Plac zabaw

Strona 12 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12

Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Wto Mar 12, 2019 7:10 pm

Baa ogarnięta paniką nie bardzo wiedziała cóż w tym momencie począć. Powinna wrócić do domu, jest już niesamowicie późno, ale w którą iść stronę? W prawo...? Lewo? Jak to szło?
Do jasnej cholery, gdyby telefon drobnej blondynki nie zdecydował się buntować, gdyby go choć na moment podłączyła przed wyjściem do ładowarki nawet na czas kąpieli w której brała udział.... Wtedy nie znalazłaby się w tak beznadziejnym dla zapominalskiej położeniu. Zaciągnęła więc nerwowo rękawki na swoje blade dłonie przykucając akurat w miejscu w którym stała - bo cóż dalej począć? Nie wie gdzie iść, jak żyć i gdzie ewentualnie mogłaby posadzić swój tyłek żeby móc zjeść dobre papu. Ale chwila, jest wampirem. Wszystko co ma krew powinno jej smakować bez większego problemu, nie?
Nie. Miała niesamowitą ochotę na ludzkie jedzenie i doskonale pamiętała te cudowne posiłki jakimi karmiła ją siostra przełożona w jej pokoju. Te wszystkie posiłki były nie tyle co naprawdę dobre, co też barwne i bardzo ładnie przygotowane! Poza tym pachniały pięknie... a na jej liście jedzeń w Yokohamie głównymi potrawkami były właśnie typowo ludzkie jedzonka. Bo gdzie - ona pokąsi kogoś żeby wyżłopać mu krew aż do suchości?
Słysząc jednak głos podniosła powoli główkę. Wlepiła różowe, bystre spojrzenie w twarz osoby która akurat ją zaczepiła - było nią urodziwe dziewczę znając życie nawet wyższe od niej. Blondynka przechyliła głowę przyglądając się jej twarzy.
- Zgubiłam się!
Mruknęła zaraz jednym tchem.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Sro Mar 13, 2019 6:28 pm

Już na pierwszy rzut oka widać było, iż obca dziewczyna zgubiła się. Masami nie mogła przejść obojętnie, musiała upewnić się iż jej obserwacje były słuszne. Kiedy dziewczę rozwiało jej wszelkie wątpliwości co do stanu w jakim się znalazła, postanowiła że jej pomoże. Nie było co ukrywać brązowowłosa zdecydowanie była osobą chcącą pomóc potrzebującemu, a poza tym iż dość dobrze znała okolicę sądziła, że jest w stanie wskazać zagubionej właściwą drogę.
- Skąd tu przyszłaś? - zapytała spokojnym tonem, chcąc nieco uspokoić widocznie rozkojarzoną rozmówczyni. Masami zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że być może przez stres jaki pojawił się w głowie owieczkowej dziewczyny, ta straciła orientacje w terenie.
- Spokojnie - poklepała ją po ramieniu, mając nadzieję że w ten sposób doda jej nieco więcej otuchy. Ona sama nie raz i nie dwa zgubiła się w zaułkach miasta, ale zawsze miała przy sobie telefon, który ratował ją z tarapatów. Gdyby nie on, cóż marny mógłby być jej los. No, ale ale niema tego złego co by na dobre nie wyszło - stwierdziła w myślach, przypominając sobie siebie w podobnej sytuacji, w jakiej znalazła się obecnie dziewczyna.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pią Lip 19, 2019 12:54 pm

Próba przypomnienia sobie z którego miejsca przyszła i w ogóle była bardzo ciężka. Rozejrzeć się to tu to tam, obrócić kilka razy wokół własnej osi tylko dlatego, żeby dojść do wniosku że naprawdę się zgubiła. Westchnęła cichutko starając się przypomnieć sobie chociaż część drogi która ją tu przywiodła. Czy to było za ostatnim zakrętem? Na skrzyżowaniu w prawo i potem prosto jak w morde strzelił? Nie miała pojęcia. Wszystko było jakieś takie dziwne, niewyraźne i męczące.
- N-nie pamiętam...
Odezwała się cichutko czując, jak głos owieczki się załamuje. Pewnie by tu została i uznano by ją za zaginioną gdyby nie fakt, że różowym ślepiom owieczki rzuciły się znajome jej mundurki. Białe, z czerwonymi akcentami. Niemalże od razu w oczach blondynki pojawił się blisk, po czym szybciutko ruszyła w stronę owych osóbek - dwóch chłopaków i to pewnie jeszcze starszych. Po krótkiej rozmowie zdecydowali się odprowadzić dziewczynę pod samiutki akademik.

z/t
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Nie Gru 29, 2019 9:06 pm

Pięknego, zimowego wieczora kiedy już prawie wszyscy kładli się do swoich łóżek albo zaczynali pracę na nocną zmianę, Angelo postanowił opuścić mieszkanie w celu poszukiwania zimowych roślin. Podobno w okolicach placu zabaw rosło bardzo dużo przebiśniegu z którego można było przygotować bardzo smaczny dżem. Nie ma nic lepszego od dżemu z kwiatów. Zero krwi, mięsa, strachu, żalu i innych podłości pochodzenia ludzkiego. Ludzi trzeba kochać, a nie ich zjadać. I właśnie z takim pozytywnym nastawieniem przywędrował na plac zabaw. Akurat nikogo na nim nie było, ba, bo przecież kto wieczorem wypuszcza swoje pociechy z domu? Żeby padły ofiarą jakiegoś barbarzyńcy? Na samą myśl Angelo wzdrygnął się z obrzydzenia. Wciąż nie pojmował jak można pić krew z cudzego ciała. Niehigieniczne, niezdrowe. I tyle kalorii...
Nie lepiej jeść korzonki? A co do korzonek... To właśnie znalazł młodą brzózkę. Młoda, pnąca ku górze lecz w okresie zimowym senna. Rozczulony wegan podszedł do niej. Musnął pierw zgrabną korę palcami, a później objął ramieniem.
- Naturalna i oddana. Twoje soki są świeże i cenne... Szkoda, że moja rodzina nie może tego pojąć i wciąż truje się krwią.
Szepnął, dotykając wargami szorstką powierzchnię drzewa. Już wyczuwał w niej płynący, gęsty sok. Chciała tego, pragnęła go... Wiedział o tym. Czuł pod palcami podczas głaskania uwypuklenia po złamanej gałęzi. I nim przejdzie do odnalezienia przebiśniegu... Nim znajdzie ten cudowny smak... Zapozna się z panną brzózką; pokaźne zębiska wampira zatopiły się w miękkiej, młodej korze i począł ssać sok. Słodki, lepki smak rozlał się po jego ustach wprowadzając w stan błogości.
- Mamo, dlaczego ten pan całuje drzewo?
Gdzieś w pobliżu padło pytanie wypełnione brakiem zrozumienia. Jakaś kobieta z dzieckiem idąca ku swojemu domowi była świadkiem zespolenia naturalnego. Zatrzymała się na moment, aby przyjrzeć aktowi miłości wskazanego przez jej syneczka. Nawet palcem mały drań pokazał.
- Nieważne, synku. Chodź. Nie patrz na niego. Tak nie wolno.
Zorientowana sytuacją matka pociągnęła szybko dzieciaka. Ale ten stał uparcie i zaciskał dłonie w pieści na znak protestu.
- Mamo, ale ja też chcę pić z drzewa.
Zachował doniośle, lecz Angelo był zbyt pochłonięty aby wiwatować oraz wspierać młodego walecznego młodzieńca. Kto by pomyślał, że właśnie wampir pochodzenia Kuroszów czynił dobro? Kobieta nie wytrzymała i z całej siły szarpnęła dzieckiem. Jakże pokolenie mięsożerców jest okrutne, nawet wśród ludzi...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Nie Sty 05, 2020 12:38 am

Chwała za sklepy nocne. Gdyby nie one, Gabriel miałby spore trudności z robieniem zakupów. Niby mógł liczyć na opcję z dowozem do domu, jednak wolał sam wybierać produkty. No i na dodatek otwarcie drzwi dostawcy wiązało się z bliskim spotkaniem ze słońcem, a nie chciał za każdym razem czuć na sobie dziwnych spojrzeń, gdyby zjawiał się przed kimś ubrany od czubka głowy po nogi, tak że nawet nie byłoby widać gadzich oczu.
Poprawił kaptur na głowie, ruszając żwawym krokiem w kierunku domu. Trochę żałował, że nie wybrał żadnego miejsca w centrum miasta, jednak tam nawet o późnej porze przewijało się sporo osób, a na dodatek nigdzie nie mieli tak dobrego mięsa jak w tym jednym sklepie znajdującym się kilka kilometrów od jego domu. Mając niemal całą noc wolną, postanowił udać się na mały spacer i przy okazji wybrać się na małe zakupy spożywcze. I tak rzadko je robił, niezbyt przepadając za większością jedzenia przeznaczonego dla ludzi. Dla niego sporo dań wydawało się być bez smaku, dlatego często pozostawał po prostu przy krwi.
Mamo, ale ja też chcę pić z drzewa.
Zmarszczył brwi, słysząc słowa chłopczyka. W Yokohamie nie brakowało świrów i Gabriel nie raz się o tym przekonał, ale czegoś takiego jeszcze nie słyszał. Zwolnił, rozglądając się wokół siebie, by znaleźć osobę, o której mówiło dziecko. Długo nie musiał szukać. Obracając głowę, ujrzał jak ktoś przytula się do drzewa niczym do kochanki, której nie widział przez kilka miesięcy, które musiał w pełni poświęcić swojej żonie, żeby ta nie zaczęła nabierać podejrzeń co do podwójnego życia swojego męża.
Z tym, że Gabriel mocno wątpił w taką wersję. Raz, że drzewo ani trochę nie przypominało ludzkiego czy wampirzego ciała, dwa - nieznajomy faktycznie wgryzał się w korę.
Świr.
Ktoś go wypuścił na przepustce z psychiatryka?
Takie dziwactwo raczej nie mogło być szkodliwe dla otoczenia, ale z pewnością nie należało chorych osób utwierdzać w ich szaleństwie, tylko wyciągnąć pomocną dłoń. A że Gabriela kompletnie nie obchodziły na dłuższą metę czyjeś uszkodzenia mózgu, dlatego nie pomyślał nawet o zagadaniu do wampira.
Poprawił jedynie pasek torby, w której trzymał zakupione jedzenie i ruszył dalej, po drodze niestety przechodząc dość blisko dziwaka od drzewa.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Nie Sty 05, 2020 11:04 am

Zdenerwowana matka nawet nie zwróciła uwagi na całkiem inne zagrożenie, które pojawiło się na horyzoncie, zupełnie zignorowała mężczyznę w kapturze, trzymającego siatkę z mięsem. Wyminęła go zezłoszczona na swoje dziecko, które wciąż oglądało się za dziwakiem pijącym sok z brzozy.
- Co za ludzie. Do roboty by się wziął.
Skomentowała na odchodne i pociągnęła mocniej syna za rękę. W końcu opuścili park, pozostawiając wampiry same.
Angelo z początku nie zwrócił uwagi na innego krwiopijce. Dopiero gdy ten oddalił się o zaledwie kilka kroków, przerwał spożywanie swojego jakże smacznego i pożywnego posiłku. Normalnie palce lizać.
Wytarł usta wierzchem dłoni, odnajdując odruchowo wzrokiem sylwetkę kuzyna. Wyczuł swojego.
- Hej ty! Hej, zaczekaj!
Zawołał za Gabrielem, a jeśli ten postanowił przyspieszyć, Angelo tak czy siak podbiegł, chwycił za ramię wymuszając aby się zatrzymał.
- Nie poznałeś mnie po zapachu, kuzynie?
Zawołał wesoło, szybko decydując się na zagrodzenie mu drogi. Ukradkiem zerknął też na siatkę... Wyczuwał... Mięso. Skrzywił się, lecz póki co nie komentował.
- Masz może ochotę pogadać? W jakimś przytulnym barze?
Spytał dość przyjaźnie, po czym na jego zbyt bladej jak na wampira twarzy pojawił się szery uśmieszek. Tak bardzo współczuł Gabrielowi, w końcu od dziecka przekonywano go, że człowiek jest pokarmem a nie przyjacielem. Może jak porozmawiają w jakimś pubie czy coś (dla wegan) zrozumie o co chodzi biednemu Angelo? W Zamku, ogólnie od strony rodziny ojca zawsze go wytykano.
- Nie daj się prosić. Ja stawiam!
Dorzucił tak w razie czego, jeśli Kurosz zechciałby się wymigać. Właściwie nie uczyni tego, bo drugi wampir zamierzał iść za nim krok w krok. Oczywiście głównym celem Angelo było naprowadzenie Gabriela na dobrą stronę miłości do świata oraz obdarowywania drzew pocałunkiem nocy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pon Sty 06, 2020 9:07 pm

Interesowało go tylko dotarcie do domu, więc nic dziwnego, że szybko przestał interesować się dziwnym nieznajomym. Bo tak naprawdę po co miałby mu poświęcać więcej uwagi? Ani on, ani tym bardziej drzewo, w które się wgryzał, nie przedstawiali dla Gabriela żadnej wartości. Z pewnością zapomniałby o tym nietypowym wydarzeniu, gdyby tylko nie usłyszał, jak ktoś za nim woła. Jedna noga na moment zawisła w powietrzu, jakby faktycznie miał zamiast się zatrzymać i dobrowolnie poświęcić wołającemu swój czas, ale już po chwili but uderzył o bruk, a kolejne kroki się wydłużyły.
Czego? — beznamiętny głos opuścił gardo wampira w tej samej chwili, gdy czyjeś palce zacisnęły się na jego ramieniu, tym samym sprawiając, że ciemnowłosy niechętnie się zatrzymał. — Nie — odparł, krzywiąc się nieznacznie na samą myśl o tym, że mógłby być spokrewniony z tym dziwakiem.
Nawet jeśli tak było, to nie widział sensu w tym, żeby radośnie podbiegać do kogoś w celu przywitania się. Nie w sposób zapamiętać wszystkich członków rodziny. W samym zamku mieszkało sporo osób, a jeszcze więcej było rozsianych po całym świecie, dlatego Gabriel podejrzewał, że przynajmniej połowa rodu była jedną wielką niewiadomą i gdyby doszło do spotkania, nikt nie poczuwałby się do udawania, że więzy krwi cokolwiek znaczą.
Źrenice w gadzich oczach zwęziły się do pionu.
Nie chcę gadać. Idź robić to, co robiłeś wcześniej albo coś innego.
Jeszcze tego brakowało, żeby ktoś zmuszał go do czegoś, na co kompletnie nie miał ochoty. Cofnął się o kilka kroków, wzrokiem szukając czegokolwiek, co pozwoliłoby mu uwolnić się od natrętnego towarzystwa.
Zajmij się sobą, a jeśli bardzo chcesz komuś coś stawiać, to podbij do kogoś innego. W zamku powinien znaleźć się ktoś chętny.
Czy on wyglądał na kogoś, kto z wielką radością pójdzie z obcym w jakiekolwiek miejsce? Musiał chyba ponownie spojrzeć dzisiaj w lustro po powrocie do domu, by przekonać się, czy przypadkiem nie odmłodniał o kilka lat i nie przypomina uroczego chłopca, którego można bez przeszkód zaczepiać.
Nie mam czasu, więc z łaski swojej wróć do tego drzewadendrofilui daj mi spokój — zniecierpliwienie słyszalne w głosie odbijało się także w oczach wampira.
Zacisnął palce na pasku od torby, walcząc z ochotą użycia siłowych argumentów. Oby nie musiał ich używać. Teren placu zabaw zdecydowanie nie był odpowiednim miejscem do sprzeczek mogących przerodzić się w poważniejszy konflikt - za dużo osób mogło wcielić się w rolę widowni, nawet o takiej godzinie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Wto Sty 14, 2020 7:17 pm

Trochę przykre, że Gabriel nie chciał poznać swojej dalszej rodziny. Ale czemu miałby się dziwić? W końcu nie znali się zbyt dobrze, to że łączą ich więzy krwi, nie znaczy że miała ich wiązać większa zażyłość. Jednak Angelo jak zwykle przesiąknięty miłością do każdego, nie mógł odpuścić spotkania z kuzynem. Mięsnym kuzynem. Nie trudno było wyczuć od niego woń krwi.
- Oj daj spokój! Przecież nie można być cały czas takim gburem.
Prawie zabrzmiał koleżeńsko, a przynajmniej starał się. Nawet lekko szturchnął wampira w ramię, co zapewne temu się nie spodoba. Zbyt się wegan spoufalał. Co prawda matka tłumaczyła mu, że rodzina od strony ojca do bezwzględni mordercy pożerający wszystko co się rusza. Poniekąd w to wierzył, ale gdy ujrzał Gabriela, uznał że warto dać im szansę na pokazanie się od lepszej strony. A może uzyska w nim dobrego kompana?
Skrzywił się, kiedy kuzyn chciał go przegonić. Ewidentnie należał do grona osób antyspołecznych. Albo... Albo co jeśli nie akceptował wegańskiego kuzyna? Czyżby dyskryminacja?
- Niby z kim? Ty wydajesz się odpowiedni do rozmowy... Reszty się obawiam.
Zaczął jakoś się tłumaczyć, chcąc przekonać Gabriela chociaż na krótką rozmowę. Ujął dłonią drugie ramie, spuszczając lekko łeb.
- Matka mówiła, że rodzina ojca włącznie z nim samym jest bezwzględną, krwiożerczą bandą chorych psychicznie neandertalczyków, mających innych wyłącznie za swój pokarm. Uznałem, że... Że jednak tak być źle nie może. Przecież też kochacie życie, prawda?
Potwierdzi? Zgodzi się? Angelo wyglądał na pełnego determinacji w poznaniu reszty Kuroszy, którym sam zresztą był.
- I moim ojcem jest Ringo! Więc na pewno nie jestem byle kim!
Dodał tak w razie czego, jeśli Gabriela by to zainteresowało. Co jednak jest wątpliwe. Kuzyn wyglądał co raz bardziej na kogoś, kto potrzebował nagle pomocy z samego piekła; chociażby wciągnięcie Angela do podziemi. Tak, byleby uwolnić od jego wegańskich poglądów oraz niezdrowego pociągu do drzew.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Nie Lut 16, 2020 11:31 pm

Ród Kuroiashita dzielił się na dwie grupy: jedna miała pierdolca na temat krwi, czarnej energii i wszystkiego co można było wsadzić pod nóż, ukręcając przy tym kark, natomiast druga część była popierdolona pod każdym innym względem, przodując w różnego rodzaju chorobach psychicznych - nawet tych niezwanych jeszcze przez ludzkich psychiatrów. Gabriel czuł się prawie całkiem odłączony od którejkolwiek części rodzinki, nie wchodząc między zagmatwane sprawy rodu i ich urojeń. Jego własne problemy w zupełności mu wystarczały i zapewniały cały pakiet mało pasjonującej rozrywki. I teraz, kiedy życie i kłopoty przestały się o niego upominać, musiał znaleźć się ktoś, kto wybitnie nie pojmował jasnych sygnałów wysyłanych przez Gabriela.
Kącik górnej wargi uniósł się, odsłaniając kieł wampira.
Wydaję się odpowiedni do rozmowy? — Gdyby mógł, najeżyłby się niczym pies chwilę przed atakiem. — Czyli spierdalaj odbierzesz jako zachętę do zawracania mi głowy?
Naprawdę żałował, że znajduje się w takim miejscu jak to, gdzie mimo wszystko w każdej chwili mogły przechodzić jakieś osoby. Ta myśl skutecznie blokowała zamienienie w czyny wyobrażenia o wbiciu paznokci w oczy intruza.
Cenię tylko swoje życie. Pokaż, jak bardzo kochasz swoje i odpierdol się ode mnie.
Wiele wysiłku kosztowało go zapanowanie nad sobą i niedobranie się do żył chłopaka. W przeszłości nauczył się, że publiczne wybryki mogą być szybko dostrzeżone przez nieodpowiednie osoby. Pół biedy jeśli coś takiego zobaczyłby jakiś dzieciak, ale gdyby trafił na patrol łowców... Cóż, to, że Gabriel zdołał im umknąć z plaży, nie znaczyło, ze i teraz szczęście się do niego uśmiechnie.
No i przede wszystkim od tego momentu nauczył się lepiej kontrolować swoje wybuchy agresji, chociaż Angelo chyba nieświadomie starał się mu udowodnić, że wcale tak nie było.
Nie obchodzi mnie kto jest twoim ojcem. Może być nim nawet sam papież. Daj mi spokój, jeśli nie chcesz, żeby Ringo musiał odwiedzać twój grób. Chociaż pewnie i tak nie zauważyłby zniknięcia byle bachora, ma ich za dużo.
Nigdy nie interesował się jakoś szczególnie osiągnięciami członków rodziny, ale ciężko byłoby nie słyszeć o podbojach Ringo. Aż dziwne, że nikt jeszcze nie wykastrował starego wampira, bo Gabriel jakoś nie potrafił uwierzyć w to, że żadna z kobiet nie próbowała tego zrobić.
Ręka wampira niespodziewanie wystrzeliła w stronę Angelo. Smukłe palce zacisnęły się wokół jego szyi.
Jeśli zaraz stąd nie pójdziesz, skończysz jak kurczak w mojej torbie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Nie Lut 23, 2020 12:34 pm

Do której grupy zaliczał się Angelo? Bo w sumie nie pasował do żadnej. A Gabriel? On w ogóle uważał się za Kuroiashita? Wegan nie znał tak dobrze rodziny jak jego na siłę zatrzymany rozmówca. Chciał więc zmienić swoje położenie i spróbować zaprzyjaźnić się chociaż jednym z nich. Szkoda tylko, że Gabriel nie wyrażał podobnych chęci. Byłoby wtedy łatwiej przełamać im pierwsze lody.
Mimo to Angelo brnął dalej. Niczym ślepiec nie widział tego błota w którym się zatapiał. Wrogość Gabriela zbyt mocno wciągała.
- Nie bądź taki, kuzynie. Daj mi szansę! Skoro jednak, jednak nie lubisz nikogo... To może spróbuj jednak to zmienić? Nie możesz wiecznie uciekać! Zawsze możesz zmienić swoje życie.
Zaczęło się. Kurosz na siłę będzie wpierać Gabrielowi, że może się zmienić. Ba, weganie nigdy nie widzieli granicy w niechęci do swoich osób. Uważali, że każdy ma w sobie siłę super przemiany.
- Nie mogę, bo widzę jak cierpisz. Pozwól sobie pomóc!
Aż prawie pokazał palcem na reklamówkę w której Gabriel trzymał kurczaka. Naprawdę chciał zjeść padlinę? Na samą myśl się skrzywił. Wskazał dłonią na drzewo.
- Usiądziemy tam skoro nie chcesz gdzieś wybyć. Napijemy się prosto z serca samej Matki Ziemi.
Wtrącił, nim Gabriel wyraził ogromną niechęć do rodziny. Dopiero wtedy Angelo zrozumiał.
Aż klasnął w dłonie.
- Jesteśmy tacy sami! Ringo mnie nie chce, więc i ciebie rodzice nie chcą. Znowu coś nas łączy.
Desperacki krok, desperacja próba podjęcia rozmowy. Zupełnie jakby ostrzeżenia Kurosza odbijały się od wegańskiego mózgu Angelo. I już znowu chciał go zachęcić dobrym słowem, gdy nagle jego szyja została pochwycona. Zachłysnął się, odruchowo łapiąc za nadgarstek Gabriela. Skubany był silny.
Z powodu picia krwi? Nie, z powodu pragnienia znalezienia przyjaciela. Gabriel poprzez agresję wołał o pomoc. Angelo o tym wiedział, odczytał z jego błyszczących oczu.
- G... Gabhiel... Puuu... Puść!
Próbował cokolwiek powiedzieć, przy okazji traktując rękę wampira kwasem, który zdołał utworzyć z pod własnych palców. Jeśli Kurosz go wypuścił, Angelo odsunie się i w którymś momencie rzuci się na Gabriela chcąc go przytulić. Mocno, tak o. Jak brat brata którego odnalazł po kilkunastu latach rozłąki.
- Już dobrze, kuzynie. Jestem i pomogę ci przejść przez tą drogę koszmarów usianych przez naszą własną rodzinę. Rzuć dotychczasowe życie i powiedz, że kochasz innych. Widzę w twoich oczach, że dasz radę się zmienić. Wierzę w twoje dobro i serce!
No i to by było na tyle. Angelo od zawsze lubił wierzyć w bajki.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pon Mar 02, 2020 11:14 pm

No po prostu kurwa nie. Gabriel nie przepadał za swoją rodziną, w większości z nich widząc nic niewarte jednostki, które tylko zatruwały powietrze samym swoim istnieniem. Wymagali dostosowania się do absurdalnych zasad, w zamian nie dając nic, co mogłoby przynieść jakiekolwiek korzyści. I jeszcze teraz ktoś z rodzinki rościł sobie prawo do burzenia świętego spokoju i mocnego naruszania przestrzeni osobistej Gabriela.
Co za ścierwo.
Ja wydaję ci się odpowiedni do rozmowy? Że co do kurwy — chłód w głosie zmienił się w warkot przypominający dźwięk rozdrażnionego drapieżnika, przypartego do muru, i będącego krok od rzucenia się do gardła.
Źle zrobił, że nie odwrócił się w przeciwnym kierunku, kiedy zobaczył wampira tulącego się drzewa. Już takie zachowanie powinno dać mu do myślenia i uruchomić alarm w jego głowie. Wybranie dłuższej drogi byłoby o wiele lepsze niż przyczepienie się pasożyta.
Choć wampir nie potrzebował oddychać niczym ludzie, klatka piersiowa Gabriela unosiła się i opadała miarowo. Jakiś czas temu zauważył, że skupienie się na czymś pomaga zachować spokój, a kontrolowane wpuszczanie powietrza do płuc i wypuszczanie wydawało się teraz jedną z niewielu monotonnych czynności, którymi mógł zająć myśl.
Tyle że nawet to nie zdawało testu.
Angelo coraz bardziej grał na nerwach, szargał ich struny, nienastrojone na pokojowe rozwiązanie problemu, przez co w umyśle Gabriela coraz głośniej rozbrzmiewały fałszywe nuty.
No cholera, ile można coś takiego wytrzymywać?
Nie — syknął, walcząc z ochotą wrzaśnięcia prosto w parszywy pysk nieprzyjaciela — nie jesteśmy tacy sami.
Nie miał zamiaru się tłumaczyć ze swoich relacji z rodzicami, do których oczywiście nie pałał żarliwą miłością. Owszem, ojca szanował. Ale matkę? Już dawno oboje opuścili siebie nawzajem, nie zadając sobie najmniejszego trudu, żeby chociaż wysłać kartkę z okazji urodzin.
Odruchowo cofnął rękę, gdy kwas wydobywający się spod palców Angelo zaczął boleśnie pokazywać swoje możliwości.
Ty...kurwiu, dokończył w myślach, zbyt zszokowany kolejnym nagłym zachowaniem wroga.
Mięśnie natychmiastowo napięły się, gdy nierozważny kuzyn przytulił się do ciemnowłosego niczym do brata. Błąd.
(...) Rzuć dotychczasowe życie i powiedz, że kochasz innych. (...) Wierzę w twoje dobro i serce!
Prawa ręka bezwiednie uniosła się i spoczęła na karku drugiego Kurosza. Z punktu widzenia osoby trzeciej mogłoby się wydawać, że Gabriel właśnie zamierzał przytulić Rootha. Palce bez ostrzeżenia przebiły skórę, chwytając za kręgi szyjne.
Cichy trzask i chrupanie kości zmieszały się ze sobą, gdy Kuroiashita gwałtownie pociągnął rękę do tyłu.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Nie Mar 08, 2020 10:47 pm

Skąd Angelo mógł wiedzieć, że jego kuzyn okazał się totalnym gburem bez uczuć? Nie postarał się nawet zrozumieć intencji pokojowego wampira, tylko od razu przeszedł do niechęci, co już nieco zraziło biednego weganina. Jak widać każdy Kurosz ma we krwi traktowanie innych przedmiotowo. Ale właśnie co z Angelo? On taki nie był. Chciał przekonać do siebie kuzyna. Chociaż na trochę.
- No a czemu nie? Pod tą skorupą na pewno kryje się przyjazny młodzieniec. Tylko trzeba się rozkuć. Moja mama zawsze tak mówi!
Znowu postarał się o najlepszy uśmiech który miał w posiadaniu. Może w taki sposób się uda zachęcić do spędzenia wspólnego czasu? Zasiądą razem przy drzewie, posłuchają śpiewu nocnych ptaków i najważniejsze - zaczerpną świeżych soków prosto z cudownego drzewa.
Wyczuwał w nim narastającą złość, lecz nawet nie omieszkał zaprzestać. Wciąż wierzył w ukryte dobro Gabriela (Jezu, ja sam nie wierzę że piszę takie coś).
- Czemu tak uważasz?
Spytał od razu, gdy Kurosz zaprzeczył. Przecież obydwoje są wytykani, czarne owce... Nie powinni się tacy trzymać razem? Angelo zamrugał niepewnie, drapiąc się po brwi. Może taki gest da do zrozumienia Gabrielowi o tym jak bardzo weganin chce go poznać? Nie wyczuwa tych pozytywnych wibracji? Może ma mu wskazać drogę do kosmicznych kamieni łagodzących aurę?
- Ależ, kuzynie! Powinniśmy tworzyć zgrany duet! Ty i Ja! Wyobraź to sobie!
Krzyknął po tym jak mocno go przytulił. Nie chciał też go ranić kwasem, ale wyboru nie miał. Wszak Gabriel wykazał się niemałą agresją... Co za brutalny typ.
Ścisnął go mocniej, jakby na pocieszenie.
- Uwierz w siebie i zdobyć szczyty. Mały krok może uczynić cię wielkim. Możesz wszystko!
Stanowczo za dużo matka nawpychała mu swoich ideologi, Teraz biedny Angelo miał umrzeć...
Pochwycony za kark, poczuł jak jego kręgi są dosłownie łamane. Syknął cicho, chcąc od siebie odepchnąć Gabriela. Uścisk się wzmacniał. Czy właśnie... Kuzyn zamierzał oderwać mu głowę?
- Dlaczego?
Spytał cicho, a że słaby był od dzieciaka, na nogach ustać już nie mógł. Wampirza siła skutecznie przerwała kręgi szyjne, doprowadzając do zerwania. Głowa opadła w tył bezwładnie, a ciało Kurosza stało się o wiele cięższe, wszak naparł całym sobą na sylwetkę mordercy. O!

Można go dobić~~
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Sro Mar 18, 2020 11:18 pm

... Pod tą skorupą na pewno kryje się przyjazny młodzieniec. (...) Moja mama zawsze tak mówi!
Twoja matka kłamała.
Cóż, rodzice mają tendencje do przekazywania swoim dzieciom fałszywego obrazu świata i innych. Oczywiście nie wszyscy robią to ze złych intencji; niektórzy w ten sposób próbują chronić swoje małe, głupiutkie potomstwo, które przeraziłoby się prawdy na tyle, że całkiem przestałoby w jakikolwiek sposób funkcjonować w społeczeństwie.
Ciężko było.
A z każdą upływającą minutą sytuacja wydawała się coraz bardziej nieznośna. Rozdrażnienie przybierało na sile i wcale nie potrafiło znaleźć ujścia, gdy Gabriel wyobrażał sobie, jak posyła wrogiego wampira do piachu, by zaprzyjaźnił się z roślinami. Skoro przytulał drzewo, to równie dobrze mógłby wgryzać się w trawę pod butami Gabriela.
Czemu tak uważasz?
Za odpowiedź musiało wystarczyć krótkie warknięcie. Z gardła ciemnowłosego nie potrafiły się wydostać żadne słowa, które nie przeszłyby w odgłos niechęci wobec kuzyna.
Nie potrzebował taki odznak dobroci do nikogo, a już na pewno nie od nieznajomego członka rodziny, który z jakiegoś powodu rościł sobie prawo do zrujnowania dobrze zaczynające się nocy. Im dłużej przebywał z wampirami z rodu, tym bardziej utwierdzał się w tym, iż wyrwanie się z rodzinnego zamku było dobrą decyzją. Chyba nie przeżyłby długo, gdyby niemal codziennie musiał użerać się z kimś. A już na pewno nie potrzebował tego, żeby ktoś wokół niego skakał.
Przestrzeń osobista to świętość. Jej nagłe i mocne naruszenie powinno od razu zwalniać z kary za zamordowanie i być równoznaczne z obroną własną.
Dlaczego?
Bo nie posłuchałeś — odpowiedział szeptem, gdy już uścisk w gardle zelżał, a świadomość, która zatraciła się na ułamek sekundy, wróciła na nowo.
Nogi mimowolnie zgięły się w kolanach, gdy ciało Angelo naparło na niego jeszcze mocniej. Tym razem kuzynek nie przytulał go ochoczo niczym małe dziecko dorosłego - teraz Gabriel trzymał go na granicy śmierci i właśnie tę granicę zamierzał przerwać.
Jedną ręką pochwycił za gardło wampira, odpychając go od siebie. Trzask łamanych żeber po gwałtownym zatopieniu dłoni w miejsce serca brzmiał lepiej niż muzyka, którą Gabriel słuchał przed wyjściem z domu. Przytrzymał przez parę sekund jeszcze ciepły i bijący mięsień, nim ścisnął palce na tyle, by spomiędzy nich wypłynęła papka. Resztki tego, co jeszcze niedawno pompowało krew, wylądowały na ziemi. Jeśli dopisze szczęście, to do rana nie powinno być po tym ani śladu; zabłąkane psy z pewnością nie pogardziłyby takim smakołykiem.
Zbliżył rękę do twarzy, rozkoszując się zapachem świeżej posoki. Zlizał odrobinę.
Miałeś rację, trzeba było rozkuć. Może pod moją skorupą nie kryje się przyjazny młodzieniec, ale twoja skrywa coś smakowitego.
Westchnął, zdając sobie sprawę, że choć kuzyn został uciszony, to jego osoba dalej nie przestała być problemem. Bo co miał zrobić z ciałem? Nie mógł tutaj zostawić - zbyt dużo niewłaściwych osób mogłoby się zainteresować. Dlatego pochwycił trupa jak pannę do ślubu, mając nadzieję, że nie wzbudzi za bardzo niczyich podejrzeń, jeśli wróci do domu najmniej uczęszczaną trasą w nocy, jaką znał.


Ostatnio zmieniony przez Gabriel dnia Czw Mar 26, 2020 9:14 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Sob Mar 21, 2020 7:32 pm

Nie każdy wampir staje się prochem, nie każdy rozpada się jak lód czy piaskowa rzeźba. Ciało Angelo straciło na sprężystości i gładkości. Stało się brzydko pomarszczone, ciężkie, a ślepia niegdyś ociekające życiem, zapadły się w oczodołach pozostawiając dwie rażące czarne dziury. Z ust ściekała krew tworząc za sobą brzydką ciemno czerwoną ścieżkę.
Kurosz nie żył.
Co znaczyło, że Gabriel miał kolejny problem na głowie i nie chodziło już o dręczące go próby przekonania zejścia na lepszą drogę, tylko jak pozbyć się trupa. Miał ogromne szczęście, że miasto spowijała noc. Zatem mogłoby się wydawać iż wszystko powinno pójść gładko i po myśli Gabriela. Już zaczął iść w kierunku wyjścia z parku, gdy na jego drodze stanął zupełnie ktoś, kogo wampir spotykać nie chciał. Może lepiej byłoby zostać przy Angelo? Może źle że go zabił?

Gadzie oczy pierw utkwiły w zakrwawionej postaci weganina, później w ziejącej dziurze w klatce piersiowej. Na samym końcu spojrzał na twarz brata. Zimne oblicze Samuru nie wyraziło zupełnie niczego na wieść, że jego głupiutki braciszek Gabriel dopuścił się najbardziej paskudnej zbrodni zadanej rodzinie.
Przybrał luźną pozę wsunąwszy ręce do kieszeni marynarki. Przechylił lekko głowę na bok.
- Idziesz do zamku powiedzieć Barabalowi, że zabiłeś członka rodziny? Może pójść z tobą i cię wesprzeć?
Cień kpiny otarł się o lodowate słowa wampira. Jak zwykle nie okazywał niczego, a sama jego postawa wskazywała, że wcale się nie przejmował. Wszak i jego podejście do Rodzinnego Regulaminu było trochę... niechciane oraz niepożądane. Ale przynajmniej nikogo nie zabił. Chyba.
Jeśli Gabriel zechce wyminąć brata, ten zagrodzi mu drogę, nawet wtedy gdy zechce też zmienić kierunek. Wampirza szybkość wszystko umożliwi.
- Może lepiej go zjeść?
Rzucił nie z chęci pomocy. Po prostu odkrył to, że może podokuczać wampirowi. Ot, jak zawsze to czynił przy każdym ich spotkaniu. Nieważne, że 90% z nich kończyło się bójką.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Czw Mar 26, 2020 9:43 pm

Ta pierdolona Yokohama była na tyle duża, żeby prawdopodobieństwo spotkania dwóch osób z rodziny prawie w tym samym czasie wahało się w okolicy zera. Ale nie, bo przecież byłoby zbyt pięknie, gdyby Gabriel mógł wreszcie w spokoju odejść i pozbyć się ciała bez towarzystwa kogoś z rodu.
I oczywiście musiał teraz trafić na najgorszą łajzę. Zakałę wampirzego gatunku i żałosną wywłokę w jednym.
Zatrzymał się, kiedy Samuru podszedł. Zmierzył brata chłodnym wzrokiem, zanim rozejrzał się po reszcie okolicy, upewniając się, czy w okolicy przypadkiem nie zebrała się większa gromada rodziny. Może nagle zebrało im się na robienie pikniku gdzieś niedaleko? Albo robili zawody w tym kto szybciej i efektowniej wkurwi Gabriela. I prawdopodobnie nikt poza znienawidzonym bratem nie zdołałby przebić w tej konkurencji martwego kuzyna.
To był członek rodziny? Nie przedstawił się — odparł obojętnym tonem. — Twój syn? To by wytłumaczyło, czemu był tak wkurwiający.
Syknął pod nosem, gdy próba wyminięcia wampira okazała się nieskuteczna. Może powinien rzucić truchłem w tego gnojka i zwiać czym prędzej, korzystając z chwili nieuwagi?
Nie pytałem o poradę — odpowiedział. — Ale mogę ci go wepchnąć go gardła, powiesz wtedy, czy jest smaczny.
Takie ciała jadło się na świeżo, a Gabriel już teraz wiedział, że powrót do domu zajmie mu o wiele więcej czasu niż zakładał. Ewentualnie mógłby poćwiartować byłego kuzyna i zamrozić, a wtedy faktycznie nadałby się do zjedzenia w innym terminie i po przeróbce termalnej.
Znajdź sobie lepsze zajęcie niż przeszkadzanie. Idź coś robić z dala ode mnie, śmierdzisz bardziej niż on, a taki smród najbardziej przyciąga poziomy E i D.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Sob Mar 28, 2020 2:15 pm

Nie było mowy aby teraz Gabriel odszedł w spokoju, nie po tym co nie tak całkiem dawno przeszli. Młodszy brat przywitał się ze schodami, a później z rynsztokiem, natomiast starszy skończył bez drugiej dłoni. Przykre, że tak dzieje się między braćmi którzy tak naprawdę powinni troszczyć się o więzy krwi. Cóż, tak własnie bywa gdy żyje się nie zgodnie z regulaminem rodu. Wampiry jednak nie wiedziały, że ktoś się już im przygląda od dłuższego czasu.
Ale póki co, niech jeszcze żyją w nieświadomości. Przez chwilę.
Nie przepuścił brata. Nie dało się nie odczuć jego irytacji, niemniej Samuru nie miał ochoty tego brać do siebie. Skoro się spotkali, wypada porozmawiać.
- Nie, przykro mi. Nie jest moim synem. Prędzej uznałbym, że to twój niewypał... Jest nawet podobny.
Skomentował, zerkając na pomarszczoną od suchości twarz nieboszczyka. Właściwie co się stało, że go zabił? Aż tak miał dość swojej rodzinki? Wiedział jednak z czym się to wiąże? Nie żeby Samur się martwił, przeciwnie... Był gotowy nawet palcem pokazać na Gabriela i powiedzieć, że dzieciak zginął z jego rąk.
- Odmawiam. Nie zabieram słabszym kanapek.
Wzruszył lekko ramionami. Jeśli Gabriel chciał urazić Samuru, nie wyszło. Poza tym już obydwaj byli przyzwyczajeni do jakże przyjaznych dialogów. Nic, tylko pozazdrościć miłości braterskiej.
- Czy ja wiem? Póki co ty wyrosłeś na mojej drodze.
Nie, nie odpuści tak łatwo. Podszedł bliżej, nie atakując. Szkoda było niszczyć ubranie.
- Tak naprawdę szukałem kosza na śmieci, ale skoro spotkałem ciebie, już nie muszę. Postoisz tu? Zapalę sobie i ugaszę peta na twoim oku. I tak go nie potrzebujesz.
Po tych słowach, wyciągnął z kieszeni paczkę fajek. Szybko wydobył jednego i odpalił. Zaciągnął się mocno.
- Co tam, Gabryś u ciebie? Masz uraz do schodów? Dalej masz ataki choroby? Coś cię boli poza własną egzystencją? Wygadaj się starszemu bratu.
Zaczął nie zdradzając się nawet z tym, że jest znudzony. Chciał z kimś porozmawiać, a że napotkał Gabriela, no cóż... Los tak chciał. Wypuszczał dym, obserwując jak unosi się ku górze. Całkiem kojący widok. Jednak nikt się nie spodziewał najazdu... Małego, czarnego kocurka który wyskoczył zza pobliskiego krzaczka. Zwierzak podszedł do nich i miauknął głośno. Jego uniesiony ogon zdradzał iż zwierzę jest przyjaźnie nastawione.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Gość Pon Kwi 06, 2020 9:44 pm

Dziwne, mógłbym przysiąc, że był tak samo spierdolony jak ty — odgryzł się, nieświadomie obnażając kły niczym zirytowane zwierzę próbujące odstraszyć przeciwnika, zanim ostatecznie zdecyduje się na atak.
Mięsień na jego twarzy drgnął, wykrzywiając ją w grymasie niezadowolenia i obrzydzenia. Nieważne jak często kiedyś musiał oglądać twarz Samuru - dalej nie przyzwyczaił się do widoku tego wstrętnego, zakazanego pyska. Najchętniej wymazałby jego podobiznę nawet z pamięci. Ktoś taki jak były burmistrz nie powinien móc sam wyjść na zewnątrz. Jakim cudem on jeszcze nie siedział w więzieniu albo w lochach łowców? Skoro mieli go już w swoich murach, to co skłoniło ich do uwolnienia go i zwrócenia wolności. Przecież takie jednostki nigdy się nie zmieniają. Ktoś taki nie mógł z dnia na dzień zmądrzeć i przestać denerwować swoją obecnością innych.
Chyba masz poważniejsze problemy z myśleniem niż wcześniej. To ty podszedłeś do mnie, nie ja do ciebie. Jednego klauna już dzisiaj oglądałem, więc nie muszę już oglądać ciebie.
Gdyby miał do wyboru spotkanie z krokodylem albo Samuru, zdecydowanie wybrałby pierwszą opcję - z Sama była większa gadzina.
Żółte ślepia przez ułamek sekundy zalała czerwień.
Wdech.
Wydech.
Dlaczego dobrze zapowiadająca się noc w tak krótkim czasie musiała spierdolić się po całości? Gabriel nie przypominał sobie, aby wypowiadał jakieś głupie życzenia spotkania najgorszego odłamu rodziny. Wolałby już być przez kilka dni męczony przez Herę. Siostra, choć głośna, nie działała aż tak na nerwy. Przynajmniej ona nie miała złych zamiarów ani większych odchyłów na umyśle.
Ręka się zagoiła? Może potrzebujesz powtórki, co? Może wtedy zamknie ci się pysk — warknął, cofając się o parę kroków.
Wiedział, że nie da rady zwiać. Musiałby porzucić ciało, a to nie wydawało mu się teraz zbyt rozsądne. Braciszek miałby niepodważalny dowód zabójstwo jednego z krewniaków, a Gabriel nie chciał mieć na karku rodziny. Chociaż ciężko przewidzieć, jak zareaguje ród, gdy dowie się o czymś takim. Jeśli ten cały kuzynek nie był nikim ważnym, to może nie przejmą się za bardzo...
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Plac zabaw - Page 12 Empty Re: Plac zabaw

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 12 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach