Aleja "Niewidzialnych"

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Grigorij Sro Cze 29, 2016 9:55 am

Starcie zostało zakończone. Kotori postanowiła wycofać się zdając się poniekąd na ustępstwo czy też łaskę ze strony wampira. Była z każdą chwilą coraz słabsza i im dłużej walka się przeciągała tym miała mniejsze szanse na przetrwanie. Z kolei Aoi nie należał do rasy panów i wojowników. Kiedyś był nawet przyjaznym osobnikiem i nie musiał... nawet nie mógł... szkolić się w walce. Obrażenia jakich doznał nie należały do najlżejszych. Brzuch wygoi się w kilka godzin, ale gorzej z okiem. Nie wiadomym było co w zanadrzu może mieć łowczyni. Poza tym ryzyko przybycia innych wampirów, bardziej bezwzględnych, także zwiększało się z każdą minutą i kolejną kroplą krwi. Dlatego on też postanowił się wycofać korzystając z okazji. Nawet się przedstawił. Dziwna ta randka. Najpierw się ranią, a potem dopiero przedstawiają. Zupełnie na odwrót względem dawnych romansów. Czasy się zmieniają i młodzież ma swoje własne metody jak widać.

Kotori: Wampir pozwolił Ci się wycofać. Co więcej... Gdy pokonałaś kilka metrów sam także zaczął się cofać po czym zniknął w ciemności. Był ranny, nie lekko nawet, ale nadal miał szybkość wampira i sprawne nogi. Zostałaś sama, a w odległości 20-30 metrów są nieprzytomni ludzie w stanie wątpliwym.
Obrażenia:
Obrzęk lewej ręki. Będzie boleć przez kilka dni, a przez dwa tygodnie będzie się goić.
Prawa noga jest wyziębiona. Za dwa posty fabularne będziesz mogła jej używać, jednakże ból pozostanie przez dwa-trzy dni. Było o krok od odmrożenia. Następnym razem możesz nie mieć tyle szczęścia.

Aoi: Uznałeś, ze dalsza walka byłaby bezcelowa. Nie należałeś do typowych wojowników, a dziewczyna najwyraźniej tak. Nadal wampiryzm oraz modyfikacje brutalnie na Tobie wprowadzone dawały Ci przewagę, lecz jaki byłby koszt wygranej można tylko zgadywać. Dlatego też korzystając, iż niewiasta się wycofuje przedstawiłeś się i czmychnąłeś w ciemną noc.
Obrażenia:
Prawe oko ukrzywdzono dotkliwie. Regeneracja, zakładając picie krwi w normalnych ilościach, zajmie fabularnie około tydzień dla Aoiego. Gdyby był człowiekiem prawdopodobnie by je stracił.
Rana na brzuchu nie ma większego znaczenia. Zregeneruje się w kilka godzin, góra cztery. Szkoda tylko ubranka.

[ Aoi z / t ]
Grigorij

Grigorij
Łowca (D)
Łowca (D)

Krew : Ludzka 0
Zawód : Nauczyciel
Zajęcia : Brak
Magia : Magia Krwi


https://vampireknight.forumpl.net/t1683-vladislau-darkhawk#35268 https://vampireknight.forumpl.net/t1731-grigorij-petrowicz

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Gość Sro Cze 29, 2016 11:08 am

Cokolwiek Aoi by nie zrobił,osiągnęłaby swój cel. Atakowanie pierwszemu byłoby samobójstwem. Gdyby jednak została zaatakowana, miała nieco większe szanse na uniknięcie śmierci. Wycofywanie było więc z jednej strony zachętą. Głos specjalnie zmodulowała, czy może pozwoliła sobie przebić przez niego ból, by wampir wyobraził ją sobie jako słabą. Sama wiedziała, że może mu się przeciwstawić. Czuła się dość pewnie na swoim stanowisku, choć wiedziała doskonale, jakie ma szanse. Wampir niemal ją zaskoczył, gdy postanowił odejść.
Odkryłaś swój talent, Kotori. Powiedziała żarliwie w myślach i zaczęła człapać się nieco szybciej w kierunku poszkodowanych. Ignorowała ból, znała go. Po prostu ze sztywną nogą trudno iść normalnie. Potrafisz udawać słabe, słodkie zwierzątka. Uznała ironicznie, zdejmując po drodze maskę. Mogła zrobić to milion razy lepiej. Zbliżyła się w końcu do rannych.
Zobaczyła mocno zaleczone już rany jednej z ofiar. Od razu uznała, że był to wampir. Był blady, nawet jak na wampira, kiepsko wyglądał. To samo dwójka pozostałych. Jeden tylko był przytomny i pojękiwał. Chyba był jej wdzięczny, chociaż nie wyglądało, jakby mógł wydusić z siebie słowo. Kazała mu się nie ruszać i wyjęła z torby telefon. Zawahała się.
Wampiry zaczęły istnieć wśród społeczności. Ten wyglądał, jakby potrzebował pomocy. A niech ich diabli wezmą! Darkhawk pewnie i tak się dowie... Udało się jej nakłonić wampira do zostawienia ofiar, ale sporym kosztem. A mogło być dużo, dużo gorzej. Nie była gotowa na taką potyczkę. Mimo tego zadzwoniła do oświaty, przedstawiła się pseudonimem – Tori, i poinformowała, że znalazła trzy ofiary ataku wampira, w tym wampira. Opisała obrażenia, jakie zauważyła, podała lokalizację. Nie wiedziała, czy dzwoni się po karetkę jak wampir jest ranny, więc uznała, że to całkiem niezłe wyjście, by jako kadet doradzić się kogoś stamtąd. Poza tym co tu robił wampir? W tych okolicznościach ciężko było powiedzieć kto atakował, a kto się bronił, więc dodatkowe zeznania powinny pomóc. Jak już zbiorą tego osobnika, będą mogli wezwać karetki lub pomóc pozostałym. Obiecała złożyć później raport. I czmychnęła. Chociaż inni pewnie woleliby, by tam została. Nie chciała zobaczyć zażenowanego wzroku swojego mentora.

Z/t → kontynuacja
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Zaren Nie Sie 11, 2019 5:52 pm

Dwa samochody ~ jeden duży van, jeden sportowy rozstawione po dwóch wjazdach w alejkę, przy sportowym samochodzie na wejściu było troszkę miejsca, jednakże nie tyle by mogło sie przemieścić więcej niż dwie osoby naraz. Zdecydowanie było to idealne miejsce na zasadzkę. Duża, ciemna i długa alejka a w niej? A w niej czekała na Esmeraldę wesoła kompania, jednak bez kapitana. Jeśli ktoś miał wpaść w zasadzkę to bedzie to tylko łowczyni, a nikt inny! W Alejce byli następująco : Vladimir, Borys, Anatoly i Ivan. Zaren był dwie przecznice dalej, gdy tylko dostanie cynk, ze Esmeralda nie przyprowadziła wsparcia to dopiero będzie się pojawiał na miejscu spotkania. Paranoja? Stawiałbym bardziej na bezpieczeństwo ~ Jeden z wampirów został wysłany na zwiady i był od pilnowania porządku, dać znać czy nikt nie nadchodzi, bardzo dobrze to obmyślili trzeba pzyznać, że Ruski nie takie głupie jakby się wydawać mogło.
Sceneria była ustawiona, Zaren miał przy sobie tylko jednego partnera, reszta czekała na przybycie Esmeraldy, w końcu to od niej zależało jak to spotkanie przebiegnie ~ nie była głupią kobietą więc na pewno dobrze zdaje sobie sprawę, że Zaren nie przyszedł tutaj jej zabić, chciał jej złożyć propozycje ze stylu tych nie do odrzucenia.
Wracając jednak do zasadzki to tylko jeden z wampirów stał na widoku na środku alejki i był to Borys. Jeden, jedyny czekał na pannę Green. Nie mogła przecież wiedzieć, że to nie z nim miała się spotkać, więc jeśli chciała wyciągać jakieś asy z rękawa albo próbować jakichkolwiek sztuczek mogła po prostu sobie wpakować je wszystkie w żywy sowiecki czołg. Zaren przemyślał wszystko, szlachetny nie zjawi się bez odpowiedniego powiadomienia, jednak jeśli nie zamierzała niczego kombinować tak jak jej to przekazał ~ to wszystko powinno być dobrze, jesteśmy przyjaciółmi, czyż nie?
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Esmeralda Nie Sie 11, 2019 6:13 pm

Ostatnie wydarzenia w domu Reijiego natchnęły lekarkę pewną refleksją. Było jasne, że w ostatnim czasie wampiry się za bardzo rozbestwiły, co nie powinno ujść także uwadze jej zwierzchników. Wracała już do domu, zatrzymując się tylko na jakiejś zapyziałej stacji. Samochód na wodzie dalej nie pojedzie, podobnie jak sama lekarka. Kawa o tej porze dawała ratunek przed nieproszonym snem, albo co gorsza, kolejnym mandatem zafundowanym przez tutejszą drogówkę. Postawiła gorący kubek na masce samochodu i przystając na chwilę rozejrzała się po okolicy. Kilka aut zjechało na okoliczny parking, a spragnieni wrażeń (czyt. kawy, chipsów i tanich prezerwatyw) weszli do stacyjnego sklepu gdzie obsługa serwowała prawdziwe skarby za niezwykle wygórowaną ceną. Uprzejmie zignorowała grupkę mężczyzn, którzy idąc radosnym i zmąconym przez alkohol krokiem szukali dobrych wrażeń. W kieszeni spodni poczuła wibrację telefonu.
- Co tym razem? - westchnęła, zastanawiając się czy ktoś rozumie definicję czasu wolnego. Teoretycznie potrzebowała go jak każdy.. W praktyce zaś było zbyt wiele zadań, za dużo pacjentów do ogarnięcia i tajemnic które musiała skryć przed czujnym okiem szefostwa.
Zmarszczyła czoło wpatrując się w treść wiadomości. Molly, kolejne kłopoty, porwanie. W pierwszej chwili pomyślała że za tym wszystkim stoi ten padalec, kłamliwa i tchórzliwa łajza – Samuru.
No tak, przyjdź sama… A ty będziesz czekał obstawiony przydupasami ty parszywy szczurku.
Czuła wewnętrzną złość na myśl, że siostra znów wpadła w kłopoty a teraz prawdopodobnie sprowadziła je również na nią. Pojawienie się we wskazanym miejsce było wysoce nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Nie wykluczone, że był to podstęp żeby w efekcie uczynić to co było zaplanowane już dawno. Ale musiała zaryzykować. Jeśli istniał choć cień szansy, że młodsza znalazła się w niebezpieczeństwie i przybycie na „wezwanie” mogło jej pomóc, czerwonowłosa musiała spróbować. W najgorszym wypadku stoczy kolejną walkę gdzie przyjdzie skopać kolejny wampirzy zad.
Targana emocjami odpisała na wiadomość i zostawiając na dystrybutorze kubek kawy, wsiadła do samochodu i ruszyła z piskiem opon.
Dojazd pod wskazany adres zajął jej jakieś pięć minut, z czego większość podróży podyktowana była soczystą arią wygłaszanych pod nosem wulgaryzmów. Oczami wyobraźni widziała już jak kilkakrotnie przejeżdża po zwłokach tej parszywej gnidy i jego wszystkich pomagierach. Zatrzymała się w odległości widząc stojącą jednostkę.
Zasadzka jak jasna cholera…
- Gdzie ona jest?!- zapytała podniesionym głosem otwierając jedynie szybę. Nie ma zamiaru wychodzić kiedy nie widać przodownika imprezy, tym bardziej, że honoru miał w sobie tyle co dupa w nocy.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Zaren Nie Sie 11, 2019 6:27 pm

To była zasadzka, albo raczej zabezpiecznie, jak zwał tak zwał.
Borys był na razie jedynym widocznym wampirem który powoli zaczął się kierować do samochodu, bardzo powoli z podniesionymi rękami i odłożoną bronią na bok sygnalizował, że nie ma złych zamiarów, chce jedynie porozmawiać. Kawał wieprza z tego wampira ~ 150kg żywej wagi i 2.15 wzrostu, Esmeralda mogła się przy nim czuć lekko nieswojo.
Kiedy był już na tyle blisko aby zobaczyć, że jest sama tylko skinął do niej głową i schował broń za pasek z tyłu, wyciągając telefon którym posłużył się aby zadzwonić ~ zajęło mu to dłuższą chwilę ponieważ Borys nie należał do najbardziej inteligentnych wampirów jakie zamieszkiwały ten świat ~ miał trudności z technologią i matematyką, ale za to przypierdolić potrafił.
Jedyne co Esmeralda mogła wywnioskować z tego telefonu, że przeciwnik był Rosjaninem z pięknym swoistym akcentem gdy zaczął nawijać przez słuchawkę, nie wiadomo czy znała ten język, ale znała Vlada, więc powinna znać też Rosyjski.
-Szefie, jest sama ~ Igor obserwuje każdą drogę dojazdową do tej alei, możesz spokojnie przyjść. - Zasygnalizował w tył, żeby wszyscy wyszli z ukrycia.
Z ukrycia wyszło paru wampirów, którzy okrążyli w trójkę samochód i zablokowali drogę wyjazdową z alei. Nie ruszą się stąd dopóki nie dostaną wyraźnego rozkazu.
Natomiast z drugiej strony nadeszło dwóch ~ jeden wysoki, wyglądający na ważniaka ponieważ gdy Borys go zobaczył od razu na tępej nieskalanej myślą twarzy pojawił się uśmiech i uniesienie ręki w stronę szlachetnego wampira ~ Samuru? Nie, bardzo go przypominał, ale był trochę wyższy i gdy przyjrzeć mu się z bliska Rysy twarzy się nie zgadzały a włosy były zaczesane w tył. ~ Drugi z nich był wyższy o białych włosach i nieobecnym od narkotyków wzrokiem, prawdziwe perełki. Szedł lekko za Zarenem, widać że był pomagierem a nie główną bronią i punktem spotkania.
Zaren jedynie machnie dłonią w powietrzu zginając dwa palce na wyjście z alejki do jednego z wampirów, a następnie podejdzie do Borysa i uśmiechnie się do siedzącej w śrdoku Esmeraldy unosząc w górę telefon Molly ~ powinna go poznać. Następnie schował go do kieszeni, nie miał w rękach broni. Jedynie rozłozył na bok ręce w oczekiwaniu na kobietę z wilczym uśmiechem na twarzy.
-Gnido? Tsk Tsk. - pokręcił jedynie głową rozbawiony. Nie był tutaj czarnym charakterem, niezależnie od tego co myślała narwana Esmeralda, ale chłopaki którzy stali za samochodem byli uzbrojeni kolejno w dwa egzemplarze AK-47 na anty-wampirze naboje ~ pozdrowienia od Moskiewskiego dziadka Alexeia. Jeden z nich miał pistolet i wszyscy mieli bronie wymierzone w samochód, gdyby Esme chciała wrzucić tylni bieg i wycofać się z tego całego interesu. Jedynie sam wampir na przodzie który blokował drugą drogę był lekko nieobecny, ale również uzbrojony w karabin ak-47. Nie ma stąd wyjścia ~ mogła przeprowadzić bardzo (nie)miłą konwersację lub próbować szczęścia, więc Rudy Lisku? ~ Która z tych opcji?
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Esmeralda Nie Sie 11, 2019 6:59 pm

Miejsce w którym się znalazła przywodziło jedynie najgorsze myśli, pozbawiając człowieka wszelkiej nadziei i radości. Mało kto zapuszczał się w tutejsze rejony i było to całkiem zrozumiałe, bo co poza mnóstwem syfów i  napadem można było tu zebrać? Bezdomni praktycznie zdominowali tę część slumsów, tworząc niejako swój mały trzeci świat, gdzie nie było miejsca dla osób z zewnątrz. Chyba że po to by je ograbić, a zwłoki wrzucić do lejących się wartko ścieków. O tak. Esmeralda niechętnie zatrzymała się na drodze prowadzącej do królestwa bejów. Droga była tak wąska, że bardzo łatwo było tu o zasadzkę i wspomniany wcześniej wpierdol. Przy mniejszym ogarnięciu kierowcy nie dało się stąd uciec na czas, o czym zapewne Pan gnida doskonale wiedział.
- Stój gdzie stoisz. - powiedziała do postawnego (żeby nie powiedzie grubego) wampira, który jej zdaniem i tak podszedł już za daleko. Przez otwartą szybę wyciągnęła broń, którą przez chwilę zmierzyła gościa, co by wiedział, że nie będzie stała jak bezczynne cielę w oczekiwaniu na konsumpcję, porwanie czy inną zaplanowaną wcześniej cholerę. Mężczyzna przypominał jej wampira którego miała już (nie)przyjemność spotkać na swojej drodze. Tego samego, który rzucił nią o szklany stół w laboratorium i nieprzytomną zaniósł do zamku rodziny numer jeden jeśli chodziło o teren Yokohamy. Ten jednak nie wyglądał na specjalnie agresywnego, może ze względu na fakt, że jeszcze nie zdążyła go obrazić. Dłoń z bronią z powrotem znalazła się w samochodzie, za to lekarka nasłuchiwała tego co miał do powiedzenia Pan wampir.
Rosyjski, tak?
Od razu pomyślała w co tym razem wplątała się jej niewinna siostra. Czy miała zatargi z ruską mafią? Jeśli tak, nawet Vlad mógłby mieć problem by jej pomóc. Kątem oka spojrzała w lusterko wyszukując wspomnianego obserwatora. Nie, nie wyglądało to zbyt kolorowo. Jak można się było spodziewać gnida żądał by przyszła w pojedynkę ale sam obstawił się jak ksiądz ministrantami.
Honor masz w dupie, gnido.
Wyobrażała sobie, że za chwilę pojawi się jakiś odziany w gajerek ojciec chrzestny, z cygarem w pysku i uroczo-obleśnym uśmieszkiem miażdżącym wszystkie światy. A tu proszę. Młodzik, w dodatku z telefonem Molly, za to bez niej. No pięknie, wspaniale.
- Gdzie jest moja siostra i czego ode mnie chcesz? Tak, gnido. Żądasz żebym przyszła bez towarzystwa, a sam przychodzisz w pełnej obstawie. Nie wstyd Ci? - widziała, że pojawili się kolejni. W dodatku po zęby uzbrojeni. W tej sytuacji nie powinna do nich warczeć, ale kąśliwa natura zwykle brała górę nad zdrowym rozsądkiem. Palec spoczął na telefonie dotykowym przesyłając przygotowaną przed samym wjazdem wiadomość.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Zaren Nie Sie 11, 2019 7:21 pm

Dlaczego znaleźć Zarena było trudno? to bardzo proste! Nigdy nie miał ambicji przejąć wyższe stanowisko niż Brigadiera, a zresztą nie było nawet takiej możliwości ~ Rosjanie uwielbiali tego szalonego japońca, ale na pewno nie pozwolili by aby ktoś taki przewodził Mafii ~ Pakhan tak zwany ojciec chrzestny którego się spodziewała jest bardzo stary i jest dalej w Moskwie mając całkowicie w dupie co robią Avtoritet tacy jak Zaren ~ dla niego byli nikim. Fakt, że jako szlachetny wampir mógłby łatwo przejąć takie stanowisko, ale po co mu nielojalna mafia, jak mógł mieć lojalną brygadę? Pociągał za odpowiednią ilość sznurków i nie potrzeba było mu więcej.
Wystarczy rozmyślania co mogłoby być a co nie jest, nie było na to czasu. Szlachetny Kuroiashita stał przed samochodem całkowicie nieuzbrojony. Westchnął jedynie na narwane zachowanie Esmeraldy, ale ciężko było się jej dziwić, przyjechała sama a zastałą całą armię rusków niezbyt miły widok.
-Jakbym chciał Cię zabić, jedno skinienie palcem i tamci z tyłu odegraliby ostatnie chwile życia Bonnie i Clyde'a, więc skończ z tą paranoją. Jestem po prostu ostrożny biorąc pod uwagę Twoją reputację i jak potraktowałaś mojego starego i jakiegoś tam gówno wartego brata. Nie jest mi wstyd. - Zaren był realistą, wiedział że Esmeralda jest śmiertelnie niebezpieczna, nie każdy może pokonać Ringo i przeżyć by opowiedzieć tego historię, ale szybko także do swojej wypowiedzi przygotował sprostowanie.
-Bądźmy poważni Veronico. Wyłaź z tego samochodu, bo czuje się jakbym gadał do paczki sardynek. Masz moje słowo, że ani Tobie ani Lorraine nie stanie się krzywda, na razie ~ - oczywiśćie musiał dodać mały argument, który miałby przemawiać za jego prośbą którą zamierzał jej później złożyć.
-Nazywam się Zaren Kuroiashita. Coś o mnie? Mam w dupie całą waszą wojnę z radą i waszą oświatę. Sam współpracuje z wielką ilością ludzkich podmiotów i pijemy razem wódkę. Nie szukam zemsty dla wampirzego świata za Twoje pierdolone eksperymenty, mam to też w dupie. Mam tych braci - wskazał rękami na swoja ekipę popierdolonych Rusków. Wiele można powiedzieć o Zarenie, często na nich krzyczał i często się z nich śmiał, ale tak jest między braćmi ~ Kochał to może za duże słowo, ale nigdy nie pozwoliłby żeby któryś z jego braci cierpiał, a gdyby tak się stało to krzywda zwróciłaby się przeciwko oprawcy dwukrotnie. Tym właśnie jest Bratva ~ Braterstwem.
-Przyszedłem tu z dwóch powodów. Mam dla Ciebie propozycje, ale nie tolerujesz wampirów bardziej niż czegokolwiek, więc muszę mieć jakąś przewagę ~ chciałem Ci powiedzieć, że Twoja siostrzyczka umarła. Znalazłem ją wykrwawiającą się na chodniku postrzeloną przez jakiegoś śmiecia, którego znalazł później patrol łowców w parku. - Zaren przywoła do siebie Borysa, który stał tu też obok i powie do niego coś w języku Rosyjskim, ale na szczęście Esmeralda go bardzo dobrze rozumiała!
-Dzwoń do Vasiliego, niech da Lorraine do telefonu, ale najpierw niech ją zabierze w bezpieczne miejsce. Gdy już dotrą do 64 to niech wtedy ją da do telefonu. - Wampir znów odwroci się do Esmeraldy, miał bardzo dużo do powiedzenia, a ona miała bardzo dużo do przetrawienia. Zrobił krótką przerwę, gdy Borys wykonał telefon do Vasiliego, by tamten zabrał Molkę (Tu musimy poczekać na odpis Molly, a później mój by wrócić do tego wątku )
-Zamieniłem ją w wampirzycę nie wiedząc kim jest, ładna była to pomyślałem, to nie Twój czas laleczko i jej pomogłem. Sama potwierdzi Ci tą historię, również spytaj swoich przyjaciół którzy patrolowali park czy znaleźli trupa jej niedoszłego zabójcy. To też moja sprawka, właściwie to Borysa. - skinie na kupę mięcha głową. -Ja byłem wtedy z Lorraine. Podobno gołymi rękami rozgniótł skurwielowi czaszkę. Słuchaj, gdybym wiedział kim jest pewnie dwa razy bym się zastanowił, ale zrobiłbym to samo ~ ale nie z altruistycznych pobudek jak do tej pory. Jesteś cenna Veronico. Dla Rady, dla Oświaty ~ jesteś kurą która znosi złote jaja i ja zamierzam ich pozbierać parę i odejść. - Mogli omówić jeszcze bardziej dużo tematów do czasu aż Vasily nie zabierze Molki i nie skontaktuje się uroczą parką Zarenem i Esmeraldą by potwierdzić historię którą opowiadał szlachetny ~ nie kłamał, nie miał żadnego powodu by to zrobić, ale wątpie by to przekonało Esmeraldę. Jedyne co z tego wychwyci to pewnie, że jest wampirzyca.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Esmeralda Nie Sie 11, 2019 8:13 pm

Kuroiashita wyrastali jak grzyby po deszczu. Co pozbędziesz się jednego, na horyzoncie pojawiał się drugi. Ten tutaj, mimo że wyglądał na młodzika był cholernie niebezpieczną jednostką. Doskonale wiedział po co przybył i czego chciał. W przeciwieństwie do większości swojej szalonej rodzinki miał jasno sprecyzowane cele i nie chodziło bezpośrednio o marne uciechy. Interesy, wpływy i kasa. Oto co rządziło współczesnym światem. Gdyby nie wspomniał o siostrze, Esmeralda nie miałaby najmniejszej ochoty wkraczać w świat mafijnych działań. Wystarczył jej jeden Rosjanin potrafiący śledzić każdy, nawet najmniejszy krok.
- Tak załatwiasz sprawy? Poprzez jedno skinienie dla Twoich przydupasów? - prychnęła wyrażając dezaprobatę w działaniach mężczyzny. Ale on jeden przemyślał sprawę, pozostawiając „przeciwnika” w sytuacji bez wyjścia. Współpracujesz – cudownie, nie współpracujesz – żegnamy. Wieczyście, urwa.
- Nie atakuję bez powodu. Twój jak to mówisz „stary” pierwszy mnie zaczepił. - sprawa z Ringo nie była w stu procentach kwestą niebywałych umiejętności ale przede wszystkim szczęścia i zmotoryzowania. Gdyby nie samochód bardzo szybko pożegnałaby się z krwią, życiem, właściwie z wszystkim. Może zamiast roli szanowanego lekarza teraz byłaby jedynie seks-zabawką jakiegoś starego wampirzego zwyrodnialca?
- Na razie? Pytam po raz ostatni. Gdzie JEST MOJA SIOSTRA?! - irytacja rosła, ale zgodnie z tym o co poprosił Zaren, rudowłosa wysiadła z samochodu nadal trzymając się jednak w pobliżu. Nie zamierzała wystawiać się jako łatwy cel ale rozumiała siłę przewagi liczebnej.
- Nic o mnie nie wiesz. - wiedział tyle ile powiedziała mu Molly. Esmeralda nie nienawidziła wampirów. Pomagała im kiedy wymagała tego potrzeba. Czasem jednak nie było innego wyjścia jak odwampirzyć delikwenta, nie zawsze w sytuacji gdy on sam tego chciał.
- Słucham? - w jednej chwili nie wiedziała czy to co powiedział wampir było prawdą i czy aby się nie przesłyszała. Molly nie żyje? Młoda nie była nigdy tak wyrywna jak starsza siostra i zwykle starała się trzymać w cieniu, z dala od większych niebezpieczeństw. Incydent z Samuru był smutnym wyjątkiem, lecz i wtedy nie ponosiła ona winy za syf jaki jej wyrządził.
- Jak… - czuła, że zaczyna łamać się od środka, a ochronna warstwa drży pod jarzmem niedowierzania i strachu. Jeśli Zaren mówił prawdę, dlaczego Molly nie próbowała się z nią skontaktować? Czy to on sterował jej działaniem, czy może sama bała się tego kim się stała… Wszystko to można było naprawić, a tego zwyrodnialca…
- Może to niehumanitarne ale mam nadzieję, że cierpiał do ostatniej chwili swojego parszywego żywota. - sama rozgniotłaby mu czaszkę gdyby tylko miała takową okazję. Nie zmieniało to faktu, że żadna śmierć nie wymaże z pamięci Molly traumatycznych wrażeń, przez co jeszcze bardziej zamknie się w sobie. Ile razy mówiono by łowcy samodzielnie nie chodzili na patrole… Gdyby tylko nie szlajała się po szemranych uliczkach, albo chociaż wezwała pomoc gdy pojawiło się jawne niebezpieczeństwo…
- Chcę zobaczyć siostrę. Muszę z nią porozmawiać. - skąd pewność, że Zaren nie kłamie i młoda naprawdę żyje? Może sam był tym który ją napadł, przy okazji próbując jak najwięcej ugrać na rodzinnej tragedii. A jeśli żyła, to czy podczas rozmowy przez telefon powie prawdę? Czy również wiedziona wolą przetrwania i klamką przystawioną do skroni będzie prawiła tylko to co jej każą.
- Czego chcesz? - czas zająć się tym po przyszedł Zaren – rozmową o interesach.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Zaren Pon Sie 12, 2019 10:33 am

Było ich dużo, jedni byli gorsi drudzy byli lepsi ~ ale nie powinniśmy tutaj zapominać o jednej rzeczy, a mianowicie, że to wciąż wybór pomiędzy większym a mniejszym złem. W takim przypadku najlepiej nie wybierać w ogóle i są to najtrudniejsze decyzje do podjęcia. Esmeralda jednak nie miała za dużego wyboru, bo u niej to był wybór pomiędzy zostawieniem swojej siostry w sidłach wampira, a zawarciem układu z Rosyjską mafią, a dokładniej kapitanem tejże wesołej kompanii. Ani to łatwe, ani to przyjemne, ale jedno było pewne. Zaren dotrzyma słowa, jeśli będzie mu się to opłacało.
-Jeden ze sposobów owszem, ale okaż trochę szacunku, bo nie są przydupasami, są moimi braćmi. - naprawdę powinna go teraz drażnić? Zaren uwielbiał zgrywać dobrego wujka i świecić brylantami srebrem i złotem przed oczami swoich ofiar niczym zdegenerowany demon z rozdroży pośród gwiazd, ciemnej spokojnej nocy. Miał jednak swoją cierpliwość i miła konwersacja może szybko zmienić się w wymianę ognia i dzięki przewadze liczebnej w zwycięstwo Rosjan ~ Trup Esmeraldy był dla rady więcej niż całe złoto tego świata, więc naprawdę radziłbym się zastanowić, nie ona to rada da mu to czego chce. Była to łatwa ścieżka, a on nie lubił łatwizny, bo gdzie w tym zabawa i ryzyko? Iskry w jego oczach jasno mówiły, że bardzo kochał ryzyko.
-Nie wiem czy nie wyraziłem się jasno, mam to w dupie. - machnął jedynie ręką na jej opowieść o Ringo atakującym pierwszym, nie obchodziło go to, nie był tutaj z powodów aby rozstrzygać jakieś rodzinne waśnie z przeszłości, miał zupełnie inny cel i powoli do tego zmierzamy. Zaren zrobił krok na przód, ale dalej zachowywał bezpieczny dystans ponieważ cholera wie co może strzelić jej do głowy i znów rozłożył ręce.
-To nie będzie miało sensu tak długo jak nie zaczniesz mnie traktować jako reprezentanta Bratvy i przestaniesz na mnie patrzeć jako jednego z Kuroiashitów. Słuchaj, jest dużo co bym zrobił dla rodziny podobnie jak Ty ~ ale to tylko nazwisko w tej chwili. Osobiście nie mam nic do Ciebie ani Twojej krucjaty. - tak miał na myśli tutaj wszystkie rzeczy które Esmeralda uważała za swoje dzieła czyli odwampirzania, a już najbardziej te przymusowe, które tak mocno ukłuły rade w bok. Zaren nie miał zamiaru o tym mówić, bo bądźmy szczerzy, nawet jako człowiek nie straciłby swoich wpływów w Bratvie, byłby jedynie znacznie słabszy, ale wciąż zachowałby rangę, majątek i swoich ludzi. To że były to wampiry to nie znaczy, że stosowały się do wampirzego kodeksu, jedynie do kodeksu Bratvy. Tyle ~
-Wiem, że jesteś niebezpieczna i nienawidzisz wampirów. - wzruszy jedynie ramionami po czym szybko doda. -to Ty nic o mnie nie wiesz, wiesz tylko tyle ile racze Ci powiedzieć. Znasz moje nazwisko, wiesz że zadaje się z Ruską mafią, a to czego nie wiesz to, że zamierzamy zagościć się w Yokohamie na dłużej  i nie szukamy wojny z oświatą. - Po co to komu, miał własne wojny do wygrania, własne  gangi do wytępienia, aby przejąć miasto najpierw trzeba było je wyczyścić i to był jego wielki plan ~ niedługo nadejdzie wojna gangów która zastawi za sobą nie małe zniszczenia i wie o tym, że łowcy by się tym interesowali ~ jednak nie zamierzał do tego dopuścić, teraz jest z nią aby temu zapobiec.
-Zobaczysz swoją siostrę i usłyszysz tą samą historie w momencie kiedy dasz mi to czego chce. Nazywaj to szantażem czy jak tam chcesz, nie zamierzam krzywdzić Lorraine, nawet ją lubię. Pewnie wyobrażasz sobie ją teraz biedną, przestraszoną z lufą przystawioną do skroni. Błąd. Nie jest szczęśliwa ze swojego życia, martwi się że już nigdy nie zobaczy rodziny bo ją nie zaakceptuje w stanie takim jakim jest, boi się was bardziej niż boi się mnie. Możesz mi nie wierzyć, ale takie są fakty. To ja ją uratowałem, nie wasza oświata i nie Ty Veronico. -Powiedział to  chłodno, ale bardzo stanowczo jakby sam był przekonany o swoich słowach, czy tak właśnie było? Tego dowiemy się już niedługo. Zaren odwrócił głowy do Borysa i się uśmiechnął zmieniając język na Rosyjski.
-Borys, co zrobiłeś temu który chciał zgwałcić tamtą dziewczynę i zastrzelił nową laleczke? - Borys się uśmiechnął tępo i uniósł do góry wielkie ręce przybliżając dłonie do siebie, zostawił miejsce między nimi na tyle obszerne, aby było widać, że zmieściłą się w nie maleńka główka.
-Borys ścisnął złego pana, ściskał głowę tak długo aż oczy wypłynęły haha. - Zaren pokręcił głową i zwrócił się do Esmeraldy, to na pewno powinno odpowiedzieć na jej potrzebę serca. Było to niehumanitarne ale kogo to obchodziło ~ Wszyscy wiedzieli, że Esmeralda nie jest święta, a co niby Ruska mafia miała się przejąć tym co zrobili jakiemuś niedoszłemu gwałcicielowi i zabójcy? Nah, zrobili to z przyjemnością bo byli to mordercy. Ułożeni, bogaci i ukryci za zasadami mordercy, ale wciąż zabójcy.
Zaren w końcu przeszedł do sedna sprawy, zamierzał wyłożyć cały schemat do Esmeraldy i powiedzieć jej dokładnie czego od niej chciał, była wysoko postawionym medykiem w oświacie, nawet zbyt wysoko postawionym. Vlad powinien jej posłuchać, liczył się z jej słowem w końcu, więc może ten plan przejdzie? Trzeba pamiętać, że albo to albo w sumie trup do rady ~ mały wybór.
-Nie będę tłumaczył czym i jak liczna jest Bratva, chcemy mieć interesy w Yokohamie, żeby do tego doszło musimy mieć oświatę za plecami, z dala od naszych wojen, działań i przestępczej siatki. Jesteśmy tymi złymi w opinii ludu, ale jesteś zorganizowani. Nie jesteśmy anarchistami i uderzamy tylko tam gdzie to się opłaca. Wytępimy wszystkie lokalne gangi tego miasta, będzie tu wojna, nie potrzebujemy łowców depczących nam po piętach, nawet tych którym się źle powodzi z tego co słyszałem. Na gest mojej dobrej woli dam Ci niedługo porozmawiać z siostrą byś zobaczyła sama, że nie jestem kłamcą i zwyrodnialcem ~ całkowicie za darmo.  To jednak czego chce od Ciebie to Immunitet dla mnie i całej organizacji. Obietnicy, że będziecie trzymać się z dala moich działań i planów, tego że nie wkroczycie w ogień krzyżowy i nie będe musiał sobie zawracać dupy. To czy Lorraine do Ciebie wróci to już zależy tylko od niej. Nie jest moją niewolnicą, nie zdążyłem się jeszcze przyzwyczaić jej jako do swojego tworu ze swojej krwi, więc nie będzie mi bardzo jej szkoda. Nie zrozum mnie jednak źle, nie dojdzie do tego w ogóle jeśli nie spełnisz mojej prośby, bo w takim wypadku zostanie mi jako zabezpieczenie lub żywa tarcza. Lubię ją, ale Bratva ma pierwszeństwo. - Zaren powiedział dokładnie na co liczył i czego chciał, nie było tutaj pół środków, to nie były negocjacje, albo dostanie to czego chce, albo zabierze swoją dupę, a Veronica może wkroczyć z nim na otwartą ścieżkę wojenna, ale wtedy ulice spłyną krwią. Miał zawarte sojusze z wampirami tego miasta, miał całą mafię, to jest coś z czym nawet oświata nie chciałaby się zmierzyć, a na dodatek może nie dostanie Esmeraldy w swoje ręce, ale jestem pewien, że Rada wyśle wiadomość  oświaty łowieckiej przez publiczną egzekucję siostry swojego największego wroga ~ Masz mało wyjść Ruda, trzeba myśleć szybko i nawet nie próbuj mnie oszukać, bo dokument ma być wiążący prawnie, nie wystarczy Twoje słowo - Zaren sprowadzi sobie swoich prawników jak będzie trzeba. Zostanie sporządzony w taki sposób, że w przypadku zerwania ktoś na tym bardzo ucierpi.
W między czasie w mieście działał Vasily który przeniesie Molly w bezpieczne miejsce i dopiero wtedy da jej telefon, nie będzie to jeden z zapyziałych magazynów czy piwnic, nie ~ Laleczka będzie sobie siedzieć w najdroższych apartamentach, bo było ich na to stać, zresztą jak mówiłem ~ Zaren naprawdę uwielbiał grać dobrego wujka i jeśli faktycznie dojdzie do sytuacji, gdzie Molly będzie musiała wybrać, chce żeby podjęła ten wybór z własnej woli, nie ze strachu, taka służka zostanie już na zawsze.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Esmeralda Pon Sie 12, 2019 1:22 pm

Jednym z odwiecznych praw jakimi kierowali się łowcy była dbałość o innych, czy jak kto woli ochrona słabszych, cywili. Ostatnim czego się pragnęło było sprowadzenie na tą grupę niebezpieczeństwa. Podobnież jak walczący z wampirami podejmowali takie decyzje aby nie szkodzić braciom. Jak to się miało wobec tego co powinna teraz zrobić lekarka? Ano nijak, bo czego by się nie zrobiło i tak każde wyjście miało zasadne „ale”. Molly postąpiła lekkomyślnie walcząc z mocniejszym przeciwnikiem. Mógł ją zaskoczyć, pojawić się nie wiadomo skąd i kiedy, ale zawsze istniała możliwość wezwania pomocy. Łowców, nie wampira będącego pieprzonym mafiozo z wianuszkiem przygłupich acz całkiem postawnych przydupasów, znaczy braci.
- Zwał jak zwał ale jak chcesz.- może teraz powinna posypać głowę popiołem i przeprosić? Ukorzyć się i mieć nadzieję, że jaśnie mafia wybaczy to uchybienie i w geście dobrego wujka pozwoli zachować ten nędzny człowieczy żywot. Niestety Esmeralda należała do gatunku osób dość wyrywnych i nierzadko najpierw rzucała epitetami, potem zaś dochodziło do głębszych przemyśleń. Nigdy nie szczędziła kąśliwego języka, a jeśli przez to dochodziło do starć… należało wziąć odpowiedzialność i walczyć tak aby wygrać. Teraz jednak należało zrozumieć wagę problemu, dlatego nie brnęła w dalszą podróż zwaną obrażaniem innych. Nie zależało jej na pokiereszowaniu jej samej bądź Molly, ani tym bardziej kulce w łeb jaką mógłby zaserwować jeden z tych nadwrażliwych osiłków.
- Skoro jesteś tak wspaniałomyślny to dlaczego po prostu nie puścisz mojej siostry wolno i przestaniesz zawracać mi… - hmm, źle to brzmiało. Zdecydowanie. Gryząc się w język kontynuowała.
- Nie miałam wcześniej do czynienia z mafią. Sam rozumiesz… - mafia, do tego ruska była śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem. Gdy raz przyczepili się do człowieka, zwykle podpisywałeś cyrograf grubości encyklopedii lub też lądowałeś w blaszanych bucikach gdzieś na środku Bajkału. Lekarka nie miała doświadczenia z podobnymi typami. Wampiry zwykle atakowały bez innego powodu niż krew czy chęć zemsty. Tutaj chodziło o coś gorszego, a sam Zaren zdawał się być jednostką myślącą.
- Ty jej to powiedziałeś? Wmówiłeś, że agresywna siostra nie zechce jej widzieć bo nienawidzi wszystkich wampirów? Jak bardzo wyprałeś jej psychikę, że mogłaby chcieć zostać z Tobą, a nie wrócić tam gdzie jest jej miejsce. Skąd mogę mieć pewność, że podczas rozmowy wampir który dla Ciebie pracuje nie przystawi jej pistoletu do skroni i każe mówić to czego się od niej oczekuje. Żądam rozmowy z wizją. Chcę ją zobaczyć. Muszę widzieć w jakim jest stanie. - Młoda nigdy nie potrafiła za dobrze kłamać, dlatego czerwonowłosa liczyła na możliwość szybkiego dostrzeżenia szwindlu jaki zaserwował Zaren. Sprawa śmierdziała na kilometr, ale jeśli rzeczywiście chciał robić interesy to czy nie lepiej by było sprawić, że obie strony będą względnie zadowolone?
Nie mogła ukryć uśmiechu na słowa ruska streszczającego swoje spotkanie z oprawcą młodszej siostry. Miała udawać, że nie zna rosyjskiego, ale pewne zachowania były silniejsze od niej samej.
- Chyba przeceniasz moje możliwości Zarenie. Jestem łowcą wampirów o czym doskonale wiesz lecz to nie ja dowodzę całą organizacją Oświaty. Tutejszy dowódca jest indywidualistą i wątpię by przychylił się do tej prośby jeśli nie będzie ona poparta wystarczająco mocnymi argumentami. Poza tym skąd mam wiedzieć, że w czasie waszych wojen nie ucierpią niewinni ludzie? Znam cenę krwi, nie chcę jej mieć na dłoniach jeśli nie muszę. - cóż, była raczej kiepskim negocjatorem gdyż to co posiadała nie mogło w pełni usatysfakcjonować Zarena. Złożenie obietnicy bez pokrycia mijało się z celem, a z ruską mafią mało kto chciał zadzierać.
- Mogę spróbować udostępnić dla Twojej osoby immunitet, oczywiście pod warunkiem nietykalności dla niewinnych, niezwiązanych z Twoją sprawą osób. Mam również pieniądze, niewielkie wpływy w środowisku medycznym i możliwość stworzenia medykamentów których nie dostaniesz u żadnego innego lekarza ani w Rosji ani w Yokohamie. - póki co nie wspominała o krwi, na nią przyjdzie czas gdy nadejdzie ostateczność. Czy Zarenowi wystarczy ta wspaniałomyślna propozycja?
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Zaren Pon Sie 12, 2019 2:10 pm

Nie wiem ile Esmeralda sama oglądała filmów o gangsterach i mózgach rządzącymi półświatkiem ~ Niewinni ludzie ginęli tylko i wyłącznie w czasie wejścia w ogień krzyżowy. Nikt "niewinny" nie robił z mafią interesów. Zwykli szarzy ludzie czy zwykłe szare wampiry nie miały nic co mogliby zaoferować, to mafia nie siedziała im na ogonie strasząc podobnymi groźbami o odbiorze życia czy zniszczeniu dotychczasowego majątku. Groźby w stosunku do rodzin tych z którym robili interesy ? Jak najbardziej, ale powiedz mi ~ gdyby byli niewinni to tak naprawdę nie mieliby na sobie gangsterów taka była prawda. Wbrew wszechobecnemu przekonaniu, że mafia jest be, że krzywdzą, że mordują i tak dalej ~ nie byli ulicznym gangiem który okradał z drobnych i zabijał niewinną osobę dla dwudziestu baksów. Przestępczość zorganizowana to jednak przestępczość zorganizowana. Celują wyżej ~ celują w tych co mają pieniądze, w tych co mają wpływy czy to w świecie biznesu czy to w świecie polityki. Atakują zawsze tych których da się zaatakować, tych którzy są wrażliwi. Powiedz mi ~ jak zastosować szantaż, jeśli ktoś nie ma czegoś na sumieniu? Bezsens prawda? Esmeralda mogła być spokojna w tym wypadku bo nie układała się z byle gangiem ulicznych rozrabiaków, którzy mają w głębokim poważaniu wszystkie zasady rządzące tym światem i sprowadzają je do zwykłej anarchii. Bratva była inna.
-Bo ją lubię i złożyłem jej obietnicę. Potrafisz gryźć Veronico, ale ja gryzę mocniej. Myślisz, że musiałem jej robić pranie mózgu? Grzecznie zapytałem o Ciebie a ona mi bardzo chętnie odpowiedziała. Może faktycznie ze strachu, ale z drugiej strony wiesz co powiedziała? Widziała się z Tobą dwa razy podczas pobytu w tym mieście od iluś tam miesięcy. Praca tsk tsk zaniedbałaś siostrzyczkę, a teraz obwiniasz mnie? - prychnął na to wszystko i się uśmiechnął szerzej. Wiedział, że jego słowa ją zabolą, dlatego też to zrobił. Gryziesz mnie? Ja ugryzę Ciebie. Mogliśmy tego uniknąć ~ ale Twój wybór Ruda. -Nie powiedziała mi o Tobie nic, bo Cię w ogóle nie zna. Wie że jesteś medyczką i doskonałym łowcą, na tym kończy się jej wiedza. Odpowiedz sobie sama czy mnie okłamała kryjąc Ci dupę czy mówiła szczerze. - Dosyć ujadania, ale jeśli Esmeralda dalej zamierzała być niemiła i będzie próbować prowokować to wampir umiał ugryźć w odwrocie, niech będzie tego świadoma.
-Nie Veronico. To ja tu stawiam żądania. Dając Ci ją do telefonu wyrażam tylko i wyłącznie swoją dobrą wolę nie otwierając się na jakiś szalony plan uwzględniający wszystkich Twoich przyjaciół. Zobaczysz ją, proszę bardzo jak dostanę to czego chce. - Pieniądze i immunitet tylko dla jego osoby? Za mało, zresztą co to za żądania, że mają nie ucierpieć niewinni. To gra w BlackJacka a Ty masz 16 punktów, dobieramy czy pasujemy?
Jeśli chciała dobić z nim interesu to nie miał nic przeciwko, ale zdecydowanie musiała dać mu więcej niż to, mówił o immunitecie dla swojej całej ekipy, nie tylko dla siebie. Dobrze, że zdawała sobie sprawę, że niewinni ucierpią a oni się tym nie przejmą, ale dopóki wszyscy będą się trzymać z daleka i nie będzie ich w pobliżu to nie powinno się nic stać ~ jeśli jednak będą to podobnie jak w Salvadorze. Ulice spłyną krwią wszystkich kto wejdzie im w drogę. Stróżów prawa, łowców, wampirów wszystkich. ~ Jest jedna prosta zasada, trzymajcie się z daleka.
-Nie Veronico, nie przeceniam Twoich możliwości. Jesteś szeptem w uchu Vlada. Jesteś bardziej wpływowa niż Ci się wydaje ~ jesteś wrogiem Rady numer jeden. Co jak co, mogę nawet Cię nie doceniać, a nie przeceniać. Załatwisz mi dokładnie to czego chce to zobaczysz, że mówiłem prawdę i zobaczysz swoją siostrę. Ta oferta jest bardzo krótkotrwała i bardzo krucha. Jeśli ktokolwiek gdziekolwiek doniesie mi, że są organizowane jakieś spotkania w tej sprawie, że poczyniłaś jakieś ruchy niezgodne z naszą umową i próbujesz mnie przysłowiowo wydymać ~ To ją zabije. Bardzo ją lubię ale to zrobię aby przekazać jasną wiadomość ~ Nikt, nawet niesławna Esmeralda Green, nie zadziera z Bratvą. - Pewny siebie? Pewnie, mógł być aż tak pewny? Nie powinien, ale zdecydowanie był, podejmował coraz to większe ryzyko i coraz więcej chciał uzyskać z tego wszystkiego.
-Nie zrobię tego sam, oddam ją pod opiekę Rady. Możesz się domyślać, że będą jej używać jako zwykłej przynęty na Ciebie i prędzej czy później wpadniesz w ich sidła. To jest wybór pomiędzy jednym złem a drugim, czasem wypada się zastanowić, które jest mniejsze. - Zaren w przeciwieństwie do rady bardzo jasno określił swoje zamiary, nie zamierzał krzwydzić ani Łowców, ani dwóch panienek Green, może powiedzieć to samo o Radzie wampirów z którymi jest na wojennej ścieżce? Wątpię.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Esmeralda Pon Sie 12, 2019 2:50 pm

Rudowłosa jak widać na załączonym obrazku nie miała zbyt dużej wiedzy odnośnie mafijnych działań. Jedynym pewniakiem był fakt, że z takimi się nie zadziera… Dlaczego więc stała w otoczeniu wampirów ze spluwami i właśnie paktowała z ich szefem? To nie był dobry dzień. Była winna tej sytuacji, bo zamiast pakować się jak ryba w sieć, mogła zbadać tą sprawę, przyjrzeć się bliżej i zdecydować, czy ma ochotę uczestniczyć w tej słownej orgii. Niezależnie od zamiarów i podjętej decyzji komuś się dostanie, ale taka była cena wsadzania nosa tam gdzie nie należy.
Działania mafijne? Możliwe, że przeceniła ich styl. Demonizowała mafię przedstawiając ich w gronie złych wilków polujących na bezbronne owieczki. W wielu przypadkach miał rację mówiąc, że dobrzy ludzie nie mają problemów z ich ehm… organizacją. Jeśli tak to dlaczego właśnie urządzili sobie wabik z zagubionej dziewczyny? Coś tu nie grało. Oczami wyobraźni widziała płynące krwią ulice i mafijne zatargi rozgrywające się na najbardziej uczęszczanych deptakach Yokohamy. Jak wtedy wyjaśnić, że mama i tata zginęli, a dziadek pyrkający na rehabilitację właśnie zatoczył koło na wózku i dostał kulkę w łeb? Że znaleźli się w złym miejscu i czasie? Ofiary być muszą i nie powinni byli wychodzić z domu? Każdy medal miał swoje dwie strony. Broń równa się wymuszenie i śmierć, a Ci goście nie chorowali na jej brak.
- Nie znasz mnie i całej sytuacji więc zamknij się wreszcie. - Nie chciała tego słuchać ale trzeba przyznać, że Zaren miał rację. Esmeralda pomogła siostrze kiedy ta tego potrzebowała, lecz specjalnie nie szukała kontaktu. W jej profesji i z problemami jakie dotykały osoby rudowłosej izolowała się od bliskich by uniknąć tego co właśnie miało miejsce. Nie chciała by siostra bądź ktokolwiek został użyty jako broń przeciwko niej. Nie chciała mieć na dłoniach krwi swoich bliskich jeśli okaże się, że to jedyna droga do tego by ją skrzywdzić, złamać jej silną wolę i poprowadzić ku zagładzie. Od zawsze wybierała życie nomada, wędrowne, w samotności i bez ingerujących w jej sprawę ludzi. Tak było wygodniej i bezpieczniej. Właśnie. Było. Ruska mafia i na to znalazła sposób.
- Muszę ją zobaczyć, nie rozumiesz? Chcę wiedzieć czy wszystko w porządku. Jak mogę bazować na słowu mężczyzny którego znam od pięciu minut? - cena wampira była duża, nie oszukujmy się. I za co? Za Molly, która nawet nie wiadomo czy rzeczywiście jeszcze żyła. Siostra sama miała swoje sekrety i chroniła je nie dopuszczając do siebie innych. Tak było z niechcianą ciążą, wpadką jaką zaliczyła z prawdopodobnie kuzyneczkiem (czy inną cholerą) Zarena. Dlaczego o poronieniu dowiedziała się pokątnie od zaprzyjaźnionych medyków? Widać i ten medal miał dwie strony, niemniej Zaren osiągnął swój cel. Zabolało.
- Skąd ta pewność? Kto dał Ci takie informacje? - miłość jaką żywił do Esmeraldy Vlad nie czyniła go ślepcem. Właśnie przez nią traktował ją częściej bardziej oschle niż innych, monitorował każdy krok i nie pozwalał na durnoty, wybijając z głowy szalone pomysły. Skąd wniosek, że dowódca Oświaty wywodzący się z Rosji, znający zapewne ze słyszenia Bratvę nagle stałby się jej wiernym przyjacielem? Come on. Bądźmy poważni.
- Nie mogę obiecać tego czego nie jestem w stanie zapewnić. Nie ręczę za całą Oświatę. Powtarzam, nie dowodzę nią. Mogę poprosić, postarać się spełnić Twoje… oczekiwanie, aczkolwiek nie daje gwarancji, że ktokolwiek mnie w tej kwestii wysłucha. Jesteś realistą Zarenie. Dobrze wiesz, że jedna łowczyni, w dodatku była bo przemieniona w wampira nie ma mocy sprawczej. Yokohama to nie Troja. Molly nie jest Heleną. - już widziała to spojrzenie Vlada na słowa typu: „hej kochanie, co myślisz, żeby dać immunitet ruskiej mafii? Będzie cudnie, słowo daję!”. Nie, to nie mogło zagrać. Vlad cenił swoich ludzi ale nigdy przenigdy nie działał pod dyktando wampirów, tym bardziej tych uwikłanych w działania mafii.
- Daj mi się z nią zobaczyć. Proszę. - ostatnie słowo ledwo przeszło przez jej gardło bo ktoś tak dumny jak ona nie nawykł do próśb. Najbliższy czas pokaże czy misja z którą posłał ją Zaren dojdzie do skutku i przyniesie odpowiednie rezultaty. Nawet sama lekarka szczerze w to wątpiła.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Zaren Pon Sie 12, 2019 8:42 pm

Naprawdę by było aż tak źle gdyby przestępczością zajęła się grupa która się na tym zna? Proszę Cię, to dużo lepsze od anarchii która spowijała to miasto, tak naprawdę jakby na to nie spojrzał, Zaren wyświadczał wszystkim przysługę!
Esmeralda nie rozumiała naprawdę jednej prostej kwestii. To nie były negocjacje, mogla sobie stać i tupać nóżką, że chce zobaczyć Molly ale nie było takiej możliwości ~ Zaren nigdy się na to nie zgodzi, powinna już sobie zdać z tego sprawę.
Machnął jedynie ręką w jej stronę i pokręcił głową.
-Nie wiem nic o Tobie, ale wiem gdzie wbić szpilkę, żeby zabolało Veronico, bądź dla mnie miła, to ja również będę. Warcz dalej, to zawarczę głośniej. - Szczerze to nie wiem po co jej to było, może była narwana i w ogóle, ale kobieta chyba nie do końca zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji lub zdawała sobie ją zbyt dobrze. Zaren westchnął głęboko na każde kolejne żądania z jej strony i tylko kręcił głową po czym przestał i stanął jeszcze bliżej spoglądając jej prosto w oczy.
-Wystarczy. Zabiorę Cię do niej, ale wpierw oddasz mi telefon, broń i założysz jedne ze swoich kajdan które zablokują Ci magię czy inne gówno którym się posługujesz. Każdy nieautoryzowany ruch z Twojej strony zakończy się kulą w łeb bez zadawania pytań. To są moje warunki ~ jak to mówią. - Uśmiechnął się do niej lekko i zarzucił angielskim, będąc pewnym że go zrozumie w końcu wywodziła się z tamtych miejsc. -Take it or leave it - Prawdziwy poliglota się jej trafił. To było bardzo duże ryzyko do podjęcia, ale czy się zgodzi to już zależało tylko od niej ~ on nie będzie jej do niczego zmuszał. Musiała tylko się naprawdę dobrze zastanowić nad tym ruchem, bo mógł również dobrze założyć worek na łeb i wywieźć prosto do Hiro. Co zrobi? No ~ zobaczymy na ile słowny był wampir o ile zaakceptuje warunki tej transakcji.
-Twoim zadaniem Veronico jest przedstawić ten pomysł jako najlepszy na świecie, żeby Twój szef skakał ze szczęścia wydając mi taki dokument i ściągając mi wszystkich łowców z pleców. - nie wiedział dlaczego się zgodził, ale wątpił by zgodziła się na jego warunki odnośnie wizyty. Nie mógł pozbywać się przewagi tak długo jak ją miał, więc niech Esmeralda nie liczy na zmianę zdania.
-Nieważne kto mi dał jakiekolwiek informacje, lubie mieć na oku wszystkie szychy. ~ Tak działa Mafia. Nie jesteśmy idiotami i narwańcami. Jesteśmy poważną organizacją. - Nie miał nic więcej do dodania i się tylko uśmiechnął w jej stronę. Miała dwa wyjścia, zaakceptować gest dobrej woli w postaci telefonu, lub udać się na spotkanie całkowicie bezbronna, w każdej chwili mogli zmienić trasę i wywieźć ją do lasu czy też do Hiro. Jak bardzo byłaś zdesperowana ruda? ~
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Esmeralda Pon Sie 12, 2019 9:20 pm

Przestępczość to w tym przypadku słowo klucz. Jak mogła zawrzeć pakt z samym diabłem i przy okazji wspierać nową lokalną grupę przestępczą? No jak? Zaren powinien zrozumieć, że nie wszystko jest jedynie w barwach czerni i bieli. Istnieją ludzie kierujący się pewnymi zasadami, a wśród takowych nie było miejsca na ochronę tyłków „tych złych gości”. Czułaby się jak ostatnia szmata gdyby w wyniku jej działań ucierpiał niewinny człowiek. Ba. Sama zakułaby się w kajdanki, prosząc o wybaczenie wszystkich świętych z wkurwionym Vladem na czele. Bo byłby zły. Gorszy niż ta cała Bratva i wszyscy kolesie Zarena. W przeciwieństwie do nich Esmeralda znała możliwości swojego dowódcy i nie… nie chciała z nim zadzierać. Nie jeśli nie musiała.
- Dlaczego moja siostra musiała trafić na takiego dupka. - powiedziała pod nosem na światły wywód wampira. Serio, facet się prosił o solidnego gonga w ryj i wszystkie lewatywy świata. Był niebezpieczny i bardzo pewny siebie, a jego wampirze dupsko aktualnie chroniło kilku naszpikowanych po zęby mężczyzn. No super. Tak blisko i jednocześnie daleko. Wampir zbliżył się, na co Esmeralda odruchowo zacisnęła palce na rękojeści broni.
- Czy masz mnie za idiotkę? Przeanalizuj sobie jeszcze raz naszą rozmowę. - serio, czy mówił poważnie, że zabierze ją do siostry niemal nagą, pozbawioną większości źródeł obrony? Niestety Zaren nie dorobił się jeszcze teczuszki w łowieckich kartotekach dlatego wyprawianie się z nim w podróż mogło mieć niezbyt przychylny scenariusz. Rudowłosa nie znała mocy mężczyzny i jego ekipy, a to oznaczało jedno – zgadzając się na warunki zarzucała na szyję pętlę. W końcu nie wiadomo czy nie wywiozą jej od razu przed oblicze Hiro albo sprzedadzą do burdelu gdzieś w najgorszych zakamarkach nocnej dzielnicy.
- Odmawiam. - powiedziała nie spuszczając wzroku ze swojego rozmówcy. Była krnąbrna i bardzo dumna. Jeśli mieli za chwilę zacząć walczyć – zrobi to, ale nie zakuje się we własne kajdany, nie odda rodzinnej broni i nie wyzbędzie się tego co posiadała dla samej obietnicy. Mafia mafią ale szanujmy się drogi Panie.
- Nie traktujesz mnie poważnie, Zarenie. Próbujesz zastraszyć i rzucasz „łaskawym” ultimatum które mam mówiąc kolokwialnie w dupie. Coś Ci powiem. Wiem, że koledzy są napakowani bronią, amunicją i innym dziadostwem mogącym pomóc w wygranej. Nie doceniasz też moich możliwości sądząc, że wystarczy pstryk Twoich prawiczych paluszków by mnie zaszczuć. Mam to gdzieś. Dzwoń i daj mi do telefonu siostrę. Jeśli spadnie nam z choć jeden włos będziesz miał na głowie wszystkie Stowarzyszenia łowieckie z całego świata. Wówczas nikt, powtarzam NIKT nie załatwi Ci pieprzonego immunitetu. To jest obietnica którą Ci składam. Tu i teraz. Wiedz również, że nie rzucam słów na wiatr. - pyskowanie do wampirów w przypadku Esmeraldy stawało się powoli dyscypliną sportową. Ale co miała zrobić? Poddać się? Ukorzyć? Nie ma mowy. W najgorszym wypadku miała w zanadrzu kilka rozwiązań jak wyeliminować choć kilku osiłków znajdujących się w jej pobliżu. Wciąż miała jednak nadzieję, że dojdą do porozumienia bez niepotrzebnego rozlewu krwi.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Zaren Sro Sie 14, 2019 10:05 am

Wampir nigdy nie zamierzał ukrywać, że działa w przestępczości ~ to był jego cel. Nie będzie tutaj udawał przecież, że Bratva to organizacja charytatywna. Przyszedł do Esmeraldy jako kapitan Mafii i tego zamierzał się trzymać określając swoje cele bardzo jasno i najprościej jak się dało. Odmówiła jego propozycji? Ciężko się jej dziwić. Wszak była ona dobrana właśnie w taki sposób, aby dać Rudej złuzdenie wyboru, wiedząc, że i tak nie będzie chciała z niego skorzystać ~ Była ostrożna. Dobrze.
-Jestem dupkiem ~ masz rację. Czy to naprawdę takie złe? Mogłem być katem, mogłem być zwyrodnialcem który ją gwałci, niewoli i trzyma w piwnicy. Mogłem z Tobą w ogóle nie rozmawiać, moglem wyrzucić ją martwą po wszystkim, a ciało znalazłby wasz patrol na plaży któregoś pięknego wschodu słońca. Zastanów się Veronico. Uratowałem ją ~ można nawet powiedzieć, że o nią dbam na swój sposób. Nienawidzisz wampirów, ale przestań na mnie patrzeć przez ten pryzmat. Jestem tu tylko i wyłącznie dla swojej organizacji. Nie jako wampir. - No bo tak naprawdę jakie to miało znaczenie kim był? Co z tego że był Kuroiashita, co z tego, ze był wampirem krwi szlachetnej skoro jako człowiek mógłby złożyć jej dokładnie taką samą propozycję.
Prawdziwie niebezpiecznym czyniło go jednak, że nie patrzył na podziały. Miał ze sobą ludzi jak i wampiry, zjednoczonych w kodeksie Ruskiej mafii, pracujących ramię w ramię i oddających za siebie życie. To było prawdziwe niebezpieczeństwo.
-Twój wybór ~ zapomnijmy w takim razie o mojej ofercie. - Zastanawiał się chwilę, czy powinien w ogóle dać ją do telefonu czy nie, ale w końcu złożył jej obietnicę, a ten nie rzucał słów na wiatr. Honor? Nie, nic z tych rzeczy. Nazwałbym to bardziej manipulacją, malowaniem obrazu konkretnego, ale jednak dobrego wujaszka. Wiedział, że to nie będzie łatwe, ale nie było to niemożliwe, dlatego jedynie na kolejne jej uwagi uśmiechnął się pod nosem.
Zaren szczerząc zęby w uśmiechu odwrócił się od niej i uniósł do góry rękę. W tym momencie mogła usłyszeć, że broń Rosjan została odblokowana i odbezpieczona ~ Masowe Klik karabinów maszynowych czekających na kolejny ruch. Odszedł parę kroków od niej i znów się do niej odwrócił z jeszcze szerszym uśmiechem.
-Rozejrzyj się. Skinienie moich dziewiczych paluszków zdecydowanie wystarczy, żeby Cię zabić nim zrobisz jakikolwiek ruch. Przeżyjesz około pięćdziesiąt kul różnego kalibru w niecałe pięć sekund? Wątpię. Zawsze jasno oceniaj sytuację. Twoja jest szczerze mówiąc ~ chujowa. - Wampir machnął ręką znowu, tylko tym razem w dół, więc Rosjanie opuścili bronie nawet nie celując dłużej w Esmeraldę, po prostu przyglądali się całej sytuacji gdy Zaren prowadził swoje negocjacje.
-Nie strasz mnie Veronico. Jesteś groźna, ale nie na tyle groźna by mnie przestraszyć. Powiem to nie pierwszy, ale zdecydowanie ostatni raz. Nie chce Cię zabijać ani krzywdzić Twojej siostry. Bądź łaskawa przestać mnie prowokować, bo nie wysłużę się ludźmi pod moją komendą, tylko sam Cię zabije. Oczywiście nie mam honoru, więc najpierw Cię zmęczą i przytrzymają, ale ja dla własnej satysfakcji pociągnę za spust jako ostatni. - pokręcił głową i szybko dodał jedną bardzo istotną rzecz. -Jesteś inteligentną i piękną kobietą Veronico ~ Zrób użytek z tej inteligencji i zachowaj zimną krew, bo Twoje emocje przysłaniają Ci ładniejszy obrazek. Gdybym chciał Cię zabić zrobilibyśmy to nim wyszłaś z samochodu. Nie spadnie Ci włos z głowy. Masz moje, jak to nazwałaś. Gówno warte słowo nieznajomego. - uśmiechnie się do niej po czym przywoła do siebie Borysa z telefonem. Gdy wiekszy wampir wręczy Zarenowi komórkę ten tylko wybierze numer i rzuci coś w Rosyjskim.
-Daj ją, zmieniliście miejscówkę? Mhm, dobrze. - Wampir skinie do Esmeraldy, żeby sobie podeszła i wyciągnął rekę z telefonem w jej stronę ~ jeszcze tego by brakowało i żeby nosił ten telefon za nią, pff.. Napyskowała to teraz niech łaskawie ruszy te zgrabne 4 litery.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Esmeralda Czw Sie 15, 2019 12:32 pm

Mało który mafiozo był w stanie ukryć swoją działalność. Dlaczego? Z prostego powodu. Większość tych jak to już rzekliśmy – dupków od zawsze zastawiała się swoimi ludźmi, grożąc innym w biały dzień, ciemną noc, zawsze i wszędzie. Propozycje nie do odrzucenia stanowiły nie lada fundament czarnej działalności bo albo dajesz to czego się wymagano, albo żegnam czule z prezentem w postaci eleganckich betonowych butów.
- Bez urazy ale znam tylko Twoją wersję zdarzeń. Skąd mam mieć pewność, że nie zaplanowałeś tego wszystkiego. Masz jasno sprecyzowane cele. Aż dziwne, że ktoś taki jak ty mógłby zupełnie przypadkiem pomóc zbłąkanej duszy. Nie podejrzewałabym Cię o tak wspaniałomyślne odruchy. - już samo zainteresowanie się losem napadniętej dziewczyny budziło wątpliwość jeśli chodziło o szczerość wampira. Nawet jeśli mówił prawdę i tak był tutaj z powodu zwęszenia dobrego interesu, a to oznaczało, że dopóki ma nadzieję owocnej współpracy nie skrzywdzi nikogo kto mu ją zapewnia.
- Powtarzasz się z tymi wampirami co naprawdę robi się już nudne. - ile razy powtarzać, że nie nienawidzi wszystkich wampirów. Była lekarzem w akademii Crossa i kto przypadł jej w udziale do leczenia? Właśnie wampiry. Czy gdyby czuła prawdziwą, niewzruszoną niczym nienawiść, to jakim cudem odprawiłaby rytuał którego wynik zależy między innymi od żelaznej wodzy i trzymania emocji na wodzy. Tak, w jej przypadku to trudne. Duma, krnąbrność, szaleństwo, ale nie nienawiść. Bez przesady.
Nie okazała zaskoczenia kiedy zasygnalizował, że wystarczy jeden ruch dłoni a mogłaby już nie żyć. Uśmiechnęła się z drwiną mierząc wampira spojrzeniem.
Tylko na tyle Cię stać, dupku?
- Spróbuj, a się przekonasz. Pytanie tylko, czy na pewno w ten sposób chcesz zakończyć nasze negocjacje. - zabójstwo łowcy z wyższego szczebla było dla Zarena przysłowiowym strzałem w kolano, z czego zapewne zdawał sobie sprawę. Skoro już pofatygował swoje szanowne cztery litery nie mógł odejść z kwitkiem i prawdopodobnie tylko dlatego zdzierżył tak dużą dawkę kierowanych w jego stronę złośliwości.
- Nie straszę, a jedynie lojalnie informuję możliwych skutkach poniesionych działań. Gdybym chciała Cię wystraszyć przeszłabym do czynu ale żadnemu z nas nie zależy chyba na zwadzie. Ja mam coś co mogłoby okazać się przydatne, ty zaś kogoś kogo chciałabym odzyskać. - traktowała go jak równego sobie, mimo że wkurwiał swoim zachowaniem i piętrzeniem się jakby był co najmniej Szlachetnym. Tak, już dawno doszła do wniosku, że jej rozmówca nie zawdzięczał swej pozycji jedynie niebywałemu szczęściu. Był strategiem, zapewne miał też w zanadrzu coś, co z pewnością mogłoby pokonać niejednego łowcę.
- Przyjmuję Twoje słowo. Dawaj telefon. - niechętnie, ale podeszła do mężczyzny i odebrała aparat z jego kościstej prawiczej dłoni. Odeszła z powrotem w stronę samochodu, choć i tak mówiąc nawet szeptem Zaren doskonale słyszałby treść rozmowy.
- Halo, to ty? Gdzie jesteś? Nic Ci nie zrobili? Opowiedz mi wszystko nim bez wyraźnego powodu rzucę się na dupka który… którego mam teraz przed sobą. - wszystkie słowa wypowiadała w ojczystym języku który Zaren zapewne znał i rozumiał. Niestety siostra nie znała polskiego ani francuskiego a jakoś komunikować się trzeba.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Zaren Czw Sie 15, 2019 3:19 pm

Raz na zawsze chyba wypadało wyjaśnić jedną kwestie która powtarzała się już wiele razy ~ Może kule nie zrobią nic Esmeraldzie, ale wciąż było 7 wampirów na jedną łowczynie, nieważne jak silną i powinna sobie zdawać z tego sprawę, co z tego że zaszpanuje swoją umiejętnością odbijania kul jak zaraz ją zabiją. Jesteś pewna, że przy tak przytłaczającej przewadze da radę chociaż jednemu z nich? Niższe poziomy trzymały się dalej, otoczyli ją najsilniejsi z całej ekipy z Zarenem i Ivanem na czele.
-Wciąż mylisz moją pomoc z bezinteresownością. Nie wiedziałem kim jest, chciałem laleczkę na pokaz, ładna była to zwyczajnie się zainteresowałem, ale gdy dowiedziałem się kim jest całe zainteresowanie przeniosło się na Ciebie ~ powinnaś być zadowolona. - uśmiechnął się głupio i delikatnie pokręcił głową. Miał rację i tyle. Mogła nie wierzyć w jego motywy, w jego intencje, nie obchodziło go to ani trochę. Miał postawione cele i nie odejdzie bez zrobienia wszystkiego co mógł, by ich dopiąć. Faktycznie, potrzebował jej bo długo znosił złośliwości, ale w pewnym czasie nawet anielska cierpliwość ulega wyczerpaniu.
-Nie znam Twoich umiejętności, może kule przenikną przez Ciebie, może zatrzymają się jak na Rudowłosym Mesjaszu, ale jedno jest pewne. Twoja sytuacja jest to dupy. - wzruszy ramionami, skoro go tak prowokowała do strzału, to on głupi nie będzie i tego nie zrobi, bo po co? Jeszcze by się tylko zdenerwował i po co mu to było? Może i nie żywiła nienawiści do wampirów, ale on był tak samo o tym przekonanym jak ona, że on coś zrobił jej siostrzyczce. Zaufanie to bardzo krucha rzecz.
Na kolejne jej słowa raczej nie zwracał dużej uwagi, skupiał się na rozmowie telefonicznej, oczywiście nie usłyszał, że Molly zdradziła swoje położenie, ale po tej rozmowie już ich tam nie będzie bo tą rozmowę słyszał Vasily, który był poinstruowany nie przeszkadzać, w razie pomyłki przenieść do kolejnego znanego im miejsca ~ to była bardzo dobrze naoliwiona i bardzo sprawnie chodząca machina. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Nie był idiotą trzeba mu to przyznać, prawda?
Zaren cofnął się nawet o krok bo nie musiał jej podsłuchiwać, robil to Vasily, ale nawet szept byłby w stanie dojść do jego wampirzych uszu, więc to co zrobił było niczym więcej niż gestem grzecznościowym.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Esmeralda Czw Sie 15, 2019 9:18 pm

Pojawienie się na spotkaniu bez odpowiedniej ochrony było szczytem nieodpowiedzialności ze strony tak doświadczonego łowcy. Nie żyła od wczoraj, by nie wiedzieć jak kończą się podobne historie i co dzieje się z kobietami, które same przychodzą wiedzione przez ciemne zaułki. Dlatego nie okazywała strachu, nawet jeśli w małym stopniu odczuwała dyskomfort związany z tak rażącą przewagą. Tajemnicze wiadomości zwykle wiązały się z pułapką, a jeśli nie, rozmówca przychodził sam. Nie otoczony wianuszkiem pomagierów. Ale stało się. Esmeralda nie uważała się za niezniszczalną. Wręcz przeciwnie. Doskonale znała kruchość życia, jednakże w momencie kiedy chodziło o rodzinę nie było innego wyjścia jak po prostu zaryzykować. Nie dać się stłamsić i jak równy z równym wynegocjować najlepsze z możliwych rozwiązań. Pal licho, że wampir miał już z góry ustalone plany. Oboje mieli coś, czego druga strona potrzebowała więc konsensus był miejmy nadzieję tylko kwestią czasu.
- Tknij ją tylko… - wyciągnęła palec, co było swoistą groźbą. Laleczkę mógł sobie znaleźć w burdelu. Molly była młodą i jeszcze nieskażoną złem tego świata młodą kobietą. Niewinną, bez przywar jakie niestety zdążyły już na stałe przylgnąć do starszej siostry.
Powinnam pobierać opłatę za  to całe zainteresowanie. Chyba nikt w tym mieście nie znajduje się w większej dupie…
- Skoro nie znasz to niech tak pozostanie. Nie potrzebujemy kolejnych problemów. - problemem był fakt, że nie było do końca wiadome jak dalej potoczy się ta kłopotliwa sytuacja. Problemem było również realne zagrożenie wydania jej osoby radzie, ale największy stanowił dowódca, a raczej jego niesamowity wkurw gdy dowie się co tym razem odwaliła ruda. No nie, nikt nie chciałby teraz być w jej skórze. Zaręczam.
- Czy jeśli załatwię Ci to o co prosisz to czy oddasz mi siostrę i nigdy więcej się nie zobaczymy? - brzydki nie był, głupi również, ale Bratva nie była organizacją z którą chciała zawierać długofalowe znajomości. Tak czy siak skupiła się na rozmowie, obserwując otaczające je wampiry i obmyślając ewentualną drogę ewakuacji. Nie chciała żeby siostra była świadoma w jakiej sytuacji znalazła się starsza, dlatego robiła wszystko by tylko nie wzbudzić jej podejrzeń.
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Zaren Pią Sie 16, 2019 9:59 am

Mafia działa na różne sposoby, widać wybrała dobrą drogę do Esmeraldy ~ Gdyby tylko wiedzieli o dziecku, które Veronica ukrywa w Rosji to by otoczyli ją szybciej niż oficerzy NKWD swoich własnych żołnierzy by naprostować tą jakże niezręczną sytuację ~ miała szczęście, że znalazł tylko Molly.
Układ był jasny - Przynieś nam to czego chcemy, a oddamy Ci siostrę o ile w ogóle będzie chciała do Ciebie wrócić to jest punkt programu o którym Esmeralda jeszcze się nie dowiedziała, ale Zaren zamierzał wykorzystać tą przerwę w interesach zanim Esme zdobędzie to czego on chciał by zyskać przewagę taktyczną. Nie chciał rozstawać się z Molly i zaznaczy to już na samym początku.
-Jeśli dostanę to czego chce to pozwolę Ci się spotkać z Molly sam na sam, bez obecności mojej jak i moich braci. To czy do Ciebie wróci zależy tylko do niej. Masz moje słowo, że nie zrobię jej krzywdy i zorganizuje wam małe spotkanie po latach. Masz także moją obietnicę, że nie będę jej mieszał w głowie, by do Ciebie nie wróciła, a jeśli zdecyduje się wrócić i zostać znów człowiekiem przez Twoją magię cofnę się do tyłu. - Nie zupełnie ten układ polegał na "Daj papier a dostaniesz siostrę" Ten układ polegał na "daj papier a zobaczysz się z nią i pozwolisz jej wybrać swoje życie" Tak się prezentowała cała sytuacja.
-Nie chce w Tobie wroga Veronico ~ dlatego, możesz mi uwierzyć na słowo, a jeśli nie słowo to czystą logikę. Nie jestem idiotą, aby łamać dla siebie korzystny układ. Łowcy stoją mi na drodze czystki gangów. Pozbądź się ich, a nie musimy się więcej oglądać. Hiro nie musi nic wiedzieć o tej rozmowie. - Wampir uśmiechnął się do niej niczym prawdziwy demon przywołany do rozdroży by spełnić jedno życzenie w zamian za duszę ~ Tak, spełni jej życzenie, ale chciał coś w zamian. Jego żółte oczy błyszczały w mroku gdy uniósł rękę w stronę swoich towarzyszy którzy otoczyli Esmeraldę i zrobił gest przywołania. Wampiry zabezpieczyły bronie i cofnęli się za Zarena zostawiajac Esmeraldzie wolną drogę ewakuacji. Niech widzi ~ że jego motywy są w miarę szczere i może na spokojnie opuścić miejsce spotkania czy zasadzki za jaką to uważała. Nie spadł jej z głowy włos, podobnie jak Molly potwierdziła jego słowa w rozmowie telefonicznej ~ przebiegło lepiej niż się spodziewał, poza paroma złośliwościami, ale szlachetny bardzo ładnie wszystko znosił, nie wygrażał się za dużo i nie wyrzucał zabawek z wózka. Opanowany do ostatniej chwili, może trochę złośliwy, ale hej! Należało się jej. W tym momencie telefon Borysa zapikał dwa razy, a ten niczym grzeczny żołnierz pokazał wiadomość Zarenowi, na co kapitan się tylko lekko uśmiechnął.
-Widzę, że wiesz gdzie jest. Nie martw się przeniosę ją pewnie niedługo, do tego czasu będzie obstawiona każdym pierdolonym wolnym Ruskiem jakiego możesz sobie wyobrazić. Pokaż mi swoją dobrą wolę i nie próbuj niczego głupiego, bo bardzo tego nie lubię. - Cóż, nie dostała nawet zjeby za podanie lokalizacji mimo, że była przestrzeżona, żeby tego nie robić bo znów czeka ich przeprowadzka. Esme była wolna i mogła odejść, ale jeśli będzie trzeba to żołnierze będą tam dużo szybciej niż ona. ~ Układ był bardzo prosty. Nie kombinuj, a dotrzymamy warunków. Zacznij oszukiwać, a ściany tego hotelowego pokoju spłyną szkarłatną krwią.
Zaren

Zaren

Krew : Szlachetna
Znaki szczególne : Kolczyki w uszach oraz w brwi, masa tatuaży. Tatuaż na klatce piersiowej i ramionach. Tatuaż Brigadiera Rosyjskiej Bratvy na piersi.
Zawód : Windykator
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : ^
Moce : Brzydkie, ale dokładny opis w KP.


https://vampireknight.forumpl.net/t3378-zaren#72368 https://vampireknight.forumpl.net/t3395-zaren#73081

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Esmeralda Sro Sie 21, 2019 7:50 pm

Esmeralda dołożyła wszelkich starań by nikt niepowołany nie dowiedział się o sekretach mogących znacząco wpłynąć na jej „posłuszeństwo”. Mało kto był świadomy, że to właśnie dziecko stanowiło największą słabość rudowłosej. Właśnie z tego powodu odizolowała się od małej znajdując dziecku nowy dom, z dala od wszystkich niebezpieczeństw łowieckiego życia. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyła. A Molly? No cóż, lekarka nawet nie podejrzewała siostry o chęć pozostania jako niewolnica, towarzyszka, kochanka wampira. Oczami wyobraźni widziała jej przerażenie i nieodpartą chęć powrotu gdzieś w bezpieczne miejsce z dala od wampirów i ich mafijnych interesów. Oczywiście brała pod uwagę, że Zaren namiesza młodej w głowie, jednak miała szczerą nadzieję na ominięcie tej jakże kłopotliwej sytuacji. W końcu *kaszl* obiecał, no nie?
- Porozmawiam o Twojej „prośbie” ale nie obiecuję, że cokolwiek wskóram. Równie dobrze dowódca może wyrzucić mnie oknem gdy dowie się w jakiej sprawie przychodzę. - taka była prawda. Bała się tej rozmowy z góry wiedząc jak się zakończy. Vladislau nie lubił kiedy łowcy bawili się w samowolkę dając się zabić, pobić, bądź skacząc w wir walki bez jakiegokolwiek wsparcia. Już nie wspominając bardziej o lewych interesach z UWAGA ruską mafią. Tak, właśnie. Bez wątpienia dzisiejszej nocy nauczy się latać.
- Dajesz mi słowo, że kiedy otrzymasz to czego chcesz nie wydasz mnie dla przewodniczącego rady? Jesteś honorowy, przecież i Ciebie obowiązuje kodeks wampira. - rudowłosa nie była świadoma, że wypuszczono za nią list gończy, a to oznaczało, że KAŻDY wampir powinien niezwłocznie powiadomić radę. Schwytać i dostarczyć żywą lub martwą przed oblicze samego przewodniczącego. Zaren naprawdę musiał głęboko wierzyć w jej umiejętności dyplomatyczne. Ba. Może w tym całym wywiadzie doszukał się drugiego dna widząc w Esme jakąś bliższą znajomą lub kobietę do towarzystwa dla dowódcy.
- Dbaj o nią. Gdy dowiem się, że ty albo któryś z tych Twoich wolnych rusków podniósł na nią DOWOLNY palec swojego ciała to zatłukę. Masz zapewnić jej wszystko czego aktualnie potrzebuje. - nie zależało jej na tym aby siostra przetrzymywana była w zimnej i ciasnej piwnicy bez perspektyw na świat, dlatego wyjątkowo postanowiła nie dać Zarenowi powodów do niekorzystnych ruchów. W głowie wciąż kołatała myśl, by powiadomić Oświatę lub chociaż pojechać na miejsce i bez pytania tego złośliwego dupka po prostu zobaczyć się z siostrą. Zamiast tego oddała wampirowi telefon i w otworzyła drzwi swojego auta.
- Będziemy w kontakcie. - wsiadła do samochodu i gryząc się by w ostatniej chwili nie rzucić czymś obraźliwym po prostu odjechała. A mogła zabić… :/

Wszyscy zt
Esmeralda

Esmeralda
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka 0
Znaki szczególne : Burza rudych włosów, specyficzny zapach krwi (znak dla wampirów)
Zawód : Chirurg, genetyk, toksykolog. Krótko mówiąc - Lekarz / Główny Medyk Oświaty
Magia : Magia krwi (Czarny rytuał, Kontrola Krwi, Krwawe ciernie


https://vampireknight.forumpl.net/t1678-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/t1704-esmeralda-green https://vampireknight.forumpl.net/f31-posiadlosc-greenhall

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Gość Czw Lis 21, 2019 12:23 am

Jak na złość pech musiał ją dopaść akurat wtedy, gdy przejeżdżała przez jakże urocze i bezpieczne slumsy.
Jako doktorantka prowadziła gościnnie wykład z fizyki w jednej z podmiejskich szkół na południe od Yokohamy. Wkurzała ją taka robota, bo absolutnie nie miała czasu na użeranie się z licealistami, ale jak mus, to mus – w końcu uniwersytetowi się nie odmawia.
Jako że nauczała biedne i z pewnością spragnione owieczki dopiero po ich lekcjach, całość skończyła się wieczorem. Kayla postanowiła więc skrócić sobie drogę i wjechać do Yokohamy prosto od strony slumsów, aby szybciej być w domu, a nie objeżdżać dzielnicę inną drogą, często mocno zakorkowaną.
To nie mogło skończyć się dobrze. Nie, kiedy Kayla w nerwach i pośpiechu śmigała przez małe ulice niemal osiemdziesiątką, jak zawsze przekonana o swoich wybitnych umiejętnościach motoryzacyjnych. Nadal nie przyjmowała do wiadomości, że jest fatalnym kierowcą i że powinna trzyma się z daleka od wszystkiego, co ma koła.
Przy Alei Niewidzialnych na szczęście nieco zwolniła, bo zapaliła jej się w końcu lampka w głowie, że te okolice są zbyt ciasne jak na taką prędkość. Pozwoliła więc ukochanej toyotce nieco odetchnąć i ślamazarnie toczyć się przez okolicę. Gdyby nie ten chwilowy przypływ mądrości, pewnie zaraz skończyłaby jako rozmemłany placek na drodze – bo jakiś nagły, tajemniczy ruch, który wyłapała kątem oka, na tyle ją rozkojarzył, że pieprznęła w niedziałającą latarnię.
KURWA! – zaklęła mimowolnie, czując nagłe szarpnięcie. Z chwilą uderzenia natychmiast zahamowała. Jechała na tyle wolno, że oprócz nieprzyjemnego ucisku pasów nie stało jej się nic strasznego – niemniej auto na pewno ucierpiało bardziej.
Zapominając choćby o tym, aby zaciągnąć ręczny, wyskoczyła z samochodu, aby ocenić straty. Latarnia, nieco wykrzywiona, wbiła się w przednią maskę i spowodowała niemałe wgniecenie. Świetnie, kurna, świetnie. Będzie trzeba klepać, no genialnie.
Ja pierdolę, jak ja wrócę – warknęła do siebie wściekle, rozmasowując bark, w który nieprzyjemnie wrzynał się wcześniej pas.
Rozejrzała się, w nadziei, że może jakaś dobra dusza była w okolicy, aby przybyć z pomocą (i najlepiej z własnym autem). No ale, do cholery – przecież to były slumsy. Nikt normalny nie przebywał tu o tej porze.
Przypomniała sobie, że wjechała w tę nieszczęsną latarnię, bo między budynkami dojrzała jakiś podejrzany ruch. Na wszelki wypadek wróciła więc do auta i wyjęła z torebki swoją broń antywampirzą.
Kurna, dowództwo nie byłoby zadowolone, gdyby się dowiedziało, że samotnie wpakowała się w jakąś haję z wampirami. Lepiej będzie, jeśli szybko stąd zwieje.
Oparła się o wygiętą blachę swojego auta i zaczęła przeglądać telefon w poszukiwaniu numeru do pomocy drogowej. Na swoje siostry nie miała co liczyć, a Molka…
Molki już nie było. Przynajmniej chwilowo.
Byleby tylko ktokolwiek chciał przyjechać do tej pieprzonej dzielnicy i ją stąd wyciągnąć – bo choć nie było jeszcze nocy, to jednak slumsy nie zachęcały.


Ostatnio zmieniony przez Kayla dnia Sob Lis 23, 2019 6:15 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Diego Czw Lis 21, 2019 6:47 pm

Najgorszym w tym wszystkim było jedynie to, że godziny śledzenia wampirów do ich prymitywnego leża zostały pogrzebane przez Krzysztofa Hołowczyca japońskich przedmieść. Holenderka nadrabiała wiele swoim wyglądem i nawet charakterem o dziwo, ale nie potrafiła nadrobić swojej brawurowej jazdy samochodem Cinquecento.
Diego w tej chwili był z dala od miejsca zderzenia, bo znajdował się po całkiem przeciwnej stronie będąc już tak blisko zlokalizowania gniazda. Rytunowa robota, łowcy nie powinni chodzić sami na akcje, ale Mr Iglesias był jedyny w swoim rodzaju, jako jedyny z obecnego towarzystwa łowców pracował kiedyś dla Brytyjskiego wywiadu, więc akcje w pojedynkę służyły mu znacznie bardziej niż jakieś śmieszne paringi, ale no właśnie ~ będzie trzeba się przemóc. Plusem tej całej sytuacji, że niedzielnym kierowcą okazała się Kayla, to Diego w momencie zamarł, wyobrażając sobie ją nago, jak to miał w zwyczaju gdy tylko ją widział, ale bardzo szybko został przywrócony do normalności, bo wbrew twierdzeniu każdej łowczyni w oświacie, potrafił odróznić waginę od roboty, a robota zaczęła się w momencie gdy znalazła się dama w opresji! Syk, kroki i ciche warczenie, to oznaczało tylko jedno, wściekłe wampiry pozostawione same sobie. W pewnym stopniu Diego bardzo współczuł tym istotom, ale z drugiej strony był profesjonalistą, nie mógł sobie pozwolić, aby współczucie zasłaniało mu zdrowy rozsądek. Zerwał się ze swojej kryjówki bardzo szybko i znalazł się niedaleko miejsca z którego usłyszał kroki, sięgając po dwa pistolety napakowane w całość w antywampirze naboje, były to zwyczajne poziomy E, więc nic innego nie potrzebował. Ani artefaktu, ani specjalnej broni.
Ruch w cieniu i biegnące cztery stwory w miejsce zdarzenia drogowego ~ HM. Mało.
Diego nie czekał długo na reakcje ze strony Kayli i ciemną noc zagłuszyły wpierw światła wystrzeliwanych naboi z broni latynosa, a następnie huk, trzeba przyznać, że miał naprawdę sprawne rączki, bo seria z pistoletów była bardzo szybko i dosyć celna, może nie zabił dwóch celów, ale z pewnością pozbył się całkowicie jednego z nich, a drugiego ranił ~` czas był jedynym co dzieliło Diega od Kayli i zdecydowanie nie zdąży przeładować broni nim wampiry zaatakują młodą łowczynie, dwa pełnie zdrowe wampiry rzucą się w stronę młodej z zamiarem zabicia, nie były zbytnio myślące, więc wszystko zależało od niej samej, przyjmie pozycje obronną czy raczej będzie próbowała się pozbyć wampirów na odległosć? Jedno było pewne, Latynos zdecydowanie przyspieszy swoje kroki do biegu i ruszy się w jej stronę za wampirami, trzeba przyznać, jak na trzydziestolatka zapierdalał wyjątkowo szybko.
Z odległości jedynie rzucił w stronę Kayli, aby wyciągnęła broń.
-Uważaj! - ostrzeżenie i przywdzianie odzienia brązowego rycerza z perfekcyjną fryzurą.
Z każdą sekundą zmniejszał dzielący ich dystans, ale to wciąż było za daleko. Po drodze był w stanie jednak złapać zranionego wampira, na którego po prostu rzucił się całym cielskiem, powalając go na ziemię i przygwożdzając do ziemi, ale nim zdążył wyciągnąć nóż by wykończyć skurwysyna został draśnięty przez pazury w szyję z której od razu trysnęła krew ~ co oczywiście spowodowało, że wampiry które zamierzały dorwać Kayle w momencie stanęły i odwróciły się w stronę latynosa, ale tylko jeden z nich zmienił kierunek, drugi nie zamierzał zmieniać swojej strategii i szedł prosto na nią, będąc wystarczająco blisko zgiął kolana i wyskoczył w jej stronę, jeśli nic nie zrobi zostanie podobnie przygwożdzona do podłoża jak wczesniejszy wampir przez Diego, tylko ona nie miała takich szponów by wyswobodzić się bez problemu.
Wracając jednak do latynosa to po dostaniu z pazurów przekręcił się na bok i syknął z bólu, sięgając po nóż. Adrenalina ~ zapomnij o bólu, będziemy się martwić tym później. Jeden na jeden? Zatańczmy.
Diego

Diego
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Perfekcyjna fryzura od Schwarzkopf
Zawód : Łowca wampirów i kobieciarz (By Esme)
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Najpierw postaw mi obiad :v
Magia : Maska cienia(podstawa) Manipulacja cieniem (średni)


https://vampireknight.forumpl.net/t2764-diego-chavez

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Gość Sob Lis 23, 2019 8:00 pm

Nie cinquecento, to po pierwsze, tylko aygo, i nie brawurowej, tylko zrównoważonej i bezpiecznej jazdy – to po drugie. A po trzecie…
Co, do jasnej ciasnej, robił tutaj przystojny Diego Chavez, łowiecki łamacz damskich serc i od długiego czasu największy crush Kayli?!
Sama Mariposa, choć należała do Oświaty od dziecka, z powodu młodego wieku nie zdobyła jeszcze wysokiej pozycji, co wiązało się z tym, że nie mogła samotnie chadzać na misje. Rzadko też była wysyłana z doświadczonym łowcą, aby mogła poobserwować jego zmagania, przez co nie miała pojęcia, jak wyglądał styl pracy Diega. W pierwszej chwili, gdy to tylko zobaczyła, pomyślała więc, że pewnie już od jakiegoś czasu walczył dzielnie z tymi wszystkimi czterema wampirzyskami naraz, a nie że swoją udaną jazdą wymusiła na nim opuszczenie kryjówki.
Zanim jednak ujrzała Latynosa, musiała stawić czoła przynajmniej jednemu krwiopijcy, który wraz z kolegami wyłonił się zza budynków. No tak, skoro był wypadek, to zapewne jest też krew – więc głodne biedaki natychmiast postanowiły skorzystać z okazji i zjeść w końcu jakiś porządny posiłek.
Kutwa, oczywiście, że Kayla musiała mieć pecha i rozwalić samochód akurat w okolicy gniazda jakichś wampirów.
Gdy na początku zobaczyła ich liczbę, lekko ją wcięło, choć nie pozwoliła sobie na wahanie. Nigdy nie stała naprzeciwko czterech wampirów sama, nawet tych najsłabszych, niemniej ucieczka nie wchodziła w grę. Splamiłaby honor Oświaty i rodziny. Zresztą jak by się stąd wydostała bez auta?
Natychmiast wyjęła z kieszeni scyzoryk, po czym jednym ruchem rozłożyła ostrze. W drugiej dłoni ściskała paralizator, którym powinna oszołomić przynajmniej jednego z wampirów, a pozostałe…
Cóż, drugiemu musi pozwolić się ugryźć, aby artefakt mógł zadziałać. I może wtedy uda jej się coś ugrać.
Nim jednak ten plan, wymyślony w ciągu paru sekund, mógł dojść do skutku, usłyszała strzały. I jeden z czterech padł przeciwników plackiem na ziemię.
Kayla na wszelki wypadek się cofnęła, usilnie próbując wypatrzyć, kto okazał się niespodziewanym bohaterem. A kiedy w końcu dojrzała znajomą czekoladową czuprynę i tę smukłą, atletyczną sylwetkę, która należała do…
Och, Diego, co ty tu robisz! – wykrzyknęła, bo naprawdę się go tu nie spodziewała.
Rzecz jasna, teraz nie było czasu na wyjaśnienia, bo głodne stworzenia miały gdzieś, jak to, u licha, się stało, że Kay i Diego wybrali się na romantyczną randkę-niespodziankę w slumsach w tym samym momencie. Stwory ruszyły na łowczynię, to samo zresztą zrobił Diego, choć on raczej w tym momencie nie miał zamiaru jej konsumować (wait for it!). Mężczyzna powalił trzeciego z wampirów, już krwawiącego, dzięki czemu Kayli pozostało się zająć pozostałą dwójką. Bułka z masłem, prawda?
A nawet jeszcze lepiej, bo z niewiadomych przyczyn jeden z nich nagle zrobił w tył zwrot i ruszył na Latynosa. Kayla nie widziała z tej perspektywy, że jej wymarzony chłopak był akurat ranny – zresztą musiała zająć się czwartym wampirzyskiem, które było tuż, tuż.
Nie walczyła na odległość, więc musiała pozwolić mu podejść na tyle blisko, aby wampie był w zasięgu rąk. Miał szalone spojrzenie i szczerzył szeroko swoje brudne, ostre zębiska. Zdecydowanie nie myślał racjonalnie i chciał jedynie przygwoździć Kaylę, aby się w nią wgryźć. Kobieta więc mu na to pozwoliła – ale tylko po to, aby w chwili, gdy znalazła się pod jego cielskiem, przystawić mu paralizator do tętnicy na szyi i potraktować go boleśnie magiczną bronią.
Stwór zawył głośno i zaczął wierzgać kończynami, przez co Kayla również poczuła na skórze draśnięcia z jego pazurów. Nie przejmując się tym jednak, zamachnęła się drugą ręką – i wpakowała mu scyzoryk prosto w oko. Z oczodołu trysnęło białko zmieszane z krwią, a wampir przetoczył się na ziemię, chwytając się za twarz. Nim to zrobił, Kayla zdążyła jeszcze wyjąć scyzoryk, a kiedy tylko wampir przestał ją przygniatać, odturlała się i stanęła na równe nogi.
Krwiopijca powinien teraz odczuwać mocne mdłości i zawroty głowy, z pewnością nie był też w stanie zapanować nad koordynacją swoich ruchów – a do tego dochodziła jeszcze rana w miejscu, gdzie kiedyś było oko. Kto wie, może Kayli udało się wbić ostrze na tyle głęboko, że biedak już nie wstanie? W każdym razie, dzięki paralizatorowi, chwilowo nie stanowił zagrożenia.
Natychmiast pobiegła więc w stronę Diega, który walczył z pozostałą dwójką. Przez to, że i ona, i on teraz krwawili, wampiry miały lekki dysonans. Kogo zaatakować? Kogo łatwiej będzie powalić?
Krwiopijca, który nieszczęśliwie został zapewne szybko potraktowany nożem Diego, raczej nie miał zbyt wielkiego wyboru. Ostatni jednak odwrócił się w stronę Kayli i z wściekłym warknięciem rzucił się na nią, gdy tylko stanęła wystarczająco blisko. Dziewczyna zrobiła unik, choć cielsko wampira zahaczyło o jej nogi i ścięło ją na ziemię. No i masz babo placek – biała sukienka będzie cała do prania!
Kayla ścisnęła mocniej scyzoryk i napełniła go elektrycznością. Nie była co prawda zbyt silna w używaniu impulsów, ale naelektryzowane ostrze powinno sprawić wampirowi ból. Aby stwór nie dostał się tak łatwo zębiskami do jej ciała, kopnęła go z całej siły w klatkę piersiową, a następnie machnęła scyzorykiem i wbiła go w szponiastą łapę.
Tylko że wampirowi pozostawała jeszcze druga, sprawna ręka. A Kayla chwilowo nie mogła użyć paralizatora – musiała odczekać, aż broń ponownie się naładuje.
Swoją drogą, miło by było, gdyby następnym razem miała przy sobie jednak jakieś większe ostrze niż składany, kurwa, scyzoryk na grzyby.
Wampir kłapał zębiskami i wił się w stronę Kayli, wysuwając jak najdalej swój przegniły język. A łowczyni szybko się odczołgiwała. Kątem oka zerknęła, co tam u Diego. Byleby tylko tamten wampir nie zrobił nic poważnego jej obiektowi westchnień!
Trzymasz się?! – krzyknęła w jego stronę, chociaż sama nie była wcale w świetnej sytuacji. Szczuła tylko wampira małymi dawkami elektryczności, gdy wyciągał po nią łapsko, i nadal się cofała. Niestety, nie umiała porazić go prądem na tyle mocno, aby zemdlał – mogła najwyżej spowodować dyskomfort.
Wampir, który akurat zajmował się Latynosem i doprowadził do tego, że perfekcyjna fryzura od Schwarzkopf wcale nie była już tak idealna, był już ranny przez strzały, w dodatku Diego lada chwila mógł go zadźgać na śmierć nożem rzeźniczym. Stwór czuł jednak z bliska zapach krwi łowcy, co ogłupiło go do cna. Rzucał się wściekle na łowcę raz po raz, nie zwracając w ogóle uwagi na to, czy ten go ranił. Atakował jedynie swoimi zębiskami i raz nawet udało mu się wgryźć w bark Diego. Nie głęboko co prawda, choć zabolało, i najpewniej nie na długo – bo raczej otrzymał w końcu ostateczne dźgnięcie nożem i zaczął w końcu powoli tracić przytomność. Co jak co, ale wampiry E nie były zbyt wytrzymałe.

Władza nad elektrycznością – 1/3
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Diego Nie Lis 24, 2019 1:56 pm

Zrównoważonej i bezpiecznej jazdy? Nie wydaje mi się.
Oj tam zaraz łamacz serc, przecież jedyne co miał Diego to nienaganny wygląd, perfekcyjne włosy od Schwarzkopf i uśmiech, który mówi że zdecydowanie nadaje się na wakacyjną przygodę, ale poza tym? No dobra, coś w tym jednak było przez sam fakt, że Kayla nie była jedyną łowczynią, która zauważała takie szczegóły. Była zdecydowanie jeszcze jedna, która z pewnością nie będzie zadowolona z przebiegu obecnych wydarzeń, ale gdyby miał się przejmować każdą kobietą, która nie była zadowolona z jego poczynań już dawno zostałby uziemiony z żoną i dzieckiem w domu, a to NIE BYŁ JEGO STYL!
Styl pracy Diega była raczej specyficzny. Jako jeden z niewielu łowców rzadko brał udział w grupowych akcjach, ponieważ zestaw jego umiejętności jako byłego agenta MI6 był stworzony raczej do poruszania się samemu, dla niego każde towarzystwo było zbyt wielką niedogodnością przez bardzo prosty fakt. Łowcy byli uzbrojeni po zęby i nosili stroje które zdradzały ich pozycje zbyt prosto, to było dobre dla grupy szturmowej jednak zdecydowanie było to mile widziane w jego zestawie. Diego był samotnikiem, poruszał się sprawnie, poruszał się szybko i taktyka wyciągania wroga jeden po drugim była dla niego zdecydowanie bardziej owocna ~ gdy pracował w grupie to robił zupełne przeciwieństwo, zwracał na siebie jak najwięcej uwagi by odciągnąć ją od każdego innego łowcy na polu bitwy, a teraz? Teraz był sam i prawdopodobnie pozbyłby się całego gniazda bez żadnego problemu, ale huk wystraszył siedzące tam poziomy E, więc musiał zmienić strategie ~ tak jak mówiłem wcześniej, zebrał na sobie największą uwagę przez głośne wystrzały z broni palnej, a następnie przez nieplanowane draśnięcie sciągnął jeszcze jednego z nich.
Co do Kayli ~ zdecydowanie już niejednokrotnie świecił uśmiechem białych zębów i niejednokrotnie poprawiał fryzurę próbując na siebie zwrócić uwagę, ale jakoś nigdy wcześniej nie szło to dalej niż na poziomy nienagannych flirtów. Może akurat dzisiaj pięknego wieczoru szczęście dopisze mu trochę bardziej? Tym zajmiemy się jednak po całym kłopocie, który pojawił się tutaj prze brawurową jazdę panienki Mariposy.
Gdy do niego krzyknęła, to jedynie mogła zobaczyć blask jego pięknego uśmiechu, bo przecież jak to tak od  razu odpowiadać, szanujmy się! Najpierw trzeba było wzbudzić zainteresowanie przez swoją aurę tajemnicy, ale dalej to cały plan poszedł się grzecznie jebać, bo Diego przewrócony na ziemię doznał małego zadrapania, a następnie jego bark został ranny przez zębiska wampira, ale to właśnie ten moment który przegiął, goryczy pałę.. Przelał czare? Coś na pewno.
W momencie gdy wampir był zbyt zajęty pożywieniem gorącą krwią latinolovera to właśnie w tej chwili Diego był w stanie wsadzić swoje ostrze precyzyjnie. (Wait for it) Nóż przeszedł dokładnie przez gardło stwora i wypuścił szkarłatną juchę brudząc jego cały outficik, co oczywiście było niedogodnością, ale ~ laski na to lecą. Latynos po krotkiej chwili zmagania z truchłem wampira zrzucił go z siebie i podniósł się na równe nogi, kolana były trochę ugięte i trzymał się za bark, ale nie było czasu na użalanie się nad sobą i przejmowanie się raną, nie kiedy w opresji była całkiem dorodna dama.
-Hijo de puta. - warknął cicho trzymając się za bark, ale szybko ruszył do przodu w stronę Kayli walczącej z ostatnim wampirem, wiedział że przy takim natężeniu magii i oczywistej walki o pozycje słodka nowicjuszka nie wytrzyma zbyt długo, więc to właśnie tam skieruje swoje szybkie kroki Latynos i zatrzyma się w odpowiedniej odległości. Wygląda jakby sparaliżował go strach i nie mógł się ruszyć, jednak koncepcja była zupełnie inna, bo Diego w tym momencie obserwował otoczenie i poczekał aż wampir zbliży się na tyle we wściekłym skoku by znaleźć się w cieniu ~ to właśnie przypieczętuje jego los.
Dłonie Latynosa zapalą się bardzo bladym światłem, a po bladym światełku zaczną tańczyć cienie i to właśnie wtedy z pobliskiego cienia w którym znajdował się wampir wystrzelą dwa, trzymetrowe kolce wbijając się pod kątem 45 stopni od dołu w jego ciało, w prawy i lewy bok przebijając go na wylot i unieruchamiając tym samym, jednakże sparaliżowanie ruchu miało tylko piękny efekt wizualny jak Wampir zawisł bezwładnie z dwóch ogromnych cienistych kolców, które zaraz wyparowały jakby nigdy ich tu nie było, a ciało padło bezwładnie na ziemie pokryte krwią i nie tylko ~ Obrazowo można by tu opisać wypłynięcie niektórych rzeczy, ale nie psujmy romantycznego nastroju, nie?
Z bolącym barkiem i trochę mniej żwawym krokiem wpierw podszedł do wampira, który został obezwładniony wcześniej i pozostał jako jeden z żyjących i spojrzał na wijącego się pod nogami stwora, siegając za pasek po broń palną i wycelował w głowę stworzenia, nie strzelał. Czekał.
W tym momencie odwrócił się do Kayli i uśmiechnął się serdecznie.
-Wszystko w porządku? - przechylił głowę z iskierkami radości tańczącymi w jego oczach i właśnie wtedy ~ finalny strzał. Krótka, bezbolesna śmierć.

Cieniste Igły zużyto 2 z trzech ładunków.
Diego

Diego
Łowca Wampirów
Łowca Wampirów

Krew : Ludzka AB
Znaki szczególne : Perfekcyjna fryzura od Schwarzkopf
Zawód : Łowca wampirów i kobieciarz (By Esme)
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Najpierw postaw mi obiad :v
Magia : Maska cienia(podstawa) Manipulacja cieniem (średni)


https://vampireknight.forumpl.net/t2764-diego-chavez

Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Gość Sro Lis 27, 2019 11:34 pm

To, że Diego miał nienaganny wygląd, widziała niemalże każda kobieta w Oświacie, a pewnie i niejeden mężczyzna (#nohomo), jednak wszyscy zastanawiali się, czy pod tą idealną czupryną kryje się chociaż odrobina pomyślunku. Cóż, Kayla, wbrew większości opinii, miała nadzieję, że wygląd to nie wszystko, co Iglesias ma do zaoferowania – w końcu podczas ich niewinnych rozmów czy krótkich spotkań wydawało jej się, że Diego wcale nie jest taki głupi, jak go malują. Może jednak tylko udaje takiego kobieciarza?
Za zepsucie mu dnia i naruszenie stylu pracy Kayla przeprosi później. Na razie musieli uporać się z tymi wampirzymi nieborakami, które z pewnością miały gdzieś, czy naprzeciwko nich stali łowcy, czy zwykli ludzie. Gdyby nie były poziomem E, może przeanalizowałyby lepiej całą sytuację i nie rzuciły się jak głupcy na dwójkę tylko teoretycznie łatwych celów.
Właściwie, gdyby spojrzeć na tę sytuację z szerszej perspektywy, to dobrze się stało, że Kayla wjechała w słup akurat tutaj. Dzięki temu mogła w końcu zdobyć niezbędne doświadczenie i na przyszłość wiedzieć, jak zachować się w sytuacji, gdy nagle otoczą ją same poziomy E. A co!
Rzecz jasna, najpierw musiałaby się odpowiednio przygotować na taką okoliczność. Zanotowała sobie w głowie, aby od dziś nosić przy sobie jakiś większy nóż, taki, który faktycznie mógł zrobić krzywdę, a do tego miło by było, gdyby zdobyła jakiś pistolet. Chociaż kij wie, czy Oświata się na to zgodzi – w końcu miała już paralizator.
Diego wykończył szybko drugiego wampira, tego, który go pogryzł, a następnie pomógł jej z trzecim i właściwie ostatnim będącym jeszcze na siłach. Kiedy Kayla traktowała krwiopijcę niewielkimi dawkami prądu, aby nie mógł się zbliżyć na odpowiednią odległość, Latynosowi udało się zajść go od tyłu. Początkowo Kayla nie rozumiała, dlaczego Diego tylko stał i nic nie robił, miała nawet zamiar do niego krzyknąć i zapytać, czy halo, wszystko w porządku – ale na szczęście w tym momencie cielsko wampira przeszyły dziwne kolce i unieruchomiły go z pewnością w bolesnej pozycji.
Nieprzyjemna śmierć, nie ma co.
Po paru sekundach wampir padł bez życia na ziemię, tuż przed Kaylą. Dziewczyna przez moment przyglądała się truchłu z szeroko otwartymi oczami, ale szybko się otrząsnęła. Raz-dwa stanęła na nogi i zwinnie wymijając rozmemłane flaki i rozlewające się wnętrzności, podążyła w stronę Latynosa.
Diego, polowałeś tu? – zapytała w emocjach, a dosłownie sekundę po tym przestrzeń przeszył huk broni. Ostatni wampir padł martwy. – W porządku, jasne! – odpowiedziała mechanicznie, nawet się nie zastanawiając, czy faktycznie nic jej nie było. Na razie przez adrenalinę i tak nie wyczułaby bólu.
Skoro wampiry nie żyły, to teraz ważniejszy był fakt, co Diego tutaj robił.
Podbiegła do niego i stanęła tuż obok. Ośmieliła się nawet na położenie dłoni na jego ramieniu w geście przywitania – i wtedy też spostrzegła, że jest ranny. Na dłoniach wyczuła krew.
O, cholera, pogryzł cię? Mam apteczkę w samochodzie, chodź, coś na to szybko poradzimy, zanim zapach zwabi pozostałe – postanowiła od razu i pociągnęła Latynosa w stronę swojego, echem, auta.
Sama była poharatana na dekolcie i szyi przez pazury jednego z wampirów, przez co również krwawiła, ale nie zwracała na to na razie uwagi. Bardziej interesował ją stan Diego. Swoje rany łowczyni zapewne opatrzy potem, i to bardzo dokładnie, w końcu wszelkich zarazków i niebezpiecznych skaleczeń bała się jak ognia, ale… obecnie bardziej interesował ją Latynos.
Nie komentuj na razie samochodu, błagam, jeszcze nie wiem, co z tym zrobię, ale coś wymyślę – wypaliła od razu, gdy tylko znaleźli się przy wygiętej latarni i czymś, co niegdyś było piękną, bezwypadkową igłą.
Przez nerwy trochę jej zajęło otwarcie bagażnika. Kiedy w końcu ogarnęła tę niebywale trudną umiejętność, nachyliła się nad graciarnią, jaką miała z tyłu auta, i zaczęła grzebać wśród swoich rzeczy. Gdzie jest ta cholerna apteczka, do diaska…
Obecność Diega nieco onieśmielała łowczynię, co więcej – Kayli powoli opadała adrenalina, przez co sama zaczynała odczuwać pieczenie na skórze. Na nowo zaczęła się też przejmować autem. Rozwalony samochód w środku slumsów to w końcu poważny problem. Ale najpierw…
Diego.
Usiądziesz gdzieś? – zaproponowała z szerokim uśmiechem, prostując się w końcu, gdy już znalazła apteczkę. – Opatrzę ranę.

Władza nad elektrycznością – 2/3
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Aleja "Niewidzialnych" - Page 3 Empty Re: Aleja "Niewidzialnych"

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach