Zniszczony Statek Widmo

Go down

Zniszczony Statek Widmo Empty Zniszczony Statek Widmo

Pisanie by Hachiko Pon Paź 22, 2012 12:35 pm

Zniszczony Statek Widmo

ua-north-korean-ghost-ships-main.jpg


Idziesz wolno plażą. Piasek ucieka spod stóp, gdy starasz się zachować równowagę. Blade oblicze księżyca wyłania się zza chmur. Dopiero teraz widzisz majaczący w oddali zarys statku. Potężny, pękaty kadłub spoczął na mieliźnie, wiatr smętnie porusza poszarpanymi żaglami. Niby nic specjalnego. Ot, kolejny rozbity wrak. Więc podchodzisz bliżej, celem przyjrzenia się jemu. Białe światło księżyca padło na potężną dziurę w kadłubie. Kilka połamanych desek leży na piasku. Widocznie uderzył w skały. Jednak dziwne uczucie mówi Ci, że to nie było bezpośrednią przyczyną rozbicia się okrętu. Przecież kapitan w porę spostrzegł skały, w tym miejscu są dobrze widoczne, czemu więc nie zawrócił? To pytanie dręczyło Cię, gdy wolno wspinałeś się po luźno zwisającej linie. Kiedyś pewnie służyła do wciągania żagli, czy coś, teraz zaś wiatr wypchnął ją za burtę i bawił się nią. Aż zachęcała do wycieczki na statek.... Jednak nie było to łatwe, wejście na nią. Zielone, obślizgłe glony obrosły ją całą. Nie dość, że były obrzydliwe i po paru minutach pokryły Twoje ręce zielonym, galaretowatym kożuchem, to jeszcze śmierdziały i sprawiały, że częściej zjeżdżałeś po nich w dół, niż wspinałeś się w górę. Jednak po blisko 20 minutach walki, zdołałeś wspiąć się. Wyglądał dość spokojnie. Pchany ciekawością i złudnym wrażeniem bezpieczeństwa, otwierasz drzwi.
W nozdrza bucha słodko mdlący zapach krwi. Na podłodze leżą ciała, powykręcane w nienaturalnych pozach, z rozszarpanym ubraniem i poranionymi ciałami. W rozwartych szeroko oczach czai się przerażenie. Posoka spływa strumyczkiem, od ciał, między Twoimi nogami, aż na pokład. Cofasz się, przerażony widokiem zmasakrowanych ciał. Jedno, najbliżej leżące, jest chyba jednocześnie najbardziej poranione. Jest to kapitan. Przepraszam, to BYŁ kapitan. Coś, lub też ktoś, wbił mu kły w szyję, rozszarpując ją. Wyciąga rękę w stronę drzwi, w Waszą stronę, w ostatniej próbie ratunku. Nie ma na sobie ubrania. Ktoś wyrwał mu serce. Chwilę się nim bawił, po czym rzucił gdzieś pod ścianę. Zakrwawione, jeszcze bijące, jeszcze ciepłe, leży na zimnej podłodze, wystukując wciąż ten sam rytm. Puk. Puk. Puk. Ciepła posoka okryła ciała innych, tak, że ciężko było na pierwszy rzut ciała rozpoznać, jakie mają obrażenia. Ale jedno było pewne. To nie były zwierzęta. Rany, sposób zamordowania tych ludzi był zbyt wyrafinowany jak na bezmózgie zwierzęta, które nie posiadają nawet przeciwstawnego kciuka. Za to dla dzikiego, opętanego szałem zabijania, posiadającego rozum i przeciwstawny kciuk wampira – i owszem.
Poziom E.
Któż śmie wątpić? Bynajmniej, nie ja.
By Shera.
Hachiko

Hachiko

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozdwojenie jaźni. Mała blizna na lewym policzku. Brązowa plamka na łopatkach.
Zawód : Sadystka.
Zajęcia : Brak
Pan/i | Sługa : Sługa: Shogo, Karasu Ruka.
Moce : Mocne.


https://vampireknight.forumpl.net/t171-krwawa-dama https://vampireknight.forumpl.net/t588-leadris#788

Powrót do góry Go down

Zniszczony Statek Widmo Empty Re: Zniszczony Statek Widmo

Pisanie by Gość Nie Lip 13, 2014 9:11 am

Prowadziła Psycho ciemnymi uliczkami obrzeżami miasta. O tej godzinie po mieście kręciło się zbyt wielu funkcjonariuszy policji, którzy mogli by się do niej przyczepić. A dochodziła trzecia nad ranem, nieletnia uczennica Akademii nie powinna się włóczyć sama po mieście o tej porze. W dodatku w towarzystwie wampira takiego jak Azazel. To znaczy... Wystarczy tylko na niego spojrzeć, każdy by się przestraszył. A Fumiko wolała uniknąć jakichkolwiek kłopotów. Mogłaby zostać wyrzucona z Akademii Cross i musiałaby wrócić do domu, a wtedy musiałaby też mieszkać z ojcem i macochą, której szczerze nienawidziła. Właściwie, to miała żal do własnego ojca o to, że ożenił się z tamtą kobietą po śmierci jej matki. Oczywiście życzyła mu jak najlepiej, ale uważała, że to za wcześnie. Dość szybko zapomniał o swojej żonie, jakby nigdy nic nie dla niego znaczyła i związał się z wiedźmą z paskudnym charakterem. Co on w niej widział?
Już z daleka słychać było mewy, w dodatku zrobiło się chłodniej i wiał silniejszy wiatr. Przypomniała sobie jak spędzała czas nad morzem razem z rodzicami i siostrą gdy była jeszcze mała. Zalała ją fala ciepłych wspomnień na myśl o matce. Cóż, potrafiła o niej tak myśleć, że na samo wspomnienie nie czuła już bólu, że odeszła, ale pojawiało się tacie ciepło ogrzewające jej serce, a Fumiko się uśmiechała. Już blisko, już znaleźli się na wydmach. Podekscytowana złapała Psycho za rękę i pociągnęła w kierunku plaży. Byli tu całkiem sami. Prowadziła go przez piaski, prosto do morza. Było ciemno, więc niewiele mogli zobaczyć. To znaczy ona. Wspięła się na palce i zaczęła szeptać mu do ucha wskazując na horyzont.
- Tam gwiazdy topią się w morzu i wschodzi słońce. Spokojnie, do wschodu zostały nam ponad dwie godziny, nacieszymy się nocą.
Uśmiechnęła się do niego łagodnie zakładając kaptur od jego bluzy na głowę. Było jej zimno. Naprawdę zimno, wiatr rozwiewał jej włosy na wszystkie strony. Była niewiele od niego niższa, więc oparła się na jego ramieniu.
- Noc najciemniejsza jest przed wchodem słońca.
Oderwała się od niego i podeszła do wody. Zdjęła buty i podciągnęła spodnie do połowy łydek. Weszła do wody. Była lodowata, pisnęła kiedy tylko fale obmyły jej stopy, ale zaraz potem zaczęła się śmiać. Podciągnęła rękawy bluzy i zamoczyła ręce w morskiej wodzie. Szukała czegoś, to widać. Dla Psycho, który pierwszy raz w życiu był nad morzem mogło się to wydawać dziwne. Zaraz potem szyła z wody, wyglądało na to, że znalazła to, czego szukała. Zadowolona podeszła do wampira. Piasek oblepiał jej mokre stopy, ale widać nie przejmowała się tym. Podsunęła swoje dłonie prosto pod jego twarz i rozłożyła je. Spoczywała na nich muszelka. Ale nie byle jaka, nie pierwsza lepsza znaleziona na brzegu, a śliczna różowa, cała poskręcana.
- Morze obdarza niezwykłymi darami, wiesz? Tylko ludzie nie umieją zauważyć ich piękna.
Wsunęła muszelkę w jego dłonie i otrzepała nogi, po czym znów założyła glany. I oczywiście obciągnęła spodnie, nie będzie chodziła jak głupia z podciągniętymi, nie? Złapała go pod ramię i prowadziła plażą prosto przed siebie. Księżyc już gdzieś się schował, wkrótce wstanie słońce. A jak na to zareaguje wampir? Nie miała pojęcia, ale liczyła, że nie będzie na nią zły. Zresztą była kiedyś związana z wampirem, wiedziała, że słońce ich nie zabija, a osłabia. To znaczy długie przebywanie na słońcu tak, ale to było kilka chwil. Zresztą Psycho umiał się teleportować, szybko ucieknie do swojej kryjówki.
- Kiedy byłam mała przychodziliśmy tutaj we czwórkę, ja, moja siostra, mama i tata... Ale odkąd mama umarła nigdzie razem nie wychodzimy. A nowa żona ojca mnie nienawidzi. Uważa moją siostrę jak ideał i ciągle powtarza "Dlaczego nie możesz być jak ona?". Ale ja nie umiem być jak ona. Nie umiem być idealna. Ona tylko na mnie krzyczy i przez to tata też krzyczy, kiedyś tego nie robił. Oni chcą żebym umarła. Powinni być dla mnie wsparciem, ale życzą mi śmierci. Nic więc mnie tutaj nie trzyma. Oprócz nadziei, że będzie lepiej. Ale gdyby ktoś mi powiedział, że wkrótce umrę nie przejęłabym się tym zbytnio. Zel, kłamałam mówiąc, że się nie boję. Ale nie boję się samej śmierci, tylko sposobu w jaki moje życie się skończy, wiesz? Boje się, że moim ostatnim wspomnieniem z tego świata będzie ogromne cierpienie. A dzięki Tobie się uśmiecham. Nie chcę umierać... Jeszcze nie teraz. Chce się tym nacieszyć.
Otworzyła się przed nim. To znaczy nie powiedziała mu jeszcze o sobie wszystkiego, ale jeśli dobrze pójdzie, to opowie mu o wszystkim. O swoich lękach i problemach. O ile oczywiście będzie chciał jej słuchać. Bo wtedy to nie miałoby żadnego sensu.
Spacerując z nim w oddali zobaczyła wrak statku. Zniszczony z dziurą w kadłubie. Choć nie tak do końca stary, skoro zachował jeszcze żagle. I to w dobrym stanie. Wyglądało na to, że wpadł na skały. Puściła wampira i podbiegła do statku.
- A mówiłam, że nad morzem można znaleźć dużo ciekawych rzeczy? Chodź!
Obeszła wrak zastanawiając się jak ma wejść do środka. W końcu uznała, że najlepsze będzie wspięcie się po linie. Męczyła się kilkanaście minut zanim udało się jej wejść do środka. Cały czas jej stopy ślizgały się po pokrytym glonami kadłubie. Azazel pewnie śmiał się z jej poczynań. Ale w kiepskiej kondycji była ta nasza Fumiko. Ale w końcu udało się jej wejść. Pomachała do niego zadowolona z pokładu dając mu znak by dołączył do niej. Sama wybrała się na zwiedzanie wraku. Był to dość nowoczesny statek, musiał rozbić się całkiem niedawno. Poczuła słodki zapach. Nie mogła go pomylić z niczym innym. Było ciemno, więc włączyła telefon, wyświetlacz dawał trochę światła. W drugiej ręce trzymała swój nóż. Zakradła się na palcach i podeszła do drzwi do mesy kapitańskiej. Delikatnie je pchnęła. Światło telefonu padło na zwłoki kapitana, po czym jej telefon upadł na ziemię i się rozwalił. To znaczy, wypadła z niego bateria, zdarza się jak spadnie. Fumiko zaczęła głośno krzyczeć z przerażenia. Jej krzyk na pewno usłyszał też Azazel, o ile wciąż był w okolicy statku. Już raz widziała stos martwych wampirzych ciał - teraz przyszło jej patrzeć na zabitego człowieka. Cofnęła się i upadła na ziemię. Doznała szoku, wielkiego szoku. Wciąż krzyczała. Tak łatwo się już nie uspokoi. Wzięła garść tabletek z kieszeni i połknęła je, dłonie jej drżały.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zniszczony Statek Widmo Empty Re: Zniszczony Statek Widmo

Pisanie by Psycho Czw Lip 17, 2014 2:40 am

Na pewno z początku, kiedy zamierzała na tym dachu powiedzieć mu o tym miejscu nie był zachwycony, ale wizja tego, że mógł sobie pozwiedzać robiła mu większą ochotę niż jego niechęć z początku do niej, czuł z nią pewną więź, chociaż nie wiedział, dlaczego. Psycho już taki był, stwarzał sobie niewidoczne nici z każdym, które łatwo mogły być przerwane, łatwo mogły być zaplecione wokół kogoś innego, ale nigdy nie były dwa razy stworzone z tą samą osobą, trzeba było o tym pamiętać. No tak, przejście z Psyhełkiem za rączkę przez środek miasta nie należało do najmądrzejszych pomysłów, on był dość, jakby to powiedzieć... alternatywny.. tak. Ah ta akademia, dobrze, że on miał wszystkie obowiązki z głowy, mógł sobie żyć, tak jak sam chciał, nic nie musiał, do nikogo nie musiał wrócić, był wolny, a zarazem miał dużo czasu, aby spełniać swoje pasje, ale czyż pasją można nazwać rzeźbę w skórze? No cóż, kto jak tam wolał to nazywać, dla jednych to sadyzm, dla drugich to sztuka,a Azazel należał z pewnością do kręgu tych drugich osób. Facetów jest bardzo łatwo zmylić, kobieta mogła być wiedźmą, ale być przy tym dobrą aktorką, do czasu kiedy się nie zakochał mogła udawać słodką i kochaną, a później było za późno by ją rzucić, bo zwyczajnie był zaślepiony przez uczucie, którego Psycheł nawet nie znał, ale to długa historia, tak długa, że nie wiadomo, czy starczy nawet jego wampirzego życia, by je zrozumieć. Nie lubił być prowadzony, naprawdę tego nie lubił kiedy łapała go za rękę, ale nie odezwał się słowem, był zachwycony scenerią za bardzo by na to narzekać. Kiedy usłyszał od niej pierwsze słowa, delikatnie zmarszczył nos i spojrzał w miejsce, które mu pokazała, faktycznie było interesujące, nie bardzo zważał na to co mówiła, był zajęty teraz podziwianiem tego wszystkiego, zwyczajnie zostawił ją i podszedł do wody, przykucnął i nabrał ją w ręce. Woda zdawała się być chłodna, ale nie zraził się i usiadł na piasku bezpiecznie, żeby się nie zamoczyć cały i zwyczajnie tak siedział chwilę w końcu kiedy mu się już znudziło podziwianie tego wszystkiego, zaczął zwracać uwagę na jej słowa, na jej ruchy i tak dalej. Zwrócił uwagę dopiero wtedy kiedy pisnęła na zimną wodę, momentalnie przekręcił głowę w jej stronę nie odwracając przebijającego, wręcz morderczego spojrzenia, ale nie musiała brać tego do siebie, on patrzył tak na każdego kogo dażył jakąkolwiek uwagą.
-Osłona nocy daje mi poczucie bezpieczeństwa, lubię taką porę, cienie tych którzy odeszli przed nami czuwają nademną. - jego przekonania były dziwne, niezrozumiałe, nie posługiwał się żadną religią, mimo, że przytaczał wiele terminów właśnie z nich, to nie znaczyło, że wierzył w którąkolwiek, miał swoje własne podejście do świata. Uniósł głowę wysoko by poczuć wiatr, dziwnie czuł się bez bluzy, nie mógł zarzucić na głowę kaptura jak miał to w zwyczaju, ale nie zrażał się tym wszystkim i po prostu czekał, co dziewczyna zamierzała znaleźć w tym morzu. Po chwili jednak dowiedział się tego, kiedy przedstawiła mu swoje dłonie, a także trzymany w nich przedmiot złapał od razu za niego, jakby chciał go zabrać za wszelką cenę i przyglądnął mu się.. Widocznie taki prezent mu się spodobał, trzymał muszlę chwilę w dłoniach i głaskał ją, jakby to było małe zwierzątko, a później schował do kieszeni, bez wypowiedzenia żadnego słowa, nie miał ochoty jej dziękować za nic, ale na pewno docenił gest i teraz zastanowi się dwa razy, zanim zrobi jej coś niemiłego. Pokręcił tylko głową i zaśmiał się długoo.... bardzo długo i brzmiał zupełnie jak obłąkany. Kiedy w końcu skończył spojrzał na nią z politowaniem, podniósł się i otrzepał z piasku.
-Nie jestem człowiekiem, Blizno. Jestem posłańcem Lokiego, piekielnym wilkiem, słowikiem, który przeistoczy się w cień w dniu mojego końca. - zaśmiał się raz jeszcze, ale nie wyśmiewał się z niej, po prostu go rozbawiła, było to bardziej zlitowanie się niż wyśmianie, nie miał do niej nic na chwilę obecną. Czasami przebywał na słońcu, ale za bardzo go drażniło, na ten moment, jeszcze mu nie przeszkadzało, gdyż dopiero zaczęło wstawać, ale kiedy tak sobie szli skupiła jego uwagę na sobie, bo zaczęła wylewać mu swoje żale, jakby miał je zrozumieć, a może je zrozumiał? Zatrzymał się na chwile kiedy skończyła mówić, złapał ją mocno za ramię jedną dłonią a drugą podniósł jej głowę za podbródek by na niego spojrzała.
-Porzucenie, mrok, samotność, nienawiść, kara, uśmiech... Czemu uważasz, że chcą się Ciebie pozbyć, jeśli tak jest naprawdę to ich zabij, tak... ja tak zrobiłem, każdy kto chciał się mnie pozbyć leży martwy i cierpi teraz bardziej niż ja, dużo bardziej niż ja. - zaśmiał się cicho po czym znów wrócił do niej. -Zobacz... ja się uśmiecham, mimo tego co nazywasz krzywdą, uważam, że nikt nie ma prawa Ci odebrać tego co czyni nas pięknymi, uśmiechu.. Ja nie mogę być smutny, nigdy nie będę. - przejechał sobie ręką po jednym policzku, dotykając swoich ran, a także zszytych poszerzonych ust. Rozmowa z Psychełem, albo kogoś załamie do końca, albo może coś zmieni, niewiadomo jak było z Fumiko, to się jeszcze okaże. Kiedy tak wędrowali natrafili na wrak statku co? Dziewczyna wyrwała się pierwsza, żeby go zbadać, ale jej próby dostania się po mokrej posadzce były żałosne, może i tak, ale z pewnoscią były urocze. Wampir nie mógł przez jakiś czas oderwać od niej wzroku, dopiero po jakiejś chwili rozpędził się i wskoczył na miejsce, w które ona próbowała się wdrapać, o tak.. miał dużo łatwiej. Podał jej rękę po jakimś czasie, by mogła się podeprzeć nad nim i sobie pozwiedzać, on na pewno miał taki zamiar, będzie zwiedzał nowe miejsca i nie przejmował się światem, tak to można było żyć. Z zamyśleń wyrwał go krzyk dziewczyny, szybko więc udał się w tamto miejsce. Na nim trup aż takiego wrażenia nie zrobił, ale jego wyostrzony wampirzy wzrok w tej ciemności, zauważył ją siedzącą z daleka i łykającą jakieś tabletki, nie rozumiał tego, więc zostawił to bez komentarza, a co do zwłok.... no właśnie! Wyciągnął z kieszeni nóż motylkowy, po czym rozłożył go szybkim ruchem i podszedł do rozkładających się na w pół przeżartych przez robaki zwłok. Mru.. Mogło to chwilę zająć, ale Psycheł odciął głowę martwemu kapitanowi, po czym wytatuował mu taki sam uśmieszek jak on miał tyle, że do "tatuażu" użył oczywiście noża, pokazał głowę Fumiko i zaśmiał się głupio.
-Patrz! On zrobił to co do niego należało, ja wiem o tym, że ucztuje teraz z tym zdrajcą Odynem za bramami Valhalli, zginął jak wojownik mórz, piękna śmierć.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Zniszczony Statek Widmo Empty Re: Zniszczony Statek Widmo

Pisanie by Gość Czw Lip 17, 2014 5:33 pm

Napisałabym więcej, gdybyś mnie nie rozpraszał sms'ami ;___;

Tak, masz rację. Kobiety od zawsze były dobrymi aktorkami, mówiły mężczyznom to, co chcą usłyszeć, tylko po to żeby ich zdobyć. Nawet jeśli go nigdy nie kochała - musi go zdobyć, aby zatriumfować nad tą, na której naprawdę mu zależy. Tak, kobiety to podstępne gady i wredne sucze. Udają miłe, udają, że są przyjaciółkami, a tak naprawdę są zawistne o wszystko. Na przykład na takim facebooku jedna napisze drugiej komentarz pod zdjęciem "O, jak ślicznie wyszłaś", a tak naprawdę myśli "Zdechnij kurwo", więc wiesz. Kobiet nikt nigdy nie zrozumiał, czasem one same siebie nie zrozumieją. Jeśli jeszcze tego ie zauważyłeś, to wkrótce zobaczysz. Wracając do tematu, potem się okazuje, że ten mężczyzna nigdy jej nie kochał - kochał jedynie iluzję siebie jaką stworzyła. Dlatego tak dużo w dzisiejszych czasach rozwodów. Zresztą, biada temu, kto zakochał się w urodzie kobiety, a wziął całą za żonę. No cóż, ojciec Fumiko jeszcze nie przejrzał na oczy. Jej macocha, Kyoko, była wspaniałą aktorką. Dla niego kochana i miła, dla Aiko zresztą też. A kiedy była sama w domu z Fumi zaczynało się dla dziewczyny prawdziwe piekło. Była bita i wyzywana. O tak, odkąd mieszkała w Akademii Cross razem z siostrą nie miała już siniaków na całym ciele. Wcześniej miała ich pełno, całe jej ciało było obolałe. I jeszcze się cięła. Raz jeden nauczyciel zauważył jak wyglądają ręce Fumiko i zaczął ją wypytywać co się stało. Odpowiedziała że "kot ją podrapał i spadła ze schodów". Mieszkali wtedy jeszcze w parterowym domu i nie mieli kota.
Co zaś tyczy się samej więzi z Psycho - tak, czuła ją. Na początku może się go troszeczkę przestraszyła. Troszeczkę bardzo. Ale potem zrozumiała, że jest jej w pewien sposób bliski. Polubiła go naprawdę. I... dał jej krótką chwilę szczęścia mówiąc, że on też ją lubi. Znaczy nie, było na odwrót, on powiedział pierwszy, a ona później...ah, to szczegół. W każdym razie była bardzo szczęśliwa, że coś takiego jej powiedział, nigdy nie usłyszała czegoś takiego od nikogo, więc było to też dla niej pewnym zaskoczeniem. Ale czuła takie przyjemne ciepełko w serduszku, więc to znaczy, że sprawiło jej to ogromną radość.
Ale przejdźmy do tego, co działo się na plaży. Oczywiście, że nie był człowiekiem. Ludzie to kurwy, on kurwą nie był. A przynajmniej nie sprawił jeszcze, żeby Fumiko tak o nim pomyślała. Dopóki jej nie skrzywdzi ona będzie chciała być przy nim, spędzać dużo czasu i oczywiście uśmiechać się.
- Oczywiście, że nie jesteś człowiekiem. Jesteś ponad nich, Ty masz serce.
Zdziwiony? Hah, na pewno musiał być po jej słowach. Westchnęła cicho. Chodziło jej o to, że powiedział jej tyle miłych słów, że ceniła go bardziej niż setki innych ludzi.
Jednakże była w szoku kiedy mówił o zabiciu jej bliskich. Nie, nie mogła czegoś takiego zrobić.
- 'Zel, ci ludzie są bliscy mojej siostrze, a ona zawsze stała po mojej stronie. Jeśli ich zabiję, to ją skrzywdzę, a nie można jej krzywdzić. Jest dla mnie za dobra.
Zamyśliła się i spojrzała w niebo na gwiazdy, które powoli zaczynało gasnąć. Wydawać by się mogło, że tak właśnie gaśnie Fumiko, powoli i po cichu. Nikt nie zauważy jej braku.
- Zazdroszczę Ci tego.
Mówiła o jego uśmiechu mimo krzywdy. Ona też chciałaby uśmiechnąć się gdy zostanie zraniona i udawać, że ją to nie rusza. Nie, żeby naprawdę ją to nie ruszało. Ale Fumi była naprawdę wrażliwą osobą i byle co doprowadzało ją do płaczu. Nawet zwykłymi hejtami bardzo się przejmowała i wszystko to brała do siebie.
Ale przejdźmy już do tego co działo się na statku, bo nie ukrywam, że chcę skończyć tego posta jak najszybciej. Patrzyła przerażona na to, co robi Psycho. Co prawda było ciemno i widziała tylko zarys jego sylwetki, ale to wystarczyło żeby ją przestraszyć. Czy on właśnie mu obciął głowę? Pozbierała z podłogi telefon i złożyła go w całość. Zaraz potem go włączyła i oświetliła pomieszczenie. Dopiero teraz zauważyła, że coś koło niej leży. Tuż na wyciągniecie reki. To było serce! Prawdziwe ludzkie serce! Czuła łzy płynące po jej policzkach, zrobiło jej się niedobrze. Ledwo powstrzymała się przed tym żeby zwymiotować. Wysłuchała słów Psycho w milczeniu znów kierując słabe światło wyświetlacza na pozbawione teraz głowy ciało. Widziała charakterystyczne rany. Nie mogła się pomylić, ona miała po takich blizny na szyi i ramieniu.
- Wygląda mi to raczej na robotę wampira.
Odpowiedziała cicho i wyszła. Niebo zdążyło już poszarzeć, a gwiazdy prawie całe zniknęły. Zza horyzontu zaczęło się wyłaniać wschodzące słońce. Najpierw niebo w tamtym miejscu zrobiło się różowe, potem kolor zaczął przybierać na intensywności, aż w końcu pokazało się krwawoczerwone słońce, które ją oślepiało. Chłodny nadmorski wiatr rozwiewał jej włosy na wszystkie strony, ale dzięki bluzie było jej ciepło. No właśnie, bluza! Zdjęła ją i oddała wampirowi. Uznała, że jemu sie teraz przyda bardziej. Wiedziała, że słońce go nie zabije, tylko osłabi, raz przecież chodziła z jednym i zdradził jej kilka tajemnic, ale niestety nie wszystko. W każdym razie teraz jej było zimno, ale wiedziała, że za niedługo zrobi się ciepło.
- Rozejrzę się. Może jest tu więcej ciał.
Powiedziała tym dziwnym zimnym tonem pozbawionym żadnych uczuć i rozmasowując zmarznięte ramiona zeszła pod pokład. Właściwie, to liczyła, że więcej ciał nie będzie. Oczywiście, Azazel mógł pójść za nią jeśli tylko chciał. Tak nawet byłoby lepiej - pod pokładem było ciemno.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zniszczony Statek Widmo Empty Re: Zniszczony Statek Widmo

Pisanie by Psycho Wto Lip 22, 2014 5:16 pm

Kobiety, to w ogóle były dziwne bestie, których nie szło zrozumieć, no, ale trzeba było kochać takimi jakie były, bo na to już nie było żadnej rady, czy też jakiegoś złotego środka, można sobie kobietę wyszkolić, ale.... Ale no właśnie, nigdy nie będzie do końca potulna i coś będzie knuła za plecami, ale to inna bajka, inny temat na inny czas. Nie będe się tutaj rozpisywał na rzeczy niezwiązane z tematem, naprawdę długość posta może na tym ucierpieć, ale jakość zostanie ta sama, jestem po prostu leniwy i nie było sensu tutaj owijać w bawełnę, także wróćmy do wydarzeń rzeczywistych. Fumiko zareagowała zupełnie inaczej niż się Psycheł spodziewał, kiedy to pokazał jej odciętą głowę, może nie każda kobieta była entuzjastką trupów i jego sztuki, no cóż.. zarobiła sobie właśnie minusa, ale nie będzie o tym mówił głośno prawda? Mam tutaj powiedzieć coś o ich więzi? No jeśli w ogóle można było to nazwać w ten sposób, Azazel bardzo, bardzo łatwo przywiązywał się do nowo poznanych, nie była sztuka, żeby kogoś polubił, sztuką było utrzymanie tego stanu, tak, aby gdy odwróci się do niego plecami nie znaleźć w nich noża. Na razie, była na dobrej drodze, żeby to zostało, miała tam swoje pomyłki, nie zachowywała się dokładnie jak sobie życzył wielki pan i król pojebańców, ale pokazała mu nowe miejsce, nigdy tutaj nie był, można to zaliczyć na bardzo duży, a wręcz ogromny plus, także ma czyste konto, jak nawet nie jest jeszcze trochę na plusie z tego wszystkiego. Człowiek... Psychełkowi to bliżej było do jakiegoś zwierzęcia niż człowieka, tak więc nawet nie ma co rozkminiać takiej opcji. Przenosząc się troszkę w czasie do jej pierwszej wypowiedzi, co to miało znaczyć, że ma serce? Huh? Nie rozumiem, przecież, on kierował się jedynie czystym instynktem, nie sercem, jego serce jest martwe, jest czarne i nawet nie powinno pracować, daj spokój. Wampir ten nie ma pojęcia czym są uczucia, a skoro mowa o sercu, to chyba o nich też była mowa prawda? Nie mogła niby zabić swoich bliskich, bo co? To było takie żałosne, jeśli nie miała do nich szacunku, którego cały czas brakowało w każdych jej słowach, to niby czemu nie mogła kogoś zabić? Nie pojmował tego i widocznie nie zamierzał tego pojąć.
-Wszystkich można krzywdzić, jeśli oni krzywdzą Ciebie. - mruknął pod nosem, a następnie dostał od niej swoją bluzę, no i spoko. Teraz będzie czuł się normalnie. Wziął bluzę, założył ją przez głowę i zaciągnął kaptur na głowę wkładając łapy w kieszenie swojego ubranka. Przypatrywał się Fumiko, działającej niczym Sherlock, robota wampira co? No i co z tego, równie dobrze mogła to być robota dzikiego psa, ale ludzie jak zwykle wszystko zwalali na biedne wampirki, co denerwowało Psycheła, może powinien zrobić z niej taki sam przykład? Może.
-Jeśli zrobiło to dziecię nocy, to nie jest Twoja sprawa, widocznie miało do tego powód, a może nie? Może zabiło ich z czystej chorej satysfakcji? - zaśmiał się niczym obłąkany po czym zbliżył się do ludzkiej dziewczyny i szepnął jej do ucha.
-Też tak się lubię bawić. - śmiał się dalej, ale po chwili odsunął się od niej i skinął głową jedynie na pomysł zejścia pod pokład, więcej trupów? Normalnie dla niego niczym wesołe miasteczko i kolejka górska dla dziecka.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Zniszczony Statek Widmo Empty Re: Zniszczony Statek Widmo

Pisanie by Gość Sro Lip 23, 2014 12:33 pm

To samo kobiety mogą powiedzieć o mężczyznach. Starają się i robią dla nich co mogą. Są na każde zawołanie, a wystarczy, że raz jedna powie coś nieświadomie, czym nie chciała nikogo urazić, a facet już robi się wściekły i rzuca się na nią. A mimo to one zawsze będą przy nich bez względu na okoliczności. Wyszkolić kobietę? Chyba chciałeś powiedzieć zastraszyć. Prędzej to facet stanie grzeczny i uległy. Ale owszem, zdarzają się takie, co dla swoich ukochanych zmieniają się nie do poznania. A przyczyną jest miłość. Ale ogólnie, to niegrzeczna dziewczynka nigdy nie będzie posłuszną żoną, zapamiętaj to sobie na przyszłość, żeby nie było potem niespodzianek. Też nie będę się na ten temat rozpisywała, choć mam dużo do powiedzenia. Ale w innym miejscu i w innym czasie.
A jak miała zareagować na to, jak pokazał jej głowę? Miała skakać z radości i go pochwalić, a potem poprosić go, żeby jej ją dał i powiesić sobie nad kominkiem? Ona nie była i [/i] nigdy nie będzie[/i] taka sama jak on. Niech nawet nie próbuje myśleć, że uda mu się zrobić z niej osobę tak samo zjebaną. Może i po części już była, ale w inny sposób niż on. Ona nie krzywdziła nikogo, tylko siebie. Była zbyt słaba, żeby kogoś zabić. Ba, nawet siebie dobrze nie umiała.
Tak, po części czuła się jak gdyby była już jedną nogą w zaświatach. Całe jej życie było jedną wielką nocą w której nadzieja na świt już dawno umarła. Jej serce przepełniał taki ogromny smutek, że czasami odczuwała go jako bolesne ukłucie w klatce piersiowej. Tego smutku nie dało się opisać ani w żaden sposób wyrazić. Po prostu był w niej i koniec. Smutek był takim dziwnym uczuciem. Czynił człowieka zupełnie bezradnym. Pozbawiał go sił i ochoty do dalszego życia.
Fumiko była strasznie delikatną istotą. Każde nawet najgłupsze słowo powiedziane w żarcie ogromnie ją zasmucało. Chodziła przygnębiona przez kilka dni, zanim nie stało się coś, co zdołowało ją jeszcze bardziej. Owszem, zdarzały się czasem te krótkie chwile radości, które kończyły się jednak szybciej niż zaczęły. Nigdy nie była tak naprawdę szczęśliwa. Nawet słowa Azazela powiedziane na dachu apartamentowca, że ją lubi, straciły już swój blask. Była znowu smutna. W ogóle jakaś nie w humorze się zrobiła.
Nawet wschód słońca nie sprawiał jej radości. Jej, która tak bardzo go kochała. Ale gdy jest się smutnym zachody słońca kocha się bardziej. Dlaczego? Może dlatego, że wschód oznacza coś, co się dopiero zaczyna, kolejny dzień, który trzeba przeżyć ukrywając swój smutek. Zachód był przyjemniejszy. Oznaczał, że wrzeszczcie wszystko się skończyło, można zdjąć maskę fałszywego uśmiechu i wreszcie odpocząć wypłakując swoje żale w poduszkę.
Im dłużej była z nim na statku tym bardziej docierało do niej, jak bardzo się różnią. Jedyne co ich ze sobą łączyło to to, że się okaleczali, choć oboje z różnych powodów. Nie, oni nigdy nie będą tacy sami.
Stanęła jak wryta kiedy powiedział, że to nie jej sprawa. Oczywiście, że nie. Jednakże to co powiedział o satysfakcji płynącej z zabijania przeraziło ją. No tak. Były różne rodzaje morderstw. To, co stało się tutaj na statku było przykładem tego najlżejszego sposobu. Zabicie ciała. O wiele, wiele gorsze było to drugie morderstwo, popełniane przez wielu ludzi z uśmiechem na ustach. To, które zabijało w człowieku wszystko co najlepsze.
Chciała się cofnąć, kiedy do niej podszedł, ale tego nie zrobiła. Mógłby odebrać to jako wrogie nastawienie do siebie, a przecież nie miała nic takiego na myśli. To był czysty odruch.
Nie odpowiedziała mu nic, tylko zeszła pod pokład. Błądziła tam przez chwilę, pierwszy raz w życiu była na statku, więc zwiedzała. Podobnie zresztą jak on. Wszystko wyglądało dokładnie jak na filmach, ale o wiele lepsze są wrażenia kiedy widzi sie to pierwszy raz, prawda? Doszła do jakiś drzwi prowadzących prawdopodobnie do schowka. Chciała je otworzyć, ale się zatrzymała.
- Zel, chodź tutaj na chwilę! Chyba coś znalazłam.
Tym, co sprawiło, że się zatrzymała była zaschnięta krew na drzwiach i czerwona kałuża pod nimi, która zdawała się mieć swój początek po drugiej stronie. Nie chciała odkrywać kolejnego ciała. Ostatnie było dla niej strasznym szokiem, więc niech Psycho tym razem otworzy drzwi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zniszczony Statek Widmo Empty Re: Zniszczony Statek Widmo

Pisanie by Psycho Sro Lip 23, 2014 11:39 pm

Wystarczy, że jedna raz powie coś nieświadomie? Oh, za kogo Ty nas uważasz, sądzisz, że przez jedną pomyłkę potrafimy odpuszczać? Nie no, ale przez tysiąc to może co innego. Nah, wcale nie trzeba zastraszyć kobiety, żeby uczynić ją posłuszną, w tym nie chodziło o to co mówisz, to zupełnie bez sensu, czy nie można było jej ugłaskać czymś miłym zamiast strachem? Strach miał być wzbudzany w przeciwnikach, nie w kobiecie, przecież mężczyźni spędzali czas z nimi, żyli z nimi do końca swoich dni, czemu mieliby mieć ich za swoich przeciwników? Nie tyczy się tutaj pedałów, oczywiście, bo to nie miało odbicia w rzeczywistym świecie i nie istniały ku temu żadne zasady, które mógłbym tutaj przytoczyć. Co do sytuacji, to może faktycznie Psycheł oczekiwał poklepania po główce i tak dalej za jego wspaniały pomysł by odrąbać trupowi głowę, no, ale niestety Fumiko nie doceniała jego sztuki. Miała jednak rację co do jednej rzeczy, jedyną nicią która ich łączyła tak naprawdę były blizny na ich ciałach, zrobione też z różnych powodów, nie można się tu doszukiwać niczego podobnego, bo nigdy nie było i jak sama stwierdziłaś, nigdy nie będzie. On natomiast nie bał się śmierci, nie czuł jej oddechu na swoich plecach w ogóle, uważał się, że może zrobić wszystko, miał się za nieśmiertelnego, mógł robić dosłownie wszystko, bez jakichkolwiek zmartwień, a ból? Ból był czymś raczej przyjemnym aniżeli prowadzącym do śmierci, tak jak uważali ludzie. Każdy ból da się przezwyciężyć, uczyni Cię on silniejszym, szkoda tylko, że nie wszyscy myśleli w podobny sposób. A może to i dobrze? Gdyby tak było, po tym świecie chodziła by tylko grupa maniaków mających się za bogów, a tego wcale nie potrzebujemy prawda? Wystarczy już paru aroganckich dupków, których ten świat posiadał. Zabójstwo drugiego stopnia? Masz na myśli zabicie uczuć? Dobrze, że Psychełowi to nie groziło, bo przecież jego nie można było zasmucić, przynajmniej nie wizualnie, a kiedy robił się smutny, przestawał nad sobą panować, a tego nikt z was tak naprawdę nie chciałby zobaczyć. Była tutaj też taka różnica, że wykonywał oba zabójstwa świadomie czy też nie, ale z uśmiechem na ustach. Sytuacja dopiero zmieniła bieg i można odpuścić całe to pierdolenie, kiedy Fumiko postanowiła zejść niżej pod pokład, czyżby nie chciała otwierać kolejnych drzwi? Oh, to Twoja historia, ale Azazel z pewnością zrobi Ci tą przyjemność i przejdzie przez nie pierwszy.
-Czym zawracasz mi głowę Blizno, nie widzisz, że nie skończyłem się bawić? - mruknął pod nosem, po czym wypuścił głowę z rąk, która przeturlała się po deskach, w zależności od tego w którą stronę statek był przechylony, a on podszedł do niej z jakimś dziwnym entuzjazmem, to co było kolejne to sięgnął po nóż i zaczął wycinać jakiś dziwny niezrozumiały symbol na drzwiach i mruczeć coś pod nosem. Jeśli miała dobry słuch, bądź stała obok niego zaraz, to mogła usłyszeć.
-Fenrir zerwie łańcuchy, odgryzie rękę sprawiedliwości Tyra i stoczy walkę z ojcem wszystkiego. - zaśmial się pod nosem i dopiero wtedy otworzył drzwi, oh, jak on uwielbiał przemawiać w taki sposób, to właśnie kształtowało jego osobowość, a co tam zobaczyli? To już zostawiam w rękach osoby, która wyszła z inicjatywą.
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Zniszczony Statek Widmo Empty Re: Zniszczony Statek Widmo

Pisanie by Gość Czw Lip 31, 2014 3:14 pm

Będzie krótko ;^; Za gorąco mi, żeby myśleć o dłuższych postach, poza tym idzie burza i się nie wyrobię, no :C

Tak, jedno głupie słowo i tyle ukochanego widziała. Nie mówię tutaj o Tobie, tylko o pewnych osobnikach chodzących po tej ziemi. Typowe książęta. Coś im nie pasuje, więc trzeba się wynosić z ich życia. Właściwie, to jeszcze niedojrzali chłopcy, a nie mężczyźni. A mówiąc o groźbach nie miałam na myśli straszenia pięścią, ani nic z tych rzeczy. Po prostu taki facet (a raczej ciota) cały czas grozi, że pójdzie do innej kobiety, jeśli ta, z którą jest nie będzie robiła wszystkiego co on każe. Ba, jak nie będzie wyglądać jak on chce. A jak jest w nim naprawdę zakochana, to robi wszystko, żeby był zadowolony i z nią został, dlatego spełnia wszystkiego jego dziwne zachcianki, albo głodzi się, żeby zostać jego ideałem. Oczywiście, mnie nic takiego nie spotkało, ale współczuję kobietom w takiej sytuacji.
Pogłaskać po główce? Za co? Za zbezczeszczenie zwłok? Ty chyba nie mówisz poważnie? Gdyby nie to, że Psycho był silniejszym od niej wampirem z pewnością by go skarciła za to, co zrobił. Ale wolała go nie drażnić, więc po prostu zamilkła i odeszła. To wcale nie była sztuka. Dla niej to wszystko było chore. Tak, masz rację. Jedyne co ich łączyło, to robienie sobie krzywdy, choć i tak każde z innego powodu. Azazelowi się to podobało, Fumiko to robiła, aby zapomnieć o innym bólu.
Nie każdy ból dało się przezwyciężyć, zawsze zostawał jakiś cierń w sercu. A przynajmniej - nie każdemu się to udawało. Masz rację, nie każdy jest Bogiem. Ale to właśnie lepiej. Ten świat nie potrzebuje ludzi, którzy uważają się za niepokonanych. Bo właśnie są słabi. Jebane pozerstwo. Z drugiej strony, bez nich czegoś by tu zabrakło. Wrr... Dlaczego świat jest jaki jest? Dlaczego tyle ludzi musi płakać, dlaczego jeden człowiek nie umie być dobry dla drugiego? Czemu nie umiemy być dla siebie łagodni? Dlaczego każdy, kto ma dobre serce jest wykorzystywany przez kogoś innego? Dlaczego jeden człowiek zabija drugiego? Czyż wszyscy nie jesteśmy braćmi? Czemu to właśnie wygląda tak, a nie inaczej?
Nie bała się śmierci. Już raz prawie przeszła przez jej wrota, więc nie odczuwała strachu. Bała się bólu na koniec, oczywiście. I sposobu, w jaki zakończy swoje życie. Ale samej śmierci się nie bała. Niech sobie Psycho mówi, co chce, ona już swoje widziała. Umierasz, wszystko się kończy. Rozpływasz się w niekończącej się bieli, gdzie nie ma bólu, ani cierpienia. A potem rodzisz się na nowo. Tak, Fumiko należała do tych, którzy wierzą, w następne życie. Kiedy jej matka umierała poprosiła, żeby wszyscy wyszli, a Fumi została razem z nią. Widziała, jak córka
bardzo to wszystko przeżywa, mimo iż stała obok niej taka poważna i milcząca. Aiko płakała, rzucała się jej na szyję, a Fumiko zachowywała się jak nie ona. Tak więc zostały same w szpitalnej sali, a ona wyszeptała, żeby się nie martwiła, bo ona tylko zaśnie, a potem narodzi się znowu, jako kwiat albo ptak. Dlatego Fumiko od tamtego czasu dba o wszystkie roślinki i ptaki w okolicy wierząc, że to właśnie jej mama. Dla innych może brzmieć to śmiesznie, ale to była jedna z nielicznych rzeczy, które trzymały ją przy życiu.
Patrzyła na wampira, który wycinał na drzwiach jakieś dziwne wzory. Nie wiedziała co to, ani po co, ale nie odważyła się pisnąć ani słowa. Stanęła za nim, a potem wstrzymała oddech, kiedy otworzył drzwi. Nic nie widziała, więc wyminęła go i oświetliła wszystko telefonem. W środku leżało kolejne rozszarpane ciało. Zaczęła krzyczeć.
- 'Zel, mam dość! Zabierz mnie stąd jak najszybciej, proszę!
Odwróciła się i przytuliła do niego, mimo iż wiedziała, że nie chciał aby go dotykała. Ona po prostu nie chciała dłużej patrzeć na ten makabryczny widok. Było jej niedobrze, poza tym dla dziewczyny był to zbyt duży wstrząs.

Mój najkrótszy post fabularny na Fumi T^T
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Zniszczony Statek Widmo Empty Re: Zniszczony Statek Widmo

Pisanie by Psycho Pią Sie 08, 2014 10:39 pm

Mi to z daleka wyglądało na pożegnanie, skoro stwierdzili, że nie są ani troche do siebie podobni, może łączyła ich jedna cecha, ale nabyta zupełnie w innych okolicznościach i praktykowana zupełnie z innych powodów. Kobiety nie były lepsze pod tym względem od mężczyzn, z tym, że taki facet mógł straszyć i pieprzyć głupoty, za to kobieta siedziała cicho i robiła to bez słowa, nie wiem co było gorsze, ale nie będe się teraz o to spierał, nie ma teraz na to czasu. Pewnie, że powinna go za to pogłaskać, już mówiłem, on uważał to za świetną zabawę i miał daleko gdzieś, że mogło ją to odrzucać, czy też może sprawić jakieś mdłości, on się przynajmniej świetnie bawił, a jeśli zamierzała mu to przerwać to proszę bardzo, ale to, że ją lubił mogło w najbliższych chwilach przestać mieć znaczenie. Psycheł potrafił być uroczy, ale nie zapominajmy do cholery, że to sadystyczny morderca, który zabił niejedną osobę i z chęcią zrobiłby to ponownie. Po co wycinał dziwne wzory? Dla czystej zabawy, on po prostu lubił symbole, mity, różne dziwne niewyjaśnione rzeczy,a poresztą dodawało to małego uroku jego osobie, ale poczekał aż go wyminie i usłyszał krzyk. Cóż... krzyk nigdy nie pomaga, ale wierz mi, to była muzyka dla jego uszu, nawet wyszczerzył kły kiedy go usłyszał i poszedł za jej głosem przechylając głowe na oświetlone zwłoki. Z ust zaczęła mu lecieć ślina, bardzo mu się podobał widok, na który ona tak strasznie krzyczała, a kiedy się w niego wtuliła spojrzał tylko westchnął głęboko i złapał ją mocno za włosy.
-Może kiedyś zrozumiesz, Blizno. Może kiedyś, ale teraz Cię zabiorę, może odwiedzę Cię którejś nocy, bowiem jest ciemna i pełna strachów. - zaśmiał się tylko pod nosem i postanowił teleportować się z nią w nieznane miejsce, tak szybko jak ją odstawi, tak szybko zniknie, może tutaj wróci po jakieś fanty? Albo pobawić się z ciałami? Jakkolwiek to brzmi.

2x zt
Psycho

Psycho

Krew : Czysta (B)
Znaki szczególne : Rozcięte policzki poszerzające usta.
Zawód : Kosmetyczka.
Pan/i | Sługa : Pff...|
Moce : Sprawdź mnie.


https://vampireknight.forumpl.net/t1254-psychol-kuroiaishita#22243

Powrót do góry Go down

Zniszczony Statek Widmo Empty Re: Zniszczony Statek Widmo

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach