Do dna

Go down

Do dna Empty Do dna

Pisanie by Gość Nie Paź 04, 2015 4:11 pm

Jesienne, umiarkowanie słoneczne popołudnie.
Dla większości osób pogoda stała się czymś zbędnym do rozmyślań, gdyż i tak przemieszczają się bardzo szybko z punktu A do punktu B. Nie potrzeba wszak wiedzieć, czy będzie walić piorunami czy prażyć słońce, kiedy korzysta się z metra. Liczne i różnorodne środki komunikacji w Yokohamie dostarczały pełnej gamy wyborów i możliwości swobodnego wędrowania po mieście. Ale dla tych, którzy nieswojo czuli się w ścisku i tłoku - nie było lepszej alternatywy jak spacer.
Tylko i tu pojawiały się pewne problemy. Yokohama nie należała do małych metropolii, także trzeba było być niezwykle kreatywnym, aby omijać zakorkowane drogi, pełne ludzi i śmieci chodniki. Trzeba odrzucić pewne wygody, żeby odczuć odprężenie psychiczne. Z taką oto codziennością mierzył się między innymi błękitnooki młodzieniec, który wbrew normom uciekał wręcz od tłumów. To dlaczego nie przeniesie się na wieś, gdzie z pewnością nie borykałby się z tego typu problemami? Odpowiedź jest prosta. W mieście było wszystko: edukacja na poziomie, mieszkanie z udogodnieniami, jedzenie, rozrywki i czego sobie ziemska dusza zapragnie.  
Zatem dzisiejszą atrakcją zwieńczającą w miarę udany dzień była wizyta w ulubionym barze.Do dna Feature-catherine-bar
Mieścił się na przedmieściach Yokohamy, i rzadko kiedy pękał w szwach. Zazwyczaj dowiadywał się wcześniej o wyjątkach potwierdzających regułę od samego kierownika baru, lecz tym razem nie zaciągnął języka i niemiło się zdziwił, kiedy po otwarciu drzwi ujrzał sporą grupę studentów, którzy już od jakiegoś czasu rezydentowali w lokalu. Jeden z nich właśnie tutaj zorganizował swoje urodziny, dość spontanicznie, i przez ów spontaniczność połączoną z masą gotówki pozwolił sobie na
rezerwacji znacznej powierzchni kwadratowej baru. Jako, że wstęp nie był wzbroniony, a Czarnowłosemu nie uśmiechało się wracać z niesmakiem do siebie, wbrew sobie wszedł do środka i przeciskając się ślamazarnie wśród starszych kolegów zajął jedyny wolny stolik - pod ścianą, w samym kącie. Przynajmniej będzie mieć blisko do toalety.
Z początku nie mógł się uspokoić harmiderem i obecnością tak licznej grupy nieznanych osób. Jak tylko dorwał kelnerkę, to poprosił na rozluźnienie sakke - miał nadzieję, że jakoś rozluźni się mimo wszystko, a sąsiedzkie huczne obchody nie zepsują mu reszty dnia. Podparł ręką głowę i spuścił połowicznie powieki zamyślając się nad czymś, co nie dotyczyło teraźniejszości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Seiyushi Nie Paź 04, 2015 7:05 pm

Wieczór jak każdy inny, niebo było bezchmurne i obsypane gwiazdami. Idealne warunki na łowy, tyle że najpierw miała jeszcze obowiązki do wypełnienia. Otworzyła drzwi zaplecza i weszła do środka przebierając się w swój roboczy strój. I kiedy włoski upięła w dwa ładne kucyki, poprawiła makijaż i wyszła na salę. Przechodząc obok jednego ze stolików została zaczepiona przez czarnowłosego młodzieńca. Obdarowała go łagodnym uśmiechem i skinieniem głowy. Zawsze była milutka dla klientów, to też kiedy była jej zmiana, bar robił sie czasami bardziej tłoczny. Podeszła do lady i szepnęła coś na ucho koledze z pracy. Po czym odebrała czarkę wypełnioną po brzegi zamówionym trunkiem i podeszła do stolika młodzika.
- następnym razem zapraszam do baru.. tam z przyjemnością cie obsłużę.. - dała mu delikatnie do zrozumienia że nie jest jedną z kelnerek, nie posiadała fartuszka i jej strój różnił sie od pozostałych dziewczyn. Z uroczym uśmiechem puściła mu oczko i odwracając się do niego plecami ruszyła płynnym ruchem w stronę lady. Przywitała sie z klientelą zasiadającą na stołkach o razu łapiąc za szejkera i butelki z kolorowymi cieczami. Obracała nimi w dłoni wzbudzając podziw wśród nowych bywalców jak i tych bardziej znanych. Choć skupiała się na mieszaniu drinków to co jakiś czas zerkała na młodzieńca o jasnych błękitnych oczach. Miał w sobie coś co ją zaciekawiło. Czyżby upatrzyła sobie kolejną ofiarę, może to właśnie on odprowadzi ją dzisiejszej nocy.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Gość Nie Paź 04, 2015 7:47 pm

Byłby wciąż zawieszony myślami w innym wymiarze, gdyby nie powrót kelnerki, a właściwie... okazało się, że zaczepił barmankę. W dodatku bardzo przyjemną dla oka i ucha. Musiała mieć więc klientów na pęczki i przebierać w swoich ulubionych gościach, także zastanawiające były jej słowa. O wiele bardziej ciekawsze niż zawartość szklanki, którą otrzymał. Podejść do lady? Do lady Lady Nieznajomej? Eh, nie, nie mógł jeszcze wstać ze swojego wtulonego w ściany stolika. Przy swym kąciku nie przechadzali się zbyt często tutejsi zgromadzeni klienci, miał odrobinę własnej przestrzeni. Kątem oka przyglądał się wyczynom barmanki, która jeszcze bardziej swoimi popisami przekonywała Błękitnookiego do podniesienia czterech liter i udania się na hoker. Nie ma mowy, aby w takim stanie zdołał się przecisnąć między studentami i w pełni cieszyć się z dobrodziejstwa baru.
Przechylił szkliwo po raz pierwszy, a że był spragniony, wyduldał połowę zamówionego trunku. Nie ma to jak alkohol z rodzinnych stron, nawet podobnie smakował, a przynajmniej tak zapamiętał. Powoli przekręcił się tułowiem tak, by ze swego stoliczka lepiej widzieć stanowisko pani barman. Mieszając zwinnie w rękach drinki o tęczowej palecie barw mógłby przysiąc, że patrzyła się na niego. Ale dlaczego? Pewnie to przez te procenty, które dodawały mu większej pewności siebie, a dopiero wypił połowę naczynia.
Zakasał odrobinę rękawy i pod pretekstem opróżnionego szkliwa, wstał nieco chwiejnie, by zasunąć krzesło pod blat stolika i ruszyć śmielej ku barkowi. Ruszyć to za dużo powiedziane - ślizgał się przy ścianie, by jak najmniej mieć wspólnego z rozrabiającymi studentami, którzy rozkręcili się na dobre. Wiwatowali głośno, wznosili toasty tak wielkie, że aż piana im z piw wylewała się na podłogę, a potem obklejała obuwie czarną mazią od słodu. Stawiał krok po kroku, aż na nieszczęście wpadł na niego jeden z podchmielonych uczestników zabawy, i gdyby nie dobry refleks i stabilny chwyt - jego nowy kolega przewróciłby ich i wylądowaliby na podłodze. Prędko odstawił jegomościa do reszty towarzystwa i zdołał w końcu usiąść przy ladzie. Odstawił puste naczynie przed sobą czekając grzecznie na obsłużenie, a w tym czasie chłonął z zainteresowaniem pokaz możliwości uroczej i pięknej barmanki. Gdy nadarzyła się okazja, powiedział wpatrując się w jej ametystowe (bardzo nietypowe zresztą) oczy:
-Sakke, proszę.
Na moment uśmiechnął się kącikiem ust, lecz dosłownie na mrugnięcie oka, i tylko wyłącznie dlatego, iż miał do czynienia z solidną i sumienną pracownicą, która nie wypadała ze swej roli. Zaraz też skierował wzrok na jakiegoś nachalnego i bezpośredniego typa, który nie krępował się, gdy położył łapsko na jego ramieniu i niemalże zgniótł do lady. Miał swój honor, ale nie chciał wszczynać burdy w ulubionym lokalu, bo gdzie później znalazłby przytulną przystań dla monopolu? Odsunął tylko ramię i skręcił głową gdzieś na bok, ponownie zamyślając się z ponurą miną.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Seiyushi Pon Paź 05, 2015 8:07 pm

Klientela rosła wraz z pojawieniem się wampirzycy, potrafiła przyciągnąć do siebie towarzystwo. A że lubiła to co robiła, to była w tym bardzo dobra. Nie ukrywając że wspomagała się swoją mocą od czasu do czasu żeby przelać trunek z jednego naczynia do drugiego. Delikatnymi gestami palców, niezauważalne dla zwykłych śmiertelników. Była często atrakcją wieczoru i w sumie bar zaczął się rozkręcać odkąd zaczęła tam pracę. Szef był zachwycony utargiem więc często sypnął jej jakąś premię za zabawianie pijanych istot urzędujących w lokalu do późna. Niektórzy szybko stali się stałymi bywalcami a i napiwki były miłym dodatkiem. Chodź spici mężczyźni oblegający kontuar za którym pracowała, zaczęli w znacznym stopniu przysłaniać jej widok młodzieńca siedzącego w rogu, to nie traciła nadziei że chłopak w końcu sam przyjdzie. I w końcu skończył mu się trunek zmuszając go do zbliżenia się w stronę lady. Kelnerki były przecież takie zajęte szalejącą grupą studentów że nie miały kiedy obsłużyć biedaka. Obróciła w dłoni szejker i otwierając wieczko nalała błękitnej barwy alkohol do długiej szklanki serwując klientowi z którym rozmawiała. Kątem oka dostrzegła młodzika zasiadającego w rogu kontuaru i większego typa próbującego się przecisnąć obok niego tylko po to aby zamówić kufel piwa. Seiyu podeszła bliżej i nalawszy po same brzegi złocistego napoju podała grubasowi z łagodnym uśmiechem. Do wrażliwych uszu doszła prośba czarnowłosego i nie zamierzała jej ignorować. Odwróciła sie plecami do niego i na paluszkach stając złapała za butelkę sake z pułki. Wyjęła świeżą czarkę i nalała do niego procentowej cieczy, po czym podeszła do młodzika i postawiła przed nim spoglądając mu na twarz.
- a może następna na ciepło.. albo z lodem.. ? - spytała, delikatnie paluszkiem wskazującym przesunęła po jego czarce ścierając kroplę alkoholu i oblizała paluszek po chwili. Puściła mu oczko i robiąc krok w bok zajęła sie kolejnym klientem. Spojrzała na zegarek, wiedziała że ta fala ludzi niedługo się zacznie wykruszać. Większość z nich z powodu upojenia zbyt sporą ilością wódy inni z powodu obowiązków czekających na nich w domu. Miała tylko nadzieje że młodzieniec nie ucieknie zbyt szybko. Może da się zagadać na tyle aby zostać do końca, albo przynajmniej zainteresuje go na tyle żeby chociaż wrócił jeszcze do tego zapyziałego miejsca żeby jeszcze ją spotkać. "Noc jest jeszcze młoda.. wszystko może się zdarzyć.." przeszło jej przez myśl gdy spojrzała na chłopaka ukradkiem, ale na tyle że mógł to zauważyć. Posłała mu uroczy i niewinny wręcz uśmiech obiecujący że jeszcze się nim zajmie, gdy tylko obsłuży innych klientów.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Gość Pon Paź 05, 2015 9:05 pm

Barmanka oczarowała wszystkich obecnych, do tego stopnia, że niektóre żony czy partnerki przebywających tu mężczyzn mogły być zazdrosne. Na szczęście żyły w błogiej niewiedzy, a kobieta o ametystowych oczach mogła brylować i zabawiać każdego marudera. Właściwie nikogo nie dało się dostrzec, kto nie bawiłby się lub nie śmiał się w głos. No... z małym wyjątkiem.
Ten wyjątek o mało co nie zrównany z blatem, jakoś nie mógł rozluźnić się. Owszem, widowiskowe były popisy barmanki, tak że nie odrywał spojrzenia od organizatorki imprezy. Ale im więcej zleciało się spoconych i zlanych procentami facetów, którzy parli na ladę, tym coraz mniej pewniej czuł się młodzieniec. Dało się coś ujrzeć w jego oczach. Zagubienie pomieszane z powagą, tak jakby szukał algorytmów wśród pijanej klienterii, jakby nie widział w nich tylko ludzi.
Nie było to spowodowane procentami, a jego fobią wykrzywiającą rzeczywistość.
Zamiast spoconych twarzy kamratów widział w nich pyski bestii. Jak ktoś niechcący zamierzał go szturchnął, to bronił się przedramieniem tak, jakby odpierał atak zwierzęcia. Jedyna oaza spokoju w japońskim, cudnym ubraniu została przysłonięta czarną breją z piekielnymi ślepiami i dziesiątkami wystrzępionych uśmiechów. Nie, to było dla niego za wiele. Porwał w rękę zamówione sakke i wrócił na swoje miejsce. Po skroniach spływały drobne kropelki potu, które starł serwetką. Przycisnął następnie dłoń do szyi badając sobie puls. Niedobrze, powinien znaleźć sposób na uspokojenie się. No tak, łazienka! Wziąwszy ze sobą trunek zniknął w łazience na dobre pół godziny, gdzie było ciszej i mógł przemyć twarz. Otrząsł się z drażniących wizji i zasiadł już bardziej rozluźniony w swoim kąciku nie mając jednak odwagi spojrzeć w kierunku lady i Lady. Nie po to doprowadzał się do porządku, by znów wszystko szlag trafił. Zatem musiał skupić myśli na czymś innym.
Wyjął małą książeczkę z notatkami, wraz z nią długopis i głęboko pochylony nad lekturą co jakiś czas coś zapisywał, albo podpierał intensywniej głowę. Według jego obliczeń będzie zmuszony zmienić dotychczasowy akademik na coś innego, gdyż jego dotychczasowi współlokatorzy chcieli przenieść się gdzie indziej. Kalkulował i snuł tezy, czy gdyby przekonał chociaż jedną osobę, to czy opłacałoby im się we dwóch pokrywać koszty w dość dużym lokum. Wychodziło na to, iż przydałoby się mniejsze zakwaterowanie, a te wiadomo - schodziły jak ciepłe bułeczki. W takim razie będzie musiał poszukać czegoś poza akademią, w najbliższej stancji lub kwater dla robotników. Dalsze myśli skierował więc na wykombinowaniu najlepszej opcji, a że z nikim nie umówił się, stracił rachubę czasu nad notatkami.
Kiedy dookoła zrobiło się ciszej, zakończył bezowocne dumanie nad rachunkami i dostępnymi środkami. Grupa studentów opuściła bar, jak zresztą znakomita większość klientów. Było grubo po pierwszej, i w zasadzie można byłoby zamykać lokal, gdyby nie dwóch kolesi. Jeden spał w najlepsze rozwalony pod stołem, a drugi bardzo wolno sącząc sakke nie zamierzał jeszcze iść. Właściwie dokąd miałoby mu być spieszno? Rzucił kątem oka, jak pracownicy starali zabrać się do porządków, w tym ślicznotka znad lady. Układała czyste szklanki i czarki na swoje miejsce, oraz uzupełniała butelki na witrynie. Cóż, skoro wreszcie nie było "potworów", mógł podejść swobodnie z pustym naczyniem do lady. Albo zbyt swobodnie - o dziwo procenty szły mu w nogi, a nie do głowy. Jakimś więc sposobem dotarł do dziewczyny, która mogła już powoli mieć dość na dzisiaj klientów, chociaż nie znał jej toku myślenia.
-Poproszę sakke... na ciepło. Tak na drogę.
Starał się uśmiechnąć, nie tak sztucznie co w sposób naturalny, lecz najwyraźniej nie był w stanie. Tak to jest jak ma się zmartwienia. Poniekąd nie powinien, prawie że wymyślił alternatywne rozwiązanie wobec noclegu, a w dodatku miał przyjemność być niemalże sam na sam z Blondynką o nienagannej figurze, i tym bardziej manierach. Może gdyby nie ten wcześniejszy harmider, byłby gotów na większe wyzwania niżeli zwykłe oficjalne toki. W sumie gdyby nie chciał spróbować się przełamać, dawno odpuściłby sobie ów bar. A tak walczył, i być może z pozytywnym skutkiem. Jak nie w postaci okiełznania fobii, to chociażby uzyskania ciekawej pogawędki z jeszcze ciekawszą dziewczyną za ladą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Seiyushi Wto Paź 06, 2015 6:04 am

Biedny przytłoczony przez natarczywych klientów chłopak postanowił się wycofać do swojego zacisznego miejsca i tam spędził sporo czasu już nawet nie spoglądając w stronę Seiyushi. Westchnęła cichuteńko ale wróciła do obsługiwania natarczywych i podpitych klientów z czasem żegnając jednego po drugim z łagodnym uśmiechem. Czas zleciał jak z bicza strzelił i zostało już tylko dwóch. Tym spod stołu zajął się inny barman wraz z kelnerkami. Ocucili typa, dali mu ciepłej herbaty i wysłali go do domu. Czarnowłosy chłopak sam się pofatygował do baru zamawiając ciepłą sake na odchodne. Seiyu słysząc jego głos spojrzała przez ramię z uśmiechem. Kiwnęła głową, po czym zaczęła podgrzewać alkohol do odpowiedniej temperatury i nalała do czarki podając młodzieńcowi. Sama nalała sobie i uniosła naczynie nieco wyżej.
- za ostatniego klienta.. który dzielnie wytrwał do końca.. - szepnęła unosząc czarkę do ust i upiła sporego łyka. Oblizała usta i oparła się o blat pochylając nieco w jego stronę.
- pierwszy raz w naszym barze ? Zapamiętałabym gdybyśmy się wcześniej widzieli.. - powiedziała przechylając delikatnie główkę w bok, jeśli chłopak wypił swoją porcję to dolała mu do pełna. Trudno byłoby nie zapamiętać tak uroczego chłopaka. Zwłaszcza że wyróżniał się spośród innych obecnych wcześniej alkoholików. Był drobnej postury co wskazywało na małą tolerancję alkoholu, jednak pozory lubią mylić. Może młodzik jest w stanie wlać w siebie więcej niż ona, a miała cholernie mocną głowę do procentowych trunków.
- Seiyu.. skarbie.. zamkniesz lokal ? - usłyszeli głos drugiego barmana, mężczyzna zakładał kurtkę i owijał szyję szalikiem. Podszedł do wampirzycy i podał jej klucze od baru. Blondynka skinęła głową, wzięła klucze i położyła je pod ladą.
- jasne.. ale wisisz mi przysługę Satsu.. - mruknęła wyciągając szejkera i trzy różne butelki spod lady. Postawiła dwie szklanice przed Yyuu i zaczęła obracać butelką z bezbarwną cieczą w ręce. Nalała trochę do szejkera, po czym sięgnęła po niebieską ciecz i zrobiła to samo. W między czasie barman wyszedł z zaplecza przewieszając plecak przez jedno ramię i kierując się w stronę drzwi pomachał jeszcze na odchodne.
- nie daj się jej młody.. jest mocniejsza niż wygląda.. - powiedział zanosząc się śmiechem i wyszedł pozostawiając w lokalu Yyuu z wampirzycą. Kelnerki już też sobie poszły więc nie było nikogo więcej, byli sami. Seiyu wyciągnęła spod lady klucze i podała je chłopakowi.
- zamknąłbyś drzwi od środka ? Lokal i tak już jest zamknięty.. nie potrzebujemy więcej pijaków na dzisiaj.. - powiedziała uśmiechając się do niego uroczo. W między czasie wymieszała w szejkerze błękitnego koloru drinka i nalała do dwóch szklanic. Kolor drinka był zbliżony do barwy jego tęczówek. Czekała aż chłopak wróci i zasiądzie na powrót przy ladzie, oczywiście mógł ją olać i sobie iść. Decyzja należała do niego.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Gość Sro Paź 07, 2015 5:41 am

Poprawił się na krzesełku i zastanawiał się nad tym, od czego zacząć pogaduszkę z dziewczyną. Miała może tyle samo lat co on, cechowała ją otwartość, uprzejmość, chociaż w sobie skrywała coś tajemniczego. Nie wiedział czy to przez jej ametystowe spojrzenie, czy subtelny uśmiech zza ramienia... odnosił po protu takie wrażenie. Mogłaby z takim wyglądem mieć każdego, zagadać także nie miałaby trudności widząc i słysząc już wcześniej przy zabawianiu gości. Może i te cechy powinny opisywać każdą barmankę, ale w tej dziewczynie tkwiło coś jeszcze. Sam nie wiedział co to takiego, jednak może istniał cień szansy na dowiedzenie się.
Nie, nie chodziło mu o to, że była wampirzycą. Nie wiedział tego na bank. Coś innego chodziło mu po głowie.
Najwyraźniej dziewczyna nie chciała rozmawiać ze słupem, toteż zagadnęła do młodzieńca jak zwykle z uśmiechem wznosząc toast. Pochwycił swoje naczynie i także je uniósł do góry w tym geście, upiwszy kilka łyków. Mmm... ciepłe sakke miało coś w sobie. Ale nie o tym, nie o tym. Barmanka raczyła go obdarzyć nie tylko ciepłym alkoholem, równie ciepłym uśmiechem, lecz także zaskakującymi słowami. Prawie że udławił się trunkiem, odrobinę zarumienił się pod oczyma. Chociaż najlepiej jego zmieszanie oddały dość duże oczy spoglądające na Blondynkę.
-Huh? N-nie... niby dlacze-...?
Nie zdążył odpowiedzieć, gdyż padły słowa od kolegi barmanki zamknęła lokal. I o dziwo nie krył się z imieniem towarzyszki, a często nie powinno się podawać danych personalnych przy pijakach. Albo Seiyu było ksywką, albo pracownik uważał młodzika za mało szkodliwego osobnika. Hm. Tak czy inaczej nie odzywał się, aż nie skończyli ucinać sobie gadki na pożegnanie. Tylko raz obejrzał się za siebie, kiedy to kolega dziewczyny uprzedził go o mocnej głowie barmanki. Skinął głową, że przyjął do wiadomości, a kiedy zamknęły się drzwi - wrócił zarówno myślami jak i spojrzeniem na towarzyszkę przy ladzie.
-Zazwyczaj przychodzę w poniedziałki - albo wtedy, kiedy jest luźniej w barze.
Odpowiedział w końcu, już bez rumieńców. I wtedy dostał zadanie, które mogło przerastać jego obecne możliwości, ale jak to każdy facet - chciał zaimponować mimo wszystko drugiej osobie. Dlatego ochoczo zgarnął kluczyki od Fioletowookiej mówiąc:
-Nie ma sprawy, już się robi.
Uśmiechnął się kącikiem ust i ostrożnie zszedł z wysokiego stołka. No dobra, pion trzymał jako tako. A teraz nogi... iii... iii... i ruszyła jedna noga do przodu. Eh, odrobinę zawstydzające, ale widząc co się święci - zmobilizował się jak umiał, by chód w miarę przypominał taki należący do normalnych, trzeźwych ludzi. I jakoś dotarł do drzwi, na które przywarł ramieniem szukając oparcia. Nieco zabawy miał także z trafieniem kluczy do zamka, bo i jego ręce trochę drżały, ale udało się i mógł triumfalnie wrócić na swoje miejsce na dzisiaj - przy ladzie. Jak wracał widział, jak już dama o imieniu Seiyu przygotowywała mu huczne powitanie szejkując drinki. Aż chciało się szybciej podejść i przyjrzeć się, co w zasadzie uczynił. Oddał na ladę kluczyki i zajął wcześniej obrane krzesełko.
-"Błękitna laguna"? -zapytał przyglądając się najpierw barmance, a później jej barwnemu drinkowi- Widać fach w ręku: idealnie zmieszane składniki, bez zawiesin i grudek.
Mimo coraz cięższej głowy, coraz lżej przychodziła mu rozmowa, zwłaszcza z kimś, kto tak mocno nim zmieszał z początku wspólnej pogawędki. Już sama jej aparycja potrafiła onieśmielić, a co dopiero komplement. W zasadzie nie był pewien czy z tym "zapamiętywaniem" chodziło o pozytywną czy negatywną wypowiedź, jednak potraktował, że tak.
-Skoro kolega zdradził Twoje imię, to przydałoby się, abyś poznała i to należące do klienta, który nie daje Ci szans na szybszy powrót do domu... Nazywam się Yyuu.
Najwyraźniej procenty rozwinęły jego skryte gadulstwo, albo sama towarzyszka potrafiła swoim uśmiechem czynić cuda. Hm, może to za sprawą drugiej opcji? Bardzo możliwe. Dokończył sakke i odłożył czarkę na bok. Zupełnie nie spodziewał się, że będzie mieć przyjemność ucinać pogawędkę z personelem baru. Zawsze jego obecność w lokalu sprowadzała się tylko do zamówienia kilku trunków, zasiadania w kącie z samym sobą i tyle.
Sięgnął ręką po szkliwo z drinkiem i wolno sączył je przez rurkę. Może dlatego, by jak najdłużej pobyć u boku uroczej, sympatycznej barmanki? Ale, ale... nie był do końca takim egoistą, na jakiego mógł wypaść w tej chwili. Postarał się ten wizerunek poprawić słowami:
-Na pewno nie masz ochoty skończyć wcześniej roboty?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Seiyushi Wto Paź 20, 2015 8:36 pm

Uważnie przyglądała się młodzikowi gdy ten zgarnął klucze z lady i śmiało pomknął w stronę drzwi. Śledziła każdy ruch jego ciała, nie trudno było się domyślić że alkohol nie był jego mocną stroną. Zakryła dłonią usta chichocząc cichuteńko gdy mocował się z zamkiem, a raczej próbował trafić kluczem do zamka. "Słodziutki jest.." przeszło jej jedynie przez myśl gdy dało się słyszeć odgłos przekręcanych kluczy w zamku uśmiechnęła się niewinnie. Gdy tylko odwrócił się twarzą do niej, zmrużyła ametystowe ślepka i uśmiechając się zalotnie wpatrywała się w niego niczym wygłodniała kotka w spłoszoną, małą myszkę. Gdy tylko posadził tyłek na taborecie od razu podsunęła mu drinka bliżej i wsunęła słomkę do środka. Sama podparła się na przedramionach i języczkiem sapnęła swoją rurkę wsuwając do ust. Upiła kilka łyków jakby to był zwykły sok, na komplement chłopaka przechyliła delikatnie główkę.
- mhm.. widzę że to nie pierwszy twój taki wypad na trunki procentowe.. - powiedziała z zadowoleniem. Uważnie przyglądała się jego twarzy, po pewnej ilości alkoholu chłopak się nawet otworzył odrobinę. Kto by pomyślał że taki nieśmiały młodzieniec może być taki rozgadany.
- to wszystko tłumaczy, poniedziałki mam wolne.. ale mój grafik może się zmienić w każdej chwili.. - powiedziała puszczając oczko czarnowłosemu. Znowu upiła kolejny łyczek i środkowym paluszkiem zaczęła zataczać kółka po krawędzi szklanicy z drinkiem. Może chłopak był już na tyle pijany że zaczął mieć omamy, bo błękitna ciecz powoli zaczęła wprawiać się w ruch, zupełnie jakby ktoś mieszał ją łyżką. Seiyu przygryzła dolną wargę przez chwilę spoglądając na szyję chłopaka, ale szybko wybił ją z zamyślenia pytaniem jej tymczasowy towarzysz.
- Yyuu.. jakie ciekawe imię.. w sumie pasuje do Ciebie.. - zaczęła i spojrzała mu prosto w oczka, trudno było się nie zatracić w tej intensywnej i jakże jasnej barwie.
- moje pełne imię to Seiyushi.. ale możesz mi mówić jak tylko ci się podoba.. - sprostowała po chwili i dopiła drinka do końca kilkoma pociągnięciami słomki. Niestety alkohol nie gasił pragnienia, nie ważne ile by go nie wypiła, a obecność młodego, przystojnego chłopaka jedynie wzmagała pragnienie.
- masz ochotę na coś jeszcze Yyuu.. ? Nie spieszy mi się do domu.. nikt na mnie nie czeka a noc jest jeszcze taka młoda.. poza tym miło spędzam czas w twoim towarzystwie.. - może była bardzo szczera albo manipulowała młodzieńcem na wszelkie możliwe sposoby. Na to pytanie tylko ona jedna znała odpowiedź. A teraz jak siedzieli razem i kompletnie sami w lokalu, miała możliwość rzucić sie na niego i wyssać do cna. Inny wampir by sie nie krępował, ona jednak miała swoje zasady. Była dość grzecznym drapieżnikiem, jak często słyszała od swoich pobratymców. Ale czemu miałaby się ujawniać przed byle kim ? Spod lady wyjęła pięć różnych alkoholi i do czystej szklanicy nasypała lodu.
- to jak.. powiesz mi coś więcej o sobie Yyuu ? Jak by nie patrzeć jestem barmanką.. czyli dobrym słuchaczem.. obserwatorem.. i coś mi mówi że skrywasz nie jedno przed tym zapuszczonym światem.. - to mówiąc zaczęła wlewać do szejkera po kolei trunki. Wymieszała je solidnie i przelała całą konsystencję do szklanki i dolała do niej coli.
- biały rum, wódka, tequila, gin i contreau.. nooo plus cola na sam koniec.. jeśli mi powiesz jaki to drink to w nagrodę coś dostaniesz gratis.. - to mówiąc puściła mu oczko i uśmiechnęła się słodko do chłopaka.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Gość Czw Paź 22, 2015 5:27 pm

Nie pierwszy, i nie ostatni raz tutaj przychodzi. Lubił tą knajpkę, oczywiście jak nie ma tłumów - dziewczyna zdążyła zauważyć jego nieśmiałość. A czy dostrzegła wtedy w jego oczach lęk, kiedy ściskali go spoceni, rozochoceni jej pokazem mężczyźni? To nie było zdrowe, żeby panikować przed społeczeństwem. Ludzie to istoty stadne.
Z reguły.
Jak podzielił się informacją, że zagląda tutaj w poniedziałki, amentysowooka Ślicznotka uśmiechnęła się przyjaźnie i zadeklarowała zmiany w harmonogramie. Młodzieniec zmieszał się lepiej niż niejeden drink.
-N-nie kłopocz się... następnym razem przyjdę w innym dniu niż poniedziałek.
A później było coraz gorzej, bo mimo rozwiązania języka, jego skromność nie pozwalała mu przyjmować na klatę słodkich komplementów dziewczyny. Raz doceniła jego imię, dwa pozwalała na siebie mówić jak żywnie mu się podobało, trzeci raz z kolei cieszyła się z jego towarzystwa. I pogubił się pod falą miłych słów, których nigdy nie usłyszał w takim natężeniu. Tylko nieśmiało przytaknął głową, kiedy wspomniała o swoim prawdziwym imieniu. Czy coś go gryzło? Może fakt, że zawraca gitarę niewinnej pracownicy i nie pozwala jej iść wcześniej do domu, mimo jej słów, które przeczyły, iż ktoś na nią czekał. Uparcie milczał, co nie było nic przyjemnego w odbiorze dla kogoś, kto starał się dotrzymać towarzystwa. Aż Blondynka musiała zagadnąć go z innej strony, i to na tyle skutecznie, że Yyuu wreszcie przemówił ludzkim językiem.
-To nie tak, Seiyushi... -zaczął niepewnie ukradkiem spoglądając na dziewczynę, gdyż nadal był speszony po jej wcześniejszych komplementach- ...nie jestem kimś ważnym, abyś musiała mną zaprzątać swą głowę. Zresztą... trudno byłoby Cię zaciekawić, robię same pospolite rzeczy. No bo co: chodzę do Akademii, po nauce wbijam na chatę, a raz czy dwa razy w tygodniu tutaj. Chyba, że kończą się fundusze, jak teraz...
Najwyraźniej jego powodem na upicie się były pieniądze. Tylko przychodząc do baru musiał liczyć się z utratą kolejnych banknotów. Eh, nie potrafił inaczej rozliczać się z frasunkami. No, i z tego nic, coś tam jednak powiedział o sobie.
Na osłodę barmanka przygotowała dla niego zagadkę, którą wykonywała przed jego oczyma. Miał zgadnąć jaki drink posiadał wymienione składniki w recepturze.
-Hm... -zamyślił się spoglądając na kolorowy trunek w pełnym skupieniu, jakby miał zaraz wygrać milion dolarów- ...Long Island?
Uśmiechnął się lekko w stronę barmanki, po czym podparł ręką głowę. Oho, skoro już uderza mu do głowy, powinien za niedługo kończyć świętowanie u boku samotnej, pięknej dziewczyny. I coś nie mógł dać wiary, że będzie wracać do pustych czterech ścian. Nie to, że kłamała we złej wierze, ale to już wyjaśnił sam na głos:
-Coś mi się wydaje, że kręcisz... na pewno masz do kogo wracać... tylko z grzeczności jeszcze nie wywaliłaś mnie na zbity pysk. Dokończę... to no... no... to co mam. Później odprowadziłbym Cię do domu, byś była bezpie... ubezpieczniona... przed tymi no... zbójami... bo jakby Cię kto tylko tknął, tylko krzywo spojrzał, to miałby ze mną do czynienia! O!
Aż wstał chwiejnie z krzesełka i wskazał kciukami na siebie, szczerząc uśmiech z bielutkimi zębami od ucha do ucha. Oj, ktoś jutro będzie mieć solidnego kaca. Już nawet nie był pewny, czy nadal mówi na temat, trochę odpłynął w słowotoku.
-Bo nie wolno być złyyym dla Seiyushi... nie, to grzech... nu... spory grzech... grzechisko...
Coraz mniej wyraźniej mówił, aż wreszcie sam przestał bredzić, tylko uśmiechał się pijackim szczęściem w stronę dziewczyny. Chyba na dzień dzisiejszy skończą się konstruktywne rozmowy między nimi. Podparł się łokciem o ladę, z której niemal że strącił pustą szklanicę - tylko cudem nie zjechała z blatu. Za to chłopak owszem, stracił równowagę i gruchnął czterema literami o posadzkę. Dzisiaj odrobinę przesadził z alkoholem, może dlatego, że zatracił się w towarzystwie dziewczyny? Bardzo możliwe.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Seiyushi Czw Paź 22, 2015 7:21 pm

Przysłuchiwała się jego słowom i uważnie obserwowała. Gdy milczał i ona milczała przez chwilę. Widząc jak chłopaka powoli opuszcza trzeźwość umysłu, alkohol zaczyna przejmować panowanie nad ciałem, postanowiła ogarnąć ostatni bałagan przy ladzie. Odstawiła alkohol na półki i sprzątnęła z kontuaru. Przetarła jeszcze szmatką drewniany blat i odniosła szklanki do kuchni. Bar był spory i mycie na bieżąco szklanek zajęło by niepotrzebnie czas. Wpadł jej do głowy pewien pomysł gdy chłopak wspomniał o problemach finansowych. Na wzmiankę o akademii aż oczka jej się zaświeciły. Wiedza o wampirach była powszechnie znana zwłaszcza w murach dyrektora Cross'a. Ale szkół było przecież więcej niż ta jedna. Jako że Yyuu był człowiekiem to do nocnej klasy by i tak nie uczęszczał.
- ja też chodzę do szkoły jeszcze.. Akademia Cross ci coś mówi ? - spytała łagodnym głosem i odgarnęła kosmyk blond włosów za ucho. Po czym nalała do szklanki wody z cytryną i podsunęła ją chłopakowi.
- jeśli byś chciał, zwolniło się 2 dni temu miejsce na zmywaku u nas. To tylko kilka godzin dziennie, praca nocami i nie za duże zarobki... ale zawsze coś.. mogę zagadać z szefem jeśli byłbyś chętny.. - zaproponowała z zadowoleniem. Był taki uroczy że trudno byłoby odmówić młodzieńcowi pomocy. Wskazała chłopakowi małe okienko w ścianie zasuwane na drewniane drzwiczki, dając do zrozumienia że za nimi byłoby jego miejsce pracy. Czyli za ścianą i bardziej w odosobnieniu, może mu się nawet spodobać. W końcu przesiedział kilka godzin sam w kącie pod ścianą nie odzywając sie do nikogo, a to pokazywało jak źle musiał się czuć wśród tłumów.
- napij się troszkę wody, alkohol wysusza organizm od środka i rano możesz się najlepiej nie czuć.. - wspomniała w trosce o jego samopoczucie. Zachichotała na wzmiankę o jej bezpieczeństwie, zmrużyła oczka i zbliżyła się do niego. Wyciągnęła dłoń powoli w jego kierunku i dotknęła jego policzka, zaledwie musnęła opuszkami palców skórę chłopaka. Przechyliła lekko główkę w bok.
- jakiś ty kochany Yyuu.. z przyjemnością dam ci się odprowadzić do domu.. i żeby pokazać ci w jakim błędzie jesteś.. zapraszam na ciepłą herbatę do siebie.. przekonasz się że nie kłamię co do pustych ścian.. a tobie ciepła herbatka się przyda na obecny stan upojenia alkoholem.. chyba za mocnego drinka ci zrobiłam.. - powiedziała słodkim głosikiem i zabrała dłoń. Omiotła spojrzeniem swoje miejsce pracy, stwierdzając że jest gotowa i na słowa młodzieńca już chciała coś powiedzieć gdy ten biedak spadł z taboretu. Huk był nie mały i Seiyu szybko podbiegła do lady, obiema dłońmi się wsparła się na blacie i zgrabnie poderwała się z ziemi przeskakując przez kontur z podkulonymi pod siebie nóżkami. Materiał jej quipao zaświergotał w powietrzu i z gracją wylądowała przy chłopaku od razu niemal kucając przy nim.
- Yyuu.. nic ci nie jest.. ? - padło nagle pytanie z nutką troski w głosie. Zbliżyła się do leżącego na podłodze młodzieńca, wsunęła ostrożnie dłoń pod kark czarnowłosego i ostrożnie uniosła jego główkę. Drugą dłonią złapała go za przedramię chcąc pomóc mu wstać.
- musisz bardziej na ciebie uważać mój bohaterze.. - wyszeptała uśmiechając się łagodnie pomagając mu wstać. Teraz jak była tak blisko niego czułą wyraźniej jego zapach i aż dłoń jej lekko zadrżała. Tak przyjemnie pachniał, fioletowe oczka lekko rozbłysły i dziewczyna przysunęła się do niego bliżej. Był nieco wyższy więc uniosła się na paluszkach i przybliżyła twarz do jego twarzy.
- wcześniej zgadłeś moją małą zagadkę.. więc czas odebrać sobie nagrodę.. - wymruczała rozchylając delikatnie usta zaczęła zbliżać je do ust chłopaka. Nie spieszyła się w ogóle, gdy dzieliły ich centymetry i biedny Yyuu mógł poczuć jej ciepły oddech na wargach, dziewczyna zgrabnie się poruszyła i przycisnęła wilgotne usteczka delikatnie do jego.. policzka ot co. Po czym odchyliła się obdarowując go łagodnym uśmiechem i wyszeptała radośnie.
- to jak.. idziemy ? - padło dość ważne pytanie. Mógł przecież teraz się nie zgodzić, został przecież osaczony przez obcą kobietę, która go spiła i teraz chciała go zaprosić do siebie na herbatkę. Brzmiało bardzo podejrzanie, mógł przecież odmówić. Ale czy odmowa wchodziła w rachubę zważywszy że Seiyu miała ochotę nie tylko na delikatnego całuska w policzek. To się okaże, podobno każdy ma wolną wolę.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Gość Pią Paź 23, 2015 6:42 pm

Dobrze usłyszał? Seyuishi należy do tej samej Akademii Crossa co on? Chyba nie na drugiego takiego budynku jak ten, prawda?
-O tak, to do niej uczęszczam. Ty też?
Nic dziwnego, mogli się mijać niczego nieświadomi. Tyle uczniów zostało zapisanych do Akademii, że to byłby cud spotkać dwa razy tą samą twarz - nie licząc osób z klasy. Zwłaszcza, że młodzieniec specjalnie spóźniał się na zajęcia o dwie-trzy minuty, by wyjść z ukrycia między filarem a ścianą (gdzie spędzał całe przerwy niewidoczny dla przechodniów) lub wybiec z innego zakamarka i udać się do sali nie napotykając nikogo na drodze. Z zajęć też wychodził ostatni, kiedy już były pustki. Wszystko przez lęk przed bezimiennym tłumem, w którym widział same bestie.
No ale na pewno Seiyushi ze swoim uroczym uśmiechem wyróżniłaby się z mnogich uczniaków. Zresztą, jak ta dziewczyna mogła być samotna, skoro podała pomocną dłoń jednemu z klientów baru? Musiała mieć anielskie serce - tak przeczuwał.
-Byłbym bardzo wdzięczny, dziękuję już teraz za pomoc.
Powinien unieść się męską dumą, ale bądźmy szczerzy - tonący brzytwy się chwyta, zwłaszcza, że nie widział tutaj nic złego korzystając z oferty koleżanki. Jeszcze z niejednej skorzysta dzisiejszego wieczoru.
Tylko czy akurat z herbatki? Poniekąd czuł się winny za to, że oskarżył bezpodstawnie Blondyneczkę. Nie powinien był robić takiego świństwa!
-Nie. Nie twierdzę, że kłamiesz, Seiyuuu! Nie, nie, tylko... nie mówisz wszszystkiego, a to różnicha wielgachna. Odprowadzę Cię i będziemy kwita, hihihi! Dawno się tak nie wygadalałełęm się jak dzisiaj przed Tobą, hehehehe!
No a potem to wyrżnął orła na podłodze, tak że barmanka aż poderwała się ze swojego stanowiska - a nie musiała - i przybyła na ratunek. Odchyliła mu szumiącą głowę i sprawdzała czy jest cały, i był, tylko coś zamilknął. Podniosła go do pionu, z ledwością Yyuu pomagał dziewczynie w tej czynności, aż dał się ustawić w miarę do pionu. Chyba nie do końca wróciły mu pijackie trybiki, albo otrzeźwiał trochę. Nie mniej jednak nie na długo, bo "dziewczyna bohatera" nagrodziła mu rozstrzygnięty konkurs buziaczkiem w policzek, od którego palił się na czerwono jak znak stop. W tej chwili jego tęczówki bardzo kontrastowały z cerą na uradowanej twarzy. Na tyle był radosny, że na pytanie dziewczyny odpowiedział pewnie i głośno:
-No ba!
Upity szczęściem i trunkami powoli ruszył w kierunku drzwi, kroczył dumnie przed kolejnym upadkiem. Na szczęście wtedy już dopadł klamkę i miał już dzięki nim otworzyć wrota, tylko że nic z tego. A tak chciał powiedzieć bełkotem "Panie przodem", a tu nic z tego. Za to z wielkim bananem na twarzy i rumieńcami jak mała dziewczynka próbował wyważyć zamknięte drzwi, które sam zamykał na klucz. Czego nie robi się będąc pod wpływem procentów? I pomyśleć, że wtorki są tak bogate w atrakcje, zwłaszcza, że największa z nich miała ametystowe oczy i tajemniczy uśmiech.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Seiyushi Pon Lis 16, 2015 2:43 pm

Trudno było nie zauważyć wampirzycy jego czerwonej twarzy, na co uśmiechnęła się zadowolona. Był taki słodki i niewinny. Osoba o dobrym sercu i czystej duszy nawet by nie wpadła na to aby wykorzystać stan tego biednego chłopca. Ale Seiyu wcale nie byłą aniołem, chodź mogła na jednego wyglądać. Jej dusza była czarniejsza od najgłębszego mroku. A intencje oczywiście były egoistyczne, miała go na oku od momentu kiedy do niej zagadał myląc ją z kelnerką. A teraz zapłaci cenę za swoją niewinność. Pachniał tak apetycznie że za cholerę nie zamierzała odpuścić, tej nocy nie wypuści go już z ramion, był jej mimo iż jeszcze tego nie wiedział. Powędrowała z nim do drzwi i przyglądała się jak chłopak mocował się z zamkniętymi na klucz drzwiami, a był przy tym taki słodki. Zakryła dłonią usta i zachichotała rozbawiona. Po czym położyła mu dłoń na ramieniu i w drugiej dłoni zakręciła na paluszku pękiem kluczy przed jego oczami stojąc za nim.
- zostaw siły na potem.. - wyszeptała mu do ucha owiewając je gorącym oddechem. Po chwili czubkiem noska przesunęła po uszku wdychając przyjemny zapach jakim był spowity młodzieniec. Puściła jego ramię i zwinnie oderwała się od niego obracając przy nim zwinnie. Obracając pękiem kluczy na palcu podrzuciła je lekko w górę i złapała w locie za odpowiedni klucz. Ot taka zwinna sztuczka, bez trudu wsunęła klucz w zamek i przekręciła otwierając drzwi. Złapała go za dłoń i pociągnęła za sobą wychodząc na świeże powietrze. Zamknęła bar za nim i schowała klucze do kieszeni. Po czym ujęła go za przedramię i zaczęła biedaka prowadzić w sobie znanym kierunku.
- przyjemniejszego końca pracy się nie mogłam dzisiaj spodziewać.. cieszę się że miałam okazję cię poznać.. Yyuu.. - wymruczała spacerując z chłopakiem ciemnymi uliczkami przyozdobionymi delikatną poświatą księżyca i mrugającymi latarniami. Kątem oka obserwowała chłopaka ze spokojem, nie musiała nawet rzucać uroku aby posłusznie szedł za nią. Spacer trwał może 15 minut aż znaleźli się pod apartamentowcem. Wpuściła go do budynku i zaciągnęła do windy. Wcisnęła ostatni guzik i ruszyli windą na dwudzieste piętro. Na każdym piętrze był jeden apartament, a ten był naprawdę sporych rozmiarów. Słyszała jak krew płynie w jego żyłach, jak serce mu bije i ten zapach. Taki rzadki, taki apetyczny, nie do zniesienia. Powstrzymywała się cały wieczór, chodź mogła dorwać się do niego już w windzie. Ale wolała poczekać jeszcze tą chwilę aż znajdą się sam na sam w jej czterech ścianach. Oboje usłyszeli charakterystyczny odgłos windy, sygnalizujący że są na miejscu. Metalowe drzwi się otworzyły i wyszła ciągnąć chłopaka za sobą. Wsunęła kluczyk do zamka i przekręciła go dwa razy. Po czym weszła ciągnąc go za sobą do środka. Drzwi zatrzasnęły się z jego plecami a oczy błysnęły czerwienią na ułamek sekundy. Odgarnęła włoski z ramienia, zdjęła płaszczyk i buciki odkładając na miejsce. Przeszła obok niego kołysząc bioderkami na boki delikatnie, gestem dłoni zaprosiła go za sobą do salonu połączonego z aneksem kuchennym. Pokój był olbrzymi i cała jedna ściana była szklana pozwalając oświetlić wnętrze za dnia. Teraz to księżyc wbijał się przez szyby rozjaśniając mrok panujący a jej salonie.
- napijesz się czegoś.. ? Bo ja bardzo chętnie.. - wymruczała podchodząc do szafki, wyjęła z niej kubeczek. Wstawiła wodę w czajniku i zrobiła obiecanej herbaty. Jeśli chłopak się rozejrzał to nie mógł dostrzec żadnej męskiej rzeczy, co świadczyło o tym że mówiła prawdę. Podsunęła na blacie gotowy ciepły trunek i wsunęła się tyłkiem na blat zakładając nóżkę na nóżkę. Na kolanku oparła łokieć a na zewnętrznej stronie dłoni podbródek wbijając swoje fioletowe ślepka w młodzika twarz.
- herbatka dobrze ci zrobi mój drogi, zwłaszcza po takiej ilości alkoholu.. poza tym jest dość chłodno o tej porze, nie chciałabym abyś się przeziębił.. - wymruczała ciepłym, troskliwym tonem. Musiała zadbać o swego gościa, czekała cierpliwie żeby w końcu zaatakować go sobą. Ale na to przyjdzie czas, teraz był u niej i należał do niech czy mu się to będzie podobać czy też nie. Seiyushi jest w końcu bardzo posesywną istotą.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Gość Pią Lis 27, 2015 8:59 pm

-Mphf.. pmfss...
Mruknął tylko, gdy dziewczyna kazała mu odsunąć się od drzwi i zbierać siły na później. Był już nieźle wstawiony, o czym Blondynka mogła przekonać się taszcząc go ze sobą po drodze do jej apartamentu. Niby wykonywał polecenia, by na przykład podniósł lewą nogę czy prawą jak mijali większe krawężniki. Jednakże nogi plątały się niemiłosiernie, tak że z dwa razy omal nie wywinął fikołka. I tak aż do wejścia do windy.
Nie przywykł jechać czymś takim, i to tak wysoko, toteż zrobiło mu się odrobinę niedobrze. Cóż, dobrze, że dziewczyna nie zdecydowała się w tej chwili na degustację jego posoki, bo mogłaby dostać na dokładkę zupełnie coś innego. Na szczęście byli już u progu jej domostwa, więc już spokojniejszy wszedł za gospodynią i rozejrzał się półprzytomnie z lekko pociągającym nosem. Rzeczywiście, mieszkała sama. Niewiarygodne.
-Dziękuję.
Odezwał się cicho na otrzymaną herbatę i gdy już siedział na kanapie w salonie. Pamięta jedynie urywki, jak znalazł się na tym miękkim meblu, aczkolwiek jeszcze jako-tako funkcjonował. Ba, nawet zdecydował się naprawić krzywdę jaką wyrządził barmance.
-Przepraszam Seiyu... -- ...zwracam honor. Ale nie rozumiem... dlaczego taka atrakcyjna kobieta... jest samotna...
Chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, co mu ślina na język przywiodła, lecz nie martwił się tym. Może odrobinę zarumienił się, ale poza tym to nic. Sięgnął ręką po kubek z herbatą i upił solidne dwa łyki z błogim westchnięciem. Tak, niewątpliwie potrzebował tego trunku. Oj coś przeczuwał, że będzie mieć mocnego kaca nad ranem, jak dożyje. Utkwił wzrok w tafli herbaty, a ten wzrok - w przeciwieństwie do rozświetlonego spojrzenia partnerki dzisiejszej nocy - przygasał. Nawet pogodny nastrój wywołany zaproszeniem barmanki do domu uległ deformacji. Znów przypominał skulonego w kącie nieśmiałego klienta baru niżeli rozweselonego rozmówcę. Może przez chwilę uroiło mu się, że "to, co się dzieje, naprawdę nie istnieje"? Że to tylko sen?
Nie, najwyraźniej trzeźwiał za szybko. Świeże powietrze ze spaceru plus orzeźwiająca herbatka odganiała procentowe myśli z głowy, i drinkowa przykrywka odsłoniła powód, dlaczego taki młody człowiek pił samotnie w barze.
-Seiyu... -zapytał nagle, i podniósł na nią zamglony wzrok bez widocznych źrenic- ...mam nadzieję, że nie sprawiam Ci kłopotu... wiem, że sama zaprosiłaś... ale może chciałaś się tylko zlitować nade mną? Że taka sierota ze mnie... to trudne, gdy zamiast ludzi, widzi się coś innego...
Podparł ręką ociężałą głowę, a drugą starł pot z czoła i zmęczonych powiek. Coraz bardziej odczuwał zamulenie organizmu, lecz powstrzymywał się ile mógł, żeby nie przekroczyć pewnych granic przyzwoitości. Nikt nie chciałby spędzać kolejnego dnia na ścieraniu wymiocin z dywanu. Nie miał właściwie w żołądku niczego innego jak mieszankę w płynie, także nie będzie tak prosto. I nie zamierzał sprawdzać, czy byłby do tego zdolny.
Wziął kilka wdechów i dodał bardziej entuzjastycznym głosem:
-...ale dziękuję, że zechciałaś mnie zaprosić. Dawno z nikim nie rozmawiałem tak swobodnie jak z Tobą.
Uśmiechnął się odrobinę, a nawet zabłąkały się na moment kropkowe źrenice wpatrujące się nie z lękiem, lecz przyjaźnie na wampirzycę. Po chwili upił jeszcze kolejne dwa solidne łyki herbaty i odstawił puste naczynie na bok.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Seiyushi Wto Gru 01, 2015 2:11 pm

Uważnie go obserwowała, widać było że chłopak trochę przeholował z alkoholem. Biedaczek musiał się strasznie źle czuć zwłaszcza przy trzeźwieniu. Był teraz u niej w mieszkaniu, nikt by nie usłyszał nawet gdyby krzyknął na cały regulator. Cały apartament był dobrze uszczelniony, dźwięki sie nie przebijały przez ściany i szyby. Podeszła bliżej niego i stanęła za oparciem kanapy tuż za nim.
- nie masz mnie za co przepraszać Yyuu.. poza tym czemu miałabym być zajęta przez kogoś.. ? Czy wyglądam na kobietę która nie potrafi sama o siebie zadbać.. ? Czy potrzebuje rycerza który będzie o mnie dbał i chronił mnie przez.. złymi łowcami.. ? - mówiła co raz to ciszej i łagodniej. Aż głos przeszedł w delikatny szept. Przyłożyła dłonie do jego skroni. Powoli zaczęła dzielić sie z nim swoją leczniczą energią. Chciała się wyzbyć toksyn zaśmiecających jego organizm. W końcu każdego rodzaju używki psuły smak krwi jej zdaniem. Chodź każdy wampir miał swój typ i gust do krwi zupełnie jak koneser wina.
- ja się nie lituję nad ludźmi.. zaprosiłam cię bo mnie zaintrygowałeś sobą.. - wyszeptała nadal lecząc biedaka z jego pogorszonego stanu. Oddech nieco się pogłębił, ale w końcu udało jej się go doprowadzić do stany używalności, chodź trochę ją to wymęczyło. Dalej stała za nim, dłonie ze skroni powoli zabrała i położyła na jego ramionach. Po czym pochyliła się i delikatnie zbliżyła twarz do jego buzi. Mógł już bardziej słyszeć jak głęboko oddycha, ba.. nawet mógł poczuć jej gorący oddech na policzku i szyjce. A zaraz po nim jak delikatnie dotknęła zimnym czubkiem noska skóry polika i delikatnie sunęła w dół. Dłonie się nieco mocniej zacisnęły na jego ramionach, czuła go jeszcze intensywniej, dobierała sobie ofiary po zapachu i aparycji.
- twój zapach.. - szepnęła mu na uszko i zaciągnęła się delikatnie po czym delikatnie liznęła jego szyjkę języczkiem.
- pachniesz tak wspaniale Yyuu.. aż trudno mi się już powstrzymywać.. przed tym.. - wymamrotała, oczy aż jej się zaświeciły na czerwono. Była spragniona a używanie mocy jeszcze dodatkowo ją osłabiło. Przez co trudniej się kontrolowała. Do tego dochodził fakt że dawno nie piła świeżej krwi. Jedna dłoń zsunęła się z ramienia na jego klatę i przycisnęła go mocno do oparcia wersalki. Drugą powędrowała do jego lewego policzka, tam gdzie miała usta i odchyliła jego główkę w prawo tak aby sobie ułatwić dostęp do szyjki.
- wiesz że wampiry istnieją.. prawda Yyuu.. ? - wyszeptała i przyłożyła usta do jego szyjki. Zmrużyła ślepka delikatnie. Był trzeźwy i teraz zapewne lepiej kontaktował niż chwilę temu.
- ale nie martw się.. zrobię to najdelikatniej jak tylko potrafię.. - dodała po chwili cichuteńkim powabnym szeptem i przyssała się do jego szyjki mocniej po chwili delikatnie wkuwając się ostrymi kiełkami w jego skórę...
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Gość Sro Gru 02, 2015 10:19 pm

Przez długi czas łudził się, że jej słowa są prawdziwe, toteż zarumienił się odrobinę po usłyszeniu komplementu co do intrygującej persony. Nie, to Seiyu ciekawiła co krok. Zaprosiła pijaka do domu, częstowała herbatą, palcami delikatnie masowała mu spuchnięte skronie, w dodatku nie przestawała się pięknie uśmiechać.
-N-nie to miałem na myśli!
Próbował usprawiedliwić się przed niesłusznym oskarżeniem, że uważał barmankę za nieporadną. Owszem, była samowystarczalna, ale jemu chodziło o sferę duchową, miłosną. Pod tym względem nie wyobrażał sobie, iż mieszkała sama, z nikim nie romansowała, nikogo nie zaprasza... zaraz... ale Yyuu przyprowadziła do siebie. Dlaczego? Aż tak bardzo przypadł jej do gustu? Speszył się odrobinę, jednak nie odrywał błękitnych oczu od gospodyni. Zwłaszcza, gdy dłonie powędrowały na jego ramiona, a noskiem dotykała jego wypieku na poliku. I jeszcze to lizanie... coś tu nie grało... i właściwie czemu zaczął zwracać uwagę na takie szczegóły? Czyżby wytrzeźwiał tak szybko? Nie pasowało mu nic, aż do momentu wyznania prawdy.
Wtedy na refleksje i czyny było za późno.
Seiyushi okazała się Wampirzycą, z krwi i kości. Pchnęła go na oparcie kanapy i przycisnęła go, by nie uciekł mu przypadkiem. I w jego oczach nagle przeistoczyła się w bestię z trzema rzędami kłów, a jej dalsze słowa odbierał jak warczenie i niezrozumiany zlepek słów. Nie było odwrotu, musiał poddać się woli Blondynki, która teraz nie przypominała nikogo humanoidalnego.
-Kh...
Wolał zamknąć oczy, gdy głodna barmanka zdecydowała wreszcie (sporo czasu minęło od zarzucenia przynęty do konsumpcji - miała cierpliwość) wgryźć w szyję człowieka. Po raz pierwszy - tak przynajmniej pamiętał - był obiektem traktowanym jak worek krwi, do którego ktoś w końcu dostał się bez większych oporów. Naiwność miała swoją cenę. Dał się zwabić do wilczej nory miłymi słowami, komentarzami, że niby zaintrygował Seiyu swoją osobą. Nie ruszał się, wolał nie szamotać się, gdy kły mocno trzymały jego chudą szyję. Jeden fałszywy ruch i mógłby mieć rozchełstaną tętnicę. Gdy dziewczyna spijała bordową, ciepłą substancję, w głowie pojawiały się jej dziwne wizje. Niby scenki z Yokohamy: znajoma szkoła, znany bar, niektóre ulice, lecz pełne potworów i chaosu, przed którym uciekał jak tylko się dało. Albo tkwił w jednym miejscu gdzieś wciśnięty, by nie zostać dostrzeżonym. Czyżby obrazy zostały zniekształcone przez upojenie krwią Yyuu? Ale najgorsza nie była utrata posoki, czy odtworzenie filmu sci-fiction, który faktycznie okazał się być zmodyfikowaną pamięcią, która najdalej sięgała zaledwie rok wstecz.
Najgorsze to to, że ta dziewczyna o ametystowym spojrzeniu w jednej chwili stała się taka jak inni. Tak bardzo nie chciał, by wtopiła się w tłum monstrum i przyodziała ich skórę. Dlatego nie otwierał oczu, dlatego skrzywił wargi i spływał zimny pot ze skroni. Im dłużej piła z niego jak z dopiero co otwartego kartonu, tym jego sylwetka stawała się coraz bardziej skulona. Temperatura ciała także ulegała degradacji z racji traconych płynów życiowych, lecz nie drgnął, dopóki łakoma Blondynka nie skończyła. Wtedy odsunął się szyją od jej ust i podkuliwszy nogi pod brodą zdawał się zamrzeć w bezruchu jak posąg. Tylko lekko otwarte powieki zdradziły nieobecny wzrok, który wbity miał we swoje stopy, które podciągnął wraz z kolanami na kanapę. Zamknął się w sobie - jedyna taktyka obronna, jaką mógł dysponować w tej chwili. I tak na nic to, Wampirzyca mogła go przecież otworzyć na siłę, boleśniej.
-Dlaczego mnie nie zabiłaś?
Zapytał nagle bardzo chłodnym głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji, ale nadal nie wpatrywał się w jedyną odbiorczynię słów. Po jego nastroju mogła z łatwością stwierdzić, iż pod płaszczykiem miłego podchmielonego Yyuu krył się inny, pełen lęku przed światem młodzieniec, który chciał wreszcie zaznać spokoju od czyhających go zewsząd potworów. Nawet teraz unikał spoglądania w kierunku dziewczyny, by nie dostrzec czegoś, czego nie było w rzeczywistości, a spaczony umysł nakreślał nawet woń przypominającą spaloną siarkę z czymś zgniłym. Oto powód, dla którego pił. I oto dlaczego Seiyu podczas picia widziała te dziwne obrazy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Seiyushi Czw Gru 17, 2015 6:24 pm

W końcu mogła zatopić kiełki w szyję młodzieńca. Z pierwszym łykiem oczy jej się otworzyły szerzej. Strzał w dziesiątkę, dlatego ten zapach tak bardzo przypadł jej do gustu. Zamruczała zadowolona zaciskając dłonie wokół jego torsu, zupełnie jakby go tuliła do siebie. Wizje które śmignęły jej przed oczami sprawiły że zmrużyła ślepka nieco zasmucona. Czuła jak skóra robi się chłodniejsza, chciała przestać po kilku łykach. Ale nie potrafiła się opamiętać, tak dawno nie miała tego typu krwi, aż zapomniała jaka była ona smaczna. W końcu jednak głód został zaspokojony więc oderwała się od jego szyjki z cichym jęknięciem zadowolenia. Oblizała usta i kiełki, pochyliła się niżej nad jego szyjką. Delikatnie języczkiem zlizała stróżkę spływającą z ranki. Po czym przyłożyła paluszki do miejsca z którego piła i zasklepiła swoją zdolnością. Nie było śladu po ugryzieniu. Puściła chłopaka i odgarnęła kosmki platynowych blond włosków z czoła. Jego pytanie ją aż zaskoczyło, wpatrywała się w skulonego młodzieńca i odwróciła od niego wzrok. Podeszła do kuchni po więcej herbaty i postawiła filiżankę przed Yyuu.
- dlaczego miałabym cię zabić.. ? Myślisz ze wszystkie wampiry są takie same ? Że mordujemy, wysysamy do cna nasze .. 'ofiary'.. ? - spytała stając przed nim, patrzyła na młodzieńca. Ostatnie słowo wypowiedziała z niezadowoleniem w głosie.
- hah.. oczywiście że tak myślisz.. w końcu jestem bestią.. potworem który potrzebuje krwi żeby normalnie funkcjonować.. ludzie zabijają zwierzęta dla ich mięsa.. a ja piję ciepłą.. świeżą posokę prosto z ludzkiego ciała.. i wiesz co ? Sprawia mi to cholerną przyjemność.. ten zapach.. ten smak.. nic na to nie poradzę.. - zachichotała niewinnie nagle.
- a twoja krew.. mmmm.. sama słodycz.. trudno było się powstrzymać.. - powiedziała z aroganckim uśmieszkiem na ustach. Nie będzie udawać kogoś kim nie jest, nie będzie mu pokazywać że też ma uczucia, że zabolało ją to co powiedział. Przywykła i stała się zimna na takie zagrania. Nie cofnie się przed niczym aby zdobyć to na co ma ochotę, jeśli musi udawać niewiastę w opałach, czy przejąć inicjatywę. Zrobi to bez mrugnięcia okiem. Miała oczywiście jeszcze inną stronę, której nie pokazywała nikomu prywatnie a tym bardziej publicznie. Przynajmniej się nie przyznawała do wielu rzeczy.
- mimo tego.. nadal żyjesz.. jeśli chcesz umrzeć.. to źle trafiłeś.. ja nie zabijam ludzi.. wykorzystuje ich do własnych celów.. piję ich krew bo to najsmaczniejsza ciecz jaka istnieje na tym przeklętym świecie.. ale nie morduję.. - powiedziała o dziwo łagodnym i przyjemnym dla ucha głosem.
Seiyushi

Seiyushi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : ametystowe oczka
Zawód : Barmanka
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Vito
Moce : Kontrola żywiołu wody / Czułe słówka / Leczenie


https://vampireknight.forumpl.net/t1864-seiyushi-hayamiri#39048 https://vampireknight.forumpl.net/t2516-seiyushi-hajamiri

Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Gość Nie Gru 27, 2015 12:34 pm

Nieśmiało podniósł wzrok spod grzywki i skierował bladobłękitne tęczówki na dziewczynę. Nie uważał jej za potwora, bo była wampirem. Fakt, to trochę utrudniało ich relację, ale nie dlatego nazwał ją w myślach bestią, gdyż potrzebowała posoki do przeżycia. To siedziało w nim, taka blokada wewnętrzna. Bliższy kontakt z kimkolwiek (nawet z człowiekiem) tak działał na niego, że zniekształcała się rzeczywistość. Nawet jakby była człowiekiem, to z powodu bliskości zatraciłaby ludzkie kształty.
Już rozumiał, że Ślicznotka miała tak samo jak on uczucia, i chociaż starała się ich nie okazywać - swoimi słowami potwierdziła, że nie było jej celem skrzywdzenie go. Tylko łaknęła jego krwi, z głodu. Nie mogąc prawdopodobnie nasycić się innym pokarmem, musiała w ten sposób posilać się. A że miała swoją godność, wolała w kulturalny sposób kosztować posoki, niżeli atakować na ulicy. Przecież... ugościła go, prawda? Nie musiałaby tego robić, gdyby tylko o życiodajną ciecz chodziło. Może naprawdę zależało jej też na tym, aby Yyuu czuł się jak najbardziej komfortowo podczas rytuału? I na nim samym, chociaż ujęła to w dość szorstki sposób? Przecież sam nie poszczycił się subtelnością. I przez mgłę przypomniał sobie jej słowa: " ja się nie lituję nad ludźmi.. zaprosiłam cię bo mnie zaintrygowałeś sobą.. ". Skarcił się w myślach za to, co zrobił. Tak jakby w ogóle nie przejmując się, że dziewczyna wypiła z niego dość sporo krwi.
-Przepraszam, Seiyushi. Nie chciałem... nie chciałem Cię urazić.
Powiedział odrobinę śmielej niż wskazywałoby na to jego spojrzenie, które uciekło wnet na bok, na szklankę z herbatą. Ostrożnie pochwycił szkliwo i przytknął brzeg szklanki do ust. Wypił całą zawartość i odstawił naczynie z lekkim zamyśleniem na obliczu. Aż zdecydował się wyznać prawdę przed barmanką, która mimo wszystko nie przestawała koić mu uszu łagodnym, miłym głosem.
-Chcesz wiedzieć, dlaczego wolę być zalany w trupa niż trzeźwy? Bo na trzeźwo nie potrafię dostrzec tego, co po pijaku. Na przykład teraz... pamiętam, jak wyglądałaś w barze... fiołkowe oczy, blond włosy w lekkich lokach... smukła sylwetka jak modelka... przede wszystkim piękny, czarujący uśmiech. Na pewno tak i teraz wyglądasz, ale... ale tego nie widzę.
Drżały mu dłonie i odrobinę wargi, ze strachu. Taki autentyczny strach, jakby rzeczywiście stał oko w oko z kimś poza tego świata. Nie mógł dłużej utrzymać kontaktu wzrokowego ze ślepiami bestii, które łypały groźnie, więc odwrócił wzrok od Wampirzycy, która mogła nabierać słusznych podstaw, że rozmawia ze świrem. Wszystko przez pewnego wampira, który wykasował mu pamięć i zmodyfikował je pod swoją wygodę, wręcz dla zabawy dręcząc umysł Yyuu.
Powoli podniósł się z kanapy i wyprostował się jeszcze raz próbując widzieć w osobie gospodyni tą samą osobę co za ladą w barze, lecz nic z tego. Musiał ochłonąć, może jak pójdzie do łazienki i doprowadzi się do porządku, będzie mu lepiej? Nim zniknął za drzwiami dodał jeszcze przygnębionym głosem:
-To ja jestem potworem, nie Ty, Seiyu...
Musiał mieć wyraźnie uszkodzoną psychikę, albo ogromną fobię, skoro przez to miał bardzo ciężko w życiu i pod górkę. Żadnych znajomości, żadnych przyjemności zbiorowych. Stąd na wierzch, tuż po uczcie Wampirzycy, wypełzła chęć własnej śmierci. Bo jak wtedy pytał się, dlaczego go nie zabiła, miał też na myśli o skróceniu jego cierpienia, na które nie miał wpływu. Albo nie znał sposobu innego niż upicie się w trzy dupy.
Dorwał się do umywalki, przy której przemył twarz zimną wodą i próbował ochłonąć. Niestety natknął się wzrokiem na lustro, gdzie nawet w swoim odbiciu widział potwora i z szeroko otwartymi oczyma cofnął się gwałtownie ku tyłowi, aż uderzył się mocno plecami o kafelki za sobą. Zaraz zjechał tyłkiem do parteru i podkuliwszy kolana do siebie skrył twarz, i tłamsił w sobie bestię, jaką był we własnych oczach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Do dna Empty Re: Do dna

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach