kiedy w restauracji pojawił się burmistrz. Zainteresował się nami i chciał mnie zatrzymać. Zignorowałam jego polecenie i wyszłam. Poza tym… przecież wiesz, że chcę otworzyć własną klinikę. Prędzej czy później mnie zauważy. Być może to nawet nieuniknione – spojrzała na niego licząc, że ta niewzruszona twarz w końcu okaże trochę zrozumienia.
- Zmiana struktury leku nie jest tak prosta jak sądzisz. Mój organizm jest przyzwyczajony do testów i dużych dawek medykamentów. Robię to od ponad dwudziestu lat… czy sądzisz, że miesiąc bądź tydzień wystarczy by nabrać odporności? - parsknęła, po czym zakładając ręce na piersiach, zaczęła chodzić nerwowo po pokoju. Nie chciała się z nim kłócić, lecz ta cała konwersacja szła tylko w jednym kierunku. Niestety.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Czw Paź 01, 2015 1:24 pm

Pomożesz albo postarasz się zrozumieć. Jakież to było dla Vladislau trudne w obecnej sytuacji.
- Nie jestem jasnowidzem ani mentalistą. - stwierdził krótko. Nie potrafił zrozumieć czy pomoc w czymś o czym dowiaduje się na ostatnią chwilę gdy już wszystko jest w trakcie kreacji i sam jest postawiony przed stanem dokonanym. Całkowicie poza jego wiedzą i kontrolą.
- Poradzić sobie sama? Kiedyś może Ci się nie udać bo o jeden raz za dużo nie zasięgniesz rady czy pomocy. - odparł oschle, a nerw w kąciku ust zadrgał nerwowo przez chwile tworząc dziwaczny grymas nicyzm u psa marszczącego wargę w ostrzeżeniu.
- Mhm… - ten dźwięk oznaczał u niego nic więcej ani mniej jak proszę mów dalej, przyjąłem tę część do wiadomości. Jego głowa w żaden sposób się nie przesuwała, podobnie jak reszta ciała.
- Rozumiem. - tyle tylko mógł powiedzieć gdy Esmeralda zakończyła pobieżne relacjonowanie spotkania z tajemniczym bisnesmanem. Oczywiście Vladowi nie umknęło, iż Czerwonowłosa ani nie razu nie powiedziała z kim się spotkała i czemu konkretnie się nią zainteresowano. Chłodna kalkulacja i bystrość umysłu powstrzymały go przed zbędnymi komentarzami w tej kwestii. Nie chce mówić to nie musi. Są sposoby by sprawdzić takie rzeczy jeśli zgodziła się na tę ochronę. Poza tym nie to było tematem przewodnim rozmowy.
- Nie jestem genetykiem czy lekarzem, ale znam się na chemii, na sobie oraz na Tobie wystarczająco dobrze by wiedzieć, że dostosujesz medykament w okresie krótszym niż kwartał. Nie traktuj mnie jak pośledniego idioty. Mniejsza. Ty i tak zrobisz jak chcesz. To, jak wiele innych rzeczy zostało już przez Ciebie postanowione. - rzekł na jej parsknięcie odrzucając gwałtownie głowę w przeciwnym kierunku do jej aktualnej pozycji, a w wypowiedzi jego usłyszeć można było bardzo rzadko występującą u niego nutę goryczy. Miał ochotę wyć tej nocy do księżyca, którego pełnia zbliżała się coraz bardziej. Jakże niezwykła pełnia. W końcu spojrzał na nią chłodno. Skoro i tak zarazem dostał kosza jak i cały nastrój prysł trzeba wykorzystać chociaż to do czego ma ona taki zapał. Widać Vlad nigdy już się nie uwolni od myślenia nad usprawnieniami wyposażenia łowców i utrzymaniem ich przy długim życiu.
- Jakie są potencjalne efekty uboczne dla człowieka? Da się je wyeliminować u każdego?- zapytał bez większych emocji w głosie. Chwilowe przebicie goryczy, czy może wyrzutu, minęło tak szybko i nagle jak się pojawiło.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Sob Paź 03, 2015 11:02 am

Oczywistą rzeczą jest to, że Vladislau nie należał do kręgu mentalistów. Po tej uwadze na ustach lekarki pojawił się ledwo zauważalny uśmiech. Znała go. Domyślała się, co jest głównym powodem tej sprzeczki, ale musieli dojść w końcu do konsensusu.
- Jesteś czołgiem. Wiem o tym – to Vladislau zawsze był głównym dowodzącym w oddziale. Zawsze na pierwszej linii, rzucał się w wir wydarzeń, rozszarpując przy tym niczego nie świadomych wrogów. Biedni idioci. Z radością patrzyli na biegnącego człowieka z psem, gdy nagle BUM…człowiek i pies tworzą wielką humanoidalną istotę. Do tego bardzo silną, szybką i… wkurwioną.
- Właśnie proszę Cię o pomoc. Nie robię bez pozwolenia… niczego co mogłoby narazić Oświatę. Dlatego o tym teraz rozmawiamy – nie uważała, że plan powstały w głowie, mógłby choć w najmniejszym stopniu narazić innych łowców. Nie była nikim ważnym, niemniej ruchy wykonane w ostatnim czasie, postawiły nad nią kilka dodatkowych kresek niebezpieczeństwa. Aż chciało się powiedzieć „Widzę Cię”.
- Od kiedy to jesteś specjalistą mojego umysłu i anatomii? - złośliwa uwaga miała rozładować atmosferę, chociaż w obecnej chwili mogło to okazać się bardzo problematyczne. Jak go znała, tak nawet sprezentowana w ramach przeprosin fabryka żelków nie załatwiłaby tutaj sprawy. Zresztą… czy przyznałby się do innych smakołykowych preferencji, nad osławione już ekstra solone chipsy?
W oczach Esmeraldy cała ta sytuacja przedstawiała się zgoła odmiennie. Nie dała mu kosza, a jedynie uspokoiła, dając możliwość zbliżenia za pomocą małych i przemyślanych kroków. Środowisko stawiało duże wymagania, co w połączeniu mogło przynieść skutki, z którymi nie poradziliby sobie ludzie ich pokroju. Oszczędni w uczuciach i sympatycy samotnego stylu życia. Coś w tym było.
- Nie testuję swoich leków na innych ludziach – nie była chorym naukowcem, lecz zwykłym szarym medykiem. Kto miałby dać jej wolę władania organizmami i zabawę w kreatora anatomii, bo z pewnością nie ona sama. Jeszcze nie teraz – W obecnej postaci lek będzie działał usypiająco, a z większych skutków ubocznych wskazałabym zwiększenie ciśnienia krwi, oraz wszelkie kardiologiczne gamy. Na tą chwilę podanie tego osobie do której nie jest dostosowany lek, mogłoby być dość ryzykowne – ucięła dalszą rozmowę na ten temat, dając do zrozumienia, że NIE MA TAKIEJ OPCJI. Vladislau słusznie domyślił się faktu, gdzie Esmeralda i tak wykona zamierzenie po swojemu. Taka już była, ale przecież chociaż zapytała.
- Zacznij zbierać zaufanych łowców. Przygotujmy się do rytuału, bo czas najwyższy zacząć działać – zbliżyła się, siadając obok niego.  Dokładniej rzecz ujmując – na jego lewym kolanie.
- A teraz wrzuć na luz, bo robią Ci się zmarszczki pod oczami jak się złościsz – lekko pstryknęła palcami w jego nos. Mógł być niewzruszoną skałą, ale nie tutaj.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Sob Paź 03, 2015 9:29 pm

Odpowiedziała żartem. Typowe dla niej w takiej sytuacji. On jednakże nie miał szczególnego nastroju do żartów. Martwił się choć możliwe, iż tego nie rozumiała bądź zwyczajnie nie dostrzegała.
- Nie to miałem na myśli. - stwierdził bez rozwijania tej kwestii. Przynajmniej jasne jest dla niej, iż nie potraf czytać w myślach. Wszak nie każda kobieta jest w stanie to pojąć.
- Czy coś mogłoby, bądź nie, narazić Oświatę może Ci umknąć. Pamiętaj o tym Żabotko. - odparł z nutą zniecierpliwienia. Zawsze uważała, że wie lepiej. Podobnie jak on sam. Jednakże on potrafił się podporządkować gdy był to konieczne i… był rozważniejszy, mniej emocjonalny. Esmeralda natomiast była chodzącą emocją.
- Od przeszło dwóch lat z okładem. - znali się mniej więcej tyle. I mniej więcej tyle czasu się spotykają w różnych odstępach czasowych. Niepokojący pacjent i nadgorliwa Pani doktor.
- Wiem, że nie testujesz. Zapytałem hipotetycznie bo to ważniejsze niż Ci się wydaje. Nie tylko zagrożenia, ale i użyteczności postrzegamy w inny sposób. Zrób mi przysługę i skoro już i tak nad tym pracujesz przy okazji swych badań oraz spekulacji weź pod uwagę możliwości dostosowania tego antyV serum do innych organizmów niż Twój. Przyda się to później. - powiedział zamykając w jego mniemaniu sprawę. Liczył tylko, że naprawdę weźmie sobie to do serca. Skoro już musi nad tym pracować niech będzie to z pożytkiem doczesnym i wiecznym dla wszystkich łowców. Nawet nazwę zdążył na poczekaniu wymyślić. Oby to tylko działało bo jak na tę chwilę Vladislau nie miał konceptu jak wyciągnąć Czerwonowłosą z łap Samuru gdyby jej plan zawiódł.
- Zaufani pojawią się na rozkaz bądź prośbę. Niektórzy wiedzą czym jest powinność. Jeszcze inni czym koleżeńskość. Wyjątkowe osoby rozumieją i  jedno i drugie. - rzekł pozwalając jej usiąść na swoim kolanie. Mimowolnie objął ją lewą ręką by mieć pewność, że nie spadnie  gdyby się zachybotała. Jego mimika jednakże się nie zmieniła, nawet gdy pstryknęła go w nos... choć wzrok przestał być tak bardzo pusty. Z tej odległości oboje mogli dostrzec w swoich twarzach zmęczenie. Grig maskował je obojętnością i chłodem, a Esme złośliwościami i emocjonalnością. Jak woda i ogień. Dwa równie niszczycielskie żywioły.
- Pod oczami mam jedynie cienie przez brak snu. Podobnie jak Ty. Niemniej Tobie chociaż dodają uroku. - stwierdził z wyczuwalnym przekąsem, lecz już po krótkiej chwili dodał jeszcze swoją prośbę.
- Nie możesz pomijać tego co niewygodne. Muszę… chcę wiedzieć co się z Tobą dzieje. - powiedział i zamilkł. Cóż więcej mógł na tę chwilę dodać? Nic więcej rzec nie mógł bądź nie chciał. Najprawdopodobniej i jedno i drugie.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Esmeralda Nie Paź 18, 2015 11:24 am

Ucinał temat, bądź też nie rozwijał kwestii jego zdaniem mało ważnych. Jakie to typowe. Od zawsze było wiadome, że Vladislau kryje się pod maską obojętności przywdziewając jednocześnie chłodną i mało zachęcającą do kontaktu postawę. To prawda, że się różnili. A może właśnie dlatego byli dla siebie tak bliscy?
- Może powinniśmy wyrobić Ci specjalny dyplom, Panie Profesorze – kolejny żart będący lekką obroną i również co za tym idzie… rozładowaniem napiętej atmosfery. Momentami daleko jej było do okazania postawy zimnej lekarki. Zwykle kalkulacje zastępowała złośliwościami, bądź iście dziewczęcą i radosną filozofią.
- Przemyślę to. Jeśli lek będzie na dobrej drodze, by przenieść go na inne organizmy, na pewno się o tym dowiesz. Póki co nie chcę być poganiana, bądź co gorsza… przymuszana. Wiesz, że w moim przypadku przynosi to odwrotny skutek – umiejętności tworzenia medykamentów były dostosowane głównie pod trucizny i odpowiednie antidota. Daleko jej było do umiejętności ojca, który był prawdziwym Bogiem pośród farmaceutów, czego miała pełną świadomość.
- W takim razie niebawem będziemy mieli okazję przekonać się o koleżeńskości i świadomej powinności łowców. Zgłosiła się do mnie para wampirów… dziewczyna została przemieniona niedawno, a chłopak… pochodzi z rodu Kuroiashita. Jest wampirem od urodzenia i z tego co mówił chciałby odrzucić powiązania łączące go z rodziną – zaczęła spokojnie, patrząc mu w oczy i śledząc reakcję. Wystarczająco już się zdenerwował, dlaczego więc nie dolać oliwy do ognia przed gorącą nocą?
- Z początku sądziłam, że może być to jakaś pułapka, chociaż nie wywarli na mnie złego wrażenia. Nie przyznałam się kto mógłby udzielić im bezpośredniej pomocy, dlatego poprosiłam o napisanie listów i pobrałam krew do badania. Kiedy skończę wszystkie testy, przekażę krew Kagetsu Kuroiashity Oświacie. Nie jest mi potrzebna do rytuału – krew pobrana wampirowi była bardziej zachcianką lekarki, niżeli samą koniecznością. Esmeralda wyczuła niesamowitą okazję, dlatego możliwe starając się nie wzbudzać podejrzeń w pełnym zaufaniu i legalności wzbogaciła się o próbki rodziny wroga. Niemal plan doskonały!
- Zbierz łowców i załatw jakiegoś lekarza. Samo odwampirzenie Cherry będzie szybkie i bezbolesne, ale rytuał na wampirze może wymagać od nas większych nakładów wsparcia. Musimy się z tym liczyć – zakołysała się na jego kolanie, próbując rozruszać te stare i sztywne kości. Nie pytając o zgodę oparła głowę na jego ramieniu i spojrzała na ściągnięty od klasycznego zdenerwowania profil łowcy.
- Obawiam się, że gdzieś na górze zostawiłam swoją całą bieliznę. Może powinnam... jej poszukać? Robi się coraz chłodniej – objęła go prawą dłonią, na wypadek gdyby przypadkiem chciał ją zrzucić. Nie ma tak Panie Darkhawk.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Grigorij Sro Paź 28, 2015 1:16 pm

Zignorował żart. Nie bawił go w zaistniałej sytuacji. Wszak chodziło o jej bezpieczeństwo. Co do pracy nad specyficznymi specyfikami wiedział, że jej nie zmusi. Jej nikt do niczego zmusić nie może. To irytujące.
- Nie zmuszam Cię, a jedynie motywuję. Dostrzegam w tym specyfiku duży potencjał dla pomocy łowcom. - stwierdził nie kontynuując dalej kwestii ponieważ było to bezcelowe. Ona zrobi co uzna za stosowne.
- Ciekawy ten Twój przypadek wampira. Z drugiej strony mając taką rodzinę jak Kuroiashita też chętnie bym się od niej odciął. - rzekł na wpół żartem a na wpół serio. Wampir Kagetsu zdawał się być bardzo ciekawą osobą, która dla Vlada była interesująca. Odcięcie od rodziny to jedno. Zrezygnowanie jednak z mocy jaką daje bycie urodzonym wampirem to zupełnie inna rzecz.
- Nie mogę ich przymusić. Jeszcze. Niemniej poinformuję. Z pewnością ktoś się zjawi by pomóc. - tak sądził zarazem i miał nadzieję. Niektórzy łowcy widzieli tylko czubek swojego nosa, jednakże nadal pozostawali tacy, którzy mieli serce po właściwej stronie. Szkoda tylko, że byli to głównie młodzi.
- Musisz iść spać. Nie ma czasu szukać, ale pomogę Ci w inny sposób... Tarcie wytwarza ciepło. Podobnie jak związki chemiczne produkowane przez ludzkie ciało. - powiedział do niej cicho oddychając ciężej i szybciej niż wcześniej. Wiedział czego zapowiedzią był jej żarcik z bielizną. Sam też wysilił się na żart dla rozładowania napięcia choć powiedzmy sobie szczerze, iż klasowym królem dowcipów nigdy nie był. Nigdy by nie pomyślał nawet by ją z siebie zrzucić. No może gdyby wyszeptała mu do ucha z iloma mężczyznami spała w ciągu ostatnich dwóch lat. Jednakże tak się nie zdarzyło. Wstał podnosząc ją na rekach i zaniósł Czerwonowłosą do jej sypialni co chwilę zerkając na nią i chłonąc jej kobiecą urodę. Kochał ją choć nie umiał tego okazać. Przynajmniej nie tak romantycznie jak większość kobiet, z nią włącznie, by tego pragnęło. Położył ją delikatnie na jej łóżku i oparł kolana o skraj łoża. Lewą dłonią pogładził jej policzek by prawą ręką zluzować krawat i odpinać guzik po guziku. Kochał ją i chronił. Teraz kolejny raz miał okazać jej uczucie w sposób fizyczny. W sposób najprostszy. I najprzyjemniejszy…
Po wszystkim zasnęli. Esmeralda jak zwykle pierwsza. Była chronicznie zmęczona przez życie łowczyni i niezliczone badania, które prowadziła. Vladislau był niegłupi i miał solidne wykształcenie jednakże skupiał się na akcji. Nie miał czasu na prowadzenie zaawansowanego życia naukowego. Podziwiał ją iż ona czas na to znajdowała. Była nie tylko atrakcyjna fizycznie, ale też umysłowo i to właśnie ten drugi aspekt go do niej przyciągał. Leżała na wpół rozkryta. Vladislau przez chwilę podziwiał jej błyszczącą w świetle księżyca skórę po czym dokrył ją samemu wstając. Ubrał się w zakładając odzież, którą wieczorem z siebie zrzucił i udał się do toalety. Po pobieżnym umyciu się i doprowadzeniu wyglądu do pełnego porządku wrócił do niej. Leżała tak jak ją zostawił. Na boku. Przyglądał się przez chwilę jej twarzy po czym niczym pies otarł się nosem i policzkiem o jej policzek co sprawiło, że wydała z siebie przez sen nieartykułowane słowo. Raz jeszcze pogładził jej policzek wierzchem dłoni i upewnił się, że jest rozkryta. Nie mógł spać tej nocy. Jeszcze nie. Żałował tego bardzo. Zacisnął zęby i skierował się do szafki nocnej. Przed wyjściem pozostawił na niej swoją fałszywą obrączkę. Wyszedł z zagadkowym uśmiechem na ustach, którego nikt nigdy nie ujrzał. Znów będzie musiała mu ją oddać. Znowu będą musieli się spotkać. Jak zawsze.



Koniec retrospekcji.
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Tuż przed zmrokiem... Empty Re: Tuż przed zmrokiem...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach