"When the hunter becomes the prey.."
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 1 z 1
"When the hunter becomes the prey.."
Potrzebowała odpoczynku od tego wszystkiego. Odpoczynku od Yokohamy. Odwiedziny wuja były jak manna z nieba. Wypuszczona z lochów niespełna miesiąc temu próbowała się odnaleźć w tym świecie. Przeklinając dzień w którym wpadła na Astera niemal każdego dnia od ponad 2 lat. Otworzyła się przed nim i pozwoliła mu złamać sobie serce. Potem klan dowiedział się o tym że dała schronienie jakiemuś wampirowi i wszystko się skończyło.
Zerknęła przed okno samolotu wpatrując się w cel podróży. Byli prawie na miejscu.
- Cieszę się że postanowiłaś się ze mną wybrać do Włoch.. spodoba ci się tam.. z dala od Oświaty Łowieckiej i z dala od naszego klanu.. odpoczynek dobrze ci zrobi Saiyuri.. - powiedział z łagodnym uśmiechem. Dziewczyna jedynie przytaknęła ani na chwilę nie odwracając wzroku od pięknego widoku malującego się za oknem.
***
Włochy wcale nie były takim złym miejscem. W Torino nawet jej się podobało, choć tęskniła za swoimi rodzinnymi stronami. Idąc leśną ścieżką przez gęsty las, prowadziła kundelka na smyczy. Pies nawet nie był jej, po prostu się nim zajmowała. Właściciel czworonoga był sąsiadem jej wuja i poprosił o opiekę nad swoim pupilem podczas swojej nieobecności. Saiyuri nie miała nic przeciwko drobnej odpowiedzialności, kochała zwierzęta. Ten spacer nie różnił się niczym od poprzednich, do momentu gdy Azor szarpnął gwałtownie smyczą, wyrywając się dziewczynie i ruszając w krzaki jakby coś go opętało. - Stój! Do nogi! Słyszysz?! Azor do nogi kurwa! - zakrzyknęła za nim wbijając się w gęstwinę. Zasłoniła jedną ręką twarz żeby gałęzie nie pocięły delikatnej skóry jej twarzy. Miała na sobie czarną koszulkę z krótkim rękawkiem i krótkie spodenki. Czuła jak cienkie łodyżki smagają ją po nogach i rękach. Słońce już dawno zaszło, było ciemno wszędzie ale przecież nie pozwoli żeby pies zaginął. Jutro wracał właściciel! Biegła prawie na oślep, jedyne czym się kierowała to szczekaniem z oddali.
Zerknęła przed okno samolotu wpatrując się w cel podróży. Byli prawie na miejscu.
- Cieszę się że postanowiłaś się ze mną wybrać do Włoch.. spodoba ci się tam.. z dala od Oświaty Łowieckiej i z dala od naszego klanu.. odpoczynek dobrze ci zrobi Saiyuri.. - powiedział z łagodnym uśmiechem. Dziewczyna jedynie przytaknęła ani na chwilę nie odwracając wzroku od pięknego widoku malującego się za oknem.
***
Włochy wcale nie były takim złym miejscem. W Torino nawet jej się podobało, choć tęskniła za swoimi rodzinnymi stronami. Idąc leśną ścieżką przez gęsty las, prowadziła kundelka na smyczy. Pies nawet nie był jej, po prostu się nim zajmowała. Właściciel czworonoga był sąsiadem jej wuja i poprosił o opiekę nad swoim pupilem podczas swojej nieobecności. Saiyuri nie miała nic przeciwko drobnej odpowiedzialności, kochała zwierzęta. Ten spacer nie różnił się niczym od poprzednich, do momentu gdy Azor szarpnął gwałtownie smyczą, wyrywając się dziewczynie i ruszając w krzaki jakby coś go opętało. - Stój! Do nogi! Słyszysz?! Azor do nogi kurwa! - zakrzyknęła za nim wbijając się w gęstwinę. Zasłoniła jedną ręką twarz żeby gałęzie nie pocięły delikatnej skóry jej twarzy. Miała na sobie czarną koszulkę z krótkim rękawkiem i krótkie spodenki. Czuła jak cienkie łodyżki smagają ją po nogach i rękach. Słońce już dawno zaszło, było ciemno wszędzie ale przecież nie pozwoli żeby pies zaginął. Jutro wracał właściciel! Biegła prawie na oślep, jedyne czym się kierowała to szczekaniem z oddali.
- Gość
- Gość
Re: "When the hunter becomes the prey.."
A Azor nie słuchał. Kundelek biegł przed siebie, rozglądając co chwila i węsząc niemalże każde napotkane drzewo. Miał wielki wybór, w końcu las składał się prawie z samych drzew. Żadne nowe odkrycie. Niemniej biedny pies nie spodziewał się, że napotka naprawdę dużą przeszkodę. Zwierzę znalazło się w miejscu w którym drzewa były nieco bardziej od siebie oddalone, lecz gęste korony idealnie odgradzały promienie słoneczne. Tylko część mogła się przedostać. Raj dla mchu, raj dla pająków. I to nie byle jakiego; wampir postanowił że właśnie tu da upust swojej naturze i pozwoli sobie na korzystanie z mocy na prawie pełnych obrotach. Dlatego stworzył pajęczą sieć, która rozchodziła się od ziemi aż po wysokie gałęzie drzew. Było gęsto, tłoczno i już kilka żywych stworzeń zdążyło zaplątać się w lepkie nici. Pies póki co jeszcze nie. Ujadał tylko, co jakiś czas podskakując na przednich łapkach. Szczekał dokładnie na właściciela sieci, który siedział ukryty przed słońcem w stworzonej przez siebie pajęczej norce.
Nie było dane wyspać się, skoro psinka nie zamierzała przestać szczekać na swoje znalezisko. Wampir wybudził się, wyłonił niechętnie z ukrycia i sięgnął po hałaśliwego ssaka pajęczymi ramionami.
- Ucisz się w końcu mała maszkaro.
Warknął zdenerwowany, wciągając psiaka do środka. Zwierzę zaczęło się wyrywać, próbował nawet ugryźć. Na swoje nieszczęście zahaczył kłami o dłoń wampira, który chciał chwycić go za pysk i przytrzymać.
Białowłosy nocny stwór rozzłościł się bardziej, przez co pochwycił mocniej psiaka, że aż ten zaskomlał. Saiyuri z całą pewnością już była w pobliżu, więc jak tylko zechce przywołać zwierzaka albo jakoś zaradzić, Dante podniesie swoje senne, lecz poddenerwowane spojrzenie. Nie zamierzał oddawać sprawcy hałasu, przeciwnie, zamierzał zawinąć go nicią. Pierw parę razy się udławił, nim z ust spłynęła cienka, biała nić która przykleił na sierści przerażonego zwierzęcia. Jeśli mu nie przerwano, zaczął bardzo szybko obracać ofiarą przez co ta zaczęła się owijać w co raz to gęstą sieć. Tworzył się ładny, lepki i ociekający śliną i innymi sokami kokon. Ewidentnie Dante zamierzał zjeść psa. Niekoniecznie teraz, ale z całą pewnością po długim wypoczynku.
Nie było dane wyspać się, skoro psinka nie zamierzała przestać szczekać na swoje znalezisko. Wampir wybudził się, wyłonił niechętnie z ukrycia i sięgnął po hałaśliwego ssaka pajęczymi ramionami.
- Ucisz się w końcu mała maszkaro.
Warknął zdenerwowany, wciągając psiaka do środka. Zwierzę zaczęło się wyrywać, próbował nawet ugryźć. Na swoje nieszczęście zahaczył kłami o dłoń wampira, który chciał chwycić go za pysk i przytrzymać.
Białowłosy nocny stwór rozzłościł się bardziej, przez co pochwycił mocniej psiaka, że aż ten zaskomlał. Saiyuri z całą pewnością już była w pobliżu, więc jak tylko zechce przywołać zwierzaka albo jakoś zaradzić, Dante podniesie swoje senne, lecz poddenerwowane spojrzenie. Nie zamierzał oddawać sprawcy hałasu, przeciwnie, zamierzał zawinąć go nicią. Pierw parę razy się udławił, nim z ust spłynęła cienka, biała nić która przykleił na sierści przerażonego zwierzęcia. Jeśli mu nie przerwano, zaczął bardzo szybko obracać ofiarą przez co ta zaczęła się owijać w co raz to gęstą sieć. Tworzył się ładny, lepki i ociekający śliną i innymi sokami kokon. Ewidentnie Dante zamierzał zjeść psa. Niekoniecznie teraz, ale z całą pewnością po długim wypoczynku.
- Gość
- Gość
Re: "When the hunter becomes the prey.."
Biegła przed siebie, czując jak cienkie łodygi chłostają odsłoniętą skórę przedramion i nóg. Zatrzymała się na chwilę żeby złapać oddech i zorientować się skąd dobiegało szczekanie psa. Nie wiedziała czemu tak strasznie ujadał. "Pewnie znalazł jakąś wiewiórkę.. czy coś w tym stylu.." przemknęło jej przez myśl. Ujadanie jednak po chwili ucichło kompletnie. Wyprostowała się z myślą że coś mógł sobie zrobić! - Azor! - zakrzyknęła ale nie było odzewu. Ruszyła więc w kierunku z którego wydawało jej się słyszeć psiaka.
Wyskoczyła z krzaków z takin pędem że nie zdążyła wyhamować w bezpiecznej odległości od ogromnej sieci łączącej drzewa ze sobą. Z piskiem wpakowała się w lepką, białą substancję z której Dante uwił pułapkę na swoje posiłki. - Fuj.. co to.. - jęknęła próbując się oderwać całym ciałem. Obracając twarz w bok dostrzegła ogromnego człowieko-pająka. Na krótką chwilę mowę jej odjęło. Szarpnęła się mocniej ale lepka pajęczyna trzymała trochę za dobrze. Spojrzenie zatrzymało się na białym zawiniątku wielkości psa, który jej uciekł. - To.. czy to mój pies?! - warknęła wlepiając spojrzenie w trzymany kokon. - Puść go.. w tej chwili.. - dodała nie kryjąc niezadowolenia. Starając się nadal oderwać lepkiego paskudztwa.
Wyskoczyła z krzaków z takin pędem że nie zdążyła wyhamować w bezpiecznej odległości od ogromnej sieci łączącej drzewa ze sobą. Z piskiem wpakowała się w lepką, białą substancję z której Dante uwił pułapkę na swoje posiłki. - Fuj.. co to.. - jęknęła próbując się oderwać całym ciałem. Obracając twarz w bok dostrzegła ogromnego człowieko-pająka. Na krótką chwilę mowę jej odjęło. Szarpnęła się mocniej ale lepka pajęczyna trzymała trochę za dobrze. Spojrzenie zatrzymało się na białym zawiniątku wielkości psa, który jej uciekł. - To.. czy to mój pies?! - warknęła wlepiając spojrzenie w trzymany kokon. - Puść go.. w tej chwili.. - dodała nie kryjąc niezadowolenia. Starając się nadal oderwać lepkiego paskudztwa.
- Gość
- Gość
Vampire Knight :: Offtop :: Archiwum
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|