Aleja Kwitnących Wiśni

Strona 7 z 23 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 15 ... 23  Next

Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pią Paź 04, 2013 9:46 pm

Isabella patrzyła na wampirzycę z łagodnym uśmiechem, pomimo tego wszystkiego całkiem dobrze jej z nią było. Delikatnie strzepała z siebie piasek i wstała.
- Chyba masz rację...- Mruknęła nieco obolała by w pewnej chwili dostrzec swojego chłopaka. Uśmiechnęła się do niego wesoło i przeniosła wzrok na wampirzycę.
- Na pewno? - Zapytała jeszcze na wszelki wypadek, jednak widząc, że ta jakoś wstała i się z nimi pożegnała, wzruszyła delikatnie obolałymi rękami.
- Mi Ciebie również Meli. - Odrzekła ze szczerym uśmiechem a kiedy tamta zniknęła z pola widzenia, przeniosła wzrok na swojego chłopaka. Z początku nie była pewna, co on tu robi. Wydawało się jej, że miał coś on do zrobienia. Jednak cieszyła się, że go widzi. W sumie będą mogli poważnie porozmawiać... Kiedy już zabrała powietrze do ust, ten przemówił swoim tajemniczym głosem. Isabella spojrzała na niego nie pewnie, co on planował? W jej ciele zaczęło się rodzić wiele uczuć, wszystkie były pomieszane. Raz uderzyła ją fala gorąca a raz zimna... Jednak nagle uklęknął. Jej źrenice rozszerzyły się, serce zaczęło szybciej bić. Zadrżała cała, kiedy wyciągnął z kieszeni piękny pierścionek...zaręczynowy. Otworzyła usta z wrażenia...nie mogła nic powiedzieć. Coś zacisnęło się jej na gardle, przełknęła ślinę.
- Ojejku...- Mruknęła drżącym głosem. Kochała go...zależało jej na nim. Jednak co będzie potem? Musiała o wszystkim pomyśleć, skończyć szkołę...jednak nie było czasu na myślenie. Nie wiedziała co ma zrobić, jak zareagować. Dziewczyna stała tak przed nim cała w piasku, obolała i zmieszana. Przez chwilę zapomniała oddychać! Zamyśliła się na moment...spojrzała raz jeszcze na Hideo. Był dla niej ważny, jednak nie była pewna co ma odpowiedzieć. Wiedziała jednak, że czas nagli a im dłużej milczy, tym więcej bólu mu sprawia. Szybko uniosła głowę i rzuciła się mu na szyję.
- Tak! - Jej głos dalej był przerażony, jednak czuła się już pewniej. Jeżeli ma być z nim, to z nim będzie. Tego widocznie chciał los, spojrzała mu głęboko w oczy i złożyła namiętny pocałunek na jego ustach. Jaka ona była teraz szczęśliwa, zerknęła raz jeszcze na pierścionek. Był taki piękny...po prostu cudowny. Nigdy by się czegoś takiego nie spodziewała, Isabella Kuroyama...hm...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Paź 05, 2013 1:12 pm

Spokojnie spojrzał się na swoją przyszłą narzeczoną jak usłyszał słowo "Tak" był strasznie podekscytowany i strasznie szczęśliwy, wtedy poczuł jak Isabella na niego rzuciła się z radości to objął czule i wyjął pierścionek zakładając jej na palec.
- Moja Ukochana - Odparł do niej czule, wtedy podniósł ją i pocałował namiętnie. Szczęście chodzi parami tak naprawdę dlatego to jest najpiękniejszy dzień jego życia co teraz przytrafiło się w tym momencie. Hideo nie miał zamiaru puszczać dziewczyny ani na chwilę, a tym bardziej nie odchodzić ani na krok. Wiadomo posiada obowiązki jako Łowca ale to może poczekać, są inni jeszcze którzy robią tą samą robotę dlatego może dzisiaj zrobić wolne i spędzić z ukochaną czas. Oczy zabłysnęły delikatnie właśnie to był odznak zakochania i radości w jednym.
- Nie jest ci zimno moja droga? - Spytał jej się trzymając ją delikatnie w ramionach, żeby nie spadła ale jakby było nie wygodnie to może ją postawić na ziemię.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Paź 05, 2013 1:32 pm

Isabella patrzyła na swojego ukochanego z uśmiechem, nigdy nie spodziewała się, że ten dzień nadejdzie tak szybko. Wystawiła rękę i po chwili piękny pierścionek zabłysnął na jej placu. Jej oczy błyszczały na wszystkie strony, serce biło niemiłosiernie szybko.
Nagle poczuła jego ciepły pocałunek na swoich ustach, zamruczała lekko. Teraz była pewna, że to z nim chce spędzić te wszystkie dni jakie jej pozostały. Dla niej także był to jeden z najpiękniejszych dni w jej życiu. W końcu nie zawsze można trafić na kogoś takiego.. Hideo już od samego początku był dla niej wyjątkowy. Dziewczyna cały czas tkwiła w jego ramionach, uśmiechając się delikatnie. Niedługo i ona będzie Łowcą...jeżeli Frik będzie z niej zadowolony. Wtuliła się w niego jeszcze bardziej, w sumie było jej troszkę zimno...
- Troszeczkę...- Mruknęła mu do ucha, dla niej mogli by gdzieś pójść...jednak gdzie? W końcu chyba powrót do Akademii nie byłby dobrym pomysłem. Chciała spędzić z nim czas, nie zniosła by dłużej, gdyby nagle zniknął bez słowa. Dla niej teraz liczył się tylko on i spędzenie z nim czasu. Raz jeszcze spojrzała na swój pierścionek i uśmiechnęła się błogo. Jaka ona była teraz szczęśliwa...nic ich nie rozdzieli.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Paź 05, 2013 9:07 pm

- No to zapraszam Ciebie do fajnej restauracji - Odparł do niej czułym głosem, wtedy powoli ją postawił na ziemię oraz zdjął swoją kurtkę nakładając na jej ciało żeby nie zmarzła. Spokojnie spojrzał się na nią bardzo seksownie wygląda w niej. W parku faktycznie robiło się dość zimno nie chciał żeby jego narzeczona przyziębiła i miała temperaturę dlatego wziął jej rzeczy jakie w ogóle miała, w chwili wziął ją za rękę i powolnym krokiem szli. Hideko nie było zimno, po drodze czuwał również idąc krokiem w stronę parku. Mijali staw przechodząc przez kładkę gdzie była oświetlona na tyle żeby mogli przejść na drugą stronę i wtedy zauważyli że niedaleko jest brama dlatego dążyli do niej. Tak właśnie w końcu wyszli z tego parku i zmierzali do centrum miasta.

z.t z Isabell
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Banshee Pon Paź 07, 2013 6:14 pm

Zostawiła Isao samego w apartamencie, zamknęła dobrze drzwi i miała nadzieję, że nie wyjdzie stamtąd tak łatwo. Jakby zniknął i zaczął włóczyć się gdzieś po mieście nie znalazłaby go już. Zabłądziłby gdzieś, albo znów trafił pod jakiś tri, albo by ktoś go jeszcze wykorzystał porwał, stado fanek rzuciłoby się na niego i tyle z tego by było. Miała wyrzuty sumienia, że go zostawiła samego, ale musiała, w końcu jej ukochany braciszek miał do niej jakąś sprawę, nie mogła go olać i kazać mu czekać. Może się przecież okazać, że to coś naprawdę bardzo pilnego, rzadko się z nim widywała, a jeszcze rzadziej do niej pisał, więc jak już to robił musiało coś być na rzeczy. Szybko się ogarnęła i szła już na miejsce spotkania, też bez przesady nie biegła, miała jeszcze chwilę czasu. Kierowała się w stronę parku w umówione miejsce, o tej porze było już tu cicho i spokojnie, tylko niektóre alejki były oświetlane przez i tak wątpliwe światło latarni. Naprawdę mało kto się jeszcze zapuszczał o takiej godzinie w to miejsce. Więc dwójka wampirów która miała się tu spotkać mogła liczyć na naprawdę intymną atmosferę i bez zaciekawionych spojrzeń. Zresztą było to lepsze miejsce niż jakiś bar, zwłaszcza, że Gabriel wyglądał bardzo młodo, a do tego było tam gwarno i nieprzyjemnie. Jasnowłosa powoli kroczyła przez parkowe ścieżki aby w końcu zatrzymać się przy jednej z dość wielu ławeczek, wybrała tą na której działo się w jej życiu naprawdę wiele od spotkania na niej Takeia, po spijanie z Myou krwi, na tej ławeczce przelewała swoje żale, łzy szczęścia, wszelkie frustracje, a nawet usiłowanie mordu, więc czemu nie dodać kolejnej rzeczy do długiej listy? Takie małe terapeutyczne miejsce. Oparła się wygodnie i czekała na młodego wampira, była wdzięczna, że na chwile mogła się wyrwać ze swojej nowej roli niani i nauczycielki.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pon Paź 07, 2013 9:54 pm

Gabriel pojawił się z niemałym opóźnieniem. Nie było mu spieszno, przecież Bananowa na pewno na niego poczeka. O dziwo nie miał jej nic ważnego do powiedzenia, ot co. Zwyczajnie chciał się z nią spotkać, może chodziło o rozmowę, a może o coś innego, jednak zamiary chłopaka były nieodgadnione, jak zawsze zresztą. Chodząca łamigłówka, takie określenie pasowało do niego. Mimo że wygląd i siłę odziedziczył po ojcu, nadal miał w sobie dużo cech Hachiko. Ciekawe czy właśnie dlatego tak dobrze dogadywał się z Księżniczką. Ostatnio zaniedbywał kontakty ze swoją bliźniaczką, jeśli nie czuł potrzeby widywania się z kimś po prostu tego nie robił, jednak Banshee była trochę inna, starsza. Takiej osoby nie wolno było zbywać, mimo że miał świadomość swojej pozycji. Po cichu uważał, że siostra go bardzo lubi i wybaczy mu niemal wszystko. Przecież niech tylko popatrzy w te śliczne, gadzie oczy a już się zakocha. Wielkie ego i te sprawy, arogant pierwsza klasa. Gabe był po prostu świadomy swoich zalet, mniej jeśli chodziło o wady.
W końcu pojawił się w alejce. Czemu wybrał to miejsce? Bo było przede wszystkim neutralne. Nie zbyt daleko domu, a ni też nie w samym centrum - idealnie. Pora również była dobrana tak jak trzeba. Ciche i spokojne miejsce pasowało na spotkanie. Oczywiście nie był to środek nocy, zważając na młody wiek chłopaka. Salomona raczej nie byłaby zbyt zadowolona, gdyby zniknął na długo po północy i nie powiedział nic słowem. Nadopiekuńcza? Raczej nie, po prostu bała się gniewu swojej pani, Hachiko.
Szedł spokojnym krokiem, przypominając człowieka, który zawsze miał mnóstwo czasu. Oczywiście już z oddali zwietrzył swoją ofiarę. Uśmiechnął się pod nosem, widząc jej szczupłą i zgrabną sylwetkę. Niby obojętnie odgarnął czarne przydługie włosy z żółtych oczu i chrząknął, żeby zwrócić jej uwagę.
- Co za miłe spotkanie, Księżniczko.
Powiedział cichym głosem, uśmiechając się chytrze. Stęsknił się? Dobre sobie, raczej miał sprawę do załatwienia. Bez chwili wahania podszedł do siostry i zmierzwił jej te białe kudły. Był wyższy i wreszcie porządnie nad nią górował, mimo młodych rysów twarzy mógł wydawać jej się znacznie bardziej męski niż przy ich ostatnim spotkaniu.
- Stęskniłaś się, co?
Zapytał przyglądając jej się dokładnie i kciukiem pogładził ją po policzku. Po chwili odsunął się jednak i zaśmiał chrapliwie. Nie zamierzał jej przepraszać, że wyciągnął ją za pewne z jakiegoś ważnego spotkania. To nie było w jego stylu, wręcz przeciwnie, jeśli Gabe Cię potrzebuje, należy się natychmiast zgłosić, bo kara może być przykra.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Banshee Wto Paź 08, 2013 10:31 am

No oczywiście, mogła się tego spodziewać, spóźniał się. A to podobno kobiety mogą, a wręcz muszą przychodzić na spotkanie z opóźnieniem, aby luby na nie czekał i udowadniał tym jak bardzo mu zależy. W tej sytuacji było całkiem inaczej, to ona czekała na niego i pokazywała jak to bardzo kocha brata i toleruje jego wybryki. Można nawet stwierdzić, że wpadła w jego siła i była na każde zawołanie. Biedna ban usidlona przez szczeniaczka i owszem wybaczy mu dosłownie wszystko, ale nad rozkochaniem w sobie siostry musi jeszcze chwilę popracować. Choć już zaczęła się z lekka wkurzać, że tak sobie ją do wiatru wystawia, rzuca dla niego wszystko z niewiadomego powodu, a on się jeszcze ociąga. Kiedyś... ale to kiedyś przegnie, a Ban sobie pójdzie i tyle. Widziała jego sylwetkę już z oddali, ale nawet się nie ruszyła, siedziała jak kamienny posąg wpatrując się w niego, niech sam ruszy tu dupsko i tak wystarczająco długo tu kwitła.
-Czy miłe to się jeszcze okaże, Gabrysiu.
Na ustach kobiety pojawił się figlarny uśmiech, i strzepnęła ze swojej głowy jego łapę. To, że wyższy nie oznacza, że może sobie pozwalać traktować ją jak dziecko. To ona była tu starsza i to sporo. Poprawiła włosy zakładając kosmyk za ucho, ażeby on się nie musiał silić na takie gesty. Było to dla Banshee zbyt niebezpieczne, pamiętała doskonale jak całe jej ciało i umysł zareagowało na taki błahy gest przy ich ostatnim spotkaniu. Wolała nie ryzykować, zwłaszcza, że ostatnio strasznie brakowało jej bliskości. Uważnie obserwowała jego twarz, widziała, że zmężniał, zmieniał się w mężczyznę, och i tłumy dupeczek będą za nim latały, a on będzie mógł sobie przebierać, wybierać i porzucać. Zaczęła się zastanawiać czemu ona nagle zmieniła tor swojej drogi i już nie rozkochuje w sobie facetów tylko po to aby ich porzucić. A nie jeszcze jej się czasem zdarza mimo iż teoretycznie jest z Isao, bo praktycznie to tak jakby w ogóle go nie było.
-Za Tobą?
Prychnęła i spojrzała na niego z obojętnością, chociaż to chwilowe zbliżenie wywołało u niej zawrót głowy.
-Za takim demonem tylko masochista może tęsknić.
Zaśmiała się lekko, wyglądał niepozornie, ale to co w nim siedziało już nie było wcale taki miłe i urocze.
-Na szczęście mam takie skłonności i lubię się z Tobą męczyć.
Nie oczekiwała przeprosin, w ogóle to chyba nie znał takiego słowa. Już się przyzwyczaiła, że che się z nią widzieć kiedy ma ochotę komu podokuczać, tylko nie wiedziała czemu zawsze najlepszą ofiarą była ona. Ujęła brata za rękę i pociągnęła w swoją stronę, tak aby usiadł tuż obok niej. Nie lubiła jak ktoś nad nią górował jak kat, zwłaszcza, że była niziutka i nie był to dla wielu problemem.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Czw Paź 10, 2013 8:35 pm

Prawdą było, że Gabriel mógł robić co chciał. Matka rzadko kiedy przejmowała się swoimi dziećmi, o czym sama Banshee mogła się przekonać. Zazwyczaj pozostawiała je pod opieką służby, jednak ta nie miała zbytniego wpływu na niesforne urwisy, które lubiły chodzić swoimi ścieżkami. Gabe nie przejmował się za bardzo opinią Salomony, czy też jej pogróżkami. Jeśli chciał wyjść, po prostu to robił. Nie był jeszcze pełnoletni i w świecie wampirów uchodził za dzieciaka, jednak nie przejmował się tym wcale. Robił co chciał, myślał co chciał i nie liczył się z nikim, no może prócz rodziców. Ale tym najwyraźniej nie przeszkadzały wybryki syna. Młodość miała swoje prawa.
Kiedy strzepnęła jego łapkę ze swojej głowy, w jednej sekundzie chwycił ją mocno za kark i przyciągnął blisko siebie. Omiótł ją oddechem, mogła wyczuć zapach jego ciężkich, piżmowych perfum, zaś sam Gabriel uśmiechnął się krzywo, wpatrując z bliskiej odległości w jej piękne oczy. Nawet wysilił się na pogłaskanie jej kciukiem po policzku.
- Mile, czy nie, już się spotkaliśmy.
Wychrypiał do jej ucha, gardłowym, niskim głosem. Po chwili jednak odsunął się na krok i uśmiechnął chłopięco, jak gdyby nic się nie stało. Był zmienny i nieprzewidywalny. Właśnie w ten sposób wdał się w ojca. Nigdy nie było wiadomo, co zrobi w następnej sekundzie. Był gotów pocałować kogoś, żeby zaraz go zabić.
Pociągnięty, opadł na ławkę tuż obok siostry. Siedział do niej bokiem i przeczesał ręką niesforną, czarną czuprynę. Przez kilka chwil wpatrywał się w drzewo przed sobą z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Ni to smutnym, ni wesołym, nijakim po prostu, odrobinę zbyt obojętnym, jak na tak młodego chłopaka. W końcu jednak skierował spojrzenie swoich żółtych tęczówek na Banshee.
- Co tam u Twojego chłoptasia? Kiedy ślub i dzieci?
Zapytał z kpiną w głosie i lekko przekrzywił głowę. Patrzył na nią uważnie, jak gdyby była jedyną kobietą na świecie. Jak gdyby był w stanie słuchać tylko jej. Pochłaniała jego całą uwagę. Jakiej odpowiedzi się spodziewał? Sam nie wiedział, z dziwnych powodów nie chciał wiedzieć co u tego blondasa. Nie chciał słuchać miłosnych historyjek z happy endem, jednak był w stanie jedynie milczeć i wpatrywać się w siostrę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Banshee Czw Paź 10, 2013 9:59 pm

Robił co chciał i wszyscy to tolerowali, a może wręcz nawet nie przyznając się do tego podporządkowywali się do tego. Siostrę miał już w swoich sidłach, bo była na każde jego zawołanie, wystarczy, że napisze, a ona już się zjawia. Nie zdawała sobie z tego sprawy, że tańczy jak jej zagra.
Gdy chwycił ją mocno za kark, starała się od niego odsunąć, nie używała jednak do tego celu w ogóle siły, może chciała tylko pokazać ten fałszywy i udawany pór przed bliskością z nim. Tak naprawdę ulegała mu za każdym razem kiedy był tak blisko, ale oczywiście nie chciała się do tego przed nim przyznać. Była zbyt dumna! Do tego powiedźmy, że miała faceta... choć teraz Isao był raczej jak dziecko, a ona robiła jako niania na pełen etat. Czyli totalnie nie w jej stylu. Wdychała teraz jego mocny i ciężki zapach, zakręciło jej się w głowie, a kiedy przesunął palcem po jej policzku omal nie zagryzła wargi w dwuznacznym geście. Na szczęście dla niej i jej zszarganych nerwów odsunął się od niej, bo już miękły jej kolana, a w głowie przeklinała się za taką reakcję na własnego brata. I całe szczęście mogła ponownie usiąść na ławce. Pociągnęła go za sobą.
Nie spoglądała na niego, jeszcze by się na niego rzuciła jak na swoje inne męskie ofiary, które ma w zwyczaju w sobie rozkochiwać, dobierać się do nich i porzucać, z tą różnicą, że Gabriel w życiu nie dałby się porzucić. Kiedy zadał pytanie powoli odwróciła się w jego stronę. Zacisnęła usta w wąską linię, a jej mina mówiła, że odpowiedź na pytanie to wcale nie historyjka z happy endem, hucznym weseliskiem, domkiem na wsi i gromadką małych wampirków. Zajrzała mu w oczy.
-Jeżeli zaproponujesz mi ślub i dzieci to może i będę je kiedyś miała.
Zaśmiała się lekko, nie było w jej głosie słychać smutku, już się przyzwyczaiła do takiej sytuacji, choć nie było to łatwe. Jednak zostawiła blondasa samego w domu i przekonała się, że może dalej sobie żyć.
-Chłoptaś mnie nie pamięta i co Ty na to?
Wzruszyła ramionami i przybliżyła się nieco do Gabriela, wsunęła palce w jego gęste czarne włosy aby zaczepnie je zmierzwić. Bawiła się nim przez chwilę.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Czw Paź 10, 2013 10:25 pm

Gabriel był świadomy tego, jak działał na innych, szczególności na te kobiety z masochistycznymi zapędami. Bo w końcu większość z nich lubiła złych chłopców, prawda? To, że wiedział czego potrzebują i znal swoją wartość, było jego największym atutem. Potrafił rozgryźć niemal każdą pannę, nawet w tak młodym wieku, oprócz... oprócz swojej siostry. Wiedział, że czasami nad nią góruje, mimo wszystko była starszą wampirzycą. Nie sądził, że tak łatwo wpadnie w jego sidła i w szamotaninie, zaplącze się jeszcze bardziej i już nigdy nie zdoła się uwolnić. Była jego?
Kto wie, co za chwilę przyjdzie chłopcu do głowy. Póki co skupił się na oczach Banana, wpatrując się w nie z uporem maniaka. Słuchając jej słów zaśmiał się chamsko i uśmiechnął krzywo.
- Sugerujesz coś, siostro?
Zapytał kładąc nacisk na ostatnie słowo. W końcu byli rodzeństwem i do tego różnica wieku w ich przypadku, żeby nie skłamać, była całkiem spora. Wywołałoby to nie małe zamieszanie i stos zrezygnowanych westchnięć, w tym okrutnym, wampirzym świecie, ale Gabe miał to głęboko i szeroko, z poważaniem. Nie przejmował się opinią innych. Może dlatego matka postanowiła nie pokazywać go światu? Jeszcze odpieprzyłby coś głupiego i nawet nie przeprosił, skurczybyk mały.
Nie pamiętał jej? O to ci dopiero, szansa nie do zmarnowania, bo co to za facet zachowujący się jak szczeniak? Oczywiście Gabriel zdawał sobie sprawę, że coś musiało zmienić blondasa, bo przy ich ostatnim spotkaniu wydawał się całkiem normalny, nie wart jego siostry, ale nadal normalny. Widać jakiś niefortunny wypadek sprawił, że los popchnął Banshee prosto w ostre szpony Gabriela.
- Rzuć go.
Powiedział sucho, głosem wyprutym z emocji, jak gdyby w ogóle go to nie obchodziło. Sprawa wyglądała prosto. Banshee potrzebuje faceta, a nie pieska. Jak będzie takowego chciała, to pójdzie do schroniska i sobie wybierze. Gabe w ogóle nie rozumiał nad czym się zastanawiała, dla niego decyzja była banalnie łatwa. Jeśli coś było zbędne i przeszkadzało, należało się tego pozbyć jak najprędzej i nawet o tym nie myśleć. Nie przyjmował do siebie czegoś takiego jak wyrzuty sumienia, które były dla słabych.
Kiedy zmierzwiła jego włosy, uśmiechnął się chłopięco i otarł głową o jej dłoń, jak niesforny kociak szukający pieszczot. Oczywiście, jeśli ktoś znał go lepiej wiedział, że to raczej tygrys, a nie zwyczajny dachowiec, ale nadal z rodziny kotowatych.
- Myślę o Tobie często.
Powiedział cicho i mógł teraz wydawać się o wiele młodszy niż jeszcze kilka chwil temu, gdy prawił starszej siostrze kazania na temat końca jej związku.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Banshee Czw Paź 10, 2013 11:55 pm

Nic nie wskazywało na to, że Banshee również takie zapędy posiadała. Zważywszy na to, że jej obecny... jakby to nazwać... partner? Był bardzo łagodnym osobnikiem o złotym sercu. Muchy by nie zabił, a do dopiero mówić o jakiś mocniejszych zabawach sadomasochistycznych...
O tym, że miał ją już w swoich szponach w sumie to jak dla Banshee lepiej, że nie wiedział. Jeszcze by wykorzystał sytuację, o czym w sumie niejednokrotnie już Ban myślała. Cóż z tego, że byli rodzeństwem? Byli wampirami ich się nie tyczyły zasady świata ludzi, przestrach o kazirodczych związkach. Wampiry wysoko urodzone wręcz wiązały się w jednej rodzinie ze sobą.
-Być może.
Posłała mu figlarny uśmiech, nikt nie wiedział co się dzieje w głowie Ban, wydawała się dość spokojną osóbką, zwłaszcza w ostatnim czasie, albo nie, inaczej. Zwłaszcza kiedy była z Isao. Czasem jednak coś w nią wchodziło i odzywał się jej pierwotny charakterek, krwawy, wredny i wyniosły. Nie obchodziła ją opinia innych, robiła co chciała i z kim chciała. Temu też miała w swojej przeszłości mały romansik chociażby z łowcą. I nie zawaha się nawet dobrać do brata jak najdzie ją taka ochota.
Już raz miała rzucić Isao, nie zrobiła tego, obiecała, że się poprawi i nie będzie flirtować z innym mężczyznami, nie będzie ich dotykać i całować, a co dostała w zamian? Faceta w długiej śpiączce, po której nie był sobą, a ją uważał za siostrę. Teraz się zastanawiała po co wyprowadzała go z tego błędu? Była sfrustrowana.
-Tu nawet nie ma co rzucać.
Parsknęła. Nie wiedziała czy z nim była, zresztą chyba to się jakoś tak naturalnie ulotniło, bo w końcu jak można być z kimś kto Ciebie nie pamięta i nie kocha? Sensu nie ma to w ogóle. To tak jakby Ban od tak nagle związała się z całkiem przypadkową osobą z ulicy, która nie ma bladego pojęcia o tym jaka z niej jest kobieta.
-Potrzebuje pocieszenia.
Mruknęła cicho, nachylała się przy tym w jego stronę. Palce zsunęły się nieco niżej z linii jego włosów na kark, wbijała w jego skórę swoje pazury, drapiąc go. Usta znalazły się tuż przy jego uchu.
-Teraz zaczniesz jeszcze częściej.
Słowa kryły w sobie pewną obietnice, mówione ściszonym i namiętnym głosem pozostawiały wiele do wyobrażenia. Nie interesowało ją to, że dzieliła ich spora różnica wieku, w świecie wampirów nie znaczyło to zbyt wiele. Jej postawa i zachowanie uległy zmianie, nie trzymała się na dystans, wręcz przeciwnie łaknęła jego bliskości, do tego wcale już taka uległa niebyła. Zaczęła sobie brać to na co miała ochotę. Na ławce usadowiła się nieco bokiem, aby jej ciało do niego było zwrócone przodem. Piersiami opierała się o jego ramię, a druga wolna dłoń powędrowała na jego policzek, aby jego głowa obróciła się w jej stronę. Usta straciły kontakt z jego uchem, ale zyskały coś znacznie lepszego. Dała mu chwilę na oswojenie się z obecną sytuacją i zaczepnie skubnęła jego dolną wargę, aby w końcu pocałować go, ale nie tak jak robiła to nie raz, niewinne i z czułością na znak opiekowania się bratem. Tym razem pocałunek, który sprowokowała był namiętny i zachłanny, całowała go tak jak mężczyznę, którego się pożąda.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pią Paź 11, 2013 12:23 pm

Właśnie to tak bardzo przyciągało Gabriela. Podobało mu się, że Ban nie jest jak otwarta księga, z której każdy może czytać. Była tajemnicza jak on sam, właśnie dlatego tak fascynowała jego osobę. Żaden facet nie lubi, gdy idzie zbyt prosto. Muszą dostać kilka razy kosza i trochę się postarać, żeby docenić swoją zdobycz. Podobał mu się jej figlarny uśmiech, aż zechciał, żeby uśmiechała się tak częściej. Dla niego, tylko dla niego. Oho, obudziła w nim zaborczość, a była to fatalna cecha jego charakteru. Chłopak nienawidził się dzielić, co jego to jego i nie odda już tak łatwo Bananowej, co to to nie. Mogła być pewna, że już nie wypuści jej ze swoich ostrych szponów. Być może nigdy nie uda jej się uciec. Nawet gdyby próbowała. Lubiła porzucać swoich rozkochanych partnerów? Ten nie da się porzucić, nie odda jej nikomu innemu.
Obmyślał już nawet plan mniej lub bardziej humanitarny wyeliminowania blondasa Isao, a tu proszę! Los się do niego uśmiechnął i nawet nie będzie musiał brudzić sobie rąk. Widać to przeznaczenie tak chciało, żeby Banshee wpadła w sidła młodszego brata i już nigdy nie dała rady się uwolnić. A każdy wie, że z przeznaczeniem nie wolno walczyć.
Słysząc jej odpowiedź, na kąśliwą uwagę o rzucaniu, zagwizdał głośno. Widać jego siostrzyczka nie była taka grzeczna, jak mogła się wydawać. Niezłe było z niej ziółko, a to same plusy. Gabe nie lubił nudnych kobiet, bo sam szybko popadał w rutynę i szukał jakiś nowych doświadczeń. Kilka chwil 'wtulał' swoją głowę w jej dłoń, a gdy zaczęła go drapać mruknął cicho, jak przystało na prawdziwego niesfornego kocura. Lubił pieszczoty... Uniósł znacząco brew, słysząc jej słowa.
- Mam być Twoim pocieszeniem, Księżniczko?
Zapytał szeptem, trochę zdziwiony jej nagłą zmianą nastroju. Z wesołej cnotki, stała się odważną kocicą, co tylko potęgowało jego pożądanie. Tak Gabe pragnął jej w tej chwili. Zesztywniał, gdy jej piersi tak słodko przylgnęły do jego ramienia. Wszystko było nowe, obce, sprawiało ,że chciał więcej. Kiedy odwróciła jego głowę, mogła wyczuć odrobinę niepewności, jego żółte tęczówki szybko odszukały jej oczy i wpatrywały się w nie z ogromną intensywnością i żarliwością. Nie minęła chwila, a ich usta połączyły się w niemym pocałunku. Z początku dał jej się prowadzić, niepewnie stąpając na granicy. Jednak to on był ogierem, to on miał mieć kontrolę. Nie wiedział kiedy jego dłonie znalazły się na jej biodrach, wbijając w nie mocno paznokcie i sadzając sobie na kolanach. Podświadomie gładził jej udo, a drugą ręką przytrzymał jej podbródek, gdy wpił się zachłannie ustami w jej usta. Jego język szybko odnalazł jej, a wszystko działo się instynktownie. Jego kieł zahaczył delikatnie o jej dolną wargę, a wampir przytrzymał Banshee, gdyby przypadkiem postanowiła mu zwiać. Gdy pojawiła się pojedyncza kropelka krwi - zlizał ją, smakując tej cudownej posoki, a jego oczy zalśniły na czerwono.
- A ty nigdy o mnie nie zapomnisz.
Dodał zachrypniętym od pożądania głosem. Chciał posiąść jej ciało, ale także duszę i przede wszystkim krew...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Banshee Sob Paź 12, 2013 4:42 pm

Była bardzo zmienną osóbką. Ciężko nieraz było przewidzieć jak zareaguje i to chyba była ich rodzinna przypadłości. Jej nastroje zmieniały się z minuty na minutę, a najlepsze było to, że ona tego w ogóle nie udawała. Taka była, nieco zachwiana emocjonalnie, nieco niezdecydowana, choć za nic w świecie do tego się nie przyzna. Co ważniejsze już od jakiegoś czasu leciała na brata. W sumie to byłaby zadowolona jakby już jej ze swoich sideł nie wypuścił. Czego mogła chcieć więcej? Z nim miałaby wszystko. I co ważne nie musiałaby hamować swojej krwiożerczej natury. A wręcz miałaby kompana do polowań i krwistych zabaw... Czyżby przy Gabrielu, białowłosa stawała się znów tą wredną i złą, którą jakiś czas w sobie stłamsiła? 
-Chcę byś był mój.
Wyszeptała namiętnie doskonałe zdając sobie sprawę do czego prowadzi jej każde słowo. Świadoma była swoich czynów, a wręcz wszystko robiła z premedytacją. Nie miała zamiaru dłużej być wesołą ciotką, w ogóle to do niej nie pasowało. I przyzna to każdy kto ją zna. 
Z początku prowadziła go aby wiedział o co jej chodzi, a kiedy postanowił wziąć spraw w swoje ręce, co za tym idzie również jej bioderka, nie protestowała. Bez słowa oddała mu się kontynuując ich pierwszy namiętny i tak zachłanny pocałunek. Skorpiony nawet jej krwią. Zasiadający na jego kolanach przylgnęła jeszcze mocniej do niego, skubniecie jej wargi do krwi było dodatkowym erotycznym bodźcem, który sprawił, że brnęła jeszcze dalej w pułapkę brata. 
Niechętnie odsuwając wargi od ust Gabiego na dosłownie kilka centymetrów chciała zmusić się do słownej odpowiedzi, choć w tym przypadku kolejnym pocałunek byłby dostatecznie wymowny. Już chciała otwierać usta w namiętnej odpowiedzi kiedy do jej ucha dotarł delikatny i cichy dźwięk telefonu. Tak bardzo chciała to zignorować i wrócić do pieszczot, jednak była winna Isao to aby chociaż odebrać od niego telefon i pomóc mu w jak widać dramatycznej sytuacji. Przemknęła na chwilę oczy i wzięła do ręki telefon na którym wyświetliło się połączenie od blondyna. Nie siląc się nawet na zejście z kolan Gabriela odebrała i starała się jak najszybciej załatwić sprawę. W między czasie mierzwiła jego włosy, zaczepnie od czasu do czasu je ciągnąc lekko balansując na granicy bólu i rozkoszy. Rozmowa dobiegła końca, Banshee bez pożegnania rozłączyła się zaciskając usta w wąską linię.  Nie powiedziała już nic spojrzała zachłannie w żółte ślepia brata. Jej spojrzenie wyraźnie mówiło, że go pożąda. Odgarnęła z szyi długie lśniące, perłowe włosy odsłaniając przed nim nieskazitelnie białą skórę. Zapewne na reakcję Gabriela długo czekać nie musiała. Do tego jej figlarny uśmieszek błądzący po jej usteczkach. 
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Paź 13, 2013 4:50 pm

Jeśli rodzeństwo miało się co najmniej nie lubić, to właśnie zaprzeczali tym głupim stereotypom. W końcu ta dwójka całkiem intensywnie na siebie działała i raczej pozytywnie przyciągała. To przez tą chemię w powietrzu, która sprawiała, że wszystko wokół wydawało się o wiele cięższe. Gabriel radował się, że tak działał na siostrę. Nie lubił zbyt uległych lasek, bo były po prostu nudne, a on nie lubił się nudzić. Wręcz przeciwnie, był uzależniony od czegoś nowego, nieznanego. Czego na szczęście mógł się spodziewać po swojej starszej siostrze. W końcu płynęła w nich ta sama, niebezpieczna krew. Aż dziwił się, że ona wytrzymała tyle z jednym i tym samym facetem tak długo, do tego jeszcze miłym i kochanym, z tego co słyszał. Dobre żarty.
Słysząc jej słowa, uśmiechnął się przebiegle i zajrzał w jej piękne oczy.
- Masz duże wymagania.
Odparł niskim, gardłowym głosem prosto do jej ucha. Chciał, żeby poczuła to aż w podbrzuszu. Chciał sprawdzić jak na nią działa. A swoją drogą nawet nie zauważył, jaki ona ma na niego wpływ. Budziła w nim wiele emocji, przede wszystkim pożądanie, a przecież był jeszcze taki młody.. Jednak to chłopak, testosteron i te sprawy działały już od dawna.
Banshee miała się czym chwalić, w końcu skradła jego pierwszy pocałunek, który...
swoją drogą był całkiem niezły. Gabriel nie miał zamiaru okazywać tego, że była tą pierwszą, jeśli sama się nie domyśliła. W końcu nie mógł być gorszy. Robił wszystko instynktownie i najwidoczniej miał dobre wyczucie, bo wychodziło mu całkiem nieźle. Ogólnie brał przykład z Ban, tylko z dużym dodatkiem męskości i trochę wkładał w to więcej agresji. Pocałunek pierwsza klasa, jak na prawdziwe wampiry przystało, a co będzie dalej...
Już chciał ponownie zamknąć jej usta pocałunkiem, gdy nagle zadzwonił telefon. Gab warknął wściekle i niechętnie odsunął się od siostry. Oparł plecami o chłodne oparcie ławki i udawał, że wcale nie podsłuchuje rozmowy. Oglądał widoki, w końcu zaczął się gapić na jej biust z tą swoją obojętnością, jak gdyby było mu jedno o czym rozmawiają przez telefon. Jednak kiedy Ban zaproponowała Iskowi, że tam pojedzie, chłopak poczuł się nader urażony. Przecież ona nie miała nic do gadania, a chłopak w życiu nie puścił by ją do tego b y ł e g o narzeczonego. W tym momencie skierował swoją łapę na jej biust i zaczął się nim bawić, o dziwo delikatnie. Trochę go pomacał i potarmosił, a na końcu podrzucił ze dwa razy. Chciał, żeby najęczała temu całemu Isao do słuchawki, a co, niech wie, że teraz Banshee jest zajęta. Jeśli nie dostał w łeb albo po łapach, to w końcu uśmiechnął się chłopięco i przytulił do jej biustu, jak do miękkiej poduszki i westchnął cicho. Czekał w takiej pozycji cierpliwie, aż skończyła rozmawiać.
- I jak tam narzeczony?
Zapytał z sarkazmem, śmiejąc się chamsko. Niech wie, że Gabriel za nim nie przepadał. Jeśli nie gniewała się za biuust, to mogli przejść do dalszych zabaw. Chłopak zdziwił się bardzo, gdy odsłoniła przed nim szyję. Wyglądał w tym momencie na totalnie bezbronnego. Nie musiała jednak długo czekać, bo od razu przyciągnął ją do siebie. Przytknął usta do jej szyi, żeby ... zrobić na niej malinkę. Spokojnie, krew nie ucieknie, nikomu się nie spieszyło. Zaczął sunąc wargami po jej delikatniej skórze i pieścić ją oddechem. W jednym momencie sam przechylił lekko głowę i odsłonił przed nią swoją szyję. Skoro on może napić się jej cudownej krwi, to czemu zabierać jej tą przyjemność? Niech tym razem spróbuje. Pogłaskał ją czule po białych włosach i wgryzł się głęboko w zaznaczone wcześniej malinką miejsce.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Banshee Czw Paź 17, 2013 11:08 pm

Bardzo możliwe, że gdyby była młodsza, albo nawet była jego bliźniaczką miałaby go serdecznie dość. Jednak miała swoje lata, wcale nie takie stare i wprost uwielbiała tego młodzieńca. Byli do siebie całkiem podobni, charakterni. Choć spodziewała się, że Gabriel ma nieco więcej tej wredności w sobie niż ona.
-Oczywiście, że mam, a coś Ty myślał?
Nie będzie się przecież zadowalać byle czym. A samo to, że był jej bratem i część krwi płynęła w nich ta sama, miało to duże znaczenie, był wartościowy i warto było mieć go tylko dla siebie. Jego głos bez problemu dotarł do jej podbrzusza, zadrżał tam niepokojąco i rozszedł się falą pożądania po reszcie ciała. Czuła się wręcz zaszczycona posiadaniem pierwszeństwa, pierwszy pocałunek jej rozkosznego braciszka, nie musiała o tym słuchać, poczuła to wraz z nim. Było przyjemnie, jeszcze parę razy się z nim pocałuje, a będzie już na najwyższym poziomie. Gdyż już teraz miała ochotę oddać się jego pocałunkom bez reszty.
A dalej... zadzwonił telefon, przez specjalne zabiegi Gabriela zdarzyło jej się zajęknąć raz czy dwa do telefonu, ale Isao wydawał się być tak spięty i zdenerwowany całą sytuacja, że najprawdopodobniej nie zwrócił na to w ogóle uwagi. Zaproponowała mu, że tam pojedzie tylko z tego powodu, że wiedziała iż odmówi. Blondyn zawsze starał się robić jak najmniej problemów, może i mu z głowy wyleciało kim jest, ale pewne rzeczy są niezmienne. Tak też było i tym razem, nie przeliczyła się. Nawet życzył jej dobrej zabawy. Z przymrożonymi oczami spojrzała na brata. Och jaka ją korciło aby mu przywalić po łapach. I w końcu to zrobiła, jednak wyraz jej twarzy wcale nie okazywał tego, że jest zeźlona, figlarny uśmiech błądzący po jej ustach potwierdzał, że to forma zabawy, że chciałaby jeszcze, ale tak łatwo nie odda się w jego łapy. Musi zasłużyć, chociaż przytulić to się mu pozwoliła. Rozłączyła się i schowała telefon.
-Narzeczony? Proszę Cię. Nigdy mi się nie oświadczył. Z resztą kto by ze mną wytrzymał?
Odpowiedziała z przekąsem, nieco pufając, a może sobie go nie lubić, jego szwagrem to by pewnie nigdy nie był. Żaden facet z nią jeszcze długo nie wytrzymał. Przejmować się jeszcze nie miała zamiaru. Sądziła, że ją ugryzie, ale nie on postanowił na jej szyi pozostawić inny dowód zbrodni niż ślad po kłach. Ssał jej skórę przez chwilę, w tym czasie przymknęła oczy i wsunęła palce w jego włosy. A kiedy tylko odchylił głowę, pozwalając jej na wgryzienie się w jego niego głęboko nie traciła czasu na zbędne zastanawianie się. Przez chwilę pieściła wybrane przez siebie miejsce pocałunkami, aby w tak przygotowaną skórę się wgryźć i smakować jego krwi. Piła powoli, miała przecież dużo czasu, rozkoszowała się każdą kroplą jaka spływała do jej gardła, oczywiście pozwalając też Gabrielowi smakować jej, jak tylko chciał. Po kilku smacznych chwilach odsunęła wargi od jego szyi, zlizała krople posoki, które się jeszcze uroniły z rany. Zaczęła do niego szeptać jednocześnie dłonią masując jedno jego ramię.
-Zróbmy coś szalonego, coś zakazanego... coś złego.
Mruczała namiętnie tuż przy jego uchu. Miała ochotę poczuć się wolna, jak kiedyś nim jej charakter się uśpił. Oczy połyskiwały jej szkarłatem, była w niej dzikość, żądza, zachłanność. Chciała się bawić i mieć wszystko i wszystkich za nic.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Wto Paź 22, 2013 11:54 pm

Więzi rodzinne? Och jak ta młodzież lubiła łamać je dla zabawy. Powiedziałby, że jest to swoista reprymenda z jego strony, jednak sam to czego chce się dopuścić nie może uznać, za czyn godny podziwu oraz pochwały z łona jego rodziny. Aczkolwiek przybycie jego osoby do tego miasta może wszystko zmienić. Nie spodziewanie osobnik jego pokroju może zamieszać w spokojnym życiu jego rodziny, oraz tych których obierze sobie na cel. A tym Celem obecnie jest córka Hachiko. Banshee? Tak zdawało się, że na nią wołają. Nie mniej córka w jego mniemaniu przewyższała matkę urodą, w każdym stopniu. A Bell potrafi być czuły na punkcie wdzięków takich kobiet. Nie mniej jednak, nie pozwoli by zabawa za szybko się skończyła. Czas wkroczyć na arenę. Miał jedynie cichą nadzieję, że jej towarzyszowi nie przyjdzie do głowy głupi pomysł ratowania jej z opresji. Nie chciałby zrobić krzywdy tak młodemu członkowi rodziny. I można by wtedy sądzić, że nie byłby zbyt radośnie powitany. A jak wiadomo, teraz gdy przybył tutaj w konkretnym celu, nie może pozwolić sobie na scysje, które i tak nic ciekawego nie wniosą. Przedstawienie czas zacząć, w pewnej chwili przed siedzącymi w danym miejscu ludźmi pojawił się dziwaczny zegar. Nie, to nie była tania sztuczka jakiegoś magika. Unoszący się bajkowy zegarek, sugerował iż ktoś go przywołał. Do czasu, aż z jego wnętrza zaczęła wydobywać się kukułka. By z drobną chwilą, zmienić się w kłębek dymu. W finałowym pokazie, z owego białego dymu ukazały się dwa osobniki. Jeden z nich przypominał, dość dziwacznie ubranego człowieka. Nie mniej jego aparycja oraz strój nie była głównym asem pokazu, a wręcz była nim mała dziewczyna okryta płaszcze, do takiego stopnia iż można było dostrzec jedynie kawałki jej twarzy. Dwojga przybyszów, skierowała się od razu ku parze, która zdawała się migdalić.
- Och, ekscesje waszej miłości zapewne byłby cudownym pokazem. Nie mniej nie powinniście tego chyba robić? Czy się nie mylę?
Dla postronnych widzów tego przedstawienia, mógł uchodzić za szaleńca. Nie mniej jednak był dobrze poinformowany, a zarazem wiedział o nich więcej niż ktokolwiek mógł się tego spodziewać. Nim jednak pierwszy aktor zakończył swój monolog, wtrąciła się druga przybyła persona.
- Czy to ona?
Powiedziała cicho, lecz wzrok Bella nie spoczywał na osobie, po którą tutaj przybył lecz na osobniku, z którym siedziała owa dama.
Nagła zmiana akcji może poruszyć nie jednego widza, a on zapomniał o najprostszym prawu. Nie może zabrać czegoś, jeśli jego cel nie wie, kto jest jego oprawcą. Taki mały defekt jego działań.
- Wybaczcie, mi moją arogancje. Nie przedstawiono nas sobie jeszcze dzieciaczki. Mephisto..
Uśmiechnął się pochylając się. Dopiero teraz widownia przedstawienia mogla zobaczyć jego spiczaste uszy.
- Mephisto Kuroiaishita
Skierował się po tych słowach wzrokiem ku dziewczynie. By przejść do kolejnego lecz bardziej złego aktu, który może zakończyć jego obecność w tej sztuce. W celu otwarcia i prowadzenia kolejnej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sro Paź 23, 2013 9:11 pm

A miało być tak pięknie. Gabriel pozwolił siostrze wgryźć się w swoją szyję. Nie syknął, nie jęknął, nie wydał przy tym żadnych dźwięków. Jak gdyby nic się nie stało. Sam zaś skupił się nad jej łabędzią szyją, w którą wbił kły nie będąc przy tym delikatnym. Niech Banshee poczuje, jak bardzo mu się podoba to co robią. Jego oczy zalśniły szkarłatem, gdy pierwsze krople jej krwi wpłynęły mu do ust. Aż przycisnął jej ciało bliżej swojego. Chciał poczuć jej piersi, tak cudownie rozgniatając się o jego tors. Pił łapczywie, nie zamierzał się powstrzymywać.
Oczywiście nie na tyle, aby Ban mogła poczuć zbyt duży ubytek krwi, ale wystarczająco, żeby poczuła się na powrót głodna. Wszystko to nie miało znaczenia, gdyż sama Księżniczka popijała jego krew, uzupełniając tym samym braki w swojej. Cóż za cudowna, intymna wymiana. Gabriel był zbyt pochłonięty zapachem i smakiem cudownej posoki, że nawet jeśli jakiś pieprzony zegar z wróblem się pojawił - so what? Chłopak brał co jego i było mu z tym dobrze. Dopiero po chwili wyczuł dwa wampiry, które pojawiły się z dupy.
Jedyne co mogli zobaczyć, to obściskującą się parę, jednak za pewne byli na tyle spostrzegawczy, żeby wyczuć zapach krwi. Reszta pozostaje już tylko domysłom.
Chłopak odsunął się niechętnie od swojej siostry i oparł wygodnie o oparcie ławki. Dziewczyna za pewne zeszła z jego kolan, a jak nie to sam ją z nich ściągnął. Wypadało się przywitać, zwłaszcza że mieli do czynienia ze Szlachetniakami. Gabe ociągał się przy wstawaniu, w końcu wampiry nigdy nie musiały się spieszyć. Miały do dyspozycji całe wieki. W końcu udało mu się podnieść cztery litery. Spojrzał pewnym wzrokiem na dwójkę wampirów i skłonił głową.
- Gabriel Kuroiaishita.
Przedstawił się i nie zrobił nic więcej. Czy jego siostra zechce się przedstawić? A może się już znają? Z tego, co powiedziała ta mała wampirzyca przypominająca niewielką mysz, najwidoczniej. Ale to już raczej nie była jego sprawa. To w końcu Bananowa była dorosła... jeszcze.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Banshee Czw Paź 24, 2013 4:46 pm

Wszystko co dobre szybko się kończy ich cudowna uczta również nie zdążyła się zbyt rozwinąć, a już im ktoś przeszkadzał. I gdyby byli to zwykli ludzie Banshee nawet by się tym nie przejęła. Jednak w powietrzu było czuć zapach szlachetnych. Och jak ona ich nie lubiła. Dość nie chętnie oderwała się od brata i zeszła z jego kolan, przecież nie będzie się przy nich kleić do młodego wampira. Na jej twarz wpełzł sztuczny uśmiech, który szybko się do niej wręcz przykleił, niebyła zadowolona. Obserwowała uważnie dwójkę przybyłych, i nie miała pojęcia kim oni są. Choć zdawało się, że oni wiedzieli kim jest, do tego pewnie mają sporo informacji na jej temat. Pięknie, kurwa pięknie, zawsze ściągała na siebie coś.
To czy powinni to robić czy też nie było kwestią dyskusji. Wampirzy świat, życie, związki, namiętności i cała masa tych innych aspektów życia wyglądała inaczej niż w ludzkim świecie. Dla podtrzymania czystości krwi rodzeństwo mogło się ze sobą wiązać i nie było to wcale jakieś specjalnie dziwne. Tym bardziej powinien rozumieć to szlachetny, wśród tych wampirów najczęściej takie sytuacja miały miejsce. Więc rodzeństwo poczynało sobie jak chciało.
Na dźwięk słów dziewczynki Bananowa zaniepokoiła się. Mieli w tej wizycie jakiś interes i najwyraźniej do niej. Przewróciłaby oczami, ale lepiej nie drażanić szlachetniaków. W tej chwili nawet zaczęła żałować, że nie została w domu i nie zaopiekowała się Isao.
Gabriel wstał, przedstawił się, ona zaś nie chciała tego robić, ujęła brata za dłoń, zimną i szorstką. Lubiła takie u mężczyzn. Dobra skoro on to zrobił i ona nie może przecież się zgrywać. Podniosła swoje cztery litery z ławeczki. Powoli, ociężale, od niechcenia.
-Banshee Fumikana
Zastanawiała się co by było jakby przedstawiła się innym nazwiskiem, nawet jedno przeszło jej przez myśl, ale dobra.
Zmierzyła starszego wampira uważnym spojrzeniem.
-Ma pan do nas jakąś konkretną sprawę, czy może to tylko luźna pogawędka i poznanie członka rodziny?
W sumie nie jej rodziny, z tą częścią rodu jakoś nie specjalnie miała coś wspólnego. Więzy krwi dzieliła zaledwie w połowie z Gabrielem i jego bliźniaczką.
Chwila się przeciągała, a Bananowa się coraz bardziej irytowała, wzięła w końcu Gaba pod ramię i poszli gdzieś sobie. O ile chciał rzecz jasna.

[z.t Ban - i jak chcą to też Gab i npcHav]
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pią Lis 08, 2013 9:29 pm

Ileż można przesiadywać w jednym miejscu? Akumu po przejrzeniu swoich książek, musiał iść się przewietrzyć, wszak nie mógł usiedzieć sam w komnacie swojego przybranego ojca. I szkoda, że nadal nikt nie chciał iść na spacer, wciąż wszyscy zajęci. Więc jakie miał wyście? Zaś musiał iść sam na zwiedzanie otoczenia i zbierania informacji na jego temat. Ponownie znalazł się w parku, lecz tym razem wybrał inne miejsce. Piękna alejka z rosnącymi drzewami wiśni. Ich czerwone liście wyglądały bajecznie nawet podczas nocy.
Lisi wampir przechodził wolnym krokiem, oglądając z nieukrywanym zachwytem. Jego długie włosy delikatnie poruszały się wraz z podmuchem wiatru, który to także ochładzał przyjemnie jego bladą twarz. Ogon miał ukryty pod kimona, ale za to szpiczaste uszy, nie ukrywał. Chciał lepiej słyszeć otaczający go świat.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pią Lis 08, 2013 9:50 pm

Aby dość do Akademika Meli musiała przejść przez cały park. Niestety pomyliła drogę i znalazła się w alei. Miała dość chodzenia i pragnęła znaleźć się w ciepłym, przytulnym, miękkim łóżku, które na nie czekało. Kręgosłup nadal ją bolał, więc po parunastu minutach wędrówki, postanowiła odpocząć. Usiadła na jakieś ławce, niedaleko nieznajomego o dziwnych uszach. Przyjrzała się mu nieco chyba zbyt dokładnie. Nigdy nie widziała aby ktoś nie posiadał ludzkich uszów,oczywiście nie wliczając w to zwierząt. Upomniała sama siebie. Nie wypadało przecież tak się na kogoś gapić, tym bardziej jeśli tego kogoś się nie znało. Miała jednak nadzieję, że to nie jest kolejny psychopata. Tym razem to chyba by się załamała, gdyby jakiegoś spotkała. Może wampir był tylko wytworem jej wyobraźni? W końcu nie wyglądał tak jak inni.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pią Lis 08, 2013 10:01 pm

Na szczęście Meli, Akumu jeszcze nie odkrył w sobie psychopaty. I nie było mu do tego spieszno, toć tyle jest jeszcze rzeczy do odkrycia, do poznania, a także pozostaje on sam wielką zagadką dla samego siebie - utrata pamięci jest naprawdę kłopotliwa. Ale Lisek powoli stąpa po dobrej drodze, żeby dotrzeć do odkrycia swojego wampirzego Ja. I każde spotkania, każde wydarzenie ma na to ogromny wpływ, nawet jak wyczuł obcą sobie całkiem osobę. Akumu momentalnie się odwrócił, wpatrując się w postać wampirzycy, siedzącej na ławce. Nie wyglądała najlepiej. Może coś ją bolało?
Śmiałym krokiem podszedł ku niej i nachylił się. Jakoś nie zwrócił uwagi, że ta osoba mogła się na niego dziwnie patrzeć. W końcu niemal cały czas spotyka się z takim wzrokiem u innych, w dodatku nie za bardzo rozumiał Dlaczego.
- Gdzie ja jestem? - Spytał cicho, po czym usiadł obok wampirzycy. Fiołkowe oczu wyrażały ogromne zainteresowanie nieznajomą oraz jej odpowiedzią. I miło by było, gdyby powiedziała mu co to są za drzewa. Aku może widział je w swoich snach, ale niestety nie pamiętał ich cudownej nazwy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pią Lis 08, 2013 10:49 pm

Na szczęście Meli nie miała kłopotów z pamięcią. Chociaż nieraz by chciała zapomnieć o niektórych rzeczach, które jej się przytrafiły. Siedziała tak patrząc się w gwiazdy, niestety były one niezbyt widoczne przez chmury, które nagromadziły się na niebie. Widząc, że nieznajomy się do niej zbliża, nie wiedziała na co może liczyć. Rzuci się na nią? Czy będzie raczej spokojny? Na szczęście jej obawy rozwiały się wraz z słowami lisa. Chociaż nie do końca czuła się pewnie. W końcu odkąd przyjechała do Japonii ktoś ją atakował.
- Sądząc po drzewach wiśniowych to w jakieś alei.
Posunęła się trochę, aby i wampir mógł usiąść na ławce. W końcu niegrzecznie było by mu kazać stać i się tak patrzeć. Uśmiechnęła się lekko. Nie zapowiadało się raczej na to aby ten miał chore pomysły, co niezmiernie ją ucieszyło.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Lis 09, 2013 8:20 am

Ataki na jej osobę powinny dać jej do myślenia - Zacząć pracować nad sobą, nauczyć się bronić, wyostrzyć rozsądek. Dlatego warto pamiętać każdy smutek, toć to podstawy do zmiany. Zapewne Lis mógł mieć podobne przeżycia, o których niestety nie było dane mu pamiętać.
Jeśli miałby ją zaatakować w takim stanie, zrobiłby to już dawno i na pewno musiałby wpaść w szał. I jak na razie nie zanosiło się na nic złego.
- Pięknie tutaj, prawda? - Spokojn ton, nie za głośny. Najwidoczniej podświadomość podpowiada aby do każdego obcego podchodzić z dystansem. Niewiadomo w końcu kim ta dziewczyna może być. Chwycił w dłonie kosmyk włosów, intensywnie rozczesując go palcami. Jeśli nastała cisza, nie była ona za przyjemna. Akumu nie potrafił jeszcze utrzymać rozmowy, dopiero się tego uczył.
- Mam ciepłe ręce, a Ty? Też jesteś ciepła? - Dziwny temat, nie ma co. Ale mimo wszystko interesujący. Lis w przeciwieństwie do wampirów, jakie napotkał w swoim życiu, jest ciepły. Ciekawe jak z tą nieznajomą. Tak bardzo chciał sprawdzić... Pozwoli?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Lis 09, 2013 9:00 pm

Widząc jak lis dotyka jej włosów nieco się dziwiła. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że fryzurę ma w nieładzie. Niektóre kosmyki miała jeszcze mokre, gdyż niedawno była pod wodą. Ubranie już prawie wyschło. Nie zaprotestowała. W końcu nie robił on nic złego.
- Jak dla mnie to tylko ładnie.
Nie mogła nazwać tego miejsca pięknym. Po prostu same wiśniowe drzewa jej zdaniem nie były za urocze. Potrzeba było o wiele więcej aby ją zachwycić czy oczarować jakimś miejscem. Kolejne pytanie było nieco dziwne. Wampir był ciepły? To należało chyba do rzadkich zjawisk. I na dodatek nieznajomy miał lisie uszy, co całkowicie odchodziło od norm. Ile jeszcze spotyka ją w Japonii?
- Wiesz ja należę do tych co mają zimną skórę.
Rozmawiali z sobą już jakiś czas, a wampirzyca w ogóle nie wiedziała jak ma się zwracać do rozmówcy. Przecież nie wypadało mówić do niego per ty ktoś.
- Jestem Meli.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Lis 10, 2013 7:36 am

Oczywiście nie miał zamiaru jej skrzywdzić, a dotykanie włosów to nic innego, jak badanie drugiego osobnika. I czemu były one wilgotne? Czyżby niedawno je myła? Cofnął szybko dłonie, dobierając się do swoich włosów, teraz je gładził ostrożnie.
- A te drzewa wypuszczają owoce? - Rozejrzał się po najbliższych drzewach, ciekaw tego faktu. Skoro są wiśniowe, to muszą rodzić owoce, chyba że to tylko nazwa. Biedny Akumu tego nie pamiętał.
Mimo bycia wampirem, nie miał zimnych rąk... no chyba że był bardzo głodny, wtedy jego ciało stawało się zimne, a on sam nie najlepiej się czuł.
- Ciągłe jesteś zimna? Nawet jak pojesz? Bo jak ja jestem bardzo głodny i mam już takie czarne kropki przed oczami, to wtedy staje się lodowaty. Mój ojciec mówi, że to dla mnie normalne i nie mam czym się przejmować, tylko zaspokoić głód krwi. - No proszę, kolejna cecha. Przy nauce o świecie, bywa gadatliwy, wszak czuł, że mógłby tak mówić ciągle o otoczeniu i o tym co wie. A kiedy usłyszał imię dziewczyny, kita ukryta pod ubraniem, poruszyła się. No tak, poznał kogoś nowego.
- A ja... Akumu. I czemu tak... dziwnie patrzysz na moje... uszy. Coś z nimi nie tak? - Dotknął ich delikatnie, po czym wrócił swoją uwagą na Meli.
- Każdy tak patrzy. - Dodał nieco ciszej i można nawet dostrzec, że uszy nieco oklapły.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 7 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 7 z 23 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 15 ... 23  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach