Aleja Kwitnących Wiśni

Strona 3 z 23 Previous  1, 2, 3, 4 ... 13 ... 23  Next

Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pią Lut 08, 2013 7:28 pm

W sumie przy Raito mogła się czuć cholernie niska. On był wysokim mężczyzną, a ona niską kobietą. Sięgała mu gdzieś tak pod ramię, chyba. Tak czy inaczej przy nim była bardzo drobniutka, niczym jakaś laleczka. Rudy był dodatkowo bardzo dobrze zbudowany co czyniło go nieco szerokim, ale oczywiście bez przesady. Bynajmniej kanciasto nie wyglądał, co to to nie! Dziewczyna była urocza na swój oryginalny, nieco pierdołowaty sposób. Mężczyzna już ją zdążył polubić, srlsy. Rzadko mu się to zdarzało, ale tym razem po prostu przypadła mu do gustu. Była całkiem ładniutka, ale nie myślał o niej w tym kierunku. W sumie jakby się tak zastanowić, już dawno nie miewał zboczonych tudzież sprośnych myśli na temat poznanych kobiet. Na niego nie ma haka, musi się chłopak zakochać inaczej nic większego z tego nie będzie. Twardo stąpał po ziemi i nie da się omotać pierwszej lepszej lafiryndzie która spróbuje. Mimo, że wydawał się być miłym facetem to potrafił się nieźle odgryźć. Jak kogoś nie lubił to dopiero się działo, hah.
Mężczyzna założył sobie ręce za głowę i oparł się wygodnie o oparcie ławki. Głowę skierował nieco do góry i przymknął sobie oczy. Było chłodno, ale przyjemnie. On lubił bywać w takich miejscach, napawały go spokojem. Niekoniecznie z kimś, ale jeżeli ten ktoś mu jakoś specjalnie nie zawraca głowy, to było spoko. Szaliczek zsunął mu się niżej i było widać teraz jego facjatę. Dobrze, że go miał bo w takiej pozycji jego szyja byłaby dosyć wyraźnie widoczna. No nie popatrzy sobie wampirek, niestety.
- No to chyba czas się przełamać, co? Koniec leniuchowania! - powiedział cały czas pozostając w poprzedniej pozycji, a na jego twarz wpełzł leniwy uśmiech. Jeszcze jej pogrozi palcem, a co! Kiedy złapała za jego rude a może i bardziej czerwone włosy, otworzył tylko jedno oko i na nią zerknął. Zaraz jednak zabrała swoją łapkę. Nie, nie brzydził się jej czy coś tylko był ciekawy co robi. Znowu przymknął oczko.
- Urodziłem się tutaj i wychowałem. Potem na wiele lat wyjechałem do Rosji i znowu wróciłem. - odpowiedział obojętnym tonem i uśmiechnął się sam do siebie. Dobrze było być w końcu w domu!
- Jesteś dosyć niska, nie sądzisz? - powiedział zaczepnie i wyszczerzył swoje białe ząbki w chytrym uśmieszku. Podokucza jej trochę, a co. Ciekawiło go czy dziewczyna się zdenerwuje czy też uzna to jako żart. Zobaczymy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Go?? Pią Lut 08, 2013 8:35 pm

Ona drobna, on postawny ... Prawie jak Ken i Barbie! Fuck This shit! W każdym razie, niski wzrost dziewczyny, to praktycznie same problemy, rly! Nie dość, że musi się rozpychać jaki idzie ulicą, bo przecież inni zupełnie jej nie zauważają, taranując ją niczym stado dzikich koni, co dwa kroki, to jeszcze naśmiewają się z niej, że jest krasnalem - drobnym, chuderlawym krasnalem zdanym na pastwę losu. Chociaż nie może też tak strasznie narzekać. W przeciwieństwie do niektórych osób nie musi się nachylać do niższych półek w sklepie - pomińmy fakt, że do tych górnych musi skakać jak opętana - dodatkowo może śmiało kopać ludzi po kostkach. I tak jej nie zauważą. Małe to, kopnie i zwieje nim ktokolwiek zdąży się w ogóle obejrzeć. Urocza? Może. Elodie nigdy nie postrzegała siebie jako osobę - na swój sposób - uroczą. Raczej brała się za nieznośną i dziwną, acz różnie ponoć bywa. Tak btw, jak można nie mieć zboczonych myśli przez tak długi czas, no jak? Nicole chociaż jest dziewczyną sprośne 'wizje' ma dość często, chociaż zmienić się to może jak tylko nieco podrośnie. Przecież tak było w przypadku Raito, nie?
Tak ogólnie, jakby im się teraz przyjrzeć z drugiej strony, siedzieli niemal identycznie! Głowy odchylone do tyłu, przymknięte nieznacznie oczy i wyprostowane nogi! Prawie jak takie prawdziwe BFF, srsly! Do rzeczy jednak. Wampirzyca spojrzała jakby od niechcenia na postać Rudego, dosłownie w tym samym momencie w którym jego szalik sunął się niżej. Westchnę cicho, dziękując w duchu, że nie zjechał niżej. Przynajmniej nic jej teraz nie kusi i może skupić się na rozmowie, hyhy.
- Bez przesady. Mam jeszcze dużo czasu na to, by gnić w szkole. Póki co wolę pokręcić się po mieście. - rzuciła ani trochę nie kłamiąc. Ot, jako wampir naprawdę ma jeszcze dużo czasu. Na tyle dużo, że w przyszłości będzie miała za sobą parę kierunków studiów i kilka prac.
- Serio? Nie wyglądasz na Japończyka. - powiedziała, przecierając ręką oko. Ot, ludzie z ów państwa z reguły są do siebie dość podobni. Niezbyt wysoki wzrost, czarne jak smoła włosy i ciemne oczy, a on? Rudy z zielonymi tęczówkami. Całkowite przeciwieństwo tutejszej ludności.
- Nie kłam. Jestem wysoka! To ty jesteś mutantem! - pisnęła, nadymając zabawnie poliki niczym obrażona pięciolatka. Nie był to jednak prawdziwy foch. Raczej taki dla zabawy, chociaż łowca nadepnął na jej kompleks w żaden sposób nie wyprowadził jej z równowagi. Polubiła go, mimo że spędziła z nim zaledwie kilka chwil.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pią Lut 08, 2013 9:59 pm

Ken i Barbie... Cholernie ciekawe porównanie, doprawdy. Może lepiej zostawić to bez komentarza? Tak, tak będzie zdecydowanie lepiej...
Elodie jest kobietą, w sumie to jeszcze dziewczyną tak więc nie powinna się jakoś specjalnie przejmować swoim wzrostem. Drobne kobietki są fajne i tyle. Gorzej jakby była jakimś tam gigantem, wtedy ma się co martwić. A tak to nie ma się czym przejmować. O ile mi wiadomo to kobiety lubią przebywać w towarzystwie większych od siebie mężczyzna, ponoć czują się wtedy bezpiecznie czy coś tam. No ale mogę się mylić, nie jestem kobietą, lawl.
Zboczone myśli? Jak się osiąga pewny wiek to ma się na głowie o wiele ciekawsze i ważniejsze sprawy niż fantazjowanie o płci przeciwnej (w skrajnych przepadkach o tej samej), prawda? Człowiek po prostu już się wyszumiał i tyle, nic wielkiego. Nie oznacza to oczywiście że traci się w ogóle ochotę na cokolwiek, oj nie. Nie mówimy tutaj o czterdziestoletnich dziadkach, nie? Młody w sumie Raito jeszcze jest. W sile wieku, o. To dobre określenie.
Przez głowę mężczyzny przeleciała myśl o tym, co by się stała gdyby nagle się na niego rzuciła. Na pewno byłoby ciekawie, ot co. Nie chciał jednak tego gdyż zdążył ją polubić. Wszystko by popsuła, ha. Rudy to nie typ ludzi, którzy dają się gryźć na tzw. "piękne oczy". Nie tylko dlatego że jest łowcą, po prostu kilka razy był już ugryziony w swoim życiu i wie, jakie to nieprzyjemne. Dodatkowo jak raz się dasz już użreć jakiemuś wampirowi to potem przybiega za każdym razem do ciebie i ma jakieś problemy, opowiada jakieś głupoty tylko po to żeby zatopić w tobie swoje długie ząbki. Ogólnie głodnego wampira jest bardzo łatwo zmanipulować, ale to swoją drogą.
- Gnić? W szkole jest dużo fajnych i przydatnych rzeczy, a w mieście? Co tam jest takiego fajnego, że wolisz się po nim kręcić niż być w szkole, hm? - rzekł i znowu otworzył jedno oko żeby na nią spojrzeć. W sumie fajne i przydatne rzeczy w szkole to tylko niewielki procent tego, czego tam uczą ale zawsze. To właśnie dlatego warto tam chodzić. Raito też - za czasów kiedy chodził jeszcze do szkoły - często się wkurwiał, że tyle tam badziewia i niepotrzebnych rzeczy. Chodził tam tyle ze względu na matematykę i fizykę z których zawsze miał same celujące. Z reszty przedmiotów miał same dwóje, hah. "Zdolny ale leniwy" - ta, sranie w banie chociaż w jego przypadku to była właśnie prawda.
To, że niby nie wygląda na Japończyka zbył machnięciem ręki. No i co z tego? Ważne, że nim jest i tyle. Piskliwy głosik Elodie przerwał niedługą chwilę ciszy, a rudy mężczyzna z wścibskim uśmieszkiem przekręcił głowę w jej stronę i patrzył się na nią bezczelnie.
- Ależ oczywiście, że jestem. Ale skoro ja jestem mutantem, to Ty jesteś mini-mutantem. - powiedział i wyszczerzył do niej zęby po czym leniwie wstał. Stanął przed nią i wyciągnął obie ręce, aby się ich chwyciła i stanęła na ławce. Niech sobie zobaczy, jak to jest być wysokim i patrzeć na wszystkich z góry, ha! Na jego twarz wpełzł uśmiech czego jednak wampirzyca zobaczyć nie mogła gdyż mordka Raito była zasłonięte ponownie przez szalik. Mogła widzieć teraz tylko jego zmrużone nieco oczy i delikatnie przekrzywiony nosek. Ach, te młodzieńcze bijatyki!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Go?? Sob Lut 09, 2013 11:13 am

Ani trochę. Już lepsze byłoby coś w stylu Cheeseburger i Big Mac. No ale no, może lepiej faktycznie zostawmy ten temat bez komentarza, ekhm.
Powinna nie powinna, siedemnastolatki zawsze mają swoje wymysły. Zapewne jeszcze dłuuugo, długo będzie narzekać na swój niski wzrost, póki - najzwyczajniej w świecie - nie dorośnie. Chociaż kobiety bądź, co bądź też mają kompleksy, których pozbywają się latami jak nie przejmujące się prawie niczym, 'zbuntowane' nastolatki. Ponad to nie Elc'e idzie oceniać czy przebywanie drobnej dziewczyny przy wysokim dość postawnym mężczyźnie powoduje, że czuje się bezpieczniej. Elodie nigdy jakoś tak specjalnie nie zwracała na to uwagi, pośród chłopców poruszała się dość obojętnie, zazwyczaj wykłócając się z nimi o błahostki, bo ponoć to ten wiek, kiedy jest się awanturnym najbardziej. Czego nie można powiedzieć teraz, przebywanie z Raito sprawiało, że mała - na jej cholerne nieszczęście - miała aktualnie komplety bajzel w głowie, buhaha, smuteczek.
Już, już. Rozumiemy. Rudy nie jest gnojkiem, ma ważniejsze sprawy na głowie. W końcu to łowca, hoho! Nie może zaprzątać sobie tej - prawie że czerwonej - pacynki zboczonymi, natrętnymi myślami, bo by mu to jeszcze w pracy przeszkodziło albo co ~ Tak w sumie, blondynka kiedyś go 'napadnie' w mieszkaniu czy gdzieś, żeby powisieć na nim, kiedy będzie w trakcie tworzenia nowego wynalazku. Ot, dziewczyna lubi sobie tak posiedzieć i pooglądać, co ktoś właściwie robi. Choć jest wtedy zupełnie nieprzydatna i z reguły rozprasza tak ludzi, zazwyczaj i tak się nigdzie nie rusza, uparcie siedząc na stołku z tęczówkami wlepionymi w postać swojego znajomego.
Lol, gdyby Nicole rzuciła się na Raito, byłoby dość dziwnie. Tak jakby targnęła się na własne życie! No bo ten, Rudy jako łowca z pewnością nie dałby się jej ugryź od tak, zresztą jest to dość nie przyjemne, to fakt. Zwłaszcza, że blondynka przy gryzieniu nie stara się być nawet trochę 'delikatną'. Jakby starała się w ten sposób zaznaczyć, kto jest w takich momentach lepszy. Da, da! Dziwaczny tok myślenia niespełnionej nastolatki. No ale co poradzić. W gruncie rzeczy, to nie jej wina, że nie umie nad sobą do końca panować. Tak została wychowana, peszek ~ I znając życie, gdyby już dopadła Raito, na pewno wróciłaby po więcej. Prawie jak bumerang!
Na słowa odnoście szkoły, Elodie wygięła usta w podkówkę, odwracając się plecami do łowcy. Ot, nogi zarzuciła na ławkę, zginając je w kolanach, żeby było łatwiej się jej odepchnąć z kolei plecami oparła się o Rudego, po raz kolejny przybierając czerwieni na polikach. Przysunęła się jeszcze bliżej, jakby chciała zepchnąć chłopaka z ławki, po czym na nowo odchyliła głowę do tyłu, mając w ten sposób ryjek dosłownie na wysokości osłoniętej przez szalik czy też arafatkę, szyj.
- Mówisz tak, jakbyś miał czterdzieści lat, a szkołę uważał za świętość. W Japonii jestem od miesiąca, muszę tu załatwić kilka 'prywatnych' spraw, a osoba, która mogłaby mi pomóc, zapadła się pod ziemię. Nigdzie nie mogę go znaleźć, dlatego póki co wolę szwendać się bez celu po mieście niż siedzieć w szkole. Może się facet w końcu napatoczy. - powiedziała, unosząc głowę, by wolną ręką rozplątać włosy z koka. Długie, blond pukle uwolnione spod gumki, kaskadą opadły na jej plecy z kolei krótsze kosmyki zatrzymały się na ramionach. Elk'a ma świra na punkcie swoich włosów, prawie nikomu nie pozwala ich dotykać, bo nie i już, o.
W każdym razie, wampirzyca odwróciła się przodem do Raito dopiero wtedy, kiedy nazwał ją mini - mutantem. Zmarszczyła brwi, splatając ręce pod piersiami.
- Nieprawda! Jestem Hobbitem. Grałam nawet w filmie, wiesz? Kij, że Różyczka była przy kości, ważne, że dostałam role, nie? Chociaż i tak wolałabym zagrać Frodo. Sława na cały świat, kozak. - wypaliła, kiwając z uznaniem głową. Zerknęła przelotnie na Rudego, kiedy wstała z ławki, unosząc pytająco jedną brew do góry, gdy wyciągną w jej kierunku obie ręce. Zrobiła głupią minę, jakby nie zrozumiała o co chodzi, dopiero po krótkiej chwili, złapała jego dłonie swoimi. Znowu mógł poczuć wyraźny chłód, choć kto by się tam teraz o to czepiał, równie dobrze mogą powiedzieć, że zmarzły jej łapki, o. Mistrz wymówka, nie? W każdym razie, poderwała się na równe nogi w dość szybkim tempie, zachowując jednak gracje i widzialną lekkość. Ba! Była od niego teraz wyższa. Prawdopodobnie, gdyby nie miała obcasów, byliby równi, teraz po prostu patrzyła na niego z góry! Elodie wyszczerzyła zęby w niemałym uśmiechu robiąc minę zwycięscy.
- I kto jest bogiem? Do cycków mi nie sięgasz, lalala! - rzekła, pomijając ofc. fakt, że akurat tam sięgał.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Lut 09, 2013 7:53 pm

Raito nie miałby raczej jakichś większych obiekcji, żeby sobie popatrzyła jak pracuje. Może i nawet podsunęłaby mu jakiś ciekawy pomysł albo co! W końcu co dwie głowy to nie jedna, prawda? Chociaż biorąc pod uwagę to, jaka jest Elodie to wynalazki byłby raczej... Dziwne? Tak, to dobre określenie. Maszynka do lodów albo hui wie co. Facio cały czas staram się stworzyć jakąś ciekawą i użyteczną rzecz za którą ludzie zapamiętaliby go. W sumie stworzył już dużo fajnych wynalazków, ale jeszcze nic tak użytecznego, jak chciał.
On to był fizyk, a jego brat przeciwnie - chemik. Ten za to robił w medycynie. Na eliksirach też się chyba znał coś, ale to już raczej rudego nie obchodziło. Jak go o coś poprosił to potrafił to mu nawet przynieść z dna samiutkiego piekła, gdyby musiał. Zaradny był chłop, nie ma co. Tak samo z resztą jak Raito. Wspierali się jak to bracia, wiadomo.
W sumie dziwną pozycję przybrała dziewczyna, nie ma co. Nie przeszkadzało mu to, że się o niego opiera czy też to, że jej mordka znajduje się blisko jego szyi (osłoniętej szalikiem na całe szczęście). Widział, że go nie zaatakuje. Nawet jakby się chciała wgryźć bo coś by jej tam strzeliło do tej pały, to i tak znajdowała się na straconej pozycji. No ale dosyć o tym.
Na jej słowa o tym, że mówi jakby miał czterdzieści lat tylko się uśmiechnął. Oj tam, nie ważne w jakim wieku ale prędzej czy później każdy człowiek zdaje sobie sprawę, że w szkole było w sumie najfajniej. Wbrew pozorom. W szkole byli fajni ludzi i był luz i lajt, chodziło się zajarać i imprezować! A teraz?
Włosy miała ładne, zadbane. Blond był spoko, Raito w sumie lubił blondynki. I nie, wcale nie uważał ich za głupie tudzież mniej inteligentne od brunetek, szatynek i kij wie jeszcze jakich. Wszystko zależało od człowieka a nie koloru włosów. Tak samo się mówi, że rudzi duszy nie mają. Raito niestety na złość wszystkim, duszę miał. I to jaką. Nie brakowało mu męskości tzn. nie był jakimś tam mięczakiem, ale potrafił być czuły. Nie był również obojętny na krzywdę innych. Ogólnie złoty chłop, no! Tylko z pozoru zgrywa takiego, co ma wyjeb. na wszystko, a tak na prawdę obserwuje uważnie wszystko dookoła spod swojej maski obojętności. Rudzielec tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się pod nosem. Cholera, miał ochotę zapalić, ale nie chciał truć wampirzycy dymem. A poza tym musi ograniczać do jednego, maksymalnie dwóch dziennie. A już dzisiaj jarał więc... Nie chciał w końcu śmierdzieć fajami, nie?
Raito poczekał z odpowiedzią aż znaleźli się oboje w pozycjach stojących. Tak, w istocie poczuł chłód jej dłoni które wciąż trzymał, ale nie przeszkadzało mu to. Miała strasznie gładką skórę ale wiadomo, wampir to tak ma. Zabawnie wyglądał jej na czarno pomalowane paznokcie na tle bladej skóry.
- Ty to byś się bardziej na Golluma nadawała. - powiedział i wyszczerzył do niej zęby w złośliwym uśmiechu. Fajnie się jej dokuczało, bo zabawnie się irytowała i niby obrażała. To było urocze, hah!
Rudy spojrzał w dół i zerknął na jej obcasy. No tak, jakby zdjęła buty to by byli równi. Ależ ona drobna była, no nie! Ale w obcasach to już sobie śmigała, co? To przecież pewnie cholernie niewygodne. No ale nie jego sprawa, niech sobie robi co jej się tam podoba.
- Bogiem? Hah. - zaśmiał się krótko. - Chyba pierwszy raz masz widok z góry, co? I jak wrażenia? Chciałabyś być taka wysoka? - kontynuował gładko przechodząc ze śmiechu do dalszej części wypowiedzi po czym pokazał jej język, złapał za biodra i zsadził na ziemię. Teraz to on zrobił minę zwycięzcy i położył jej rękę na główce, czochrając ją delikatnie. Drugą dłoń schował sobie do kieszeni i przechylił nieco głowę na bok.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Go?? Sob Lut 09, 2013 8:43 pm

Pomysłów Elodie w większości nie da się spełnić. Na ogół są zbyt dziwne i zbyt ciężkie do skonstruowania, acz skoro Raito jest wynalazcą - do głupców nie należy, blondyna też bądź co bądź pusta nie jest, to może by im coś tam wyszło! I nie byłaby to z pewnością maszynka do lodów. Już prędzej byłoby to coś na wzór naśnieżarki, która zamiast śniegiem, strzelałaby bitą śmietaną. Ot, Nicole z chęcią by kogoś - tak znienacka - napadła taki wynalazkiem, rly! Bita śmietana rządzi! Genius!
Jaką dziwną pozycję, no jaką? Elk'a chciała go po prostu zepchnąć z ławki! Tyle że jej coś nie wyszło i ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu, oszczędzając łowcy niezbyt przyjemnego leżakowania w śniegu. Widzicie jaka ona jest milusia i łaskawa? Inni naprawdę powinni mu zazdrościć, że w tak krótkim czasie zdołała go polubić! Gdyby było odwrotnie już - niechybnie - nie raz nie dwa zdążyłaby go obrazić, kopnąć w kostkę i takie tam inne pierdoły, myh. No i z pewnością wylądowałby w jakiejś zaspie. Och tak!
Tak, tak! Jednak zanim Elodie sobie to uświadomi, minie jeszcze parę ładnych lat. Z pewnością. W końcu żyć będzie jeszcze długo, a zanim porzuci udawanie uczennicy - jak mówiłam już wcześniej - zda kilka kierunków studiów, wcześniej oczywiście zaliczając maturę. No i imprez też będzie miała jeszcze sporo, ba! Pewnie na piwko tudzież na coś mocniejszego Raito wyciągać będzie na tyle często, aż w końcu chłopaczyna upije się pierwszy w jej towarzystwie! Niecne plany dziwnej Elodie, heheszki.
Co poradzić. Wampirzyca ma na punkcie swoich włosów niezłego bzika. Jak większość dziewcząt zresztą. Nie jest w stanie wyjść z domu dopóki nie umyje swoich kłaków ... W gruncie rzeczy można, to już brać za lekką obsesję, ale przynajmniej widać, że wampirzyca o siebie dba. A to z pewnością plus. Raczej nikt nie chciałby przebywać w towarzystwie brudnej, nie najlepiej ubranej kobiety, która mimo wszystko sądziłaby, że i tak jest najpiękniejsza na świecie i inne panny nie dorastają jej do pięt. No ale ten, nie ważne. Och, ach! Raito z pewnością dusze ma! Taki miły z niego facet! I w ogóle, słodki jest... Przynajmniej w mniemaniu Nicole, a dla niej większość jest słodka i fajna. No chyba, że ktoś się jej nie spodoba już na dzień dobry. W takiej sytuacji jest nieznośną, wścibską, chamską wręcz nie do zniesienia dziewczynką, o. Której nie zniósłby sam Rudy, a wierzcie mi, małolata potrafi dogryź. Cięty język z całą pewnością ma po psychicznym tatku, na szczęście jej, nieszczęście innych ~
W sumie, łowca śmiało może palić przy niej. Jej i tak to w żadnym wypadku nie zaszkodzi. Sam brzydki zapach też by zniosła bo i jej nieraz zdarzy się dzierżyć papierosa w gębie. Kij, że jest młoda. Jak już się bawić, to się bawić.
- O b r a ż a m się. Serio, naprawdę, nie kłamię. - mruknęła, tupiąc nogą jak małe dziecko, które nie dostało od ojca zabawki. No! Nawet minę zrobiła idealną! Normalnie jakby ktoś ją przed chwilą ciężko pobił. Taką niewinną, ciężką i kij wie jaką jeszcze. Chociaż - tak serio - nie była obrażona, po prostu świetnie grała. Zapisze się do teatru, tam ją docenią.
Chodzenie na obcasach nie sprawia żadnych problemów, kiedy opanuje się to do perfekcji. Elk'a naukę miała za sobą temu też bieganie w takim obuwiu nie sprawiało jej - dosłownie - ani jednego problemu, rly.
- No bomba ogólnie, mogłabym zrobić teraz z Ciebie swojego osobistego giermka! No bo wiesz jesteś wyraźnie n i ż s z y. - hohohoho, komuś się tu żarcik wyostrzył. W każdym razie, blondynka uśmiechnęła się szeroko, świecą uzębieniem na lewo i prawo. No ładne ma ząbki! Równe, białe. Z takimi to tylko do reklamy.
- Czy ja wiem. Osobiście wystarczyłoby mi 170 centymetrów. Nie za mało nie za dużo. Tak w sam raz. - odpowiedziała, czerwieniąc się niczym rasowy pomidor, kiedy Raito złapał ją za biodra i ściągną z ławki, stawiając na ziemi. Ba! Dziewczę z wrażenia, aż zachłysnęło się powietrzem nie reagując krzykiem na to, że dotknął jej włosów jak to miało w zwyczaju drzeć się na innych. Złapała się za policzki, jakby starała się ukryć widoczne rumieńce, po czym zerknęła na Rudego nieco się krzywiąc.
- TO TWOJA WINA, TERAZ JESTEM CZERWONA. - jęknęła, zaciskając wargi w wąską linie.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Sob Lut 09, 2013 10:56 pm

Oj, gdyby tylko jego męski zgrabny tyłek wylądował w zaspie, to zaraz drobna wredota znalazłaby się tam również. Tylko że głową w dół. Oj tak, chłopak czasami bywał mściwy i to jak diabli. A poza tym to mała diablica jest i tyle! No ale i tak ją lubił, no bo jakby inaczej. Na jej szczęście była dla niego miła, inaczej dostałaby po dupie lańsko, o! No bo czemu nie? Był większy i silniejszy, ha! Chociaż w sumie wampirkiem była, tak więc nigdy nic nie wiadomo. Kiedyś przystało mu walczyć jakimś dzieckiem krwi szlachetnej i mocno go zaskoczyła siła tego malca. Połamał mu kilka kości, ale jakoś rudy dzięki swojej złotej główce wygrał. Nie, nie chodzi tutaj o obmyślenie planu - rudy po prostu przyjebał mu z dyni. Czasami służy do czegoś innego niż do myślenia, nie? W przypadku niektórych ludzi na odwrót, ale co zrobić.
I dobrze, że dziewczyna o siebie tak dbała! Każda kobieta powinna o siebie dbać i kochać swoje ciało, nieważne jakie jest. Ot, cała prawda. Zadbana i przyzwoita kobieta zawsze znajdzie swojego faceta. Elodie też pewnie jakiegoś przystojnego wampira sobie wykołuje, nie? No bo jakby inaczej! To, że uważała go za słodkiego... no cóż, może i był słodki, przecież sam nie mógł tego określić. Tutaj potrzeba osób trzecich i ich opinii. Rudy był miły tak jak każdy przyzwoity facet. Skoro dziewczyna też była w porządku, to czemu miałby być chamowaty albo co? Rzadko taki bywał, no chyba że ktoś go wkurwił to wtedy miał przerąbane, nie inaczej. Nie, nie wpadał w żadną furię i rządzę krwi czy inne dziwne rzeczy, po prostu był chłodny i wredny. Przywalić też umiał, jak każdy porządny facet. W końcu ćwiczył, nie? Nie raz po mordzie dostał, ale więcej razy to on komuś strzelił więc wychodził na plus. I tak trzymać, nie należy dawać się obijać.
No pewno, że mała potrafiła dogryźć. Było od razu po niej widać, że nie bałaby się kogoś pokopać po kostkach i nawrzucać a potem zwiać. Ach to małe to kochane, wybaczy się nie? W sumie była drobniutka ale miała już siedemnaście lat tak więc dzieckiem raczej nie była, ale i tak była urocza.
Kiedy usłyszał to o giermku, puknął ją tylko dwoma palcami lekko w czoło. A puknij się! Co najmniej jakby bycie giermkiem zależało od tego, czy jest się wyższym czy niższym, hah. No ale to kobieca a raczej Elodiowa logika, tego się nie odgadnie.
No, ząbki miała ładne nie licząc tych ostrych kiełków, które teraz mężczyzna mógł podziwiać w całej okazałości. Ach, nie chciałby żeby znalazły się w jego przedramieniu, serio. Ten piekący ból jest cholernie nieprzyjemny. Chociaż najgorsze w tym wszystkim jest uczucie, kiedy upływa z ciebie krew. Słabnie się, czuć jak opuszcza Cię życie. To jest okropne. No, oczywiście tylko dla gryzionego. Bo gryzący się raczej nie skarży, nie?
- Jeszcze urośniesz, nie masz się co przejmować. A może i mnie kiedyś dogonisz? - powiedział i uniósł nieco brwi z uśmiechem na twarzy. Wątpliwe, ale kto tam wie. Te zasrane wampiry rządzą się swoimi prawami! Bez obrazy do małej oczywiście.
Kiedy już ją zdjął, wyjął z kieszeni paczkę papierosów a z niej fajkę i wsadził sobie do ust. Schował paczuszkę i wydobył teraz bistą zapalniczkę benzynową w kształcie naboju. Wszystko robił jedną ręką gdyż drugą cały czas trzymał na główce dziewczyny, która teraz cholernie się zarumieniła.
- No właśnie widzę. Aż tak Cię zawstydziłem tym, że zsadziłem Cię z ławki? Czy może to przez to, że dotknąłem twojej małej główki, co? - powiedział nadal trzymając fajkę w buzi i uniósł nieco jedną brew. Uprzednio odgarnął szaliczek niżej, to chyba oczywiste. Otworzył zapalniczkę i uniósł nieco, jednak nie przypalił fajki.
- Pozwolisz? - dodał po chwili i wskazał wzrokiem szybko papierosa w jego ustach, po czym znowu zaczął jej się patrzeć w ślepia. Fajna była ta zapalniczka, jeszcze się nią zaciekawi i będzie chciała, żeby jej ją dał. Ojej, nie dostanie jej! To pamiątka, dosyć cenna dla mężczyzny.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Go?? Sob Lut 09, 2013 11:40 pm

Nie wiadomo! Nim Raito zdołałby się wygrzebać z zaspy, Nicole zapewne byłaby już daleko. Serio, jak ona się rozpędzi, to nie ma na nią mocnych. No chyba, że się zagapi, a na jej drodze wyrośnie drzewo na które - zupełnym przypadkiem - zwyczajnie wpadnie. Ot, mimo iż jest wampirem - dość zwinnym i szybkim - niekiedy naprawdę traci kontakt z rzeczywistością i jest zdolna wleźć nawet w ścianę, śmietnik, słup tudzież lampę. Co śmieszniejsze, wygląda to tak komicznie, że inni zamiast jej pomóc zwyczajnie się z niej śmieją. Dopiero wtedy Elk'a wpada w szał i jest w stanie rzucić się na wszystkich wokół, przysparzając sobie tylko więcej problemów. Trzeba jej to przyznać we Włoszech nie była zbyt grzeczna, parę osób się za nią uganiało. No haha, śmieszne, rly! Spadłam z krzesła! Że niby miałaby dostać od Rudego po dupie? Nie ma mowy! Już prędzej ona by go pogryzła. Da, da! Trzeba się nieco pokozaczyć, nie? Ej, tak swoją drogą, blondyna zawsze, ale to dosłownie zawsze chciała wyjebać komuś z główki. Nigdy nie miała jednak okazji, so sad! Tu powinien paść tekst w stylu 'Naoglądała się za dużo filmów', ale nie, ona jest po prostu dziwna.
Oj tam, może i znajdzie. Póki co wolała się jednak nie pchać w żadne stałe związki. Jest młoda, musi się wyszaleć, nie wytrzymałaby zbyt długo u boku jednego chłopaka. Nie to, że nie chce i koniec kopka, po prostu zdaje sobie sprawę z tego, że jest cholernie nie stała w swoich uczuciach. No i w ogóle, ona mało ogarnia. Ot, może powiedzieć kocham, kiedy tak naprawdę zupełnie nic nie czuje do drugiej osoby, a po co ranić wszystkich wokół i co krok zawodzić, jak można polatać to tu, to tam, zrobić melanż i dopiero później bawić się w nieznośne związki.
No opór, jest słodka, milusia i tłucze facetów jak coś się jej nie spodoba. Na pewno by jej któryś wybaczył to, że przez kilka minut nie mógł się podnieść z chodnika za sprawą solidnego ciosu w ekhm. Wszyscy wiemy gdzie! Srsly.
Przymknęła oczy, kiedy puknął ją w czołu, zaraz masując dłonią dany obszar, jakby w jakiś dziwaczny sposób, to posunięcie ze strony chłopaka ją zabolało. Odczep się! To logika bystrej blondyny - blondyny zawsze coś wymyślą. Coś swojego ~
Nie no, póki nie wyprowadzi jej z równowagi, nie musi się martwić, że wgryzie mu się w ramie. No chyba, że trafi na jakiś gorszy dzień! Wtedy to bez kija nie podchodź, bo utłucze. Jak każda dziewczyna zresztą. Noale, co prawda, to prawda. Wampirzyca ani trochę nie narzeka na jakiś specjalny dyskomfort w gryzieniu. Na swój sposób czerpie nawet z tego przyjemność. No i się nażre!
- Szczerze wątpię. - bąknęła, przyglądając się jak wyjmuje papierosa z paczki i zapalniczkę z kieszeni. Zrobiła dzióbek, zawieszając wzrok nieco dłużej na 'ogniu'. No fajna, fajna ona też taką chce, będzie podpalać ludziom nogawki w barze!
- Co? Nie wiem, nie pytaj! Nie ważne, to i tak TWOJA wina. - znowu jęknęła, całkowicie plącząc się w odpowiedzi. Teraz, to nawet ona nie ogarnia siebie, rly! Nawet zasłoniła na moment dłońmi całą twarz, rozsuwając dwa palce, by jednym okiem zerknąć na Rudego, kiedy zadawał jej pytanie. Tak trochę rzygam tęczą, bo za słodko!
- Jasne, śmiało. - rzuciła, zwilżając zaraz wargi. O losie, co ona ze sobą ma. Powinna się leczyć. Niemniej, w końcu zabrała ręce z twarzy, splatając je za plecami. Przestąpiła z nogi na nogę, rozglądając się dookoła, jakby park nagle stał się ciekawszy od Rudego.
- To ten, fajnie jest, stoimy. - wypaliła chwilkę później strzelając facepalm'a.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Dastan Nie Lut 17, 2013 3:17 pm

Dastan wyrwał się ze swojego nowego, małego świata, którego do końca nie był jeszcze w stanie zrozumieć. Ostatnimi czasy wiele rzeczy się pozmieniało, skłócił się nawet z ojcem, więc obecnie wiele rzeczy latało mu koło dupy. Stał się jeszcze większym ponurakiem, ale w sumie nie przeszkadzało mu to. Przynajmniej wszyscy trzymali się z dala od niego, więc nie musiał użerać się z wampirami gorszymi od siebie. Na ludzi w ogóle nie zwracał uwagi. Chyba, że byli to łowcy. Nauczył się już z własnego doświadczenia, aby takich nie skreślać z góry, zawsze potrafią czymś zaskoczyć wampiry. Zawsze gdzieś chowają asa, którego jak zawsze wyciągają w chwilach krytycznych dla którejś ze strony. Zresztą, o czym on teraz myślał?
Wylazł kiedy Maya jeszcze spała, w sumie zostawił ją samą, teleportował się gdzieś na jakimś zadupiu, w parku, pod jakimś drzewem, na którym chcąc nie chcąc się znalazł. Musiał jeszcze poćwiczyć używanie tej mocy na większe dystanse, bo następnym razem kto wie gdzie wyląduje. Na wysypisku śmieci? Salonie ze striptizem? Chyba już wolał wysypisko śmieci. Nie, nie był gejem. Po prostu nie rajcowały go takie śmieszne, ludzkie potrzeby zaspokojenia seksualnych potrzeb. Był wampirem, a nie chodzącą, ruchającą okazją. W ogóle trzymał się z dala od kobiet, a zawdzięczał to głównie swojej zołzie, siostrze. Widać lubiła dawać dupy na prawo i lewo, więc Dastan nie będzie przykładał palca do jej jakże w chuj bogatego życia erotycznego. Szkoda tylko, że nie wróciła do domu z ciążą, to by była dopiero afera!
Dastan, który właśnie znalazł się na drzewie, wsadził ręce do kieszeni i rozejrzał dookoła, spacerując bo grubej gałęzi. Miał nadzieję, że gałąź na której właśnie stąpał nie złamie się. Oczywiście nie stałaby mu się żadna krzywda, po prostu chciał rozejrzeć się po okolicy. Właśnie namierzył wzrokiem jakąś blond cizię, więc wpadł na iście zajebisty pomysł. Zeskoczył z gałęzi, gwiżdżąc sobie pod nosem jakąś nieznaną nikomu melodię, kierując się w stronę Elodie. Stała z jakimś człowiekiem? To fajnie, Dastan nie zwracał uwagi na śmiertelników, w ogóle w normalnych "warunkach" nie podszedłby nawet do Elodie, z racji jej niskiej krwi. Phew, plebs.
- Te, kwoko, pomożesz mi.
Złapał ją za ramię i brutalnie odciągnął od człowieka, zabierając... gdzieś. W sumie leźli w stronę centrum miasta.

[zt x2]
Dastan

Dastan

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Problemy z psychiką. Blizna na sercu - pamiątka po wypadku.
Zawód : Członek mafii.
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t502-dastan

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Gość Pon Lut 18, 2013 3:07 am

O tak, stali sobie i... no stali sobie. Patrzyli się na siebie i tyle. Człowiek sobie palił fajkę i przyglądał się małej, pyskatej ale zabawnej blondynce. To, co się następnie wydarzyło było dosyć dziwne. Jakiś koleś sobie przyszedł i zabrał ją jakby była jego własnością. Ojaj, ależ on brutalny! Raito był bliski przestraszenia się, ale jakoś tak wyszło, że stał tylko paląc papieroska i przyglądając się całej sytuacji nieco zaciekawionym acz zażenowanym wzrokiem. Pomachał tylko jej i uśmiechnął się kiedy była "odciągana". A kij wie czy się znają, to był pojebany świat wampirów, tego nie zrozumiesz. Rudy wzruszył ramionami i odwrócił się w swoją stronę. Nucąc jakąś starą, dobrą rosyjską piosenkę oddalił się luźnym kroczkiem z tego miejsca. Ciekawe czy jeszcze kiedyś spotka Elodie. Miał nadzieję, że tak. A i na wszelki wypadek zapamiętał sobie twarz młodzieńca. No bo czemu nie? Jeszcze kiedyś się okaże, że właśnie zwiał mu jakiś poszukiwany wampir! Ojej, to by była porażka, prawda?



zT
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Go?? Sro Mar 13, 2013 3:55 pm

O mały włos, a synalek i małżonka stali się jego kolacją. Na szczęście cząstka zdrowej świadomości przekazała mu o zagrożeniu, jakim stanowi. Dlatego zmył się stamtąd i zawędrował aż do miasta.
Nikogo nie spotkał po drodze, temu też nie wyglądał oraz nie czuł się najlepiej. Olbrzym szedł chwiejnym krokiem. Białe lico zdradzało potężne zmęczenie i kiepskie samopocie. Biada osobnikowi jaki stanie mi na drodze. Bo z pod tych czarnych kudłów kryła się twarz sławnego już mordercy kanibala. Zaznaczona paskudną blizną wzdłuż pyska, jak i te gadzie ślepia. Wampirzy gad nie zatrzymywał się do momentu spotkania... ławki. Niemal położył się na niej, by zaraz zwinąć swoje cielsko na parkowym meblu i wyglądać jak bezdomny. Zresztą kogo to obchodzi, jak on wygląda. Wampir pragnął jedynie chwili odpoczynku, no i coś także smacznego, bowiem zapchanie swojego wnętrza - to także podstawa. I oby żaden łowca się tutaj nie zjawił, zwłaszcza ci, którzy skrzywdzili mocno to wielkie stworzenie.
Nie minęła chwila, a cisza jaka zapanowała w okół, uśpiła bestię na dobre. Nie zbudzi go nic, prócz zapachu świeżego mięsa oraz krwi.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Clau Sro Mar 13, 2013 4:18 pm

Z deszczu pod rynnę. Owym świeżym mięskiem miała być oczywiście malutka, roztrzęsiona istotka zwana Clau. Jakiego trzeba mieć pecha, aby spotykać same potwory? Jeśli dalej tak pójdzie to doprawdy zejdzie na zawał. Najpierw poznaje dziwnego współlokatora który uwielbia demony, a zaraz później natyka się na uroczego wampira który chciał ją zgwałcić. Zgwałcić to może złe słowo bo raczej zamierzał ją najpierw do tego nakłonić, ale przecież to to samo! Na dodatek obiecał jej, że ją znajdzie. Normalnie, aż miała ochotę wymiotować z nerwów, panicznie bała się tych istot a teraz jeden właśnie powiedział, że będzie jej cieniem. Przecież wszystko miało być wspaniale! Miała zacząć nowe życie bezpieczna w akademii Cross! Och ale nie, oczywiście wszystko musi zostać zniszczone przez te cholerstwa! Jakby nie wystarczało im, że raz już zniszczyli jej życie. Zanim jednak zawitała do parku zdążyła wpaść do swojego pokoju, przebrać się w czyste ciuchy i zaliczyć szybki prysznic. O spaniu nie było mowy, a w miarę bezpieczną okolicą wydawał się jej park. Chuchnęła na dłonie by je rozgrzać i spokojnym krokiem zaczęła przemierzać alejki. Mięśnie w nogach zaczęły robić jej wyrzuty sumienia tak, że za każdym krokiem odczuwała krótką falę bólu. Musi to rozchodzić, a dodatkowym udogodnieniem był fakt, że świeże, mroźne powietrze pomagało jej myśleć. Przeziębić się raczej nie przeziębi nawet nie mając płaszcza. Ufała swojej wspaniałej odporności wyrobionej na wsi. Jej wzrok natknął się mężczyznę śpiącego na ławce. Nie wyglądał zbyt dobrze. Powinna podejść? Była tak cholernie naiwna, że aż bolało samo patrzenie. Mimo wszystko mając w pamięci ostatnie spotkanie zatrzymała się w małej odległości od śpiącego i zaczęła się mu przyglądać. Choć zwinięty w kulkę wyglądał na kogoś ogromnego wzrostem. Japończycy powinni być mali ot co, a tymczasem spotykała same wysokie istotki. Miał poza tym długie, czarne włosy co nie bardzo przypadło jej do gustu, był przeraźliwie blady i najwyraźniej nie czuł się również najlepiej. Przygryzła lekko wargę w zamyśleniu. Co powinna zrobić? Uciekać, obudzić go czy poprosić kogoś o pomoc? Było zimno i jeśli ten mężczyzna dalej będzie tu spał to może przecież zamarznąć!
Clau

Clau

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blizny - malutkie które są właściwie wszędzie, ślady po pazurach na ramionach, po ranie szarpanej na karku,kilka małych i dwie duże blizny po kłach na szyi, a na brzuch po mnóstwie ran szarpanych i ciętych.
Zawód : Uczeń, dorywcza praca w piekarni
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan - Dastan


https://vampireknight.forumpl.net/t932-clau-ventoria https://vampireknight.forumpl.net/t1005-clau

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Go?? Sro Mar 13, 2013 4:33 pm

Jeszcze zapragnie wrócić do nałogowego złodzieja damskich serc - Kyubiego - kiedy pozna z bliska Olbrzyma. Śpiący na ławce kanibal nie słyszał nadchodzącej dziewczyny, jedynie do jego nosa dochodził ten słodki zapaszek młodego ciałka. Aż pomruczał niewyraźnie przez sen, unosząc kącik ust ku górze. Wreszcie uchylił powiekę, by móc zerknąć na przybyłą. No, no... niewinna dziewczynka, dosłownie los go na nowo pokochał.
I nie musi się zastanawiać co uczynić z wampirem. Ten podniósł swoje opasłe ciało do siadu.
Wreszcie wstał i jak wielka góra, wyrósł przed małym ciałkiem nieznajomej. Gadzie ślepia patrzyły chytrze na niewinną, która to wyglądała wręcz przesłodko i aż cinka cieknie by spróbować!
- Boisz się?
Padło proste, konkretne pytanie. Atakował? Nie bo u licha pannie brakuj trochę postów ale gdyby się tak zgodziła dokarmić głodnego potwora, nikt by się nie obraził.
Zwilżył powoli wargi, mrużąc ślepia. Aż ssało w środku bestię i niewiadomo ile tak jeszcze wytrzyma. Przecież nikt nie lubi, jak inni cierpią z głodu, zwłaszcza tacy zmarznięci, zgnębieni oraz niebezpieczni. Ale to już od serduszka naszej małej Panienki zależy.


Jak by co, to odpiszę na kolejnego posta za jakieś dwie godziny.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Clau Sro Mar 13, 2013 4:58 pm

Gdyby powiedziała, że stworzenie ją zaskoczyło byłoby to ogromne niedopowiedzenie. Potwór zwlókł się z ławki, podszedł i oblizał wargi. Chryste dopomóż. Jakżeby inaczej mogła nazwać tego wielkiego demona jak nie bestią. Czy takie wampiry sobie spacerowały normalnie w tych okolicach?! Co z tym miastem był nie tak do cholery?! Wężowe ślepie i nienaturalnie wielka budowa ciała rozwiały jej wątpliwości co do rasowości owego pana. Czyżby miała, aż tak przejebane życie? Na szczęście urocza istotka jeszcze nie zaatakowała, cóż za miłosierdzie z jej strony! Gdyby mogła po prostu by się odwróciła i popędziła ile sił w nóżkach w próbie ucieczki. Tyle, że jej mięśnie znów dostały paraliżu i tym razem naprawdę nie mogła ich zmusić do jakiegokolwiek ruchu. Właściwie to minęła dobra chwila nim nawet przypomniała sobie o tym, że posiada język i wypadałoby odpowiedzieć. Przynajmniej jej mózgu nie sparaliżował jeszcze strach co raczej znaczyło, że poprzestawiało się jej w łebku dużo bardziej niż przypuszczała.
- Tak.
Proste pytanie i bardzo prosta odpowiedź. Zaprzeczając jednak swoim słowom uniosła hardo główkę do góry i nie spuszczała wzroku z tych paskudnych żółtych ślepek. Przecież obiecała sobie, że wytoczy batalie przeciwko tym potworem prawda? A skąd w takim razie mogła się od nich najwięcej dowiedzieć jak nie od nich samych? Zabawnie jeszcze będzie jak wampir zechce z nią porozmawiać.
- Opowiedz mi o wampirach.
Powaliło ją, dostała kota, brakowało jej piątej klepki i najlepiej po prostu byłoby ją zamknąć w psychiatryku. Co jeśli owa istota była jednak człowiekiem? Nie wierzyła w ten fakt i najwyżej uzna ją za niestabilną psychicznie co zapewne nawet będąc wampirem już zrobił. Oto bowiem stoi przed nim ofiara - na oko 17 lat, kruszyna i ze strachu nie może się nawet ruszać. Później jednak staje do pojedynku na wzrok i prosi go o pomoc. Co się tak właściwie stało z jej psychiką? W miarę wyleczona fobia przez ciotkę Jul zamienił się najprawdopodobniej w pewien rodzaj szaleństwa spowodowany spotkaniem dwóch wampirów zaraz po sobie. Co gorsza jeden z nich nic złego jej jeszcze nie zrobił co całkowicie zniszczyło jej wszystkie teorie na ich temat. Ach, a jeśli chodzi o posiłek to oczywiście istotce która ma zostać tym posiłkiem wyjątkowo nie będzie się to podobać, ale ponieważ jej właścicielka nie lubi 'niewiarygodności' to zezwala na wszystko oprócz trwałych uszkodzeń typu urywanie rączek i uśmiercania jej ukochanego tchórza. Och bez walki się oczywiście nie podda i zamierzała wyciągnąć informacje wszelkimi możliwymi sposobami ... choć właściwie nie miała żadnych. Liczyła na dobre serduszko wampira-ludożercy bo w końcu ona się nad nim ulitowała prawda?
Clau

Clau

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blizny - malutkie które są właściwie wszędzie, ślady po pazurach na ramionach, po ranie szarpanej na karku,kilka małych i dwie duże blizny po kłach na szyi, a na brzuch po mnóstwie ran szarpanych i ciętych.
Zawód : Uczeń, dorywcza praca w piekarni
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan - Dastan


https://vampireknight.forumpl.net/t932-clau-ventoria https://vampireknight.forumpl.net/t1005-clau

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Go?? Sro Mar 13, 2013 7:40 pm

No proszę, proszę. Nie stracił jeszcze swojego uroczego wzbudzania strachu samym wyglądem! Miał nieodpartą chęć przytulenia do siebie tę oto małą niepozorną, a jakże rozkosznie głupiutką istotkę. Oczywiście przytulenie nie miało być takie normalne, jedynie zębiskami. Bo miłość najszczersza to kiedy ofiarę się połyka - przynajmniej rozumował tak nasz kanibal, który aż się ślinił na widok smacznego ciała dziewczynki. Jak tylko otrzyma szansę na posmakowanie ofiary, postara się dokładnie językiem zbadać niemal każdą części ciała... No chyba że zwierzęca natura zaś odnajdzie drogę do ujrzenia otoczenia, a wtedy nici z degustacji. Rzuci się na nią bez żadnego ostrzeżenia i weźmie to czego najbardziej pragnie.
Ach... Strach unosił się niczym zapach kwiatów. Bestia wciągła powietrz wraz z tą wonią przerażenia maleństwa. Jak tak dalej pójdzie dostanie drgawek!
Niebawem ruszy ku niej z zamiarem wyrządzenia solidnego kuku i prawie go zginało w pół. Głód stawał się naprawdę upierdliwy i nieprzyjemny. Skrzywił się w grymasie zdenerwowania. Ostatki pozornej normalności istniały w umyśle olbrzyma, niebawem jego prawdziwa natura pokaże swoje paskudne oblicze.
Wtem padły naprawdę interesujące słowa... Opowiedzieć o wampirach? Ona jest szalona! Właśnie wylądowała w okropnym położeniu i chce jeszcze słuchać o tych potworach? Bestia warknęła coś niewyraźnie i z niechęcią nachylił się do tej małej z brakiem piątej klepki.
- Nadstaw się... a zobaczysz coś gorszego od wampirów jakie poznałaś do tej właśnie pory.
I koniec rozmowy. W prawdzie miała styczność z wampirem krwi czystej, choć akurat on różnił się od reszty: był kanibalem czyli zjadał swoich, prócz krwi pochłaniał mięso, no i ma więcej gadzich cech! Do tego nieograniczony głód oraz napady niekontrolowanego szału. I takie tam mniej ważne informacj o których dziewczyna się nie dowie. Kanibal nie nadaje się na informacje kiedy ma pusty żołądek. Wiadomo, jest drażliwy, ponury i niezadowolony. No dosłownie mamy nie odpowiedni moment! A tak w ogóle stwór pokaże, jakie są wampiry w praktyce, nie w teorii.
Chwila krótka i szyjka dziewczyny znalazła się w wielkiej łapie potwora. Jego białą twarz przy ozdobił zwierzęcy grymas: furia w jaką wpadnie może zadziałać niekorzystnie na małą. Chyba że grzecznie odda mu swoją krew, bez żadnych walk czy ucieczek.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Clau Sro Mar 13, 2013 8:22 pm

Och czyli jednak zostanie pożarta? Przyjęła to z większym spokojem niż się spodziewała. Teraz przynajmniej znała jego zamiary ale wciąż była przecież głupiutkim, naiwnym człowieczkiem i wcale nie podobał jej się fakt, że mogła umrzeć. Podchodzić ani chociażby pochylić głowy nie zamierzała a raczej nawet nie mogła. Gdy dłoń wampira zamknęła się na jej szyi zacisnęła powieki i teraz już naprawdę zaczęła żałować swojej wycieczki do parku. Czyżby zdrowe zmysły powróciły? Z całą pewnością i teraz nadchodził ten jeden z jej najgorszych ataków paniki. Pytanie czy wampir będzie się nią bawił i sprawi dużo bólu? Przynajmniej nikogo więcej nie było w okolicy. Zadrżała gwałtownie równocześnie odwracając głowę w bok i jakby próbując wcisnąć ją we własne ramię. Paznokcie jej ręki boleśnie wbiły się w jej skórę, a ona była w stanie tylko drżeć i walczyć z własnym ciałem o każdy oddech. Żałowała, że się tutaj znalazła, ale dobrze wiedziała, że nawet gdyby jej ciało się słuchało nie dałaby rady uciec. Wampiry były szybsze, silniejsze i bardzo, ale to bardzo niedobre. Co ona sobie w ogóle wyobrażała próbując go zagadać? Ciekawa sprawa, że poprzedni potworek postanowił raczej zranić tylko jej duszę podczas gdy ten tak bardzo jej przypominał zdarzenie sprzed lat. Pojedyncze łzy pociekły po jej policzkach choć zdołała powstrzymać szloch. Oczywiście wiedziała, że nic jej już nie pomoże, ale wciąż w głębi duszy chciała walczyć choć nie mogła myśleć o niczym innym jak o fakcie, że zaraz zostanie pożarta i nie dotrzyma obietnicy danej Blaze'owi. Chociaż czy tak właściwie składała mu jakąkolwiek obietnicę? Na pewno nie słowami, ale całą sobą przysięgła, że przetrwa. Choć nie wiem jak bardzo sytuacja miała być zła miała dotrzymać tej obietnicy, ale co niby miała zrobić w tej sytuacji?
Clau

Clau

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blizny - malutkie które są właściwie wszędzie, ślady po pazurach na ramionach, po ranie szarpanej na karku,kilka małych i dwie duże blizny po kłach na szyi, a na brzuch po mnóstwie ran szarpanych i ciętych.
Zawód : Uczeń, dorywcza praca w piekarni
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan - Dastan


https://vampireknight.forumpl.net/t932-clau-ventoria https://vampireknight.forumpl.net/t1005-clau

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Go?? Sro Mar 13, 2013 9:15 pm

Nie ma bata, zostanie zjedzona! Tylko niech się też cieszy iż nie zostanie dosłownie pożarta, co do jednej kosteczki, jedynie sama słodka krew. No ale wspomnienia złe wrócą, prawda? Kanibal nie znał ich, jednak poprzez wypicie krwi powinien jakiś odłamek dostać. I w zasadzi niezbyt się ty zainteresuje, bowiem bycie bezmyślną bestią nie sprzyja zrodzeniu litości i sumienia. Liczy się zaspokojenie bolesnego pragnienia! Ta dziewczyna nawet nie wie co dzieje się w organizmie tego potwora i wiedzieć także nie chciała.
Trzymając ją w swoim uścisku, wlepiał wzrok w tą dziewczęcą twarz. Wściekłość pożerała go wewnętrznie i nie pozwoli na nic innego, w dodatku zaraz obroża zacznie działać i popieści stwora dawką elektryczności, co gorsza może nawet porazić naszą małą ofiarę. A tego jednak nie chcemy. Pierw potrzeba, potem obrona dla małej. I nic jej paznokci mu nie zrobią, te drobne, kobiece pazurki nic złego mu nie uczynią.
Co uczyni? Czy zabawi? Ależ nie. Kanibal zaspokaja tylko głód, nie w głowie ma zabawy z jedzeniem. Dlatego drugim ramieniem obiął ją mocno, przyciągając ku sobie. Przynajmniej miała miękko, cielsko bestii w końcu jest tłuste. Takie o to odbicie od wzoru wampira - Testament piękny nie jest. To paskudne bydle.
Kiedy miał ją przy sobie, odgarnął włosy z jej karku, obnażając go sobie i bez żadnych pocałunków, zatopił swoje wielkie kły w tą małą szyję. Prosto w tętnice szyjną. Krew trysnęła obficie w jamę ustną, a pierwsze łyki zwiastowały ukojenie. Wciągnął się, młoda ma nadzwyczajnie pyszną krew, a on jest taki głodny. Nie mógł się po prostu oderwać ale za to uspokoił się i był niemal jak baranek... z cholernie mocnymi rogami. Uścisk zelżał, więc mogła poczuć większą swobodę choć nie mogła się radować. Ten kaszalot mocno gryzie.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Clau Sro Mar 13, 2013 9:39 pm

Nosz cholera nie odpuści no! Z chwilą wgryzienia zapewne zaczęłaby wrzeszczeć gdyby tylko był to pierwszy przypadek ataku wampira i gdyby nie wiedziała co się stanie później, ale wiedziała prawda? Najpierw wspomniała zakup wisiorka. Jedna miła chwila przed uroczą masakrą w piekarni gdzie w jej wspomnieniach można było w większości wyczytać tylko krew, wrzaski, dźwięk rozrywanego ciała i przepełniający każdą jej komórkę ciała strach. Nie chciała znów przeżywać tego po raz wtóry, ale najwyraźniej nie miała wielkiego wyboru. Tym razem już nie potrafiła się powstrzymać i zacierające się granice między wspomnieniami, a rzeczywistością sprawiły, że z jej gardła wyrwał się wrzask przemieszany ze szlochem. Przynajmniej przestała mieć problemy z oddychaniem. Drgawki również powoli ustały jakby jej ciało chciało się już poddać i uspokoić. Tyle, że jej wspomnienia wcale nie stały się łagodniejsze. Doszła do wspaniałego momentu kiedy to jej chłopak postanowił zrobić pierwszy kęs i posmakować jej mięska na brzuchu. Gdy poluźnił uścisk jej wspomnienia wymieszały się ze sobą. Czuła ból z tamtych wspomnień, słyszała swój szept upewniający się, że Blaze'a nie żyje, a oczami obserwowała zmieniające się barwy bransoletki z czarnej na szkarłatną. Niech to się skończy. Jej ciało słabło i czuła uciekającą z niej krew. Będzie miała najwyżej o jedną małą bliznę na karku więcej. Co to dla niej. Najpierw musiała jednak przetrwać.
- Przestań.
Jej duszyczka postanowiła walczyć? Oczywiście, ze tak choć sama Clau zapewne nawet nie była świadoma tego, że teraz cokolwiek mówi. Była zbyt oszołomiona wyrazistością wspomnień która zdołała pogrzebać bo choć niewiele to zawsze coś.
Clau

Clau

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blizny - malutkie które są właściwie wszędzie, ślady po pazurach na ramionach, po ranie szarpanej na karku,kilka małych i dwie duże blizny po kłach na szyi, a na brzuch po mnóstwie ran szarpanych i ciętych.
Zawód : Uczeń, dorywcza praca w piekarni
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan - Dastan


https://vampireknight.forumpl.net/t932-clau-ventoria https://vampireknight.forumpl.net/t1005-clau

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Go?? Czw Mar 14, 2013 7:29 am

Niestety, Clau nie ma szczęcia. Stwór był zbyt głodny aby odpuszczać sobie tak smakowity kąsek, w dodatku gdy ma szansę w spokoju osiągnąć to, co pragnie. Choć jak wiadomo, jedna ofiara mu nie wystarczy, musi poszukać kolejnego kąska zanim zwinie się do zamkuna celu odpoczynku bo noc ma potrwać jeszcze przez kilka godzin.
Wbijał głębiej kły, powodując większą ranę i mógł łykać większe łyki świeżej krwi. Ale żeby było gorzej dla niej, stwór jedną ręką chwycił ją za włosy i pociągnął ku dołowi, po prostu odchylił bardziej jej głowę by zwiększyć sobie dostęd do ciała ofiary.
Widział urywki wspomnień dzieczyny. Nie miała ona łatwo, kiedy musiała przeżywać taki ból, strach na nowo. W pewnej chwili, bestia wyjęła kły. Niewzruszony jej krzykami, łzami, spojrzał na twarz ofiary. Była taka blada, traciła temperaturę ciała, niemal na granicy śmierci.
I miał przestać? Warknął gardłowo, nie odzywając się jednak. Co miał rzec, gdy nie potrafił? Dłoń jaka trzymała do tej pory włosy poszkodowanej, teraz przejechała po nich delikatnie i z czułością. Jakby głaskał małego kotka. Zakrwawione lico bestii przyjęło paskudny wyraz, niby się uśmiechał ale w tym właśnie uśmiechu kryło się coś okropnego i niesympatycznego. Może to wina krwi, która zdobiła i tak już paskudne oblicze potwora? Albo wyczerpujący głód, odbiający swoje piętno. Osoba o wrażliwym sercu nie mogła by nawet patrzeć na przerażające swtorzenie. Kiedy tylko przestał głaskać dziewczynkę, z tą samą agresywnością, brutalnością zatopił ponownie kły w jej szyi. Dostanie więcej ran i niestety one małe nie są, ze względu na wielkość uzębienia zostawa po sobie naprawdę spore rany, nie takie jak po innych wampirach - dwie ledwo widoczne dziurki.
Tym razem picie trwało krócej, Wyszarpał zębiska, wypuszczając także z łap ofiarę, aby mogła upaść na ziemię. Nie odchodził, przykucnął sobie przy jej ciele i wpatrywał w drobną buzię małej.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Clau Czw Mar 14, 2013 4:15 pm

Odpływała. Powoli zaczęła tracić świadomość i przestawała odczuwać realny świat, pozostawały jej wspomnienia. Gdy zwierzę w końcu przestało się łapczywi pożywić pomyślała, że już skończył. Raczej nie litował się nad nią, ale raczej może już się najadł? Płonne nadzieje. Zaczął głaskać jej włosy co wywołało u niej nawrót przerażenia, dobrze, że chociaż nie widziała jego twarzy. Ale czego w takim razie tak właściwie bała się Clau? Pewne jest to, że posiada bardzo głęboką fobię przed wampirami i własną śmiercią. Nie były to jednak tylko te dwie rzeczy. Dziewczyna od chwili wypadku nie zawierała, żadnych bliskich więzi obawiała się bowiem ich utraty. Obwiniała nie tylko wampiry ale i samą siebie, że pozwoliła wtedy swojemu chłopakowi umrzeć - kto bowiem upewniał się wtedy, że nie żyje? Oprócz tego Clau nie tolerowała dobroci względem niej. Istoty które zaczęły się martwić o jej los stawały się jej za bliskie, a potwór okazujący miłosierdzie był czymś nienormalny. A wszystko co nieznane jest dużo niebezpieczniejsze od tego czego możemy się spodziewać. Z całą pewnością wolała już zostać zjedzona niż będąc świadomą trafić pod opiekę jakiegoś niezwykle miłego i uczynnego wampira. Dlatego tak bardzo nie podobał jej się fakt, że wampir nagle przestał pić krew i zaczął gładzić jej włosy. Chwilę później stworzył jednak nowe dziury w jej ciele i wszystko wróciło do normalności, choć nieprzyjemne o niesamowicie bolesne było to jednak coś co mogła przewidzieć. Tym razem wspomnienia były nieco łagodniejsze, opowiadały jej historię zaraz po wyjściu ze szpitala. Siedziała w domu jak zamknięte zwierzę, a każda próba obcowania z człowiekiem kończyła się tak samo - dziewczyna zaszywała się w jakimś kącie, obserwowała potencjalnego drapieżce szeroko otwartymi oczyma a co może najśmieszniejsze czasem nawet syczała czy warczała. Dziwne reakcje były jej systemem obronnym. Najpewniej w chwili upadku straciła chwilowo przytomność gdyż zarejestrowała dopiero zimny asfalt pod jej palcami. Zwinęła się w kłębuszek klęcząc na kolanach i mocno przycisnęła dłonie do swojej szyi. Było jej przeraźliwie zimno, miała kłopoty z oddychaniem i co gorsza nie mogła powstrzymać dreszczy wywołanych strachem. Ciepła bransoleta na jej nadgarstku odziedziczona po ciotce dodawała jej trochę otuchy, ale wciąż wyczuwała obecność bestii obok siebie co napawało ją panicznym strachem. Mogła spróbować mówić? Chyba tym sobie nie zaszkodzi. Głos okazał się przerywanym szeptem, ale wciąż potrafiła zdobyć się na słowa.
- Idź sobie albo odpowiedz mi na pytanie.
Uparta była. Miała kilka wyjść i żadne z nich jakoś się jej nie podobało. Może umrzeć z wykrwawienia, albo wampir po prostu dokończy to co zaczął, mogła również dowiedzieć się tego czego potrzebowała i dopiero wtedy umrzeć. Kolorowa przyszłość nie ma co. Ale wampir mógł sobie również pójść, a ją ktoś odnajdzie i uda się jej przeżyć, a jakby dodatkowo wcześniej wyjawił jej jakąś ciekawostkę nie miałaby mu tego za złe. Więc mimo tego, że była na granicy śmierci,odczuwała paniczny lęk to postanowiła dać szansę na swojemu szczęściu. Miała bowiem coś do stracenia?
Clau

Clau

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blizny - malutkie które są właściwie wszędzie, ślady po pazurach na ramionach, po ranie szarpanej na karku,kilka małych i dwie duże blizny po kłach na szyi, a na brzuch po mnóstwie ran szarpanych i ciętych.
Zawód : Uczeń, dorywcza praca w piekarni
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan - Dastan


https://vampireknight.forumpl.net/t932-clau-ventoria https://vampireknight.forumpl.net/t1005-clau

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Go?? Czw Mar 14, 2013 6:02 pm

Zapewne nie jednego wampira spotka Clau i nigdy niewiadomo, jakie nastawienie będzie mieć na nocna istota. Może będzie zła albo dobra, o tak... Zdarzają się wampiry z dobrym sercem i wstrętem do zabijania ludzi. Ciekawe czy wtedy ta dziewczyna będzie się ich bała, w zasadzie kanibal nie dbał o ten fakt. Jego myśli schodziły na przetrwanie niżeli zmartwienie losem ludzkiej dziewczyny. Teraz mógłby ją porwać i zabawić jeszcze, dopóki nie wyzionie ona ducha. Lecz jakby teraz odpuścił tej przerażonej osóbce, w przyszłości zapewne dorwałby ją jeszcze raz dla posmakowania tej słodkiej, pożywnej cieczy.
Obserwował ledwo żyjącą ofiarę. Gdyby teraz tak zostawić młodą, ciekawe jaki los by ją spotkał, są bowiem jeszcze inne złe wampiry żądne krwi. I na pewno nie dożyke ranka, jak taki typ dopadnie tą nastolatkę.
I proszę... Odpowiedzieć na pytanie? Opisać wampiry? A co on jakaś chodząca wiedza? Mogła by dopaść jakiegoś łowcę wampirów lub dobrego wampira, jaki to chętnie opowie o pobratymcach. Dziko zasyczał, mrużąc te gadzie ślepia. To zwierze jest niespełna rozumu, nie jest w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Jedynie co uczynił, to dźwignął bez problemu wiotkie i lekkie ciało Clau na ręce. Przerzucił ją sobie przez ramię, pozbierał się i zamierzał zabrać ją z parku. A co uczyni? Tego nie zdradzę. I może dziewka resztką siły zechce coś zrobić z oprawcą?
- Do jaskini, tam nie znajdzie nikt truchła.
O co chodziło? O umieszczenie jej w jaskini i dokończeniu tego młodego żywota. Zresztą nie powinna się tym interesować, niech modli się o pomoc.
Szedł pospiesznym krokiem, jakby wystąpiła w nim obawa, że ktoś go nakryje. A co na to nasza Clau? Pozwoli na wyniesienie w czeluści jaskini?
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Clau Czw Mar 14, 2013 6:55 pm

Truchła?! Ten debil traktował ją właściwie tak jakby już nie żyła! Mogłoby go tak po drodze coś przykładowo zeżreć do cholery! Ale równie dobrze wiedziała, że jeśli na tym świecie istnieją wampiry jeszcze silniejsze albo większe od tego oto osobnika to może się już pożegnać ze szczęśliwym życiem szczęśliwego człowieka. Po jaką cholerę była jej w ogóle ta wiedza, że istnieją psychopaci którzy gryzą i piją sobie krew?! Uniesienie jej ciała zaskoczyło ją ponieważ było to coś niespodziewanego. Nie uwzględniła w swoich planach, że może w ogóle zostać gdziekolwiek przeniesiona. Tak właściwie to gdzie się wybierali? Zamierzał ją porzucić w jakiejś cholernej jaskini gdzie na pewno nie miała szans na przeżycie. Nie może na to pozwolić! Ale jak niby miała się bronić? Ledwo mogła się ruszać, z powodu dużej utraty krwi ledwo kontaktowała i może jeszcze miała pokonać 2 metrowego potwora? Powodzenia.
- Zostaw mnie.
Wcześniej nie chciał się jej słuchać więc niby dlaczego teraz miał to zrobić? No cóż, wychodziła z założenia, że spróbować zawsze warto. Jeśli to nie poskutkuje naprawdę da sobie z tym wszystkim spokój i spróbuje uciec już z tej cholernej jaskini gdzie jak usłyszała planował ją pogrzebać. Zabawy ciąg dalszy. Dłonie wciąż przyciskała do szyi bojąc się chociażby przesunąć je o milimetr bowiem pod palcami wyczuwała dziury dużo większe od tych zadanych przez normalne wampiry. Najwyraźniej natknęła się na potworka wśród potworków. Cudnie. Jeśli szybko nie znajdzie wyjścia z tej sytuacji naprawdę źle skończy.
[2x z/t?]
Clau

Clau

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Blizny - malutkie które są właściwie wszędzie, ślady po pazurach na ramionach, po ranie szarpanej na karku,kilka małych i dwie duże blizny po kłach na szyi, a na brzuch po mnóstwie ran szarpanych i ciętych.
Zawód : Uczeń, dorywcza praca w piekarni
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan - Dastan


https://vampireknight.forumpl.net/t932-clau-ventoria https://vampireknight.forumpl.net/t1005-clau

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Isao Pon Kwi 08, 2013 10:04 pm

Dzień powoli zbliżał się ku końcowi. Słońce powoli zmierzało w stronę horyzontu, niebo zaś barwiło się coraz mocniejszą czerwienią, pomarańczą i innymi zbliżonymi barwami. Bardzo często jednak nie było ono widoczne. Przesłaniały je ciemne, nieprzyjemne chmury, z których spadały niezliczone ilości białych płatków, składających się na wszędzie zalegający puch. Niewiele osób lubiło zimę. Przynajmniej wśród ludzi. Wampiry chyba znacznie bardziej przepadały za tą porą. Nie odczuwały chłodu i nie musiały obawiać się słońca, które zimą najczęściej skrywało się za gęstymi chmurami. Isao jednak nie lubił zimy. Była ponura, nieprzyjemna i nieciekawa. Znacznie bardziej lubił lato, marząc po cichu, że kiedyś będzie w stanie wyjść na promienie słoneczne, poczuć ich ciepło, opalić się, a nie spalić kub poparzyć. Było to jednak marzenie ściętej głowy. Wątpił aby był sposób na zmianę natury. Urodził się wampirem i choć nie był z tego faktu w ogóle zadowolony, nie widział szans na to aby kiedykolwiek stać się człowiekiem.
Jednak mimo tego, że nie darzył zimy zbyt wielką sympatią, nie widział jej jako przeszkodę do robienia sobie spacerów. Nie lubił siedzieć w mieszkaniu. Te było dla niego o wiele bardziej nudne i nieciekawe niż pora roku, z którą zbyt długo zmagała się Japonia. Nie lubił samotności i bezczynności. W mieszkaniu zaś nie miał kompletnie co robić. Zbyt rzadko ktoś go tam odwiedzał. Wyczekiwał więc z niecierpliwością momentu kiedy ich zespół zostanie reaktywowany. Wtedy jego wolny czas zajmą próby, a gdy im się uda być może również koncerty, wywiady i wszelkie inne zajęcia typowe dla sławnych muzyków. Tęsknił za tym... Muzyka była ważną dla niego częścią życia. Nawet teraz, przemierzając kolejne uliczki i wreszcie trafiając do tego parku, miał założone na uszach słuchawki. Z nich zaś prosto do jego narządów słuchu wypływała muzyka. Rock, punk, metal, a nawet utwory jego dawnego zespołu, do których czuł wielki sentyment. Z rękoma schowanymi w kieszeniach, a nosem w szaliku ciasno owiniętym na szyi, z lekko przymkniętymi oczami przemierzał kolejne metry Alejki Kwitnących wiśni. A gdy wreszcie dotarło do niego jak daleko zaszedł, zatrzymał się i rozejrzał. W oczy od razu rzuciły mu się pobliskie ławeczki. To w ich stronę skierował swe kroki. Dłonią strzepał biały puch, zalegający na drewnie i wytarł dokładnie ławkę, nie chcąc zamoczyć spodni. Usiadł sobie wygodnie, wyciągając sie do pozycji wpół leżącej. Wyprostowane, długie nogi wyciągnął przed siebie, krzyżując je jedynie. Rąk nie wyjmował z kieszeni, głowę oparł o ławkę. Słuchał muzyki, pierwotnie rozglądając się po alejce, potem spoglądając na niebo, a następnie przymykając oczy i ostatecznie całkowicie je zamykając. Opuścił głowę, automatycznie chowając nos w ciepłym szaliku. Ubrany był dla niepoznaki w ciepłe ubrania. Glany, poprzedzierane spodnie, skórzana kurtka poprzebijana ćwiekami i ciasno owinięty wokół szyi, gruby szalik. Choć nie czuł ciepła ani chłodu, całkiem przyjemnie było mu go nosić.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Banshee Pon Kwi 08, 2013 10:39 pm

I Banshee po dłuższej nieobecności w mieście postanowiła wyjść i się przejść, poszwendać bez większego celu, co się rzadko zdarzało. Zawsze miała coś do roboty, ale musiała się z kimś spotkać ze znajomych, albo załatwić jakieś swoje interesy, popracować, odwiedzić rodzinkę, albo się najeść i oczywiście wytropić w mieście swoją nieznośną służkę, która miała tendencje do znikania i pojawiania się jak jej pasowało. Ostatnio zaczęło to nieźle irytować Banshee, powinna ją już dawno zjeść i byłoby po problemie, a jednak miała do niej jakiś dziwny sentyment. W ogóle robiła się jakaś taka miększa. Wpadała na ludzi i przeważnie nawiązywała z nimi koleżeńskie kontakty. Dobrze, że jej rodzinka jeszcze się w tym nie połapała, choć z drugiej strony jej nowe młode rodzeństwo zaprzątało całkiem umysły jej krewnych więc miała spokój. Może to i lepiej, żyła jak chciała. Nim się spostrzegła dotarła do parku, nawet ładnie wyglądał. Przykryty białym puchem, niezadeptany, spokojny. I o dziwo było jeszcze dość jasno, wieczór dopiero się zbliżał, ale i śnieg mienił się i odbijał światło sprawiając wrażenie jakby spacerowało się prawie, że za dnia. Zimna, Ban nie przepadała za tą porą roku, nie znosiła noszenia grubych ubrań, było jej niewygodnie, a przecież nie wyskoczy sobie nagle w wiosennych lekkich ciuszkach. Może i coraz więcej ludzi wiedziało o istnieniu wampirów, przez te wszystkie cyrki z jej przyrodnim braciszkiem i oświatą, ale ona ujawniać się nie miała zamiaru. Więc tkwiła w grubym płaszczy i omotana na wszelkie możliwe sposoby szalikiem. Jakby mogła to by się pewnie w tym udusiła. Szła przed siebie słuchając muzyki bo co innego można samotnie robić w parku czy też na ulicach pogrążonych w szumie samochodów i ludzkich rozmów. Lekkie melancholijne melodie napływały wciąż do jej uszu, ostatnio zrobiła się jakaś taka inna, miej wybuchowa, na spokojnie przyjmowała wszystko, a nie jak jeszcze parę miesięcy temu spontanicznie i bardzo mocno, wcześniej nie kryła swoich emocji, teraz je dawkowała choć i zdarzało się, że jak potykała się o czyjeś długie wyciągnięte nogi to się denerwowała. Tak jak teraz. Zatracona we własnym myślach nie zauważyła przeszkody jaką był jasnowłosy i zahaczając nogą o jego glany poleciała gwałtownie do przodu, już czuła jak z impetem upada na zimie, ale w ostatniej chwili udało jej się złapać równowagę. Odetchnęła nieco uspokojona, może i wampiry nieczuły bólu, zimna ani innych nieprzyjemności, to mimo wszystko przytulać się do ośnieżonej i brudnej ziemi nie zamierzała. Wyjęła gwałtownie słuchawki z uszu i podeszła do chłopaka, ciężko było jej ocenić z początku czy w ogóle poczuł, że ktoś tu się prawie zabił o jego nogi. Stanęła przed nim i skrzyżowała ręce na piersi, czekała na jego jakąkolwiek reakcję, a jeżeli ta się nie pojawiła tyknęła go placem w ramię, dość mocno tak by od razu zwrócił na nią uwagę. W końcu z takiego czy innego powodu zwrócił się do niej. Zmarszczone brwi Banshee oznaczały, że coś w jej łebku świtało, kojarzyła go.
-To Ty!
Wykrzyknęła przypominając sobie swój wypad na punkt obserwacyjny kilka tygodni temu, gdzie miała przyjemność wymienić z nim kilka zdań.
Banshee

Banshee

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Kolor oczu.
Zajęcia : Brak
Moce : Hipnoza, Ból, Uleczanie.


https://vampireknight.forumpl.net/t99-banshee-sachiko-fumikana#161 https://vampireknight.forumpl.net/t106-banshee

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Isao Wto Kwi 09, 2013 7:29 pm

Racja. Choć pora była dość późnawa, ciągle było jasno. Pogoda najwyraźniej szalała lub wiosna obraziła się na coś i postanowiła w tym roku nie przychodzić. Choć według kalendarza zima dawno już powinna ustąpić miejsca następnej porze roku, dookoła ciągle panował mróz i padał śnieg. Dnie były dłuższe, ale co z tego skoro nadal zimne, mokre i nieprzyjemne? Nawet jeśli wampiry nie odczuwały chłodu, dla niepoznaki najczęściej zakładały grube, niewygodne ubrania. Plucha zaś dawała się we znaki wszystkim. Nie ważne czy byli to ludzie czy wampiry, nikt nie lubił gdy nie można było nawet w spokoju usiąść sobie na ławce, gdyż ta była morka i pokryta śniegiem, a w połączeniu z ubraniami tworzyła nieprzyjemne i brzydko wyglądające, mokre odznaczenie. To samo z butami gdy była plucha. Wampir nie przejmował się zimnem, ale w brudnych, ubłoconych i mokrych butach nikt nie lubił chodzić. Zresztą nie ważne ~
Wracając do butów. Glany to jednak potężne bestie. Można w nich wchodzić w śnieg, wodę i nic się nie czuje. Na ich czubkach może stanąć osoba o dość dużej masie a osoba, która te glany ma na sobie, nie poczuje niczego. Gdy więc Banshee, w ten zapewne widowiskowy sposób, omal nie zabiła się o buty Iska, ten niewiele poczuł. Ale jednak. Coś zwróciło jego uwagę. Otworzył leniwie oczy i niepospiesznie zdjął słuchawki. Zamrugał kilka razy poprawiając wyrazistość widzenia i w tamtym właśnie momencie ujrzał kobietę stojącą przed nim ze skrzyżowanymi na piersi rękami. Chwilkę potrwało zanim dotarło do niego co się stało. Wiadomość ta natomiast została wyprzedzona przez inną. Zdał sobie bowiem sprawę, że ową dziewczynę on już zna!
- To Ty! - wykrzyknął w tym samym momencie co Banshee, otwierając z zaskoczenia szeroko oczy. To była ta dziewczyna, z którą rozmawiał kiedyś w punkcie informacyjnym. Pamiętał, że miło mu się z nią rozmawiało, chociaż wcale się nie znali. Jakoś tak zdążył ją wtedy polubić ~
Wyjął dłonie z kieszeni i wyprostował się. Wcześniej bowiem był dość mocno pochylony do tyłu, połowicznie siedząc, a połowicznie leżąc. Teraz dalej siedział z nogami wyciągniętymi do przodu, jednak dla wygody podsunął je nieco bliżej siebie. Plecy zaś miał wyprostowane. Na jego twarzy po chwili pojawił się szeroki, choć lekko zakłopotany uśmieszek.
- Łoho, wyglądasz dość groźnie! - rzucił bardzo błyskotliwą uwagą, po czym zaśmiał się krótko. Wyprężył się nieco, przeciągając i prostując kości. Gdy zaś to zrobił, dalej nie podnosił swoich czterech liter z ławki. Podrapał sie zaś po policzku robiąc nieco głupkowatą, zakłopotaną minę. - A ten, no... Przepraszam. Zdaje się, że przeze mnie omal się nie wywróciłaś. - przeprosił grzecznie, z zakłopotania odwracając wzrok i wbijając go w jakiś punkt. Chwilę tkwił w milczeniu i w bezruchu, patrząc w sobie tylko znane miejsce. Dopiero po jakimś czasie zwrócił się w stronę kobiety, uśmiechając się przyjaźnie i klepiąc miejsce obok siebie, z którego wpierw strzepał śnieg.
- Siadaj, siadaj, jeśli Ci się nie spieszy. Co tam u Ciebie tak w ogole? Bo chyba byłaś nie w nastroju ostatnim razem.
Isao

Isao
Nauczyciel
Nauczyciel

Krew : Czysta (B)
Zawód : Były wokalista znanego niegdyś w całej Japonii zespołu. Obecnie nauczyciel angielskiego w Akademii Cross
Zajęcia : Brak
Moce : KP


https://vampireknight.forumpl.net/t321-isao-takei#363

Powrót do góry Go down

Aleja Kwitnących Wiśni - Page 3 Empty Re: Aleja Kwitnących Wiśni

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 23 Previous  1, 2, 3, 4 ... 13 ... 23  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach