Aleja Kwitnących Wiśni

Strona 14 z 23 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 18 ... 23  Next

Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Kwi 26, 2014 10:08 pm

Słysząc jego wypowiedź, spojrzała na niego zdziwiona. O co mu chodziło? Gadał do telefonu? Czy przypadkiem to coś mu nie zaszkodziło? Oczywiście, że z niego kpiła. Nie potrafiła inaczej. Przynajmniej nie w tej chwili i sytuacji.
- Jak widać niewiele cię to nie nauczyło - westchnęła.
Czemu większość łowców gardziła pomocą innych? Niezależnie od kogo by ona była? Udawali wielkich i silnych chłopców. Skoro rozmówca nie chciał, aby mu pomogła, to nie zamierzała więcej razy go przekonywać.
- W takim razie powodzenia jak będziesz szedł.
Jej uwagę przykuła ludzka dziewczyna. Od kiedy tam była? Przyglądała im się? Wampirzyca zaśmiała się w myślach. Będzie musiała sprawdzić czy blondynka przypadkiem nie widziała tego co się stało. Podeszła do niej, szybko i bezszelestnie.
- Witam. Długo tutaj stoisz?
Bez zbędnego owijania w bawełnę, od razu przeszła do tematu. Jeśli nieznajoma nic nie widziała, zachowanie Cassandry mogło wydać jej się jeszcze dziwniejsze.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Cornelius Weidenhards Pon Kwi 28, 2014 5:53 pm

Słysząc kpinę wampirzycy uśmiechnął się.
-Dramatyzujesz. Jak byś chciała zauważyć żyję i stoję o własnych siłach. Mam żałować tego, że miałem sprzeczkę z wrogiem od wieków? Weź przestań, taka ma natura i wasza także. - Mówił prawdę. Przecież jak by żałował togo co zrobił, to by nie mógłby być łowcą. Więc jej trochę nie zrozumiał.
-Nie chcę, byś pomyślała sobie że jestem niewdzięcznikiem czy coś podobnego.  Nie chcę od ciebie pomocy i wątpię, że ci zaufam, a wszystko jest spowodowane tym że się boje to zrobić. Coś co raz się straciło nigdy nie powróci. Przepraszam cię, ale to ni moja wina.-Gdy tylko to mówił nie patrzył na nią, może dlatego, ze bał się przyznać do słabości. Mówił to bardzo cicho tak by nieznajoma nie usłyszała.
Słysząc jej pytanie zaśmiał się  
-Jak będę szedł? A kto powiedział że muszę iść, będę się czołgał.-Zaśmiał się. Miał już dość całej poważnej sytuacji. Przybył tu by się rozluźnić, a nie stać poważnie jak słup.
Obserwował ja jak podchodzi do nieznajomej kobiety na drzewie.
-Ciekawe pytanie. Pozwolę sobie, że nie będę go powtarzał. - Podszedł do pewnego drzewa i się o nie oparł.
[z/t]


Ostatnio zmieniony przez Cornelius Weidenhards dnia Sro Kwi 30, 2014 5:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
Cornelius Weidenhards

Cornelius Weidenhards
Łowca Z-ca
Łowca Z-ca

Krew : Ludzka B
Znaki szczególne : Wszystko. Oczy, zęby, cera, charakter. Wroga aparycja.
Zawód : Łowca Wampirów.
Zajęcia : Brak
Magia : Molekularne unieruchomienie (Zaawansowany), Mentalne zwierciadło (średnio-zaawansowany)


https://vampireknight.forumpl.net/t1356-cornelius-weidenhards#25749 https://vampireknight.forumpl.net/t1381-cornelius-weidenhards https://vampireknight.forumpl.net/t1399p25-apartament-corneliusa-weidenhards-netara#42843

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sro Kwi 30, 2014 2:33 pm

Na czym to ja... Ach, no tak.
Więc Cass postanowiła się nią zająć? Trochę za późno, choć Is i tak dokładniej nie wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi. Może po prostu trafiła na mafijne porachunki?
Kiedy wampirzyca się do niej zwróciła, serce jej na chwilę zamarło. Nie wiedziała, co powinna zrobić, lecz szybko się opanowała. Mimo, że w pierwszej chwili chciała powiedzieć całą prawdę, uznała, iż rozsądniej jest trochę skłamać, niż potem żałować.
Pokręciła głową w odpowiedzi. Bała się, że jeżeli zacznie mówić, to na wstępie się potknie w swoich zeznaniach, całość się poplącze, a pytająca skapnie się, iż blondynka łże jak pies. Dlatego też wykonała zwykły gest, będący chyba najlepszym wyjściem z zaistniałej sytuacji.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sro Kwi 30, 2014 3:41 pm

Nie chciała odpowiedzieć, a to szkoda. Wampirzyca i tak ją do tego zmusi. Nie zamierzała odpuścić. Coś powodowało, że Cassie chciała podroczyć się z blondynką. Uśmiechnęła się pokazując ostre kły. Zdążyła już się wynudzić, po tamtej zabawie, więc czas na kolejną. Oczywiście nie w tym miejscu. Nie chciała zrobić znowu jakiegoś rabanu. Przez moment spojrzała na łowce. Skoro tak się upierał, to nie będzie się napraszać.
- Ciii, ja nie dramatyzuję. Uratowałam cię, więc masz u mnie dług, a szkoda by było, gdybyś zakończył swój żywot, nie mogąc go spłacić.
Oczywiście, że czarnowłosa nie robiła tego wszystkiego bezinteresownie. Taka dobra nie była, aby pomagać komuś obcemu. Przeniosła swój wzrok na ludzką dziewczynę. Czas się nią zająć.
- Ty pójdziesz ze mną dziecinko.
Nie interesowało ja to czy Ismena się zgodzi. Może stawiać opór, choć to działanie byłoby bezcelowe. Złapała ją za rękę. Jej uścisk był na tyle mocny, aby nie mogła się wyrwać.
- Miło się z tobą rozmawiało Łowco, jednak pozostawiam cię tutaj.
Po tych słowach zniknęła z tego miejsca, poruszając się wampirzym tempem, zabierając za sobą uczennice.

zt+Ismena
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Nadira Shiroyama Pon Maj 05, 2014 3:47 pm

Sytuacja na festynie, nabrała interesującego obrotu. Spodziewano się jakiejkolwiek akcji i to ze strony znanego mordercy kanibala, ale niestety tutaj wydarzenie niebezpieczeństwa rozegrały inne osoby. W którejś części festynu, usłyszano strzały. Mimo grającej muzyki, niewiele osób było wstanie usłyszeć ten charakterystyczny dźwięk. Tylko Ci, co byli najbliżej. Ze strachu nagle uciekli z miejsca ale co niektórzy, byli wstanie dostrzec osobę z bronią. Cornelius. Nie do końca zapamiętano jego twarz, ponieważ był w oddali. Później, widziano latające sztylety i ludzi! Na ich pech, dziennikarz był na miejscu i zrobił kilka fotek! To dopiero będzie sensacja na całego! Szybko się zwinął z miejsca zdarzenia, co by czasem nie oberwać od któregoś z nich.

Dni mijały a festyn dobiegł końca.



EVENT ZAKOŃCZONY
Nadira Shiroyama

Nadira Shiroyama

Krew : Szlachetna
Zawód : Właścicielka Teatru Pandora
Moce : Władza nad Lodem, Telekineza, Eksplozje, Zatrzymanie czasu.


https://vampireknight.forumpl.net/t165-nadira-shiroyama#187 https://vampireknight.forumpl.net/t168-nadira-shiroyama#190

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Czw Maj 22, 2014 3:45 pm

Sakura już dawno przekwitła, ale Sunako to nie przeszkadzało. Właściwie, to nawet nie zwróciła na to uwagi. Właściwie, to była przygnębiona. Wyznała swojemu panu swoje uczucia, a on co? Powiedział, że ją zabije jak jej się nie odwidzi. Ale czego innego można się było spodziewać po starym Kuroaishita? Wiedziała przecież, że jej miłość do pana od początku była pomyłką.
Tak wiec została sama. Tak, kochanek też ją zostawił. A młodej ludzkiej dziewczyny nie zamierzała w nic wtajemniczać. Niech sobie nie myśli, że skoro raz prawie przespała się z Sunako, to ta od razu zdradzi jej wszystkie sekrety wampirzej rasy. Przecież nie była taka głupia. Zabito by wtedy i dziewczynę i ją.
Westchnęła i usiadła pod drzewem w cieniu. Nie było jej gorąco pomimo tego, że ubrana była cała na czarno. Przecież była wampirem. Ludzie patrzyli na nią jak na wariatkę. Jakby nigdy na oczy nie widzieli gothic lolity. Poczekała aż przejdą i wyciągnęła z torebki ciastka. Tak, Sun zawsze nosiła przy sobie słodycze. Bo co najlepiej pomaga gdy ma się zły humor? Coś słodkiego! Taki z niej niby straszny Ciasteczkowy Potwór, ale strasznie wychudzona była, biedaczka. Tyle stresów przy Barabalu, ale przywiązana do niego była i to bardzo i nie wyobrażała sobie, że miałoby być inaczej.
Zjadła sama wszystkie ciastka, bo była bardzo smutna. Ale potem zrobiło się jej lepiej, w dodatku zjadła jeszcze czekoladę, to już w ogóle. Gdyby tylko to nie było miejsce publiczne, to z pewnością napiła by się też dobrego whisky albo wina. Ale niestety nie mogła i nie miała z kim. Tak, tak, bo jak już pić, to z kimś. Samemu to nie to samo.
Żałowała też, że nie ma przy sobie pianina, albo chociaż papieru nutowego, bo miała wenę to skomponowania smutnej piosenki. Ale za to miała przy sobie notes i długopis, szybko znalazła je w torebce i zaczęła pisać tekst. Taki smutny, dołujący. Humor może i miała dobry, ale trzeba było coś stworzyć na następny koncert!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Czw Maj 22, 2014 4:01 pm

Wszystko w życiu wampira skomplikowało się zeszłego wieczoru, podobno jego ekipa na miejscu zastała szarych, co znaczy, że ciała nie zostały usunięte, na dodatek oberwał dość mocno, co wiązało się z tym, ze jego czysta krew nadal była gdzieś tam na podłożu, łatwo będzie do niego trafić, aż cieszył się, że wynajął ostatnio adwokata. Nieważne, Charles wysiadł tutaj z samochodu zostawiając ludzką dziewczynę pod opieką Katariny, która już się nią odpowiednio zajmie, nie będzie to przynajmniej jego zmartwienie. Wampir miał naprawdę mało czasu wolnego, ale jako, że wieczorem się nie pracowało postanowił tutaj przybyć, właściwie dlaczego? Kto to wie, chyba zwyczajnie lubił to miejsce, wyglądało na takie spokojne, na takie ładne, jedyne miejsce w mieście, które naprawdę lubił. Dla niego betonowa dżungla to domowe środowisko, nigdzie nie potrafi się odnaleźć tak jak tutaj. Przebrał się w samochodzie w nową koszulę, nieprzystało komuś takiemu jak on chodzić w pobrudzonym krwią ubranku nie? Założył ręce do tyłu spacerując sobie po alejce. Na jego głowie spoczywało tyle obowiązków, że sam nie wiedział w co najpierw włożyć ręce, teraz dojdą mu kłopoty z Szarą, a to tylko początek, różne odłamy Mafii nie trzymają się razem w tym mieście. Charles jako kapitan jednej załogi znał się dobrze na swojej robocie, jednak próbował się w to w ogóle nie mieszać do ostatniego wieczoru, kiedy to zwyczajnie z odległości paru centymetrów rozjebał komuś głowę przy użyciu Desert Eagla, kaliber to miało to tak duży, że kawałki mózgu ofiary, przez jakiś czas znajdowały się na jego twarzy, a także parę metrów dalej, no ale... Nie o tym teraz. Westchnał głęboko przemierzając uliczkę, dłonie trzymał kurczowo splecione za plecami, zauważył dziewczyne, jednak dobre wychowanie zabraniało mu ją zaczepić, zresztą do czego ona była mu potrzebna? Chyba, że wiedziała conieco, to już byłoby bardziej przydatne, przynajmniej na tyle, żeby poświęcić jej trochę uwagi. Co nie zmienia faktu, że nie mógł być tego pewien, dlatego zwyczajnie zamierzał przejść obok niej, a kto wie? Może wydarzy się coś ciekawego, co zmieni jego myślenie? To miało się dopiero okazać w przyszłości. Obserwował wszystko co się dzieje z daleka, stwierdził, że to nie jest miejsce dla niego, liczył na kogoś ciekawego, ale rozterki kochanków go nie interesują, zwyczajnie sobie poszedł ze swoim naturalnym uśmieszkiem.

zt


Ostatnio zmieniony przez Charles dnia Nie Cze 01, 2014 4:33 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Czw Maj 29, 2014 3:11 pm

Złodziej pluszaków wkracza do akcji i rozwieje tę smutnawą atmosferę.
Przemierzając uliczki miasta Christopher nastawił się tak by wyczuwać wampirze umysły, a ignorować wszelakie ludzkie odmęty. Mógł to zrobić ponieważ wampiry były o wiele bardziej zrównoważone, a ich dusze ustabilizowane i przede wszystkim myślały szybciej oraz mniej chaotycznie od zwykłych śmiertelników. Po tylu spotkaniach również potrafił wyczuć umysł każdego ze swoich znajomych, kochanek, przyjaciół czy pracowników bez problemu.
Tak też znalazł i Sunako. Nie spodziewał się jej w swoim ulubionym parku w dodatku pod drzewem gdzie zwykł siadać ze swoją komórką oraz laptopem i obserwować przechodzącym ludzi, sondować ich umysły. Teraz zmierzając powoli uliczkami w jej kierunku wyczuł również drugiego wampira o podobnym poziomie mocy. Przetrząsnął jego myśli, ale nie znajdując nic ciekawego ponownie skupił się na dziewczynie. Więc ją odrzucił? W końcu musiało do tego dojść, a oboje z Chrisem wiedzieli, że jeśli by jej wcześniej nie wygonił to prawdopodobnie przyszłaby znów szukać pocieszenia.
Miał z nią romans z początku sądząc, że jest tym jedynym na którego zwróciła uwagę gdyż z początku dobrze pilnowała się aby nie myśleć o Barabalu, a później sam wynalazł to z urywków.
Nie wiedzieć czemu skierował się prosto do dziewczyny z rękami w kieszeniach, mijając pana elegancika nawet nie zaszczycił go spojrzeniem. Dziewczyna za to mogła dostrzec jak wokół niego unosi się chmura z kwiatów wiśni, była to pierwsza iluzja jaką zastosował wobec Sunako. Następnie ignorując obecność innego wampira tuż na jej widoku zmienił się w białego kotka i czym prędzej wskoczył dziewczynie na ręce. Spojrzenie jakie uzyskała powinno jej wystarczyć. On wiedział. Rozumiał ten ból i jej stratę. Bo sam kiedyś stracił wszystko. Rozumiał, ale nie współczuł, to nie jego domena.
- Oh głupia. I na co ci to było? - Kot przemówił? A jakże! W końcu to nie taki zwykły futrzak, a właśnie animag. Cechą charakterystyczną jego rodu były dodatkowe efekty po przemianie. Teraz patrząc na nią kociak marszczył nos i jakby wzdychał po swojemu. Niech jej będzie, że trochę się martwi, ale tylko ociupinkę jak o każdą byłą kochankę. Bo może się jeszcze kiedyś przyda.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Czw Maj 29, 2014 5:53 pm

Słodycze poprawiły jej humor, ale tylko na chwilę. Po krótkim czasie znów była smutna. Czyli można napisać tekst. Oparła głowę o drzewo i zaczęła myśleć nad pierwszą linijką. Nie trwało to długo, natchnienie jakoś tak samo przyszło. Zapisała kilka stron starając się powstrzymywać łzy. Sunako płacze przy samym tekście - to znak, że piosenka będzie przepełniona jej uczuciami. Otarła krople spływające po jej policzkach. Nie powinna się rozklejać. Przynajmniej nie tutaj.
Ale ciężko mówić o nie rozklejaniu się, kiedy serce przepełnia tak wielki smutek, że jedyną rzeczą na jaką się ma ochotę jest skoczenie z mostu. Fakt, może i wampiry były bardziej zrównoważone od ludzi - dlatego Sunako nie popełniła jeszcze samobójstwa. Ale przecież sama była kiedyś człowiekiem, dlatego tak strasznie to wszystko przeżywała. Szukała pocieszenia w kochankach, przez ponad sto lat swojego życia miała ich sporo. Ale żaden nie umiał jej zastąpić tego jedynego.
Pojawiła się samotność, a Sunako zdała sobie sprawę, że jest sama przeciwko temu wielkiemu okrutnemu światu. I że w nikim nie ma oparcia. A to było bolesne. Bardzo bolesne. Ktoś, kto ma rodzinę, przyjaciół, znajomych nie byłby stanie zrozumieć bólu, który czuła Sunako. Trzeba znaleźć się w podobnej sytuacji, aby pewne rzeczy pojąć.
Poczuła zapach krwi. Spojrzała w stronę obcego wampira, a jej oczy rozbłysły szkarłatem. Może i nie był skąpany w szkarłatnej cieczy, ale pozostawał jej zapach. Nie rozumiała, dlaczego jedni pozbawiają życia drugich. Dlaczego wampiry kiedy napiją się krwi człowieka zabijają go. Westchnęła. Urodziła się w rodzinie łowców, to było widać po jej zachowaniu. Chciała jakoś zwrócić uwagę mężczyzny, ale po co? Zresztą, krew B, lepiej z nim nie zadzierać. Nie wygląda na miłego.
Zamknęła oczy i starała się nie płakać. Zaraz jednak zaczęła się rozglądać wokół siebie zaskoczona. Po chwili ujrzała Chrisa zamierzającego prosto w jej stronę. Jej serce zaczęło szybciej bić, o ile serce wampira w ogóle pracuje. W każdym razie miała takie wrażenie. Nie spodziewała się, że zastanie tu swojego byłego kochanka. W ogóle nie myślała, że ktokolwiek znajomy znajdzie się w okolicy. Najpierw ujrzała otaczające go kwiaty wiśni. Ale przecież sakura już dawno przekwitła! Wpatrywała się w niego z otwartymi ustami. Nie wiedziała, że potrafił takie rzeczy. Aż głupio jej było, że miała jedynie władze nad lodem. W ogóle przestała zwracać uwagę na obcego wampira, kiedy Chris zamienił się w kotka. Ślicznego białego kotka.
Spojrzenie, jakie jej posłał, wystarczyło, aby znów popłynęły łzy. On rozumiał. Wzięła go na ręce i przytuliła do siebie jednocześnie czule drapiąc wampira za uszkiem. W tej postaci wydawał się o wiele słodszy.
- Chris ...
Głos jej się łamał, nie była w stanie powiedzieć nic więcej.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Czw Maj 29, 2014 9:10 pm

Słyszał każdą z jej myśli. Złe i dobre przelewały się między sobą bardzo szybko, ale Moore ze swoim błyskotliwym umysłem przeanalizował je wszystkie zanim dziewczyna skupiała się na czymś innym. Wiedział od początku dlaczego do niego przyszła i dlaczego zgodził się ją przyjąć na swoją kochankę. Bo była sama. Wtedy wmawiał sobie, że po prostu jako kolejny ją wykorzysta, ale sam sobie musiał się przyznać do pomyłki, zwyczajnie zrobiło mu się jej żal.
Wybacz mi Dabrio... pomyślał do siebie wzdychając w myślach bo koty raczej nie wydając takich dźwięków, zamiast tego zamruczał cicho spoglądając na twarz dziewczyny. Jeszcze tylko jej wielkich, krokodylich łez mu brakowało do kompletu. Najgorszy był fakt, że dzieląc z nią wszystkie jej myśli sam podświadomie zaczynał wpadać w ten nastrój bólu i wspominać swoją nieżyjącą ukochaną. Potrząsając małą kocią głową syknął na dziewczynę.
- Tylko nie płacz... to najgorsze co możesz teraz zrobić, a uwierz mi, że nie pomaga. Gdyby Dabria żyła powiedziałaby mi jak mam cię pocieszyć. - Postanowił sprowadzić jej uwagę na inny temat, tak by choć na chwilę o Nim zapomniała, a sam w myślach postanowił sobie więcej nie przygarniać żadnych dziewcząt jak ona. - Robię się za miękki. - Mruknął bardziej do siebie niż do samej Sunako zanim rozłożył się wygodnie na jej kolanach, leżąc na pleckach patrzył na nią przenikliwie. Oczekiwał pieszczot bo czego innego potrzebują koty od człowieka? Z innymi rzeczami radzą sobie same. W międzyczasie zaczął swoją krótką historię by już całkiem przestała płakać, a wokół niech teraz ponownie zaczęły fruwać kwiaty wiśni przywołane jego mocą.
- Byliśmy piękni, młodzi, niezależni. Kochankowie, nigdy ukochani. Dabria słynęła w wiosce ze swojego cudownego oblicza i pewnego dnia chciano ją skazać jako czarownicę i dziewczynę mającą konszachty z diabłem, chodziło o mnie. - Przypominając sobie to wszystko Chris niemalże się uśmiechał, zamiast tego miał lekko rozsunięty pyszczek i wyraz zadowolenia na nim. - Uratowałem niewinną dziewczynę przed śmiercią, byłem młody, głupi i zakochany więc zmusiłem moją siostrę by przemieniła ją dla mnie. Dabria była moim rudowłosym aniołem, a ja nie dostrzegałem żadnej z jej wad, podążałem za nią ślepo mordując ludzi do pewnego dnia kiedy to Rada postanowiła zainteresować się dwójką samotnie podróżujących wampirów, które zostawiały za sobą dziesiątki ofiar. Ponownie wydano na nas wyrok. Tym razem jednak Dabria podjęła decyzję, wzięła całą winę na siebie, a ja będąc obecnym na jej egzekucji zostałem zatrzymany w klatce przez odgórne wytyczne. Gdyby nie to prawdopodobnie rozniósłbym budynek. Spędziłem w tej klatce długie miesiące żywiąc się wyłącznie tabletkami, ohydnym substytutem krwi. Zamknąłem się w sobie i po długim czasie mnie wypuścili, ale nie byłem już sobą. - Zdecydowanie jego charakter, sposób postrzegania świata i umysł zmieniły się na wskutek traumy przeżytej w siedzibie rady. Młody Moore stał się zgorzkniałym wampirem dążącym do niezależnego imperium i powoli mu się udawało takie zbudować.
Teraz posiadał nie tylko majątek, ale także był ustawiony z miejscową oraz zagraniczną mafią, miał dziesiątki pracowników i kilku oddanych służących aktualnie przebywających w miejscach, które nakazał im badać. Był innym wampirem niż te kilkaset lat temu. Gorszym, a jednak potrafił ją zrozumieć i próbować pocieszyć.
- Tamtego dnia Dabria wisząc na słupie tuż przed spłonięciem powiedziała mi, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochała, a mimo to ja nie przestałem za nią szaleć. Mój umysł zalała jednocześnie nienawiść i miłość, a potem gniew, smutek i żal gdy wydała ostatni tchnienie i spłonęła. - Zawsze uważał ją za swoją anielicę nieważne co zrobiła, ale z biegiem czasu zaczynał się przyzwyczajać do myśli, że już nigdy nie dowie się prawdy. Bo czy mówiła to aby go ochronić czy rzeczywiście chciała by się dowiedział prawdy? Kto wie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Maj 31, 2014 4:59 pm

Zdawała sobie sprawę z tego, że Chris czyta w jej myślach. Domyśliła się tego będąc jeszcze jego kochanką. Zawsze wiedział jak ją zaspokoić. Doświadczenie? A skądże, Sunako miała nietypowe wymagania od swoich kochanków. Chris rozumiał ją mimo, że nie mówiła nic. Szkoda, że raczej nie znajdzie już takiego drugiego.
Ale nie chodziło tu o sam seks, oczywiście. Z wieloma swoimi kochankami nie utrzymywała kontaktu. Właściwie to... Hmmm... Z żadnym. Myślała, że to ona się zabawi, zapomni. W rzeczywistości to oni wszyscy ją wykorzystywali. Wiedziała o tym, ale ciągle lgnęła do nowo poznanych mężczyzn. Chciała czuć się potrzebna, chciała wiedzieć, że komuś na niej zależy. Nawet jeśli było to tylko kłamstwem.
Z Chrisem było inaczej. Polubiła go, co rzadko się zdarzało. Właściwie, to nigdy. Kochankowie (i kochanki!) przychodzili i odchodzili, ale do nikogo z nich się nie przywiązała. Zdawała sobie przecież sprawę z tego, że są tylko na chwilę. A on? Zdawał się rozumieć co Sunako czuje w tym momencie. A poza bliskością najbardziej potrzebowała zrozumienia. Szkoda tylko, że nie mogła liczyć na nikogo.
Moore jako kotek był taki słodki! Pieściła go przez cały czas. Głaskała i drapała za uszkiem. Powinna kupić sobie kota. Będzie miała na kogo przelać swoje uczucia. Hah, Sun taka stara panna z kotem. W sumie pasuje, bo miała ponad sto lat i nikt jej nie chciał. Idealnie pasuje.
Otarła swoje łzy tak jak jej powiedział. Nie chciała się łamać, ale było jej tak smutno. Westchnęła cichutko i wysłuchała historii Chrisa. W pewnym momencie chciała mu przerwać, ale w porę ugryzła się w język. Widziała smutek w tych małych kocich oczkach, dlatego czule głaskała go po brzuszku. Nie miała żadnego innego pomysłu żeby go pocieszyć.
- Głuptasie... Myślisz, że mówiła prawdę?
Uśmiechnęła się do niego i wzięła go na rączki. Przytuliła Chrisa do swojej piersi.
- Mylisz się. Gdyby Cię nie kochała nie wzięłaby całej winy na siebie. Gdyby powiedziała, że Cię kocha zapewne również Ty zostałbyś zabity. Dabria, czy jak jej tam, chciała Cię ochronić. Gdyby nic nie czuła nie poszłaby za Ciebie na śmierć. Nie opłacałoby się jej umieranie za kogoś, kto nic dla niej nie znaczył.
Ucałowała Chrisa w głowę i pogłaskała go. Miała nadzieję, że choć odrobinę poprawiła mu humor. Zabawne, to on chciał ją pocieszać, a teraz ona pocieszała jego. Może po jej słowach przestanie się zamartwiać?
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Maj 31, 2014 8:47 pm

Chris zawsze miał świetny kontakt ze swoimi byłymi, dotąd tylko z Sunako rozstał się w takich, a nie innych okolicznościach, nie chciał bowiem by w razie czego jej ukochany miał jej coś za złe, a także nie szukał sobie wrogów wśród szlachetnych. Jego siostra wystarczająco mieszała w życiu miasta, mafii i wszystkich innych by musiał się jeszcze do tego dokładać.
Teraz właściwie sam nie wiedział jakie uczucia poza rozumieniem posiada dla tej dziewczyny, przede wszystkim odkrył w sobie współczucie i te resztki dobroci gdzieś tam zakopane dawniej w jego sercu. Zimnym jak głaz od kilku wieków, a teraz rozgrzanym gniewem ze wspomnieniem, żalem i czymś czego nie potrafił jeszcze nazwać. Mimo, że to nim teraz zajmowała się Sunako to tak naprawdę było na odwrót. Odciągał jej myśli samemu skazując się na kolejne dni, a może nawet tygodnie myślenia o tragedii z przeszłości, ale nie żałował tej decyzji. Może przez chwilę choć poczuje się przez kogoś doceniona jak każda jego była.
Przytulony wierzgnął jak każdy kot, a potem zrezygnował z wiercenia się i poczekał, aż sama ponownie postawi go na swoich kolanach. Przez ten czas nie powiedział nawet słowa i zamknął umysł na informacje z zewnątrz. Wydawał się być zamyślony kiedy jej odpowiadał.
- Zawsze tak sądziłem bo nigdy mi tego nie mówiła. Chodziłem za nią jak cień, kochałem ją i powtarzałem do tysiące razy, a sam nigdy tego nie usłyszałem. Wiem, że byłem jej światem... ale nie ukochanym, a mimo to nie zabrała mnie ze sobą. - Możliwe, że Dabria po prostu chciała by znalazł swoje szczęście na ziemi pozwalając mu w końcu na swobodę ruchów, bo gdyby zabrała go ze sobą jego dusza na zawsze pozostałaby niestabilna i zagubiona.
- Jestem pewien, że mnie nie kochała. - Dodał w końcu dobitnie i spojrzał w niego jakby szukając tam potwierdzenia po czym westchnął, kolejną z iluzji jaką wywołał nad nimi była lekka mgła wśród której przelatywały miliony niebieskich i granatowych motyli. Lubił ten motyw i często go pokazywał gdy był smutny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Nie Cze 01, 2014 4:33 pm

Sunako nie ufała swoim byłym. W większości mieli już żony/mężów i dzieci, dlatego uważała, że lepiej będzie, jeśli zniknie z ich życia. Nie chciała im mieszać. Zresztą i tak nie zależało jej. Nikt nie był w stanie zastąpić jej ukochanego Barabala. Właściwie, to chciała nawet myśleć o tym, że ktoś miałby go zastąpić. Dla niej istniał tylko on. I właśnie to był największy błąd Sunako, przez to była samotna.
Chris nie chciał aby Stary Kuroaishita był jego wrogiem? Nie ma o co się martwić, on miał wyjebane na to, co robi Sunako, byleby była mu posłuszna. Reszta go nie obchodziła. A przynajmniej takie wrażenie odnosiła wampirzyca po ponad stu latach służenia mu. Nigdy nie zdobył się żadną czułość wobec niej, dlatego uznała, że go nie obchodzi. Jak było naprawdę? To wiedział tylko on. W każdym razie, nie miał nic przeciwko kochankom.
Szkoda tylko, że jej pan nie zdawał sobie sprawy z tego, że tylko dla niego zgodziła się zostać wampirem, jego służką. Mogła przecież jeszcze jako poziom E oddać w ręce łowców, przecież jej ojciec nim był, sama Sunako miała dostęp do broni antywampirzej. Jeden strzał w głowę. Tylko nie była pewna, czy działa, ale to teraz nie ważne. Właśnie, może by pójść do jakiegoś łowcy? Ale czy oni uśmiercają na życzenie? Nie, chyba nie.
Chris zaczął się wyrywać, więc postawiła go na swoich kolanach. Nie rozumiała, dlaczego kotki nie lubią się tulić. Zresztą, czy Chris musiał być w tej postaci? Sunako w tej chwili potrzebowała kogoś, w kogo mogłaby się wtulić. A kotki nie lubią nadmiaru czułości [ :< ] i było jej przez to smutne. W ogóle zapomniała o tym, że może jej czytać w myślach, ale cóż.
- Skoro tak to przedstawiasz...
Zamyśliła się i oparła głowę o drzewo. Ujrzała nad sobą niebieskie i granatowe motyle. Takie nietypowe. Domyśliła się, że to Chris je "wyczarował". Dorzuciła więc i swoją moc i w miejscu w którym siedzieli zaczął padać śnieg. Wstała z wampirem na rękach i sprawiła, że spod ziemi "wyrósł" fotel z lodu. Usiadła na nim wcale nie przejmując się zimnej. Sunako Królowa Lodu w akcji. Rzadko używała swojej mocy, a kiedy już to robiła potrafiła tworzyć przepiękne rzeczy. Coś jak Elsa z "Krainy Lodu" Disneya, tylko mniej epickie.
- Ale jednak, musiało jej na Tobie w pewnym stopniu zależeć. Inaczej by tego nie zrobiła, wierz mi. Może wiedziała... Że nie jesteście sobie przeznaczeni? Może chciała, żebyś odnalazł kogoś, kto naprawdę Cię kocha? Odpowiednią kobietę... Albo mężczyznę.
Nie wiedziała dlaczego powiedziała to ostatnie, ale podświadomie czuła, że Chris, podobnie zresztą jak ona, lubi przedstawicieli obu płci.
- Teraz może Cię to boleć, ale uwierz mi, znajdziesz kiedyś kogoś, kogo pokochasz równie mocno jak ją, albo nawet i bardziej.
Westchnęła. Gdyby tylko udało jej się tak z Barabalem, to byłaby naprawdę szczęśliwa. Dawała Chrisowi rady, a sama nie umiała się do nich zastosować, zabawne, prawda?

Jesuzie, ale masło maślane z tego wyszło T^T
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pon Cze 02, 2014 5:56 am

Chris także żadnej ze swoich byłych kochanek nie namieszał zbytnio w życiu. Uczył się na własnych błędach wystarczająco szybko by być w stanie je naprawiać. Pierwszym i ostatnim razem kiedy się w coś zamieszał musiał zniknąć ze świata na ponad pięćdziesiąt lat w poprzednim wieku tylko po to by zapomniano o tym jak uwiódł żonę jednego z największych władców w Indiach. Przestał się tam pokazywać na stałe już po przeniesieniu do Japonii i do początków dwudziestego pierwszego wieku używał innego nazwiska. Wracając do swojego rodowego przysiągł sobie nie mieszać się więcej w takie sytuacje bo cały kraj przeciwko niemu to trochę zbyt wiele jednostek jak na jednego Boga.
Każda kolejna myśl o Barabalu powodowała coraz większe zachmurzenie w umyśle kociaka, zdecydowanie nie podobało mu się bycie na drugim miejscu, ale nie zamierzał zadzierać ze szlachetnym. Można to było zawsze załatwić w inny sposób, droga do kobiecego serca nigdy nie była dla niego trudna.
Wiedział, że kobiety nigdy nie zrozumieją kotów tak samo jak płeć przeciwna nie rozumie ich samych, odwieczne prawa natury nie tak łatwo zmienić. Szczególnie w takich przypadkach więc po prostu pozwolił się podnieść, ale zeskoczył z jej kolan kiedy tylko przestała mówić. Przysiadł na ziemi, a potem wrócił do swojej prawdziwej postaci. Z szarmanckim uśmieszkiem zdmuchnął grzywkę z oczu, a potem jakby rozmawiali o pogodzie poprawił swoją ukochaną czarną kurtkę.
- Przestało boleć kilkadziesiąt lat temu. Pozostał tylko żal i smutek oraz nieustająca pogoń za wiedzą. Jestem Bogiem, nie może mi nic umknąć. - Uśmiechnął się i mrugnął do niej okiem, nie chciał by dłużej trwali w tym melancholijnym nastroju bo nie miał pojęcia co mógłby jej teraz odpowiedzieć. Co prawda nie pogodził się z losem, ale nauczył się akceptować fakt, że do samej swojej śmierci nie dowie się niczego nowego w tej sprawie i tak to zostawił. Serce zaś zasłonięte żelazną kurtyną czekało uśpione na kogoś kto będzie w stanie znieść prawdziwego Chrisa. Wszystkie jego maski i słabości, a nie to co chciał by świat widział.
- A teraz podnoś tyłek. Wolisz restaurację nazywaną potocznie moim domem czy może złapiemy sobie coś na wynos? Zgłodniałem od tych wspominek. - Jego oczy zaświeciły się nie tylko błyskami rozbawienia, ale również szkarłatem. Widać po nich było, że pragnienie dokucza mu równie silnie co wspomnienia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pon Cze 02, 2014 3:36 pm

Czyli wygląda na to, że oboje się zgadzają pod tym względem. Nie warto mieszać, wtedy wychodzą z tego same problemy. Lepiej usunąć się w cień, niż potem wysłuchiwać od tej osoby, że ma Cię dość. Nawet jeśli zależy Ci na niej - odpuść, nie jest zainteresowana. Będziesz tylko cierpieć, a ona będzie Cię miała gdzieś. Oj, Sunako miała bolesne doświadczenie, jeśli o to już chodzi.
Po Chrisie można się wszystkiego spodziewać, więc fakt, iż uwiódł żonę władcy Indii wcale mnie nie dziwi. Lubił kobiety, a kobiety lubiły takie słodkie kotełki jak on. Nawet Sunako uległa. Wszystko jasne. (I tutaj trzeba nadmienić, że Chris jest też dobrym kochankiem, to potwierdzone!) A to, że musiał używać innego nazwiska? Cóż, każdy czyn ma swoje konsekwencje, z pewnością już to zrozumiał.
Łatwo sprawić, żeby przestała myśleć o Barabalu. Odrobina pieszczot i była w stanie o wszystkim zapomnieć. Ale tylko na chwilę. Jeżeli więc chce, aby przestała myśleć o swoim panu, musi się naprawdę postarać. Z pewnością jednak mu się to uda.
Koteczki są naprawdę słodkie, dopóki nie zaczynają miauczeć i drapać. Wtedy robią się nieznośne i takie złe. A złe kotki nie są fajne. Hmm... Chyba to był jeden z wielu powodów dlaczego Sunako nie miała jeszcze kota. Zniszczył by pewnie jej sukienki, a gdyby mieszkała z nim w zamku, możliwe, że szybko skończyłby jako potrawa dla któregoś z wampirów. A szkoda trochę zwierzątka, no nie?
Kiedy Chris zamienił się w człowieka wstała, a jej lodowy fotel zniknął. Poprawiła słodką lolicią sukienkę i uśmiechnęła się do wampira. Też nie wiedziała, co ma mu na to odpowiedzieć. Dlatego uważała, że lepiej będzie, jeśli zmienią temat.
Pokręciła przecząco głową. Nie będzie na nikogo polować. Była kiedyś człowiekiem, córką łowcy, wiedziała jak to jest, kiedy straszny zły wampir chcę się napić krwi bezbronnej istotki. Ona wolała polować w lesie na zwierzęta, ewentualnie, jeśli jakiś wampir będzie na tyle miły...
- Chodźmy do Ciebie. Stęskniłam się za Tobą, wiesz?
Pokazała swoje długie białe kły. Przypomniało jej się, jak tamtej nocy związała Chrisa i go ugryzła. I wcale nie żałowała. Niech ma Kotałkę za swoje! On ją może tak bezkarnie gryźć, a ona jego nie? Pff...
Oczywiście, była przez cały czas rozbawiona kiedy o tym myślała. Liczyła, że Moore w końcu znajdzie kogoś, kto mu przypiłuje kły i wtedy zobaczy jak to miło. Na razie jednak w ogóle się na to nie zanosiło, a szkoda, szkoda. Chris w roli ukesia. To by było coś!
- To jak?
Podniosła ciężką torebkę, która dla niej wcale nie była ciężka. Była przyzwyczajona do noszenia kilogramów różnych, według niej, niezbędnych rzeczy, jak słodycze, słodycze i hmm... słodycze. A najlepsze jest to, że mimo tego, że tyle wpierdzielała to przez ostatnie dziesięć lat wcale nie przytyła.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Wto Cze 03, 2014 3:32 am

Miauczenie i drapanie niezbyt leżało w gestii Chrisa. Mógł wydawać się drapieżnikiem, a jako wampir był wyjątkowo pracowitym i błyskotliwym draniem, ale jego kocia wersja zdecydowanie należała do leniwców. Jego siostra mogła pochwalić brakiem się tej kociej cechy ponieważ jako pantera zawsze dążyła do celu, a on zwykły kociak spełniał swoje zachcianki. Różnili się też pod wieloma innymi względami w swojej magii, ale stanowili zgrany duet więc stojąc tak przed Sunako wcale nie był zdziwiony kiedy zadzwonił jego telefon. Przeprosił ją na chwilę i odszedł kawałek dalej by wysłuchać co ma mu do powiedzenia ktoś bliski, najwyraźniej druga z sióstr, która wiedziała o czymś o czym jeszcze nie wiedziała nawet sama Camille. W pierwszym momencie kociak zbył to śmiechem stwierdzając iż jest to zwykły absurd, a w drugiej zaś westchnął ciężko i wydawało się, że wierzy już w to co słyszy, ale średnio mu się to podoba. Kończąc rozmowę i chowając telefon do kieszenie odwrócił się w jej kierunku ze swoim zwykłym uśmiechem, maską nie pozwalają jej dostrzec czy coś jest nadal nie w porządku.
- Cóż... mam u siebie pewien rodzaj zabawki o którym jeszcze nie wiesz. To mój podopieczny, ale ktoś w końcu musiał nauczyć go życia. I nie, nie zabiję go. Staram się właśnie by sam tego nie zrobił sobie samemu. - Wytłumaczył się z pewnego wahania względem tego gdzie mają iść więc zamiast do siebie zabrał Sunako gdzie indziej.

zt oboje
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Cze 07, 2014 8:58 am

Z bary wyszli szybciutko i cicho, Anna przez całą drogę do wyjścia myślała o tym, jakie miejsce wybrać? Do głowy jej wpadło tylko jedno miejsce, jej ulubione, więc tak i się udali.
Czuła się niezręcznie, kiedy wybrała miejsce na spacer. Nawet nie spytała czy mu to miejsce odpowiada. Skoro zasugerowała spacer to ona powinna wybrać miejsce. Oczywiście jak nie będzie to je zmienią, ale Anna lubiła tutaj spędzać czas. Było tu tak pięknie.
-Jeśli ci tutaj nie odpowiada to zmienimy miejsce.- Odpowiedziała patrząc na towarzysza. Nie każdemu może się podobać to co jej, więc brała to pod uwagę.
Gdy tylko dotarli zaczęła się rozglądać i głęboko oddychać. Wyglądała, jak dziecko, które pierwszy raz widzi śnieg

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sro Lip 23, 2014 8:29 pm

Trochę dziwnie czuła się po wypiciu jego leku, które jej podał. Nie pamiętała co było dalej gdy je wypiła, ale chyba jej pomogło ponieważ przed wyjściem przyjrala się ciału, rany...nie było po nich śladu. To było w nie samowite. Elaiza pragnęła wyjść na spcer. Wcale jej się nie spieszylo nigdzie jak innym ludziom, szła spokojnym krokiem. Jej piękne niebieskie oczy zwracały uwagę były duże, a gęste rzęsy dodawaly jej urody. Miała ochotę odetchnąć świeżym powietrzem, marzyła o tym. Dlaczego, Aleja kwitnących wisni? A właściwie trafiła tu przypadkiem. Było tu na prawdę pięknie o tej porze roku. Kobieta znalazła ławkę na, której usiadła. Jej gęste włosy poleciały do przodu i przymknela delikatnie oczy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Vergil Sro Lip 23, 2014 9:20 pm

Vergil szedł późną nocą przez miasto paląc papierosa, a ręce trzymając w kieszeniach swojego białego płaszcza. Dopiero co wrócił do tego miasta i nie miał zbyt miłych wspomnień związanych z tym miejscem, ale teraz miał to gdzieś. Wtedy był słaby, słaby i niezdarny, a teraz był innym człowiekiem. Miał więcej pewności siebie, wiedział więcej o wampirach, a także nie brzydził się już krwi.
Spojrzał na księżyc, a następnie ruszył dalej aleją spoglądając na wiśnie. Nie spodziewał się spotkać nikogo tej nocy. Na akademik też już raczej był za stały, a do Yuki nie miał zamiaru wracać na razie. Była jego panią, ale nie zamierzał pokazywać się po tylu latach i nagle prosić o nocleg. Zresztą, nie po tym jak ją Legion potraktował.
Spojrzał przed siebie i zauważył kobietę o dość ładnej budowie i przekrzywił głowę. Pociągnął nosem, a pachniała człowiekiem. A więc wampir czekający na przekąskę mógłby ją schrupać. Uśmiechnął się lekko i ruszył dalej, ale zatrzymał się przed ławką i zmierzył ją czerwonymi oczami.
- Czekasz na kolację panienko? - wyszczerzył się lekko ukazując kły.
Vergil

Vergil

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji


https://vampireknight.forumpl.net/t886-vergil-startess#7238

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sro Lip 23, 2014 9:29 pm

Nie bała się, właściwie nie odczuwala strachu przed ciemnością. To tylko noc, tak samo wszystko wygląda jednak w świetle dnia jak i w nocy. Zresztą nie panikowala lubiła bardziej noc od dnia zwłaszcza patrzeć na piękny księżyc. Siedziała całkiem sama w tych ciemnościach, ale lubiła być czasami taka samotna. Czy powinna się bać? Oczywiście, że nie chociaż dla mężczyzn była teraz łatwym celem i nie miała by tyle szczęścia co ostatnio.
otworzyła oczy, słysząc męski głos mężczyzny. Ktoś chyba lubi chodzi pozna porą w takim miejscu najwyraźniej. Jej niebieskie duże oczy spojrzaly na wlasciciela tego głosu. Widziała go po raz pierwszy w życiu, ale nie przestraszyla się. Nie może panikować. Patrzyła na niego kiwajac głową na znak, że nie. Nie mówiła, tu był problem. Krzykiem nawet by nie zadziałała, była nie mową od urodzenia.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Vergil Sro Lip 23, 2014 9:41 pm

Vergil zdziwił się że nic nie odpowiedziała. Czyżby przestraszył ją na tyle że nie mogła zabrać głosu? A jednak nie wyglądała na przerażoną czy chętną do ucieczki. Dziwne to wszystko było, ale też zaciekawiło wampira. Zawsze ludzie chociaż coś mówili, a ta nawet słowem się nie odezwała. Normalny wampir pewnie już by się w nią wgryzł, ale Vergil umiał długo powstrzymywać głód. Mimo wszystko i tak czasem musiał jeść, ale starał się przy tym nie zabijać.  
- No to skoro nie to się przysiądę, chociaż nie wiem co taka dziewczyna robi tutaj sama tak późno. Wiesz że to miasto jest niebezpieczne nocą? - usiadł obok i wyciągnął papierosy. Skierował paczkę w jej stronę. - Chcesz jednego?
Następnie wyciągnął i sobie jednego po czym zapalił jej i sobie za pomocą zapalniczki.
- Ja dopiero wróciłem do miasta, a ty?
Vergil

Vergil

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji


https://vampireknight.forumpl.net/t886-vergil-startess#7238

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sro Lip 23, 2014 9:51 pm

Bardzo pragnęła jak inni ludzie mówić, śmiać się i krzyczeć z radości, ale nie mogła, nie potrafiła. Potrafiła ukryć fakt jak bardzo boli ją to, że urodziła się kaleką. Pragnęła wypowiedzieć z siebie chociaż jedno zdanie, ale to bez sensu. Uniosła delikatnie brew do góry, nie bała się po za tym nje przyciąga uwagi żadnego chętnego mężczyzny. Przeczesala dłonią gęste włosy i zmruzyla oczeta.
Jak ona mu odpowie na jego pytanie? Coś musi wymyślić, chłopak musi wiedzieć, że ma do czynienia z kobietą, która tak na prawdę jest inna. Dłonią odmówiła, pokazała mu gest, który oznaczał, że nie chce. Nie znosił zapachu papierosów, nie lubiła ich i sama nie paliła. Wzięła do dłoni jakiś patyk i może przeczyta na ziemi jej pismo. Tylko tak może mu coś przekazać. Napisała na nim swoje imię po czym dopisała, że nie mówi. A na jego ostatnie pytanie starla to co napisała i napisała, że jest tu jakiś czas. Odlozyla patyk na miejsce i położyła dłonie na swoich kolanach. Jej niebieskie oczeta spojrzały na niego.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Vergil Nie Lip 27, 2014 5:01 pm

Vergil zabrałzatem paczkę od nieznajomej i sam zapalił. Nie wiedział że ta nie lubi gdy ktoś przy niej pali więc po prostu mocno się zaciągnął i wypuścił dym w powietrze. Z uwagą też śledził co ta pisze. A więc natrafił na ludzka kobietę która jest niemową. Oh jak łatwo można by ją teraz wyssać wiedząc cos takiego. Nie mogłaby krzyczeć, a więc nikt by się nie dowiedział co tu zaszło. Ale Vergil nie był taki, a jedynie jego druga połówka która przejmuje nad nim kontrolę gdy jest głodny. Na jej szczęście teraz był najedzony i nie miał żadnej ochoty na atakowanie ludzi. Przypominała mu lalkę, taką miała cerę, a brak głosu jeszcze bardziej ja upodabniał. Brakowało jeszcze by ktoś z góry pociągał za sznurki.
-A więc Elaiza co? Ciekawe imię, niespotykane.- powiedział zaciągając się ponownie. - Jestem Vergil. A co do przebywania po nocy to lepiej nie rób tego zbyt często, bo nie zawsze możesz spotkać kogoś takiego jak ja, a jakiegoś bandytę który nie tylko cię okradnie, a może zrobić coś gorszego. Może odprowadzę cie do domu, dla bezpieczeństwa? A może mieszkasz w akademiku? Ja sam nie mam obecnie lokum żadnego. Mój pokój w akademiku pewnie już został oddany. Pewnie będę musiał zatrzymać się w jakimś hotelu.
Vergil

Vergil

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji


https://vampireknight.forumpl.net/t886-vergil-startess#7238

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pon Lip 28, 2014 5:58 am

Nie znosila dymu z papierosa, właściwie nigdy nie próbowała nawet palić jednak nie ciągnęło ją do tego jak niektórych ciekawskich. Faktycznie chłopak nie wiedział,  że nie znosi dymu z papierosa. Lecz nie zwróciła mu uwagi w końcu dym nie leciał na nią,  chociaż poczuła trochę i kichnela. Włosy poleciały jej do przodu delikatnie. Tak właśnie działał na nią dym z papierosa. Oh tak, chłopak trafił bardzo dobrze i gdyby chciał mógłby zrobić jej krzywdę,  nikt hy się nie dowiedział, ale wyglądała tak niewinnie czy tak okrutnie można potraktować tą istote? Była bezbronna, a jednak dosyć odważnie przyszła do parku chociaż mogła trafić na jakiegoś zboka. Ale jako kobieta mogła by się bronić na wszelkie sposoby. Z człowiekiem było by łatwiej lecz z wampirem mógłby być problem.
Racja, jej twarz była taka zbyt idealna, taka gładka bez żadnej skazy. Nawet jej duże niebieskie oczy dodawaly jej uroku powodując, że na prawdę przypomina lalkę. Mogła by nawet paść ofiarą kolekcjonera, ponieważ była zbyt idealna. Nawet jej ciało miało idealną budowe, w cięcia, trochę jak u lalki. Jej niebieskie oczy zamrugaly i uniosła delikatnie brew do góry. Kiwnela głową na znak podziękowania jednak jej imię było zwyczajne, tak ona sądziła. Uniosła kącik ust w uśmiechu chociaż usmiechanie się kiepsko jej szło. Patykiem napisała na ziemi, że jest dużą dziewczyną. Po czym spojrzała na niego uwaznie oczami. Czyli był od niej młodszy, a może starszy lub rówieśnik? Ciekawe czy zorientuje się ile ona ma lat. Po czym na ziemi dopisała Vergil, jego imię. Zmazala to wszystko pisząc,  że uwielbia noc.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Vergil Pon Lip 28, 2014 3:02 pm

- Lubisz noc?- uśmiechnął się kątem ust i zaciągnął ponownie papierosem. - Dla mnie noc to czas drapieżników, zbrodni i krwi. Wtedy też wyłażą na powierzchnię wszystkie męty jakie da się spotkać. Jeśli oni cię podniecają to nie ma sprawy. Każdy ma swoje dobre i złe oblicze. Tylko tego złego nie da się zazwyczaj zobaczyć na pierwszy rzut oka.
Wzruszył ramionami. Nie zamierzał prawic jej pouczeń, bo kilka lat temu był pewnym siebie dzieciakiem które po uzyskaniu mocy poczuło się pewniej, ale mimo wszystko było przerażone. Paradoks... Teraz, zmienił się i nie miał zamiaru wracać do tamtych czasów.
- Może chcesz tylko oglądać spokojnie gwiazdy, a może czekasz aż ktoś jednak przyjdzie i zmieni twoje życie ? Zresztą nie moja sprawa. Moja rada jest taka że jak już wychodzisz do paszczy lwa to lepiej bądź gotowa ponieść tego konsekwencje, bo nie jesteś w niej sama.  
Sam spojrzał na gwiazdy i prychnął tylko. A jeśli chodzi o mnie.
- A może to miasto zmieniło się na bezpieczniejsze od mojej ostatniej wizyty? Były ostatnio jakieś morderstwa w gazetach?
Vergil

Vergil

Krew : Dawniej Człowiek
Znaki szczególne : Czerwone tatuaże na policzkach, Czarne białka oczu
Zawód : brak
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Yuki |
Moce : Czarna Zbroja, Widzenie emocji


https://vampireknight.forumpl.net/t886-vergil-startess#7238

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 14 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 14 z 23 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 18 ... 23  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach