Cień nadziei.

Go down

Cień nadziei.  Empty Cień nadziei.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pią Gru 15, 2017 9:28 pm

Przegrana walka to nie tylko zaniżenie statystyk, ale i plama na honorze. Dać się tak łatwo podejść, a zarazem w taki prosty sposób wykluczyć z walki. Cornelius mimo iż tego nie pokazywał po sobie, to jednak pluł sobie w twarz. Żył jednak sobie nadal i choć bywały dni, gdzie milczał, to jednak nie nudził się. Odkąd stracił też czucie w dłoni, czuł się niepewnie. Co prawda mógł nią poruszać, chwytać, ale wszystko było niepewne. Czuł się w ten sposób niepełnoprawny. Samo strzelanie z pistoletów, czy też władanie ostrzami sprawiało mu wiele problemów. Strzały bywały mało celne, jak i często broń umykała mu z dłoni, bowiem zwyczajnie jej nie czuł czasami. Czy tak już miało wyglądać jego życie? Bywało iż nakładał maść, z nadzieją, że coś pomoże o gdy nieco pomogło, jego ramie ponownie zostało zaatakowane. Takie jednak było życie łowcy i nie mógł narzekać, niemniej jednak brak czucia utrudniał prace, a nie chciał by po oświacie się rozszedł jego problem. To by był za duży cios w jego dumę i honor. Ukrywał się wiec jak mógł, ale noszona przez niego rękawica uciskowa, czasem przyciągała ucho aż za bardzo, była jednak potrzebna, bowiem dawała możliwość władania ręką pewniej, to jednak nie niwelowało uszkodzeń.
Pojawił się w oświacie wcześniej niż zwykle, po czym skierował się do medycznych pomieszczeń. Nie potrafił sobie poradzić z problemem i choć nie smak było mu prosić o pomoc, to jednak wiedział ze sam sobie nie poradzi, a pragnienie zdrowiej ręki było zbyt wielkie. Esmeralda mogła mu pomóc, choć nie miał co do tego pewności, bowiem naprawa uszkodzonych nerwów to nie lada wyzwanie. Nie wątpił też w umiejętności kobiety, możliwe że tez dlatego chciał przyjść.
Podejdzie do drzwi gabinetu medycznego, po czym zastuka, tym samym wchodząc do środka. Jeśli nie ujrzałby kobiety od razu, to zwyczajnie zawoła jej imię, chcąc się upewnić czy już przybyła. A jeśli była w pierwszym pomieszczeniu, to się z nią przywita.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Esmeralda Sob Gru 16, 2017 4:00 pm

Większość łowców zajmowała się tropieniem i unieszkodliwianiem potworów. A ona? Jak zwykle siedziała zamknięta w czterech ścianach nad próbówkami i masą medycznych książek. Nie przyznawała się do tego nikomu, ale każdą wolną chwilę poza łowiectwem spędzała na nauce i pracy. Bo co innego zrobić, gdy pusty dom nie zachęca do częstych odwiedzin. Od kiedy przyszło jej podjąć decyzję o odesłaniu Ally, coś w jej życiu pękło. Skończyło się, ale nie jak rozdział, który można było opisać na nowo. Najłatwiejszą ucieczką były więc obowiązki – przecież zawsze miała tendencje do pracoholizmu. Kiedy usłyszała pukanie do drzwi nie uniosła głowy znad odczynników. Na biurku stał cały arsenał fiolek, mikroskop i cała wieża wspomnianej literatury.
- Wejść. - powiedziała nieco znudzonym głosem. Odruchowo spojrzała na drzwi spodziewając się ujrzeć jakąś sprzątaczkę bądź zbłąkanego kadeta. Żadna z tych opcji się jednak nie potwierdziła.
- Will! - wyskoczyła jak strzała zza biurka i poszła przywitać się z przyjacielem. Wtuliła się w jego tors, a odchodząc poklepała go przyjacielsko po plecach. Doskonale wiedziała, że powinna uraczyć go moralizującą gadką przez tak rzadką obecność w skrzydle szpitalnym. Postanowiła mu jednak darować ciesząc się że nic mu nie jest i mogą się w końcu zobaczyć. Dla niej wciąż czasem był tym samym tajemniczym gościem w kapturze, ale przez lata poznała też drugą naturę mężczyzny. Dobrego przyjaciela i łowcy.
- Napijesz się czegoś? Przysięgam, że nie wypiłam jeszcze całej kawy! - uśmiechnęła się i wskazała mu wolne miejsce przy biurku. Wzięła dodatkowy kubek z wielką podobizną żaby podając go Corneliusowi. Jeśli mężczyzna wzgardzi kawą, Esmeralda zaproponuje mu kolejno herbatę, sok i wodę. Gdy zaś go obsłuży usiądzie obok i przesunie cały bajzel jaki do tej pory zrobiła na biurku.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Gru 17, 2017 5:16 pm

Nie wiedział co się działo w życiu prywatnym Esmeraldy. Nie był wścibski, jak i wiedział, że jeżeli kobieta chciała by pomocy, wsparcia, to poprosiła by o nie. Nie wciskał się niepotrzebnie, na tak zwanego krzywego ryja, mimo iż niejednokrotnie ciekawiło go co się dzieje u kobiety. Był jednak cierpliwy, a jeżeli już planował kobietę odwiedzić to także pewnie będzie chciał spytać co tam u niej.
Wszedł powoli do pomieszczenia i nie zdążył w sumie nic powiedzieć, bowiem kobieta swoim okrzykiem entuzjazmu zbiła mężczyznę z tropu. Nie był żaden sposób przez to urażony, a nawet wręcz przeciwnie. Raźniej się robiło na duszy widząc taki entuzjazm w jego kierunku. Oczywiście Pozwolił się przytulić, samemu obejmując kobietę, by następnie się odsunąć.
-Też się cieszę, że Cię widzę, Esmeraldo.
Odkąd się znali, Cornelius niemal za każdym razem zwracał się pełnym imieniem do kobiety. Czasem wymsknęła mu się skrócona wersja. Nie było to jednak istotne, choć sama właścicielka imienia Esmeralda, mogła się czuć dumniej, słysząc taką a nie inną wersje swojej godności. Mniejsza z tym...
-Może kawy.
Sam też w dziś kawy nie pił, a propozycje Esmeraldy nie raczył odmówić. Zawsze wszystko lepiej smakuje w towarzystwie, zwłaszcza takim. Nie chodziło o żadne przymilanie się ani nic... Cornelius planował chwile tu zabawić, a kawa na pewno sprawi iż ich rozmowa będzie jeszcze przyjemniejsza. Przyjmie od kobiety, naczynie po czym usiądzie przy jej biurko.
-Mówcie, co tam u Was słuchać, Kwiecie?
Zapytał i w zależności jak gorąca była kawa, Cornelius miał problem z odgadnięciem trafnej temperatury napoju. Dodatkowo trzymał naczynie stosunkowo mocno, dla pewności, bowiem nie chciał by czasem mu uciekło. No i nie można zapomnieć o opasce uciskowej na jego ręce.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Esmeralda Wto Gru 19, 2017 1:43 pm

Esmeralda nie należała do grona osób otwarcie mówiących o swoich problemach. Niekiedy kłamała ile tylko mogła żeby ukryć jakiś niewygodny fakt bądź troskę. Ale taka już była… Poproszenie o pomoc nie było ujmą na jej dumie. Po prostu byli inni, bardziej potrzebujący niż ona. Od zawsze jakoś sobie radziła, więc dlaczego coś miałoby się zmienić?
- Powiedz mi dlaczego tak rzadko u mnie bywasz, co? - w życiu Corneliusa też było wiele niewiadomych i choć lekarka była niesamowicie ciekawa, nie potrafiła wydusić z niego wszystkich informacji. Był jak starszy brat i przyjaciel.
- Co u Katy? - mimo obaw Corneliusa dziewczyna również zamierzała wstąpić w szeregi Oświaty. Esmeralda doskonale pamiętała obawy mężczyzny, lecz dzięki szkoleniom w pewnym stopniu chronił siostrę przed złem tego świata. To jasne, że prędzej czy później napotka wampiry, więc lepiej, żeby była na to względnie przygotowana.
Lekarka podała łowcy kawę, a sama usiadła dokładnie naprzeciw niego. Mieli mało takich chwil, dlatego chciała wykorzystać ten czas jaki się nadarzył.
- U nas? - pytał o Oświatę czy o coś innego? Nie przyszło jej do głowy, że może chodziło mu o Alicję, bo córka od dłuższego czasu nie przebywała już w Yokohamie. A ona… oczywiście nie powiedziała nikomu, że jej własne dziecko zostało oddane innej rodzinie. Bo po co? Ten temat wciąż stanowił zadrę na jej sercu, więc kiedy mogła starała się go unikać.
- Nie jestem już z Ley’em. Tylko to się zmieniło. - nie była pewna, czy Cornelius przepadał za jej dawnym narzeczonym, ale teraz nie miało to znaczenia. Lekarka wpadła w jeszcze większy wir pracy i to było właściwie jedyne czym mogła zagłuszyć wszelkie inne myśli. Skupić się, nie zaprzątać sobie głowy niczym innym.
- Co Cię do mnie sprowadza? Gdybyś chciał porozmawiać bez powodu, zaprosiłbyś mnie na miasto. Rzadko sam z siebie przychodzisz do gabinetu. - znała do na tyle dobrze by wiedzieć, że z własnej i nie przymuszonej woli nie przyszedłby w te rejony oświaty. A może pierwszy raz się pomyliła?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Wto Gru 19, 2017 2:21 pm

No cóż, taki ich fach był. Jako łowcy nie mogli pozwalać sobie za bliskie spoufalanie z członkami zespołu. Było to zbyt ryzykowne, zwłaszcza jeśli w grę wchodziły poważne jednostki. Sam Cornelius był oficjalny i stanowczy, a po jego wyglądzie i sposobie zachowania widać było, iż z niejednego pieca chleb jadł... oraz, że często chleb ten był dość kwaśny. Na pytanie kobiety zerknął na nią z nikłym rozbawieniem.
- Skupiłem się na szkoleniu Katy, w dodatku pojawił się w jej życiu krewny. Chcc mi ją zabrać do Anglii. Wybrał niewłaściwy moment, bo ta dojrzewa, przez co łatwo ją zmanipulować, muszę ją mieć na oku.
Esmeralda odkąd poznała Katy, wiedziała iż Cornelius co do niej jest bardzo zaborczy. oczywiście nie trzyma jej pod kloszem, ale wszelkie problemu dziewczyny przejmuje na siebie i rozwiązuje je swoimi metodami. W dodatku była w okresie dojrzewania, przez co trza było ją często mieć na oku, zwłaszcza jeśli Cornelius nie zamierzał zgadzać się na jej powrót do Anglii.
-Radzi sobie i zaskakuje mnie coraz bardziej. Preferuje walkę na dystans, co mnie cieszy. trenuje łucznictwo, ale od jakiegoś czasu ma przerwę...
Urwał, jakby w połowie zdania, co nie odbiegało za daleko od prawdy. Kobieta uczyła się strzelać z łuku, Cornelius często jej przy tym pomagał, samemu się też ucząc, ale odkąd ma problemy z ręką, jego umiejętności zostały zaniżone, przez co też "zawiesił" ten rodzaj treningu. Choć wiedział ze młoda czasem sama wymyka się z domu by, poćwiczyć samemu.
-U was, u Ciebie.
Poprawił się, gdy kobieta nie do końca zrozumiała o co chodzi. No cóż, błąd Corneliusa, który czasem wypowiada się staroświecko, przez co z czasem nie łatwo go zrozumieć. Niemniej jednak kobieta potrafiła poradzić sobie z tym małym błędem.
-Zapytałbym o co poszło, ale wyszedłbym na plotkarza i wścibskiego gbura, zważywszy iż za nim nie przepadam. Niemniej jednak, jesteś silną babką, poradzisz sobie.
Po ów słowach upił łyk kawy, nie rozmyślając długo nad powodem ich rozstania. To była ich sprawa, a jak Esmeralda będzie chciała o tym porozmawiać, to to uczyni. Dodatkowo kobieta nawet jeśli cierpiała po ów rozstaniu, to Cornelius wiedział że sobie poradzi. Była rozważną osobą i na pewno nie byłaby skłonna by brak Leysa wytrącił ją z rytmu. Czy cieszył się z faktu ich rozstania? Nie, bo nie życzył Esmeraldzie źle.
-Obawiam się, że tylko Ty jesteś wstanie mi pomóc... - Zaczął powoli odstawiając naczynie na blat biurka, po czym zerknął na swoją grabie wymownie. -Z każdym kolejnym odwampirzeniem, mocniejszym uszczerbku na zdrowiu, nie czuje jej coraz bardziej. Ostatnie starcie z wampirem, spotęgowało objaw.
Dokończył i pokręcił głową niezadowolony z tego faktu, bowiem aby móc być nadal skuteczny musiał dołożyć wiele starań. Co prawda byłą to tylko lewa ręka, ale dla łowcy była równie ważna co prawa.
-To jeszcze nie czas bym odszedł na emeryturę.
Dorzucił. Mimo iż znał cenę poświęcenia, to i tak ryzykował. Pamiętał kiedy to się zaczęło wszystko. Gdy kazał Midori odejść... Może był to jego błąd, a może w ten sposób ocalił dłoń Midori, samemu biorąc konsekwencje na siebie, kto wie jakby to było... Jednak wtedy nie myślało się nad konsekwencjami. Niepełni sprawna dłoń, wytłumaczyła by chwilowy zastój aktywności Corneliusa, który musiał się przyzwyczaić.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Esmeralda Wto Gru 26, 2017 12:27 pm

Był zaborczy, to prawda. Należało jednak pamiętać, że Katy dorasta, a każdy zakaz może sprowadzać na nią niepotrzebną pokusę. Łowczyni była za tym, by pozwolić nastolatce samodzielnie poznać niektóre mechanizmy. Oświata stanowiła pierwszy punkt odkrycia, bo czy Cornelius chciał tego czy nie, Katy interesowała się łowiectwem. Podobnie jak niegdyś rodzice, a teraz i brat, dziewczynka miała to we krwi. Dobrze, że zdjął z niej trochę klosza, pozwalając uczyć się tego co ma niejako we krwi.
- Dlaczego chciał ją zabrać? - nie znała rodziny mężczyzny, stąd informacja o krewnym stanowiła względną nowość. Nie zapytała o jego imię, lecz o powód dla którego zdecydował się mieszać Katy w głowie. Wszak miejsce dziewczyny jest tutaj, gdzie znajduje się jej brat. To Cornelius dbał o nią i wychowywał w momencie gdy zabrakło ich rodziców. Był dla niej nie tylko bratem, ale ojcem, matką i najlepszym przyjacielem.
- Nie zrozum mnie źle, kochanie… ale może… Katy potrzebuje też kobiecej ręki? Jesteś świetnym mentorem, ale ona dorasta i są sprawy o których nie jest w stanie z Tobą rozmawiać. - cóż, Corn nie porozmawia raczej z siostrą o miesiączkach i bezpiecznej miłości. Esmeralda spodziewała się, że łowca prędzej wykastruje potencjalnego absztyfikanta siostry niżeli pozwoli, by ten się do niej zbliżył.
- Znam Katy, mogłabym spędzić z nią trochę czasu. Oczywiście gdybyś tego chciał.- dodała po chwili. Nie oferowała się jako zastępstwo za Corna, a jedynie pomoc w „wychowaniu” młodej kobiety przed którą stał cały świat. Dorastanie, pokusy i te sprawy.
- Też kiedyś walczyłam na dystans. Mój ojciec jest snajperem i jego zdaniem to najlepsze co może być. - przez twarz przemknął cień uśmiechu, ale zauważyła że z Williamem jest coś nie tak. Przerwa w nauce mogła być spowodowana różnymi czynnikami. Dlaczego więc miała wrażenie, że chodziło o samego łowcę?
- To dupek. Po prostu… nie pasowaliśmy do siebie. - Corn nie drążył i nie pytał. Nie biegł z chusteczkami i gorącą czekoladą… nie pieścił się nad nią i to właśnie ceniła w nim najbardziej. Wiedziała, że jest dla niej oparciem i gdyby poprosiła go o pomoc, łowca nie zawahałby się ani chwili. A to, że skończył się jeden głupi związek… Cóż, na ziemi istniały poważniejsze problemy.
- Pokaż. - wstała ze swojego miejsca i podeszła do Corna. Nie wiedziała, że rytuał wywołał tak negatywne skutki. Gdyby zareagowała, zainteresowała się wcześniej…
Lekarka chwyciła jego rękę w obie dłonie i kulistymi ruchami zaczęła ją badać.
- Boli Cię? Możesz ją normalnie zgiąć? - zapytała, a jej dłoń przesuwała się na kolejne centymetry ciała. Nie chciała mu mówić, że jej zdaniem było to charakterystyczne dla uszkodzonych mięśni i naczyń w ręce. Jeśli zaś problemy zaczęły się przez rytuał, to trudno szukać uzdrowiciela, bo nawet magia lecząca nie mogła tu już pomóc.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Wto Sty 02, 2018 1:51 pm

Czasem ciężko było zrozumieć zachowanie łowcy, który choć uchodził za ryzykanta, co niejednokrotnie udowadniał, to jednak w stosunku Katy był znacznie inny. Patrzył i czuwał przy niej by nic jej się nie stało. Choć był chłodny, to patrząc na jego zachowanie wobec Katy można było odebrać inne wrażenie. To tylko pokazywało jak wielką samodyscypliną operuje Cornelius, która również czyniła go dwulicowym. Był tego świadom i w żadnym stopniu nie zamierzał tego zmieniać. Jednak brakowało w tym wszystkim kobiecej reki, wiedział o tym, zwłaszcza uświadamiał sobie to teraz gdy Katy wraz z dojrzewaniem, podchodziła do niego z dystansem.
- Tamtejsza Oświata upomina się o mnie, biorąc pod włos Katy. Wiedza że jeśli ją namówią, ściągną mnie tam.
Każda Oświata choć działała podobnie, to jednak miały swoje osobne zasady i prawa z którymi się kierowali. Może też to był powód dlaczego Cornelius opuścił Anglię, tak czy inaczej nie zamierzał się zwierzać ze swoich problemów. Każdy ma jakieś.
-To jednak jeszcze nie czas by wracać do domu.
Dom... już dawno w nim nie był jednak nie chciał do niego wracać, jeszcze nie teraz. Miał jeszcze kilka planów do zrealizowania i ciężko będzie go namówić do powrotu do ojczyzny. Poza tym, zadomowił się już nieco w Japonii, czując się także tu potrzebnym. Na jego twarzy widniał chłodny wyraz, bowiem gdy ktoś próbował go naciskać, zmuszać, to nic dziwnego że odwlekał ten problem. Kiedyś go rozwiąże, lecz nie teraz. Musiał więc pilnować dziewczyny, już nie tylko jako osoby, ale i jako swoją słabość.
-Co do tego nie mam wątpliwości. Chciałbym byś spędziła z nią trochę czasu. To na pewno jej pomoże i pozwoli się poczuć pewniej.
Ufał kobiecie na tyle, że nie wahał się zgodzić na jej propozycje. Nie byli sobie wrogami a przyjaciółmi. Nie chciał Esmeraldy do niczego zmuszać, jeśli jednak sama chciała, to nie miał przeciwwskazań. A któż wie, może i Katy będzie mogła się czegoś nauczyć.
-No to już widzę że znajdziecie wspólny język.
Walka na dystans? No proszę, niby nic ważnego, ale dla młodej osoby, która uczy się precyzji z tego zakresu, znalezienie osoby która też się tym interesuje, jest dobrym punktem zaczepienia w rozmowie. Później jakoś samo leci.
Temat byłego Esmeraldy nie został już poruszony przez Corneliusa. Nie nadawał się do pocieszania, a poza tym nie było dla niego istotne dalsze wypytywanie. Sam by nie chciał by ktoś wypytywał i drążył ten temat, więc urwał go.
Skupili się na ręce łowcy, który odłożył naczynie po czym zdjął opaskę uciskową z ręki, pozwalając lekarce działać. Pozwolił jej badać swoją łapę, przyglądając się jej zawieszając chwile spojrzenie na jej czuprynie. Na pytanie pokręcił głową.
-Boleć nie boli, czasem mrowi. Mogę nią poruszać, chwytać, lecz wszystko jest niepewne. Straciłem precyzje. Strzelanie z broni jest trudne... Kurwa! Zwłaszcza gdy jest mocniejszy odrzut broni, ta mi się wyślizguje...
Był zły, jednak nie na kobietę, a na swoją żałosną sytuacje. Jego ręce były cenne, a teraz jego skuteczność malała. Widząc problemy swojej reki, był wściekły na siebie i nie obwiniał nikogo.
-Gdy widzę jak moja broń, druh od lat wypada mi z łap, zwyczajnie trafia mnie szlag!
Podniósł głos, z chłodem wyrażając swoje niezadowolenie, lecz nie krzyczał. Pokręcił głową, po czym zacisnął rękę, która była trzymana przez kobietę, łapiąc zapewne za dłoń kobiety, ściskając ją możliwe że trochę za mocno. Jednak nie mając pełnego czucia, nie do końca mógł być tego świadom, bo działało to w dwie strony. łapał albo za lekko, albo za mocno... Żałosne.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Esmeralda Sob Sty 13, 2018 8:48 pm

Cornelius był cennym łowcą, dlatego nikogo szczególnie nie dziwiły próby ściągnięcia go przez rodzimą Oświatę. Z drugiej strony czy uderzanie w siostrę mężczyzny było dobrym zagraniem? Dziewczynka nie tylko wiele przeszła, ale wciąż jeszcze się uczyła. Minęło wiele czasu zanim brat zgodził się na jej wdrażanie w łowieckie życie, a teraz… ktoś się o nich upomniał. O oboje.
- W takim razie, tak bez urazy oczywiście… ale tamten dowódca musi być skończonym kretynem. W pierwszej kolejności powinien skontaktować się z Tobą i dowódcą obecnej Oświaty. Gardzę podejściem na jakie się zdobył. - transfery między kontynentami były dość częstym zjawiskiem pośród łowców, jednak mało który zarządzający decydował się na tak nieuczciwą grę. Poza tym… Cornelius zastępował Vlada, a to czyniło go kimś więcej niż zwykłym szarym łowcą.
- Tutaj jest Twój dom Corneliusie. - dom był tam gdzie znajdowały się bliskie dla niego osoby.  Esmeralda nie była pewna kogo jeszcze Cornelius wliczał do grona osób którym ufał. Ale nie był w Yokohamie sam, a obecny dowódca zawsze robił wszystko ażeby oczyścić dobre imię swojego łowcy. Była jeszcze Katy, więc Corn miał dla kogo żyć i dla kogo walczyć…  Wspomnienie o domu zasmuciło lekarkę ale szybko to ukryła. W przeciwieństwie do przyjaciela na nią czekały w domu jedynie rośliny i zwierzęta. Nie wspomniała mu że z obawy przed rosnącymi problemami zdecydowała się odprawić stąd córkę. Nie powiedziała że prawdopodobnie w najbliższym czasie opuści Oświatę, ani o tym że poza wąskim gronem przyjaciół nie ma do kogo się odezwać.
- Przyślij ją do mnie. Nie jestem w walce tak zręczna jak Vlad, ale mogłabym pokazać jej parę rzeczy. I oczywiście pogadać jak kobieta z kobietą… - bardzo lubiła Katy i była zdania, że nic nie pomoże nastolatce tak jak możliwość rozmowy z inną łowczynią. Dziewczynka kochała swojego brata, ale były sprawy których nie mogła poruszyć przy Cornie. Ze wstydu bądź strachu – to nie ważne. Esmeralda również nie rozmawiała o wstydliwych sprawach z ojcem czy bratem, lecz zawsze z kobietami. Matką, babką i siostrą. To było naturalne i nigdy nikogo nie dziwiło.
- Możesz na mnie liczyć. - posłała mu jeden z piękniejszych uśmiechów. Cieszyła się, że obdarzył ją zaufaniem i pozwolił na kontakt z siostrą. Znały się z Katy już dłuższy czas dlatego nastolatka nie powinna czuć się skrępowana obecnością Esmeraldy. Lekarka wiedziała, że wspomnienie o stylu walki uspokoi nieco Corna. Jej rodzice również nie byli za tym, żeby córka pchała się na środek pola walki i ściągała na siebie największe zagrożenie. Dystans i koniec. Słowa ojca, który sam był doskonałym snajperem. I co z tego, że dreszczyk emocji jest najlepszy w momencie kiedy na własnej skórze czujesz oddech wampira… jego strach, siłę i wolę walki.
W skupieniu oglądała jego dłoń i co chwila przyciskała ją w innym miejscu. Twarz lekarki nie zdradzała żadnych emocji. Skupiła się i nim wydała jakąś diagnozę starała się precyzyjnie sprawdzić każdą możliwą poszlakę. Odwampirzanie. Podejrzewała, że to magia uszkodziła nerwy,a to oznaczało…
- Corneliusie w jaki sposób doszło do uszkodzenia? - zapytała chcąc potwierdzić bądź wykluczyć najgorsze opcje. Nie chciała przekazywać mu złych wieści, lecz wszystko wskazywało na uszkodzenia których nie naprawi mu żaden lekarz. Nawet ona.
- Jeśli doszło do uszkodzenia nerwów czeka Cię bardzo długa rehabilitacja… Tego uszkodzenia nie naprawi też żadna magia lecząca. Na tą chwilę muszę zrobić więcej badań… pobrać krew, zrobimy też rtg dłoni i testy wysiłkowe. Czy dłoń boli od razu gdy coś chwycisz czy dopiero po jakimś czasie? Muszę znać WSZYSTKIE szczegóły. Każdy rodzaj bólu jaki odczuwasz i przy jakich czynnościach. - mógł odczuwać mrowienie nawet w trakcie kąpieli czy zmywania. Aby znaleźć najlepszą możliwą metodę leczenia musiała poznać szczegóły. A w międzyczasie lekarka przyniosła igły i próbówki.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Sty 14, 2018 5:25 pm

Czasem ciężko było zrozumieć zachowanie ludzi, jednak Cornelius nie miał z tym problemu. Wiedział czemu chcieli go tam ściągnąć i ci bardziej zaufani stamtąd wiedzieli jaką wartość ma dla niego Katy. Nie działali drastycznie, a używali manipulacji, by nie wyjść na hipokrytów, co koniec końców dawało inny efekt.
-Nie potrafi wpłynąć na żadną z moich decyzji. Kontaktował się ze mną, zabroniłem mu kategorycznie kontaktować się z Petrowiczem. Vladislau nie jest głupi, niemniej jest to sprawa moja a poprzedniego przełożonego. Gdyby został w to wciągnięty, wyszło by na to iż używam go jako tarczy, straszaka, a na to nie pozwolę.
Były to problemy Corneliusa w dodatku prywatne, dlatego też nie wciągał nikogo do nich. Siadło by to na jego dumie, ponadto wiedział dlaczego tak się upominają. Widzą że pnie się w górę, dlatego nic dziwnego że chcą go zgarnąć z powrotem do siebie. Choć było to śmieszne, to jednak realne. Niejednokrotnie i oświaty rywalizowały ze sobą, jakoby która miała by być z nich lepszą.
-Tak myślisz? To pokrzepiające.
Zapytał spokojnie, obserwując ją. Mieszkał tu kolejny rok, ale jednak wewnętrznie czuł że to nie jego dom. W Anglii też to uczucie mu towarzyszyło. Możliwie że wynikało to z jego człowieczeństwa, które z każdym rokiem płowiało. Nie umiał zagrzać miejsca, musiał być w ciągłym ruchu. Gdy stał umierał szybciej. Wspomnienia o jego domu rodzinnym były historią, która nie wywierała już na nim emocji. Ten okres był dla niego coraz bardziej szarym, przezroczystym i coraz mniej znaczącym.
-Przyda jej się to, więc jak najbardziej.
Nie chciał obciążać Esme, ale skoro sama chciała, to nie zabroni jej, dodatkowo jej propozycja była optymalna, przez co też się zgodził. Nie wiedział jak Katy zareaguje na rozmowę z Esme, ale nic nie traci, natomiast wiele może zyskać. Esmeralda rzadko się szczerze uśmiechała, wiecznie była zalatana, a jeśli miała uśmiech na twarzy, to tylko i wyłącznie po to, by inni nie pytali, czy wszystko ok. Doceniał więc ten szczery i przyjemny dla oka gest, który w jego przypadku był obcy.
Po chwili przystąpili do badania ręki. Lekarka miała czas by się upewnić jak bardzo sprawa jest chujowa. Na pytanie zerknął na rękę.
- Podczas jednego z Odwampirzeń, gdzie miałem starcie zbyt wysoką temperaturą. Dla dobra innych, warto poświęcić jednostkę.
Był realistą i choć nie był niezastąpiony, to wiedział że w tamtej chwili mógł utrzymać runę w odpowiednim stanie, nienarażający niepotrzebnie innych. Narastająca presja, jak i brak ludzi, także przyczynił się do takiego działania.
- Działaj i rób to co robisz najlepiej, a gdy wszystko zawiedzie,  to wymyśli się co innego. Cokolwiek by się nie działo, muszę mieć tą rękę sprawną.
Nie lubił mówić o swoich słabościach, a łapa zdecydowanie była jego słabym punktem. Zerknął jednak uważnie na to co robi Esmeralda, chcąc wiedzieć o wszystkich działaniach wobec jego ciała.
-Gdy pojawia się ból to wtedy gdy nadwyrężę rękę. Jest to ból tępy, trudny do określenia skąd dokładnie pochodzi. Jak to jednak wygląda?
Zapytał poważnie nie lubiąc owijać w bawełnę, co prawda było jeszcze za wcześnie by cokolwiek powiedzieć, jednak nie lubił słyszeć zbędnych nadziei.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Esmeralda Czw Lut 01, 2018 7:43 pm

Zdziwiła się słysząc, że dowódca nie miał pojęcia o problemach Corneliusa. Vladislau może nie był szczególnie wylewny, ale o swoich ludzi dbał jak nikt inny. Z pewnością rozmówiłby się z przedstawicielem drugiej Oświaty i na trzeźwo załatwił wszelkie sprawy. Nie jako żywa tarcza, lecz przyjaciel i dowódca.
- Nie pochwalam tego, przyjacielu. Jestem zdania, że Vlad powinien o tym wiedzieć. Na pewno by Ci pomógł, możliwe że nie doszłoby do tego wszystkiego. –  miała wątpliwe zdanie co do byłego dowódcy Corneliusa.  Wszak jego obowiązkiem było dogadanie szczegółów z Vladem, nie zaś stosowanie się do rzeczy negujących wszelkie pokłady profesjonalizmu. Z drugiej strony… to nie pierwszy przypadek, gdy dowodzący okazał się zapatrzonym w siebie burakiem, bez krzty empatii i dobrego wychowania.
- Mam nadzieję, że nie zamierzasz uciekać z Yokohamy. – traktowała go jak brata, więc jego przeprowadzka byłaby dla rudowłosej dość dużym ciosem. To on był przecież pierwszą osobą którą przyszło jej spotkać. Cornelius słuchał jej dziamgotania i znosił napady strachu, kiedy to dowiadywała się o jego obrażeniach. Mimo że nie spokrewnieni, byli dla siebie jak rodzina.
- Raczej nie powinna się skarżyć. – praca z kadetami może i nie należała do najłatwiejszych, ale sprawiała jej przyjemność.  Miała nie tylko doświadczenie i wiedzę, a przede wszystkim chęci pozwalające znosić każde humorki podopiecznych.
- Żaden rytuał nie jest wart narażania Twojego zdrowia Corneliusie. Jeśli czujesz że coś się dzieje, to nie należy w to dalej brnąć. Czasami nie jestem w stanie Was ochronić i jedyne co możecie zrobić to kierować się rozwagą. Jesteś zastępcą dowódcy… nie możesz myśleć o sobie jako o jednostce mogącej poświęcić się dla dobra innych kiedy są inne rozwiązania. Musisz dowodzić. Zachować trzeźwość umysłu i dążyć do tego, żeby wyjść z sytuacji z jak najmniejszymi obrażeniami. – nagłe odcięcie energii było trudne i niekiedy problematyczne. Istniała jednak możliwość zerwania nici i chociażby zastąpienia łowcy. Wygaśnięcie runy niekiedy kończyło rytuał, lecz w wielu przypadkach trwał on nadal i prowadzący był w stanie doprowadzić go do końca. Cornelius był natomiast ambitny i zdolny do poświęceń. Esme natomiast obwiniała się o stan przyjaciela, bo przecież ucierpiał przez rytuał. Przez to, że nie była wystarczająco silna by móc go ochronić.
- Wysoka temperatura runy świadczy o tym, że przebywanie przy niej nie jest już bezpieczne. Może wybuchnąć w każdej chwili, dlatego lepiej się stamtąd ewakuować. – wyobrażała sobie przed jaką decyzją musiał stanąć mężczyzna. Z jednej strony powodzenie rytuału, z drugiej zaś walka z wysoką temperaturą i wyścig z czasem.
- To wszystko moja wina. – westchnęła, czując ogarniającą falę bezradności. Bo co mogła zrobić? Jak pomóc w momencie, kiedy prawdopodobnie większość jego nerwów uległa uszkodzeniom i w tym przypadku nie pomoże tu nawet magia lecząca.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy żeby pomóc, ale nie dam Ci gwarancji, że się uda. Zaczniemy od krwi. – pobrała próbki i odpowiednio je opisała.
- Co mam Ci powiedzieć Corneliusie? Wygląda na uszkodzenie nerwów, ale dla potwierdzenia będę potrzebowała dodatkowych badań. Muszę też porozmawiać z Vladem… - sprzęt Oświaty był dość stary, dlatego wszystkie prześwietlenia musiała zrobić w szpitalu. A Vlad, cóż powinien wiedzieć.
- Carlos pracuje w szpitalu. Zgłosisz się do niego na badania które Ci zlecę i wrócisz do mnie z wynikiem. – sięgnęła po kartki i zaczęła zakreślać na nich wszystkie niezbędne badania. W tym właśnie rtg dłoni, oraz testy o których wcześniej wspomniała.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Lut 04, 2018 5:59 pm

Mogła się dziwić, choć nie powinna. Znała Corneliusa na tyle by wiedzieć iż to indywidualista. Komuś chętnie pomoże, nawet siebie narazi, jednak jeśli chodziło o jego problemy, rozwiązywał je sam, bez żadnych "ogonków". Już nie chodziło tutaj o ufność, czy o przywiązanie do innych... Cornelius był już starej daty, odkąd pamiętał musiał sobie sam radzić, możliwe że takie zachowanie miał już w nawyku.
- To już nie długo potrwa. Jeśli w jakiś sposób uda im się ściągnąć mnie do Anglii, to nie mam wątpliwości iż rozwiąże ten problem mało dyplomatycznie.
Stwierdził oschle. Był dobry do czasu, a wojowanie w swoich rodzinnych stronach, nie przyniosło by mu nic dobrego, jednak nie był to temat na teraz. Czy zamierzał uciekać z Yokohamy? Absolutnie, dlatego zapytany spojrzał na kobietę z nikłym uśmiechem rozbawienia.
- Ktoś mi kiedyś powiedział, iż mój dom jest tutaj. Dlaczego miałbym z niego uciekać?
Rzekł już bardziej stonowanym głosem. Jeśli Kobieta dobrze pamiętała ich kolacje, to wiedziała iż tym kimś o którym wspomniał Cornelius, była właśnie ona. Był pamiętliwą bestią, choć czasem doskonale zdawał sobie sprawę iż jego pamięć o wczesnych latach życia, zaczyna mu szwankować. Przeglądając swoje stare zdjęcia, czasem miał problem z rozpoznawaniem twarzy osób, z którymi w tych czasach był jak kamrat.
- Nie będzie źle.
Zapewnił odnoście prazy z kadetami. Katy choć wyglądała niepozornie, niewinnie, to jednak jej charakter się kształtował i nie wiele odbiegał od Corneliusa. Oczywiście minie jeszcze wiele czasu zanim obierze odpowiedni kierunek. Kryła się w cieniu starego łowcy, co czyniło iż często była brana za mało skuteczne gówno, co mijało się z prawdą. Zresztą Esmeralda się przekona o tym.
- Esmeraldo wiem kim jestem. Rytuał nie był wart mego zdrowia, nie zrobiłem tego dla niego, a dla życia, które było w niego zamieszane. Nie umiem przewidzieć co by było gdybym postąpił inaczej, jednak gdyby sytuacja się powtórzyła zaryzykowałbym ponownie...
Był stary i uparty jak osioł. Walczył do końca za każdym razem, niezależnie od tego jakie były by konsekwencje. Nie był głupcem, jednak znał zbyt dobrze termin poświecenia. Nie wywyższał się ponad innych druhów, lecz w razie konieczności byłby wstanie stanąć na ich czele. Jeśli jednak poświęcając swoje zdrowie, był wstanie osłonić inne, to wiedział że było warto, niezależnie czy to zdrowie było by Midorii, Esmeraldy, czy najbardziej znienawidzonego przez Corna łowcy, czyli Serafiela. Taki już był. I zapewnił lekarkę już o tym dawno, że gdyby wymagała tego sytuacja, to byłby wstanie wskoczyć za oddziałem w ogień.
Kobieta zaczęła się obwiniać, jednocześnie przystępując do pracy. Nie przeszkadzał jej wysłuchując ją uważnie. Nie wydawał się być zasmucony jej słowami, uno raz i lekko przechylił łeb z krzywym grymasem niezadowolenia. Dopiero się ruszył gdy ta postanowiła sięgnąć po jakieś kartki. Złapał ją za szczękę, pewnie jak i zdrową łapą, tak by nie mogła się mu wykręcić, jednak nie zależało mu tez by sprawić jej ból. Wzrok mężczyzny wbił się krytycznie w oczy lekarki totalnie ją przeszywając.
-To nie Twoja wina, dlatego radze Ci wyzbyć się tego przekonania... Następnym razem Cię spiorę, gdy to usłyszę...
Zawiało zarówno chłodem, jak i zmartwieniem. Puścił kobietę już po chwili, bowiem miał tylko tyle jej do przekazania. Mogła się obwiniać, jednak nikt z obecnych na rytuale nie był idiotą i wiedział na co się pisze. Nie chciał dla niej, źle ale nie zamierzał słuchać jej użalania się nad sobą, zwłaszcza jeżeli to co mówiła było błędem. Traktował ją jak siostrę, dlatego tez walczył o to by nie czuła winna.
Skoro sobie więc to wyjaśnili, dopiero wtedy zechce jej pozwolić na skrobanie na papierze.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Esmeralda Pon Lut 19, 2018 12:50 pm

Powinien wiedzieć że żaden, nawet najbardziej zaradny człowiek nie jest w stanie pokonać całego świata. Dowódca nie działał na niekorzyść łowcy. Nie był żadnym ogonkiem, ani osobą skłonną do powierzchownej oceny podwładnego. Rodzina i przyjaciele od zawsze stanowili wsparcie, więc dlaczego nie skorzystać z jawiących się możliwości?
- Porozmawiaj o tym z Vladem. Od kiedy jesteś zastępcą dowódcy to nie jest tylko Twój problem. To problem całej Oświaty. - sama nie była mistrzem w szczerości, ale nie piastowała też funkcji narzucającej pewne konkretne typy zachowań. Cornelius był przecież prawą ręką dowódcy. Razem pracowali, naradzali się. Mężczyzna zastępował szefa kiedy ten wyjeżdżał z Yokohamy w celach zarówno dyplomatycznych jak i prywatnych. To bezdyskusyjne że powinien wiedzieć o tego typu zdarzeniach. Jednak tą informację musiał przekazać sam Cornelius. Osobiście, bez przyzwoitek.
Czemu miałby ucieka z Yokohamy? Chociażby ze względu na Katy którą oświata angielska mogłaby ściągnąć na swoją stronę. Łowcy czasem żyli w rywalizacji, ale mało który dowódca stosował nieczyste zagrywki i grał na emocjach rodziny. Na to pytanie tylko Cornelius znał odpowiedź dlatego lekarka nie ciągnęła tematu. Mężczyzna wciąż bywał zamknięty, a część kłębiących się w jego umyśle myśli była znana tylko jemu.
- W najgorszym wypadku zwrócę się do Ciebie o poradę. - kto zna Katy lepiej od samego Corneliusa? Łowca był jej bratem ale także zastępował dziewczynce rodziców. To w nim widziała swojego bohatera. On był pierwszym mentorem i obrońcą którego ramiona potrafiły ochronić przed całym wrogim światem. Lekarka oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że Katy może być trudnym uczniem. Nie bała się wyzwań i szczerze wierzyła w możliwość powodzenia swojej misji. Kto wie, może wykorzystanie umiejętności i dóbr nauki nie jest takim złym rozwiązaniem.
- Rozumiem i szczerze żałuję że sytuacja wymknęła się spod kontroli. Gdyby to wszystko potoczyło się inaczej to nie doszłoby do tego. Jesteśmy mądrzejsi na przyszłość. - szkoda tylko że takim kosztem. Tak, była świadoma że łowca jest uparty. Każdy członek Oświaty nie wiedząc czemu oznaczał się tą cechą. To ona motywowała do walki i popychała ku podnoszeniu własnych umiejętności. Łowcy nie byli odpowiedzialni tylko za siebie ale także za całą rzeszę cywili których należało ochronić. To trudna i niestety nie łatwa do opanowania sztuka.
- Potrafię się bronić. - należała do grona kobiet posiadających umiejętności samoobrony. Nie to że od razu chciała go bić, ale jeśli by ją zmusił to nie miała nic przeciwko przyjacielskiemu sparingowi! Jeszcze mogłaby mu sprać ten jego pewny siebie zadek i niczym kobiecy zorro podpisać się szminką na przegranej klacie!

Cornelius i Esmeralda pożegnali się by mężczyzna mógł wykonać niezbędne badania. Kiedy powrócił do gabinetu, lekarka jak zwykle wertowała dokumenty które odłożyła po pojawieniu się gościa.
W skupieniu przeglądała wyniki. Podnosiła zdjęcia pod światło, a jej twarz nie zdradzała żadnej emocji. W końcu spojrzała mu w oczy i już wtedy mógł być pewien że nie miała dla niego dobrych informacji.
- Doszło do uszkodzenia nerwów… - zaczęła, by po chwili wziąć głęboki oddech. Nie łatwo było mówić o takich rzeczach. Jeszcze trudniej w momencie kiedy uszkodzenie zdrowia dotyczyło kogoś bliskiego.
- Nie pomoże tu żadna medycyna ani magia. Jest za późno by dało się zwrócić pełną sprawność. Jedyne o co możemy powalczyć to połowiczny powrót do zdrowia albo… skorzystanie ze wsparcia technologii. To znaczy… wszczepy. - odłożyła dokumenty, chowając dłonie pod stołem. Przez ułamek sekundy mógł dostrzec że drżały, a sama lekarka nie wydaje się być ostoją radości.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sro Lut 21, 2018 6:31 pm

- Esmeraldo poradzę sobie, nie potrzebuje adwokata.
Odparł oschle, niepotrzebnie wyciągając ten temat. Nie była jego matką, by mogła mu prawić co ma robić. Wiedział że ta nie robi tego mu na złość, jednak to nie usprawiedliwiało jej zachowania. Jego twarz nie zmieniała jednak wyrazu, nadal wydawała się być obojętna, neutralna niezależnie od sytuacji. Nie zamierzał uciekać z Japonii, a gdyby Katy chciała wrócić do Anglii, próbowałby ją na pewno zatrzymać, jednak dziewczyny była wystarczająco bystra by wybrać odpowiednią drogę, nawet gdyby musiała się sparzyć. Nie ciągnął dalej tematu jeśli chodzi o Katy. Wszystko było ustalone powierzchownie, a reszta była szczegółami, których teraz na pewno nie zdołali by omówić, zwłaszcza jeżeli mają znacznie pilniejszą sprawę.
- Los to suka, która mimo wszystko działa na naszą korzyść.
Burknął, zdając sobie doskonale sprawę z tego, że gdyby nie porażki, wrogowie i inne problemy, to ludzkość zatrzymała się w rozwoju, zastanawiając się jak użyć patyka jako broni.
-Nie powiedziałem że nie.
Umiała się bronić i nie raz to widział, jednak czy w starciu z Corneliusem dała by rade? Szansa zawsze jest, a chęć sprawdzenia tego, nawet pod postacią treningu, była nawet kusząca. Był jednak pewny, że kobieta nie dałaby mu rady. Rozmowa zmieniła tor na bardziej luźny, a po wypitej kawie Corn opuścił lekarkę. Pojawił się dopiero po jakimś czasie z wynikami badań, które miał wykonać. Podał je Esmeraldzie a sam usiadł przyglądając się jej. Jej zachowanie było nienaganne do czasu aż zapoznała się z papierami.
- Laska uspokój się, przecież nic się nie dzieje.
Nie była to prośba... Mogła się denerwować jednak on nie zamierzał tolerować takiego zachowania. Jeszcze mu by się udzieliło takie i co? Byłby problem w chuj. Wiedział że z ręką jest przejebane, jednak nie zamierzał patrzeć i czekać na to aż jej stan się pogorszy.
- Co będzie optymalnym wyborem?
Zapytał bez ogródek zerkając na swoją łapę, po czym westchnął zaciskając ją. Sam nie do końca wiedział, a ona jako lekarka znała się na tym, więc niech się wypowie.

Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Esmeralda Wto Mar 13, 2018 11:45 am

Może nie była jego matką ale przyjaźni się. Nic więc dziwnego, że chciała dla mężczyzny jak najlepiej i otwarcie krytykowała złe wybory. Takie problemy nie rozwiązywały się samodzielnie. Nieuczciwym było ukrywanie ich przed Vladem, zwłaszcza że on również wliczał się do grona przyjaciół Corneliusa.
Los rzeczywiście często bywał niełaskawy, ale to oni poprzez swoje decyzje i wybory kształtowali jego dalsze możliwości. Już wybierając życie łowcy musieli się liczyć z tym, że już od początku treningów będą skazani na kłody w postaci zagrożeń, problemów i sytuacji z którymi niekiedy trudno sobie poradzić. Ale tak, taki właśnie był los.
- A jednak zagroziłeś że mnie spierzesz. - powiedziała z czystym przekąsem. Czy uważała się za słabszą od Corneliusa? Pod kątem medycyny nie miała sobie równych, a jej organizm posiadał nietypową odporność i zdolności do regeneracji. Czasem brali udział we wspólnych misjach i znała możliwości przyjaciela. Nie chciała się z nim mierzyć i trudno powiedzieć czy w bezpośredniej walce miałaby z nim szanse. Do tej pory towarzyszyło jej szczęście, dlatego wychodziła zwycięsko z potyczek z wampirami. Ale on nie był wampirem. Nie mogłaby z nim walczyć na poważnie, a zwykły sparing gdzie trzeba uważać by nie wyrządzić krzywdy mógłby stworzyć nie lada problemy. Walka z lekarzem znającym słabe punkty ludzi i wampirów nigdy nie była równa. I choć wzrostem i posturą wyglądała przy nim skromnie, to właśnie one wraz z szybkością i regeneracją dawały jej przewagę.
- Trudno, najwyżej później połatam Twój tyłek. - na twarzy pojawił się uśmiech co mogło świadczyć o udanym żarcie.
- Nie mów tak do mnie. Proszę. - dla niektórych „laska” była słowem obraźliwym bo jego ogólny wydźwięk nie kojarzył się z osobą na poziomie.
- Gdybyś w przeciągu 48 godzin od uszkodzenia zażył wodę życia albo jakiś inny miks dający możliwości regeneracji to być może nie byłoby tego problemu. W obecnej sytuacji najlepszym rozwiązaniem będą wszczepy. Rehabilitacja będzie trwała wiele miesięcy i nie da gwarancji zwrócenia pełnej sprawności. A ostatnio dzięki wszczepom udało nam się postawić na nogi osobę ze złamanym kręgosłupem więc… to naprawdę daje szansę. - w porównaniu z Yo ręka Corneliusa była niczym pikuś. Lekarka była pewna, że wszczepy są w stanie przywrócić całkowitą sprawność łowcy, a co za tym idzie również komfort życia. Pytanie tylko czy takie rozwiązanie mu się spodoba.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Wto Mar 13, 2018 12:56 pm

Wiedział, że ta nie chciała źle, jednak ta go znała odpowiednio długo by wiedzieć, że Cornelius to tym nie tylko skryty, ale i ma zapędy na indywidualistę. Potrafił współpracować, ale jeżeli chodziło o jego problemy, to prosił o pomoc, gdy wiedział że sam nie da rady. Poza tym Vlad miał swoje problemy.
- Jedno nie wyklucza drugiego.
Mruknął ino, bo jednak Esmeralda umiała się bronić i nie miał co do tego wątpliwości, jednak wciry też mogła zebrać. Ostatecznie jednak Cornelius nie zrobiłby kobiecie krzywdy, na pewno nie świadomie, nie chciał. Miała umiejętności którymi mogła by go zagiąć od tak, no i była kobietą. Płeć jednak nie dyskryminowała Lekarki, a powodowała iż czasem przez niedocenienie kobiecej siły wprowadzał w maliny. Poza tym cenił ją i nie chodziło to jedynie o wgląd na oświatę.
- Ta... Brzmi obiecująco.
Komentarz kobiety i łowce przyprawił o chwilowy uśmiech. Żart się udał, a to znacznie pozwalało na to by atmosfera pomiędzy nimi nie była tak napięta.
- Coś za coś.
nie chciała by zwracał się do niej tak? On nie chciał by się obwiniała. Być może się dogadają. Tak czy inaczej nie było to tak istotne, jak radę Lekarki. Ta mówiła, nie przerywał jej, a obserwował słuchając ją. To co mówiła, brzmiało dobrze. Osiągnięcie tak wielkiego kroku w przód, o jakim wspomniała kobieta, było czymś do nie pomyślenia. Napawało go to optymizmem. Może jego uszkodzenie dłoni nie było czymś imponującym, jednak dla Łowcy był to problem z którym chciał walczyć.
- Wierze Ci, dlatego chce spróbować. Jakieś ryzyko jest?
Przypuszczał że jest, nie znał się na tym, a nie byłby sobą gdyby od razu wchodził w ciemno. Co prawda ufał kobiecie, jednak chciał wiedzieć mimo wszystko. Zdrową łapą przetarł twarz, po czym podrapał się po zaroście, czekając na odpowiedz.
- Zresztą, jak to będzie wyglądać, przebiegać? Nie orientuje się kompletnie w tym.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Esmeralda Nie Kwi 08, 2018 4:33 pm

W starciu z Corneliusem miałaby zapewne nie lada problem. Łowca nie tylko posługiwał się magią. Był silny i uparty, a te dwie rzeczy tworzyły niesamowicie wybuchową mieszankę. Podobnie jak łowczyni walczył do końca nawet jeśli szanse w jego starciu nie do końca pozwalały na pewną wygraną. Oboje mieli swoje plusy i minusy w walce, dlatego potencjalna potyczka na pewno przysporzyłaby sporo emocji.
- Wiesz, możemy umówić się kiedyś na mały sparing. Wygrany stawia obiad, więc już dziś możesz zacząć odkładać do skarpety. - kiedy gra toczyła się o jakiś zakład, ruda robiła wszystko by wygrać. Mogą walczyć na powietrzu, w lesie, lub chociażby w jednej z sal treningowych Oświaty. Na broń, pięści, niemal gołe klaty… było to obojętne bo cel i tak obejmował przyjacielską potyczkę w celach treningowych.
- Przy obecnej technologii nie ma ryzyka. Oczywiście lepiej by było gdyby całą dłoń zrobić syntetyczną, a to oznaczałoby amputację chorej. Nie jest to jednak konieczne i można wykonać wszczep wiązany oparty częściowo na Twoich tkankach i jedynie ze sztucznymi wstawkami. Tak jak mówiłam, ostatnio postawiliśmy na nogi dziewczynę ze złamanym kręgosłupem. Syntetyczna dłoń i wszczepy mogą ulegać uszkodzeniom w trakcie walki jak to się dzieje w przypadku zwykłego ciała, ale wszystko da się naprawić. - wyjaśniła chcąc rozwiać jego wątpliwości. Taka dłoń nieznacznie różniłaby się od zwykłej i tylko zręczne oko mogłoby zauważyć różnicę. Istniała przecież nawet sztuczna skóra i coraz więcej naukowców kształciło się pod kątem chociażby nano czy neurochirurgii.
- To zależy od tego czy będzie to jedynie wszczep wspomagający czy cała dłoń. Zespół lekarzy przeprowadzi operację w znieczuleniu ogólnym, a później czeka Cię jakiś miesiąc rehabilitacji. Będziesz musiał przyzwyczaić się do tej dłoni. - ale lepsze to niż kilkumiesięczna rehabilitacja i brak pewności co do tego czy dłoń nie zawiedzie w potrzebie.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pon Sie 13, 2018 4:33 pm

Być może by miała, lecz czymże było by życie, gdyby nie pojawiały się trudności? Niczym. Nie byli wrogami, nie musieli na ten temat rozmyślać.
- Obejdzie się.
Odparł wykrzywiając usta w grymas ni to śmiechu, ni ironii. Był już za stary na takie zaczepki, niemniej często samem zaczynał do nich prowadzić. Młodzieńcze walki i popisy już dawno były za nim. Nie wątpił w umiejętności kobiety, nie ignorował ich, lecz nie widział też konkretniejszego celu do testowania ich.
- Ufam Tobie więc też w to co mówisz.
Rzekł dość chłodno, choć całkowicie neutralnie. Wysłuchał kobiecego głosu do końca, ostatecznie skinąwszy głową na znak zrozumienia. Wierzył w doświadczenie Łowczyni, przez to nie pozostawało mu nic innego jak powierzenie swojej reki osobie która zajmie się nią znacznie lepiej.
- Kiedy ów zabieg mógłby zostać przeprowadzony?
Dopytał jedynie, bo nawet jeżeli została poruszona wcześniej ta kwestia to gubienie wspomnień w ostatnim czasie było mu niezwykle bliskie. Wracając jednak do Esmeraldy.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Cień nadziei.  Empty Re: Cień nadziei.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach