Kolejny wieczór po pracy...

Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Czw Lut 08, 2018 5:08 pm

Powrót z roboty zawsze wyglądał u mnie tak samo. Bez względu na porę roku. Biuro zawsze opuszczałam późnym wieczorem, około dwudziestej pierwszej. Z kancelarii właściwie wychodziłam prawie ostatnia. Żegnał mnie tam zawsze serdeczny stróż i ewentualnie kilka sprzątaczek, które nie zdołały na drugiej zmianie uporać się z całą robotą. Pech chciał, iż zimą miały jej trochę więcej. Śnieg w połączeniu z dodatnią temperaturą to zapewne nie była ich ulubiona mieszanka. Chlapa tworzyła coś na wzór błota, które odbijało się niefortunnie na butach. W moim przypadku były to kozaki o ciemnej barwie na niedużym obcasie. Moja szczupła postura oraz niski wzrost nie przeszkadzały mi na tyle bardzo, bym musiała dodawać sobie na wartości. Zależało mi bardziej na elegancji oraz wygodzie, które w mojej pracy, czy to jednej, czy drugiej były podstawą. Dumna pani prokurator reprezentować się musi wyśmienicie przed klientami oraz na sali sądowej. Przede wszystkim powinna wzbudzać zaufanie oraz być elegancka. W nocy zaś, jak łowca nie miałam dużo czasu na obmyślenie stroju roboczego. Kiedy nie zrobiłam sobie wolnego, jak dzisiaj, miałam średnio dwadzieścia minut na to, aby dotrzeć do domu, a potem się przebrać. Oświata była niezwykle wymagająca pod względem punktualności, zaś ojciec nauczał mnie, że to jedna z podstawowych wartości.
Dlaczego postanowiłam nieco odsapnąć od obowiązków? Moje siły wymagały zregenerowania i odpoczynku. Nie licząc codziennych treningów, dzień w dzień latałam po dzielnicach miasta, by zwalczać przestępczość. Głównie tą wampirzą, ale ludzi też zdarzało mi się pouczać. Ot takie zboczenie zawodowe, które nabyłam jako prawnik. Byłam niczym strażnik na straży prawa, co w pewien sposób może brzmieć komicznie. Nie mniej jednak właśnie tak było. Postanowiłam w ramach rekompensaty udać się do jednego z ulubionych barów. Grali tam lekką, rockową muzykę i mięli niezłe ceny. Atmosfera samego lokalu również nie pozostawiała wiele do życzenia. Spokojne miejsce, gdzie w większości ludzie bawili się w kulturalny sposób - właśnie tego typu rozrywki szukałam.
Przeszłam granicę budynku, rozglądając się zaraz potem po zebranych w nim istotach. Zlokalizowałam gdzieś na uboczu wolne miejsce przy barze, gdzie też postanowiłam osadzić swoje zacne cztery litery. Ściągnęłam z siebie płaszcz szarego koloru, a następnie zawiesiłam go na oparciu wysokiego krzesełka. Zasiadłam na nim, a potem westchnęłam. Dzisiaj ubrana byłam w białą bluzkę na ramiączkach z średniej wielkości dekoltem. Włożona była ona w obcisłą spódnicę o wysokim stanie. Jej krój kończył się tuż na kolanem, a z tyłu posiadał wycięcie na pół długości materiału. Jedno ubranie od drugiego oddzielał elegancki, brązowy pasek ze skórzanego materiału o dosłownie centymetrowej szerokości. Subtelny, aczkolwiek elegancki strój przykryty był w większej mierze przez czarny, zarzucony na ramiona sweter.
Od niechcenia machnęłam ręką do barmana, by podszedł. Szybko złożyłam zamówienie whisky z colą na lodzie, a następnie wsparłam głowę na jednej z dłoni. Zamyślając się o dzisiejszym dniu, utkwiłam wzrok w martwym punkcie. Wyłączyłam się całkowicie z otaczającej mnie rzeczywistości.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pią Lut 09, 2018 4:52 pm

Dzień ten był bez wątpienia jednym z tych bardziej męczących. Patrol Slumsów sprawiał ze nie dało się nudzić. Nagromadzone tam ścierwo zawsze dawało się we znaki gdy łowca przechodził okolicami. To była już norma. Pochłonięte tam życie było wstanie odrodzić się w przeciągu tygodnia. Wszystko zataczało swój krąg, przez co Łowcy nigdy nie mogli czuć się bezużyteczni. Cornelius był jednym z filarów Japońskiej Oświaty. Pozycja zastępcy pozwalała mu się spełniać w pełni, choć Bracia niejednokrotnie upominali go o zachowanie trzeźwości umysłu. Bywał heroiczny, jak i szalony, to dzięki tym cechą był na takim a nie innym stanowisku. Pielęgnowanie kadetów, tez było czymś co mogło sprawiać mu przyjemność, do czasu, gdy w ustach nowicjuszy nie słyszał zamiłowania umiejętnościami łowcy. Eh... Wracając do patrolu...
Zakończył go kilkoma drapnięciami, czy to na twarzy, czy na ramionach. Zadane głównie pazurami dzieci nocy, które myślały że dadzą Corneliusowi rade. Jego strój był skąpany krwią, nawet jego włosy nie były wyjątkiem. Zechciał się napić, dlatego też pojawił się w barze. Stając w jego progu mógł reprezentować kogoś kto tu przybył z jednym zamiarem. Aby zrobić tu rozpierdol. Ten parszywy, blady ryj nie zachęcał do jakiekolwiek konwersacji z nim. I słusznie.
Skierował się do baru, gdzie zamówił butelkę sake. Zgarnął ją z blatu, od razu płacąc za nią, po czym skierował się do stolika. Eh wszystkie zajęte. O ironio, ale to nie problem dla starego gbura który pragnął się napić. Widział panienkę Samą siedzącą przy stoliku. Nice. Podszedł do jej stolika, po czym złapał za oparcie krzesła, odsuwając je od stołu. Posadził zad na nim, bez żadnego słowa wstępu, a usiadł w taki sposób, iż jego mowa ciała wskazywała na to, że usiadł tylko po to by się napić, nie po to by mieć z kim pogadać. Tak też się stało, odkręcając butelkę podniósł ją, po czym przechylił by się napić. Po chwili ją zniży z pomrukiem zadowolenia na smak trunku. Wolną dłonią przetarł swój policzek czując jego szczypanie. Draśnięcie po pazurach piekło w chuj, ale regeneracja zwłaszcza w jego przypadku działała cuda. Na początek to tyle.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Pią Lut 09, 2018 6:16 pm

W oczekiwaniu na drinka, poczułam jak w skroniach łupie mnie głowa. Zwykle oznaczało to, że coś się stanie. Mój instynkt mało kiedy mnie zawodził. Ponadprzeciętne zdolności, które do tej pory posiadałam, już dawno zlały się z normalnością, odkąd pracuję jako Łowca. Jako jedna z tych ludzi, nie wyróżniałam się specjalnie niczym na tle całej ich populacji. Właściwie już dawno ktokolwiek nie zauważył u mnie niczego wyjątkowego. Żyłam samotnie, niczym szara myszka, poświęcona całkowicie sprawy. Ale dobrze mi z tym było. Nikt nie marudził mi nad uchem, ani nie musiałam się z niczego tłumaczyć. Nawet nie chciałam poświęcać zbędnego czasu na jedno nocny romans, który następnego dnia zostałby zapomniany pośród obowiązków w kancelarii.
Z rozmyśleń wybiły mnie czyjeś kroki. Choć muzyka grała w miarę głośno, stukot ciężkich butów umiałam rozpoznać wcześniej. Był dla mnie bardzo charakterystyczny, jako, iż mój tato używał bardzo podobnych w pracy. Zawsze, kiedy wracał wieczorem i zmierzał do mojego pokoju, liczyłam za gówniarza jego kroki.
Znowu się zamyśliłam, lecz tym razem wybudził mnie dźwięk odsuwanego krzesła. Drink stał już przede mną gotowy do wypicia. Nawet nie zauważyłam, kiedy barman go przyniósł. Pokręciłam głową przecząco, jakbym chciała odrzucić od siebie złe myśli. Po tym zmarszczyłam lwią zmarszczkę w geście niezadowolenia. Moje brwi uformowały zły wyraz twarzy.
- Hej... - zaczęłam zwracać uwagę, ale on jakby nic sobie z tego nie robił. Po prostu zasiadł, przechylił butelkę z sake i ot tak zaczął się nią rozkoszować. Miałam wrażenie, że nawet na mnie nie spojrzał.
- Nie widzisz, że zajęte? Nie szukam towarzystwa - odrzekłam, chociaż nie miałam okazji nawet przyjrzeć się takim szczegółom, jak ubiór, fryzura, czy też nawet twarz. Wszystko wydawało się takie dziwne i jakby widziane przez mgłę. To nie był mój dzień i czułam się dosyć źle. Sam drink chyba nie był za dobrym pomysłem.
Wtem uświadomiłam sobie, iż kroki ciężkiego obuwia należą do tego gościa. Nikt inny do baru wchodzić nie mógł. Rozejrzawszy się dla pewności po stolikach, nie dostrzegłam nikogo nowego. Do tego wszyscy bawili się w najlepsze, nie zwracając kompletnie uwagi na to miejsce. Nawet barman z kimś rozmawiał. Muzyka jakby ucichła, a ja nie umiejąc rozmawiać o czymś innym, niż o pracy, nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Rozchyliłam usta z zamiarem powiedzenia czegoś, lecz tego nie zrobiłam. Wtem do nozdrzy dotarł mi zapach świeżej krwi. Oczy automatycznie zrobiły się większe, a ostrożność wzmożona. Pech chciał, że przy sobie miałam jedynie nóż, schowany za podwiązką. Zaklęłam w myślach.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pią Lut 09, 2018 6:56 pm

Jego ubiór w większości przypadkach zamykał cwaniakom mordy, a sam wygląd i zachowanie znacznie potęgował wrogą charyzmę mężczyzny. Nie był materiałem do luźnych pogawędek, ale do popijawy, bądź napierdalanki i owszem. Oczywiście to nie czyniło z niego syna wojny, ale jednak do dobrych on nie należał. Teraz siedział w barze karmiąc swój głód alkoholowy. Lubił się napić, szkoda tylko że w takiej spelunie. Pełno ludzi i hałas, a idźcie z nimi w chuj. A no i ta laska, której się coś nie podobało. W chwili gdy się odezwała Cornelius rzucił jej chłodne spojrzenie. Nic nie odpowiedział, a skupił swoje ślepia na butelce Sake. Także nie szukał towarzystwa i niemal dobitnie kobietę o tym uświadamiał. Słysząc jej oświadczenie, zdecydował się odezwać.
- I?
Głos był gruby, choć cichy, mimo to można było by pomyśleć iż Cornelius mówi warkotem niżeli płynnym głosem. W dodatku ta jedna litera wypowiedziana w tak ironiczny sposób... Na pewno nie zapowiadało się na to by zamierzał opuścić dziewczynę, chyba że jego butelka się opróżni. A skoro jesteśmy przy butelce, ta z trzaskiem wylądowała na blacie stolika, oczywiście nie rozwalając się.
Rozglądał się po barze nie widząc nic ciekawego, a popijawa innych nie robiła na nim wrażenia, zresztą czego by się spodziewać po takim lokalu... Na czym więc zawiesić swoje ślepia? Eh, koniec końców ponownie zerknął na dziewczynę, bez słowa obserwując ją.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Pią Lut 09, 2018 7:23 pm

Mężczyzna wydawał się nie za wiele robić sobie z moich słów. Jedynie obrócił głowę bardziej w moim kierunku i spojrzał. Jego cała uwaga jak dotąd skupiała się własnie na alkoholowym trunku. Teraz twarz niemalże o białego odcieniu i wypełniona zimnem spoglądała w moim kierunku. Na sam ten widok poczułam w sobie lekki niepokój. Mój rozmówca bowiem nie należał do normalnych. Jego wygląd bez wątpienia wyróżniał się na tle wszystkich tu zebranych istot. Można by rzec, że bardzo rzadko spotyka się o tak nienaturalnej urodzie. Wtem zmrużyłam oczy, jakbym chciała mu się przyjrzeć lepiej. Nieznajomy na twarzy posiadał dosyć sporo blizn, których zwykle nie nabywa się od zwykłych czynności, takie jak wypadki. To chyba najbardziej rzuciło mi się w spojrzenie. To oraz dziwne tęczówki, jakich do tej pory raczej nie miałam okazji spotkać. Łowcą jestem jedenaście lat, lecz ten tu nie przypominał nikogo znajomego.
Przez pierwszych kilka sekund właściwie nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Wygląda na to, że ten nie szukał nikogo do rozmowy, jak i ja. Po prostu nie miał się gdzie dosiąść. Dlaczego jednak ten stolik? Postanowiłam zapytać wprost o nurtującą mnie sprawę.
- Kim jesteś? - wydobyłam z siebie pewnym siebie, aczkolwiek w miarę cichy głos. Po tym pochwyciłam swoją szklankę, a następnie upiłam z niej kilka łyków. Kawałki lodu zdążyły rozpuścić się już do połowy, przez co napój nie wydawał się już taki dobry, jak zwykle bywa.
Nie minęła chwila, a moje ciało ponownie poczuło na sobie obojętne spojrzenie. Koniec końców ja również decydowałam spojrzeń się w tamtym kierunku. Postać mężczyzny bez wątpienia w pewien sposób mnie intrygowała. Zdrowy rozsądek zaś podpowiadał, aby do niej nic nie mówić i zachowywać się, jakby w ogóle jej tu nie było.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sob Lut 10, 2018 1:54 pm

Pozory nie myliły dziewczyny. Nie reagował na jej niezadowolenie, mało tego, kompletnie je zignorował. Chciał się napić i nie zważając na nic skupił się na swojej butelce, upijając z niej kilka łyków. Był normalnym facetem, który jednak żył po swojemu, dlaczego więc był postrzegany jako nienormalny? Inność, ta... To na pewno przez nią. Nawet nie był Japończykiem... Wszyscy Ci co uważali się tutaj za wysokich, dla Corneliusa byli karakanami, który przewyższał niejednego nawet o łeb. Wygląd, zachowanie, niemalże jego znak rozpoznawczy. Mu tam to odpowiadało, gdyby tak nie było nie wykreował by się na takiego do którego bez kija nie podchodź. Jebać to! Dosiadł się do pierwszego lepszego stolika, dlaczego do dziewczyny? Zapewne sam nie wiedział. Ta nie szukała towarzystwa i dobrze, bo Cornelius tez się do tego nie kwapił. Zawiesił na niej swoje spojrzenie zwłaszcza gdy zdecydowała się odezwać do niego.
- Z tego co pamiętam nie szukasz towarzystwa.
Głos nie ulegał zmianie, był tak samo gardłowy, jak i chłodny, co poprzednia jakże krótka odpowiedz Łowcy. Wydawał się być nieco zdegustowany, jednak koniec końców, spodziewał się iż niezależnie gdzie by się dosiadł, to i tak ktoś próbowałby go zagadać. Po co? To proste, dla samego towarzystwa, by samemu nie opróżniać szklanki, bądź butelki. Zmierzył ją spojrzeniem, określając mniej więcej posturę kobiety, jak i nie obeszło się bez podziwiania jej walorów kobiecych. Nie był zboczeńcem, jednak nie byłby facetem, gdyby nie zawiesił spojrzenia na kobiecie gdy miał ku temu okazje. Jej ciało niewiele zdradzało o kobiecie, jednak co się poprzyglądał to jego. Do jego nozdrzy dochodził zapach, który niemalże od razu wykluczył kobiecie jakoby ta miała być wampirem, ma szczęście.
- Normalnie bym cię zbył, jednak nie wyglądasz mi na Yokohamczyka... - Mimo swojego gburowatego charakteru, postanowił się odezwać do dziewczyny. Oczywiście jego słowa nie oznaczało nic innego jak wstręt do tutejszych, rasista? Cholera wie, jednak gdyby tak było, to po co się męczy siedząc w Japonii? No własnie. Tu chodziło o coś znacznie skomplikowanego. - Niemniej mów mi Vilhelmus.
Imię na pewno nie należało do tutejszych, a na świecie bez wątpienia inne formy wypowiedzenia, pisania itp. W jakim języku się zatem przestawił? Można zgadywać. Sięgnął po butelkę po chwili ponownie ją przechylając, by się napić.
-Skoro już wiemy, że nie jesteś stąd, to co tutaj robisz?
Nie wiedział ile ta już była w Japonii, jednak był za stary na to by uwierzyć w gadkę, że przyjechało się tu od tak.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Sob Lut 10, 2018 5:25 pm

Cóż, w momencie, w którym mężczyzna na mnie spoglądał, bez dwóch zdań nie czułam się w porządku. Właściwie budziło to we mnie niepokój, a może nawet zawstydzenie. Bardzo dawno nie doskwierały mi takie emocje, dlatego trudno było mi je nazwać. Właściwie jakakolwiek interakcja, budząca we mnie cokolwiek nastąpiła chyba dobre kilka lat temu, kiedy to dowiedziałam się, że moi rodzice nie żyją. Od wtedy jakby coś we mnie umarło i zaczęłam żyć z dnia na dzień. Dokonałam zemsty, którą planowałam przez następne kilka lat. Potem udałam się na studia, skończyłam prawo i tak stałam się panią prokurator.
Dopełnianie sprawiedliwości w pewien sposób pomogło mi pogodzić się z tym, co się stało oraz zapełniło moją codzienność. Gdyby nie biuro, nie miałam pojęcia, co mogłabym robić całymi dniami. Poranki zaczynałam treningiem, lecz reszta dnia wydawała się bardzo pusta i odległa od rzeczywistości. Nie miałam ochoty wstawać z łóżka, ani zabierać się za cokolwiek. Kiedy to już następowało, rezygnowałam po kilku sekundach, twierdząc, iż wcale nie chce mi się tego w tym momencie robić. Doskwierała mi pusta i postanowiłam zapełnić ją pracą.
Moja kariera Łowcy również prężnie się rozwinęła, bowiem awansowałam i radziłam sobie znacznie lepiej, niż kiedyś. Broń, którą odziedziczyłam po ojcu, bez dwóch zdań wydawała mi się przydawać. Szczególnie w tych najtrudniejszych momentach.
Z zamyśleń wybudził mnie mężczyzna. Jego chrypliwy i basowy ton począł odbijać się echem w moich uszach. Rzucił zgryźliwą uwagę, którą chciałam od razu usprawiedliwić. Rozchyliłam nawet usta, lecz nim cokolwiek z siebie wydobyłam, ten już kontynuował swoją wypowiedź. Nawet lepiej, bo panika, której na krótką chwilę dostałam, od razu odpadła. Postanowiłam w tym czasie upić kolejnych kilka łyków i tak oto pierwszy drink zniknął gdzieś w czeluściach żołądka. Poczułam wręcz, jak alkohol rozchodzi się po całym moim ciele i zaczyna już lekko oddziaływać. Zyskałam nieco pewności siebie i rozwiązał mi się nieco język.
- Nie pochodzę stąd, jeżeli o to Ci chodzi - stwierdziłam, potwierdzając tym samym jego słowa. Dopiłam trunek do końca, a pustą szklankę odstawiłam gdzieś z boku. Na razie mi starczyło tego i owego. Tym bardziej teraz, kiedy nie piłam samotnie, a miałam do tego jakiegoś towarzysza. Mężczyzna dalej wydawał się być dziwny. Jego niespotykana uroda wprawiała w swojego rodzaju niepokój, lecz wywoływała również duże zainteresowanie. Długie, białe włosy kusiło o pytanie ile były zapuszczane. Blada cera namawiała, by nazwać go wampirem. W końcu zimny sposób bycia sugerował, by najlepiej się do niego nie odzywać, bo po prostu sobie tego nie życzy. Pozory często jednak mylą, dlatego tym razem postanowiłam je zbyć.
- Ja nazywam się Sarah Summers - odpowiedziałam i po tym wyciągnęłam rękę z myślą, by okazać zwrot grzecznościowy. Nie miałam mimo wszystko pewności jak na to wszystko zareaguje nieznajomy. W razie, gdyby zignorował mój gest, po prostu zabieram do siebie dłoń z lekko zmieszaną miną.
Jego imię było rzadko spotykane, jak sama aparycja oraz osobowość. Przez to byłam coraz bardziej zaintrygowana tą postacią.
W wolnej chwili postanowiłam przywołać barmana i wskazać na szklankę. Sugerować go miało bez słów, iż poproszę jeszcze raz to samo. Whisky na lodzie z colą bez wątpienia były moim ulubionym alkoholem. Smacznym, a do tego zdradliwym, bo wchodził tak dobrze, że zwykle nie czułam granicy, między wstawieniem, a pijaństwem. Najważniejsze jednak było wyczuć moment pierwszych objawów upojenia.
Ze strony białowłosego padło dosyć niespodziewane pytanie. Cieszyłam się w głębi, że je zadał, bo to oznaczało, iż chce jednak kontynuować rozmowę.
- Mieszkam tu i pracuję. Jestem wspólniczką w kancelarii prawnej. Teraz zaś odpoczywam po pracy - skwitowałam prosto, jakbym powtarzała to tysiące razy. Nic bardziej mylnego. Nie pamiętałam, kiedy ostatni raz rozmawiałam z kimś tak przypadkowym i to do tego bezinteresownie.
- A Ty? Jesteś cały umorusany krwią. Chyba nie powiesz mi, że jesteś malarzem - stwierdziłam i wtem został dostarczony mi drink. Odważyłam się na próbę kontaktu wzrokowego ze swoim rozmówcą. Podziękowałam barmanowi, a potem wzniosłam szklankę ku górze na znak tego, byśmy zderzyli się swoimi trunkami. Tak się chyba robiło podczas wspólnego picia. Przynajmniej widziałam to na filmach. Taki gest mógł wydać się nieco dziwny po pytaniu, jakie zadałam bardzo wprost. No, ale patrząc na człowieka przede mną, mało rzeczy powinno być raczej dla niego rzadko spotykanych, albo takich, które by mogły go zdziwić. Bezpośredniości zaś nauczyłam się w pracy. Rozmawiając bowiem z nie jednym klientem, musiałam pociągnąć go za język, by powiedział mi prawdę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sob Lut 10, 2018 6:45 pm

Przy takiej osobie, jaką był Cornelius nie można było czuć się pewnie. Te dobitne spojrzenie, które mordowało obiekt obserwacji. Jednak co tu więcej opisywać. Kobieta odczuwała odpowiedni dystans do Corneliusa, który tak na dobrą sprawę mógł być nie tylko łowcą, ale i psycholem bez hamulców. W sumie... Był nim, bo kto wrogą butelki w dupę wpycha? Hehe, dobre czasy odpału. Ich rozmowa no była uboga w chuj, w każdym bądź razie Cornelius nie wydawał się być zainteresowany rozmowom. Odpowiadał jednak by już nie wyjść na kompletnego chuja, ignorujący wszystko i wszystkich. Na wieść iż ta nie powodzi stąd zmrużył ślepia, wzdychając.
- Do tego zdołałem już sam dojść.
Oznajmił jej monotonnym głosem, wyrażając swoje znudzenie, jak i lekką dezaprobatę jej zachowaniem. Butelka szeptała do niego słodkie słówka, by kusić swoim słodkim wnętrzem. Łowcy nie we łbie było jej odmawiać, dlatego pochwyciwszy ją po chwili zaś pobierze kolejną porcję alkoholu. Nie prędko było mu się upić, ale mimo to czegoś mu tu brakowało. tym czymś była krew. Niczym wampir jej łaknął. We krwi kryło się życie, o czym doskonale wiedział. Spożywał ją, trując swoje ludzkie ciało. Był blady przez styl życia, jego morda jak i uzębienie bez wątpienia mogły faktycznie upodobnić go do wampira. A w przypadku dostrzeżenia jego siły, było to wręcz nieuniknione. Przedstawił się kobiecie z imienia, bo po co jej więcej? Ta nie była mu dłużna. Wyjawiła swoje imię a nawet chciała uścisnąć łapę, która mu nie umknęła, jednak nie przyjął jej. Dlaczego? To proste. Magia była wszędzie i nawet jeżeli kobieta nie wyglądała na łowcę, to jednak jej nie ufał na tyle by podać jej dłoń. Umiejętności były różnorodne, dlatego zbyt cenił swoją. Nic nie zrobi sobie z jej spojrzenia, gdy będzie musiała opuścić dłoń zażenowana. Zerknął za barmanem, który wymienił puste naczynie na pełne, to była zachęta na kolejny łyk sake. Napił się zatem, po czym syknął czując przyjemne drapanie na gardle. W między czasie kobieta zaczęła swój monolog. Poza chłodnym wyrazem twarzy który czasem zmieniał się na monotonny, kobieta nie uświadczy innej reakcji na zdradzenie swojego powodu pobytu w Japonii.
- Malarzem nie, ale artystą i owszem...
Jeden kącik ust uniósł się, a kobieta mogła odnieść wrażenie iż sam diabeł przemawia przez Corneliusa. Od kiedy łowiectwo było uważane za sztukę? Nie ważne, kobieta uniosła swoje naczynie zapraszając do wspólnego napicia się, a łowca spojrzał na nią z politowaniem, mimo to uniósł lekko butelkę, bez konieczności zderzania się z jej naczyniem, po czym przechylił ją upijając kolejne 2 łyki. W butelce została jakaś 2/3 z całości. Nawet nie próbował kobiety odbijac od tropu iż na sobie ma krew niżeli coś innego. Po co? Na twarz po chwili opadnie mu kosmyk włosów, zauważył iż był on pokryty krwią.
- Kurwa... Zaś mnie opierdoli...- Mruknął bardziej do siebie i wyrażał on zirytowanie swoimi włosami na których się skupił po chwili łapiąc za kosmyk przy podstawie, by następnie przeciągnąć po całej długości pozbywając się nadmiaru krwi. Wtedy dopiero ręką odgarnął swój ryj. - Chrzanić to...Dorzucił po czym zaś spojrzał na kobietę, obserwując ją dalej.
- Skąd więc jesteś Sarah
Dopytał oczywiście o narodowość kobiety, ciekawy skąd ją tu przywiało. Przy okazji jak widać sprawnie zepchnął włosy na inny plan.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Sob Lut 10, 2018 7:37 pm

Zachowanie mężczyzny pozostawiało wiele o życzenia. Nie uścisnął mojej dłoni, co wcale nie nie zdziwiło. Wykonałam ten gest z uprzejmości i przyzwyczajenia. Nieodwzajemniony, jednak wzbudzał we mnie swojego rodzaju zażenowanie. W pracy takie przywitania były dla mnie codziennością, a że po niej nie kontaktowałam się z nikim, trudno było mi sobie wyobrazić jakiekolwiek relacje inaczej. Zawsze były oficjalne, taktowe i nie wybiegały za daleko. Zdawałam sobie sprawę, że z tymi osobami dzieli mnie jedynie kontakt zawodowy. Nie należałam również do wylewnych, ani za bardzo nie lubiłam mówić o sobie. Miałam o tyle szczęście, że raczej nie rzucałam się w oczy na tle społeczeństwa, a tym bardziej nikt się mną nie interesował. Aż do teraz.
Vilhelmus - jak raczył mi się przedstawić, nie należał do serdecznych. Z jednej strony wydawał się ciągle badać moją osobę, to wzrokiem, to jakimiś pytaniami. Jednocześnie pozostawał obojętny i jakby znudzony całą zaistniałą sytuacją, co było drugą stroną medalu. Był to swojego rodzaju paradoks, którego nigdy w istotach żywych nie umiałam zrozumieć. Albo jest się w końcu czymś zaciekawionym, albo nie.
- Wiem, ja jedynie potwierdziłam Twoje słowa - odrzekłam na kolejną wydawało się, że zaczepkę rozmówcy. Właściwie z każdą swoją wypowiedzią intrygował mnie coraz bardziej. Zamknięty w sobie i taki tajemniczy. Nie spotkałam nigdy wcześniej nikogo takiego. Emanował pewnością siebie i bez dwóch zdań, miałam pewność, iż jest typem alfy. Nie dałby raczej nic sobie narzucić, miał do tego zbyt mocny charakter. Wydawał się właśnie górować nad każdą sytuacją, w której się znajdywał. Jednocześnie nie było to jego fobią, a bardziej wyrobionym przyzwyczajeniem.
Przerwa została przerwana przez kolejną kwestię. Tym razem poruszyliśmy temat tego, czym zajmuje się mężczyzna. Nie skomentował w żaden sposób tego, co ja robię. Bardziej zagadkowo odpowiedział na zadanie mu pytanie. Nie krył się z faktem, iż na jego ciele oraz włosach widniała krew. Musiała się, jednak jakoś tam znaleźć. Z perspektywy Łowcy, było to dla mnie normalne, a zarazem zagadkowe. Kiedy spoglądałam na to wszystko jednak oczami zwykłego śmiertelnika, wywoływało to bardziej niekontrolowany strach i panikę. Zdecydowałam się jednak spokojnie założyć nogą na nogę i dopytać o więcej szczegółów.
- Cóż, w takim razie co takiego tworzysz? - po tych słowach dostrzegłam, jak jeden z kącików upiornego jegomościa porusza się ku górze. Nie zrobiło to, jednak na mnie wrażenia. Na chwilę obecną wydawało mi się to zbyt fascynujące. Nie docierało do mnie, iż mój rozmówca może być nawet seryjnym mordercą, który rozmawia sobie w barze przy drinku z panią prokurator zaraz po popełnieniu zbrodni. Zdawałam sobie również sprawę z umiejętności, jakie posiadam, dlatego nie zbyt blisko było mi do prawdziwego strachu.
Wtem w życie wszedł wątek z jego włosami. Jeden z kosmyków, wyraźnie umorusany substancją wiadomego pochodzenia o czerwonym zabarwieniu opadły mu na twarz. Z zaciekawieniem przyglądałam się jak zbiera z niego resztki krwi, a potem wyciera je o twarz, przecierając ją przy okazji całą powierzchnią dłoni.
- Ubrudziłeś się - wydukałam automatycznie, ukazując miejsce przy linii włosów, gdzieś po środku czoła na swojej twarzy. Nie wiedzieć czemu, wywołało to u mnie swojego rodzaju rozbawienie. Chyba nie wierzyłam, że taka sytuacja może mi się przydarzyć na prawdę. Wszystko było tak mało prawdopodobne, iż przez myśl przeszło mi, że to jedynie sen.
Zaraz po tym fenomenie, białowłosy ponownie na mnie zerknął i zapytał o moje pochodzenie. Bardzo interesowała go ta jedna kwestia. Musiało być coś na rzeczy, że właśnie ten wątek mojego życia go ciekawił najbardziej. Postanowiłam mimo wszystko udzielić grzecznie odpowiedzi.
- Zamieszkiwałam Kalifornię. Znajduje się tam na wchodzie mała mieściła o nazwie Baker Lake. Piękna okolica, mieścina znajduje się właściwie tuż przy jeziorze - postanowiłam opisać przy okazji miejsce, w którym się wychowałam. Automatycznie w głowie ukazał mi się stary domek, mieszczący się zaraz przy plaży. Spędzałam tam każdą swoją wolną chwilę. czasem nawet nie chciałam wyjść z przyjaciółmi, a pozostać samej na brzegu, by oglądać zachodzące słońce. Często wtedy poddawałam się rozmyśleniom, których raczej nie mogłam nikomu innemu powierzyć. Miło byłoby wrócić do czasów, kiedy rodzice żyli, a ja nie wiedziałam jeszcze o moim zmarłym bracie, wampirach i o tym, że mam być Łowcą.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sob Lut 10, 2018 8:44 pm

Był tajemniczy i zamknięty w sobie? Tajemniczy może i owszem ale zamknięty nie. Mówił tyle co musiał, a co niepotrzebne skreślał. Był bezpośredni w rozmowie, jak i w działaniach. Proste polecenia, krótka piłka. Takie osoby bez wątpienia nie nadawały się do luźnych rozmów, czy też do siedzenia i nic nie robienia. Ufał kobiecie na tyle by nie musieć sięgać do swojego płaszcza po broń, bądź nie musiał ręką rozkwaszać jej głowy o stół który był pomiędzy nimi. Badał kobietę nie ukrywając tych działań, pytania jakie zadawał też sugerowały na to iż próbował z niej wyciągnąć jak najwięcej informacji. Oczywiście skutecznie. Wydawał się być znudzony, jednak może to wynikało iż nie robił tego pierwszy raz? No ba, czasem zdarzało mu się tęsknić za przesłuchaniami.Na nich mógł oklepać komuś mordę przy okazji wyciągnąć informacje.
-Niepotrzebne skreślić.
Burknął dobitnie zakąszając temat, uświadamiając także o tym kobietę. Zresztą o czym tu było jeszcze gadać. Nie była stąd  tyle. Niebawem się dowie więcej, póki co skupił się na innych sprawach. Kobieta bardzo trafnie postrzegała Corneliusa, który owszem był osobą, która nie dość że postawi na swoim, to jeszcze był wstanie pociągnąć za sobą innych. Ostry temperament, który był pielęgnowany latami. Jedyną rzeczą jaką nie będzie wstanie dostrzec, było jego człowieczeństwo, a raczej jego zanik.
-Myślę, że to nie powinno Cię interesować.
Stwierdził już oschlej. Cóż przecież nie mógł jej powiedzieć że jest łowcą w dodatku na taką skale. Na obecną chwile te informacje były kryte, głównie patrząc na zamierzanie w mieście. Im mniej się mówiło, tym mniej było obaw. Poza tym nie widział w kobiecie kogoś komu mógłby cokolwiek powiedzieć o swojej profesji. Och tak uważnie dobierał sobie znajomych. Ogarnął kosmyk włosów, jednocześnie upierdalając się przy tym. Gdy jednak zostało my to wypomniane spojrzał na nią jak na kogoś, kto chyba ma problemy ze wzrokiem.
-Jak wcześnie zauważyłaś, przybyłem tu już ubrudzony.
Krew na jego twarzy nie robił na nim wrażenia, nie tak miał ją skąpaną we krwi. No ale wracając do samej kobiety, która bez wątpienia zaś usłyszy ten gardłowy pomruk w wypowiadanych słowach. Porzucił temat włosów, równie szybko co się nim zainteresował, po czym ponowił wyciąganie informacji z kobiety. Hym poszło jak z masłem można rzec.  
-To kawał świata stąd...  Aż dziwne że przybyłaś tu dla pracy, śmiem nawet wątpić w Twoje słowa. Niemniej Twoja sprawa.
Nie wiedział po co tu przyjechała, jednak powód pracy był nie oszukujmy się trochę chujowy. Co prawda był obcym i nie oczekiwał od niej prawdy, byłby idiota gdyby naprawdę na to liczył. Zerknął na butelkę czując iż jego ochota na alkohol powoli przemija, mimo to jeszcze raz sięgnął po szkło, by dolać jeszcze więcej w siebie, po czym przetrze usta, a nawet kaszlnie czując moc alkoholu. Wiedział że niebawem będzie się tez zbierał, mimo ciekawej pogawędki.
- Nie wiem czemu, ale Ciekawi mnie kim ty jesteś...
Odparł w sumie jakby zdziwiony swoją zachcianką, jednak patrząc na to iż Historyjka kobiety nie trzyma się kupy, oczywiście z jego punktu widzenia. Może alkohol zachęcał go do wypytywania, a może po postu ciągnął swój do swego.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Sob Lut 10, 2018 9:39 pm

Zachowanie jegomościa na prawdę pozostawiało wiele do życzenia. W sumie miejscami mnie dziwiło, ale nie zamierzałam tego ukazywać. W swojej pracy miałam do czynienia z na tyle różnymi osobowościami, iż trudno mnie było zadziwić czymkolwiek. Kilka niemiłych słów, uszczypliwe uwagi, albo dwuznaczne stwierdzenia nie robiły na mnie wrażenia. Co innego wygląd zewnętrzny. Nigdy nie spotkałam kogoś o tak długich i białych włosach. Jasna cera na ich tle niemalże w ogóle się nie wyróżniała. Żółte, drążące dziurę w człowieku, na którego spoglądały oczy, czasem zdawały się wręcz przeszukiwać podświadomość rozmówcy. Brudny, ciemny, w jakiejś części wojskowy ubiór wywoływał dozę pomysłów na pochodzenie jego właściciela. Właśnie to najbardziej mnie nurtowało. Kim jest mój rozmówca oraz skąd do cholerny ma na sobie tyle krwi? Czy to był powód do niepokoju? Owszem, jednak nie wyczuwałam w nim nic nad wyraz złego. Gdyby był niezrównoważony, albo niebezpieczny względem losowych ludzi, wyczułabym to już. Ten tutaj wydawał się jedynie robić to co musi i po prostu był znudzony życiem. Taką właśnie ocenę wstępnie mu wydałam.
Na zakończenie pierwszego z tematów postanowiłam nie odpowiadać. Dopiero, kiedy nieznajomy odrzekł, iż nie jest moją sprawą, czym się zajmuje, zmarszczyłam brwi nieco niezadowolona.
- W takim razie dlaczego niby pytasz o mój fach, skoro sam nie chcesz się podzielić swoim? To dosyć... niestosowne - zapytałam raczej hipotetycznie, nie oczekując odpowiedzi. Na koniec próbowałam skomentować odpowiednio to zachowanie, lecz po chwili dopiero znalazłam jakiekolwiek słowo. Nie byłam z niego do końca zadowolona, lecz nic innego na prawdę nie przychodziło mi do głowy. Na chwilę przymknęłam oczy i przechyliłam szklankę, uprzednio przybliżając ją do ust. Tym razem upiłam nieco więcej nic zwykle i poczułam alkohol. Na jego smak wyraźnie się skrzywiłam.
- Przybyłeś, a moja uwaga nie miała na celu wytknięcia Ci tego... no może trochę - odrzekłam po tym nieco skwaszonym głosem. Moje gardło dalej walczyło z ohydnym smakiem. Po sekundzie odchrząknęłam i wydawało się być już lepiej. Spojrzałam na szklankę, której połowa zawartości zniknęła. Zdumiona byłam faktem, iż umiałam tyle tego wypić za jednym razem. Moja uwaga, jednak szybko została zwrócona przez kolejne słowa mężczyzny. Jego gruby, cichy głos doskonale pasował do postury, jaką reprezentował. To była właśnie rzecz, którą zauważyłam w tamtym momencie. Nie wiedzieć czemu, uśmiechnęłam się niekontrolowanie. oczywiście nie miło, a ironicznie.
- A czy ja powiedziałam, że przyjechałam tu za pracą? - w tę uświadomiłam białowłosemu, że błędnie zbiera informacje do kupy. Wyglądał jak ktoś, kto lubił wypytywać i miał w tym wprawę. Właściwie w kilka chwil zdołał ze mnie wyciągnąć więcej, aniżeli zawodowy prokurator od niego. Różnica była, jednak taka, że ja nie odczuwałam potrzeby zdobycia takowych. Dla niego to chyba był cel rozmowy. Przecież nie można z kimś rozmawiać bezinteresownie, prawda? Z resztą, czym ja się łudziłam. W tym czasach nikt nie patrzy na coś bez korzyści dla siebie. Nawet jeżeli, rzadko się taki ktoś zdarza, a ten siedzący przede mną na pewno do nich nie należał. Nie biła od niego typowo aura dobrej osoby.
- Nie musisz mi wierzyć, nie każę Ci - wzruszyłam ramionami z wrodzoną tajemniczością i zachęcona tempem rozmówcy, oczyściłam swojego drinka do końca. Wtem poczułam jak po moim krwiobiegu rozchodzi się alkohol. Serce zaczęło mi nieco mocniej bić, uczucia stały się odczuwalne kilkukrotnie mocniej, a ograniczenia co do sprzedawanych przeze mnie informacji znacznie spadły. Musiałam zachować kontrolę nad tym co się dzieje, choć było to trudne. Chociaż nie było widać po mnie, że jestem wstawiona, pijana, czy nawet lekko pod wpływem. Siedziałam niczym niepozorna myszka całkiem prosto. Swoje ciało opierałam na nodze oraz wspierałam się o oparcie lewym łokciem. Jako tak wygodnie było mi obserwować Vilhelmus'a. Wzrok również był spokojny i opanowany, mowa ciała za wiele nie zdradzała. Zboczenie zawodowe, które miałam już do perfekcji wypracowane.
Na ostatnie stwierdzenie nie wiedziałam jak zareagować. Gdybym coś teraz piła, zapewne bym się zakrztusiła. Na szczęście alkohol mi się skończył... No właśnie!
machnęłam ręką do barmana w geście prośby o kolejny trunek. Starałam się tym ukryć moje lekkie zawstydzenie. Właściwie nie wiedziałam czym było spowodowane. Może tym, że w końcu ktoś powiedział mi swojego rodzaju pochlebną rzecz? Momentalnie poczułam, jak białe policzki zmieniają barwę na pastelowy róż. W tym świetle miałam nadzieję, że nieznajomy tego nie dostrzeże. Odchrząknęłam, aby odwrócić od tego wszystkiego uwagę, a potem przeniosłam na niego wzrok.
- Coś musi w tym być, jeżeli to Cię tak ciekawi... - wzruszyłam ramionami. Jakie stwierdzenie, taka odpowiedź, jak to mawiają. Nawet nie wiedziałam jak powinnam na to mądrze zareagować, ani co odpowiedzieć. Pierwszy raz w życiu usłyszałam takie słowa. Do tego od osoby, po której kompletnie bym się tego nie spodziewała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sob Lut 10, 2018 10:59 pm

cóż gdyby chciał by go postrzegano inaczej to pewnie nie zachowywał by się tak. Wiele już robi nawyk. Rok za rokiem spierał się z człowieczeństwa a jego chłodny charakter coraz bardziej dawał po sobie poznać. Oczywiście to go nie czyniło złym, jednak do dobrych już też nie należał. Dodatkowo mało kto wiedział ale Oświata znieczulała, a w przypadku Corneliusa to się udzielało, aż za bardzo. Kobieta spoglądając na niego mogła na prawdę wiele wyczytać, jednak niewiele mogła się dowiedzieć o jego stanie psychicznym. Zresztą nie ważne. Skupiając się na sytuacji czy kobieta widziała w nim kogoś kto zachowywał się w porządku, zachowywał morale i tak dalej? No raczej nie, dlatego gdy ta zadała mu pytanie ten spoglądając na nią bez większych emocji rzekł bezczelnie.
- Myślisz że zależy mi na tym by wiedzieć co robisz? Próbowałem być miły...
Westchnął z chłodem obserwując ją beznamiętnie. Kimże ona była by mogła mu prawić morale? Był za stary na naukę, poza tym niech nie zapomina iż to ona zaczęła z nim rozmowę, a nie on. Poza tym jeżeli postrzegała go za chłodnego, tajemniczego i zamkniętego, to czy naprawdę uważała że ten podzieli się z nią jakiekolwiek informacją. Mówił tyle ile trza. Poza tym gdyby jej powiedział, że jest nauczycielem Łaciny, to czy by uwierzyła? No własnie...
-To miała czy nie?
Dopytał stanowczo. Zwracał uwagę na szczegóły, jak i nie lubił owijać w bawełnę. Gdy kobieta mu wypominała iż jest brudny, to miała na celu wytknięcia mu tego. Gdyby tak nie było nie zwróciła by na to uwagi, a tłumaczenie może trochę, było nie na miejscu. Obserwował kobietę nadal i widział jak ta co chwile pochłania porcje alkoholu, aż chyba wydała się być rozbawiona gdy Cornelius się pomylił.
- Nie, jednak teraz potwierdziłaś moje przypuszczenie.
Co prawda mogła nie zrozumieć zachowania Łowcy jednak jako prawnik powinna się zorientować iż jej rozmówca użył wobec niej nic innego jak grę słowną, czy też manipulacje. Miał wprawę w wydobywaniu informacji, niezależnie od metod jakich używał. Kolejnych słów nie skomentował, bowiem nie wymagały komentarza. Nie była dla niego nikim ważnym by mogła mu cokolwiek kazać. Oboje spożywali coraz więcej alkoholu, jednak Cornelius miał się całkiem dobrze, poza tym nie zależało mu by się umyć, a napić. Kobieta jak widać także miała podobne myślenie, chyba. Chciała pić więcej? Nie wiedziała ile już wypiła, ale w jego towarzystwie, to były już 2 szklanki? Teraz trzecia? Niech pije, jej sprawa. Alkohol jednak nie miał litości i jak widać działał na nią, powodując iż się zaczerwieniła.
-A co "w tym" zatem jest? - Zapytał jej spokojnie po czym spojrzał na jej trunek który pewnie barman po chwili przyniesie, a następnie  postanowił dorzucić coś do swojej wypowiedzi. - Powiedz mi prawdę, a odpowiem Ci na jedno pytanie.
W sumie taka wymiana zdań także chodziła w rachubę w końcu zarówno jedno jak i drugie mogło by chcieć dowiedzieć się czegoś więcej o rozmówcy.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Sob Lut 10, 2018 11:26 pm

Uwaga mojego rozmówcy niemalże wybiła mnie z upojenia alkoholowego, z którego dopiero teraz zaczęłam sobie zdawać sprawę. Zamrugałam parę razy w ciszy, spoglądając na niego. Moje spojrzenie mogło wydawać się nieco zdziwione, ale może bardziej zdumione. Zaraz potem powtórzyłam sobie w głowie kwestię jegomościa i roześmiałam się krótko. Właściwie jego pytanie, należące do retorycznych było dwuznacznie oraz należało do niemiłych. Nie mniej jednak dodane po nim zdanie sprawiło, że cała sytuacja zaczęła mnie bawić.
- Skądże, nie myślę tak. Nie mniej jednak, dziękuję za takową próbę - po tych słowach nie mogłam się powstrzymać i znowu lekko zachichotałam. Zakryłam przy tym usta dłonią. Może było to po części spowodowane alkoholem, ale bardziej tym, w jaki sposób zostało to powiedziane. Nie miałam wcale za złe mężczyźnie, że nie obchodziła go moja osoba. To ja zaczęłam z nim rozmawiać, co wiązało się z tym, iż równie dobrze mógł po prostu odpowiadać. Jednakże to dało mi jaśniejszy ogląd to, dlaczego też doczepił się mojego pochodzenia, a nie innego aspektu. Większość, jak już się wypytywało, to czy mój kolor włosów jest naturalny, albo dlaczego postępuję tak, a nie inaczej. To było swojego rodzaju miłą odmianą.
Niedługo potem barman dostarczył mi kolejnego drinka. Po części czując się dalej obserwowaną, postanowiłam nieco zbastować i odłożyłam do na bok.
Nawet nie zauważyłam, kiedy moja mina wróciła do obojętnej. Nastrój dalej pozostał w lepszym stanie, aniżeli przed chwilą, lecz obecna chwila oraz temat wymagały ode mnie odrobiny więcej uwagi. Zaczęłam zastanawiać się nad pytaniem, które zostało mi zadane. W sumie to bardziej udawałam, że to robię. Wydałam przy tym cichy pomruk.
- A czy to ma jakiekolwiek znaczenie? - odpowiedziałam niekulturalnie pytaniem na pytanie i przybrałam przy tym lekko wścibski uśmieszek. Była w nim domieszka wredności, ale nie tak duża, aby rozmówca mógł poczuć się jakkolwiek urażony. Zależy to również od tego, jak wszystkie zinterpretuje. Rozmawiało mi się z nim za to coraz lepiej, dzięki czemu wydałam właśnie taki osąd.
Właściwie chciałam zobrazować na pewien sposób, że mogę z nim rozmawiać na taki sam wzór, jak on ze mną. Nie ma w tym za to żadnego sensu, ale trochę poprzekomarzać się z drugą osobą też można.
Po pewnym czasie mężczyzna stwierdził, iż kłamię. Jasnym było, że mi nie wierzy, ale najlepszym w tym wszystkim było to, że ja mówiłam prawdę. Na to jedynie z powrotem wzruszyłam ramionami, jakby pokazując, że wcale nie zależy mi na jego zaufaniu. Był mi obojętny, jak z resztą jego zdanie. Dlaczego mam przejmować się kimś, kogo nie znam i pewnie nigdy więcej nie zobaczę.
Swoimi słowami zyskiwałam coraz większe zainteresowanie od białowłosego, a przynajmniej tak mogłoby się zdawać. Po chwili namysłu postanowiłam ukazać, że wcale nie muszę być takim kozłem ofiarnym w tej całej pogawędce, jakby się mogło zdawać.
- A jaką mam pewność, że mnie nie okłamiesz, albo usłyszysz swoją odpowiedź, a mi mojej nie udzielisz? - zaczęłam domniemać tego, czy taka wymiana może mi się opłacać. Wyraziłam co do niej chęć, ale chciałam jakiegoś jawnego potwierdzenia, które sprawi, że będę mogła mieć jakiegoś asa w rękawie. Na taką propozycję po zdawkowych zdaniach, jakie otrzymywałam od nieznajomego, nie mogłam być w końcu pewna niczego. Właściwie wdał się ze mną w dyskusję, ale nie zdradził jak dotąd niczego na swój temat. Z zaciekawienia zmieniła pozycję siadu. Nogi ustawiłam złączone pod kątem prostym, a następnie oparłam na nich łokcie. Na koniec dłonie stały się podpórką dla mojej brody. Pochylając się lekko, mogłam lepiej usłyszeć i widzieć tajemniczego mężczyznę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Lut 11, 2018 7:30 pm

Dziewczyna wydawała się być rozbawiona, jak i wszystko wskazywało iż faktycznie była, mimo to Cornelius nie widział nic śmiesznego w tym co powiedział. Była to prawda, a że rozbawiła ona rozmówce to już inna bajka. Obdarzył dziewczynę karcącym spojrzeniem, zwłaszcza gdy zdecydowała się odpowiedzieć na komentarz Corneliusa. Mu nie było do śmiechu, a nawet był zdegustowany relacją kobiety. Była taka dziecinna... Ilustrował jej dalsze działań, nie dostrzegając nic innego jak niezdecydowanie kobiety. Chce pić, a jednak nie, jej sprawa.
- Znaczenia to nie ma, lecz jak już mówisz, to mów jak należy.
Nie było to pouczenie, a raczej rada na przyszłość. Skoro była prawnikiem to wiedziała że taką postawą nie pokazuje nic innego jak dziecinady. Zresztą może kobieta potrafiła żyć dwoma sposobami. W pracy inaczej w domu także. Cornelius jednak tego nie praktykował, nawet jeśli potrafił. Zresztą miał wrażenie, że na kobietę zaczął działać alkohol, możliwe że było to zgubne, był tylko człowiekiem. Kwestie dotyczącą jej pracy porzucił, od razu niemalże wyczuwając iż coś tu śmierdzi. Czy interesował się bardziej dziewczyną? Nie, a to że pytał dalej, nie byłą oznaką zaintrygowania a dalszym ciągiem weryfikacji kobiety. Mimo to nie był urażony jej odpowiedzą, mało tego. To była pierwszy racjonalna odpowiedz kobiety, która spowodowała iż Cornelius patrzył na nią, jak na osobę godną rozmowy. Jedna jaskółka wiosny jednak nie czyni.
- Nie masz tej pewności, lecz nie jesteś lepsza od innych i nie masz więcej niż nic.
Słowa w ustach Corneliusa brzmiały nie tylko chłodno, ale i zagadkowo. Jak miał jej udowodnić? Nawet nie zamierzał tego czynić, zważywszy na to iż sam był w podobnej sytuacji, lecz on w porównaniu do Sarah wiedział już wystarczająco o swoim rozmówcy. Zaś ona o swoim nie wiedziała nic.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Nie Lut 11, 2018 9:27 pm

Fakt, alkohol w moim zachowaniu nieco zmienił, co jednak nie znaczyło, iż było ono inne, aniżeli byłoby normalnie. Pochłonięcie dwóch drinków rozwiązało mi jedynie nieco język i rozluźniło atmosferę, w której nie czułam się za dobrze. Z każdym kolejnym zdaniem jednak jakoś dawałam radę powoli przełamywać pierwsze lody. Chociaż spojrzenie mężczyzny okazało się karcące, a jego sama reakcja na moje rozbawienie nie była pozytywna, nie zamierzałam tego stopować. Byłam sobą i właściwie nie obchodziło mnie, co ktoś o mnie myśli. Jeżeli mu nie pasuje, niech po prostu trzyma się ode mnie z daleka. Nie potrzebowałam towarzystwa, choć nie powiem, że rozmowa z kimś co jakiś czas o byle czym to na prawdę miła odmiana. Właściwie od czasu, kiedy nie mieszkam już ze współlokatorką, nie mam zbytnio do kogo otworzyć ust. W pracy rozmawiam jedynie o interesach, a po nich zaś spędzam resztę czasu w samotności. Postanowiłam zaniechać ten temat i dać ponieść się rozmowie dalej.
Już z nieco bardziej poważniejszą miną wsłuchiwałam się w odpowiedzi, jakich udzielał mi białowłosy. Jego sposób bycia na prawdę czynił z niego ciekawą personę. Z jednej strony odpychał, a z drugiej zaś przyciągał. Na prawdę trudno to określić słowami. Spotkaliście kiedyś osobę, której bardzo byliście ciekawi, mimo, iż nie wydawała się godna waszej uwagi? Mniej więcej tak wyglądało to teraz.
- Cóż za wysokie kryterium wymagań - skomentowałam uszczypliwie, by tym razem to ja wbiła mu przysłowiowo palce między żebra, a nie on mi. Ręką sięgnęłam powoli po szklankę, którą zaczęłam kręcić wolne okręgi. Napój podążał za moimi ruchami, co tworzyło swojego rodzaju falę, wirującą ciągle w kółko.
Po tym, zostałam zapewniona, iż nie mam pewności w wymianie informacji. ta odpowiedź całkowicie mnie nie usatysfakcjonowała. Zarazem dała mi swojego rodzaju wyzwanie, które po alkoholu wydawało się całkiem hmm... ciekawe. Wzięłam głębszy wdech, upiłam łyka trunku, a na koniec zdecydowana do przyjęcia trefnych zasad zabawy, zaczęłam mówić:
- Tutaj sprowadziłam się z rodzicami wiele lat temu. Ojciec przybył tu za pracą, a ja po prostu tutaj zostałam. Ot cała tajemnica, w którą nie wierzyłeś - wzruszyłam ramionami, obserwując jego reakcję. Mógł w to uwierzyć, albo i nie. Ja miałam pewność, iż nie kłamię, dlatego nie miałam sobie nic do zarzucenia. Zobaczymy zaś, jak będzie z mężczyzną.
- A moje pytanie brzmi: kogo krew posiadasz na swoim ciele? - zmieniłam nieco treść pytania. Musiałam je doskonale przemyśleć, bowiem szansa była tylko jedna, a w takich przypadkach rozmówcy lubią kantować. Wymigują się, że nie pytało się o to, a o co innego, albo w sprytny sposób wymigują się od prawdziwych odpowiedzi. Oczywiście nie kłamią przy tym, ot interpretują to specjalnie na własny, wygodny dla siebie sposób.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Cornelius Weidenhards Nie Lut 11, 2018 10:20 pm

Rozmowa z kobietą na pewno nie była czymś o czy marzył, jednak skoro już gadali, to niech już będzie. Język kobiety rozwiązywał się z minuty na minuty, była coraz śmielsza, jak i nie zwracała na to co jej rozmówca o niej pomyśli. Źle, dobrze? Niech sama sobie odpowie. Niech jednak nie zapomina, że to nie on prosił się o atencje. Ta dalej brnęła w sprawie niezrozumienia, a ten w odpowiedzi złapał za butelkę, po czym uniósł ją, łapiąc w usta gwint butelki, po czym ją przechylił, zerkając na szkło, gdzie widział jak ciecz została wprawiona w gwałtowny ruch. Po chwili opuścił butelkę z syknięciem zadowolenia, po czym odstawił ją na stolik, czując przyjemne drętwienie ciała. nie był pijany, spokojnie, ale odczuwał alkohol, który się w nim zbierał.
Próba wymiany informacjami brzmiała w porządku, oczywiście ta mogła mieć obawy, jednak czy miała coś do stracenia? Ona nie, ale Cornelius o owszem, mimo to, to własnie ona wydawała się być tym bardziej zmartwiona. Śmieszne. Pozwolił jej mówić obserwując ją monotonnie. Powiedziała kawałek historii o sobie, no i przyszła kolej na Corneliusa. Zerknął po sobie gdy zapytała a pro po krwi na nim.
- Zapewnić Cię mogę iż ludzka nie jest.
Odpowiedz była nie jasna, przez co ta mogła mogła odnieść wrażenie iż została oszukana, a Cornelius ucieka od odpowiedzi, jednak mogła to odczytać jeszcze na wiele różnych sposobów. Bo jeżeli nie jest ludzka, to przewidzenie właściciela krwi, nie wydaje się być trudne. Niemniej nie oszukiwał, odpowiedział na pytanie, ubogo, ale i owszem.
- Czy działasz tylko jako prawnik, jeżeli nie, to jako?
Pytanie było dziwne, ale jakże konkretne. Rozmowy o wampirach i Łowcach były poniekąd tematem tabu, jednak odkąd Samuru wyciągnął prawdę na światło dzienne, to coraz więcej się o tym mówiło jawnie. Skłamie? Powie prawdę? A może wymyśli coś jeszcze innego zaskakującego? Jej ruch, William zaś wtenczas napije się ponownie.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Pon Lut 12, 2018 12:30 am

Właściwie dawno nie byłam tak zniecierpliwiona. Wszystko za sprawą niezwykłej wymiany, którą z jakiegoś powodu nieznajomy postanowił zaproponować. Równie dobrze mógł ze mną przestać rozmawiać i odejść, albo po prostu rzucić chłodny żargon, świadczący o niepoprawnym dla niego towarzystwie. Nie wybrał żadnej z tych opcji, tylko zachęcił do rozmowy. Jego czyn mnie nieco zdziwił, jednak postanowiłam tego nie pokazywać. Zamiast tego, potraktowałam tę umowę nie wiedzieć czemu serio. Zaufałam jakiemuś przypadkiem napotkanemu gościowi w klubie z myślą o tym, że uchyli mi choć rąbka tajemnicy swojej postaci. Trzeba przyznać, że ciekawość zżerała mnie od środka niemiłosiernie. Zamiast konkretnej odpowiedzi, usłyszałam zlepek kilku słów, które na pierwszy rzut mogły wydawać się bardzo irracjonalnie.
- Nie jest ludzka? - zapytałam automatycznie, jakby lekko zdziwiona. Było widać po mnie zaniepokojenie, ale i ciekawość. Świetna była ze mnie aktorka, kiedy chciałam. Tym razem jednak nie spodziewałam się tego na tyle, iż nocnego stworzenia nawet nie brałabym pod uwagę. Dopiero po kilku dobrych sekundach od zakończenia kwestii, dotarło do mnie, co białowłosy mógł mieć na myśli. Wyprostowałam postawę, ale dalej nie zmieniłam mimiki.
- Czyli pracujesz w rzeźni? - dopytałam niby całkiem serio. W środku jednak po części zachciało mi się śmiać. Była to moim zdaniem w obecnej chwili na tyle dobry komentarz, że, aż pozwoliłam sobie na niego bez większego namysłu.
Przechyliłam szklankę przy ustach po czym upiłam z niej kilka łyków. Słowa mężczyzny wzbudziły we mnie wiele pytań, na których odpowiedź również chciałam poznać. Kolejna prośba o zdradzenie większej ilości informacji, skłoniła mnie do pewnej konkluzji.
- Wymiana ta sama? Odpowiedź za odpowiedź? - dopytałam i oparłam ciężar ciała na oparciu lewej ręki. Moja jedna z brwi udała się ku górze, a mina świadczyła o tym, że tym razem to ja składam mu tą samą propozycje. od niego tylko zależy Ci się na nią zgodzi.
W między czasie dostrzegłam, iż połowa trzeciego drinka zniknęła gdzieś w odmętach mojego przełyku. Oznaczało to, że język stawał się coraz dłuższy, a ja coraz śmielsza. Alkohol zawsze działał na mnie pozytywnie w kontaktach międzyludzkich. O wiele lepiej było mi je nawiązywać. Nie byłam często tylko z jednego powodu - mam słabą głowę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sro Lut 21, 2018 7:04 pm

Czy zachęcał do rozmowy? Absolutnie, kobieta widziała to jednak na swój sposób, a on miał tak na prawdę na nią wyjebane. Gdyby jeszcze słyszał coś co mogło by go zainteresować, a tu taka gadka szmatka, prowadząca do niczego. Informacje jakie przepływały miedzy nimi były niezbyt interesujące, jednak Cornelius i tak wiele po kobiecie się nie spodziewał. Co ona mogła mu innego zaoferować? Nic.
-A czego się spodziewałaś. Czuć do kogo należy...
Teraz ino się domyślać do kogo posoka mogła należeć. Nie zamierzał tego zdradzać, choć nawet nie krył tak na prawdę tego kim był. Spójcie na niego ino. Bardziej kumaty niemalże od razu mógł zgadywać profesje Corneliusa.
- To już kolejne pytanie.
Odparł słysząc o rzeźni. Choć wydawał się być niewzruszony pytaniem, to jednak się go nie spodziewał. Gdyby jednak miał odpowiedzieć, to owszem.  Czyż nie tak obchodził się z wampirami? Nie robił z nich rzezi?
- Owszem. Możliwe że zrobię Ci krzywdę, chyba że powiesz mi w końcu coś interesującego.  
Odparł i na jego twarzy pojawił się ledwo widoczny uśmiech, jednak czemu dziwnym trafem nie wróżył on  nic dobrego? Taki typ. Zanim jednak cokolwiek powiedział sięgnął po butelkę upijając kolejny łyk, zostawiając w sumie 1/3 butelki. Oj we łbie coraz bardziej szumiało... Az się robił głodny, nie tylko krwi.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Sro Lut 28, 2018 5:04 pm

Mężczyzna siedzący przede mną odpowiadał zagadkami. Jego każda kolejna kwestia wiązała się z zagadką, którą miałam, albo rozszyfrować, albo po prostu się nią podetrzeć. Zgadywałam, że decyzję, co zrobię z ową zagwozdką pozostawił już mi. Mimo to zauważyłam, że nie stara się pobierać słów, a robi to bardziej w sposób naturalny. Świadczyło to o tym, iż nie raz rozmawiał już z kimś w taki sposób. Wiecznie tajemniczy, wiecznie skryty i wiecznie samotny - takie odczułam wrażenie. Ale co ja tam mogę wiedzieć. Oceniać nie chciałam, bo kto inny, jak nie prawnik wie najlepiej, że pozory lubią mylić. Zamiast cokolwiek odpowiedzieć, pomachałam głową na boki. Procenty dały o sobie znać, a ja właśnie poczułam to w tym momencie. W niekontrolowany sposób odczułam potrzebę pójścia do toalety. Zaparłam się rękoma o oparcie i chciałam się tam udać, lecz ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Usiłowałam się podciągnąć, lecz na pozór wątła siła odesłała mnie z powrotem na ciepły, miękki fotel. Moje ciało upadło na niego miękko, odbijając się dwukrotnie na tapicerowanym materiale. Wtem spojrzałam na nieznajomego, który odrzekł odpowiedź na dosyć oczywiste pytanie. W środku jednak nie wiedzieć czemu, odetchnęłam z ulgą. Zamiast tego ukazywać, przekręciłam głowę w bok, w kierunku ramienia i obdarzyłam bladego mężczyznę zagadkowym spojrzeniem. Moje myśli wyraźnie krążyły wokół jego osoby, jakby go analizując. Ale co dokładnie zawierała ich treść?
Nim cokolwiek powiedziałam, mężczyzna ubiegł mnie, zaznaczając, iż kwestia o rzeźni to kolejne pytanie. Uniosłam brew do góry, a potem zaproponowałam sensowną wymianę, która w żaden sposób i tak mnie nie satysfakcjonowała. Chciałabym zagrać w jego gierkę, lecz nie potrafiłam na poczekaniu wymyślić nic na tyle tajemniczego, by móc odpowiedzieć na zadane mi pytanie.
- Ta odpowiedź wymaga ode mnie wyjątkowej kolejki, przepraszam więc... - orzekłam, wykazując się kulturą. Zręcznie wymigałam się na chociaż chwilę od niezręcznego oczekiwania. Nie wiedzieć skąd, znalazłam w sobie siłę, a potem podniosłam się żwawo jednym, zgrabnym pociągnięciem. Stanęłam ku mojemu zdziwieniu bez problemu na równe nogi, a potem podreptałam całkiem prosto do baru. Elegancki, aczkolwiek nie zbyt wygodny strój znowu dał mi o sobie znać. Poprawiłam podwijającą się ciągle spódnicę, a potem opatuliłam się ciemnym swetrem niemalże jej długości. Ręce skrzyżowałam na klatce piersiowej, obtulając się tym samym i właśnie tak dotarłam do baru.
- Poproszę kolejkę - odrzekłam, a potem rozejrzałam się to w prawo, to w lewo. W sumie daleko do lady nie miałam, ot kilka kroków do przejścia. teraz w głowie, jednak nie siedziało mi to, a pytanie co mam niby odpowiedzieć temu truposzowi, z którym rozmawiam. Westchnęłam cicho i wtem do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Kiedy znajomi chcieli bardzo dowiedzieć się, czym się zajmuję, odpowiadałam im, że pomagam ludziom chronić ich od zła. To było zagadkowe, lecz zarazem oczywiste. Byłam pewna w tamtym momencie, że taki głupi wykręt usatysfakcjonuje mojego rozmówcę.
Zaraz po otrzymaniu kieliszka, przechyliłam go sprawnie i wypiłam z niego całą zawartość, jaka została mi wręczona. Czyżby było mi mało? Oj nie! Po tym spodku poszedł kolejny i kolejny. Tak oto  wódka wlewana w moje ciało pod rząd wywołała niemałe ciepło w żołądku. Dzięki temu nawet już zapomniałam o tym, że chce mi się siku.
Stwierdzając, iż dosyć mi alkoholu na chwilę obecną, wróciłam do stołu i padłam na fotel z ulgą jak długa. Chodzenie na wysokich obcasach to nie była dla mnie przyjemność. Wtem dotarła do mnie ostatnia kwestia rozmówcy. Nieco spoważniałam i spojrzałam mu prosto w oczy. Ludzie nie budzili we mnie strachu. Znałam znacznie gorsze potwory, niż oni sami.
- Nie boję się Ciebie. Twoja aparycja i sposób bycia nie robią na mnie takiego wrażenia, jak myślisz - odrzekłam, a na koniec wzruszyłam ramionami, rezygnując najwyraźniej z wymiany, jaką sama zaproponowałam. Nieznajomy swoim sposobem bycia zaczynał mnie nieco irytować. Niewygodnie, ani niełatwo rozmawia się z istotami jego pokroju. Było widać już na samym wstępie, że ma trudny charakter, mimo to, ani na chwilę nie zwątpiłam w fakt, że może mieć w sobie chociaż trochę człowieczeństwa.
Poczułam jak szumi mi w głowie. Obraz nieco się zakręcił, a ja musiałam wesprzeć skroń o dłoń. Rozmasowałam skórę i na chwilę przymknęłam oczy. Po kolejnym ich otwarciu, ujrzałam jak mój rozmówca znowu delektuje się swoją butelką. Wydawało mi się, że alkohol powinien podziałać na niego tak samo jak na mnie. A zamiast tego ten siedział ciągle niepozornie, za to ja nieźle już pobalowałam.
Swoją drogą, ciekawe co zrobi. Ciekawski z niego typ, a nie uzyskał żadnej z rzeczy, których ode mnie zażądał.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Cornelius Weidenhards Sro Lut 28, 2018 5:47 pm

Nie wiele od niej wymagał, była zwykłą nieznajomą, która przybyła tutaj po pracy, w dodatku pochłaniała co chwile kolejną porcje alkoholu. Nie była sama, bowiem i Cornelius co rusz do mordy wlewał sobie kolejną porcje. Reagował słabiej na alkohol, to nie ulegało wątpliwości. Nie był tu też pierwszy raz. Próbowała gdzieś wstać, jej wola. Mężczyzna nie wykonał żadnego gestu w kierunku rozmówcy, by mu pomóc. Był konsekwentny. Piła, niech cierpi. Czas powoli mijał a Cornelius utwierdzał się w przekonaniu że upojenie kobiety jest na takim poziomie, iż ta nie będzie wstanie mu już niczego ciekawego powiedzieć. Ponowna próba wstania, jak widać poszła jej znacznie lepiej. Skierowała się do baru, a Cornelius ino przelotnie zawiesił na niej spojrzenie, zerkając również na jej kształty.  to co robiła przy barze niezbyt go interesowało, rozejrzał się więc po lokalu. Wróci? Nie wróci? Nie przykładał do tego większej uwagi. Jednak wróciła, przez co zaś na nią spojrzał.
- To dobrze, choć pijana to mi wszystko powiesz, by pokazać jaka to nie jesteś.
Niejednokrotnie miał do czynienia z osobami pijanymi, których zachowanie znacznie się zmieniało gdy w ich organizmie było coraz większe stężenie alkoholu. Nie był jednak ruszony jej słowami, spłynęły po nim. Udowadniać też jej niczego nie zamierzał. Skupił się na alkoholu, który działał na niego, jednak jego organizm wchłaniał znacznie wolniej alkohol niż kobiecy. Nie dowiedział się nic ciekawego, co równie dobrze oznaczało iż ta nic ciekawego nie ma do powiedzenia. Nie dziwił go akurat ten fakt. Złapał za szkło, patrząc przez nie, określając ile mu zostało. Odłożył butelkę na blat, po czym oparł się znacznie pewniej o oparcie, które wydało z siebie charakterystyczny skrzyp.
Nie zamierzał jej ciągnąć za język, nie chciała nic mówić, niech nie mówi. Niech nie myśli że Corneliusowi aż tak bardzo zależało na dowiedzeniu się czym zajmuje się kobieta. Alkohol go rozleniwiał, co można było zauważyć zwłaszcza po wywalonych nogach do przodu. Nie był jednak pijany, przynajmniej alkohol który tkwił w nim jeszcze nie oddawał swojej pełni mocy. Butelka jeszcze nie była pusta, więc o wyjściu nie było mowy, nie gdy jeszcze nie miał dość. We łbie zaczynało dopiero szumieć, a co za tym szło? Rozluźnienie, cierpnięcie ciała.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Czw Mar 01, 2018 3:16 pm

Szczescie dzisiejszego dnia wyjatkowo mi nie dopisywalo. Z samotnego wieczoru skonczylo sie na czyms calkowicie przeciwnym. Trafil mi sie slaby rozmowca, ktorego w zaden sposob nie moglam rozgryzc. Jeszcze jakby tego bylo malo, kierowal w moja strone wypowoedzi, swiadczace o tym, iz nawet nie zalezy mu na moim towarzystwie. Wlasciwie niczego sie nie spodziewalam, ale kiedy dosiadasz sie do czyjegos stolika w niekulturalny sposob, nalezy zachowac jakas odrobine taktu. Tej zas nieznajomemu bylo zapewne brak.
Pomachalam glowa na boki z braku pomyslu na to, jak moge pokierowac jeszcze te rozmowe. Z jednej strony moglam po prostu wstac i zmienic towarzystwo. Z drugiej zas, dlugowlosy mial w sobie cos hipnotyzujacego, co przyciagalo mnie do jego osoby. Dosyc dlugo usilowalam rozgryzc co to takiego, ale chyba na marne. Na chwilę obecną mroczne typy, takie jak on, wydawały mi się jedynie esencją żałosności. Dla niego było to całkowicie normalne zachowanie, na widok którego pewnie większość panienek piszczało i mdlało. Mnie nigdy zaś nie ciągnęło do tego typu ludzi. Byłam nazbyt spokojna i zajęta innymi rzeczami w życiu, by poczuć chociaż trochę sympatii względem kogoś takiego. Oczywiście jak wszystko, ten pogląd miał dwie strony medalu bowiem samą obecnością nieznajomego nie gardziłam. Ciekawie było poznać taką personę jak on oraz rozumiałam pobudki, jakie mogą przemawiać właśnie za takim charakterem. Nie mniej jednak nie byłam tego zwolenniczką i preferowałam inną grupę docelową towarzystwa. Właściwie to żadną, prócz swojej własnej.
Poprawiłam kosmyk włosów, opadający mi niezgrabnie na oko. Zaczesałam go za ucho po czym skierowałam spojrzenie znowu w stronę dziwaka.
- Po godzinach pracy pomagam ludziom, rzeczywiście w formie wolontariatu. Najwyraźniej taka dobra ze mnie osóbka - skomentowałam dosyć ironicznie, aby nawiązać do wcześniejszego tematu. Były to informacje, których podanie w żaden sposób mi nie ciążyło. A też sama osoba długowłosego nie wydawała mi się być żadnym zagrożeniem. Jeżeli będzie chciał, odpowie mi na moje pytanie oraz zdradzi co nieco o sobie. W przypadku innej decyzji, nie zamierzałam naciskać, albo upominać się o informacje, które i tak nie odmienią mojego życia.
Podczas kiedy zmieniałam skrzyżowanie nóg, z ust niewychowanego Vilhelmus wydobyło się kolejne stwierdzenie, ukazujące jak bardzo mało pojęcia ma na mój temat. Ba, swoimi przekonaniami ukazał, że już dawno mnie ocenił, mimo, iż nie miał do tego żadnych podstaw. Wtem uniosłam brew do góry i spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Nie zamierzam nic Ci pokazywać. Nie wiem jak duże mniemanie musisz o sobie mieć, aby to stwierdzić - odrzekłam całkiem spokojnie, a potem wstałam. Stwierdziłam, iż ta osoba nie jest godna mojej uwagi. Być może zniechęci się, albo nawet ucieszy, lecz postanowiłam wstać i pozostawić go na trochę samego. Picie beze mnie, czy też ze mną - sporej różnicy to mu to nie zrobi.
Tak więc wstałam całkiem zgrabnie oraz równo. Następnie zapominając o tym, iż jestem całkiem mocno wstawiona, pochwyciłam swoją małą torebkę i ruszyłam w stronę łazienki bez większego słowa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pon Mar 19, 2018 11:55 am

Był sobą, nie próbował się się nikomu podlizać,. Nie zależało mu na tym. Z większością żył w relacjach neutralnych, albo wrogich. Był dobrym sojusznikiem, lecz do gadki szmatki kompletnie się nie nadawał. Był odpychający, a mimo to nie brakowało osób, które chciały go zaczepić. On jednak był bez zmienny.
- Oczekujesz, że będę Ci bić brawa z tego powodu?
Odparł wypranym głosem, nie kryjąc chłodu który mi kierował już od samego startu. Co prawda we łbie szumiało, jednak każdy reagował na swój sposób. A Cornelius? Był jeszcze gorszy po pijaku. Obserwował ją dalej, czując euforie płynącą z upicia. Mięśnie tak bardzo rozluźnione.  Widząc jak kobieta oburzyła się na jego słowa, na mordzie pojawił się cwany uśmiech, ukazujący jego zębiska.
- Pokazujesz więcej niż myślisz Dziewko.
Odparł do niej z przekąsem, po czym będzie ją obserwował, jak wstaje. Cóż mogła nie chcieć rozmawiać, mogła iść do kibla, poprawić swoją tapetę, czy tak się wysrać. Corneliusowi było nic do tego, jednak w chwili gdy ta zamierzała sobie iść w jej znanym kierunku, ten wyciągnął nogi przed siebie, w celu podstawienia jej haka. Co prawda przedtem także miał je wywalone, lecz teraz zrobił to perfidnie. Wywali się, potknie, a może ominie? Jej sprawa, dogryzanie kobietą zawsze było w modzie, zwłaszcza tym schlanym.
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Gość Pon Mar 19, 2018 3:00 pm

Chyba powoli rozumiałam jak funkcjonowała osoba tajemniczego mężczyzny. Wydawał się czerpać radość z wnerwiania oraz manipulowania innymi. Mogłam z jednej strony sprawdzić swoją tezę oraz popłynąć z nurtem rzeki, udając, iż te jego wszystkie zachowania na mnie działają, albo po prostu mieć to gdzieś i zachować nieco taktu, czego bez wątpienia brakowało w jego poczynaniach. Znałam bez wątpienia po części ten typ człowieka. W pracy też i tacy mi się trafiali. Chcieli na sali sądowej powbijać mi kilka szpileczek, by pozbawić mnie pewności siebie, zdobyć przewagę psychologiczną i wygrać sprawę. Nic bardziej mylnego! Może jeszcze kilka lat temu takie zagrywki by na mnie zadziałały, lecz teraz to nie miało racji buty.
- Nie, pytałeś, więc odpowiedziałam - odrzekłam, wstając od stołu obojętnie. Przybrałam przy tym jednak pytającą minę, bowiem długowłosy najpierw zapytał się mnie o coś, a potem skomentował to jakobym zaczęła jakiś temat całkowicie na nowo, albo co najmniej się czymś chwaliła. Potem wysłuchałam do tego, co miał jeszcze do powiedzenia. Szerokie pojęcie kultury nakazywało takie zachowanie. Chociaż temu tu jej brakowało, ja nie zamierzałam rezygnować z manier.
- Pokazuję co chcę, abyś zobaczył - odrzekłam równie zimno, lecz z cwanym uśmieszkiem na ustach. Odczuwałam swoją małą satysfakcję, którą czułam w środku i nikt nie był w stanie mi jej zabrać. W ten czas ciągle obserwowałam niespotykane ślepia rozmówcy. Mój ton jednak był jak wszystkie jego wypowiedzi kierowane w moim kierunku - suche oraz obojętne. Następnie odwróciłam spojrzenie w stronę toalety i poczęłam stawiać pierwszy krok. W ostatniej chwili zdołałam dostrzec przed sobą nogi mężczyzny, o które ewidentnie bym zahaczyła. Pewniakiem było, iż jeszcze sekundę temu jeszcze by ich tam nie było. Odchrząknęłam jedynie po czym ominęłam je zgrabnie, unosząc nogi wyżej, aniżeli normalniej. Potem ruszyłam tam, gdzie zmierzałam już wcześniej.
W toalecie podeszłam do lusterka i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Poprawiłam kosmyki najbliższe twarzy, zaczesując je za ucho. Następnie poprawiłam kredkę przy dolnej linii rzęs, która delikatnie zdołała się rozmazać. Westchnęłam i odkręciłam wodę, by poczuć na dłoniach zimnym strumień.
- Villhelmus... - odrzekłam bardzo cicho sama do siebie, zastanawiając się nad jego zachowaniem. Mogłabym po prostu wstać i pójść gdzieś indziej, ale wtedy odstąpiłabym mu swój stolik, a o to chyba mu chodzi. Byłaby też to droga na skróty, czego w życiu kategorycznie unikałam. Postanowiłam pobawić się jeszcze nieco w jego gierkę, ale pójść pod prąd, nie z nurtem. Właśnie z takim zamiarem wyszłam z łazienki i udałam się do baru, gdzie zamówiłam kolejną whisky z colą na lodzie. Następnie zapłaciłam i upiłam z niej kilka małych łyków. Po tym wszystkim wróciłam bez słowa do stolika, uważając na nogi mężczyzny. Zajęłam swoje miejsce, a szklankę odłożyłam na bok.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Kolejny wieczór po pracy... Empty Re: Kolejny wieczór po pracy...

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach