Boczna uliczka

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Sob Gru 29, 2012 3:14 pm

To co Yuu widziałą w grubasku, to już jej osobiste przemyślenia. Jednakże była z nim 10 lat, znosząc wiele upokorzeń ze strony gada, wiele przykrości i wiele bólu, mimo tej jego rzekomej miłości. W aktualnym momencie był dla niej żałosną kupą tłuszczu i tyle, a czy chciała powiedzieć to na głos? Nie, bo po co? Jeszcze tego brakowało, by żonie swego ex mówić o nim w samych negatywach, przecież każda by się wściekła. Gdyby ktoś Yuu zaczął tak gadać o jej mężu, to sama by nie wytrzymała, bo to co jest czyjąś własnością, należy bronić, czyż nie? Yuu tępą strzałą nie była, pustą lafiryndą tym bardziej, pieniędzy miała tyle, że czasem je rozdawała, bo i tak do niej wracały przez jej prace, bo nie mając co zrobić z życiem, pracowała, zwykle na czarno, ale nie każdy chciał takiej pracownicy.
Na kolejne słowa rudej znowu się zaśmiała. Jakże oni do siebie pasowali!
Ż a ł o s n e.
- Tak, przyniosłam papiery rozwodowe by błagać o powrót. No litości, pomyśl trochę. - parsknęła w odpowiedzi przyglądając się wampirzycy. Och, no czemu nie miała napomknąć, że owy rudzielec jest całkiem seksowną istotką? Yuu lubowała się w pięknie, nie tylko ludzkim czy też wampirzym, było też piękno duszy, rzeczy, wiele innych rzeczy do określenia, na które większość ludzi powiedziałoby 'brednie'. A blondynka po prostu to lubiła, podobało jej się jak coś było piękne, ładne, urocze. A sadyzm? To było jedynie podniecenie, a raczej nie pragnęła się podniecać rudowłosą wampirzycą, tak więc cóż. Jeśli ona chce atakować, proszę bardzo, Yuu nie była skora do agresywnych zachowań, póki jej się nie sprowokowało, a były chyba dwa tematy, które doprowadzały ją do szału.
W sumie, co ją obchodziło, czy Hachiko się wkurzy czy nie? Domyślać się jedynie mogła, jaka ona jest, w końcu wiedziała w czym Tess gustuje, toteż żadna zgadywanka.
- Mało mnie to obchodzi, jeśli chcesz bym coś podpisała, przynieś mi to, ja nie będę latała po urzędach za waszymi sprawami. Mi to jest obojętne. - odparła ze spokojem i poruszyła ramionami. Westchnęła dość głośno gdyż zaczynało ją to nudzić i owszem, na początku, gdy poczuła, że wampirzyca stanęła zbyt blisko, to się cofnęła, raz, drugi, nawet trzeci, ale ta ciągle się przybliżała, co blondyne lekko zirytowało. Że co, niby taka dominantka, ta? A bujaj się flądro. Yuu stanęła w końcu w miejscu twardo i pewna siebie. Już czuła niemalże dym w powietrzu, ale nie miała zamiaru wyprzedzać faktów i stać się prowokatorką mimo, iż zaatakowanie Hachiko jako pierwszej, byłoby pomocne i zwiększyło by szanse na korzyść laleczki-blondyneczki. Jednakże nie, nie miała zamiaru się zniżać do tego poziomu. Wampiry...
Na kolejne słowa nic nie odpowiedziała, po prostu przerzuciła oczami.Albo ta wampirzyca była głupia jak jej mąż, albo taką zgrywała. Chce podpisu? Spoko, niech da papiery, a jeśli ich nie ma, to niech je zdobędzie, blondi latać za tym nie miała zamiaru, niech się bujają~
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Hachiko Nie Gru 30, 2012 11:17 am

Upokorzenia ze strony gada? Ciekawe czy mówiły o tym samym wampirze czy też każda miała na myśli innego? Hachiko jeszcze ani razu nie została upokorzona przez Kanibala, mimo, że byli ze sobą dłużej niż takie dziesięć lat. Faktycznie, Testament wpadał czasami w swój szał, jednak nie była to jego wina i na pewno nie moża było tego podpiąć pod znieważenie czy też upokorzenie. Po prostu należało mieć odpowiednie podejście i umieć sobie z nim radzić, a nie liczyć, że jednak cię nie zje, bo kocha. Testament był zwierzęciem, miał bardziej zwierzęcy, niż ludzki instynkt i radził sobie z tym jak umiał. A Hachiko już zdążyła się przekonać, że piękna powłoka skrywa w sobie jad. Mężczyźni mieli to do siebie, że ciągle, wręcz nieustannie ranili kobiety. Poprzedni związek Rudej nie był wcale usłany różami. Jej partner był zbyt silny, miał znacznie większą przewagę we wszystkim i co ciekawsze, wampirzyca była wówczas naiwna. Gwałcił, bił i robił co chciał. Może właśnie dlatego obecnie Ruda podchodziła do Kanibala z takim, a nie innym podejściem, wiedząc doskonale jak mógł się czuć po każdej zdradzie i porzuceniu. Ale przecież Hachiko nie zamierzała nikomu tego zdradzać. To była jej sprawa, kilka lat głupiej naiwności, słabości i bycia zerem w dłoniach mężczyzny. Kto wie czy w "normalnej" sytuacji obie panie by nie znalazły wspólnego języka.
- Tonący brzytwy się chwyta.
Przebiła wampirzycą na wylot swoim chłodnym, wręcz władczym spojrzeniem, nie kryjąc swojej dumy. Każdy wampir posiadał swoją dumę, Yuu nie była wyjątkiem, mimo swojego marnego pochodzenia. Jednak Hachiko nie zwracała na to uwagi, status krwi nie miał żadnego znaczenia.
Czy Hachiko wspominała coś o tym, że to Yuu ma wokół nich skakać niczym mały szczeniaczek, merdać ogonkiem i trzymać w pysku papiery rozwodowe? Ruda nie przypominała sobie w ogóle takich słów. Zaśmiała się wrednie, klaszcząc w dłonie wyraźnie poirytowana.
- Słuchasz w ogóle, co do Ciebie mówię? Papiery są naszykowane. Leżą w samochodzie.
Kiwnęła głową w stronę ciemnej alejki, nie spuszczając wzroku z Yuu. Nie będzie się zniżać do poziomu Hachiko? I dobrze! Nie musi. W końcu kiedyś była człowiekiem, co ona wie o wampirzym, zwierzęcym instynkcie i chęci zamordowania wszystkiego, bo po prostu masz taką ochotę? No pewnie nie ma zielonego pojęcia. Nic dziwnego, że jej związek nie przetrwał z Kanibalem.
Wreszcie stanęła, dumna i piękna niczym jakaś nimfa. Na darmo jednak, bowiem Ruda nie zwracała już na to uwagi. Jej źrenice zabłysły mocniejszym szkarłatem.
Jednak po co atakować takie ścierwo? Wzruszyła ramionami. Nie potrzebowała jej łaski. Samuru był przecież burmistrzem, z łatwością mógł rozwiązać problem z tym nic nie znaczącym ślubem. Zresztą, szkoda niszczyć takiej ślicznej twarzyczki, skoro Yuu lubuje się w pięknie. Niech więc pozostanie wciąż piękna, bo świat jest coraz brzydszy i gorszy, więc Yuu pozostanie już jedynie spoglądanie w lustro, aby docenić piękno.

[zt]


Ostatnio zmieniony przez Hachiko dnia Pon Gru 31, 2012 5:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Nie Gru 30, 2012 11:54 am

- Więc chwyć swojej brzytwy i stąd odfruń. - fuknęła niezadowolona, bo to marne przedstawienie zaczynało ją znacznie bardziej irytować, niż mogła się tego spodziewać. Głupie teksty, w jezyki to ruda zbyt cięta nie była, ale to niezbyt dobrze, bo kto ma ciety język, ten fizycznie ma mniej do zaoferowania, a skoro te prowokacje słowne i zaczepki Hachiko było takie słabe, to oznaczało, że zapewne może nieźle pokiereszować czyjeś ciałko, och. W tym przypadku naturalnie padło na Yuu, bo jakby inaczej. Jak mieć pecha to po całości, najpierw ktoś przylezie zabić Ci rodziców, przemienić brata w Poziom E, Ciebie w wampira i weź szukaj takiego egoisty i jeszcze błagaj o życie dla brata. Świetnie, po prostu wybornie, wyśmienicie i wiele różnych innych epitetów na tą zaistniałą sytuację. Cóż, skoro Testament zachowywał się już inaczej, w sensie, nie poniżał swojej drugiej połówki, to widocznie coś w nim pękło i się zmienił. W końcu musiało się coś w nim zmienić po tym jak go dwie kobiety zostawiły, może poszedł po rozum do głowy i w końcu doszedł do jakichś wniosków, choć pewnie zajęło mu to w chuj czasu, bo bystry to on nigdy nie był zanadto.
- No właśnie problem w tym, że słucham. Dopasowałaś się z Tessem bystrością. - rzuciła jeszcze przewracając oczami. Ano jasne, że Yuu była marnym wampirem, nawet krwii nie piła, tylko brała tabletki. Wolała być człowiekiem, niż pijawką, taka prawda, co do walki, kiedyś ją lubiła, a teraz? Po śmierci brata straciła zapał do walki, jednakże to nie oznacza, że miała zamiar dać się pociąć, a gdzież by znowu! Kiedy tylko z ramienia przeciwniczki wyleciał jakiś łańcuch, Yuu bez zastanowienia chciała go chwycić, nawet jeśli to miałoby poranić jej dłonie, trudno. Chciała go złapać by uchronić swoją twarz, być może nawet oko, no kto by chciał stracić wzrok? Blondynka już raz była niewidoma i pamiętała, jak wtedy się czuła, pragnęła zgnić gdzieś w kącie, to był jedenz gorszych epizodów w jej życiu. Dlatego też jeśli tylko uda jej się złapać owy łańcuch, to z całej siły pociągnie go do siebie, by wyrwać ową broń z ramienia kobiety, albo przynajmniej pociągnąć ją w swoją strone, dlatego zależne od faktu, który się stanie, wampirzyca będzie chciała uniknąć Hachiko, by przypadkiem na nią nie wpadła, a poleciała przed siebie, a następnie nie puszczając łańcucha przejdzie za jej plecy jednym zwinnym ruchem by kolczasty łańcuch otoczył przednią część szyi rudej i móc ją nie tylko pokaleczyć, ale i poddusić.

Wampirzyca nie aatakowala Yuu bo co? Bo uważała ją za słabszą od siebie? Bzdura.Te pijawy lubily takie ofiary, żaden więc argument. Ale skoroRuda zrezygnowala to Yuu nie bedzie płakać.Po prostu odeszla z tego miejsca idąc dalej.

[zt]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Czw Maj 02, 2013 1:39 pm

Inspiracji... Tylko tego jej brakowało, by ponownie rozpocząć swoje badania. Niestety, gdzie tylko nie poszła, tam ciągle widziała jakąś przeszkodę. Ech, a przecież przeprowadzka do tego miasta zdawała się dobrym wyborem, przynajmniej na początku. Kaede zrozumiała jednak, że mając stałe miejsce zamieszkania, nie będzie mogła bezkarnie eksperymentować na ludziach, którzy nigdy nie potrafili zrozumieć celu, dla którego przedstawiciele ich rasy ponoszą śmiertelną ofiarę, na jej stole operacyjnym. Przecież robiła to wszystko dla nich! Nie jest morderczynią bez skrupułów... Każdy z jej "materiałów doświadczalnych", który nie doczekał końca badań, był wielką stratą, która smuciła wampirzycę, choć nigdy tego po sobie nie okazywała. A mogli stać się współtwórcami leku, który ocaliłby setki, a nawet tysiące istnień! Dość jednak gadania, czas działać! Skoro nie może przeprowadzać badań na ludziach, o których istnieniu ktokolwiek wie, to warto choć spróbować z kimś mniej "czystym", o czyim istnieniu nikt nie będzie wiedzieć lub przynajmniej nie będzie chciał się do tego przyznać. Bezdomni byli do tego idealni. Kaede, nie przejmując się o dziwo tym, że mogła ubrudzić swój idealnie skrojony, wyprasowany mundurek szkolny, dumnie przekroczyła granicę, za którą kończyła się strefa ludzi "czystych", a zaczynało terytorium "wyklętych". To, co zobaczyła przemierzając cuchnące ludzkim kałem uliczki, było po prostu niewiarygodne. Miejsce, w którym przyszło żyć żebrakom, przypominało dziewczynie kanały w Wenecji. Nie sądziła, że spotka się z takim zaniedbaniem również i w Japonii. Co za syf! Na przedtem kamiennej twarzy Kaede pojawiło się obrzydzenie. Ze wstrętem spojrzała na swoje buty, które teraz były lekko pokryte błotem.
- Wezmę to, po co przyszłam i wynoszę się stąd jak najszybciej!- Warknęła, a jej głos został usłyszany przez grupkę bezdomnych. Jeden z nich podszedł do niej, chwiejąc się przy każdym kroku i zaproponował wspólne spędzenie nocy.
- Nigdy w życiu oblechu!- Zgromiła go spojrzeniem, co mężczyzna potraktował, jako osobistą obrazę. Wyjął z kieszeni składany nóż i już miał się nim zamachnąć na dziewczynę, gdy nagle coś lub ktoś złapał go mocno za nadgarstek i wykręcił mocno rękę do tyłu. Dopiero wtedy dostrzegł, że unieszkodliwiła go ta sama osoba, na którą chciał się rzucić. Tylko jak ona tak szybko się znalazła za nim? Reszta jego towarzyszy, widząc to postanowiła się wycofać. I dobrze, nie potrzebowała publiczności.
- Spokojnie, nie zabije cię. Jesteś mi potrzebny żywy.- Kaede szepnęła bezdomnemu do ucha, po czym nacisnęła mu mocno na tętnice, nie rozrywając jej jednak. Gdy facet wziął z paniki głęboki wdech, nastąpiła hiperwentylacja i nieszczęśnik zemdlał. Dziewczyna położyła go na ziemi, patrząc na jego żyły, jednak wolała nie próbować z niego wypić. Jeśli jego krew smakuje tak, jak bezdomny wygląda, to prędzej zwymiotuje, niż się posili.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Czw Maj 02, 2013 1:59 pm

Brud, smród i bieda... To jest to, z czego składają się tutejsze slamsy. Nędzne ludzkie i wampirze kreatury przechadzały się z kąta w kąt, często napadajac przechodzących, najgorzej mają ci, co wpadają z rozbudowanych części miasta. Ale istnieje ktoś, kto nie boi się zapuszczać w mroczne tereny biednych dzielnic. Olbrzymi wampir odziany w czerń, przechadzał się ciemnymi ulicami, szukajac posiłku. Tutaj nikt mu w tym nie przeszkodzi, a głównie chodzi o łowców. Te gnidy lubią wciskać nosy tam, gdzie nie sa potrzebni. Dlatego trzeba korzystać z biedaków i skracać im życie, nie żeby kanibal się nad nimi litował, po prostu byli najprostszymi ofiarami.
I szedł wolnym krokiem, węsząc za czymś żywym lub nie bowiem zwłoki które długo leżały, czasem też były poszarpane przez bestię. Nie wybrzydzał.
Ach i co? Coś wyczuł... Pierw usłyszał hałasy, a potem ujrzał jak grupka bezdomnych się oddala w pośpiechu. Czyżby spotkało ich coś strasznego? Stwór zmarszczył brwi, idąc w kierunku z którego ludzie uciekali. Zanim dotarł po bezdomnych ani śladu, jedynie jakaś dziewczyna w szkolnym mundurku, zajmowała się z jednym typem.
Przeklnął ślinę, nie odkrywając oczu od leżącego człowieka. Ona nie wyglądała na taką, która miałaby tknąć biedaka. Oczywiście miał chęć na pożarcie człeka, temu postara się odstraszyć wampirzycę. Pokazał swoje zębiska w grymasie złości, chcąc pogonić ją od ofiary. Jemu bardziej jest potrzebne. Gadzi wampir nie podda się bez walki, ot co.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Czw Maj 02, 2013 2:16 pm

Udźwignąć człowieka potrafiła bez trudu, a ten tutaj nie wyglądał na zbyt spasionego. A jeśli już o nadwadze mowa... Ledwie zdążyła podnieść mężczyznę z ziemi, gdy tuż za nią pojawił się kolejny. Nie był to jednak jeden z tamtych wieśniaczych tchórzy, którzy uciekli, by ratować swoje nić nie warte życie. Ten osobnik był inny i wyglądało na to, że w ogóle nie bał się nieznajomej. Kaede od razu wyczuła, że ma do czynienia z wampirem lepszej krwi, niż jej własna. Ale czy to dawało mu prawo, by bezkarnie zabierać dziewczynie zdobycz? Niech sobie grubas sam coś upoluje! Choć... Zanim zdecyduje się na poważniejsze kroki, może lepiej byłoby poznać go bliżej? W końcu wampiry, które znała, były zbyt dumne, by wałęsać się po slumsach, a ten tu był... czymś nowym. Kaede ponownie przybrała kamienny wyraz twarzy i bez strachu przyjrzała się jeszcze raz wampirowi.
- Słucham...- Westchnęła, chcąc się dowiedzieć, czego od niej chciał. Tak... To może i było oczywiste, lecz lepiej było usłyszeć odpowiedz od niego. Jeśli chciał tego gościa, nie mogła mu na to pozwolić. Zbyt już się zhańbiła, by ponownie ruszyć w dalszą drogę po slumsach, w poszukiwaniu nowego królika doświadczalnego. Zawsze mogła dać wielkoludowi "w prezencie" któreś z trucheł, leżących w piwnicach laboratorium. Musiała się ich w końcu jakoś pozbyć.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Czw Maj 02, 2013 2:50 pm

Niestety spotkał ją kanibal i to w dodatku tak wygłodzony! Przecież nam gdzie jeszcze schudnie, jesli czegoś natychmiast nie wrzuci na ząb. I czemu tak brzydko na niego spojrzała? Stwór chciał jedynie jej bezdomne trofeum, a może i ją? Mniejsza o to, ta pannica najwidoczniej nie miała ochoty na żadne "negocjacje" z bestią, zreszta nic dobrego by z tego nie wyszło. Lecz cóż to? Zmiana zdania? Pannica z człekiem na grzbiecie raczyła się zatrzymać i wysłuchać głodnego wampirka.
Prychnął wrogo na jej pytanie. Gadzimi oczyma wpatrywał się w bezdomnego, a potem w tą bezuczuciową twarz wampirzycy.
- To mój bezdomny!
Ryknął na nią, robiąc krok w jej stronę. Śmie polować na JEGO bezdomnych?
- I jeśli chcesz przeżyć musisz mi go oddać!
Dodał nerwowo z już niemal się śliniąc. Normalnie dostawał już bzika na punkcie upolowanej zwierzyny, w dodatku nie może tego dotknąć nawet językiem i skraść maleńki kawałeczek mieska. A jeśli zechce zabrać ze sobą potwora i nakarmić pozostałościami po królikach doświadczalnych, z całą pewnością by ją pokochał, ot.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Czw Maj 02, 2013 6:17 pm

No cóż, na pierwszy rzut oka sytuacja wydawała się patowa. Kaede miała jednak wystarczająco wiele lat na karku, by nauczyć się radzić w takich chwilach. Wiedząc, że bez swojego miecza i silniejszych mocy, nie ma szans w walce z olbrzymem, zdecydowała się załatwić sprawę pokojowo. Wampir wyglądał na bardzo głodnego, a w dodatku, skoro chciał całego bezdomnego dla siebie, musiało mu chodzić również o mięso. Gdyby tylko wiedziała więcej na jego temat... Mogłaby pobawić się jego uczuciami do osób, które ceni lub nawet kocha, lecz skoro nie wie o nim nic, to mów się trudno. Potraktuje go, jak krwiopijco-kanibalistyczny kosz na śmieci, w celu posprzątania, już i tak cuchnącej piwnicy. Tyle razy próbowała zastosować na ten smród różne środki odświeżające, lecz żadne nie dawały trwałego efektu, a panna Miyamae miała w końcu delikatny węch, co przeszkadzało w skupieniu się przy pracy. Oby tylko jej nowy towarzysz nie zwracał uwagi na świeżość obiadu, biorąc pod uwagę fakt, że niektóre z trucheł, no cóż... Już dawno minęła ich data przydatności do spożycia.
- Wybacz, lecz potrzebuję go żywego, a ty nie wyglądasz na takiego, któremu chodziłoby jedynie o krew.- Mruknęła, posyłając kanibalowi fałszywy uśmiech. Pewnym krokiem podeszła do niego, kompletnie ignorując wszelkie powarkiwania i wykonała w jego stronę gest, sygnalizujący, by wziął nieprzytomnego mężczyznę na ręce.
- Mam jednak pewną propozycję. W moim domu znajduje się cała sterta takich, jak ten tutaj. Jeśli pomożesz mi go tam przenieść, pozostali są cali dla ciebie.- Pogłaskała go uwodzicielsko po ramieniu, co wampir mógł wziąć na oznakę sympatii. To niestety błąd, drogi panie. Kaede, mimo braku informacji na temat krwiopijcy, nadal miała w zanadrzu sztuczki, którymi już nie jednego przekonała do swojej racji. Tylko, czy i on to kupi? Zobaczymy... W każdym razie, na chwile obecną widziała w nim tylko pierwszego, lepszego mięśniaka, którego za odpowiednią zapłatą, mogła z łatwością wykorzystać do swoich celów.
- Zgadzasz się?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Czw Maj 02, 2013 6:36 pm

No proszę, mamy tutaj podłą, lodowatą pannę lubującą się w gnębieniu psychiki głupków, ach, a takkm głupkiem jest Kanibal! Sapał, prychał i czekał aż dziewczyna odda mu jego bezdomnego, żeby ten mógł go zjeść. Lecz nadal się na to nie zapowiadało, nieznajoma nie wyglądała na przestraszoną, wręcz przeciwnie, spoglądała na wampira chłodno, na co ten bardziej się złościł. Zacisnął dłonie w pięcie, a gardłowe warkoty stawały się coraz to głośniejsze. Czy ona zdaje sobie sprawę kto ją zaczepił? Owszem, spasły mięśniak choć potwornie niebezpieczny i w sumie jak każdy ma swoje słabości... Ale na co je zdradzać? Wampirzyca niedługo pozna jeden, taki najbardziej charakterystyczny.
Potrzebny? Aż tupnął nogą i podszedł bardzo blisko, bezdomnego miał na wyciągnięcie wielkiej ręki lecz tak się nie stanie, kolejne słowa dziewczyny były aż za bardzo interesujące by od tak je zlekceważyć.
Ma więcej trupów? Raj dla bestii. Uśmiechnął się od razu, rechocząc diabolicznie. Odebrał od bystrej wampirzycy ciało nieprzytomnego, bez żadnego trudu przewiesił go sobie przez ramię.
- Prowadź!
No cóż, złapała sobie kanibala w sidła, ten wiele uczyni dla mięsa i napchania nim brzucha. Pójdzie za nią wszędzie! Nawet do jej lochów, byleby go karmiono.
No i poszli, tam gdzie ona ich zaprowadzi.

z/t x2
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Pon Wrz 16, 2013 12:10 pm

Noc. Przemoczona kurtka z biernością przyjmowała na siebie następujące po sobie salwy złączonych napięciem powierzchniowym atomów wody, jednocząc się w obojętności z pustym wyrazem przekrwionego oka. Tułacz wsparł się bokiem o ścianę, pozostawiając nań niewyraźny odcisk pokrywającego większą część odzieży błota. Obdarty z godności i władztwa losem ostatnich miesięcy przełykał co chwilę ślinę. Może jeszcze posmak, chociażby jedno spotkanie czułego mięśnia ze słodką cieczą. Język raz po raz napastował ściany policzków, podniebienie, zęby i wargi, walcząc przy tym z mimowolnie napierającymi nań siekaczami. Był za słaby, a myśl zakrwawienia przełyku własną krwią kusiła równie mocno jak obraz powrotu do domu.
Będąc bliskim wessaniu się w brudne, pokryte skrzepami dłonie odczuł napierający na barki ciężar minionych tygodni. Osunął się, a raczej padł z impetem na kolana, charcząc z żałością przy pierwszej próbie przekleństwa.
- Skurwiel. – pożałował. Płuca zapłonęły ogniem od krtani, umysł rozbłysnął setką epitetów skierowanych ku pewnemu wyjątkowemu delikwentowi. Ustabilizował oddech, zacisnął dłonie na piasku i zakasłał. W duchu modlił się o refluks, o wyrzucenie z siebie wszystkiego co tylko mógł mieć w sobie na przestrzeni ostatnich miesięcy. Ostatnie jasne wspomnienie pochodziło z nocy po spotkaniu pijanej wampirzycy. Natknąwszy się na szarą policję w drodze na spotkanie z oświatą nie zdołał opanować swego artefaktu, kosztem zwycięstwa pogrążając się w szaleńczej walce z powołanym do życia bytem. Ten, zdobywszy nad łowcą przewagę, wpił się w jego umysł i zakaził go swą ideą. Pasożyt odciągnął go od wolnej woli, przeciągnął po połowie świata i spełniwszy własne pragnienia, porzucił (go) na pastwę losu. Przez pierwsze dni nie znał ni imienia, ni powodu do życia. Słabł z każdą godziną i ani sen, ani pokarm nie były w stanie rozbudzić coraz cięższych powiek. Każdy dech dawał coraz mniej wolności, rytm pracy komór serca naznaczał się coraz wyraźniejszym uczuciem  czegoś obcego, niepokojącego. Wraz z narastaniem głodu ciernia powracały jednak cienie przeszłości. Obrazy, dźwięki, imiona i uczucia budzące przerażenie, a zarazem tak bliskie i pożądane.
W chwili kontaktu z panną de Valette był już u skraju  wytrzymałości. To jak znalazł się w tym miejscu, w takim stanie nie jest jednak aż tak istotne i z racji na wizerunek nie powinno być upowszechniane. Był, leżał w błocie i czekał aż nastał go sen. Omdlenie?
Nie widział jak przyszła wraz z dwoma smutnymi panami. Nie czuł jak podciągali go i nieśli do auta. A gdy odzyskał jasność umysłu był już daleko stąd.

< z/t >
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Czw Gru 11, 2014 12:58 pm

Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Nie miała ani chęci ani sił myśleć co dalej. Wszystko było do kitu. Coraz częściej zastanawiała się nad tym co dalej. Gdzie iść, gdzie szukać. Wzięła głęboki wdech i uśmiechając się do siebie odezwała się normalnie i spokojnie.
- Różo De Koss, życie przed Tobą. Korzystaj z niego pełną gębą, lepiej nie będzie.
Roześmiała się pod nosem kręcąc głową z pogardą. Owszem, nie będzie lepiej nigdy nie było i nie będzie. Potarłam zmęczoną twarz i uniosłam wzrok na puste i obdarte uliczki.
- No i gdzie teraz? Co teraz?
Zamyśliłam się głośno rozglądając się dookoła w zadumie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Czw Gru 11, 2014 2:01 pm

W takich miejscach roiło się od bezdomnych, którzy cały swój dzień spędzali na żebraniu i wyłudzaniu pieniędzy. Nie była to najprzyjemniejsza okolica. Wszędzie walały się sterty śmieci. Tutaj trudno o jakąkolwiek rozrywkę lub o poznanie w miarę interesującej osoby.
Już myślał, że całą noc spędzi na bezsensownym spacerowaniu po mieście. Najchętniej usiadłby i zaczął rysować. W jego głowie roiło się od pomysłów. Jednak nie miał przy sobie żadnej kartki, a tym bardziej ołówka. Przez to czuł się zdenerwowany. Kopnął puszkę jakiegoś bezdomnego. Pieniądze, będące w puszce, rozsypały się po uliczce. Wampir nie zatrzymał się nawet na chwilę, aby pomóc nieznajomemu. Sam musi sobie poradzić. Widząc dziewczynę, najpierw wziął ją za jedną z miejscowych. Może nawet żonę tego żebraka? Po przyjrzeniu się jej, doszedł do wniosku, że jej ubiór oraz zapach nie pasują do pozostałych. Jej woń zdecydowanie była przyjemniejsza. Podszedł do niej szybkim krokiem.
- Zgubiłaś się?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Czw Gru 11, 2014 2:13 pm

Zdecydowała jednak jakoś wracać do domu, jednak jak? Musiała jakoś sobie poradzić, najpierw to wydostać się z tego miejsca. Coraz bardzie robiło mi się niedobrze. Jeszcze trochę i po prostu się porzyga. Przeszło po jej głowie by zaraz potem przenieść spojrzenie na nieznajomego.
- Słucham? A zgubić się...nie nie zgubiłam się, po prostu...ehm...tak w prawdzie to tak.
Przyznała zrezygnowana spoglądając na niego niepewnie.
- Pomoże mi Pan? Proszę, zaraz tutaj umrę, nie znoszę takich zapachów.
Wydukała pod nosem
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Czw Gru 11, 2014 4:44 pm

- Może zaprowadzę cię do miasta?
Powinna się zgodzić. Przecież to wspaniała propozycja. On ją uratuje od tego przykrego zapachu, ale nie ma nic za darmo. Prędzej czy później zgłosi się do dziewczyny o odpowiednią zapłatę. Gdyby nie to wampir byłby prawie jak książę ratujący niewinną niewiastę przed zagrożeniem. Jednak w jego oczach ona nie nadawała się na księżniczkę. Była zbyt prosta, zwyczajna, niczym nie wyróżniała się wśród tysięcy ludzkich kobiet.
- Oczywiście, że pomogę. Chodź za mną.
Do jego głosu wkradła się nuta rozbawienia. Dziewczyna wydawała się być nieco naiwna. Może później okaże się, że się myli? Nie znosi takich zapachów? Co on ma powiedzieć? Jego zmysł węchu był bardziej wyczulony niż u nieznajomej. Ruszył przed siebie, nie oglądając się do tyłu. Na pewno usłyszy, kiedy Róża za nim pójdzie. Chyba nie będzie chciała tutaj zostać? Kto wie co może się jej przydarzyć w takim miejscu.

z.t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Czw Gru 11, 2014 4:49 pm

Oj mylił się tak bardzo się mylił odnośnie Różyczki, jednak ona nie miała zamiaru go z tego błędu wyprowadzać. Niech myśli co chce. Spojrzała na niego z uśmiechem na ustach i po chwili ruszyła za nim w milczeniu jednak nie tak od razu. Dopiero po chwili gdy skierowała się za nim doszło do niej, że znów zaufała obcemu. Pięknie. Westchnęła pod nosem. A co jeśli to człowiek Kajla?
- Kretynka.
Mruknęła cicho do siebie ale po chwili nie mając wyjścia ruszyła za nim w milczeniu ciekawa czy na prawdę wyprowadzi ja do miasta.
z.t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Pią Maj 20, 2016 10:04 pm

- Dawaj kasę, kundlu!
Zawołał jeden z postawnych łysych mężczyzn, który najwięcej wymachiwał kijem baseballowym. Dwóch jego kolesi szczuło rozdrażnioną ofiarę paralizatorami. Ich dźwięk przypominał odgłos burz, więc stworzenie przypominające szakala odczuwało lęk. Nie podobało mu się co prawda, że trzech typów z pod ciemnej gwiazdy atakowało go dla pieniędzy. W dodatku zabawiali się jego fobią.
- Ty stary, to coś się boi! Może go sprzedamy do cyrku?
Zaśmiał się drugi, ciemnowłosy z paskudną blizną na mordzie. Trzeci chudy, rudy wypłosz tylko naciskał przycisk od paralizatora, strasząc nadal Ubaw po pachy, naprawdę. Łysy zamyślił się przez chwilę, drapiąc się po nieogolonym, dwu dniowym zaroście.
- Można, można... Tylko trzeba go najpierw ogłuszyć. Ty, Rudy! Sparaliżuj go.
Skierował się do trzeciego kumpla, na co ten parsknął głupio i zbliżył jarzące się wstrząsy w stronę kulącego się wampira. Dźwięk był tak dokuczliwy, że Szakal aż zatykał uszy. Niemal już wkleił się w ścianę zniszczonego budynku. Mógłby ich zaatakować, ale paralizator był bardziej skuteczny. Niestety Szakal poczuł także i jego moc. Przez ciało przeszedł okrutnie silny prąd, paraliżując go do takiego stopnia, że opadł na chodnik. Trójka napastników zarechotała z zabawy nad znęcaniem się Dziwadła. Łysy odsunął jednak Rudego i rozpoczął okładać wampira kijem.
- Zbychu, może nie tłucz go tak. Niech ma całą wilczą buźkę.
Burknął Koleś z blizną, drapiąc się po głowie. Wiedział, że jego łysy kolega czasami nie kontroluje swoich sadystycznych oraz zbytnio brutalnych posunięć. Rudy stał i się śmiał. Nic nowego... Ale co się działo z Szakalem? Starał się zasłaniać przed ciosami kijem, jednak paraliż mięśni okazywał się zbyt silny. Czyżby to był jego koniec? Trafi w szpony chciwych ludzi którzy tak naprawdę pragną pieniędzy za jego inność. No cóż... Szakale już tak mają. Poza tym byli na tak ponurym zadupiu, że wątpliwe było, aby ktoś wampirowi pomógł. Wszyscy się pochowali.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Pią Maj 20, 2016 10:38 pm

Dzień po dniu, chwila po chwili czas ani na chwilę nie stanął w miejscu. Mijały dni, tygodnie i miesiące od tego drastycznego wydarzenia które odcisnęło swoje piętno na psychice łowczyni. Żałowała jak cholera że pozwoliła się komuś do siebie zbliżyć, byłą idealna taka jaka była zanim poznała parszywego Fostera. Policjant przełamał wszystkie bariery i wdarł się w jej rutynę buciorami. Był pierwszą osobą na której jej zaczęło zależeć i kiedy otworzyła się w końcu przed nim po tak długim czasie, została jedynie zraniona bardziej. Kiedy pojawiła się przed jego budynkiem usłyszała że właściciel mieszkania nie żyje. Zastrzelony. Serce jej zamarło i Saiyuri przeszła załamanie nerwowe. Miesiącami dochodziła do siebie. Skryła krwawiące popękane serce przed całym światem głęboko. Utopiła je w mroku swej zniszczonej duszy. Ale los wobec niej był istnym skurwielem i postanowił rzucić jej pod nogi wyzwanie. Rzuciła się w wir pracy, zlecenie po zleceniu. Musiała gdzieś wyładować tą negatywną energię, a to że się przysługiwała klanowi i bezbronnym ludziom to już był bonus. S l u m s y... Siedlisko typów E i najgorszego ścierwa rasy ludzkiej. Ubrana w białe dżinsowe biodrówki i czarną koszulę z rękawami podwiniętymi za łokcie, zapiętą na kilka guziczków. Czarne botki stukające po chodniku roznosiły się echem w mroku. Białe związane w kucyka włosy luźno się kołysały na boki. Szczęście w nieszczęściu gdy mijała jedną z bocznych uliczek, czujna i gotowa do obrony. Ułamki sekund gdy dostrzegła trzech skurwieli i coś skulonego pod ścianą. Przeszła dalej i się zatrzymała słysząc jak ciało zderza się z podłożem. Dłoń zacisnęła się odruchowo na pochwie katany przypasanej do jej boku. "To nie mój cel.. to nie moja sprawa.. to nie moja..szlag.." ciąg myśli został przerwany słysząc wypowiedzi oprawców. Zacisnęła powieki mocniej przypominając sobie podobną sytuację, ale wtedy to ona była ofiarą. Obróciła się na pięcie. Śmiech rudzielca drażnił ją niemiłosiernie. Jadeitowe ślepka błysnęły groźnie gdy ruszyła przed siebie na pierwszy cel. Kolejność nie miała znaczenia na dobrą sprawę, Rudy był najbliżej i jego pierwszego uciszy. W kilku susach z obniżonym i pochylonym do przodu torsem doskoczyła do łajdaka, chcąc wykorzystać element zaskoczenia sięgnęła przedramieniem do szyi przyciskając go do siebie. Napięła mięśnie ręki i chcąc zwinnym szybkim ruchem drugiej kończyny skręcić mu kark aby wypuścić zwłoki wypłosza. Pozwalając z głuchym hukiem uderzyć cielsku o podłoże. Ale czy będzie to takie proste ? Przekonamy się.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Pią Maj 20, 2016 10:54 pm

Takie trzy ścierwa znęcały się nad biednym Szakalem, żądając od niego Bóg wie czego. Pierw pieniądze, których nie miał, a później wymyślili sobie że jednak z niego zrobią produkcję forsy. Tylko szkoda, że postanowili go tak brutalnie unieszkodliwić. Łysy wciąż bił wampira, nie siląc się na przerwanie. Blizna podrapał się po głowie, widząc jak ciało Szakala nabiera krwawych śladów oraz wielkich siniaków. Bezskutecznie próbował ukryć swoją twarz, skoro i i ona mocno oberwała. Wreszcie Łysy przeszedł do kopniaków. Ciężkie buty uderzały w tors oraz brzuch wampira. Za którymś kopniakiem Szakal wypluł krew z ust, dławiąc się nią przez chwilę.
- Łysy, zakatujesz go i nici z forsy...
Dodał Blizna, krzywiąc się na myśl, że właśnie zabijają Dziwidło na którym mogliby naprawdę sporo zarobić. Łysy prychnął głośno i wyrwał z łapy Rudego paralizator.
- Za trupy też płacą dużo. Wypcha się i sprzeda jakiemuś fanatycznemu myśliwemu.
Zakpił Największy i znowuż kopnął Szakala. Rudy zanosił się aż śmiechem i przez to się też zapluł. Łysy ponownie zaczął używać kija, tłukąc już co raz mniej ruchome ciało.
Tyle krwi, tyle niemego strachu. Oprawcy nie mieli żadnej litości... No poza nadchodzącą czwartą osobą. Nikt nie zdążył zareagować na atak znienacka. Wyszła jakby z ciemności, dopadając się pierw do przygłupiego Rudego. Blizna oraz Łysy odwrócili się, od razu czując osłupienie. Ta kobieta zabiła ich kumpla.
- Ty pieprzona suko!
Zawył Łysy, biorąc zamach aby uderzyć ją  z kija w głowę. Drugi jego koleś zaatakował, kierując paralizator na jej ciało. Kozaczki. Dwóch na jedną kobietę! Ale to takie typy... Brutale oraz pustaki


Ostatnio zmieniony przez Anubis dnia Pią Maj 20, 2016 11:20 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Pią Maj 20, 2016 11:17 pm

Z chwilą gdy ciało Rudego zderzyło się z brukowaną kostką, łowczyni uaktywniła swoje bransolety na przedramionach, ukryte przed wzrokiem napastników bo pod koszulą. Przybrała na szybkości i refleks jej skoczył w górę. Najlepszą obroną jest atak więc skoczyła na prawy bok łysego, nie będzie się pchać między nich. Walka z większą ilością przeciwników była znacznie ciekawsza od bitki z jednym oponentem. A to że była sama na dwóch osiłków wcale nie znaczyło że mieli przewagę. Doskoczyła do prawego boku łysola w połowie dystansu dostrzegając iż drugi napastnik miał paralizator. Na usta wpłynął parszywy uśmieszek, łysol był kawałem mięcha i największy z nich wszystkich. Drobna i szybka ale do bezbronnych nie należała. Skróciła dystans błyskawicznie i na ugiętych nogach przechyliła ciało nieco w bok wysuwając dłoń wprost na lecący pod kątem kij. Z zamiarem złapania go oczywiście nim ten dotrze do celu. Nie zamierzała tracić ani chwili, teraz dorównując siłą i zwinnością wampirowi czystej B krwi. Zaciśniętą w pięść wolną ręką zamachnęła się na splot nie żałując impetu uderzenia. Jeśli cios wejdzie to skorzysta z chwili otępienia i bezdechu przeciwnika i zrobi mały krok w tył tylko po to aby wymierzyć kopnięcie tors. Planowała wykorzystać ich amok przeciwko nim, nie ma to jak zachowanie zimnej krwi podczas walki. Na celu miała odepchnięcie łysego prosto na typa z wysuniętym paralizatorem w wiadomym celu. Ale które akcje się powiodą a które nie ? Nawet jeśli oberwie to nic sobie z tego nie zrobi, artefakt przecież wyłączał receptory bólu dając jej przewagę z nie jednym wrogiem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Pią Maj 20, 2016 11:26 pm

Kobieta okazała się naprawdę silna. Dwóch osiłków nie zamierzało się z nią jednak patyczkować. Łysy zaatakował kijem, Blizna paralizatorem. Drugi już miał w głowie wizję jak ją paraliżuje, a później zemszczą się za Rudego. Kilka gwałtów, poniżenie a na końcu brutalna śmierć. Przecież ta pizda nie zasługiwała by żyć! Zabiła ich kumpla. Łysy aż toczył pianę z pyska za śmierć kumpla. Tylko szkoda, ze sami zapomnieli co czynili z nieruchomym wampirem. Teraz ten leżał pod ścianą nieruchomy i całkowicie bezbronny. Leżał we własnej krwi.
Atak został jednak przerwany. Dziewczyna stała się szybsza i nie czekała na żadne teksty czy pierdoły. od razu przeszła do ataku, skutecznie blokując atak Łysego. Mogła jednak ją nieco łapka zaboleć, bo zwyrodnialec włożył w cios wiele siły. Jednakże nie zdołał już uniknąć tego, co ona chciała zrobić. Wpadł na porażający atak Blizny. Ten w szoku wypuścił narzędzie, samemu padając tyłkiem na chodnik. Był w wielkim zaskoczeniu, widząc co wyczynia ta rzekomo niewinnie wyglądająca bohaterka.
- Ta... ta suka! Spierdalam stąd!
Jeśli nie zatrzyma go, Blizna da nogę i nawet się za siebie nie obejrzy. Natomiast Łysy leżał, drżąc po przecież poraziło go ostro. Jego kumpel nie zmniejszył siły w broni, dlatego też ciężko było się pozbierać. A ludzkie ciało mimo potęgi, nadal pozostaje ludzkim, słabym ciałem. Po prostu koleś już nie wstanie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Sob Maj 21, 2016 12:00 am

Wszystko poszło po jej myśli, Łysy poleciał na kumpla powalając go pod naporem własnej napakowanej mięśniami masy. A do wagi piórkowej to on się raczej nie zaliczał. Jedno krótkie spojrzenie na sadystę wystarczyło aby ocenić jego obecny stan. Blizna wyczołgał się i co tchu w płucach rzucił się do ucieczki. Biedaczek nie spodziewał się wstając tego ranka z łóżka że to będzie jego ostatni dzień na tym przeklętym świecie. I że zdechnie z rąk zwykłej baby to by mu nawet przez myśl nie przeszło. Gdy tylko poderwał się z brukowanego chodnika do pionu Kurayami szybko sięgnęła po sztylet umocowany przy łydce i rzuciła nim ten zdołał się oddalić na bezpieczną odległość. Celnie rzuciła udo od tyłu co by trudniej było wydobyć ostrze. Zaciskając mocniej dłoń na końcówce masywnego kija który wyrwała z rąk upadającego wielkoluda i rzuciła się w pogoń za tchórzem. Z tą szybkością nie był wyzwaniem a bólu ręki nie czuła, przynajmniej jeszcze. Poczuje jak artefakt przestanie działać. Doskakując od tyłu zamachnęła się z całej siły uderzając kijem w potylicę kuśtykającego. Aż nieco krwi bryzgnęło na jej twarz i koszulę powalając tym samym kolejnego typa. Nie miała zamiaru się z nim cackać. Pochyliła się nad otumanionym przeciwnikiem i obracając sztylet wbity w udzie wyrwała ostrze z ciała. Z całej siły kopnęła w żebra ofiarę zmuszając ją do przewalenia się na plecy. Zamachnęła się kijem na kolano skurwiela roztrzaskując rzepkę jednym zamaszystym atakiem. Uśmiechnęła się paskudnie. Kropelki krwi zdobiły jej twarz, szyję i dekolt, już nie wspominając o czarnej koszuli.
- no to już sobie nie pobiegasz.. - wyszczerzyła się i z całej siły nadepnęła na brzuch zmuszając Bliznę do dławienia się własną krwią, zapewne doprowadziła do jakiegoś krwotoku wewnętrznego. Po czym odwróciła się w stronę sparaliżowanego i przykładając końcówkę kija do ściany zaczęła iść w jego stronę tworząc klimatyczny odgłos nadchodzącej śmierci.
- ścierwo.. plugawe.. żałosne.. pozbawione człowieczeństwa.. nędzna imitacja człowieka.. - mówiła zimnym tonem nie kryjąc pogardy w głosie. Stanęła nad ostatnim celem, nad sparaliżowanym, nabuzowanym sterydami cielskiem. Przechyliła główkę lekko w bok wwiercając się jadeitowej barwy ślepiami w twarz sadysty. Powoli przykucnęła przy nim i nie spiesząc się zbytnio, złapała go za szczękę zmuszając do otwarcia pyska.
- życie jest ciężkie.. rozumiem.. chciałeś zarobić trochę grosza dla rodziny.. żeby dzieci wyżywić i żeby żona nie chodziła w szmatach jak pospolita uliczna kurwa.. widzisz.. ja to rozumiem.. więc i ty zrozumiesz mnie.. - mówiła ze spokojem gdy zaczęła wpychać końcówkę kija umazanego krwią wampira i wykrwawiającego się kompana-tchórza do siłą rozwartego pyska. Złapała za trzon w połowie i zaczęła kręcić w prawo i lewo upychając powoli przedmiot masowej zagłady jak najgłębiej.
- rodzice nie wpoili ci najważniejszego.. widzisz szmaciarzu.. karma to prawdziwa suka.. i zawsze wraca ze zwielokrotnioną siłą.. - wypowiadając ostatnie słowa dociskała mocniej kij do przełyku pozwalając się dławić sparaliżowanemu własną śliną i krwią. Po czym wolną dłonią sięgnęła do krtani wbijając bezceremonialnie pazurki w skórę i gdy widziała jak życie zaczyna uchodzić z jej ofiary jednym szarpnięciem wyrwała mu krtań. Zniesmaczona podniosła się do pionu i spojrzała przez ramię na wampira podchodząc do niego. Przykucnęła wpatrując się w niego i przyłożyła dłoń sprawdzając puls. Zmrużyła ślepia i powoli pozbierała go tak że głowa szakala wylądowała na jej udach, odgarnęła pozlepiane od krwi włosy z twarzy przyglądając się mu uważnie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Sob Maj 21, 2016 7:59 am

Karma wraca. Bardzo dobrze powiedziane w przypadku tych zwyrodniałych skurwieli.
Dziewczyna dała im ostro popalić, nikomu nie pozostawiła suchej nitki od krwi. Ha! Blizna ze strachu nawet popuścił w spodnie. Bo przecież umierał! Czyż to nie cudowne, łowco? Czuć cudzą krew na swych dłoniach? A później pod zimnym strumieniem wody ją zmyć. Te brutale właśnie szczycili się że zatłukli bezbronnego wampira, robiąc sobie nie tylko z niego zabawkę do pieniędzy (a przynajmniej miał nią być), ale także worek treningowy. Sai ocaliła wampira przed okrutnym losem.
Łysy leżał w bezruchu, czując wciąż nieprzyjemne prądy krążące po jego ciele. śmierć w postaci pięknej kobiety zbliżała się. Już widział swoimi oczyma wyobraźni jak umiera w agonii. Czyżby za ten pomiot, który niedawno skopali?
Najgorsze jednak było to, że nie był w stanie nic powiedzieć. Blizna konał, Rudy nie żył. Teraz i jego spotka zły koniec? Jak na razie to spotkał go koniec jego własnego kija, którym to niedawno bił Szakala. Czuł metaliczny posmak krwi. Te wymieszane wonie. Zaczął się dławić gdy kobieta wpychała głęboko do jego gardła. Powieki łysola zaczęły drgać, aż w końcu wywrócił białkami ku górze. Dostał zawału. Zmarł. Ominęło go kolejne brutalne potraktowanie. Cwaniaka zabrała szybko śmierć. I to by było na tyle.
Teraz dziewczyna podchodziła do leżącego pod ścianą wampira. Wciąż leżał nieruchomo. Skulony. Bezbronny.
Kobieta nie zamierzała kontynuować makabrycznej zabawy na poszkodowanym. Widać, że zechciała mu pomóc. Chwała jej!
Ocknął się ledwo, czując ciepło pod głową. Otworzył jedno ślepie do połowy. Drugie oko nie był w stanie, wszak było ono sklejone krwią.
Rozmazana twarz dziewczyny wydawała się tak dziwnie łagodna, a białe włosy nadawały bardziej jej wygląd anioła niżeli groźnej łowczyni. Uniósł drącą dłoń z wysiłkiem, chcąc dotknąć jej policzka. Zabrudził ją niechcący swoją krwią... Nie było to celowe.
- Anio... Anioł...
Tylko tyle był w stanie powiedzieć. Szakala ręka opadła na bok, a ślepie zamknęło się z powrotem. Stracił już przytomność i było to raczej skierowane dla uczucia ulgi przez nagłe bezpieczeństwo. Co teraz zrobi dziewczyna z nieprzytomnym Szakalem? Czy w ogóle dostrzegła te oklapnięte, skąpane we krwi szpiczaste uszy? Ogon także podkulił. Kita także oberwała! Łysy nie oszczędzał żadnego miejsca na ciele wampira... Ludzie są naprawdę zdolni do makabrycznych rzeczy, byleby zdobyć pieniądze oraz sławę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Sob Maj 21, 2016 3:11 pm

Wpatrywała się w niego z uwagą, uważne spojrzenie prześledziło skulone w kłębek ciało istoty. Aż drgnęła widząc oklapnięte zwierzęce uszy, poczuła nieprzyjemną suchość w przełyku. Przekręcając go dostrzegła też podkuloną puchatą kitę. Przełknęła głośniej ślinę gdy odgarnęła pozlepiane włoski z czoła. Wampir się poruszył i spojrzał na nią spod przymrużonej powieki swym złotym ślepkiem. Aż rozwarła usta chcąc coś powiedzieć. Kątem oka widząc jak zbliża z trudem dłoń do jej twarzy szepcząc pod nosem z trudem. Opuszki palców musnęły delikatnie skórę na policzku dodając nieco więcej krwi do już lekko ochlapanej szkarłatem swych ofiar buźki. Zaraz po tym geście dłoń opadła na chodnik i oniemienie powoli zaczęło opuszczać jej ciało. Miał w sobie coś z psa, zmrużyła ślepka wspominając jak go od dziwolągów wyzywał łysy, martwy skurwiel. Pogładziła delikatnie jego głowę i przesunęła opuszkami po jego włochatym uszku aż drgnęła zdając sobie sprawę z tego że są prawdziwe, zupełnie jak u prawdziwego szakala. Po formach Astera już nic jej nie zdziwi chyba, westchnęła powoli zbierając ciało z brukowanej kostki. Ostrożnie przełożyła go sobie przez bark trzymając go poprawiła katanę u boku, żeby jej nie uwierała. Spojrzała w stronę z której przyszła. Na szczęście auto było nie daleko, nie będzie go takiego nieść przez całe miasto. A i nawet by nie zdołała bo działanie artefaktu za nie długo się skończy i na powrót stanie się słaba. Ruszyła w stronę parkingu zastanawiając się czy ktoś czasem nie połasi się na jej żółte Camaro. Na cale szczęście nadal stało tam gdzie je zostawiła. Ułożyła zwierzaka na obitym czarną skórą siedzeniu z tyłu. Wsiadła za kółko i odpalając silnik ruszyła w sobie znanym kierunku.

avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Sob Gru 10, 2016 7:12 pm

- Witaj w domu... Red. - wyszeptał do siebie, stając naprzeciwko uliczki, która prowadziła do jego domu. Schodził w coraz ciemniejsze odmęty swojego życia, jakby do niego wracając. - Nic się nie zmieniło. - zauważył stawiając kolejne kroki w dzielnicy zepsucia. Smród był taki sam jak wtedy, gdy stąd odchodził, dźwięki nic się zmieniły od tamtego momentu, a każda z mijanych osób zdawała się być i tak znajoma. Nawet czas zaniechał odwiedzin tego miejsca, jednak nie ma się mu co dziwić.
Tak, wrócił na miejsce swojego początku, gdzieś po dniu drogi z domu Fabio. Dziwne, nawet latarnią nie chce się oświetlać tego zadupia, nie mówiąc już o tych zasyfionych uliczkach, na których się znajdował. W takiej przecież też skończył kiedyś, ledwo żywy, nie wiedział, że już wtedy zniszczy się jego życie. Teraz czas je naprawić albo bardziej w nim nakręcić, okaże się dopiero jak to wyglądać będzie.
Powoli robił kroki przed siebie, w coraz większą ciemność. O dziwo nikt jeszcze nie zajął tej uliczki, przynajmniej nie był jeszcze na tyle widoczny dla Red'a. W pobliżu zniknęły jakiekolwiek dźwięki, jedynie piski biegających szczurów dawały o sobie jakoś znać, gdy te wylatywały ze śmietników oraz jego powolne kroki, które rozbrzmiewały w uliczce. Tak, naprawdę nic się nie zmieniło w tym miejscu, bez dwóch zdań.
Gdzie miał teraz tylko iść? Już dobrze wiedział co się stało z jego tutejszym domem, a do innych raczej nie ma się co pchać. Może zakwateruje się właśnie w osiedlu, gdzie niemal wszystko jest do rozbiórki? Jeżeli tyle zabierali się do rozniesienia jego starego domu, to raczej za szybko tutaj nie wrócą, chociaż kto wie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Gość Sob Gru 10, 2016 7:25 pm

Czasami i szlachetny wampir wychodzi na łowy.
Jednooki stary brutal właśnie opuścił swoje zamkowe tereny w celu rozrywki, a gwoli ścisłości poszukania kogoś do zabawy. Przecież żywe zabawki stanowiły najlepsze rozwiązanie na nudę. Jak wiadomo Ringo nadal przejawiał skłonności do dręczenia słabszych, atoli nie omieszkał atakować i silniejszych! Im bardziej odważna dziewka tym lepiej.
Poprawił smolisty krawat przy białej koszuli, naciągnął rękawy poza łokcie i można ruszać do boju. Elegancki jegomość z jednym okiem brnął odważnym krokiem przez ponure slamsy. Biedna, ubóstwo i chłód. Ludzie, wampiry słabej krwi. Czasem napotka się kogoś silniejszego, jednakże to rzadkość.
Także i on wędrował boczną uliczką, filtrując każdy ciemniejszy zakamarek. Słabszej krwi wampiry usuwają się w cień na sam zapach starucha o krwi szlachetnej. Wszakże z silniejszym zaczynać nikt nie chce. Coś jednak staruch wyczuwał z oddali i to wyczucie zbyt dobrze mu znane. Przystanął, zmrużył jedno jedyne oko bo drugie wyrwane przez łowców, skryte było pod czarną przepaską niczym piracką.
- No kogo ja widzę.
Odezwał się pod nosem, mając ten ton trochę gardłowy. Ringo wyczuł swoją dawną ofiarę: młodego chłopaka, którego to spotkał w czeluściach biedy i upił z niego tyle krwi, pozostawiając na pastwę losu. Chciał go kiedyś odnaleźć, ale czas na to nie pozwalał.
Ringo stał na środku uliczki, trzymając łapy w kieszeniach spodni. Czekał aż młodzieniaszek podejdzie bliżej i rozpozna swojego wampirzego stwórcę. Toć przecież on jeden jedyny, pachołek wyczuć oraz rozpoznać go musi. Nie ma innego wyboru.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Boczna uliczka - Page 2 Empty Re: Boczna uliczka

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach