Gwałt: nie

Go down

Gwałt: nie Empty Gwałt: nie

Pisanie by Gość Nie Cze 04, 2017 2:37 pm

Gwałt: nie Cemetery

Ogromny cmentarz umiejscowiony w również sporym ogrodzie. Większa część zalesiona, co dodaje jeszcze większej upiorności. Gdyby nie rosnące w nim czerwone kwiaty stwierdzono by, że żadne stworzenie nie chce tutaj żyć. Jedynie posępne, milczące pomniki, które poza zmarłymi nie mają żadnego innego towarzystwa.
Jednakże miejsce w sobie urok ma i jeśli ktoś odwagę w sercu ma, chętnie postawi nogę na brukowym chodniku.


Jedną z takich osóbek był Fabio. Wbrew przerażającej atmosferze, cmentarze bywały romantyczne, zwłaszcza gdy miało się niezbyt dobry dzień. Spacer między nagrobkami, wsłuchiwanie się w ciszę... Tak, ona też miała swój dźwięk - niepokojący, przejmujący dźwięk śmierci. Czy ptaki tu śpiewały? Czasami. Naprawdę czasami, wręcz zbyt rzadko. Może i one opłakiwały swoich bliskich?
Fioletowy wciąż spacerował trzymając w łapkach nie za duży wiklinowy kosz wypełniony po brzegi czerwonymi kwiatami. Mają ładny zapach i mimo kojarzenia ich z cmentarzem, chętnie je zrywał by przyozdobić swój ogród.
Spacer zaprowadził go na stronę miejsca pochówku dla dzieci. Niewielkie, kamienne nagrobki. Pomniki aniołków płaczących nad losem najmilszych oraz najmniej winnych okrutności świata. Fabio przystanął przy jednym z nich, dostrzegając pierw wywrócony znicz. Przykucnął przy nim, odstawiając na moment koszyczek. Poprawił świeczkę by stała jak powinna i dłonią starł opadły ziemny kurz.

Melisa Yokima
Nawet roku nie miała,
a już Aniołkiem się stała


Chyba boleśniejszych słów nie można było odnaleźć. Smutne też nie grobu nikt nie odwiedzał. Może coś stało się matce? Albo śmierć świadoma. Jedynie snuć myśli, chociaż nie chciał. Westchnął cicho, wstając na nogi i poprawiając swoją szkarłatną pelerynkę. Ubrany był o dziwo w ciemniejszych kolorach... Granatowe spodnie, szary sweter i ta pelerynka niczym u Kapturka. Botki też z nieprawdziwej skóry - Fabio jest przeciwnikiem odzienia z pochodzenia zwierzęcego, więc nie ma co się dziwić, że ciągnie go do syntetycznej skóry.
Jeszcze nie odchodził od grobu krótko żyjącej Melisy. Nostalgia dopadnie także i starszego wiekiem wampira, a jakby nie patrzeć, Włoch też młody już nie jest. Swoje przeszedł...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Nie Cze 04, 2017 5:08 pm

Czy cmentarz znaczył dla niego coś wielkiego? Czy widział w nim ulotność, piękno, koniec? Niestety nic z tych rzeczy, cmentarz jak park był miejscem do którego można było się udać i odpocząć. Odpocząć? Czy takie bydle jak on w ogóle odczuwa zmęczenie? Oczywiście, że tak! Nie był jak swój ojciec pod tym względem, bardzo cenił sobie spokój i chwile gdy mógł zostać sam ze swoimi dziwnymi myślami o zemście i bólu. Myśl o cmentarzu zrodziła się w jego łbie przypadkiem. Szedł ulicą i nagle w jego szkarłatnych ślepiach pojawiła się stara nieco zardzewiała brama. Wzrok miał raczej pusty jakby rozkojarzony, niedawno wziął końską dawkę morfiny dzięki czemu prawie w ogóle nie czuł ciągłego bólu. Tylko, że przez to ucierpiały inne jego zmysły... Nie to żeby się tym przejmował, był w końcu dzieckiem nocy które dzięki mechanicznej łapie mogło złamać czyiś kręgosłup z jeszcze większą precyzją. Na grzbiecie miał to co zwykle czyli bluzę z kapturem w kolorze granatowym, na tyłku spodnie jeansowe, ciemne no i czerwone trampki. Kaptur miał zarzucony na ciemną czuprynę dzięki czemu zasłonił swoją pokrytą bliznami twarz. Prawa dłoń odczuwała, że dzisiejsza noc jest przyjemnie rześka, podczas gdy lewa nie czuła nic. Taki los, ale Matei nigdy się nad sobą nie rozczulał. Przez ponad 300 lat życia raczej nikt mu na to nie pozwolił. Najpierw tata Pele potem papa Duncan.
Mijał piękne kwiaty nie zauważając ich, nagrobki nie wzbudzały w nim litości czy smutku ale gwiazdy... dlatego też szedł w górę by znaleźć się bliżej tych droższych grobów czy raczej prawie kapliczek poświęconych bogatszym mieszkańcom Yokohamy. Stamtąd lepiej było widać niebo nawet mimo miejskich świateł.
Tak więc szedł nie patrząc przed siebie i o mały włos nie wpadłby na o wiele drobniejszą od siebie osóbkę. Zapach wampira czy to człowieka nie wzbudzała w nim w tej chwili większych emocji. Otumaniony przez morfinę miał w sumie wszystko gdzieś. Dobrze, że nie zaczął się ślinić! Stanął przed Fabiem patrząc na niego z góry. Spod cienia kaptura dało się widzieć tylko parę upiornie czerwonych ślepi. Gdyby Matei był trzeźwiejszy może by i warknął, ale w takiej sytuacji przekrzywił głowę w bok popatrzył jeszcze chwilę po czym wyminął fioletowego wampirka.
Dłonie wsunął do kieszeni bluzy na brzuchu, opuścił nieznacznie głowę i szedł dalej marszcząc nieznacznie nos przez napotkany nowy zapach. Daleko w sumie nie zaszedł bo sporej wielkości pomnik był blisko, wyciągnął lewą dłoń której metal zabłyszczał w świetle księżyca i okolicznych zniczy. Złapał za krawędź i bez problemu podciągnął się do góry. Wkrótce leżał już na dachu kapliczki z dyndającymi swobodnie nogami. Patrzył w gwiazdy wyobrażając sobie jak zaciska swoją dłoń na języku ojca i wyrywa mu go jednym silnym pociągnięciem.
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Nie Cze 04, 2017 6:20 pm

Zdawał sobie sprawę, że cmentarz może nie jemu jedynemu leżeć w guście, ale też i innych wampirów. Było ono tak stereotypowym miejscem dla nieśmiertelnych, że chyba tylko wampirza pierdółka omijała by je z daleka. Miejsce idealne dla rozmyślań na temat własną egzystencją, zwłaszcza tej, która trwa wieczność.
Nikt nie zrozumie lepiej wampira niż sama Śmierć.
Fabio dumał nad wieloma tematami, zbierał się jakoś do kupy po dawnych wydarzeniach. Bardzo chciał czasami zaznać spokoju, wręcz ukojenia i już nigdy nie zostać kolejny raz ofiarą okrutnego Losu. Na szczęście tak destrukcyjne myśli odchodziły, nim wampirek cokolwiek zrobił w tej kwestii. Często wzdychał, wlepiając swój opustoszały wzrok w nagrobki. Smutek miejsca porażał.
I już uniósł jedną nogę, by odwrócić się na pięcie aby udać się w inną stronę. Lecz zamiast wolnej drogi napotkał przeszkodę w postaci masywnego ciała.
Czemu nie wyczuł drugiego wampira?
Fabio uniósł główkę by spojrzeć na te widoczne czerwone ślepia. Mimowolnie zadrżał, chcąc ustąpić z drogi. Nie mniej jednak to drugi wampir wyminął mniejszego, pozostawiając za sobą.
Dzięki Bogu.
Odetchnął cicho, chwytając dłonią za klamerkę przytrzymująca zapięcia peleryny. Odwrócił się w stronę zakapturzonego jegomościa, który to szedł w kierunku kapliczki. Postawna sylwetka, wysoki. W sumie spojrzenie niby takie odległe, ale jednocześnie groźne. Zmarszczył odrobinę brwi, mrużąc oczy coby to miało ułatwić lepsze widzenie. Dostrzegł ten odblask od stali i właśnie to najbardziej przykuło jego uwagę. Protezy? A może jakaś ozdoba na dłonie? Nie powinien podchodzić! Jednakże nogi zrobiły swoje, jak i ciekawość wampirka.
Już stał przy kaplicy.
- Ładne niebo prawda? - zagadnął bo przecież musiał jakoś, aczkolwiek miał chęć wypalić z pytaniem co ma na rękach! Spojrzał też w granatową przestrzeń dostrzegając te jasne punkciki. Serce żal ściska, że tak niedawno poczuł ogromną pustkę. Może też dlatego zagadał do samotnego nieznajomego? Przez własną samotność?
- Kilka metrów dalej, jest wzniesienie i stamtąd też widać gwiazdy. I można poleżeć wśród tych czerwonych kwiatów. Ładnie pachną. - zbyt duża śmiałość, zbyt bardzo ufał obcym. Ale taki już jest Fabio, nie skreśli nikogo od razu. Nie, on nigdy nikogo nie skreślił... wrogom też wybaczał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Nie Cze 04, 2017 7:33 pm

Leżał sobie spokojnie na kapliczce, nawet machnął raz leniwie nogą. Rozpoznawał gwiazdy które były jego jedynymi towarzyszami kiedy ojciec zostawiał go w głębokim dole na kilka dni. Minęło tyle lat, a niebo zdawało się ledwo co zmieniać, ciekawe. Japońskie niebo wyglądało zupełnie jak to rumuńskie... z myśli wytrącił go głosik dochodzący z alejki przed jego kapliczką. Nawet się nie zorientował, że młodzieniec bądź dziewczę (szczerze mówiąc chuj go to obchodziło) podążył za nim. Może nieco przesadził z morfiną? Nie... tego nigdy dość. Wracając jednak do jegomościa spod kapliczki... co on powiedział? Coś chyba o niebie. Matei nie do końca zarejestrował jego słowa więc po prostu dalej patrzył się w gwiazdy uznając, że drażliwa mucha za chwilę odleci i da mu spokój. Postać stojąca przed pomnikiem okaże się jedynie fatamorganą.
Może jednak zostawi ojcu język i zacznie od zębów? Lubił swoje kły... Matei mógłby je uchwycić w metaliczne palce i powyrywać, jeden za drugim. Patrzeć jak Pele krwawi z pyska. Uśmiechałby się wtedy nad losem ojca, czułby najprawdziwszą w świecie radość!
Myśli jednak niczym pajęczyna pająka zareagowały na drżenie które wywołał głosik. Jednak mu się nie zdawało? Leżał jeszcze chwilę po czym wyprostował się powoli do momentu, aż nie siedział pochylony do przodu tak by obrzucić Fabia nieobecnym wzrokiem. Obydwoma dłońmi trzymał się krawędzi dachu kapliczki.
Wzniesienie i lepszy widok... leniwa analiza podczas obserwacji wampirka, aż Matei nie zsunął ud z krawędzi i nie wylądował stopami na ziemi tuż przed Fabiem. Wsunął powoli dłonie do kieszeni na brzuchu i patrzył na niego palącym wzrokiem jakby na coś czekając. Czy Fioletowy zaczeka na odpowiedź czy może ruszy? Matei na razie nie zamierzał otwierać paszczy chłonąc wygląd i zapach wampirka jakby przez grubą zasłonę mgły.
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Nie Cze 04, 2017 8:34 pm

Nie wiedział na jaką reakcję ma czekać. Równie dobrze nieznajomy mógł olać gadatliwego pchełkowatego wampirka albo po prostu zejść i dać mu wycisk. Ale jaką by miał radość z bicia słabszego?
Chociaż wampiry lubią bić mniej mocniejszych, a nawet zjadać! Fabio nie chciał być pokarmem, o nie. Nie teraz.
W jednej łapce ściskał uchwyt od koszyczka, wciąż patrząc w górę. Wampir póki co leżał, właściwie nawet nie reagował. Czyżby zanudził? Westchnął cicho i dopiero za drugim podejściem, ten zareagował. Odsunął się odruchowo, jak nieznajomy postanowił zeskoczyć.
A co jeśli, jeśli miał w planach krzywdę?
Kolejny odruch złapania się za szyję. Palące, wręcz piorunujące spojrzenie wampira... zmiękczało nogi. Nie, nie może tak być! Wziął głęboki wdech, poważna mina i dumnie spojrzał na większego - Pewnie chcesz bym Ci pokazał? W takim razie chodź za mną. - ależ stanowczość w głosie! Nie poznawał samego sienie, tylko gdyby tak przyłożyć ucho do klatki piersiowej wampirka... usłyszałby jak to ptasie serce trzepocze niczym oszalałem.
Jeśli ten ruszy za wampirkiem, to co jakiś czas będzie się obrażał w jego stronę. Szli przez bardziej zalesioną dróżkę, wymijając piękne posągi aniołów. Albo te cudowne krzaki czerwonych nieodgadnionych kwiatów. I nie odezwał się póki nie dotarli do niewielkiego, zielonego wzniesienia. Gdy większy spojrzy w górę dostrzeże wyjątkowo przejrzyste, ogromne niebo wypełnione wielką ilością gwiazd. Były one zbyt doskonale widoczne by przeoczyć. Fabio uśmiechnął się lekko, by odważnie wejść na górę - Widzisz jak wysoko? I jak się ułożysz wygodnie, to dopiero uzyskasz widok! - poklepał dłonią miejsce w którym wyrastała wyjątkowo miękka trawa. Przekona się do propozycji słabszego od siebie? Włoch jak widać musiał coś zrobić, by Wielkolud się odezwał. Chociaż pomruk czy coś... Słuchanie cudzego głosu sprawia, że zaprzestaje się być samotnym.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Pon Cze 05, 2017 12:04 pm

Faktycznie mógłby go olać, ale w sumie po co... mały wampir dziwnie pachniał, a po lekach zawsze chciało mu się pić. Skoro więc ktoś sam się pchał by go "poznać" to kimże on był by odmawiać. Na ten moment jednak interesowała go jedynie polana na której mógłby złożyć obolałe plecy.
Nie zareagował gdy Fabio złapał się odruchowo za szyję, po prostu na niego patrzył jakby miał go przedziurawić tym spojrzeniem. Zmiana postawy? Tylko powierzchowna, może i był otumaniony czy raczej naćpany, ale smród strachu dało się teraz wyczuć na kilometr. Lubił jak wampiry i ludzie się go bali, wtedy mógł chociaż trochę poczuć się jak ojciec. Był bliżej swojego celu który trzymał go przy życiu od tylu lat.
Nie odezwał się jeszcze tylko ruszył leniwie za wampirkiem nawet specjalnie się na niego nie patrząc. Wystarczyło, że czuł stłumienie jego zapach oraz walące serducho? Po cóż wampir wprawiał swój mięsień w ruch. Pewnie zacząłby się nad tym intensywniej zastanawiać gdyby nie fakt, że myśli w jego obecnym stanie były bardzo ulotne. Patrzył na ścieżkę pod nogami nie zwracając uwagi, że Fabio co jakiś czas się na niego obracał bojąc się chyba o swoją skórę.
Dotarłszy na miejsce walnął się na ziemię jeszcze zanim Fioletowy wykonał jakikolwiek ruch. Podłożył sobie prawą dłoń pod głowę i patrzył teraz na gwiazdy. Dzięki temu jednak kaptur osunął się nieco po bokach jego twarzy i Fabio mógł zobaczył co też nieznajomy skrywał do tej pory. Koło lewej skroni błyszczała jakaś metalowa część sięgająca kości policzkowej, która następnie znikała w ciemnych włosach. Z kolei czoło, policzki, dolna warga, ogólnie cała twarz usiana była bliznami. Wyglądały jakby ktoś rzucił mu kota w twarz, a temu średnio się to spodobało. Matei patrzył niewzruszenie w niebo, teraz wyjątkowo nie marszczył czoła, to dzięki morfinie.
Słysząc głos Fioletowego uniósł nieznacznie kąt górnej wargi i warknął coś. Co? Raczej ciężko było to zrozumieć. Chwila ciszy aż być może ku zdziwieniu wampirka Matei postanowił się odezwać.
-Strasznie dużo gadasz.- warknął niezwykle ochrypłym, niskim głosem.
I tyle! Niestety ale ciężko było sklecić na razie coś więcej, czuł jednak że zaczyna zbliżać się pora obiadowa więc nie zamierzał Fabia nigdzie przeganiać. Ładnie pachniał, może i smakował słodko?
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Pon Cze 05, 2017 6:08 pm

Większy wampir nie był zbyt rozmowny, ale za to rzucał tak ostrym spojrzeniem, że zapewne gdyby mógł to zgniótłby mniejszego jak muchę.
Ta niezręczna cisza przerywana jedynie odgłosem kroków oraz cykaniem świerszczy. Może dla niego było dziwne, że wampirze serce potrafi szybko bić, dla Fabio było to jednak całkiem normalne. W przeciwieństwie do innych wampirów, jego serduszko pracowało na pełnych obrotach.... nie tylko przez uczucia jakie w nim krążyły, lecz też przez słabszy organizm.
Nie mówił nic, skoro ten nie chciał. Nie znali się, a Fioletowy chciał być jedynie miły. Lepiej leżeć na miękkiej trawie niż kamiennych dachu kapliczki.
Gdy ten już odnalazł swoje miejsce, Fabio obserwował go jedynie. Dostrzegł twarz wampira... te blizny, zapewne też i blachę u boku głowy. Kim jest postawny mężczyzna?
Może to jakiś zwyrodniały psychopata? Albo pies łowców? Równie dobrze mógł być po wypadku i takie elementy miały ocalić mu życie oraz dały pamiątkę na całe wampirze życie.
Chciał już spytać, ale ten go wyprzedził... Za dużo gada? Włoch od razu naburmuszył się! Nie powiedział wiele, a mógł!
- Po to mam język by mówić. - odburczał, marszcząc odrobinę brwi. Nie, nie zamierzał stąd iść. Chociaż powinien zważając na to, że typ wyglądał na takiego, który w każdej chwili mógł się rzucić z rozwartą paszczą - Pokazałem Ci ładne miejsce, a Ty mi mówisz, ze dużo gadam. Ja nie mówię dużo! Ja dopiero mogę zacząć... - na co? Po co? Nie wiedział. Im dłużej tu stał, tym gorzej było opanować ten krwisty mięsień w klatce piersiowej. Machnął lewą łapką parę razy przy twarzy coby miło go ochłodzić - Rzadko kto przychodzi na tą górkę, więc taki samotnik jak Ty, może sobie swobodnie tutaj chodzić. - dodał całkiem poważnie, stanąwszy kilka kroków dalej. Widział doskonale wampira, który to zapewne już tracił cierpliwość. Cóż, taki już jest Fabio. Pokaż mu kogo kto jest większy, szerszy i mówi niskim, chrapliwym głosem to już się nie odczepi. Zagryzł dolną wargę, mrużąc błyszczące fioletowe oczy. Jakby chciał Wielkolud jadłby mu z ręki, więc... Użycie mocy jak najbardziej wskazane.
Słodki zapach? Jeszcze większy się rozniósł tym bardziej kuszący, mącący zmysły. Feromony - bo taka ich była nazwa miały uderzyć w nozdrza postawnego krwiopijce niczym pięść w szczękę.

Użycie mocy: Feromony - 1/3
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Pon Cze 05, 2017 9:38 pm

Wróćmy jednak do wampira leżącego sobie spokojnie na trawie. Nie wadził nikomu prawda? Ot chciał sobie odpocząć od ciągłego bólu przeplatanego z odrętwieniem i olbrzymim głodem. Gwiazdy budziły gdzieś tam z tyłu jego wykręconego przez Pele i Duncana umysłu wspomnienia nieba z Rumunii... zaraz, powtarzamy się? Tak, Matei zaczynał gubić wątek, a to tylko dodatkowo go drażniło. Szybka wampirza regeneracja pozbywała się morfiny z organizmu i tyle miał swojego spokoju. Skóra stopiona z żelastwem zaczynała powoli dawać o sobie znać. Kable i druty wwiercone w kości czuł o wiele lepiej niż jakiś mizerny śmiertelnik z protezą. Dlatego tym intensywniej wpatrywał się w niebo, na czole pojawiła się zmarszczka. Fabio wspomniał coś o języku? Matei przywołał sobie obraz swojego obmierzłego ojca. Wróćmy do wyrywania języka. Faktycznie bez tej części ciała świat byłby piękniejszy. Szeroko otwarte oczy spojrzały powoli na wampirka. Sugerował coś? Miał mu wyrwać jęzor? Zmarszczka na czole się pogłębiła, a brwi zbiegły. Milczał cały czas kiedy Fabio paplał i najwyraźniej faktycznie się rozkręcał. Bzyczenie muchy stawało się drażniące dla ucha. Za chwile i ten zapaszek mu nie pomoże jak się nie zamknie. Matei zacisnął powoli zęby i zabrał dłoń spod głowy by oprzeć ją o ziemię i się podnieść. Usiadł opierając obie dłonie o trawę i patrząc na cmentarz kiedy to Fabio się odsunął. Może zrozumiał aluzję? Przymknął nieznacznie oczy, kaptur całkowicie spadł mu z głowy ale nie poprawił go jeszcze. Fabio mógł do ogólnego rysunku dopisać brakującą nieznaczną część lewego ucha, tak jakby je ktoś precyzyjnie ściął u samej góry.
Nagle słodki zapach dochodzący od Fioletowego jakby trochę się zmienił. Nadal był w sumie miły dla nosa, ale teraz jakby dodatkowo drażnił zmysły. Nęcił i przyciągał. Matei uniósł powoli brew nadal patrząc na cmentarz. To jakaś magia? Na jego pokrytej bliznami twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech, a wzrok padł nagle na Fabia. Ten zapach dziwnie działał na odczuwany przez mężczyznę ból, jakby go kamuflował? Ciekawe.
Czy wampirek mógł się tego spodziewać? Mało prawdopodobne bo Matei wykonał wyjątkowo szybki ruch. Z szybkością godną ich rasie pojawił się przed Fabiem patrząc mu teraz w oczy. W oczy? Fioletowy mógł poczuć chłód dłoni (na szczęście nie tej metalowej) na swojej szyi, podczas gdy jego drobne nóżki dyndały w powietrzu. Patrzył mu prosto w oczy i się uśmiechał.
-Twój zapach.- odezwał się zachrypnięty głos
-Jest kojący.- dodał zbliżając swoją poranioną twarz do miękkiego policzka Fabia i wciągając jego zapach. W końcu uścisk dłoni na szyi zelżał ale tylko po to by złapać wamprika za włosy z tyłu głowy.
-Dowiem się czy smakujesz też tak kojąco.- warknął półszeptem, a metalowa dłoń objęła nagle Fioletowego w pasie by przycisnąć go bliżej siebie. Nie mogło być mowy o ucieczce. Ten zapach musiał mieć źródło we krwi! Zupełnie jak uczył go znienawidzony ojciec, mężczyzna odchylił głowę wampirka by wbić swoje długie kły w jego gładką szyję jednocześnie przyciskając jego ciałko do swojego. Och nie zamierzał go zabijać czy wypijać do końca. Ot kilka sporych łyków tego słodkiego nektaru powinno wystarczyć. Czy Fabio zdawał sobie sprawę kogo skusił? Czy gdyby wiedział, że krew płynąca w Mateiu należała też do Pele Asmodeya postąpiłby podobnie?
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Wto Cze 06, 2017 6:37 pm

Możliwe, że denerwował wampira swoim ciągłym gadaniem. Ale w inny sposób nie poznałby tak ciekawego osobnika! Fabio jest jak rzep do konkretnych osobników płci męskiej, a jak jeszcze trafi się w typ wampirka to już w ogóle tylko łomem można oderwać!
Niezbyt przyjacielski wampir niestety zaliczał się do tego grona typów. Fioletowy chyba tylko dlatego wciąż był blisko i nie mógł oderwać swojego wzroku od jego postaci. Nawet te blizny nie przeszkadzały, w sumie dodawały jeszcze większej drapieżności. Po prostu wampir na swój sposób wyglądał przerażająco, a jednocześnie pociągająco. Cóż, pewne rzeczy nie działają przez własny wybór - Nie moja wina, że osoby wyglądając naprawdę ciekawie, przyciągają mnie jak magnez szpilki. - dodał jeszcze, nadymając zabawnie policzki na sam koniec. Kto by też przypuszczał, że Fabio w ramach zemsty napuści na niego słodki zapach feromonów. Ale czy aby na pewno miała być to zemsta?
Wampir nagle się podniósł, a później nawet mniejszy nie zdołał zareagować. Został schwytany na co wampirek wbił swoje drobne pazurki w jego nadgarstek, syknąwszy pod nosem. Nie zamierzał zgrywać ofiary losu, doskonale wiedział, że feromony działają na mężczyzn ale nigdy nie wiadomo jak reakcja będzie wyglądała. Co prawda przymusza ona do obcowania, jednakże nigdy do łagodnej formy. Moc bardzo przydatna jeśli miał ochotę wykorzystać kogoś, niemniej jednak również niebezpieczna - Jestem jak narkotyk, prawda? - szepnął, wbijając fioletowe oczka w szkarłatne ślepia większego. Kolejny syk wydobył się z ust gdy pociągnął za miękkie włosy. Spodziewał się ataku na krew, w końcu kto odpuści istocie o tak kuszącym zapachu?
Inna ofiara w szponach potwora zaczęłaby krzyczeć, błagać i modlić się by koszmar został cudem przerwany. Robiłaby z siebie wielce pokrzywdzoną, zwalając wszystko co złe na winowajcę utraty krwi...
Tak się nie działo w przypadku Włocha.
Odczuł co prawda strach, ale to było tak naturalne bo przecież został zaatakowany przez o wiele silniejszego, dziwne więc by nie odczuwał instynktowego lęku. Aczkolwiek jak został przyciśnięty do sporawego cielska, tknęło w nim coś mocniej. Zapach był co raz to silniejszy i mimo utraty krwi, na policzkach Fioletowego wystąpiły mocno czerwone rumieńce.
Zbyt blisko.
Drobna dłoń zacisnęła się na twardym, niemetalowym ramieniu wampira. Czy chciał go odciągnąć? Odepchnąć? Nie. Fabio tylko wbijał swoje pazurki, czując jak jego własne ciało drży. Oddech stał się szybszy, nieco głośniejszy.
Feromony w powietrzu już szalały, co mogło być jeszcze bardziej oszałamiające - Wy...Wysta...rczy.. - przez zaciśnięte zęby wypowiedział jedno słowo. Taki żelazny chwyt zadziałał ogromnie na osamotnionego, odrobinę nawet demonicznego wampirka. Nie żeby żałował krwi, tylko zbyt wielka bliskość działała jak widać... otępiając. Jeśli ten nie przestanie, Włoch po prostu krzyknie i popieści go prądem. Sam krzyk natomiast nie będzie z bólu, tylko z podniecenia... wypełniony wręcz po brzegi dzikim erotyzmem.

Feromony - 2/3
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Wto Cze 06, 2017 8:18 pm

Istnieje przeświadczenie, że to krew ludzi jest słodsza niż wampirza ile w tym jednak prawdy? Każdy chyba musiał to już ocenić na własną rękę. W każdym razie jemu trafiła się całkiem słodka odmiana. Nie wierzgała o dziwo ani nie krzyczała, co było zastanawiające. Może dlatego, że od razu nie wyrwał mu połowy krtani jak jego ojciec czasem czynił swoim ofiarom? Nad tym można było się zastanowić nieco później. Matei nie czekał aż krew sama spłynie mu po języku do gardła jak przystało staremu wampirowi, zamiast tego ssał czując jak nadmiar spływa mu po kącikach ust. Ból się zmniejszał, a siła rosła... czuł, że gdyby teraz stanął przed nim ojciec mógłby wyrwać mu serce za pomocą jednego celnego uderzenia. Podobało mu się to. Podobał mu się smak oraz uczucia jakie pobudził w nim wampirek, co sam zainteresowany mógł nawet poczuć.
Nie usłyszał pytania zbyt zajęty piciem. Czy czuł wbijające się w jego bluzę i skórę pazurki Fabia? No cóż... może trochę? Jednak faktycznie musiałby go walnąć porządnym wyładowaniem czy hm... wyrwać mu drugą łapę by jakoś bardziej się przejął podobnym bólem. Komuś komu ból towarzyszył od dziecka potrzeba nieco więcej bodźców.
Ściskał wampirka, aż nie usłyszał jakiś słów przez zaciśnięte zęby. Starczy? Nie obchodziło go jaką obronę ma w zanadrzu Fabio, ale nikt nie będzie mu mówił co ma robić. No może poza Duncanem... Matei był panem samego siebie i jeśli chciał coś wziąć to wyciągał po to rękę. Czyli nie tak jak większość Asmodeyów? W każdym razie za każde "przepraszam" i "proszę" ojciec wymyślał mu całkiem interesujące kary. Stąd też Matei ani myślał puszczać Fioletowego. Zacisnął kły mocniej, pociągnął bardzo duży łyk (a bez potrzeby oddychania był na prawdę spory) i puścił bez słowa wampirka tak, że ten mógł swobodnie opaść na tyłek. Słodka krew spływała po pokaleczonych wargach wampira gdy ten patrzył na swoją ładną ofiarę płonącymi, czerwonymi ślepiami.
-Ja będę mówił kiedy starczy.- warknął głucho nadal czując w powietrzu unoszący się słodki zapach. Matei zmarszczył brwi po czym ukląkł (jeśli Fabio siedział) bądź podszedł do wampirka i złapał go za podbródek swoją metalową łapą, więc mało delikatnie, aby nakierować jego twarz na swoją.
-Jak to robisz.- zapytał oblizując krew która teraz ściekła mu już do jego własnego podbródka. Ciężko było się powstrzymać by dalej z niego nie pić... ale jeśli by tak postąpił pewnie osuszyłby go do końca, a w porównaniu do swojego ojca czasem okazywał resztki inteligencji.
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Wto Cze 06, 2017 9:14 pm

Może ludzka była bardziej życiodajna, w końcu miała ona na celu rozbudzenie wampirzego ciała, odżywić go. Ale wampirza krew... ta lepsza, ta czystsza... wzbogacała o siłę, leczyła rany i krzepiła ciało. Zresztą nie tylko fizycznie polepszała, lecz też i duchowo. Fabio zdawał sobie sprawę jak bardzo może mieć uzależniającą krew. Ci co od niego pili, dowiedzieli się ja bardzo Fioletowy jest smakowity, pochłaniający bez reszty. Sam Matei przekonał się jak można wpaść w studnię krwi Włocha.
Ciało słabło, rumieńce jednak nie. Stanowczość wampira zbyt mocno rozszarpywała wnętrze, ze nie był w stanie się oprzeć własnym żądzą. Nie zareagował nawet gdy atak niewielką wiązką prądu nie podziałał. Mówi się trudno, en wciąż pił krew doprowadzając do szaleństwa.
Świadomy jest, że kiedyś te pragnienie zgubi fioletowy żywot.
Jak Matei zakończył się posilać, wypuścił swoją mniejszą zdobycz. Fabio upadł tyłkiem na miękką trawę, krzywiąc się odrobinę. Od razu łapką złapał się za krwawiącą ranę. Spojrzał w górę, na tą niby straszną twarz. Ileż krwi namarnował...
- Głupio byś zrobił odbierając mi życie za pierwszym pożarciem. - pokręcił główką, nie czując na tyle siły w nogach by wstać. Mimo że dla Matei'a nie było to wiele krwi, ale dla słabszego ciałka Włocha... owszem, zbyt wiele. Oddychał cicho, pocierając drugą ręką płonący policzek. Gdy ten przykucnął, nie odsuwał się tylko obserwował. Zbyt delikatnym wampirem nie jest jak widać, skoro posłużył się metalową ręką aby złapać delikatny podbródek wampirka.
Jak to robisz?
Zmrużył fioletowe oczy, a kącik ust nieznacznie się uniósł. Wyciągnął dłoń w stronę usianej bliznami twarzy wampira, ścierając widoczną jeszcze krew palcem wskazującym - Dlaczego miałbym Ci zdradzić? - spytał, by następnie brudny od krwi paluszek otrzeć o jego poranione wargi - Aż tak spodobał Ci się mój zapach? - troszkę wrednie, ale wyczuł, że w obecnej chwili mógł trochę prowokować silniejszego. Zauważył już, ze wpadł w sidła feromonów, chociaż kto wie co będzie się działo jak one miną?
- Pali Cię pragnienie na samą myśl, wiem, że jeszcze chciałbyś zatopić we mnie swoje zębiska. Wyrwać tą kojąca cząstkę. - nieco szeptem i bez obawy wpatrywał się w płonące spojrzenie. Te chytre, łakome. Fabio zagryzł przez kilak chwil dolną wargę by wreszcie chwycić jego metalową dłoń. Jeśli pozwoli, to Fabio zbliży się do jego twarzy,a  dokładniej to do widocznego, jedynego ucha - Ale czy naprawdę byłbyś skłonny zerwać jedyny kwiat, który daje Ci tyle radości chociaż na chwilę? - trochę ryzykowne, zważywszy iż wampirek wcale tytana nie zna. Ale kto zabroni próby uwodzenia?

Feromony: 3/3
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Czw Cze 08, 2017 6:28 pm

Czy wpadł? Na ten moment z pewnością co jeśli jednak wychynie znów na powierzchnię? O tym jednak Fabio martwił się będzie później. Wampir smakował słodką krew, a to że trochę jej uronił? Bez przesady... Posoki takim jak oni rzadko brakowało czyż nie? Z resztą Matei nie był z tych co by bardzo się tym przejął.
Na słowa wampirka odpowiedział chłodnym spojrzeniem w twarz.
-Tsk.- warknięcie po czym Matei bez precedensów splunął krwią i śliną gdzieś w bok na trawę. Czymże było życie w łapach takiego jak on. Jeden ruch i przetrąciłby młodemu kark z jakiegoś jednak powodu ta nęcąca krew mu na to nie pozwalała. Gdyby zniszczył źródło już więcej nie poczułby podobnej słodyczy. Sprawa się nieco skomplikowała więc zagryzł zęby nadal patrząc na Fabia spod zmarszczonych brwi.
Uśmiechał się? Czy aby na pewno zobaczył uśmiech na jego twarzy? Chęć niesienia bólu nagle wzmogła się w wampirze. Nie tego oczekiwał po swojej ofierze. Czując dłoń Fioletowego nie cofnął się jednak, a patrzył na niego czerwonymi ślepiami. Jego słodkie słówka, roztarcie krwi na wardze... bawił się nim. Zapach był jednak równie silny co słowa które wypowiadał czasem jego zastępczy ojciec. Z tym, że tym razem nie tracił przytomności. Czy cieszyła go zabawa jego osobą? Oczywiście, że nie... na tym punkcie był dość mocno przeczulony. Smak krwi jednak dusił i trzymał nerwy niczym smycz jakiegoś wściekłego psa. Zacisnął normalną dłoń w pięść i zmrużył oczy.
-Nie igraj ze mną.- zawarczał ochryple.
Fabianna jednak zrobiła coś zupełnie odwrotnego. Wampirek zbliżył się do niego, mówił jakby szeptem ale wcale nie jak wystraszony zwierzak. Co więcej zbliżył się jeszcze bardziej i wyszeptał kolejne słowa wprost do ucha.
-Czy byłbym skłonny?- powtórzył za nim i nagle Fioletowy mógł usłyszeć cichy bardzo niepokojący śmiech. Czy on byłby skłonny to zrobić? Matei zabrał metalową dłoń i położył ją na klatce piersiowej Fabia po czym pchnął mocno tak by padł na trawę plecami. Chwilę później jednak mechniczna łapa zacisnęła się na nadgarstkach wabiącego go chłopaka i przycisnęła je do ziemi. Nie starał się by chwyt był delikatny, z resztą w tej ręce czucie miał nieco zaburzone. Co zrobił następnie? Drugą ręką złapał za podbródek i odchylił głowę Fabia mocno w bok. Szyja po drugiej stronie nie nosiła jeszcze żadnych znamion dlatego też Asmodey nie czekał już dłużej tylko znów wbił kły. Czekał aż jego słodycz znajdująca się pod nim.. zwiotczeje.
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Sob Cze 10, 2017 11:50 am

Zabawa umysłami, które przeważnie były nęcone prostymi pragnieniami była dla kogoś takiego jak Fabio prostą sztuką. Aczkolwiek nie mógł sobie pozwolić na chwilę zapomnienia, bo przesiadywanie przy takim osobniku podobnego do Matei'a mógł zakończyć się tragicznie. Jeden zły ruch i leży się na dnie jeziora, mając na dokładkę połamane wszystkie kończyny lub po prostu zająłby kolejne miejsce na cmentarzu.
Fabio z reguły bywa płochliwą osobą, aczkolwiek zdarza się i tak iż próbuje udowodnić samemu sobie, że może być inaczej, zwłaszcza gdy przytrafiają się osoby warte zachodu. Pakowanie się w paszczę lwa czasami jest lepsze od czekania na cud! Chociaż... nie zawsze bywało po tym dobrze.
- Tak myślałem. Nie zrobisz nic bo zabijając mnie, stracisz całkiem smakowity worek z krwią. - celowo zaznaczył ostatnie słowa. Było widać po większym wampirze jak bardzo w kompulsywny sposób reaguje na śmiałe zaczepki, na zuchwały dotyk. Dotknięcie zabliźnionej twarzy może także należeć do interesujących przeżyć, w końcu nie zawsze spotyka się prawdziwe, żądne krwi wampiry.
Warto żyć dla takich chwil.
- Przecież ja Ci nic wielkiego nie robię. - udał naburmuszonego bo przecież jak może twierdzić, że tylko igra? Fioletowy zachichotał cicho, domyślając się iż ten może być nieźle zdziwiony brakiem strachu. Trochę mylne... Fabio odczuwał lęk, ale starał się go zakryć. W każdej chwili mógł zginąć, a tylko niezbyt rozsądny osobnik nie obawia się o swoje życie... Zawsze ta cząstka niepokoju pozostaje - Masz wielkie szczęście. - dodał nim Matei na nowo się rzucił. Pchnięty na trawę wampirek opadł, a chwilę potem ciało wampira zasłoniło widok. Stalowa ręka chwyciła oba szczupłe nadgarstki w mocnym uścisku na co ten pisnął cicho. Czyli chciał jeszcze krwi? Nic dziwnego! Mimo iż feromony przestały być produkowane, to nadal unosiły się w powietrzu. Fabio poza tym nie musiał korzystać już z mocy, by działać dalej. Kolejny chwyt na brodzie, kolejne obnażenie szyi i zatopienie zębisk w delikatnej skórze. Kolejny promień przeszedł przez rozochocone ciało fioletowego wabika. Powstrzymał jęk, zacisnąwszy usta. Sama świadomość, że dzika bestia kradnie krew, przygniatając do ziemi, daje odczucie niesamowitych doznań. Uniósł prawą nogę, by uwolnić ją z pod cielska większego i oparł ją na jego boku - Chyba, nie masz... zamiaru uczynić ze mnie... wy... wysuszonej rodzynki. - słabszy głosik świadczył o braku siły. Włoch odczuwał ogromne osłabienie po sporej utracie krwi jak i użyciu mocy. Wiedział, że nie może nic zrobić poza kolejnym popieszczeniem elektryczności. Ale czy to nie pokonałoby go, doprowadzając do omdlenia? Nie, nie chciał tego - Zdradzisz później gwiazdom jaki wspaniały posiłek kosztowałeś? - nadal cichy ton. Sam zwrócił oczy ku niebu, mając wrażenie, że już zaczyna rozmazywać się obraz.
A policzki nadal były promienne jak płomień.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Sob Cze 10, 2017 6:19 pm

Z drugiej jednak strony czy Matei byłby całkowicie zadowolony z jakiejś roztrzęsionej piszczałki? Wyważenie było istotne by wzbudzić w nim zainteresowanie i można było uznać, że Fabiowi jakimś cudem się to udało. Chciał się wybronić, ale potem się poddał, drażnił z oprawcą. Interesujące.
-Worków po ziemi łazi całkiem sporo.- rzucił pod nosem głosem nie znoszącym sprzeciwu. Wiadomo przecież było, że nie każda krew była tak kojąca jak ta której właśnie spróbował. Jakby ktoś wymieszał morfinę z krwią... ale przecież nie mógł otwarcie przyznać się od słabości jaką wzbudził w nim Fioletowy. Słabość trzeba było niszczyć i nie miała miejsca w tym świecie.
Ma szczęście? Absurd. Szczęście nie istniało, tylko zemsta i ból. Jeśli doprowadzi do śmierci ojca wtedy będzie mógł na nowo żyć nie czując, że stąpa w jego cieniu. Do tego jednak czasu zawsze czuł jego oddech na karku. Obrzydliwy śmiech i spojrzenie które równie dobrze mogło padać na gówno z chodnika. Słodycz krwi Fabia jakby traciła na sile, mgła zasnuwająca zmysły powoli się rozrzedzała. Matei jednak pił czując wzrastającą siłę, zaślepiony zemstą i przyjemnością.
Nie ruszył gdy noga Fabia oparła się o jego bok, sycił się dalej dopóki nie usłyszał słabego głosiku. Jego posiłek wiotczał, wampir pod nim nie podejmował nawet próby uratowania swojego marnego życia. Nienawidził słabszych, a ten tu nie prosił o nic...
Matei puścił w końcu jego szyję i zawisł swoją pokrytą bliznami twarzą nad delikatną buzią Fioletowego. Patrzył na niego palącym, nieco niepokojącym wzrokiem z rozchylonymi wargami z których skapywała lepka krew. Zacisnął białe kły w niskim warkocie.
-Czemu się nie bronisz.- Cofnął się w końcu puszczając dłonie wampirka i stając nad nim. Zasłaniał swoją sylwetką księżyc, więc na Fabia nie padało teraz żadne światło. Górujący nad nim wampir łypał na niego z niezadowoleniem, wcale nie odszedł, nie udusił go, ani nie osuszył zostawiając tylko skorupę.
-Gwiazdy gówno wiedzą, zawsze milczą nawet kiedy czekam na odpowiedź.- warknął w odpowiedzi na słowa Fabia. Zadarł łeb samemu teraz patrząc w nieboskłon, jak zwykle marszczył brwi. Dłonie schował natomiast do kieszeni bluzy.
-Dam ci swej krwi ale będziesz od teraz mi pomagał.- stwierdził nagle. Nic w stylu "jesteś mój" bo to nie miało sensu. Duncan widząc coś podobnego mógłby chcieć Fabia poznać i zapewne coś mu wyciąć by zdobyć jego słodką esencję... Matei tego nie chciał. Nigdy nie miał nic swojego bo coś na własność nadawało właścicielowi słabość. Łatwiej było więc zawrzeć umowę. Krew za życie i to wcale nie było pytanie do Fabia. Wampir wychlał całkiem sporo krwi, z tak drobnego ciałka nie było to trudne. Opuścił łeb i usiadł obok leżącego na ziemi wampirka. Teraz nie powinien mieć sił nawet by ruszyć ręką. Czy jednak będzie śmiał się sprzeciwić? Najwyżej usłyszy tylko śmiech. Matei wyciągnął zdrową dłoń i rozgryzł sobie nadgarstek podsuwając go do ust Fabia. Czy jego ciałko i chęć ocalenia będą silniejsze niż umysł?
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Nie Cze 11, 2017 12:16 am

Czasami warto jest obrać inną ścieżkę, niż tylko bycie wieczną mazgają oraz ofiarą losu, zwłaszcza gdy na drodze staje ktoś, kto zbyt mocno podświadomie wciska się w zainteresowanie. Grzechem byłoby przejść obok.
Inne worki? Fabio uniósł brew i po chwili prychnął. Rzadko kiedy przejawiał cechy bycia delikatnie... zarozumiałym czy nawet egoistycznym. Ale bywało i tak, że po prostu pokazywał iż też potrafi się krzywić z niezadowolenia - Ale czy są również smakowite? - tonem głosu go nie pokona, no, co najmniej może spowodować, że nogi wampirka zmiękną.
Chociaż picie krwi także powoduje krnąbrność ciała.
Matei skutecznie powalił mniejszego na łopatki, wypijając jeszcze większa ilość krwi. Gdyby jeszcze wypił więcej, nie pozostawił by nic po swojej ofierze poza wysuszoną do cna powłoką.
gdy przerwał, Fioletowy z trudem złapał oddech. Czuł piekący żar w gardle, w przełyku, w żołądku... Paliły także rany, a miał ich po obu stronach szyi! Podniósł z trudem ociężałe powieki, by spojrzeć na wiszącą twarz nad nim. Nie wyczuł nawet jak uścisk zelżał...
Czemu się nie bronił?
Odetchnął drżąc, aczkolwiek ten zmysłowy uśmieszek pozostał - Trzeba czasami oddać się w cierpienie gdy się chce coś osiągnąć. - odpowiedział wampirowi i sam jakoś pozbierać się nie mógł. Był całkowicie bezsilny... a całkowita ciemność nie pomagała. Zasłonięty księżyc nie ofiarował blasku - Może i tak, ale są doskonałymi słuchaczami. Nigdy nie zdradzą Twych sekretów i nie odwrócą się, pozostawiając Cię samego. - trochę smutne słowa. Każdy nosi na barkach balast smutnych wspomnień - niekiedy są one wykorzystywane na dobre cele, niektóre budują w istocie myślącej zemstę, a czasami po prostu są odkładane w zapomnienie.
Zdziwiły go nieco słowa o oddaniu krwi. Pierw zabrał, a teraz chce oddać? Oczywiście, Matei dodał swoje kolejne trzy grosze... Więc nie za darmo. Włoch pokręcił przecząco głową, dając do zrozumienia, że nie chce cudzej łaski... lecz głód robił swoje... Żar w ciele już nie pochodził z podniecenie, ale tez i pragnienia - Pomagał? W jakim... sensie... - dobre pytanie. Nie wie na co się pisze, czego od niego ten mężczyzna oczekuje. A gdy zaś znalazł się blisko, wpatrując się tymi swoimi krwistymi ślepiami, Fioletowy znowu zamknął oczy. Czuł się naprawdę paskudnie, wiedział że jeśli nie uzupełni braków to zemdleje - N... Nawet nie wiem... jak się na...nazywasz... - przerywane słowa, zdania. Jak wyczuł krew, stęknięcia tym razem nie powstrzymał. Opierał się, chciał podnieść ręce by odepchnąć zakrwawiony nadgarstek jednak nie miał aż tyle siły.
Matei miał w szachu wysuszonego wampirka.
Czując te pierwsze krople krwi na wargach, mimowolnie oblizał się. Już sam jej smak rozdrażnił kolejny raz wampirka, przez co ten ostatkiem energii chwycił oburącz wielką rękę wampira i łapczywie zlizał tą krwawiącą ranę by wreszcie przyssać się do niej niczym wygłodzona pijawka. Nawet najdelikatniejszy wampirek pod wpływem głodu może stać się bestią... Fabio oczywiście taki nie chciał być.
Ssąc - a w tym jest naprawdę dobry - delektował się nie tylko smakiem metalicznej juchy, ale i także słonawym smakiem skóry mężczyzny. Podczas całego aktu Fioletowy mruczał pełny zadowolenia, niemalże przytulając do siebie zdrową kończynę. Mógłby pić tak całą wieczność! Jednakże Matei zapewne przerwie samo karmienie, a jeśli nie, to Fabio z niechcianym przymusem oderwie się od rany. Zacznie wtedy szybciej oddychać, odczuwając jak przyjemnie oraz na nowo ciało wypełnia zdrowa krew - Jesteś taki silny. - wziął ostatni cięższy wdech i jeśli większy pozwoli, to ten przewróci się na brzuch, by unieść się na rękach oraz zgiętych kolanach. Postara się wstać - Zapominam często, że picie krwi jest porównywalne do seksu. - z ust wampirka wyrwał się zmieszany śmiech. Wytarł dłonią usta, po czym uniesie wzrok na twarz... Wybawcy?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Sro Cze 28, 2017 10:25 am

Poirytowanie drugiego wampira na wiadomość o innych workach z krwią mogła być ogólnie uznana za zabawną, ale Matei nadal taksował go jedynie spojrzeniem. Trzeba było nieco więcej by go wzruszyć czy wywołać jakąś emocję. Chociaż z drugiej strony jeśli już by go znać to wcale nie było takie trudne.
-Rzadko rozkoszuję się smakiem.- rzucił pod nosem na odczepkę. W sumie niepotrzebnie w ogóle się odzywał. Ciężko było się rozkoszować smakiem jeśli non stop było się na mniejszym lub większy, haju. Było mu to jednak potrzebne inaczej ból nie pozwoliłby mu „zdrowo” myśleć. Dlatego też nie mógł na głos przyznać, że krew Fabia faktycznie była słodka, a w dodatku tłumiła odczucia nie gorzej niż prochy.
Jak miał pozbyć się uśmieszku z jego twarzy? Czyżby trafił swój na swego? Słyszał kiedyś o tych co lubią ból, ba nawet trafił na paru ale zawsze kończyło się płaczem i… śmiercią. Tego jednak wampira uśmiercać jakoś nie chciał. Nie wiedział jeszcze czy była to kwestia jedynie jego krwi, w każdym razie skupił się na innych czynnościach. Smakował, ssał i zaciskał kły na gładkiej skórze, ciężko było mu przerwać ale inaczej z tego tu nic by nie zostało.
Czerwona posoka kapała mu z podbródka na bluzę gdy łypał na dumającego nad jego „ofertą” Fabia. Czy dałby mu więcej czasu do zastanawiania się? Raczej nie… Matei już powziął decyzję.
-Poczekaj wezwę taksówkę i zabiorę cię do romantycznej restauracji, tam ci wszystko wyjaśnię.- sarknął warczącym głosem
-Zobaczysz w przyszłości. Nie mam wielu osób które przeżyły podobne spotkanie więc czuj się wyróżniony.- dodał mrużąc nieznacznie oczy. Już chciał zabrać się do wpychania nadgarstka w drobne usta Fabia gdy ten znów coś wyjąkał. Ja pierdole on nawet na skraju świadomości dużo gada. Chciałoby się jęknąć i przejechać dłonią po twarzy. Pochylił się znów mocno tak, że jego zakrwawiona gęba znalazła się obok ucha wampirka.
-Matei.- syknął po czym opuścił nadgarstek tak, że jego skóra wciskała się pomiędzy wargi Fabia. Kwestią czasu było by zaczął pić. Może krew „cyborga” nie była najsmaczniejsza, ale chociaż postawi młodszego na nogi. Z pewnością wyczuł w niej wiele środków przeciwbólowych które wziął nie tak dawno.
Uniósł twarz patrząc teraz na niego bez większych emocji. Pił jak mała, fioletowa pijawka ale chociaż rumieńce znów zaczęły pojawiać się na jego policzkach. W sumie to wyglądał całkiem ładnie… taki przyssany do nadgarstka ze zmierzwionymi włosami. Matei zmarszczył brwi łapiąc się na tym, że patrzy już zdecydowanie za długo. Oczywiście, że szarpnął ręką by ją zabrać i tyle z jego zainteresowania raną. Za chwilę powinna się zacząć zasklepiać więc co go to interesowało. Obserwował jak młody przewraca się na brzuch i powoli się podnosi. Sam Matei usiadł na trawie po turecku i oparł o kolana obie ręce.
Silny… nie dość. Będzie naprawdę silny jeśli uda mu się zabić i pożreć Pelego, wtedy jego los się dopełni. Nie zastanawiał się co pocznie później.
-To chyba nigdy nie uprawiałeś seksu w takim razie.- warknął chrapliwie. Owszem coś w tym było, jednak dopiero zbliżenie i picie krwi było czymś… czymś czego zwykły śmiertelnik nigdy nie poczuje. Mieszające się energie, smak i myśli drugiego bytu. Nie było jednak w przypadku Mateia mowy o uczuciu innym niż przyjemność czy rządza. Miłość czuł kiedyś do matki, została jednak wyrwana, pożarta a potem wypluta mu w twarz przez ojca.
-Dobrze skoro ci się podobało bo będzie cię to spotykało znacznie częściej. Możesz się sprzeciwiać, jednak niezupełnie mnie to obchodzi. Możesz też iść po swojego pana, wtedy będę mógł go zabić.- zbyt dużo pewności siebie? Możliwe… jednak wampir nie przyjmował do świadomości śmierci innej niż z rąk ojca. Musiał być silniejszy niż on, a jeśli już tak będzie żaden inny krwiopijca nie będzie mu straszny. Ambicje spore, ale trzeba było jakieś mieć.
Spytałby się go o imię, ale szczerze mówiąc lepiej by go nie znał. Zapisze go w telefonie jako „nn” czy coś w tym stylu.
-Jesteś dziwny.- dodał nagle marszcząc brwi. Lepka krew coraz leniwiej i w mniejszym stopniu skapywała mu z nadgarstka na trawę i z brody na bluzę. I kto był tu dziwniejszy. Drobny, fioletowowłosy, szukający niebezpieczeństw wampirek czy może on z pokrytą bliznami twarzą i metalową łapą oraz wszczepami… Najważniejsze jednak było to, że ból gdzieś zniknął zupełnie jak po prochach. Rozpłynął się w słodyczy którą wziął od Fabia.
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Czw Lip 06, 2017 8:22 pm

Z całą pewnością pod tą blaszaną kopułą oraz warstwą mięśni krył się ktoś wyjątkowo rozbudowany pod kątem charakteru. Tajemniczy, wręcz niebezpieczny wampir który patrzył na słabszego nie tylko jak na worek z krwią, Fabio jednak niestety nie potrafił tego rozszyfrować.
Póki co też nie chciał.
Cóż, nie komentował tego, że wampir wolał wziąć krew, zapomnieć o jej smaku i po prostu zapchać głód. Tak, jak wielu innych brutalnych osobników nocnego gatunku. Niebezpieczni, że aż dreszcze przechodzą! Więc to był kolejny powód dla którego poczęstował całkiem nieznajomego swoją życiodajną posoką... tak właściwie teraz przyglądał się jak utracona krew skapuje leniwie po ubraniu mężczyzny. Aż korciło by wyciągnąć chusteczkę i wytrzeć mu twarz! Tylko jakby zareagował? Co jeśli agresją? W końcu Fioletowy często gęsto wpadał na dziwaczne pomysły i niekoniecznie dobre - Och, naprawdę byś mnie zabrał? - drwiący dryblas z naiwności wampirka. Cóż, Fabio nie jest głupi zatem wyczuł jak prawie cyborg sobie pogrywa w sposób złośliwy - To raczej Ty powinieneś się cieszyć, że pozwoliłem Ci wejść w moją strefę prywatną i napić się krwi. - aż dumną minę zrobił, aczkolwiek wiedział, że Matei i tak wziął bo... bo chciał, a Fabio nie mógł się oprzeć ani też wybronić.
- Chociaż i tak zastanawiające jest czemu mnie oszczędziłeś. Generalnie jestem od Ciebie słabszy, nawet... powiedziałbym, że bardzo. Wielu wykorzystałoby ten fakt by tylko zgładzić. - prawo natury. Silniejszy zabija słabszego - o to Fabio'wi chodziło. A Matei nic. Darował życie słabszej istocie. Nie, on na pewno miał konkretny cel, tylko nie chciał się nim podzielić.
Cóż...
teraz picie krwi. Owszem, Fabio bardzo dużo mówi. Czasami nawet za dużo i obrywał nie raz za swoje paplanie. Ale taki już jest! Nawet na skraju wyczerpania, zagrożenia - mówi. Chyba, że napastnik jest już tak wściekły i wzbudza taki strach, ze wampirek zamyka się sam w sobie. Matei gdyby chciał, też mógłby uciszyć młodszego mądralę. Zresztą już tak uczynił przez zdradzenie swojego imienia - znowuż znalazł się niebezpiecznie blisko, a syk kolejny raz doprowadził do gęsiej skórki.
Picie krwi stało się wręcz zbyt mocno pochłaniające, że nie zwrócił uwagi jak większy przygląda się w ciszy. Zapewne jakby wyznał, że Fabio miał urok podczas dość osobistego aktu zadławiłby się krwią z wrażenia.
Gdy już było po wszystkim, świat na nowo zaczynał wyglądać jak należy i mógł już utrzymać się na nogach, mogli kontynuować. Otrzepał jeszcze swoje ubranie, powracając uwagą do Matei'a. I żeby było bardziej irytująco, wampirek zaś się uśmiechał. Tekst o seksie był poniekąd zniewalający - Gwiazdko droga, mam już za sobą takie chwilę, ze zmiękłaby Ci każda śrubka. - trochę nabrał rumieńca, okręcając palcem wskazującym loka przy końcówce włosów - Wiem o czym mówię. w końcu picie krwi mędzy wampirami to też poniekąd ofiarowanie siebie, swoich mysli i wspomnień. Czasami też czuje się uczucia, no i przede wszystkim łączy krwiodawcę oraz jej biorcę. To prawie jak seks. - troszkę zrozumie o czym mówił Włoch? Chyba, ze każdy z nich miał swoje poglądy na temat obcowania z drugą osobą... - Czemu mam się sprzeciwiać. Skoro przylgniesz do mojej krwi, może świadczyć, że w jakiś sposób Ci pomagam. Tylko chyba nie wiem jeszcze w jaki. - może zdradzi? Nie liczył na otwarcie ze strony Matei'a, wyglądał na kogoś kto był niezwykle zamknięty na świat, a ciężka przeszłość zbudowała solidną skorupą przez którą byłaby przedrzeć się jedynie istota bardzo bliska.
Dziwny? Fabio zamrugał parę razy, patrząc na twarz mężczyzny. Ale czy blaszany wampir też nie jest... dziwny? Fabio nie oceniał i nie zamierzał tego robić. też swoje przeszedł, poza tym też chciał korzystać z życia - Dlaczego? Bo się Ciebie nie boję? Bać się kogoś, kto spogląda w gwiazdy i denerwuje się gdy nie odpowiadają nie są osobnikami przerażającymi. - wzruszył ramionami, by chwilę potem je objąć. Wbrew pozorom Fabio odczuwał chłód, a krew wampira jeszcze nie zaczęła tak dobrze krążyć - Rety, wytarłbyś tą krew z twarzy i z ręki. Jeśli ktoś tu przyjdzie, pomyśli że coś się stało... - aż westchnął nie mogąc już patrzeć jak dryblas nie dba o swoją bluzę. Jeśli nie ucieknie, nie zaatakuje Fioletowego, to ten wydobędzie z kieszonki białą, czystą chusteczkę chcąc wytrzeć mu zabliźnioną buźkę. Ot, taki dobry uczynek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Pią Lip 07, 2017 5:30 pm

Czy by go zabrał na romantyczną kolację? Jeśli Fabio chciał odpowiedzi wystarczyło spojrzeć w ślepia większego wampira. Wymowne spojrzenie mówiące więcej niż tysiąc słów! A dosłownie? "Jeśli ojciec powiedziałby mi kocham cię synku i jestem z ciebie dumny!" Nie musiał wiedzieć co też działo się we łbie Mateia. Wzrok mówił - nie, a na jego poznaczonym bliznami pysku nie pojawiła się nawet zmarszczka uśmiechu. Może nie zrozumiał żartu? Taki surowy wyraz twarzy miał.
Rana na nadgarstku powoli się zasklepiała, więc i krew przestawała kapać. Zasychała sobie teraz podobnie jak ta na brodzie. Czy tym się przejął? Ani trochę. Czy zareagowałby na próbę otarcia brudu przez Fabia? Jak najbardziej!
-Mam się cieszyć, że wziąłem to co chciałem wziąć i mi na to "pozwoliłeś"?- niemalże uniósł jedną z brwi ku górze, jednak ta jakby zmęczyła się w połowie drogi i wróciła na swoje miejsce. To co powiedział młodszy mężczyzna było niedorzeczne, tak bardzo niedorzeczne, że aż Matei warknął pod nosem jakieś przekleństwo. Igrał sobie z nim, bawił się w przeciąganie struny? Cierpliwość nie było mocną stroną niby cyborga.
-Jesteś głuchy czy głupi.- znów niski nieco zachrypnięty warkot
-Powiedziałem raz, będziesz mi pomagał. Po co mi kupa popiołu skoro mogę mieć coś więcej.- powiedział nie patrząc nawet na Fabia. Może specjalnie unikał jego wzroku? Ciężko było to ocenić, bo wampir w ogóle był dziwny. Najpierw się burzy, potem mówi normalnie by za chwilę znów grozić. Może miał okres? Matei po prostu ciężko radził sobie z emocjami. Pele skutecznie starał się wszystkie z niego wyplenić... a potem te elektowstrząsy od drugiego ojca. Słodkie życie.
Nie przejął się drżeniem wampirka, wielu drżało już pod nim choć miło było jak jeszcze błagali o życie. Na co nie miał chyba co liczyć ze strony Fabia. Był z tych co się im to podobało. Mateiowi ciężko było takich rozgryźć... nie nawykł do tego by ktoś lubił jego brutalne zabiegi.
Ech i znów uśmiech na twarzy tego fioletowego. Wkurwić się można. Asmodey starał się to ignorować patrząc gdzieś w dal.
Ofiarowanie wspomnień? W takim razie jego mózg musiał być na tyle usmażony, że nie czuł zbyt wiele. Jedynie błogi spokój, słodycz i brak bólu. To było ważniejsze od uczuć i wspomnień Fabia. Czy jednak fioletowy czegoś nie poczuł? W sumie mógł... smak prochów i mnóstwo bólu zmieszanego z nienawiścią. To trawiło Mateia odkąd pamiętał, wyżarło dziurę w jego w piersi i zastąpiło duszę śrubkami i jadem. Dlatego też spojrzał leniwie na fioletowego gdy tamten pozwolił sobie zażartować. Niestety i tym razem się nie uśmiechnął. A może on był głuchy?
-Ofiarowałem ci przeżycie, nie mniej i nie więcej.- rzucił półgłosem mając szczerze mówiąc w dupie ile seksualnego doświadczenia miał wampirek. Był tu, dał mu choć cień wytchnienia i z tego Matei raczej na pewno tak łatwo nie zrezygnuje.
Nie czekając dłużej położył się na trawie znów wpatrując w gwiazdy.
-Czyli jednak załapałeś. Pomagasz, nie musisz znać szczegółów.- warknął zirytowany tym, że Fabio zaczynał węszyć. Co nie było przecież dziwne. Każdy chyba chciałby wiedzieć czemu spotkało go to co spotkało i ma spotykać w przyszłości.
Jak bardzo obrósł w mury Matei? Chiński mur w porównaniu do tego był jak ogrodowy płotek. Mężczyzna nie wpuszczał nikogo za blisko, to było niezdrowe, osłabiało i ogłupiało. Liczył się tylko cel, albo ten który wpoił mu dziwnymi słowami nowy ojciec albo jego własna vendetta. Życie, przeżywanie, uczucia... były jak mgła która przysłaniała cel.
Spojrzał na fioletowego kątem oka gdy tamten mówił o gwiazdach i swoim braku strachu. Chyba pierwszy raz w życiu nie wiedział jak odwarknąć na takie słowa więc po prostu milczał. Racja... gwiazdy były kolejną słabością którą powinien Matei zwalczyć! Tylko, że... one uspokajały i w pewnym sensie widział tam na górze to co było i umarło. Usiadł nagle mrużąc oczy z niezadowoleniem i naciągnął kaptur na głowę. Czas było się zbierać, ten młody za dużo gadał o niewygodnych sprawach.
Zanim jednak wstał, Fabio podszedł do niego i zapewne kucnął czy coś by wytrzeć mu brodę. Matei rozszerzył nieznacznie powieki. Ten stan trwał chwilę, brwi powoli zmarszczyły się, a sam mężczyzna spojrzał na wampirka tak jakby za chwilę miał złamać mu kark. Wstał nagle.
-Przestań się wydurniać do jasnej cholery.- zawarczał lodowato. Czemu ten mały był dla niego tak miły i spokojny?!
-Jeszcze raz dotkniesz mojej twarzy i złamię ci rękę.- dodał groźnie, stojąc do niego bokiem i patrząc z góry iskrzącymi od szaleństwa szkarłatnymi ślepiami. Nie żartował. Tak nagłe wycofanie się... to mogło dać do myślenia.
-Rusz dupę, idziemy stąd, wkurwia mnie to miejsce.- rzekł na koniec ruszając powolnym krokiem w dół pagórka.
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Sob Lip 08, 2017 9:31 am

Gruboskórny wampir zaczynał już jak widać tracić cierpliwość do mniejszego. Nie ma co się dziwić, Fabio potrafił nadawać jak karabin z nieskończonym magazynkiem. Ale nie czynił tego by rozzłościć wampira, po prostu był strasznie pochłonięty jego wielką osobą i bardzo chciał lepiej poznać. Co prawda zdawał sobie sprawę jak ciężko będzie przedrzeć się przez ten gąszcz nienawiści, złości i groźby zamordowaniem wszystkiego co staje mu na drodze włącznie z irytującymi, fioletowymi jednostkami. Właściwie już chodził po kruchym lodzie, bo po raz kolejny Matei zachowywał się jak zdziczały pies.
Zmarszczył brwi słowa większego. Jak widać Wielki Matei miał w poważaniu co czuje oraz myśli jego nowy worek z krwią - Owszem, jeśli pozwolę na znalezienie mnie. Napalisz się na moją krew, a ja zniknę. I tyle. Nic nie dostaniesz. - o to chodziło. Fabio nie musiał obecnie nic robić, nie musiał nawet pokazywać swojej siły której tak naprawdę nie miał... Ale mógł zniknąć. Wtedy cyborg zacznie wracać na nowo do smutnego życia usianego prochami przeciwbólowymi oraz bezsmakową krwią. Chociaż w gruncie rzeczy było mu szkoda Matei'a. Gdy pił jego krew, nie przyglądał się wspomnieniom bo nie miał najmniejszego prawa, lecz wyczuwał w niej ból. Noszenie za sobą ciężaru przeszłości może być naprawdę przygniatające wręcz wyniszczające i takim przykładem może być Matei. Zatracał się w zemście, w chęci psucia każdego życia.
Dlatego Fabio jeszcze bardziej się uśmiechał. Złość jest przejawem niechęci do zaistniałych faktów. Albo nie lubi radości i okazywania jej lub nie może pojąć, że można się cieszyć. I że niby miał przerazić Młodszego swoim zachowaniem? Nie! Wręcz przeciwnie... On przyciągał Fabia jeszcze bardziej. Nie z takimi demonami miał do czynienia, więc nie odpuści póki nie zostanie zmuszony do tego siłą. Wbrew pozorom Fabio jest silną osobą mimo tej swojej wątłej budowy ciała czy braku mocy fizycznej. Tak szybko się nie poddaje.
- To dlaczego tak długo przyglądałeś mi się gdy piłem Twoją krew? I czemu tak szybko uciekłeś wzrokiem? Masz mnie za głupiego, ale wiem swoje i widzę wiele rzeczy. Wszystko ma swoje drugie dno, zwłaszcza dla wampirów. - wiedział, ze i to zlekceważy. Nawet nie zmusił się zrozumieć jego żartu - Nie myśl sobie, że odpuszczę. - odpowie szybko odnośnie ucięcia tematu czemu pomagać. Ten wielki mur zwany Matei'em zostanie prędzej czy później rozgryziony. Za jaką cenę - nie miał bladego pojęcia. W końcu każdy mur można przebić jeśli jest się w posiadaniu wytrwałości oraz cierpliwości.
Cóż, mógł przewidzieć agresywną reakcję, gdy zechce wytrzeć jego twarz z krwi. Może Matei powinien sobie wydziergać tabliczkę z napisem "Nie dotykaj mnie bo gryzę?". Tak, na pewno ułatwiłaby sprawę.
Nie zdążył porządnie wyczyścić brudnej brody wampira, ka ten zerwał się niczym poparzony i już pokazał kły. Fabio wycofał się również, przyjmując postawę uniesionych dłoni na wysokości twarzy - Nie chciałem Ci nic zrobić, tylko wyczyścić twarz z krwi. Uspokój się, już Cię nie dotknę. Chodź sobie brudny jak lubisz. - nie chciał też mieć złamanej ręki. Westchnął cicho, urywając chusteczkę na jej miejsce w kieszonce. Prychnął na jakże miłe słowa Ruszenia dupy. Wkurwiające miejsce? Naprawdę?
- Nie jesteś zły na miejsce, tylko na to, że ktoś umie się uśmiechać i być miły. - igra sobie? Trudno. Chociaż gwałtowne zachowanie pozostawia rany na wrażliwej duszy, to i tak szedł dalej. Niech nie myśli, że Fabio jest jednym z tych którzy mają cudowne życie. Oczywiście, dzieciństwo miał cudne i bez przykrości, bez zagrożenia życia ale teraz jakby wszystko nabrało innego toru. Skończyła się bajka, a zaczęła okrutna rzeczywistość w której to Włoch zaczyna wierzyć w swoją odpychająca odmienność - Gdzie chcesz iść, skoro już nie chcesz tu być? - chyba musiał wiedzieć co planuje Matei. I tak dla informacji, nie zachowywał dystansu. Starał się co prawda nie zakłócać sfery prywatnej, lecz też nie odsuwał się w dal. Chciał widzieć mimikę wiecznie złej twarzy by wy chwycić znowu najmniejszy szczegół zmiany.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Czw Lip 13, 2017 8:15 pm

Z drugiej strony stał sobie właśnie taki Matei którego potrafiła wkurzyć nawet mucha latająca zbyt natarczywie wokół twarzy. Pomyśleć, że lubił słuchać opowieści o samurajach i mimo swego pochodzenia chciałby być taki jak oni. Siłą niemal im dorównywał lecz niestety cierpliwości mu nieco brakowało... no i zaznaczyć trzeba, że mężczyzna wciąż trafiał na nieodpowiednich ludzi (czy raczej wampiry). Psychikę w strzępach ciężko będzie jakoś poskładać do kupy. Dlatego też Fabio niemożliwie mocno go drażnił, ale przez wzgląd na krew Matei sięgnął do pokładów swojego spokoju i dlatego Fioletowy jeszcze stał przed nim "żywy". Czyż nie była to smutna przypadłość? Zdusić każdego kto zbliży się za bardzo i według umysłu wampira - przysłoni mu jego życiowy, chory cel?
Fabio lubił drażnić się z niebezpiecznymi typami? Pewnie nie zdziwiła go więc reakcja krwiopijcy któremu być może nawet chciał pomóc.
"Cyborg" zawarczał gardłowo i złapał nagle drobną szyję wampirka w swoją metaliczną łapę. Udusić raczej go nie udusi z racji rasy, ale wkurw mógł jakoś na nim wyładować. Tak by... go nie zabić. Ciężko było mu się kontrolować co chyba było widać.
-Jeszcze raz pieprzony cwaniaku powiesz o znikaniu i przywiążę cię święconymi łańcuchami do ściany w moim mieszkaniu.- to nie był krzyk, raczej wycharczane ostrzeżenie. Matei nie chciał zabijać czegoś co dawało mu ulgę, ale na prawdę ciężko mu było znosić fakt, że ktoś tak drobny z nim pogrywał.
-Specjalnie dla ciebie.- zbliżył swoją twarz do buzi Fabia przewiercając krwawymi ślepiami jego wzrok
-Pójdę do kościoła, sam się poparzę, ale przyniosę te cholerne łańcuchy i cię skuję.- dokończył warcząc niemal jak wściekły rosomak. Ręka zaciskała się nieco mocniej niż sądził, ale winić za to trzeba było fakt, że Matei średnio czuł nacisk na metalu. I tak cud, że cokolwiek czuł dzięki pływającej w obwodach jego własnej krwi. Puścił go w końcu i zacisnął pieść tak mocno, że aż coś zazgrzytało, a może to były jego zęby... Na szyi tej jakże kruchej i cechującej się momentami cieplejszymi uczuciami niż ludzie istoty, pojawiły się oprócz śladów po ugryzieniach także silne zasinienie. Dobrze, że krtań jakoś ocalała. Matei oddalił się na kilka kroków i przywalił nagle bez słowa w drzewo tak mocno, że jego metalowa łapa zagłębiła się w konarze po łokieć. Tak... potrzebował czegoś w co mógłby władować swoją energię. Lepiej by nie była to szyja Fabia. Wyszarpnął rękę i spojrzał na wampirka swoimi wściekłymi oczyma. Matei miał problem... ale o tym Fioletowy już chyba dawno wiedział.
Późniejsze słowa sprawiły nieznaczne przymknięcie oczu.
-Co według ciebie jest drugim dnem. Skoro cię nie zabiję to w drodze wyjątku mogę cię wysłuchać.- odezwał się swoim niskim głosem już nieco spokojniejszy dzięki wyładowaniu które niedawno nastąpiło. Młodszy wampir igrał z niepojętą siłą krwi Pelego... oby tylko w pewnej chwili nie przesadził i oby nie dowiedział się o nim nikt z otoczenia Mateia. Nie potrzebował słuchać wykładów od Katashiego czy Duncana... albo tym bardziej być zmuszonym do usunięcia Fabia.
Czy "cyborg" powinien mieć taką tabliczkę z napisem? Owszem, dodatkowo przydałoby się dopisać "uwaga niestabilny emocjonalnie" oraz "w razie awarii zadzwoń pod numer xxx - Duncan naprawy 24/7, atrakcyjne ceny". Niestety jak już było powiedziane Matei widział wiele spraw w nieco odmienny, nieco wykrzywiony sposób.
-Po prostu tego nie rób i tyle.- rzucił marszcząc nos po kolejnym już przecież wybuchu. Żeby tak się bać chusteczki! Dobre... szkoda tylko, że nie chodziło oczywiście o strach przed czystością, a czułym i delikatnym dotykiem. Jeśli już się do kogoś zbliżał zazwyczaj go ranił by słuchać płaczu ofiary... nie było w tym mowy o subtelności. Fabio na ten przykład chciał zrobić coś czego wampir po prostu nie akceptował. Przecież ostatni raz czuł delikatność... heh nie pamiętał już nawet jakie to było uczucie, ale na pewno zbyt dawno temu.
-Skoro tak mówisz niech ci będzie.- wzruszył ramionami wiedząc do czego dążył chłopak. Chciał go jak zwykle podpuścić do jakiejś wpadki słownej. O niego... też coś! Miejsce było zbyt spokojne i go wkurwiało, tak... chodziło definitywnie o miejsce. Ruszył więc przed siebie na dobrą sprawę nie wiedząc gdzie. Może wyląduje sobie gdzieś w parku, albo w centrum miasta? Wszystko mu było jedno byle już się nie zatrzymywać i nie prowokować... Fabia.
-Do parku, tam też jest cisza i może nie spotkamy żadnego łowcy który zacząłby płakać, że jestem brudny jak ty, albo wampira który zacząłby płakać, że łamię tajemnicę. Kurtyna i tak nie istnieje.- rzucił pod nosem wyrażając o dziwo swoją opinię w tym temacie. Dłonie schowane do kieszeni bluzy, kaptur na głowie, zaschnięta krew na mordzie... tak zdecydowanie nikt nie zwróci uwagi na prawie dwumetrowego obdartusa i idącego obok dziewczęcego chłopaka, wyglądającego teraz jak ofiara przemocy domowej.
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Pią Lip 14, 2017 11:10 am

Całkiem możliwe, że relacja może być zbyt mocno toksyczna między Fabiem a Matei'em. Ale okrutne byłoby odwrócić się plecami do osoby potrzebującej, a zdziczały cyborg wymagał ciężkiej uwagi i wiele cierpliwości. Przez okucieństwo wychowany wielkolud, Fioletowy aż sobie tego wyobrazić nie mógł. Tylko czy na tyle będzie silny aby mieć jakikolwiek kontakt z tak bezwzględną osobą? Czas pokaże.
Na pewno trzeba powoli stawiać kroki aby wampir nie rzucał się od razu z łapami, tylko chciał porozmawiać. Tak samo po niepowodzeniu nie będzie czynił z siebie ofiary, bo osobnik typu Matei'a poczuje się jeszcze bardziej bezkarnie.
A co do fizycznej przemocy...
Chwyt na szyję był mocny. Fabio mimo bycia istotą nadnaturalną cenił powietrze i oddychanie nim. Poza tym sam ucisk okazał sie niemalże miażdżący. I co chciał osiągnąć przez okazanie takiej brutalności wobec słabszego? Przywołać w nim strach? Że nagle zacznie się kulić? Owszem, w oczach Fabia pojawiła się cząstka strachu bo umierać jeszcze nie chciał, w dodatku zaczynał wątpić co mogło okazać się najgorsze.
Dopiero po groźnych słowach mających dać do zrozumienia, że może spełnić swoje czyny, ogarnął się. Chwycił drobnymi palcami za stalową rękę, chcąc ją jakoś odciągnąć, Matei mógł zaś poczuć, że słabszy nie ulegnie. Wizja bycia więzieniem mijała się z celem. Przeszywający wzrok, warczenie. To było aż przykre...
Wypuszczony, opadł na kolana dławiąc się i masując szyję. Zapewne zostaną brzydkie ślady... Naprawdę musiał?
Trzymając dłoń przy szyi, podleczył ją trochę, chcąc uzyskać odrobinę ulgi. Since zostaną i tak. Zadrżał nagle po tym jak doszło do jego uszu odgłos uderzenia. Skierował wzrok w kierunku hałasu przez co zamarł na moment. Metalowa ręka utkwiła do połowy w drzewie! Aż po prostu przełknął ślinę nie mając nawet odruchu skrzywienia się przez ból.
Ciężka sprawa...
Doskonale wiedział że pod tą kupą blachy kryje się bardzo skomplikowany problem do rozwiązania. Dużo pracy, chęci i wytrwałości aby chociaż osoba Nerwusa zaakceptowała wampirka obecność.
I co zauważył? Że wampir uspokoił się. Czyżby jakoś rozładował nerwy? Brutalnością? Zawsze to jakiś sposób.
Wysłuchać? Trochę się zdziwił, no westchnął bo przecież zaś padło słowo "Zabić", ale co zrobić, grunt że chciał rozmawiać - Chodziło mi o to, że picie krwi wcale nie jest takie puste i stanowi jedynie zaspokojenie potrzeby. W jakiś sposób zdołałem przykuć Twoją uwagę, co już podświadomość dała Ci do zrozumienia, że istnieje coś więcej niż barbarzyństwo. Cóż, nie mnie to oceniać bo zaś przywołam w Tobie niepożądaną agresję, a już wystarczająco czuję się źle przez sporą ilość siniaków. - może i igrał, lecz Matei sam chciał wiedzieć.
- W porządku. - skoro nie chciał, nie będzie tak robił. Zapewne delikatność była czymś obca dla starszego więc okazywanie jej na siłę mogło czynić wielkie szkody. Póki co nie zamierzał działać gwałtownie o ile w ogóle coś zadziała. Zmieniać go nie zamierzał, ale miło by było żyć w zgodzie oraz bez przemocy.
Nie zaprzeczył ani też nie potwierdził. Zmarszczył lekko brwi i mimo bólu jaki mu Matei sprawił, uśmiechnął się - Może kiedyś przekonasz się, że delikatność też uspokaja. - doda chociaż wątpił w jaką kolwiek reakcję. Co poradzić...
Zmiana miejsca. Czemu nie? Chociaż komentarze mógłby sobie darować - Brud od krwi wcale nie zwróci na Nas uwagi, poza tym też kiepsko wyglądam i to dzięki Tobie. - też upie wytknąć i sarkastycznie dokuczyć. Jeśli Matei znowu wykaże się agresją, Fabio po prostu zmieni trasę i tyle z ich kwitnącej znajomości.
Właściwie o co chodziło z kurtyną? Czyżby nie dbał o tajemnicę wampirów? Nie wiedział, że może sobie mocno zaszkodzić? - Kurytna ma swoje plusy. Możemy żyć razem z ludźmi i nie martwić się karami łowców czy Rady. - zapewne nie zgodzi się, Fabio woli jednak żyć spokojnie bez ryzyka śmierci - Ciągła walka przynosi nieszczęścia. - dodał i podszedł nieco bliżej wampira. Otulił się szczelniej peleryną, by zasłonić brzydkie ślady.
Z całą pewnością potrzebował szybkiego prysznicu.
Wyruszenie w stronę wyjścia zapewne zajmie trochę, miał przy tym cichą nadzieję iż Matei zaś nie wybuchnie złością - Ty na serio mówiłeś o tych łańcuchach? - zerknie na wampira będąc zmuszonym odrobinę zadrzeć głowę do góry, w końcu Mat jest zbyt wysoki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Czw Lip 27, 2017 12:24 pm

Wysłuchał kolejnych już słów Fabia, oczy miał półprzymknięte jednak co ważniejsze z jego twarzy zniknęło napięcie wywołane przez wściekłość. Tym razem zapanował w nim chłód i dystans. Słowa które usłyszał wywołały na jego ustach delikatny uśmiech
-Myślisz, że nie znam się na sztuczkach wampirów?- zapytał z obecnym w głosie sarkazmem
-Namieszałeś mi w głowie i za to powinienem cię zabić lub trwale okaleczyć jak wielu przed tobą. Nie mam żadnych barier w umyśle, ale jeśli władające mną dziecię nocy nie zamierza mnie od razu zabić kiedy nie jestem do końca przytomny... to albo sam sobie życzy śmierci albo jest najzwyklejszym w świecie głupcem.- rozłożył ramiona i parsknął kręcąc głową. Wkrótce jednak ręce wróciły założone na siebie przed tors.
-Twoja krew jest ciekawa w swym składzie. Nie wiem jeszcze czy wywołało to twoje maczacie łap w mojej głowie czy faktycznie tak jest.- zwęził nieznacznie powieki
-Jednak nadal żyjesz i masz wszystkie kończyny, czy to nie powód do świętowania? A ty chlipiesz nad paroma siniakami.- warknął na zakończenie, a metal na jego dłoni aż zatrzeszczał gdy mocniej ją zacisnął.
Cholerne, delikatne wampiry tych czasów. Gdzie podziali się krwiopijcy których spotykał w Rumunii?! Nadal co prawda się ukrywali ze względu na niebezpieczny przyrost łowców, ale nie przeszkadzały im drobne rany które z resztą chwilę później się zasklepiały.
Delikatność... on nawet nie pamiętał jakie było to uczucie, bo czy ktoś mający ponad 300 lat mógłby pamiętać co czuł w wieku 5 lat? Czasem za dnia, gdy leżał w swojej ruderze męczyły go koszmary. Uśmiechnięta twarz jakiejś wampirzycy, brak bólu i tyle. Ciemne ślepia rodowitej Rumunki, włosy niczym krucze pióra układające się w pukle, biała cera i czerwone usta ułożone w łagodny uśmiech. Nienawidził koszmarów w których nawiedzała go ta kobieta, tak bardzo nie pasująca do tego co czuł nocą. Dlatego też dotyk wywołany przez Fabia wyprowadził go z równowagi, nie pasował do tego co czuł i robił.
-Nie bądź naiwny. Uspokoi mnie dopiero śmierć, gdy wyrżnę łowców i pewne wampiry, wtedy może poczuję spokój. Potrafisz coś jeszcze oprócz mieszania w głowie?- rzucił nagle pytaniem. Miał pewne plany i być może Fioletowy nawet mógłby mu się przydać w przyszłości.
Parsknął niskim, trzeszczącym śmiechem słysząc słowa wampirka.
-Kiepsko wyglądasz? Przykro mi, wiesz? Może zahaczymy o fryzjera, a na przeprosiny kupię ci kwiaty...- czy ociekało to sarkazmem? I to jeszcze jak. Pierwszy raz ktoś zwracał uwagę na takie rzeczy podczas spotkania z Mateiem. Zazwyczaj skarżenie się oscylowało wokół "już dość, bo wystają mi nagie kości" albo "błagam tylko nie rozgrzany pręt".
-Jeśli ci się nie podoba możesz odejść. I tak cię odnajdę jeśli zajdzie taka potrzeba.- warknął wsuwając dłonie do kieszeni bluzy. Szedł raczej powolnym krokiem bo nigdzie mu się też nie śpieszyło. Z resztą i tak zawsze był sam więc co za różnica...
-Tęsknię za czasami gdy po ziemi chodziło mniej łowców. Nie zdziwię się jeśli niedługo otworzą oficjalną szkołę i otwarcie powiedzą światu, że szukają chętnych do "wojska" bo "złe armie" tego świata wymyśliły takie eksperymenty, że ich wojownicy są "nadnaturalni". Dzięki temu będą mogli otwarcie szukać nowych łowców i doszczętnie nas wyniszczą. Istoty które chadzają po tej ziemi o tylu setek lat.- rzucił lodowato.
-Wiesz których łowców nienawidzę przede wszystkim? Tych którzy piją naszą krew. Sztucznie wydłużają sobie życie by móc z nami walczyć. Z chęcią zamknąłbym takiego i patrzył jak powoli się starzeje i umiera.- dodał uśmiechając się pod nosem. Chyba miał już plan na czas kiedy znudziłoby mu się trenowanie do walki z ojcem.
-Dziwi mnie, że Radzie zależy na kurtynie.- pokręcił głową marszcząc mocno brwi.
Nie zerkał na mijane nagrobki jakoś specjalnie, ani na Fabia. Po prostu szedł przed siebie z marsową miną i dumał... może nad losami wampirów? A może jedynie swoim...
-A czemu nie.- burknął.
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Czw Sie 03, 2017 10:27 pm

Może i Fabio zbyt mocno ryzykował próbując rozmawiać w jakikolwiek sposób z wielkim kolesiem, ale właśnie taki był! Nieważne kto kim jest, jak wygląda i jak okrutne może mieć podejście do świata, Fabio zawsze skłonny do rozmowy. Chociażby zalewać się łzami by miał, to i tak nie przestanie. W tym przypadku właśnie tak było... Fioletowy nie mógł się wręcz powstrzymać by zaprzestać jakiejkolwiek konwersacji. Dlatego też słuchał go, słuchał każdego słowa i wyłapywał mimikę.
Uśmiechnął się?
Chociaż przy tym co powiedział, uśmiech jakby zaczynał tracić. A może był tylko złudnym podkreśleniem okrutnej osoby?
Naburmuszył się na całość, znowuż zdając sobie sprawę jak bardzo Matei lubi drażnić słabszych. Poza piciem, podnieca go też znęcanie się? Tak, stanowczo zbyt często obracał się w podobnym towarzystwie - Aha, czyli żyję tylko dlatego, że mam smaczną krew i w przyszłości Ci się na coś przydam. Zresztą, już była o tym mowa. Ty po prostu lubisz się pastwić nad słabszymi. - nie, nie wytykał, tylko zauważył - Dla mnie powodem do świętowania są całkiem inne rzeczy. Ty byś nawet ich nie pojął... póki co. - nie skreślał nigdy nikogo, nawet wielkiego, metalowego kolosa który to spoglądał na wampirka jak na denerwująca pchłę.
Cieszył się, że jest cały i że Matei okazał się na tyle cierpliwy iż słabszego nie zabił. Fabio nie miałby najmniejszej szansy się wybronić, w końcu to nie jego los obdarował siłą tylko pechem. W porównaniu do swoich braci... nie, lepiej już się nie dobijać - Naprawdę jednak mogłeś sobie odpuścić. - dodał, gdy rozmasowywał sobie szyję.
Ten chwyt... Gdyby zacisnął mocniej, skrzywdziłby trwale wampirka. Niesamowite jednak, że przystopował. Szkoda byłoby tracić marne życie na jakieś przyduszenie, a potem zmiażdżenia szyi co mogłoby doprowadzić do śmierci.
Lecz czy odrzucił w jakikolwiek sposób Fabia od siebie? Nie. Każdy krok musi nastąpić, rana musi zostać zadana by pozbierać się i brnąć dalej, nawet jeśli miałby zanurzyć się w bagnie nieszczęść po same uszy. Istota Matei'a skrywała tak w sobie wiele bólu, że ten mógł nie mieć o tym zielonego pojęcia! Ale skąd Fabio o tym wiedział? Z jego krwi, ze wspomnień wypełnionych po brzegi cierpieniem oraz nieskończoną chęcią zemsty na osobach mające wielką działalność w jego krzywdach. Całkiem zrozumiałe, lecz czy warte tyle zachodu? Wampir też samą nienawiścią nie żyje, może przecież próbować się też zrelaksować na inne sposoby - Cudza śmierć nic, a nic nie przyniesie Ci ukojenia, Matei'u. W pewnym momencie nawet i wampirowi przychodzi krwawe sumienie aby utrudnić życie oraz sen. Odnajdź spokój też i w innych rzeczach. Na pewno jest coś, co poza zabijaniem może przynieść spokój. - wymądrzał się? Ani trochę. Byłoby szkoda patrzeć jak tak zagubiona istota we własnych żądzach ma stoczyć się jeszcze niżej. Co z tego jak wymorduje? Co z tego, że zaspokoi zemstę? A co potem? Jeśli zacznie jej brakować? Dalsze mordy? A może samobójstwo?
- Potrafię też i leczyć. - niech wie, Fabio nie robi tajemnic z pomocnych mocy. A nuż może kiedy Matei zechce otrzymać pomoc? Włoch nie odmówi. Nie potrafiłby... - Wiesz? Mógłbym naciskać abyś właśnie tak uczynił w ramach za dość uczynienia. Naprawdę, nie znam Cię na tyle by oceniać, nie mam prawa naciskać na Twoją zmianę... ale Ty też mnie nie znasz i odpuść sobie szczeniackie zagrywki. - powiedział karcąco młodszy do starszego. Jak widać wiek nie mówi o dojrzałości, tylko zachowanie oraz postawa. Obecnie Matei zachowywał się jak wredny gówniarz, który o pastwił się nad słabszym w szkole - Sugerujesz mi, że i tak mam się czuć zniewolony? Przecież nawet nie jesteś moim Panem i nie masz prawa nim być. Pomogę Ci, bo wiem że jesteś osobą która pomocy naprawdę potrzebuje i to jak najszybciej. Co więcej, Tobie tylko chodzi o krew. - wzruszył ramionami. Wielokrotnie oddawał już swoją posokę, bo jak mówiono wcześniej - jest nadzwyczajnie dobra, a w połączeniu z feromonami istne ptasie mleczko dla wampirzego podniebienia! Tylko czy taki stalowy gigant to doceni? Póki do Fabio musiał przetrzymać nagłe ataki wampira, starać się teraz jakoś wybronić. Dlatego szedł cicho, blisko ale też i nie za bardzo, coby miało naruszyć strefę przestrzenną dla wysokiego. Przynajmniej mogą spokojnie porozmawiać. Aczkolwiek aktualnie słuchał tego, co ma do powiedzenia Cyborg.
Nienawidził łowców? Gdzieś już to słyszał... Jak widać wampiry obawiały się ich potęgi i nie ma czego się dziwić. Poniekąd wampirek też się bał, tylko zwolennikiem przemocy nadal nie jest - To przerażające, że ludzie tak bardzo pragną władzy. Tak samo jak i wampiry, zatracają się za pogonią własnych chorych pragnień i zapominają o tym, co jest najważniejsze naruszając przy tym harmonię życia. - może odbił nieco od tematu, ale jeśli są już przy swoich opiniach... - Poniekąd rozumiem Twoją wrogość do łowców, tylko nie wszyscy są tacy. Wierzę w siłę naszego Przewodniczącego oraz rozsądek Dowódcy. Nie należy też zapomnieć o Kaienie Cross'sie. On też ma ogromny wpływ na decyzję... Więc może nie będzie osobnej szkoły dla łowców? Może w końcu zaprzestaną biec za czymś, co jest ich ponad siły? Chociaż żyję w cichej nadziei, że wreszcie ta cała wojna się zakończy. Już zbyt wiele śmierci ponosiło niewinne osoby. - zaprewne się nie zgodzi, w końcu Matei to wojownik, a Fabio szary użytkownik rzeczywistości.
- Nie chcą rozlewu krwi. - wierzył w to? Zna Hiro od dawna, niemalże się przyjaźnią. Tylko czy aby na pewno w su procentach poznał ciemną stronę obecnego Księcia wampirów? Nie i nie chciał poznać - Naprawdę boję się, że nie podołam temu okrutnemu pokazie siły obu stron. - aż westchnął drżąco. Trochę smutne, że łańcuchy miały być naprawdę... Byłby skłonny skuć kogoś, kto potrzebny jest na chwilę? Jak widać jest - A może ja bym Cię tak zakuł i zaczął nauczać Nie krzywdź innych bo też ich boli? - uniósł brew przy słowach! Przecież skoro ten typ taki macho jest, to czemu Fabio ma nie pokazać swojej twardej strony? A fe! Ona nie istniała! Podbiegł do wyższego, chcąc go chwycić za rękaw bluzy choć w ostatnim momencie się powstrzymał. Zapewne zareagowałby agresją. - Bardzo cierpisz? Bo niechcący wyczytałem w Twoich wspomnieniach wiele emocji... Nie chciałbyś nigdy popracować nad... uwolnieniem ich? - mowa o delikatności? Owszem - Nie pamiętasz jak czułość działa, prawda? Jak koi skołatane nerwy, jak działa lecząc na krwawiącą duszę. Może nie myślał byś tak wtedy o zemście tylko się skupił bardziej na sobie? - coś podziała? Uzna, ze Fabio jednak nie jest taki upierdliwy... Bardzo by chciał. Stał przy wampirze, zadzierając łebek w jego stronę. Jakoś nadal nie bał się spoglądać na to złowrogie spojrzenie oraz poranioną twarz. Wręcz przykre iż ktoś tak mógł się pastwić nad kimś dla własnych chorych pobudek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Matei Sob Sie 05, 2017 3:13 pm

Ciekawe podejście do życia miał Fabio, niektórzy mogliby wręcz zapytać jak dożył swojego wieku. Może był po prostu szczęściarzem, albo szczęście było najzwyklej w świecie jego swoistym fatum. Kogo by nie zaczepił, przeżywał choć każdy inny by umarł, można było to chyba określić na swój sposób też pechem... zwłaszcza jeśli miało się zły dzień. W każdym razie Matei co jakiś czas irytował się otwartością i pewnością siebie młodszego wampira. Był inny i mimo bólu nadal był spokojny. Nie płakał, nie błagał, ani się nie podniecał jak niektórzy... pozostawał sobą. Intrygujące.
Patrząc na twarz Mateia można by nawet powiedzieć, że byłby przystojny gdyby nie liczne blizny. Tak jakby patrzeć na twarz z marmuru w której ktoś postanowił narobił bruzd. I ta właśnie chłodne i nieruchoma twarz spojrzała na Fabia gdy mówił naburmuszonym tonem o upodobaniu krwiopijcy do znęcania się. Poruszyło go to? Ani trochę bo mówił jak było. Przez większość życia będąc obok Pelego doświadczał tylko upokorzeń i znęcania się. Naturalną koleją rzeczy było chyba, że teraz sam Matei znęcał się nad innymi. Czuł się silniejszy, a strach przed Pelem odchodziła w niepamięć. A to, że swoim zachowaniem mógł korumpować innych? Powiedzmy, że nie patrzył aż tak dalekosiężnie... jego własne cierpienie i nienawiść było zbyt potwornie wielkie by widział coś ponad to.
Spuścił wzrok z Fioletowego, gdy ten zaczął masować sobie szyję. Patrzył teraz przed siebie nie patrząc na nic szczególnego. Za dużo już dziś paplał... przecież z reguły nie mówił nic, a tu jakaś mała pchła zmusiła go do otwierania jadaczki zdecydowanie zbyt często. Opuścił powieki do połowy na ślepia w których czerwień powoli zaczynała gasnąć, ustępowała piwnemu odcieniowi.

Zdawał się ignorować czy w ogólnie nie słyszeć tego co mówił do niego Fabio. Oczywiście było jednak zupełnie inaczej, słyszał każde słowo i wydawało mu się co najmniej irracjonalne. Czyjaś śmierć miała nie przynieść mu ukojenia? Wyrwanie krtani Pelego i patrzenie jak smaży się na słońcu, dławi się swoją krwią... to miało nie przynieść mu ukojenia? Oszpecony marmur jego twarzy wykrzywił niezbyt przyjemny uśmiech. Takie uśmiech nigdy nie wróżył nic dobrego, ociekał jadem i złymi intencjami. Nie skierował jednak samych ślepi na drobnego wampirka który chciał mu jedynie pomóc. Pokazać, że świat to nie tylko nienawiść i walka.
-Powiedz mi, czy znasz Pelethitesa Asmodeya dawniej zwanego Draculą którego wyrzuciła na świat ziemia Rumunii kilka wieków temu?- zaczął niespodziewanie, a z twarzy znikł nawet cień poprzedniego uśmiechu.
-Upiór pożerający matki wraz z niemowlętami. Chaos żyjący w jego łbie pożarł również i mnie. Nie ma takiego czegoś jak sumienie.- powiedziała chłodno i spojrzał w końcu na Fabia z góry. Jego oczy mieniły się pod kapturem.
-Sumienie wymyślili sobie ludzie którzy chcą przeżyć jak te karaluchy. Sumienie nie jest mi potrzebne i przez ponad blisko 400 lat nigdy nie było mi potrzebne. Jak chcesz poruszyć pięknymi słowami coś co nie istnieje.- odwrócił wzrok widząc przed swoimi oczyma wszystkie te chwile gdy Pele podstawiał mu pod nos najróżniejsze istoty. Kiedyś było ciężko zabić mu dziecko, ale przy pięćdziesiątym na prawdę wampir obojętnieje. Dodać do tego można jeszcze kolejne dwa wieki mordowania... Matei nie wiedział co oznacza współczuć zmarłym. Zabicie ojca sprawi, że w końcu będzie mógł się uśmiechnąć. Oszaleje wtedy zapewne ale w jego rodzie było to chyba całkiem normalne.
Szli w ciszy zaledwie przez moment bo potem wampir usłyszał coś niezwykle interesującego. Leczyć?
-Znasz moc leczenia czy jesteś konowałem jak ludzie.- zapytał wyraźnie zainteresowany tematem. Krwiopijca znający się na magii uleczeń stanowczo by mu się przydał. Może... może kiedyś mogliby oddać mu jego nogę, rękę...
Uniósł brew słysząc kolejną tyradę Fabia. Spojrzał na niego i warknął coś pod nosem. Matei nie przepadał za tym jak się go obrażało, zwłaszcza jak pyskowała mu jakaś mała fioletowa osóbka.
-Czy jeśli wyrwę ci język uznasz to za mniej "szczeniackie"?- warknął sugerując tym samym odpowiedź wampirkowi. Och nie był jeszcze wściekły, tylko szczerze uprzedzał Fabia o konsekwencjach takiego zachowania. Nie potrzebował jego języka i z pewnością zyskałby gdyby mu go usunął. Co by wtedy zrobił... zamigałby go na śmierć?
-Słuchaj uważaj sobie co chcesz. Możesz widzieć w sobie samarytanina, niewolnika, ghula mam to gdzieś.- warknął pod nosem chcąc jak najwyraźniej podkreślić, że ma na Fabia wyjebane mówiąc kolokwialnie. Oczywiście nie do końca była to prawda, ale zanim cokolwiek mocniej się zmieni będzie musiało minąć jeszcze trochę czasu i sporo pracy ze strony ich obydwu. Chociaż chyba bardziej Fabia...
-A ty nie masz żadnych chorych pragnień?- uniósł znów nieznacznie brew po czym pokręcił głową.
-Ludzie pragną być jak my. Nawet nie wiesz ile razy słyszałem błagania kiedy już jakiś człowiek się zorientował czym jestem. "Och błagam zamień mnie w wampira będę ci służyć". Obrzydzają mnie takie stworzenia. Łowcy którzy w imię boga z nami walczą i chłepczą naszą krew nie gorzej niż my ich własną.- parsknął.
-Rozsądek Oświaty? Nie widziałeś chorych wampirów chodzących po mieście? Na własne ślepia widziałem. Dworska eleganta wybierała wczesną nocą kwiaty. Skórę miała białą jak papier, przykładna wampirzyca i wiesz co się stało? Złapała się za brzuch, potem za głowę i upadła na kolana zakrywając usta. Oczywiście ludzki worek do niej podszedł by pomóc jej wstać. Rozsądny wampir wstałby i odszedł, a ta eleganta? Jej ślepia błysnęły czerwienią, a wkrótce szkarłat zrosił i kwiaty i posadzkę kwiaciarni. Rozszarpała człowieka na strzępy po czym wypadła na ulicę niczym pomiot krwi E. Padła na pierwsze przechodnia jakiego spotkała. Gasiła pragnienie, a w tym czasie pojawili się łowcy. Przysięgała im że nic nie pamięta ale oni i tak ją skuli i unieruchomili. To jest twój rozsądny Dowódca. Rozsiali jakieś gówno po Yokohamie które powoduje, że wariujemy, a potem "legalnie" nas odławiają.- warknął patrząc poważnie na Fabia.
-Mam nadzieję, że Książę rozwali czaszkę Dowódcy o ziemię.- dodał lodowato. Wkurzył się, że znów musiał za dużo powiedzieć ale nie mógł milczeć w tym temacie. Vendetta na swoim ojcu to jedno, ale był też wampirem z krwi i kości.
-Oczywiście, że podołasz. Wiesz co zrobisz? Zamkniesz się zapewne jak ludzie w domach i zaczekasz aż jedni albo drudzy się wybiją.- rzucił jakby mówił o czymś mega oczywistym. On zapewne stanie z wampirami chociaż... przed śmiercią z rąk łowców wolałby spotkać się z Pelem...
Przemilczał rozmyślania Fabia na temat skucia Mateia i nauczania go czegokolwiek. Tylko Duncan wiedział jak go czegoś nauczyć czy do czegoś zmusić, ale wampir nie zamierzał poruszać tego tematu. Z drugiej strony nie sądził by Dun chciał pozbyć się swojej maszynki do zabijania i przybranego syna. Kolejny wariat którego musiał znosić Matei... ale chociaż ten wariat ocalił mu życie. Dał sposobność do zemsty...
Przyspieszył kroku słysząc pytanie. Czy cierpiał? Nie chciał o tym rozmawiać, a uwolnienie czegokolwiek co kryło się w nim uważał za jeden z najbardziej fatalnym pomysłów świata.
-Skupiam się na sobie.- warknął.
-Zemsta jest jedną z najsilniejszych i najbardziej osobistych emocji nie uważasz?- dodał stając nagle i wpatrując się w ślepia Fabia by jak najlepiej dać mu do zrozumienia co o tym myśli.
Matei

Matei

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : metalowa ręka, katana o zielonkawym ostrzu
Moce : w kp


https://vampireknight.forumpl.net/t3309-matei#71332 https://vampireknight.forumpl.net/t3338-mieszkanie-mateia#71650

Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Gość Pon Sie 07, 2017 8:02 pm

Sam Fabio czasami nie rozumiał swojego szczęścia jeśli można byłoby to tak nazwać. Może i fartem było to, że dał radę przeżyć. Ale za jaką cenę? Nigdy nikomu nie chciał wyrządzić krzywdy, starał się być użyteczny, pomagać. Wycofywał się kiedy zachodziła taka potrzeba, lecz tutaj był całkiem inny przypadek.
Owszem, miał już do czynienia z wampirami zatraconymi we własne chore żądzę czy zagubienie na swojej drodze. W końcu służył Samuru. A ten typ po prostu czasami wychodził poza normę, innymi słowy... z socjopatami pracuje się ciężko. Więc jakby nie patrzeć, Fabio doświadczenia odrobinę ma. A ten tutaj Matei, osoba wyjątkowo skrzywdzona w młodości. Nie zaznał spokoju, opieki i przede wszystkim ciepła osób najbliższych. Nie ma co ukrywać, w rodzinie wampirzej powinny występować takie wartości aby nocna istota mogła swobodnie żyć wśród ludzi albo chociaż uzyskać harmonię samego jestestwa. Matei tego ewidentnie nie posiadał.
Więc naprawdę myślał, że Fioletowy po prostu przejdzie bokiem? Sama myśl, że tak wielka istota mogłaby sobie zrobić krzywdę jeśli poszłoby coś nie po jej myśli.
Przeważnie tak jest.
Więc to by było czyste zaniedbanie nie tylko od strony duchowej, lecz i zawodowej.
Co zresztą zdążył już zauważyć? Że spokój Matei'a nadchodził nieubłaganie, a mogła świadczyć o tym chociażby zmiana koloru oczu. Zapewne gdyby mieli cieplejsze relacje, uśmiechnąłby się odruchowo i z poczuciem ulgi odetchnął.
Rozmowa trwała nadal.
Trochę się przestraszył zmiany mimiki twarzy wampira. Cóż takiego pomyślał w swojej metalowej głowie? Jakieś sadyzmy? Krzywdy? Fioletowy zmartwił się samym faktem bycia tak pogrążonym we własnych negatywnych emocjach.
Pelethites Asmodey? Kogoś z tego rodu znał, ale samego złowrogiego wampira już nie - Niezbyt. Nie ingeruję w życie wampirów jeśli nie zachodzi taka potrzeba. - odpowiedział, lecz nim coś jeszcze dodał, Matei wtrącił.
Więc stwór zabijający najbardziej niewinnych? I co jeszcze? Skrzywdził i Matei'a? Więc to z winy tego całego Pelego? Aż brwi zmarszczył, zastanawiając się nad całą tą sytuacją.
Ciężka sprawa, w końcu znał też jedną istotę skrzywdzoną przez własną rodzinę. I co z niego wyrosło? Same smutki, wycieńczone życiem oraz własnymi występkami. Żaden morderca nie jest szczęśliwy, bo prędzej czy później demony przeszłości powrócą i uderzą z wielką siłą. Fabio w sumie też do końca taki święty nie jest, sam ma za sobą wiele ale mówić już o tym nie chciał. Lepiej jest brnąć do przodu, walcząc z własnymi słabościami i leczyć powstałe rany na sumieniu. Matei może kiedyś to zrozumie lub też nie.
Wampiry przecież nigdy nie będą do końca szczęśliwymi istotami... bo jaka wieczność jest zapowiedzią lepszej przyszłości?
- No właśnie przeżyć. Nam dane jest żyć całą wieczność, lecz kiedyś nadejdzie ten moment w którym zapytasz sam siebie Czy życie w ciągłym bólu, złości i chęci zemsty jest czymś co naprawdę Cię zaspokaja? Takie życie nie zaprowadzi nigdzie indziej niż do śmierci, Matei'u. Nie mówię byś się zmieniał, bo nie mogę tak mówić. Nie ja dyktuję Ci co masz robić, tylko Ty sam powinieneś przemyśleć swoje postępowanie. Prędzej czy później sumienie przybędzie i sam nie będziesz wiedział co począć. Doprowadzisz do tego, że będziesz samotny a w samotności nikt nie jest w stanie przetrwać. - może troszkę przesadzał... Ale Fabio właśnie tak myśli. Jestestwo wampira nie opiera się tylko na mordowaniu, piciu krwi lecz też i rozwojowi wśród szybko postępującego świata - Świat nie stoi w miejscu, czas idzie szybko a stanie w martwym punkcie nic Ci nie pomoże. - dodał nim padły słowa odnośnie leczenia. Fabio westchnął cicho, obejmując ramiona swoimi łapkami. Wyglądało tak, jakby było mu już zimno! Bo w sumie... osłabiony organizm wciąż cierpiał - To i to. Mam dar leczenia ran oraz jestem lekarzem. - odpowiedział szczerze, nie patrząc póki co na swojego rozmówcę. Wolał utkwić wzrok w bluszczu, który to oplatał jeden z wywyższysz nagrobków mający kształt krzyża. Całkiem miła odmiana, niżeli ciągle patrzeć na tego zadufanego w sobie egoistę.
I znowu groźba! Fabio aż sam warknął, chociaż to warknięcie wcale tak groźnie nie brzmiało - Jeśli nie przestaniesz mi grozić możesz zapomnieć o mojej pomocy! Nie jestem Twoją własnością byś mnie tak traktował więc sobie uważaj! - już dość wysłuchiwania. Może się bał, może serce zaś zatrzepotało tylko ile można tego słuchać?
- Twoje prymitywne i lekceważące nastawienie mnie poraża. Nie znam Cię, ale wiem że jeśli miałbym przebywać z Tobą w jednym pokoju, wolałbym sobie oczy wydłubać i słuch uszkodzić niż na Ciebie patrzeć oraz słuchać. - nie, ten wampir nie umie docenić. Jeśli Fioletowy chciał mu pomóc, to nie mógł okazać słabości. Krok po kroku, a może ta blaszana skorupa zacznie myśleć jak i odrobinę szanować Worek z krwią na nogach.
- Też nie pochwalam tak bezsensownego myślenia ludzkiego. Ale postaw się w ich miejscu... Dla ludzi jesteśmy czymś niesamowitym, czymś co jest nawet nie do końca zrozumiałe, tajemnicze. Łowcy to też ludzie i obawiają się Nas. Poza tym ludzka próżność też ma swoje ponure dno, które przez dosięganie Nas wychodzi niemal bez przerwy. Nadal jednak uważam, że mordowanie siebie nawzajem nie przynosi żadnych rewelacyjnych skutków. Tworzy się krwawy krąg i nigdy z niego się już nie wyjdzie, dopóty jedni nie wymordują drugich. - przerwał. Przecież Cyborg musiał dodać te swoje kilkanaście groszy by dobić wampirka. No tak, łowcy to okrutne osoby, czasami Fabio zapominał że są nawet na równi z wampirami... - A skąd masz pewność, że to oni? Nie oskarżam dopóki nie mam dowodów i Ty też nie powinieneś. - skomentował tylko tyle. Bardzo smutne jest, że atakująca wampirzyca została potraktowana jak zwierzę. Takie jest życie, niestety. Fabio wiedział, że nie da się zmienić go w całości, lecz jeśli udałoby się chociaż odrobinę ulżyć w bólu, w okrucieństwie poprzez powstrzymanie żądnego krwi potwora - to już będzie jakiś sukces - Hiro nie jest taki. - dodał pod noskiem, spuszczając odrobinę głowę. Jak bardzo nie znosił polityki wampirzej, jak bardzo nie znosił tej odwiecznej wojny.
Jak bardzo obie nacje musiały się nienawidzić  skoro o każdą rzecz rzucały się sobie do gardeł?
Tak, bo Fabio jest tchórzem. Znowuż się rozzłościł, lecz w porę złapał odpowiednią dawkę powietrza coby miało go uspokoić - Nie znasz mnie i nie wiesz na co mnie stać, więc nie oceniaj. - odparł chłodno, teraz patrząc to spode łba na większego wampira. Zero strachu, niepewności. Włoch aż kipiał odwagą i pewnie w tym momencie byłby gotów nawet porazić tą blaszaną kupę mięcha tylko po to aby udowodnić jak bardzo do niego się myli.
Pytanie. Po co?
Matei nadal był osobą potrzebującą, wręcz tragiczną. Ileż krył w sobie rozpaczy, aczkolwiek wcale nie musiał jej ujawniać. Ileż wrogości w nim było do osoby, która tak naprawdę nie chciała źle dla niego... Dlatego spytał z ukrytą troską, by czasami nie przyłapał go potwór na słabości - Niby tak, ale do niczego Nas nie zaprowadzi. - dodał w ciszy. A co jeśli nie da się pomóc wampirowi? Fabio zamknął na moment oczy, zaś biorąc głęboki wdech. To co zrobi, może rozzłościć dominującego Matei'a jednakże jeśli nic nie uczni, będzie żałować do końca.
Wreszcie otworzył usta...
- Nie będę dzielił się swoją krwią z Tobą. Nie zasługujesz na nią bo traktowanie mnie jak śmiecia mija się z celem. A moja krew jest tylko dla osób wartościowych. Znajdź sobie innego naiwniaka albo zacznij szanować kogoś, kto chce wyciągnąć pomocną dłoń. Bardzo mi Cię żal, Matei'u oraz ogromnie współczuję. - koniec. Jeśli Matei się wkurzy, będzie musiał dogonić wampirka. W końcu ten w zadumie odwrócił się tyłem do niego, kierując się w stronę wyjścia z cmentarza. Nim jednak to uczyni, po drodze zatrzyma się po koszyk z uzbieranymi kwiatami. Miło jest popatrzeć na kolory przy tak szarym tle oraz ponurej atmosferze. I w sumie to był ten moment w którym wampirek się zatrzymał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Gwałt: nie Empty Re: Gwałt: nie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach