Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Go down

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Empty Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Pisanie by Gość Nie Lis 26, 2017 4:56 pm

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Frida-blue-daydream-dreaming-favim-com-624309-1-1313

Poza maleńką wioską wyrósł spory, gęsty las. Niektórzy mówią, że jest on zaczarowany przez nienaturalne istoty i dzieją się w nim rzeczy, których nawet żaden uczony nie jest wyjaśnić. I kto by przypuszczał, że właśnie tego wieczora rozświetlonego papierowymi lampami rozpocznie się nie za głośna, ale jakże wesoła impreza rodzinna? Brakowało tylko starszej pani Babci. Dlatego matka istotki o długich bujnych, fioletowych włosach nakazała o pójście po nią - Idź po biedną babcię. Jest zbyt stara by trafić sama na Nasze podwórze. Weź też dla niej kilka smakołyków, aby mogła wzmocnić siły. Tylko dziecko moje drogie, nie skracaj sobie drogi przez Ciemny las, tam się dzieją złe rzeczy. I niech Bóg Ci zabroni założenia na siebie tego skąpego stroju! To nie bal przebierańców - takie słowa od matki usłuchał Fabio, lecz jemu w głowie było tylko łamanie zakazów!


Po pierwsze strój - skąpy jak najbardziej. No i po drugie - uda się oczywiście przez zakazaną śnieżkę. Nie może się nic mu stać! Więc jakim cudem miał iść dłuższą drogą, kiedy na stole biesiadnym grzał się grzaniec z miodem? - I jemu mam odpuścić, co to to nie! - tupnie nogą, chwyci koszyk z kiełbaskami oraz piwem po czym uda się przed siebie. Nic nie mogło się mu stać, wieczór jeszcze tak ciemny nie był, chociaż im głębiej szedł przez las, tym bardziej zadawało się, że Noc tutaj panuje od zawsze - Ja się wcale nie boję. - oświadczył jakże odważnie, ale gdy zahuczało coś obok, podskoczył odruchowo ścisnąwszy mocniej za rączkę koszyczka. Przeniósł wzrok w stronę źródła hałasu i kogo dostrzegł? Sowę! Wielkie ptaszysko wpatrywało się również zaskoczone w stronę wampirka, po czym raz jeszcze odezwała się jeszcze, strosząc pióra. Fabio pokręcił głową, by wreszcie iść dalej. Teraz właśnie zaczynała się granica Ciemnego lasu. Ptaki przestały dawać znać? Świerszcze już nie grały? A czy w tych krzakach lśniły jakieś złowrogie ślepia? Nie, to tylko zwidy. Otrząśnie się raz, dwa!
Babcia musi dotrzeć na zabawę! W końcu taka rozrywkowa z niej kobieta.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Empty Re: Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Pisanie by Gość Nie Lis 26, 2017 5:55 pm

Niektórzy nie miewają okazji uczestniczyć w imprezach. Nie dlatego, że nie zostają zaproszeni na takową, ale nawet nie są nauczeni, że można rozerwać się w jakiś sposób. Inny tok życia, inne priorytety, a przede wszystkim inne środowisko. W Ciemnym Lesie, gdzie nie rozbrzmiewał żaden dźwięk bez powodu, nie było miejsca na huczną muzykę czy huczne przygwizdy do ulubionego tańca. Istoty tu mieszkające nie zaznały więc czegoś, co wyrwałoby ich z pierwotnych instynktów. Myśl o przetrwaniu była najważniejsza. Co nie znaczyło, że nie żyły tu cwane stworzenia, które czyhały na zbłąkane dusze i czekały na dogodny moment, aby je pożreć.
Pojawienie się fioletowego puklu włosów oplecionych czerwonym materiałem, którego występowanie w pozostałych partiach ciała Wędrowca można określić jako sporadyczne, mogło być zbawieniem dla niejednego mieszkańca Ciemnego Lasu. Powiew świeżości, koloru, powabu gryzł się mocno z mrokiem, pustką i głęboką ciszą. Nawet stawiane kroki przez stópki zgrabnego młodzieńca w czerwonym wdzianku miały melodię, której mogliby pozazdrościć wszyscy. Bez wyjątku.
Głuchą ciszę przerwał szelest ciernistych krzewów, za którymi kryły się złote ślepia. Potem z drugiej strony stłumione dudnienie również nie dawało spokoju Przybyszowi. Ale o ile zagadka złotych ślepi została rozwiana przez pohukującą sowę, o tyle późniejsze dudnienie towarzyszące już od granic Ciemnego Lasu nie mogło znaleźć racjonalnego myślenia. Do czasu.
-Nie mówili Ci, żeby nie iść na skróty?
Głos cichy, obojętny w tonacji rozległ się za plecami Śmiałka. Ale gdyby się odwrócił - nie ujrzałby niczego i nikogo. A może... przy wytężeniu wzroku ta czarna plama nie byłaby wielkim mrokiem zostawionym za sobą, a dwumetrową, silnie ukształtowaną sylwetką. Nie dało się jednak dostrzec szczegółów, ani oczu, ani zębów, jakby ktoś był cieniem. Jak na swoje gabaryty nie przemieszczał się tak głośno jak powinien. To coś stało metr za istotą z koszyczkiem, bynajmniej interesował go przedmiot. Mimo braku widocznych oczu Kapturek miał uczucie, że to coś się na niego patrzy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Empty Re: Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Pisanie by Gość Nie Lis 26, 2017 6:09 pm

Kto by przypuszczał, że w lesie prócz leśnych istot napotka się istotę rozumną, zdolną do rozmowy jak i humanoidalna. Fabio nawet przez moment nie pomyślał o podobnym spotkaniu, ale jak widać wszystko jest możliwe.
Ciemność pochłaniała co raz więcej. Gdy uniósł głowę aby ujrzeć chociaż odrobinę nieba pośród korony drzew, napotkał ciemność. Bawet gwiazd nie było.
Tak jakby świat w Ciemnym lesie nabierał całkiem innych barw, innego klimatu. Nie było już mowy o słuchaniu wesołych śpiewów, czy widoku jasnych lamp. Wszystko ginęło w mroku, tak samo jak odwaga Kapturka.
Wreszcie poza sową, własnymi krokami doszło do niego coś jeszcze. Zaś szelest, kolejne dudnienie jakby ktoś krążył. Fioletowy mimowolnie spojrzał w kierunku hałasu i aż go zmroziło na widok ciemnej postaci. Była ona rosła, lecz niewidoczna przez czerń. Przełknął nerwowo ślinę, wpatrując się szeroko otwartymi oczyma - T-to tylko las. - chciał zabrzmieć pewnie, ale się nie udało - Chyba nie wstąpiłem na cudze tereny. To wolny teren. - dodał, nie odrywając spojrzenia od postaci. Był tak blisko, lecz nic nie było widać. Fabio cofnął się o krok, starając się nie potknąć. Było tutaj tyle wystających korzeni - Nie chcę zakłócać czyjegoś spokoju, jeśli więc zakłóciłem Twój... wybacz. - może uda się załatwić pokojowo. Nie dało się odczuć żadnych dobrych intencji od postaci, więc lepiej trzymać się na baczności i w razie konieczności wiać ile miał tylko sił w nogach. Zaś ścisnął w łapce koszyczek, nie chcąc stracić jego zawartości. Babcia na nie czekała! A impreza nadal trwała...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Empty Re: Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Pisanie by Gość Nie Lis 26, 2017 6:53 pm

Kolorowy wreszcie zlokalizował swojego prześladowcę i spojrzał na niego. Widział w pięknych oczach strach, ale nie był mu ten widok obcy. Nie mógł tego samego powiedzieć o delikatnym licu, nietypowej barwie włosów i dźwięczności jego subtelnego głosu. Nie zdziwiło go zachowanie w postaci cofania się o krok, gdy ten przybliżał się w tym samym tempie, ale nawet jego chód był majestatyczny i pełny barw. Zgrabne, jasne nóżki ślicznie kontrastowały z ciemno-szarą glebą, która nie mogła wydać żadnych owoców w postaci zielonych liści. Wszystko wokół jakby umarło dawno i nie zamierzało odrodzić się na nowo.
Czy jednak fauna miała zupełnie podporządkować się florze?
Dwumetrowe stworzenie stąpało z tym samym głuchym dudnieniem co na początku, ale w pewnym momencie, gdy padło stwierdzenie o naruszanie prywatności, stanął w miejscu i rzekł niezmiennie obojętnym, pozbawionym jakiejkolwiek melodii głosem:
-Mój nie, ale ich...
Nagle wokół rozmawiającego duetu zacieśnił się krąg cieni szczupłych i wysokich niczym drzewa. Nieme kształty kołysały się z powiewem wiatru przenikliwego do kości. Wykrzywione gęby, łapska, puste ślepia, nawet ślina od oblizywania się na smakowity kąsek tonęła w czerni. Przemieszczały się, mogły wirować w hipnotyzujących pląsach, żeby tylko zdezorientować ofiarę. Czerń mieszał się z mrokiem, mrok z cieniami, a cenie z czernią. Okrąg zacieśniał się, dusił i zapętlał. Uwięziona para nie mogła wyjść z kręgu, chyba że...
...nieznajomy weźmie sprawy w swoje łapska. Puchaty wąż zatarasował drogę Kapturkowi, żeby nie ruszał się z miejsca. Palce u rąk zaczęły zwężać się i wydłużać w stożkowe igły, nawet sylwetka nabrała większej masy. Chwilowy towarzysz istoty spoza Ciemnego Lasu zniknął w ścianie równie czarnej co jego powłoka. Okrąg wirował szybciej, gwałtowniej, dalej bez dźwięku czegokolwiek. Już wydawało się, że ciemność pożre Dziecię Barw, gdy nagle złe sylwetki rozpierzchły się na wszystkie strony i została jedna. Stała przez chwilę na dwóch nogach, ale musiała zostać osłabiona, skoro zniżyła swój tułów ku ziemi i nieco skuliła w sobie. Pod stopami czarnej postaci pojawiały się ciemne punkciki, skapywały niczym atrament i robiły kleksy. Wreszcie osobnik odezwał się bardzo cicho.
-Żyjesz?
Kucał z nieco przygarbioną sylwetką nad Fabiem, a jego ślepia dalej nie były widoczne. Wszystko ginęło w ciemnej powłoce, tak więc każdy kolorowy element ubioru czy wizerunku Długowłosego odbijał się mocnym kontrastem. W tyle wił się ten sam puszysty ogon, który odgrodził Wędrowca od Dręczycielo-Morderców. Nie odstępował Kapturka o krok, gdyby ten zaczął uciekać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Empty Re: Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Pisanie by Gość Nie Lis 26, 2017 8:10 pm

Było tak przerażająco, tak strasznie i niepoważnie. Fioletowy kapturek co raz bardziej drżał, chcąc uciec jak najdalej stąd i przede wszystkim przyznać matce racje. Mógł iść normalnie, dłuższą drogą ale byłoby bezpieczniej.
A tak?
Miał przed sobą rosłą bestię, której twarzy ujrzeć nawet nie mógł. Na pewno przybył pożreć biednego wampirka po czym resztki ciała pozostawić gdzieś pod gałęziami na później. Nie, nie chciał tak umierać. Nie wiadomo przecież co tak naprawdę myśli istota o niewyjaśnionej twarzy. Tylko te wielkie gabaryty widoczne... Ten cień straszny - Ich? - rozejrzy się, kiedy nieznajomy odpowie. No tak! Ciemność jeszcze bardziej pochłaniała wszystkich dookoła. Co teraz? Jak uciec? Zląkł się bardziej, zasłaniając usta wolną dłonią - Naprawdę nie chciałem tutaj przychodzić! Żałuję! - może w ten sposób udobrucha? Zamknie oczy, skuli się, nie chcąc już widzieć dalszych spraw.
Teraz już na pewno zginie.
Już zapewne nadchodziły złe koszmary, chcące rozerwać zaginionego lecz w pewnym momencie jakby ten ciężar zanikał, tym samym Fabio powoli otwierał oczy. Wielka szkoda, że wciąż nie mógł przyjrzeć się twarzy ale ten ogon... Z czym miał do czynienia?
- Tak, chyba tak. - odpowiedział cicho, patrząc odruchowo na koszyk. Wciąż był! Tak jak on! - Kim jesteś i czemu mnie tak przytłaczasz? Jestem już spóźniony. - nie ma czasu stać z tym dziwakiem, babcia czeka, zabawa też. Zresztą, typ zachowywał się co najmniej dziwnie. Poza tym skoro Fabio już chciał iść, to ten za nim. W pewnym momencie Fioletowy się zatrzyma - Czemu tak bardzo chcesz ze mną iść? - nieco zdziwiony. Jak widać osoba chyba chciała go zapędzić w kozi róg, aby móc później złapać i pożreć.
Nie miał pojęcia jakie zamiary Cienisty ma.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Empty Re: Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Pisanie by Gość Pon Lis 27, 2017 8:34 pm

Odgoniwszy złe mary jednej pozbyć się nie mógł. Mara, bo zakręciła się w jego wilczej duszy i odpuścić nie mogła. Ale była swego rodzaju namiętnością, której nigdy przedtem nie zaznał i tęsknotą, która nęciła mroczny umysł. Przecież nigdy przedtem i nigdy później nie zetknie się z podobną istotą do tej, którą obronił własnym ciałem. Dla kogoś takiego warto postawić wszystko na jedną kartę.
Tylko ten ktoś przeraził się nie na żarty, odchodził, wręcz uciekał od tubylca. Tak być nie może. Nie może pozwolić, to nie pozwoli. Jarał go barwą głosu, kolorem fiołków z krwistą czerwienią, intensywnym zapachem, delikatnym drżeniem jeszcze delikatniejszego ciała. Ile sekretów kryło się pod kapturkiem? Nieważne ile, miał ochotę odkryć je wszystkie.
Zatem by przekonać bardziej do swojej osoby, postanowił odpowiedzieć na wszystkie możliwe wątpliwości Wędrowca.
-Nie znam innego życia niż tego w Ciemnym Lesie. Jesteś przepustką do czegoś nowego.
Czy zabrzmiał przekonująco mimo nijakiej intonacji głosu? Czy zrozumie Skąpy W Odzieniu Kapturek intencje stwora? Machnął ogonem w powietrzu wywołując zimny podmuch wiatru, by zaraz znaleźć się po prawej stronie Wędrowca i mówić wciąż cicho:
-Jeśli powiesz, dokąd zmierzasz, wyprowadzę Cię stąd najkrótszą drogą. W zamian chcę jedynie spędzić jeden dzień z Kapturkiem.
Zaczepialski znów zawirował i zginął w mroku dając kilkanaście sekund zastanowienia i samotności dla zbłąkanej duszyczki o fiołkowych odcieniach zmieszanych ze szkarłatem. Nie wiadomo, czy tak krótki czas wystarczy do podjęcia decyzji, ale najwyraźniej Wilk nie mógł doczekać się nowych wrażeń. Smakowych także.
-Czy to wiele za bezpieczną podróż?
Tym razem stał tuż przed Uroczym i nieco pochylił się nad jego sylwetką. Może i wyglądał strasznie, lecz gdyby chciał pożreć Kapturka... bawiłby się tak w kotka i myszkę od kilku minut? Możliwe, wszak wiele cwanych istot zamieszkuje czarne włości, a skoro ten tutaj Cień rozpasł się na dwa metry wzrostu, to musiał mieć ku temu powód.
Ale dlaczego tak bardzo kuszący, kolory, dźwięczny i tajemniczy Barwny Przybysz nie zechce po raz wtóry nadłamać zasad i spróbować czegoś, o czym będzie mógł później opowiadać dniami i nocami swoim dzieciom i wnukom? Póki co przetrwał w Ciemnym Lesie, zakumplował z jednym z jego mieszkańców, aż prosi się o więcej atrakcji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Empty Re: Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Pisanie by Gość Czw Lis 30, 2017 2:27 pm

Ani trochę nie przekonywał dziwny potwór wampirka.
Przecież było tu ciemno, niebezpiecznie i przede wszystkim nie czuł się najlepiej. Zbyt przytłaczająca atmosfera oraz ciężki klimat rodem z najgorszych koszmarów - Nie podoba mi się to miejsce, więc nie chcę ingerować dalej w Twoje zagadkowe słowa. - oznajmił jakże rzeczowo, brnąc dalej przed siebie. Jednak Cień nie pozwalał na dalsze kroki, zaś zablokował Fioletowego, snując swoje słówka dalej.
Czy brzmiał przekonująco? Wzbudzał zaufanie? Ani trochę.
- Oczywiście, pójdę z Tobą, a Ty mnie pożresz nim cokolwiek zdołam powiedzieć. Trafię sam. - twardo stąpająca istota po ziemi? Nie. Fabio nie chciał mieć do czynienia z osobą, która w zamian zażądała spędzenia chwili. Nie wiadomo co takiego ogoniastemu typowi chodziło po głowie.
Drgnął jednak, gdy usłyszał go z innej strony, poza tym Wilk nie wyglądał na kogoś, kto łatwo odpuszcza. Przełknął zatem ślinę - A jaką mam pewność, że mnie nie skrzywdzisz? - spyta, starając się wyminąć osobnika. Nie chciał go drażnić, nic z tych rzeczy. Naturalnie było utrzymanie dystansu oraz za wszelką cenę starać się ochronić swoje cenne, jedyne życie - Mimo wszystko nie odczuwam od Ciebie żadnych przyjaznych intencji. Przerażasz mnie, no i przede wszystkim nawet Cię dobrze nie widzę ani tym bardziej nie znam. - dodał w ciszy, ścisnąwszy koszyczek kurczowo. Zawsze jakoś może nim uderzyć Cienistego, lecz wtedy straci zawartość.Zresztą Babcia na pewno wolałaby aby jej wnuczek pozostał cały, niżeli miał utrzymać swój dobytek w wiklinowym koszyku
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Empty Re: Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Pisanie by Gość Czw Lis 30, 2017 5:58 pm

Trzeba przyznać, że Wędrowiec z koszyczkiem był niezwykle uparty i racjonalnie myślący. No, poza tym, że szedł przez bardzo niegościnne tereny. A jednak miał na tyle szczęście, że spotkał Wilka, który nie zjadł go na dzień dobry. Wręcz wydawał się być zaintrygowany jego osóbką i łaknął jedynie wiedzieć, dlaczego tak bardzo mąci mu w kudłatym łbie.
Niestety Kapturek nie odwzajemniał ciekawości, a nawet chciał uciec przed prześladowcą.
-Nie zjem Cię.
Zadeklarował pewnym głosem, nawet nieco głośniejszym niż do tej pory. Być może tracił cierpliwość, albo tak bardzo chciał podkreślić, że nie zamierzał zrobić sobie z Fabia obiadu. Fakt faktem nie wzbudzał zaufania, przez to ciągle był atakowany oskarżeniami. Niektóre miały pokrycie w dowodach, ale i tak próbował rzucić inny pogląd na sytuację Uroczemu.
Zatem dalej go nie opuszczał, choć ton głosu brzmiał odrobinę chłodniej, jakby miał pretensje, że był źle oceniany, i to bez mocnych argumentów.
-Ciężko wywrzeć dobre wrażenie w tych ciemnościach. Poza tym gdyby nie ja, padłbyś ofiarą bandy cieni. Oni wciąż tu są i tylko czekają, aż sobie pójdę. Co do strachu... Widziałbyś mnie lepiej, gdybym opuścił Ciemny Las. Poznałbyś mnie lepiej, gdybyś dał mi szansę wyrwania się z tego miejsca. Nie mniej skoro uważasz, że nie potrzebujesz pomocy, nie będę już więcej Twoim ochroniarzem. Powiedz... aż tak bardzo boisz się zaufać komuś, kto Cię uratował?
To, że zrzeknie się strzeżenia Fiołka, wcale nie oznaczało, że da Mu spokój. Będzie iść za nim dalej, lecz niech sam martwi się o swoje życie przed tutejszymi istotami. Trudno mu będzie jednak znieść widoku jego rozszarpanej, uroczej buźki. Gryzienia jego cudnego ciałka. Dziurawienia ostrzami jego tułowiu czy wykręcania jego kończyn, w tym ślicznej główki z Kapturkiem.
-Jak chcesz, możesz mnie dotknąć.
Merdnął zamaszyście ogonem i zrobił jeszcze jeden krok ku Bóstwu oblecionemu w palecie tęczy. Ostrożnie podsunął mu wilczą kitę tak, że miał Fabio ją jakoś pół metra przed sobą. Na wyciągnięcie ręki. Czy nie stchórzy? Czy znów zechce zatoczyć łuk i minął Cienistego?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Empty Re: Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Pisanie by Gość Pią Gru 01, 2017 6:39 pm

Nie zje? Ale czy to była stu procentowa pewność? Wampirek westchnął cicho, pocierając czoło dłonią. Wciąż nie ufał wilczej istocie, lecz ciężko było też odmówić skoro już mówił takim tonem.
Tracił cierpliwość?
Więc może lepiej uciec?
- Wciąż nie mam pewności, co do Ciebie. Nie dziw mi się. Pierwszy raz Cię spotykam, poza tym wiele mieszkańców wioski opowiadało o Wielkim złym, który pożera zagubionych w lesie. - teraz nieco zrozumie czemuż to Nessuno tak płochliwie podchodził do sprawy?
Cienie... Tak, już zdążył je zobaczyć i fatyczne ocalił go Cienisty. A może był ich wodzem, który to nie chciał się podzielić swoją upatrzoną ofiarą?
Byłby w stanie wiele wymyślić, byleby nie iść z dziwacznym stworzeniem. Z drugiej strony zaczynało się robić żal Wilka - Cóż... Chyba lepsza Twoja osoba, niż te Cienie o których mówisz. - zakręcił loczka przy kosmyku włosów. Nie, nie żeby mu zaufał. Może faktycznie jest lepiej mieć kogoś kto tereny zna, nie boi się. Najwyżej jak wyczuje pierwsze oznaki chęci skonsumowania - oddali się jak najdalej - Ale nadal Ci nie ufam. - potwierdził tylko jego słowa. Podejdzie bliżej, chcąc jakoś lepiej si przyjrzeć. Ale dopiero gdy ten wyciągnie kudłaty ogon, sięgnie wolą rączką do niego - Ale nie jesz mnie? - spytał nim dotknie futrzaną kitę. I jeśli en pozwoli, pogłaszcze wilczy ogon, uśmiechnąwszy się pod nosem - Nawet miły w dotyku. - pochwali, patrząc w stronę gdzie powinien mieć ten twarz - Wspominałeś by spędzić z Tobą czas. Co miałeś konkretnego na myśli? - właściwie był ciekawy. I jeśli pozwoli, Fabio ruszy oczywiście czekając na nowego towarzysza. Miał się na baczności, by w razie czego uciec. Nie, nie chciał tracić życia albo co gorsza być zabawką w złowieszczych szponach.
Babcia wraz z mamą już zapewne się martwiły. Nic dziwnego, Fioletowy znowu nikogo nie posłuchał. Niech teraz ma w nauczkę - spotkanie z Wielkim Złym Wilkiem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Empty Re: Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Pisanie by Gość Sob Gru 02, 2017 8:13 pm

-Wierz w co chcesz.
Nie przeczył, że Wielki Zły to on. Dziwne, że sława o nim mogła dojść do uszu innych spoza Krainy Cieni. Zazwyczaj dbał o to, by nikt nie uciekł mu żywy. Chyba, że... no tak, jego słudzy mogli maczać w tym palce. Nieudolnie przepuścić żywych przez Ciemny Las grożąc, że następnym razem spotkają Wielkiego Złego Wilka, których ich nie oszczędzi. Będzie musiał poinstruować podwładnych, żeby nie paplali tyle, tylko wykonywali lepiej swoją robotę.
Mimo niepewności Kapturek zdecydował się przywrzeć do Ogoniastego, który nie omieszkał oznajmić z nutą satysfakcji:
-Słuszny wybór.
Byłoby wszystko dobrze, gdyby nie to, że Cud-Chłopak nie pokładał wiary w dobre intencje Wilka, i to, że mu nie ufał. Ciągle powtarzał, że Zwierzę go skonsumuje, gdy tylko straci czujność. Westchnął cicho.
-Nie zjem Cię, ani nie pożrę Cię, nie wszamam Cię, ani nie przełknę Cię. Jeszcze raz o to zapytasz, to zmienię zdanie.
Ile razy miał mu powtarzać, że Fabio nie jest w menu Wielkiego Złego Wilka? Inaczej chciał z nim spędzić czas, a bawienie się ogonem Futrzaka sprowadzało się do obniżenia poziomu wątpliwości wobec niego. Udobruchał go Barwny Wędrowiec komplementem o ogonie, więc uspokoił się na tyle, by odpowiedzieć na dalsze pytania Kapturka. Już bez tego zimnego w odbiorze głosu, co bardziej obojętnym.
-Nie wiem co można robić w Twojej krainie. Nigdy nie opuszczałem Ciemnego Lasu.
Prócz konsumpcji zagubionych dusz, pokazania dominacji w terenie konkurencji i treningom łowieckim... nie znał się na niczym innym. Nawet słowa klecił z trudem. Trudno było sprecyzować Wilkowi, czego by pragnął od Fabio. Uroczy na pewno miał jakiś pomysł w zanadrzu, a chęć poznania Jego świata będzie o wiele prostsze u Jego boku. Kto wie? Może na tyle polubi tamtejsze zwyczaje, że odejdzie z Ciemnego Lasu na zawsze? Nie będzie się łudzić, najpierw pozna fakty. Jeden już znał - mieli pięknych, delikatnych, kusicielsko-tajemniczych osadników. Jeśli oczywiście Kapturek był odpowiednią osobą reprezentacyjną. A jeśli był jedyny w swoim rodzaju, a tamci okażą się źli i nietolerancyjni? Albo co gorsza będą go chcieli zabić? Wtedy nie pozostanie dłużny, co to to nie.
Szli tak jeszcze pół godziny dróżką, która według Wilka była najkrótszą do wyjścia z Ciemnego Lasu. Resztę trasy będzie musiał Fabio określić sam. Gdy Kolorowy przekroczył granicę mroku, Cienisty jakby zawahał się na moment. Ale czego nie robi się dla poszerzenia wiedzy, dla wchłonięcia nowych wrażeń, a przede wszystkim... dla jegomościa w kusym stroju? Ostrożnie wysunął dolną kończynę przez próg do świata barw. Mimo nowych bodźców w barwach, jego noga, a w zasadzie łapa jak u wilka tonęła dalej w czerni. Potem to samo zrobił z jedną ręką, która owita w sierść przypominała tylną kończynę. Wreszcie wyłonił się cały. Blask Księżyca oświetlił brudne, ciemno-szaro-ziemiste i poważne oblicze Cienistego. Spod linii warg wystawały najdłuższe kły. Oczy nie zyskały innego koloru nad czernią, nawet gałki oczne posiadały szarawą barwę a nie jak ludzie białą. Na klacie miał obskurny czarny bezrękawnik, a od pasa w dół - podarte spodnie.
Czyli tak wyglądają ci, którzy nie spotkali się z tęczą? Czy Fabio zlęknie się jeszcze bardziej i ucieknie?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk Empty Re: Czerwony Kapturek i Wielki Zły Wilk

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach