Galaktyka

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Go?? Wto Lis 27, 2012 4:29 pm

Wszystko im wypiją? A gdzie tam, nie byłyby przecież takie, by od razu wyżłopać zawartość naczyń. Chociaż... Przyglądając się Ivy można odnieść inne wrażenie, całkowicie odwrotne! Ale zaraz tam, nie róbmy z Ivańskiego pijaczyny w takim stopniu, nie?
W normalnych warunkach (czyt. gdyby nie była już zdeczka podpita) zareagowałaby raczej nieco inaczej. Na pewno nie takim wybuchem śmiechu, ale fakt, z ust Rudowłosej brzmiało to iście zabawnie, mimo to nadal było to sucharem. W sumie, czego ja się tu doszukuję to nie wiem... Swoją drogą szybko oddziaływują na kruczowłosą nawet nieduże ilości alkoholu... Dziwne.
- Ba, parka jak się patrzy. - odparła Gwen na wzmiankę o tym, jak to Marsh i Iv pasują do siebie wizualnie. A głupi uśmiech nie znikał z jej lica ani na moment, pozwalając by kąciki ust szybowały coraz wyżej i wyżej. Jeszcze trochę i tak jest zostanie i dopiero będzie paradować z takowym wyszczerzem, który nie zniknie i będzie trwał wiecznie, o.
- Densić? - powtórzyła po niej, jakoby analizując znaczenie owego słowa.
- Ja na to, jak na lato <3 - spojrzała na nią, wprawiając w ruch brwi. Tak też powstał nad wyraz wymowny obraz, się wie. Polała jej, by następnie polać i sobie. Wspominałam wcześniej, że przychodząc tutaj nie miała zamiaru pić, prawda? No, zatem należy wprowadzić drobne zmiany w tymże zamiarze, huh. Otarcie się ich policzków uważała za bardzo miłe urozmaicenie.
Kiedy to Ivan ponownie poczęła prawić, przeniosła na nią wzrok. Męska klata, czy widzieli? Serio? W ogóle, wypaliła ni stąd ni zowąd, to pytanie wyjęła wręcz prosto z dupy. Zerknęła po nich, rozkminiając, czy nie miało to jakiegoś głębszego sensu, drugiego dna, czy coś. Jednak chyba nie miało. I w tym rzecz.
- Czekaj, czekaj... Ale że co? Bo widziałam, ale się zmacać już nie dał. - oznajmiła, a jej twarzyczka przyjęła wyraz posmutniałego pyszczka jakiegoś uber puchatego zwierza. Słodko, nie? Jakby to tak bardziej określić - ":<".
Na kolejne słowa rudej ręce normalnie jej opadły. Nie wytrzymie, normalnie nie wytrzymie, no.
- Yyy... PIJMY. Do dna! - skwitowała jej mądrą inaczej wypowiedź. Wydawało jej się bowiem, że będzie to najodpowiedniejszym wyjściem, by uniknąć kolejnych przemówień tegoż pokroju. W końcu, wszyscy będą wówczas zajęci piciem, więc trudne byłoby wygłaszanie monologów. O czym ona myślała w tym momencie, Shiz nie miała bladego pojęcia. Właściwie, nie, nawet nie chciałaby się w to zagłębiać, bo zważywszy na o czym głosiła teraz Iv... Mogłaby mieć jakiś uraz po tym, czy coś, kurde! Wyżłopiła ze swojego kieliszka wcześniej nalaną czystą, po czym rozlała ów trunek po kieliszkach pozostałych kompanów. Wychłeptała zawartość swego kielona. Niedługo i faktycznie pozostanie jej tylko to spanie pod stołem, o niemożliwości wstaniu już nie wspominając.
- A właśnie, że wydudlimy wszystko, o. Wszyściusieńko. - rzuciła, gdy Gwen ruszała, by na jakiś czas ich opuścić. Powróci i zastanie ich zalanych w trupy, ha! Rozejrzała się po twarzach Iv i Marsha.
- Czyńmy zatem powinność. - jej skrzekliwy głos rozbrzmiał ponownie. Oczywiście, żartowała, choć jeśli przyjmą to na poważnie - nie będzie specjalnie protestować, mimo że gdzieś tam w jej makówce tliła się myśl, że powinni jednak zwolnić, inaczej rzeczywiście skończą pod stołem.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Go?? Wto Lis 27, 2012 8:07 pm

Oj tak, Marshall rzeczywiście mógł nazywać się dzisiejszego wieczoru wielkim farciarzem. Po pierwsze nie znał w tym mieście, a nawet w kraju zupełnie nikogo a do klubu przyszedł właściwie sam do końca nie wiedząc po co. W USA często bawił się w podobnych ze swoimi znajomymi, którzy byli mieszanym towarzystwem damsko-męskim. Tutaj, co z resztą mogły zaobserwować nieco wcześniej, siedział przy barze popijając smętnie kolorowe drinki i patrzył tylko jak inni ludzie się bawią na parkiecie. A tu taki niespotykany fart! Do kompanii zaprosiły go dwa urocze, niepełnoletnie rudzielce. Tak więc postawił wszystko na jedną kartę i przystał na propozycję Gwen. Już po chwili w ich towarzystwie wiedział, że nie będzie żałował podjętej decyzji. Obie, pomimo, że z początku Redhead wypadała na tą bardziej zabawową i szaloną a Ivy grzeczną i dobrze ułożoną, były pozytywnie zwariowane. Każda na swój sposób. A tego mu właśnie dziś brakowało. Pozytywnych emocji i zabawy żeby zapomnieć o wszystkich problemach jakie miał i przez, które wylądował w Japonii, z dala od domu i przyjaciół. Pomimo tego, że nie liczył ani też nie próbował zdobyć od nich czegoś więcej niż tylko znajomości i zabawy i tak miło mu było przebywać w towarzystwie samych kobiet. Jak właśnie taki rodzynek. Nigdy nie miał problemu w kontaktach z płcią piękną tak więc dostrzegał tylko same pozytywy tej sytuacji. Po za tym ogromnie go bawiły męskie, zazdrosne spojrzenia typu "on sam a ich trzy? co on takiego w sobie ma?". Ot, ma w życiu farta i to mu trzeba przyznać.
Co prawda Gwen i Marsh tańczyli na parkiecie dobre pięć minut jednak nawet w takim czasie nie da się upić. Alkohol nie zdąży sie jeszcze dobrze rozejść po organizmie i pokryć myśli tą wspaniałą pijacką mgiełką. Dlatego też zachowanie Ivy wywołało u niego takie zdziwienie. Wydawała się taka porządna i raczej nieco nieśmiała, bardziej zamknięta na takie spoufalanie się z nowo poznanymi osobami. Nie to żeby robiła coś złego, była wulgarna czy coś w ten deseń. Ot, zwyczajnie się tego po niej nie spodziewał. Może najzwyczajniej w świecie udzieliła jej się atmosfera zabawy jaka panowała w klubie.
Ruda po chwili zeszła z jego kolan co umożliwiło mu odstawienie opróżnionego już kieliszka na blat stolika, na którym, jak się szybko okazało, zasiadła swoim zgrabnym tyłkiem. Tyle energii marnuje na kręcenie się przy sofie? Nie lepiej wykorzystać ją na parkiecie?
Facet słuchał tego co znów przyszło do głowy rozochoconej Sam i stopniowo unosił brwi coraz wyżej. A kiedy wtrąciła się Gwen zgromił ja spojrzeniem po chwili jednak znów wystawiając jej język.
- Nawet o tym nie myślcie drogie panie. Nie będę tu odstawiał striptizu - skrzyżował ręce na klacie i pokiwał głową jakby na potwierdzenie własnych słów. Mówił stanowcze: nie! O! Nie miał zamiaru paradować po klubie bez koszulki. A chociaż zdarzało mu się to czasami jeszcze w rodzimym USA to tutaj klimat zdecydowanie nie był odpowiedni.
- Nie jestem przedmiotem jakiś badań ani nic w tym guście - dodał jeszcze, wstając z kanapy by sięgnąć do butelki z wódką. Pstryknął też żartobliwie Panią Ciekawską w nos.
Klapnął znów już z pełnym kieliszkiem kiedy akurat Ruda dalej ciągnęła swoje dziwne rozważania i dzieliła się z nimi swoimi doświadczeniami związanymi z alkoholem. Nie skomentował a z jego gardła wydobył się stłumiony chichot. Chyba nie był odpowiednią osobą, która mogła by z nią o tym porozmawiać. Pił dużo, czasem bardzo dużo więc już dawno temu zapomniał jak to jest zaczynać swoją przygodę z procentami.
- Gwen! - chciał coś powiedzieć ale zanim zdążył skończyć zdanie ta już wysyłała im całusa na co posłał jej mordercze spojrzenie typu "zapłacisz mi za to!" po czym już z uśmiechem pomachał jej w dość zabawny sposób poruszając palcami.
Na słowa Shizu chętnie przytaknął i wychylił kolejny kieliszek. Ten niestety strasznie źle mu "wszedł" jak to się mówi a więc zmuszony został do wlania sobie do wysokiej szklanicy popitki i zapicia palącego, gorzkiego trunku.
- Widzę, że masz całą masę energii Ivy. Co powiesz żeby wykorzystać ją na parkiecie? Pogibajmy się trochę - wyszczerzył się do niej ruszając brwiami.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Wto Lis 27, 2012 8:39 pm

Buu...No i proszę, nie dość, że każdy olał jej inteligentne pytania, no poza tym z klatą, to jeszcze Gwen sobie poszła, a Marshmallow nie chciał się rozbierać, toteż jedyną męską klatą widzianą do końca swych dni przez Iv będzie ta jedna jedyna. Trudno. Ach, smutny to dzień!
Mimo iż Sami dalej sobie smsowała, albo nawiązywała romans kto co woli, nie zwolniło jej to z obserwowania i słuchania wszystkiego co się wokół dzieje. Miała bardzo podzielną uwagę, toteż potrafiła robić wiele rzeczy na raz, ot chociażby odkurzać i czytać książkę, albo myć podłogę i wycierać kurze. No, różne takie nikomu niepotrzebne rzeczy, prawda? Ale może kiedyś jak jakiś leniwy do bólu facet ją przy sobie przygwoździ, to owe umiejętności okażą się być tymi najlepszymi na świecie? Och, będzie za to taka kochana...
- Buu~!, pokaż klatę! Widziałam tylko jedną w całym moim życiu! - zahuczała dość zwyczajnym, acz rozbawionym tonem głosu. Nie było w tym żadnej prowokacji, czy też przymilania się, ot, sobie stroiła drobne żarty jak ten z kąśnięciem Marshmallowa w szyję by sprawdzić, czy jest Panem Pianką - Nie jest Ci mnie troszkę szkoda, że tak mało wrażeń za mną? - dodała po chwili jakby zachęcająco, no ale, w ostateczności nie będzie go namawiać dlatego zabawnie wzruszyła ramionkiem i posłała mu mrugnięcie swego zielonego oczka, a ten pstryknął w nos, no ej! Iv złapała się za nosek i wykrzywiła minkę w smutną podkówkę, bo ją troszeńkę zabolało. Najwidoczniej była zbyt delikatna czycoś. Było jej ciepło na ciele i na umyśle, toteż potrafiła wykrzesać z siebie więcej! Nie chciała tutaj być, dlatego z początku była marudna i wstydliwa, jednak że się jej trochę spodobało - no, niech już będzie, raz się żyje, tylko z umiarem, nie?
Kiedy Ruda zaczęła się zbierać, Iv machnęła na nią ręką
- A Ty cholero gdzie uciekasz? Taki Twój niecny plan, by mnie zostawić? Policzymy się w Akademiku jędzo, jesli nie wrócisz tu za 10minut! - rzuciła w jej stronę, czego nie mogła nieusłyszeć, bo Iv to wręcz wykrzyczała. Nie będzie jej menda jedna tutaj zostawiać, po cholerę ją tu przywlekła? By sobie uciec? Ohoho, jak wrócą do pokoju to ma poduszką w łeb, jak nic! I to tą najbardziej puchową, nie jakąś z watą w środku... Oj, doigrała się koleżanka.
- O o o, to to to... nic jej nie zostawimy, dobra kara! Przybij pjonę! - wykrzyczała do Shizarda machając na nią paluszkiem który mówił "tak tak, świetny plan, cóż za niecna kara!" po czym wystawiła dłoń by przybić piątala z jakże genialnym, azjatyckim umysłem Shizarda. Ivy na razie podziękowała za kieliszek stwierdzając, że
- Jak kocha to poczeka! Musicie mnie dogonić, to wtedy wypiję - odpowiedziała dość rezolutnie, odstawiając go tak by stał sobie obok jej nieskromnej pupy i uśmiechnęła się szczerząc białe ząbki. Och no tak, te piękne ząbki o które dbała od dzieciństwa! To jest jej paranoja i fetysz tak tak tak. Zdecydowanie, dlatego miała je bardzo zadbane, jak te gwiazdy w telewizji, choć czego nie było widać gołym okiem, były dość kruche i czasami od zbyt mocnego ugryzienia czegoś twardszego, potrafiła jej się ukryszyć, ot taka drobinka.
Na ostatnie słowa Marsha spojrzała na niego znacząco unosząc brew do góry. Lekko się nawet wykrzywiła, ale raczej w geście "mówisz serio, kochanie?".
- Chyba kpisz ! - zagrzmiała i zaśmiała się znacząco i szczerze, aż musiała dłonią zasłonić usta, a potem się powachlować bo jej się gorąco zrobiło - Przecież ja się zapadnę ze wstydu do samego Hadesu, a potem będę wam stamtąd listy słać! O nie nie nie, taniec to jest ostatnia rzecz na jaką mnie namówisz, no chyba, że wolny, tam nie trzeba mieć wysokich ambicji by się gibać na boki i robić słodkie oczka! - odpowiedziała najszczerzej jak się dało dając do zrozumienia chłopakowi, że takie publiczne występy to nie dla niej, że jednak trochę się wstydzi. Co innego wygłupy w gronie znajomych, albo przynajmniej jednej szalonej, która działała na nią jak koci miętka na sierściucha, a inną sprawą był taniec wśród wszystkich ludzi, których wzrok był skierowany na Samanthę! I nie, nie chodziło tutaj o przerost jej ego, tylko o to jak to wszystko odbierała. Zapewne niewiele kto by się na nią patrzył, bo po co? W końcu nie tańczy na stole i się nie rozbiera, ale kto wie, może i na to ją najdzie ochota?
- Powiercę się trochę przy kanapach, pozaczepiam Cię trochę, a potem Shizukę wymęczę, to mi wystarczy! Plus oczywiście bieganie do łazienki! - postanowiła dodać po krótkiej chwili, po czym wzięła dzban z colą i nalała jej sobie do wysokiej szklanki. Odstawiła dzban a zgrabną nóżkę położyła sobie na Marshu, by mógł sobie pogłaskac, taka kochana i słodka była z niej istotka! Nóżka ciężka nie była, a zgrabna i w ładnej, czerwonej szpileczce. Oczywiście butem nie miała zamiaru go dotykać, bo by się poczuła do odpowiedzialności by i potem mu prać owy strój, tak więc no! Przystawiła brzeg zimnej szklanki do swoich gorących warg, po czym rozchyliła je lekko i przechyliła naczynie, aby móc trochę pobrać z niego tego chłodnego płynu. Odstawiła szklankę od ust przymykając rozkosznie oczy i głęboko wzdychając, przez co jej piersi znacząco się uniosły, a potem opadły. Odstawiła i tę szklankę by mieć wolne ręce, którymi jedynie poprawiła rude kosmyki włosów, zaczesując je dłońmi na bok, by spoczęły na jednym ramieniu i lekko na piersi.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Go?? Czw Lis 29, 2012 11:04 am

Oj tak inteligentne pytania i rozważania zazwyczaj są pomijane przez resztę towarzystwa. Dobrze, że chociaż nikt się nie roześmiał bo Ivańskiemu mogło się zrobić trochę głupio. Do tego on nie miał najmniejszego zamiaru rozbierać się od pasa w górę i świecić wytatuowaną klatą przed wszystkimi. Wtedy to na pewno zwróciłby na siebie powszechną uwagę. Z resztą, nie da sobą manipulować słodkiej Ivy! Ona nie zdjęła by bluzki jeśli on by rzucił podobnym hasłem! O!
- Jeśli chciałabyś zobaczyć moją w takich warunkach musiałabyś się o wiele bardziej postarać - zaśmiał się. Widziała tylko jedną? U, małe miała doświadczenie z facetami na to wygląda - Jest mi Cię szkoda Ivy ale to nie zmienia faktu, że nie będę się obnażał na życzenie. Jestem zbyt porządny! - wypiął dumnie klatę mówiąc te słowa.
Nieco się zdziwił, że ruda zajmuje się sms'owaniem podczas trwania imprezy bo było to dla niego co najmniej dziwne. Impreza jest po to żeby się bawić a nie ślęczyć nad telefonem. Może powinna wziąć ze sobą laptopa i jeszcze oglądać jakieś pierdoły w internecie... Nie no Ivy nie rób wiochy!
- Akademiku? Gdzie się uczycie? - wychwycił interesujące słówko. W końcu on również przyjechał tu żeby się uczyć i to w tej samej akademii, o czym jeszcze oczywiście nie wiedział.
Szczerze mówiąc o tej szkole nie wiedział zupełnie nic oprócz tego, że są w niej zajęcia dzienne i nocne oraz gdzie się znajduje. A! I jeszcze wiedział jak dyrektor się nazywa.
- Oj nie daj się prosić Ivy! Pogibaj sie ze mną! Co w tym takiego? - teraz on próbował ją namówić na coś czego nie chciała zrobić. Jak to role się szybko odwracają. No ale nie wyglądało na to żeby ruda dała się przekonać i iść z nim potańczyć. Trudno, będzie musiał poczekać na Gwen, która chwilowo gdzieś się ulotniła.
Gdy Ivy położyła na nim swoją nóżkę "przespacerował" się po niej imitując palcami małe nogi.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Czw Lis 29, 2012 11:44 am

A niech się śmieją, śmiech to zdrowie! Co, myślisz, że nie przywykła do tego? Od zawsze się z niej śmiali, bo miała jakieś inne rozumowania i sposób bycia też pozostawiał wiele do życzenia. Ot, była jaka była, nie pasowała do otoczenia, przynajmniej nie tego w którym znajdowała się aktualnie. Teraz powinna spać w Akademiku, albo z rana siedzieć w kawiarni i czytać książkę lub też w parku na ławce karmić gołębie i przeprowadzać z kimś inteligentnie rozmowy na temat idealizmu. Ewentualnie oczywiście mogłaby być też w schronisku dla zwierząt, karmić je, sprzątać klatki, wyprowadzać na spacer - tyle pięknych rzeczy mogłaby robić rano, ale niestety, bo ktoś to sobie właśnie poszedł, wyciągnął ją tutaj i Sami bardziej się zastanawiała nad tym, czy już nie pójść do domu póki jeszcze się nie giba na boki z braku możliwości utrzymania równowagi. Tak, to byłby dobry plan i się nad tym zastanawiała poważnie, bo co ona tutaj robiła? Poza rozmową nic nie miała zamiaru, więc jeśli mają ją zlewać, to po prostu da im święty spokój i sobie pójdzie, prawda? Nie chciała ich męczyć, nie lubiła być nachalna.
Haha, na jego słowo o tym, że jest zbyt porządny to się zaśmiała. Mógł to teraz odebrać jak chciał, jako zniewagę lub jako po prostu uroczy śmieszek od słodkiej, nieskażonej dziewczynki. Wolna wola, choć trzeba przyznać, że Samantha raczej myślała o nim jak o "niezłym ziółku" niżeli porządnym facecie. Oczywiście nie to, że nie uważała iż może być porządny, po prostu dla niej to było coś więcej niż bycie grzecznym od czasu do czasu, raczej bycie grzecznym przez jego znacznie większą część.
O masz, to już nie można paru esów naskrobać? Litości! Nie chcecie z nią gadać to bez łachy, naskrobała sobie, schowała telefon i tyle. A może to było coś ważnego, he? Och, oczywiście nikt o tym nie pomyśli, bo i po co, a może pisała co na jutro zadane? No, nie ładnie tak oceniać, choć i lepiej że nikt nie widział co tam mazała, o. Ivańska spojrzała na Marsha gdy ten zadał jej pytanie, no kurde szok, ktoś rozwinął dalszą część rozmowy i ba!, nawet chciał wręcz z rudowłosą rozmawiać, czyż to nie urocze? No chyba się dziś zakocha na kilka minut.
- W Akademii Cross, chodzimy na Dzienne. Jesteśmy współlokatorkami i gdyby nie ten fakt, na sto procent byście mnie tutaj nie zobaczyli! - odpowiedziała wciąż się uśmiechając, bo niby czemu miałaby przestać? Było ok, choć dla niej nudno. Każdy zabawę odbierał inaczej, jedni woleli densić, drudzy pić, trzeci rozmawiać, a czwarci wszystko po kolei, albo i bez kolejności. - Więc albo jej dziękujcie, albo wyklinajcie. - dodał półuśmiechem, no bo cóż, fakt faktem nie miała wysokiego mniemania osobie, nie wywyższała się i nie wychylała, była spokojna i miła i to jej wystarczało, poza tym, nie każdy musiał ją lubić i ona w pełni to szanowała jak i tolerowała, a że nie wiedziała co siedzi w głowach jej znajomych, to też nie mogła sama stwierdzić "wiem, że mnie kochacie, jestem taka osom!", no bo może wcale tak nie był, a próżności w niej szukać nie szło, bo ona jej nie miała.
- Nie umiem, poza tym to trochę... Sama nie wiem jak to określić, bo może nie tyle wulgarne, co jakieś nieprzyzwoite. Równie dobrze mogłabym wejść na stół i zacząć kręcić tyłkiem, nie ma w tym wielkiej różnicy. Po prostu nie lubię takich rzeczy robić publicznie, może jakby to była domówka to bym się skusiła ... Oczywiście na taniec, nie na wyginanie się na stole! - powiedziała prostując na końcu swą wypowiedź by nie było żadnych niejasności. Nie chciała się ośmieszać na tym parkiecie, przecież to by była żenada roku, jeszcze by sobie coś o niej pomyśleli, a nie chciała być w męskich umysłach. Nie lubiła takich rzeczy. Spojrzała na rąsiowego ludzika Marsha który przechadzał się po jej nodze i się zaśmiała szczerze. Sam jej śmiech był taki słodki, że nic tylko ją przytulać, głaskać po włosach i całować nieustannie w czółko, jak urocze, kochane dzieciątko. Och, ten przesyt słodkości i niewinności, a jednak potrafiła z siebie coś wykrzesić, nie była zamknięta na nowe doznania, może jedynie troszkę się ich bała.
- A dokąd tak zmierzasz, dzielny rycerzu? - rzuciła żartem i serio, dalej się śmiała, jakby to był jeden z tych lepszych żartów, jakie zobaczyła, a przecież to nie było nic wielkiego? Możecie ją wziąć za głupka jeśli chcecie czy też osobę o poczuciu humoru 4 latki, ale dla niej to było takie urokliwe, że nie sposób było się nie uśmiechać. Nawet patrząc na to lekko i na krótko przegryzła dolną wargę. Normalnie jakby mogła się w tym zakochać.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Go?? Czw Lis 29, 2012 10:10 pm

Jak się okazuje Marshall i Ivy byli do siebie bardzo podobni choć z pozoru pochodzili z zupełnie różnych światów. Z niego też wiele osób stroiło sobie żarty, z jego podejścia do życia, sposobu bycia i toku myślenia. Nie pasował do tego "lepszego" towarzystwa dlatego zazwyczaj miał najzwyczajniej w świecie wszystko i wszystkich głęboko w poważaniu i zajmował się samym sobą albo przebywał w małej grupie swoich znajomych, będących podobnych do niego. Nieco dziwne prawda? Mimo iż pozornie sytuacje identyczne to zupełnie inne. Ona grzeczna a on... cóż, mniej grzeczny. Lubił się dobrze bawić, miał inny styl ubierania się, słuchał ostrej muzyki, palił. Ale czy tylko dlatego miał być oceniany? Dlatego bo nie wpasowywał się w jakiś obrazkowy przykład młodego człowieka, ucznia i obywatela? Bo nie nosił ciuchów, które noszą wszyscy? Życie jest z reguły okrutne, szare i niesprawiedliwe dlatego doszedł dawno do wniosku, że nie warto się przejmować i żyć tak jak ma się na to ochotę mając gdzieś opinie innych. Żyje sie dla siebie, nie dla innych.
Jej śmiech na słowa, że jest porządny odebrał tak jak zwykle odbierał tego typu reakcje. Wymownym milczeniem i miną bez wyrazu. Wydawało mu się, że i ona oceniła go po okładce. Dlaczego wszyscy uważali, że jeśli ktoś nosi glany zamiast adidasów, ma tatuaże, zarost i tego typu bajery to zaraz musi być bandziorem, alkoholikiem, gwałcicielem albo ćpunem? Najpewniej jeszcze jest głupi bo taki nie myśli o nauce tylko dupach i chlaniu nie? Dla niego bycie grzecznym to było nie przekraczanie pewnych zasad, których tu nie przytoczę by zwyczajnie mu się nie chce. "Żyj tak aby nikt przez ciebie nie płakał", to powtarzała mu matka i tego się trzymał. Nie robił nikomu krzywdy tym, że się bawił prawda? To było grzeczne. Do tego lubił koty. Psy też. Grzeczne <3
Oj tam, oj tam jak chce to niech sobie skrobie eski ale musi też pamiętać, że w niektórych sytuacjach może kogoś tym nie tyle co obrazić ale wprawić w zakłopotanie. Mógł sobie taki ktoś pomyśleć, że go lekce waży albo ma go w nosie. Ale skoro miała jakiś ważny romans to niech sobie skrobie, Marsh jej z tego tytułu wyrzutów robił nie będzie.
- Akademia Cross? Żartujesz? - z każdym jej słowem na pokrytej zarostem gębie chłopaka poszerzał się uśmiech a w oczach pojawiały się wesołe ogniki - Wysłali mnie właśnie do tej szkoły. Na zajęcia dzienne. Taksiarz pewnie już dostarczył tam moje bagaże chociaż jeszcze nie wiem do jakiego pokoju mnie w akademiku przydzielą - ciągnął temat dalej. Niesamowite. Dość, że spotkał dwa rudzielce, które postanowiły urozmaicić mu wieczór swoim towarzystwem to jeszcze będą chodzić do tej samej szkoły a nawet mieszkać w tym samym akademiku. Normalnie "konsmons" jak to mawiała jedna z jego kumpeli z USA.
- Opowiesz mi trochę o tej szkole? Wiesz, nie wiem czego się spodziewać - ot, złapał wspólny temat a w dodatku dzięki tej rozmowie Ivy mogła mu pomóc się nieco rozeznać w tutejszym życiu szkolnym. No i mógł uzyskać wiele przydatnych, ważnych i mniej ważnych informacji.
Dziwne ale Marsh rudą już polubił. Właściwie oba rudzielce, chociaż różniły się i to widać było gołym okiem. Gwen była zwariowana, pełna energii i uwielbiała się bawić w podobny sposób co on. Ivy była spokojniejsza, nie przepadała raczej za tego typu imprezami jednak dała się wyciągnąć przyjaciółce żeby nie była sama, co też dobrze o niej świadczy.
- Co nieprzyzwoitego jest w tańcu? Ludzie tańczą od zarania dziejów i to wcale nie jest nowy wynalazek powstały żebym mógł Ci teraz dokuczać, zapewniam - puścił Ivy oczko nie tracąc uśmiechu na twarzy. Kiedy w końcu udało mu się zamienić z nią kilka zdań, choć na żaden szczególnie wyszukany temat, okazało się, że jest całkiem zabawną i przyjemną osóbką - W takim razie dam Ci spokój, o ile obiecasz mi, że na najbliższej domówce ze mną potańczysz. A będziemy mieszkać w tym samym akademiku więc okazji nie przegapię żeby wyciągnąć Cie na parkiet - dodał będąc strasznie zadowolonym ze swojego wręcz diabolicznego pomysłu. Co prawda nie musiała się w ogóle na to godzić bo co to za warunek... Przecież jeśli nie będzie chciała to i tak jej siłą na parkiet tutaj nie wyciągnie. Wątpił też w to, że tańczyć nie umiała. Dziewczyny zawsze mają jakieś poczucie rytmu. Taniec przychodzi im z większą, niemal naturalną łatwością, w porównaniu do facetów. Niektórzy rodzili się z talentem do gibania się jednak duża większość musiała sobie tą umiejętność wyrobić.
Problemem Ivy było chyba to, że za bardzo przejmowała się opinią ludzi. Ciągle "co by sobie o niej pomyśleli?!". A niech myślą co chcą! Żyje sie dla siebie! Carpe diem! I ten tego! Musi chyba więcej czasu spędzać z Marshallem a z pewnością próbowałby jej pomóc. Nie można żyć ciągle martwiąc się co ludzie powiedzą. To niezdrowe.
- Jak to rycerz oczywiście! Do pięknej księżniczki - odpowiedział jej również się śmiejąc jednak nie tak energicznie i z zapałem jak ona. A dzielny rycerzyk przechadzał się po nóżce wesołego rudzielca w tą i z powrotem. Marsh zerknął na wyraz twarzyczki uroczego dziewczęcia. Normalnie jakby mógłby się w nim zakochać ;d
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Pią Lis 30, 2012 2:40 pm

Och broń boże, Samantha nigdy ludzi nie oceniała z góry. Owszem, jak każdy, miała już na samym początku jakieś ogólne wyobrażenie o kimś, tak na pierwszy rzut oka, jednakże nie wciskała tej osoby od razu w kategorię. Lubiła ludzi dobrze poznawać, oczywiście jeśli Ci mieli na to ochotę. Jak już wspomniałam, dziewczyna nie ceniła się wysoko, więc miała świadomość, że ktoś na przykład nie chce się z nią zadawać bo jest "cnotką niewydymką" albo po prostu jest "nudna". Jej to nie przeszkadzało, zawsze wtedy się uśmiechała i mówiła, że nie ma sprawy, ale jakby zmienił zdanie to będzie czekać. Zawsze przecież może jakoś pomóc, a to lubiła. W zasadzie to nie miała wrogów ponieważ uważała, że niektórzy nie są źli z natury, tylko po prostu się pogubili i potrzebują pomocy, wsparcia trochę ciepła, zrozumienia i rozmowy. Tak, właśnie tak to widziała. Kiedy zobaczyła jego minę bez wyrazu, chciała nawet przeprosić, ale umknęło jej to. Pewnie kiedyś kiedyś, później to zrobi, bo nie w jej celu sprawiać innym przykrość, ale trudno, różne rzeczy się zdarzały, czy tego chcieliśmy, czy też po prostu z własnej bezmyślności.
Na jego słowa z Akademii aż rozwarła lekko usta i patrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Żartujesz? - zupełnie jakby za nim powtózyła, a jej rozwarte usta po chwyli ukształtowały się w słodki i szeroki uśmiech, a że dziewczyna była emocjonalna i w dodatku aktualnie miała więcej energii to jak głupia mu się rzuciła na szyję. Cóż, zachowanie to było dziwne, ale może poczuła taką mini ulgę, że w razie czego nie zostanie samotna? W sensie, u siebie w wiosce nie miała przyjaciół czy też znajomych, a odkąd tu przyjechała, grono osób, które ją lubią drastycznie wzrosło, a dla niej to wiele znaczyło.
- Szkoła jest świetna - zaczęła nawijać znów siedząc mu na kolanach i trzymając rąsie na jego ramionach, ale nie trzymała buzi swej blisko jego twarzy, aż tak to się nie spoufalała. Po prostu sobie zasiadła jak u tatusia na kolankach - Jest mnóstwo fajnych ludzi, świetnych. Sama szkoła jest duża, ładna i w ogóle super. Pokoje to wiesz, zależy na kogo trafisz, ja trafiłam na Gwen, jest cieżko, bo to świr, ale i tak nie da się jej nie kochać jak zresztą zauważyłeś. Nauka to nie problem, przynajmniej dla mnie, ale co kto lubi ! Tak więc, nie masz się o co martwić. - dokończyła zadowolona i chyba dumna z tego, że mogła kogoś wprowadzić w świat Akademii, normalnie poczuła się jak przewodnicząca Zajęć Dziennych, a co! Nadawałaby się na przewodniczącą! Po tej przemowie zeszła mu z kolanek i z powrotem usiadła na stole, wypiła swój kieliszek wódki i zapiła colą, po czym odstawiła z powrotem, a jej nózia znowu powędrowała na kolana Marsha, tak było wygodniej, prawda?
- Okej Okej, obiecuję, że wtedy zatańczę z Tobą. - odpowiedziała trzymając rękę na lewej piersi a drugą podnosząc ku górze, na znak przysięgi. No, jak Sami coś powie, to powie i nie ma wykrętów! Jej można było ufać, bo jeśli coś obiecała to na pewno danego słowa dotrzyma. Nie wiedziała, czy to był dobry wybór, bo faktycznie wolałaby wolne tańce niż jakieś skoczne jak Gwen, no ale trudno, może się nie spali aż tak ze wstydu. No tak, Samantha się przejmowała opinią innych... Może trzeba by było jej nauczyć, żeby przestała?
- Ta, pięknej. Ciekawe, której... Chyba za Gwen biegnie, bo akurat w tamtę stronę. - dodała z uśmiechem i wsunęła długi paznokiec kciuka między swoje ząbki, przegryzając go lekko jakby z zauroczenia tą sceną, choć w rzeczywistości po prostu miała wybujałą wyobraźnię i widziała w swojej główce takie prawdziwego rycerza, co to akurat do niej idzie. Może nie w zbroi jakiejś specjalnej, no ale ogólnie, tak by ją dźwignąć na rękach i na tychże silnych i umięśnionych rączkach zanieść ją do akademika i położyć na łóżko, dać całusa i och, zniknąć jak za mgłą... Potrząsnęła po chwili głową jakby się opamiętując i wyjęła paznokietka ze swych pięknych ust po czym spojrzała w oczka Marshalla
- Sorry, coś mówiłeś? Chyba się zamyśliłam. - mruknęła lekko zakłopotana zagłębiając się z koloryt jego szarych tęczówek.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Go?? Pią Lis 30, 2012 4:51 pm

Zawsze tak było i nie dało się tego w żaden sposób obejść. Nie ważne jak bardzo byśmy zaprzeczali i tak oceniamy innych po wyglądzie. Tak była "zaprogramowana" nasza podświadomość, która oceniając wygląd zewnętrzny dopiero co poznanej osoby próbuje ją automatycznie sklasyfikować i wcisnąć do jakiejś szufladki. Nikt nie ma to wpływu chociaż niektórzy najzwyczajniej w świecie nie ulegają sile sugestii pierwszego wrażenia. Albo przynajmniej się starają co nie zawsze wychodzi. I w taki właśnie sposób, chcąc nie chcąc Ivy mogła pomyśleć, że Marshall jest raczej typkiem z pod ciemnej gwiazdy, wydziaranym, chlorem siedzącym przy barze i poszukującym w Galaktyce jakiejś naiwnej małolaty, którą mógłby przelecieć w toalecie. Nie wiedział jednak jakie zrobił na niej pierwsze wrażenie, nie siedział niestety w jej łebku. Pewnym natomiast było jak on odebrał jej osóbkę kiedy ukazała mu się na oczy. Wziął ją za świetnie się uczącą, dobrze ułożoną, grzeczną do tego stopnia, że aż nudną. W tym przypadku na szczęście się pomylił. Nie uważał ją za nudną, wręcz przeciwnie. Kiedy Gwen się ulotniła nie wiadomo gdzie i po co uciął z nią sobie całkiem przyjemną i ciekawą konwersację. Aż chciało mu się poznać ją nieco bliżej.
Szczerze mówiąc nie spodziewał się tak entuzjastycznej reakcji z jej strony na wieść o tym, że będą uczęszczać razem do Akademii Cross i mieszkać w tym samym akademiku. Miłe zaskoczenie i kolejna przyjemna rzecz jaka spotkała go z jej strony.
- Nie żartuję, po to właśnie przyleciałem do Japonii. Do tej akademii - zaśmiał się szczerze gdy znów zasiadła swym zgrabnym tyłeczkiem na jego kolanach. Och, bo jeszcze sie przyzwyczai i co wtedy będzie? Aż musiał się ugryźć w język by tego nie powiedzieć na głos. Jeszcze biedny rudzielec by się speszył czy coś, a tego raczej nie chciał.
- Jeżeli jesteście tam wy to musi być świetnie - po raz kolejny dzisiejszego wieczoru/nocy puścił Ivańskiemu oczko - Chciałbym trafić na kogoś takiego jak ona. Z pewnością nie daje Ci sie nudzić w pokoju co?
Jeśli chodziło o sam wygląd czy stan techniczny budynku szkoły jak i akademika to nie wiele go to ciekawiło. Nie znał się na architekturze więc ważne było tylko by było ciepło, mieli tam bieżącą wodę, prąd, internet i takie najpotrzebniejsze rzeczy. Bo jak się domyślał żarcie wchodziło we własny zakres ewentualnie mieli jakąś stołówkę. Coś sobie upichcić umiał a japońskiej stołówce chyba by nie zaufał. Nie wiedział z czego oni robią te swoje dziwnie wyglądające dania. Jakieś ryby, ślimaki, wodorosty i cholera wie co jeszcze.
- W takim razie mam nadzieję, że mi nieco pomożesz. Czasem mam problem żeby jakiś temat czy zagadnienie z lekcji ogarnąć - nie to żeby był jakimś głąbem. Był świetny z historii, chemii, biologii i języków. Lubił też fizykę i wszelkiego rodzaju majsterkowanie. Matma natomiast była jego piętą achillesową. Z fizyką sobie radził bo wzory były mało skomplikowane i wystarczyło podstawić pod nie określone wartości i zwyczajnie policzyć. W matmie natomiast były te wszystkie całki, różniczki i inne kosmiczne rzeczy.
Zaraz, gdy tylko z niego zeszła i usadowiła się znów na stole sięgnął, korzystając z okazji po kieliszek z wódką. Popitki nie brał. Rzadko zapijał chociaż czasem trzeba. Szczególnie gdy kielon 'nie wejdzie'.
- Trzymam Cię za słowo. Domówka, tańczysz ze mną - uśmiechnął się zadowolony, że zgodziła się na taki układ. Miał nadzieję, że Sami dotrzymuje danego słowa a, że obiecała mu to tak uroczyście, z łapką na cycku z całą pewnością zapamięta. Patrząc na nią miało się wrażenie, że można jej zaufać i na niej polegać tak więc to właśnie miał zamiar zrobić.
Wypił go w podobnym czasie co ruda i odstawi pochylając się nieco w stronę stołu miast wstać. W końcu miała na nim swoją nózię, po której znów mógł pospacerować.
Mały rycerzyk spacerował sobie powoli i nigdzie się nie spiesząc po nodze dziewczyny raz w tą, raz w tamtą stronę kiedy nagle się zatrzymał na jej słowa.
- Dlaczego tak mówisz? Ty też jesteś piękna - rzucił jej zanim zdążył ugryźć się w długi jęzor i przemyśleć dokładnie w jaki sposób ubrać to w słowa. Już tak miał, że czasami coś palnie bez zastanowienia i różne rzeczy później z tego wychodzą. Ot, niedługo się przekona jak Ivy zareaguje na taki "suche", patetyczne jego zdaniem słowa. Gdyby mógł palnął by się teraz w czoło. Nie ma to jak zrobić z siebie debila przy wszystkich. Ahh uroki życia. Może nie powinien tyle pić, te kilka drinków, które wypił wcześniej plus wódka z dziewczynami to jednak pokaźna dawka procentów we krwi. Chociaż mógłby wypić znacznie więcej zanim osunąłby się pod stół jednak w towarzystwie należało trzymać fason. Chociaż jako-tako.
Patrzył na jej buźkę oczekując reakcji ale ta wyglądała na zamyśloną. Pazurek w ustach, nieobecny wzrok. Uroczo <3
Zapewne gdyby wiedział o czym myśli w tej chwili uśmiechnąłby się i rzucił jakimś tekstem nawiązującym do rycerzy, księżniczek i złych smoków czy czarnoksiężników.
- Nic wielkiego, każdemu się zdarza - odpowiedział szybko śmiało spoglądając jej w ślepka. Jego szarość zderzyła się z jej zielenią. Nigdy nie należał do osób bojących się patrzeć komuś prosto w oczy czy uciekających wzrokiem.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Pią Lis 30, 2012 5:29 pm

No proszę, ktoś polubił naszą do bólu uroczą i kochaną Samanthę, której nie w głowie było jakieś fiu-bździu i inne duperelki, w ogóle nie zasługujące na choć chwile zadumy. Nie w głowie jej też jakieś balety, tak jak Gwen, ani jakieś imprezkowe tańce, harce i inne takie. Jeśli już, to wolałaby na przykład wystawny bal czy bankiet, jakiś uroczy wieczór przy kieliszku, takim skromnym, albo po prostu takie typowe, acz urocze, patrzenie w gwiazdy czy księżyc. Ewentualnie zostanie w pokoju na pogawędkę, to też byłoby całkiem dobre. Tak więc biorąc to wszystko pod uwagę, dla większości osób była nudna, nudna do przesady i tak samo urocza, choć potrafiła pokazać pazurki i tego ukryć się nie dało, choć rzadko kto na to zasłużył, by Samantha mu przywaliła, dlatego też rzadko to się zdarzało. Ale się może kiedś kolega przekona, jak elegancko potrafi dać z liścia czy też nawet kogoś kopnąć bądź popchnąć w kałużę czy błoto. Oczywiście niekoniecznie na własnej skórze, może po prostu będzie świadkiem takiego jakże ciekawego i dość zaskakującego zdarzenia? Oczywiście po takim wybryku Iv odczuwała ból chociażby dłoni czy nadgarstka, ale warto było, jeśli ktoś naruszył jej kobiecą godność, na przykład bezczelnym łapaniem za pierś i obmacywankami bez najmniejszej zgody.
Samantha na jego słowa tak powolnie pomachała głową to w jeden to drugi bok i lekko uniosła ramiona w geście zwątpienia, przy czym zmrużyła lekko oczy.
- To znaczy wiesz, ja się nie nudzę w swoim towarzystwie, ona po prostu dodaje bardzo wiele dynamiki do naszego pokoju, jest wulkanem, który w każdej chwili może wybuchnąć i właśnie dziś nastąpiła niewątpliwa erupcja, dlatego jesteśmy właśnie tutaj. Czasem nie daje mi w spokoju się pouczyć, czasem poczytać, napisać smsa, pospać czy nawet najzwyczajniej w świecie się ubrać. Wszędzie jej pełno, taka prawda! Nie wiem czy trafisz na drugą taką jak ona - odpowiedziała z lekkim uśmiechem na ustach, to było takie słodkie~ Na pewno ona mu się spodobała, dlatego tak bardzo by chciał mieć kogoś podobnego do Gwen, tak, włąśnie tak Samantha to sobie wszystko tłumaczyła, zresztą od początku wiedziała, że chłopakowi tamta lwica się spodoba, nawet Iv ją trochę podziwiała, choć nie zazdrościła. Nie chciała by być tak nadpobudliwa, pomysłowa w swej imprezowości i żywiołowa, wystarczyło jej to, jaka była. Siebie samą lubiła, więc czemu miałaby na to narzekać?
- Pewnie, że pomogę. Kocham pomagać, wręcz ubóstwiam, więc jeśli jakiś problem, cokolwiek, to od razu do mnie, a ja pomogę, to jest rzecz, której każdy może być pewien! - odparła rezolutnie z dumą, bo przynajmniej w tym była dobra i to też lubiłą robić, a najwidoczniej chłopak liczył na pomoc. Mógł nawet ją wykorzystać, w każdym temacie... Oczywiście szkolnym! Mogła mu robić prace domowe, pisać za niego wypracowania... Ona była tak żądna pomocy innym, że często nie dostrzegała granic i dawała się wykorzystywać, jednak, że czasem i kret zaczyna dostrzegać pewne rzeczy, no to na wieczność z dziewczyny głupka się robić nie dało, ale przez trzy miesiące na spokojnie.
- Możesz nawet sobie w notesie zapisać, ja na pewno nie zapomnę. Skoro już się zgodziłam no to trudno, zamknę oczy i jakoś przetrwam, byle piosenka nie trwałą dłużej niż 3 minuty. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Skoro już tak bardzo chciał z nią tańczyć, choć cholera wie czemu, no to się zgodziła. Miała tylko nadzieję, że nie robi tego by się z niej pośmiać, bo i tacy się zdarzali, co to udawali swą sympatię by potem móc z kogo się naśmiewać, a ofiara najlepsza to taka nieśmiała i niewydymana, bo przecież jeden śmiech i się pali ze wstydu jak pochodnia ze szmaty, albo koktajl mołotowa.
No i proszę, wciąż dzielny rycerz przechadzał się po jeansowej dolinie w poszukiwaniu swej księżniczki, która, według Samanthy, poszła gdzieś zostawiając ich przy tych kanapach samych. Tak, od niej te myśli nigdy się nie uwolnią, wiedziała, że lepsza od swojej koleżanki na pewno nie jest, w końcu każdy wolałby mieć Gwen jako współlokatorkę.
Po wypadnięciu z zamysłu, dotarły do niej jego słowa i ups, no jak mur beton, się zaczerwieniła po prostu ze wstydu! Matko, jak on mógł coś takiego powiedzieć? Tutaj? Tak po prostu?!
- Ajtam Ajtam, tak tylko mówisz... - zaczęła machać nerwowo ręką i trochę się uśmiechać, próbowała zbagatelizować jego słowa i myśleć o czymś innym ale teraz nie umiała i z każdą dalszą myślą która tworzyła reakcje łańcuchową co raz bardziej czuła się skrępowana i nie wiedziała co mu powiedzieć i aaa, matko! Oszaleje tutaj ta dziewczyna jesli nie zamknie swoich myśli, które jej szeptały takie rzeczy do głowy, że ojej.
Dlatego Samantha nagle wstała, zachwiała się lekko i prawie piersiami wylądowała w twarzy chłopaka i się zrobiła jeszcze bardziej czerwona, szaleństwo! Odepchnęła się szybko łapkami od siedzenia kanapy na której się zatrzymała by tymi piersiami nie dotknąć nawet Marsha po czym się wyprostowała i zaczęła się tak przeciskać by jakoś wyjść i no ten.. Móc się gdzieś udać, ale już się trochę chwiała więc słabo jej szło i przydałaby się podpurka.
- Tak tu gorąco, muszę do łazienki, więc wrócę pewnie niedługo, o ile dojdę i nie wyrżnę łbem o jakiś kant! - zakomunikowała i zaśmiała się nerwowo, mimo iż ponownie starała się na Marshalla spojrzeć, to nie mogła, musiała myśli uspokoić i w sumie widać było, że ktoś miły by mógł ją odprowadzić i popilnować, ale no... Jeśli nie to sama pójdzie do tej łazienki, jakoś dojdzie choć nie wiedziała gdzie takowa jest. Wdech i wydech, wdech i wydech, on tylko stwierdził fakt, przecież Cię nie podrywa, woli Gwen, woli Gwen, pamiętaj... Ciebie nikt nie woli bardziej niż Gwen! , powtarzała sobie w myślach uśmiechając się i tak jak zakomunikowała, miała udać się do łazienki - sama, czy też z obstawą!
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Go?? Pią Lis 30, 2012 6:32 pm

Marsh miał wśród znajomych co najmniej dwie osoby podobne do Ivy. Też nie bardzo lubiły ostro imprezować, głośne kluby i sporych ilości alkoholu. Wolały posiedzieć w domu, poczytać jakąś książkę, pouczyć się a wyjścia ograniczały do chodzenia na lekcje, spacery czy tego typu sprawy. Był to jeden chłopak i dziewczyna. Reszta towarzystwa akceptowała ich takimi jakimi byli i nie próbowała na siłę ich zmieniać. W końcu jeśli chce się być akceptowanym przez innych trzeba też tolerować innych prawda? Tak więc spotykali się w miejscach odpowiadających tamtej dwójce jeśli już chcieli wyciągnąć ją na jakieś wyjście.
Oglądanie razem gwiazd i księżyca? Och, so romantic! Marshall lubił takie motywy wbrew pozorom. Po za tym nieco interesował się astronomią i wszechświatem. Ba! Kiedyś chciał nawet sprawić sobie teleskop! Ale nie wyszło gdyż zdecydował się pieniądze przeznaczyć na zakup gitary i nowego wzmacniacza gdyż stary się spalił. Ot, miał już swoje lata i się zużył. Było to za czasów kiedy chłopak postanowił iść w ślady ojca i zostać gwiazdą ciężkiej muzyki. A potem sprawy się potoczyły już swoim torem, nie ma co się nad tym rozwodzić.
Cóż, nikt nie jest nieskazitelnie czysty prawda? Każdy ma jakieś słabostki, mniejsze lub większe tak jak i pewne granice wytrzymałości i tolerancji. Nawet święty może w końcu nie wytrzymać i zdzielić kogoś w twarz czy dać mu kopa w rzyć. Mimo to obrazek słodkiej i uroczej Ivy jaki wyrysował mu się w myślach w ogóle nie pasował mu do rozwiązań siłowych. Wydawało się raczej, że od takowych stroni i raczej potrzebuje by ktoś się za nią wstawił w nieprzyjemnych sytuacjach. Tym bardziej chciałby zobaczyć jak taka ruda kicia pokazuje pazurki. Chociaż z drugiej strony nie chciał by musiała to robić. Mimo wszystko to nie jest nic przyjemnego.
Dlaczego tak szybko ją polubił? Nie wiadomo, możliwe, że właśnie bardzo przypominała mu tamtą dwójkę znajomych z USA. Możliwe też, że sprawdzało się stare, męskie powiedzonko, że kobiety dzielą się na dwa podstawowe rodzaje: materiały do zabawy i materiały na kobiety. Co znaczyło nie więcej jak to iż są dziewczyny, z którymi można się bawić na imprezach, pić alkohol i robić wiele, wiele różnych rzeczy jednak nie jest to dobry materiał na kobietę, z którą chciałoby się związać na poważniej. Nie żeby miał jakieś plany czy coś w tym guście! Czasem zwyczajnie podświadomość i samczy instynkt bierze górę i ujawnia się w takich drobnych szczegółach.
- Nie twierdzę, że się nudzisz sama ze sobą. Ja też sie nie nudzę kiedy jestem sam. Ale czasem są takie momenty kiedy totalnie nie wiadomo co ze sobą i z czasem zrobić. A takie osoby zawsze mają jakiś pomysł albo chociaż rozbawią - Gwen zdecydowanie wyglądała na dziewczyna, która potrafi nie tylko rozbawić ale i rozruszać towarzystwo. Dowodem na to była obecność Ivy w galaktyce. Wątpliwym było aby przyszła tutaj z własnej woli i to był jej pomysł - Też w to wątpię. Takich osób nie ma zbyt wiele - dodał jeszcze w odpowiedzi na jej słowa.
Skąd zrodził się pomysł w jej główce, że spodobała mu się akurat Gwen? Skąd pewność, że w ogóle, którakolwiek z obecnej trójki mu się spodobała? No dobra, zależy czy mówimy o "podobaniu" się w sensie fizycznym. Jeśli tak to oczywiście podobały mu się bardzo oba rudzielce. Ładne, zgrabne i powabne, jak to mawiał jego kumpel. W Azjatkach niestety nie gustował tak więc pod tym względem Shizard mogła czuć się bezpieczna. Nie żeby był jakimś napaleńcem i miał je obmacywać czy coś!
Wracając do tego... Przecież są różne gusta prawda? Równie dobrze mogła mu się spodobać ona. Nie ma co wyrokować w takich sytuacjach nie mając większych poszlak czy też dowodów. Zaiste.
- Cieszy mnie Twój entuzjazm - zaśmiał się widząc jaka jest pomocna i chętna by mu pomóc w nauce i wytłumaczyć to i owo - Ale nie jestem takim głąbem i tępakiem na jakiego wyglądam. Zazwyczaj problemy sprawia mi tylko matma. Jakoś nigdy nie miałem głowy do liczb. Niestety - tu nieco się skrzywił. Wstyd się przyznać no ale cóż, nie każdy może być dobry w tej dziedzinie. Chociaż często było mu przez to głupio, że nie kminił najprostszych rzeczy, które wszyscy inni łapali w lot. Ale cóż, niestety nie był idealny. Więc to go chyba skreślało w oczach naszego uroczego rudzielca prawda? Do ideałów nie należał. Miał wady. A wykorzystywać jej w tym sensie nie miał zamiaru. Wolał raczej by zwyczajnie coś mu wytłumaczyła, objaśniła i naprowadziła jak powinien to zrobić. Zdecydowanie wolał taką metodę niż przepisywanie zadań byle by coś mieć.
- Dobrze, dobrze. Jestem pewien, że jak zaczniesz tańczyć to Ci się spodoba. Szczególnie ze mną - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Dlaczego tak bardzo chciał z nią zatańczyć? Właśnie dlatego, że strasznie się przed tym broniła. Czasem wystarczy kogoś lekko popchnąć w jakimś kierunku i nagle okazuje się, że jest w czymś dobry a nigdy w życiu by się tego nie spodziewał. A, że była zgrabna no i poruszała się jak to kobieta, z gracją, wydawało mu się, że powinna nieźle się gibać.
No i dzielny rycerz wędrujący po dżinsowej dolinie doprowadził do tego, że on palnął coś w ogóle nie zastanawiając się nad konsekwencjami a ona przez to wpadła w nie lada zakłopotanie i nie wiedziała bidulka co począć. Zaczerwieniła się i machała łapkami. Oj.
- Nie, wcale nie! Naprawdę tak uważam - zaczął mówić jednak szybko przestał widząc, że może tylko pogorszyć sytuację. Jeszcze tylko tego brakowało by w towarzystwie zrobiło się drętwo bo on coś palnął, dziewczyna się zawstydziła i o! po zabawie.
Rudzielec wstał ze stołu, na którym siedział i bach! Miał jej piersi niemal na twarzy! Co prawda nie mógł powiedzieć, że nie było to przyjemne jednak wiedział co to w tej chwili oznacza. Jeszcze większe zakłopotanie i chęć ucieczki jak najdalej od niego. Myślał, że się potknęła o jego glany czy coś w tym guście ale widząc jak przeciska się między kanapą a stolikiem doszedł do wniosku, że jest już trochę podpita i to raczej wina alkoholu.
- Zaczekaj! - podniósł tyłek z wygodnego siedziska i asekurował ją z tyłu by się nie przewróciła ani niczego sobie nie zrobiła. Cóż, wiedział, że ucieka stąd z jego powodu jednak mimo to nie mógł przecież puścić jej w tak chwiejącym się stanie przez salę pełną bawiących się ludzi. W dodatku nie wiedziała gdzie tu jest łazienka a więc mogła jej szukać aż do rana. Jeszcze ją zadeptają albo jeszcze coś gorszego.
- Zaprowadzę Cię, nie będziesz szukała toalety po ciemku, w tłumie ludzi i chwiejącymi się kroczkami - dodał żartobliwie na lekkie rozluźnienie atmosfery po czym złapał ja za łapkę. Żeby mu się w morzu ludzkich ciał nie zgubiła oczywiście!
A więc jako dżentelmen zaprowadził Ivy pod drzwi toalet. Był nawet podział na damskie i męskie! Normalnie kulturka!
- Jesteśmy na miejscu. Poczekam tu na Ciebie żebyś nie musiała sama wracać dobrze? - puścił jej rąsię i patrzył na nią nieco zatroskany.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Pią Lis 30, 2012 7:08 pm

Oj no chyba się nie wstydził tego, że czegoś nie łapał? Nie no serio, każdy z czymś miał problem, jedni z matmą, drudzy z geografią, trzeci z wychowaniem fizycznym. Co człowiek, to jakiś problem, taka prawda! Dla przykładu Ivy nienawidziła Historii, to był dla niej istny wrzód na dupie i nie rozumiała, po kiego wała ma się uczyć o czymś, co już minęło, przeszło i było dawno? Nawet nikt w stu procentach nie był pewien, czy to prawda to co tam wypisują, a uczą bzdur i tyle. Tata niby zawsze jej powtarzał "Historię tworzą ludzie" i fakt, coś w tym było, ale po co się uczyć o czymś co było na przykład przed naszą erą? I skąd pewność, że to na pewno było tak a nie inaczej? Owszem, mieli tam jakieś dowody, ale to były szczątki i tyle! Już bardziej logiczna była matematyka, zdecydowanie. No, pod tym kątem pewnie się uzupełnią, więc nie będzie problemu. Marsh poopowiada o dzielnych rycerzach, a Iv o trudnej matematyce, która mówi prowokująco "Nie jestem taka łatwa na jaką wyglądam <3". No, w sumie to matematyczne stwierdzenie pasowało nawet do Samanthy, cóż za ironia losu.
- Nigdy bym nie powiedziała, że jesteś, bo gdybyś był, to byś tutaj nie trafił, do Akademii. A skoro jesteś to oznacza, że masz łeb nie od parady, a ja lubię jak ktoś ma dodatkowo coś miłego w główce - odparła z wspierającym i pocieszającym uśmiechem na twarzy, by już siebie tak nie linczował, bez przesady, to że ktoś potrzebował czasem pomocy, to nie znaczy, że był tępy, gdyby był tępy, to by nawet nie wiedział, że owej pomocy mu potrzeba! O, właśnie tak rozumowała sobie Iv, tak więc wszystko w porządku.
No proszę Cię, każdy ideał ma skazę, to już taka tradycja. Nie znajdziesz nieskażonego ideału, w dodatku, każdy co innego uważał za idealne. Iv znała takiego człowieka, dla którego idealnym kubkiem był ten wyszczerbiony. Niby zniszczony niż te inne, a dla niego był najbardziej idealny. I właśnie na tym to wszystko polega. Słodkie? Zapewne tak, ale tego, jak ona potrafi czasem nawijać o idealiźmie to nic nie przebije.
Tak tak kochany, teraz się tłumacz, że serio uważasz ją za piękną, przecież to nic więcej jak istne pogrążanie, bez względu na to czy jej czy siebie! Oczywiście to ona bardziej się czuła zażenowana i nie dlatego, że Marsh to jakiś paskudny facet, był całkiem uroczy, miły i uprzejmy, jednakże po prostu ona miała tak głośne myśli, że nie potrafiła ich zagłuszyć, a te jej podpowiadały najbardziej wstydliwe rzeczy, jakie dla niej mogą istnieć. Oczywiście Samantha była osobą, która w miłość nie wierzyła, w zauroczenie czy zadurzenie i owszem, ale zawsze w jej wyobraźni wszystko kończyło się złamaniem serca, więc nigdy nie chciała dążyć do czegoś więcej. Aktualnie też nie chciała, oczywiście myśląc trzeźwo, a myśląc nietrzeźwo? Chciała tylko by ją ktoś przytulał. To był dla niej szczyt tego, co wiedziała, że może dostać. Nawet pocałunkiem nie była skażona, jeśli można to tak ująć.
Chłopak miły, nawet odprowadzić ją chciał, no czy to nie było słodkie? Ona nie protestowała, może nie dlatego, że nie przecaniała swoich sił, a dlatego, że nie potrafiła mu spojrzeć w oczy czy się odezwać. Gdy ją złapał za dłoń, to ścisnęła mocniej jego, by się nie zgubić. Lubiła tak mocno zakotwiczyć swą dłonią o czyjąś, a w tej chwili nawet miała ochotę ją lekko pogładzić, dlatego przekręciła rękę tak by ich palce razem się splotły, a potem jakby w podzięce za opiekę pogładziła subtelnie kciukiem zewnętrzną część jego dłoni. Idąc patrzyła cały czas gdzieś pod nogi i chowała się lekko za mężczyzną, by nikt jej nie stratował. Nie kiwała i nie chwiała się jakoś nader, ale to pewnie dzięki temu uroczemu zakotwiczeniu rączek, którym to ją uraczył. Samantha za zasłoną długi włosów uśmiechnęła się, a objawiło się to tym, że uniósł się kącik jej ust ku górze. Żałowała trochę, kiedy dotarli już na miejsce i dość niechętnie, co dało się wyczuć bo jeszcze trochę dłużej ściskała jego dłoń, puściła go.
- Dziękuję. - mruknęła krótko, dość jakby to ująć, nieśmiało, co było małą odmianą, bo jeszcze nie tak dawno normalnie rozmawiała, prawda? Ale jak ochłonie to jej powinno minąć, chociaż trochę. Musiała pooddychać, uspokoić myśli, zapewnić je, że nikt by jej nie chciał nosić na rękach ani wiecznie całować w policzek i będzie dobrze! Dlatego weszła do łazienki i to nawet damskiej po czym stanęła przy zlewie, przed lustrem. Długo na siebie patrzyła, na to jak wygląda i czy ma ładny uśmiech. Zaczęła skupiać się na samej sobie i z siebie się śmiać. Ochlapała trochę policzki chłodną wodą, wyprostowała się mocno i westchnęła kilka razy. Wytarła mokre dłonie i policzki, poprzechadzała się po łazience w tą i z powrotem sprawdzając, czy potrafi iść po linii prostej jaką tworzyło ułożenie kafelków, jednakże za każdym razem jej nie wychodziło i śmiała się pod nosem do siebie. Mimo tego ile rzeczy tam zrobiła, zajęło jej to może z 3 minuty i nie więcej. Kiedy wyszła z łazienki była uśmiechnięta i moze nawet trochę lepiej szła, ale to faktu nie zmienia, że pierwsze co zrobiła to złapała go za dłoń w sposób taki jak przedtem, drugą zaś rękę ułożyła wzdłóż ciała. Przybliżyła się do chłopaka i przytuliła się do niego bez używania tej drugiej ręki, po prostu przylgnęła policzkiem do jego klatki piersiowej, bo jednak był od niej znacznie wyższy i przywarła lekko swoim ciałem do jego.
- To miłe, że się o mnie troszczysz. I dziękuję, bo sama bym się chyba doczołgała a nie doszła tutaj. - wymruczała wręcz z siebie te słowa, nie wysilając się na krzyki, bo mimo iż muzyka grała, to tutaj była nieco bardziej cicha. Samantcia strasznie szumiało w głowie i było jej gorąco. To już może nie tyle sprawka alkoholu co tej głośnej muzyki i tłumów. Muzyka szumiała w uszach nawet, jak była przerwa w ciszy między piosenkami, a ludzie sprawiali, że było tu więcej dwutlenku węgla i robiło się cieplej w pomieszczeniu. Dziewczyna westchnęła słyszalnie i otarła się o niego swoim policzkiem, a oczy miała przymknięte jakby chciała sobie odpocząc na te kilka sekund.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Go?? Sob Gru 01, 2012 1:10 pm

Pewnie, że się wstydził. Normalnym było to, że ktoś mógł nie zapamiętać jakiejś daty na historii czy jakiegoś prawa czy zależności na fizyce czy chemii. Ale matematyka była obecna wszędzie, nie tylko w szkolnych przedmiotach gdzie trzeba było coś obliczyć, rozwiązać zadanie ale i w życiu codziennym. Co prawda na co dzień nie korzystało się z całek, twierdzenia Talesa, Pitagorasa czy obliczania objętości sfery. Mimo wszystko zawsze w jakiś sposób była obecna. I właśnie dlatego było mu głupio, że jest strasznie kiepski z matmy. Będąc już w gimnazjum kończył wszystkie klasy ledwo wyciągając na dwóję a wtedy były przecież najprostsze rzeczy.
Co do historii to fakt, nie każdy mógł ją lubić i mieć pamięć do dat, nazwisk i wydarzeń. Mimo wszystko należało znać choć trochę historię własnego kraju, najważniejszych wydarzeń w Europie i na świecie takich jak odkrycie Ameryki, wynalezienie samolotu, daty wybuchów i zakończenia obu wojen światowych czy wylądowanie człowieka na księżycu. Ci bardziej zainteresowani przeszłością wnikali dużo głębiej, w szczegóły. A to, że coś działo się naprawdę a nie zostało zmyślone wiemy dzięki wszelkiego rodzaju kronikom, dziennikom, wszelkiego rodzaju szczątkom, które były dokładnie i wręcz pedantycznie badane przez archeologów i naukowców. On sam miał do tego pewien pociąg tak więc jeśli tylko Sami wyraziła by taką chęć mógłby jej nieco poopowiadać czy też wyłożyć jakiś temat, z którym miała by problemy. Chociaż wątpił w to by miała problem z czymkolwiek jeśli chodziło o naukę. Tak przynajmniej myślał.
- Trafiłem tutaj nie do końca z powodu wybitnych osiągnięć w nauce ale to zdecydowanie nie czas i miejsce by o tym opowiadać - urwał temat z zagadkowym uśmiechem i nie ciągnął go już dalej. No bo co miał jej powiedzieć? Że w USA uwalał każdą szkołę do jakiej go wysłali przez jakieś pierdoły? Bo wolał iść na próbę swojego zespołu i przećwiczyć jakiś kawałek, nagrać coś w studio czy zwyczajnie zostać w domu i skupić się na pisaniu kolejnego tekstu? Wysyłając go tutaj rodzice chcieli go odseparować od jego środowiska, kumpli i przyjaciół aby wreszcie skończył edukację. Wątpliwym jest by w ogóle się jej pochwalił co tutaj robi. Ona taka ułożona i grzeczna a on? No chyba, że bardzo, bardzo by wnikała w ten temat to może by jej uległ i zdradził swój sekret.
Jeśli o takie rzeczy chodzi to Marshall również miał swoje ideały. Wolał swoją, starą, wysłużoną gitarę niż nowiuśkie, połyskujące jeszcze z wystaw sklepowych. Zwyczajnie się do niej przyzwyczaił, dla niego ten przedmiot miał duszę a do tego własną historię i był z nim przez tyle lat, że się z nim zżył jakkolwiek by to głupio nie brzmiało. Wiedział na co ją stać, na co może sobie z nią pozwolić a na co nie. Swoją drogą chciałby pewnie aby poopowiadała mu o idealizmie. Ciekawe jaka byłaby jego reakcja na jej pogląd na ten temat.
Wcale nie była bardziej zażenowana! On również. Na tym samym poziome a może nawet i bardziej bo im bardziej robiła się czerwona, unikała jego wzroku oraz była zawstydzona z powodu wypowiedzianego przez niego zdania tym bardziej czuł się głupio. Również ciężko było mu na nią spojrzeć i sytuacja była naprawdę niezręczna. W dodatku wyglądało na to, że robiło się coraz gorzej. Ach, ten jego długi jęzor i fakt, że nie pomyśli sto razy zanim coś powie.
On osobiście był w tym aspekcie romantykiem, o ile można to tak nazwać. Wierzył w miłość i w to, że każdy ma gdzieś na świecie swoją drugą połówkę, którą wystarczy tylko odnaleźć. Nigdy jednak nie kochał tak prawdziwie, to zdarza się niezwykle rzadko a on nie miał tego szczęścia. Najczęściej w grę wchodziły tylko zauroczenia i zadurzenia, które kończyły się na dłuższą metę tylko bólem i rozczarowaniem. Ale jak to romantyk, nie poddawał się! Nadal wyznawał swoje poglądy.
Prowadził rudzielca za rękę przez salę wypełnioną po brzegi rozgrzanymi, pijanymi i hałaśliwymi ludźmi bawiącymi się w najlepsze. Mógł co prawda ująć ją za nadgarstek czy też przedramię no ale jakoś tak wyszło, że chwycił od razu za łapkę. Nie protestował też w ten czy też inny sposób kiedy ją nieco przekręciła i splotła razem ich palce. Musiał przyznać, że było to urocze a jej dotyk bardzo przyjemny, wręcz kojący. Jak balsam jakiś czy coś w tym guście. Do tego jeszcze pogładziła go kciukiem po zewnętrznej stronie dłoni. Czy ona nie była słodka? Owszem była. Taki przesłodki goferek, którego chciało się przytulić i pogłaskać.
Na jej podziękowanie pokiwał lekko głową i uśmiechnął miło co miało być niemą odpowiedzią "nic wielkiego".
Kiedy zniknęła za drzwiami stał chwilę patrząc w stronę rozszalałego parkietu i starając się wypatrzeć w tłumie Gwen. Może poniósł ja melanż i przepadła zapominając się w tańczeniu. Bo już trochę jej nie było i nie wiadomo gdzie przebywała. Nie widząc nigdzie rudej czupryny zrezygnował z dalszych poszukiwań. No, może skierował jeszcze swe szare oczy w stronę baru.
Niespodziewanie szybko Ivy wróciła z toalety i ku jego zaskoczeniu sama z siebie znów splotła ich dłonie w uścisku. Ba! Nawet się do niego przytuliła!
- Uważaj bo się przyzwyczaję - zaśmiał się lekko pozwalając sobie nawet na delikatne objęcie jej ramieniem. Dla przechodzących ludzi wyglądali zapewne jak zakochana parka ale przecież byli tylko znajomymi. To już koleżanka nie może przytulić się do kolegi żeby zaraz nie było jakiś podejrzeń?
- Nie musisz dziękować. Cała przyjemność po mojej stronie - powiedział zgodnie z prawdą głaszcząc ją po pleckach jakby na potwierdzenie własnych słów. Nie było to żadne bezczelne czy namolne obmacywanie tylko zwyczajne, pozbawione podtekstów głasku-głasku - Wyglądasz na zmęczoną. Chcesz wrócić do reszty? Może wolisz wrócić do akademika? - zapytał z nutką troski w głosie. Jak na jego oko była nieco zmęczona i potrzebowała położyć się w wygodnym łóżku, zasnąć i spać do późnego rana. Nikt jej przecież siłą nie będzie tutaj trzymał jeśli nie ma ochoty. Marsh pewnie pokusiłby się nawet o odprowadzenie jej żeby sama nie włóczyła się po nocy. Nie wiedział jak jest w Japonii ale w USA takie spacery były bardzo niebezpieczne i można było przypłacić je życiem lub zdrowiem. Ewentualnie zawartością portfela i telefonem.
Nie poruszał się ani nie poganiał do powrotu. Dał jej kilka chwil spokoju aby mogła odsapnąć i może nabrać nieco sił.
- Już Ci lepiej? - zapytał po dłuższej chwili.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Sob Gru 01, 2012 3:39 pm

Tak w sumie w tej dyskotece, to pewnie co chwile dało się spotkać osoby, które wyglądały jak pary, choć zapewne nie tak urocze pary jak ta skromna dwójka. Większość po prostu pożerała wręcz ustami swoją drugą połówkę, wciskając język w jej usta najgłębiej jak to tylko możliwe, przy czym macając to tu i ówdzie, ściskając namiętnie każdą cząstkę ciała... W kiblach pewnie nie jedna para zatrzymywała się na 5minut i zamykała w kabinie, a na parkiecie niektórzy tworzyli istne orgie, ocierając się o siebie swoimi ciałami jak przy porach godowych robią to zwierzęta. Tak, zapewne właśnie tak większość wyglądała, a tutaj po prostu uroczy obrazek rudowłosej, grzecznej dziewczynki, przytulającej się do chłopaka, który już wyglądał bardziej konkretnie. No, na pewno nie jak niewinny i bezbronny słodziaczek, co to to nie. Raczej Samantha miała o nim mniemanie silnego mężczyzny, czy też jeszcze może i chłopca, ale na pewno wiedział jak postawić na swoim bądź obronić kogoś, za kogo wział sobie odpowiedzialność, a raczej przysiągł sobie, że takową poniesie.
W sumie zastanawiający był fakt, że ta Gwen się podziewa, serio. Czyżby poszła dalej bajerować? Ale po co, skoro miała już w sumie kogoś, kogo mogła sobie wykorzystać, czy też się zaprzyjaźnić przy lepszej okazji. No, tak czy siak miała to czego chciała impreze, tańce, wódkę ... Tak, chyba o to tej nocy jej chodziło. Stety czy niestety, Ivy miała inne pragnienia tej nocy, ale jej marzenia i kaprysy zmieniały się w zależności od okolicznosci i od tego, co tak naprawdę miało na nią wpływ. W tym przypadku był to alkohol i mimo iż dalej była osóbką bezpruderyjną, pozwalała sobie na troszkę więcej, niż to miałaby w zwyczaju na przykład podczas zwykłęgo spotkania w kawiarnii, na mieście czy też w parku. Te wymienione miejsca wcale nie były jakoś mniej publiczne niż to, więc mogłaby sobie pozwolić na przytulanie czy łapanie za dłoń w sposób dość uroczy i wiążący, jednakże tego nie robiła, a teraz? No, teraz była pod wpływem takiego nastroju, który nakazywał jej położenie się z kimś i zgniecenie go w uścisku swych przytulnych rąk, którymi mogłaby tulić bez końca... Ciekawe, czy ktoś by to zniósł?
- Pozwalam. - odparła łagodnie i zaśmiała się na bardzo króko, wciąż do niego przylegając. A co, jeśli chce się przyzwyczajać, to proszę bardzo, czemu nie? W aktualnej chwili ona bardzo chętnie, a nawet i coś więcej, choć co w tej jej głowie siedziało? No, chyba tylko w sumie takie niewinne rzeczy, ona po prostu uwielbiałą czuć, że ktoś ją trzyma za dłoń,czuła wtedy taki spokój i bezpieczeństwo, a to było dla niej bardzo miłe. I jeszcze ta jego ręka, co ją objęła, aż chciało się tak zasnać i nie uwalniać, aż do pełnego wytrzeźwienia, no bo wtedy to już by wypadało się uwolnić i nawet przeprosić za swoje zbyt "czułe" zachowanie.
- Jest Ci przyjemnie? - podchwyciła łapiąc go lekko za słówko, co nie było naprawdę w jej zamiarze, ale po prostu taj jej mózg wychwyciła słowa i się chciała dowiedzieć, bo aktualnie ją to ciekawiło. Normalnie pewnie by to odebrała tak jak powinna, czyli jak zwykłą formę grzecznościową "cała przyjemność po mojej stronie", no cholera, przecież tak się mówi, nie? Więc po cholere to jej pytanie? Ach, co ona chciała teraz w rewanżu go zawstydzić? Nie, bez wątpienia nie. Po prostu mniej myślała i się zastanawiała nad konsekwencjami czegokolwiek, choć nigdy nie posuwała się dość daleko, by potem płakać nad swoją głupotą, tak więc to tylko taka niewinna głupotka. Wciąż od niego nie odstawała, jakby zrobiła z niego stojące łóżko. W między czasie znów zaczęła gładzić kciukiem jego dłoń, jakby to jej pomagało się uspokoić. Dobrze jej się tak odpoczywało i co racja to racja, poszłaby do Akademika i do łóżka, ale ... no właśnie było kilka ale. Po pierwsze, Gwen. No przecież przyszła tu z nią i nie wypadałoby jej zostawiać, poza tym co by sobie koleżanka o niej pomyślała? A jakby miała jakieś pretensje? No, po drugie Marshall, bo co on sobie aktualnie myśli? W to, że ją napadnie po drodze wątpiła, bo gdyby chciał to mógłby już teraz coś pokorzystać zamiast na zimie, ale jeśli sam też to odbierze inaczej niż ona by chciała? W końcu ile się znali, godzine, dwie? Może kilka więcej, kto wie. Ta ruda wariatka na trochę zniknęła, ciekawe w sumie gdzie i czy dobrze się bawi przede wszystkim... Samantha tak długo się zastanawiała, że Marsh po dłuższej chwili zadał kolejne pytanie, a trzeba przynać, że ma chłopak cierpliwość. Iv uniosła głowę w górę nie odrywając się od niego za specjalnie i ścisnęła trochę mocniej jego dłoń. Spojrzała od dołu w jego oczy, sama była lekko poczochrana, bo jak się tak ocerała to jej się nieco włosy zmierzchwiły, ale nie wyglądała źle, raczej jak taka kruszynka urocza, co to się nie wyspała i błagała oczami o jeszcze pięć minut.
- Lepiej by mi było w łóżku w Akademiku, ale nie wypada chyba iść. Jest Gwen przecież i Shizuka. Zostawimy je ot tak po prostu byś mnie mógł odprowadzić? - spytała jakby nie tylko jego, ale i samą siebie nie odrywająć tych swoich ocząt od niego, jakby chciała z nich odczytać odpowiedź, nim jego usta się poruszą. Zupełnie jakby chciała mu wmówić, co ma powiedzieć - Ale zaniesiesz mnie na barana? - dodała po chwili jakby już wszystko było ustalone, chociaż nie było, bo być może wcale nigdzie nie pójdą? Uśmiechnęła się szoro, bo ta perspektywa jak ją niesie była taka super, że się doczekać nie mogła, no bo czy to nie byłoby ekstra? Można by tak go ujeżdżać i w ogóle... Oczywiście na baranach, nie inaczej, żeby nie było. Inne ujeżdżanie sobie darujmy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Go?? Sob Gru 01, 2012 5:03 pm

No tak, jeśli spojrzeć na to w ten sposób to przedstawiali sobą chyba najbardziej niewinną parkę na tej dyskotece. To było zwykłe przytulenie się dziewczyny do chłopaka i objęcie ramieniem. No i jeszcze niewinne pogłaskanie po pleckach połączone z trzymaniem się za rączkę. W przeciwieństwie do innych wyglądali naprawdę niewinnie i odbiegali znacznie wizerunkowo od reszty, która obejmowała się w taki sposób, że niemal na siebie właziła i uprawiała seks na oczach wszystkich. Pocałunki to mokre, pełne śliny i wpychania języka najgłębiej jak się da akty połączone z obmacywaniem tyłka, piersi, dosłownie wszystkiego. Miało się wrażenie patrząc na takie sceny, że zaraz zrzucą z siebie ubrania i zaczną sie parzyć jak zwierzęta na sawannie. Nieładnie.
No tak. Dość zabawnie razem wyglądali. Grzeczna, urocza dziewczynka i wyglądający na zupełne przeciwieństwo bycia grzecznym chłopak. Trochę jak w tej bajce, piękna i bestia! O, tak. Ze swoim zarostem na gębie z całą pewnością przypominać musiał jakąś bestię. Słodziakiem to on z całą pewnością nie był. Nie przypominał też w żadnym stopniu nikogo kogo widział w tym mieście czy też w Galaktyce. Wątpliwym było by w akademiku znalazł się jakiś podobny do niego typek. Tutaj wszyscy byli jacyś tacy... inni. Czuł się niemal jakby był jakiś egzotyczny czy coś! No i Ivuś miała oczywiście rację. Kiedy postanowił, że weźmie za kogoś odpowiedzialność to nie było zmiłuj. Potrafił o taką osobę zadbać i obronić w razie potrzeby. W rodzinnym kraju nie raz obił komuś gębę albo rozbił jakąś butelkę na czyjejś łepetynie. Nigdy nie zaczynał jako pierwszy oczywiście. Będąc sprowokowanym jednak, zawsze odpowiadał. Taki już miał charakter.
A dzisiaj nie wiedząc dlaczego postanowił zaopiekować się właśnie Ivy. Stety lub niestety będzie miała podczas imprezy i powrotu do domu własnego ochroniarza. Heh. Nieco dziwne, bo to ona chyba miała pilnować Gwen. No ale kogoś takiego jak ta ruda wariatka ciężko upilnować. Z całą pewnością. Jak gdzieś wybyła nie mówiąc gdzie idzie, do tej pory nie wróciła. Cholera ją wie gdzie się podziewa i co robi. Marshall zaczynał się o nią trochę niepokoić no ale miał jeszcze Ivańskiego, którym się zajmował. Wierzył, że Redhead jest na tyle bystra i rozumna by nie wpaść w jakieś tarapaty.
- Jasne, teraz tak mówisz. Jutro zapewne kazałabyś mi się odwalić - zaśmiał się w odpowiedzi na jej przyzwolenie. Och, do przytulania jej, głaskania i trzymania za rączkę mógłby się przyzwyczaić bardzo łatwo bo musiał przyznać, że były to przyjemne czynności. Jednak później ciężko byłoby mu się od tego odzwyczaić i co by wtedy biedaczysko począł? Bo nie mógłby przecież tego robić wiecznie. W końcu kazałaby mu spieprzać gdzie pieprz rośnie bo znalazła by sobie jakiegoś faceta. Albo kupiła kota.
- Tak, jasne - puścił do niej oko z uśmiechem - Lubię Cię i miło mi się z Tobą spędza czas - odpowiedział zgodnie z prawdą. Co prawda nie musiał tego robić gdyż było to z jej strony łapanie za słówka. Przecież tak się mówi. No ale skoro postanowiła się przyczepić to nie miał nic przeciwko zaspokojenia jej ciekawości. Taka z niego dobra bestia.
Wykazywał się sporą dawką cierpliwości pozwalając jej dość długo na przytulanie się do niego. Skoro chciała i w ten sposób odpoczywała czy też nabierała energii to czemu nie? W dodatku i jemu było z tym przyjemnie. Poczuł również jak jej kciuk znów zaczął głaskać zewnętrzną stronę jego dłoni u uśmiechnął się tylko na ten fakt. Dość długą chwilę nie mówił nic widząc, że się goferek lekko zamyślił.
No tak przyszły tutaj we dwie i w takiej samej liczbie powinny wrócić do Akademika. Ale cóż poradzić kiedy zmęczenie zmogło Samcię i się bidulka tak słaniała na nogach, że musiała zrobić sobie z Marsha stojące łóżko? Z resztą, z Gwen była jeszcze Shizu. Poradzą sobie, to duże dziewczynki.
Już miał jej odpowiedzieć kiedy tak rozkosznie wpatrywała się w niego swoimi zielonymi ślepkami i nagle chyba sama zadecydowała pytając go czy zaniesie ją na barana.
- Zaniosę - obiecał znów głaszcząc jej plecki - Ale teraz musimy wrócić do Shizu i powiedzieć jej, że idę Cię zanieść do akademika. Musisz jeszcze wziąć swoją kurtkę bo zmarzniesz. I tak Ci będzie zimno, przez alkohol. Dam Ci jeszcze swoją bluzę
Trzymając ją nadal za łapkę zaczął prowadzić w stronę sof. Przytulanie się tutaj było urocze i bardzo przyjemne jednak musieli w końcu przerwać jeśli Ivy miała wrócić jeszcze dziś i położyć się w swoim łóżeczku.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Sob Gru 01, 2012 6:19 pm

Na jego słowa zaśmiała się lekko.
- No, pewnie masz rację... Jeszcze bym Cię skrzyczała i byś miał doła potem. - odparła ale wciąż się uśmiechała, no bo to nawet było w aktualnej chwili zabawne, no bo co? Teraz sobie pozwalają i w ogóle takie och ach, a potem zacznie na niego krzyczeć, rzucać w niego wszystkim co pod ręką i się skończy. A na domiar złego potem by musiała podwójnie go przepraszać by nie uznał, że jest nienormalna i że "mógł zaliczyć póki miła"... chociaż tego ostatniego nigdy nie ma co żałować jeśli chodzi o Samanthę, bo chyba szkoda tracić tak przyjemną znajomość, prawda? Jeszcze nie daj boże dziewczyna by dostała depresji lub załamania nerwowego i co wtedy? No szkoda by jej było, bo w sumie przez głupotę i alkohol straciłaby wiele, a to chyba zasmuciłoby nawet największego badassa, chociaż im to sprawiało na ogół radość, no ale nie ma co dłużej zastanawiać się nad faktem niedokonanym.
Ze znalezieniem sobie faceta u Iv było zdecydowanie ciężo, co do kota to nie mogła mieć go w akademiku tak samo jak psa, ale gdyby mogła, pewnie by miała całe stado zwierząt i zamieniłaby pokój w zoo. No cóż miała poradzić, że ponad ludzi kochała zwierzęta? Jedyna odwzajemniona miłość, której potrafiła ufać, tylko zwierz Cię nie zawiedzie i nie zdradzi, taka prawda, choć niektórym gatunkom lepiej nie ufać, bo nie były udomowionymi zwierzętami, więc tak jak ludzie po alkoholu - nie do końca się zastanawiali nad konsekwencjami, na przykład konsekwencją śmierci, czy to człowieka czy zwierzęcia. Ale znowu gadanie o bzdurach, a miało być o Iv i facetach, co jest chyba mega przeciwieństwem. Nikt nawet jej pocałować nie próbował, ale może to i lepiej, bo cholera wie jak by zareagowała, a były dwie opcje - słaba próba odwzajemnienia, albo ucieczka w kłębach kurzu, a potem wieczny płacz i wstyd z obydwu stron który zakończyłby się niezręczną sytuacją i próbą wyjaśnienia, co by było żenujące dla dziewczyny i tego, kto chociaż spróbował wykrzesać coś z tej dziewczyny.
- O, skoro tak to się wymienimy telefonami i się jeszcze spotkamy jak będę w stanie używalności społecznej! - zakomunikowała radośnie, choć przyznać trzeba, że słabiej i mniej energicznie niż na tych kanapach, widocznie wstyd wysączył z niej cały pokład pobudliwości i pozostał z niej jedynie smutny flak. Ale przynajmniej dalej główkowała, a to się chwali. Z tymi telefonami to był nie taki głupi pomysł, tak samo jak z ponownym spotkaniem, bo i czemu by się nie zaprzyjaźnić jakoś? Mogło by być ciekawie, w końcu obydwoje nie mieli tutaj wielu znajomości, a miło by było trochę poznać.
Pokiwała łebkiem na dalsze jego słowa, bo się z nimi zgadzała, a na pozytywne rozpatrzenie jej propozycji o zaniesieniu jej ciężkiego tyłka do akademika, uśmiechnęła się szerzej. Standardowo za rączkę, bo się chwiała na tych swoich bucikach, zaprowadził ją do stolika. Usiedli sobie nawet na chwilę i przeprosili za swoją nieobecność.
- Gwen dalej nie ma? - zagaiła Samantha po czym westchnęła ciężko. Cóż, może to wyglądało jednoznacznie, a niedługo i tak zabrzmi, ale trudno, bo Sami wciaż trzymała jego dłoń w swojej i sobie ją gładziła. Kojąca czynność, a taka prosta, prawda? - Shizu, Marshamallow mnie odprowadzi do Akademika bym się mogła położyć, więc przekaż to Gwen, ok? Mam już trochę dość tej dyskoteki, na pewno to zrozumie. Jakby co to to jest jej numer telefonu - powiedziała i dała dziewczynie numer do Gwen, no i dzięki bogu że nie ułożyła tego zdania typu "położy mnie do łóżka", chociaż pewnie i tak Japonka odebrała to tak, jak wiadomo. Dzielny rycerz idzie zaliczyć księżniczkę w Akademickim łóżku - a figa, jeszcze was zaskoczymy ! No, ale skoro wszystko było już jasne, klarowne i objaśnione, to parka się zebrała, na tymczas pożegnała, zabrała swoje rzeczy i ubrała to, co zostało zdjęte, po czym wyszła, ale w między czasie Iv dyskretnie schowała pół flaszki wódki do torby, tak więc nikt tego nie zauważył. Taka była z niej cwana bestia <3

[ZT + Marshall]
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Nie Gru 02, 2012 4:07 pm

Cóż nawet ktoś taki jak Malcolm czasem lubi gdzieś wyjść, na parę głębszych by zapomnieć o robocie, czy też o szarej rzeczywistości, a dobrym miejscem by wypić jest oczywiście klub. Mimo wszystko wolałby posiedzieć w domu, czy też nawet jakiejś małej spelunce gdzie nie ma zbyt wielu osób, ale czasem trzeba wyjść do ludzi, by nie zamknąć się w własnym światku czy coś takiego, a jeżeli chodzi o niego, to po to by nawiązać jakieś większe kontakty, lub chociaż porozmawiać z ludźmi przez chwilę. A więc wszedł do tego jakże nie pasującego do niego miejsca, z równie nie pasującym tutaj ubiorem, bo patrząc na bawiących się tutaj to wyglądał niczym klaun. Sam jego kapelusz wystarczająco rzucał się w oczy, a dodajmy do tego jelcze jego wzrost, spodnie w cętki i buty na lekkim obcasie, to już w ogóle pasuje tu jak pięść do nosa. A gdy zauważymy iż utyka na lewą nogę, to na pewno wiadomo iż nie przyszedł potańczyć, no chyba, że umiał na jednej nodze. Ale dość pierdół. Ochrona nawet nie zaprzątała sobie głowy tym, żeby sprawdzać czy miał dowód, więc jak najszybciej poszedł w stronę baru, ale niestety tłumy na parkiecie niezbyt mu to ułatwiały. Na dodatek muzyka na tej sali bardziej go drażniła niż mu odpowiadała, więc przeciskając się między kolejnymi tłumami doszedł do staniej sali, w której muzyka była w miarę spokojna oraz nie drażniła go zbytnio. Podszedł do baru i zamówił sobie butelkę szkockiej, za którą zaraz zapłacił, po czym z butelką udał się do jakiegoś odludnego miejsca. Na swoje szczęście udało mu się wypatrzeć wolne miejsce w kacie, a więc przyspieszywszy kroku udał się tam niezwłocznie. Gdy tylko dotarł na miejsce postawił butelkę na stoliku i odsapnął trochę, bowiem taki szybko chód nie słuzył jego nodze. Z lekkim grymasem bólu usiadł na sofie, po czym zdjął swoją kurtkę i przewiesi ją przez oparcie. Swą wierną "laskę" oparł obok swojej nogi, po czym sięgnął po butelkę by zaraz nalać sobie odrobinę jej zawartości do szklanki. Rozglądnął się po tłumie który zbierał się na parkiecie, a widząc w nim kilka małolat z sponsorami tylko pokiwał głową, bo ten świat robił się coraz gorszy.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Nie Gru 02, 2012 4:56 pm

Dobra jednak brzuch bolał ją dzisiaj jakoś mocniej... Przysiadłą na umywalce i objęła brzuch rękami krzywiąc się. Miało przejść i to w miarę szybko, a ona zdążyła już załatwić to i owo, pokrzątać się po łazience, nawet przemyć kilka razy czoło i ostatecznie poprawić makijaż, ba nawet zamienić kilka słów z dziewczętami, jakie też się tam znalazły. Niektóre nawet mówiły, że szykuje im się dzisiaj niezłą randka, po czym zmusiły się do zwymiotowania do toalety... Matko jedyna. Dość, to przesadziło, przecież nie będzie tu siedzieć wieczność! Wzięła kolka głębszych oddechów gładząc się po brzuchu i wreszcie wyszła z łazienki. Po drodze coś zawirowało jej w spodniach. Na drodze do jej stolika było za dużo tańczących osób, nie było rady by dostać się do siebie, bez obchodzenia sali naokoło, pomiędzy mniejszymi stolikami. I tak tez zrobiła przy okazji wysuwając szalejącą w jej kieszeni komórkę i odczytując spokojnie wiadomość. Okazało się, że była od Ivy, koleżanka jednak nie wytrzymała i dopiero poznany chłopak zabrał ją do Akademika. Rudowłosa najpierw syknęła przez zęby i przeciskając się pomiędzy stolikami, jednak skopiła się za mocno na wyświetlaczu uśmiechając się pod nosem i i wpadła na jakiś nagły stolik, jakiego ułożenia nie spodziewała. Dlatego po gwałtownym zderzeniu jej biodra z blatem, ten poruszył się wprawiając w drżenie wysoką, napełnioną jeszcze sporą ilością trunku butelką, aż nie targnął nią nagle mocniej. Złapała ja w ostatniej chwili ratując przed rozlaniem, ale tym samym łapiąc za szyję ubrudziła nim sobie trochę palce i kilkoma kroplami blat.
- Khhh... Kurcze, sorki. – odparła spinając się i pocierając dłonią po obolałym biodrze i dopiero teraz lepiej i bardziej badawczo utkwiła wzrok w mężczyźnie. Niemal automatycznie wyczuła, że nie czuł się komfortowo i na jej usta wpłynął szerszy uśmiech, ale nie był flirciarski. - Brak towarzystwa? – zagadnęła nie tytułując widocznie starszego mężczyzny per 'Pan' tu nikogo tak nie tytułowała, to miejsce za bardzo ja rozluźniało. A drugie pytanie miało zastąpić zwykłe odnoszące się do jego samotności w tym radosnym miejscu.
Wyprostowała butelkę i zerknęła na swoje palce na których lekko połyskiwał alkohol.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Nie Gru 02, 2012 5:22 pm

Powoli przyzwyczajał się do panującej tutaj muzyki oraz atmosfery, lecz mimo wszystko te małolaty dalej wywoływały u niego lekki niesmak, ale skoro to nie jego dziecko to czym ma się przejmować? To nie on będzie rodzicem, który może usłyszeć oświadczenie o ciąży, czy też o tym iż jego pociecha ma dużo starszego faceta. Có zapewne gdyby miał dziecko to wiedziałby co może ktoś taki czuć, ale skoro nie potrafi upilnować swojego dziecka, to jakie może mieć potem pretensje? Parę razy miał telefon z prośba o to, by przeprowadził nielegalną aborcję bo ktoś nie umie pilnować własnej córki, ale słysząc o co chodzi natychmiast odkładał słuchawkę i na tym kończyła się rozmowa. Upił kolejny łyk i rozglądnął się dookoła, a widząc kobiety w swoim wieku lekko się uśmiechnął, bo w sumie czemu by nie spróbować jakiegoś podrywu. Na randce ostatni raz był chyba z trzy lata temu, a ostatni seks to już odszedł dawno w zapomnienie, ale tutaj nie o szybki numerek chodzi. Miło byłoby się znowu z kimś spotykać, ponieważ dzięki temu będzie miał pretekst by się oderwać od swojej pracy, no i spędzić czas w miłym towarzystwie. Niestety większość miała partnera, lub też tańczyła co chwila z innym partnerem, a on nie bardzo nadawał się do tańca, gdyż już szybszy chód sprawiał, iż noga bolała niemiłosiernie, a co tutaj o tańcu mówić. Jeżeli udałoby mu się w miarę zgrabnie tańczyć, to po jakiś dwóch minutach musiałby usiąść, bo noga pulsowałaby z bólu oraz paliła żywym ogniem, a to wykluczało skutecznie podryw w takim miejscu. Z resztą nie bardzo wiedział o czym mógłby rozmawiać, bo niechętnie podejmował rozmowy, a tutaj nie dość iż trzeba ją zacząć i kontynuować przez dłuższy czas, to wypadałoby powiedzieć co nieco o sobie, a tego też zazwyczaj unikał. Wychodziło więc na to iż był nieco aspołeczny, ale nieszczególnie mu ten fakt przeszkadzał. Westchnał tylko cicho, po czym sięgnął do kieszeni po papierosy i zapalniczkę, a widząc iż nigdzie nie ma żadnego zakazu palenia odpalił sobie ochoczo. Niestety problemem był brak popielniczki przy jego stole, ale za to stolik obok miał jedną wolną, a na dodatek wszyscy poszli tańczyć, a więc wychylił się nieco i pożyczył sobie jedną. W momencie w którym postawił ja na stole, ktoś postanowił sobie wpaść na jego stolik i chyba rozlać alkohol, ale na szczęście ta osoba zdołała złapać butelkę nim się wywróciła. Naprawdę mimo iż są tutaj tłumy i w ogóle, to należy patrzeć jak się chodzi, żeby nie wpadać na ludzi czy też stoliki. Słysząc pytanie spojrzał na osobę która je zadała, a widząc młodą dziewczynę westchnał cicho, bo oto kolejna która zapewne przyszła z jakimś sponsorem, a teraz zapewne szuka kolejnego. Cóż w takim razie źle trafiła, bo on nie bawił się w takie rzeczy, anie nie pociągały go też młodsze dziewczyny, które zapewne nie są nawet pełnoletnie jeśli chodzi o ten klub.
-Skoro nie wylałaś, to nic się nie stało. Możliwe, ale jakoś nie przeszkadza mi ten brak. Jeśli szukasz jakiegoś sponsora czy coś, to źle trafiłaś.
Cóż może jego słowa ją urażą czy coś, ale zawsze wolał być bezpośredni i mówić to co myślał, a po za tym mógł uprzedzić jej plany i od razu oświadczył, że nie miała czego u niego szukać jeżeli miał być kolejnym sponsorem. Strzepnął popiół do popielniczki, po czym wypił zawartość szklanki do końca, by zaraz nalać sobie kolejną porcję.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Wto Gru 04, 2012 2:37 pm

Sama nie była znowu taką najgorszą, zapijaczoną sunią, jaka daje każdemu 'lelkowi' w toalecie płacąc mu tym samym za alkohol i jakiś tani, żałosny tekst na podryw. Owszem potrafiła załatwić sobie procenty przy pomocy kogoś z zewnątrz, ale zwykle wychodziła z tego obronną ręką i nowemu koledze musiało wystarczyć jej niezastąpione towarzystwo. Zresztą dzisiaj też tak było, a skoro przy swoim stoliku niedaleko ostała jej się jeszcze jedna butelka, to nie był o sensu zaczepiać innego kolesia. Zupełnie oddała się pogadankom z osobami jakie mogły wydać się interesujące. Ich charakter, poza tym zdziwiło ją i przyciągnęło jej uwagę w tym oto mężczyźnie to, że siedział kompletnie sam i bawił się w obserwatora. A skoro miała Dyskoteke za swoje królestwo, to jako dobra i miłościwa Królowa musiała zadbać, by jej lud dobrze się bawił
Wysłuchała jego szorstkich słów pochylając się naprawdę nieznacznie, by słyszeć dobrze jego słowa przebijające się przez głośną muzykę i na koniec zamiast oburzyć się tylko zaśmiała, krótko.
- A wyglądam? – spytała retorycznie i jakby z przyzwyczajenia poprawiła jedną dłonią fałdy kuriozalnej bluzki. - Nie, spokojnie, ja nie z tych. I mam szczerą nadzieje, że to się nigdy nie zmieni.
Odparła półżartem i niespodziewanie wyciągnęła w jego stronę dłoń.
- Gwen. Miło mi. Mimo wszystko, co, jak co ale to w końcu miejsce spotkań i poznawania nowych ludzi. – odparła pewnie. Trochę już wypiła, ale jeszcze za mało, by było po niej cokolwiek widać. Miała dość mocną głowę.
Szczerze mówiąc jej posunięcia tu były na swój sposób głupie, jakby byłą otwarta na absolutnie wszystkich i już od kilku pierwszych sekund, nawet pomimo oschłego tonu i nieco szorstkiego obejścia dawała z siebie niemal 100 % zaangażowania w namawianiu na wspólne spędzenie wieczoru.
- Nie chce sponsora, a towarzystwa. Przyjaciółka nie wytrzymała presji otoczenia i przydałby się ktoś bardziej wytrzymały. A Pan wygląda na kogoś bardziej wytrzymałego, z całym szacunkiem. – skinęła głową i zerknął na palce oblizując skraj dłoni z alkoholu. Słodko-gorzki smak odbił się lekko piekąc na języku. - Poza tym... całkiem niezłe, co to takiego? – zerknęła wymownie na butelkę.
W sumie... zwykle jej spożycie alkoholu ograniczało się do wódki w mniej lub bardziej czystej i samotnej postaci, taniego wina i szampana – o dziwo ostatnie wstawiało ją na szybciej. Ah no i był też absynt, ale co do tego ciii~
Rozglądnęła się i bez namysłu przysunęła do samotnego stolika jedno z najbliższych krzeseł i przysunęła je oparciem do blatu i siadając swobodnie, by opierać się o nie brzuchem i splatając ręce u jego szczytu. Chyba jednak szybko nie da mu spokoju.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Wto Gru 04, 2012 3:35 pm

Ależ nie twierdził iż jest jedną z tych, co daje każdemu gdzie popadnie za parę groszy czy flaszkę, ale takie szukanie kogoś kto może wprowadzić ją do klubu i postawić procenty, było jego zdaniem niezbyt odpowiednie i nie świadczyło to za dobrze o niej, ale póki nie robiła tego za numerek to było dobrze. Och on nie tyle bawił się w obserwatora, co po prostu chciał sobie posiedzieć chwilę w miejscu, w którym jest dużo ludzi by nie wychodzić na aspołecznego, ale mimo wszystko tak to wyglądało. no bo kto normalny przychodzi w takie miejsce tylko po to, żeby napić się w samotności przy swoich myślach, bo potem wyjść i udać się znowu do domu? No raczej nikt. Królowa? Cóż to niestety ale on nie będzie jednym z jej poddanych czy coś, bowiem miał już swą księżniczkę której musiał słuchać, ale znacznie częściej pilnować i ratować, ponieważ lubiła wpadać w różne tarapaty, ale taka już rola rycerzy by ratować księżniczki w opałach. miał tylko nadzieję, że kiedy on sobie tutaj pije, nie wpakowała się w coś naprawdę paskudnego, przez co będzie miała naprawdę wielkie kłopoty, w których nawet on nie będzie mógł pomóc, bo mimo iż miał wpływy i znajomości, to nie może nimi wszystkiego załatwić. Ale teraz nie pora o tym myśleć, bowiem musi skupić się na tym co było teraz, czyli na gościu który jakoś nie bardzo go zachwyca, a który jak się okaże nie chce dać mu spokojnie wypić. Słysząc co powiedziała tylko lekko pokiwał głową, bowiem póki jej słowa nie miały żadnego pokrycia, oraz nie miała jak tego udowodnić to dalej będzie ją o to podejrzewał, ale cóż może jakimś cudem udowodni mu iż jest w błędzie.
-Skoro tak mówisz.
Można było usłyszeć iż nie był do końca przekonany co do jej słów, ale tak to było z każdą obcą osobom, która próbowała z nim rozmawiać, a więc nie ma się co przejmować. Widząc wyciągnięta w jego stronę dłoń nie uścisnął jej wbrew pozorom, ponieważ nie był aż tak otwarty i przyjacielski jak ona, a więc jeżeli ja tym urazi o trudno. Był jaki był i nie zamierzał tego zmieniać, a jeżeli komuś to nie odpowiadało to trudno jego problem. Upił kolejny łyk alkoholu, po czym wrócił do swego papierosa który zaczął się sam wypalać przez brak poświęconej mu uwagi. Puścił kilka kółek z dymu i znowu zaczął się zastanawiać, jak to możliwe by móc uformować dym w taki kształt, tylko i wyłącznie za pomocą dmuchnięcia. Zapewne pogrążyłby się w tym rozmyślaniu na długie godziny, gdyby nie to iż czynność tą przerwały mu słowa dziewczyny, na które westchnał cicho z rezygnacją, bo jak widać nie dane mu będzie siedzieć w spokoju, no i wygląda na to iż tak łatwo jej nie spławi, a nie chciał być chamski by się jej pozbyć, bo bądź co bądź była to dziewcyzna, a pewne zachowania nie powinny być używane w kierunku dziewczyn. Słysząc co powiedział tylko pokręcił głową z rezygnacją, bowiem jak widać nie byłą tutaj sama, a na dodatek z tego co mówiła wynikało, że jej przyjaciółka siedziała teraz gdzieś równo zalana, dzięki czemu jest wystawiona na różnych zboków, ale jak widać przyjaźń w tych czasach kończy się wtedy, kiedy twój tak zwany przyjaciel nie może pić dalej.
-Skoro nie wytrzymała, to powinnaś się nią zająć. Ale jak widać przyjaźń nie jest zbyt trwała.
A właśnie zapomniano jednego ważnego szczegółu, a minaowice tego iż dalej się jej nie przedstawił, ponieważ nie czuł takiej potrzeby, zwłaszcza iż nie chciał za długo zabawić w jej towarzystwie, no i nie lubi za dużo o sobie mówić, mimo iż podanie swego imienia jest czymś, czego dobre wychowanie wymaga. Widząc jak spojrzała na butelkę odsunął ją jak najdalej od niej, a kiedy przysunęła sobie krzesło wiedział iż pozbycie się jej trochę zajmie.
-Coś, czego nieletni nie powinni pić.
Niestety nie dane będzie kontynuować tą pasjonującą rozmowę, ponieważ poczuł jak w kieszeni wibruje telefon, a oznaczało to tylko tyle, że robota czeka. Widząc kto dzwoni westchnał cicho, po czym wstał i ubrał kurtkę, a następnie chwycił flaszkę, ponieważ nie zostawi jej tutaj dla dziewczyny.
-Wybacz ale muszę iść. Życzę ci dobrej zabawy.
Sięgnął po swą laskę, po czym skinął jej głową na pożegnanie po czym opuścił klub.

[zt]

(wybacz, że tak uciekam, ale ostatnio nie jesteś zbyt często, a jakoś nie chciało mi się czekać ^^")
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Pon Gru 10, 2012 5:58 pm

Cóż ucięła sobie krótką pogawędkę z mężczyzną, a potem pobawiła się jeszcze przez kilka godzin z Shizu. O dziwu dziewczyna nawet jak na japonkę rozluźniała się niezwykle szybko, co zarysowywało jej znajomość w dość pozytywnych barwach. W sumie Ruda zwykle sądziła, że Japonia wraz z jej mieszkańcami była nie tylko krajem pełnym tradycji, ale z drugiej strony był też krajem trzymającym dużą dyscyplinę i trzymającym ludzi na łańcuchu przypiętych do betonu. Nawet mówiło się, że 'wystający gwóźdź należał odbić, by pasował do reszty'.
Nie mniej, nie ważne... jak zwykle po piciu dopadały Rudą jakieś filozoficzne myśli i zjeżdżała nimi na różne, dziwaczne tory. Pamiętała jednak jeszcze jak pod koniec ucięły sobie mały spacerek po pobliskim parku. Mimo to nadszedł świt i trzeba było kończyć więc obie rozeszły się w swoje strony.

z/t


( kumam i sama przepraszam, miałam ostatnio sporo nauki ^^')
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Pią Gru 21, 2012 3:29 pm

Blondynka weszła do dyskoteki, oczywiście została dokładnie przeszukana, więc zarekwirowano jej bronie. Pf, no to teraz dupa, jeśli jakiś podrywacz ją zaczepi, to zamiast go strzelić batem przez grzbiet lub przyłożyć nóż do gardła, będzie musiała przyfasolić mu pięścią w nos i tyle. Ewentualnie może być z kolanka w krocie, z łokcia w brzuch. W sumie miała nieco możliwości co do samoobrony, dlatego chyba da sobie radę. Płaszcz zostawiła w obowiązkowej szatni, naturalnie.
- Zgubcie mi którąkolwiek z moich rzeczy, to łby poucinam - zagroziła z niewinnym uśmiechem na twarzy pokazując dłonią gest ucinania łba. Tak, miała w swym małym arsenale kochany miecz, z którym to akurat nie bujała się po mieście ot tak, bo policja by ją od razu zgarnęła, z takimi brońmi to się nie lata po klubach czy kawiarniach, się je bierze jedynie, kiedy się idzie gdzieś w konkretnym celu i tyle. Oczywiście w groźby uroczej blondynki wyglądającej jak modelka nikt do siebie nie wziął uważając, że najzwyczajniej w świecie jest wstawiona i fakt, wypiła pół litrową butelkę drogiego whisky, ale nie, nie upiła się jeszcze bez przesady! Nawet jej do łba nie uderzyło, dlatego noc przed nią.
Elegancko ubrana podeszła do baru, każdy jej ruch powodował kołysanie bioder, które to u niej było dość naturalne, po prostu tak samo przy chodzie się działo, tak już miała! Jakby praktyki na wybiegu pobierała, a żadna w tym prawda, po prostu pozwalała swemu ciału na swobodne ruchy. Swym zgrabnym tyłkiem zasiadła koło baru ignorując spojrzenia innych ludzi. Uśmiechnęła się do barmana poprawiając swe rozpuszczone, blond włosy i spoglądając na niego żółtymi oczami zamówiła sobie szklaneczkę whisky, a co jej tam. Oparła się wygodnie o lade, uprzednio przekręcając się na tym stołeczku plecami do niego. Patrzyła sobie na tłumy tańczące na sali, wiło się to jak dzikie wieprze gotowe do bojowych tańców plemiennych, albo godowych, masakra. Aż zaśmiała się pod nosem patrząc na tą dzicz.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Go?? Pią Gru 21, 2012 3:57 pm

Seung opuścił swój apartament udając się na to nieszczęsne zebranie, na które przyjechał specjalnie do Japonii. Nie rozumiał w ogóle dlaczego nie mogło się odbyć w Korei, jakby to był jakiś wielki problem. Nawet prezesi nie mieli na to czasu, a wiadomo, że oni odwalali najmniej roboty we wszystkich przedsiębiorstwach. Właśnie dlatego Seung zarabiał tyle pieniędzy. Na szczęście zebranie nie trwało długo. Każdy przedstawił swoje nudne prezentacje w formie śmiesznych procentów. Głównie finanse, straty i zyski. Już w połowie nasz wampir zaczął się nudzić. Co prawda był pracoholikiem, ale był zmęczony całą tą podróżą i chciał się napić czegoś mocniejszego. Niestety, w pracy nie bardzo mógł sobie na to pozwolić. A jeszcze doszedł do tego głód. Od dawna nie pił ludzkiej krwi, więc jego oczy zmieniły się na błękit. Zapewne nikt nie zauważył tej zmiany, a sam Seung nie zwracał na to uwagi.
Wreszcie zebranie dobiegło końca, więc wsiadł w swój samochód, opuszczając jak najszybciej to nudne zebranie. Noc była jeszcze całkiem młoda, więc mógł się wreszcie zabawić. Sam nie wiedział dlaczego wybrał akurat dyskotekę. Nie znosił obecnej młodzieży, która zachowuje się tak, jakby byli już dorośli mając zaledwie trzynaście lat. Zresztą, co go obchodziły ludzkie dzieci.
Zaparkował gdzieś w pobliżu klubu i udał się do środka, nie protestując kiedy zaczęli go przeszukiwać. Nie nosił broni, kiedy nie miał ku temu powodu. Na ogół wystarczały mu jego moce, z których i tak rzadko korzystał.
Wszedłszy do środka, zaczął się rozglądać, aż wreszcie jego uwagę przykuły złociste włosy. Idealnie by się nadawały do jego nowej koncepcji artystycznej. Spojrzenie przeniósł na resztę ciała kobiety, jednak uznał, że włosy są najpiękniejsze. Podszedł do niej, siadając o dwa miejsca dalej. Nie chciał, żeby zaraz obrzuciła go stekiem wyzwisk. Znał już kobiety wystarczająco długo.
- Czystą.
Kiwnął palcem na barmana, zamawiając sobie od razu wódkę. Nie lubił domieszek. Przez chwilę milczał, a przynajmniej do momentu, w którym nie dostał swojego zamówienia.
- Podobają mi się Twoje włosy. Miałbym małą prośbę, jeśli zechcesz jej wysłuchać.
Mówił z wyraźnym, koreańskim akcentem. Przeczesał trochę przydługawe już włosy do tyłu, odwracając wzrok od swojej modelki. A przynajmniej miał nadzieję, że jednak się na to zgodzi.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Gość Pią Gru 21, 2012 4:15 pm

Yuu na mężczyznę specjalnej uwagi nie zwróciła, ale może to przez to, że miała swojego rodzaju celibat od ponad 50 lat, więc jej to latało, czy ktoś facet czy kobieta, było jej to po prostu wsio rypka! Mogła pogadać z każdym, tulić się i całować czy coś więcej już nie. Nie czuła jakiś beznadziejnych, seksualnych czy uczuciowych pociągów, zresztą - kto by jej sprostał! Przez te pięćdziesiąt lat nikt nie potrafił, tak więc nadaremno tego szukać i tyle. Nie rozwodząc się więcej nad kwestiami uczuciowymi, z których całkowicie się wyczyściła, kobieta siedziała obserwując ten durny tłum. Wolała pójść do klubu Inferno, tak w sumie, bo tam więcej dorosłych a nie gówniary szukające sponsorów, ale został on spalony swego czasu, czy coś w tym stylu, więc niestety, jedyne przyzwoite miejsce na picie to ta nieletnia dyskoteka. Tandetna swoją drogą, ot co!
Zażenowana wygibasami gówniarzy odwróciła się z powrotem w stronę baru. Uśmiechnęła się w podzięce do uroczej barmanki. Jak dobrze, że obsługiwała ją kobieta, przynajmniej nie musiała znosić tandetnych zaczepek neandertalczyków, w stylu "E lala, ładna dupcia" albo "Gdzie tak falujesz, ze swymi balonami?" ... Matko, ludzie to mają pomysły! Na szczęście wampiry bywają bardziej eleganckie w swych słowach, a to z nimi miała większą styczność. Yuu nie wiedząc, czy tabletki krwii można mieszać z alkoholem, wzięła jedną ukradkiem, by nikt nie widział, bo jeszcze ją posądzą o branie extasy albo innego syfu. A ona czysta jak łza, tylko na alkohol miała ochotę, ciężka przeprawa po rozmowie z ex-mężem i synem, choć ten drugi lepiej ją przyjął po takim czasie nieobecności.
Kiedy mężczyzna się odezwał, blondynka zerknęła na niego nie odwracając głowy. Zaśmiała się cicho pod nosem i nie mogła uwierzyć! On w ogóle te słowa kierował do niej, do lady, czy nie wiem...
- Do mnie Pan mówi? - zagaiła i robiąc obrót na swym krzesełku zeskoczyła z niego lekko biorąc swoją whisky, po czym podeszła do mężczyzny wprawiając w kołysanie swe biodra, jak zwykle! Może powinna jakoś zapanować nad tymi ruchami ciała, chodzić bardziej jak chłop czy paker z siłowni, może wtedy miałaby spokój? Usiadła bliżej i nawet się przysunęła na tym tandetnym stołeczku. Chwilę milczała przyglądając się każdej rysie twarzy wampira, jakby chciała go przeczytać niczym otwartą i dostępną dla każdego księgę. Tak, teraz będzie sprawdzała na ile sobie może pozwolić, manipulatorka.
- Słucham więc. - odpowiedziała poważnie, a jej głos był nadwyraz spokojny i opanowany. Przystawiła szklankę ze swoim alkoholem do ust, po czym upiła trochę. Spojrzenia od wampira nie oderwała ani na sekundę, co mogło go zirytować, o ile nie znosi, gdy się ktoś na niego natarczywie gapi. Na ustach Yuu zajaśniał subtelny uśmiech.
avatar

Gość
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Go?? Pią Gru 21, 2012 4:37 pm

Widać ona także nie zwracała sobie nim głowy. Może tym lepiej. Seung może i nie miał celibatu, ale nie pchał się do łóżka pierwszej lepszej napotkanej osobie, nie znając nawet jej imienia. Jakoś nie miał potrzeb łażenia po barach w szukaniu kogokolwiek do łóżka, aby zaspokoić swoje zwierzęce potrzeby. Zresztą na uczucia także nie zwracał uwagi. Nie miał na to po prostu czasu, przecież dla niego liczyła się tylko i wyłącznie praca, nic więcej. Uczucia były zbędne, skomplikowałyby wszystko. Wiadomo, że wtedy musiałby więcej czasu poświęcać właśnie partnerowi, na co nie mógł sobie pozwolić. A w Yuu nie wiedział żadnego obiektu pożądania seksualnego, więc mogła być spokojna o swoje strefy intymne. Ale czy dziewczyna faktycznie wyzbyła się uczuć skoro przyszła odwiedzić swojego byłego męża i syna? Osoby, które nie posiadając uczuć albo nie czują żadnego ciepłego uczucia, nie spotykają się twarzą w twarz z sentymentalną przeszłością. Jednak każdy miał swoje sekrety.
Seung przestał już zawracać sobie głowę jakimiś ludzkimi dziećmi. Zresztą, na to co komu taki obowiązek? Lepiej wszystkie pieniądze, które się samemu ciężko zarobiło, wydać na podbój świata, zwiedzając każdy zakamarek świata. Seung jedynie żałował, że kiedy udał się w podróż po świecie nie wziął swojego aparatu. Choć pewnie i tak nie miałby czasu na swoją pasję. Ciągła praca mu to uniemożliwiała. Ale teraz, będąc w Japonii wszystko może się zmienić.
- Oprócz nas nie ma nikogo przy barze.
Odpowiedział lekko kpiącym tonem, wskazując dłonią dookoła nich. Może nie licząc tej barmanki i barmana, którzy ich przed chwilą obsługiwali, ale raczej nie odezwałby się do człowieka z taką śmieszną propozycją. Ludzie nie byli piękni z natury, zawsze musieli się wypiękniać jakimiś operacjami plastycznymi, żeby dojść do chwilowej perfekcji, bowiem starość i tak zabierze im urodę.
Dziewczyna zaraz zeszła ze swojego miejsca i podeszła do niego, siadając na krześle naprzeciw niego. Nie zwracał w cale na jej wdzięki, patrzył na nią jak profesjonalista, a nie samiec. Ba! Nawet zgodziła się na wysłuchanie jego propozycji.
- Jestem fotografem i szukam modelek. Twoje piękne włosy idealnie nadawałyby się do mojej nowej koncepcji artystycznej. Oczywiście zapłaciłbym Ci odpowiednio za piękno Twoich włosów.
Zamówił kolejne trzy kieliszki czystej, wypijając od razu jeden.
avatar

Go??
Gość



Powrót do góry Go down

Galaktyka - Page 2 Empty Re: Galaktyka

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach