Zero

Go down

Zero Empty Zero

Pisanie by Gość Sro Lis 09, 2016 12:12 am

Historia hybrydyzacyji:
Noc jak każda inna. Tak by się przynajmniej wydawało. Ciemność nocy rozświetlał tylko wąski sierp księżyca. Światło które rzucał było nikłe i zdawało się że lada chwila zniknie zupełnie, co nie było tak całkiem dalekie od prawdy, bo wystarczyła drobna chmura by przysłonić jego blask, a na okolicę padała ciemność nieznacznie jedynie rozpraszana przez resztę jaśniejszego jeszcze nieba. Lecz kolejnego dnia zabraknie i tego, wszak zbliżała się noc nowiu.
Noc idealna na spacer dla wampira, szczególnie tego zuchwałego drania mającego za nic sobie śmierć. Niby było tysiące silniejszych od niego, lecz co z tego? Szalone stworzenie jak on nie znało przed nimi strachu, jedynie nielicznych poważał, reszta zazwyczaj go nudziła, ale w sumie co z tego? Ano nic, tyle że znów się szwendał bez żadnego celu i w zasadzie bez żadnej pewności, że go ktoś nie zaatakuje, choć miał to głęboko w dupie, tak samo jak i miał głęboko w poważaniu gdzie właściwie jest. Znajdował się bowiem w czymś co z pozoru mogło wyglądać jak ogród z tym, że tam i ówdzie piętrzyły się w górę marmurowe postumenty, jak i te prostsze ich odpowiedniki w postaci drewnianych sztachet pokrytych tutejszym pismem. Co go popchnęło do odwiedzenia akurat tej nocy cmentarza? sam w sumie nie wiedział, nawet się nad tym za bardzo nie zastanawiał, a może już dawno wiedział jaki jest jego cel, choć nie dotyczył on miejsca? A tak... szukał czegoś co by zabiło jego nudę.
Ostatecznie jego celem było więc spotkać kogokolwiek kto by go na jakiś czas zajął. Nie trzeba było jednak czekać wieki by to życzenie się spełniło. Najwidoczniej nie był jedynym amatorem nocnych spacerów, idąc dalej wśród ścieżek otoczonych wystrojonymi miejscami spoczynku, nie raz zapomnianymi, zobaczył postać mężczyzny który mógł się zdawać być zjawą. Osobnik o białych jak śnieg włosach nie był w żadnym wypadku człowiekiem i Zero to wyczuwał, co więcej miał tak wyraźne cechy drapieżcy jak rzadko kiedy mu się zdarzało widywać. Musiał być bardzo wiekowym osobnikiem, co nawet nieco ucieszyło Zero, tak nieczęsto spotykał kogoś z podobnym sobie doświadczeniem, a jeszcze trudniej mu było o spotkanie kogoś kto by go w tym życiowym doświadczeniu w jakiś sposób przewyższał. Z pewnym wesołym uśmiechem podszedł do obcego wampira i skłonił się z niejaką radością
-Wspaniałą mamy noc, wyjątkowo dziś pięknie. Jestem Rei, mam nadzieję, że nie przeszkadzam jegomościowi?
Wyjątkowo wygląd nieznajomego wprowadzał go w dobry nastrój, siła jaka od niego biła i wygląd jego sprawiał, że człowiek mógł się go bać a za razem podziwiać, wampir zaś podziwiał piękno jego urody, lecz nie czuł strachu, choć może też powinien? Pewnie by tak było gdyby Zero nie zatracił tej umiejętności wyczuwania zagrożeń. Nie miał wszak pojęcia co może siedzieć w głowie nieznajomego. Ten jednak jak na istotę o szlachetnej naturze przystało zaczął z nim rozmowę, rozmowę o wszystkim i o niczym, nie zdradzającej nic szczególnego z żadnej ze stron, do momentu aż nieuważny wampir poczuł dotyk nieznajomego na swym ramieniu i nie zauważył nawet kiedy odpłynął w swoistą ciemność. Ciemność której już nie rozświetlało żadne światło.
***
Pobudka była dosyć mało przyjemna, właściwie to pierwsze wrażenie jakie do niego wróciło to światło, światło tak nieprzyjemne, że chciałoby się zasłonić je ręką... ta jednak była skrępowana, co stwierdził po tym jak próba wykonania powyższej czynności skończyła się zupełnym fiaskiem. Nie dało się zasłonić wkurzającego światła, trzeba było się do niego przyzwyczaić co zazwyczaj szło opornie. Jednak w końcu ślepia wampirzyska się otwarły i ujrzały... no właśnie co? Był w szpitalu? niee... zbyt dobry sprzęt widział kątem oka. W dodatku stało tu też biurko przy którym siedział jeszcze inny wampir, ten sam którego spotkał na cmentarzu. Ten mu się przyglądał i chyba coś notował, jednak Zero zwrócił swoje oczy w inną stronę by zobaczyć, że pomieszczenie w którym są jest dosyć ograniczone, więc tym bardziej nie był to szpital.
-Cholera co to za miejsce?
Zapytał nadal spokojnie, ani się nie szarpał, ani nie panikował. Właściwie co sobie myślał?
Sam nie bardzo wiedział na jakiego rodzaju szaleńca trafił. Czy będzie chciał się na nim wyżywać? albo tak jak w pewnym starym filmie postanowi przerobić go na kobietę? Oj dużo już teorii mógł wysnuć ale ile to się miało do prawdy? raczej daleko, nie miał pojęcia jaki ma plany szlachetny. A ten w końcu postanowił się nim zająć, mówiąc jedynie tyle, że sprawi, ze będzie kimś lepszym, praktycznie nic mu to nie mówiło. Lepszy gatunek? był wampirem, co mogło być lepsze od bycia wampirem? Chyba nie chciał zrobić z niego wypranego z mózgu niewolnika? A może jednak? Zbyt wiele czasu na przemyślenie sprawy nie miał, bo praktycznie poczuł ukłucie i znów spada na niego zasłona ciemności, tym razem jednak coś tam czuł, choć piąte przez dziesiąte, jego ciało reagowało normalnie, no przynajmniej jak na niego normalnie i jak na to, ze był w narkozie. Wampir mógł w tym czasie zrobić z nim co tylko mu się żywnie podobało.
Ostatecznie Zero stał się naczyniem na kolejną mieszankę genów, jakich dokładnie? Coś tam było z nietoperza, coś z lwa i coś pewnie z jakiegoś innego zwierzęcia, może łasicy? Niezależnie od szczątkowych składowych genomu był to majstersztyk wykonany przez geniusza w dziedzinie genetyki. Jak to wpłynie na ciało i zachowanie Zero? tego miał sie niebawem przekonać.
Kolejna pobudka była cięższa jeszcze od poprzedniej. Jeśli była komórka ciała która go nie bolała to chyba była anomalią ostałą przez czysty przypadek pominiętą, a dla wampira kompletnie niewykrywalny byłby ten wyjątek. Pulsowały mu skronie jakby był na kacu gigancie, a co więcej miał wrażenie, że jego ciało było zmaltretowane przez bardzo długi czas, nie miał pojęcia, ze wszystko nie trwało aż tak długo, lecz było zwyczajnie tak intensywne. Tym razem nie miał związanych rąk, co umożliwiło mu podniesienie ręki i zobaczenie czegoś co go wyjątkowo zaskoczyło. Tak mało go w życiu zdołało w tym wieku zaskakiwać, a tu... tego sie nie spodziewał zupełnie. Zamiast rąk, swoich normalnych rąk miał przed sobą coś co miało wygląd podobny częściowo zwierzęciu. O ile wampiry miał ostre pazury, to to już nie były pazury żadnego mu znanego gatunku humanoidalnego, haczykowate i czarne niczym u zwierzęcia, jednak same palce też były nieco inne za równo ubarwieniem jak i małym meszkiem sugerującą należenie do zwierzęcia raczej niż człowieka.
Przez ową fascynacje swoją własną anatomią której nawet nie widział jeszcze w całej okazałości, nie zauważył kiedy jego oprawca do niego podszedł, przez co nagły dźwięk jego głosu zapytującego o jego stan samopoczucia sprawiły, że ten podskoczył w miejscu co wywołało piękny efekt lawinowego bólu przez który Zero niemal jęknął z rozkoszy, to było po prostu cudowne, nie dosyć, że wszystko go bolało, to jeszcze coś się działo. Nawet jeśli nie miał zupełnie pojęcia co się działo.
Wampir przedstawił się jako Hiro i pokazał mu lustro w którym Zero zobaczył coś co sprawiło go w zdumienie. Jego wygląd w dużej mierze uległ przeobrażeniu, z lustra patrzył na niego osobnik o lodowych oczach dzikiej bestii o źrenicach pionowych niczym u kota, kiedy otworzył usta zobaczył kły znacznie wyraźniejsze nawet niż normalnie, ręce przypominały w znacznej mierze łapy, a zza pleców wystawało coś co nie bardzo początkowo umiał rozpoznać, lecz po dłuższej chwili próbując się poruszyć doszedł do wniosku, że są to podobne do nietoperza skrzydła. Szczęka wampirowi opadła dosłownie i wręcz teatralnie musiał ją "ręcznie" zamknąć. Patrzył się na to co widział z niedowierzaniem, a po chwili wybuchł jednym słowem "Zarąbiście!" i spróbował wstać co skończyło się tym,że przekonał się iż wcale nie jest to takie łatwe. Praktycznie był trochę jak pijany, raz posiadał części ciała których nie ogarniał, dwa nadal wszystko go bolało, choć to drugie działało raczej jak narkotyk.
W końcu udało mu się jako tako ustawić do pionu. Właściwie to chciał nawet podziękować Hiro za fatygę i zajęcie czasu którego i tak Zero nie umiałby lepiej spożytkować. Jednak ostatecznie skończyło się na tym, że białowłosy kazał mu zapomnieć o tym co się stało, a po chwili po raz ostatni w towarzystwie nietypowego jegomościa, pogrążył się w ciemnościach.
***
Obudził się śpiąc spokojnie gdzieś na poboczu czegoś podobnego do ogrodu. Czuł się jakby miał kaca, jednak nie pamiętał dlaczego miał tego kaca. Wydawało mu się że powinien coś pamiętać, jednak umykało to krańcom jego świadomości. Ostatecznie spróbował wstać przekonując się, że nie jest to tak łatwe kiedy ma się skrzydła nad którymi się nie panuje. Skąd je miał? I czemu? też nie pamiętał, jedna wielka dziura w głowie. Jednak nie bardzo się zdenerwował, właściwie uznał, ze ma coś do zrobienie na jakiś czas... musiał ogarnąć co się dzieje z jego własnym ciałem. A przede wszystkim... trzeba by się cieplej ubrać, bo jakoś tak zimno jest... chwila tylko od kiedy on czuje zimno? Podrapał się po głowie lwim pazurem i postanowił ostatecznie ruszyć się z miejsca i ruszyć w świat ludzi w nowej formie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach