Przecież Cię nie ugryzę

Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Aoi Sro Wrz 25, 2019 12:48 am

Mieszkanie Aoi'ego, parę dni temu. Wieczorna pora.

Potargał włosy na głowie, wpatrując się tępo w zeszyt. Zacisnął wargi w wąską linię, zarazem gwałtownie przewracając kartkę na kolejną stronę. Usłyszany dźwięk targanej kartki uświadomił mu momentalnie, że włożył w to trochę zbyt wiele siły. Wystarczająco, by mieć w efekcie niezbyt miłą dla oka linię przebiegającą przez pół tekstu.
- Cholera jasna z tym - warknął, czując, jak jego umysł ogarniała coraz to większa irytacja. Wydał z siebie ciche warknięcie, po czym uniósł dłoń i trzasnął w przedmiot. - To bez sensu. Nie rozumiem z tego nic a nic. Napisali to po chińsku czy jak? - zamknął zeszyt, po czym rzucił nim w stronę najbliższej ściany. Sam zaraz potem pochylił się do tyłu, by z głuchym łoskotem upaść na podłoże. Szkarłatne ślepia skupiły się na suficie, a on sam wydał z siebie cichy syk.
- Mam dość - burknął jeszcze, zamykając oczy.
A tylko próbował się zacząć uczyć.
Sam nie wiedział, co go właściwie podkusiło. Chęć nieodstawania od reszty? Zyskanie możliwości samodzielnego działania? Posiadanie chociaż prostych umiejętności? Kto wie. Może wszystko na raz. Jednakże powoli miał już dość własnej decyzji i przeklinał się za głupotę powiązaną z tym. Zdania mieniły się mu w oczach, a poszczególne słowa traciły na wartości i sensie. Czuł głownie, że od tego wszystkiego zaczęła go boleć głowa.
- Odmawiam. I tyle - zadecydował, nie podnosząc już głosu. Stracił całkowicie zainteresowanie tym, co robił do tej pory. Cała ta nauka... Zdecydowanie bez sensu! Jak i wiele spraw, które były z nią powiązane. - Pochoruję się od tego jedynie. I to bardziej niż od ludzkiej krwi - żachnął jeszcze.
W tym całym żalu aktualnie tak wyleciała mu z głowy jeszcze jedna sprawa... a raczej istota... Chociaż niepamięć pewnie długo nie będzie trwała.
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Gość Sro Wrz 25, 2019 4:41 pm

Czyżby Aoi zapomniał, że dzisiaj będzie go odwiedzać Prefekt? Nawet jeśli o to chodziło, to nie musiał specjalnie szykować się na spotkanie. Mógł jedynie zdziwić się, kiedy po trzykrotnym zapukaniu drzwi i otworzeniu ich (albo powiedzeniu, by gość wszedł do środka) zobaczy tę samą osobę, przez którą teraz dostawał nerwicy od lektury. Wizyta była zapowiedziana w tym sensie, że człowiek będzie wpadać najrzadziej co trzy dni i sprawdzać, czy wszystko było w porządku. Utrzymanie mieszkania to jedno, ale najbardziej troszczył się o jego mieszkańca. Nie był pewny, czy Czarnowłosy był w ogóle na jakichkolwiek zajęciach, bowiem nie miał dostępu do list obecności klasy nocnej, lecz był dobrej myśli.
Jak to z odwiedzinami bywa, nie lubił przychodzić z pustymi rękoma. Dla kolegi przyniósł przede wszystkim trzy woreczki z wampirzą krwią (które to trzymał w malutkiej torbie z wkładami chłodzącymi), małą wyprawkę (najwięcej akcesoriów plastycznych, ale i nożyczki, taśma klejąca, klej, ołówki, gumki do mazania, nawet zestaw ekierek i cyrkiel) oraz skromny bon wymienialny na garderobę zimową typu czapka, rękawiczki, szalik. Nie zapomniał również o Kirze, dla której miał trzy pasztety, jednego kurczaka i dwie puszki wilgotnej karmy z wołowiną.
Z takim ekwipunkiem wyglądał na przytłoczonego, choć powód mizernej aparycji był zupełnie inny. Minął dopiero dzień po ataku Kucharza, a chłopak nie udał się do pielęgniarki będąc zbyt mocno pochłonięty obowiązkami. I tak nie zasnąłby na tak długo, jak udało mu się przespać w pokoju Legiona. Wolał odwiedzić Aoi i przestać myśleć o bliskiej tragedii, którą minął o włos. Niestety nie dzięki swoim umiejętnościom, a pomocy innej osoby. Tak czy siak nie wyglądał na zbyt zdrowego.
-Konichiwa, Aoi -przywitał się z lekkim ukłonem i subtelnym uśmiechem, bo na większy nie miał sił i pogodnej aury- Chciałem sprawdzić, jak się miewasz. Gdzie zostawić rzeczy?
Wtedy dostrzegł ciśniętą książkę z potarganą stronicą, do której podszedł i ujął w dwie szczupłe rączki. Sądząc po minie Nyuu... nie był orłem z tego przedmiotu. Dla pewności przerzucił dwie kartki wstecz i przeczytał tytuł działu. Aż przebiegły mu ciarki po plecach.
-Oho, miałem z tego poprawkę -przyznał szczerze podchodząc bliżej wampira- Potargało się, ale to nic. Zaraz skleję.
Już zaczął wygrzebywać taśmę i nożyczki, choć kątem oka sprawdzał reakcję wampira, czy w ogóle może zająć się księgą, czy nie chce widzieć jej na oczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Aoi Pią Wrz 27, 2019 1:28 am

Nie zareagował na pukanie, będąc pogrążonym w rozpaczy. Ta książka dobijała go. Nawet analizując ją w myślach, nie bardzo rozumiał, o co chodziło z tym. Strony przemawiały do niego obcym językiem, nie chcąc zarazem łączyć się w zrozumiałą całość. Przeklinał swoją głupotę i chęć wzięcia się za coś takiego. Czarnowłosy musiał zarazem sam przed sobą przyznać, że zwyczajnie nie wiedział, za co powinien się brać. I czy właściwie powinien.
Dopiero w momencie, gdy usłyszał otwierane drzwi, oderwał się od ponurych myśli. Odsunął od siebie chęć skoczenia za okno, po czym podpierając się łokciami, uniósł się do pozycji siedzącej. Wlepił szkarłatne ślepia w wejście do pomieszczenia. Nie przejmował się względami bezpieczeństwa, momentalnie wyostrzonymi zmysłami wychwycił to, kim był niespodziewany gość.
Musiał sam przed sobą przyznać, że zwyczajnie zapomniał o tym, że miał się tutaj pojawiać. Z drugiej strony... Przybyły nie określił dokładnie kiedy miałby się tu pojawić. Więc miał prawo zapomnieć o czymś takim... nie? Chyba, nie?
Zwłaszcza, że przypomniał sobie, iż zwątpił w słowa Nyuu co do odwiedzin.
- Gdzie chcesz. Bylebyś się nie przewrócić o nie potem - odparł mu, opadając ponownie na plecy. Zasłonił lewym przedramieniem oczy, robiąc minę udręczonego. - Jeszcze żyję - burknął z niechęcią. Nieszczęsna książka zepsuła mu całkowicie humor. Może by tak ją zwyczajnie spalić... Uniósł kąciki ust w uśmiechu, wyobrażając sobie, jak ona zmienia się w kupkę popiołu. Kuszące, kuszące... Ale raczej mógł zapomnieć o jej duplikat w razie czego.
- Rób co chcesz.
Trzy słowa, dające przyzwolenie na działanie. Zarazem w ten sposób też przekazywał, że niezbyt go obchodziło, co zamierzał dalej zrobić. On nie zamierzał się zbliżać do tego piekielnego dzieła.
- Że też ci się chce przychodzić - powiedział cicho, ale zarazem wystarczająco wyraźnie, by zielonowłosy go usłyszał. Wampir przyznał sam przed sobą, że nie rozumiał, dlaczego chciało mu się tutaj przychodzić. Niby się zapowiadał i w ogóle... Ale jednak nie zdziwiłoby go, gdyby tamten rozmyślił się całkowicie.
- Potrafisz przeczytać cokolwiek z tego? - podniósł się gwałtownie do pozycji siedzącej, po czym zmienił ułożenie nóg na tak, by siedzieć "po turecku". Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. - Chwila, wyglądasz trochę, jakby cię zemdliło. Ta książka jest przeklęta? - uniósł brwi, przekrzywiając zaraz potem głowę w lewą stronę.
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Gość Nie Wrz 29, 2019 11:04 am

Wampir wyglądał na zdziwionego wizytą Yorka, który dalej nie szczędził uśmiechu, choć nie tak barwnego jak zwykle. Aoi nie był temu winien. Właściwie trochę zatęsknił za tym tajemniczym, niedostępnym kolegą, któremu obiecał pomoc i powrót na łono społeczeństwa. Brzmi to górnolotnie, ale chciał przede wszystkim, aby Długowłosy znalazł swoje miejsce w wampirzej lub ludzkiej aglomeracji i nie musiał obawiać się o swoją przyszłość. Eh, znów za poważnie... Nyuu chciał zapewnić koledze bezpieczeństwo, o. A że bezpieczeństwo dotyczy wielu dziedzin, w tym komfortu w życiu społecznym, to także o to chodziło. Jak mógłby zostawić go wtedy z Kirą w środku parku jak bezdomnego?
Zgodnie z poleceniem zdecydował się nie zostawiać rzeczy na podłodze, bo tylko w ten sposób mógłby potknąć się o nie. Jedzenie miał zamiar wsadzić do lodówki, a przybory - do szuflady biurka lub na jego blacie.
-Uh, nie brzmisz przekonująco, ale skoro rozmawiamy to tak. Jeszcze żyjesz.
Ciekawe, czy to rzeczywiście tylko i wyłącznie wina tej książki, którą posklejał w miejscu utargania. Miała w sobie siły nieczyste, ale krwiopijca powinien być odporny na takie czary-mary. Najwyraźniej tak jak Nyuu nie pałał miłością do fizyki.
Co do zaś odwiedzin, odłożył na moment książkę i spojrzał na towarzysza z lekkim zdziwieniem. Nie do końca rozumiał tok rozumowania wampira.
-Dlaczego nie chciałbym? Nie robię tego tylko z obowiązku.
Uśmiechnął się ciepło i rozpakował wszystkie podarki, w tym krew i smakołyki dla Kiry wsadził do lodówki i sprawdził, czy odpowiednio schładza produkty w środku. Nie trzeba było wzywać fachowca, jak dobrze. Na biurku pozostawił resztę fantów, po czym odwrócił się w stronę ucznia.
Niestety Aoi zapytał, czy York byłby w stanie przeczytać piekielne stronice lektury, którą tylko i dlatego sklejał, że nie lubił uszkodzonych przedmiotów. Nawet jak będzie sklejone amatorsko, ważne by było w całości. Jakoś tak miał.
-Przeczytać przeczytam, ale gorzej ze zrozumieniem...
Sięgnął więc ponownie po odłożone tomisko i wzdrygnął się, kiedy Czarnowłosy zauważył nienajlepszy stan kolegi. Uhm, nigdy nie był mistrzem kamuflażu, zresztą wampiry wyczuwają o wiele więcej od ludzi. Wiedział o tym doskonale po spotkaniu z Loganem.
-N-Nie, to nie od książki, choć nie mam z nią najlepszych wspomnień.
Zdecydował się nie wspominać nic więcej, bo wolał skoncentrować się na zadaniu, jakie zlecił mu wampir. Może Aoi był słuchowcem niżeli wzrokowcem? Przekonają się, jak Nyuu odczyta kilka zdań.
-"Każda wielkość fizyczna zwaną obserwablą reprezentowana jest przez hermitowski operator liniowy działający w przestrzeni stanów. Zbiór wartości własnych tego operatora, nazywany widmem punktowym operatora, interpretuje się jako zbiór możliwych wartości obserwowalnych, inaczej pomiarowych. Dla hermitowskich operatorów wartości w widmie są liczbami rzeczywistymi..." ...uh... "...co stanowi motywacje ich wprowadzenia w takiej, a nie innej roli. Stany własne tego operatora do tych wartości własnych interpretuje się... jako... jako możliwe stany, w których znajdzie się układ po dokonaniu pomiaru..."
Z trudem przeczytał ledwie pół akapitu teorii mechaniki kwantowej, a jej podstawy jakimś cudem znalazły się w fizyce w Akademii. Strasznie nieżyciowe i niepraktyczne, albo Nyuu był głupi i nie potrafił odpowiednio wykorzystać taką wiedzę. Wyraźnie po odczytaniu lektury zbladł, najwyraźniej przypomniał swoją gehennę z fizyką, która nota bene nie skończyła się. A szkoda, byłby o tyle zdrowszy.
Widząc, że i jego koledze robiło się niedobrze i przybierał coraz to gniewniejsze oblicze połączone z rezygnacją, York podzielił się swoim sekretem, jak zdołał zaliczyć ten dział. Niezbyt solidnie, jednak nie był orłem z wielu dziedzin na uczelni. Jakby miał taki zapał do nauki jak do dzielenia się pomocą, byłby niezłym geniuszem.
-Wiem, że to mało pouczające, ale... na poprawce wystarczyło powiedzieć, do odkrycia jakich zjawisk zastosowano powyższą teorię. Ogólnie to radzę podkreślać sobie takie najważniejsze informacje w tekście, choć akurat w fizyce ciężko rozeznać, co jest ważne...
Niby też nie powinno kreślić się po książkach, lecz lepsze to niż nie zdać do kolejnej klasy. Czasami trzeba wybrać mniejsze zło. Książkom nic to nie zaszkodzi, będą nawet bardziej kolorowe i natchnione ręką ucznia, a lepiej niż miałyby znaleźć się w szczątkach po kątach mieszkania. Swoją drogą Aoi całkiem nieźle radził sobie ze sprzątaniem. Mimo posiadania wilka nie było znać sierści. Może to dzięki wszędobylskim poduszkom?
Chyba jednak czytanie trudnych zdań z tomiska wyssało z Elfa za dużo sił, bo pozwolił sobie również usiąść na piętach na podłodze. Nie był tak żywiołowy jak na początku ich znajomości, choć jak na kogoś, kto ledwo wyrwał się z rąk śmierci zaledwie wczoraj to całkiem nieźle radził sobie. Ale, ale... przyszedł tu w odwiedziny i dowiedzieć się co u jego kolegi. Nie zamierzał go zadręczać swoimi problemami, a wręcz przeciwnie - dopomóc w jego kłopotach, gdyby takowe posiadał.
-Aoi, byłeś już na jakiś zajęciach? Zgaduję po książce, że na fizyce, ale... czy byłeś też na czymś innym? Może masz jakieś pytania? Tylko proszę - nie z fizyki.
Uśmiechnął się blado, lecz patrzył się pilnie na gospodarza, który wyglądał na zdrowego. Oby tylko nikt nie zdołał go zniechęcić do uczestniczenia na zajęciach. Na przedmioty na uczelni póki co nie miał wpływu, ale z Mei obmyśli plan obalenia takich bzdur jak mechanika kwantowa. Już on się o to postara!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Aoi Czw Paź 03, 2019 1:18 am

Przewrócił oczami, słysząc jego słowa.
- Sprawia ci przyjemność odwiedzanie wampira? - spytał się go w odpowiedzi. Nie odwzajemnił jego uśmiechu. - Zresztą, co mnie to. Masz rozum, to rób jak uważasz - burknął zaraz potem, powtarzając się przy tym. Czarnowłosy najwyraźniej pogodził się z faktem powiązanym z odwiedzinami ludzkiego prefekta. A raczej, zaakceptował fakt, że to miało miejsce. Nie przeszkadzała mu obecność zielonowłosego... Bardziej traktował ją w obojętny sposób. Ni to ciepło, ni to zimno. Jest to jest, nie ma... To trudno. I tak nie wiedział, co zrobić z tym fantem. Jeszcze nie tak dawno nastawił się mentalnie, że pozostanie sam, pomimo udzielonej mu pomocy. A teraz... Zobaczymy, jak długo to potrwa.
Machnął dłonią, słysząc jego kolejne słowa.
- Czytaj. Może dotrze do ciebie coś więcej z tego - rzucił z rezygnacją w głosie. Nie miał już sił do tego tomidła. Może to i dobrze, że Nyuu przyszedł... jeszcze by niewinna książka skończyła gorzej niż jako przedmiot do rzucania o ścianę. Cierpliwość wampira pod tym względem mogła przestać istnieć.
- Hm...? Serio? - w tonację głosu wkradło się zobojętnienie. - Może pochorowałeś się - wzruszył ramionami. Takie zgadywanki to jedno, a gdzie leży prawda? Krwiopijca jednak nie doszukiwał się jej. Nie wykazywał żadnej chęci co do pociągnięcia chłopaka za język. Zwłaszcza, że ciężko było zaliczyć czarnowłosego do osób, które potrafiły ukazać wsparcie czy przekazać kilka słów otuchy.
W milczeniu przysłuchiwał się jego słowom, starając się zachować spokój. Starając się... Tak, to dobre słowo. Wzrok, jaki posłał Nyuu, zdecydowanie był mroczny, jakby ten przemówił do niego jednocześnie w obcym języku, stosując do tego kilka głosów. Tym bardziej poczuł dobicie. Przejechał dłonią po twarzy, zastanawiając się w duchu, gdzie popełnił błąd, że się za to zabrał. Może było trzeba zrezygnować całkowicie z edukacji... i tego wszystkiego...
- Tsa... - wydobył z siebie jedynie.
Trzeba było wywalić tę książkę przez okno. Albo chociaż do śmieci. I tak ostatnio sprzątałem tutaj... Przynajmniej do tego nie brakowało mu zdolności. Może jedynie się do tego nadawał, sprzątać, gotować, a potem usługiwać swojemu Panu... Na samą taką możliwość wzdrygnął. Jak musiało z nim być źle, skoro zaczął mimochodem uważać, że poprzednie życie było lepsze?
Pytanie prefekta zarejestrował dopiero po upływie kilkunastu sekund. Skończyło się to na tym, że wlepił w niego puste spojrzenie, nim odpowiedział:
- Ta... - nie ma to jak długa i pasjonująca odpowiedź. - Kilka. Nie pamiętam nazw. Było ich sporo. I wszystkie tak samo zrozumiałe, co twoja ukochana fizyka - wzruszył bezradnie ramionami.
Poziom jego zainteresowania co do szkoły właśnie spadł do zera.
- Nie chce mi się już uczyć - żachnął, podnosząc się powoli na obie nogi. Wyciągnął ręce do góry, przeciągając się. - Nie mam sił do tego. Nie potrafię tego przeczytać, a co dopiero zrozumieć - jego umiejętności co do czytania i pisania... No... Może lepiej nie komentować. Ale jeśli Nyuu rzuci okiem, to z książki wystawało kilka pojedynczych kartek. Z przymrużeniem oka można by nazwać to notatkami... O ile dało się rozczytać z tego. Nie tylko charakter pisma był przeszkodą, co fakt, że znajdowała się tam rażąca ilość błędów pisowni, jak i brak niektórych słów.
Opuścił ramiona wzdłuż ciała.
- Może zrobię sobie zwyczajnie wolne od szkoły - zaczął się zastanawiać na głos. Ruszył z miejsca, zaczynając stawiać ostrożnie kroki przed siebie. Skończyło się na tym, że zaczął kręcić się w kółko po pokoju. - Nie brzmi źle - ba, czuł się przekonany co do tego pomysłu.
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Gość Nie Paź 06, 2019 3:26 pm

Nadmierna słodycz może powodować raka i choroby serca, ale wampirowi nie zaszkodziłoby tak bardzo. Zresztą chciał jakoś odgonić gradowe chmury zbierające się nad młodzieńcem. Był taki przybity, że Skrzat nie mógł patrzeć biernie i nic nie robić. Nie musiał odwzajemniać uśmiechu, tylko wystarczyło wspólnymi siłami znaleźć źródło smutku i starać się je zlikwidować. Albo zniwelować.
W każdym razie Aoi nie przegonił Prefekta, co już było wielkim plusem. Z nowymi uczniami bywało naprawdę różnie, choć Czarnowłosy tak naprawdę z uczniów znał najlepiej póki co Nyuu. Tak to był zupełnie obcym w gronie akademickim.
Podjęli się więc razem zadania dotyczącego próby okiełznania książki. Próba to dobra określenie, bo mina Yorka wiele mówiła, że nie był orłem z tej dziedziny. Ale odmawiać nie wypada.
-No nie wiem... nie jestem prymusem. Daleko mi do tego.
O ile zazwyczaj wepchnąłby tu jakiś optymistyczny frazes, o tyle teraz nie zbliżył się ani trochę do luźniejszego spojrzenia na szarą rzeczywistość. Czyżby Logan zatruł krew ucznia jakąś trucizną, która odganiała cukier i słodycz, a uwypuklała negatywne spostrzeganie na świat?
Być może, nie wiedział. Tyle wiedział, że czuł się paskudnie, ale obiecał, że przyjdzie. Nawet jeśli wampirowi byłoby wszystko jedno, czy wizyta odbyłaby się dzisiaj, jutro czy za kilka dni. York jednak nie chciał odkładać spotkania na inny dzień, bo martwił się o kolegę.
-Później Ci powiem.
Zdołał póki co tyle powiedzieć. Dalej zastanawiał się, czy powinien zwierzać się uczniowi, skoro może nie chciał słuchać takich zażaleń. Nu, na razie wrócili do książki...
...która ich obu dobiła.
Aura Aoi i jego mroczny wzrok coraz bardziej przytłaczał Nyuu, który próbował walczyć z fizycznym Goliatem, ale musiał zrezygnować. Stąd taka małopouczająca propozycja, by wkuć na blachę jedynie zastosowanie danej dziedziny, a nie na czym polegała. Niby nielogiczne, lecz cóż. Czasami inaczej się nie da. W najgorszym razie nauczy Aoi, jak się ściąga. To, że York jest miły i uprzejmy dla każdego, wcale nie oznacza, że nie wie, co to są ściągi. Gorzej, że sam nie potrafił... korzystać z takich sposobności. Już wolał nic nie napisać niż oszukiwać. Eh mniejsze zło, mniejsze zło. Fizyka to wielkie zło.
Okazało się, że uczeń zniechęcił się również wobec innych przedmiotów, jakie miał w harmonogramie. Czy to przez pryzmat fizyki czy ogólnie trudnego poziomu nauczania? Aż przykro było patrzeć, jak Aoi machnął ręką i chciał poddać się. Biedny. Chłopaczyna nachylił się odrobinę ku wampirowi i przekrzywiając głowę na bok powiedział łagodnie:
-Brzmieć nie brzmi źle, ale później możesz mieć kłopoty, aby zostać tu dłużej. Poza tym początki są najgorsze, jak wpadniesz w odpowiedni rytm, to już nie będzie tak źle. Nie załamuj się.
Ostrożnie sięgnął ręką do wampira i lekko popatał ramię młodzieńca, by zaraz z powrotem usiąść na piętach. Wiedział, z czym mierzył się kolega, Nyuu powtarzał jeden rok, właśnie ten pierwszy. Oby nie musiał Aoi przechodzić przez to samo, ale świat nie kończy się na warunku. A Skrzat miał pewien pomysł, który może pomógłby im obu osiągnąć lepsze wyniki w nauce. Korepetycje są za drogie, ale...
-Co powiesz na to, abym uczył się z Tobą? Niby mamy pewne różnice w programie nauczania, ale zawsze to raźniej razem. Możemy spróbować od dzisiaj... jeśli tego chcesz.
Musiałby tylko wrócić się po swoje książki, ale to najmniejszy pikuś. Musiała być przede wszystkim zgoda wampira, który nie palił się do zagłębiania się w wiedzy. Choć jak tak spojrzał przelotnie na pozostałe książki, to były już czytane przez Aoi. Miały nawet zakładeczki, a to znak, że chłopak chciał coś zmienić w swoim życiu. Nie przyglądał im się aż tak bardzo, zwłaszcza wybrakowanym notatkom, bo to dość indywidualna sprawa. Musiałby Długowłosy sam zdobyć się na odwagę i powiedzieć, z czym ma problem. A taka wspólna nauka mogłaby wyeksponować braki, które należy pouzupełniać. Nawet jeśli dotyczyła samych podstaw. Od fundamentów zależy, jak będzie stabilny budynek, czy nie osiądzie w gruncie.
Na moment da krwiopijcy spokój z nauką, żeby przemyślał sprawę na spokojnie. Zielonowłosy chciałby zyskać większe zaufanie, co w tak krótkim czasie nie jest możliwe. Nie mniej trzeba starać się od samego początku. Więc zamiast zupełnie zbywać zainteresowanie Aoi co do zdrowia Yorka, wtajemniczy go, co zaszło. No, na początku dyskretnie, żeby nie przepłoszyć możliwej furtki do zaspokojenia ciekawości Rubinookiego.
-Jak nie masz pytań, to ja mam takie jedno... -podczłapał na czworakach bliżej Czarnowłosego i znów usiadł na piętach- ...nie znam się na tym za bardzo, ale... jak ugryzie Cię jakiś wampir, to powinieneś jakoś odkazić sobie ranę?
To mówiąc patrzył się bacznie na Czarnowłosego i z pewną obawą, że mógł urazić kolegę tym dziwnym pytaniem. Nie jego miał wszak na myśli, jeśli chodzi o ukąszenie! Nie potrafił jednak na tę chwilę wymyślić ładniejszych, bardziej adekwatnych określeń.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Aoi Sro Paź 09, 2019 1:59 am

Wzruszył ramionami. Miało to tak samo dla niego znaczenie, co i nic. Czy powie, czy nie... Jego życie nie zmieniłoby się w żaden sposób. Nie stanie się ani lepsze, ani gorsze. Ciężko też powiedzieć, czy zdołałby mu pomóc, ale... Zapewne raczej nie. Mógł głównie wysłuchać.
Ale jak na razie zostało przebrnięcie przez naukę.
Czarnowłosy musiał przyznać jedno. Nic nie rozumiał z tego, co Nyuu przeczytał. Większość słów, które usłyszał, brzmiało dla niego obcojęzyczne... wraz z dziwnymi zaklęciami... I obelgami? Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tym. Fizyka była czymś, co było poza zasięgiem jego dłoni. Niby miał książki, swoje - bardzo żałosne, ale jednak - notatki, jednakże było to zbyt mało. Wiedział za to coś innego - rzucił się na zbyt głęboką wodę... tyle, że duma nie pozwalała mu tego przyznać.
Da radę i tyle!
No chyba tak.
Przecież... Musi, nie?
Czerwone ślepia nie wyrażały już mroku, jedynie przygnębienie i zrezygnowanie.
- Mhm - mruknął w odpowiedzi. - To później może nastąpić jeszcze szybciej - podsumował to. - A mnie już teraz to męczy - najwyraźniej wystarczająco, by nie uczynił żadnej uwagi wobec takiego spoufalania, jakie teraz ukazał zielonowłosy.
Sens uczenia się zaawansowanych rzeczy, bez podstaw... Bardzo mało logiczne i przemyślane, ale nie miał większego wyboru - zwyczajnie musiał. Zamrugał oczami, zarazem uświadamiając sobie coś prostego. Przecież... Naprawdę nie musiał. To był jego wybór. Sam się na to skazał... Więc może i sam się wykręcić, nie? Tyle, że to równałoby się powrotowi do poprzedniego życia... Ale czy tego naprawdę chciałby?
- Wspólna... nauka? - dwa słowa, które z trudem przeszły przez gardło. Jego spojrzenie stało się bardziej przytomniejsze i uważniejsze. - Ty czasem nie masz jakiś swoich zajęć? - momentalnie wypalił. Gdzieś z tyłu głowy świtało mu, że Nyuu miał gdzieś swoje zadania. Nie potrafił jednak przypomnieć sobie na teraz, jak wyglądała kwestia z nim powiązana. Coś chyba mu napominał przy pierwszym spotkaniu...
... ale to chyba nic ważnego, skoro nie zapamiętał.
Wychodziło na to jednak, że kwestia nauki została odłożona na bok. Nie chciał się zmuszać do tego aktualnie. Tyle, co z jego towarzyszem? Ludzki uczeń zbliżył się do wampira jeszcze bardziej. Na ten fakt, lekko uniósł brew, ale nie odezwał się. Nie był antyfanem czyjegoś towarzystwa, ale z drugiej strony, zwyczajnie nie rozumiał tego podejścia. Gdzieś na swój sposób zakrawało to do zaufania. Co tym bardziej było dla niego mało pojętne. Nie obawiał się, że Aoi mógł mieć o wiele mnie w sobie cierpliwości niż można było teraz widzieć?
Uniósł rękę i podrapał się po policzku. Czyli teraz to on miał odpowiadać...
- Nie. Nim coś zrobię, sama się zagoi - odparł mu bez wahania, czując lekkie skołowanie. Nie rozumiał, skąd nagle taka tematyka i czemu pytał o gryzienie wampira przez innego... Może ludzie mieli na ów temat zbyt mało wiedzy, a prefekt kierował się czystą ciekawością? - Ale... - posłał mu ostrożne spojrzenie. - Wydaje mi się, że ludzie mają żałosną regenerację... Zaś z drugiej strony, słyszałem gdzieś porównanie to do ukłucia przez owada... Więc chyba działa na tej samej zasadzie. Co robisz, jak ugryzie cię latające coś? - popatrzył na niego bardziej przytomnie. - Ukąszenie to trochę nic. Z tego co pamiętam, powinieneś bardziej martwić się, czy ewentualnie taka osoba nie nabawiła się anemii. Ślad po ukąszeniu zwykle trzyma się maksymalnie kilka dni na człowieku - trochę teraz zatęsknił za smakiem ludzkiej krwi. Jednakże... Teraz ona pozostawała jedynie jako senne marzenie. Była już niedostępna dla niego... czy tego chciał, czy nie.
- Potrzebujesz małej demonstracji? - w jego głos wkradło się lekkie rozbawienie. Może w normalnych okolicznościach nie prowadziłby dalej tej rozmowy, jednakże teraz była to miła odmiana. Coś innego niż walka z fizyką. - Wtedy sam się przekonasz, jak wygląda - położył dłonie przed siebie i podparł się na nich, nachylając się w stronę Nyuu. - I nie będziesz musiał się zastanawiać.
Po tych słowach odsunął się i zgarnął jedną ręką książki tak, że przesunął je na swoją lewą stronę.
- Nie uczą was o czymś takim czy jak? - spytał się lekceważąco. - Chociaż, może nie. Nie potrafię sobie przypomnieć tej paplaniny na temat samej Akademii - wyszarpnął z pod książek jakąś pomiętą kartkę i skupił się na jej treści. - Coś tam o wspólnym funkcjonowaniu... Nawiasem mówiąc, to prawda, że specjalnie izoluje się wampiry od ludzi? - uniósł wzrok, patrząc na zielonowłosego z zainteresowaniem. O wiele większym niż w momencie, gdy pytał się o to, co mu jest.
Plotki, ploteczki... no i wymiana informacji. Bo czemu nie?
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Gość Wto Paź 15, 2019 5:42 pm

Cóż, byłoby źle, gdyby Aoi poddał się tak szybko. Gdyby może jakoś przełamał swoją dumę i powiedział dokładnie, z czym miał problemy, to mogliby razem przeciwdziałać. Bo wampir nie był głupi, tylko pozbawiony dostępu do edukacji. Do nawet podstaw. Widać było chociażby po notatkach albo o jego obecności w tym wynajętym mieszkaniu, że jednak zależy mu, by zostać, by coś osiągnąć więcej za w miarę bezpiecznymi murami. Wszystko miało znaczenie. Postawa wobec Prefekta również, dlatego Nyuu doceniał starania kolegi z całego serduszka.
-Spróbuj chociaż przez tydzień uczęszczać na zajęcia, ale wiem, że byłbyś w stanie ukończyć nawet całe nauczanie. Nie chodzi o stopnie i oceny, a o pokonywanie barier. Czasami na około, czasami za którymś razem. Wierzę, że dałbyś radę.
Ale sieknął mową dydaktyczną, hehe. Naprawdę chciał dobrze dla kolegi, a wiedział, że gdy opuści po raz drugi mury Akademii bez skończonej edukacji, dostanie trzeciej szansy mijałoby się z cudem. Są inni kandydaci, choć w poprzednich latach było ich zdecydowanie więcej. Aoi zajął miejsce cudzoziemca, który w ostatniej chwili zrezygnował z publicznego nauczania na rzecz prywatnego. Nie wszystkich stać na indywidualne nauczanie, nie mniej przyczynił się do przyjęcia wampira wśród grona uczniów. Poza tym Nyuu wziął do serca to, aby wyprowadzić młodzieńca z samotności i odizolowania. Jeśli jednak Czarnowłosy miałby czuć się jeszcze gorzej niż przed przybyciem... nie mógł trzymać go na siłę. Jeszcze aktywność łowców i wampirów wzmogła się po paru incydentach. Nic przyjemnego dla młodych wampirów spotkać którąś ze stron i nie mieć poparcia.
-Tak, wspólna. Raz spadłem rok niżej, więc niektóre zagadnienia z różnych dziedzin będą się pokrywać. A jeśli nawet nie, to co będę umiał, to pomogę. Albo razem będziemy główkować.
To też jakieś rozwiązanie, tylko czy przyniesie owoce?
Nie gnębiąc więc Rubinowookiego o lekcje i nie mogąc za bardzo doczekać się jego pytań, sam zapytał o dosłownie gryzące go zagadnienie. Jak się okazało, trafił pod dobry adres. Aoi mógł nabrać jakiś podejrzeń, lecz wyjawił jak dziecku swój punkt widzenia. Mówił na tyle wciągająco, iż słuchał uważnie i nawet odpowiedział na głos na jedną tezę.
-Uhm, przemywa się wodą utlenioną, ale...
Urwał, gdyż wolał nie przerywać koledze wykładu, który był pouczający. Anemia... od jednego wyssania krwi chyba nie ma się prawa aż tak pochorować, choć Elf był delikatnej budowy ciała. Patrzył się lekko podkrążonymi oczyma na Rubinowookiego słuchając dalszych wyjaśnień. Super, za kilka dni zatem będzie mógł spuścić czarny golf z szyi, żeby nie pokazywać ugryzienia. Jest jakieś pocieszenie.
Na moment.
Zbladł jeszcze bardziej, gdy zaintrygowany kolega poruszaną tematyką zaproponował demonstrację. Nawet jeśli tylko droczył się, to wiedział jak, aby przestraszyć Skrzata. Ten mocno wzdrygnął się i przed upadkiem na plecy podparł się w porę w tyle rękoma. Dla niego było za wcześnie na żarty na temat ukąszeń. Ale skąd Aoi miał wiedzieć? Zresztą... czy przejąłby się?
-N-N-Nie trz-rzeba... dz-dziękuję.
Zaoponował zdecydowanie, nadal w grzecznej tonacji. Spuścił też wzrok na dół wyraźnie przejęty. Nawet lekko drapał palcami naskórek na drugiej dłoni. Nie przywykł do składania tego typu ofert. I nie chciał przywyknąć. W ogóle nie chciałby bez własnej zgody dawać swojej krwi. Ugh!
Całe szczęście gospodarz wrócił poniekąd do zagadnienia szkolnego, nie mniej dalej mającego związek z niewiedzą Nyuu w postępowaniu w przypadkach ugryzień. Czy chłopak nadawał się na Prefekta, skoro robiło mu się niedobrze na widok krwi? W każdym razie podjął się chętniej rozmowy na temat uczniów niżeli posoki.
-Tak, uczniowie klas dziennych nie wiedzą, że uczniowie klas nocnych są wampirami... Są też ograniczone do minimum wspólne zajęcia... Prawdopodobnie wiąże się to z bezpieczeństwem ludzi i z ich krwią ludzką... ale... ale nie umiem stwierdzić, czy to prawda.
Warto rozmawiać o różnych sprawach. Już fakt dopytywania się o integrację (a raczej jej braku) między uczniami różnych klas dawało światełko nadziei, że jednak Aoi zostanie tu na dłużej. Od początku znajomości był ciekawy świata, więc tego typu niewinne plotki w jakimś stopniu uzupełniały wiedzę młodzieńca. Smutny fakt to taki, że Długowłosy jeszcze nie poznał nikogo z klasy nocnej, który mógłby wesprzeć nowego-starego ucznia. Martwił się wielce o to, ale z drugiej strony to dopiero początek aklimatyzacji w otoczeniu studenckim, więc nie powinien się dziwić. Martwić się nie przestanie, dopóki nie usłyszy, że oprócz Kiry zaprzyjaźnił się z kimś jeszcze. Albo chociaż zakumplował na tyle, by dzielić się swoimi przemyśleniami.
Coś jak teraz z Yorkiem.
Który czuł się coraz gorzej. Nic nie jadł od napaści kucharza, chyba stracił zupełnie apetyt. Plus słaba regeneracja jak zauważył Długowłosy. Chłopaczek ostrożnie wstał na nogi, z lekkim zachwianiem.
-Pozwól, że napiję się wody.
Powoli podszedł do blatu kuchennego i odkręcił kurek, aby przelać do szklanki kranówkę. Przechylił  naczynie na jeden raz i upił wszystko. Nalał sobie jeszcze raz wodę i wziął ze sobą szklankę, gdy usiadł znów przy gospodarzu. Strasznie suszyło go w gardle, i organizm domagał się jakiegoś uzupełnienia witamin. Nie mniej nie mógł wmusić w sobie czegokolwiek innego.
Wszystkie pożywienia kojarzyły mu się ze strasznym kucharzem ze stołówki.
Dla wyrwania się z zamyślenia zadał pytanie, które poniekąd wiązało się z poprzednim zagadnieniem poruszonym przez Aoi.
-A jak myślisz... Dyrektor powinien pozwolić na to, by uczniowie klas dziennych poznali sekret o wampirach?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Aoi Nie Paź 20, 2019 10:32 am

Przewrócił teatralnie oczami, słysząc je słowa.
- Pokonywanie barier nie sprawi, że wszystko się nagle rozjaśni - odpowiedział mu. - Na dodatek muszę pracować, pamiętasz? - przypomniał mu, z wyraźnym znużeniem. Miał przecież dwa rozwiązania, jeśli nie chciał zostać wyrzucony na bruk - albo zdobyć stypendium za stopnie, albo pracować na rzecz szkoły. A patrząc na teraz, co się działo, można było śmiało wysunąć wniosek dotyczący tego, który wybór dla niego był bardziej realniejszy. - Nie wyobrażam sobie, by ten człowiek - nawiązał do dyrektora. - Miał na tyle cierpliwości, bym powtarzał to wszystko przez wiele lat - Kto był miał? Pff. Nie jestem jednym z ludzkich uczniów, którzy sypią hajs na naukę w takiej prestiżowej szkole. Ani wampirem ze znanego rodu - czy dla tak biednej istoty, jaką był, była jakakolwiek przyszłość? Nie widział tego w jasnych barwach. Ba, wiedział, że nie pasował do takiego świata. Zarazem jednak nie potrafił stwierdzić, gdzie znajdowało się jego miejsce. Tu? Tam? Jako bezdomny? Albo...
Nie myśl o tym - nakazał sobie stanowczo, odcinając się od tamtych myśli. Czy zastanawianie się nad tym mogło mu dać cokolwiek pozytywnego? Raczej nie. To wszystko kręciło się wokół jednej, ale zarazem nieprzyjemnej tematyki. Wypaczone, wampirze dziecko, które spędzało teraz czas...
... z ludzkim uczniem, który nadal miał wobec niego jakąkolwiek cierpliwość.
- Rok niżej? -w jego głos wkradło się niezrozumienie. Przekrzywił głowę na lewo, oczami wyobraźni widząc zielonowłosego, który spadł na niewinnych, młodszych uczniów. Prawdę mówiąc, nie do końca zrozumiał, o co chodziło w tym zagadnieniu, zwanym "spadnięcie rok niżej". Więc podświadomie dopowiedział sobie brakujące słowo, które bardziej pozwoliło mu to zrozumieć. Nawet jeśli było błędne to... - Hm... Spadanie sprawia, że można uczyć się tego samego z innymi... - z łatwością wysunął na głos swój wniosek. - Dziwne macie te praktyki. Dużo osób to stosuje? - może chodziło o spadnięcie z piętra? Aoi zaczynał powoli dochodzić do wniosku, że Akademia miała dość dziwne praktyki i obyczaje.
Czarnowłosy nie bardzo wnikał na początku, o kogo mogło chodzić. Sformułowanie pytania w taki sposób, sprawiło, że jego odpowiedź była dokładnie w takim, a nie innym stylu. Ba. Mógłby przez to nawet ową kwestię odłożyć na bok, gdyby nie jedno... Reakcja Nyuu sprawiła, że przyglądał mu się bardziej.
- Hmmm - nachylił się do przodu, uśmiechając się szerzej. -Oya, oya... - nie dopowiedział niczego więcej. Głównie spoglądał na niego z tym samym wyrazem twarzy, który zarazem dopowiadał, że wiedział więcej niż mówił. Kto wie, co mu chodziło teraz po głowie... Mimo jednak tego faktu, nie drążył tego nadal, skupiając się na bardziej "przyziemnej" tematyce. Dostał kilka informacji od zielonowłosego. Nie zareagował na nie od razu. Jedynie kiwnął raz głową na znak, że dotarło to do niego. Tematyka szkoły... Nie wiedział, czy kiedykolwiek zrozumie tą myśl. Po co tworzyć takie miejsce, skoro i tak rozdziela uczniów? Kwestia zdobycia funduszy? Może jeszcze jakiś inny plan... Aoi wątpił, że to jemu przyjdzie do głowy ta wspaniała myśl, jaka kryła się za stworzeniem owego miejsca.
- Idź - przewrócił oczami. Stan prefekta nadal go nie bardzo poruszał, ale jak widać na załączonym obrazku; nie zamierzał mu zabraniać takiej czynności jak uzupełnienie płynów. Za to samemu zaczął składać książki i notatki jeszcze bardziej na bok, by czasem tamten nie zdecydował, że to teraz jest idealny czas na naukę.
Miał wrażenie, że od tego mu pęknie głowa.
- Ha? - powtórzył jego pytanie w myślach. - Nie wiem. Skąd mam wiedzieć, jaki jest ten genialny plan, jaki kryje się za Akademią? - w jego głos wkradła się irytacja. - Ciężko przez to stwierdzić, czy powinni wiedzieć. Obstawiam, że część by to zignorowała, część nie uwierzyła, część byłaby zachwycona... A pozostała cząstka... - wzdrygnął mimowolnie. - Stałaby się jak łowcy. Cholerni maniacy, którzy czerpią przyjemność z aktów dotyczących udręczenia wampirów - jego spojrzenie pociemniało na wspomnienie o łowcach. - Nie umiem stwierdzić, czy wyszłoby to na dobre, czy nie...
No cóż, niezbyt ich kochał.
- A ty? Jak myślisz? - odbił pytanie w jego stronę. - Powinniśmy żyć razem czy w separacji? - nie uśmiechał się już. Jakim był typem człowieka? Po co ja pytam... Życie razem jest niemożliwe... Kto by chciał żyć obok kogoś, dla kogo jesteś jedynie jedzeniem? - pomyślał jeszcze.
Wstał z miejsca, po czym przemieścił się momentalnie tak, że zaraz potem siedział na kolanach, tuż przy Nyuu. Wyciągnął prawą rękę i zaczął się bawić jego kosmykiem włosów.
- Koniec końców jednak możesz być za... W końcu przychodzisz tutaj... Nie obawiasz się, że coś może ci się stać? - położył drugą dłoń na jego głowie. - W końcu mogę być wielki, złym, wampirem... Nawet jeśli cię nie ugryzę jak inny, to mogę zrobić inne, złe rzeczy... - uśmiechnął się niebezpiecznie.
Będąc tak blisko, ciężko było zignorować zapach świeższej krwi. Zwłaszcza z ran, które jeszcze nie zagoiły się do tej pory... Czy trzeba odpowiadać, o co chodziło tak właściwie?
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Gość Pią Lis 01, 2019 3:27 pm

-No nie... -Aoi miał bardziej logiczne i przyziemne myślenie od Yorka, co też działało na korzyść wampira- Uhm. Faktycznie. Praca. Gdybyś potrzebował pomocy w poszukaniu pracy, to możesz śmiało pytać. Może akurat znajdziemy coś, co przypadnie do gustu? Na przykład praca w schronisku dla zwierząt? Pomoc w ogrodzie? Musiałbyś powiedzieć nieco więcej o zainteresowaniach.
I tu chciał wesprzeć kumpla, aby nie musiał krępować się czy zastanawiać, czy może Prefekt pomóc. Pewnie że pomoże, co mogło nie być oczywiste. Wiele rzeczy, w tym budowanie zaufania, przychodzi z czasem. Albo wcale, jeśli nie zechce wpuścić do swego otoczenia kogoś o dobrych intencjach. Czy to z powodu traumy czy własnego charakteru. Skrzat będzie dążyć do tego, aby Aoi chociaż w nim widział jakieś oparcie. A kto wie? Może raz przekonawszy się do człowieka zmieni odrobinę nastawienie do innych ludzi? Może niekoniecznie łowców, ale zwykłych obywateli. Albo zyska przyjaciela wampira, bo będzie umiał i chciał dzielić się swoimi doświadczeniami? Wiele tego do roztrząsania, a czasu niewiele.
-Nie mówię, że będziesz uczyć się przez wiele lat. Dyrektor jest naprawdę miły, sądzę, że byłby w stanie znaleźć też inne rozwiązanie, gdyby coś poszło nie tak.
Nie zakładał, że Cross odmówiłby udzielenia jakiegokolwiek wsparcia, aczkolwiek Dyrektor najwięcej miał do powiedzenia na terenie Akademii. Zapewne miał inne kontakty, lecz to też zależało od nastawienia samego ucznia. Ciężko stwierdzić, nie mógł mówić za bardzo w imieniu Kaiena, tylko swoje odczucia wobec jego postaci.
-Nie... raczej unika się spadania klasę niżej, czy raczej powtarzanie roku. W zasadzie to nie jest mile widziane, lecz skoro tak wyszło, to będziemy mieć podobny materiał.
Lekko speszył się, lecz skoro rozmawiali szczerze, to cóż. Tak wyglądała rzeczywistość Nyuu. Może nie był intelektualistą, ale zapał i upór miał ogromny. Przynajmniej wiadomo, że każdy ma jakieś wady, Zielonowłosy miał ich od groma. Chociażby naiwność poziomu dziecka z przedszkola. Była przyczyną wielu przykrości, jak ta odznaczona na szyi. Najwyraźniej to zdarzenie będzie miało mocniejszy wydźwięk niż powinien, ale może wreszcie Nyuu zacznie uważać?
Cóż, przychodzenie do wampira w takim stanie nie było rozsądne. Nawet jeśli nie mógł jeść ludzkiej krwi, to zapewne pobudzał ośrodki drapieżnika. Ale obiecał, że przyjdzie, to przyszedł.
-Spokojnie, chciałem poznać tylko Twoją opinię. Nikomu nic nie powiem.
Miała to być swobodna dyskusja, choć mrok w oczach Długowłosego, który wspomniał przy tym o łowcach, mroził krew w żyłach. Można było zauważyć irytację, ale naprawdę nie zależało Yorkowi na zdenerwowaniu. Mimo wszystko nie przerywał i uważnie słuchał kolegi popijając szklankę wody. Aoi stwierdził, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi, że ludzie po dowiedzeniu się o wampirach reagowaliby zupełnie odmiennie, bez stałego schematu. I że mógłby powiększyć się nabór na łowców, co wspomnienie o tym szczególnie zdenerwowało Czarnowłosego.
Chyba na poprawę swojego humoru, albo w ramach zemsty, przysiadł blisko Prefekta i kręcąc kędziorek z zielonej fryzury Nyuu niby pytał o to samo, ale i zaczął snuć teorie, które widocznie zaskoczyły Prefekta. Siedział na swoim miejscu, ale kiedy dostrzegł uśmiech i usłyszał o złych rzeczach...
-...J-jakie złe rzeczy...?
Zająknął się i niewinnie spoglądał na Aoi. Znaczy się w tyle głowy właśnie miał retrospekcję z akcji w kuchni stołówki, co spowodowało, że zawiesił się i zbladł znacząco. Jeśli miałby za moment przechodzić podobne ekscesy (albo i gorsze) z kolegą, to chyba serduszko nie wytrzymałoby. Mając rękę wampira na swojej głowie przełknął cicho ślinę i nie czekając na odpowiedź na głupie pytanie, postarał się ogarnąć.
-Wracają do pytania... Uważam, że powinniśmy żyć razem -trochę mało dyskretnie zmienił temat- ale póki wszyscy nie będą szanować się wzajemnie, nie widzę takiej możliwości. Jeśli zwykli ludzie nie byli traktowani przez wampirów jak jedzenie, albo w drugą stronę - ludzie nie dawaliby krwiopijcom takich powodów, to jak najbardziej. Czy ktoś jest łowcą, wampirem czy zwykłym człowiekiem - można współpracować. Aczkolwiek... gdyby rzeczywiście wampiry i ludzie potrafili żyć w zgodzie, łowcy nie byliby już potrzebni. Tak... tak przynajmniej sądzę...
Niby był pewny swoich słów, lecz bliskość wampira peszyła go i lekko rumieniła jego policzki, choć ani na moment nie odwzajemnił uśmiechu. Był za bardzo przestraszony i słaby, żeby próbować się uśmiechnąć w obliczu możliwego zagrożenia. Można powiedzieć, że miał duszę na ramieniu. Wreszcie nie wytrzymał i chcąc uspokoić kołatające nerwowo serce powiedział tak:
-To ugryzienie... nie miało mieć miejsca. Nie można tak robić na terenie szkoły. Co innego, gdyby dawca zgodził się... W każdym razie... gdyby moja krew nie szkodziła Ci, a byłbyś w potrzebie, pomógłbym. Ale nie tak, jak to zrobił tamten...
Odsunął się troszkę z zasięgu ręki wampira. Podciągnął kolana ku sobie i skulił się podpierając plecami ścianę, bo nie czuł się dobrze. Już samo wspomnienie o zdarzeniu przyprawiało o gęsią skórkę, a co dopiero opowiadanie na głos. Z drugiej strony czemu powiedział to Aoi? Chyba nie miał komu za bardzo wyżalić się, co mogło być egoistyczne, choć z drugiej strony potwierdził w ten sposób, że nie przestanie pomagać koledze. Gorzej, jeśli naprawdę Czarnowłosy tylko udawał obojętnego. Jeśli faktycznie byłby w stanie skrzywdzić Nyuu lub innego człowieka. Pewnie miał odpowiednie predyspozycje, jak większość wampirów, ale czy skorzysta z nich? Oby nie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Aoi Pon Lis 04, 2019 1:30 am

- Chyba dyrektor coś tam rzucił hasłem o pracy w szkole też - odpowiedział wampir, zastanawiając się. Próbował myślami powrócić do tamtej rozmowy. - To, co wymieniasz... Widziałem kiedyś takie małe dzieciaki - ze wspomnień o rozmowie przeskoczył na te z jeszcze dalszej przeszłości. - Które się tym zajmowały. Ale... - urwał na moment, spoglądając na prefekta nieco bardziej ostrożnie. - Nieważne - mruknął. Zaczynał wkraczać na nieco bardziej niebezpieczny teren - jego zdaniem. Nie chciał opowiadać o czymkolwiek związanym z dzieciństwem. Nieważne,  z kim miał do czynienia. Gdyby mógł, najchętniej wymazałby sobie wspomnienia z tamtych czasów.
- Huh... Naprawdę? - jego wiara w słowa Nyuu niespecjalnie istniała. Tak samo jak i w to, że kogokolwiek z ludzi obchodziłby los wampirzych sierotek. Zwłaszcza takich, z których potem nie miałby korzyści. Sama Akademia sprawiała dla niego wrażenie, że była przeznaczona dla bogatych rodów, a nie dla zwyczajnych przybłęd. - Masz sporą wiarę w niego samego - stwierdził spokojnie. Nie rozumiał tego. Wyglądało mu to na spore zaufanie i zarazem... nie do końca umiał nazwać to w myślach. Podziw? Szacunek? Nie zamierzał przyznawać się na głos, ale nieco gubił się w tych wszystkich relacjach.
A braki w jego wiedzy... były o wiele większe.
Wysłuchując słowa prefekta, nieco przekrzywił głowę, analizując to w myślach. Spadanie... Niemile widziane... Krzywda? - rzucał hasła w umyśle. - Powtarzanie roku? - popatrzył na niego tępo.
- "Powtarzanie roku"? - powtórzył po nim. - Czyli ponawiania? - mimo wszystko, nie rozumiał z tego nic a nic. Ta szkoła jest dziwna. Najpierw spadanie na innych, teraz powtarzanie wszystkiego... To jakaś inicjacja? - zastanawiał się, nie potrafiąc połączyć to w sensowną całość. Coraz to bardziej odczuwał chęć nie wnikania w dziwne praktyki owej Akademii.
Rozmowa zeszła ze szkoły na dość... intrygujące, ale zarazem istotne kwestie. Współistnienie... Czy coś takiego było naprawdę realne? Jak na to spoglądał ów człowiek? Wsłuchiwał się w jego opinię, zarazem bawiąc się dalej kosmykiem włosów. Specjalnie nie odpowiedział na tamto pytanie, zawieszając w powietrzu nutkę niepewności, dając zarazem wyobraźni pole do popisu. Kto wie, kto wie... Zamiary Aoi'ego nie zostały wypowiedziane na głos, więc nie można było obstawić czegokolwiek pewnego.
Chociaż, czy kiedykolwiek się dało być cokolwiek pewnym przy wampirze?
- To twój pierwszy raz? - spytał się go ledwo słyszalnie.
Widział jego każdą reakcję. Słyszał bicie serca. Oddech. Wyczuwał doskonale lęk, jak przesiąkał ciało mniejszego. Dlatego też w momencie, gdy już zwinął się pod ścianą, zbliżył się jeszcze bardziej, naruszając jego przestrzeń osobistą. Usiadł na kolanach. Wyciągnął obie ręce przed siebie, po czym położył je na policzkach zielonowłosego. Chłodne palce pogładziły delikatnie skórę, by zaraz potem odwrócić głowę tamtego tak, by zmusić go do patrzenia na krwiopijcę. Wkładał w to wszystko tyle siły, by nie zrobić mu szczególnej krzywdy. Znalazł się jeszcze bliżej niego, opuszczając rękę, po czym włożył ją mu momentalnie pod ubranie, kładąc ją za plecy. Tym razem nie ma ucieczki.
- Poczułeś się zgwałcony? Zbrukany? Zniszczony? - spytał się go. Jego oczy nie wyrażały większych emocji, chociaż intensywny kolor mógł wzbudzać ciarki. - Jakby ktoś próbował wyrwać ci z ciała nie tylko krew, ale i duszę? - palcami przejechał wzdłuż policzka, po czym przyłożył je do miejsca, gdzie znajdowało się ugryzienie. W tym przypadku nie dotykał je bezpośrednio, nie ingerował w nic, co zakrywało dwie dziurki. - Uświadomiłeś sobie, że wampiry to nie urocze istotki? - nadal delikatnie go gładził po plecach. - Źle na to patrzysz, dzieciaku. Powinieneś się cieszyć, że skończyło się tylko na tym - zabrał dłoń z jego pleców, przenosząc ją na jego drugi policzek. - Straciłeś jedynie trochę krwi i najadłeś się sporo strachu. Teraz nienawidzisz mojej rasy? - czy losowe wydarzenie spowodowane kaprysem nieznanego mu osobnika sprawi, że Prefekt znienawidzi wszystkie wampiry? Czy w taki sposób tworzyli się potem ci, którzy niszczyli życie jego pobratymcom?
- Jesteś dziwny. Mówisz o pomocy dla mnie... Mimo iż moja obecność napawa cię różnymi emocjami... - nadal nic robił sobie z tego, że naruszał przestrzeń osobistą ucznia. - ... i wątpię, by to były te pozytywne - chociaż rumiane oblicze... od tego wszystkiego miał ochotę jeszcze bardziej męczyć go. - Aż mnie zastanawia, ile właściwie wytrzymasz... - po tym zamilkł, ale nie odsunął się.
Jak w takiej sytuacji sobie poradzi Nyuu?
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Gość Nie Lis 10, 2019 2:36 pm

Nie ukrywał, że wymienione zajęcia głównie wykonywały dzieci, ale to w większości dlatego, że prace były bardziej charytatywne niż majątkowe. Młodzież zaś już szukała lepiej płatnych prac, niekoniecznie zważając na te drobniejsze, lecz równie ważne zajęcia. Najlepiej byłoby, gdyby Aoi powiedział coś o swoich umiejętnościach, albo chęci nauczenia się jakiejś czynności, i to powiedzieć wprost. Ale nie może naciskać aż tyle na osobę, którą miał zachęcać do pozostania w Akademii. Nie potrafił być... nachalny jak niektórzy potrafią. Choć jego upierdliwa słodycz miewa podobne skutki.
-Dzieci i nie tylko. W każdym razie wiedz, że możesz na mnie polegać.
Potwierdził raz jeszcze swoją chęć i determinację, nawet jeśli Czarnowłosy nie skorzysta z takiej okazji. Być może wolał sam znaleźć to, co przypadnie mu do gustu? Albo miał swoją tajemnicę, czym chciałby się zajmować, a z powodu wstydu nie chciał się podzielić wiedzą?
-Hai, i nauczył sporo. Można powiedzieć, że był takim moim ojcem zastępczym. Niedosłownie, on pewnie nie wie, jak wiele mu zawdzięczam. Tak czy siak dzięki niemu mogę uczyć się dalej, choć mogłem zwolnić miejsce dla kogoś innego. Kogoś bardziej potrzebującego. Który może nie powtarzałby roku, czy tak jak zauważyłeś, nie ponawiałby nauczania.
Nie brzmiał sztucznie, serio wierzył w to co mówił, nawet jeśli nie był zrozumiany przez kolegę. On nie zdołał mieć tyle szczęścia w życiu, stąd trudniej było mu uwierzyć w takie bajki. Sposób mówienia Skrzata też miał to do siebie, że przedstawiał wszystko w dobrym świetle. Optymistycznie. Bo taki był, lekkoduszny. Aż ktoś to wykorzystał. Nie raz, nie dwa. Niedawno brutalnie, a teraz zapowiadało się coś podobnego.
Gdy tylko Aoi zanadto naciskał swoją osobą i ograniczył przestrzeń osobistą Yorka, ten otworzył szerzej oczy nie mogąc oderwać ich od rubinowych ślepi kolegi. Kręcenie palcem loczka drugiej osobie to jeszcze nie przestępstwo, ale przysuwając się do ściany Skrzat sygnalizował, że potrzebuje na moment odetchnąć. Tak, zaiste, sprzeczne emocje miotały Prefektem, zwłaszcza gdy bezczelny wampir wlazł mu na kolana i wyszeptał pytanie o ugryzieniu. Chyba o ugryzieniu. Kontekst tego pytania brzmiał dwuznacznie. Nyuu lekko pokiwał głową, że tak, ale nie mógł opanować się drżenia ciała. Nie zareagował ucieczką, kiedy zimne palce Aoi spoczęły na rumieńcach człowieczka, w ogóle nie mógł się ruszyć, jakby doznał paraliżu. Mimowolnie przed oczyma jawiła mu się postać Logana, który w podobny sposób zablokował drogę ucieczki ucznia. Wtedy też poczuł, jak jedna z dłoni zsunęła się z rozgorączkowanej główki Nyuu na jego plecy. Był taki cieplutki jak piecyk. Jak zahipnotyzowany słuchał i patrzył się na kolegę, który podsuwał coraz to bardziej dokładne pytania. Czemu nie umiał tak konkretnie opowiadać o sobie, tylko maglował biednego Prefekta o jego... przeszłych doznaniach? Szczegóły, szczególiki... N-nie był w stanie nic z siebie wydusić, tylko bezsilnie spoglądał na wampira. Gdyby nie ręka krwiopijcy i jego beznamiętne szkarłaty zamiast oczu, uciekłby chociażby samym wzrokiem z Aoi, który chciał ingerować w przeżycie Prefekta. Jakoś ukształtować wydarzenie, być może z korzyścią dla wampirów? Żeby Prefekt nie zrażał się do istot nocnych? Tak jakby... ale stosował dość intymne środki przekazu, i do tego słowa mocno nacechowane, aby mocniej wbić się w mózg Nyuu.
Przesłuchanie wykonane ze strony Aoi jeszcze nie dobiegło końca, ale musiał dziwić się wielce, że Zielonowłosy nie okazywał ani krzty złości, ani nie krzyknął. Czyżby była to powtórka z tego dziwnego aktu na łące, w której Nyuu rozebrał się do samej bielizny? Wiadomo było, że młodzieniec był przytomny, lecz strach jeszcze nie odpuszczał. Chociaż wtedy, kiedy poczuł na plecach dłoń wampira... to nie do końca było takie złe. Właściwie to objął go. Może nie umiał inaczej okazać otuch? A słowa kierowane do człowieka też były swego rodzaju uspokajaczem?
Sam nie wiedział, co powinien zrobić, ale na pewno nie mógł przestać się rumienić. Coraz bardziej przypominał laleczkę, taką w rozmiarze XXXL. Czuł się taki malutki i bezsilny... a Aoi to wykorzystał. Pewnie nie mógł oprzeć się pokusie, jak tamten Logan. Nie mniej Długowłosy nie uczynił większej krzywdy, tylko lub aż naruszył przestrzeń osobistą. Ale nie zranił kłami. Nie wyrwał umysłu od mózgu. Był jedynie lub aż przerażony.
-Ja... ja...
Zaczął powoli odzyskiwać głos, choć połowicznie zakryte oczy powiekami zdradzały zmęczenie. Nie mógł uspokoić oddechu, na nowo przeżywał tamte chwile, a kolega widział w Nyuu gasnące, ale jednak lęki.
-Wtedy byłem naprawdę bliski śmierci. Tamten... nieznajomy... naprawdę wyssał ze mnie wraz z krwią życie. Dopiero mógł mi... inny wampir... wyrwał mnie z ramion tamtego...
Aż zamknął oczy, by unormować oddech. Kręciło mu się w głowie, lecz wreszcie spojrzał trzeźwiej na Aoi. Zielonkawe spojrzenie nawet jakby ożywiło się i uśmiechnęło w jego stronę.
-A teraz Ty próbujesz mnie uspokoić... doceniam starania... ale to troszkę potrwa... dlatego ja nie nienawidzę nikogo, w tym wampirów. Jeśli... jeśli miałbym... kogoś nienawidzić... to siebie.
Czy aby na pewno dobrze to wszystko interpretował? A może był już tak wykończony, że umysł łaknął bardziej niż kiedykolwiek pozytywnego myślenia? Bezpieczeństwa? Nawet jak był w paszczy lwa?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Aoi Sro Lis 13, 2019 2:48 am

Czyż nie mówił, że Nyuu wcale nie jest aż tak niewinny? Już przy pierwszym ich spotkaniu? Czy jakoś tak... Ciężko było przypomnieć sobie na teraz dokładne słowa, które wtedy wypowiedział. Ale popatrzcie. Rumienił się. Nie krzyczał. Nie uciekał. Jego zachowanie i postawa prowokowała go do dalszego zachowania. Na dodatek widoczny, jak i wyczuwalny strach... Dobrze, dobrze... Prefekt nie mógł wiedzieć jednoznacznie, jakie były zamiary wampira. Pocieszenie? Wywołanie strachu? Może coś jeszcze innego... Nie zdradzał po sobie jakichkolwiek zamiarów. Wszystko pozostawiał w domyśle i do interpretacji.
To, co przeszedł młody prefekt... Aoi po części zdawał sobie sprawę, że jego zachowanie mogło wywołać na nowo echo wspomnień tego, co wydarzyło się niedawno. Z drugiej strony...
... sam Nyuu prowokował go do tego.
Każda najmniejsza reakcja była rejestrowana w jego umyśle. Widział przerażenie człowieka i niezdolność do jakiejkolwiek, nawet instynktownej, obrony. W oczach wampira, strach sparaliżował Nyuu na tyle, że nie potrafił się zmusić nawet do próby ucieknięcia. Nie żeby ona wiele dawała... Ale zarazem, czy to nie jest niewerbalny sygnał dający przyzwolenie dla takich czynów?
Bez wstydu dotykał go i głaskał w miejscach, gdzie znajdowały się jego dłonie. Po zadaniu takiej fali pytań, sięgających wprost w świadomość chłopaka, wysłuchiwał reakcji jego ciała. Czekał zarazem na jego kolejne słowa. Czarnowłosy nie był ani trochę speszony własnym postępowaniem. Przez ten cały czas niewiele zmieniło się w jego postępowaniu. Ten sam wyraz oczu, niejasne zachowanie i obserwacja.
Przynajmniej do momentu, aż tamten zmusił się w końcu do mówienia. Nie reagował na to aż do jego ostatnich słów... Które sprawiły, że jego twarz wykrzywił grymas niezadowolenia. Dawało się również dostrzec zalążki gniewu. Lekko się odchylił, zabierając swoje ręce od jego ciała.
- Błąd - odpowiedział czerwonooki wampir. - Obwinianie siebie nie doprowadzi cie do niczego. Możesz się kulić na myśl o wampirach. Albo nienawidzić - w jego oczach zaczęło czaić się szaleństwo. - Nienawidzić tego, który prawie cię zabił - nachylił się ku niemu tak, by stykali się czołami. - Zatopić się w strachu i przeżywać raz za razem ten sam koszmar albo... sprawić, by poczuł się tak samo jak ty - jego ton głosu zrobił się złowrogi na ten moment. Po wypowiedzeniu owych słów, odsunął się od zielonowłosego całkowicie. Mroczna aura, jaką stworzył na ten moment, zniknęła jak za odjęciem czarodziejskiej różdżki, a spojrzenie ponownie stało się normalne.
- Ciesz się, że przeżyłeś. I, że spotkało cię tylko to - w jego głosie czaiło się ostrzeżenie. Krwiopijca zdawał się wiedzieć coś więcej niż sam Nyuu na ów temat. Jednakże nie wypowiedział nawet słowa na ten temat, pozostawiając wiele do domysłu tamtemu. Samemu zaś wstał na obie nogi i chwycił za dół koszulki, próbując ją nieco wygładzić.
W końcu, zawsze mogło być gorzej.
- I co ja mam z tobą zrobić... Niby taki niewinny, a jednak czerwienisz się... Ciekawe, co ci za myśli chodzą po głowie - uśmiechnął się nieznacznie. - Nawet mnie nie odtrącasz... - jego słowa zawisły w powietrzu. - Rany, rany. Czyżbyś miał mi coś do powiedzenia? Chętnie wysłucham - nachylił się w jego kierunku. - Już przy wcześniejszym spotkaniu... Byłeś całkiem odważny, nieprawdaż? - nawiązywał do tamtego momentu, gdy chłopak rozebrał się przy nim. No, pomijając parę szczegółów... Skutek był taki, a nie inny. Zachichotał cicho.
- Jak już opanowałeś swoje niecne myśli, to chodź i przydaj się na coś. Będziesz czytać mi na głos - zdecydował, odwracając się do niego plecami. Nie dawał mu nawet chwili, by pozbierać się po tamtym wydarzeniu. Sam tez ruszył z powrotem do stolika, gdzie znajdował się wcześniej i usiadł po turecku. - Na co czekasz? Tak wielce deklarowałeś się - rzucił, pośpieszając go. Sięgnął po jedną z książek i wyciągnął w jego stronę. Jeśli do tego czasu doszedł do stolika i mógł zobaczyć owe dzieło, ujrzałby klasyczny podręcznik do historii, w którym tkwiła czerwona karteczka. Otworzenie i przeczytanie kawałka, pozwoliłoby zrozumieć, że jest to o okresie Drugiej Wojny Światowej.
- Postaraj się mnie nie uśpić - rzekł jeszcze.
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Gość Pon Gru 02, 2019 5:49 pm

Dlaczego Aoi trzymał go w rydzach strachu? Chciał mu coś przekazać, to na pewno, ale czy nie mógłby w jakiś mniej inwazyjny w przestrzeń osobistą sposób? Może tak chciał mieć pewność, że to, co powie wampir Prefektowi, zostanie wzięte do serca i na poważnie? Lśniące, szeroko otwarte oczy spoglądały na rubinowe ślepia Czarnowłosego, który podjął się edukacji Nyuu w sferze radzenia sobie z problemami, które miały długie kły i lubiły krew. Być może krwiopijca chciał podbudować swoje ego, że poradziłby sobie znacznie lepiej w sytuacji zagrożenia niż Skrzat. Miał okazję podzielić się swoimi spostrzeżeniami i jeszcze mocniej wwiercić się w świadomość Długowłosego.
Ani trochę nie podniósł na duchu Elfa, gdy ten wydukał, kto według niego zawinił. On sam. Jakie zdegustowanie podkreśliło szlachetne rysy wampira, kiedy zdecydował się na nowo zetknąć z człowiekiem sparaliżowanym ze strachu czołem w czoło. Jego zimne z rozpalonym od gorączki i niepoukładanych myśli wirujących po głowie. Prefekt nie drgnął z miejsca, tylko nieznacznie naszły na oczy górne powieki. Od takiego poziomu stresu zaraz wyzionie ducha. Lecz mimo wielkiego dyskomfortu, fizycznego i psychicznego, nie uciekał od Aoi. Jakaś nieznana siła, która trzymała chłopaczka w miejscu, chciała zagłębić się w osobę wampira. W jego tok rozumowania, zachowania. To wystarczyło, by mimo pietra zostać i gapić się w rozmówcę jak sroka w gnat. Nawet, gdy czuł jego oddech na sobie, a on jego. Mroczna aura kolegi nie dawała szansy na porządne uspokajające hausty powietrza.
A właściwie do czego zmierzał Aoi? Naprawdę uważał, że ktoś pokroju Nyuu byłby zdolny do krzywdy? Do zemsty? Nie chodziło o fizyczne możliwości, bo był zbyt chudy i mało wysportowany, ale o zbyt optymistyczne podejście do świata. Według wampira nie powinien Prefekt trzymać się bajek a poznać rzeczywistość i przeciwstawić się jej inaczej niż godząc się na nią. Lekko rozchylił wargi, jakby chciał odnieść się do tej kwestii, lecz nie wydusił niczego. Dopiero, kiedy Aoi powiększył dystans mógł złapać mocniejszy oddech. Odeszła też ta chmura gradowa wraz ze znikającym szaleńczym uśmieszkiem wampira.
Rumieńce nie schodziły, już sam nie wiedział, z jakiego powodu takiego palił raczka. Przy pierwszym spotkaniu robił to, co uważał za słuszne. To nie odwaga, tylko jakiś dziwny instynkt połączony ze spontanicznością. Do dziś sobie się dziwił, ale nie miał czasu na dumania. Wampir wyraźnie naciskał na młodzieńca, który powinien wygarnąć, aby nie pomiatał nim. Ale nie mógł, Nyuu był inny. Od razu, choć chwiejnie i z obawą, pochwycił podaną księgę i już pierwsze słowo natknęło Yorka do płaczliwego stanu. Na nowo zaszkliły się oczy.
-"H-Hibakusha... to określenie potomstwa ludzi, którzy w r-roku tysiąc dziewięćset czterdziestym piątym doznało uszczerbku zdrowia i przetrwało zrzucenie bomb na Hiroshimę i Nagasaki... Podczas nalotu na Hiroshimę zginęło na miejscu ponad siedemdziesiąt tysięcy ludzi, w kolejnych latach następne tysiące osób - na wskutek choroby popromiennej... Eksplozja o sile około piętnastu kiloton trotylu, temperaturze trzystu tysięcy stopni Celsjusza i natężeniu dwustu czterdziestu ośmiu decybeli nastąpiła o godzinie ósmej szesnaście, na wysokości pięciuset osiemdziesięciu metrów. W-wybrano te dwie miejscowości... bowiem leżały na sprzyjającym gruncie do zmaksymalizowania zniszczenia... niecka... otoczona górami... była też miejscem tworzenia się oddziałów... wojskowych..."
Ciekły Nyuu łzy, gdy drżącym głosem czytał wzmiankę o okrutnych polityczno-taktycznych zagraniach na froncie USA-Japonia. Odwet za pomaganie hitlerowcom. Albo dlatego, że miał w sobie tyle już negatywnych odczuć, że nie potrafił już ich dusić w sobie. Słaby, zastraszony, głodny i samotny nie mógł już przeczytać więcej. Przetarł ramieniem zaczerwienione oczy próbując się ogarnąć. Pociągnął parę razy noskiem i skomentował krótko nie mogąc przerwać drżenia palców na trzymanej książce.
-To był odwet Stanów Zjednoczonych za bombardowanie Japonii w Pearl Harbour... Japonia sprzymierzyła się z nazistami i faszystowskimi Włochami gnębiąc i podbijając kraje Europy.
Tak z grubsza, konflikt był głębszy, lecz Nyuu nie za bardzo mógł skoncentrować się na lekturze. Wciąż myślał o tym, co Aoi mu chciał przekazać. Czy rzeczywiście powinien nienawidzić Kucharza? Nie miał takiej natury, choć pierwsze ziarna zostały zasiane ręką Czarnowłosego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Aoi Czw Gru 05, 2019 12:38 am

Jeny, czy czytanie jest aż tak przerażającym zajęciem? - spytał się sam siebie, widząc, że Nyuu... zaczął płakać. O ile wcześniejsze widziane i wyczuwalne emocje rozumiał, o tyle ten wybuch... Zdecydowanie nie. Czarnowłosy mimowolnie nachylił się w stronę człowieka. - Jest straszniejsze niż wampiry?! - uderzyła go ta myśl. Nie umiał połączyć do końca ze sobą faktów. Położył dłonie na kolanach. Przeczytane słowa nie bardzo mu cokolwiek mówiły, a co dopiero wywoływały inne emocje niż zdezorientowanie. Za dużo nieznanych pojęć. - Chyba, że już psychicznie nie wytrzymał - zmienił pozycję tak, by siedzieć na kolanach, po czym nachylił się, kładząc dłonie na stoliku.
- Dlaczego płaczesz? - spytał wprost, postanawiając rozwiać swoje wątpliwości. Nie siedział w jego głowie, nie miał przez to pojęcia, co dokładnie odczuwał Nyuu. Jak dużo skomplikowanych emocji wniósł do tego pomieszczenia i jak bardzo sam Aoi pogłębił niektóre z nich. Część widział, innych mógł się domyśleć, ale to nie sprawiało, że znał wszystkie fakty.
Tak jak i teraz. Dlaczego płakał?
Zaraz po zadaniu pytania, zabrał ręce ze stołu, po czym wstał i udał się do zielonowłosego. Tam też usiadł przed nim na kolanach i sięgnął dłonią po ksiązkę, rozluźniając jego uścisk, by puścił ów przedmiot.
- Dla wszystkich jest to powodem do płaczu? - gdy udało mu się wykonać tą czynność, zamknął podręcznik, kładąc go po prawej stronie. Zaraz potem ujął w dłonie jego twarz... by zaraz potem delikatnie pociagnąć go za policzki dwoma palcami - kciukiem i wskazującym. A potem... przysunął momentalnie swoją twarz, przykładając swoje czoło do jego. Po tej czynności dość szybko odsunął się, dając mu nieco więcej przestrzeni.
- Nie płacz. Albo przejdę do sprawdzenia, w ilu miejscach masz łaskotki - połowicznie zapowiedział, połowicznie zagroził. - Nie będzie żadnej litości.
Swoje ręce też już trzymał przy sobie. Nieważne co zrobiłby teraz prefekt, Aoi nadal przebywał w tej pozycji.
- Naprawdę cię nie rozumiem - przyznał. - Nie wiem, czy jesteś odważny, czy zwyczajnie głupi - westchnął cicho, po czym usiadł po turecku. - Z jednej strony widać, że się boisz, z drugiej, decydujesz się sam z siebie, by przebywać z jedną z takich osób, które zagrażają ci swoim istnieniem. Nigdy wcześniej nie napotkałem się na kogoś takiego jak ty - i to budziło w nim sprzeczne emocje. A one przecież tak wiele miały do powiedzenia, co do dalszych wyborów i decyzji. Zachowanie Nyuu miało wpływ na to, co sam odczuwał... I co pokazywał mu obecnie.
- Jesteś tak beznadziejny, że nie mogę cię pozostawić samego sobie - żachnął, trzymając łokcie na swoich kolanach, po czym położył na dłoniach podbródek. Co za osoba. Jakiś człowiek zdołał wywołać we mnie takie rozdarcie. Aż ciężko uwierzyć, że może istnieć taka osoba jak on. Przygryzł dolną wargę. - Odechciało mi się tej nauki. I tego wszystkiego. Straciłem całkowicie zapał - burknął, przechylając się na lewą stronę. - Dziwny człowiek - dodał jeszcze. - Zawsze taki jesteś?
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Gość Wto Lut 18, 2020 8:18 pm

Łza goniła łzę zostawiając wilgotne ścieżki od oczu do szyi, a część z nich skapywała na czytane stronice. Nie umiał już dłużej tamować płaczu - bez łkania, jednak pełnego słonych kropel. O dziwo nawet ich mnogość nie spowodowała, że Nyuu stracił na słodkości, ale na bank stracił dużo sił i o ile miał przed wizytą wampira jakąkolwiek pewność siebie... zmyła się i zmieszała z przygnębieniem. Tak bardzo chciał przekazać wiedzę czy zachęcić Aoi do lektury, że z początku nie dbał o ilość wylewanych łez, których nie mógł zatrzymać za powiekami. Nie mniej coraz więcej niezrozumiałych myśli rozbudzonych przez Czarnowłosego wypierały rzeczywistość i kazały odpowiedzieć na pytania. Czy naprawdę powinien być tak pobłażliwy dla oprawcy? Może krnąbrny młodzieniec, u którego był w kawalerce, miał rację? Zemścić się? Znienawidzić? To normalne być złym na kogoś, kto już był przesiąknięty złem? Ale przecież co mógł zrobić Prefekt? Byłby lepszym, gdyby uczynił to samo, co tamten kucharz ze stołówki?
Popełniał wiele błędów, może wreszcie dzięki Aoi zrozumiał, że przez brak odpowiedniej reakcji na zdarzenia wpędzał się w kolejne kłopoty, w kolejny ból, który był w dziecinnej duszy Zielonowłosego. W pewnym sensie był tak samo zdezorientowany do życia w społeczeństwie jak wampir, choć nie przeszedł takiego piekła jak wampir. Cóż, nie na własnej skórze. Stracił przez złą osobę rodziców w młodym wieku. Ale on sam żył. Zalany łzami, niemogący stać się prawdziwym mężczyzną, niemającym pomysłu jak wyjść z impasu. Jak znów rozweselać innych i samemu przy tym nie cierpieć.
Z tych niemych dołujących rozmyślań wyrwało go pytanie Rubinowookiego, który aż zbliżył się do Prefekta. Ten drugi zrobił się jeszcze czerwieńszy, było mu potwornie wstyd, że drżał, że ciekły krople po policzkach, że był taki słaby na zewnątrz i wewnątrz. Odrobinę spuścił główkę.
-Prze...praszam...
Niczym dziecko przetarł przedramieniem mokrą od łez twarz, choć drugą ręką dalej trzymał książkę. Ponownie poprawił chwyt trzęsącymi się dłońmi, choć zaraz inicjatywę nad lekturą przejął kolega, który drążył dalej. No tak, York nie odpowiedział na pytanie, jedynie przeprosił za swoje zachowanie. Zadrżały mu wargi, a z oczu popłynęły znów gorące łezki. Te błyszczące diamenty skapywały przy spuszczonej głowie od razu na podłogę.
-N-nie... nie dla wszystkich... Nie czuję się najlepiej.
Nie był wylewny w wyjaśnieniach, to wszystko przez rozchełstane emocje, które hasały i pustoszyły jego zielonkawe ja. Już miał na nowo odczytać łamliwym głosikiem kolejne linijki, gdy książka została mu definitywnie odebrana, a potem nagle poczuł na swoim rozpalonym obliczu lodowate, smukłe palce Aoi. Mimochodem podniósł główkę i wlepił pełne łez oczka w wampira. Drobny chłopaczek trząsł się jak osika, ale nie ze strachu przed rozmówcą. Prędzej ze strachu, że Nyuu na nic mu się nie przyda, że skoro jest taki marnym w nauczaniu, że beczy przy lekturze, to przestanie być mu potrzebnym. Że wampir zniechęci się jeszcze bardziej do uczelni przez zły przykład dawany przez Yorka.
Nigdy nie darowałby sobie utraty Aoi.
Zimne palce gładziły miękkie policzki Nyuu studząc gorączkę i przygaszając płacz. Roztrzęsiony dotąd człowiek odrobinę osowiał, ale przynajmniej ustały dreszcze. Ten dotyk wcale nie bolał, wręcz koił roztargane nerwy. Otrzeźwiał całkiem przy zagrożeniu o łaskotkach, aż cicho pociągnął noskiem próbując wyciszyć już całkiem smutek.
-Uhm, nie miałbym żadnych szans przed tobą.
Jeszcze z dwa pociągnięcia noskiem, przetarcie oczu rękawkiem i dwa wdechy, by już zatamować ściekające łzy. Podrażnione oczy czy nosek jeszcze nie wróciły do normy, przynajmniej już nie płakał. Groźba wampira była przekonująca. Wodził teraz za nim wzrokiem i wielce speszony wysłuchiwał uwag na swój temat. O ile był przyzwyczajony do epitetów, że jest dziwakiem, to do tego, że nie może pozostawać sam ze względu na swoją beznadziejność - to w pewnym sensie nowość. Ignis podskórnie wyznawał tą zasadę będąc u boku Nyuu, ale nigdy nie usłyszał takich wniosków na głos. Nawet lekko uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy o tym Aoi żachnął i kręcił się siedząc po turecku przed prefektem. Ten wampir mimo małego obycia we społeczeństwie potrafił czytać z ludzi jak z otwartej księgi. Nie musiał znać trudnych pojęć, aby pojąć trudne zagadnienia. To dopiero jest przydatna sprawa w życiu.
-Chyba tak -ostrożnie usiadł po turecku przed wampirem, bo już mocno kręciło mu się w głowie od tego wszystkiego- przynajmniej raz w życiu przydało się moje "dziwactwo"... Dzięki niemu mogę cię choć trochę poznać.
Oparł się mocno plecami o ścianę i przechylił głowę ku tyłowi z na moment zamkniętymi oczyma. Miał problem z płynnym oddychaniem.
-Może faktycznie jestem głupi myśląc, że kiedyś będę dla ciebie kolegą, a nie tylko przypominajką o uczęszczaniu do szkoły. Wiem jedno na pewno - ty nie jesteś głupi. To, że nie ciągnie cię do nauki tutejszych przedmiotów wcale nie oznacza, że nic nie wiesz. Przynajmniej jesteś dociekliwy, i tylko spotykanie mało-inteligentnych jednostek sprawia, że irytujesz się. Jak teraz.
Otworzył niemrawo oczy i utkwił zielone tęczówki w stronę kolegi.
-Wiesz... bałem się tu przychodzić. Nie dlatego, że jesteś wampirem i masz wiele możliwości uczynienia mi krzywdy. Ale dlatego, że dowiem się, że nie chcesz mnie już widzieć, chociażby przez moją głupotę. Skoro jednak nie możesz pozostawić mnie samego... jestem dużo spokojniejszy.
Uśmiechnął się niemrawo, lecz i z nutą smutku. Powinien chyba już iść, zajął zbyt wiele czasu koledze. Był jednak tak słaby, że próbował się na nowo podźwignąć na nogi, a tylko zadrżał w miejscu. Utknął u kolegi na podłodze nie mogąc wstać. Był wypłukany z jakiejkolwiek energii, a nie chciał dzwonić po pielęgniarkę. Mogłaby nieopatrznie zrozumieć sytuację i posądzić ucznia o pozbawienie Prefekta krwi.
-Nie miałbyś nic przeciwko... gdybym zdrzemnął się na jednej z twoich uroczych poduszek?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Aoi Sob Lut 22, 2020 10:46 pm

Nie potrafił tego zrozumieć. Zachowanie, które widział u Nyuu, przeciwstawiało się z tym, co znał do tej pory. Z drugiej strony... sięgając pamięcią wstecz, nie potrafił sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek rozmawiał z jakimś człowiekiem w normalnej sytuacji. Znaczy się, w takiej, gdzie nie nie spotykała go żadna krzywda. Dopiero od niedawna mógł całkowicie czuć smak wolności... jednakże to nie sprawiło, że chętnie trzymałby z kimkolwiek, zwłaszcza innej rasy.
Więc jako ogólny schemat zachowań ludzi mógł wybrać to, co widział u Nyuu. Nie zmieniało jednak to faktu, że wiele z rzeczy jakie ujrzał obecnie, była dla niego owiana tajemnicą. Płacz przed książką. Niespotykane pojęcia. Dziwne słowa. Dodatkowo oprawione to emocjami wynikającymi z kilku wydarzeń. Czy tak rzeczywistość się miała? Relacje między ludźmi? Tymi, którzy nie byli bezdusznymi potworami, wołającymi na siebie "łowcy"? Nie mógł nawet uchwycić się nikłych wspomnień z dzieciństwa, by móc porównać. No i... nie istniała szansa, by w inny sposób pogłębił swoją wiedzę na ten temat. Nie zamierzał wchodzić w interakcję z kimkolwiek więcej, gdy tego nie musiał.
Obserwował uważnie to, jak zielonowłosy próbował się uspokoić. Zapłakana, zmęczona i wykończona psychicznie istota. Dziwak. Dlaczego, pomimo bycia słabym, zdecydował się tutaj pojawić? Dlaczego, pomimo strachu, chciał rozmawiać z Aoi'm? Dlaczego, pomimo sprzeczności jaką mógł tutaj doświadczyć, nie uciekł jeszcze z krzykiem? Nie umiał zrozumieć tego. Tak samo jak i siebie. Nie wyrzucił go. Prowadził z nim rozmowę - przynajmniej jej namiastki. Zbliżał się do niego, obserwując bacznie jego reakcje na różne zachowania. Czuł, że jest sprzeczny dla siebie samego. Wewnątrz niego walczyły ze sobą dwie skrajne emocje. Jednakże przed nimi przebijała się swojego rodzaju dodatkowa. Fascynacja.
I to mogło sprawić, że jeszcze nie zakończyła się ta rozmowa.
- Więc? Co się takiego dowiedziałeś o mnie? - spytał się wampir. - Pod jakim względem mnie poznałeś?
Jaką właściwie miał opinię teraz o Aoi'm? Uważał go za tego samego osobnika, na którego prefekt napotkał nie tak dawno temu? Czarnowłosy nie umiał wyobrazić sobie innej odpowiedzi. Nie przejmował się tym mimo wszystko.
- Oya, oya. Ale cię wzięło na wyznania - żachnął, podpierając głowę jedną ręką. Jego wzrok zrobił się bardziej beznamiętny. - Nic nie wiesz, a wysuwasz śmiało takie wnioski. Chociaż... - jego spojrzenie zrobiło się nieco bardziej podejrzliwe, a on zaczął zastanawiać się nad czymś. Czy i na ile zdecydowano się prześledzić jego przeszłość? Bycie w naiwności i uważanie, że dla innych to była wielka tajemnica... chyba nie mógł sobie pozwolić na coś takiego. Tyle, że kto i ile wiedział? I jak zamierzał wykorzystywać to?
Poczuł nieprzyjemny dreszcz na plecach.
- Hm? Nie. To tylko ty. Jesteś dość... eee... prostą linijką? - prostolinijny. Stan chłopaka nie sprawiał, że zamierzał ubierać swoje słowa w bardziej ładniejszą szatę. - Kolegą? - uniósł nieco brwi. Człowiek chciał się z nim zakolegować? Aż miał ochotę spytać na głos: "Po jaką cholerę?". Chciał jednak uśpić jego czujność? A nie, chwila.
Przecież to dziwak.
Skinął lekko głową, przytakując własnym myślom. Nie wyjaśniało to jednak wielu spraw. Jednakże póki co...
- Jesteś zbyt beztroski - stwierdził bez żadnych emocji. - Jestem jednym z wielu wampirów. Równie dobrze mogę chcieć zwyczajnie zrobić coś nieprzyjemnego, a sięgam po to okrężną drogą. Pewnie nie wziąłeś to nawet pod uwagę? Głupi, dziwny i niemyślący człowiek - Wiesz, że cię to kiedyś zgubi? Nawet jeśli nie groziła mu obecnie śmierć ze strony czarnowłosego... Inny jego pobratymiec może mieć odmienne podejście do prefekta.
Wzruszył ramionami, stając na obie nogi.
- Na własną odpowiedzialność - odpowiedział mu, otrzepując kolana. Czerwone oczy na moment śledziły kolejne poczynania chłopaka. Patrzył tak przez kilkanaście pierwszych sekund, nim odwrócił głowę i przeszedł do zebrania w jeden stos książek, oraz zeszytów. Zdecydował się już odpuścić naukę. Położył dłoń na powstałej kupce. Niełatwo było przestać się zastanawiać nad kwestią dotyczącą tego... dlaczego podjął się tego. Pozostał w szkole, próbując się czegokolwiek nauczyć. Wiedział, że rzucił się na bardzo głęboką wodę. Nie posiadał potrzebnej wiedzy, by pojąć cokolwiek związanego z Akademią. Westchnął bezgłośnie. To i tak lepsze niż przeszłość. Im mniej widzę ludzi na oczy tym lepiej. Przeklęci łowcy.
Czarnowłosy stał tak w miejscu... aż do momentu, gdy jego słuch wyłapał, że Nyuu pogrążył się w śnie. Mrugał ślepiami, odwrócił się i zbliżył się do chłopaka. Przykucnął przy nim i wyciągnął dłoń, dźgając go lekko w policzek jednym palcem.
- Rzeczywiście zasnął.
Stwierdził, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Oczywiście, będąca zarazem dla niego całkowicie absurdalną. Zmęczenie zmęczeniem, ale jakoś nie potrafił pojąć umysłem czegoś... jakby to nazwać... zaufanie? Na pewno lekkomyślność. Nie wiedział, co siedziało mu w głowie. Nie rozumiał. I nie potrafił stwierdzić przez to, czy każdy człowiek potrafił się tak beztrosko zachowywać. Jak bardzo ludzie różnili się od psychopatów polujących na jego gatunek? Samozwańczych obrońców?
Szczerze mówiąc...
Zmrużył nieco ślepia, zabierając już palec. Wstał z miejsca, pozostawiając zielonowłosego na podłodze...
...
... a gdy chłopak już ocknie się, mógł poczuć ciężar na sobie. Po krótkich - lub nieco dłuższych - oględzinach, dało się zobaczyć, że znalazł się pod stosem różnego typu ubrań, zakrywających go od stóp do głowy. Czarnowłosy wampir znajdował się...
... właściwie tuż koło niego, zarazem ujmując w palce podbródek chłopaka.
- Hmm, ciekawe... - mruknął sam do siebie, patrząc wprost na jego twarz. - Rozpacz i spokój... Sam tego nie rozumiem - puścił go, siadając obok po turecku. Wpatrywał się w chłopaka tym samym wzrokiem, jakim została niegdyś uraczona pewna zabawka...
A raczej pewien pluszak.
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Gość Nie Lut 23, 2020 3:11 pm

Można powiedzieć, że Nyuu również nigdy przedtem nie miał do czynienia z tak skomplikowanym wampirem. Bardzo nietypowa mieszanka dystansowania się i podzieleniem się radami. Być może faktycznie Aoi chciał tylko uśpić czujność przestrzegając przed zbyt szybkim zaufaniem, ale z drugiej strony mógł nic nie wspominać. Jak już wampir zauważył, Prefekt nie należał do najostrożniejszych osób, wręcz wierzył w dobro każdej istoty, nawet jeśli nie było ku temu logicznych podstaw. York miał swoje, niezrozumiałe powody, być może pokręconą drogę dedukcji, którą nie dało się tak łatwo naprostować. Nie pomagała prostolinijność czy dziecinne zachowanie. Aż dziwne, że ktoś taki został Opiekunem Klasy Dziennej.
Z drugiej zaś strony Czarnowłosy nie przeganiał ucznia, rozmawiali ze sobą o różnych sprawach i to w dość intymny sposób. Tak bezpośrednio łamiąc przestrzeń osobistą swą bliskością, dotykiem, bystrym wzrokiem i drążąc trudne tematy na wskroś. Nie dzielił się entuzjazmem, tylko rzeczywistością zniekształconą przeszłością i nieufnością do gatunku ludzkiego. Do łowców, do swoich oprawców. Być może gdyby nie ciekawość, w ogóle nie próbowałby swoich sił z okiełznaniem gatunku ludzkiego. Być może trzymała go jedynie obietnica, którą Nyuu starał się jak mógł realizować, choć bez większych sukcesów. Przynajmniej on i Kira mają dach nad głową do końca semestru, lecz co będzie dalej, jeśli zaniedba szkołę?
Istniał też trzeci powód, który oplatał tę dwójkę bohaterów i nie był wprost wytłumaczalny. Najprościej - Przeznaczenie. Czy jednak da się tym jednym słowem opisać wszystko, co do tej pory zaszło między nimi? Dwa różne światy miały mieć niedługo wspólny mianownik, lecz nikt nie powiedział, że to dobrze. Może nigdy nie powinni znać się, bo za bardzo namieszają sobie w życiu?
Jak bardzo jeden drugiego potrafił zmienić? Nyuu wydawał się być bardziej plastyczny pod względem bodźców, lecz miał tak głęboko zakorzenione niezdrowe czy nienormalne postrzeganie świata, że może minąć bardzo wiele czasu. Chyba że ów zielona plastelina wpadnie w ręce odpowiedniego rzeźbiarza.
-Uhm, m-może źle to zabrzmiało... jeszcze nie poznałem cię na tyle, aby móc powiedzieć, że taki a taki jesteś, bo minęło mało czasu, ale... -poprawił ręką kosmyk włosów, który spływał po mokrej buźce i przykleił się do jego policzka- ...ale dziękuję, że dajesz taką możliwość.
Młodzieniec starając się już nie płakać patrzył się pilnie i słuchał jak uczeń nauczyciela na Rubinowookiego, który nie miał problemów z ocenieniem Prefekta. Nie krępował się nazywając go poniekąd prostakiem, co jakoś szczególnie nie uraziło Nyuu. Ani to, że dawał mu do zrozumienia, iż swoim zachowaniem mógł prowokować innych do złych uczynków. Bardziej słuchał tego pod kątem tego, jak inni mogą go spostrzegać. Nie myślał, że Aoi celowo chciał go obrazić.
-Tak, kolegą, o ile mogę nim być.
Nawet uśmiechnął się pogodnie. Nie mówił, że wampir nie mógł być kolegą, tylko że on, głupi człowiek mógł nie mieć przywilejów, by zyskać takie stanowisko w hierarchii Czarnowłosego. Spuścił jednak głowę, gdy Belfer wypomniał jego lekkomyślność i to, że mógł źle spostrzegać znaki Aoi. Że istniała możliwość otumanienia dla późniejszych, niezbyt miłych celów, jak nie z jego ręki to z innych wampirów. Wtedy pomyślał o tym Kucharzu, który faktycznie nie oponował długo przed okazaniem nieodpowiednich gestów i mocy. Wzdrygnął się na to wspomnienie, jednocześnie musiał przyznać rację młodzieńcowi - za szybko nabierał ufności. Znowu mętlik w głowie. Wolał traktować słowa Aoi jako rady, a nie zapowiedź, że sam padnie jego ofiarą. Tylko jaka była prawda?
Mimo wszystko zaufał, skoro podziękował skinieniem głowy za możliwość drzemki i "na własną odpowiedzialność" podczłapał na czworakach w kierunku najbliższej poduszki. Wystarczyło pół minuty, żeby zamknąć powieki i zasnąć. Podkurczył kolana ku tułowiowi, spał w pozycji embrionalnej i drżał z zimna. Był taki słabym człowieczkiem, że wystarczyło teraz zanurzyć kły w jego poranionej szyi i dokończyć to, co zaczął Logan. A jednak zamiast kłów wampir wcisnął palec w policzek Skrzata i badał stan śpiącego. Nyuu nie drgnął na ten gest, bardziej trząsł się z powodu chłodu.

***
Nie mniej obudził się zakopany pod ubraniami, a pierwsze co poczuł po pobudce to kościste palce Aoi, którzy przyglądał się zarumienionej, ale zdrowszej twarzy Prefekta. Sen był najlepszym lekarstwem, nie mniej zabierał sporo czasu. Gdyby jednak nie czuwanie kolegi, możliwe że nie obudziłby się wcale. Nie usłyszał, co mruczał do siebie wampir, kiedy wpatrywał się w dobudzające się oblicze Nyuu, ale poczuł ulgę mogąc znów widzieć niesfornego, bardzo tajemniczego ucznia. Którego miły wzrok nie umknął uwadze.
-Cz-cześć... jak tam?
Zająknął się cicho, bo zrobiło mu się dziwnie ciepło, kiedy miał przy sobie Czarnowłosego - tak jak mówił, nie zostawił go samego. Powolutku podźwignął się na chudych ramionach i poprawił nieład na głowie. Ukradkiem ziewnął, więc na moment zaszkliły mu się oczy jak laleczce z porcelany. Spojrzał bardziej przytomniej siedząc po turecku na ubrania, którymi był przykryty i pochwycił w palce pierwszą część garderoby.
-Poukładam.
Oznajmił najspokojniejszym głosem, jakim mógł powiedzieć po tym zwariowanym, trudnym dniu. Składał ciuchy w kosteczkę w milczeniu, ale i z uśmiechem, jakby sprawiało mu to radość. Nieopatrznie zauważył na zegarku, która była godzina. Momentalnie wzdrygnął się i szybko poderwał się na chude nóżki. Odrobinę za szybko, bo musiał sobie teraz masować skroń od odpływu krwi z mózgu.
-Rety, przepraszam, jest strasznie późno...
Miał tyle do zrobienia, a połowę czynności przewidzianych w harmonogramie umknęło przez spotkanie na stołówce i tutejszą drzemkę. Choć wizyta u Aoi to jeden z najmilszych akcentów tego dnia.
-Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że zająłem ci dużo czasu. I za to, że przez połowę spałem... przepraszam raz jeszcze.
Poprawiał jeszcze poduszkę, żeby była bardziej puchata. Nie chciał zostawiać po sobie bałaganu. Już i tak namącił sobie i wampirowi w głowie, tego tak łatwo się nie wysprząta.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Aoi Pią Lut 28, 2020 10:02 pm

Gdy dotarło do niego, ze prefekt już nie spał, odwrócił głowę. Starał się zapanować nad sobą, jak i powrócić do poprzedniego stanu. Finalnie skończyło się na tym, że odwrócił się do niego plecami, w dość gwałtownym ruchu.
- Nużąco - odpowiedział mu. - Nie żeby cię to coś obchodziło - burknął dodatkowo, zarazem krzywiąc się nieznacznie. Przyłożył dłonie do twarzy i potarł ją nieco, wywołując u siebie ból. Byleby zdołać "odświeżyć" umysł i zignorować fakt, jaki się dopiero co dokonał. No, ale...
... myślicie serio, że to takie łatwe?
Odwrócił się o dziewięćdziesiąt stopni, po czym spojrzał z ukosa na człowieka. Jego mimika twarzy zrobiła się nieco bardziej zachmurzona, starająca się zarazem maskować poprzednią. Rozszerzył usta, pokazując mu jeden z kłów.
- Do szafy - zakomenderował mu, gdy usłyszał o składaniu ubrań. Ilość ubioru, który znalazł się na zielonowłosym mógł świadczyć, że zwyczajnie wyrzucił na niego całą zawartość. Więc trochę zabawy go czekało z tym wszystkim, a wampir nie kiwnął palcem, by mu pomóc. Siedział w tej pozycji, sprawiając wrażenie naburmuszonego, jednakże nadal obserwował go.
Westchnął cicho, widząc jego gwałtowną reakcję. Uniósł ręce i przyłożył dłonie do oczu.
- Idź się umyć - powiedział, podnosząc się z miejsca. Wyprostował się, po czym potarł ramię. - I cicho z tymi przeprosinami. Nie chcę słuchać pustych słów - zbliżył się do niego, po czym położył rękę na jego głowie. - Sprzątanie. Mycie. Bez dyskusji.
Nie wyglądał na takiego, co przyjmowałby odmowę. Jeśli Nyuu podjąłby się czegoś, co wyrażałoby sprzeciw, zostałby uraczony krzywym spojrzeniem. I o wiele mniejszą tolerancją, skutkującą odstawieniem pod drzwi danego pomieszczenia.
- Jest dość wcześnie - zauważył jeszcze. - Dopiero robi się jasno - wzruszył ramionami.
Aoi

Aoi

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Czarne, długie włosy, czerwone oczy
Zajęcia : Nocne
Moce : Ochrona, Lód, Urok


https://vampireknight.forumpl.net/t3514-aoi#75969 https://vampireknight.forumpl.net/t2481-aoi#52430 https://vampireknight.forumpl.net/t4134-mala-kawalerka#90672

Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Gość Nie Mar 01, 2020 11:30 am

Musiał przyznać, że gościnność Aoi była naprawdę wielka, choć gospodarz starał się jak mógł nie dawać tego po sobie poznać. Czyny mówiły za siebie: zadbał o to, by Nyuu spał pod ciepłym okryciem; nie budził go podczas wymuszonego snu; siedział tuż obok dla towarzystwa; przede wszystkim nie zostawił go samego. Potrzebował bezpiecznego snu bezpośrednio po trudnym, przerażającym dniu, w którym mógł stracić życie.
A zyskał przy tym wiedzę o Czarnowłosym, który mimo oschłości i dość stanowczej postawie łamiącej przestrzeń osobistą postanowił zająć się Prefektem. Gdyby w jakimś tam stopniu nie zależało mu na Elfie, to nie starałby się mu wtłuc do głupiutkiej główki poważnych rad życiowych i tego, że niekiedy nie można przebaczać, a wręcz zadośćuczynić krzywdzie. Do tej pory kołatało mu to pod burzą zielonych włosów. To miłe, że troszczył się o dobro człowieka, Nyuu tym bardziej postara się, aby Rubinowooki miał lepsze życie - na uczelni lub w ostateczności poza nią, jeśli nie będzie mógł znaleźć swojego miejsca.
-Aha... -mrugnął oczętami przeciągając się w kręgosłupie- ...to nie takie proste, żeby nie obchodziło.
Uśmiechnął się słodko i zajął się ubraniami, które miał na sobie. Wywalona garderoba musiała, zgodnie z poleceniem gospodarza, znaleźć się w szafie. Nie protestował, kiedy to samodzielnie układał ubrania. Od czasu do czasu tylko pytał się, czy w danej szufladzie trzyma koszulki czy może samodzielnie wybrać lokalizację. Jeśli Aoi dałby mu wolną rękę, to nie dość, że rozdzieliłby kategoriami, to jeszcze kolorami (o ile wampir posiadał coś bardziej kolorowego niż to co miał na sobie) i odcieniami od najjaśniejszego od lewej do najciemniejszego po prawej. Normalnie jakby pracował jakiś czas w dziale z ubraniami i miał to we krwi.
Bezpośrednio po porządkach rzucił okiem na zegarek, stąd przerażenie i gwałtowniejsza reakcja. Naprawdę powinien iść, gdy gospodarz zalecił mu w tonie rozkazującym umycie się i zaprzestanie przeprosin. Nyuu niepewnie utkwił oczka w Aoi, co już mogło dać wampirowi znać, że jednak szykował się jakiś malutki bunt. Na nic zdało się położenie ręki na główce niższego kolegi, który jeszcze bardziej zarumienił się.
-Ale... ale... ale... uhm, co robisz?
Zająknął się i speszył, już dość narobił kłopotów, a tu wampir dosłownie wziął go za barki, podniósł jak laleczkę i odstawił pod drzwiami do łazienki. York nie wierzgał nóżkami, był jak pacynka, teraz z dość mocno wybałuszonymi oczkami z wrażenia. Chyba nie mógł odmówić Rubinowookiemu. Miał dar przekonywania, hehe. Podrapał się w tyle głowy na kolejne słowa Aoi. Dla niego było wcześnie, ale dla Nyuu już późno.
-Tak, jasno... Budzą się uczniowie Klasy Dziennej. Zaraz zaczną się zajęcia... Eeto... najpierw umyć się, tak.
Pochwycił za klamkę i zaraz schował się w łazience. Nie miał śmiałości brać u niego prysznic, choć z drugiej strony... przydałoby się odświeżyć zmęczone ciało. Jeszcze nie zmył do końca z siebie krwi, co mogłoby niepokoić innych uczniów. Niebawem na podłodze wylądowały spodenki, majtki, góra i wlazł do prysznica. Mała łazienka pomieściła Skrzata i jego potrzeby, które zmywał ciepłą wodą spod dyszy prysznica. Niestety znów zrobiło mu się słabo, kiedy dostrzegł pod stopami blado-czerwone strugi wody. Nawet widok krwi w takiej postaci powodowała, że Prefektowi robiło się niedobrze. Starał się nie patrzeć w dół, ale z drugiej strony musiał znów opłukać stopy brodzące w posoce. W końcu nie wytrzymał i szybko zakręcając baterię z wodą wypadł z kabiny, by dopaść muszlę klozetową i zwrócić nikłą zawartość żołądka. Klęcząc przed toaletą wyrzucał z siebie raz po raz kolejną dawkę żółci.
Chyba będzie musiał poprosić pielęgniarkę o zwolnienie lekarskie.
Jakoś ogarnął się wreszcie, po chyba godzinie, i już czysty wyszedł z łazienki. Nie miał bladego pojęcia, ile czasu mu to zajęło, ale i tak był bardzo wdzięczny Aoi za cierpliwość. Rety, nie wiedział, co mógłby zadośćuczynić... nie powie o tym już na głos, bo znów wampir zarzuciłby mu puste słowa. Poprawił jeszcze szczotką fryzurę i wyszedł z łazienki.
-Musimy przełożyć następne spotkanie o kilka dni. Chciałbym już być całkiem zdrów, zanim znów porozmawiamy ze sobą... Dziękuję za gościnność i rady, dałeś mi sporo do myślenia. Do zobaczenia Aoi.
Pomachał wampirowi na do widzenia, pogłaskał jeszcze Kirę po główce, kiedy ją wymijał i udał się do akademickiej rzeczywistości.
A szkoda, rozmowa z wampirem otworzyła mu oczy bardziej niż wszystkie wykłady na uczelni razem wzięte.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Przecież Cię nie ugryzę Empty Re: Przecież Cię nie ugryzę

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach