Świątynia Shinto

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Świątynia Shinto Empty Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Pon Lut 11, 2019 2:36 pm

Świątynia Shinto DN5zcg1

Stara, samotna świątynia shinto, którą z roku na rok odwiedza coraz mniej ludzi. W ostatnich latach było w niej więcej turystów niż wiernych. Mimo wszystko utrzymywana jest w czystości a wszelkie uszkodzenia są regularnie naprawiane. Nie zamieszkują jej mnisi, chociaż ci co jakiś czas zatrzymują się tu by odpocząć przed dalszą podróżą.
Świątynia choć pozornie opuszczona i zapomniana stanowi dom i schronienie dla pewnego jegomościa, który w takich miejscach odnajduje się dużo lepiej niż w apartamentowcach czy blokach mieszkalnych. Ma wydzieloną dla siebie kwaterę na uboczu i dopóki nikt nie narusza jego prywatności i nie zakłóca spokoju, nie ma nic przeciwko by odwiedzać przybytek. Wszelkie datki jakie zostawiane są przy ołtarzach przeznaczane są na materiały niezbędne do utrzymania świątyni w czystości i stanie nienaruszonym.

~ Miejsce zamieszkania Nagato ~
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Gość Pon Lut 11, 2019 7:28 pm

Nie miała zielonego pojęcia gdzie nogi ją pokierują. Potrzebowała chwili świętego spokoju, choć mogłoby się wydawać, że czasem ma tego aż nad to. Jej cztery ściany truły ją od środka, dlatego trzeba było się przewietrzyć. Krążąc tak po całej dzielnicy mieszkalnej, wchodząc w jakiś dziwny lasek napotkała nieźle wyglądającą świątynie. Cynthia nie była jakoś wiernie połączona z kulturą japońską, wszak pochodziła z Wielkiej Brytanii, a sama ta dziedzina średnio ją obchodziła. Chwilę stała spoglądając na nią i ciężko myśląc, czy aby do niej wejść. Po dobrej minucie zastanawiania się wampirzyca ruszyła zadek i weszła do świątyni. Była zadbana, nie wyglądała na upadłą, na prawdę to miejsce zaciekawiło niebieskowłosą, nie wiedzieć czemu. Jeśli ktokolwiek był w środku mógł zauważyć ciekawską, wysoką kobietę o nienaturalnie niebieskich włosach, spiętych w niedbałego koka, z którego uciekało kilka kosmyków włosów. Ubrana zaś była cała na czarno, ciemne jeansy z przetarciami, na stópkach wysokie trapery luźno odwiązane, czarny golf i długo po półłydkę płaszcz. Każdy jej krok coraz głębiej wydawał to coraz głośniejsze echo, aż strach było cokolwiek w środku powiedzieć, by nie ogłuchnąć. Wszystko było tak majestatyczne, że Coco, nawet z rękoma w kieszeniach płaszczu była zafascynowana jego wnętrzem na swój dziwny sposób, wszak nie odezwała się ani słowem, rozglądając się niepewnie na prawo i lewo.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Pon Lut 11, 2019 8:34 pm

Słońce z wolna chyliło się ku zachodowi a jego drażniące promienie niknęło pomiędzy nagimi gałęziami okolicznych drzew. Ruch w okolicy zaczynał zamierać, rodzice zbierali swoje pociechy z parków i placów zabaw, a ci którym nie poszczęściło się w życiu wyruszali w poszukiwaniu suchego, ciepłego kąta by spędzić noc. Nie zanosiło się na to by ktokolwiek zawitał jeszcze w progi świątyni, dlatego jak co wieczór Nagato obchodził cały przybytek w poszukiwaniu wszelkich usterek wymagających naprawy oraz brudów, które należało posprzątać. Na szczęście niewiele osób tu zagląda tak więc sprzątanie ograniczało się zwykle do zamiatania naniesionego pyłu i suchych liści. Wolno aczkolwiek bardzo dokładnie wykonywał swoją pracę na tyłach kiedy do jego uszu dotarł dźwięk dzwoneczka zawieszonego nad głównym wejściem do świątyni.
- Hai, hai... - mruknął swoim wyjątkowo niskim i beznamiętnym głosem. Nie spieszył się. Spokojnie zmiótł to co wcześniej zebrał z brukowanego dziedzińczyka na szuflę i wsypał do drewnianego kubła, który następnie opróżnił na wielką stertę suchych liści, patyków i gałęzi. Wiosną będzie musiał to spalić żeby nie uzbierała się zbyt duża góra.
Dopiero po kilku minutach boczne drzwi do budynku świątyni rozsunęły się. Wysoki, blady mężczyzna wkroczył zasuwając je za sobą. W ręku trzymał miotłę zakończoną słomianym wiechciem. Podkrążone oczy spoczęły na kobiecie, która wyglądała co najmniej jakby się zgubiła lub kompletnie nie zdawała sobie sprawy z tego gdzie się znalazła. Nie jemu jednak oceniać.
- Konbanwa. - przywitał ją choć nie brzmiało to ani miło ani uprzejmie. W zasadzie brzmiało zupełnie nijak. Bez emocji, bez wyrazu i bez żadnego nacechowania.
- Świątynię można odwiedzać do godziny osiemnastej. Jeśli to coś ważnego przyjdź jutro z samego rana. Otwieram około szóstej.
Po udzieleniu krótkiej informacji odłożył szczotkę opierając ją o ścianę i ruszył powolnym krokiem przez salę zapalając co kilka kroków świeczkę, które powoli rozświetlały pogrążoną o tej porze dnia w mroku świątynię.
Nie odrzucał jednak możliwości, że kobieta wcale nie przyszła tutaj odwiedzić przybytek sakralny. Cóż, raczej nie ma też żadnego interesu do niego, chociaż kto wie? Wyglądała dość podejrzanie, jeżeli ktoś pytałby go o zdanie. Ale nikt nie pytał tak więc zachował swoje przemyślenia dla siebie i tak jak zwykle kompletnie nie dał po sobie nic poznać.
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Gość Pon Lut 11, 2019 9:06 pm

Jej wpatrywanie się we wszystko dookoła niej trwało dłuższą chwilę, dopiero później usłyszała kroki gdzieś z boku. Spojrzała na rozsuwające się drzwi równie beznamiętnie jak on na nią całą. Zlustrowała go wzrokiem. Wysoki, szczupły, ciemne włosy. Wydawał się być taki obojętny, wokół niego krążyła jakaś zimna aura. Aż Cynthię przeszedł lekki dreszcz po plecach. Każdy jego słowo pozbawione jakiejkolwiek emocji. Dziewczyna w bezruchu, z przechyloną głową w bok, słuchała w ciszy co ma do powiedzenia, dopiero jak z powrotem spojrzy przed siebie a potem w sufit zacznie mówić. – Nie przyszłam tu w odwiedziny. Cześć. – Powiedziała równie beznamiętnie, a cześć rzucone w powietrze było nieco nieczułe, ale pewnie był przyzwyczajony do takiego zachowania wśród rówieśników, skoro sam był jak chodzące, nieczułe widmo. – Zajmujesz się tą świątynią? – Spytała beznamiętnie dalej kręcąc się w kółko i rozglądając, mając pewność, że skończyła, wbiła wzrok w mężczyznę. – Dzieci Nocy nie przeklinają takich miejsc? – Głos był ciekawy, ale bezduszny, ręce dalej miała w kieszeniach, ale teraz chociaż bezczelnie się nie rozglądała na prawo i lewo, skoro z kimś rozmawiała. Nie miała nawet pojęcia, że wygląda podejrzanie, nie była specjalnie dziwnie ubrana, tylko włosy się odróżniały i kipiły kontrastem dla jej wizerunku. Może gdyby znała jego obawy, nie wypytywałaby tak bezczelnie o jego życie. Póki co nie miała zamiaru wychodzić, będzie stać jak kołek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Pon Lut 11, 2019 9:36 pm

Krok za krokiem, powoli szedł po świeżo pastowanej drewnianej podłodze zapalając coraz więcej świeczek. Przez większość czasu więc znajdował się bokiem lub tyłem do kobiety, zupełnie ignorując jej obecność. Przekazał jej kiedy może odwiedzić świątynie jeżeli czuła taką potrzebę lub była turystką, choć nie wyglądała na typ religijnej osoby a i aparatu przy niej nigdzie nie zauważył. Szczerze mówiąc przypominała mu jedną z burzliwych nastolatków, które grupowały się w jakieś grupy czy gangi po to by kraść, demolować i rozbijać się skuterami lub innymi jednośladami. Nie jego sprawa dopóki tutaj zachowywała się jak należy.
Kiedy odpalona została ostatnia świeca, wampir zgasił długą zapałkę i gdy tylko przestała dymić wrzucił do kubła jaki przyniósł wcześniej wraz z miotłą. Nieustannie czuł obecność gościa, jednak zachowywał się jakby w jej miejscu znajdowało się wyłącznie powietrze. Zareagował dopiero w momencie usłyszenia pierwszego pytania. Ponure, podkrążone oczyska ponownie utkwiły w kształtnej postaci będąc tak samo obojętnymi jak poprzednim razem. Teraz jednakże nieco się zmieniło. Nie było tego widać na zewnątrz jednak dzięki zapalonym świecom włosy kobiety nabrały zupełnie innego odcienia. Wcześniej wydawały się niemal czarne gdyż znajdowali się w dość ciemnym wnętrzu. Paczkę zapałek powoli wsunął do kieszeni.
- Hai. - pokiwał głową odpowiadając na pierwsze pytanie. Mało tego, że się zajmował. On tutaj mieszkał, ale tego już nie raczył dodać. Po co komuś taka wiedza? Wystarczyło, że przełożony i brat wiedzieli gdzie go szukać. Z resztą i tak posiadał telefon komórkowy tak więc nawet bez znajomości adresu by sobie poradzili.
- Nie wszystkie. Większość jest obojętna. - odrzekł w kwestii przeklinania miejsc kultu. Osobiście nie spotkał się z niechęcią czy wrogością wobec shinto. Słyszał o przypadkach wampirów antychrześcijańskich i antyżydowskich jednak jego świątyni nigdy nikt nie niepokoił z podobnych pobudek.
- Jak cię wołają? - mogło zabrzmieć jak najzwyklejsze w świecie pytanie, choć pozbawione większego entuzjazmu czy prawdziwej ciekawości. Odkąd jednak zidentyfikował kolor włosów kobiety przyglądał się jej dużo uważniej, choć raczej tego nie zauważyła.
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Gość Pon Lut 11, 2019 9:58 pm

Coco była na tyle przyzwyczajona do mroku, że nawet wielce na to nie zwróciła uwagi, jaki mrok tu panuje. Albo to była kwestia wampiryzmu, kto wie. Cynthia na większość rzeczy była po prostu obojętna. Może nie tyle co obojętna, co negatywnie nastawiona, kto wie skąd ta cała nienawiść do świata i do prawie wszystkiego co chodzi. Co gorsza, im ktoś bardziej miał ją w czterech literach, tym ona bardziej brnęła w to gówno. Ten wampir był kolejną jej małą ofiarą, choć nie zapowiadało się, żeby ona była jego, ot co. Zaś wejdzie w bagno, z którego nie da się wyjść. Welcome in my life, Cynthia. Jak zapalił wszystkie świeczki, wbiła wzrok w jego twarz. Dziwne uczucie, kiedy teraz oboje na siebie spoglądali. Każdy siebie lustrował bez większego powodu. Niebieskowłosa też zbytnio nie myślała nad pytaniami, wylewała to co leży jej na języku. Pytania może były głupie, ale jak wcześniej wspomniałam, nie miała zielonego pojęcia o tutejszej religii i kulturze. Uważała jednak, że wampiry to złe duchy przeklinające z góry cały budynek, osobę czy miasto. Dla niebieskowłosej to właśnie była wspólna cecha wampirów, stąd te niecodzienne pytanie. – Rozumiem… - Odpowiedziała cicho, jakby do siebie. – Zastanawiające, robić tak ludzką rzecz… - Mówiła do siebie, ale słyszalnie dla Nieznajomego. To tak jakby wampir pracował w kawiarni. Dla niej zupełna abstrakcja. Ale widocznie nie każdy żyje w takim natłoku bijatyk, nagonek i innych negatywnych spraw jak ona.
Ocknęła się z przemyśleń kiedy ten zadał jej pytanie. Zamrugała kilka razy, wciąż nie odrywając od niego wzroku. – Coco. – Odpowiedziała krótko, dziwnie się uśmiechając, co raczej wyglądało jak wypuszczenie na chwilę pary, która się w niej gnieździła. Czuła się dziwnie, jak w klatce, nie umiała się ruszyć przód tył, jakby ktoś ją łańcuchami przykuł do podłogi. W końcu i ona się odezwała. – A ty.. Jak się nazywasz? – Banalne. Ale zabicie ciszy było czymś całkiem trudnym w obecnej sytuacji. Cynthia zahipnotyzowana straciła jakiekolwiek poczucie komunikacji. – Nie jesteś tu samotny? – Dopiero teraz zauważyła te bordowe pasemka, podkrążone oczy, kolczyki w uszach. Był interesujący. Zupełnie nie pasujący do tego miejsca.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Pon Lut 11, 2019 10:32 pm

Gdyby nie fakt, że nic go nigdy nie bawiło, uznałby odpowiedź kobiety za całkiem śmieszną. Jakże wiele wampirów uznawało najzwyklejsze w świecie czynności za coś upodlającego lub niegodnego. Jeżeli według jego gościa sprzątanie było rzeczą ludzką, to jest upokarzającą, to nie chciałby nigdy zobaczyć jej miejsca zamieszkania. Po za tym czyż takie rzeczy jak mycie się czy pranie brudnych ubrań również nie były ludzkie? Nie wyglądała na obdartego i brudnego kloszarda więc rozumiał, że od jej logiki istniały pewne wyjątki. A może najzwyczajniej w świecie nadinterpretował jej słowa, które i tak nie miały większego znaczenia.
W niemal zupełnej ciemności, będąc zawsze zwrócony do niej bokiem lub tyłem, nie mógł się jej zbyt dobrze przyjrzeć. Teraz gdy oświetlała ich łuna kilkunastu świec dostrzegał szczegóły i charakterystyczne cechy. Wzrost się zgadzał, kolor włosów również. Ilość kolczyków w uszach taka jak w notce służbowej. Nadal nie chcąc robić czegoś nie będąc absolutnie pewnym z kim ma do czynienia spytał wprost jak ją wołają. "Coco" było słowem kluczem, które otworzyło w nim pewne drzwi, których niczego niespodziewająca się kobieta nie tylko nie była świadoma, ale też nigdy nie chciałaby zobaczyć tego co skrywało się za nimi. Korzystając z momentu kiedy wampirzyca tkwiła w bezruchu, zrobił kilka kroków w jej kierunku.
- Wyjdźmy na zewnątrz. Świątynia jest zamknięta. - rzucił krótko i beznamiętnie kiedy ją wymijał. Hycel przeszedł obok niej i przekroczył próg głównych drzwi świątyni wychodząc na świeże powietrze. Nie wyglądało na to by akceptował jakikolwiek sprzeciw choć przecież w żaden sposób na nią nie naciskał ani nie próbował zmusić do podążenia za nim. Przystanął na brukowanym dziedzińcu poniżej głównych schodów.
- Nagato Hidetora. - spojrzał na nią przez ramię. Po kolejnych kilku krokach zatrzymał się i obrócił w jej kierunku czekając aż do niego zejdzie. Był cierpliwy, jego twarz nie wyrażała kompletnie żadnych emocji. Może jedynie bardzo głęboko ukryty smutek i jakiś żal, które trudno było na pierwszy rzut oka dostrzec i zidentyfikować.
- Samotność to zawsze kwestia wyboru. - był dzisiaj całkiem rozmowny jak na swoje standardy. Cierpliwie i ze spokojem odpowiadał na pytania, nawet te, które wydawały mu się po prostu nieodpowiednie. Tak, nieodpowiednie. Ponieważ nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Gość Pon Lut 11, 2019 11:46 pm

Każdy miał w sobie kapkę hipokryty. Abstrakcją było dla niej pracować jak człowiek. Rzecz jasna, dbała o siebie, ale najwyraźniej stało się to taką codziennością od setek lat, że nie zwracała uwagi na to, czy jest to ludzkie, czy wampirze. Dziewczynie nie zdarzało się pracować dla ludzi, może dlatego było to dziwne. W każdym bądź razie, dobrze, że się nie roześmiał. Coco zdecydowanie byłoby głupio, tym bardziej, że nie skontrolowała tego, że mówi coś na głos. Nie wiedziała co się z nią po części dzieje. Było tak ciemno, mrocznie, spokojnie i cicho, że zadurzyła się w tym budynku. Ta osoba była idealnym dodatkiem, wisieńką na torcie. Nie mogła się spodziewać, że tak naprawdę, mógł on sprawić jej problem.
Nie podejrzewała również, że ten próbuje ją porównać do osoby, którą w jakiś sposób się on interesuje. Lustrował ją, sprawdzał, a ona się nie domyśliła. W sumie czemu miałaby myśleć o tym, że ktoś ją ściga? Przecież wygląda nietypowo, nie raz i nie dwa zdarzało się, że ktoś częściej na niej zawieszał oko, w tym pozytywnym lub negatywnym znaczeniu. Czarnowłosy jednak nie sprawiał wrażenia osoby, która spoglądała na nią w ten czy w ten gorszy sposób, był jak powietrze, które przemknęło przez jej ciało, zabierając wszystkie potrzebne mu rzeczy. Ta aura… Taka nieznajoma. Nie drgnęła kiedy ten do niej podszedł. Ten minął ją i kazał wyjść. Chwilę jeszcze stała w bezruchu, myśląc o tym, co się właściwie tutaj dzieje. Po chwili spojrzała przez ramię, a ten już był na zewnątrz, gdzie panował półmrok. Chwiejnie poruszyła się i wyszła za nim. Jej twarz nie wykazywała żadnej emocji, dogłębnie o niej myśląc można jedynie dostrzec pewne zakłopotanie, czy zdziwienie tym co właściwie się dzieje. Była w jakimś nieznanym jej stanie. To jakaś magia, czy o co tu chodzi. Stanęła metr za nim. – Na.. Gato. – Powtórzyła jego imię i zeszła będąc teraz zaraz koło niego. Dalej zadawała sobie pytanie, co jest z tym facetem nie tak. – Myślę, że nie miałbyś problemu wtopić się w towarzystwo, ale jednak tego nie robisz. Zastanawia mnie, co Tobą kieruje. – Nie musiał odpowiadać, dziewczyna mówiła nad wyraz spokojnie jak na nią, co było zdziwieniem również dla niej. Stała obok niego, ale tak na prawdę wyglądała wyłaniającego się księżyca zza chmur. Wszystko działo się tak wolno. Jakby obecność tutaj, to miejsce, Nagato, dawał jej jakiś spokój ducha. A może to już choroba samotności, której ona niestety nie wybrała, a została jej narzucona? – Mogę się… U Ciebie zatrzymać? – Nie spojrzała na niego zadając to pytanie. Wstyd, czy zażenowanie, kto wie, jej twarz nie malowała żadnych czerwonych plam na licach. Ta cała sytuacja było mocno popieprzona, ale o dziwo, Cynthia nie chciała odchodzić w swoim kierunku. Nie była sobą, to zupełnie nie ta Coco.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Wto Lut 12, 2019 2:42 pm

Chłodny wieczorny wiatr przygnał im pod stopy tuman kurzu i kilka suchych liści. Bardzo szybko zrobiło się ciemno, słońce całkowicie zaszło za horyzont dobre kilka minut temu. Spadek temperatury był wyraźnie odczuwalny. Przy każdym słowie i oddechu w okolicy ich ust pojawiały się srebrzyste obłoki pary, które rozpływały się w poświacie bladego księżyca wyłaniającego się zza chmur.
Czarnowłosy cierpliwie czekał aż dziewczyna zejdzie po schodach i do niego podejdzie. Nie poganiał ani nie wywierał na nią żadnego nacisku. Po prostu patrzył na nią swoimi beznamiętnymi oczami. Równie dobrze mogłoby jej tam nie być, z pewnością spojrzenie wampira byłoby identyczne.
- Zadajesz wiele pytań, Coco. - z godną podziwu gracją uniknął odpowiedzi na dziwne, z jego perspektywy pytanie o to co nim kieruje. Każdą istotą rozumną, czy to człowiekiem czy wampirem, kierowało mnóstwo rzeczy jednocześnie. Każdy wybór i czyn był w jakiś sposób motywowany. Nie inaczej było w jego przypadku, choć pozornie wydawał się pozbawiony jakichkolwiek celów i motywacji.
Wyprowadził ją na plac z jednej prostej przyczyny. Miał zamiar ją pojmać i doprowadzić przed oblicze Rady. W przypadku stawiania oporu, podczas walki mogliby uszkodzić budynek i znajdujące się w jego wnętrzu antyki, a do tego nie chciał dopuścić. Starał się by jedna praca nie kolidowała z drugą. Jak na razie mu się to udawało.
Kolejne pytanie jakie padło z ust niebieskowłosej mogłoby zdziwić i wytrącić z równowagi jednak wyglądało jakby na Nagato nie zrobiło większego wrażenia. Nawet nie mrugnął, nie okazał żadnego zaskoczenia czy zdziwienia.
- Myślę, że nie masz wyboru. - sięgnął ku jej lewej dłoni swoją co w obecnych okolicznościach mogłoby się wydawać dość odważnym czynem. Poświata księżyca, zadbana i delikatnie oświetlona świątynia, dwójka wampirów, on łapie ją za rękę... Każdy mógłby ulec złudzeniu, że jest to niczym scena z miłosnego filmu. Iluzję przerwał dopiero szczęk łańcuszka i metaliczny zgrzyt zamka kajdanek, które zatrzasnęły się na nadgarstku Coco.
- Jest ktoś kto bardzo chce się z tobą spotkać, Coco. Musisz wyjaśnić kilka rzeczy, za niektóre być może odpowiedzieć.
A czy odpowie czy też nie, nie należało już do jego zmartwień. Nie posiadał kompetencji by kogokolwiek osądzać, z resztą i tak nie chciałby tego robić. Dobrze czuł się w roli narzędzia, jego zadania były proste i nie wymagały zbyt wielu kontaktów z innymi. Jeżeli Coco nie stawi mu oporu, Nagato sięgnie po jej drugą dłoń, którą również skuje. Nieprzyjemny chłód kajdanek to jedno, na pewno mogła poczuć, że uniemożliwią jej one użycie jakiejkolwiek nadprzyrodzonej mocy.
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Gość Wto Lut 12, 2019 5:52 pm

Księżyc idealnie świecił na ich twarze, rozjarzony swoim blaskiem dawał lekką poświatę. Można powiedzieć, że krajobraz jak z bajki. Wiatr lekko rozwiewał jej niedbale ułożonego koka, z którego coraz więcej kosmyków padało na jej twarz. Delikatne włosy otulały jej twarzyczkę, nic nie wskazywało na to, co się mogło stać. Było po prostu tak cicho, tak spokojnie, bez wrzasków, przezwisk i agresji. Sentymentalne otoczenie i atmosfera nie wróżyły takiego obrotu spraw.
- Taka już moja natura, Nagato. Piekło tak blisko. – Powiedziała cicho, właściwie, nie spodziewała się większej odpowiedzi. Czarnowłosy nie był wylewny. Zachowywał się jakby jej tu nie było. O dziwo, nie przeszkadzało jej to wielce, chociaż każde jego słowo była jak mała, niewidoczna igła w serce. Szorstkie słowa, pozbawione uczuć, Cynthia stała się wiatrem, stopiła się w atmosferę, ale chyba tak powinno być. Nie chciała na niego naciskać, mogłoby to tylko zepsuć całą tą rozmowę, która o dziwo, kleiła się dobrze.
Nie odpowiedziała. Odpowiedź… Cóż, zaskoczyła i nawet uśmiechnęła się delikatnie do siebie, spuszczając głowę w dół, wbijając wzrok w swoje buty. Nie zareagowała, kiedy ten sięgnął po jej lewą dłoń. Stała nieruchomo, dopiero czując na nadgarstku zimny metal, który częściowo pozbawia ją mocy, zrozumiała co się dzieje. Spojrzała na niego. Uniosła głowę i z uśmiechem na ustach wpatrywała się w jego twarz. – Więc to o to chodzi. – Wypuściła powietrze z ust, co równało się z cichym zaśmianiem się sekundowym z całej tej sytuacji. Znów spojrzała w księżyc. – I pomyśleć, że sama wepchałam się w paszczę lwa. – Zamknie oczy i bez oporu da skuć drugą dłoń. Próbowała między dłońmi przepuścić wiązkę elektronicznej energii. Dlatego przez chwilę stała i wpatrywała się w dłonie. Nadaremno. Zamknęła się sama w klatce, o której nie miała zielonego pojęcia, wchodząc do tej świątyni. – Jestem ciekawa kto chce się ze mną spotkać. Od razu zabierasz mnie na szubienicę? – Zapytała się go cicho, znów wbijając wzrok w jego postać. Oczy nie były smutne, na twarzy malował się niezgrabny, ale delikatny uśmiech. Sylwetka była lekko przygarbiona, a kosmyki włosów powiewały na wietrze. Nie miała mu tego za złe, dawno powinna zostać złapana, na darmo, skoro sama wplątała się w to bagno. Nie było kogo oskarżać, tylko samemu pluć sobie w brodę.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Wto Lut 12, 2019 7:34 pm

Każdy zmagał się ze swoją naturą w większym lub mniejszym stopniu. Najwyraźniej jedną z cech jego niespodziewanego gościa było zadawanie wielu pytań, zwłaszcza nieodpowiednich. Czy miał jej to za złe? Nie. Niezależnie od tego czy ktoś zasypywał go pytaniami, ubliżał mu albo był natarczywy, reagował dokładnie taką samą obojętnością. Słowa kierowane w jego kierunku były jak kamienie wrzucane do strumienia. Czy robią one na wodzie jakiekolwiek wrażenie? Nie, prąd po prostu zaczyna je opływać zupełnie jakby nigdy ich tam nie było. Nagato był własnie takim powoli płynącym strumieniem, świadomie ignorującym większość czynników po drodze i zgrabnie omijającym wszelkie przeszkody terenowe.
- Hai. - potwierdził bez ogródek. Czy wepchnęła się w paszczę lwa? Trudno nazwać go lwem a jego świątynie paszczą. Każdy mógł tutaj wejść poruszony pięknem architektury lub będąc po prostu zaciekawionym. Tylko kaprys losu sprawił, że padło właśnie na nią. Tak czy inaczej nie czuł żalu, smutku czy wyrzutów sumienia z powodu pojmania jej. Takie odruchy od dawna były w nim martwe. On po prostu wykonywał swoją pracę, najlepiej jak potrafił. Niezależnie od okoliczności.
- Nie. - pokręcił przecząco głową - Zaczekasz aż przyślą kogoś kto zabierze cię na przesłuchanie. Nie wiem co stanie się z tobą po tym. - odpowiedział zgodnie z prawdą. Nie miał pojęcia co będzie z niebieskowłosą po przesłuchaniu. Wszystko zależało od tego czy będzie współpracować oraz jak duże były jej przewinienia względem wampirzego społeczeństwa. Jeżeli Rada uzna to za stosowne czeka ją śmierć. Jeśli nie, z pewnością znajdą jakąś inna adekwatną do zbrodni karę.  
- Chodź. Nie możesz zostać tutaj. - wskazał ręką kierunek w jakim miała podążyć. Jeżeli dziewczyna ruszy, hycel będzie spokojnie szedł dwa kroki za nią. Dopóki nie stawiała oporu nie stosował wobec niej środków przymusu bezpośredniego, co nie znaczyło, że tego nie potrafił. Z taką samą obojętnością potrafił łamać kości i robić wiele innych bolesnych rzeczy.
Prowadził ją w kierunku jednej z niewielkich, tradycyjnych chatek. Bardzo małe domki z drewna pełniły różne role, jedne były schowkami drugie miały jeszcze inne przeznaczenie. Ten, do którego prowadził pojmaną był pusty. W środku znajdowała się tylko prosta, drewniana ława, na której można było usiąść.
- Zaczekasz tutaj. - wskaże jej mebel. Następne co zrobi to rozpali lampę wiszącą wewnątrz oraz dwa papierowe lampiony przed wejściem. Kiedy będzie już jasno wyjmie z kieszeni telefon i na jego klawiaturze wystuka wiadomość do swoich przełożonych. Nie tracił jednak na czujności. To, że dziewczyna jak do tej pory nie stawiała oporu nie oznaczało, że się to nie zmieni. W każdej chwili gotów był sięgnąć po broń i posłać jej usypiający strzał. Nigdy nie odwracał się do niej plecami, ponad to nie tracił z oczu na dłużej niż mrugnięcie okiem.
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Gość Wto Lut 12, 2019 8:08 pm

- Rozumiem. – Odpowie krótko. Kto wie, czy był lwem, kto wie, czy ta świątynia była paszczą. Sama wepchała się w problemy i zapewne sama za nie odpowie. Święta nie była. To trzeba przyznać. Ale czy zrobiła coś godnego kary śmierci? Nie miała zielonego pojęcia. Czy Rada zajmowała się morderstwami łowców, czy podpaleniem budynków? A może pokręciła się wokół tego towarzystwa, które uważane było za nie takie i odpowie teraz łbem. Była zbyt rozpoznawalna, na to wychodzi, drugiej takiej jak ona szukać mogłoby się latami. Tym czasem nieuchwytna dotąd Coco dała złapać się sama. Sama wpadła w swoje sidła. Jakie to było słabe.
- Czyli tylko łapiesz tego, kogo potrzeba. Nie zginę z Twoich rąk. – W sumie głośno myślała. Chociaż, nie wiedziała jaki symbol miałby znaczyć śmierć z jego własnych rąk, mówiła co jej na język przyszło. Było tak melancholijnie i spokojnie, że słowa wylewały się same z ust, dwa razy nie myśląc co się mówi. Bredziła? Raczej nie. Jej głos był opanowany, delikatny i nieco smutny. Twarz nie mówiła nic, ani jedna łza nie przepłynęła delikatnej skóry nie policzku. Może gdyby to nie był Nagato, dałaby radę uciec? Nie oparła się w żadnym stopniu temu co on robił. Aż zakręciło jej się w głowie.
Spojrzała na jego rękę, która mówiła gdzie ma zacząć iść. Mrugnęła kilka razy, by wpaść z powrotem w ton rozmowy, najwyraźniej zabujała chwilę w obłokach. Skinęła głową potwierdzająco i wolnym krokiem ruszyła tam, gdzie ten polecił. Nie spoglądała się za siebie, mogłoby to być źle odebrane. Lekko chwiejnie, na boki, przygarbiona, spoglądająca w ścieżkę wampirzyca szła w stronę chatek. Westchnęła kiedy zobaczyła gdzie musiała przesiadywać. Aż doceniła siłę swojego łóżka, na którym zapewne leżała teraz Ness i słodko drzemała. Weszła do środka zostawiając za sobą Czarnowłosego. Klapnęła ciężko na ławkę. – Aż do usranej śmierci. – Powiedziała cicho do siebie pochylając się w pozycji siedzącej. Nogi miała lekko rozszerzone, łokcie oparte na kolanach, a swój wzrok wbiła w ziemię. Mimo, że była zakuta, udało jej się, choć pewnie wyglądało to komicznie, zdjąć gumkę ze swoich włosów. Opadły jej one na ramiona, plecy i pewnie końcówki ułożyły się na ławce. Znów pochylając się, zakryła się nieświadomie burzą włosów. Krople łez zaczynały kapać na grunt. Mimo próby powstrzymania ich silną wolą a później palcami, nie zdołała zatrzymać i zamknąć w ryzach swoich emocji. – Cholera, czemu płaczesz, Cynthia. – Wymamrotała do siebie w swoim rodowitym, angielskim języku. Nie podnosiła głowy, nie w tym stanie, nie spojrzy na Nagato. Nawet jeśli będzie kazał jej unieść łeb, myśląc, że ta coś knuje.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Wto Lut 12, 2019 9:08 pm

Wibracja w kieszeni oznaczała, że otrzymał odpowiedź od Przewodniczącego na swój krótki meldunek. Sięgnął więc po telefon i przebiegł wzrokiem po dwukolorowym ekranie. Pozwolił sobie na krótkie westchnięcie. To co przeczytał oznaczało, że musiał odłożyć dzisiejsze porządki w świątyni na inny termin. Cóż, służba nie drużba. Skoro życzono sobie by osobiście dostarczył podejrzaną do Golgoty nie miał wielkiego wyboru jak tylko wykonać polecenie.
- Yare, yare... - rozpoczynając dzień nie spodziewał się, że będzie miał tyle pracy. Nie przeszkadzało mu to, jednak na pewno będzie musiał nadłożyć sporo godzin żeby zrobić wszystko to co sobie zaplanował. Tak już po prostu było gdy pracowało się jako Hycel.
Obserwując niebieskowłosą odniósł wrażenie, że pojmanie wyraźnie ją podłamało i wdeptało jej ducha w ziemię. Czy było mu jej żal? Ani trochę. Nikogo nie ściga się za przeprowadzanie staruszek przez ulicę. A tak kto wie? Może wyrok będzie łaskawy i kobieta dostanie szansę na poprawę swojego życia? To już nie jego sprawa i zmartwienie.
Sięgnął po pistolet, który wycelował w ramię wampirzycy i posłał jej pocisk z końską dawką środka usypiającego. Skoro miał ją przetransportować na taki dystans musiał zadbać o spokojny przebieg całej akcji. Odczekał kilka dłuższych chwil i mając już pewność, że substancja zadziałała jak powinna zabezpieczył broń i odłożył do kabury. Wyniósł bezwładne ciało na zewnątrz i położył na bruku. Jakby nigdy nic zgasił lampy, które jeszcze chwilę temu rozpalał. Obszedł też cały przybytek sprawdzając czy wszystko jest zabezpieczone jak należy, po czym powrócił do pojmanej i zabezpieczył ją swoją mocą, zamykając w szklanej trumnie. Ciężka bryła uniosła się zgodnie z jego życzeniem i podążała za nim krok w krok kiedy opuszczał teren świątyni.

[z/t + Coco]
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Pon Sie 26, 2019 6:54 pm

To był naprawdę męczący dzień dla samotnego Hycla. Rutynowy patrol, który miał nadzieję połączyć ze zbieraniem nadmorskich ziół zakończył się nie tylko tym, że niewiele roślin zebrał ale i koniecznością walki z tajemniczym jegomościem o niecodziennych gabarytach. Chociaż walka to zbyt duże słowo, tak naprawdę Nagato nie włożył zbyt wiele wysiłku w to aby udaremnić człowiekowi napaść jaką planował w stosunku do dziecka, które właśnie niósł na ramieniu niczym lalkę. Może to zasługa wyszkolenia choć dużo bardziej prawdopodobne było to, że zwyczajnie zaskoczył przestępcę i nie dał zbyt wiele pola do manewru. To musiało się tak skończyć. Sumienie miał jednak czyste, proponował mu dobrowolne oddanie się w ręce władz, ten, jak można się domyślić, nie skorzystał ze szczodrej oferty wampira.
Tak czy inaczej, mając już wszystkie formalności za sobą a więzień został zabezpieczony w celi na Golgocie, zamaskowany mógł wreszcie zająć się poszkodowaną. Nie była jakoś poważnie ranna, jednak szybka utrata krwi pozbawiła ją przytomności. Powinna wyjść z tego bez szwanku i prawdopodobnie nie pozostaną jej nawet blizny po spotkaniu z dziwnym łowcą i jego wielkim kotem. Nie mając innego pomysłu skierował swe kroki do świątyni jaką zamieszkiwał. Tam, w jednym z małych i pustych domków ułożył nieprzytomną na drewnianej ławie. Zostawił ją na chwilę, po to by wrócić z przygotowanym z tkanin miękkim posłaniem, na którym ją ułożył. Prócz tego zabrał ze sobą miskę z przegotowaną wodą, kilka czystych szmatek oraz skrzyneczkę wypełnioną własnej roboty lekarstwami, maściami i naparami. Powoli i starannie zaczął zmoczoną w wodzie tkaniną oczyszczać rany dziewczyny, które zaczynały się już goić za sprawą wampirzej regeneracji. Maść jakie w nie przy okazji wcierał miała ostry, wwiercający się w nozdrza ziołowy zapach.
Pierwsze co zobaczy Clarie po otwarciu oczu to klęczący przy niej Nagato, teraz już bez maski, który oczyszcza jej poranione stopy i zadrapanie pozostawione przez kota i smaruje ją zieloną, pachnąca maścią.
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Gość Wto Sie 27, 2019 8:27 am

Gdzie indziej mógł ponieść Yoshiho wiatr, a niżeli do dobrze znanej je świątyni gdzie pomieszkiwał Nagato, przy okazji zajmując się nią. Krążenie wokół uliczek miasta nie do końca jej się podobała, a samotność powoli zaczęła doskwierać nawet tych najbardziej aspołecznych, chociaż to wątpliwe, że ona do nich należała. Krótkowłosa tak jak Nagato, była zamknięta w sobie i małomówna, temu tak bardzo lubiła z nim spędzać czas, nawet na siedzeniu i milczeniu. Cisza między nimi była kojąca i nadwyraz przez Yoshiho ceniona, kiedy na co dzień musi słuchać gwaru miasta. Właściwie, dlaczego by mu nie uprzykrzyć życia i nie wprowadzić się tutaj? To był temat do obgadania.
Do jej nozdrzy powoli zaczął docierać zapach maści ziołowych. Czyli ktoś jest ranny. Dziewczyna przyspieszyła kroku, i pewnie było już ją słychać w środku, bowiem obie katany zaplecione na plecach Yoshi stukały o siebie, a betonowe klocki przed świątynią nie były najlepszym terenem do cichego przemieszczania się. Poruszała się w stronę zapachu i tak oto w drzwiach małego, pustego drewnianego domku stanęła nie kto inny jak ona.
- Nagato? – Odezwała się dość spokojnym głosem, ale można w nim było wyczuć lekkie zaniepokojenie całą sytuacją. Młoda wampirzyca leżała przed nimi cała zmasakrowana, choć rany widocznie się już goiły. Położyła dłoń na jego ramieniu. – Nic Ci się nie stało? – I tylko tyle była w danej chwili z siebie wydusić. Zaczynała ją dręczyć niewiedza, czym Nagato zajmował się na co dzień, i czemu ona nic o tym nie wie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Sob Sie 31, 2019 6:30 pm

Blask lampy rozświetlał niewielką, drewnianą chatkę i wylewał się na zewnątrz przez małe okienko i rozsunięte drzwi. Ciepły, letni wiatr roznosił po okolicy intensywny, ziołowy zapach maści jaką Hycel wcierał starannie w zranione miejsca na drobnym ciele nastoletniej wampirzycy. Chwilę wcześniej bardzo dokładnie oczyścił rany źródlaną wodą zmieszaną z kilkoma egzotycznymi kwiatami mającymi właściwości odkażające. Ślady na stopach i te wyżej, na udach, powinny niedługo zasklepić się nie pozostawiając widocznych śladów na młodej skórze. Nie pozostało mu nic innego jak tylko porządnie zabandażować dolne kończyny dziewczynki i poczekać aż się obudzi aby podać coś do zaspokojenia głodu, który niewątpliwie mocno da się jej we znaki po otworzeniu powiek. Podczas tak sporej utraty krwi nie było to nic niezwykłego.
Kroki dochodzące z dziedzińca usłyszał na długo zanim poczuł zapach zbliżającej się osoby. Mocny zapach ziół wypełniający ciasną przestrzeń skutecznie tłumił wszelkie inne, dochodzące do wrażliwego nosa zapachy.
- To ja. - odpowiedział beznamiętnie i nie odwracając się do przybysza. Zajmował się w tej chwili owijaniem białym bandażem stopy rannej leżącej na drewnianej ławeczce wyłożonej miękkim posłaniem. W absolutnej ciszy i skupieniu oddawał się owej czynności i dopiero gdy skończył, wstał prostując się i powoli odwracając w kierunku otwartych drzwi. Jego podkrążone oczy, pozbawione emocji czy choćby krztyny radości utkwiły w kobiecie jaka przed nim stała.
- A powinno? - pytanie było z jego perspektywy dziwne jednakże, jak zwykle nie dał po sobie poznać czegokolwiek. Jego blada, zmęczona twarz nie wyrażała nic szczególnego. Choć dziś wyjątkowo, był naprawdę zmęczony i tak trudno było odróżnić ten stan od jego typowego wyglądu i zachowania. Czy poznał kto odwiedził progi zamieszkiwanej przez niego świątyni? Niewątpliwie, wszak miał bardzo dobrą pamięć, nawet jak na wampira, które są przecież długowieczne. Zareagował na od dawna nie widzianą znajomą tak jak można by się tego spodziewać - bez emocji i chłodno.
Wykonał gest ręką zapraszający kobietę do tego by przeszła z nim dalej, w kierunku głównego budynku. Przed wyjściem, Hycel upewnił się jeszcze czy jego pacjentka ma się dobrze, po czym wyszedł z domku powoli zasuwając za sobą drzwi. Dziewczyna powinna odpocząć w spokoju i mieć czas na zregenerowanie się.
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Gość Nie Wrz 01, 2019 9:58 pm

Yoshiho doskonale wiedziała, że dla Nagato nie będzie tajemnicą kto zaraz zajdzie go zza pleców. Zdawała sobie sprawę jaki czujny z niego jest wampir, jej obecność nie mogła przejść mu bokiem. Z każdym jej krokiem przecież katany skrzypiały i stukały o siebie, buty na twardej podeszwie odbijały echem jej długie kroki, to nie mogło umknąć jego uwadze, dlatego nie było dziwne to, że nie podskoczył na jej dotyk.
Ziołowa maść, którą smarował ciało młodej wampirzycy, dawał znaki swoim ostrym zapachem, drażnił nozdrza wampirzycy, na tyle, by zakryła ona swój czuły nos rękawem swojej bomberki. Nie odpowiedziała mu na jego słowa. Rzecz jasna, był na czymś mocno skupiony a ta nie zwykła przeszkadzać komuś tylko dla chwili zainteresowania. Chociaż od Nagato ciężko uprosić się o jakąkolwiek atencję, od kiedy pamiętała, od najmłodszych lat zaraz po przebudzeniu, wampir był stonowanym, zimnym osobnikiem. Nie był skory do wylewnych rozmów, o ile w ogóle rozmowę zaczął. Był perfekcjonistą i wiele nauczył młodą wampirzycę. Mimo dość cienkiej relacji, byli w miarę do siebie podobni, ona nigdy nie oczekiwała od niego więcej. Czarnowłosa nie była również z tych wylewnych i zawsze spokojny ale stanowczy charakter Nagato jej pasował. Mogła spokojnie się przy nim skupić, wiedząc, że ten nigdy nie wyprowadzi jej z równowagi. Doszła do momentu, kiedy zaczęła traktować go jak brata, chociaż nigdy nie pytała jak to jest z jego strony, po prostu nie wypadało.
- Takie pytanie nie powinno opuścić Twoich ust, Nagato. – Pomachała spokojnie głową na boki, doskonale wiedział, że ta nie chciała by cokolwiek mu się stało. Próbowała troszczyć się o niego, na swój własny, dość spokojny i chłodny sposób, choć on nigdy tego nie potrzebował tak naprawdę. Jednak miała nadzieję, że ten zawsze ma gdzieś w tyle głowy, że mógł spokojnie na nią liczyć.
Cofnęła się z przejścia. Nie pchała się wcześniej bowiem do drewnianego domku,  w końcu i on i ona cenili sobie swoją przestrzeń osobistą. Poza tym zajmowała naprawdę spore miejsca ze swoimi katanami na plecach. Lustrowała ruchy długowłosego, sprawdzał co z poszkodowaną jeszcze przed wyjściem, aż nie przesunął drzwi. To i tak dość czułe jak na niego. Ruszyła potem za nim, tam gdzie wskazał ruchem ręki. Trzymała się jakiś metr za nim. W końcu nie wypadało przodować na nie swoim terenie.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Pon Wrz 02, 2019 10:36 pm

Straszny ruch miał ostatnio w świątyni, naprawdę. Odwiedzało go tutaj coraz więcej osób, jedne bardziej inne mniej przyjaźnie nastawione. W każdym razie nie miałby nic przeciwko większej ilości odwiedzających o ile byliby to faktyczni wierni lub turyści. Tacy przynajmniej wrzucają podczas wizyty parę groszy do urny na datki lub też kupują pamiątki, ewentualnie jakieś ziołowe specyfiki jego wyrobu. Z czegoś przecież musiał utrzymać cały przybytek, który wcale nie należał do małych. Niestety, zdecydowana większość wizyt ostatnio to, o dziwo, wizyty towarzyskie. O dziwo, gdyż Hycel zdecydowanie nie należał do towarzyskich osób, które posiadają grono przyjaciół. Wolał samotny tryb życia i wchodził w interakcję z innymi wyłącznie wtedy kiedy było to konieczne. Tymczasem ku jego autentycznemu zdziwieniu, coraz więcej istot zaczynało traktować go jak swojego przyjaciela lub znajomego, którego warto odwiedzić by zamienić kilka słów. Cóż... było to dla Nagato niecodzienne i odrobinę krępujące. Musiał często robić dobrą minę do złej gry, gdyż dzielił czas jaki powinien poświęcić na swoje obowiązki, po to aby nie sprawić komuś zbędnej przykrości. Choć wyglądał na nieprzyjemnego jegomościa, tak naprawdę nigdy nie chciał by z jego powodu było komuś źle. I właśnie przez to tak często się przepracowywał. Czas "stracony" na innych musiał nadgonić bo przecież nikt za niego nie wykona pracy.
- Nosisz miecze na plecach. - stwierdzenie, nie pytanie. Chociaż szedł dwa kroki przed swoją byłą uczennicą zdążył się jej przyjrzeć całkiem dobrze. Krótki moment gdy wymijał ją w drzwiach drewnianego domku wystarczył jego wprawnemu oku by wyłapać najistotniejsze szczegóły.
- Nie tego Cię uczyłem. - nie brzmiało to jak zarzut lecz zwykłe stwierdzenie faktu. Miała przecież pełne prawo zignorować każdą jedną rzecz jaką swego czasu jej przekazał. To, że przez pewien czas był jej sensei nie oznaczało, że musiała go słuchać i stosować się do jego nauk, prawda? Noszenie mieczy na plecach było głupie, niewygodne i pozbawione sensu gdyby ktoś spytał go opinię. Ale nie zapytał dlatego nie ciągnął tego tematu dalej. Kim był żeby narzucać komukolwiek w jaki sposób ma się nosić, nawet jakby w jego własnych oczach wydawało się to kompletnym absurdem.
- Musisz mi jeszcze chwilę wybaczyć.
Powolnym krokiem przeszli przez cały główny dziedziniec jednakże tuż przed schodami wiodącymi do centralnego budynku z kaplicą poświęconą bogini Inari, Hycel skręcił w prawo. Nie było potrzeby aby przeprowadzać gościa przez cały kompleks, dlatego też skierował swe kroki do bocznego wejścia, prowadzącego bezpośrednio do kwater mieszkalnych.
- Potrzeba będzie jej krwi. - w zasadzie nie wiedział dlaczego wyjaśniał Yoshiho cokolwiek, to było do niego niepodobne nawet jeśli wyraził się w typowy dla siebie, oszczędny sposób. Zapominając na moment o swej towarzyszce przeszedł przez korytarz, wszedł do kwatery jaką zajmował a konkretniej do jej małej kuchenki gdzie z niewielkiej lodóweczki wyjął plastikową torbę pełną krwi. Wyglądała jak jedna z tych jakie zobaczyć można w bankach krwi i centrach krwiodawstwa. Chwilę zapatrzył się na białą etykietę czytając wypisane na niej znaki, by upewnić się, że nie poda młodej wampirzycy coś czego nie powinien.
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Gość Wto Wrz 10, 2019 12:08 am

Właściwie Yoshi nie była jedną z tych co chciałaby mu specjalnie zakłócać spokój w jego własnej świątyni. Być może nawet nie zdawała sobie sprawy z tego ile wysiłku kosztuje go codzienne zajmowanie się tak dużym obiektem, który rozdzielał się na jeszcze kilka innych małych domków wśród epicentrum tego najważniejszego. Gdyby może tez wiedziała, że Nagato czuje niepokój, kiedy znajomi bądź nie wpadają w odwiedziny nie posunęłaby się do takiego kroku, wszak Yoshiho nie należy do osób, które w naturze lubią się narzucać. Niestety, z niewiedzy, kolejna osoba zajmowała dzisiaj czas długowłosego wampira. Na jej szczęście jej byt jemu nie przeszkadzał w obowiązkach, wciąż zachowywał się naturalnie, pewnie weźmie się za swoje obowiązki a ona będzie stała obok i wypuszczała pojedyncze słowa z ust, bo tak zwykle wyglądała ich konwersacja.
Skrzywiła głowę na bok, kiedy rzucił zdaniem o jej mieczach na plecach. Faktycznie, tak nosiła, od niedawna, czyżby nie widzieli się tak długo? Dziewczyna od tamtego czasu poznawała już więcej technik posługiwania się nie tylko bronią białą, ale też i palną, musiała na to wszystko znaleźć miejsce na ciele, plecy były do tego czasu niewykorzystane. – Masz rację. Nie należę do tych co trzymają się ściśle schematów. – Właściwie nie musiała się mu tłumaczyć. Ten jej właściwie nic nie zarzucał, tylko stwierdzał proste fakty, czemu to w takim razie zabrzmiało jak atak na jej osobę? Nie wyglądał na niezadowolonego z tej sytuacji, a jednak jakby jakaś niteczka najmniejsza, składająca się z wielkiego sznura jakby pękła między nimi. Przynajmniej tak do odczuła Czarnowłosa, wszak nie dała sobie na zewnątrz poznać, że coś mogłoby być nie tak, jej twarz malowała się wciąż kamiennym spokojem. Skinęła głową potwierdzająco, kiedy ten poprosił ją o chwilę cierpliwości. Właściwie nie wiedziała też, czy miała się za nim kierować, ale na chłodny rozum, nie zabronił jej tego. Dlatego też wolnym krokiem ruszyła za większym od niej wampirem. Najwyraźniej nie było w tym większego problemu, nie zwrócił jej karcąco uwagi na to, że stąpa po nie swoim terenie niezaproszona. Skierowali swoje kroki do jakiegoś miejsca, które wyglądało jak teren mieszkalny. Ten obiekt był naprawdę spory, jak mogła zapanować nad nim jedna osoba. Uniosła w zdziwieniu brew, kiedy znów zaczął mówić o dziewczynie, która leżała parę domków dalej. – Kim ona właściwie jest? Od kiedy ratujesz losowych wampirów? – Zdała kilka pytań, które brzmiały lodowato. Mimo, że brzmiały dość ostro, to nie to miała na celu kruczowłosa, jej głos po prostu tak brzmiał, a ona nie potrafiła wpleść w niego żadnych emocji, chociaż to pewnie dla niego dość zrozumiałe, on sam mówił do niej tak samo. Znali się dobrze, ale to nie znaczyło, że on był zdolny wobec niej do jakichkolwiek zwierzeń, ale może jednak… - Nagato, co ty przede mną ukrywasz? – Zdołała tylko tyle wydusić z siebie, kiedy on czytał etykietę z tyłu plastikowej torebki z krwią. Można było usłyszeć lekkie załamanie w jej głosie, jak gdyby odebrało jej jedne pytanie całą energię. Postawa jej ciała jednak była nienaruszona, wciąż z dłońmi schowanymi w kieszenie bomberki wpatrywała się na wampira.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Nie Wrz 15, 2019 3:00 pm

Hycel kiwnął tylko głową nie wypowiadając już słowa na temat tego w jaki sposób jego była uczennica nosi miecze. Zawsze wydawała mu się dość rozsądną i trzeźwo myślącą osobą, ale jak widać i ona uległa efekciarskiej, współczesnej modzie, która niestety z praktycznością nie miała wiele wspólnego. Nie było to jego sprawą dlatego nie komentował, nie był już jej sensei tak więc nie powinno obchodzić go w jaki sposób Yoshiho używa swojego oręża. Jeżeli przedkładała modę wziętą z komiksów czy telewizji nad praktyczne zastosowania, to przecież jej wybór. Jeżeli jego uwagę odebrała jako atak to trudno, nie miał przecież zamiaru jej obrazić, bo niby dlaczego miałby to robić? Raczej rzadko wdawał się w słowne przepychanki, tym bardziej z osobami, z którymi łączyła go, choć niemal niewidocznie, pewna nić sympatii.
Spokojnie i bez pośpiechu zajął się tym co przerwała mu nieoczekiwana wizyta. Oprócz rannej dziewczynki miał jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia w samej świątyni tak więc zdecydowanie nie miał czasu na odpoczynek, choć nawet na jego niezmiennie ponurej twarzy, dostrzec można było pierwsze oznaki zmęczenia. To był naprawdę długi i męczący dzień. Wiele się działo.
- Nie wiem kim jest. - odpowiedział zgodnie z rzeczywistością. Nie miał zielonego pojęcia kim jest to dziecko ale czy to cokolwiek zmieniało? Nie musiał przecież znać tożsamości poszkodowanego aby udzielić mu pomocy. Właściwie to nagiął odrobinę przepisy bo powinien pozostawić ją na Golgocie w celu złożenia zeznań, jednak tam raczej nikt za szybko nie zająłby się jej ranami. Śledczym będzie musiał wystarczyć jego raport z zajścia na plaży.
- Dziwi Cię to? - ciemna brew nieznacznie uniosła się do góry wyrażając zdziwienie. Od lat zajmował się medycyną naturalną i pomógł przez ten czas mnóstwu ludzi i wampirów. Własnoręcznie zbierał zioła, suszył je, robił napary, wywary, maści i wiele innych medykamentów. Była to jedna z niewielu rzeczy jakich nauczył się w rodzinnym domu, a która jako tako pomaga mu uzupełniać skromny budżet jaki miał na przeżycie. Podczas jej szkolenia wielokrotnie zajmował się poniesionymi przez nią urazami, więc dlaczego teraz tak ją dziwi, że zastałą go leczącego ranne wampirze dziecko?
Powolnym krokiem ruszył w drogę powrotną. Nie przeszkadzało mu to, że Yoshiho za nim podąża, a nawet jeżeli tak by było pewnie i tak nie byłoby po nim widać. Hycel przemierzył korytarz, wyszedł na zewnątrz i ponownie pokonał świątynny plac, aby wrócić do chatki w jakiej leżała Clarie.
- Nie wiem o czym mówisz. - on coś ukrywał? Był przecież taki jak zawsze a i zajmował się niemal tym samym co lata temu. Z tą różnicą, że nie przyjmował już uczniów i nie prowadził dojo a zajmował się świątynią. No i pracuje dla Rady, ale tego akurat nie musiała już wiedzieć. Zdaje się, że niedawno wszedł nowy przepis sugerujący Hyclom ukrywanie tożsamości. Kolejna rzecz do sprawdzenia... Naprawdę miał ostatnio coraz mniej czasu na cokolwiek. A jeśli przez to zacznie zaniedbywać obowiązki to dopiero będzie źle. Chociaż to się raczej nie stanie. Bądźmy szczerzy, Nagato prędzej poświęci swój własny, prywatny czas kosztem tego by wykonywać swoją pracę dokładnie i sumiennie jak zawsze.
Rozsunął drzwi domku i wszedł do środka po to by zostawić tam duży, drewniany kubek wypełniony krwią. Kiedy nastolatka obudzi się głodna, będzie miała go pod ręką aby zaspokoić wampirzy głód. Teraz należało zostawić ją w spokoju, dlatego Nagato wyszedł zasuwając za sobą drzwi.
W tej samej chwili, jakieś dziwne przeczucie, a może odgłosy broni gdzieś w parku, sprawiło, że Hycel sięgnął po telefon i wystukał na nim jakąś wiadomość.
- Wybacz, muszę wracać do pracy... - tymi słowy żegnając znajomą skierował się nieco przyspieszonym krokiem ku wyjściu z terenu świątyni.

[z/t]
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Clarie Sob Mar 28, 2020 12:03 pm

Białowłosa po przebudzeniu rozejrzała się zagubiona po nieznanym jej miejscu. Jednak wiedziała że jest w miejscu w miarę bezpiecznym. Podniosła się lekko i przetarła oczy. Ostatnie co pamiętała to była nagła ciemność, wiedziała że musiała stracić przytomność. Zauważyła jednak odrazu, że jej rany były opatrzone i najpewniej już zagojone. Wstała powoli z miejsca gdzie leżała i jak najciszej zaczęła kierować się do wyjścia. Może i było bezpiecznie ale jednak czuła, że nie jest w miejscu gdzie są wampiry a bardziej ludzie. Nie widziała nigdzie chłopaka z wcześniej więc jak najciszej podeszła do wyjścia, jeszcze raz rzucając ostatnie spojrzenie na to miejsce. Ciekawiło ją ile dokładnie tutaj leżała, ale nie wydawało się by leżała nieprzytomna tak długo. Powolnym krokiem zaczęła się oddalać od tego miejsca dodatkowo walcząc z głodem.
- Trzeba poszukać czegoś do ukojenia tego pragnienia... - szepnęła cicho do siebie, oddalając się na taką odległość, że nie dało się już nic dostrzec z wcześniejszego widoku

z/t
Clarie

Clarie

Krew : Czysta (C)
Znaki szczególne : Blizna przechodząca pod jej lewym okiem, blizna na policzku
Zawód : Uczy się
Zajęcia : Nocne
Pan/i | Sługa : Brak
Moce : Telekineza, kontrolowanie lodu


https://vampireknight.forumpl.net/t3587-clarie#77646 https://vampireknight.forumpl.net/t3639-arie-clarie

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Laurie Nie Kwi 19, 2020 5:20 pm

Nie można tu było mówić o przypadku. Wszystko było celowe. W ten sposób znalezienie się tutaj przez Lau nie powinno nikogo dziwić, poza nią samą. Prawdą było, że dziewuszka się zgubiła. Zatem zapytacie jakim cudem to wszystko było zamierzone. Szczegół tkwi w tym, iż białowłosa chciała się znaleźć na terenie świątyni. Tej leżącej niedaleko portu, gdzie Yami w roli kapłana trzyma pieczę nad wszystkim. Jednakże, hybryda była tam tylko raz, w niezbyt dobrym stanie, przez co drogi wydały jej się takie same, mijane miejsca podobne. Trafiła by odnaleźć rudego, znalazła nowe miejsce.
Święte miejsce, do którego ludzie schodzą się tak licznie, aby się pomodlić, a raczej pozwiedzać, z początku wybiło młódkę z pantałyku. Stała, więc z otwartą buzią, nie wiedząc zbytnio, co też ma począć. Długo myślała nad tym, co też powinna począć. Okolicy zupełnie nie kojarzyła, ludzi wydawało się nie być. Myślała, że była sama, aczkolwiek wkrótce miała się mocno pomylić. W swojej frustracji przykucnęła pod ścianą, chowając twarzyczkę w dłoniach. Nie szlochała, bo jako wampir poziomu E, znała jedynie uczucie głodu i nienawiści. Ciężko jej było się smucić, gdy oczy przesłonięte złością i rozpaczą, doprowadzały ją jedynie do szału. A co za tym szło, robiła się coraz bardziej rządna krwi. Bez opieki, bez posiłku, jednym okiem przez dziurkę między palcami rozglądała się za potencjalną ofiarą.
- Czas... ucztować - powiedziała w myślach, czekając i obserwując co się zaraz stanie.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Pon Kwi 20, 2020 2:31 pm

Wiosna była porą roku, w której aktywność w przybytku poświęconym bogini Inari była największa i to wcale nie z powodu jakiegoś święta czy festiwalu. Turyści przybywali całymi grupami aby podziwiać świątynię otoczoną kwitnącymi na różowo wiśniami skąpanymi w promieniach słońca. Bywało więc nawet nieco tłoczno w tak zwanych godzinach szczytu, zwłaszcza w popołudnia, kiedy mieszkańcy Yokohamy wyruszali na rodzinne spacery. Samotny opiekun miał więc ręce pełne roboty i tylko dzięki wrodzonej pokorze i determinacji dawał sobie radę w utrzymywaniu względnego porządku. Takie tabuny ludzi pozostawiały za sobą mnóstwo śmieci gdyż traktowano to miejsce bardziej jak park pełen ładnych widoków niż obiekt sakralny. W dzisiejszych czasach szacunek do tradycji i kultury był już bardzo rzadko spotykany. Dzieci biegały w koło i krzyczały, dorośli palili papierosy i głośno się śmiali... Nagato nie mógł nikomu zabronić wstępu do świątyni jednak niejednokrotnie miał ochotę aby wbrew zasadom kogoś wyprosić. Póki co jednak cierpliwie zaciskał zęby i znosił najazd hałaśliwych ludzi na świątynię, która była przecież nie tylko miejscem pracy ale również jego domem.
Kiedy słońce już znikało za horyzontem oświetlając wszystko purpurowym blaskiem przybył jeszcze jeden, ostatni już chyba gość dzisiejszego dnia. Opiekun widział ją tylko kątem oka kiedy wyposażony w gumowe rękawiczki i plastikowy worek zbierał śmieci pozostawione wszędzie w koło przez poprzednich odwiedzających. Wyglądała na młodą dziewczynę chociaż równie dobrze mogła być starą wampirzycą w ciele młódki. Przyszła do świątyni sama czy może ktoś jej towarzyszył? Wydawała się nieco zagubiona zwłaszcza kiedy usiadła pod ścianą kryjąc twarz w dłoniach. Odpowiedź musiała jednak poczekać gdyż Nagato nie zamierzał porzucić swoich obowiązków nim nie doprowadzi tego miejsca do porządku.
Gdy miał już pełen worek wyniósł go na tyły, do kontenera i dopiero ruszył na spotkanie tajemniczej nieznajomej. Może potrzebowała pomocy?
- Konbanwa. - rzucił kiedy znajdował się kilka kroków od niej. Może teraz wyjaśni się cel wizyty, wszak raczej nikt nie przychodzi do świątyni aby sobie ot tak posiedzieć pod ścianą. Nagato nie należał do osób wścibskich jednak coś mu podpowiadało, że dziewczyna wcale nie przyszła tutaj z powodów religijnych czy turystycznych. A jeśli się mylił? Cóż, po prostu chwilę porozmawiają. Czasem trzeba odezwać się do drugiej osoby żeby nie zapomnieć ludzkiej mowy. Tak przynajmniej słyszał.
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Laurie Pon Kwi 20, 2020 7:44 pm

Nikt się nie pojawiał, skazując ją na samotność. Brak wszelakiej ludności zdecydowanie nie był dla niej korzystny, zwłaszcza w stanie potrzebującym natychmiastowego dostarczenia krwi. Mimo to kucała dość cierpliwie, spoglądając raz w jedną, raz w drugą stronę. Po pewnym czasie, została zauważona. Nowy jegomość - wampir - prawdopodobnie związany z świątynią wyszedł jej na spotkanie, lecz za nim odezwał się po raz pierwszy, poszedł, dokańczając swoje sprawunki. Chciała wcześniej krzyknąć, zatrzymać go w trakcie, lecz słowa, które pragnęła wypowiedzieć utknęły jej w gardle. Pozostawiając niesmak oraz gorycz. Czuła jak zalewa się kwasem, zaś wnętrzności się palą. Prawie zwymiotowała, oczywiście, gdyby miała co z siebie wyrzucić.
Nie jadła już dawno, co spowodowało, iż w momencie, którym Nagato odwiedził młódkę po raz drugi, ta pomimo nieruszenia się ze swojego miejsca, zdążyła pozbawić życia małego, przydrożnego kota. Rudowłose cielsko leżało na boku na krańcu ścieżki, zaś jego futerko oraz ziemia lepiła się od szkarłatnej cieczy. Podobnie jak dłonie wampirzycy oraz okolice ust, które bez chusteczki, pozostawiły niedawny akt na widoku, z góry wskazując na winną.
- Konbanwa - odpowiedziała po cichu, drżąc oraz patrząc już nie na swoje dłonie, a gdzieś przed siebie. Trafniej mówiąc, wpatrywała się w przestrzeń, lecz po sekundzie wróciła, z powrotem na ziemię. A swoje złote ślepia wlepiła w ciemnowłosego, kontemplując jego urodę w ciszy i spokoju. To jednak nie było wszystko. Gdy nawiązali kontakt wzrokowy tęczówki Kurenai zmieniły swój kolor na różowo-fioletowy. Nie był to dla niej szybki skan. Potrzebowała zmarszczyć czoło oraz zacisnąć  usta w wąską linię, aby imię i nazwisko pojawiło się w umyśle poszkodowanej. Wtedy też jej ślepia zaświeciły poprzednim, słonecznym blaskiem.
- Przepr-a-szam, pew-nie oczekujesz odpowiedzi - pokręciła głową, nie wiedząc nawet, gdzie powinna zacząć - Najpierw chciałabym przeprosić, ten kotek zasługiwał by jeszcze chwilę pożyć. Jednakże... Byłam taka głodna - kolejne wymówki, ale prawdą było, że dzięki temu bulgotanie ustało, zaś ona dostała parę dodatkowych chwil na w miarę trzeźwe myślenie. O ile, wcześniej coś nagłego się nie wydarzy.
- Uhm, zapewne domyślasz się, czym jestem - i nie chodziło tu wcale o rasę, lecz poziom. Jako mała dziewczynka słyszała opowieści o potępionych jednostkach wśród pijawek, więc nie zdziwiłaby się, gdyby i on splunął na nią, a następnie odszedł, zostawiając białowłosą z martwą ofiarą.

Dane pozyskane przez dar: Nagato Hidetora.
Laurie

Laurie

Krew : Poziom E
Znaki szczególne : Megentowe oczy, królicze atuty
Zajęcia : Dzienne
Pan/i | Sługa : Pan: ♥ Ringo / Shiro ♥


https://vampireknight.forumpl.net/t2500-laurie-kp-gotowa https://vampireknight.forumpl.net/t2588-dusze-laurie#54914

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Nagato Sro Kwi 22, 2020 4:27 pm

Widok jaki dziewczyna sobą reprezentowała był godny pożałowania i zapewne gdyby nie całkowite wypranie z emocji byłoby mu jej szkoda. Zagubiona, smutna i najwyraźniej nie panująca nad własnym głodem, na co wskazywały zwłoki kota, który dokonał żywota w jej kłach. Niestety empatia ze strony Nagato była luksusem jakim mało kto mógł się pochwalić. Analizował i reagował na chłodno na zastaną rzeczywistość dlatego też bez słowa wpatrywał się podkrążonymi oczami w skuloną postać. Poczuł nieprzyjemne mrowienie i lekkie podniesienie się włosków na karku gdy ich spojrzenia się spotkały a kolor tęczówek dziewczyny zaczął się zmieniać. Wyglądało jakby usiłowała użyć na nim jakiejś mocy jednak prócz chwilowego dyskomfortu i niepewności nie odczuł żadnych negatywnych skutków więc zajście na razie zignorował.
Słowa dziewczyny na temat kota przyjął oszczędnym kiwnięciem głowy. Skoro miała wyrzuty sumienia po zabiciu bezbronnego zwierzęcia nie było z nią jeszcze tak źle. Hycel początkowo zakładał, że ma do czynienia z oszalałym z głodu wampirem, który całkowicie utracił nad sobą panowanie jednak rzeczywistość okazała się inna.
- Jesteś zagubiona i samotna. - umyślnie nie użył oficjalnej nomenklatury i nie określił jej mianem poziomu E. Nie chciał aby jego słowa zostały źle odebrane. Wampirze społeczeństwo z pogardą patrzy na dzikie wampiry porzucone przez pana. On jednak nie dostrzegał w niej nic po za osobą, która prawdopodobnie potrzebuje pomocy. Przecież nie było jej winą to, że jakiś szlachetny przemienił ją a następnie pozostawił samą sobie. Nie powinna cierpieć z powodu nieodpowiedzialnego czynu dokonanego przez kogoś innego.
- Nie możesz tak tutaj siedzieć. - jego słowa w połączeniu z ponurym wyrazem twarzy i obojętnym spojrzeniem mogły wybrzmieć nieco ostro i nieprzyjemnie. Jakby chciał się jej pozbyć ze swojego terenu. Tymczasem wyciągnął ku niej rękę aby podniosła się na nogi o ile skorzysta z jego pomocnej dłoni. Wampir emanował aurą spokoju i opanowania mając nadzieję, że choć trochę udzieli się ona poziomowi E. Nie chciałby używać siły by zmusić ją do uspokojenia się. Szybki posiłek, który bezdomny kot przypłacił życiem powinien na moment zaspokoić głód krwi młodej wampirzycy jednak i tak należało być w jej pobliżu bardzo ostrożnym.
- Chodź za mną. - zakomunikował krótko i odwrócił się do dziewczyny plecami kierując się w kierunku świątyni. Jeżeli za nim pójdzie, powolnym krokiem przeprowadzi ją przez główny budynek i zamknie za nimi drzwi.
Nagato

Nagato

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Dużo kolczyków - po 6 w każdym uchu i jeden w dolnej wardze. Dwukolorowe włosy.
Zawód : Sprzedawca leków | Hycel Rady
Zajęcia : Brak


https://vampireknight.forumpl.net/t4084-nagato-hidetora#89889 https://vampireknight.forumpl.net/t4085-nagato#89890

Powrót do góry Go down

Świątynia Shinto Empty Re: Świątynia Shinto

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach