Mieszkanie nr 250
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 3 z 3
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Re: Mieszkanie nr 250
Z jednej strony było to prawdziwie podniecające – mógł naprawdę zobaczyć swojego brata, takiego jakiego bardzo chciałby widzieć zawsze go w takim stanie, takiego kuszącego, uwodzicielskiego, niczym Incubus! Po prostu mógłby tak zostać na baaardzo długą chwilę. Tylko z drugiej strony naprawdę poczuł dziwne wyrzuty sumienia, bo tak... Wykorzystuje stan swojego brata, jedynie dla spełnienia swoich dzikich fantazji i żądzy. A jednak ciało mówiło samo za siebie, jak niemal zawsze... Cichy stęk wydostał się z ust na ugryzienie, a przyjemne dreszcze przeszły po całym jego ciele, czując na ranie lepki dotyk języka.
Spojrzał się dzikim wzrokiem na niego, niemal pochłonął go w swoje błękitne oczęta. Dzikość w nim po prostu pulsowała, tak, Bliźniak był naprawdę podniecającą personą dla zbuntowanego Ragnara. Dał się mu pociągnąć, zbliżyć do twarzy Okularnika. Znowu przycisnął się do tych delikatnych ust, na których wciąż dało czuć się resztki krwi, wymieszane z alkoholem. Jak bardzo nie umiał nad sobą tutaj panować w skali od jeden do dziesięciu? Dać można jedenaście.
- Nie mów mi, że się bałeś. - mruknął w stronę brata, oblizując powoli usta. Ves i strach? Jeszcze nigdy chyba nie widział takiego połączenia. - Nie uwierzę Ci i tak, nieważne jakbyś starał się mnie zapewnić, braciszku. - szepnął kuszącym tonem, sunąc palcami wzdłuż kręgosłupa Blondyna. Tak bardzo podobało mu się całe ciało Kochanka... Jego śmiech był taki przyjemny dla ucha, niemal zapomniał jak on brzmi, a nie ma co się kłócić, głos Brata był nader przyjemny!
Jednak to Bliźniak grał tutaj główne skrzypce, nie Potwór. To on złapał Norwega w swe sidła, nakładając mu dodatkowo tę stylową obróżkę na szyję. Cichy pomruk wydostał się z ust Wielkoluda, gdy brat zaczął się do niego dobierać jeszcze bardziej. Cieszył się na te pieszczoty skóry niczym pies, który tylko czekał na pieszczoty od swego pana. Niewyżyty pies, to raczej byłoby lepszym określeniem, tak, dokładnie. To traktowanie mu odpowiadało, unosząca się męskość chyba dobrze o tym mówiła. Przymknął na chwilę oczy, napinając dodatkowo mięśnie brzucha, dróżka wytyczona przez język stać się może teraz świętością, a każde jej ugryzienie cudowną pamiątką i wspomnieniem. - I kto to mówi. - uśmiechnął się lekko, zaciskając dłoń na ciele Okularnika. Znowu stęknął prosto w jego twarz, zmuszając go niemal do zniżenia się na jego poziom, by znowu złączyć z nim usta w pocałunku. Już powoli zapominał o własnych wyrzutach, oddawał się coraz bardziej pasji, którą został obdarowany.
- Jeżeli chcesz oswoić swojego potworaa... To musisz chyba poznać lepiej jego budowę... - wymruczał do brata, obcierając się przy okazji kroczem o jego dłoń. By zaraz... Przyciągnąć go do siebie i przycisnąć do ciała, przygryzając samemu skórę na jego ramieniu. Jedna z dłoni trzymała go mocno w pasie, delikatnie gładziła skórę, a druga... Zacisnęła się na pośladku Brata. - Nie pozwolę by zapach tej suki wciąż na tobie był. - warknął mu do ucha, liżąc za chwilę po poliku. Nawet jego smak był cudowny... Jak takiego nie pokochać?
- Zrób ze mnie swojego zwierzaka. - szepnie jeszcze, nim kolejny raz wbije się w różowiutkie usta.
Spojrzał się dzikim wzrokiem na niego, niemal pochłonął go w swoje błękitne oczęta. Dzikość w nim po prostu pulsowała, tak, Bliźniak był naprawdę podniecającą personą dla zbuntowanego Ragnara. Dał się mu pociągnąć, zbliżyć do twarzy Okularnika. Znowu przycisnął się do tych delikatnych ust, na których wciąż dało czuć się resztki krwi, wymieszane z alkoholem. Jak bardzo nie umiał nad sobą tutaj panować w skali od jeden do dziesięciu? Dać można jedenaście.
- Nie mów mi, że się bałeś. - mruknął w stronę brata, oblizując powoli usta. Ves i strach? Jeszcze nigdy chyba nie widział takiego połączenia. - Nie uwierzę Ci i tak, nieważne jakbyś starał się mnie zapewnić, braciszku. - szepnął kuszącym tonem, sunąc palcami wzdłuż kręgosłupa Blondyna. Tak bardzo podobało mu się całe ciało Kochanka... Jego śmiech był taki przyjemny dla ucha, niemal zapomniał jak on brzmi, a nie ma co się kłócić, głos Brata był nader przyjemny!
Jednak to Bliźniak grał tutaj główne skrzypce, nie Potwór. To on złapał Norwega w swe sidła, nakładając mu dodatkowo tę stylową obróżkę na szyję. Cichy pomruk wydostał się z ust Wielkoluda, gdy brat zaczął się do niego dobierać jeszcze bardziej. Cieszył się na te pieszczoty skóry niczym pies, który tylko czekał na pieszczoty od swego pana. Niewyżyty pies, to raczej byłoby lepszym określeniem, tak, dokładnie. To traktowanie mu odpowiadało, unosząca się męskość chyba dobrze o tym mówiła. Przymknął na chwilę oczy, napinając dodatkowo mięśnie brzucha, dróżka wytyczona przez język stać się może teraz świętością, a każde jej ugryzienie cudowną pamiątką i wspomnieniem. - I kto to mówi. - uśmiechnął się lekko, zaciskając dłoń na ciele Okularnika. Znowu stęknął prosto w jego twarz, zmuszając go niemal do zniżenia się na jego poziom, by znowu złączyć z nim usta w pocałunku. Już powoli zapominał o własnych wyrzutach, oddawał się coraz bardziej pasji, którą został obdarowany.
- Jeżeli chcesz oswoić swojego potworaa... To musisz chyba poznać lepiej jego budowę... - wymruczał do brata, obcierając się przy okazji kroczem o jego dłoń. By zaraz... Przyciągnąć go do siebie i przycisnąć do ciała, przygryzając samemu skórę na jego ramieniu. Jedna z dłoni trzymała go mocno w pasie, delikatnie gładziła skórę, a druga... Zacisnęła się na pośladku Brata. - Nie pozwolę by zapach tej suki wciąż na tobie był. - warknął mu do ucha, liżąc za chwilę po poliku. Nawet jego smak był cudowny... Jak takiego nie pokochać?
- Zrób ze mnie swojego zwierzaka. - szepnie jeszcze, nim kolejny raz wbije się w różowiutkie usta.
- Gość
- Gość
Re: Mieszkanie nr 250
Pijany Vestar nie kontrolował swoich emocji, a przede wszystkim stał się bardziej odważny na wyczyny i głównie przyznanie się do miłości zakazanej. Nie chciał niszczyć ich przyszłości, a zwłaszcza braciszka. Jeśli wszystko wyjdzie na jaw - będą skończeni, rozdzieleni. A chyba tego nikt nie chciał... Ves na pewno nie. Dlatego tylko w taki sposób potrafił wyrazić siebie oraz swoje prawdziwe uczucia. Alkohol jednak potrafi czasami działać cuda.
Dotykał Ragnar'a bardzo dokładnie, chcąc jak najlepiej wybadać. Ciało twarde jak stal, masywny, potężny. Nic dziwnego, że mała słodka Marie nie mogła oderwać od niego wzroku. Na szczęście już tej małej kurwy nie ma.
Bał się? Najwidoczniej tak! Vestar szarpnął za prowizoryczną smycz, uśmiechnąwszy się dość wulgarnie - Ciesz się, że wypiłem i korzystaj z chwili. - odrzekł przez zaciśnięte zęby. Taki zuchwały dryblas! Ves mimo tego i tak westchnął, czując palce na swoich plecach. Cholera... Niby taki szorstki, a potrafił czynić cuda. Musi mieć jakieś doświadczenie bydle jedne!
- Jesteś strasznie rozpieszczony, pyskaty i pewny siebie. Ale dobrze, wampirku. Wszystkie te cechy przełożysz w tą noc. - warknął do brata ucha, które znowuż ugryzł i to mocniej. Rozluźnił uścisk obróżki by nie powodować braku wygody. Rag też miał mieć przyjemność.
Przesuwał się kiedy dbał o ciało brata. Wyczuwał też pod pośladkami tą charakterystyczną górkę - No proszę... Czyli już maszt postawiony? Naprawdę jesteś... zzzbooczony. - zasyczał jak wąż, gryząc skórę na brzuchu - Mówię poważnie, Rag. Trochę masy Ci się przyda - dla zdrowia i mej wygody. - wytknął, dźgnąwszy boleśnie pod żebro bliźniaka. On już zadba odpowiednio o jego formę, ale póki co musiał wypieścić go od stóp aż po głowę. Zajmował się pierw krocze, które odpowiednio masował. Nie miał może w tym doświadczenia, ale starał się nadrabiać własnymi... pieszczotami. Improwizacja!
- A co robię? - zganiał go słowem, uśmiechając się jak pijaczyna stara! Dał się przyciągnąć aby wtopić ustami w jego. Krocze wciąż masował, ale za chwilę przeniósł dłoń na tors by złapać za twardą pierś. Ugniatał, drapał i oczywiście pieścił sutek - No to go usuń! - klepnął brata po klacie, poruszając się swoją dolną partią po jego ciele. Zaś pośladkami musnął górkę, nie dając jej spokoju. Zwierzaka? Zaśmiał się, pociągnąwszy znowu za krawat - Głuptasie, przecież już nim jesteś. - wolną ręką poczochrał jego blond włosy po czym przejechał palcem po ustach by znowuż je ucałować - Zrób to, co chciałeś zrobić już dawno. - niemalże rozkazał, sycząc do ucha brata. Krawat zaciskał mocno, oczekując przy tym iż braciszek weźmie się do roboty. W końcu bestia już się rwała tam w dole. Więc czemu by nie?
Dotykał Ragnar'a bardzo dokładnie, chcąc jak najlepiej wybadać. Ciało twarde jak stal, masywny, potężny. Nic dziwnego, że mała słodka Marie nie mogła oderwać od niego wzroku. Na szczęście już tej małej kurwy nie ma.
Bał się? Najwidoczniej tak! Vestar szarpnął za prowizoryczną smycz, uśmiechnąwszy się dość wulgarnie - Ciesz się, że wypiłem i korzystaj z chwili. - odrzekł przez zaciśnięte zęby. Taki zuchwały dryblas! Ves mimo tego i tak westchnął, czując palce na swoich plecach. Cholera... Niby taki szorstki, a potrafił czynić cuda. Musi mieć jakieś doświadczenie bydle jedne!
- Jesteś strasznie rozpieszczony, pyskaty i pewny siebie. Ale dobrze, wampirku. Wszystkie te cechy przełożysz w tą noc. - warknął do brata ucha, które znowuż ugryzł i to mocniej. Rozluźnił uścisk obróżki by nie powodować braku wygody. Rag też miał mieć przyjemność.
Przesuwał się kiedy dbał o ciało brata. Wyczuwał też pod pośladkami tą charakterystyczną górkę - No proszę... Czyli już maszt postawiony? Naprawdę jesteś... zzzbooczony. - zasyczał jak wąż, gryząc skórę na brzuchu - Mówię poważnie, Rag. Trochę masy Ci się przyda - dla zdrowia i mej wygody. - wytknął, dźgnąwszy boleśnie pod żebro bliźniaka. On już zadba odpowiednio o jego formę, ale póki co musiał wypieścić go od stóp aż po głowę. Zajmował się pierw krocze, które odpowiednio masował. Nie miał może w tym doświadczenia, ale starał się nadrabiać własnymi... pieszczotami. Improwizacja!
- A co robię? - zganiał go słowem, uśmiechając się jak pijaczyna stara! Dał się przyciągnąć aby wtopić ustami w jego. Krocze wciąż masował, ale za chwilę przeniósł dłoń na tors by złapać za twardą pierś. Ugniatał, drapał i oczywiście pieścił sutek - No to go usuń! - klepnął brata po klacie, poruszając się swoją dolną partią po jego ciele. Zaś pośladkami musnął górkę, nie dając jej spokoju. Zwierzaka? Zaśmiał się, pociągnąwszy znowu za krawat - Głuptasie, przecież już nim jesteś. - wolną ręką poczochrał jego blond włosy po czym przejechał palcem po ustach by znowuż je ucałować - Zrób to, co chciałeś zrobić już dawno. - niemalże rozkazał, sycząc do ucha brata. Krawat zaciskał mocno, oczekując przy tym iż braciszek weźmie się do roboty. W końcu bestia już się rwała tam w dole. Więc czemu by nie?
- Gość
- Gość
Re: Mieszkanie nr 250
Tak, alkohol sprawił tutaj na pewno cuda... Lecz chyba jakaś część rozsądku Starszego wciąż w nim pozostała, w końcu zdawał sobie chyba sprawę, że to właśnie przez trunek stał się taki... Otwarty na Ragnar'a. Nie, już wyrzutów nie ma, skoro nawet brat mówi, by korzystał, by oddawał siebie i zabierał go w zamian, jakby cały jego rozsądek znowu zniknął, gdzieś głęboko w ciele, pozostawiając jedynie tę zepsutą do cna osobowość Norwega.
- Ty wcale nie jesteś lepszy, braciszku... - wymamrotał do niego, przymykając lekko oko na mocne ugryzienie. - Jesteś równie pyskaty co ja, okropnie pewny siebie... Kręcisz mnie przez to jeszcze bardziej, bo wiem, że nie mogę Ciebie dostać tak łatwo. - Boli, prawda, ale... Ten ból był tak samo gorący jak to ciało bliźniaka. Przyjemny dreszcz przeszedł po ciele, pierwotne instynktu i tu działały, Vestar czuł to bez problemu na swoich tyłach. Tak, właśnie tak mocno działał na swego brata. Grzech? Nie, raczej już zstąpienie do czeluści piekieł, tak bardzo łamali moralność, że... Byłby gotów wędrować do samych Piekieł, by móc poczuć przez chwilę usta Kochanka. - Wiesz, już dawno nikomu nie pozwoliłem dotykać tak mojego ciała... A nawet jak ktoś je dotknął, to nie ma z tobą szans. - znów mruknął ciszej na ugryzienie brzucha, a później na dźgnięcie. - Dla wygody? Sugerujesz, że nie będę dla Ciebie wygodny? - zapytał tym swoim gorącym tonem w stronę brata. - A może... - tutaj na chwilę zamilkł, bo pieszczot nie było wciąż końca, na dodatek brat obrał sobie trochę większy cel. - Boisz się, że jednak mi nie wystarczysz, braciszku? - o to chodziło? Może tak, może nie, sam musi się dowiedzieć... Jak dawno ta cielesność poszła tak daleko jak dziś? Chyba już zapomniał.
- Co robisz? - usta objęły dolną wargę Vestar'a, ciągnąc ją z lekka. - Robisz coś, co jest strasznyym grzechem... - dłoń znowuż ujęła mocniej pośladek Bliźniaka, gdy rozgrzany oddech wydobył się z ust Norwega, obijając się o bladą skórę Ukochanego. - Więc splamię twoje ciało jeszcze barrrdziej. - warknął w kierunku Blondyna. Ma go zamiar splamić w każdym możliwym stopniu, aż przesiąknie go swym zapachem.
- Już sam zacząłeś to robić, ale skoro nalegasz... - czochranie i rozkaz? To właśnie był Ves, którego tak kochał, czuły i władczy zarazem, zimny, ale rozgrzany do czerwoności. Więc skoro czas na jego ruch... Nie ma się chyba co hamować? Brat miał swe pięć minut w obadaniu ciała – Teraz ja zbadam co było zakazane. - wysyczał tym razem on, biorąc tym razem górę nad nim. Złapał mocno jego ciało, wywracając go pod siebie, rozsiadając się nad nim okrakiem. Dłonie jednak dały o sobie znać, by tak nie szalał nimi, bo mogą go nieźle jeszcze pokarać... Jednak cel poranienia siebie był szczytny. - Zepsuję Cię jeszcze bardziej. - to nie była groźba, to była obietnica. Bestialska obietnica Norwega, który już nie mógł się powstrzymywać przed rzuceniem się na brata, porywając go w gorący taniec. Musiał jednak walczyć z pożądaniem, w końcu to on dziś poprowadzi pewnie brata przez ich pierwszy raz.
- Masz sprawne palce do takich rzeczy, bracie. - wymruczał mu kuszącym tonem, oblizując jego nagi tors po chwili, pozostawiając za językiem mokry, lepki ślad. - Ale ciało lubi cielesność też w innych miejscach, wiesz? - wtem wbił palce w jego ramiona, ugniatając ciało pod swymi dłońmi. Trochę go piekło, ale cel uświęca środki jak to się mówi. - Zawsze starałeś się być grzecznym chłopcem i poznałeś tylko to co proste, ale wiesz... Ja jestem inaczej zbudowany niż któraś z tych twoich laleczek. - lewa dłoń zsunęła się po torsie, roznosząc za sobą resztki śliny, która na ciele pozostała. Wędrował nią aż w okolice krocza, lecz odbił w bok, wsuwając dłoń pod plecy, a później wsuwając ją pod spodnie Brata, by dotknąć jego zacne cztery litery w pełnej okazałości. - Spróbuję Ciebie całego, zostawię po sobie ślad wszędzie. - kolejne obietnice? Ich przynajmniej dotrzyma, bo to przecież jego domena, cielesność miał już chyba w jednym palcu.
Trzeba jednak pokazać też trochę ciekawsze chwyty bratu, a niech i on się czegoś nauczy od Młodszego! Dłoń która rozmasowywała ramię powoli się osuwała, coraz niżej, aż w końcu złapał ją w nadgarstku, by pokierować nią na swoje krocze. Jak już się uczyć to z praktyką! - Teraz ty się czegoś nauczysz, braciszku. - lekki, łobuzerski uśmiech pojawił się na twarzy Norwega, gdy na chwilę zostawił dłoń brata na kroczu, by rozpiąć guzik od spodni, a później i je delikatnie zsunąć.
- Ty wcale nie jesteś lepszy, braciszku... - wymamrotał do niego, przymykając lekko oko na mocne ugryzienie. - Jesteś równie pyskaty co ja, okropnie pewny siebie... Kręcisz mnie przez to jeszcze bardziej, bo wiem, że nie mogę Ciebie dostać tak łatwo. - Boli, prawda, ale... Ten ból był tak samo gorący jak to ciało bliźniaka. Przyjemny dreszcz przeszedł po ciele, pierwotne instynktu i tu działały, Vestar czuł to bez problemu na swoich tyłach. Tak, właśnie tak mocno działał na swego brata. Grzech? Nie, raczej już zstąpienie do czeluści piekieł, tak bardzo łamali moralność, że... Byłby gotów wędrować do samych Piekieł, by móc poczuć przez chwilę usta Kochanka. - Wiesz, już dawno nikomu nie pozwoliłem dotykać tak mojego ciała... A nawet jak ktoś je dotknął, to nie ma z tobą szans. - znów mruknął ciszej na ugryzienie brzucha, a później na dźgnięcie. - Dla wygody? Sugerujesz, że nie będę dla Ciebie wygodny? - zapytał tym swoim gorącym tonem w stronę brata. - A może... - tutaj na chwilę zamilkł, bo pieszczot nie było wciąż końca, na dodatek brat obrał sobie trochę większy cel. - Boisz się, że jednak mi nie wystarczysz, braciszku? - o to chodziło? Może tak, może nie, sam musi się dowiedzieć... Jak dawno ta cielesność poszła tak daleko jak dziś? Chyba już zapomniał.
- Co robisz? - usta objęły dolną wargę Vestar'a, ciągnąc ją z lekka. - Robisz coś, co jest strasznyym grzechem... - dłoń znowuż ujęła mocniej pośladek Bliźniaka, gdy rozgrzany oddech wydobył się z ust Norwega, obijając się o bladą skórę Ukochanego. - Więc splamię twoje ciało jeszcze barrrdziej. - warknął w kierunku Blondyna. Ma go zamiar splamić w każdym możliwym stopniu, aż przesiąknie go swym zapachem.
- Już sam zacząłeś to robić, ale skoro nalegasz... - czochranie i rozkaz? To właśnie był Ves, którego tak kochał, czuły i władczy zarazem, zimny, ale rozgrzany do czerwoności. Więc skoro czas na jego ruch... Nie ma się chyba co hamować? Brat miał swe pięć minut w obadaniu ciała – Teraz ja zbadam co było zakazane. - wysyczał tym razem on, biorąc tym razem górę nad nim. Złapał mocno jego ciało, wywracając go pod siebie, rozsiadając się nad nim okrakiem. Dłonie jednak dały o sobie znać, by tak nie szalał nimi, bo mogą go nieźle jeszcze pokarać... Jednak cel poranienia siebie był szczytny. - Zepsuję Cię jeszcze bardziej. - to nie była groźba, to była obietnica. Bestialska obietnica Norwega, który już nie mógł się powstrzymywać przed rzuceniem się na brata, porywając go w gorący taniec. Musiał jednak walczyć z pożądaniem, w końcu to on dziś poprowadzi pewnie brata przez ich pierwszy raz.
- Masz sprawne palce do takich rzeczy, bracie. - wymruczał mu kuszącym tonem, oblizując jego nagi tors po chwili, pozostawiając za językiem mokry, lepki ślad. - Ale ciało lubi cielesność też w innych miejscach, wiesz? - wtem wbił palce w jego ramiona, ugniatając ciało pod swymi dłońmi. Trochę go piekło, ale cel uświęca środki jak to się mówi. - Zawsze starałeś się być grzecznym chłopcem i poznałeś tylko to co proste, ale wiesz... Ja jestem inaczej zbudowany niż któraś z tych twoich laleczek. - lewa dłoń zsunęła się po torsie, roznosząc za sobą resztki śliny, która na ciele pozostała. Wędrował nią aż w okolice krocza, lecz odbił w bok, wsuwając dłoń pod plecy, a później wsuwając ją pod spodnie Brata, by dotknąć jego zacne cztery litery w pełnej okazałości. - Spróbuję Ciebie całego, zostawię po sobie ślad wszędzie. - kolejne obietnice? Ich przynajmniej dotrzyma, bo to przecież jego domena, cielesność miał już chyba w jednym palcu.
Trzeba jednak pokazać też trochę ciekawsze chwyty bratu, a niech i on się czegoś nauczy od Młodszego! Dłoń która rozmasowywała ramię powoli się osuwała, coraz niżej, aż w końcu złapał ją w nadgarstku, by pokierować nią na swoje krocze. Jak już się uczyć to z praktyką! - Teraz ty się czegoś nauczysz, braciszku. - lekki, łobuzerski uśmiech pojawił się na twarzy Norwega, gdy na chwilę zostawił dłoń brata na kroczu, by rozpiąć guzik od spodni, a później i je delikatnie zsunąć.
- Spoiler:
- Dalej znowu złapał za dłoń, wsuwając ją już pod bokserki, bo tam było narzędzie nauk. - Zagramy w grę? Za każdym razem, jak sobie poradzisz rozbiorę co będziesz chciał i pokażę co ja umiem, zgoda? - gra, grą, tutaj chodziło o tworzenie nastroju, bo on był równie ważny, chciał też jakoś pobudzić swojego brata, by teraz on mógł stać się jego fantazją. Jeżeli nie będzie miał nic przeciwko, to pomoże trochę bratu naprowadzić się na dobry trop, zsuwając bieliznę, tak do połowy męskości. Taka można rzec podpowiedź! - Powiem Ci, że najlepiej jak będziesz szukał w obrębie tego, co widoczne. - nie powie mu przecież wprost! Niech ma trochę poszukiwań na tym ciele, niech je jeszcze lepiej pozna!
- Gość
- Gość
Re: Mieszkanie nr 250
Ragnar nie odpuszczał. Bardzo dobrze, nawet sam starał się prowokować pijanego braciszka i z sukcesem, chociaż Starszy sam był już tak nakręcony, że ciężko byłoby go oderwać od siebie. Ves spojrzał w oczy brata i kolejny raz uśmiechnął się - Czyli chcesz powiedzieć, że mój mały braciszek już zdążył się z kimś zabawić? Czemu nigdy o tym mi nie opowiadałeś? - a sam był lepszy? Vestar miał kilka przygód za sobą, w końcu są atrakcyjnymi mężczyznami i nie jedna osoba zechciałaby ich mieć na wyłączność lub szybką noc. Ale nie oszukujmy się, bliźniacy nie są łatwi czy nie rozdają swojego ciała jak dziwki. Zwykła zabawa, rozluźnienie nerwów - nic poza tym. Lecz to co się działo między nimi... było czymś całkowicie innym. Vestar pieścił ciało brata jakby ten był najważniejszym oraz najlepszym kochankiem. Może faktycznie Starszy tak to widział? A te wszystkie złe czyny były tylko kagańcami na uczucia? Ves nie chciał źle dla brata, więc też dlatego unikał wszelakich łóżkowych przygód z nim. Teraz jednak było inaczej...
- W znaczeniu fizycznym, Wielkoludzie. - bąknął, ucinając temat. Teraz muszą skupić się na własnych doznaniach, głównie Ragnar który aż chyba gotował się od dalszych gierek, Vestar w sumie też.
Uwielbiał czuć od palcami rozwijające się boskie ciało, nie zdziwiłby się jakby Młodszy miał powodzenie u obu płci, w końcu jest jak młody bóg.
- Dajmy już spokój z tymi grzechami, bo głębszej analizie doszedłem, że samo Nasze istnienie jest potępione. - kilka mądrości od Vestar'a. Jako wampiry już są grzechem, więc nie muszą już się obawiać o wejście do Nieba. A czy ono w ogóle istniało? Istoty nieśmiertelne raczej nie myślą o tego typu rzeczach, w końcu to one dotrwają do końca świata, a nawet o dłużej.
Jednak wracając do ich wspólnego czasu, to teraz Ragnar powalił na łopatki Starszego, siadając na nim. Syknął pod nosem, mrużąc oczy. Odnalazł krawat, który to nadal wisiał na karku większego i pociągnął do siebie - Uznajmy, że masz pozwolenie. - kilak słów prowokacyjnych, pobudzających. Niech ma chłopak od życia! Zresztą Starszy dotknął kolana Rag;a, wbijając po chwili w niego pazury. Niech się ma na baczności, to że teraz góruje nie znaczy, że w życiu tez będzie!
- Ty naprawdę się jeszcze nie rozkręciłeś. - wyszczerzył kły, wypuściwszy z dłoni krawat. Niech dopieszcza ciało starszego dotykiem, niech go ślini i smakuje. Rag był w tym znakomicie dobry, wręcz pobudzał samym widokiem. Bestia aż nadto napalona. Seksowne...
Sprawa zeszła jeszcze dalej gdy dłoń Ves'a znalazła się na twardym wzniesieniu. No proszę...
- W znaczeniu fizycznym, Wielkoludzie. - bąknął, ucinając temat. Teraz muszą skupić się na własnych doznaniach, głównie Ragnar który aż chyba gotował się od dalszych gierek, Vestar w sumie też.
Uwielbiał czuć od palcami rozwijające się boskie ciało, nie zdziwiłby się jakby Młodszy miał powodzenie u obu płci, w końcu jest jak młody bóg.
- Dajmy już spokój z tymi grzechami, bo głębszej analizie doszedłem, że samo Nasze istnienie jest potępione. - kilka mądrości od Vestar'a. Jako wampiry już są grzechem, więc nie muszą już się obawiać o wejście do Nieba. A czy ono w ogóle istniało? Istoty nieśmiertelne raczej nie myślą o tego typu rzeczach, w końcu to one dotrwają do końca świata, a nawet o dłużej.
Jednak wracając do ich wspólnego czasu, to teraz Ragnar powalił na łopatki Starszego, siadając na nim. Syknął pod nosem, mrużąc oczy. Odnalazł krawat, który to nadal wisiał na karku większego i pociągnął do siebie - Uznajmy, że masz pozwolenie. - kilak słów prowokacyjnych, pobudzających. Niech ma chłopak od życia! Zresztą Starszy dotknął kolana Rag;a, wbijając po chwili w niego pazury. Niech się ma na baczności, to że teraz góruje nie znaczy, że w życiu tez będzie!
- Ty naprawdę się jeszcze nie rozkręciłeś. - wyszczerzył kły, wypuściwszy z dłoni krawat. Niech dopieszcza ciało starszego dotykiem, niech go ślini i smakuje. Rag był w tym znakomicie dobry, wręcz pobudzał samym widokiem. Bestia aż nadto napalona. Seksowne...
Sprawa zeszła jeszcze dalej gdy dłoń Ves'a znalazła się na twardym wzniesieniu. No proszę...
- Spoiler:
- Nie musiał mu pomagać. Okularnik sięgnął śmiało po armatę brata, zacisnąwszy mocno na niej palce. Spojrzał tylko na jego twarzyczkę, jakby ów wyczyn był niczym innym niż normalnym głaskaniem - Rzucasz mi wyzwanie? - ścisnął mocniej męskość, wydobywszy ją z pod materiału bielizny. Nie miał póki co jak zabawić się nim, za to palce były zręczne - naciągał skórę, zaciskał czubek i gładził po całości - Naprawdę masz pokaźny sprzęt. Zapłodniłbyś wiele dziewojek, wiesz o tym? - zadrwił, chwyciwszy teraz go u nasady. Potarł lekko palcami by kilka sekund później wbić mocniej palce. Niech ma! A co! Druga dłoń chwyciła za krawat, zaś pociągnąwszy go ku sobie - Całuj mnie, zwierzaku. - nakazał wręcz by później z błyskiem w oku wymusić na nim [pocałunek. Wyjątkowo subtelny,a zarazem brutalny.
- Gość
- Gość
Re: Mieszkanie nr 250
- Spoiler:
- - Żebyś wiedział, że rzucam wyzwanie, na dodatek nie jedno. - mruknął dumny z siebie, wysuwając odrobinę język z ust. Niech braciszek nie myśli sobie, że dostanie taryfę ulgową, czegoś takiego przy Norwegu nie ma, na dodatek, gdy już dorwał się do swoich sennych pragnień.
Cichy pomruk wydobył się z ust, gdy ten zabrał się już za jego sprzęt. Ves pewnie taki święty też nie jest, bo jego dotyk... No był wyraźnie obeznany, więc albo trenował, albo naoglądał się brzydkich rzeczy! Niemniej Ragnar był wyraźnie zadowolony, na twarz wszedł lekki rumieniec, a białe kły wyszczerzyły się w uśmiech.
- Ta... Na pewno. - mruknął z lekką niechęcią w głosie. Bawić to on się mógł, nieważne z kim, lecz coś więcej? Coś dalej? Przecież nie po to on trzymał łapki w miarę dla siebie, by teraz jego braciszek wymyślał dziwne scenariusze. - Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wolę być dotykany przez tę ponoć brzydszą płeć, a jeszcze mniej może zobaczyć to, co ty w tej chwili. - cała prawda o Ragnarze, dla Ves'a był jak otwarta książka, która wszystko mu wyczyta z siebie... Nie umiał się przed nim bronić.
Tak samo jak nie mógł się oprzeć pieszczotom bliźniaka, na które zaczynał już postękiwać cicho – trzeba przyznać, że uścisk może mieć Ves niezły, ale może jeszcze się mu odwdzięczy niedługo?
- Huuh, rozkazujesz mi? - nie narzekał na pocałunek, lecz trochę brata musi podenerwować, tak zawsze rola młodszego rodzeństwa. Nie omieszkał odwzajemnić pocałunku, pogłębiając jeszcze bardziej tę brutalność, którą rozpoczął brat.
- No... Nie jesteś taki zły w tym wszystkim braciszku. - szepnął do niego, odrywając na chwilę usta od niego. - Całkiem nieźle sobie póki co radzisz ze mną, ale... - teraz on złapał brata, przyciągając go bliżej siebie, wpatrując się w te jego przebiegłe oczęta. - Jesteś gotów zaspokoić dziś tę bestię? - zapytał szeptem, samemu wbijając się usta Blondyna, przygryzając wargę mężczyzny.
- Więc? - zapyta w końcu, odrywając usta od brata. - Co mam z siebie ściągnąć? Dotrzymam swojej obietnicy. - ale łap przy sobie już dłużej nie utrzyma, no same poszły w tango! Jedna już spoczęła na pośladkach brata, ugniatając je z czułością, gdy druga już zaczynała dobierać się do spodni bliźniaka, wsuwając w nie powoli swe palce.
- Vees... - wymruczy w jego stronę. - Kiedy ostatni raz byłeś przy mnie nago? - zapyta go swym czułym tonem. Czyżby dziś miał nastać ten moment od niepamiętnej już chwili? Wielkoludowi na pewno by to pasowało, ale co z bratem? Nie będzie go przecież zmuszać... Chyba.
- Gość
- Gość
Re: Mieszkanie nr 250
- Spoiler:
- Biedny, wygłodzony Ragnar. Vestar mimo bycia upojonym alkoholem oraz wielkim pragnieniem miłości, nadal miał w głowie perfidne traktowanie lub po prostu gnębienie. Ale póki co, obdarowywał tego wyrośniętego wampira najdrobniejszymi oraz najczulszymi pieszczotami. Umiejętnie zajmował się jego męskością, naciskając to na przemian ciągnąc by za chwilę rozluźnić uchwyt - i tak na przemian.
- Och, jak mi miło. Mój brat potrafi mówić takie czułe komplementy. - wymruczał, by na moment mocniej zacisnąć palce na jego przyrodzeniu. Już twardy? No tak... wystarczy, że już dotykał starszego bliźniaka i już zaczynał tracić głowę. Ves zauważył, że Ragnar'em byłoby łatwo manipulować. Wbrew pozorom Ragnar może i był na górze w sensie seksualności, ale to Ves jakby chciał, pociągnąłby za sznurki wedle własnego uznania. Dominacja mentalna bywała czasami dilniejsza niż ta fizyczna.
- A nie kręci Cię gdy to ja trzymam za smycz? - szepnął wprost do jego ust, które z kolei pocałował. Bliźniak ochoczo oddawał całą swoją miłość, pochłaniali się ze wzajemnością! I to było seksowne, a zarazem zakazane... zwyrodniałe - Więc nie powinieneś nawet marudzić o rozkazy. - prowokacja, owszem. Lecz jeszcze nie przeszedł do sedna. Roześmiał się cicho na kolejne poczynania brata. Taki pewny siebie, zadziorny! Jednak to palce Vestar'a wbiły się mocniej w męskość wampira - Biegniesz przed siebie, Ragnar. A kto powiedział, że mam ochotę na dalsze kroki? - puścił mu oczko, musnąwszy kolejny raz jego policzek oraz jego usta. Palce zaciskały mocniej na przyrodzeniu, atoli po paru sekundach przestał. Ten potwór dobierał się bardziej!
- Ściągnij z siebie tą koszmarną, ludzką prostotę Ragnar. Chcę widzieć Twoją wściekłość i to jak masz chęć rozerwać wszystko co tylko stanie na Twej drodze. - pociągnął bardziej za krawat zmuszając go by pochylił się jeszcze bardziej, a tylko dlatego by podgryźć jego ucho - Bo dam Ci do tego powód. - no i jeszcze dodać te słowa. Cmoknął tuż przy jego uchu, by po prostu przeistoczyć się w zimną, szklistą substancję i spłynąć z pod ciałem wampira prosto na podłogę. Przerwanie takich czułości mogło być ciosem, ale Vestar właśnie taki jest. Nawet pijany... nie... będąc pijanym bywał niezwykle okrutny. Unormuje się dopiero gdy przepłynie pod drzwiami i znajdzie się poza nimi. Musiał ochłonąć, napić się znowu! Nie, już chyba wystarczy - A teraz opanuj ogiera i spać. - rzucił przez drzwi na odchodnym. Doskonale wiedział, że brat nie będzie zadowolony. jednak czyż nie o to chodziło? Zwykła gra! Nic więcej... Niemniej jednak należy pamiętać iż kocha braciszka całym sercem, a jego chęci na miłość nigdy nie zniknie. Póki co nie zamierzał wchodzić bestii w drogę... Skieruje się do swojego pokoju.
- Gość
- Gość
Re: Mieszkanie nr 250
- Spoiler:
- - Dupek... - mruknął podirytowany, gdy ten znowu przemienił się w mazistą ciecz. Już mu się nie wywinie, nie da mu takiej opcji...
Podźwignął się szybko z łóżka, zmierzając ciężkimi krokami ku drzwiom od pokoju, które prawie by pewnie wyrwał z zawiasów, lecz w momencie ich otworzenia już złapał za nadgarstek brata, nawet nie oszczędzał siły przy tym... - Jesteś już wkurwiający... - mruknął do niego, wciągając do pokoju. Nawet nie bawił się w zamykanie drzwi, bo już za nimi przyparł Ves'a do ściany, przycisnął go łapą do niej, atakując jego usta.
- Kocham Cię, ale działasz mi teraz wyjątkowo na nerwy... - wysyczał, schodząc ustami niżej, na szyję, którą bez skrupułów pogryzł do samej krwi, którą zaraz zlizał. Chciał go wściekłego? To ma swoją rozjuszoną bestię, którą chciał tak zostawić.
Wsunął między jego uda własną nogę, ocierając się o niego. Zdziczał teraz emocjonalnie, ale sam Bliźniak zaczął, on pobudził swego potwora do tego się, niech już nie przychodzi z pretensjami. Pobudził i na dodatek teraz wkurzył, bardzo. Wolną dłoń wsunął pod jego bokserki, ujął w dłoń męskość bliźniaka, wyciągając ją na wierzch. Nie, nie zaprzestanie teraz tylko na tym, już poruszał po niej dłonią, ciągnął skórę na niej, naciskał czubek, a z ust wychodziło ciężkie dyszenie. Dzisiaj nie podda się tak łatwo woli brata, sprawi jeszcze większe kłopoty niż normalnie.
A jeżeli o kłopotach mowa, to nawet nie miał ochoty patrzeć teraz na twarz Blondyna, nieważne jak bardzo by kusząca była. Złapał go w pasie i bez słowa obrócił, pchnął na ścianę, przyciskając ciało brata własnym. Usta powędrowały na ramię, teraz w nie się wgryzały, także do krwi. Jedna dłoń wielkoluda podparła się o ścianę, a po chwili zaczął z niej spływać kwas. Nawet nie obchodził go własny ból, nie był w ogóle ważny! Jednak dla dobra brata odsunął ją od niego, coby nic mu więcej nie zrobić. - Jak tak bardzo Ci nie pasuje, że jestem twoim bratem, to mogę równie dobrze przestać nim być, wyprowadzić się, aby później Cię znaleźć. - dłoń która wcześniej zajmowała się przyrodzeniem Norwega teraz powędrowała na jego tyły, zaciskając się na pośladkach, jeszcze przez materiał. - Znajdę Cię i będę gwałcić tyle razy, że zapomnisz o całym świecie, będziesz na moją własność... - warknął mu do ucha, klepiąc w pośladek. Myśli że nie byłby gotów tego zrobić? Że tylko tak mówi? Wielkolud ma trochę swojego rozumku i potrafi zrobić więcej niż braciszkowi się wydawało. - Wszędzie Cię spróbuję, już nie pozwolę Ci za nic uciec, braciszku. - wyjątkowo mocno nacisnął na ostatnie słowo, ocierając się tym razem torsem o plecy brata. Zostawił także ramię, już mu się znudziło, teraz naznaczy kark Vestara licznymi malinkami, jest jego.
- Gość
- Gość
Re: Mieszkanie nr 250
Sytuacja wymykała się z pod kontroli. Nie ma co dyskutować, ale to Vestar jest sprawcą zachowania brata. Podpuścił go, zabawił się nim i przede wszystkim umożliwił mu więcej niż tylko grzeczne głaskanie. Podniecony bliźniak raczej nie odpuści, w końcu zna jego zapędy.
Gdy próbował uciec z pokoju, został szybko powstrzymany i z powrotem wciągnięty do pokoju. Tam przygwożdżony do ściany, spojrzał na brata szeroko otwartymi oczyma. Ragnar nie zamierzał naprawdę dzisiaj odpuścić, a Ves.. nie chciał zostać zgwałcony.
Męska duma nie pozwalała na tak wielkie poniżenie, zwłaszcza gdy było to wbrew woli Starszego. Co innego jakby chciał, może wtedy jeszcze dopuściłby do siebie coś tak... nadzwyczajnego, wręcz nienormalnego. W końcu są wampirami! Samo ich istnienie wykracza poza granice normy. Ale gdy Ragnar pokazywał pazury, natychmiast trzeba było zadziałać.
Uciekał ustami by nie dać się więcej pocałować, jeśli miał wolne dłonie, chociaż jedną to oparł je o ciało wampira, chcąc go od siebie odsunąć. Co jak co, ale to Rag był tym silniejszym fizycznie, więc stanowił ogromną przeszkodę.
- Ragnar, dość. - wysyczał, zaciskając swoje szczęki. Nie podobało mu się też, gdy zaczął ewidentnie się dobierać do starszego. No tak, Vestar... zacząłeś więc teraz powinieneś dać mu skończyć, a nie odwracać kota ogonem. Lecz kto by przypuszczał, że jednak starszy stchórzy? Że jednak chciał się tylko zabawić kosztem brata?
Czasami to jednak starszy bywał gorszy.
- Powiedziałem dość! Nie rozumiesz?! - krzyknął gdy tylko ten odwrócił go w stronę ściany. Czuł napierające ciało na jego oraz wyczuł ten swąd... użył mocy? Brak kontroli? Dość, Vestar. Zamknął oczy, biorąc wdech. Słowa docierające kolejny raz dawały znać iż nie jest za dobrze, jest wręcz tragicznie. Pluł sobie w twarz, że przez własne upicie oraz niedbalstwo doprowadził do takiej sytuacji. Dostał karę, jednak czemu Rag miał przy tym cierpieć? Cóż, nie miał innego wyjścia niż tylko go powstrzymać - Teraz Ty mi wybacz, nie powinienem był. - zaczął, by kolejny raz użyć mocy oraz spłynąć po ścianę, lecz tym razem nie uciekał. Szybkim ruchem nakieruje swoje płynne ramię prosto na szyję wampira, tworząc na nim coś na wzór chwytaka na psy. Zaciśnie go mocno, pchnąwszy wampira prosto na podłogę. Z trudem co prawda, jednak wykorzysta swoją wampirzą siłę do tego. Jeśli atak poskromienia się uda, Vestar z powrotem z materializuje do normalnego ciała prócz ramienia Chwytaka. Wtedy poprawi swoje spodnie, sadowiąc okrakiem na brzuchu brata w który oczywiście wycelował drugim ramieniem - lecz ten był harpunem - Weź kilka oddechów, opanuj się bo nie chcę zrobić Ci krzywdy. - po dość groźnych słowach, docisnął ostrze harpuna, a chwytak odrobinę rozluźnił lecz nadal nie wypuszczał. Na razie nie dodawał nic, bo nie chodził o awanturę, chciał jedynie by młodszy zaprzestał tej seksualnej wojny.
Gdy próbował uciec z pokoju, został szybko powstrzymany i z powrotem wciągnięty do pokoju. Tam przygwożdżony do ściany, spojrzał na brata szeroko otwartymi oczyma. Ragnar nie zamierzał naprawdę dzisiaj odpuścić, a Ves.. nie chciał zostać zgwałcony.
Męska duma nie pozwalała na tak wielkie poniżenie, zwłaszcza gdy było to wbrew woli Starszego. Co innego jakby chciał, może wtedy jeszcze dopuściłby do siebie coś tak... nadzwyczajnego, wręcz nienormalnego. W końcu są wampirami! Samo ich istnienie wykracza poza granice normy. Ale gdy Ragnar pokazywał pazury, natychmiast trzeba było zadziałać.
Uciekał ustami by nie dać się więcej pocałować, jeśli miał wolne dłonie, chociaż jedną to oparł je o ciało wampira, chcąc go od siebie odsunąć. Co jak co, ale to Rag był tym silniejszym fizycznie, więc stanowił ogromną przeszkodę.
- Ragnar, dość. - wysyczał, zaciskając swoje szczęki. Nie podobało mu się też, gdy zaczął ewidentnie się dobierać do starszego. No tak, Vestar... zacząłeś więc teraz powinieneś dać mu skończyć, a nie odwracać kota ogonem. Lecz kto by przypuszczał, że jednak starszy stchórzy? Że jednak chciał się tylko zabawić kosztem brata?
Czasami to jednak starszy bywał gorszy.
- Powiedziałem dość! Nie rozumiesz?! - krzyknął gdy tylko ten odwrócił go w stronę ściany. Czuł napierające ciało na jego oraz wyczuł ten swąd... użył mocy? Brak kontroli? Dość, Vestar. Zamknął oczy, biorąc wdech. Słowa docierające kolejny raz dawały znać iż nie jest za dobrze, jest wręcz tragicznie. Pluł sobie w twarz, że przez własne upicie oraz niedbalstwo doprowadził do takiej sytuacji. Dostał karę, jednak czemu Rag miał przy tym cierpieć? Cóż, nie miał innego wyjścia niż tylko go powstrzymać - Teraz Ty mi wybacz, nie powinienem był. - zaczął, by kolejny raz użyć mocy oraz spłynąć po ścianę, lecz tym razem nie uciekał. Szybkim ruchem nakieruje swoje płynne ramię prosto na szyję wampira, tworząc na nim coś na wzór chwytaka na psy. Zaciśnie go mocno, pchnąwszy wampira prosto na podłogę. Z trudem co prawda, jednak wykorzysta swoją wampirzą siłę do tego. Jeśli atak poskromienia się uda, Vestar z powrotem z materializuje do normalnego ciała prócz ramienia Chwytaka. Wtedy poprawi swoje spodnie, sadowiąc okrakiem na brzuchu brata w który oczywiście wycelował drugim ramieniem - lecz ten był harpunem - Weź kilka oddechów, opanuj się bo nie chcę zrobić Ci krzywdy. - po dość groźnych słowach, docisnął ostrze harpuna, a chwytak odrobinę rozluźnił lecz nadal nie wypuszczał. Na razie nie dodawał nic, bo nie chodził o awanturę, chciał jedynie by młodszy zaprzestał tej seksualnej wojny.
- Gość
- Gość
Re: Mieszkanie nr 250
Teraz miał przestawać? Teraz?! Jak już zaczynało być na swój sposób miło? Przynajmniej dla Wielkoluda, lecz ten szczególik może być pominięty. Przecież... Ves chyba nie myśli, że takie słowa zrobią z Ragnara potulnego baranka. Niemal po nim spływały, bo ten nawet nie reagował! Zaczynało go ponosić, bardzo ponosić. Tak długo nie mógł się wyżyć, że aż zapominał jak to jest.
Niestety, on może jest silniejszy, lecz to Bliźniak mógł się swobodniej poruszać. Znów uciekł, jak zawsze... Chłodny wzrok jedynie obserwował płynącą ciecz, która była jego bratem.
- Co Ves? Teraz stchórzyłeś?! Jak już zacząłeś to teraz będziesz znowu uciekać?! - podirytowany głos blondyna rozbrzmiewał w pomieszczeniu, wędrując dalej chłodnymi oczyma za cieczą, z której w szybkiej chwili wysunął się chwytak na bestię, jakby Bliźniak chciał go jakoś poskromić.
Nie dawał się tak łatwo, to przecież oczywiste! Walczył ile mógł i ledwo powstrzymywał się, by nie dać sobie jeszcze większej przewagi dzięki bestii, lecz... Cóż, zarówno Brat, jak i podłoga mieszkania mogłyby tego nie wytrzymać, więc spasował, spasował dając się przycisnąć do podłogi, obserwując jak Ves znowuż się materializował przed nim, przytrzymując nieprzerwanie.
Nie odpowiedział mu nawet słowem, nawet nie mruknął na temat tego, że celuje harpunem w jego brzuch, jakby obrażony obrócił twarz w bok, marszcząc przy tym brwi. Oczywiście, że był wściekły, nie ma się przecież co dziwić!
- Weź kilka oddechów, nie chcę zrobić Ci krzywdy... Jebie mnie to, dobra?! Po prostu mnie to kurwa jebie! - wykrzyczał mu prosto w twarz, znowu szarpiąc się pod nim. Może i lepiej, że nie przemienił się, przecież kompletnie by nad sobą nie zapanował! I jeszcze pewnie rozszarpałby brata i każdą kolejną osobę, aż do usranej śmierci.
- Wiesz co, weź po prostu spierdalaj już. - mruknie zdenerwowany, znowu siłując się pod ciałem brata, nie zważając nawet na to, że sam daje się kłóć harpunem. - Po prostu weź stąd wyjdź, bo już mam Cię dość. - burknie, pozwalając sobie na zrzucenie Bliźniaka z siebie za cenę poranienia brzucha harpunem. Naprawdę miał już go dość, jak nigdy! Znowu nie czuł bólu ran, adrenalina za mocno na niego działała i tylko napędzała. Ves sam wyjdzie? Czy ma mu pomóc?
Jeśli tak, to bez namysłu złapie go za kark, zupełnie jak jakiegoś szczeniaka. - Czego nie rozumiesz w słowach, żebyś stąd wylazł?! - wyniesie go, po prostu wyniesie za drzwi i rzuci tam na podłogę, zatrzaskując za sobą drzwi od pokoju. Nie wytrzymałby z nim dłużej, prędzej chyba ukręciłby te jego blond łepetynę, aniżeli się uspokoił! Już po kilku krokach rozgniewana pięść wyceluje w blat od komody, na którym pewnie zostanie ślad, o ile mordercza siła Ragnara prędzej jej nie rozwali na kawałki. Lecz komoda to nie jedyna ofiara, dostało się ścianie i obrazowi na niej, lampie, wszystkiemu dostawało się od Wielkoluda, na dodatek niekontrolowane wycieki kwasu niszczyły jedynie więcej rzeczy na drodze. Z czasem nawet i krew pozostawiała po sobie ślad, lecz zdyszany Norweg jak się wyżywał, tak bił dalej. Pobudzony Ragnar, to zły Ragnar.
A zły Ragnar, to bestia, bestia ucieka zawsze tam gdzie jej dobrze, w jego przypadku do lasu. Wiedział, gdzie takowy jest? Oczywiście że nie! Martwił się tym w tej chwili? Także nie! Vestar zbyt zaszedł mu za skórę, by w tej chwili przebywać z nim, nawet jeżeli oddzielały ich ściany. Wygrzebał z szuflady świeże ubrania, zarzucając je na siebie, a w równie szybkim tempie wychodząc z pokoju. Bliźniak chciał go jakoś powstrzymać? Niech próbuje! Wielkolud już po wyjściu z pokoju ubrał grubszą kurtkę, zatrzymując się przy drzwiach jedynie po buty. Dyskusji z Vestarem po prostu nie było, bo jego jedyna odpowiedź, jaka mogła zostać usłyszana, to jedno, soczyste "Spierdalaj.".
z/t
Niestety, on może jest silniejszy, lecz to Bliźniak mógł się swobodniej poruszać. Znów uciekł, jak zawsze... Chłodny wzrok jedynie obserwował płynącą ciecz, która była jego bratem.
- Co Ves? Teraz stchórzyłeś?! Jak już zacząłeś to teraz będziesz znowu uciekać?! - podirytowany głos blondyna rozbrzmiewał w pomieszczeniu, wędrując dalej chłodnymi oczyma za cieczą, z której w szybkiej chwili wysunął się chwytak na bestię, jakby Bliźniak chciał go jakoś poskromić.
Nie dawał się tak łatwo, to przecież oczywiste! Walczył ile mógł i ledwo powstrzymywał się, by nie dać sobie jeszcze większej przewagi dzięki bestii, lecz... Cóż, zarówno Brat, jak i podłoga mieszkania mogłyby tego nie wytrzymać, więc spasował, spasował dając się przycisnąć do podłogi, obserwując jak Ves znowuż się materializował przed nim, przytrzymując nieprzerwanie.
Nie odpowiedział mu nawet słowem, nawet nie mruknął na temat tego, że celuje harpunem w jego brzuch, jakby obrażony obrócił twarz w bok, marszcząc przy tym brwi. Oczywiście, że był wściekły, nie ma się przecież co dziwić!
- Weź kilka oddechów, nie chcę zrobić Ci krzywdy... Jebie mnie to, dobra?! Po prostu mnie to kurwa jebie! - wykrzyczał mu prosto w twarz, znowu szarpiąc się pod nim. Może i lepiej, że nie przemienił się, przecież kompletnie by nad sobą nie zapanował! I jeszcze pewnie rozszarpałby brata i każdą kolejną osobę, aż do usranej śmierci.
- Wiesz co, weź po prostu spierdalaj już. - mruknie zdenerwowany, znowu siłując się pod ciałem brata, nie zważając nawet na to, że sam daje się kłóć harpunem. - Po prostu weź stąd wyjdź, bo już mam Cię dość. - burknie, pozwalając sobie na zrzucenie Bliźniaka z siebie za cenę poranienia brzucha harpunem. Naprawdę miał już go dość, jak nigdy! Znowu nie czuł bólu ran, adrenalina za mocno na niego działała i tylko napędzała. Ves sam wyjdzie? Czy ma mu pomóc?
Jeśli tak, to bez namysłu złapie go za kark, zupełnie jak jakiegoś szczeniaka. - Czego nie rozumiesz w słowach, żebyś stąd wylazł?! - wyniesie go, po prostu wyniesie za drzwi i rzuci tam na podłogę, zatrzaskując za sobą drzwi od pokoju. Nie wytrzymałby z nim dłużej, prędzej chyba ukręciłby te jego blond łepetynę, aniżeli się uspokoił! Już po kilku krokach rozgniewana pięść wyceluje w blat od komody, na którym pewnie zostanie ślad, o ile mordercza siła Ragnara prędzej jej nie rozwali na kawałki. Lecz komoda to nie jedyna ofiara, dostało się ścianie i obrazowi na niej, lampie, wszystkiemu dostawało się od Wielkoluda, na dodatek niekontrolowane wycieki kwasu niszczyły jedynie więcej rzeczy na drodze. Z czasem nawet i krew pozostawiała po sobie ślad, lecz zdyszany Norweg jak się wyżywał, tak bił dalej. Pobudzony Ragnar, to zły Ragnar.
A zły Ragnar, to bestia, bestia ucieka zawsze tam gdzie jej dobrze, w jego przypadku do lasu. Wiedział, gdzie takowy jest? Oczywiście że nie! Martwił się tym w tej chwili? Także nie! Vestar zbyt zaszedł mu za skórę, by w tej chwili przebywać z nim, nawet jeżeli oddzielały ich ściany. Wygrzebał z szuflady świeże ubrania, zarzucając je na siebie, a w równie szybkim tempie wychodząc z pokoju. Bliźniak chciał go jakoś powstrzymać? Niech próbuje! Wielkolud już po wyjściu z pokoju ubrał grubszą kurtkę, zatrzymując się przy drzwiach jedynie po buty. Dyskusji z Vestarem po prostu nie było, bo jego jedyna odpowiedź, jaka mogła zostać usłyszana, to jedno, soczyste "Spierdalaj.".
z/t
- Gość
- Gość
Re: Mieszkanie nr 250
Akurat Ves powstrzymał się od ataku, gdy tylko Ragnar zaczął się bardziej wściekać. Oczywiście nie zamierzał wdawać się w dyskusje w takiej chwili, bo byłoby to tylko wysypiskiem wyzwisk. Dlatego wolał przeczekać burzę i odsunąć się na bok, pilnując także by ten wariat nie wyrządził krzywdy sobie i jemu. Jakoś nie widział walczyć z bratem w mieszkaniu, bo przecież zniszczeć żadnych nie chciał.
Gdy został odrzucony, oczywiście warto wspomnieć, że nie okaleczył brata w żaden sposób, odsunął się na dobrą odległość. Słyszał co wyrabia za drzwiami, złość i zapewne jak demoluje sprzęty. Cóż, jak się ogarnie będzie miał co robić - posprząta po sobie bałagan albo po prostu będzie spał w zniszczonym pokoju - Demolowanie nic nie pomoże. - warknął w jego stronę, jak tylko ten pojawił się na widoku. Nie był zadowolony, ale co się dziwić. Przerwano mu igraszki, więc musiał się wyżyć. Gorzej jednak gdy wyszedł, ba nawet nie chciał słuchać tylko zwiał z mieszkania.
No pięknie... Awantura na dzień dobry.
Sam Vestar musiał się ogarnąć, odpocząć i dopiero poszukać tego rozwścieczonego neandertalczyka. Wypadałoby wprowadzić odrobinę dyscypliny.
z/t
Gdy został odrzucony, oczywiście warto wspomnieć, że nie okaleczył brata w żaden sposób, odsunął się na dobrą odległość. Słyszał co wyrabia za drzwiami, złość i zapewne jak demoluje sprzęty. Cóż, jak się ogarnie będzie miał co robić - posprząta po sobie bałagan albo po prostu będzie spał w zniszczonym pokoju - Demolowanie nic nie pomoże. - warknął w jego stronę, jak tylko ten pojawił się na widoku. Nie był zadowolony, ale co się dziwić. Przerwano mu igraszki, więc musiał się wyżyć. Gorzej jednak gdy wyszedł, ba nawet nie chciał słuchać tylko zwiał z mieszkania.
No pięknie... Awantura na dzień dobry.
Sam Vestar musiał się ogarnąć, odpocząć i dopiero poszukać tego rozwścieczonego neandertalczyka. Wypadałoby wprowadzić odrobinę dyscypliny.
z/t
- Gość
- Gość
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 3 z 3
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|