Zabawimy się?

Go down

Zabawimy się? Empty Zabawimy się?

Pisanie by Gość Sro Paź 07, 2015 9:14 pm

Jasne promienie słońca wpadały przez okno, rozświetlając tym samym pomieszczeniem i nagrzewając je swoim ciepłem, wywołując tym samym przyjemne odczucia w osobach, które przebywały w danym miejscu, jak również zachęcały, by wyjść na zewnątrz i rozkoszować się ostatnimi dniami ciepła, zanim nadeszłyby mroźniejsze czasy. Gdyby ulec pokusie i wyjść, można było ujrzeć, że po błękitnym niebie leniwie sunęły chmury o przeróżnych kształtach. Sam krajobraz jednak przedstawiał się dość zwykle - kilka drzew, które dopiero co zaczęły tracić liście, dekorując na kolorowo pobliski trawnik. W oddali można byłoby dostrzec samochód, kilka dziecięcych zabawek i dalszą część ulicy, którą zapełniały jednorodzinne domy. Cisza, spokój...
Wtedy powietrze rozdarł gwałtowny okrzyk zaskoczenia, odgłos upadku, a na końcu głośny krzyk z domu. Głośny jęk i ciche przekleństwo.
- Aua... - rozległ się chłopięcy głos. Na samym dole, przy schodach, siedział jasnowłosy chłopczyk, który energicznie pocierał kość ogonową i co chwilkę mamrotał ciche słowa, wyrażające ból. Na oko wyglądał na dziesięć lat. Gdy uniósł głowę, można było zobaczyć jego jasnoniebieskie oczy. Czy coś jeszcze? Nie. Kto to był? To właśnie Ignis! Ale teraz znany pod swoim prawdziwym imieniem - Joshua.
- Braciszku, gdzie jesteś? - chłopiec wstał w końcu z miejsca, rozglądając się po owym pomieszczeniu. W jego oczach zaczęły się pojawiać łzy. - Nie zostawiłeś mnie, prawda? - skierował swoje kroki ku wyjściu z domu. Co robił? Szukał swojego brata-bliźniaka. Mieli się razem bawić. Ale... Cóż, Joshua był nieco niezdarny, więc nie nadążył za bratem i po prostu potknął się, zlatując przy tym samym ze schodów. Nic mu się nie stało... Tylko, że teraz się zgubił, jeśli chodzi o obecność Jonathana.
- Może poszedł do ogrodu? - mruknął jeszcze do siebie, kierując się właśnie tam. Dwie minuty i mógł podziwiać ów miejsce... Niestety bez obecności tego, którego poszukiwał. Dlatego też westchnął zrezygnowany. Zupełnie już mu brakowało pomysłu, gdzie ta osoba mogła się znajdować. Poszedł sobie? Na tą myśl oczywiście Joshua zaczął płakać. Zbyt płaczliwy zrobił się ostatnio, ale... O dziwo dorośli nie zwracali na to uwagę. Zajęci sobą? Kto wie?
Wędrując w głąb ogrodu, włożył do uszów słuchawki i włączył dość mocną muzykę. Odgłosy natury zostały zagłuszone przez dźwięk gitary czy innych instrumentów, wciągając go coraz głębiej w świat stworzony przez właśnie tą piosenkę. Stawiając kolejne kroki przed siebie, nie rozglądał się wokół... Dopóki jego trasę nie zastąpił ranny ptaszek. Zaintrygowany chłopiec przykucnął przy nim, przyglądając mu się. Wychodziło na to, że miał uszkodzone skrzydło... Biedaczek... Powinno mu się pomóc, prawda?
Joshua rozejrzał się i wziął do dłoni niedługi patyk. Zaczął delikatnie szturchać znalezisko. Nagle zagościł na jego twarzy lekki uśmiech, zdradzający zadowolenie. W jego oczach pojawił się nieznany blask, a jasnowłosy... Wydawało się, że nic się nie zmieniło w całej scenerii... Gdyby nie to, że niezwracając już na otoczenie, te "szturchnięcia" nie były delikatne i wyraźnie sprawiały ból biednemu ptaszkowi, który wyrażał to poprzez dźwięki wydawane z gardełka... Których młody nie słyszał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zabawimy się? Empty Re: Zabawimy się?

Pisanie by Gość Pią Sty 15, 2016 10:44 pm

Zgubić brata? Co to dla dziesięcioletniego dziecka. Tak czasami bywa, że w jednej chwili bawisz się z kimś, a w drugiej ta druga osoba znika niczym mgła. A może to on zniknął? Jonathan rozmyślał nad tym siedząc na blacie w kuchni. Gdzie podział się Ignis i czemu nie przyjdzie? Chwila, przecież on też może go poszukać. Dziecięcy Sherlock stanął na kafelkach z zamiarem przeszukania domu. Wtem do jego uszów doszedł krzyk. Tak, to na pewno musiał być braciszek! Ucieszony chłopak popędził w stronę źródła głosu, ale nie zastał nikogo przy schodach. Tutaj jego cierpliwość się skończyła. No cholera, ile można. Czy Joshua nie mógł choć raz siedzieć na tym zadku w jednym miejscu i czekać? Nie, oczywiście, musi wszędzie latać, a biedny blondyn może jak idiota biegać po każdym pokoju. Chciał się bawić, a samemu nie jest przecież tak fajnie.
Sprawdził jeszcze mały pokój, ale tam też było pusto. Zanim wyszedł wziął dwa samochodziki. A co. Może natknie się na bliźniaka. Wtedy nie będą musieli wracać po zabawki. Ha, doskonały plan.
Skoro w całym domu nie było żywej duszy poza Jonathanem, to trzeba sprawdzić podwórko. Szybkim krokiem udał się do ogrodu. Chwilę zajęło mu, aby zlokalizować braciszka. Usłyszał jakiś pisk.
Wtf, po cholerę ten piszczy?
Zdał sobie sprawę, że to przecież jakiś ptaszek! Może był ranny? W mgnieniu oka podbiegł do nich, uwieszając się na bracie. Widzą, że ten dźga zwierzątko bez opamiętania, wywalił patyk jednym ruchem ręki. Temu maluchowi trzeba było pomóc! Pomóc, a nie dobijać! Zauważył słuchawki w uszach jasnowłosego. Ściągnął mu lewą słuchawkę, bądź zsunął słuchawki z jego uszów,  jeśli to były te większe.
- Musimy coś zrobić. Biedny ptaszek. Rodzice niedługo przyjdą, na pewno coś poradzą! – powiedział radośnie.
Nie zdawał sobie sprawy, że dźganie brata nie było przypadkowe i że temu wcale nie przyszło na myśl pomagać. Jednak Jonathan nie popuści.
- Obandażujemy mu to skrzydełko. Może wytrzyma do przyjazdu mamy i taty.
Nie codziennie miał okazję widzieć z tak bliska pierzastego zwierzaka, który nie pacnie go przy pierwszej okazji. Szkoda tylko, że był on ranny. Co mogło mu się stać? Może uderzył w drzewo? Nie no, to wydawało mu się głupim wyjaśnieniem. Ale nie czas na roztrząsanie tego tematu. Puścił brata i kucnął przy ptaszku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zabawimy się? Empty Re: Zabawimy się?

Pisanie by Gość Czw Sty 21, 2016 9:09 am

Joshua nie wiedział do końca, to właściwie się działo. Dźwięk muzyki skutecznie zagłuszył jego myśli, powodując w nim, że zachowywał się inaczej nic zwykle. Nie dostrzegał żadnych zmian we własnym zachowaniu... Dziesięciolatek nie był świadomy, że dźganie i sprawianie bólu, i tak rannemu zwierzęciu to coś złego. Czuł jedynie dziwne rozbawienie pomieszane z radością, że to robił, a ostre nuty wydobywające się z słuchawek tylko pogłębiały jego dotychczasowy nastrój.
W tej samej chwili poczuł, jak ktoś się uwiesił na nim. Nie usłyszał wcześniej, że ktoś nadchodzi i pierwszą jego reakcją była chęć zrzucenia intruza. I prawie by to zrobił, gdyby nie to, że w tej samej chwili został mu zabrany kijek. Poczuł zaskoczenie tym czynem... I pochmurniał nieco, że jego zabawa została przerwana. Burknął coś cicho pod nosem. Wtedy właśnie został pozbawiony jednej słuchawki, a do niego zaczęły dobiegać słowa.
- Braciszek? Szukałem cię! - nie wyłączył muzyki, ale obecność bliźniaka sprawiła, że przestał się skupiać tylko na tym. Wyszczerzył ząbki w jego kierunku. - Gdzie byłeś? - spytał się go, będąc gotów zarzucić pytaniami, oczywiście zaciekawiony tym, gdzie był, co robił... No co? Sam go szukał, a że znaleźć nie mógł to inna kwestia. Za to upadek zdołał zaliczyć!
No właśnie... Ptaszek. Znów skupił się na biednym stworzonku i ponownie poczuł się jak wcześniej. Jakby sama muzyka była wręcz magiczna i popychała go do zadawania bólu niewinnemu stworzeniowi.
- Daj sobie spokój - odezwał się w chwili, gdy został puszczony. Nie poprawił słuchawki, ale mimo wszystko również nie wyłączył utworu. Za to wstał, prostując się i patrzył już bardziej obojętnie na stworzonko, jakby kompletnie go nie obchodziło jego stan. Co też... Właściwie tak było. - Nie przeżyje do tego czasu - ruszył się z miejsca i znów wziął kijek, by po chwili wrócić do tej dwójki. Przykucnął i tyknął końcem w skrzydło ptaka. - Wątpię, by po tym wszystkim zdołałby latać - dodał jeszcze i uśmiechnął się uroczo. - Za to fajnie piszczy!
Ciekawe czy Jonathan zdoła połączyć te wszystkie fakty i podsumuje to, co się tutaj działo? Raczej to dziwne, że taka niezdara, jaką był Ignis, nagle zmienił swoje zachowanie. A może nadal to nie było widoczne? Któż wie... Bądź co bądź, skoro znów miał zabawkę to poprawił słuchawkę tak, że znów znalazła się w jego uchu i tykał ostrożnie końcem kijka ptaka, zupełnie nie przejmując się tym, że nie był sam.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zabawimy się? Empty Re: Zabawimy się?

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach