Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Samael Sob Maj 18, 2019 10:25 am

Za dużo. Zdecydowanie za dużo ostatnio działo się w jego życiu. Zbyt wiele zmian, na które nie miał żadnego wpływu, zbyt wiele oczekiwań jakie zmuszony był spełnić. Mimo wszystko próbował. Początkowo zaciskał zęby i starał się sprostać temu wszystkiemu stopniowo zatracając samego siebie, stając się dziwną abominacją, zlepkiem cech narzucanych mu z góry i własnego ja. Do tego wciąż kolejne i kolejne wybryki miłosne, nad którymi nie umiał zapanować. Chciał zatracić się wreszcie całkowicie, odnaleźć odrobinę stabilizacji chociaż w sferze osobistej. Jednocześnie kompletnie nie potrafił tego zrobić. Nagłe wybuchy następowały po sobie raz za razem. Żaden nie wygasał całkowicie jednak on wciąż dokładał do nich następne plątając się w tej pogmatwanej sieci jeszcze bardziej. Ranił innych, krzywdził samego siebie. Miał dość. To wszystko musiało wreszcie znaleźć jakieś ujście...

Plaża w Yokohamie, dokładniej dość odległa jej część gdzie lubiła spotykać się zbuntowana młodzież woląca bardziej śmieciowe imprezy od kolorowych od neonów klubów. Młody Asmodey znalazł się tam właściwie przypadkowo. Ot, pijany w sztok zawędrował aż tutaj dając się prowadzić losowi. Z daleka było widać, że lepiej doń się nie zbliżać... Kiedy ktoś jest nastawiony w tak bojowy sposób to po prostu się wyczuwa.
Przyplątał się akurat kiedy gówniarze darli mordy z prowizorycznie skleconej z drewna sceny obwieszonej najróżniejszymi symbolami tak zwanej zbuntowanej młodzieży. Starsi i młodsi, poubierani pstrokato, w wystylizowane na zniszczone cichy, niektórzy z kolorowymi irokezami na głowach, bawili się w najlepsze. Dziwne, że przeznaczenie skierowało jego kroki akurat w miejsce takie jak to. Bo czy nie był do nich podobny? Oni też nie radzili sobie z życiem i rolami jakie ktoś z góry im narzucał. Buntowali się. Dawali temu tylko inny wyraz, budowali w okół tego całą otoczkę, subkulturę. Wkurwiło go to. Szum procentów zagłuszał zdrowy rozsądek i ubzdurał sobie, że kult buntu tych gówniarzy to wyśmiewanie, obraza jego jak najbardziej rzeczywistych problemów. Bo jakie oni mogą mieć problemy? Niezdany sprawdzian z przyrki?
- Bawi was to gnoje? - burknął przeciskając się w stronę sceny, dość brutalnie odpychając od siebie ludzi. Zaraz miało się zrobić gorąco...
Jak się jednak znalazł na tej scenie z mikrofonem w ręku? Musiało go zamroczyć, bo za cholerę nie mógł sobie przypomnieć jak to się stało. Jakaś garażowa kapela za nim zaczynała łupać w swoje tanie, zdezelowane instrumenty, on ogarniał co tu się właściwie odjebało a tłum na dole skandował.
- Punki grać! Kurwa mać! Punki grać! Kurwa mać!
Chcieli punk, tak? Chcieli buntu i sprzeciwu? Pijany w trzy dupy wampir zacisnął dłoń na mikrofonie i zaczął wyrzygiwać z siebie całe to wkurwienie, które się w nim kłębiło. A im bardziej podobało się to tym wrzeszczącym, kolorowym brudasom tym bardziej był wkurwiony.
- Nie będę wisiał ukrzyżowany! Pijak nie będzie ślinił mojej rany!
Nie będę zdobił niczyich drzwi! Nie będę mesjaszem, ani mi się śni!
Nikt mnie nie kopnie w żałosnej rozpaczy!
Nie będzie jęczał żebym wybaczył!
Nie będzie szarpał mojego sumienia!
Nie będzie szarpał tak od niechcenia!

Tłum szalał. Krzyki, pogo i dzikie podrygiwania. Wtedy się zaczęło. Asmodey wyrwał gitarę najbliższemu członkowi kapeli, tylko po to żeby sekundę później rozbić ją w drzazgi na jego głowie. Nieprzytomny padł jak długi na deski. Reszta już przestała grać, zaczęła się cofać. Huk perkusji wyrzuconej z ogromną siłą ze sceny odbił się w okolicy jak grom. Krzyki radości i podniecenia szybko zmieniły się w krzyki paniki. Kilka minut później było już po wszystkim. Panowała absolutna cisza. Kilka ciał, które leżało w piasku mogły należeć zarówno do poszkodowanych jak i tych, którzy upili się do nieprzytomności i przegapili wielki finał tego wydarzenia.
Ozdoby wiszące na froncie drewnianej konstrukcji płonęły. Na tle płomieni siedział on. Ciemna sylwetka odróżniająca się w gęstej nocy dwoma jarzącymi się czerwienią węgielkami oczu. Z opuszczonymi rękoma patrzył gdzieś przed siebie. Tak po prostu, beznamiętnie i bez celu. Może kogoś wezwą? A może zjawi się tu jakiś łowca? Wszystko mu kurwa jedno.
- Chodźcie kurwa... - rzucił pogardliwie gdzieś w pustą przestrzeń i przechylił butelkę jakiegoś wina czy innego bełta do ust biorąc kilka głębokich łyków.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Veina Sob Maj 18, 2019 9:58 pm

I wtedy wchodzi ona, cała na biało.
A właściwie to nie na biało, tylko na czarno. I nie wchodzi, tylko się zatacza. Czarnowłosa przemierzała miasto chwiejnym krokiem, jak zwykle bez celu snując się między budynkami, przeciskając w tłumie rozwrzeszczanych turystów korzystających z uroków japońskiego miasta nocą. I choć teraz mógłby nastąpić długi opis oczekiwań jakie kobieta wiązała z tym wieczorem, byłoby to wierutne kłamstwo. Veina spędzała ten wieczór, tak jak setki innych - samotnie, szukając rozrywki dla choć chwilowego ukojenia nerwów. Ostatnio miała więcej kłopotów, skupiających się głównie na płaszczyźnie zawodowej, które skutecznie wyprowadzały ją z równowagi. Jednak nie miało to większego znaczenia, biorąc pod uwagę, że niezależnie od humoru, Veina znała tylko jeden sposób spędzania wieczoru. Pewnie gdyby zaczęła o tym myśleć, mogłaby nawet się tym przejąć, ale nie wpłynęłoby najlepiej na i tak depresyjny sposób bycia kobiety, więc stosując taktykę ignorowania problemu, pociągnęła kolejny łyk z butelki, która jako jedyna była jej wierną towarzyszką na każdym etapie życia.
Lewo, prawo - jakie to miało znaczenie? Czarnowłosa ślicznotka zaszła dość daleko, zupełnie nie martwiąc się o kierunek, wybierając drogę zupełnie nieświadomie, idąc tam gdzie jej nogi same zdecydowały.
Znajdując się jeszcze wiele metrów od plaży, już z daleka słyszała niesamowity hałas, produkowany przez sfrustrowanych nastolatków - nazywali to muzyką, jednak kobieta nie była pewna czy faktycznie można było tak nazwać tę mieszankę chrapliwych krzyków, dźwięków gitarowych i kompletnie nierytmicznych uderzeń w bębny. Jednak patrząc na całą sytuację z drugiej strony, lepiej by takie dzieci pożytkowały swoją frustrację zamieniając ją w energię wykorzystywaną na scenie niż wpadły w liczne uzależnienia; tako rzecze ciocia dobra rada.
Zbliżając się do prowizorycznej sceny, czarnowłosa dopiero zauważyła, że to co z daleka wyglądało na świetną zabawę, z bliska okazało się kompletnym chaosem. Veina początkowo nie wierząc własnych zmysłom była przekonana, że na scenie widzi Samaela. Mężczyzna, dość bezpardonowo zabierając mikrofon chłopcu, przejął przewodnictwo na drewnianym podeście. Wampirzyca była pod wrażeniem jego umiejętności wokalnych, a także fizycznej kondycji, która umożliwiła mu roztrzaskanie gitary na głowie innego muzyka, niczym cienką zapałkę. Właśnie w tym momencie, większość publiczności zgromadzona na plaży zaczęła uciekać w popłochu, potykając się o własne nogi. Tylko jedna postać stała nieruchomo, nienerwowo popijając z ciemnej butelki. Gdy wampir zrobił ze sceny marną podpałkę, świadomie lub nie, czarnowłosa kiwnęła głową w uznaniu. Widząc jak pijane lub zdezorientowane niedobitki fanów kurczą się na ziemi, zapewne chcąc zakopać się w piasku, Vi podeszła do jednego z nich i powiedziała:
- Sugerowałabym spierdalać. - i wykonała znaczący ruch głową, by upewnić chłopaka, że umożliwi im odejście bez żadnego szwanku, ewentualnie z małą rysą na zdrowiu psychicznym. I choć cała sytuacja wydawała się interesująca, a ogień wytworzył niesamowicie romantyczną atmosferę, istniało duże ryzyko interwencji służb nieprzychylnych takim awanturnikom, zwłaszcza wampirom. Młody Smok nie wyglądał najlepiej; i choć niekontrolowane wybuchy agresji oraz generalna pogarda dla każdej formy istnienia nie była niczym wyjątkowym w jego zachowaniu, teraz było inaczej i nawet nie do końca trzeźwa Vi była w stanie to zauważyć. Jego desperackie nawoływania rzucone w przestrzeń świadczyły, że jeszcze nie skończył. Dlatego niebieskooka wolnym krokiem podeszła do niskiej sceny i unosząc głowę nieco do góry, spojrzała w twarz siedzącego mężczyzny.
- Cześć, strigoi. - odezwała się pierwsza, uśmiechając słabo i spoglądając w czarne jak noc oczy Samaela. - Pięknie rozjaśniasz noc. - dodała, kątem oka spoglądając na płonące za nim drewno i dym, który zaczął otaczać dwoje wampirów niczym mgła.
- Zbieraj się, idziemy. - był to rozkaz, kobieta nie chciała go tutaj zostawiać; choć nie specjalnie przejmowała się innymi mieszkańcami miasta, którym mógł zrobić krzywdę w takim amoku. Była po pierwszej dawce płynnego znieczulacza, ale zdawała sobie sprawę jakie konsekwencje dla Asmodeya może mieć ta sytuacja. Właściwie nie widząc żadnych wymiernych korzyści w swoim działaniu, postanowiła i tak nie zostawiać tutaj wampira samego.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Samael Nie Maj 19, 2019 1:24 pm

Oczekiwanie, w zasadzie nie wiadomo na co, wypełniało mu picie taniego alkoholu i rzucanie przekleństw i gróźb gdzieś w pustą przestrzeń. Ogień tuż za nim trzaskał aż miło, wznosząc się wysoko w niebo kiedy licha, drewniana konstrukcja zbita z palet i starych desek zajęła się niemal całkowicie. Jedna z belek podtrzymujących baner z wymalowanymi symbolami anarchii i napisami typu Punks not dead, z potępieńczym jękiem zwaliła się na scenę wznosząc potężny snop iskier.
Ostatni łyk, upewnienie się czy aby na pewno nic nie zostało w butelce i odrzucenie jej gdzieś na bok, gdzie cicho zaległa w piachu. Tuż obok kilku leżących tam również ciał, nie wiadomo, martwych czy tylko nieprzytomnych.
Wampirzy słuch wychwycił syreny, gdzieś bardzo daleko ale jednak. Nie umiał rozpoznać czy to straż pożarna czy może policja, tak czy inaczej dotarcie tutaj zajmie im na pewno sporo czasu. Nie był to teren łatwy, ciężko było się tu dostać nie wiedząc dokładnie jak jechać. Nie robiło mu to jednak różnicy. I tak nie miał zamiaru się stąd nigdzie ruszać. Jeszcze nie. Chociaż kompletnie miał tu nic do roboty to durna upartość doprawiona sporą dawką alkoholu nie pozwalała mu odejść. Przecież to by było jak uciekanie, nie? A on przed nikim nie będzie uciekał.
Dopiero wtedy zwrócił uwagę na postać wyłaniającą się z ciemności. Gdy weszła w krąg światła wywołanego przez pożar rozpoznał ją, chociaż zamglony wzrok był bardzo zawodny. Zeskoczył z konstrukcji i stanął przed brunetką, nie mówiąc ani słowa. Bezceremonialnie zabrał jej butelkę i pociągnął z niej kilka, zdecydowanie za dużych łyków.
- Co? - sapnął kiedy już skończył pić - Twoje oczekiwania też zawiodłem? Ty też stworzyłaś sobie ładny obrazek, w który mnie wepchnęłaś a ja to koncertowo zjebałem? Nic kurwa nowego. Wszyscy się ode mnie odpierdolcie.
Warknął machając niedbale ręką jakby odganiał muchę czy inne latające obok niego stworzenie.
- Wszyscy czegoś kurwa chcecie! - rzucona z impetem butelka z grubego szkła rozbiła się z trzaskiem o dogorywającą w płomieniach scenę.
- A ja... Nie chcę. Nie umiem. - brzmiał jakby się na moment zawahał. Głośno przełknął ślinę.
- Wszyscy sie odpierdolcie. Wszyscy. - dodał już ciszej. Zmrużył oczy wlepiając je w kobietę. Jej rozkaz jakoś nie wywarł na nim większego wrażenia. Nie wyglądało na to jakby miał zamiar poruszyć się choćby o krok.
- Gdzie idziemy? Nie mam gdzie, tu mi dobrze. - parsknął. Rozejrzał się po oświetlonej płomieniami okolicy w poszukiwaniu jakiegoś alkoholu. Nie było nic wartego uwagi, same opróżnione butelki. Ot, właśnie odkrył jeden sensowny argument przemawiający jednak za tym żeby zmienić miejscówkę.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Veina Nie Maj 19, 2019 6:19 pm

Choć Veinie nie brakowało obecnie czasu, przecież właśnie starała się go zabić, to jednak odczuwała narastający niepokój, który nie pozwolił jej na zmarnowanie go w celu sprawdzenia czy ciała zalegające na plaży to rzeczywiście tylko pijana młodzież czy na nieszczęście dla wampira ofiary jego załamania, bo przecież właśnie tym było zachowanie Samaela, prawda? Wampirzyca nie przejmowała się potencjalnymi poszkodowanymi, a jedynie ewentualnymi konsekwencjami, które stawały się realne w obliczu nadciągających tu służb. Miała wystarczająco dużo kłopotów, które sprowadziły na nią zapewne prewencyjną kontrolę, dlatego nie miała zamiaru dłużej się zastanawiać. Jednak nie zmieniło to faktu, że zawahała się przez chwilę, nie będąc pewną czy samej szybko zniknąć z miejsca, w którym znalazła się w najmniej odpowiednim momencie - jak zwykle, czy też próbować zabrać ze sobą mężczyznę, który najwyraźniej zatracony we własnych problemach kompletnie bagatelizował niebezpieczeństwo. Jakże łatwiej byłoby po prostu zniknąć w dymie, tak samo szybko jak się w nim pojawić.
- Oczywiście, mogę się od Ciebie odpierdolić i właściwie to zrobiłabym to z największą ochotą. - odparła, abstrahując od faktu, że nie znała kontekstu wątku, w którym sama się znalazła, co sugerowała konkretna odpowiedź Samaela na jej rozkaz.
Fakt, że wyrwał jej butelkę w połowie zapełnioną alkoholem i sam ją opróżnił w jedną milisekundę nie poprawił humoru kobiety, co było widać na jej twarzy. Liczyła na ten trunek, a teraz po tym złudzeniu pozostało jedynie gorzkie skrzywienie karminowych ust na bladej twarzyczce. Oparła ręce na biodrach i westchnęła głośno, spoglądając na wampira, który kompletnie nie ułatwiał niczego w tej sytuacji. Nie był to znak bezradności, a jedynie potrzeby zastanowienia czy naprawdę nie łatwiej byłoby zostawić go tutaj samego; jednak była pewna, że w takiej sytuacji narobił by jeszcze więcej szkód co miałoby wymierne konsekwencje.
- Ale zrobię to później, bo teraz pójdziesz ze mną po dobroci lub nie. Właśnie teraz tego od Ciebie chcę. - dodała, chwytając wampira za rękę. Nie liczyła, że trudności w przekonaniu pijanego krwiopijcy o słuszności jej decyzji skończą się w tym momencie, ale warto było spróbować skoro już podjęła wysiłek wydobycia go z tego bagna, w które sam wchodził. Cholerna dobroć serca.
- Potem opowiesz jak to pierdolisz mnie i całą resztę. - o kimkolwiek myślał wampir, wydawało się to poważniejsze niż na pierwszy rzut oka. Jednak wampirzyca nie była terapeutą i z pewnością nie miała ochoty dopytywać kompletnie pijanego mężczyznę dlaczego właściwie urządził sobie ognisko na plaży, nieco większe niż standardowo. Jej cierpliwość była już na wyczerpaniu, więc Asmodey powinien posłuchać Veiny, która póki co próbowała chociaż raz nie myśleć o sobie. Jednak nie będzie to trwało długo z czego powinien zdawać sobie sprawę, chociaż w tym stanie pewnie było to dużo trudniejsze.
Im dłużej wpatrywała się w Samaela, tym bardziej była ciekawa co teraz nim powodowało, bo widok był dość żałosny. Jego fatalny stan nie mógł być efektem błahego wydarzenia, przynajmniej tego była pewna.
- Chodź ze mną. Póki co, jeszcze niczego nie zjebałeś. - powiedziała spokojnie używając jego własnych słów. Dym zaczął osnuwać cały krajobraz w zasięgu wzroku kobiety, jego szarość zdominowała ciemność nocy i zasłoniła światło księżyca, które wcześniej skrzące się na powierzchni wody, teraz było niewidoczne. Stała tuż przy mężczyźnie, dając mu jeszcze krótką chwilę na podjęcie półświadomej decyzji. Nie miała zamiaru go długo przekonywać, wolała zadbać o siebie, by nie dać pewnym ludziom kolejnych powodów do zainteresowania jej osobą. Nie wiedząc czemu, nie znając konkretnych powodów, jeszcze próbowała zabrać Samaela ze sobą.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Samael Pon Maj 20, 2019 6:33 pm

Kto by się spodziewał, że zetkną się w miejscu takim jak to i to w dodatku w okolicznościach takich a nie innych? Choć z drugiej strony wędrówka w pijanym widzie mogła zaprowadzić w naprawdę dziwne miejsca i doprowadzać do cholernie dziwnych sytuacji i spotkań. Pech chciał, że Veina natknęła się na młodego Smoka akurat w momencie całkowitego załamania a to w jego przypadku objawia się wyjątkowo destruktywnie dla otoczenia. Chociaż wątpliwym było by jakoś szczególnie zadziwił ją fakt do jakiego okrucieństwa, zniszczenia czy bezmyślności jest w stanie się posunąć pod wpływem silnych emocji, to sam fakt tego, ze coś wstrząsnęło nim na tyle by ów stan wywołać, mógł być intrygujący. Ciekawość to jednak pierwszy stopień do piekła. Tak przynajmniej mówią. Nierozsądnie byłoby wypytywać kogoś w takim stanie o przyczynę rozpierdolu jaki sieje w okół. Moment zdecydowanie nie byłby najodpowiedniejszy i kierując się rzadko spotykanym wyczuciem, brunetka nie nadepnęła na minę.
- Gdzie mnie ciągniesz? - złapany za rękę burknął pod nosem wydając się nieco zbity z tropu. Chwilę temu miał ochotę podpalić cały świat i patrzeć jak wszystkie jego życiowe problemy i rozterki giną w płomieniach bo to przecież takie proste. A teraz Veina ciągnie go niemal siłą, co nie było zbyt trudne biorąc pod uwagę, że był najebany jak dziki wieprz, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co. Kojarzenie faktów ze słowami jakie padały z jej ust przychodziło mu z wybitną trudnością.
- Wrzy... wszystko zjeba... em. - procenty wydojone w ekspresowym tempie wreszcie dotarły gdzie trzeba i zaczęły plątać rozdwojony jęzor.
- Ja nie estem taaki zły, wiesz? Tylko nie umiem inaszej. - o czym mówił? Chyba nawet sam do końca nie wiedział o co mu w tej chwili chodzi. Za dużo wszystkiego na raz. Nie mniej jednak bez oporu dał się prowadzić choć co jakiś czas nieco bardziej zawiało go w jednym lub drugim kierunku. A, ze łeb miał iście smoczy to musiał naprawdę wiele wypić. I pić bardzo długo. Bez przerwy.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Veina Pon Maj 20, 2019 9:41 pm

Najważniejsze było, by w miarę szybko oddalić się od płonącej konstrukcji, która zawaliła się kompletnie zniszczona przez smoczy ogień. Poza pijanymi, stratowanym i gitarzystą zabitym przez własny instrument, nie było żadnych świadków, którzy mogli wskazać sprawcę. Miała nadzieję, że Samael pozostanie sprawcą anonimowym, dokładnie tak samo jak czarnowłosa, dla której póki co było to najważniejsze i z drugiej strony nie powinno być to zaskoczeniem dla kogokolwiek, że wampirzyca jak zwykle stawiała siebie na pierwszy miejscu. Sam fakt, że jednak zabrała mężczyznę ze sobą, w jej własnych oczach był czynem niemal heroicznym.
Póki wampir nie stawiał dłużej oporu, kobieta złapała go za rękę i niczym dziecko pociągnęła za sobą, kierując się w stronę miasta, jednak pozostając na plaży. Chciała znaleźć się w bezpiecznej odległości, która nie sugerowałaby uczestnictwa w całym zamieszaniu. Jako, że było żadnych dowodów uczestnictwa Smok w tym zajściu, w razie spotkania z przedstawicielami władzy zawsze mogą udawać parę, która szukając prywatności znalazła się na brzegu - jakakolwiek wymówka jest lepsza od żadnej.
- Pójdziesz ze mną, tutaj nie możemy zostać. - odparła krótko, nie widząc sensu w dalszym tłumaczeniu. Jeszcze nie wpadła na lepszy pomysł gdzie może zabrać kompletnie pijanego Samaela. Przejście z nim w takim stanie przez miasto wydawało się za dużym ryzykiem. Jego załamanie mogło mieć różne konsekwencje dla otoczenia, a pożar w gęsto zabudowanym mieście gasi się dużo trudniej niż kilku zbitych desek na plaży.
Na bełkotliwe stwierdzenia wampira, Vi mogła tylko przytakiwać. Chyba pierwszy raz widziała kogoś bardziej pijanego od siebie, oczywiście nie żeby to miało jakikolwiek pływ na jej postrzeganie własnego uzależnienia, ale było to ciekawe doświadczenie poznawcze. Odrobina dawki adrenaliny sprawiła, że czarnowłosa szybciej wytrzeźwiała i zaczęła zdawać sobie sprawę jak bardzo potrzebowała teraz alkoholu. Chód Samaela zaczął być bardzo niestabilny, co nie ułatwiało kobiecie dobrego uczynku, dlatego założyła sobie jego rękę na ramiona by ten widowiskowo nie upadł na piasek.
- Wiem, że nie jesteś. - powiedziała unosząc kącik ust do góry i patrząc kątem oka na twarz wampira. W tej chwili, może nawet odczuwała lekkie współczucie. Doprowadzić się do takiego stanu było nie lada wyczynem, zwłaszcza dla krwiopijcy, dlatego zdawała sobie sprawę, że musiał pić długo i nikt mu do tej pory nie pomógł.
Gdy znaleźli się odpowiednio daleko, a dogorywający ogień z tego miejsca był już tylko małym kłębem dymu, Vein zatrzymała się wciąż podtrzymując mężczyznę. Dalsza droga nie miała większego sensu, więc czarnowłosa potrzebowała chwili odpoczynku i zastanowienia co ma dalej zrobić z tym fantem znalezionym na plaży. Szybki rzut oka na mężczyznę i Vi wiedziała, że jeszcze długo nie wytrzeźwieje, ale może mogłaby to nieco przyspieszyć - zawsze istniała nadzieja.
- Nie mam zamiaru przepraszać, może kiedyś to docenisz. - powiedziała prowadząc Samaela w stronę miejsca gdzie woda łączyła się z piaskiem i szła dalej nawet gdy woda wdarła się obojgu do butów. Wampirzyca zdjęła rękę Asmodeya z własnego ramienia, by przypadkiem samej nie wpaść. Szybko znalazła się za nim i niezbyt mocnym kopnięciem w zgięcie jego lewego kolana zmusiła go do upadku na oba; złapała go prawą ręką za czarne jak smoła włosy i zmusiła do zanurzenia głowy w zimnej wodzie. Przytrzymała go tylko przez chwilę. Ile było w tym faktycznej chęci pomocy, a ile sadystycznej przyjemności wiedziała tylko ona. Choć niemożliwe było kompletne wytrzeźwienie, miała nadzieję, że Samael zacznie lepiej kontaktować i ułatwi jej tę sytuację. Po zelżeniu uścisku na jego włosach, odsunęła się dwa kroki dalej, wiedząc że może nie być zadowolony z jej ruchu.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Samael Sro Maj 22, 2019 3:24 pm

Nie mając aktualnie wystarczająco siły a przede wszystkim zbytniej chęci, dał się prowadzić niemal jak dziecko. Co prawda halny wiał momentami wyjątkowo mocno, znosząc szlachetnego na jedną lub drugą stronę. Krok za krokiem jednak, człapał chwiejnym krokiem za Veiną co jakiś czas racząc ją mniej lub bardziej zrozumiałym bełkotem. To był już ten stan kiedy nawet nie był świadom czy śpi czy wszystko dzieje się na jawie. Jeżeli to miał być sen to wyjątkowo dziwny. Spodziewałby się, że brunetka przyśni mu się w zupełnie odmienny sposób i na pewno nie prowadzałaby go najebanego cholera wie gdzie a zajmowali by się dużo ciekawszymi rzeczami. I na pewno przyjemniejszymi.
- Gówno tam wiessssssz. - ostatni wyraz zakończył jakimś dziwacznym syknięciem, łudząco podobnym do wężowego. Pokręcił głową jakby prócz grzywy nachodzącej mu na oczy pozbyć się alkoholowej mgiełki i zawirowań. Bo, jasna cholera, trudno się chodzi kiedy przed sobą widzi się nie jedną osobę a wirujące jak na cholernej karuzeli cztery.
Oparł się o kobietę kiedy ta zarzuciła sobie jego rękę na ramiona. Chciałoby się teraz rzucić jakimś niewybrednym, wybitnie dwuznacznym komentarzem, jednak średnio kontaktujący Smok zdawał się nie bardzo poruszony sytuacją. Wreszcie doczłapał się tam gdzie jego anioł stróż go podprowadziła.
Czy byli daleko od płonącej sceny? Nie wiedział. W zasadzie to właściwie zdążył już zapomnieć o tym co robił jakieś 10 minut temu. Pytanie tylko czy w ogóle sobie to przypomni czy może pijaństwo  ostatnich dni zakryją to wydarzenie mgłą zapomnienia.
Tak czy inaczej, kopnięty gdzie trzeba, runął jak długi i pewnie gdyby nie fakt, że został podtrzymany to po prostu padłby gębą w piach. Koślawo podparł się na łokciach i miał zamiar coś powiedzieć gdy nagle jego głowa znalazła się pod wodą. Naturalna reakcja - szeroko otwarte oczy, próba podniesienia się i wydostania na powierzchnię. Ale byli nad morzem. Woda była słona.
- Co Ty odpierdalasz?! - warknął kiedy nie czując już uścisku podniósł łeb. Przekręcił się na bok i usiadł, łapiąc się za kurewsko piekące oczy.
- Zajebię Cię, rozumiesz?! - szczek, szczek. Mimo tego plan Veiny zdał egzamin, przynajmniej częściowo. Nie wiadomo tylko co bardziej otrzeźwiło szlachetnego, zimna woda czy wkurwienie z powodu soli w oczach.
Podniósł się gdy już przestał przyciskać dłonią zaciśnięte, zaczerwienione powieki. Mrugał jeszcze dłuższa chwilę zwalczając odruch ponownego zamknięcia oczu.
- Pojebało Cię do reszty, Vein? Zmień dilera dziewczyno... - uuu zły był. Ale chyba nie agresywny. Przynajmniej jeszcze nie.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Veina Czw Maj 23, 2019 12:37 am

Zdawała sobie sprawę o ile łatwiej byłoby zostawić Samaela na plaży, nieprzytomnego i zdanego na niełaskę służb, pędzących tu na złamanie karku. Jednak najwyraźniej serce Vein nie było tak martwe i zimne jakby sama uważała lub chciała; jak widać to tylko przysparzało jej większej ilości kłopotów. Skoro już podjęła się wyzwania zostania anielicą stróżującą - jakże piękne poetyckie sformułowanie - nie było odwrotu. Nie liczyła również, że Samael kiedykolwiek jej podziękuje. Choć z jej perspektywy zasłużyła co najmniej na pieść pochwalną, bo gdyby nie jej wysiłek znajdowałby się w tym momencie w zupełnie innym miejscu, on mógł uważać zupełnie inaczej; biorąc pod uwagę fakt, że jest niewdzięcznym dupkiem, czarnowłosa sama musi zacząć uprawiać poezję opiewającą jej piękno i dobro.
- A może Ty gówno widzisz. - odparła krótko, ale i tak szybko machnęła ręką, widząc że rozmowa z wampirem nie miała sensu. Jego bełkotliwa mowa i syczenie świadczyły, że nie było sensu zmuszać go do podejmowania bardziej skomplikowanych czynności niż chód i w dodatku bardzo chwiejny. Za kilka dni gdy wytrzeźwieje, może nawet nie będzie pamiętał o Veinie; uzna, że magicznym sposobem nic mu się nie stało i bezpiecznie przeżył wyjście na miasto, którego nie będzie w stanie sobie przypomnieć. Ciężko ukrywać, że wampirzyca również inaczej wyobrażała sobie kolejne spotkanie z Asmodeyem, a sny z jego udziałem wyglądały zupełnie inaczej - były one dużo ciekawsze, a oboje zawsze znajdowali się w ciekawszych sytuacjach i pozycjach.
I choć na duży efekt działania zimnej fali oblewającej głowę Sama nie liczyła, generalnie była zadowolona z efektu. Nie powinien tak przesadzać z reakcją, bo przecież przytrzymała jego twarz pod wodą przez krótką chwilę, zaledwie dwie morskie fale otrzeźwiły jego zmysły.
- Fantastycznie, tym sposobem pozbyliśmy się jednego promila z Twojej krwi. Jeszcze tylko sześć. - odpowiedziała sarkastycznie, siadając na piasku - oczywiście tym suchym, więc jakiś metr od krwiopijcy, który powoli wychodził z szoku. Czarnowłosa kompletnie zbagatelizowała fakt, że morska woda jest słona; jakie to miało znaczenie dla wampira, przecież go nie zabije.
- Póki co beze mnie daleko nie zajdziesz, i to dosłownie, więc uspokój się i zacznij ładniej wyrażać, bo w przeciwnym razie będę zmuszona dać Ci w mordę. - dodała szukając paczki papierosów w kieszeniach skórzanej kurtki. Skoro na alkohol nie mogła liczyć z powodu nieposkromionego pragnienia Smoka i braku baru w promieniu dwudziestu metrów, musiała zadowolić się tylko tytoniem. A mężczyzna nie powinien bagatelizować jej ostrzeżenia; dla niej żadnym wysiłkiem będzie go uderzyć i w dodatku tak by faktycznie zabolało, oporów też żadnych nie miała - niestety uważała, że przemoc czasami jest najlepszym rozwiązaniem.
- A od mojego dilera się odwal. - i po co mieszać w to jeszcze postronne osoby, zwłaszcza takie, które handlują sproszkowanym szczęściem?
Veina mogła odtrąbić triumf gdy tylko wreszcie udało jej się znaleźć w połowie zapełnioną paczkę papierosów. Będące niczym światełko w bagnie, w którym się znalazła na własne życzenie, wywołały satysfakcjonujący uśmiech na porcelanowej twarzy wampirzycy. Szybko włożyła jednego do ust i podpaliła, by po chwili mocno się nim zaciągnąć i wypuścić duży kłąb dymu spomiędzy warg. Kątem oka spojrzała na żałosną sylwetkę Samaela i po krótkim zawahaniu podała mu papierosa - a właściwie podetknęła pod same usta, nie wierząc, że będzie w stanie sam utrzymać papierosa, jeśli w ogóle go widział w pijanym widzie.
- Nigdy nie mówiłam Ci, że jestem normalna, więc nie rozumiem czemu się dziwisz. - spokojne stwierdzenie, które wyjawiało sposób rozumowania czarnulki. Wątpiła by był jakikolwiek sens rozpoczynania dyskusji z pijanym Samaelem, więc póki co wolała się zrelaksować, patrząc na rozgwieżdżone niebo, które nie było już osnute dymem ze smoczego ognia. Może kiedyś dowie się jaki jest powód tak destrukcyjnego zachowania mężczyzny, ale póki co nie była to odpowiednia chwila, a kobieta nie chciała burzyć swojego spokoju.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Samael Sob Maj 25, 2019 7:21 pm

Zapewne gdyby Smok był nieco bardziej świadomy i a rzeczywistość nie była z jego perspektywy wykrzywiana alkoholowymi oparami doceniłby poświęcenie jakim wykazała się Veina. Bezinteresownie wyciągnęła go z opresji i z niemałym wysiłkiem przetransportowała w miejsce na tyle odległe by byli poza zasięgiem podejrzeń, że mogą mieć coś wspólnego z pożarem i ewentualnymi poszkodowanymi. Niestety jednak był pijany w sztok tak więc na żadną wdzięczność i zrozumienie z jego strony nie mogła liczyć. Pieśni opiewającej jej wspaniałość i dobre serce na pewno nie usłyszy, chyba, że zaśpiewa ją sobie sama.
Odrobinę otrzeźwiony przez zimną wodę a dodatkowo rozbudzony szokiem jaki sprawiła cholerna sól w oczach, siedział dłuższą chwilę, dochodząc do siebie. Przestał łzawić i przecierać podrażnione ślipia, jednak moment zajęło mu ogarnięcie gdzie się właściwie znajduje. Wydarzenia kilku ostatnich minut były zatarte i wyjątkowo mętne.
- Co tu się odjebało? - sapnął całkowicie ignorując groźbę jaką w jego kierunku rzuciła brunetka. W innych okolicznościach zapewne szybko odpowiedziałby jakimś niewybrednym komentarzem nawiązującym do BDSM i innych tego typu zabaw.
Podetkniętego pod usta papierosa przyjął z niemą wdzięcznością. Zaciągnął sie mocno, chcąc pozbyć się z ust nieprzyjemnego posmaku taniego alkoholu i przede wszystkim morskiej wody. Wypuścił chmurę z płuc i opierając ręce na zgiętych w siadzie kolanach wlepił swoje ponure ślepia w kobietę.
- Zakładam, że gdybyś była normalna to nie siedziałabyś tu teraz ze mną. Zwłaszcza, że niewiele pamiętam. I nie mówię, że mi to przeszkadza... Cośmy robili? - Smok prychnął. Wysławianie się i składanie myśli w logiczną całość wychodziło mu coraz lepiej. Nie tylko wymuszona kąpiel, ale również szlachetna krew sprawiały, że efekty procentów opuszczały go powoli ale zauważalnie. No, na pewno szybciej niż przeciętnego człowieka czy wampira.
- Bo nie wierzę, że zabrałem Cie na romantyczny spacer po plaży i schlałem się do tego stopnia. - odkasłał mocno i potrzepał gwałtownie głową rozpryskując w okół odrobinę wody.
- Więc?
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Veina Sob Maj 25, 2019 10:04 pm

Właściwie, czarnowłosa nie wiedziała jak długo powinna zajmować się Samaelem. Czy czekanie aż całkowicie wytrzeźwieje było potrzebne? Pewnie tak, bo w przeciwnym razie mógł wpaść w kolejne kłopoty, ale samemu je wywołać. Z drugiej strony, nie wiedziała ile zajmie mu faktyczne wytrzeźwienie, a niestety czasu nie można było zatrzymać, tak samo jak wschodu słońca. Na szczęście zostało jeszcze kilka godzin, więc wampirzyca mogła pomyśleć o tym problemie później; może wcześniej wszystko się jakimś cudem ułoży i nie będzie musiała transportować mężczyznę w kolejne miejsce.
Terapia szokowa z pewnością podziałała, choć patrząc z perspektywy, Vei uznała, że mogła jednak nieco dłużej przytrzymać jego głowę pod wodą, widząc wszystkie pozytywne efekty zimnej i słonej fali wody. Niestety, drugi raz nie mogła już tego powtórzyć, zwłaszcza że Asmodeyowi zaczynała wracać świadomość gdzie mniej więcej się znajdował.
- A to bardzo proste. - odparła. Nim jednak rozpoczęła streszczenie wydarzeń dzisiejszego wieczoru postanowiła wyjąć drugiego papierosa, ponieważ nie zanosiło się na odzyskanie tego pierwszego; ale trudno, mężczyźnie najwyraźniej był bardziej potrzebny w tej chwili. Gdy Vi już podpaliła kolejnego i zaciągnęła się kilkakrotnie ciężkim dymem, podjęła wyjaśnianie.
- Wpadłam tu na Ciebie jakieś pół godziny temu. Wdarłeś się na scenę, kompletnie pijany. Rozwaliłeś głowy jakimś dwóm lub trzem osobom, co było bardzo widowiskowe. - dodała, kiwając głową z uznaniem. - Gdy przestałeś wreszcie śpiewać, zacząłeś krzyczeć, że nie możesz beze mnie żyć. Co ja jak najbardziej rozumiem. - historia zapowiadała się wspaniale.
- To wyznawanie miłości trwało w najlepsze i gdyby nie fakt, że chwilę wcześniej podpaliłeś scenę, która zamieniła się w ogromne ognisko, mogłabym tego słuchać o wiele dłużej. Niestety, szybko musiałam Cię stamtąd zabrać, bo groziłeś, że wszystkich pozabijasz, a właśnie nadjeżdżała policja albo straż, a nie chciałam żeby skojarzyli Cię z tym wydarzeniem. - Vein zaciągnęła się papierosem i usiadła po turecku dla lepszej wygody.
- Dopiero gdy obiecałam, że nigdy więcej Cię nie zostawię oraz oddam Ci się tu i teraz, zgodziłeś się ze mną pójść. - wampirzyca położyła dłoń na lewej piersi, by zaznaczyć jakie było to dla niej wzruszające, doprawdy jej serduszko zostało poruszone.
- Ale jak widzisz udało nam się oddalić, bez najmniejszego szwanku. - tylko dzięki determinacji i dobrej woli kobiety, ale to już Samael może sobie sam dopowiedzieć.
- Niestety. - tu zrobiła dramatyczną pauzę, kręcąc głową z lekkim zasmuceniem. - Gdy chciałam spełnić moją obietnicę, okazało się, że jednak za dużo wypiłeś i w tej chwili nic z tego nie będzie. Ale nie przejmuj się, każdemu się zdarza, a poza tym na pewno będzie kolejna okazja. - i tu nastał koniec wspaniałej opowieści. Vein była zachwycona całością romantycznej historii, jednak powstrzymywała się by nie parsknąć śmiechem patrząc na mężczyznę. Najwyraźniej nie specjalnie przejmowała się jego załamaniem albo uznała, że to jednak skutek błahego problemu, kto wie. Mogła też chcieć rozładować nieco ponurą atmosferę. Naturalnie, żaden człowiek przy zdrowych zmysłach nie uwierzyłby w cokolwiek co powiedziała wampirzyca.
Poza całą nieco nerwową sytuacją, na plaży w środku nocy było bardzo przyjemnie. Monotonny szum morskich fal przełamywał ciszę, noc była ciepła, a i towarzystwo wampira w żadnym razie jej nie przeszkadzało.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Samael Nie Maj 26, 2019 10:12 am

Słuchał uważnie i nie przerywając wampirzycy opowieści choć ta wydawała się wyjątkowo nieprawdopodobna. Co prawda mało pamiętał, praktycznie nic, jednak jakoś trudno byłoby mu uwierzyć w gorące miłosne wyznania i tego typu rzeczy jakie miałby wyprawiać. Zdecydowanie nie był to najlepszy okres w jego życiu i schlał się zdecydowanie "na smutno" o ile tak można to określić. Może w innych okolicznościach faktycznie posunąłby się do czegoś takiego, ale nie dziś.
- A nie oświadczyłem się przy okazji? - odgryzł się krzywiąc się przy tym nieco. No ładne czarnulka miała fantazje, nie ma co! Publiczne wyznania miłości, obietnice i romantyczny seks nocą na plaży. Na prawdę, gdyby tylko okoliczności były inne to podjąłby jej grę udając, że w każde jej słowo wierzy i samemu zapewniając, że wszystko co dziś według niej powiedział, to najszczersza prawda, nie może bez niej żyć i już rezerwuje termin ślubu w urzędzie. Zapytałby jej jak nazwą ich dzieci, które na pewno wkrótce będą mieli... Ciekawe jak szybko Vein by wtedy zwiała. Ah, pokonywanie innych ich własną bronią było cudowne tylko, że naprawdę ani trochę nie miał teraz nastroju. Szkoda...
- Podsumowując, rozwaliłem jakiś koncert, padło kilka trupów i podpaliłem scenę. Ty jako dobry samarytanin, w co ciężko uwierzyć, z poświęceniem ewakuowałaś mnie kiedy nadjeżdżały służby. Wsadziłaś mi łeb pod wodę i oto jesteśmy. Cudownie.
Wampir burknął coś jeszcze w ojczystym języku po czym zaciągnął się mocno podebranym papierosem. Niesamowicie sprawnie udało mu się wyłuskać fakty i odseparować je od tego co wymyśliła brunetka na potrzeby droczenia się z nim. Wlepił w nią ponure ślepia.
- Mimo wszystko gratuluję historii. A co do oddania się... - zrobił równie efektowną pauzę - Nie lubię jak piasek wszędzie włazi. A chyba nie wziąłem kocyka. - jednak nie potrafił się powstrzymać. Chyba nawet w najczarniejszej dupie nadal pozostanie sobą i zawsze jego wrodzona natura da o sobie w jakiś sposób znać.
- Mimo wszystko obietnicę zapamiętam i nie omieszkam Ci o niej przypomnieć. - parsknął krótkim śmieszkiem.
Brawo, udało jej się na chwilę odciągnąć Smoka od jego wyjątkowo czarnych myśli. Myślał teraz jak powinien się Vein odwdzięczyć bo taka pomoc nie powinna zostać bez jakiejś nagrody. Mimo wszystko zadała sobie sporo trudu żeby uratować mu tyłek, który naraził na własne życzenie. Kto wie jakby dzisiejsza noc skończyła się gdyby jakimś zrządzeniem losu brunetka nie skierowała tutaj swoich kroków?
Wampir uniósł się z ciężkim westchnięciem i przyczłapał te kilka kroków do wampirzycy by klapnąć obok. Stuknął ją żartobliwie ramieniem.
- Masz dziesięć sekund żeby wymyślić co chcesz w zamian za uratowanie mi dupy. Jeden... - zaczął odliczać a z każdą sekundą jego wredny uśmiech był coraz szerszy.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Veina Nie Maj 26, 2019 3:04 pm

Bujna wyobraźnia kobiety ani trochę nie przeszkadzała w twardym stąpaniu po ziemi. I jak widać nawet marny stan wampira nie powstrzymał jej przed nieco wrednym zagraniem, które według niej było tylko zabawną anegdotą. Niestety Samael zaczął trzeźwieć i nie uwierzył w choć nawet jeden procent wersji Veiny, a szkoda. Musiała zadowolić się miłą nocą, możliwe nawet, że mężczyzna okaże się lepszym ekwiwalentem sposobu dobrze spędzonego wieczoru zamiast alkoholu, który bezczelnie zabrał jej w pijanym widzie. W tej chwili czarnowłosa żałowała, że przestała nosić w torebce małą piersiówkę, która była niezwykle praktyczna i czasami wręcz ratowała życie.
- Nie zdążyłeś. - odparła, szczerząc się sztucznie do granic możliwości. Prawdopodobnie pękła by jej twarz gdyby promienny uśmiech trwał sekundę dłużej, dlatego postanowiła zatkać się papierosem. Kłęby dymu puszczane w ciemność nocy niestety nie dorównywały efektownemu pożarowi wywołanemu przez Samaela.
- Najwyraźniej moja dobroć ujawnia się powoli. Nie wypominaj mi tego, bo ją spłoszysz. - powiedziała sarkastycznie. Asmodey powinien dobrze zdawać sobie sprawę, że faktycznie wampirzyca nie musiała nawet kiwnąć palcem by mu pomóc; jednak najwyraźniej w przytłaczającej ilości potencjalnych negatywnych skutków wtrącenia się w to zamieszanie, znalazła choć jeden, który zadecydował o losie wampira. A po za tym, choć w całej sytuacji widziała niewiele pozytywnych aspektów, doceniała fakt znalezionej rozrywki, której w żadnym wypadku się nie spodziewała.
- Wyjąłeś z historii te nudniejsze fakty, ale owszem - mniej więcej tak to wyglądało. - skomentowała podsumowanie wszystkich zdarzeń. - I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. - dodała, ale po chwili obejrzała się w stronę, z której przyszli, gdzie ogień prawdopodobnie został już ugaszony. - No, może poza tymi kilkoma. - w jej głosie nie dało się wyczuć żadnego żalu i współczucia dla śmiertelników albo tym bardziej złości na Smoka, który walnie przyczynił się do ich przedwczesnych zgonów. Nie lubiła ekscytować się błahymi sprawami, a to incydentalne zajście - które może zdarzyć się każdemu krwiopijcy - było właśnie jedną z nich.
Na wieść o braku plażowego kocyka, Vein powinna robić smutną minę, ale jakoś jej się nie chciało. Drobny żart kosztem wampira jej wystarczył, nie miała żadnych oczekiwań, zwłaszcza, że nie wierzyła w jego powodzenie. Nie zareagowała również gdy Samael przysiadł się bliżej, ponieważ zakłada, że zrobił to tylko dla pozostałych papierosów w osamotnionej paczce. Odwróciła się twarzą w jego stronę i wydmuchała kolejną porcję dymu.
Złożona jej propozycja była fascynująca, ale nim mężczyzna wymówił trzy, czarnowłosa kierując zimny wzrok w jego czarne oczy, wtrąciła:
- Niczego od Ciebie nie chcę. - odparła. Nie widziała w tym zbiegu okoliczności żadnej szansy dla siebie; jeśli tym samym rozczarowała rozmówcę, to trudno. Tylko jedna kwestia ciekawiła czarnowłosą. Z pewnością łatwo wróci do życia i bez tej informacji, także nie miała zamiaru wymuszać zeznań na jeszcze pijanym mężczyźnie.
- Z czystej przyzwoitości powinieneś mi choć pokrótce wyjaśnić powód, dla którego urządziłeś całe to przedstawienie. Jednak z drugiej strony, biorąc pod uwagę to jakim dupkiem jesteś, nie spodziewam się tego. Chciałabym tylko wiedzieć czy planujesz kontynuację, wtedy będę wiedzieć by trzymać się z daleka. - powiedziała, kończąc papierosa i rzucając niedopałek tuż obok własnego buta. Miała wystarczająco dużo własnych kłopotów, by jeszcze teraz zajmować się lub zostać wmieszaną w potencjalne problemy Samaela.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Samael Sro Cze 19, 2019 9:03 pm

- Nie zdążyłem? A to pech. W takim razie musisz zaczekać na kolejną okazję aż schleję się w trupa. - teatralnie udał smutek i westchnął z takim żalem, że niemal każdy uwierzyłby, że naprawdę żałuje braku tych zmyślonych oświadczyn. Tego by jeszcze brakowało! Żeby po pijaku się oświadczył i obudził nie dość, że na kacu to jeszcze z obrączką na palcu!
- Nie to nie, Twoja strata. - wzruszył ramionami słysząc, że czarnulka nie oczekuje niczego w zamian za pomoc jakiej mu udzieliła. I to niemałą bo mógł mieć naprawdę bardzo przesrane gdyby nie wkroczyła w odpowiednim momencie. Chociaż oficjalnie przyjął jej rezygnację z profitu to tak naprawdę i tak pewnie postanowi się jej odwdzięczyć w ten czy inny sposób. Nie lubił mieć długów.
Czy planował kontynuację swoich wybryków to się jeszcze okaże. To nie były byle pierdoły, choć wielu mogłoby się tak wydawać, w końcu jakie życiowe problemy może mieć rozpieszczony gówniarz? Lawina wydarzeń jaka spadła na jego czarny łeb zaczęła się już podczas ich wspólnej podróży do Norwegii. Wtedy pierwsze, niewielkie jeszcze, kamyczki zaczęły spadać. A kiedy wrócili to już poszło naprawdę z górki. Jako, że alkoholu wciąż miał jeszcze we krwi mnóstwo, może i byłby nawet w stanie się jej zwierzyć gdyby nie jej podsumowanie.
- Po pierwsze... - zaczął krzywiąc wredną gębę - Dobrze wiesz, że nie ma w moim słowniku takiego słowa jak przyzwoitość. Po drugie, naprawdę chcesz tego słuchać? Jak nie... Nie mam zamiaru Ci się wyżalać jeżeli nie chcesz słuchać. - parsknął krótko. Bardzo ciężko przychodziło mu jakiekolwiek uzewnętrznianie się a jeżeli rozmówca i tak miałby mieć to gdzieś to już w ogóle z trudem cokolwiek przeszłoby mu przez gardło. Wyglądało na to, że miał zamiar coś jeszcze dodać, ale nagle kompletnie z czapy syknął ostrzegawczym tonem: - Zamknij się teraz. - złapał Veinę za lewą pierś, którą mało delikatnie ścisnął a jakikolwiek słowny protest stłumił głębokim pocałunkiem wpijając się w jej karminowe usta. Pytanie, co mu odjebało żeby w takim momencie zacząć odwalać tego typu numery?
- Zostaw ich, widzisz, że młodzi przyszli na randkę i zajmują się sobą. Raczej nic nie widzieli. - głos starszego faceta zadudnił jak wiadro w pustej studni gdzieś kilka metrów za ich plecami. Szuranie butów po piachu minęło ich lekkim łukiem i po chwili mundurowi byli już w zasięgu wzroku. Kątem oka ale zawsze. Przeszli dalej, świecąc sobie latarkami pod nogi i szukając na plaży czegokolwiek podejrzanego, prawdopodobnie mogącego mieć coś wspólnego z niedalekim pożarem i rannymi.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Veina Czw Cze 20, 2019 4:19 pm

Jakby miało to dla niej jakiekolwiek znaczenie, pewnie wymyśliłaby znów coś głupiego skoro Samael sam oferował odwdzięczenie się za uratowanie tyłka. Mogła również faktycznie wiele na tym zyskać, ale i tak uważała, że póki co wampir nie posiadał nic czego kobieta by pragnęła. Jego odpowiedź zbyła wzruszeniem ramion, które w pełni wyrażało jej obecny stan. Była skołowana, podpita i zmęczona. Nie specjalnie interesowały ją słowne przepychanki, czy wymyślanie nagrody w podzięce za ostatni odruch serca, na który się zdobyła. Spośród wielu scenariuszy na ten wieczór jak zwykle musiał zrealizować się ten gorszy, który wymagał od niej wysiłku i zaangażowania. I z pewnością mogłaby teraz po prostu wstać i odejść, nawet nie racząc spojrzeć przez ramię, ale nie chciała tego zrobić, nie mając pewności, że Samael nie zrobi sobie krzywdy nie powinna zostawiać go teraz samego.
- Trudno, najwyżej za kilka lat zrozumiem jak byłam głupia nie korzystając z łaski, która na mnie spłynęła. - odpowiedziała sarkastycznie, wyciągając kolejnego papierosa z paczki, której jednak nie włożyła z powrotem do kieszeni, tylko położyła na piasku, sądząc że jeszcze się przyda i to nie tylko jej. W kolejnej sekundzie próbowała zapalić papierosa, ale słysząc ten ordynarny rozkaz spojrzała na Asmodeya, który w następnej chwili  wręcz rzucił się na nią z rękami, od razu umiejscawiając jedną na piersi, a ustami skutecznie uniemożliwiając jej zapytanie codochuja. W innym przypadku pewnie po krótkiej chwili odepchnęła by go, by profilaktycznie wymierzyć soczyste uderzenie w twarz. Jednak wszystko stało się zrozumiałe gdy kilka metrów za sobą usłyszała rozmowę dwóch funkcjonariuszy, szukających potencjalnych świadków nieplanowanego ogniska. Może nie do końca pochwaliłaby sposób wykonania tego jakże sprytnego uniku, ale musiała przyznać, że finalnie oszczędziło im to wielu kłopotów, a choćby i samej rozmowy z ludźmi. Wiedząc, że obaj znaleźli się już poza ich zasięgiem, Vi położyła dłoń na torsie wampira i z gracją odepchnęła go, jednocześnie uderzając w łapsko, które trzymał na jej biuście.
- Kurwa, aleś Ty przytomny. - powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy. Może był to jedynie wyraz niedowierzania jak szybko Samael znajdywał się w stanie kompletnie nieprzytomnym do momentu takich reakcji świadczących o trzeźwieniu. Właściwie zdziwiła się, że wcześniej nie wyczuła choćby zapachu zbliżających się śmiertelników, ale to pewnie z powodu ilości dragów, które wciągała; właściwie biorąc to pod uwagę, nic dziwnego.
Rzuciła mu tylko chłodne spojrzenie, chcąc wrócić do poprzedniego tematu. Teraz gdy miała nadzieję, że nic jej nie przeszkodzi, odpaliła kolejnego papierosa zaciągając się dymem, którego potrzebowała przed kolejnym otwarciem ust. Przysunęła się też bliżej wampira.
- Dobra, słuchaj. Nie umiem udzielać rad. - zaczęła od kwestii oczywistej. - Nie umiem też pomagać, i właściwie to nie lubię, ale na to pewnie i tak nie liczysz, mam nadzieję. - dodała wymachując papierosem trzymanym między palcem wskazującym a środkowym lewej ręki.
- Ale Twój żałosny stan wskazuje na to, że do tej pory nie miałeś możliwości by z kimkolwiek porozmawiać o tym co się dzieje. Cokolwiek to jest. - mistrzynią delikatności też Veiny z pewnością nikt by nie nazwał, a ponieważ była zwolenniczką szczerości mogło to zabrzmieć nieco brutalnie.
- Mogę być kolejną osobą, która nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia. Ale jestem tu. - dodała już nieco delikatniejszym głosem, nienaciskającym, lekko wzruszając ramionami i patrząc w czarne oczy mężczyzny.
- Mnie nie jest to potrzebne do szczęścia, dam sobie radę nie wiedząc co się teraz z Tobą dzieje. Możesz nie chcieć mi tego mówić, bo niby dlaczego miałabym to być akurat ja. Dlatego zrobisz co zechcesz. - dodała, by miał pewność, że jeśli w stanie i odejdzie, sama po prostu puści to spotkanie w niebyt.
Czarnowłosa z własnej woli stawiała się w pozycji jednej z możliwości, które do wyboru miał Samael. Nie miała zamiaru nastawać, by powiedział dlaczego to zrobił oraz dlaczego jest tak rozpaczliwie zły i pijany. W pierwszym odruchu złości krzyczał sugerując, że to także jej wina. Ciężko było się do tego odnieść, nie wiedząc o co chodzi. Ale Veina umiała słuchać, potrafiła też zrozumieć i opierdolić. A jeśli chciał, mogła też wpleść palce we włosy i pogłaskać po głowie.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Samael Wto Lip 30, 2019 3:42 pm

Biorąc pod uwagę jego stan sprzed chwili to rzeczywiście bardzo dziwne, że promile uciekały z niego tak szybko. Nawet zimny prysznic jaki w całej swojej dobroci Veina raczyła mu sprawić, nie mógł zdziałać takich cudów. To musiało być coś innego. Odrobina adrenaliny jaką wywołał cały ten bajzel z rozwaleniem koncertu i tak dalej... No i wypił przy okazji jednego czy dwóch gówniarzy. Do sucha. Oczywiście, chwilę zajęło zanim jego czarne serducho przepompowało to wszystko przez jego organizm, ale działo się to mimo wszystko cholernie szybko w porównaniu z przeciętnymi przedstawicielami wampirzej braci. Jego towarzyszka głupia nie była i słusznie zwróciła uwagę na fakt, że jeszcze kilkanaście minut temu, zalany niemal do nieprzytomności Samael, teraz zachowywał się jakby zaczął dopiero imprezę i wychylił kilka piw.
- Nie oburzaj się tak, musiało być wiarygodnie! - wredna gęba Asmodeya wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu kiedy został odepchnięty oraz dostał po łapie za to, że ścisnął brunetkę tu i ówdzie. Oczywiście chodziło tylko i wyłącznie o to by scena wyglądała jak najbardziej wiarygodnie i nie wzbudzili podejrzeń policjantów. Jakby mogła podejrzewać go o jakiekolwiek nieprzyzwoite myśli i próbę skorzystania z okazji! Miejmy nadzieję, że nic podobnego nie chodziło uroczej wampirzycy po głowie i nie ma o nim aż tak złego mniemania!
Ludzie zniknęli z pola widzenia i teraz nawet jego wyczulony słuch nie był w stanie usłyszeć ich głosów. Widząc, że Vein się przysuwa, usiadł tak żeby nie klapnęła na jego bucie albo dłoni. Pod skóra już czuł do czego to zmierza i sam nie był pewien czy się z tego cieszy czy wręcz przeciwnie.
- Nawet nie wiesz jak doceniam fakt, że wciąż pozostawiasz mi wolność wyboru. - smok westchnął głęboko, wracając myślami na dawne tory. Przechylił się w tył i położył się na plecach podkładając dłonie pod głowę. Jego diabelskie ślepia zapatrzyły się w bezgraniczną kosmiczną otchłań spoglądającą na nich z góry.
- Pamiętasz gdy byliśmy w Norwegii, musiałem szybciej wrócić i powiedziałem, że to sprawy rodzinne. To prawda. - zaczął wciąż nie do końca wierząc, że to robi - Zostałem wezwany do siedziby rodu przez starszyznę. Chcą mnie wykorzystać żeby poprawić kondycję rodu i zastąpić obecną władzę. Starsi uważają, że siła rodu słabnie przez zbytnie mieszanie krwi szlachetnej z pośledniejszymi. Złożyli mi propozycję... wiesz, jedną z kategorii tych nie do odrzucenia. A ja... - skrzywił się i zmrużył ślepia jakby obraz tego brzemiennego w skutki spotkania z Mirczą i resztą antycznych wręcz wampirów materializował mu się przed oczami. - Zgodziłem się. Robili mi... straszne rzeczy. Nie umiem nawet tego opisać. Ważne, że nie ma już odwrotu. Straciłem całe swoje poprzednie życie i mam wcielić się w kogoś kim nie jestem, ale kogo starsi chcą widzieć w przyszłości na stanowisku głowy rodu. Zrobili ze mnie swojego jebanego mesjasza! - warknął nisko - Chcą mnie kurwa ukrzyżować w imię odkupienia swojej zasranej rodzinki i chorego poczucia czystości rasy. Mam poświęcić siebie żeby... A z resztą i tak Ci już dużo powiedziałem.
No, teraz kiedy wręcz wyrzygał z siebie to co leżało mu na wątrobie jakoś mniej miał ochotę upijać się do nieprzytomności. Ale jeśli chodzi o rozwałkę to chętnie coś by podpalił. Zapału to podpaleń nigdy mu nie brakowało.
Burcząc jeszcze coś pod nosem w swoim ojczystym języku, z wysiłkiem spróbował się podnieść do siadu.
- A to i tak nie wszystko. Zycie prywatne też nie układa mi się najlepiej. Choć o tym pewnie już wiesz. - wszak spędzili ze sobą bardziej niż namiętny tydzień w odosobnieniu. Chociaż nigdy otwarcie nie padły ze strony żadnego z nich żadne deklaracje czy wyznania to jednak po takim wyjeździe wiele można by sobie po cichu obiecywać. A tu jak zwykle. Cóż, przynajmniej on uważał, że mógł nieświadomie i nieumyślnie zawieść jakieś nigdy nie wypowiedziane oczekiwania będąc po prostu sobą, gnającym przez życie jak folówka z lidla na wietrze.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Veina Sro Lip 31, 2019 12:32 am

Szybkie trzeźwienie wampira było zaskakujące, jednak ułatwiało całą sytuację niewyobrażalnie. Z doświadczenia wiedziała, że Samael był porywczy i nieprzewidywalny, i choć nie są to jednoznacznie złe cechy, dużo łatwiej było kontrolować mężczyznę gdy jest z nim kontakt i możliwość nawiązania porozumienia. Pomimo początkowego zaskoczenia, czarnowłosa szybko zrozumiała jak możliwe jest tak szybkie dojście do stanu świadomości po takiej ilości alkoholu. Wcześniej wydawało jej się, że w samym wampirze zmieniło się coś nieokreślonego, ciężko było dokładnie stwierdzić co z powodu choćby aury alkoholu, która go otoczyła. Jednak teraz Vi miała pewność, że jest to kwestia krwi. Tylko pozazdrościć takich nowych umiejętności.
- Nie będę na Tobie niczego wymuszać. Z resztą, nie jestem pewna czy byłby sens. - odpowiedziała krótko. Z resztą, akurat w tym momencie sama czarnowłosa nie miała żadnego interesu czy korzyści wynikającej z namówienia mężczyzny do zwierzeń. Jeśli postanowiłby nic jej nie mówić, nie mogłaby naciskać nawet jeśli jej wrodzona piekielna ciekawość by ją do tego skłaniała, aż takim chujem Veina nie była wbrew pozorom. Z pewnością teraz zdawała sobie sprawę z samotności wampira; naprawdę musiało nie być nikogo przy nim przez cały ten czas, skoro zdecydował się powiedzieć to czarnowłosej.
Początek opowieści Samaela nie wydawał się tak tragiczny jak mogłaby się spodziewać; na wspomnienie o Norwegii uśmiechnęła się pod nosem przypominającej sobie ten miły moment, wyróżniający wartością na tle monotonnego ciągu miałkich dni. Nie chciała mu też przerywać; zdawała sobie sprawę, że wcale nie musiał tego robić, a skoro jednak zdecydował się powiedzieć o tym Veinie, to znaczy że nie miał już lepszej możliwości, ale było to na tyle duszące, że każda okazja była na wagę złota. Słuchając tego co mężczyzna ma jej do powiedzenia, bardzo żałowała braku jakiegokolwiek alkoholu pod ręką - przecież był to jedyny jej znany sposób na radzenie sobie w trudnych sytuacjach, a teraz go zabrakło przez co Vi poczuła się bardzo niekomfortowo i niepewnie.
- Rozumiem, że obecną władzą jest szanowny tatuś? Z pewnością całkowicie nieświadomy zmian jakie szykowane są za jego plecami. - zapytała, może nieco retorycznie, chyba nie potrzebowała potwierdzenia ze strony Sama. Nie pytała również w kontekście troski o ojca, który był jej kompletnie nieznaną osobą; myślała o nim w kontekście zdrady, której technicznie rzecz biorąc dopuszcza się wampir wraz ze starszyzną, co wciąż pozostaje najniebezpieczniejsze dla Samaela.
Słysząc o osłabieniu rodu przez mieszanie z gorszą krwią, Vi nawet do końca nie chcąc, odniosła to do swojej osoby - szlachetne wampiry zawsze uważały się za lepsze tylko z tego jednego powodu. Veina przez tyle lat zdążyła się zahartować, pamiętając, że jeśli nie ma innego sposobu na atak to zawsze krew jest jej najsłabszym punktem; jakby to była jej wina, że właśnie taka się urodziła - całe życie za to nie przepraszała i nigdy nie miała zamiaru.
- Ułożyli Ci już całe życie. Fakt, że siłą odbierzesz władzę ojcu nie pozostanie bez odpowiedzi, nie każdy będzie przekonany o słuszności tej decyzji, nawet jeśli teraz może Ci się tak wydawać. A i tak nie będziesz miał pewności kiedy przyjdzie czas na pozbycie się Ciebie z tej pozycji. - powiedziała, po prostu myśląc na głos. - Oczywiście już po tym jak napłodzisz potomków szlachetnej krwi, zdolnych do utrzymania czystości Waszego rodu. - dodała, jednak postanowiła nie kontynuować w tym tonie, zdając sobie sprawę, iż w ten sposób w ogóle nie pomaga Samaelowi. Jednak czy jakiekolwiek jej słowa coś znaczą w tej sytuacji? Jej oburzenie na przedmiotowe wykorzystywanie wampira oraz kultywowanie kompletnie niefunkcjonalnych tradycji niczego nie zmienią.
- Czy jest cokolwiek co możesz zrobić, by tego uniknąć? - była to wizja utopijna. Nie pytałaby gdyby w oczach Smoka widziała choć odrobinę entuzjazmu, samozadowolenia z obrotu sytuacji. Nie dziwiła się też jego zgodzie, ród złożony z potężnych krwiopijców potrafi być bardzo przekonujący. Ona sama nie posiadała rodziny, więc należenie do większego organizmu było dla niej fantazmatem, uosobieniem nieosiągalnego i strukturą wyobrażoną. Pewnie to był też sekret braku umiejętności stworzenia dłużej relacji, tym bardziej założenia rodziny.
Czarnowłosa bez dostępu do alkoholu i mocniejszych używek, zajęła się kolejnym papierosem, by drżącymi dłońmi odpalić kolejnego i od razu głęboko zaciągnąć dymem. Patrzyła w czarne oczy wampira, myśląc jak bardzo ma przejebane.
- Powiedziałeś dużo, ale ja nie mam zamiaru tego nikomu przekazywać, przecież nawet nie miałabym komu. Mogę Ci jakoś pomóc? - zapewniła Samaela, jeśli nie był pewien czy podjął właściwą decyzję. Ironia losu, Veina wydawała się teraz niezwykle empatyczna. Z pewnością ciężko byłoby jej powiedzieć dlaczego tak jest, ale fakt, że nie udawała był najważniejszy. Najwyraźniej w starym, skostniałym sercu nie wszystko umarło.
- Hipokryzją byłoby ocenianie Twojego prywatnego życia, wiedząc, że sama tonę w szambie od tak dawna, że nie wiem kiedy ostatni raz zaczerpnęłam oddechu. - powiedziała, zaciągając się mocno duszącym dymem. Przynajmniej czarnowłosa była pewna, że wobec niej samej mężczyzna niczym nie zawinił.
- Co teraz zamierzasz zrobić?
Nawet jeśli kiedyś przez umysł szybko przebiegła jej pewna myśl odnośnie tej dwójki, była tylko imaginacją i niczym więcej. Nie miała prawa wyrzucać Samaelowi właściwie czegokolwiek; żadne z nich nigdy nie wykazało chęci, nie złożyło deklaracji czy określiło, że to co stało się w Norwegii miało większy sens. Pewnie nie miało, a na nadanie mu go było już za późno.
- Mną się nie przejmuj. - rzuciła krótko, gasząc papierosa tuż obok buta i poprawiając włosy, by znalazły się na ramionach obitych w skórzaną kurtkę. Chociaż o tym mogła go zapewnić, jeśli w ogóle było dla niej miejsce w całym mętliku ważniejszych myśli jaki znajdował się w głowie Asmodeya.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Samael Sro Lip 31, 2019 10:38 pm

W dziwny sposób, kiedy wypowiadał słowo po słowie i wyrzucał z siebie wszystko to co od dawna uwierało go już w środku, czuł się lepiej. Nieco lżej, jakby zrzucił z siebie ogromny ciężar. Sytuacja mogła wydawać się prosta dla kogoś z zewnątrz, kogo nie dotyczyła ona bezpośrednia. Jego jednak to wszystko przygniatało aż do ziemi. Miał swoje własne problemy i rozterki a teraz na jego barki zrzucono odpowiedzialność za cały Ród. Wmawiając mu przy tym usilnie, że jeżeli nie podoła, rodzina licząca sobie setki lat i cały jej dorobek legną w gruzach. To zdecydowanie zbyt wiele jak na barki stosunkowo młodego wampira w dodatku tak rozchwianego emocjonalnie i chaotycznego jak Samael. On nie umiał sobie nawet poradzić z uczuciami jakimi darzył swoją matkę, będąc rozdartym pomiędzy nienawiścią i chęcią urwania jej różowego łba a zwykłą, dziecięcą miłością do rodzicielki. Tak było ze wszystkim, uczucia głębsze niż pożądanie lub fascynacja były dla niego zagadką i gdy tylko pojawiały się w zasięgu wzroku on i tak nie umiał ich poprawnie zidentyfikować. A co za tym idzie nie miał zielonego pojęcia co z nimi zrobić.
- Owszem. Można powiedzieć, że to coś jak rodzinna tradycja. Ojciec sam zajął obecną pozycję zabijają dziadka. Jemu się akurat nie dziwię, stary Palownik polował na niego przez kilkaset lat bo ubzdurał sobie jakąś przepowiednię wedle, której jeden z jego synów doprowadzi do jego upadku. - ironiczne. Chcąc pozbyć się potencjalnego zagrożenia, Vlad III sam wykreował sobie największego wroga sprawiając, że syn zaczął go nienawidzić a finalnie, naprawdę doprowadził do jego ostatecznej śmierci. Tak czy inaczej, już po tym jak tytuł głowy rodu został przejęty rodzina podzieliła się z powodów ideologicznych. Najbardziej konserwatywni byli delikatnie mówiąc niezadowoleni z tego, że Kain ożenił się z wampirzycą niższej krwi a na dodatek nie mającej nawet kropli królewskiej krwi. Najgorsze jednak z tego wszystkiego było to, że płodził z nią dzieci a te, w przyszłości miałyby prawo zająć pozycję ojca.
Dalej działo się mniej więcej to co opowiedział Veinie. Starszyzna uknuła, że odprawi na synu i następcy Kaina rytuał magii krwii przebudzając jego uśpioną genami matki krew i posadzi go na tronie.
- I właśnie to mnie tak wkurwia. To i że chyba pierwszy raz w życiu jestem tak kurewsko bezsilny. - nie pierwszy raz, bycie zamkniętym w lochu na dziesięć lat też nie dawało wiele możliwości działania. Tak czy inaczej Smok wyglądał na naprawdę rozdrażnionego, widać bezsilność była dla niego uczuciem wręcz nie do zniesienia i w przypływach wściekłości i frustracji upijał sie i rozpieprzał wszystko na swojej drodze. Do tego był samotny, tak cholernie sam... Wszystkie problemy jakie go spotkały a on nawet nie miał do kogo otworzyć ryja żeby choć trochę sobie ulżyć. I to wszystko wina jego i tego jak żył do tej pory. Zero stałości, czysty chaos. A kiedy dotarło do niego, że nikt nie wytrzyma długo w takim szaleńczym tańcu... że wszyscy już odpłynęli i trzymali się z dala, było za późno.
- Nie jestem głupi, dobrze wiem, że pozbędą się mnie kiedy tylko przestanę być posłusznym pionkiem w ich rękach. - blade oblicze wampira wykrzywił grymas. Czy dało się uniknąć tego losu? Możliwe, ale kiedy składano mu ofertę z gatunku tych nie do odrzucenia nie widział takiej możliwości. Czegokolwiek by nie zrobił i tak byłby udupiony przez Mirczę i resztę Starszyzny.
- Veina, większość z tych wampirów pamięta czasy kiedy w Konstantynopolu panował cesarz. Niektórzy są jeszcze starsi... - burknął Mircza wypił w swoim życiu już chyba ocean krwi. Zdmuchnąłby mnie jak pyłek gdyby tylko miał na to ochotę. - pięści szlachetnego zacisnęły się mocno aż pobielały mu kostki. Staruch, którego wymienił z imienia to przewodniczący starszyzny, najstarszy i najbardziej doświadczony wampir w rodzinie. Sama myśl o tym by mu się przeciwstawić wywoływała jeżenie się na karku i lodowaty dreszcz na plecach.
- Mam ich zabić? Oszukać? Chętnie, boję się tylko, że to nie wykonalne. Na razie nie mam zamiaru nic robić. Odgrywam swoją rolę. A potem się zobaczy...
Domyślał się, że brunetka nikomu nie powtórzy tego co jej powiedział. Po pierwsze, nie obchodziło jej to zapewne aż tak bardzo, po drugie komu miałaby opowiedzieć co mu się przytrafiło? Jakiejś koleżance, która nawet go nie znała? Swoją drogą całe szczęście, że Samael nie był świadom tego, że jedną z psiapsi jego rozmówczyni jest pewna różowowłosa, zachłanna kobieta.
- Cieszę się, że chociaż Twoich oczekiwań nie zawiodłem... - właściwie to mogłoby przecież całkiem odwrotnie. Jeżeli oczekiwała, że znajomość z nim i wyjazd na urlop do Norwegii będzie się wiązał z namiętnymi, pełnymi przyjemności chwilami to raczej spełnił oczekiwania. Z tym, ze Sam jak to Sam, ubzdurał sobie gdzieś z tyłu głowy, że każda kobieta, z którą się spotyka, prędzej czy później oczekuje, że dla niej jedynej i wyjątkowej się zmieni i zostanie kochającym, troskliwym i opiekuńczym księciem z bajki.
- Veina. - Asmodey obrócił twarz w kierunku wampirzycy chcąc skrzyżować z nią spojrzenia - Dziękuję. Na prawdę.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Veina Pią Sie 02, 2019 12:11 am

Czarnowłosa czuła się w tej sytuacji również niekomfortowo, ponieważ zdawała sobie sprawę z bezsilności wobec tego co czekało wampira - nie była w stanie mu w żaden sposób pomóc. Była to o tyle paradoksalna, co kuriozalna sytuacja, że Vi będąc kompletną egoistką nigdy nie zwracała uwagę na krzywdę otaczających ich osób, nawet jeśli posiadała wystarczające środki i możliwości by im ulżyć w niedoli. Kuriozum sytuacji polegało na faktycznej bezsilności w obliczy chęci pomocy. Co również nie zdarzało się często w przypadku tej brunetki i powodowało pewien dyskomfort psychiczny, z którym nie wiedziała co ma zrobić. Raczej stateczna emocjonalnie Veina nie ceniła sobie potencjału uczuć jaki był dostępny każdej żywej istocie, sprawiał jedynie, że stawała się rozproszona i niepewna własnych działań, co niesamowicie ją frustrowało.
- Wciąż zaskakuje mnie chęć kultywowania tak przestarzałych praktyk. To kompletny absurd. - właśnie chociażby z tego powodu wampirzyca miała negatywny stosunek na przykład do aranżowanych małżeństw; jednak jak się okazuje to nie jedyna tradycja, która dawno powinna zniknąć w odmętach pamięci, ale niestety trzymana jest przy życiu przez najstarsze jednostki nie mogące pogodzić się z nastaniem nowych czasów.
- Twój dziad miał uzasadnione obawy, ale najwidoczniej ojciec również powinien mieć. Ktoś jeszcze wie, że masz to zrobić? - zapytała z ciekawości, mając może kilka osób na myśli. Kwestia uczuć do szanownego rodziciela była z pewnością kwestią prywatną, jednak w kontekście całej sytuacji, którą Samael zdążył jej już wytłumaczyć, była tylko kolejną informacją.
Patrząc na mężczyznę, widziała że faktycznie to przeżywał, czemu oczywiście trudno się dziwić. Został postawiony przez faktem dokonanym i w obliczu jednej z wielu trudnych decyzji jednocześnie. Chwilę nad tym myśląc, wiedziała już, że samotność i nieposiadanie na świecie zupełnie nikogo może mieć również swoje zalety, niczym światełko w szambie. Przynajmniej nikt nie dokonywał za nią wyborów, które raczej prędzej niż później zaważą na dalszym życiu i je ukształtują.
- Czyli jednak jeszcze istnieją wampiry starsze ode mnie. - odparła ironicznie, przypalając kolejnego papierosa. Właściwie nie wiedziała co jeszcze mogła powiedzieć Samaelowi, wszystko to wydawało się skomplikowane i zdane na porażkę, z perspektywy wampira.
- Wiek ma swoje zalety, ale i wady. Są dużo słabsi, choć pozornie tego nie widać. Zawsze jest szansa na pozbycie się ich, ale to faktyczne ryzyko skazania również siebie się na śmierć. - powiedziała, tylko głośno myśląc. Spoglądała na Samaela z lekko przychyloną głową, powoli ssąc końcówkę papierosa.
Moment szczerej rozmowy, do której doszło wydawał się kobiecie nieco dziwny. Może dlatego, że nieczęsto tego doświadczała, zawsze szukała podstępu i próby podejścia jej z innej strony. Gdyby nie cała wcześniejsza sytuacja z pożarem i wyraźny znak, że wampir nie jest w dobrej kondycji psychicznej, wszystko to wydawało by się jej nieprawdziwe i ryzykowne, jak każda szczerość oraz prawda wychodzące z jej ust.
Veina nieco inaczej rozumiała oczekiwania, które miałaby wysunąć wobec niego; z pewnością nie wiązałyby się z chęcią stabilizacji i kompletnej zmiany osobowości. Wciąż była tu z Samaelem, dlatego że właśnie był taki, zupełnie inny niż pretensjonalny książę.
- Zapomnij o tym. - dodała, nieco niejasno; a może wręcz dawała mu szansę na własne zrozumienie czy miała na myśli wcześniej wspomniane oczekiwania, których nie było czy cały ten wspólnie spędzony czas.
- A resztę pierdol.
Wampirzyca miała ewidentnie mętlik w głowie, co w żaden sposób nie pomagało. Podziękowania przyjęła nikłym uśmiechem, nie wiedząc co o tym sądzić. Po tym jak przez chwilę spoglądała w oczy wampira, by ich spojrzenia się przecięły, od razu spuściła głowę, a na jej twarzy pojawił się nieco niedowierzający uśmiech.
- Kurwa, to jakiś koszmar. - i choć jej problemy były dużo mniejsze, myślała również o tych Samaela. Za dużo jak na główkę beztroskiej wampirzycy, która teraz była w stanie jedynie dopalać kolejnego papierosa i patrzeć w czarną otchłań morskich fal.
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Samael Sob Sie 03, 2019 7:36 pm

Dzięki tej rozmowie, chociaż nie wyjawił oczywiście wszystkiego, czuł się dużo lepiej. Jednocześnie czuł się dość głupio z faktem, że podzielił się ciężarem swojego problemu z Veiną, bo widać było, że kobieta faktycznie się przejęła. Może na co dzień ukrywała się pod maską kompletnego wyjebania na wszystko i udawała, że nic i nikt jej nie obchodzi, to jednak po raz kolejny już, przed Smokiem się nieco odsłoniła. Powiedziałby głośno, że docenia tę szczyptę zaufania jaką go obdarzyła ale nie chciał tego koncertowo spierdolić zwracając na to jej uwagę. To głupie bo przecież tak naprawdę nie znali się wcale aż tak dobrze. Spędzili ze sobą nieco czasu, sporo rozmawiali, żadne z nich jednak nie lubiło się uzewnętrzniać tak więc prócz oczywistości, widocznych gołym okiem byli dla siebie równie zagadkowi i tajemniczy co przy pierwszym spotkaniu. Tak czy inaczej im dalej w las tym bardziej Smok żałował, że postanowił sobie ulżyć i wyrzucić z siebie co mu leżało na wątrobie. Czy po tym wszystkim Veina nie będzie postrzegać go jako słabego? Kogoś kto nie umie poradzić sobie inaczej niż tylko zalewając się w trupa i wszczynając burdę? Nie umie zacisnąć zębów i wziąć się w garść tylko się załamuje i biadoli nad swoim złym losem...
- No... - zaczął - Koniec tego pierdolenia. - westchnął i przeczesał palcami kosmyki swych ciemnych włosów.
- Mam nadzieję, że nie będziesz sobie zaprzątała głowy moimi problemami. Z pewnością masz swoje. I tak dzięki, że wysłuchałaś tego lamentowania.
Widząc, że atmosfera jest bardziej niż chujowa postanowił coś z tym zrobić więc trącił ramieniem lekko kobietę i wykrzywił wredną gębę w lekkim uśmiechu. Nie był to najbardziej wesoły i promienny uśmiech świata, ale chociaż się starał a to już warto było docenić.
Zaczął powoli gramolić się z piasku a kiedy już stał na nogach otrzepał się i wyciągnął rękę w kierunku brunetki z zamiarem pomocy w podniesieniu jej zgrabnego tyłeczka.
- Zmywajmy się stąd bo chujowo się zrobiło.
Jeśli Vein przyjmie jego pomoc to w momencie kiedy stanie już na nogi szlachetny złoży na jej ustach krótki acz głęboki pocałunek, tym razem jednak w pobliżu nie było żadnych węszących policjantów. Mogła mu dać teraz spokojnie po mordzie.
- Nie zapomnę Ci tego. - mruknie jeszcze tuż przy jej ustach zanim odsunie się krok do tyłu, nie naruszając już dłużej jej przestrzeni osobistej.
- Zmywajmy się zanim nas świt zastanie... - zerknął na coraz to jaśniejsze niebo.
Samael

Samael

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Fryzura i oczy. Kolczyki i wiele tatuaży na ciele. Rozdwojony, gadzi język.
Zawód : Leń.
Zajęcia : Brak
Moce : W KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3142-samael#66400 https://vampireknight.forumpl.net/t3143-samael#66402 https://vampireknight.forumpl.net/t2756-opis-zamczyska-rodu-dracula

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Veina Wto Sie 06, 2019 6:28 pm

Bardzo rozsądnym posunięciem Samaela było niezwrócenie uwagi na zachowanie kobiety, z pewnością poczułaby się wręcz wyśmiana, a jej zamknięcie i zwrot introspektywny tylko by się pogłębiły. Można by powiedzieć, że wampirzyca nie ma żadnych podstaw i logicznego argumentu dlaczego przejmuje się sytuacją mężczyzny; sama Vi pewnie dałaby temu rację. Może jest to łatwiejszy sposób na odsunięcie od siebie własnych problemów i skupienie na cudzych, a może po prostu uważała, że w jest on jedną z nielicznych osób, które obdarzyła sympatią. Czy kiedykolwiek się dowiemy? Raczej nie.
- Nie miałam innego wyjścia. - powiedziała z przekąsem, choć właściwie była to nieprawda. Okazałaby się strasznym chujem, odchodząc stąd i zostawiając pijanego wampira.
- Mam nadzieję, że trochę Ci lepiej. - bo nie mogąc nic więcej zrobić, może w ten sposób w jakimkolwiek stopniu mu ulżyła. Zdawała sobie sprawę, że skoro to ona stała się powierniczką, musiał być wyjątkowo samotny i zdesperowany.
Dopiero gdy Samael zwrócił uwagę, że za chwilę będzie świtać, Vi dopiero teraz zorientowała się jak długo tu siedzieli. Szybko zgasiła papierosa i z pomocą wampira wstała z piasku, który już przeklinała za wszędobylskość. Z pewnością nie spodziewała się pocałunku, który odwzajemniła, by po krótkiej chwili spojrzeć na mężczyznę.
- Nic nie zrobiłam. A Ty po prostu spróbuj już niczego dzisiaj nie podpalać. - powiedziała, nie decydując się na uderzenie go w twarz o czym Sam myślał; poczeka na lepszy moment.
Atmosfera zrobiła się zbyt ciężka, więc Vi z ochotą przystała na opuszczenie tego miejsca i zakończenia kolejnego, niespodziewanego spotkania. Słońce również nie miało zamiaru czekać, więc krwiopijcy jak najszybciej mogli zeszli z plaży, a następnie każde z nich udało się w swoją stronę.

The End
Veina

Veina

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Tatuaże - pędy dzikiej róży owijające się wokół lewego uda, róża pod lewą piersią.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t3924-veina-erika-virtanen#86359 https://vampireknight.forumpl.net/t1146-veina#17420 https://vampireknight.forumpl.net/t2774-apartament-veiny#59851

Powrót do góry Go down

Nie będę wisiał ukrzyżowany! Empty Re: Nie będę wisiał ukrzyżowany!

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach