Le Petit Chaperon rouge

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Wto Maj 15, 2018 3:56 pm

Le Petit Chaperon rouge Ys1Tvao

Dartmoor, Anglia, sierpień 2003

- Tylko się nie oddalaj, Sumire! - rozbrzmiał za nią  głos ojca, który wraz ze starszym bratem dziewczynki próbował rozbić namiot. Ruda pięciolatka nadęła policzki obrażona. Chodziło jej właśnie o to, by się oddalić od tych głupich facetów. Dlaczego w ogóle pojechała z nimi na biwak do Dartmoor? Ah, no tak. Krzyczała, płakała i tupała nóżką, gdy tylko dowiedziała się, że mają sobie zrobić "męski wypad pod namiot, tylko dla prawdziwych twardzieli". Ona przecież też była twarda, prawdziwe sto dwadzieścia centymetrów odwagi, które nawet nie pisnęło przy rozbitym kolanie! A trzeba było przyznać, że ból był okropny, krew się lała strumieniem, a polanie rany wodą utlenioną zapiekło jeszcze bardziej, a mimo to nie uroniła ani jednej łezki. Czyż w tym wypadku nie zasłużyła na tytuł prawdziwej bohaterki? W końcu wytrzymała więcej niż niejeden chłopak z przedszkola, do którego uczęszczała! Po wakacjach będzie mogła pochwalić się blizną na kolanie, na którym to obecnie znajdował się różowy plaster w słoniki.
Wracając do biwaku, szybko pożałowała swojej decyzji o towarzyszeniu męskiej części swojej rodziny. Całą nogę tylko nudzili o wampirach, sposobach polowania na nich i innych łowieckich bzdurach, w których mała Sumire kompletnie się nie orientowała. No tak, jej brat wkrótce skończy odpowiedni wiek, by rozpocząć szkolenie w Oświacie. Od zawsze wiedziała o istnieniu wampirów i o tym, że pochodzi z rodziny łowieckiej. Chociaż nie do końca rozumiała na czym wszystkim to polega, to zachowywała to w sekrecie, co - jak na gadatliwą pięciolatkę - było nie lada wyczynem. Od zawsze uczono ją dyskrecji, dzięki której w przyszłości miała uniknąć wielu kłopotów. Nim jednak to miało nastąpić, mogła cieszyć się względnie beztroskim życiem. W końcu burza w postaci wytatuowanego wampira miała nadejść dopiero za czternaście lat.
Obeszła całe pole namiotowe. Dwa razy. Nigdzie jednak nie znalazła niczego godnego jej uwagi. Jak na złość, wszędzie byli tylko starzy (dorośli) ludzie, bez dzieci, z którymi mogłaby się pobawić.  NUDA! Brat z ojcem nadal męczyli się z rozstawieniem iście królewskiego namiotu, dlatego korzystając z chwili nieuwagi pana Kurotori, wbiegła do zielonego lasu. Krótki spacer turystycznym szlakiem i powrót do swoich bliskich. Że niby co mogło pójść nie tak?
Wszystko. Zwłaszcza, gdy ma się kilka lat i głowę w chmurach. Najpierw usłyszała szelest w pobliskich krzakach. Czy to wiatr? Nie, korony drzew nad Sumire pozostały w bezruchu. Zaraz potem zarośla ponownie się poruszyły, a przerażona dziewczynka nie była w stanie wydusić z siebie nawet krzyku. Stała jak ten słup soli z otwartymi usteczkami, a przerażone oczy wpatrywały się w zieleń przed nią. Krew odpłynęła z twarzy, a bicie małego serduszka było tak głośne, że istota o wyczulonym słuchu (patrz: wampir) mogła usłyszeć je z daleka.
Dlatego też odetchnęła z niekrytą ulgą, kiedy ujrzała przed sobą powód swojego wcześniejszego strachu - małą śliczną sarenkę z białymi plamkami na grzbiecie, równie przerażoną tym niezwykłym spotkaniem co Sumire. Wlepiła w ludzką dziewczynkę brązowe oczy strzygąc uszami, po czym pobiegła w swoją stronę. Ruda, jako że nigdy nie spotkała łani "na żywo", pobiegła za nią, zbaczając ze ścieżki.
- Taś taś, sarenko! - jako miastowa niezbyt miała pojęcie jak nawoływać leśne zwierzątka, ale założyła, że skoro były dzikie jak kaczki w parku, to pewnie reagują na to samo - Nie uciekaj!
Młoda łania zniknęła jednak tak szybko, jak się pojawiła, pozostawiając dziewczynkę samą. I dopiero na fiołkowej polanie, otoczona przez stare drzewa zrozumiała, że chyba się zgubiła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Wto Maj 15, 2018 11:51 pm

Cóż, odwiedzałem swoją rodzinną Anglię częściej niż mogłem to podejrzewać. Choć byłem jednak nadal dość daleko od swoich regionów. Nie było to jednak istotne, ponieważ zwyczajnie miałem okazje złapać starego znajomego. Był on co prawda ludzką hybrydą o cechach mało widocznych i akurat brał udział, chcąc mieć też coś z swojego biwaku. Zabrałem się z nim bo myślałem, że to będzie w sumie dobra zabawa. Zostałem jednak przez niego poinformowany, że jednak wśród wszystkich osób jest łowca i aż nadto mógłby mi napsuć krwi. Nie, w sumie może nie tyle co napsuć, co spowodować niepotrzebnych konfliktów, których nie potrzebuje. Uspokoiłem więc znajomego i prosiłem go by kontynuował tą zabawę dalej beze mnie, a Ja... Cóż, powłóczę się po lesie, poznam tutejszą faunę i florę do perfekcji. A raczej sprawdzę na ile się zmieniła, bo perfekcyjnie już i tak Ją znałem. Jako iż z założenia miałem być wśród ludzi, to miałem dość proste ubrania. Tylko, że już się na tyle nawłóczyłem, powygłupiałem, że miałem okazje wrypać się w różne obłocone miejsca. Byłem więc obłocony i pełny liści. Wyglądałem więc jak łowca po przejściach, albo zwyczajnie mocno zagubiony w lesie. Kto by jednak podejrzewał, że ludzki zapach będzie dziwnie się w moim kierunku zbliżał. I nawet nie muszę zgadywać do kogo należał. Zapach się bardzo wyróżniał wśród wszystkich mężczyzn, już od samego początku. No nie ładnie, nie powinna się tak daleko zapuszczać, zwłaszcza że niedaleko widziałem niedźwiedzia. Ten by jeszcze uznał Ją za zagrożenie i przypadkowo mógłby jej coś zrobić. Czas więc nieco narobić jej stracha by natychmiast wróciła stamtąd gdzie przybyła. O tak, plan idealny, kwestia tylko wdrążenia go. Była na tyle daleko od reszty, że mogłem przygotować pewne środki i zadbać o atmosferę. Wywołałem wyraźne wycie za drzew, potem przemieszczałem się dalej i ponawiałem ten krok. Za daleko i za mało się starałem by mogli go usłyszeć oddaleni ludzie, ale idealnie by pomęczyć pięciolatkę. Gdy już tak narobiłem to co powinienem, wyskoczyłem w jednej chwili z złowrogim wyciem. I zrobiłem to wręcz perfekcyjnie! Gdyby nie fakt, że z zamachu się wywaliłem i reszta wycia zamiast złowroga była... Wściekła i donośniejsza jakby coś mnie nagle poirytowało, bo wbiłem sobie właśnie gałąź w nogę, nie miałem butów, tylko bandaże zamiast nich. Jakie więc zrobiłem wrażenie?
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Sro Maj 16, 2018 9:04 am

Fiołek* na fiołkowej polanie wpatrywał się w drzewa przed sobą. Gdzie też się znalazła? Gdzie jest pole namiotowe? Gdzie północ, a gdzie południe? Nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na żadne z tych pytań. Po policzkach przerażonej pięciolatki zaczęły spływać łzy. Jechanie z ojcem i bratem do Dartmoor było błędem! Mogła zostać w domu i bawić się w herbatki z lalkami, zamiast teraz gubić się w tym pięknym, aczkolwiek strasznym lesie.
Odbijające się echem wycie, które narastało, budziło w niej tylko większy lęk. Aż narzuciła na głowę kaptur czerwonej bluzy, którą miała na sobie i wtuliła policzek w materiał. Zupełnie jakby w ten sposób chciała stać się niewidzialna. Wilk był coraz głośniejszy, a ona nie wiedziała z której strony spodziewać się ataku.
Tato, tato pomóż!
Ale jej ojca tu nie było. Został spory kawałek drogi stąd, na bezpiecznym, ogrodzonym kempingu. Serduszko w małej piersi waliło jak oszalałe, nóżki jak patyki trzęsły się tak okropnie, że cudem można było nazwać to, że Sumire jeszcze stała, a jej wzrok... Cóż, jej wzrok przez stale napływające do oczu łzy stał się rozmyty. Dlatego też nie widziała całej postaci Nourha, a jedynie zarys jego sylwetki, kiedy to wyskoczył na przerażone dzieciątko.
Z ust rudej dziewczynki wyrwał się krzyk tak głośny i przeraźliwy, że aż ptaki na pobliskich drzewach zerwały się do lotu. Kto by pomyślał, że pięciolatka ma aż tak pojemne płuca, by wydać z siebie tak donośny i zarazem długi dźwięk?
Nie interesowała się tym, co stało się z "wilkiem", tylko natychmiast rzuciła się do ucieczki - w głąb lasu, w zupełnie inną stronę niż ta, z której przybyła. I jak już zostało wspomniane wcześniej, kompletnie rozmyty wzrok wcale jej nie pomagał. Ponownie z jej usteczek wyrwał się krzyk, tym razem w chwili, gdy poślizgnęła się na porośniętym mchu kamieniu, obok Dartmoor Falls, tym samo o mało nie wpadając do zimnej wody. Nie, przed upadkiem chronił ją tylko korzeń drzewa, którego w ostatniej chwili się złapała. Ale ileż może utrzymać się taka kruszynka?
- Pomocy! - pisnęła rozpaczliwie machając nóżkami. Choć odległość między nią, a wodą nie była taka duża, to dla mierzącego nieco ponad metr człowieczka był to ogromny dystans! I chociaż znalazła się przy samiutkim wodospadzie, gdzie było głębiej (czego oczywiście Sumire wtedy nie wiedziała) i mogła wskoczyć bez obaw, że zrobi sobie krzywdę przy kontakcie z kamienistym dnem, to spanikowana nie była w stanie się puścić korzenia, który... No cóż, chyba stwierdził, że ważące niecałe dwadzieścia kilogramów dziecko jest za ciężkie, dlatego zaczął się urywać.

________
*Sumire znaczy "fiołek"
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Czw Maj 17, 2018 10:35 pm

Cóż, jak tylko pobiegła jeszcze omal nie wywinąłem fikołka. To byłoby bardzo upokarzające, gdyby nie fakt że w ogóle tego pięciolatka nie spostrzegła. Tak szybko nie zwracała uwagi czym jestem, że jak tylko się pozbierałem - co mi dość szybko poszło, to widziałem już tylko jej fragment znikający już za kolejnym drzewem. Aghr, z jednej strony rzekłbym, że muszę się śpieszyć za nim stracę Ją z oczu. Ale jej wrzask, zapach... No cóż, były niczym doskonale wykonany techniczny GPS tych czasów. Planowałem by właśnie uciekła z odwrotną stronę, ale albo coś przeoczyłem, albo jednak gdzieniegdzie zakręciła w całej tej panice. No cóż, trzeba asystować czy z pewnością wróci do swoich!... I nie, nie wróciła.
Oglądałem za krzaków jak dzielnie trzymała się korzenia. Przez chwile miałem ochotę spanikować i wyskoczyłem do przodu by ujawnić się jej w pełnej ogładzie. Jednak z przerażonej twarzy, zrobiłem tylko taką z politowaniem. Popatrzyłem na dół z podniesionymi brwiami a potem na samą wrzeszczącą. Z opóźnionym faktem tylko się uśmiechnąłem i... Przykucnąłem obserwując Ją.

- Ojej, czy jak Ci pomogę, to będę mógł Ciebie zjeść?
To oczywiście był żart, ale do tego wszystkiego wyszczerzyłem sobie ostre kły. Ach, ale miałem iście podły humorek, ale z jaką nutą! Przecież ta sytuacja jest tak zabawna, że mógłbym Ją gdzieś wystawić ku czci publiki. Choć, przecież Ja nie lubię publiki, ach! Nie zamierzałem jej łapać, ale czułem że jej upadek może się równać moim wyłowieniem jej, czyli wskokiem do wody. A może ona potrafi pływać? Cóż, zostaje tylko czekać na nieuniknione i być gotowym do działania. A może dla pewności się spytam? Tylko czy będzie mi w stanie zwyczajnie odpowiedzieć?
- No to jak zgadzasz się? Przecież to bardzo sprawiedliwy układ!
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Nie Maj 20, 2018 9:42 am

Wilk wywijający fikołki. Może by i ją to rozbawiło, gdyby nie fakt, że właśnie tenże wilk był powodem jej panicznego strachu. Kto to widział, straszyć tak maleńkie zagubione małe dziewczynki w środku lasu, w dodatku po lekturze dziecięcego horroru pod tytułem "Czerwony Kapturek"? Zwłaszcza, że Sumire miała na sobie białą sukienkę i czerwoną bluzę z kapturem. Tak, bluzę. Bo mały rudzielec to nowoczesna wersja bajkowego Kapturka.
Gdy tylko Nourh znalazł się nad nią, była w stanie przyjrzeć się mu lepiej, choć i tak niedokładnie - w końcu drobne rączki rozpaczliwie zaciskały się na korzeniu w obawie przed upadkiem. Wyglądał niby jak człowiek, ale... No właśnie, były pewne ale. Wilcze uszy i ogon, w dodatku te wielkie wyszczerzone kły... I jeszcze chciał ją zjeść! A przecież Sumire była za mała, żeby się nią najeść.
Wilkołak! - przeszło jej przez myśl. W końcu, skoro istnieją wampiry i jej rodzice są taką jakby policją dla tych złych, to dlaczego nie mogą istnieć i wilkołaki? Nie miała jednak zbyt dużo czasu, by się nad tym zastanowić, bowiem przybysz zwrócił się bezpośrednio do niej.
- Nie chcę, sio wilku! - pisnęła i w tej samej chwili korzeń nie wytrzymał. Nie krzyczała spadając do wody. Właściwie, była w zbyt wielkim szoku, by zrozumieć co się właśnie stało. W jednej chwili wisiała obok wodospadu, w kolejnej znajdowała się już pod lodowatą wodą. I jak to w panice bywa, zaczęła się rzucać w desperackim poszukiwaniu tlenu. Miała wielkie szczęście, bowiem nie spadła bezpośrednio pod wodospad, a tuż obok niego. Gdyby tak się stało, w ogóle nie wypłynęłaby na powierzchnię, a lejąca się woda bezustannie ściągałaby ją na dno.
Tymczasem prąd strumienia (choć chyba to już był potok?) pociągnął jej ciało kilka metrów dalej, gdzie było bardziej płytko, a do tego wielkie kamienie umożliwiały dziewczynce złapania się któregoś z nich. Tak też w sumie zrobiła, objęła twardą skałę i przycisnęła się do niej, starając się uspokoić oddech, a przy okazji wykaszleć z płuc całą wodę, która niechcący się w nich znalazła. No pięknie. Nie dość, że zgubiła się w lesie, to jeszcze była cała mokra i zmarznięta! W całym tym zamieszaniu zupełnie zapomniała o wilku, który... No właśnie, gdzie też poszedł pan wilk?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Pon Maj 21, 2018 7:49 am

Kto by się spodziewał, że tak naciesze się tą sceną. Jestem zaprawdę podły, krocząc za biedną niewinną dziewczynką i doglądając całego potoku niefartownych przypadków. Do tego wszystkiego szczerząc na nią kły. W innym momencie chyba najlepiej jakbym jakimś sposobem napatoczył ludzi na nią by się nią zajęli. Ale jak widzę, co doprowadza każdy jej ruch, to aż strach pomyśleć czy jakbym na chwilę Ją opuścił, to czy nadal byłaby cała. Skoro ostatecznie się nią martwię, to czemu jej nie pomogę? Oj, nie nauczyłaby się niczego gdyby pierwszy lepszy wilk wydał jej pomocną rękę. Musi poznać, że bezmyślne wędrówki po nieznanych sobie rejonach to coś naprawdę niebezpiecznego. To może być całkowicie dla jej dobra, nawet jeśli to w jakiś sposób kompletnie nie etyczne.
- Nie? Ough, wielka szkoda. Ale może jednak to przemyślisz?
Ach moje zgryźliwości. Jednak musiałem zaraz przerwać tą miłą konwersacje, ale tylko na jakąś chwile. Szybko zeskoczyłem po niewielkich pułkach w dół, nie stykając się z lodowatą wodą. Musiałem być pewny czy w razie gorszej przypadłości, nie będę musiał jej ratować. Ale... Ostatecznie wystarczyło Ją wyłącznie doglądać, podążać za nią. Ostatecznie chwyciła się kamienia na którym... Stałem, idealnie nad nią z wyszczerzonymi kłami. Dalsza jej wędrówka może być już nadmiernie niebezpieczna, wiedziałem też że jej ciało nie zniesie zbyt mocnego wyziębienia w tak młodym wieku, więc jeśli nie wyjdzie o samych siłach, będę musiał sam Ją wyciągnąć. Pomachałem ciekawsko swoim dość długim ogonem.
- Wolisz być połknięta przez zimne odmęty wodnej nimfy, czy przez ciepły wilczy żołądek?
Nie no, ewidentnie już przesadzam. Jeszcze ta ironia z ciepłym żołądkiem, przecież jestem nieumarłym! Jedyne moje ciepłe elementy ciała dotyczą tylko futrzastych fragmentów, chyba że jakąś się nagrzeje. Czas już powoli kończyć bycie złym i niegodziwym, kierować coś bardziej przemyślanego, inaczej dotrwam do jakiejś jej małej tragedii. Wysunąłem w jej kierunku obandażowaną łapie, gdzie przebiły się paznokcie, przypominające nieco zwierzęce naostrzone pazury.
- A może dziewczynka ma dla mnie korzystniejszą propozycje?
Czy przez całą zagmatwanine strachu, przerażenia, wyostrzy swoją dziecięcą wyobraźnie, tworząc propozycje połączoną z desperacją? Nie sądzę! Ale warto sprawdzić do czego to dojdzie, co by nie było i tak będę musiał Ją wyłowić. Oczywiście mój szyderczy uśmiech z obnażeniem kieł nieustannie się utrzymywał.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Pon Maj 21, 2018 9:18 pm

Czyżby Nourh jej odpuścił? Nie, to by było zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Wilk najwidoczniej czerpał sadystyczną przyjemność z dręczenia małej dziewczynki. Uhh... Nieładnie, bardzo nieładnie! Gdyby tylko była trochę starsza, to zdzieliłaby go kijem po głowie za takie zagrywki w jej stronę.
Tymczasem zapłakana, wciąż brodząc w lodowatej wodzie, patrzyła na wielką postać, która się nad nią pochylała.
- Chcę do taty! - pisnęła żałośnie. Dziecięce ramiona nie były w stanie utrzymać się dłużej na kamieniu, drobne ciało lada moment mogło poddać się silnemu nurtowi. Co robić? Próbować walczyć? Woda odebrała jej wszelkie fizyczne siły, a szok związany ze stopniowym wychładzaniem (pomimo środka lata Moor Brook był przecież zimny jak lód!) powoli odbierał jej woli siły. Nie to, żeby jako dziecko miała ich jakoś specjalnie dużo... W końcu Nourh dopiął swego. Mały rudzielec się poddał.
- Będzie cię po mnie bolał brzuszek, zobaczysz! - załkała wyciągając ku niemu rączki. Ujęła jego wielką obandażowaną dłoń desperacko wbijając w nią paznokcie. Zaboli? Trudno, w tamtej chwili nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że mogłaby zrobić Szlachetnemu krzywdę. Chciała po prostu wydostać się z lodowatej wody, w której każdy milimetr ciała stopniowo stawał się coraz bardziej odrętwiały.
Próbowała jakoś wspiąć się po kamieniu, ale była na to zbyt zmęczona. Zresztą, nawet gdyby miała ich wystarczająco dużo, to i tak nie byłaby w stanie wejść na mokry głaz. Trzymała więc kurczowo dłoni Wilka, patrząc na niego wielkimi zielonymi oczami w oczekiwaniu, aż ten ją wciągnie i wyciągnie na brzeg.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Wto Maj 22, 2018 9:54 am

Jakie tam zaraz sadystyczne czerpanie przyjemności. To jest przecież moja wielka chęć edukacji! Oraz wyrzucenia z ofiary dziewczynki, ogromu potencjału emocji. Wtedy tym lepiej zapamięta ten moment. Będzie bogata w ekspresje gdy spotka Ją coś podobnego i być może wtedy rozważniej się na coś zdecyduje. Jednak czy to zadziała skoro jest dzieciakiem? Ba, już od dziecka formują się zachowania, które będą rozwijanie w przyszłości. To jest wręcz idealny moment, nawet jeśli uzna ten okres za sporą ilość lat, za koszmar. Do taty, tak? Ach, co za ojciec skoro jeszcze teraz nie sięga mi słuch by ktoś poszukiwał dziewczynki. Jak bardzo nieodpowiedzialnie, może dla niego samego powinienem dać pstryczek w nos w jakże podły mój sposób? Rozwijałem się myślami za daleko, a w tym czasie mała dziewczynka chwytała moją równie zimną dłoń, w końcu jestem nieumarłym, nie wydaje ciepła i sam z siebie nie przekaże go. Jej dziecięca siła i nieporadne rączki nie przebiją się przez moją skórę, wspomaganą szlachecką krwią. Ale to wystarczyło mi by wiedzieć jak bardzo jest zdesperowana. Skończył się czas obserwacji, czas działać i to bez miotania się. Chwyciłem mocniej jej dłoń i podrzuciłem Ją bez problemu do góry, tylko po to by w jednej chwili wyskoczyć i dać jej wylądować na swoich plecach, a drugą rękę wystawić do tyłu, tak by asekuracyjnie Ją trzymać, gdyby nie chwyciła się mnie na nieudolnym baranie.
- Trzymaj się mocno, może trochę trząść.
Wybiegłem szybkim zwinnym ruchem by pozostać na bezpiecznym brzegu a zarazem być po nasłonecznionej części. Dla mnie to było kilka zwinnych prostych wysokich wyskoków do przodu, dla dziewczynki mogło to być nieco cięższe doznanie. Jako, że Ją asekuruje to raczej nie wypadnie, ale jak dobrze się nie chwyci, to może się troszkę poobijać o moje zimne plecy, które na szczęście osłania należyta warstwa ubrania. Przykucnąłem przy grubo rosnącej trawie, tak by przerażona mogła odejść od moich pleców. Odczepi się? Może zaraz ucieknie? A może nie będzie chciała puszczać? Kwestia jak się mnie owinęła.
Le Petit Chaperon rouge Maxres10
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Wto Maj 22, 2018 10:37 am

Wybacz krótkosć i ewentualne literówki, ale opisywanie z mojego telefonu to tragedia ;w;
Ta sytuacja ani trochę nie spodobała się dziewczynce o wdzięcznym imieniu Fiołek. Że niby miała się czegoś nauczyć z tego spotkania? A jakie to lekcje ma wyciągnąć, kiedy jej serce bije jak oszalałe ze strachu, a adrenalina sprawia, że przestaje się myśleć logicznie? Jedyne, czego się nauczy, to żeby unikać wilka. A chyba nie do końca o to chodziło Nourhowi?
Była tak zmarznięta, że nawet nie zwróciła uwagi na jego zimną dłoń. Nie, w tamtej chwili nie miała jeszcze pojęcia, że ma do czynienia z wampirem. Przecież wampiry nie mają wilczych ogonów ani uszu! Dla Sumire temperatura Nourha nie miała znaczenia. Był zimny jak strumień do którego nieszczęśliwie wpadła.
Westchnęła, gdy wampir ją podrzucił, a następnie wziął na plecy. W obawie przed kolejnym upadkiem chwyciła go mocno i zamknęła oczy przyciskając policzek do jego ramienia. Otworzyła je dopiero, gdy poczuła na skórze ciepłe promienie słońca, które przedarły się przez zielone korony. Puściła wilka i zsunęła się po jego plecach, przy okazji łapiąc go za puszysty ogon. Nie zrobiła tego świadomie, a jeśli nawet, to nie chciała go tym wprowadzić w zakłopotanie! Nie miała pojęcia o tym, że u hybryd to jedna z wrażliwych, jak nie najwrażliwsza cześć ciała. Zresztą, jej pięcioletni umysł sądzący, że dzieci wychodzą z brzucha mamusi przez pępęk, wolny był od wszelkich złośliwości i zboczeństw. Jeszcze.( :> )
- Panie wilku, a co się panu stało w rączki? Jakieś ała? Mogę ucałować, to przestanie boleć! Mamusia zawsze mi tak robi i przestaje! - zwróciła się do Nourha przestępując z nogi na nogę, starając się w ten sposób ogrzać. Jak to dzieci mają w zwyczaju, już zdążyła zapomnieć i tym, że wampir chciał ją zjeść i nawet zaproponowała swoją pomoc! Szkoda tylko, że mały rudzielec nie do końca rozumiał, że jej mama była łowczynią władającą magią leczącą... No, ale liczą się chęci!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Wto Maj 22, 2018 11:40 pm

Ależ o to mu chodziło. Bo tu nie chodzi o inteligentną naukę, gdzie ma się jakieś wnioski. A pewien dryg emocjonalny. W momencie kiedy będzie chciała się wybrać maleńka sama w las, coś wewnętrznie powie jej "Nie, nie, nie. Wiesz jak się to skończyło, nie można!". Albo jak bardzo nieudolne może być bieganie na oślep. Ale oczywiście ta część straszenia się już zakończyła, więc nieważne są te wywoływane strachy. W końcu teraz miałem na uwadze jej zjeżdżanie po moich plecach a gdy tylko zaczepiła o mój ogon, natychmiast się poderwałem, zostawiając Ją od siebie na cztery metry. Machnąłem nerwowo ogonem i zadrżałem nie do końca tym zadowolony. Aghr, pozwoliłbym jej bardziej chwycić to jeszcze źle by się to dla mnie skończyła, albo bardziej dla niej samej. Usiadłem przodem do niej. Byłem w cieniu, bo słońce nie było mi tak przyjemne. Musiał to być ciekawy wygląd. Ja zasłonięty cieniem dzięki koronie drzew i ledwie 3-4 metry dalej, mała przemoczona dziewczynka, będąca już w promieniach słonecznych. Zdjąłem swój wygodny długi płaszcz i rzuciłem w jej stronę, porównaniu z jej aktualnym ubraniem, było suche i mogłaby się tym opatulić po samą głowę niczym kocem.
- Zdejmij wszystkie mokre ubrania dziewczynko, owiń się tym. W innym razie wyziębisz swoje maleńkie ludzkie ciałko.
Cóż, rzekłem do niej dość rozkazująco i w miarę możliwości srogo. Musiałem tak zrobić by wzięła mnie na poważnie. Zdumiewające jak w jednej chwili gdzieś zjadła swój strach i mówiła typowe dla dziecka bzdurki. Cóż, zostało mi to zignorować na ten czas. Patrzyłem na nią swoimi złotymi ślepiami.
- Mamie sztuczki tutaj nie pomogą nikomu z nas, dziewczynko.
I w tym momencie wrócił do mnie nieco wredny uśmieszek. Ale zaraz go uspokoiłem i skupiłem się na obserwowaniu jej stanu. Jak będzie okazja, to jednak będę musiał Ją zaprowadzić w okolice ludzi, innej rady nie ma.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Sro Maj 23, 2018 11:06 am

Znowu z telefonu ;___;

Wyglądało na to, że chwycenie wilka za ogon nie do końca było dobrym pomysłem. Skąd jednak mogła wiedzieć, że Nourh zareaguje w taki sposób? Chciała się tylko czegoś potrzymać nim znajdzie się na ziemi. W końcu różnica wzrostu między nią a mężczyzną wynosiła blisko metr! Dla Sumire to bardzo dużo.
- Dlaczego się chowasz w cieniu? - zapytała przekręcając główkę na bok - Nie lubisz słońca?
Jego postać była dla Sumire co najmniej dziwna. Ni to człek, ni zwierz... Zwierzoczłek? Wilkołak? Bestia z "Pięknej i Bestii"? Kim, a właściwie czym on był? Nigdy nie spotkała tak dziwnej mieszanki człowieka z wilkiem! A może to wampir? To by wyjaśniało dlaczego schował się do cienia! Ale wampir z ogonem i uszami? Gdzie zdobył takie uszy i czy ruda też może?
Słysząc jego polecenie nadęba policzki oburzona, a jej twarz przybrała buraczkowy odcień. Czy właśnie obcy facet prosił małą dziewczynkę o to, by rozebrała się przed nim w środku lasu? Mamusia i tatuś mówili, że tylko oni mogą oglądać Sumire golutką! No i jeszcze brat, ale on jest głupi, więc się nie liczy.
Mimo wszystko zdjęła mokrą czerowoną bluzę, która swoją drogą zrobiła się strasznie ciężka od zebranej w sobie wody, zsunęła z nóg buciki, które aż chlupotały przy każdym kroku (w końcu i w nich znajdowała się woda) i podniosła z ziemi płaszcz wilka. W mokrej sukience usiadła pod drzewem owijając się ubraniem szlachetnego. Miał rację, był dla nich niczym koc, który wystarczył by okryć całe jej ciało. Tylko rude włosy i zielone oczy wystawały spod ciemnego materiału.
- Umm... Umm... - zaczęła niepewnie oprzyglądając się niepewnie swojemu towarzyszowi - Jesteś wilkołakiem? Wampirem?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Sro Maj 23, 2018 12:19 pm

Cóż, w dużej mierze przyzwyczaiłem się do słońca i moja hybrydalna część jest nawet przychylna temu. Jednak słońce jest czymś co mnie "mierzwi". Jest zwyczajnie dla mnie drażniące, tak jak dla osoby, która ma po prostu wrażliwe oczy na słońce. Być może nawet mnie jakąś osłabia, ale nawet jeśli, nigdy nie zwracałem aż tak na to uwagi. Jednak trzeba prawidłowo odpowiedzieć dziewczynce i tutaj będę dla niej w pewnej perspektywie, w pełni szczery.
- Nie, lubię słońce. Okazuje piękno tego świata na swój sposób, jak również daje życie. Można mu przypisać wiele zalet i jestem ich świadom. Jednak ma też dość niewielkie wady, jak to że drażni oczy. A wolę ~~swoją ofiar~~... Khem... Wyłowioną dziewczynkę mieć na oku.
Ach, a jednak się nie mogłem powstrzymać przed elementem pewnej wredności. Ale to tylko z ciekawości jak na to zareaguje młody umysł. Obserwowałem jak wszystko zdjęła i potaknąłem z zrozumieniem.
- Lepiej jak zdejmiesz wszystko co mokre i powiesisz na gałęziach starego bez liści krzaku obok Ciebie, nieco wyschną. Jak dobrze zakryjesz się w pełni moim ubraniem, to powinno Ci się poprawić.
Przyjrzał się jej dokładnie by zaobserwować czy nie stała się jej jakaś krzywda. Wydaje mi się, jakby coś Ją bolało to już by mi dała znać, a ewentualna krew już by dawno wbiła mi się w nozdrza. Jednak kto wie, czy jednak wytrwale nie uchowa jakiegoś bolesnego obicia i świeży siniak mógłby się już pojawić? Cóż, warto też dopytać. Więc teraz można było usłyszeć słowa troski, aaacz nadal specjalnie modulowane przez moją udawaną srogość.
- Nic dziewczynkę nie boli?
Oczywiście to nie koniec repertuaru, w końcu nie odpowiedziałem na kolejne pytanie, a młode umysły zwykle nie lubią jak się ignoruje.
- Wilkołakiem? Wampirem? Cóż, w pewnym zakresie mogę być postrzegany jak i jeden, jak również drugi. Jednak po prostu, uznaj mnie za wilka, od co wredne potworzysko, czające się na błądzące w lesie małe dziewczynki.


Ostatnio zmieniony przez Nourh Noutiatir dnia Nie Cze 03, 2018 10:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Sro Maj 23, 2018 11:53 pm

Nadal obstawiała przy swoim. Nie rozbierze się przed obcym panem i już! Może gdyby był lekarzem, to niechętnie by się na to zgodziła, ale nie znajdowali się w gabinecie lekarskim, a Nourh ani trochę nie wyglądał na osobę, która zajmuje się medycyną. Decyzja więc była jasna - Sumire nie pozbędzie się sukienki i już! Choćby jej groził ogniem piekielnym, to ta część garderoby pozostanie na dziewczynce, która teraz siedziała w słonecznej plamie szczelnie otulona płaszczem nieznajomego.
- Ofiarę?! - pisnęła oburzona wystawiając czerwone policzki zza materiału - Powiem mojemu tacie, zobaczysz!
Prychnęła krzyżując dłonie na piersiach pod ubraniem Nourha. A więc jednak mu nie przeszło i chciał ją zjeść! Niedoczekanie jego, wystarczy tylko, że pobiegnie do ojca i powie mu o wszystkim i... oh. Na śmierć zapomniała! Przecież zgubiła się w lesie i nie wiedziała jak dojść do taty. Po jej policzku popłynęła łza za łzą, a cichy płacz po chwili zmienił się w donośny szloch. Zgubiła się! Nie wiedziała, gdzie jest, jak dojść do taty, a do tego przypałętał się jakiś pedowolf, który patrzył na Sumire jak na obiad. Gorzej już chyba być nie mogło...
- Nie, nie, nie! - na jego polecenie pokręciła stanowczo główką - Zostaję w sukience!
A przy okazji było jej całkiem dobrze w płaszczu wilka. Było jej ciepło, materiał był miękki, a do tego słońce przyjemnie grzało ją w policzki. Ogarnęła ją błogość i zapewne zasnęłaby pod tym drzewem (należy tutaj dodać, że szarpanina o oddech w zimnym strumieniu nie należała do najprzyjemniejszych i pozbawiła dziewczynki mnóstwa sił), gdyby nie wredny wampir, który postanowił zabawić się kosztem przestraszonego dziecka.
Jej duże zielone oczy, teraz opuchnięte od płaczu, ani na moment nie przestały obserwować każdego ruchu Nourha, a ciało Sumire przez cały czas pozostawało napięte, jakby gotowe do ucieczki. Niczym przerażona łania. Tak, to określenie idealnie opisuje rudą dziewczynkę. Była jak zwierzątko, które może spłoszyć każdy najdrobniejszy szelest.
- Nie.
Miała wiele szczęścia, trzeba przyznać. Upadek niemalże pod sam wodospad, a następnie walka z prądem i wystającymi kamieniami była nie lada wyzwaniem, zwłaszcza dla takiego maleństwa. A Sumi poradziła sobie z tym całkiem dobrze!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Czw Maj 24, 2018 7:14 am

Podniosłem tylko wyraźnie brwi widząc całe te przedstawiane przede mną zachowanie. Już w tym wieku sobie powymyślała dziwne rzeczy, nie patrząc że jednak zdrowie jest ważniejsze od innych aspektów, a dodatkowo przecież dostała część ubrania którą może się niemalże cała zakryć. Cóż, skoro odstawia z pełną swobodą takie cyrki, marudząc ile to tylko możliwe, to znaczy że jest w miarę dobrym zdrowiu. Być może tyle mi wystarczy i już lepiej dalej nie dociekać. Coś czuje, że wyrośnie z niej nieprzyjemna buntowniczka, ale nikt nie mówi, że w ogóle Ją spotkam w przyszłości, bo nie czuje bym chciał. Ach, w dodatku te wszystkie groźby, tak baaardzo typowe. Czegoż innego mogłem się niby spodziewać?
- Taty? A co jeśli zjadłbym najpierw go? Co wtedy byś zrobiła?
Czy też miała na oku, czy też nie. Wspiąłem się na drzewo dość zwinnie by po chwili zwisać z gałęzi nad małą dziewczynką Co w sumie śmiesznie wyglądało bo moje długie włosy opadały wysoko w dół, ale nadal nad nią, to było w końcu wysokie drzewo. Ciekawe co zrobi gdy już widziała mnie przy samej wspinaczce? Z moją zwinnością ciężko byłoby jej nadążyć.
- Nie? To dobrze, poobijane dziewczynki smakują gorzej.
Uśmiechnąłem się z swoimi wilczymi kłami. Ale tym razem był to już miły uśmiech, być może w takiej sytuacji podchodzący pod creepy? Ale co to dla takiej nieustraszonej, to z pewnością nazbyt nie rusza! Czy zareagowałem na jej płacz? Ani trochę, dziwi mnie że dopiero teraz. Ach, nie wiem skąd to się u mnie bierze, ale widocznie nie jestem sympatykiem tego rodzaju panienek. Ale pomimo mojej dokuczliwości i tak muszę pilnować by ostatecznie nic się jej nie stało. A gdyby zasnęła, cóż. Musiałbym Ją odprowadzić prawie pod sam obóz ludzi, licząc że nie trafie na łowce który gdzieś tam wśród nich jest.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Czw Maj 24, 2018 9:53 am

Owszem, Sumire się zbuntuje i to jak! Ta grzeczna dziewczynka poparzy srebrem policzek wampirzycy, która zechce skosztować jej krwi. Chociaż... czy to taki bunt, jeśli działa się w samoobronie? To jednak nastąpi dopiero za piętnaście lat od ich pierwszego spotkania, dlatego też nie ma czym sobie zawracać głowy! Póki co rudowłosa była grzecznym dzieciątkiem... no, prawie grzecznym. I nie miałaby nic przeciwko, gdyby wilk już sobie poszedł i już nigdy jej nie spotkał.
- Mój tata jest za duży by go zjeść! - zaprotestowała - Poza tym... - zniżyła głos, a w zielonych oczach pojawił się blask - Tatuś, mamusia i nawet mój głupi brat łapią niedobre wampiry. Nie dadzą się tak łatwo zjeść!
No pięknie. Nourh obawiał się łowcy z obozu, tymczasem sam miał do czynienia z jego córką. Kiedy tylko pan Kurotori zauważy, że jego najmniejsza latorośl zniknęła, rozpoczną się poszukiwania. Całe Dartmoor zostanie przetrząśnięte, aż w końcu natrafią na dziewczynkę w towarzystwie wilka. Jak myślisz, komu się oberwie? Oczywiście, że wampirowi, który zostanie oskarżony o bycie fiołkonapperem. A jak Sumire jeszcze poskarży, że chciał ją zjeść... Oj,biedny Nourh.
Próbowała nadążyć wzrokiem za skaczącym wampirem, jednak ten był za szybki. Omal nie pisnęła, gdy usłyszała go nad sobą.
- To dlatego każesz mi się rozebrać jak do rosołu? - nabrała powietrza w policzki, po czym zrzuciła wilczy płaszcz i zaczęła zbierać z ziemi mokrą bluzę i buty - Ja się tak nie bawię!
Zwykle nie posuwała się do złośliwości. Ba, w ogóle nie była złośliwym dzieckiem, jednak w tej sytuacji i ona chciała dać Nourhowi nauczkę. Po tym, gdy z powrotem zarzuciła na siebie swoje rzeczy, podeszła jeszcze do drzewa, na którym siedział wilk, po czym złapała go za włosy i pociągnęła mocno w dół.
- A masz, niedobry!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Czw Maj 24, 2018 12:55 pm

Cóż, dla mnie jest to młoda buntowniczka, która wyrośnie na coś strasznego. Chciałbym rzecz, wszystko dobrze póki nie będzie łowcą i... I właśnie słyszę o fragment, że łapią wampiry. W jednej chwili po prostu mogą tak dumnie opowiadać bajkę. Jednak ciągle nadmienia o wampirach, a mniej o wilkołaku, którego mógłbym bardziej przedstawiać. To oznacza, że jej rodzina jest świadoma, co jeszcze bardziej oznacza... Niech to szlag, jej ojciec może być tym łowcą? To zmienia trochę perspektywę. Tylko jakim cudem jest tutaj ze mną sama, a nawet nie słyszę by ktoś jej poszukiwał. Minęło za mało czasu? No ależ to dziewczynką, mająca naprawdę niewiele lat. Ach, nie ma co więcej głowy błąkać tym. Były czasy kiedy wybijałem spory oddział, niezbyt przygotowanych łowców, było to naprawdę dawno i wolę nigdy nie czuć tego samego.
- W takim razie gdzie oni teraz są? Mój słuch, jak również węch przeczesuje wiele kilometrów. Nie ma śladów nikogo. Dlaczego zostałaś pozostawiona? Albo dlaczego od nich tak daleko uciekłaś? Czy to tylko ciekawość?
Jakby nie patrzeć, prócz wredności po prostu zadaje pytania. A ona? Robi mi kazania! Tutaj nie ma co się dziwić, skoro ma taką rodzinkę, zapewne tam najadła się tego okropnego charakteru. Brrr! Tym bardziej mnie zachęciło, żeby szybko się jej pozbyć i iść dalej w spokojniejsze problemy. Nie mam najmniejszej ochoty pojedynkować się z łowcą. Ale cóż, dziewczynka uznała że pokaże absurd, kompletny. Zadrze ze mną. Jak tylko widzę wyciągniętą dłoń, wyskoczę na nią i przypnę do trawy. Oczywiście może próbować się bronić, ale co zrobi? Moja zabandażowana ręka chwyci jej czoło i... Za pomocą mojej zdolności, straci przytomność. Jedyne co będzie mogla ujrzeć to moje obnażone wściekłe kły i złote mściwe ślepia, pełne pogardy do jej całej istoty.
Oczywiście gdy już tylko będzie bezwładzie spała, owinę Ją swoim płaszczem i... Po zapachu odnajdę drogę do obozu i wyłącznie wspomnianą drogę. Przy boku zostawię Ją, zakrytą szczelnie płaszczem z odsłoniętą głową. Teraz zostaje hałas, zwalone drzewo wystarczy? Za pomocą mocy zjadłem fragment drzewa płomieniami. Ona nie musiała się już niczym obawiać, a jak tylko to zrobiłem i zagrodziłem drogę, uciekam. Czas opuścić ten las, a nikt nie będzie z ludzi poruszał się po nim tak dobrze jak Ja.


(Koniec części pierwszej)
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Czw Maj 24, 2018 7:14 pm

CZĘŚĆ DRUGA

Londyn, maj 2011

Trzynastoletnia Sumire nerwowo przesunęła dłońmi po granatowej spódnicy, jakby chciała strzepać z niej niewidzialne pyłki. Nawet za kulisami słyszała gromkie brawa, jakimi publiczność obdarzyła blond skrzypaczkę. Serce nastolatki zabiło szybciej. Miała wrażenie, że zaraz zemdleje, a jeszcze nawet nie wyszła na scenę! Stanęła przy schodkach czekając, aż zostanie wywołana.
- Nie było tak źle! - jej poprzedniczka, która właśnie schroniła się za kurtyną przed blaskiem reflektorów poklepała ją po ramieniu - Dasz radę, Sumire!
Rudowłosa spojrzała na swoją starszą koleżankę i uśmiechnęła się blado. Dla blondynki był to tylko kolejny koncert. Dla wchodzącej w okres dojrzewania zakompleksionej panny, która po raz pierwszy miała zagrać w Royal Academy of Music było to coś niesamowitego, ale też niezwykle stresującego. Na widowni znajdowało się setki osób! To więcej, niż na szkolnych koncertach!
-... Sumire Kurotori! - usłyszała swoje nazwisko, a zaraz po nim oklaski. Zrozumiała, że teraz jej kolej. Kilka głębszych wdechów i  w towarzystwie braw (chyba na zachętę, bo przecież nic jeszcze nie zagrała) wkroczyła na scenę blada niczym trup. Tym, na co zwróciła uwagę jako pierwsze, był fakt, iż przez blask reflektorów nie widziała publiczności. Na próbie scena nie była aż tak dobrze oświetlona! Uśmiechnęła się w stronę widownie wiedząc, że jej rodzice i brat gdzieś tam siedzą, po czym usiadła przy pianinie. Wszelkie szmery na sali ucichły, kiedy spod palców Sumire popłynęły pierwsze dźwięki PIOSENKI. A trzeba przyznać, że zagrała całkiem ładnie oraz zgrabnie, do tego nie pomyliła się ani razu i nie zagrała niewłaściwego dźwięku, co przytrafiało się jej poprzednikom!
Nie musiała patrzeć na nuty. Po tylu godzinach prób potrafiła zagrać wszystko z pamięci z zamkniętymi oczami. Przez moment nawet tak zrobiła. Zupełnie zapomniała o tym, że patrzą na nią setki par oczu i oddała się muzyce.
Nic dziwnego, że na koniec zebrała mnóstwo oklasków. Talent najpewniej odziedziczyła po siostrze swojego pradziadka, Sunako, której portret jakiś czas temu znalazła na strychu w rodzinnej posiadłości Kurotori. To jednak zbyt długa historia, by ją teraz opowiadać...

~*~

Koncert trwał w najlepsze, a ruda panna wiedziała, że szybko się nie skończy. Zebranych na sali czekało jeszcze półtora godziny samej muzyki, nie mówiąc już o jakiś przemówieniach z podziękowaniami i resztą nudnych rzeczy na koniec. A że Sumire kobietą jest (małą, ale jednak) i ciekawość miała we krwi, to udała się na małe zwiedzanie. W końcu kto jej zabroni? Zapewne znajduje się w tym miejscu pierwszy i ostatni raz. Dlatego też wymknęła się zza kulis by podziwiać budynek od środka. Nikt jej raczej nie przedszkodzi, w końcu wszyscy zajęci byli koncertem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Czw Maj 24, 2018 11:37 pm

Drąąąążyłem sobie korytarze w poszukiwaniu ciekawych miejsc. Teoretycznie problem był taki, że zauważyłem łowców i ostatecznie gdy chciałem zajść inną drogą... Zgubiłem się. Nowoczesny budynek, jednocześnie udający pewną dozę artystyki doprowadził mnie do miejsc, które niekoniecznie chciałem obrać. Dopiero jak rozbrzmiała muzyka, mogłem się swobodnie domyślić gdzie miałem się udać. Ale jak widać było już za późno, ponieważ w tym samym czasie gdy rozbrzmiały ostatnie oklaski, dotykałem już drzwi do wejścia sali. Ach! No cóż, trzeba było brać w tył zwrot. No i... Gratulacje, kolejne chodzenie na własną rękę zakończenie niepowodzeniem. To nie lasy gdzie odnajduje się bez problemowo już po lekkim swobodnym spacerze. Cóż, jeszcze ktoś mnie uzna za niegodnego, jakby tylko słyszał moje myśli. Zapachy się mieszały i... Niech to, zdrzemnę się a potem pomyślę co dalej. Ułożyłem w jakimś oddalonym pomieszczeniu do przechowywania instrumentów, głupi oczywiście zostawiłem drzwi otwarta i wyraźnie leżałem sobie na zamkniętym nieużywanym fortepianie. Ciekawe kogo by mogło przywiać w momencie kiedy zabrałem się za drzemkę? Oczywiście oprócz bandaży na prawie całym ciele, byłem tym razem ubrany elegancko. Co mi w końcu by szkodziło. Ręce za głowę i leżenie na plecach, a co! I głowa skierowana ku sufitowi. Lenistwo z zbrodnią, idealnaaa.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Sob Maj 26, 2018 9:33 pm

Tymczasem mała pianistka przemierzała korytarze gmachu Akademii Muzycznej. Niedługo cała rodzina Kurotori miała przenieść się do Japonii, dlatego warto pozwiedzać brytyjskie zabytki, nim na długi czas zamieszka w Kraju Kwitnącej Wiśni. Tylko, że to było cholernie nudne! Wszystkie korytarze wyglądały tak samo – ta sama tandetna tapeta na  wszystkich ścianach, tak samo wyglądające drzwi, ta sama wykładzina na podłodze – no po prostu można się zgubić! I tak się właśnie stało. Sumire zabłądziła w labiryncie czerwonych korytarzy. Los postanowił zrobić jej psikusa, sprawiając, że zagubiona owieczka trafiła ponownie w łapska wilka.
Choć tym razem było na odwrót. Rozpoznała go śpiącego na fortepianie, choć z początku nie była pewna, czy to aby na pewno ta sama osoba. Zapamiętała go jako wielkiego strasznego stwora, który chciał ją zjeść! Tymczasem Nourh wcale nie był tak wielki (owszem, wysoki, ale nie był olbrzymim potworem, jak wyobrażał sobie jej pięcioletni umysł), a śpiący już w ogóle nie wyglądał na groźnego! A przecież Sumire nie byłaby ruda, gdyby nie chciała jakoś odegrać się za to, co stało się przed ośmioma laty. Że niby dzieci szybko zapominają? Ta panna była wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Zastanawiała się, co zrobić, by uprzykrzyć Wilkowi życie, tak jak on jej wtedy w Dartmoor. Zrobić raban i wezwać rodziców? Niee, to nie wchodziło w grę, zwłaszcza, że się zgubiła w tym wielkim budynku. A może nakrzyczeć mu prosto do ucha? W końcu zwierzęce uszy są bardzo wrażliwe. Oh, a może przytrzasnąć mu ten wielki ogon pokrywą fortepianu? To w sumie nie jest taki zły pomysł! Mimo wszystko zawahała się. A co, jeśli wtedy naprawdę ją zje? Lepiej nie ryzykować i zrobić coś znacznie... o wiele bardziej gorszego!
- Dzieeeeeń doooobry - wyśpiewała mu do ucha łagodnym mezzosorpanem - Uszanowanko, panie wilku!
Tak, jej nową taktyką było przymilanie się do Nourha aż do bólu. Ciekawe jak wilk zareaguje na nową "fankę" w postaci trzynastoletniego rudzielca?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Nie Maj 27, 2018 10:39 pm

Byłem w dość dobrej kondycji do leniuchowania. Ogólnie rzecz biorąc instynkty były u mnie bardzo czujne pod względem wyczuwania zagrożenia. Rudzielec niestety w żaden sposób nim nie był i w dodatku był znanym zapachem, nie zapamiętanym jako nic niebezpiecznego. Z tego też z powodu nic mnie nie poinformowało do nagłego zrywu z pobudką. Mogła więc swobodnie podejść, a Ja dalej kroczyłem w krainie swoich jaźni. Byłem tam panem i póki nikt mnie nie sprowadził na ziemie, nie sposób było to zmienić. Wyśpiewane przeciągłe przywitanie z mezzosopranie było wyraźnie dziwne. Uszy zastrzygły momentalnie, powinienem więc zareagować burzliwie, natychmiastowo jak na czuły słuch zwierze potrafi. Ale czyja mówiłem, że moje zmysły nie mówiły o niczym co by mogło mi zagrażać? Dlatego byłem zatwierdzony całym ciałem, że dźwięk niczego złego mi nie zwiastuje, nie miałem żadnej negatywnej reakcji. Jak więc było?
Otworzyłem szeroko oczy, momentalnie. Popatrzyłem nieco na sufit jakby niby nic. Powoli odwróciłem głowę w kierunku dźwięku, tak że mogłem zauważyć nieznaną mi wizualnie osobę, ale zapach dokładnie mi sprecyzował i przypomniał. To było parę długich sekund bym po bardzo krótkiej drzemce mógł sprawnie objąć umysłem sytuacje.

- Nie zamawiałem obiadu.
Zarzuciłem dość żartobliwie i pozwoliłem sobie mozolnie, leniwie zmienić pozycje do siedzącej, opierając się rękoma o fortepian i zwisając swobodnie nogami.
- W czymś mogę pomóc wrzeszczącej dziewczynce?
No i zacząłem od uprzejmości. No przecież zaproponowałem pomimo słów, chęć udzielenia wsparcia. Co ona w ogóle tutaj robi? Trafiały mi się już różne przypadkowe spotkania po czasach, a to nie było nawet tak wiele lat temu. Dlatego reaguje tak spokojnie, zwłaszcza że jestem w wyśmienitej i nazbyt pewnej formie. Zresztą, moje spojrzenie pół przymkniętych ślepi mówi samo za siebie.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Pon Maj 28, 2018 1:43 pm

Jeśli liczył, że swoimi przestraszy ognistowłosą, to się mylił. Gdyby chciał ją zjeść, to zrobiłby to od razu, 8 lat temu w Dartmoor. Swoją drogą, okrutnie wówczas zażartował z przerażonej pięciolatki. Tak się nie robi! Teraz ta pięciolatka wyrosła na trzynastoletnią panienkę, bardzo pamiętliwą w dodatku. Nie wybaczy wilkowi tego, co zrobił jej przed laty. Oh, ona już się postara, by bardzo dotkliwie zapamiętał, że nie robi sobie żartów z Sumire Kurotori!
- Pracuję w restrauracji dla wampirów i wysłali mnie jako danie promocyjne - wzruszyła ramionami siadając przy starym, rozstrojonym już instrumencie - Dziś promocja, dwa rudzielce w cenie jednego. Tylko pan wilk wie - zniżyła głos, a jej palce przesunęły się po klawiszach, które nie wydały żadneo dźwięku. W końcu Nourh leżał na pokrywie fortepianu, skutecznie uniemożliwiając instrumentowi wydobycie z siebie jakiegokolwiek dźwięku - Restauracja znajduje się w piwnicy, gdzie wąsaty pan pokazuje małe kotki. Radzę uważać na tego Janusza.
Taka mała, a jaka wygadana! Zupełnie niepodobna do tej zagubionej w Dartmoor dziewczynki! Może i troszeczkę złośliwa, ale wystarczyło tylko spojrzeć w jej oczy - czaił się w nich śmiech, nie nienawiść. Sumire nie miała powodu, by nienawidzić Nourha. W końcu ją uratował, a że przy okazji trochę sobie pożartować z przestraszonego dziecka... To już ruda sobie odbije!
- Pan nie zgadnie, co się stało - uklęknęła na ławie fortepianowej podpierając się na łokciach o instrumencie - Znowu się zgubiłam! To chyba nasze przeznaczenie, żeby spotykać się, kiedy zgubię drogę.
Roześmiała się i bez pytania Nourha o zgodę podrapała go za uchem. Psy takie rzeczy lubiły, a wilk to taki dziki pies, więc liczyła, że i to sprawi mu przyjemność. Na męczenie jego ogona jeszcze przyjdzie czas...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Pon Maj 28, 2018 5:22 pm

Cóż, nie miałem nic innego jak podnieść swój tors do pozycji siedzącej i z swojej perspektywy obejrzeć Ją od samych stóp, po ostatnie wychodzące ku górze zbuntowane rude włoski. Gdyby tylko wiedziała, że to wszystko było zakrawane o jej dobro, ale kto by tam to brał pod uwagę. Zresztą, dlaczego mowa jest akurat o wampirach? Powiedziałbym, że już straciłem miano wilka czy choćby wilkołaka, ale zaraz po chwili użyła nazewnictwa tego dumnego zwierzęcia. Już myślałem, że to może być początek intrygującej rozmowy. Jednak moja mina zbladła gdy zaczęła mówić o kotkach, Januszach i ogólnie rzeczy, które nie bardzo bawiły kogoś na mój wiek. Mawiają, że dla mężczyzny ciężkie jest pierwsze czterdzieści lat dzieciństwa, ale Ja już je tyle przeżywam, że ileż można?
- Nie gustuje w restauracjach dla niszowych krwiopijców. Proszę się odesłać i wyrazić pomyłkę nadawcy.
Kolejne dowcipy nie interesowały mnie już nazbyt by je komentować, pozwoliłem sobie więc zwyczajnie ignorować. Nie zamierzałem też jej napadać, przecież dobrze pamiętam kim jest bynajmniej jej ojciec. A skoro zachowuje się nie inaczej, to znaczy że jednak swoją styczność już ma. Nie napadam w dodatku ludzi, więc i tak bym nie zrobił z niej posiłku, więc w pełni nastawiłem się by obejść smakiem to wszystko co sobą jawi.
- Skoro aż do tej pory nie zgubiło się dziecię w drodze swojego życia, bo widuje dopiero teraz, raczę więc dumnie wyrazić, że jest to niebywałe osiągnięcie i nie jest to żadną ku temu ironią. Zwyczajni ludzie popełniają to nieustannie. Domniemane wampiry, jakże młode i buntownicze, tak samo.
Jako iż moja koordynacja, zmysły i wszystko inne jest stanowczo na wyższym od niej poziomie, nie musi się dziwić, że uchwycenie jej dłoni za nim była w stanie dotknąć moich uszu, nie była dla mnie żadnym wyzwaniem. Więc jeśli w jakiś sposób mi nie uciekła, jej ręką ma teraz utrudnienie w ruch, ponieważ trzymam jej nadgarstek. Mogła poczuć chłód dochodzący za bandaży. No i wbrew moim słowom, nie były one jeszcze chłodne, nadal mówił przez lekki uśmiech.
- Ja rozumiem, że muszę być nie lada atrakcją, ale prosiłbym jednak o poszanowanie i dystans.
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Wto Maj 29, 2018 6:48 am

- Niszowych krwipijców?! Będzie się ze mnie żywić sama wampirza arystokracja! - prychnęła. Jeśli można uznać, że krew B wchodzi w skład "arystokracji", to słowa wchodzącej w okres dojrzewania panny miały w przyszłości okazać się prawdą. To jednak miało nastąpić sześć lat później, pewnego sierpniowego wieczoru na drugim końcu świata (czyli w parku w Yokohamie). Skupmy się zatem na tym, co dzieje się teraz.
- Moja krew jest zbyt cenna, by pił ją pierwszy lepszy poziom E - skrzyżowała dłonie na piersiach. O tak, Nourh bardzo ją uraził twierdzeniem, że jest daniem dla wampirów niższej rangi! Nie to, że ogóle chciała zostać czyimś obiadem, ale jeśli już miała wybierać, to wolałaby, by jakiś Szlachetny wgryzł się w jej chudą szyję. Oh, jakie by to było romantyczne! Zakazana miłość pomiędzy człowiekiem i wampirem... trochę jak Romeo i Julia.
- Gubiłam się wcześniej, ale nigdzie nie spotkałam pana wampilka. O, Wampilk! - klasnęła w dłonie - Takie połączenie wampira i wilka. Mogę tak do pana mówić? Proszę, proszę, proszę, proszę!
Wlepiła w Nourha zielone oczy oczekując odpowiedzi. Nawet jeśli się nie zgodzi, to Sumire nadała mu już imię i będzie je wykorzystywać wbrew jego woli. Chyba, że zaproponuje jej zwracanie się do niego w inny, lepszy sposób. Na przykład po imieniu...
- Dziecku odmówisz głaskania?! - nabrała powietrza w policzki wyraźnie obrażona - Chciałam Cię tylko popieścić, a Ty od razu "łełełe, nie wolno".
Wystawiła Szlachetnemu język, starając się wyrwać swój nadgarstek z jego chłodnego uścisku. A chciała być miła!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Nourh Noutiatir Wto Maj 29, 2018 7:06 am

Teraz przynajmniej nie ma wątpliwości, że ma swoją wiedze i jest czymś więcej niż świadoma. Ale ta duma którą sobą pokazuje... Jest czymś, co solidnie zaczęło mnie zniechęcać. Dlaczego to jest dla niej powód do dumy? Po co ona w ogóle coś takiego mówi? Nie do końca to rozumiałem i czułem, że właśnie w tym momencie nie znajdę z nią wspólnego języka. A czy robienie kazania ma jakiś sens? Dlaczego w ogóle mówi o karmieniu wampirów, skoro jej rodzina to łowcy, nie powinna wręcz wybijać to z głowy? Zresztą, sklasyfikowała mnie do wampirów, tak po prostu i tak bezczelnie.
- Bycie daniem dla innych, nawet jeśli wykwintnym, to nie powód do uciech.
Nie żebym zmienił jej tok myślenia, od co przedstawiłem baaardzo skrótowo swoje podejście. Ech, już bardzo chciałem znaleźć stąd ucieczkę. Dlaczego musiałem się nie mylić z tym stwierdzeniem parę lat temu, jak wielkim problemem się stanie gdy podrośnie?
- Choć jestem nieumarłym, nie łącz mnie na jedną półkę z domniemanymi wampirami.
Po tych słowach puściłem Ją, ale nie mogła już chwycić mnie ponownie, ponieważ odbiłem się do tyłu i zakręciłem do wyjścia. Byłem przodem do niej i odskoki wykonywałem do tyłu. Zamierzałem zadbać o należyty dystans osobiście, a nawet za niedługo uciec od jej towarzystwa. Jakże bardzo toksycznego.
- Odmówię.
Krótko, na temat. Zwykle rozbudowuje się w swoich wypowiedziach, ale czy to jej tylko nie nakręci do używania większej gamy niepotrzebnych słów?
Nourh Noutiatir

Nourh Noutiatir

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Wilcze uszy, ogon, kły. Patrz wygląd.
Zawód : Zawodowe napieprzanie głową o ścianę lub w kolumnę do rytmów metalowej muzyki.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : A co Ja? Bezrobotnych zatrudniam?
Moce : Wilcza Odmiana, Wchłaniające Płomienie, Upiorne Bandaże, Twórcza Jaźń.


https://vampireknight.forumpl.net/t2227-nourh-noutiatir#47962

Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Gość Wto Maj 29, 2018 8:13 am

Wcale nie chciała zostawać obiadem dla jakiegoś wampira, życie było zbyt piękne, by skończyć je pod kłami! Od zawsze miała styczność z dziećmi nocy i traktowała je nie gorzej niż swoich ludzkich rówieśników. Gdyby jednak w obliczu śmierci miała dostać wybór, to jej naiwny umysł oczarowany dramatami Szekspira wybrałby zabicie przez wampira. Przecież picie krwi jest takie romantyczne! Nie może być to jednak pierwszy lepszy wampir, a ktoś wyjątkowy, ktoś... ktoś jak Edward ze Zmierzchu, o!
- Gdybym zakochała się w jakimś wampirze, to nie wahałabym się oddać mu swojej cennej krwi - uśmiechnęła się rozmarzona - Ale jestem jeszcze za mała na księcia z bajki, chociaż Annie z mojej klasy już ma swojego chłopca!
W zielonych oczach pojawiły się prawdziwe łzy spowodowane niesprawiedliwością otaczającego ją świata. Dlaczego Annie miała już chłopaka, a Sumire nie? Dlaczego chłopcy nie patrzyli na rudą jak na dziewczynkę, tylko jak... jak na drugiego chłopca, ale w sukience?
- Nie jesteś wampirem? - przekręciła głowę na bok wyraźnie zaintrygowana - W takim razie czym? Jednak wilkołakiem? A może mumią? Dlaczego w ogóle nosisz te bandaże?
Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, jednak w przypadku ciekawej świata dziewczyny było to całkowicie naturalne. Nigdy wcześniej (nie licząc sytuacji sprzed ośmiu lat) nie spotkała się z czymś takim, zatem całkiem normalne było to, że pytała.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Le Petit Chaperon rouge Empty Re: Le Petit Chaperon rouge

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach